Tag Archives: Playstation 4

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash – Recenzja

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash jest grą akcji w formie bijatyki na podstawie anime oraz mangi autorstwa Gege Akutamiego. Fabuła została tutaj oparta o pierwszy sezon anime oraz film kinowy Jujutsu Kaisen 0, a też trzeba zaznaczyć, że jest to pierwsza gra oparta o tę serię. Śledzić będziemy tutaj zmagania Yuijiego, zwykłego licealistę, który by ratować swoich przyjaciół połknął przeklęty palec, który sprawił, że w jego ciele uwięziony został sam król klątw, Sukuna, i od tego momentu został wmieszany w szalony świat klątw oraz walczących z nimi czarownikami jujutsu. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Byking.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się w Tokio obecnych czasów. Pośród ludzi żyją klątwy, które powstają z negatywnych emocji i żerują na ludziach, jednak te są niewidoczne dla osób, które nie posiadają w sobie przeklętej energii. Z klątwami walczą czarownicy jujutsu, specjalnie szkoleni wojownicy, którzy przy pomocy przeklętej energii egzorcyzmują klątwy. W tym właśnie żyje Yuji Itadori, zwykły uczeń, który jest członkiem klubu okultystycznego oraz cechuje się większymi zdolnościami fizycznymi niż jakikolwiek inny człowiek z jego otoczenia. Prowadzi on zwykłe życie do momentu w którym to połyka pewien przeklęty przedmiot by ratować swoich przyjaciół. Tym przedmiotem okazuje się być jeden z dwudziestu palców Sukuny, który sprawia, że odradza się on w ciele chłopaka, jednak jakimś cudem posiada on jakąś zdolność, która pozwala mu być po prostu naczyniem na klątwę i jest w stanie oprzeć się chęci przejęcia swojego ciała przez klątwę. Sukuna, zwany również królem klątw, przed tysiącem lat był człowiekiem, jednak siła oraz moc jaką zdobył przemieniła go w klątwę o czterech rękach i dwóch twarzach. Jego moc była tak wielka, że żaden czarownik jujutsu nie był w stanie się z nim mierzyć, nawet jak zaatakowali go wspólnie, dlatego też nawet dzisiaj jego imię wzbudza grozę. Za namową Gojo Satoru, obecnie najsilniejszego czarownika jujutsu, Yuji dołącza do szkoły jujutsu w którym to będzie szkolił się na czarownika, jak i będzie brał udział w różnych misjach w których to będzie narażał swoje życie by pokonać klątwy. Jakby tego było mało, to gdzieś w cieniu pewna, dosyć potężna grupa planuje stworzyć świat dla klątw i skutecznie rozwija swój plan. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny, i jak pewnie fani oryginału zauważyli, dotyczy on pierwszego sezonu anime, jednak po ukończeniu tego fragmentu, będziemy mieli możliwość rozegrania rozdziału na podstawie filmu Jujutsu Kaisen 0. W tym rozdziale przeżyjemy historię Yuty Okkotsu, który uważał, że jest przeklęty przez klątwę jego zmarłej, dziecięcej miłości, Riki, która objawia się jako klątwa próbująca go chronić. Także jak można się domyślić, skoro fabuła została oparta na pierwszym sezonie anime oraz filmie, to fani nie zobaczą tutaj nic nowego. Samo przedstawienie historii pozostawia trochę do życzenia, ponieważ fabuła została tutaj dosyć uproszczona i skrócona względem oryginału, więc jak się jej wcześniej nie zna, to niektóre sceny mogą wydawać się słabo wytłumaczone i powodować pewną dezorientację w historii. Może niby ten tytuł stanowić zachęcenie do poznania oryginału, jednak nie pokazuje on dokładnie tych wszystkich momentów przez które ludzie pokochali tę serię. Wiele z emocjonalnych momentów wypada tutaj słabo, akcja wydaje się pośpieszona, nie mamy szansy znienawidzić antagonistów, ponieważ ich czyny nie są zbyt dobrze pokazane, co też dotyczy dobrych postaci, nie ma zbyt dużo okazji by ich polubić. Problem jest tutaj w przedstawieniu fabuły, ponieważ przedstawiana jest poprzez przerywniki w formie visual novel, czyli otrzymujemy jakieś screeny z anime wraz z tekstem oraz głosami oryginalnych postaci, przerywniki filmowe można tutaj policzyć na palcach jednej ręki. Trochę też nie rozumiem dlaczego nie został tutaj zawarty również drugi sezon anime, skoro ta produkcja została wypuszczona po zakończeniu emisji anime, jednak możliwe, że zostawili go sobie na ewentualną druga odsłonę. Nie zaprzeczę, że jednak historia może zaciekawić i sprawić, że niejedna osoba sięgnie po oryginał, jednak tego typu tytuły są skierowane głównie do fanów, a Ci nie będą zbyt zadowoleni z przedstawienia historii. Oczywiście bardzo cieszy wykorzystanie oryginalnych aktorów głosowych oraz możliwość wcielenia się w ulubione postacie, jak i przeżycie niektórych wydarzeń w formie growej, tak gdyby fabuła oryginału nie została tak spłycona, bądź ukrócona, to można byłoby się lepiej tutaj bawić. Trochę przykro się na to patrzy, zwłaszcza, że inne tytuły na podstawie anime/mangi zdecydowanie lepiej sobie z tym poradziły.

W przypadku zakończeń można napisać, że w teorii mamy ich aż dwa, jedno na zakończenie rozdziałów związanych z pierwszym sezonem anime, a drugie na koniec rozdziału związanego z filmem. Cechą wspólną tych dwóch zakończeń jest to, że oba są otwarte. W przypadku tego drugiego wydaje się to dosyć logiczne, ponieważ jego akcja toczy się przed wydarzeniami znanymi z pierwszego sezonu anime, jednak też nie da się zaprzeczyć, że zostało po prostu lepiej wykonane. To zakończenie zostało wizualnie przedstawione po prostu świetnie, czuć pewna satysfakcję, a nawet emocje z niego płynące. Po zobaczeniu tego zakończenia można poczuć pewnego rodzaju dumę z ukończenia tej produkcji, więc to wyszło zdecydowanie na plus. Pierwsze zakończenie również nie jest jakoś złe, ale dziwnie wykonane, ponieważ w ostatniej misji walczymy z dwoma, silnymi przeciwnikami, walka się kończy, nasza postać stoi, wydaje się, że będzie jakiś przerywnik, aż tu nagle zaczynają lecieć napisy końcowe. Oglądając to ma się wrażenie, że zostało w pewnym momencie przerwane, jakby gra nie została dokończona. Dopiero po napisach końcowych możemy zobaczyć kolejny przerywnik, który już wykonany został lepiej, czuć w nim emocje i pewną satysfakcję, chociaż już nie tak silną. Trochę nie rozumiem dlaczego to zostało tak wykonane, więc polecałbym uznać, że ta produkcja ma tylko jedno zakończenie, a jest nim to drugie, które zostało lepiej przedstawione.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest ciekawym doświadczeniem, ponieważ nie jest on w żaden sposób zły, jednak najlepszy też nie jest. Spore znaczenie tutaj ma to, czy jesteście fanami oryginału, bo jeśli tak, to on będzie dla Was na pewno trochę silniejszy niż dla osoby, która nigdy nie interesowała się nim. To też jest powód przez który tego typu produkcje są bardziej skierowane dla fanów, ponieważ Ci są w stanie więcej wybaczyć. Na klimat składa się tutaj wiele czynników, które zwykle mają pozytywny oraz negatywny wpływ. Jednym z tych elementów jest sama historia, która jest naprawdę ciekawa, z interesującymi postaciami, jednak przez jej uproszczenie oraz ukrócenie niektórych wątków, nie wszystko jest tak łatwo czytelne. Brakuje tutaj też tych emocjonalnych momentów, nie tylko tych w których możemy uronić łezkę, ale też tych w których czujemy nienawiść w kierunku danej postaci. Udało się natomiast sprawić, że niektóre z postaci wyglądają na tak silne jak są w oryginale, więc tutaj możemy to poczuć. Lokacje same w sobie również są bardzo ładne, chociaż momentami system zniszczeń jest trochę zbyt delikatny i najmniejsze dotknięcie może powodować zniszczenie danego modelu, jednak na szczęście nie jest to aż tak widoczne i najczęściej system zniszczeń działa tak jak powinien. Rozgrywka z kolei jest dosyć ciężkim tematem, ponieważ jednej strony jest świetna, ponieważ możemy przetestować swoje ulubione postacie, użyć ich ikonicznych ataków, walczyć na znanych planszach i samemu stawiać sobie wyzwanie, jednak z drugiej strony system walki pozostawia wiele do życzenia, inteligencja przeciwników oraz towarzyszy jest śmiesznie niska, a i tryb fabularny jest beznadziejnie prosty pod względem poziomu trudności. Nie da się też zaprzeczyć, że dosyć szybko robi się nużąca, chociażby ze względu na dosyć krótkie starcia. Także początkowo jest zachwyt, jednak czym dalej tym nie jest zbyt kolorowo. Ścieżka dźwiękowa również jest ciekawym tematem, ponieważ nie wykorzystuje utworów znanych z anime, nawet nie usłyszymy openingu, pomimo tego, że w menu głównym możemy zobaczyć jego fragmenty. Otrzymaliśmy tutaj zupełnie nowe utwory, które może nie brzmią źle, ale szczerze, to tak średnio pasują do ogrywanych momentów, chociaż może to być też wina tego, że znam oryginał, więc osoby nie znające go mogą mieć tutaj przewagę. Oprawa graficzna również nie należy do najlepszych, jest dosyć prosta w swojej konstrukcji, co widać najbardziej po modelach otoczenia. Też niektóre tekstury są płaskie, a i zdarzają się niewyraźne. Są tutaj oczywiście rzeczy, które są naprawdę ładne, jednak ogólnie graficznie ten tytuł dzisiaj wypada słabo, nawet na tle innych tytułów w podobnej stylistyce. Pochwalić jednak trzeba tutaj efekty ataków oraz przerywniki filmowe, te stoją na wysokim poziomie i bardzo przyjemnie się je ogląda. Jak zatem możecie zauważyć, wiele elementów nie zostało tutaj wykonanych tak jak powinno, mają swoje mocne strony, jednak zwykle są zakrywane przez te słabsze. Najgorsze jest to, że ta produkcja miała naprawdę spory potencjał, aby stać się jedną z najlepszych produkcji na podstawie anime/mangi, wystarczy spojrzeć na oryginał, jednak widocznie przerosło to twórców. Klimat jest tutaj obecny, który potrafi wciągnąć, jednak ma on większą szansę wpłynąć na fanów serii niż fanów gatunku.

Jak można się domyślić, znając ten gatunek growy, lokacje pełnią tutaj rolę aren na których toczymy starcia z przeciwnikami. Samy aren nie mamy tutaj aż tak dużo, ponieważ jest ich tylko dziesięć, jednak rozmiarami nadrabiają. Areny same w sobie są całkiem spore, może nawet odrobinę zbyt duże i ganianie się z przeciwnikami po nich może być irytujące. Każda z nich została odpowiednio zaprojektowana, aby jak najlepiej oddawała ducha oryginału, chociaż też tutaj się wydaje, że twórcy trochę za daleko z tym poszli i niektóre z nich są po prostu zawalone różnego rodzaju modelami otoczenia, co sprawia wrażenie zagracenia. Wygląda to trochę tak jakby twórcy chcieli się pochwalić systemem zniszczeć, czy pokazać jak niszczycielskie są te pojedynki, co nie zawsze było obecne w oryginale, przez co wygląda dosyć sztucznie, jak coś co próbuje kopiować starcia rodem z serii Dragon Ball. Sam system zniszczeń do najlepszych nie należy, chociaż w niektórych starciach faktycznie wygląda to nieźle, zwłaszcza jak gramy potężnymi postaciami, jednak momentami jest zbyt delikatny i wpadnięcie na jakiś model kończy się jego zniszczeniem. Mimo wszystko areny zostały wzięte z oryginału i nawet zaprojektowane tak jak powinny, jednak twórcy odrobinę przesadzili z rozmiarem oraz modelami, co może trochę irytować, ale szybko da się do tego przyzwyczaić i podziwiać to co zostało nam tutaj dostarczone.

Grywalność

Jest to bijatyka, więc jak można się domyślić, będziemy tutaj wyłącznie walczyć z różnymi przeciwnikami, w różnych konfiguracjach. Początkowo może wydawać się trochę skomplikowana, chociażby ze względu, że będziemy walczyć w grupach lub przeciwko grupie, a do tego dochodzą różnego rodzaju umiejętności zależne od postaci. I taka właśnie początkowo ta gra jest, jednak dosyć szybko można się jej wyuczyć, chociażby ze względu na dosyć dobry samouczek na początku gry. Zaczynając od samego początku, czyli od menu, czegoś co widzimy na samym początku gry. Zwykle nie skupiam się na tym elemencie, ponieważ nie jest to coś na czym skupia się uwagę, jednak tutaj warto je opisać, ponieważ niestety zawodzi. Przy górnej krawędzi wyświetlony jest pasek trybów gry, a po najechaniu na jeden z nich pod spodem wyświetla się jego krótki opis, a z kolei poniżej niego wyświetlany jest zapętlony, bardzo krótki fragment jednego z dwóch openingów z anime, jednak bez oryginalnej muzyki, a stworzonej na potrzeby gry. Jakby te fragmenty openingów były lepszej jakości, to może jeszcze jakoś to by wyglądało, a tak to taka konfiguracja wygląda bardzo amatorsko i sklejona na szybko. Przechodząc do trybów gry, to tutaj są dosyć klasyczne, online, coop, offline oraz tryb fabularny. Trybów online nie udało mi się tutaj przetestować, głównie ze względu na to, że żaden z moich znajomych nie zdecydował się na zakup tej produkcji, a czasy łączenia z innymi graczami były zbyt długie by było to warte. Krótko napiszę jedynie, że tryb online stawia nas przeciwko innym graczom, a tryb kooperacji łączy nas z innym graczem przeciwko innym. Tryb offline pozwala grać nam tylko przeciwko komputerowi, nie możemy zagrać przeciwko znajomemu siedzącemu obok nas na kanapie, co jest dosyć dziwnym rozwiązanie, które jest bardzo rzadko spotykane w bijatykach, ponieważ jest to jeden z tych gatunków, który sprawia największą frajdę, gdy gra się ze znajomymi. Poza tym możemy ustawić walkę w różnych kombinacjach z maksymalnie czterema postaciami na arenie, czyli możemy ustawić starcie trzech na jednego, dwóch na dwóch, a nawet jeden na jednego. W tym samym menu wybieramy skórkę postaci, arenę na której będziemy walczyć, poziom trudności danych postaci, ilość zdrowia, jak i limit czasowy. Także mamy tutaj pewną dowolność konfiguracji, zwłaszcza, że samych postaci jest tutaj aż szesnaście postaci, co może samo w sobie nie jest małą liczbą jak na pierwszą odsłonę serii, jednak nie da się ukryć, że niektóre postacie zostały pominięte. Oczywiście można zrozumieć, że takie postacie jak Toji Fushiguro, czy Kenjaku się nie pojawili jako grywalne postacie, jednak nic nie stało na przeszkodzie by takie postacie jak Mechamaru, Mai Zenin, Miwa, czy Noritoshi, się pojawiły już w tej odsłonie, zwłaszcza, że są częścią tej historii. Bardzo prawdopodobne, że część z nich pojawi się w formie DLC. Każda z dostępnych postaci ma również kilka skórek, a wręcz można napisać, że jest ich całkiem sporo, chociaż tak naprawdę ich rodzajów aż tak dużo nie jest, tłok robią tutaj różne wersje kolorystyczne tych samych skórek. Nie wiem z jakiego powodu twórcy poszli w tym kierunku, to trochę zalatuje starszymi tytułami, gdzie to były właśnie pierwsze skórki dla postaci, czyli inna wersja kolorystyczna. Skórki te odblokowujemy poprzez przechodzenie trybu fabularnego, jak i również możemy je zakupić w sklepie w menu głównym za zarobioną walutę. Ostatnim trybem, w którym najprawdopodobniej spędzicie najwięcej czasu, jest oczywiście tryb fabularny. Ten tryb został podzielony na kilka rozdziałów w których znajdziemy różną liczbę starć oraz przerywników. W tym trybie nie możemy wybrać dowolnej postaci, a musimy grać z góry ustaloną postacią, chociaż czasami gra nam pozwoli wybrać jedną z dwóch, bądź trzech, dostępnych w tej misji postaci. Te walki nie różnią się niczym od tego co możemy zrobić w walkach offline, jedynie poziom trudności jest śmiesznie niski. Niezależnie jak daleko jesteśmy w historii, żadna walka nie sprawia żadnych trudności przez co też są naprawdę krótkie, nieraz krótsze niż przerywniki, które do niej prowadzą. W każdym rozdziale są również dodatkowe starcia, które nie są częścią fabuły, są one całkowicie opcjonalne i mogą być jedynie odrobinę trudniejsze, jednak dalej nic co stanowiłoby wyzwanie. Po ukończeniu całej gry odblokowuje nam się dodatkowy rozdział z dwiema walkami i w nim już poziom trudności poszedł w przeciwną stronę. Te dwa starcia są niesprawiedliwie ciężkie, stawiają nas w sytuacji, gdzie wcielamy się w jedną z trzech standardowych postaci i walczymy z najsilniejszą lub też wcielamy się w jedną i walczymy z grupą trzech bohaterów. Nie czuć żadnej satysfakcji, a bardziej irytację. Każda z misji posiada również trzy misje, z której jedna to zwykle ukończenie walki, które są całkowicie opcjonalne i ukończenie ich gwarantuje nam dodatkowe nagrody na koniec walki. Nie są to jakieś skomplikowane cele, polegają głównie na zakończeniu walki w konkretny sposób, czy uniknięciu określonej liczby obrażeń. Nie są to jakoś szczególnie trudne zadania, jednak stanowią przyjemne urozmaicenie. Ukończenie trybu fabularnego zajęło mi około ośmiu godzin, co jest dosyć standardowym czasem w grach na podstawie anime/mangi i jest to całkiem wystarczający czas, jedynie szkoda, że większość tego czasu zajęło mi oglądanie przerywników niż samej gry.

Przechodząc do najważniejszego elementu tej produkcji, czyli systemu walki. Nie da się zaprzeczyć, że początkowo robi on naprawdę dobre wrażenie, jednak jak już się trochę gra, to zaczyna się dostrzegać jak bardzo został niedopracowany. Postacie możemy podzielić tutaj na walczące w zwarciu oraz dystansowe, poza Nobarą, to zwykle dystansowymi postaciami są klątwy. Z kolei każda z postaci posiada jeden standardowy atak oraz dwa wzmocnione. Podstawowe ataki są standardowymi ruchami tworzącymi combosy, a reszta służy po prostu do zadawania większych obrażeń lub odrzucenia przeciwnika. Również dostępne są dwie umiejętności z których możemy korzystać po zebraniu wystarczającej ilości przeklętej energii. Energia odnawia nam się z czasem, jednak zwiększamy jej ilość poprzez zadawanie przeciwnikowi obrażeń. Twórcy też ciekawie to przemyśleli, ponieważ na pasku energii zaznaczone są miejsca, które określają ile wymaganej jest energii do użycia konkretnej umiejętności. Po zapełnieniu całego paska energii będziemy mogli skorzystać z umiejętności specjalnej, która różni się w zależności od postaci. Dla niektórych postaci będzie to umiejętność kończąca, a dla innych jest to otworzenie domeny, które wzmacnia naszą postać i osłabia przeciwnika. Poza celem danej umiejętności różnią się również trochę użyciem. Umiejętnością kończącą musimy trafić przeciwnika żeby aktywować tę umiejętność, jednak w przypadku domeny musimy przez parę parę sekund nie zostać zranionym, więc w przypadku walk jeden na jednego, czy jeden przeciwko kilku, korzystanie z domeny może być niezwykle trudne, bądź też niemożliwe. Nie ukrywam, że zabawa domenami była naprawdę przyjemna, zwłaszcza, że wykonane są w naprawdę dobry sposób i aktywują się niczym w oryginale, co również ma swój wpływ na klimat, a i wciąganie przeciwników do naszego „świata” jest niezwykle satysfakcjonujące. W przypadku umiejętności kończących to już tak dobrze nie jest, w zasadzie jest pół na pół. Niektóre z postaci mają naprawdę świetny atak, jak chociażby Nobara, który nie tylko dobrze wygląda, ale wygląda potężnie. Niestety spora część z tych ataków wygląda po prostu zwykle, nie czuć, że to są jakieś silniejsze ataki, nie czuć w nich mocy, a i też nie wyglądają aż tak widowiskowo. Kolejnym problemem z tymi umiejętnościami jest taki, że z jakiegoś powodu jakość obrazu spada i całość wydaje się być rozmazana, to też częściowo dotyczy aktywacji domen, jednak nie aż tak bardzo. Poza tym każda z postaci ma również atak wyrzucający przeciwnika w powietrze, co może aktywować łączony atak z towarzyszem. W większości przypadków my, lub nasz towarzysz, zada przeciwnikowi kilka silniejszych ciosów, jednak jak dobierzemy odpowiednio postacie, jak Toge i Panda, to możemy zobaczyć ich wspólną scenę. I tak jak w innych grach tego typu, mamy tutaj jeszcze obronę, skoki, przyśpieszenie, czy uniki. To wszystko może sprawiać, że będzie ta wizja naprawdę świetnego i wymagającego systemu walki, niestety to wygląda dobrze tylko na papierze. Cały system walki sprowadza się do wciskania jednego przycisku, zadawaniu obrażeń by jak najszybciej naładować cały pasek energii, co również nie jest takie proste, ponieważ po powaleniu przeciwnika i jego podniesieniu się, to przez sekundę, bądź dwie, jest on całkowicie przez nas nietykalny, jednak on może nas już zaatakować. Prawdopodobnie twórcy stworzyli ten system, aby nie było możliwości blokowania przeciwnika w nieskończonych atakach, jednak nie wyszło to zbyt dobrze i trochę to irytuje. O ile jeszcze walka na ziemi wygląda naprawdę interesująca, tak jak zaczynamy walczyć w powietrzu, to wygląda to bardzo dziwnie, wręcz sztucznie. Nieraz możemy po prostu zobaczyć jak nasza postać stoi w powietrzu. W zasadzie nawet nie wiem dlaczego walka w powietrzu została dodana, ponieważ poza pojedynczymi postaciami, to żadna inna nigdy nie walczyła w takim stylu w oryginale. Nie sprawia też, że walka robi się interesująca. Twórcy też trochę za bardzo poszli w realizm oryginału, chociaż też go trochę naciągnęli, ponieważ w świecie oryginału, zadać obrażenia, jak i pokonać, klątwę można tylko przy wykorzystaniu przeklętej energii, swojej lub płynącej z przeklętego narzędzia. Tutaj z kolei by zadać obrażenia jakiejkolwiek postaci, trzeba wykorzystać energię, czyli zwykłe ataki nie zadadzą żadnych obrażeń, no chyba, że dana postać walczy czymś naładowanym tą energią, więc też zadajemy obrażenia poprzez ostatni cios kombinacji lub przy wykorzystaniu umiejętności. Tak jak wspominałem, to ma sens w przypadku klątw, jednak ludzie normalnie powinni otrzymywać obrażenia. Ta produkcja promowana była starciami dwóch na dwóch, jak i innych tego typu kombinacjach, i nie da się zaprzeczyć, że stanowią tutaj spory element gry, wręcz jest niewiele klasycznych starć jeden na jednego. I o ile pomysł jest naprawdę ciekawy, chociażby przez te łączone ataki, tak inteligencja naszych towarzyszy, jak i przeciwników, to po prostu tragedia. Nie pomaga fakt, że możemy wydawać proste polecenia naszemu towarzyszowi, jakby to, że ma zachowywać się bardziej defensywnie lub agresywnie, czy ma być dla nas bardziej wspierający. Najbardziej ten brak inteligencji widać jednak na naszych towarzyszach, którzy potrafią zablokować się o jakiekolwiek modele otoczenia, czy po prostu ścianę. Przeciwnicy będą z kolei głównie nas atakowali, jeśli jesteśmy blisko nich, przez co mogą przerywać nam kombinacje, czy stosowanie umiejętności, gdy w tym momencie nasz towarzysz będzie się na nich patrzył, czy nieudolnie próbował zaatakować. Może nasi towarzysze nie byliby tak irytujący, gdyby nie jedna mechanika. Otóż w górnej części ekranu, po obu stronach licznika czasu, widoczne są takie paski, które symbolizują dodatkowe szanse w starciu, coś jak dodatkowe życia w starszych produkcjach. Polega to na tym, że jeśli skończy nam się zdrowie, zostaniemy pokonani, to po paru sekundach wracamy do gry z pełnym zdrowiem, jednak górny pasek nam częściowo znika. Walka trwa do momenty dopóki nie stracimy, lub przeciwnik straci, wszystkich ponownych szans, lub też skończy się limit czasu. Nie rozumiem za bardzo sensu tej mechaniki w tego typu produkcji, jednak największy z tym problem jest taki, że ten pasek jest wspólny dla całej drużyny, więc jeśli kilkukrotnie nasz towarzysz zostanie pokonany, to przegrywamy starcie, nawet jeśli my nie zostaliśmy pokonani ani razu. Także w niektórych starciach możemy bardziej skupiać się na ochronie naszych towarzyszy niż na samej walce, co bywa bardzo irytujące, zwłaszcza, że lubią oni się rzucać wprost na przeciwników, nawet jeśli każemy im zachowywać się bardziej defensywnie. Nie ukrywam, że system walki tutaj zawodzi, nie jestem specjalistą od bijatyk i potrafię dobrze się bawić w tytułach, gdzie system walki nie jest zbyt zaawansowany, jednak tutaj nawet ja nie potrafiłem się dobrze bawić. Nie pomaga również fakt, że balans między postaciami momentami jest zepsuty, zwłaszcza w takich postaciach jak Sukuna, Gojo, Goto, czy innych tego typu. W teorii ma to sens, ponieważ były one również potężne w oryginale, jednak gra przeciwko nim potrafi być irytująca. Podejrzewam, że jakby tryb online się rozwinął, to byłyby to postacie wręcz zakazane w użyciu przez graczy. Ta produkcja miała potencjał, zwłaszcza, że jest pierwszą z oryginału, a sam oryginał jest bardzo popularny, jednak niestety przerosło to trochę twórców i zmarnowali sporą szansę na stworzenie czegoś niesamowitego.

Ścieżka dźwiękowa

Tak jak już pisałem w opisie klimatu, ścieżka dźwiękowa jest tutaj również dosyć ciekawym tematem. Nie usłyszymy tutaj utworów znanych z anime, które w zasadzie by tutaj pasowały, ponieważ w końcu jest to gra oparta o anime. Szczerze to nie rozumiem dlaczego nie zostały one tutaj dodane, zwłaszcza, że licencja na wykorzystanie fragmentów z anime została uzyskana, więc możliwe, że licencja na muzykę była za droga, więc postanowili stworzyć swoją własną. Także jak można się domyślić, każdy utwór który tutaj usłyszymy został stworzony od podstaw. Zostały wykonane w podobnym stylu do oryginału, jednak brzmią dosyć staro. Domyślam się, że brzmi to dosyć dziwnie i trochę ciężko to wytłumaczyć, jednak jak ją słyszymy to kojarzy nam się to bardziej ze starszymi produkcjami, może jeszcze za ery Playstation 3 lub nawet wcześniej. Oczywiście, usłyszymy tutaj kilka naprawdę dobrych kawałków, które mogą spotęgować naszą energię i zachęcić do dalszej walki, jednak część z nich nie brzmi już aż tak dobrze. Brakuje tutaj właśnie czegoś takiego, co wpadałoby w ucho i sprawiło, że w niektórych scenach nie było czuć tego czegoś, tej mocy, czy niesamowitości. Znajdą się tutaj jednak utwory, które faktycznie zostały dosyć dobrze dopasowana i sprawia, że gra się trochę przyjemnie. Też musicie zrozumieć, że muzyka wcale nie jest tutaj zła, po prostu średnio dopasowana, chociaż, tak jak już pisałem, może to być tez powodem, że znam oryginał i wiem jak niektóre sceny powinny brzmieć, więc jeśli czytaliście tylko mangę, bądź w ogóle nie znacie oryginału, to możliwe, że muzyka w tym tytule będzie dla Was bardziej pasowała. Dźwięki otoczenia za to stoją na trochę wyższym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, uderzania o ziemie, niszczonych przedmiotów, wybuchów, pękającego drewna, tłuczonego szkła, czy inne tego typu dźwięki. Brzmi to naprawdę dobrze, może nie do końca realistycznie, jednak w tej serii jakoś szczególnie to nie przeszkadza. Ścieżka dźwiękowa może nie jest zbyt równa i nie zawsze odpowiednio dopasowana, jednak potrafi wzmocnić klimat i trochę uprzyjemnić rozgrywkę.

Voice acting wyróżnia się tutaj na tle całej ścieżki dźwiękowej, ponieważ stoi na bardzo wysokim poziomie. Wynika to głównie z tego, że otrzymaliśmy oryginalnych aktorów głosowych znanych z anime. Piszę tutaj oczywiście o japońskim dubbingu, chociaż jak nie przepadacie za tym językiem, to również jest tutaj dostępna angielska wersja, która nie jest zła, chociaż nie stoi na aż tak wysokim poziomie. Aktorzy zostali bardzo dobrze dopasowani do odgrywanych postaci, wiedzą jak ich zagrać i jak oddać ich emocje, więc też słucha się tutaj dialogów z przyjemnością. Mogłoby się wydawać, że dialogi zostały wyciągnięte prosto z anime, jednak są tutaj te opcjonalne starcia w trybie fabularnym i w nich przerywniki są czymś czego nie było w anime, więc też dialogi trzeba było nagrać. Dla osób, które słabo znają język angielskie, niestety nie mam dobrych wieści, ponieważ tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają angielskie napisy. Tutaj słownictwo jednak może być dla niektórych trochę skomplikowane, a przynajmniej w niektórych fragmentach, ponieważ poruszane są kwestie klątw, technik oraz zasad z nimi związanymi. Także przynajmniej średnia znajomość języka jest tutaj wymagana.

Grafika

Pod względem oprawy graficznej, to ten tytuł również nie ma się zbyt szczególnie czym chwalić. Graficznie ten tytuł mocno odstaje od innych wypuszczonych w podobnym okresie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko tytuły w stylistyce anime/mangi. Nawet NARUTO X BORUTO Ultimate Ninja Storm Connection, które zostało wypuszczone w listopadzie ubiegłego roku jest zdecydowanie ładniejsze od tego tytułu, nawet jeśli stanowi odrobinę poprawioną wersję starszego tytułu. Nie da się zaprzeczyć, że oczekiwania pod względem oprawy były wysokie, ponieważ anime pod tym względem stoi na bardzo wysokim poziomie, a tutaj nie udało się tego dostarczyć. Z jakiegoś powodu oprawa wygląda tutaj na bardzo przestarzałą, coś co bez problemu mogłoby działać w erze Playstation 3. Jest ona dosyć prosta w swojej budowie, tekstury o ile są wysokiej rozdzielczości, nie są rozmazane i nie ma postrzępionych końcówek, tak nie są zbyt szczegółowe oraz są dosyć płaskie, co bardzo rzuca się w oczy. Widać to najbardziej po modelach otoczenia, które nie prezentują się zbyt dobrze, chociaż z drugiej strony nie wyglądają też brzydko. Jak wspominałem w opisie lokacji, system zniszczeń został momentami tutaj przesadzony przez co takie modele jak chociażby drzewa, nie wydają się być zbyt twarde. Oczywiście nikt nie oczekiwał tutaj wytrzymałości takiej jak żywopłoty z serii GTA, jednak trochę realizmu by się tutaj przydało. Pozytywnie jednak zaskakują tutaj modele postaci, które zostały wykonane po prostu świetnie. Są bardzo ładne, dosyć szczegółowe, jak i posiadają całkiem dobre animacje. Ruchy postaci są płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka, o ile przymknie się oko na starcia w powietrzu. Warto tutaj też pochwalić twórców za efekty umiejętności, które również prezentują się naprawdę dobrze, jak i potężnie. Bardzo podobało mi się rzucanie umiejętności Gojo, które do tego w pewien sposób wpływały na padające światło. O ile rozgrywka wygląda jeszcze dosyć znośnie, tak przerywniki filmowe już tak dobrze nie wyglądają. Nie można przyczepić się do animacji, czy budowy tych przerywników, jednak do jakości obrazu już tak. Z jakiegoś powodu wyświetlane filmy są rozmazane, trochę przypomina to starsze produkcje, które odpalamy na nowszym systemie w większej rozdzielczości. Szczerze nie wiem z czego to wynika, ponieważ nie jest to gra wydana na starą generację, chociaż nawet wtedy byłby to problem, odpalany na nowej, a jest to produkcja, która również była projektowana na konsolę Playstation 5. Przerywniki filmowe są słabej jakości, jednak zdecydowanie gorzej prezentują się umiejętności kończące, które potrafią zranić nasze oczy, a najlepiej jednak wyglądają domeny. Oprawa graficzna nie jest tragiczna, jednak nie jest też dobra, sporo brakuje by napisać, że jest zbliżony do jakości anime. Widać, że temu tytułowi zabrakło sporo czasu na produkcję, bądź też studio odpowiedzialne za jego produkcję było za mało doświadczone by dostarczyć tytuł, który utrzyma swoją popularność na dłużej.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę dobrze zoptymalizowana produkcja, co może być tutaj zaskoczeniem, zwłaszcza patrząc na jakość wykonania innych elementów.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wykorzystanie pierwszego sezonu anime oraz filmu
+klimat może zaciekawić
+liczba postaci
+ścieżka dźwiękowa wykonana w stylu anime…

Minusy:
-…niestety nie zawsze brzmi dobrze
-dosyć uproszczona historia
-system walki zawodzi
-nie należy do najładniejszych

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash jest tytułem na który bardzo czekałem, ponieważ jestem olbrzymim fanem oryginalnego anime oraz mangi, więc był to tytuł dla mnie wręcz obowiązkowy. Bardzo możliwe, że przez to moje oczekiwania były trochę większe, chociaż głównie liczyłem na przeniesienie historii z oryginału do gry z ciekawą rozgrywką. Niestety nie zostały one zaspokojone i nie ukrywam, że pod wieloma względami tytuł ten mnie zawiódł. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 5+/10. To wcale nie jest zła gra, jednak nie jest też dobra. Twórcom nie udało się dostarczyć tego co sprawiło, że fani pokochali tę serię. Brak tutaj świetnych starć, czy nawet emocji, które fabuła potrafiła wywołać, nie wspominając również o systemie walki, który po prostu zawodzi. Nie da się ukryć, że jest to tytuł skierowany tylko do fanów, jednak nawet Ci będą zawiedzeni.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest piątą odsłoną cenionej serii gier survival horrorów. Omawiany tytuł stanowi remaster wydanego w 2014 roku tytuły, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo WiiU. Tym razem wcielając się w nowe postacie przyjdzie nam zbadać sekrety góry Hikayama, która przyciąga ku sobie osoby idące drogą śmierci. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle serii? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielając się w Miu Hinasaki budzimy się w dziwnym, zalanym pomieszczeniu, które na dodatek pełne jest duchów, więc bohaterka zmuszona jest do ucieczki. Nie pamięta w jaki sposób się tam znalazła, jednak pamięta, że szukała swojej zaginionej matki. Niestety nie wszystko wyszło tak jak powinno i sama Miu została uznana za zaginioną. Po tych wydarzeniach przyjdzie nam się wcielić w Yuri Kozukate, pracownicę sklepu z antykami, która wybrała się do opuszczonego i zniszczonego hotelu razem ze swoją szefową oraz nauczycielką, Hisoką Kurosawa, aby odnaleźć zlecony przedmiot, jak i sprawdzić, czy Yuri posiada nadprzyrodzoną zdolność, zwaną Shadow Reading, która pozwala zobaczyć drogę zaginionej osoby. Jak można się domyślić, posiada ona tą umiejętność, dzięki której udało się jej znaleźć poszukiwany przedmiot, który okazał się albumem ze zdjęciami. Zleceniodawcą okazuje się Ren Hojo, który potrzebował tych zdjęć do swojej nowej powieści, jednak po zobaczeniu pewnego zdjęcia sam postanowił zbadać miejsce znalezienia albumu. Tym miejscem, jak i miejscem akcji całej gry, jest góra Hikami, która przyciąga osoby kroczące drogą śmierci. Wcielając się w trójkę bohaterów – Miu, Yuri, Ren – przyjdzie nam badać tajemnice tej góry, jak i jej dziwne rytuały oraz niepokojącą postać „kapłanki z czarnej wody”. Każdy z bohaterów posiada swój własny cel, który realizuje bez konieczności współpracy z innymi postaciami. Miu szuka swojej matki, Yuri zaginionych osób na które jej szefowa dostała zlecenia, a Ren szuka odpowiedzi na sen, który zadręcza go co noc. Tym razem drogi bohaterów się krzyżują, nieraz mogą sobie pomóc, jednak na górę wyruszają samotnie. Wartym zaznaczenia jest to, że góra Hikami jest realnym miejscem i na tej górze znajduje się cieszącą się złą sławą, las samobójców. Historię poznajemy w podobny sposób do poprzednich odsłon, czyli głównie z notatek, które rozrzucone są po całej grze, chociaż pewne zmiany zostały tutaj wprowadzone. Notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniczkach, a część fabularnych informacji również poznajemy na początku i końcu rozdziału w którym to dostajemy wytłumaczenie aktualnych wydarzeń i co się działo dalej. Ma to swoje plusy i minusy, na pewno dzięki temu jest bardziej przystępna dla graczy, którym nie chce się przeszukiwać każdego kąta każdej lokacji, dzięki czemu mogą poznać pełnię historii, jednak z drugiej strony pozbawia jej pewnej tajemniczości i chęci eksploracji. Z mniejszą liczbą notatek wiąże się również to, że nie otrzymujemy tutaj zbyt wiele informacji o duchach nawiedzających to miejsce, co prawda twórcy wprowadzili tutaj umiejętność zwaną Fatal Glance, która pozwala nam zobaczyć moment śmierci danego ducha. Polega to na tym, że po pokonaniu przeciwnika mamy parę sekund, aby go dotknąć przez co pojawia nam się przerywnik wyjaśniający moment śmierci danej osoby, jednak nie każdy duch ma taką przeszłość, a też nie zawsze uda nam się ich dotknąć. Mimo tego „ułatwienia” w poznawaniu historii oraz pewnym ograniczeniu rozwijania świata gry, to historia jest tutaj całkiem przyjemna w odkrywaniu. Trzeba jednak przyznać, że jest ona najsłabsza z całej serii, jednak to wcale nie oznacza, że jest zła. Postacie są całkiem ciekawe, świetnie napisani i potrafimy się z nimi związać. Relacje budowane między nimi są ciekawie przedstawione, jak również ich historia, czasami wspólna, również stoi na wysokim poziomie. Brakuje tutaj jednak tej tajemniczości, która była obecna w każdej z części, jedynie o odpowiednią brutalność nie musimy się tutaj martwić, ponieważ jest tutaj ona świetnie przedstawiona. Sama w sobie historia nie jest zła, jest dosyć ciekawa, ma ciekawe postacie, jednak najbardziej w jej odkrywaniu przeszkadzają pewne rozwiązania zastosowane w rozgrywce, które niezbyt dobrze się łączą z historią. Ułatwienia oraz po prostu złe mechaniki nie pozwalają w pełni cieszyć się odkrywaniem fabuły. Warto tutaj też zaznaczyć, że podobnie jak reszta odsłon, ten tytuł również nie łączy się z żadną poprzednią odsłoną, więc można w nią zagrać bez znajomości poprzedniczek, jednak jeśli się na to zdecydujecie, to na podstawie tej odsłony nie oceniajcie poprzedniczek. Podsumowując, sama w sobie historia jest naprawdę dobra, nawet jeśli jest najsłabsza w całej serii, tak w jej odkrywaniu przeszkadzają kiepskie rozwiązania w rozgrywce.

Wbrew pozorom zakończeń jest tutaj całkiem sporo, ponieważ aż osiem. Historia Miu oraz Yuri ma dwa zakończenia, a Ren ma ich aż cztery. To jakie zakończenie zobaczymy zależy od tego co zrobimy podczas finalnego rozdziału każdą z postaci. W zasadzie jest to jeden wybór, w przypadku Rena dwa, które decydują jak zakończy się historia naszych bohaterów. Nie jest to też wybór na zasadzie wyświetlanej informacji co chcemy zrobić, a bardziej na tym jak chcemy podejść do danej sytuacji i kiedy chcemy to zrobić, bo nie zawsze wykonanie czegoś od razu ma dobre skutki. Można te zakończenia podzielić na dobre i złe albo też szczęśliwe i smutne, no i trzeba przyznać, że są naprawdę bardzo dobrze wykonane. W pewien sposób satysfakcjonujące, chociażby przez samo finalne starcie, które jest trudniejsze niż w poprzedniej odsłonie. Jestem w stanie stwierdzić, że te teoretycznie złe zakończenia są zdecydowanie lepsze od tych dobrych, ponieważ posiadają większy pakiet emocjonalny niż te dobre, które po prostu dobrze się kończą i niby mają jakieś tam emocje w sobie zawarte, ale nie są aż tak silne. Brakuje tutaj czegoś takiego jak było chociażby w poprzedniczce, jednak nie jest źle i przyjemnie się je ogląda.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, nie jest może on tak silny jak w poprzedniej odsłonie, jednak na pewno jest silny. To dosyć specyficzny klimat, który może nie podejść każdemu, ponieważ jest dosyć japoński, a to podejście do horroru jest zdecydowanie inne niż w przypadku wschodnich twórców. Osobiście jestem bardziej fanem japońskiego sposobu tworzenia horrorów, który bardziej skupia się na straszeniu klimatem, atmosferą, a nie przeciwnikami, czy innymi tanimi chwytami. Na klimat składa się tutaj oczywiście każdy element całej produkcji. Fabuła może i jest najsłabsza z całej serii, jednak dalej jest naprawdę dobra z ciekawymi postaciami oraz wątkami. Przedstawienie niesławnego lasu śmierci jako miejsca, które przyciąga osoby pragnące śmierci jest dosyć interesujący, jak i również pokazaniu nowych wierzeń związanych z wodą oraz różnego rodzaju rytuały. To wszystko tworzy naprawdę niesamowity i brutalny klimat, chociaż tej brutalności nie ma aż tak dużo, jak i niektóre wątki nie zostały odpowiednio rozwinięte. Mimo tego, fabuła ma tutaj spory, pozytywny wpływ na klimat. Lokacje same w sobie nie są złe, jednak jest tutaj zbyt dużo otwartych przestrzeni, jak i backtrackingu, który trochę irytuje. Są tutaj jednak miejsca, które są niezwykle klimatyczne, jak i powodujące, że nie czujemy się zbyt pewnie, co stanowi tutaj spory plus. Rozgrywka w swoich korzeniach pozostała bez zmian, jednak wprowadzone nowości, które teoretycznie miały ją urozmaicić, jak i trochę bardziej powiązać z fabułą, sprawiły, że nie jest ona już tak przyjemna jak wcześniej, a wręcz stała się bardziej irytująca oraz uproszczona. Ma swoje momenty, jak starcia z bossami, czy ogólnie walki, jeśli w danym momencie nie ma jej za dużo, jednak nowe mechaniki, o których będzie później, niestety nie zadziałały tak jak powinny. To wszystko zostało oprawione w naprawdę ładną oprawę graficzną, która budzi podziw i można podziwiać widoczki. Jest to remaster gry wydanej pierwotnie na WiiU, więc widać tutaj pewne naleciałości z tej konsoli, jednak nie jest to jakoś bardzo widoczne, więc klimat jest zachowany. Nie zabrakło również świetnej oprawy dźwiękowej, zarówno pod względem muzyki, dźwięków otoczenia, jak i voice actingu. Wszystko brzmi naprawdę świetnie, potęguje emocje, buduje napięcie, dzięki czemu klimat bardzo mocno zyskuje. Klimat nie jest tutaj idealny, są tutaj elementy, które niestety negatywnie na niego wpływają, jak chociażby rozgrywka, która tutaj sporo zepsuła. Mimo wszystko, klimat jest tutaj całkiem dobry, są elementy, które wciągają gracza, więc jak pominie się te elementy przeszkadzające, to można naprawdę dobrze się bawić.

Pod względem straszenia, to ponownie, jest słabiej niż w poprzedniej odsłonie, ale dalej jest lepiej niż w większości obecnych horrorów. Wynika to głównie z budowanego napięcia poprzez fabułę oraz klimat, chociaż rozgrywka bardzo utrudnia nam pełnie wczucia się w klimat. Brakuje też tutaj więcej historii duchów z którymi walczymy, jednak ciekawe starcia z przeciwnikami, którzy latają, pojawiają się zza ścian, wychodzą z podłogi, czy atakują z góry, nam to znacznie wynagradzają. Walki może być tutaj trochę za dużo, jednak dzięki zamkniętej części lokacji jest to trochę unormowane. Nie można zapomnieć o świetnych jump scare’ach, które nie są spodziewane, nie ma ich dużo, a wszystkie działają naprawdę świetnie, tak jak powinny. Jest to na pewno gra, która potrafi wystraszyć i utrzymać w takim napięciu gracza na dłużej, jednak przez pewne, niesprawdzone rozwiązania nie można jej nazwać najstraszniejszym tytułem, chociaż był tutaj spory potencjał.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, a zwiedzimy tutaj różne części lasu, różne świątynie, opuszczone budynki, podziemia, sklep z antykami, i inne tego typu miejsca. Możemy je podzielić na te bardziej otwarte i zamknięte, jak zatem można się domyślić, wszystkie lokacje w budynkach są tymi zamkniętymi, a wszelkie lasy, górskie ścieżki, są tymi otwartymi. Jak również można się domyślić, te zamknięte lokacje są mniejsze, chociaż w moim odczuciu zdecydowanie ciekawsze. Wynika to głównie z tego, że są bardziej zróżnicowane, jak i bardziej nastawione na budowanie tego napięcia, gdzie otwarte lokacje są bardziej jednakowe i odrobinę za duże. Występuje tutaj również backtracking, który również występował w poprzedniej odsłonie, jednak nie został on tutaj tak dobrze wykonany. W poprzedniczce wracając do poprzednich lokacji odkrywaliśmy coś nowego, nawet przechodząc przez nie coś nowego mogliśmy zobaczyć, a tutaj część lokacji to po prostu „korytarze” służące do przechodzenia do fabularnych miejsc. Mimo wszystko lokacje same w sobie są naprawdę ładne, przyjemnie zaprojektowane i sensownie wypełnione, dzięki czemu nie mamy tutaj wrażenia pustych pomieszczeń. Oczywiście, nie możemy z większością modeli wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jeśli nie znajduje się tam jakiś przedmiot. Eksploracja jest przyjemna, są tutaj widoczki przy których się zatrzymamy, jednak mogłoby być tutaj więcej zamkniętych miejsc.

Grywalność

Rozgrywka w swoim trzonie nie różni się aż tak bardzo od tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej części. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Trzon pozostał taki sam, jedynie niektóre elementy zostały usprawnione, jak i parę nowych elementów zostało dodanych. Warto tutaj też napisać, że mamy trzy postacie w które się wcielamy – Miu, Yuki oraz Ren. Niby ta trójka jest głównymi postaciami, jednak najwięcej czasu spędzimy za sterami Yuki. Dla osób dla których poprzednia odsłona była zbyt wolna pod względem poruszania się, jak i samej akcji, tutaj mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ ta część jest zdecydowanie szybsza pod każdym względem. Bieganie teraz faktycznie sprawia, że poruszamy się zdecydowanie szybciej, dzięki czemu możemy szybciej przechodzić przez niektóre lokacje, jak i ułatwia to również ucieczkę w konkretnych momentach. Eksplorujemy tutaj głównie po to, aby odnaleźć przedmioty, które mogą nam pomóc w walce, jak chociażby przedmioty leczące, klisze do aparatu, czy też wszelkiego rodzaju notatki. Te przedmioty możemy kupić również przed rozpoczęciem każdego z rozdziału, ponieważ w tej odsłonie nie mamy latarni przy których zapisywaliśmy grę oraz kupowali przedmioty, głównie dlatego, że teraz gra zapisuje się w checkpointach. Zwykle też eksploracja służy po to, aby odnaleźć drogę do celu, ponieważ gra tylko informuje nas gdzie mamy się znaleźć, bądź co zrobić, ale bez dokładnego pokazania gdzie mamy się znaleźć, jednak tak nie jest w przypadku tej odsłony. Wspomniałem w opisie fabuły o umiejętności Shadow Reading, ku zaskoczeniu ma ją każda z postaci, która pozwala na zobaczeniu czegoś w rodzaju ducha postaci, która poszukujemy i zobaczeniu jaką ścieżką podążała. Brzmi to ciekawie i może być sensownie wykorzystane w fabule, jednak w praktyce oznacza to, że jesteśmy prowadzeni za rączkę do celu misji, a jakby tego było mało, to jak przytrzymamy analog odpowiedzialny za chodzenie, bądź też klawisz, nasza postać będzie szła za tym duchem, nawet jeśli nie będzie już widoczna, więc to prawie samo przechodząca się gra. Oczywiście nie we wszystkich misjach możemy korzystać z tej umiejętności, jednak w większości jest ona obecna. Nie rozumiem sensu tego typu rozwiązania, ponieważ nie tylko bardzo ułatwia grę, jak i po części sprawia, że nie trzeba eksplorować. Osobiście korzystałem z tego systemu w zupełnie inny sposób, czyli patrzyłem w którym kierunku zmierza ta dusza i wtedy wybierałem drugą, aby zobaczyć co tam mogę znaleźć. To właśnie jeden z tych elementów, który bardzo psuje klimat, jednak na szczęście nie musimy z tego elementu korzystać. Niektóre lokacje są częściowo zalane, więc chodzenie w nich sprawia, że nasza postać wolniej się porusza, nawet podczas biegania. Niby nie jest to nic szczególnego, jednak nasza postać zaczyna się szybciej poruszać w momencie w którym celujemy z kamery, co jest dosyć dziwne, ale przynajmniej pomaga. Jak już piszę o wodzie, która jest dosyć ważna w historii, to trzeba wspomnieć o najbardziej irytującej mechanice z całej gry, czyli o przemoczeniu. W sporej części misji będziemy poruszać się w deszczu, które powoduje, że mokniemy, tak samo jak znajdujemy się w wodzie i jakiś duch nasz przewrócić, to możemy przemoknąć. Poza tym, że nasze ubranie jest widocznie mokre i prześwitujące, to również bycie przemoczonym powoduje, że pojawia się więcej agresywnych przeciwników. O ile na niższych poziomach trudności, aż tak bardzo to nie przeszkadza, tak na wyższych sprawia, że eksploracja jest niemal niemożliwa. Pozbyć się przemoczenia możemy poprzez stanie w miejscu chroniącym nas od deszczu, czyli zwykle w jakimś budynku, jak również przy użyciu oczyszczającego żaru, jednak nie polecałbym tego używać tylko po to, aby się wysuszyć. Samo przemoczenie może dałoby się jakoś przeżyć, jednak duchy, które się wtedy pojawiają mogą nas „przekląć”, co powoduje, że niby zadajemy większe obrażenia, jednak nasze zdrowie cały czas spada. Uratować się z tego stanu możemy jedynie poprzez użycie oczyszczającego żaru, i ponownie, na niższych poziomach trudności faktycznie może nie być to problem, jednak na wyższych poziomach są dosyć rzadkie i taka sytuacja może nam uniemożliwić, bądź bardzo utrudnić ukończenie rozdziału. Sam pomysł na ten mechanizm nie jest zły, jednak jego wykonanie jest bardzo nieprzyjemne i niezwykle psuje wrażenia z rozgrywki. Wspomniałem wcześniej, że przed rozpoczęciem rozdziału możemy zakupić różnego rodzaju przedmioty, a dokonujemy ich poprzez punkty, które zdobywamy poprzez walkę z przeciwnikami, fotografowanie neutralnych duchów, jak i na koniec poziomu. Warto tutaj zaznaczyć, że przedmioty nie przenoszą się z rozdziału na rozdział, ponieważ za każdym razem zaczynamy z domyślną ilością dopasowaną do każdego poziomu trudności. Jest to dosyć dziwne i dosyć irytujące, ponieważ nie tylko sprawia, że nie możemy oszczędzać najlepszych klisz na starcia z bossami, a również dlatego, że w żaden sposób gra nas o tym nie informuje, a sami musimy się o tym przekonać. Takie niezbyt dobre rozwiązanie, które faktycznie może irytować. W czasie eksploracji natrafimy na zagadki, które są dosyć proste, wręcz bym napisał, że słabe. Oczywiście, ta seria nigdy nie słynęła z dobrych zagadek, jednak ta część poszła w bardzo złym kierunku, ponieważ mamy tutaj jeden rodzaj zagadek, czyli zrobienie jednego, bądź kilku, zdjęcia, które odblokują nam drzwi lub też dadzą przedmiot, który nam to umożliwi. O ile na początku może to być nawet przyjemne i trochę urozmaica rozgrywkę, jednak po pewnym czasie robią się monotonne i nie sprawiają już takiej przyjemności, ponieważ zaczynają się powtarzać. Ukończenie tej odsłony zajęło mi trochę ponad piętnaście godzin, co jest całkiem w porządku czasem, jednak gdyby niektóre elementy tej gry zostały lepiej wykonane, to ten czas mógłby być zdecydowanie przyjemniejszy.

Sama walka nie przeszła aż tak wiele zmian, chociaż znalazło się parę zmian. Ponownie naszą bronią przeciwko wrogom jest kamera obscura w którą wyposażeni się wszyscy bohaterowie, jednak odpowiednio się różnią. Miu może spowalniać wrogów kosztem energii, a Ren może wykonać cztery zdjęcia pod rząd, jedynie Yuki nie posiada żadnej wyjątkowej umiejętności. Robienie zdjęć wrogom by zadać im obrażenia trochę się zmieniło, ponieważ teraz duchy mają słabe punkty, które możemy zobaczyć tylko przy pomocy kamery i pokazują się w formie kółek. Im więcej tych słabych punktów, tym większe obrażenia zadamy, jednak jak uda nam się wycelować w pięć takich punktów, to wykonujemy atak zwany Shutter Chance, który jest po prostu Zero Shotem znanym z poprzedniej odsłony, zadaje on nie tylko większe obrażenia, a również odrzuca wroga. Poza tym atakiem mamy tutaj również klasyczny Fatal Frame, czyli zdjęcie na moment przed atakiem wroga, które zadaje największe obrażenia i po wykonaniu tego zdjęcia możemy wykonać kilka kolejnych na które mamy coraz mniej czasu. W poprzedniej odsłonie Fatal Frame wykonywało się pół sekundy przed atakiem wroga i nieraz mogło być to trochę trudne do wykonania, jednak tutaj jest to zaskakująco proste, nawet jeśli walczymy z kilkoma przeciwnikami na raz. Nie ukrywam, że jest to w pewien sposób przyjemne uproszczenie, ponieważ łatwiej jest wykonywać najsilniejsze ataki, jednak z drugiej strony odbiera to pewną elitarność tego ataku, nie uczy nas szybkich reakcji, których musieliśmy się nauczyć w poprzednich odsłonach. Mimo wszystko dalej wymaga to od nas odpowiednich reakcji, ponieważ tutaj będziemy, częściej niż w poprzedniej odsłonie, z większą ilością przeciwników jednocześnie. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, i tutaj możemy ulepszać nasze aparaty. Ulepszamy je za punkty, które zdobywamy w czasie gry, te same wykorzystywane do zakupów, a ulepszyć możemy cztery statystyki – obrażenia, szybkość przeładowania kliszy, zasięg zdjęć, jak i szybkość zdobywania energii. Wyjątkiem jest tutaj Ren, który nie ulepsza szybkości zdobywania energii, a spowolnienie przeciwników, którzy oberwali umiejętnością Rena. Wynika to głównie z tego, że w czasie gry znajdziemy różne obiektywy, które stanowią aktywne umiejętności, jak spowolnienie wroga, zadanie jednego, silnego obrażenia, czy inne tego typu, a Ren poprzez możliwość wykonania czterech zdjęć w bardzo krótkim czasie. Walczyć będziemy tutaj oczywiście z różnego rodzaju duchami i tutaj muszę napisać, że walki jest tutaj zdecydowanie więcej niż w poprzedniej odsłonie, co też pośrednio wynika z mechaniki przemoczenia. Sama walka jest dosyć dynamiczna, ponieważ mamy tutaj sporo przeciwników, którzy atakują nas z powietrza, od góry, a także od dołu, no i nieraz walczymy z więcej niż jednym przeciwnikiem jednocześnie, a też należy pamiętać, że tutaj przeciwnicy nie będą czekali na swoją kolej by zaatakować. Sama walka jest dosyć dynamiczna, przyjemna i niezwykle satysfakcjonująca. Z walką nie ma żadnego problemu, problem jest natomiast z przeciwnikami. Przeciwników jest tutaj sporo, jednak sporo klonów tej samej osoby, co wygląda dosyć dziwnie, ponieważ jest to dusza jakieś osoby, a jedna osoba może mieć tylko jedną duszę. Można przymknąć oko na to, że walczymy z tym samym przeciwnikiem w różnych rozdziałach, czy innymi postaciami, ale jeśli pokonujemy jednego ducha, a dwie-trzy minuty później walczymy z tym samym duchem, bądź co gorsza walczymy z dwoma tymi samymi duszami, to już nie wygląda to dobrze i potrafi skutecznie wybić z klimatu. W samej rozgrywce klony mogą nie przeszkadzać, jednak w całości produkcji nie wygląda to zbyt dobrze. Mimo wszystko starcia z przeciwnikami są dosyć przyjemne, chociaż przez przemoczenie mogą stać się dosyć męczące.

Po ukończeniu głównej fabuły odblokowuje się nam dodatkowy tryb fabularny wraz z nową postacią. Nie wspominałem o tym trybie w opisie fabuły, ponieważ jest to historia zupełnie oderwana od głównej fabuły i też jej nie rozwija. Wcielamy się w nim w Ayane, postać z serii NINJA GAIDEN również autorstwa studia Koei Tecmo, która również wyruszyła na górę Hikami w poszukiwaniu zaginionej osoby. Ten tryb różni się od rozgrywki z głównej fabuły, ponieważ Ayane nie może korzystać z kamery obscura, więc też nie może walczyć z przeciwnikami, jednak za to ma latarkę, która ogłusza duchy. Gra nastawiona jest tutaj na skradanie i omijanie przeciwników, chociaż czasami łatwiej jest po prostu ogłuszać wrogów i biegnąć prosto do celu, ponieważ duchy dosyć wolno się poruszają. Mimo wszystko jest to dosyć przyjemny tryb, który stanowi przyjemną odskocznię od ciągłej walki.

Rolę znajdziek po raz kolejny pełnią tutaj notatki oraz neutralne duchy. Jak już wcześniej wspominałem, notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniej odsłonie, jednak warto je zbierać, ponieważ rozwijają one historię i też mają swój pewien wpływ na klimat. W przypadku neutralnych duchów, to ich nie zbieramy, a robimy im zdjęcia. W porównaniu do notatek, tutaj musimy być szybcy i zręczni, ponieważ te duchy pojawiają się na krótką chwilę, nawet na ułamek sekundy, więc trzeba wiedzieć gdzie się pojawią lub przechodzić rozdział kilkakrotnie, jeśli chce się znaleźć wszystkich. Za robienie zdjęć tym duchom otrzymujemy punkty, które później możemy wykorzystać na zakupy przedmiotów, bądź też ulepszenia naszego aparatu. Nie będę ukrywał, że znajdźki są tutaj dosyć ciekawe, chociaż robienie zdjęć tym duchom może trochę irytować, jednak nie ma tutaj takich problemów jak w poprzedniej odsłonie, więc można się tutaj pobawić w poszukiwacza duchów.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jestem w stanie nawet napisać, że akurat ścieżka dźwiękowa jest tutaj najlepszym elementem całej produkcji, a także ten element, który najbardziej pozytywnie wpływa na klimat. W niektórych recenzjach można przeczytać, że utwory w tej części są słabsze od tych z poprzednich odsłon, i jeśli je porównać, to może to być prawda, jednak najważniejsze jest to jak te utwory wpływają na gracza w samej grze, a trzeba przyznać, że działają naprawdę dobrze. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, a jest ich tutaj całkiem sporo, są porządnie wzmacniane, jak i samo budowanie napięcia jest lepsze. Nie da się ukryć, że utwory wpływają silnie na wyobraźnie, dzięki czemu same sceny wydają się bardziej realistyczne. Również zapadają silnie w pamięci, a zwłaszcza te, które usłyszymy podczas napisów końcowych. Jakościowo nie odstępują tutaj również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, płynącej wody, płonących płomieni, skrzypiącej podłogi, wiejącego wiatru, robionych zdjęć, dzwoniącego telefonu, jak i różnych odgłosów wydawanych przez duchy, i wiele innych tego typu dźwięków. Każdy z nich brzmi dosyć realistycznie i w niektórych momentach potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Całość ścieżki dźwiękowej stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, ciężko znaleźć coś co by nie zadziałało tak jak powinno, dzięki czemu klimat jest zdecydowanie silniejszy.

Voice acting również nie odstaje w żadnym wypadku jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. W porównaniu z poprzednią odsłoną, tutaj mamy angielski oraz japoński dubbing, więc jeśli nie przepadacie za japońskimi głosami, to możecie włączyć sobie angielskie, chociaż osobiście nie polecam, ponieważ tak dosyć średnio pasują angielskie głosy do tej całej japońskości, więc też tutaj skupię się na lepszej, japońskiej wersji. Aktorzy głosowi zostali naprawdę dobrze dobrani, każda postaci została świetnie odegrana, wszelkie emocje brzmią naturalnie i przyjemnie się słucha dialogów pomiędzy postaciami. Brzmi to naprawdę naturalnie i przyjemne dla ucha, co głównie wynika z tego, że całość gry zrobiona jest w dosyć japońskim stylu, same postacie są tej narodowości, więc też po prostu lepiej się to łączy, a to z kolei przekłada się pozytywnie na klimat. Niestety, i tutaj nie otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, więc pozostają nam tylko angielskie napisy. Język w większości czasu nie jest zbyt skomplikowany, jednak znajdzie się tutaj sporo notatek oraz informacji o rytuałach oraz pewnych śmierciach, więc też słownictwo jest trochę bardziej zaawansowane, więc trochę większa znajomość języka byłaby wymagana.

Grafika

Oprawa graficzna nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy zobaczyć w poprzedniej odsłonie, wręcz można napisać, że różnią się w szczegółach, chociaż ten remaster został wypuszczony na niecałe dwa lata przed remasterem Mask of the Lunar Eclipse. Opisując oprawę również trzeba pamiętać, że ta odsłona została wydana w 2021 roku i stanowi remaster wydanej w 2014 roku gry ekskluzywnej na konsolę WiiU, więc to też nie jest pełny remake i widać tutaj pewne resztki starej konsoli. Mimo wszystko całość wygląda naprawdę ładnie i o ile nie szczególnie może się równać z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, to nie odstaje od nich tak bardzo. Oczywiście widać gdzieniegdzie pewne niedoskonałości, jednak nie ma ich aż tak dużo i są to głównie naleciałości ze starej konsoli. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, są dosyć szczegółowe, wysokiej rozdzielczości i nie mają poszarpanych końcówek. Zyskują na tym same modele przedmiotów, które dzięki temu są bardziej szczegółowe i ładnie się prezentują. Nie da się jednak ukryć, że większość modeli stanowi tutaj jedynie tło dla lokacji, ponieważ z większością nie możemy wchodzić w żadną interakcję. Też dzięki temu zyskują same lokacje, które może nie są najlepsze, tak pod względem wyglądu są po prostu bardzo ładne. Ważnym elementem tej produkcji jest woda, więc mamy tutaj rzeki, jeziora, zalane pomieszczenia, a także sam deszcz. Tutaj mogły się pojawić pewne obawy, ponieważ nie w każdej produkcji, a zwłaszcza tych starszych, wyglądają dosyć słabo. Na całe szczęście tutaj nie ma tego problemu, ponieważ każdy taki element wygląda naprawdę ładnie, niezależnie od tego, czy jest to stała woda, płynąca, czy nasza postać się w niej znajduje, a nawet w formie deszczu. Wygląda to po prostu cudownie i zaskakująco realistycznie. Opisując też wodę nie można zapomnieć o mechanice przemoczenia, ponieważ nie wpływa ona tylko na rozgrywkę, ale również na wygląd naszych postaci. Czym bardziej rośnie nasz status przemoczenia, tym bardziej nasze postacie, jak i ich ubrania, robią się mokre. Najlepiej widać to po ubraniach, które stając się coraz to bardziej mokre, jednocześnie robią się prześwitujące, a przynajmniej w części strojów. Łączy się to też w pewien sposób z fizyką ubrać, ponieważ mamy tutaj niektóre stroje, które posiadają elementy poruszające się razem z nami, mogą to być jakieś podskakujące elementy, czy takie na które wpływa wiatr, a w momencie w którym robią się coraz bardziej mokre, to te same elementy coraz ciężej się poruszają lub też przyklejają się do ciała bohaterów. Nie ukrywam, że wygląda to naprawdę niesamowicie, dbałość o szczegóły stoi tutaj na wysokim poziomie i jest całkiem realistyczne, no może poza szybkością suszenia się tych ubrań, jednak na to można przymknąć oko. Same modele postaci, jak i również przeciwników, stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko są szczegółowe, ale i przyjemnie się na nie patrzy, a również możemy się pobawić ich wyglądem poprzez stroje, które odblokowujemy razem z postępem gry i kupujemy przed rozpoczęciem każdego rozdziału. Równie ładne są również animacje, które są płynne i przyjemne dla oka, a najlepiej to widać na przeciwnikach, zwłaszcza tych poruszających się w powietrzu, ponieważ wygląda to naprawdę przepięknie. Całość również została utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, która sprawia, że całość wygląda dosyć mrocznie. Do tego dołożony został delikatny filtr filmowy, czyli ziarno, które dodaje takiego wrażenia klasycznego, japońskiego horroru. Nie można również zapomnieć o systemie świateł i cieni, który jest przepiękny, zwłaszcza gdy poruszamy się w szczególnie ciemnych pomieszczeniach. To wszystko wygląda naprawdę dobrze i pozytywnie wpływa na klimat. Nie da się ukryć, że to jak ta produkcja wygląda i jak przedstawione są wszystkie przerywniki filmowe, ma silny wpływ jak formuje się klimat, a tu nie da się ukryć, że całość kształtowana jest na klasyczny horror. Bardzo ładny tytuł, więc jeśli preferujecie grafikę w grach, to tutaj nie powinniście być zawiedzeni.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Od początku do końca tytuł ten działa płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę porządnie wykonany remaster.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+wciągający klimat
+walka jest satysfakcjonująca
+potrafi przestraszyć
+klimatyczna ścieżka dźwiekowa
+ładna graficznie

Minusy:
-zbyt dużo ułatwiaczy
-przemoczenie jest ładne, ale jednocześnie irytujące
-klony tych samych dusz

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest częścią serii, którą bardzo pokochałem za to jak bardzo potrafi mnie wystraszyć i wbrew pozorom posiada dosyć oryginalne podejście do horroru. Gdy po raz pierwszy podchodziłem do tej produkcji, to nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Nie oczekiwałem czegoś lepszego od poprzedniczek, jedynie liczyłem na coś na podobnym poziomie, do czego w sumie przyzwyczaiły nas cztery poprzednie odsłony. Nie będę ukrywał, że się tutaj trochę zawiodłem, zwłaszcza ze względu na rozgrywkę. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7+/10. To wcale nie jest zła produkcja, jest całkiem dobra, jednak nowe mechaniki rozgrywki są dosyć irytujące i jednocześnie ułatwiają oraz utrudniają rozgrywkę. Sama w sobie gra nie jest zła, ale porównując ją do poprzednich odsłon wypada dosyć słabo. Fani horrorów jednak powinni zagrać, ponieważ jest to dalej dosyć dobrze straszący tytuł.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Ragnarok – Valhalla – Recenzja

God of War: Ragnarok – Valhalla jest darmowym dodatkim DLC do ciepło przyjętej gry akcji z elementami RPG wydanej w 2022 roku. Dodatek zmienia koncepcje podstawki stawiając na doświadczenia rodem z gatunku roguelike. Tutaj Kratos wraz z Mimirem wybiorą się do legendarnej Valhalli na zaproszenie tajemniczej osoby, która chciałaby aby ten w końcu zmierzył się ze swoją przeszłością i odnalazł odpowiedzi na pytania, które go dręczą. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek ten został wyprodukowany oraz wydany przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można go pobrać za pośrednictwem platformy Playstation Store, jeśli posiada się podstawową wersję gry.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Jakiś czas po wydarzeniach z podstawowej wersji gry, na drzwiach domu Kratosa pojawiło się zaproszenie do odnalezienia Walhalli, która ma posłużyć mu do odnalezienia spokoju ducha. Odpowiadając na zaproszenie, Kratos, wraz z Mimirem, wyruszył na tajemniczą wyspę na której ma znajdować się wejście do mitycznej krainy. Po siłowym otwarciu drzwi do krainy poległych, spartanin został pozbawiony swojego ekwipunku, poza broniami, a następnie zaatakowany oraz pokonany przez dużo silniejszych przeciwników, jednak nie skończyło się to śmiercią bohatera, a przebudził się on na plaży wyspy na której znajduje się wejście do Walhalli. Na niej z kolei czekała na nich Freya z walkiriami, i tu nie da się ukryć, że nie są zadowolone z samowolki Kratosa, jednak większą tajemnicą jest kto ich tam sprowadził, ponieważ położenie Walhalli było znane tylko Freyi oraz Odynowi. Od nich też dowiadujemy się, że ta kraina ma swoją własną wolę, dostosowuje krainy do tych z pamięci danej osoby, więc też dla każdego będzie wyglądał inaczej, a także jest tak długo nieskończonym cyklem dopóki dana osoba nie zaakceptuje odpowiedzi. Dowiadujemy się też, że Freya, ani żadna z walkirii, nie może nam towarzyszyć w podróży, ponieważ do Walhalli mają dostęp tylko osoby, które już raz zginęły. I tym sposobem rozpoczyna się podróż Kratosa przez krainy zbudowane z jego wspomnień, jak i przez wspomnienia, które do tego są wzmacniane w momentach w których głowa Mimira zamienia się miejscami z głową Heliosa, greckiego boga słońca. Tak właśnie przedstawia się ogólny zarys fabularny tego dodatku. Trochę go tutaj uprościłem ze względu na to, że jest to dosyć krótka produkcja, więc też napisanie czegoś więcej mogłoby się wiązać ze spoilerami. Wiele rzeczy pozostawiam Wam do odkrycia samemu, jak to jakie konkretnie wspomnienia zobaczymy. Nie ukrywam, że to doświadczenie było naprawdę przyjemne, zwłaszcza dla fanów serii. Ten dodatek stanowi bardzo ciekawe przedstawienie jak bardzo się zmienił, a przede wszystkim dojrzał, Kratos, a także jak bardzo ciążą mu czyny, które popełnił w swoim kraju. Jest ona interesująca, a odkrywamy ją poprzez liczne dialogi oraz przerywniki, które wykonane są w takim samym stylu jak w przypadku podstawki, więc są na silniku gry, płynnie przechodzą z rozgrywki, tak samo nie doświadczymy ekranów ładowania. W przypadku podstawki, jak i poprzedniej odsłony, nie trzeba było grać w części osadzone w starożytnej Grecji, aby zrozumieć fabułę, jednak w przypadku tego tytułu trzeba byłoby trochę więcej wiedzieć, ponieważ historia wspomina tutaj o wszystkich tych odsłonach, łącznie ze spin-offami. Oczywiście, zrozumiecie historię bez znajomości klasyków, jednak już klimat nie będzie dokładnie taki sam. Nie da się zaprzeczyć, że ten dodatek świetnie podsumowuje drogę Kratosa, która prawdopodobnie jeszcze się nie kończy, ale na pewno pokazuje jak bardzo dojrzał i jaką drogę przebył by pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. Jest to dodatek warty zagrania, jeśli graliście w nową sagę, czy też jesteście fanami serii, zwłaszcza, że jest to w pełni darmowy tytuł.

Zakończenie świetnie pokazuje tutaj jak bardzo dojrzał główny bohater na tle całej, nowej sagi, a także jakie decyzje z tej zmiany wynikają. Nie będę zaprzeczał, że bardzo spodobało mi się jak tutaj zostało to rozegrane, ponieważ w pewnym momencie gry dowiadujemy się o pewnej propozycji złożonej Kratosowi przez Freyę, i to jak bardzo się nad nią wahał, a doświadczenia z Walhalli pomogły mu w podjęciu tej decyzji. Bardzo fajnie zostało wykonane, chociaż ciężko napisać w jaki sposób miałaby sposób być kontynuowana historia w przypadku ewentualnej, kolejnej odsłony, jednak jestem ciekaw jak te wydarzenia wpłynęłyby na zachowanie Kratosa. Zdecydowanie stanowi świetne podsumowanie, przyjemne dla oka, a na pewno bardzo satysfakcjonujące.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie się różni od tego czego mogliśmy doświadczyć w przypadku podstawowej wersji gry, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to bardzo miła zmiana. Nie każdemu przypadnie do gustu pewna zmiana wprowadzona w tym dodatku, jednak warto dać mu szansę, ponieważ klimat jest tutaj bardzo silny oraz wciągający, a sama długość gry sprawia, że jest to krótkie, nieprzeciągane, ale na pewno miłe doświadczenie. Sama historia, która stanowi przyjemny krok w kierunku na który na pewno czekali gracze, którzy ukończyli obie odsłony nordyckiej sagi. Nie jest ona zbyt skomplikowana, tak samo nie jest długa, ale świetnie przedstawiona. Tutaj też objawia się to, o czym pisałem w opisie fabuły, znając klasyczne odsłony tej serii, to też więcej wychwytujemy tych smaczków, więcej rozumiemy z przedstawianych wspomnień, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. I tak, można zagrać w ten dodatek bez znajomości klasyków i tak klimat będzie bardzo dobry, tak ze znajomością może być po prostu lepszy. Same lokacje to inne wersje nordyckich światów, które już odwiedziliśmy w podstawce oraz poprzedniej odsłonie, chociaż tutaj w pewnym momencie greckie elementy zaczynają się mieszać, a nawet znajdzie się miejsce na pewną wersję greckiej lokacji. Tu trzeba przyznać, że dosyć płynnie się uzupełniają i dają trochę poczucia powrotu do przeszłości, co samo w sobie jest niesamowite. Rozgrywka może być tutaj najbardziej dyskusyjną kwestią, o czym pisałem na początku, ponieważ nie jest to to samo czego już doświadczyliśmy. Nie otrzymaliśmy dosłownie tego samego co w podstawce, nie mamy swobody eksploracji w dużym świecie, z zagadkami, czy ogólnie stałej rozgrywki. W przypadku tego dodatku otrzymaliśmy styl roguelike, który stał się w ostatnim czasie popularny jako darmowe rozszerzenie do większych produkcji, które z tym gatunkiem nie mają za dużo wspólnego. Nie jest to może zbyt ambitny styl rozgrywki, jednak wykonany naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że po pewnym czasie zaczyna się robić trochę monotonnie, a przynajmniej po etapach w których zobaczymy już wszystko. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa po raz kolejny nie zawodzi i sprawia, że wszystko ładnie się ze sobą łączy, a co za tym idzie, klimat jest jeszcze silniejszy. W parze ze świetną ścieżką dźwiękową idzie naprawdę piękna oprawa graficzna, która co prawda nie przeszła żadnych zmian w porównaniu z podstawką, jednak dalej jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie. To wszystko razem tworzy naprawdę bliski ideału klimat, który może być lepszy, jeśli ograliście klasyczne odsłony, bądź też może być odrobinę gorszy, jeśli nie przepadacie za stylem rozgrywki roguelike. Mimo wszystko to górna półka, jeśli chodzi o klimat i można naprawdę bardzo dobrze się tutaj bawić.

Jak już wspominałem, lokacje nie są już takie duże jak w podstawce i też eksploracja nie jest tak zaawansowana, jednak dalej zostały ciekawie wykonane. Lokacje tutaj pełnią głównie rolę aren, bądź bazy wypadowej do kolejnych aren. Zobaczymy tutaj tereny ze wszystkich dziewięciu światów, które odwiedziliśmy w podstawce, jak i fragment Grecji. Oczywiście nie są to dokładnie takie same miejsca jak w podstawce, a ich wersje stworzone tak, aby pasowały bardziej do rozgrywki, chociaż w fabule jest to wyjaśnione tym, że są to miejsca stworzone na wzór tych z pamięci Kratosa. Areny są dosyć niewielkie, aby walka była bardziej zwarta i nie trzeba byłoby biegać by odszukać przeciwników, a z kolei bazy wypadowe są trochę większe, ponieważ z nich mamy kilka wyjść, znajdziemy też skrzynie łatwo dostępne oraz takie do których potrzebujemy odpowiedniego klucza. Nie ma tutaj za dużo eksploracji, ponieważ też nie mamy żadnych znajdziek, czy dodatkowych aktywności. Mimo wszystko zostały bardzo ładnie oraz praktycznie zaprojektowane, niby są to znane tereny, jednak przedstawione w nowy sposób. Nie będę ukrywał, że bardzo przyjemnie się przemieszczało między nimi, a też nie da się zaprzeczyć, że są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Lokacje niby proste, jednak ładne i mające swój realny wpływ na klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka przeszła tutaj najwięcej zmian w porównaniu do innych elementów, chociaż stwierdzenie, że jest to zupełnie inna produkcja byłoby trochę przesadą. W swoim trzonie jest to dalej ta sama gra, nie zmienia się styl walki, wykorzystanie broni, czy umiejętności bohatera. Zmienia się jedynie styl rozgrywki, nie otrzymaliśmy tutaj eksploracji, zagadek, czy poszukiwania materiałów, a otrzymaliśmy podróżowanie z jednej areny do drugiej, walcząc z masą przeciwników, przechodząc jeden cykl za drugim, tak długo jak trwa fabuła lub jak często giniemy. Zanim jednak do tego przejdziemy, to warto tutaj wspomnieć o początku gry. Na samym początku otrzymujemy wybór jednego z pięciu poziomów trudności, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, i tutaj twórcy sami zachęcają do zabawy tym poziomem, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Poziom trudności nie wpływa tutaj tylko na siłę oraz wytrzymałość przeciwników, a także na nagrody, które otrzymujemy, a konkretnie na ich ilość. Na najniższym poziomie otrzymujemy standardową ilość nagród, ale już z każdym kolejnym otrzymujemy o dziesięć procent więcej, więc na najwyższym poziomie będziemy otrzymywać o czterdzieści procent więcej nagród. Po rozpoczęciu gry zostajemy pozbawieni jakiegokolwiek pancerza, jak i run, które posiadaliśmy w podstawce. Pozostawione zostały nam wszystkie trzy bronie, wszystkie tarcze, jak i odblokowane wszystkie umiejętności z drzewka rozwoju oraz szały. Mogłoby się wydawać, że gramy całkiem silną postacią i jedyne co będziemy musieli zrobić, to znaleźć jakiś pancerz oraz runy, jednak to tak do końca nie działa. Pancerze oczywiście tutaj występują, jednak tylko jako skórki zakładane na postacie, jednak w żaden sposób nie zwiększają żadnych statystyk. Nie wiem z jakiego powodu twórcy zdecydowali się na taki ruch, ponieważ w podstawce korzystanie z pancerzy wprowadzało również jakiś element planowania oraz rozważania, który pancerze przyda się najbardziej. Niby też zrozumiałbym jakby każda skórka pancerza była dostępna od samego początku, jednak część z nich musimy znaleźć w skrzyniach, bądź wykonać pewną czynność. Z kolei runy odnajdujemy tylko podczas cyklu w Walhalli i możemy w zasadzie zdobyć tam wszystkie runy, ale będą tylko dostępne podczas danego cyklu, czyli jeśli zginiemy, bądź ukończymy go, to one przepadają. Tutaj jest to akurat bardzo zrozumiałe, coś w rodzaju przedmiotów zdobywanych w grach roguelike. Sam cykl rozpoczyna się po wejściu do Walhalli, a w nim będziemy walczyć z konkretną liczbą przeciwników, przechodzić do kolejnych aren, zbierać wzmocnienia mające nam pomóc w danym cyklu, walczymy z bossami, w tym z ostatnim, a po tym wracamy ponownie na plażę. W czasie rozgrywki znajdziemy skrzynie oznaczone specjalnymi runami, które mogą nam podpowiedzieć, że wśród nich możemy znaleźć runy do broni, umiejętności pasywne, czy też wzmocnienia statystyk. Zwykle otwierając skrzynię mamy wybór między dwoma elementami z danej puli. To też sprawia, że każda rozgrywka może się od siebie różnić, chociażby właśnie pod względem naszych umiejętności. Losowe są również lokacje do których trafiamy, chociaż częściowo można je dostosować poprzez pierwsze ulepszenie, które wybieramy na samym starcie. W trakcie cyklu zbieramy również specjalną walutę, którą możemy wykorzystać tylko w tym danym cyklu, a za nią możemy kupić ulepszenia zebranych run, czy też wyleczyć się lub uzupełnić szał. Poza nią zbieramy również walutę umiejętności oraz magii. Ta pierwsza służy do ulepszenia podstawowych statystyk, jak zdrowie, szał, siła, obrona, i inne tego typu. Ulepszamy naszą postać poza cyklem i są to stałe ulepszenia. Z kolei druga waluta może nam ulepszyć sam cykl, poprzez zwiększanie zdobywanej waluty, czy też umiejętności lub magii. Te też są stałe i mogą nam przyśpieszyć rozwój postaci oraz trochę ułatwić rozgrywkę. Sam jeden cykl nie jest zbyt długi, chociaż to też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy, i o ile początkowo, jak odkrywamy nowe rzeczy, jest całkiem przyjemny, zwłaszcza jako odskocznia od podstawowej wersji gry, tak dosyć szybko zaczyna się robić powtarzalny, co w zasadzie jest typowe dla tego stylu. Właśnie brakuje czegoś w późniejszej rozgrywce co by faktycznie ją uprzyjemniło oraz zachęciło do dalszego grania, ponieważ nawet na wyższym poziomie trudności wraz z kolejnymi ulepszeniami gra robi się łatwiejsza i też nie odkrywamy już nic takiego co przekonałoby do kontynuacji. Walczyć tutaj będziemy z tymi samymi przeciwnikami jak w podstawce z dodatkiem kilku greckich wrogów, jak cyklopy, centaury, minotaury, harpie, czy nieumarli legioniści. Niby nic niezwykłego, ale zobaczenie starych wrogów było czymś zaskakująco świeżym i ciekawym. Nie różnią się jakoś drastycznie od tych z którymi walczyliśmy w podstawce, ale sprawiają, że doświadczenia z Walhalli są pełniejsze. Samo ukończenie dodatku ze wszystkimi odblokowanymi osiągnięciami zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co jak na darmowy dodatek jest bardzo dobrym czasem. W zasadzie powinienem napisać, że powinien on być chociaż trochę krótszy, aby tak szybko rozgrywka nie zaczęła być powtarzalna, jednak ten czas jest wynikiem chęci zrobienia wszystkiego co było do zaoferowania, więc jeśli skupicie się jedynie na fabule, to ten czas będzie krótszy. Rozgrywka wcale nie jest tutaj zła, trochę ciężko ją opisać bez spoilerów z fabuły, na pewno jest czymś nowym w tej serii, chociaż tego typu dodatki w takim stylu są ostatnio modne, jednak warto też sobie ją odpowiednio dawkować, ponieważ potrafi się zrobić bardzo powtarzalna.

Ścieżka dźwiękowa

Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu piękna. Nie jestem pewny, czy można ją nazwać najlepszym elementem tej produkcji, jednak na pewno jest jednym z najlepszych. Po pierwszym przesłuchania można byłoby pomyśleć, że muzyka została przeniesiona z podstawki do dodatku, jednak tak nie jest. Jest ona oczywiście w pewien sposób podobna, jednak została bardziej dopasowana do dodatku. Muzyka musiała zostać odrobinę przerobiona, właśnie ze względu na szybko zmieniające się lokacje, jak i również poprzez dodanie greckiego klimatu, więc też nie wszystkie utwory z podstawki by tutaj pasowały. Mimo, że jest to tylko darmowy dodatek, to muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie, każdy z utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszystkie emocje są odpowiednio budowane, a napięcie na odpowiednim poziomie. Dźwięki otoczenia stoją na podobnym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, pękającego lodu, wybuchów, wiejącego wiatru, piorunów, uderzeń broni, i inne tego typu dźwięki. W zasadzie nie usłyszymy tutaj innych dźwięków niż w podstawce, może za wyjątkiem odgłosów wydanych przez greckich przeciwników. Całość brzmi naprawdę dobrze, przyjemnie się wszystkiego słucha i nie da się zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa zdecydowanie pomaga budować klimat.

Voice acting również nie odstaje jakościowo, co w zasadzie również nie powinno być niczym dziwnym, ponieważ w zasadzie obsada głosowa się nie zmieniła i większość głosów powinna być nam już znana. Jedynym nowym głosem w nowej serii jest głos Heliosa, który nie odstaje od reszty głosów, również został zagrany naprawdę dobrze. Osobiście preferuje angielski voice acting od polskiego, ponieważ według mnie brzmi on zdecydowanie lepiej, a w przypadku polskiego nie zawsze brzmi on tak dobrze, ale nie ma tragedii, bez problemu można go słuchać. Całość brzmi naprawdę dobrze, dialogów słucha się z przyjemnością, a aktorzy głosowi dokładnie wiedzieli jak oddać odpowiednie emocje. Jeśli nie chcecie grać z polskim dubbingiem, jednak nie znacie dobrze języka angielskiego, to zostały również dodane tutaj polskie napisy. Tłumaczenie również stoi na wysokim poziomie, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj jedynym elementem, który nie przeszedł żadnych zmian. To dalej ta sama oprawa graficzna, którą mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gdy, co oczywiście nie jest w żaden sposób wada, zwłaszcza, że jest to dodatek wymagający posiadania podstawowej wersji gry, jak i jest całkowicie darmowy. Z tego też powodu nie będę jakoś szczegółowo opisywał grafiki, ponieważ po prostu bym musiał napisać ponownie to samo co w przypadku recenzji podstawowej wersji gry, więc też mógłbym po prostu ten fragment przekopiować. Trzeba jednak napisać, że jest ona bardzo ładna i nawet dzisiaj budzi prawdziwy podziw, chociaż nie wykorzystuje pełni mocy konsoli Playstation 5, tak dalej to najwyższa półka. Wszystkie tekstury są bardzo szczegółowe, sporej rozdzielczości, więc też nie doświadczymy tutaj żadnych rozmazanych elementów, czy poszarpanych końcówek. Przekłada się to oczywiście na elementy otoczenia oraz różne modele. Całość została dopasowana do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do terenów, co z kolei przekłada się na ładniejsze lokacje. Jak też można się domyślić, nie możemy za bardzo wchodzić w jakąkolwiek interakcję z wieloma modelami, jednak część z nich możemy bez problemu zniszczyć, więc można to uznać za pewną formę interakcji. Modele postaci również są te same, jedynie niektóre mogą się różnić ubiorem. Nie da się zaprzeczyć, że są naprawdę ładne, bardzo szczegółowe, jak i również posiadają płynne animacje. Tutaj jako ciekawostkę mogę napisać, że za ukończenie fabuły odblokowujemy specjalną skórkę dla Kratosa, którą możemy wykorzystać w tym dodatku, jak i w podstawowej wersji gry w trybie Nowa Gra+. Nie napiszę dokładnie jak wygląda ta skórka, ale napiszę tylko, że fani klasycznych odsłon będą zadowoleni. Podobnej jakości zostali wykonani przeciwnicy, a zwłaszcza w ładniejszej wersji prezentują się przeciwnicy z Grecji, którzy teraz naprawdę wyglądają groźnie. System świateł i cieni, odbić, czy wody, to wszystko dalej prezentuje się naprawdę ładnie i sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. Nie da się zaprzeczyć, że oprawa jest tutaj po prostu śliczna i ma swoje faktyczne odbicie w klimacie, a fani opraw graficznych będą w siódmym niebie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna, uzupełniająca historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna oprawa graficzna
+greccy przeciwnicy
+darmowy!
+rozgrywka jest naprawdę przyjemna…

Minusy:
-…jednak potrafi szybko zrobić się męcząco powtarzalna
-pancerze to tylko skórki

God of War: Ragnarok – Valhalla to dodatek, którego nikt się nie spodziewał, ale wszyscy przyjęli z otwartymi ramionami. Największe zaskoczenie było to, że okazał się być całkowicie darmowy. Sam należałem do tej zaskoczonej grupy, jednak to, że okazał się być darmowy oraz w stylu roguelike, sprawiło, że ostudziłem swoje oczekiwania i też trochę obawiałem się, że będzie to po prostu nudne przedłużanie życia gry, to też powód przez który tak późno zdecydowałem się zagrać. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest to bardzo dobry dodatek. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 9/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek w którym jednak trzeba zaakceptować zmianę stylistyki, jednak historia wynagradza pewne niedociągnięcia. Zdecydowanie warty zagrania, jeśli brakuje Wam Kratosa i chcielibyśmy poznać jego kolejne przygody, a to, że jest darmowy powinno być wystarczającym argumentem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest czwartą odsłoną cenionych survival horrorów. Omawiany tytuł jest remasterem wydanego w 2008 roku tytułu, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo Wii wyłącznie w Japonii. Wcielając się w trzy postacie przyjdzie nam zmierzyć się z licznymi duchami oraz zbadać sprawę tajemniczego kultu. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Na wyspie Rogetsu, w południowej Japonii, istnieje pewna tradycja przeprowadzania festiwalu Rogetsu Kagura, który ma miejsce raz na dziesięć lat. Podczas jednego z tych festiwali uprowadzonych zostało pięć dziewczynek, które szczęśliwie zostały ocalone przez policjanta Choshiro Kirishime, którzy przybył na wyspę w poszukiwaniu seryjnego mordercy Yo Haibara, którego ostatecznie nie udało mu się złapać. Uprowadzone dziewczynki nie były w żaden sposób zranione, jednak straciły wszystkie wspomnienia. Dziesięć lat później dwójka uratowanych dziewczyn umiera w tajemniczy sposób. Po tym wydarzeniu Misaki Aso oraz Madoka Tsukimori, kolejne dwie uratowane dziewczyny, wybierają się ponownie na wsypę Rogetsu, aby spróbować odzyskać swoje wspomnienia oraz odkryć co tak naprawdę się na niej stało. Śladem dziewczyn wyrusza również Ruka Minazuki, ostatnia z dziewczyn, która jedyne co pamięta, to tajemniczą melodię, dzięki której część wspomnień do niej wraca. Również na zlecenie matki Ruki na wyspę wyrusza Choshiro, który po uratowaniu dziewczynek rzuca pracę w policji i zostaje prywatnym detektywem, co pozwala mu dalej badać sprawę Yo. Jak można się domyślić, wyspa po dziesięciu latach okazuje się być zupełnie pozbawiona żywych istot, a jedynie można gdzieniegdzie zobaczyć przechadzające się dusze. Grupa bohaterów trafi do szpitala oraz sanatorium, gdzie badana była dziwna choroba, zwana Moonlight Syndrome. Zagłębiając się coraz bardziej w wyspę, dziewczyny odkryją nie tylko swoją przeszłość, a również mroczną stronę byłych mieszkańców wraz z ich niepokojącymi obrzędami. Tak mniej więcej prezentuje się ogólny opis fabularny tej odsłony i na pierwszy rzut oka może wydawać się on dosyć standardowy, jednak w praktyce tak nie jest. Historia jest tutaj świetnie napisana, od samego początku do końca utrzymuje gracza w ciekawości co odkryjemy dalej, nawet jeśli możemy pewne elementy przewidzieć, to i tak jesteśmy ciekawi jak zostaną odkryte. Odkrywamy ją tutaj również poprzez liczne notatki, które przedstawiają nam wydarzenia z przeszłości, przed zniknięciem wszystkich ludzi, jak chociażby informacje o chorych, o samej chorobie, notatki chorych, jak i różnego rodzaju rytuałach. Zauważyłem, że młodym graczom zbyt szczególnie nie podoba się odkrywanie historii poprzez notatki, jednak w tej produkcji ma to sens, ponieważ jakby nie patrzeć, to na wyspie nie spotkamy żadnej żywej osoby, a nasi bohaterowie z pewnych względów również nie mogą na siebie trafić. To też nie jest tak, że jak nie zbierzemy żadnej notatki, to nie zrozumiemy historii, jednak nadają one dodatkowej głębi i sprawiają, że całość ma jeszcze większy sens. Sam sposób opowiadania zasługuje na pochwałę, ponieważ twórcy idealnie wyważyli walkę z opowiadaniem historii oraz wspomnieniami postaci. Wyważenie tych trzech elementów spowodowało, że nie odczuwamy tutaj monotonni, więc też ciężko tutaj się wynudzić. Same postacie zostały ciekawie napisane i przedstawione, każdy z nich ma swoją własną historię oraz własną prawdę do odkrycia, ponieważ nawet jeśli przybyli w jednym celu, to na miejscu odkrywają nowy. Nawet sami przeciwnicy nie są bez znaczenia, ponieważ o ile są to duchy, tak każdy ma swoją własną historię, która pokazuje nam dlaczego został tak przedstawiony i dlaczego atakuje w taki sposób, co również odkrywamy poprzez notatki. Wszystko co tutaj opisuje zostało napisane w dużym skrócie, ponieważ istnieje tutaj wiele sekretów, które warto odkryć samemu. Historia została naprawdę bardzo dobrze napisana, stoi na bardzo wysokim poziomie, i nawet jeśli w oryginale została wydana w 2008 roku, tak jakościowo może się równać, a nawet przewyższać, z większością obecnie wydawanych tytułów. Warto tutaj również napisać, że nawet jeśli jest to czwarta odsłona serii Fatal Frame/Project Zero, to fabularnie nie jest ona powiązana z żadną poprzednią odsłoną, więc można na spokojnie do niej podchodzić, co zresztą bardzo polecam, ponieważ jest to jeden z najlepszych tytułów z gatunku survival horrorów.

Zakończenie jest tutaj bardzo ciekawym doświadczeniem, zresztą jak cała fabuła, chociaż też nie jest do końca idealne. Jest ono ciekawe, ponieważ w teorii jest ono dobre, jednak pozostawia taki smutny posmak. Wracające wspomnienia nie zawsze okazywały się tymi dobrymi, a ich waga mogła być przytłaczająca. Bardzo ładnie zostało przedstawione w bardzo emocjonalny sposób, co potęgowane jest przez świetny utwór grający w tle, jak i efekty graficzne. Niestety starcie z finalnym bossem już takie ciekawe nie było, ponieważ okazał się on jednym z prostszych przeciwników, a na pewno najłatwiejszym w porównaniu z trzema poprzednimi odsłonami serii. Mimo wszystko, nawet jeśli samo starcie nie jest aż tak satysfakcjonujące, to zakończenie już jest. Bardzo ładnie zrobione, że aż mi zrobiło się przykro, i to z dwóch powodów, ponieważ ładnie podsumowuje nasze dokonania, ale też się skończyło. Warto tutaj napisać, że w teorii mamy tutaj dwa zakończenia, które zależy od poziomu trudności. Pierwsze z nich odblokowujemy na poziomie łatwym i normalnym, a drugie na poziomie trudnym i koszmarze. Różnice w tych dwóch zakończeniach są kosmetyczne. W tym drugim w tle gra nam inny utwór, a podczas napisów końcowych widzimy dodatkowe zdjęcia dopowiadające niektóre rzeczy. Nie jest to może coś co by krzyczało by zagrać jeszcze raz, jednak na pewno jest to coś wartego zobaczenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś czego na długo nie zapomnicie, nie tylko pod względem na to jak wciąga do dalszej rozgrywki, ale też jakie napięcie buduje oraz jak bardzo straszy. Nie będzie przesadą jak napiszę, że ta produkcja posiada jeden z najsilniejszych klimatów growych, nie tylko w swoim gatunku. Wciąga od samego początku i utrzymuje gracza aż do samego końca, nie zapominając o ciągłym budowaniu napięcia oraz poczuciu izolacji. Sama historia ma tutaj spory wpływ na klimat, głównie przez sposób prowadzenia oraz liczne tajemnice, które są w niej rozłożone. Bardzo spodobało mi się to jak twórcy nie traktują gracza jak idiotę dając mu od razu na tacy podane rozwiązanie różnego rodzaju sekretów, a stopniowo dają wskazówki naprowadzając na to rozwiązanie. Warto tutaj również wspomnieć o tym, że nieraz po przeczytaniu notatki dotyczącej jakieś osoby jej duch może nam się pojawić, nie zawsze jest to od razu, ale za każdym razem podnosi tętno. W całej grze jest wiele takich smaczków, które budują ten klimat. Lokacje również mają swój silny wpływ, ponieważ zostały w ciekawy sposób zaprojektowane. Oczywiście występuje tutaj backtracking, jednak w większości przypadków jak wracamy do odwiedzonych już lokacji, nawet jeśli tylko przez nie przechodzimy, to możemy doświadczyć czegoś nowego. Sam projekt jest przemyślany, po raz pierwszy w serii nie poruszamy się w typowo japońskich budynkach, jakichś świętych miejscach, a „klasycznym” szpitalu oraz sanatorium z ich różnymi sekretami. Rozgrywka przeszła trochę znaczących zmian względem swoich poprzedniczek, chociaż w swoim trzonie to dalej ta sama produkcja. Może wydawać się, że nie będzie ona tutaj zbyt ciekawa lub też nie do końca dopasowana, ponieważ w końcu walczymy tutaj z duchami przy pomocy aparatu, chociaż nie tylko, jednak dosyć szybko to złudzenie się rozmywa. Rozgrywka potrafi być wymagająca, eksploracja jest satysfakcjonująca, a liczne znajdźki tylko zachęcają do ich szukania. Przyczepić mógłbym się jedynie do pokazywania się przedmiotów poprzez skierowanie światła z naszej latarki na nią. Brzmi to całkiem interesująco, jednak niekiedy było to tak upierdliwe, że odechciewało się prób zdobycia jakiegoś nieznanego nam przedmiotu. To wszystko oprawione jest w przyjemną dla oka oprawę graficzną, która może nie jest najładniejsza, widać pewne naleciałości jeszcze z Wii, jednak nie jest źle. Został nałożony tutaj filtr ziarna, bardzo delikatny, dzięki czemu dodaje to całości odpowiedniego mroku oraz klimatu. W tym wszystkim przygrywa nam niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa, zarówno pod względem muzycznym, jak i dźwięków otoczenia. Każdy utwór, jak i każdy odgłos, który usłyszymy podczas gry został świetnie dopracowany. To wszystko może brzmieć jak wychwalanie przez fanatyka danej gry, jednak ciężko jest napisać o czymś co jest tak dobrze dopracowane i przy tym zabrzmieć realistycznie. Z tego też powodu bardzo Was zachęcam do zapoznania się z tym tytułem, nawet jeśli nie jesteście fanami horrorów. Wszystkie elementy, które tutaj opisałem budują niesamowity klimat, który przykuwa uwagę graczy, wpuszcza do swojego świata i pozwala poczuć całą masę emocji. Nie jest on oczywiście idealny, niektóre elementy nie do końca zagrały jak powinny, jak i dla niektórych nie wszystkie rozwiązania dzisiaj będą miały sens, jednak pomimo tego to dalej bardzo mocna pozycja. Jak już wspominałem, warto dać jej szansę, zwłaszcza jeśli lubicie horrory, a jeśli chcecie dopiero zacząć z tym gatunkiem, to też jest dobry tytuł, ponieważ nieraz lepiej rzucić się na głęboką wodę. Klimat to zdecydowanie jeden z najsilniejszych plusów tej produkcji.

W ostatnim czasie jak opisuje horrory, to zwykle zbyt szczególnie się nie rozpisuje opisując straszenie, ponieważ te tytuły nieszczególnie sobie radzą w tej kwestii, jednak tutaj jest zdecydowanie inaczej. Jeśli napiszę, że jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, które kiedykolwiek został wypuszczony na rynku, to nie będzie to wcale przesadą. Sporą robotę robi tutaj klimat, który potęguje najlepsze elementy produkcji. Zaczynając tutaj od poczucia osamotnienia, co jest tutaj silne, chociaż może wydawać się to dziwne, ponieważ jednak mamy więcej niż jednego bohatera/bohaterkę, tak z pewnych względów nie poruszają się oni razem, jak i również nie mogą na siebie natrafić, więc w zasadzie od samego początku jesteśmy sami. Już samo znalezienie się w opustoszałych budynkach powoduje poczucie izolacji, a jak do tego doliczymy to, że jesteśmy jedyną żywą istotą w danym budynku pełnym różnych duchów, to jest to tym bardziej silniejsze. Nie można zapomnieć tutaj o ciągłym budowaniu napięcia, chociażby przez samą ścieżkę dźwiękową. Każde pomieszczenie posiada swój utwór, który już sam w sobie może sprawić, że stajemy się czujniejsi. Walki wcale nie ma tutaj dużo, jednak poruszanie się po ciemnych korytarzach, czy przeszukiwanie zagraconych pomieszczeń, sprawia, że stajemy się bardziej przygotowani na starcia z wrogami, co wcale nie musi mieć miejsca. Sama walka z przeciwnikami potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Walka przy pomocy aparatu może wydawać się śmieszna, jednak jak się walczy z duchami, to potrafi podnieść tętno. Naszymi przeciwnikami są duchu i może w tej odsłonie mniej przeciwników porusza się po suficie, czy lata, chociaż i takie się zdarzają, tak walka z kimś kto potrafi zniknąć na naszych oczach i wyjść ze ściany obok nas, sprawia, że stajemy się czujniejsi, a starcie z więcej niż jednym przeciwnikiem jest ciekawym doświadczeniem. Oczywiście nie można również zapomnieć o jednym z elementów, który sprawił, że ta seria stała się przykładem dla innych gier tego gatunku, czyli wykonanie jumpscare’ów. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że zwykle nie mam o nich nic dobrego napisania, ponieważ nie są zbyt dobrze wykonane. Tutaj stoi to na najwyższym możliwym poziomie i to z wielu powodów. Nie są przewidywalne, odpowiednio dopasowane do całej produkcji i potrafią podnieść ciśnienie. Ciężko tutaj jest to dokładnie opisać bez żadnych spoilerów, jednak mogę Wam napisać, że nieraz czytając jakąś notatkę o jakieś osobie, to duch tej osoby może się pojawić za naszą postacią, przy nas, czy jak zaczniemy się wycofywać. Zdarzyło mi się nawet podskoczyć na krześle, co właściwie się nie zdarza, więc jest tutaj dobrze. Cały klimat, budowanie napięcia, genialne jumpscare’y, i wiele więcej składa się tutaj na niepowtarzalne poczucie strachu. Ciężko jest to opisać, ponieważ to trzeba poczuć na własnej skórze, więc też bardzo polecam ten tytuł, jeśli szukacie strasznych doznań.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w dwóch większych obszarach. Te obszary to oczywiście szpital oraz sanatorium, chociaż te dwie są tak właściwie połączone, jednak pełnią swoje zupełnie inne role w fabule. Jak zatem również można się domyślić, zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pokoje pacjentów, gabinety pielęgniarek, stołówkę, gabinet dyrektora, izolatkę, schowek pod schodami, różnego rodzaju podziemia, jak i inne tego typu miejsca. Jest ich tutaj naprawdę wiele, jednak nie do każdego miejsca możemy się dostać od razu, niektóre wymagają klucza, bądź też specjalnego zdjęcia, niektóre są otwierane przez ducha, czyli też w większości przypadków kolejne lokacje otwierają się wraz z postępami fabularnymi. Każde z nich jest bardzo przyjemnie zaprojektowane, nie widać w nich aż tak bardzo japońskiego stylu, jak to było chociażby w poprzednich częściach, jednak dalej są tutaj pewne nutki tego klimatu. Lokacje są dosyć ciemne, często pełne różnego rodzaju modeli z którymi w większości niestety nie możemy wchodzić w interakcję. Nie znajdziemy tutaj pustych lokacji w każdej można coś znaleźć. Oczywiście występuje tutaj backtracking, o którym już wspominałem, jednak poprzez niego ujawniają się nowe sekrety znanych miejsc, co również ciekawe to co robimy jedną postacią może wpłynąć na druga, jak chociażby działające windy. Przyjemnie się każde z tych miejsc eksploruje, nawet jeśli czasami jest strach gdzieś zaglądać, co ma swój bardzo pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj akurat jednym z najmniej skomplikowanych elementów tej produkcji, jednak nie oznacza to, że jest słabszy, ponieważ na swój własny sposób jest bardzo ciekawy i wbrew pozorom dosyć oryginalny. Będziemy tutaj eksplorować, zbierać przedmioty, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Warto tutaj wspomnieć, że w ciągu całej gry wcielamy się w trzy postacie – Rukie, Misaki oraz Choshiro. Sterowana postać zmienia się co rozdział i każdą z nich odkrywamy inną część historii, jak i doświadczamy zupełnie innych rzeczy. Jako, że niektóre rozdziały potrafią być trochę dłuższe, to między nimi mamy krótkie podsumowanie co dana postać doświadczyła poprzednim razem jak ją sterowaliśmy. Nie będę ukrywał, że to świetny pomysł, ponieważ przy takiej ilości sterowanych postaci, nawet jeśli wydaje się, że nie jest ich dużo, pewne szczegóły mogą nam wylecieć z pamięci. Eksploracja jest tutaj podstawą, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę, dostajemy cel i musimy go na swój sposób zrealizować. Chociaż to też nie jest jakoś szczególnie skomplikowane, ponieważ nawet jeśli nie do końca wiemy gdzie iść, to jak znajdziemy się w odpowiednim miejscu pojawi się duch, który będzie szedł w danym kierunku i pójście za nim zwykle doprowadzi nas do celu. Teoretycznie można napisać, że jest to prowadzenie za rączkę, jednak nie jest to tak częste jak mogłoby się wydawać. Pokazywanie się ducha za którym musimy podążać często też okazuje się pułapką, jak i również pokazuje nam, że pójście w przeciwnym kierunku pozwoli nam znaleźć dodatkowe przedmioty. Odszukiwanie przedmiotów jest tutaj dosyć oryginalne, ponieważ nie widzimy tych przedmiotów na pierwszy rzut oka, niezależnie czy są to notatki, przedmioty leczące, czy kryształy. Gdy znajdujemy się w pobliżu jakiegoś przedmiotu w prawym, dolnym rogu wyświetla się symbol, który świeci coraz mocniej, gdy się zbliżamy do danego przedmiotu. By stał się dla nas widoczny musimy nakierować na niego źródło światła z naszej latarki. Brzmi to bardzo ciekawie, na konsoli Nintendo Wii było bardzo przyjemne, nawet w wersji na Playstation 5 również jest ciekawym doświadczeniem, jednak bywa też niezwykle irytujące. Niektóre przedmioty dosyć szybko się pojawiają, jednak niektóre z nich są bardzo irytujące do znalezienia, nawet jeśli nasz sygnalizator świeci już najjaśniej, to i tak nieraz sprawienie by przedmiot się pojawił jest niezwykle ciężkie, zwłaszcza, że sterowanie latarką przy pomocy gałki pada nie jest tak swobodne niczym kontrolerem z Wii. Niestety nieraz przez takie problemy porzucałem niewiadome mi przedmioty by nie marnować na nich czasu. System sam w sobie jest ciekawy, jednak powinien być bardziej dopasowany do innych konsol. Podnoszenie tych przedmiotów również różni się od klasycznego sposobu w tego typu grach. Tutaj by podnieść przedmiot musimy przytrzymać przycisk aż do momentu złapania go przez naszą poznać. Jest to dosyć dziwny system, który wynika z tego, że niektóre z nich są chronione przez duchy, więc nieraz podczas próby podniesienia pojawi się ręka ducha, która spróbuje nas złapać, jeśli nas złapie, to musimy się od niej wyrwać, jednak tym sposobem tracimy również przedmiot, który mieliśmy podnieść. Oczywiście możemy uniknąć złapania przez rączkę ducha, wystarczy odpowiednio wcześniej zacząć wycofywać swoją dłoń. Może trochę to spowalnia rozgrywkę, jednak nie da się ukryć, że buduje to pewne napięcie, nie jesteśmy zawsze pewni, czy dany przedmiot jest bezpieczny do podniesienia. W czasie eksploracji natrafimy również na różnego rodzaju zagadki. Będziemy tutaj odszukiwali przedmiotu by użyć go w odpowiednim miejscu, wyszukiwali kodów, rozwiązywali układanki, a także inne tego typu aktywności. W większości przypadków dana zagadka zaczyna się od konieczności zrobienia zdjęcia danemu miejscu, dzięki czemu pokazuje nam się miejsce w którym ukryty jest potrzebny przedmiot lub też hasło. Miejsca pokazane na tych zdjęciach znajdują się w odwiedzonych przez nas lokacjach i są to dosyć charakterystyczne miejsca, że raczej nikt nie powinien mieć z nimi problemów. Nie da się ukryć, że poziom trudności tych zagadek nie stoi na wysokim poziomie, wręcz można napisać, że są banalnie proste, chociaż mogą nas zatrzymać układanki, jeśli nie jesteście w nich zbyt silni, tak jak ja. Stanowią natomiast bardzo przyjemne urozmaicenie rozgrywki. Ukończenie całej gry na normalnym poziomie trudności zajęło mi około trzynastu godzin, co jest całkiem odpowiednim czasem zapełnionym ciekawą zawartością oraz interesującą fabułą.

Walka pełni tutaj znaczącą rolę, głównie dlatego, że to dzięki niej zasłynęła, chociaż wbrew pozorom nie ma tutaj jej aż tak dużo jak mogłoby się wydawać. Zacznijmy od naszych przeciwników, którzy są tutaj naprawdę ciekawym typem wrogów. Są to dusze mieszkańców oraz pacjentów wyspy na która trafiamy, więc też w większości przypadków się nie powtarzają. Oczywiście niektóre są do siebie podobne wyglądem ze względów na pewne wierzenia. Z niektórymi przeciwnikami walczymy więcej niż raz, jednak gra nie udaje, że to są zupełnie nowi wrogowie, głównie dlatego, że są to dusze o których mogliśmy przeczytać w notatkach lub też są ważne dla fabuły. Każdy z nich ma również swój sposób ataku oraz szybkość poruszania, jak i ataków. W porównaniu z poprzednimi częściami mało jest tutaj duchów, które latają, atakują z sufitu, czy podłogi, chociaż i takie się tutaj zdarzają. Podczas walki po zadaniu im obrażeń, lub po to by nas zmylić, znikają nam z radaru i pojawiają się w losowym miejscu wokół nas. Już starcie z jednym przeciwnikiem bywa stresujące, a jeśli zostaniemy zaatakowani przez dwie lub trzy dusze, to już zaczyna się niezła zabawa. Walczymy tutaj głównie przy pomocy Aparatu Obscura, który został stworzony do egzorcyzmowania dusz. W momencie nacelowania centrum obiektywu na twarzy ducha zbiera się energia, która wykorzystywana jest do zadawania obrażeń przeciwnikom. Oczywiście, czym więcej energii zbierzemy tym większe obrażenia zadamy, a gdy załadujemy energię w pełni, to wykonamy Zero Shot, który zadaje spore obrażenia. Warto spróbować wykonywać ten typ ataku, jednak nie jest to takie proste, gdy walczymy z szybszym przeciwnikiem, wykonującym uniki, czy po prostu w momentach jak walczymy z większą liczbą przeciwników. Dużo potężniejszym atakiem jest Fatal Frame, który wykonujemy na jakieś pół sekundy przed atakiem przeciwnika, a po nim możemy wykonać dwa kolejne na które mamy coraz mniej czasu. Jest on dosyć ciężki do opanowania, zwłaszcza przy szybszych przeciwnikach, jednak warto się go wyuczyć, ponieważ w niektórych starciach może nam pomóc zaoszczędzić nerwów. Warte wspomnienia jest to, że robienie zdjęć zużywa klisze. W ciągu gry natrafimy na różnego rodzaju klisz, które różnią się zadawanymi obrażeniami oraz szybkością przeładowania. Podstawowe są nieskończone, jednak są też najsłabsze i jeśli chcemy na nich polegać, to trzeba nauczyć się wykonywać Fatal Frame’y. Klisze możemy znaleźć podczas eksploracji oraz również zakupić w sklepie w miejscu zapisu. Za pokonywanie przeciwników otrzymujemy punkty, które możemy wykorzystać do zakupu przedmiotów leczących oraz klisz, jak i również elementów kosmetycznych, jeśli je odblokowaliśmy. W czasie eksploracji możemy natrafić również na ulepszenia oraz obiektywy do aparatu. Ulepszeń wcale nie ma tak dużo, jednak te które możemy znaleźć potrafią być przydatne, jak chociażby możliwość zobaczenia paska zdrowia ducha. Obiektywy są z kolei czymś w rodzaju umiejętności aktywowanych, a tych możemy mieć trzy jednocześnie, które wymieniamy podczas walki. Tymi umiejętnościami jest chociażby możliwość wykonania potężniejszego ataku, czy też spowolnienie lub całkowite zatrzymanie ducha. Początkowo może wydawać się to trochę skomplikowane, zwłaszcza, że sama walka przy pomocy aparatu nie wydaje się zbyt poważna, jednak jak już się to trochę opanuje i stoczy się kilka pojedynków, tak można się przekonać, że jest ona po prostu świetna. Nie tylko budzi emocje, ale też jest bardzo immersyjna. Nowością w tej serii jest walka przy pomocy latarki, którą wykorzystuje Choshiro. Nie jest to zwykła latarka, ponieważ ta wykorzystuje moc światła księżyca, więc jak też można się domyślić, nie wykorzystuje ona klisz, ani niczego wymiennego, a energię księżyca, gdy ona nam się skończy, to musimy trochę odczekać by się ponownie naładowała. W przypadku walki latarką nie mamy dostępu do Zero Shotów oraz Fatal Frame’ów, jednak za to obszar, jak i odległość, ataków jest większa, więc też z tego powodu Choshiro częściej walczy z większą ilością przeciwników. Nie będę ukrywał, że walka latarką jest bardziej dynamiczna, chociaż nie budzi aż takich emocji jak walka aparatem. Tutaj jeszcze warto napisać, że mamy dwa sposoby na sterowanie celowaniem aparatu oraz latarki. Pierwszy z nich, to klasycznie prawą gałką na padzie, a drugim jest sterowanie samym padem. Nie ukrywam, że ten drugi sposób jest dosyć ciekawy i przyjemnie zrealizowany, jednak po kilku starciach wyłączyłem tę opcję by niepotrzebnie nie męczyć rąk, czym też nic nie straciłem z immersji. W trakcie gry znajdziemy również niebieskie oraz czerwone kryształy, które służą do ulepszania aparatu/latarki oraz obiektywów. Zwiększamy tym sposobem statystyki naszego sprzętu, jak zadawane obrażenia, szybkość wymiany kliszy, czy w przypadku latarki, szybkość ładowania energii. Warto jednak pamiętać, że kryształy, jako jedyne przedmioty w grze, są wspólne dla wszystkich postaci, więc ulepszając aparat jednej postaci możemy tym samym osłabić resztę, także wkrada się tutaj pewne strategiczne myślenie, czy będziemy ulepszać jedną postać, czy może rozłożymy kryształy po równo na każdą postać. Sama gra potrafi być wymagająca, chociaż na początku mamy wybór między dwoma poziomami trudności – łatwym i normalnym. Po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy tryb trudny, a po ukończeniu gry na trudnym, to odblokowujemy poziom koszmarny. Na całe szczęście wyższe poziomy trudności możemy przechodzić w trybie nowej gry plus, zachowując tym samym wszystkie ulepszenia oraz zawartość ekwipunku, poza kluczowymi przedmiotami. Jest to pomocne, ponieważ na wyższych poziomach duchy są silniejsze, wytrzymalsze i bardziej agresywne, jak i również niektóre przedmioty przestają być dostępne w sprzedaży w punktach zapisu. Wszystko co tutaj opisałem może wydawać się dziwne, jak i również dosyć proste w swojej budowie. Nie da się ukryć, że po części tak właśnie jest, jednak też nie da się ukryć, że każdy z tych elementów jest niezwykle satysfakcjonujący oraz klimatyczny. Oczywiście nie każdy element został dopracowany, niektóre cierpią jeszcze na pozostanie w erze Wii, jednak mimo wszystko nie są to jakieś szczególnie duże błędy, które by wybijały nas z klimatu, czy psuły doznania. Warto zagrać, jeśli oczekujecie czegoś nowego, wymagającego i satysfakcjonującego.

Role znajdziek pełnią tutaj zjawy oraz lalki hozuki, których jest tutaj całkiem sporo. Jak można się też domyślić, nie „zbieramy” tych znajdziek w klasyczny sposób, a po prostu robimy im zdjęcia. Zjawy to dusze, które nie są agresywnie do nas nastawione, a przynajmniej w danym momencie. Pojawiają się one w konkretnych miejscach i jesteśmy o tym informowani poprzez sygnały dźwiękowe, jak i delikatnie zmieniony obraz. W porównaniu do innych znajdziek z innych gier, zjawy są czasowymi znajdźkami, więc jeśli nie uda nam się zrobić im zdjęcia w czasie w którym są obecne, to stracimy możliwość ich zdobycia. Nie ukrywam, że jest to dosyć ciekawy rodzaj zbieractwa, jednak wymagający wiedzy kiedy się pojawiają oraz odpowiedniej szybkości, ponieważ czasami jest ciężko zrobić zdjęcie ducha, który biegnie w pewnej odległości od nas i szybko się oddala, więc bywa to dosyć irytujące. Najbardziej irytujące jest to, że nie zawsze gra uznawała nasze zdjęcia, rozgryzienie tego systemu zaliczania. Czasami wystarczy, że na zdjęciu widać głowę ducha i zdjęcie jest zaliczone, a nieraz miałem sytuację, że cały duch był widoczny, ale chyba kąt był zły, bo nie było ono zaliczane. Lalki hozuki są przedmiotami w których to pewna osoba umieściła fragmenty swojej duszy, więc też te lalki są przeklęte, a naszym zadaniem jest je oczyścić, czyli również zrobić im zdjęcie. Są one poukrywane w całej grze, niektóre są bardziej widoczne, niektórych trzeba faktycznie poszukać. Z nimi akurat są dwa problemy, pierwszy to kąt zdjęć, bywa to irytujące, ale tutaj przynajmniej nie mamy limitu czasowego, a drugim problemem jest to, że po zrobieniu zdjęć te lalki nie znikają, a pozostają w miejscu i są widoczne również w innych rozdziałach. Problemem jest tutaj to, że niejednokrotnie kończąc rozgrywkę jednego wieczoru i wracając następnego marnowałem czas próbując zrobić zdjęcie jakieś lalce, ponieważ zapomniałem, że już je zrobiłem podczas poprzedniego posiedzenia w innym rozdziale. Nie da się ukryć, że są dosyć oryginalne, a także dosyć przemyślane, jednak zabrakło im kilku szlifów, aby być w pełni przyjemnymi.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie można się przyczepić, nawet jeśli szukałoby się czegokolwiek na siłę. Jak już wspominałem wcześniej, ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z elementów, który najbardziej wpływa na budowanie odpowiedniego klimatu, jak i również napięcia. Samych utworów wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, zdecydowanie więcej niż w którejkolwiek poprzedniej części. Każde pomieszczenie ma teraz swój własny motyw, co nieraz sprawia, że nie czujemy się zbyt pewnie lub przygotowujemy się na starcie, które wcale nie musi mieć miejsca. Utwory też całkiem zapadają w pamięci, zwłaszcza dwa ostatnie utwory, które słyszymy podczas zakończeń, aż tak są dobre oraz klimatyczne, że nawet słuchanie ich poza grą wywołuje pewne emocje. Zostały one świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu właśnie te napięcie jest budowane, razem z całą gamą różnych emocji, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat. Nie można zaprzeczyć, że pod względem jakości ścieżka dźwiękowa stoi na wysokim poziomie nawet dzisiaj w porównaniu do największych produkcji. Podobnej jakości zostały wykonane również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, upadających przedmiotów, płonącego ognia, wiejącego wiatru, płynącej wody, i inne tego typu odgłosy. Nie można również zapomnieć o odgłosach wydawanych przez duchy, które potrafią zjeżyć włosy na ciele, zwłaszcza jak spokojnie eksplorujemy i za naszymi plecami usłyszymy te niepokojące odgłosy. Pojawiają się tutaj również różne efekty dźwiękowe, które głównie objawiają się podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że całość brzmi naprawdę dobrze i powoduje, że chce się grać, nawet jeśli do końca nie czujemy się pewni. Całość świetnie działa na gracza, dzięki czemu klimat stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdecydowanie pozycja warta zagrania, aby odczuć to wszystko na własnej skórze.

Voice acting w żadnych wypadku nie odstaje jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. Po raz pierwszy w serii twórcy udostępnili jedynie japoński dubbing, a nie tylko angielski. Niektórym może to przeszkadzać, jednak brzmi to zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że całość jest oparta o japońskie mity i wierzenia. Aktorzy głosowi zostali świetnie dopasowani, świetnie wczuli się w grane przez siebie postacie, wiedzą jak oddawać emocje i brzmi to naprawdę dobrze, chociaż tak naprawdę dialogów nie ma tutaj jakoś szczególnie dużo. Różnego rodzaju dialogi, bardziej monologi, słyszymy tutaj w momentach jak postać wspomina pewne wydarzenia. Oczywiście nie potrafię mówić w języku japońskim, więc też nie rozumiem dialogów i tutaj przychodzą na pomoc angielskie napisy. Niestety nie mamy otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, chociaż język momentami jest bardziej zaawansowany, zwłaszcza jeśli czytamy notatki o różnego rodzaju badaniach oraz o samej chorobie. Także jakaś znajomość języka jest tutaj potrzebna, aby w pełni zrozumieć historię, więc trzeba liczyć, że fani stworzą spolszczenie w wersji na PC.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy pamiętać, że pierwotnie ten tytuł został wypuszczony w 2008 roku jako tytuł ekskluzywny na konsoli Nintendo Wii, a dopiero w 2023 roku został wypuszczony na konsole ósmej i dziewiątej generacji, jak i również na PC. Nie jest to w żadnym przypadku remake, a remaster, więc też oprawa graficzna została jedynie odświeżona, a nie wykonana na nowo. Widać tutaj pewne naleciałości ze starej konsoli, jednak zostały tutaj poprawione efekty świateł i cieni, jak i również postaci, więc jakość na pewno stoi na odpowiednim poziomie. Tekstury prezentują się tutaj naprawdę dobrze, są dosyć szczegółowe oraz nie widać żadnych poszarpanych krawędzi, chociaż momentami mogą wydawać się trochę zbyt płaskie, jednak nie ma takich momentów zbyt dużo. Bardzo na tych teksturach zyskują modele, a później z kolei zyskują na tym również lokacje, które odwiedzamy. Modele są bardzo szczegółowe, wykonane w odpowiednim stylu, aby pasowały do różnych stylów pomieszczeń, jednak nie ze wszystkimi możemy wchodzić w interakcję, chociaż można napisać, że ze zdecydowaną większością nie wchodzimy w jakąkolwiek interakcję. Nie da się ukryć, że modele pełnią tutaj funkcję wypełniaczy, aby lokacje nie wyglądały na puste, jednak nie da się ukryć, że są całkowicie ładne i nie raz znajduje się jakiś przedmiot, który możemy podnieść, chociaż i tak normalnie go nie widać. Wspomniałem o poprawionym systemie świateł i cieni, który prezentuje się tutaj po prostu nieziemsko. Bardzo ładnie to widać w wąskich korytarzach, czy pomieszczeniach pacjentów, a nawet w takich w których światło pełni główną rolę. Modele również zostały odświeżone, zarówno główna obsada, jak i duchy krążące po wyspie. Żywych postaci nie mamy tutaj aż tak dużo, więc tutaj nie można pisać, że jakieś się powtarzają, jednak na pewno można napisać, że wyglądają bardzo ładnie, zwłaszcza żeńska obsada na której można zawiesić oko. Może ich stroje niespecjalnie pasują do tego typu wycieczki, jednak ładnie się prezentują. Jak już jesteśmy przy ubraniach, to trzeba wspomnieć, jak świetnie została wykonana ich fizyka. Podczas poruszania się fragmenty ubioru się poruszają, mocniej jeśli biegniemy, czy schodzimy po schodach. Tutaj można posłużyć się przykładem jednej z bohaterek, która nosi łańcuszek i na plecach zwisa kawałek łańcuszka, więc przy szybszym ruchu możemy zauważyć jak on odbija się o jej plecy. Wygląda to naprawdę przyjemne, nawet jeśli są to takie mało istotne szczegóły, a jakby tego było mało, to łączy się również z systemem świateł i cieni, co potęguje ten cały urok. Same animacje są równie ładne, całkiem płynne, nawet jak momentami podnoszenie przedmiotów, czy też otwieranie drzwi, wygląda trochę sztucznie, tak jest na co popatrzeć. W podobnej jakości zostali również wykonani nasi przeciwnicy u których również ciężko jest o klony, chociaż i takie się zdarzają, co w zasadzie jest kwestią ubioru. Pod względem animacji również to ten sam poziom, jednak warto tutaj wspomnieć o poruszaniu się i wyłanianiu się duchów ze ścian. Niby nie jest to nic szczególnego, ponieważ w wielu grach przy użyciu kodów możemy przenikać przez ściany, jednak jest to tak naturalnie, i jednocześnie niepokojąco, wykonane, że po prostu budzi podziw. Na całość oprawy został nałożony delikatny filtr ziarna, który ma symulować filmowość obserwowanej akcji, co wbrew pozorom wygląda dosyć dobrze, ponieważ jest on naprawdę delikatny. Wzmacnia się jedynie w momentach starć z potężniejszymi przeciwnikami, jak i we wspomnieniach. Zwykle nie jestem fanem tego typu filtra w grach, jednak tutaj został całkiem dobrze wykorzystany i wykonany. Całość nie tylko zyskuje na pewnej filmowości, a również na stworzeniu odpowiedniego mroku i tym samym nastroju. Oprawa graficzna w tym tytule nie może równać się z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, jednak stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu też pomaga budować odpowiedni klimat.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od samego początku aż do samego końca, nie doświadczyłem też żadnych większych bugów, jak również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał naprawdę dobrze zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna fabuła
+wciągający klimat
+jeden z najstraszniejszych horrorów
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+oprawa graficzna przeszła próbę czasu

Minusy:
-drobne nieprzystosowanie rozgrywki do nowszych konsol

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest produkcją w którą by zagrać trzeba było kombinować z nielegalnymi kopiami, jak i fanowskimi tłumaczeniami, więc bardzo ucieszyłem się w momencie ogłoszenia pracami nad przeniesieniem jej na nowe konsole. Nie ukrywam, że jako fan growych horrorów udało mi się ukończyć już wersję na Wii, jednak od lat nie miałem z nią styczności, więc też wiele elementów wyleciało mi z pamięci, także było to całkiem świeże doświadczenie. Pamięć czasami sprawia, że rzeczy z naszej przeszłości wydają się lepsze niż faktycznie były, więc też moje oczekiwania były trochę ochłodzone, a jednak zostały one bardzo przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam ocenę 9+/10. To bardzo dobra produkcja, która powinna być przykładem dla twórców growych horrorów jak powinna wyglądać produkcja, która nie tylko ma świetną fabułę, a również potrafi porządnie wystraszyć. Tytuł wręcz obowiązkowy dla fanów horrorów, a nawet dla osób, które nie czują się zbyt silni w tym gatunku, aby w końcu się przełamać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Bendy and the Dark Revival – Recenzja

Bendy and the Dark Revival jest pierwszoosobową grą akcji utrzymaną w klimacie survival horroru. Stanowi również kontynuację wydanej w 2017 roku gry Bendy and the Ink Machine. Wcielając się w zupełnie nową protagonistkę, która została uwięziona w pełnym atramentowych potworów w opuszczonym studiu animacji. Jak zatem prezentuje się nowa odsłona na tle poprzedniczki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Joey Drew Studios.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Audrey, animatorki w studiu Joey Drew Studios, która pracuje do późna nad nową animacją, aż do takiego stopnia, że została sama w pracy. Korzystając z przerwy postanowiła się przejść po kawę, aby się rozbudzić. Na swojej drodze spotyka Wilsona, dosyć upiornego woźnego, z którym to nieszczęśliwie utknęła w windzie. Udało im się jednak wydostać na piętrze na którym przetrzymywane są pamiątki oraz dziwna, jak i tajemnicza maszyna, i aby móc wrócić na swoje piętro, a nawet wyjść z tego budynku, Audrey musi pomóc Wilsonowi w odnalezieniu rozrzuconych przedmiotów i ustawić na odpowiednich filarach. Po wykonaniu zadania okazuje się, że to pułapka zastawiona przez Wilsona, który uruchomił maszynę z której to zaczął wypływać atrament, który w pełni wypełnia pomieszczenie topiąc postacie. Audrey budzi się jakiś czas po tych wydarzeniach w dosyć zapuszczonej oraz mrocznej wersji swojego miejsca pracy. Szybko też okazuje się, że jej ciało zostało opanowane przez atrament, po korytarzach poruszają się koszmarne stwory, a tym wszystkim włada sam Wilson, który dodatkowo wzywa do siebie bohaterkę. Jak można się domyślić, zagubiona i zdezorientowana kobieta postanawia się wydostać z tego budynku, jednocześnie próbując odkryć co sprawiło, że znajduje się w tym koszmarze. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabuły tej odsłony, no i tutaj trzeba napisać, że jest to bardzo ogólny opis, ponieważ jest tutaj trochę więcej niż konieczność ucieczki. W historii jest wiele wątków, które powoli się rozwijają, jednak nie jest to nic skomplikowanego, bardziej dotyczy to rozwiązań wszelkich tajemnic z poprzedniej odsłony. Nie będę ukrywał, że nawet pomimo tej prostoty, to bardzo przyjemnie się ją odkrywa i teraz te rzeczy, które mogły zastanawiać lub nie do końca miały sens w poprzedniej odsłonie, tak tutaj zostają wyjaśnione i nabierają sensu. W tej odsłonie zostaje bardziej rozwinięty świat przedstawiony, spotykamy znane już postacie, jak i poznajemy nowe. Historię poznajemy tutaj przez dialogi, jak i przerywniki filmowe, jednak możemy ją rozwinąć poprzez czytanie licznych notatek oraz słuchanie nagrań audio. Same notatki oraz nagrania nie są wymagane do poznania w pełni fabuły, co dla niektórych może być plusem, a jedynie rozwijamy historię świata, ponieważ w nich zawarte są informacje sprzed przemiany studia w ten koszmar, w trakcie przemiany, jak i długo po niej. Nie będę ukrywał, że przyjemnie się to wszystko odkrywało, jedyne do czego mógłbym się w historii przyczepić, to w pewnym momencie robi się trochę naiwna, jednak nie mogę za dużo tutaj napisać, ponieważ to następuje w ostatnim rozdziale gry, jednak na całe szczęście nie jest to jakoś rażąco głupie, czy przeszkadzające, no i w sumie jest to dosyć typowe dla tego typu gier. Nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć ciekawa, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki i co najważniejsze, lepiej opowiada swoją historię, jak i uzupełnia poprzednią. Fani poprzedniej odsłony powinni być jeszcze bardziej zadowoleni po ukończeniu tej, lepszej i udoskonalonej, części

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, jednak tylko jedno z nich możemy zdobyć w normalny sposób, pozostałe są sekretne. Te zakończenia zostały podzielone na sekretne, szalone i normalne. Sekretne zostało wykonane w stylu znanym z serii Far Cry, czyli po rozpoczęciu gry musimy nie ruszać się przez około dwadzieścia minut, a zdecydowanie szybciej zobaczymy napisy końcowe. Nie będę ukrywał, że nie spodziewałem się tutaj czegoś takiego, jednak zostałem miło zaskoczony, ponieważ to taki ciekawy element, który urealnia świat gry. Szalone zakończenie odblokowujemy poprzez zebranie wszystkich specjalnych ksiąg poukrywanych w całej grze. Samo w sobie jest dosyć tajemnicze, dla niektórych może być zabawne, jednak na pewno jest trochę przerażające. Może nie mówi za wiele, jednak rzuca zupełnie inne światło na wszystkie wydarzenia w których braliśmy udział. Normalne zakończenie odblokowujemy poprzez ukończenie fabuły, bez żadnych innych wymagań. Jest ono ciekawsze od reszty, ponieważ stanowi finał naszej drogi, który został poprzedzony świetnym etapem końcowym. Jak można się też domyślić, można je nazwać dobrym zakończeniem, ale z pewnym zwrotem akcji, które sprawiło, że jest otwarte na kontynuację. Na pewno można napisać, że jest satysfakcjonujące i możemy się zastanawiać jak dalej zostanie to pociągnięte, jeśli oczywiście twórcy zdecydują się na kontynuacje. Świetne podsumowanie i na pewno spory plus tej produkcji.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, a nawet trzeba przyznać, że jest on tutaj bardzo silny. Nie będę ukrywał, że to okazało się dla mnie dosyć sporym zaskoczeniem, w pozytywnym znaczeniu, ponieważ poprzednia odsłona miała ciekawy pomysł, jednak jej wykonanie nie stało na najwyższym poziomie. Widać po tej odsłonie, że twórcy zauważyli co nie do końca zagrało w poprzedniczce i naprawili oraz usprawnili to w swojej najnowszej produkcji. Fabuła sama w sobie potrafi zaciekawić na dłuższe chwile, nawet jeśli sama nie jest zbyt skomplikowana i w niewielu momentach trochę naiwna, tak wykonana w ciekawy sposób. Główna bohaterka bardziej zachęca do siebie niż jej poprzednik, co zawsze jest plusem. Lokacje również mają spore znaczenie, ponieważ ich konstrukcja, jak i styl graficzny, powodują pewien niepokój, jednak też w pewien sposób zachęcają do eksploracji. W parze z nimi idzie również przyjemna rozgrywka, która co prawda cierpi na zbyt małą różnorodność przeciwników oraz niezbyt wymagające zagadki, jednak eksploracja, różne możliwości starć, walki z bossami, a nawet same znajdźki dosyć to wynagradzają. Nie można również zapomnieć o atramentowym demonie, którego pojawianie się potrafi przyśpieszyć tętno. To wszystko zostało oprawione w bardzo ładną oprawę graficzną, co głównie wynika ze świetnego stylu graficznego, który jest udoskonaloną wersją tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniczce. Jakby tego było mało, to mamy tutaj również świetną ścieżkę dźwiękową, która potęguje ten klimat i sprawia, że przyjemniej się gra. To wszystko tworzy naprawdę ciekawy, a nawet dosyć oryginalny, klimat. Nie jest on oczywiście idealny, ta produkcja posiada swoje problemy, jednak jest w niej również wiele elementów, które sprawiają, że gra się bardzo przyjemnie, jak i jesteśmy do niej przyciągani.

Nie będę ukrywał, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, jednak nie można też napisać, że nie straszy w ogóle. To straszenie opiera się na jump scarach, których na całe szczęście nie ma zbyt dużo, ale za to działają całkiem dobrze, ponieważ ich się nie spodziewamy. Mamy tutaj pewien sekret, który sprawia, że śledzi nas pewien jump scare i to do końca gry. Trzeba przyznać, że został świetnie przemyślany i jest całkiem ciekawy, jednak jak już się trochę pogra, to można zauważyć, że ta losowość pojawienia się jej, jest dosyć sztuczna, ponieważ są wytyczone miejsca w których się pojawia. Mimo wszystko jest to ciekawy sekret, który faktycznie podnosi ciśnienie. Nie można również zapomnieć o ciągłym budowaniu napięcia poprzez świetne lokacje, jak i również możliwość pojawienia się atramentowego demona. Muszę przyznać, że w tej odsłonie obawiałem się go nawet bardziej niż w poprzedniej. Nie jest to może najstraszniejszy tytuł, nawet taki, który znalazłby się w jakiejkolwiek topce, jednak nie jest też najgorszy, całkiem dobry i dla amatorów gatunku wręcz może być idealny.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w jednym studiu animacyjnym. Zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pracownie animacyjne, produkcję zabawek, miejsca odpoczynkowe, pewne apartamenty, maszynownie, kanały, wystawę pamiątek, jak i inne tego typu miejsca. Nie zawsze te miejsca mogą wydawać się być powiązane ze studiem animacyjnym, jednak to wszystko jest wyjaśnione w fabule, co sprawia wrażenie całkiem przemyślanego. Każde z miejsc, które odwiedzamy jest dosyć ładne, jeśli piszemy o horrorowym stylu, są również porządnie wypełnione, dzięki czemu nie ma wrażenia pustych pomieszczeń. Bardzo przyjemnie się je eksploruje, a dzięki atramentowemu demonowi, wręcz musimy zapamiętywać rozkład lokacji, a zwłaszcza miejsca w których musimy się ukryć. Na śliczny wygląd lokacji wpływa tutaj głównie świetny styl graficzny, który dzięki swojej ciemnej kolorystyce oraz kreskówkowej kresce, co w tym połączeniu daje wrażenie takiego kreskówkowego koszmaru, co tylko potęguje dodatkowo klimat. Nie będę ukrywał, że lokacje tutaj wyjątkowo mi się spodobały i na pewno stanowią plus tej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie, jednak znalazło się miejsce na parę nowości, które faktycznie uprzyjemniają i urozmaicają rozgrywkę. Na pewno będziemy tutaj eksplorować, unikać oraz walczyć z przeciwnikami, rozwiązywać zagadki, a nawet zbierać znajdźki. Brzmi to dosyć typowo, zupełnie jak w poprzedniej odsłonie, jednak każdy z tych elementów został w pewien sposób rozwinięty. Eksploracja sama w sobie nie jest niczym nowym, ponieważ musimy zwiedzać, aby odnaleźć drogę do celu, chociaż początkowo prowadzi nas znacznik, jednak największą zmianą jest tutaj wprowadzenie półotwartego świata. Oczywiście, coś podobnego było już w poprzedniej odsłonie, jednak tam lokacje były podzielone na mniejsze, bądź większe etapy, a tutaj jednak całość jest bardziej otwarta, jednak też znajdą się tutaj miejsca do których nie będziemy mogli wrócić, ale to jednak mniejszość. Eksplorowanie ma teraz też większy sens, ponieważ nie tylko wyszukujemy drogi, czy też notatek, a teraz również szukamy kryjówek, materiałów do ulepszeń, jak i również przedmiotów, które wzmacniają nasze statystyki. Wartym tutaj jest dodania, że podczas podróżowania ścieżką fabularną natrafimy na miejsca do których nie możemy się dostać, ponieważ nie posiadamy odpowiedniego narzędzia, bądź umiejętności. Dostać się tam możemy w momencie w którym to zdobędziemy potrzebną rzecz, więc gra też nas zachęca do odwiedzania poprzednio odwiedzanych miejsc. Także jest tutaj trochę więcej do zrobienia niż w poprzedniej odsłonie. Przedmioty, które tutaj odnajdujemy służą nam głównie do tworzenia kluczy do specjalnych sejfów w których to możemy znaleźć rzadsze przedmioty. Również wykorzystujemy je do ulepszania naszej broni, jednak dopiero wtedy, gdy znajdziemy schemat ulepszenia, a te są całkiem nieźle ukryte. Wspomniałem również o przedmiotach, które nas ulepszają, a te są jeszcze bardziej ukryte i przypominają pojemnik z symbolem atramentu. Po zdobyciu takiego pojemnika, możemy ulepszyć jedną z trzech statystyk – zdrowie, staminę, czy szybkość odnowienia naszej umiejętności. Każde takie ulepszenie znacznie zwiększa nasze statystyki, więc trzeba odpowiednio przemyśleć, jak chcemy się ulepszać, ponieważ odpowiednio rozdane punkty mogą nam ułatwić przejście gry, jak i uratować z wielu tarapatów. Nowością jest tutaj umiejętność teleportacji na krótkim dystansie, co pozwala nam omijanie przepaści, jak i przechodzenie przez wąskie przejścia. Korzystanie z niej nie wymaga od nas żadnej energii, czy przedmiotu, jednak za to posiada dłuższy czas ładowania, który oczywiście możemy skrócić poprzez ulepszanie umiejętności. Nie będę ukrywał, że eksplorowanie tutaj sprawia pewnego rodzaju przyjemność, zwłaszcza jak odkrywamy ich sekrety. Podczas przechodzenia fabuły natrafimy również na zagadki, które niestety nie są zbyt zróżnicowane, jak i skomplikowane. Będziemy tutaj szukali przedmiotu, a następnie wykorzystywali go w określonym miejscu, czy również odnaleźć hasło by odblokować drzwi. Czasami musimy odnaleźć jeden przedmiot, który odblokuje nam możliwość zdobycia kolejnego przedmiotu, który będziemy musieli użyć w jeszcze innym miejscu. Każdy potrzebny przedmiot nie znajduje się jakoś daleko, podobnie hasła w większości przypadków również znajdują się w bliskiej odległości. Są pewną odskocznią od eksploracji oraz walk, jednak nie da się ukryć, że nie są zbyt ciekawe i byłoby lepiej jakby były trochę bardziej zróżnicowane, jak i stawiały trochę większe wyzwanie. Ukończenie całej gry z zebraniem sporej liczby znajdziek, jak i trochę dokładniejszej eksploracji, zajęło mi trochę ponad sześć godzin. Wydaje się to trochę zbyt krótkim czasem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo, ponieważ rozgrywka jest na tyle przyjemna, że przedłużanie jej byłoby tylko niepotrzebnym rozciąganiem, co tyczy się również fabuły.

W porównaniu do poprzedniej odsłony, to tutaj mamy więcej walki, chociaż oczywiście i tam była ona obecna, jednak równie dużo było również etapów skradankowych. W przypadku tej odsłony dosyć szybko zostajemy wyposażeni w broń i możemy bronić się przed większością przeciwników. Naszą bronią jest pewna rura, dzięki której możemy walczyć z wrogami, jak i rozwalać kłódki oraz kratki wentylacyjne, a po odpowiednim ulepszeniu, możemy również ładować skrzynki elektryczne. Ulepszanie broni również odblokowuje nam lepsze ataki, które zadają większe obrażenia. Walka wręcz nie jest obowiązkowa, wręcz czasami robi się niezbyt bezpieczna, no i w tym momencie możemy zdecydować się na ciche eliminowanie przeciwników. Dosyć szybko również odblokowujemy umiejętność, która pozwala nam „usuwać” przeciwników, jednak aby z niej skorzystać musimy zakraść się za przeciwnikiem, co wbrew pozorom nie jest taki trudne, jeśli nie poruszają się w grupach. Nie tylko ten sposób pozwala nam uniknąć zbędnej walki, a także takie usuwanie wrogów regeneruje nasze zdrowie. Walcząc z przeciwnikami możemy porządnie oberwać i by się wyleczyć musimy znaleźć jedzenie rozrzucone w całej grze, nie możemy go zbierać, więc cały czas trzeba się za nim rozglądać. Walczyć tutaj będziemy z przeciwnikami stworzonymi z atramentu, zarówno z tymi bardziej przypominających ludźmi, jak i zupełnie ich nieprzypominających. Nie będę tutaj wymieniał ich rodzajów, ponieważ nie da się ukryć, że różnorodność przeciwników jest tutaj dosyć niewielka. Powoduje to również atak klonów, co niby może być wyjaśnione atramentem, jednak nie wygląda to zbyt dobrze i starcia robią się trochę monotonne. Poza zwykłymi wrogami mamy tutaj również starcia z bossami, których może nie ma zbyt dużo, jednak są bardzo przyjemnie zrealizowane. W niektórych przypadkach mogą być bardziej wymagające, ale też konieczne będzie ruszenie głową. Nie będę ukrywał, że są bardzo przyjemne i stanowią przyjemne urozmaicenie. Poza zwykłymi przeciwnikami oraz bossami jest jeszcze jeden wróg, w formie stalkera. Piszę tutaj oczywiście o atramentowym demonie, który pojawia się również dosyć wcześnie i pojawia się w losowych momentach. Polega to na tym, że podczas eksploracji nagle może pojawić się nam informacja, że demon się zbliża, pojawia się wtedy odpowiedni filtr graficzny, jak i efekty dźwiękowe, a wtedy musimy się jak najszybciej schować. Wygląda to trochę inaczej niż w poprzedniej odsłonie, ponieważ w momencie w którym pojawia się informacja o pojawieniu demona, to musimy się jak najszybciej schować, ponieważ inaczej pojawi się on przy nas i nas zabije, uciekamy przed nim tylko w konkretnych, fabularnych momentach. Jego pojawianie się jest dosyć losowe, więc też ciężko przewidzieć gdzie może się pojawić. Muszę przyznać, że ten sposób podoba mi się nawet bardziej, ponieważ budzi to odpowiednie napięcie, a i wymusza na nas zwracanie uwagi na miejsca w których możemy się schować, jak i konieczność zapamiętywania w których miejscach się znajdują, więc jest to całkiem ciekawy system.

Znajdziek mamy tutaj całą masę, a będziemy tutaj szukali notatek, nagrań audio, książek, jak i przedmiotów wspomnień. Oczywiście do nich w teorii możemy dopisać schematy ulepszeń broni, jak i ulepszenia postaci, czyli ta lista bardziej rośnie. Jak można się domyślić, notatki oraz nagrania audio rozwijają świat gry, dodają trochę do zrozumienia co się działo pomiędzy zaginięciem głównej bohaterki i jej pojawieniem się w tym mrocznym studiu. Przedmioty wspomnień, to dosyć zwykłe przedmioty, które niby mają jakąś historię, ale nie rozwijają fabuły. Typowy rodzaj znajdźki, które zbieramy dla samego zbierania. W przypadku książek, to tutaj zbieranie ich za dużo nam nie tłumaczy, a przynajmniej nie od razu, ponieważ po zebraniu wszystkich otrzymamy dodatkowe zakończenie, które, jak już wspominałem, jest całkiem ciekawe, chociaż trochę komiczne. Nie da się ukryć, że jest ich sporo, nie tylko pod względem ilości rodzajów, a również pod względem ogólnej ilości. Poza osiągnięciami, jak i ewentualnym rozwinięciem świata gry oraz dodatkowym zakończeniu, nie otrzymujemy żadnej nagrody, jednak podczas eksploracji powinniśmy większość znaleźć, a nawet wyszukiwanie ich jest całkiem przyjemne.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jest tutaj trochę inaczej niż w przypadku poprzedniej odsłony, ponieważ część z tych piosenek nie jest podzielona na te zwykłe oraz kreskówkowe, co może być dla niektórych zawodem, jednak wyszło to grze na plus. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio wzmacniane, jak i budowane. Największym właśnie plusem muzyki tutaj jest świetne budowanie napięcia, które wbrew pozorom jest tutaj jednym z ważniejszych elementów straszenia, jak i samego klimatu. Każdy z tych utworów jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie i słucha się, nawet poza grą, co głównie też wynika z tego, że zostają w pamięci na dłużej. Podobnej jakości zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, skrzypiącej podłogi, płynącego tuszu, uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Zostały one wykonane w takim miksie realizmu ze stylem kreskówkowym, co może na papierze brzmieć dosyć dziwnie, jednak zaskakująco bardzo dobrze działa. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, stanowi spory plus tej produkcji i jest jednym z tych elementów, który najsilniej wpływa na klimat.

Voice acting nie odstaje w żaden sposób jakością swojego wykonania. Otrzymaliśmy tutaj jedynie angielski dubbing, zupełnie jak w poprzedniej części. Każdy z aktorów głosowych został świetnie dobrany, wiedzą jakie konkretne postacie grają, potrafią oddawać ich emocje, no i dosyć przyjemnie się ich słucha. W pamięci na pewno zapada głos atramentowego demona, chociaż to trochę taki typowy demoniczny głos, jednak bardzo dobrze wykonany. W porównaniu do poprzedniej odsłony, tutaj głos głównej bohaterki w końcu oddaje jakieś emocje i nawet więcej elementów komentuje, więc od razu przyjemniej się jej słucha. Oczywiście dialogów nie ma tutaj aż tak dużo, dzięki temu nie psuje się to odczucie osamotnienia. Tutaj też należy wspomnieć, że tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak samo słownictwo nie jest zbyt zaawansowane, więc każdy powinien zrozumieć w pełni historię.

Grafika

Oprawa graficzna jest zaskakująco bardzo ładna, co może na pierwszy rzut oka niektórych zaskoczyć. Wynika to głównie z dosyć ciekawej, lekko kreskówkowej oprawy graficznej. Jest to w zasadzie ten sam styl, który mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej odsłonie, jednak został pod pewnymi względami usprawniony, dzięki czemu jest zdecydowanie ładniejsza. Twórcy tutaj trochę zmieszali ten styl kreskówkowy wraz z odrobiną realizmu. Oczywiście, oprawa graficzna nie jest tutaj realistyczna, jednak dzięki takiemu zmieszaniu, ten kreskówkowy styl, aż tak bardzo nie razi w oczy, chociaż dalej jest obecny. Nie będę ukrywał, że bardzo spodobała mi się ta zmiana, ponieważ sprawiła, że gra od razu jest ładniejsza, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. Lepszej jakości są tekstury, które są wysokiej rozdzielczości, bardzo szczegółowe, jak i nie widać na nich poszarpanych brzegów. Zyskują na nich nie tylko same lokacje, czy widoki w tle, a również modele, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście modele to również w większości kopie, więc zobaczymy tutaj sporo tych samych szafek, biurek, i innych tego typu rzeczy, jednak jakoś szczególnie nie razi to w oczy. Te kopie wynikają głównie z tego, że sporo z tych modeli to miejsca w których możemy się schować, czy też miejsca, które możemy przeszukać. Same modele postaci również stoją na wysokim poziomie, chociaż tych nie ma tutaj aż tak dużo. W przypadku przeciwników, to tutaj z kolei mamy spory atak klonów, tutaj akurat brakuje większej różnorodności. Trzeba jednak przyznać, że modele postaci, jak i przeciwników, wyglądają trochę plastikowo na tle całości, co może Nie można za to narzekać na jakość animacji, ponieważ te są całkiem płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka. Opisując oprawę graficzną nie można zapomnieć napisać o tym, że całość jest utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, co wspomaga to poczucie zagrożenia, jak i osamotnienia. W parze z tym idzie bardzo przyjemny system świateł i cieni, co najbardziej rzuca się w korytarzowych lokacjach, chociaż w otwartych również nie odstaje. Nie da się ukryć, że oprawa graficzna stoi tutaj na wysokim poziomie, chociaż ciężko ją porównywać z wysokobudżetowymi produkcjami, tak mimo wszystko jest bardzo ładna, ma swój pozytywny wpływ na klimat, jak i na pewno stanowi jeden z silniejszych plusów tej produkcji.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za wiele do napisania. Zdarzały mi się sporadyczne spadki płynności, jednak na szczęście były one dosyć rzadkie i nie aż tak męczące. Za to nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Nie będę ukrywał, że jestem pozytywnie zaskoczony w jakim stanie technicznym jest ten tytuł, zwłaszcza pamiętając w jakim była poprzedniczka. Także można w tę produkcję zagrać bez obaw o problemy natury technicznej.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+rozgrywka potrafi sprawić przyjemność

Minusy:
-mała różnorodność przeciwników
-drobne spadki płynności
-zagadki mogłyby stawiać jakieś wyzwanie

Bendy and the Dark Revival jest drugą odsłoną produkcji, która niezbyt szczególnie mi się spodobała, chociaż zaciekawiła stylem. Liczne problemy techniczne, jak i niezbyt dobrze poprowadzona historia, poprzedniczki sprawiły, że trochę czekałem zanim podjąłem się zagrania w tę odsłonę. To też powód przez który nie miałem żadnych oczekiwań, wolałem się miło zaskoczyć niż srogo zawieść. Na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, zupełnie jakbym grał w produkcję innego studia. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To bardzo dobra produkcja, której brakło niewiele do wyższej oceny, co głównie wynika z drobnych problemów w rozgrywce. Mimo wszystko potrafi zaciekawić, a nawet wystraszyć, więc tutaj można śmiało napisać, że twórcy wzięli doświadczenie z poprzedniej odsłony i udoskonalili wszystko co nie zadziałało. Zdecydowanie tytuł warty polecenia każdemu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Demon Slayer -Kimetsu no Yaiba- The Hinokami Chronicles – Recenzja

Demon Slayer -Kimetsu no Yaiba- The Hinokami Chronicles to gra akcji bazująca na mandze oraz anime o tytule Kimetsu no Yaiba (ang. Demon Slayer; pol. Miecz Zabójcy Demonów). Będziemy brali udział w wydarzeniach, które mogliśmy już poznać na kartach mangi oraz anime. Jest to kolejna gra twórców takich gier jak Dragon Ball: FighterZ, JoJo’s Bizarre Adventures: Eyes of Heaven, czy też serii Naruto: Ultimate Ninja. Jak zatem prezentuje się to anime/manga w wersji growej? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Cyberconnect2.

Wydana została przez SEGA.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w chłopaka o imieniu Tanjiro Kamado, który jest najstarszym synem wielodzietnej rodziny, więc po śmierci ojca z powodu choroby musiał podjąć się opieki nad swoją rodziną. Byli biedni, ale szczęśliwi, jak to sam określał. Mieszkali w górach, więc pewnego dnia wybrał się na dół do wioski, aby sprzedać węgiel, zajęło mu to cały dzień, a na noc został zatrzymany przez jednego staruszka z powodu demonów grasujących w nocy. Kiedy rano wrócił do domu zauważył, że jego rodzina została w brutalny sposób zamordowana, a młodszą siostrę czekał gorszy los, ponieważ ta została przemieniona w demona. Rodzeństwu pomógł zabójca demonów, Giyu Tomioka, który skierował ich do Urokodakiego, jednego z nauczycieli, aby wyszkolił chłopaka na zabójcę demonów, by ten mógł ochronić siostrę oraz znaleźć sposób na odmienienie jej z powrotem w człowieka. Sama historia rozpoczyna się od treningu Tanjiro z Sabito przed jego egzaminem na zostanie zabójcą. Jak można się domyślić, Tanjiro przeszedł pomyślnie egzamin, więc od tego czasu jako zabójca demonów podróżuje i wykonuje zadania polegające na zabijaniu demonów. Towarzyszy mu przy tym Nezuko, która w większości przypadków jest zamknięta w skrzyni na jego plecach, a po drodze spotyka jeszcze dwie osoby – Zenitsu Agatsuma oraz Inosuke Hashibara, którzy zaczynają w czwórkę podejmować się zadań. W tym wszystkich zadaniach główny bohater poszukuje odpowiedzi jak odmienić demona w człowieka, a także poszukuje Muzana Kibutsujiego, pierwszego demona, który odpowiada za przemianę Nezuko. Historia, którą tutaj śledzimy została dokładnie odwzorowana z pierwszego sezonu anime oraz pierwszego filmu kinowego, więc jeśli oglądaliście je to wiecie już czego się spodziewać. Oczywiście w przypadku gry została ona trochę uproszczona na potrzeby stworzenia przyjemnej rozgrywki, która nie byłaby zbyt przerywana przez zbyt długie przerywniki. Część elementów fabularnych odkrywamy poprzez dodatkowe wspomnienia, które odblokowują się po ukończeniu całego rozdziału lub też znajdowaniu ich podczas rozgrywki. Nie są one jednak wymagane do zrozumienia historii, stanowią bardziej dodatek, aby poznać pewne szczegóły, czy wydarzenia z przeszłości lub takie, które działy się w międzyczasie. Sama historia została podzielona na osiem rozdziałów oraz prolog. Muszę przyznać, że fabuła została całkiem nieźle przeniesiona na standardy growe i bardzo przyjemnie się ją śledzi, a zwłaszcza, że wszelkie emocjonalne momenty zostały zachowane i można faktycznie się wzruszyć, czy poczuć to napięcie płynące z danych scen. Przyjemnie się ją śledzi, nawet jeśli się już ją zna, a to głównie dlatego, że tym razem możemy poczuć bycia jej częścią. Sporą zasługę za to ponoszą postacie, które są świetnie napisane, a jeszcze lepiej napisane. Nie da się ukryć, że w przypadku tej produkcji historia stanowi olbrzymi plus, a to głównie dlatego, że jest przyjemnie poprowadzona i pozbawiona jest takich większych głupot, które są znane w wielu tytułach anime. Warto naprawdę zagrać w tę produkcję, niezależnie od tego czy znacie materiał źródłowy, ponieważ pod względem fabularnym jest po prostu świetnie.

Zakończenie kończy się w momencie końca filmu, czyli wyniku finalnego starcia między dwiema dosyć potężnymi postaciami. Nie jest ono zamknięte, ponieważ jeśli gra ma śledzić wydarzenia z anime, to te się jeszcze w pełni nie skończyło, nawet jeśli manga jest już od dawna ukończona. To też oznacza, że prawdopodobnie otrzymamy jeszcze kontynuację tych wydarzeń. Co do samego zakończenia, to zostało tutaj po prostu świetnie przedstawione, czuć siłę emocji płynącą z tych scen, a także bardzo zachęca do zapoznania się z dalszymi wydarzeniami. Bardzo przyjemnie się je ogląda i jeśli ta gra powstała po to, aby zachęcić do zapoznania się z materiałem źródłowym, to wyszło to naprawdę dobrze. Nie da się ukryć, że nawet pomimo uproszczenia historii i umiejscowienia niektórych wydarzeń pod postacią dodatkowych wspomnień, tak bardzo przyjemnie się ją tutaj śledzi, a także przeżywa emocje płynące z ekranu. Tytuł warto zagrania, zwłaszcza jak polubiliście oryginał lub po prostu lubicie anime/mangę.

Klimat – Lokacje

Problem z grami na podstawie anime/mangi, albo też po prostu w takiej stylistyce, jest taki, że celują one bardziej w fanów danego tytułu lub też takiej stylistyki. To też powoduje, że zdecydowanie nie są to tytuły dla każdego, chociaż zawsze zachęcam do próbowania takich tytułów, ponieważ może się okazać, że ten Wam się spodoba, a w dobie możliwości odsprzedaży gier na konsolach, czy zwracania edycji cyfrowych na PC, to raczej nie ma z tym problemu. Klimat w tego typu grach jest dosyć szczególny, ponieważ opiera się zwykle na popularnych tytułach i pozwalają nam być częścią tej historii, co dla fanów może być ciekawym doświadczeniem. W przypadku tego tytułu jest on dosyć szczególny, ponieważ historia w materiale źródłowym jest niezwykle dobra, jak na ten gatunek, więc wcielenie się w głównego bohatera i przeżywanie tych samych wydarzeń sprawdza się zdecydowanie lepiej niż w innych tytułach z podobnych gatunków. Także nie da się ukryć, że historia stanowi tutaj siłę klimatu, zwłaszcza pod względem wzbudzania emocji, które pojawiają się nie tylko w głównej fabule, ale również w dodatkowych wspomnieniach. Sceny, które mają je wywoływać zostały naprawdę dobrze wykonane i faktycznie można je poczuć nawet w grze. Do tego oczywiście należałoby dopisać humor, który również został zachowany, a także świetnie przedstawiony w grze, więc możemy nie tylko się wzruszyć, a również trochę pośmiać. Rozgrywka sama w sobie jest dosyć prosta, starcia nie stanowią aż takiego wyzwania, może poza finalnym starciem, jednak już zdobycie najwyższej oceny może stanowić małe wyzwanie. Nie da się ukryć, że zdobycie najwyższych ocen jest niezwykle satysfakcjonujące, jak i również odblokowanie wszystkiego co gra ma do zaoferowania. To wszystko ubrane jest w przyjemną dla oka oprawę graficzną, która może nie jest fotorealistyczna i trochę odstaje od dzisiejszych standardów, jednak stylistyka jest pięknie zachowana. Jakby tego było mało, to w tym wszystkim przygrywa nam niezwykła ścieżka dźwiękowa, która porządnie buduje klimat. Oczywiście do tego wszystkiego można doliczyć japoński voice acting, różnego rodzaju znajdźki, czy też styl walki różnymi stylami, jednak skupiłem się na takim ogólnym podsumowaniu, chociaż faktycznie w tej produkcji akurat jest wiele takich elementów, które pozytywnie wpływa na przyjemność z grania. To wszystko dosyć wciąga i utrzymuje gracza przy grze, więc nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że klimat akurat w tej produkcji jest jednym z najlepszych elementów. Niestety nie wszystko zagrało tutaj tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Uproszczenie historii może nie przeszkadzać osobom, które nie znają materiału źródłowego i ten tytuł to zachęta do poznania go, jednak fani serii dosyć szybko je zauważą, a jednak obrazkowe, dodatkowe wspomnienia nieszczególnie to naprawiają. Podobnie jest z rozgrywką, starcia są proste, chociaż ich wymaksowanie już trudniejsze, jednak jeśli nie jesteście graczami, którym zależy na uzyskiwaniu w grach najwyższych ocen, to możecie się jednak zawieść z powodu poziomu trudności. Nie ma tego dużo, jednak dla niektórych mogą być to dosyć rażące błędy. Osobiście mi aż tak bardzo nie przeszkadzały, jednak były wyczuwalne. Mimo wszystko klimat jest tutaj bardzo silny i wciąga od samego początku, a jak dodatkowo jesteście fanami serii, to tym przyjemniej się to wszystko śledzi.

Lokacji jest tutaj trochę, jednak nie są one aż tak zróżnicowane. Zwiedzimy tutaj lasy, górskie tereny, małe części miast, czy też pewną posiadłość. Nie są one jakoś szczególnie duże i głównie służą do przebiegnięcia do następnego celu oraz zebraniu paru znajdziek, które w sumie też ukryte nie są, a pokazane są bezpośrednio na mapie. Problemem jest tutaj historia, która mimo wszystko nie nastawia na żadną eksplorację, czy też dłuższe podróże, więc też lokacje nie są zbyt duże. Mimo wszystko są dosyć ładnie zaprojektowane, nawet pomimo bycia dosyć korytarzowymi. Nie ma w nich zupełnie niczego z czym możemy wejść w interakcję, a przynajmniej nie z tym czego nie chcieliby twórcy. Są dosyć sensownie zaprojektowane i nie ma w nich pustki, jednak nie ma w nich nic nadzwyczajnego, od by po prostu przez nie przejść do kolejnej walki

Grywalność

Rozgrywka jest akurat tutaj głównym smaczkiem całej gry, więc akurat ten element tej gry trzeba byłoby trochę szerzej opisać. Jak można się domyślić, będziemy tutaj eksplorować, zbierać znajdźki, a przede wszystkim walczyć z przeciwnikami. Osoby, które grały w grę Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 mogą zauważyć pewne podobieństwa, głównie w sposobie przedstawienia linii fabularnej oraz samej walce. W zasadzie nie powinny nikogo dziwić takie podobieństwa, ponieważ jest to również produkcja od tych samych twórców, więc pewne rozwiązania będą takie same lub dosyć podobne. Jak już wspominałem w opisie fabuły, gra została podzielona na osiem rozdziałów oraz prolog. Na samym początku rozdziału widzimy tylko jeden punkt fabularny, a po ukończeniu danego rozdziału widzimy już całą ścieżkę wraz z dodatkowymi wspomnieniami, jak i bonusowymi starciami. Właśnie po ukończeniu danego rozdziału możemy dopiero obejrzeć te wspomnienia, co ma sens, ponieważ są uzupełnieniem fabuły, chociaż nie zawsze możemy je zobaczyć od razu po ukończeniu danego rozdziału. W większości przypadków musimy zdobyć to wspomnienie podczas eksploracji, jednak nie musi ono być w tym konkretnym rozdziale, a może być w późniejszym. Eksploracji wbrew pozorom nie mamy tutaj zbyt dużo i nie ma ona tutaj aż tak dużego znaczenia. W niektórych momentach fabularnych zostajemy postawieni na początku jakieś lokacji, które różnią się nie tylko otoczeniem, ale również wielkością. Ścieżki w nich są dosyć korytarzowe, chociaż potrafią mieć wiele odnóży, co może spowodować trochę efekt labiryntu. Również ciekawe jest tutaj, że do każdej lokacji dołączona jest mapa, jednak w części jest ona zakryta mgłą, więc nie możemy od razu zobaczyć jak należy ruszyć. Osoby, które kojarzą materiał źródłowy pewnie zdają sobie sprawę, że główny bohater ma bardzo czuły węch i potrafi przez to wykrywać demony, czy ludzi, więc w niektórych momentach możemy przytrzymać przycisk i do celu prowadzi nas ścieżka zapachowa, jednak nie oznacza to, że jest to coś w rodzaju nawigacji, ponieważ wiele ścieżek potrafi być zablokowanych lub takich przez które człowiek się nie przedostanie, więc i tak musimy poszukać odpowiedniej drogi. Czasami przyjdzie nam wcielić się w inną postać podczas eksploracji, jednak są to dosyć krótkie momenty, które są dosyć fabularne, liniowe, a także częściowo humorystyczne, jednak od czasu do czasu taka odmiana jest naprawdę dobra. Poza trybem fabularnym mamy tutaj również walki sieciowe, jak i lokalne, z graczem na drugim kontrolerze lub komputerem, czy nawet trening w którym możemy przetestować postacie. Jest to taki standardowy zestaw w tego typu grach, więc nie ma tutaj nic nadzwyczajnego. Ukończenie tej produkcji zajęło mi trochę ponad osiem godzin, co jest dosyć sensownym czasem, który został dosyć dobrze wykorzystany. W tych ośmiu godzinach zmieściło się ukończenie całego głównego wątku, obejrzenie wszystkich dodatkowych wspomnień oraz ukończenie paru dodatkowych starć. Nie starałem się jednak zbyt szczególnie o zdobywanie najwyższych ocen, więc też nie powtarzałem walk, także jeśli chcecie zrobić ją na sto procent, to ten czas będzie dla Was zdecydowanie dłuższy.

Walka jest tutaj głównym daniem, więc ten element trzeba opisać. Sama walka nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, ponieważ mamy tutaj słabe i silne ataki, bloki, rzuty przeciwnikami, specjalne umiejętności, przebudzenie mocy, jak i ostateczny atak specjalny. To wszystko jest dosyć typowe, jednak łączy się w liczne kombinacje, które potrafią być dosyć widowiskowe. Do tego należy dopisać, że każda z postaci dostępna w tej grze ma zupełnie inny styl walki, więc na pewno nie można napisać, że grając jedną postacią wiemy dokładnie jak gra się całą resztą. Jakby tego jeszcze było mało, to również musimy dostosowywać swój styl do rodzajów ataku przeciwnika. Podczas walki możemy korzystać z postaci nam towarzyszącej, jeśli w danej walce jest dostępna, która zaatakuje przeciwnika, jednak też możemy się z nią zamienić miejscami, czyli to ta dodatkowa postać stanie się przez nas sterowaną podczas walki. Teraz może wydawać się to bardziej skomplikowane, jednak takie nie jest, ponieważ tak jak wspominałem, sama gra jest dosyć prosta, jedynie zdobywanie najwyższych ocen może być trochę bardziej wymagające. Oceny oczywiście są standardowe od S do F, a są wynikiem punktów zdobytych podczas walki, do nich możemy zaliczyć wysokość licznika ataku, ilość pozostałego życia, użycia ataków specjalnych, wykończenia przeciwnika umiejętnością kończącą, wykorzystania postaci wspomagających, zamiany miejscami, rzutów przeciwnikiem, czy też czasem walki. To z kolei może wydawać się proste, jednak wymaga od nas pewnego wyuczenia się ruchów, a także ich odpowiedniego wykorzystania, aby popełniać jak najmniej, albo też wcale, błędów. Samych postaci mamy tutaj w sumie dwadzieścia cztery, jednak podczas premiery dostępnych było tylko osiemnaście, a jakiś czas po premierze zostało dodanych za darmo sześć demonów, którymi wcześniej nie mogliśmy zagrać, a były obecne w grze. Wśród podstawowych postaci możemy znaleźć klasyczne postacie, jak i ich wersje z Kimetsu Academy, czyli szkolnego spin-offu. Poza nimi postacie nie mają więcej swoich wersji, jedynym wyjątkiem jest tutaj Tanjiro, który posiada dwie wersje – klasyczną oraz Hinokami. Oczywiście nie doliczam tutaj postaci z DLC, ponieważ w tej recenzji skupiam się na zawartości dostępnej w podstawowej wersji gry. Postaci jest tutaj całkiem sporo, chociaż niektórzy mogą napisać, że można byłoby dodać więcej filarów, czy demonów, jednak patrząc na zawartość fabularną, to taka ilość ma jak najbardziej sens, jeśli kiedyś wyjdzie kontynuacja, to wtedy powinniśmy dostać postacie, które są dostępne teraz, a także zupełnie nowe. Bardzo przyjemnie się każdym gra i łączy ich w różne pary łącząc czasami nawet dwa różne style walki. Walczyć będziemy tutaj z przeciwnikami, którymi możemy w większości również sterować w innych trybach gry, jednak jakby twórcy skupili się tylko na nich, to tych walk byłoby jednak za mało, więc dodano paru zwykłych demonów z którymi mierzymy się w konkretnych miejscach, a te jednak potrafią się powtarzać, nie zawsze pod względem wyglądu, a bardziej w rodzajach ataków. Mimo wszystko walczy się z nimi w taki sam sposób jak z resztą wrogów. Wspomniałem również wcześniej o dodatkowych starciach po ukończeniu rozdziałów. Polegają one na dwóch starciach z tym samym przeciwnikiem danego rozdziału w dwóch poziomach trudności – normalnym i trudnym. Nie są one obowiązkowe, a mogą pomóc nam poprawić nasze umiejętności, a co ciekawe nie musimy w nich korzystać z głównego bohatera, a z większości postaci, które odblokowaliśmy podczas fabuły. W walce przeciwnicy korzystają z tych samych możliwości jak my, więc również korzystają z umiejętności, jak i przebudzeń, które mocno ich wzmacniają. Dodatkowo mogą nas sparaliżować, spowolnić, czy nawet otruć, więc trzeba uważać również na takie ataki. Walka może nie jest jakoś trudna, zwłaszcza, że nie mamy opcji wybrania poziomu trudności, jednak w pewien sposób potrafi być satysfakcjonująca, a jak ktoś lubuje się w osiąganiu najlepszych wyników, to będzie się tutaj dobrze bawił.

Mamy tutaj dwa rodzaje znajdziek, które zdobywamy podczas eksploracji, chociaż nawet ciężko je tak nazywać, ponieważ są widoczne na mapie. Są to kamienie wspomnień dzięki którym możemy je obejrzeć po ukończeniu konkretnego rozdziału, co w sumie jest całkiem ciekawie rozwiązane, ponieważ nie dostajemy ich za darmo, a jednak musimy je znaleźć, nawet jeśli nie są zbyt trudne do odnalezienia. Drugim są Kimetsu Points, czyli specjalna waluta, która pozwala nam na odblokowywanie awatarów, cytatów postaci, dodatkowych aren, czy strojów dla postaci. Awatary oraz cytaty są wykorzystywane do stworzenia naszego identyfikatora do gry online. Dodatkowe areny, stroje, czy nawet same postacie możemy w normalny sposób odblokować podczas przechodzenia fabuły, jednak jeśli nie chcemy czekać, to możemy to zrobić przy pomocy tych punktów, ale wyniesie to naprawdę sporą ich liczbę. Nie ma tego tutaj dużo i nie są zbyt szczególnie poukrywane, ale jednak sprawiają, że eksploracja nie jest nudna.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na wysokim poziomie, chociaż tak jak reszta elementów w tej produkcji jest dosyć prosto skonstruowana, co oczywiście nie oznacza, że jest zła. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został wykonany na wzór z tych znanych z anime, chociaż część wydaje się żywcem z nich wyjęta, jednak tutaj nie jestem do końca pewny, ponieważ anime oglądałem dosyć dawno po czym zacząłem czytać mangę. Zostały one dopasowane do odpowiednich momentów, więc nie tylko będziemy ciągle ładowani energią podczas starć, ale również trochę się zrelaksujemy podczas niektórych momentów w eksploracji, czy poczujemy spore emocje podczas konkretnych fabularnych momentów. To wszystko zostało spotęgowane przez muzykę, a wręcz momentami naprowadzone na nie lepiej. Może i żaden z utworów nie zapada jakoś szczególnie w pamięci i nie ma zbyt dużego sensu słuchać jej poza grą, tak nie da się ukryć, że akurat muzyka silnie wpływa tutaj na klimat i bez niej nie byłaby to tak wciągająca produkcja. W parze z nimi idą oczywiście dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy wiatru, szelest liści, płynącą wodę, ogień, uderzenia stali o stal, wybuchy, uderzenia o ziemię, i inne tego typu dźwięki. Jak można się domyślić są to takie dosyć typowe dźwięki, które możemy usłyszeć w wielu tytułach anime, czy po prostu w bijatykach. Brzmi to naprawdę dobrze i nawet realnie jak na oprawę grową, więc nie ma za bardzo do czego się przyczepić. Cała ścieżka dźwiękowa jest świetna i dopasowana do gry, więc też bardzo pozytywnie wpływa na klimat sprawiając, że gra się przyjemniej i jesteśmy wciągnięci przez całą produkcję. To na pewno olbrzymi plus tej produkcji.

W przypadku voice actingu mogę po raz kolejny tylko zachwalać tę produkcję, jednak tylko w przypadku japońskiej wersji językowej. W tego typu tytułach na postawie anime/mangi posiadamy dwie wersje językowe – angielski i japoński. Nie będę ukrywał, że angielska zwykle nie stoi na wysokim poziomie, chociaż są jakieś przebłyski nadziei, tak w ogólnym rozrachunku wypada ona niezwykle słabo, co jest dosyć ciekawe, ponieważ w tytułach nie powiązanych z anime rzadko zdarza się słaby voice acting, a jednak w tych już jest słabo. W przypadku japońskiej wersji nie mamy takiego problemu, ponieważ usłyszymy te same głosy, które również możemy usłyszeć w anime, więc aktorzy zostali bardzo dobrze dopasowani, wiedzą kogo grają, świetnie oddają emocje, no i po prostu przyjemnie się ich słucha. Japoński voice acting ma tutaj o tyle lepsze wrażenie, ponieważ zachowane są cechy charakterystyczne konkretnych postaci, jak wieczny krzyk Inosuke, czy bardzo wystraszony głos Zenitsu. Niby nie jest to niezastąpione, jednak bardzo przyjemnie, że takie elementy zostały zachowane, dzięki czemu klimat jest zdecydowanie lepszy. Niestety dla niektórych złą wiadomością może być to, że nie mamy tutaj polskiego tłumaczenia, więc wszystkie napisy mamy w języku angielskim. Na całe szczęście nie ma tutaj jakiegoś skomplikowanego słownictwa, więc wszystko powinno być dosyć prosto zrozumiałe, ewentualnie zrozumiane z kontekstu, także warto spróbować swoich sił, jeśli nawet nie znacie zbyt dobrze tego języka.

Grafika

Na wstępie należałoby tutaj napisać, że graficznie nie jest to niezwykle piękny tytuł, wręcz można napisać, że nie różni się aż tak bardzo od innych tytułów anime, które wyszły w ostatnich latach. Nie oznacza to oczywiście, że jest brzydka, czy odstaje od dzisiejszych produkcji, a także nie oznacza, że się nie rozwija. Większość gier anime wygląda tak samo, albo bardzo podobnie, ze względu na styl anime, który zbyt szczególnie nie pozwala na zbyt realistyczną oprawę, czy ogólnie zbliżoną do realizmu, ponieważ w połączeniu z postaciami to wszystko mogłoby wyglądać nie na miejscu. Tytuły anime zwykle odróżnia jakość tekstur oraz gładkość krawędzi. Mimo tego co napisałem, to jest to dalej naprawdę ładny tytuł, który może nie jest w stanie konkurować z najładniejszymi produkcjami, tak można dalej w niego grać i podziwiać widoki. Tekstury są tutaj dosyć ładnie wykonane oraz szczegółowe, do tego są dosyć równo i gładko umiejscowione w grze, co też powoduje, że nie mamy poszarpanych krawędzi. Na szczególną uwagę jednak zasługują tutaj efekty, których wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo. Oczywiście piszę tutaj o efektach ataków, jak chociażby wodne umiejętności Tanjiro, czy nawet demoniczny ogień Nezuko. Wygląda to naprawdę świetnie, wręcz bardziej zachęca do korzystania z tych umiejętności, aby tylko je oglądać jak najczęściej. Bardzo ładnie wyglądają również postacie, które zwykle w takich tytułach wyglądają momentami dosyć dziwnie, ponieważ są przeniesionymi postaciami 2D do 3D, chociaż nie da się ukryć, że jest to coraz rzadsze zjawisko. Przyjemnie się na nie patrzy, zwłaszcza, że również są dosyć szczegółowe, a ich animacje porządnie wykonane, płynne, szybkie i przyjemne dla oka. Na uwagę zasługuje również system świateł i cieni, który również stoi na wysokim poziomie, a pokazuje to najlepiej podczas korzystania z ognistych ataków. Nie będę ukrywał, że graficznie spodobał mi się ten tytuł, ponieważ wygląda to niczym przeniesienie anime 2D do 3D i dano nam możliwość bycia jego częścią. Przyjemnie się patrzy na to wszystko, a stylistyka anime sprawia, że jeszcze przez długi czas będzie wyglądała ładnie. Oprawa graficzna jest jednak dosyć klimatyczna, zwłaszcza jeśli lubicie taki styl, więc jest to kolejny powód, aby sprawdzić tę produkcję.

W kwestiach technicznych nie mam zbyt dużo do napisania. Przez całą grę nie doświadczyłem spadków płynności, nie spotkałem się z żadnymi większymi bugami, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to po prostu kawał porządnie wykonanej gry. Warto tutaj jeszcze napisać, że jeśli kupiliście tę grę w wersji na konsolę Playstation 4, to gracie zablokowani na trzydziestu klatkach na sekundę, a jeśli posiadacie ją w wersji pudełkowej, to możecie ją ulepszyć do wersji na konsolę Playstation 5, jeśli oczywiście ją posiadacie. Graficznie nie będzie się różniła jakoś znacząco, jednak będziecie mogli wybrać czy chcecie grać dalej w takiej samej ilości klatek na sekundę, czy zwiększycie je do sześćdziesięciu. Co prawda gra nas wtedy ostrzega, że mogą wystąpić problemy z niektórymi przerywnikami filmowymi, jednak podczas całej rozgrywki nie doświadczyłem takich problemów, a za to cieszyłem się większą płynnością, więc jest to coś co warto spróbować.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+uproszczona, ale dalej ciekawa historia
+wciągający klimat
+zachowany humor
+przyjemna rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-walka jest odrobinę zbyt prosta
-mało swobody w eksploracji
-niektóre uproszczenia mogą przeszkadzać

Demon Slayer -Kimetsu no Yaiba- The Hinokami Chroniles jest produkcją w którą chciałem zagrać od razu po ogłoszeniu jej produkcji, jednak wstrzymałem się do czasu w którym skończę anime, które w zasadzie jeszcze bardziej mnie zachęciło do gry. Oczywiście grałem już w masę gier na podstawie anime/mangi, więc zdaję sobie sprawę, że odstają od materiałów źródłowych przez uproszczenia do których zmuszeni są twórcy, aby gra była ciekawa, także moje oczekiwania nie były zbyt wysokie. Po zakończeniu rozgrywki mogę napisać, że zostały one spełnione, a nawet trochę przewyższone. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To naprawdę dobra produkcja w którą warto zagrać, nawet jeśli jeszcze nie oglądaliście anime/nie czytaliście mangi. Przyjemnie się grało od początku do końca, wręcz nie mogę się doczekać następnych produkcji z tej serii, o ile kiedykolwiek powstaną.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Amnesia: The Bunker – Recenzja

Amnesia: The Bunker jest kolejną odsłoną serii popularnych survival horrorów FPP. Podobnie jak inne odsłony tej serii, i ta również nie jest z żadną bezpośrednio powiązana. W okresie pierwszej wojny światowej przyjdzie nam przemierzać ciemne korytarze, gdzie światło jest ratunkiem, a hałas przyciąga tajemnicze zło, które żywi się ukrywającymi się żołnierzami. Jak zatem wypada ta odsłona na tle całości? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Frictional Games.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się we francuskiego żołnierza podczas pierwszej wojny światowej o imieniu Henri. Historia zaczyna się od ratowania przyjaciela po ataku armii niemieckiej podczas którego zostaje ranny. Nie kończy się to śmiercią, czy trafieniem w niewolę, a jedynie kilkoma dniami nieprzytomności w bunkrze. Po przebudzeniu okazuje się, że bunkier jest w kiepskim stanie, jest tajemniczo pusty, w ścianach znajdują się dziwne dziury, jak i gdzieniegdzie widać ślady krwi. Przeszukując ciemne korytarze trafiamy na bardzo rannego żołnierza, który przekazuje bohaterowi rewolwer, informuje gdzie znajdzie amunicje i prosi o skrócenie męki, jednak zanim to by się udało, to ze ściany wyłonił się potwór, który wciągnął żołnierza do jednej z dziur tym samym go zabijając. Szybko się okazuje, że w bunkrze zamieszkał dziwny potwór, który poluje na ludzi w ciemnościach. Dowództwo z przerażenia uciekło z bunkra wysadzając wyjście uniemożliwiając opuszczenie bunkra przez potwora, jak i pozostałych przy życiu żołnierzy. Zadanie Henriego wydaje się proste, znaleźć dynamit oraz zapalnik i wysadzić gruz, który zablokował wyjście. Wydaje się to proste, jednak w ciemnościach poluje potwór, który reaguje na najmniejszy hałas, a utrzymanie oświetlenia kosztuje sporo paliwa, którego nie ma aż tak dużo. Tak prezentuje się ogólny zarys fabularny i nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć prosta oraz stanowi tutaj głównie tło dla tych wszystkich wydarzeń. Początkowe informacje poznajemy w zwykły sposób, czyli poprzez nieliczne dialogi, jednak gdy już poznamy nasz cel, to resztę poznajemy już bezpośrednio z notatek, których jest tutaj całkiem sporo i są wszędzie poukrywane. W nich znajdziemy informacje sprzed pojawienia się potwora, jak powoli zaczął zabijać, o samym zablokowaniu wyjścia, jak i o wszystkich tajemnicach, jak skąd pojawił się ten potwór i czym właściwie jest. Nie będę ukrywał, że po pewnym czasie bardziej zależało mi na odnalezieniu wszystkich notatek i odkryciu każdego sekretu, jednak nie da się ukryć, że to nie historia tutaj gra pierwsze skrzypce. Nie musimy wcale zbierać tych notatek, poza tymi, które faktycznie wymagane są by wiedzieć gdzie znaleźć potrzebny przedmiot, jednak możemy przejść całą grę nie zwracając na nie uwagi i również dobrze się bawić. Co jest tutaj warte zaznaczenia, że twórcy nie poszli drogą swojej poprzedniczki, Amnesia: Rebirth, nie postawili na doświadczenia gier AAA, a wrócili do korzeni gier indie, co oznacza, że nasza postać podczas gry praktycznie się nie odzywa, nie ma tutaj żadnej filmowości, a główny bohater jest bardziej realny. Przekłada się to z kolei na lepszy klimat, więc nawet jeśli fabuła nie gra tutaj pierwszych skrzypiec, to odkrywanie jej jest bardzo przyjemne.

Zakończenie zostało tutaj przyjemnie przedstawione, nie otrzymaliśmy żadnego podsumowania naszych działań, czy również nie poznamy dalszych losów głównego bohatera, a krótki finał w klimatach pierwszej wojny światowej. Nie będę ukrywał, że taki rodzaj zakończenia bardzo mi się spodobał, ponieważ niby jest szczęśliwe, a jednak nie oznacza końca kłopotów. Zaskoczeniem nie będzie, jeśli napiszę, że ostatecznie udaje nam się wydostać z bunkra, jednak rzeczywistość poza nim wcale nie jest aż taka lepsza. Nie jest ono zamknięte, pozostawia trochę do domysłu graczowi i w dziwny sposób jest nawet satysfakcjonujące. Na pewno pasuje do samej gry, jak i do stylu produkcji tego studia, więc nie da się ukryć, że pod względem jakości również stoi na bardzo wysokim poziomie.

Klimat – Lokacje

Studio Frictional Games jest w moim odczuciu jednym z najlepszych producentów gier horrorowych, nie tylko ze względu na to, że ich tytuły faktycznie potrafią przestraszyć, a również klimat ich produkcji zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu, który pod tym względem jest niesamowitym doświadczeniem. Sam początek gry może sugerować zupełnie inną produkcję, bardziej w stylu serii Call of Duty, jednak szybko przechodzi do swojego horrorowego stylu, dzięki czemu bardzo wciąga, utrzymuje w ciągłym napięciu i sprawia sporo przyjemności. Sama fabuła, nawet jeśli niezbyt skomplikowana i wręcz nawet nieobowiązkowa w odkrywaniu, potrafi zaciekawić, nie tylko swoim sposobem odkrywania, tajemnicami, czy trudem życia żołnierzy na froncie, a przez to jak rozwija świat gry. Dla fanów gier tego studia, twórcy przygotowali pewne pośrednie odniesienia do poprzednich odsłon, dzięki czemu można wywnioskować, że całość toczy się w jednym uniwersum. Oczywiście nie jest to wprost powiedziane, ale można tak wywnioskować po niektórych notatkach, a także ostatnich etapach gry. Jak można się domyślić po tytule tej gry, nasza główną lokacją jest tutaj bunkier, co może nie brzmi zbyt ciekawie, a na pewno niezbyt różnorodnie, jednak jakoś twórcom udało się wprowadzić jakąś różnorodność i sprawić, że przemierzanie kolejnych korytarzy jest niezwykle ciekawe. Wkomponują się również w rozgrywkę poprzez zarządzanie światłem, które jest dla nas zbawienne. Pod względem rozgrywki tytuł ten stanowi krok wprzód względem poprzedniczek, chociaż trzon pozostał taki sam. Rozgrywkę porównałbym tutaj trochę do Alien: Isolation, a przynajmniej pod względem polującego na nas potwora. Z kolei pod względem zarządzania zapasami oraz paliwem jest bardziej podobna do Darkwood. Także twórcy wzięli tutaj pomysły z innych produkcji, połączyli to ze swoim stylem i stworzyli coś świetnego. Oczywiście nie wyszło to do końca idealnie, ponieważ o ile stalkujący nas potwór jest świetny, to gdzieś tak od połowy, może trochę dalej, przestaje być taki przerażający, co też wynika z tego, że później posiadamy więcej przedmiotów, którymi możemy go odstraszać. Na całe szczęście gra nie jest zbyt długa, dzięki temu aż tak negatywnie nie wpływa to na klimat. To wszystko oprawione jest w ciekawie skonstruowaną ścieżkę dźwiękową w której to nie mamy zbyt dużo utworów muzycznych, których zresztą aż tak często nie słyszymy, a uwaga skupiona została na dźwiękach otoczenia, dzięki czemu cała produkcja stała się bardziej realistyczna, a my tylko bardziej zagłębiamy się w klimat, co też buduje odpowiednie napięcie. Ubrana ta gra została w całkiem ładną i przyjemną dla oka oprawę graficzną, która również ma świetnie zastosowane systemy świateł i cieni, jak i samą fizykę, jednak można zauważyć, że silnik wykorzystywany w produkcjach tego studia już trochę się zestarzał, a na słabszych i średnich konfiguracjach komputerowych płynność może trochę spadać, jeśli na ekranie zbyt dużo się zaczyna dziać. Klimat może nie jest tutaj pozbawiony wad, jednak jest bardzo wciągający i utrzymujący gracza na dłużej przed ekranem. Na pewno budzi on pewien niepokój i jest czymś co warto doświadczyć na własnej skórze, zwłaszcza, że ostatnio nie wychodzi zbyt dużo dobrych tytułów z tego gatunku.

Nie będę ukrywał, że jest to tytuł, który wraca do korzeni pierwszej odsłony pod względem strachu, chociaż może nie na aż tak wysokim poziomie, ale i tak jest bardzo dobrze. Na strach na pewno działa tutaj osamotnienie, znajdujemy się sami w zamkniętym bunkrze razem z prześladującym nas potworem, który reaguje na hałas, musimy kontrolować poziom paliwa w generatorze, aby utrzymywać korytarze w świetle i nie błądzić w ciemnościach, a i ograniczone zasoby wcale nie poprawiają naszej sytuacji. Sporo osób się trochę przeraziło, gdy na materiałach promocyjnych pojawił się obraz naszego bohatera z bronią, to pojawiły się obawy, że ten tytuł zbyt straszny nie będzie. Na całe szczęście te obawy się nie sprawdziły, ponieważ o ile broń palna faktycznie znajduje się w grze i otrzymujemy ją praktycznie na samym początku, tak amunicji do niej jest bardzo niewiele, więc zbyt często z niej nie korzystamy, zwłaszcza, że sam potwór jest nieśmiertelny, a broń może ułatwić również nam dostanie się do niektórych pomieszczeń, czy niszczyć pułapki. Konstrukcja lokacji, która może i prosta, ale ciekawie zaprojektowana robi sporo roboty i czasami faktycznie ciężko się przekonać, aby wejść w jakiś ciemniejszy korytarz. Skupienie na dźwiękach otoczenia również pozwoliło na to, aby gracz bardziej skupiał się na otoczeniu, dzięki czemu lepiej budowane jest napięcie. Problem tutaj natomiast jest to, że po paru godzinach gdzieś gubi się to poczucie zagrożenia ze strony antagonisty, ponieważ później jesteśmy dosyć dobrze wyposażeni i możemy bez problemu odganiać wroga od siebie, jak i również dobrze znamy jego zachowania, co też przekłada się na to, że poczucie strachu się obniża. To co tutaj opisuje może nie do końca każdego przekonać, że ten tytuł faktycznie może przestraszyć, to najlepiej jest przekonać się na własnej skórze. Jeśli graliście w Amnesia: The Dark Descent i odczuwaliście tam strach, to tutaj jest on trochę słabszy, ale jeśli graliście w Amnesia: Rebirth i ta odsłona na Was aż tak nie zadziałała, to tutaj jest zdecydowanie lepiej, więc jeśli istniałby ranking najstraszniejszych gier tego studia, to Amnesia: The Bunker znalazłaby się na drugiej pozycji.

Jak sam tytuł wskazuje, naszą lokacją jest bunkier, a konkretniej bunkier z okresu pierwszej wojny światowej. Sam bunkier wydaje się dosyć prostą lokacją, jednak zwiedzimy tutaj skrzydło lekarskie, więzienie, magazyn, kwatery żołnierzy, dział komunikacji, czy inne tego typu miejsca. Trzeba przyznać, że ciężko jest stworzyć w grze bunkier, który jednak będzie różnorodny i będzie ciekawym, a nie nudnym, miejscem. Tutaj się jednak to twórcom udało, każde miejsce mimo bycia podobnym, to jest zupełnie inne. Konstrukcja mapy jest półotwarta, ponieważ możemy dowolnie eksplorować, jednak nie zawsze posiadamy przedmiot, który pozwoli nam się tam dostać, nieraz wymagany jest klucz, a gdzie indziej potrzebny jest kod. Każda z lokacji jest odpowiednio wyposażona, więc nie mamy tutaj poczucia pustych miejsc. Możemy wchodzić w częściową interakcję z przedmiotami, a polega to na tym, że jeśli jakaś szafka ma drzwiczki, czy szuflady, to możemy je otworzyć, tak samo jak podnieść różne kamienie, poduszki, popchnąć beczki, czy skrzynie, jednak już biurka, łóżka, i innych większych przedmiotów już nie możemy ruszyć z miejsca. Łączy się to z fizyką, ponieważ każdy przedmiot ma swoją wagę, co też powoduje, że niektóre przedmioty jest trudniej podnieść, czy też popchnąć. Sprawia to, że chce się eksplorować i zaglądać w każdy kąt, nawet jeśli gdzieś w pobliżu czai się polujący na nas potwór.

Grywalność

Rozgrywka zrobiła krok w przód względem poprzednich odsłon, chociaż w swoim trzonie pozostała taka sama. Jak już wcześniej pisałem, twórcy zaczerpnęli pomysłów z innych produkcji, jak Alien: Isolation, czy Darkwood, i połączyli to ze swoim stylem rozgrywki. Także będziemy tutaj eksplorować, unikać przeciwnika, rozwiązywać zagadki, jak i zbierać znajdźki. Może brzmi to jakby było tutaj mało rzeczy do roboty, tak każdy z tych elementów został dosyć rozbudowany. Warto tutaj zaznaczyć, że nasz cel jest tutaj właściwie od samego początku znany, musimy znaleźć dynamit oraz zapalnik, a następnie wysadzić zakopane wyjście, aby móc uciec z bunkra, a to w jakiej kolejności zdobędziemy te przedmioty zależy już tylko od nas. Tutaj właśnie pojawia się konieczność eksploracji, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę. W naszym bezpiecznym pomieszczeniu, do którego nie może dostać się przeciwnik, znajduje się mapa na której tylko sporym, czerwonym kółkiem zaznaczony jest region w którym znajdziemy potrzebne przedmioty. Trzeba jednak pamiętać, że nie od razu możemy się dostać do tych miejsc, ponieważ może być na nie nałożona blokada, którą najpierw musimy znieść, może będziemy potrzebowali kodu, klucza, bądź też innego przedmiotu. Natomiast jeśli na naszej drodze stoją zamknięte, drewniane drzwi, to zwykle jest do danego pomieszczenia również drugie wejście, zwykle gdzieś ukryte, ale też możemy te drzwi zniszczyć przy pomocy większego kamienia, broni palnej, granatu wybuchowego, czy wybuchowej beczki. Także jak można zauważyć, możliwości stylu gry mamy tutaj całkiem sporo, jednak trzeba również pamiętać, że nasze zasoby są dosyć ograniczone. Podczas eksploracji znajdziemy trochę przedmiotów, w zależności od wybranego poziomu trudności, takich jak amunicja do broni, granaty wybuchowe oraz gazowe, apteczki, przedmioty do craftingu, czy również paliwo. Paliwo, wbrew pozorom, jest tutaj jednym z najważniejszych przedmiotów, ponieważ wykorzystujemy go do palenia zwłok oraz szczurów, częściowo do craftingu, ale jego najważniejszą funkcją jest ładowanie generatora prądu. Cały bunkier jest zasilany przez jeden generator, dzięki któremu możemy uruchamiać światło na korytarzach oraz w pomieszczeniach, jednak do pracy potrzebuje paliwo, które stale trzeba uzupełniać. Nasz bohater posiada zegarek, który określa ile czasu zostało do opróżnienia baku, co też pomaga nam oceniać kiedy musimy się wrócić i ponownie zalać generator. W teorii możemy poruszać się tutaj w ciemnościach, oczy bohatera w końcu się przyzwyczajają do mroku, tak samo posiadamy pewną latarkę, która niestety trochę hałasuje, jednak daje światło, jednak całkowita ciemność sprawia, że polujący na nas potwór częściej się pojawia, co też powoduje, że sama gra staje się trudniejsza. Wspomniałem wcześniej o przedmiotach do craftingu, ponieważ tutaj tworzyć przedmioty, jednak nie oczekujcie, że będziecie tutaj mogli stworzyć amunicję, czy granat, a będą to po prostu najprostsze przedmioty, jak pomniejsze apteczki, pochodnię, czy koktajle mołotowa. Crafting jest całkiem prosty, bo łączymy dwa przedmioty w ekwipunku, jednak należy pamiętać, że miejsca w ekwipunku nie mamy zbyt dużo. Nasze miejsce jest ograniczone, ale możemy je trochę powiększyć zbierając specjalne torby ukryte w różnych częściach bunkru. W naszym bezpiecznym miejscu znajduje się również kufer w którym możemy przechowywać część przedmiotów, ale tutaj również miejsce jest ograniczone. W razie jakby w ekwipunku oraz w kufrze zabrakło nam miejsca, to bez problemu możemy wyrzucać przedmioty na podłogę i te przedmioty na niej pozostają, nie musimy się obawiać, że znikną i nigdy ich nie odzyskamy. Muszę przyznać, że jest to bardzo dobry system, ponieważ dosyć szybko tego miejsca nam brakuje, więc możemy sobie fajnie rozplanować ułożenie potrzebnych przedmiotów. W czasie eksploracji natrafimy na kilka zagadek, jednak polegają one głównie na odnalezieniu konkretnego przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu, czy też odnalezieniu kodu. Nie da się ukryć, że zbyt skomplikowane one nie są, brak tutaj czegoś co faktycznie zatrzymałoby nas na chwilę. W tych zagadkach wymagana jest bardziej eksploracja, ponieważ w wielu będziemy potrzebowali różnego rodzaju narzędzi, które również są ukryte zza jakąś prostą zagadką. Na początku gry twórcy nas informują, że mamy kombinować, jeśli wymyślimy jakiś sposób na działanie, to najprawdopodobniej będzie on działał, czyli w skrócie możliwości wykonywania zadań jest tutaj całkiem sporo. Pewnie nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że okazało się to tylko pustym tekstem. Oczywiście drzwi możemy niszczyć na wiele sposobów, tak samo odstraszać potwora, ale jeśli już chodzi o rozwiązywanie zagadek, czy zdobywanie przedmiotów, to już takiego sporego wyboru nie mamy, jak przykładowo za kratami znajduje się jakiś przedmiot, a chcielibyśmy go popchnąć bliżej nas przy pomocy wybuchu granatu, to już niestety fizyka na niego nie działa i musimy go zdobyć w dokładnie taki sposób w jaki twórcy by tego chcieli. Także trochę możliwości oczywiście tutaj jest, ale nie na tyle ile by tego twórcy obiecywali. Ukończenie całej gry zajęło mi trochę ponad pięć godzin, co może wydawać się krótkim czasem, jednak jak na ten typ rozgrywki oraz lokację, to jest to bardzo optymalny czas, ponieważ nie zdąży nas zmęczyć, a klimat jest utrzymywany do samego końca.

Warto tutaj opisać również naszego przeciwnika, który nie opuszcza nas aż do samego końca. Jest nim człekokształtny stwór, który porusza się w ścianach i wychodzi z dziur, które się w nich znajdują. Nie posiada on oczu, jednak z jakiegoś powodu nie lubi światła, więc jeśli mamy oświetlone korytarze, to też rzadziej się pokazuje. Za to jest bardzo czuły na różnego rodzaju hałas, więc korzystanie z broni palnej, granatów, a nawet rzucanie przedmiotami, ładowanie latarki, czy bieganie, potrafi go uaktywnić i sprawić, że wyjdzie ze swojego ukrycia. Teoretycznie możemy barykadować wyjścia, jednak może on je rozwalić, ale trochę go to spowalnia. Oczywiście możemy go odstraszyć przy użyciu broni palnej, granatów wybuchowych oraz gazowych, jednak może działać to szkodliwie dla nas, nie tylko ze względu na utratę cennego wyposażenia, ale możemy sobie zablokować drogę gazem, nie tylko z granatów, ale również z ukrytych beczek, a bez maski gazowej będzie ciężko się przedostać. Lepiej jest go po prostu unikać, co nie zawsze jest prostym zadaniem, ale na pewno jest oszczędniejsze. Nie da się ukryć, że każde spotkanie z nim jest dosyć emocjonujące, czujemy napięcie od samej ścieżki dźwiękowej, która sugeruje, że pojawił się w naszym pobliżu. Niestety pojawia się tutaj problem, który był obecny w grze Alien: Isolation, czyli mniej więcej w połowie prześladujący nas stwór przestaje straszyć, a jest tylko przeszkodą, którą możemy łatwo odstraszyć. Tutaj na całe szczęście gra nie jest zbyt długa, więc też nie zdąży on nas wymęczyć zbyt szczególnie. Poza tym stworem są również dziwne szczury, które wyglądają jakby były obrane ze skóry. Gnieżdżą się one przy zwłokach i nie atakują nas do momentu w którym się do nich nie zbliżymy. Możemy je odstraszyć przy pomocy ognia, bądź też przyciągnąć w inne miejsce przy pomocy mięsa, które również możemy znaleźć. Nie są to ciężcy przeciwnicy, ale bardziej irytujący, ponieważ potrafią zablokować nam drogę, więc bez odstraszenia jest ciężko się przedostać.

Rolę znajdziek w tej odsłonie pełnią notatki oraz nieśmiertelniki. Jak można się domyślić, notatki służą tutaj do rozwijania fabuły, znajdziemy w nich informacje o sytuacji w bunkrze, więc nawet jeśli nie są obowiązkowe, to i tak warto je zbierać, ponieważ dzięki nim klimat jest na pewno silniejszy. Nieśmiertelniki to częściowo klasyczne znajdźki bez większego znaczenia, jednak wśród nich znajdą się takie, które na tyle posiadają zapisany kod do szafki, które zawierają różne potrzebne przedmioty, niektóre nawet ułatwiające nam grę, jak maska gazowa. Jak zatem można zauważyć, nie ma tego dużo, co wychodzi tej produkcji na plus, ponieważ nie jest zawalona niepotrzebnymi śmieciami przez co gracz nie jest rozpraszany.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj ciekawym doświadczeniem, o czym już wcześniej pisałem, ponieważ samych utworów muzycznych nie ma tutaj zbyt dużo, a cała uwaga została skupiona na dźwiękach otoczenia. Przypomina to bardzo to czego mogliśmy doświadczyć w remake’u Resident Evil 2 w którym to również utworów muzycznych prawie w ogóle nie było. Nie ukrywam, że w horrorach ma to sporo sensu, ponieważ dzięki temu zabiegowi gracz bardziej skupia się na otaczającym go świecie i bardziej również się w niego zagłębia, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat, a także na większe poczucie zagrożenia oraz strachu. Utwory, które tutaj jednak usłyszymy stoją na bardzo wysokim poziomie, zostały dopasowane do ogrywanych momentów i nie da się ukryć, że nawet jeśli jest ich mało, to potęgują te wszystkie doznania, a to też ma pozytywny wydźwięk na klimat. Nie zapadają jakoś szczególnie w pamięci, jednak w grze działają bardzo dobrze. Jak już wspominałem, dużo większą uwagę przyłożono tutaj do dźwięków otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, rozwalanych drewnianych elementów, wybuchów, wystrzałów z broni palnej, drapania w ścianach, piszczących szczurów, i inne tego typu dźwięki. Każdy z nich brzmi naprawdę realistycznie i otacza nas z każdej strony, wręcz czasami musimy na nich polegać, aby dokładnie zlokalizować prześladującego nas potwora. W zasadzie dźwięki otoczenia muszą tutaj stać na wysokim poziomie, ponieważ właśnie nasz antagonista również z nich korzysta, aby nas zlokalizować. Wartym tutaj napisania jest również to, że momencie w którym korzystamy z broni palnej, bądź jesteśmy blisko wybuchu, to przez chwilę ogłuchniemy, co ma sens, ponieważ w końcu znajdujemy się w zamkniętym terenie pod ziemią. Brzmi to wszystko naprawdę dobrze i klimatycznie, nie da się tutaj ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest jednym z najlepszych elementów tej produkcji, który na dodatek uzupełnia inne.

Voice actingu nie ma tutaj aż tak dużo, głosy postaci usłyszymy tutaj głównie na początku i na samym końcu gry, jak i również w momentach w których znajdujemy fragmenty dziennika głównego bohatera. Trzeba tutaj napisać również, że mamy tutaj dwa różne języki, pierwszym z nich jest angielski, którym posługują się francuscy żołnierze wraz z francuskim akcentem, a drugim jest niemiecki, którym posługują się niemieccy żołnierze. Mimo, że nie ma tutaj tego dużo, to stoi również na całkiem wysokim poziomie, aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani i świetnie oddali wszystkie emocje. Co ciekawe nie mamy tutaj tłumaczenia na język polski, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak w niemieckich kwestiach wyświetlają się niemieckie napisy, co może sugerować, że nasza postać nie zna tego języka, jednak nie musicie się obawiać, że nie zrozumiecie czegoś ważnego, ponieważ myślę, że zrozumiecie z kontekstu o co chodzi. Wracają jednak do języka angielskiego, to tutaj przydałaby się jakaś znajomość tego języka, głównie w notatkach, ponieważ jest tutaj trochę wojskowego słownictwa, niemniej całość jest dosyć prosta, więc również z kontekstu można zrozumieć o co konkretnie chodzi.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj czymś, co przypomni fanom tego studia pierwsze odsłony tej serii. Nie da się ukryć, że pod względem graficznym wszystkie tytuły tej serii są bardzo do siebie podobne. Oczywiście nie oznacza to, że nic się nie zmieniło i jest ona brzydka. Dalej ta produkcja jest ładna, wiele systemów zostało tutaj świetnie wprowadzonych, jednak nie da się ukryć, że jest trochę przestarzała, co wynika głównie ze stosowania ciągle tego samego silnika, a widać po tej odsłonie, że przydałoby się w końcu go zmienić. Ciężko jest tutaj napisać cokolwiek na temat tekstur, czy modeli, czego już bym nie napisał w jakiejkolwiek innej recenzji gier z tej serii. Niemniej muszę tutaj napisać, że tekstury są dosyć dobrze wykonane, dużej rozdzielczości, więc też nie ma tutaj żadnego rozmazania, a same końcówki są gładkie. Modele również są całkiem ładne i dopasowane do czasów gry, jedynie można się przyczepić do pewnego braku zaokrągleń przez co niektóre rzeczy wyglądają dosyć kanciasto, jak chociażby dłonie głównego bohatera. Nie wygląda to zbyt dobrze w grze z 2023 roku, gdzie gry już wyglądają nieziemsko ładnie. Do samych animacji w żaden sposób nie można się przyczepić, są naprawdę ładne i płynne. Warto tutaj jednak pochwalić twórców za zastosowane systemy w tym tytule. Jednym z nich jest system świateł i cieni, który jest trochę ulepszoną wersją tego co już mogliśmy zobaczyć w poprzednich odsłonach tej serii. Akurat tutaj ważne było usprawnienie tego systemu, ponieważ całość polega na znajdowaniu się ciągle w świetle i unikaniu ciemności, więc też wszelkie cienie oraz sposoby padania światła zostały tutaj wykonanie niemal perfekcyjnie. Nie można tutaj zapomnieć również o fizyce z której właściwie ta seria po części słynie. Większość przedmiotów możemy podnieść, rzucić, każdy z nich ma również swoją wagę, więc nie wszystkie można tak łatwo podnieść i daleko rzucić. Sami przytrzymując klawisz otwieramy drzwi, czy też szuflady, jak również możemy je zniszczyć, czy zablokować. Naprawdę przyjemnie można się tutaj pobawić, jeśli aktualnie nie ściga nas potwór. Przez to co tutaj napisałem może się wydawać, że nie jest to zbyt ładny tytuł, jednak jest całkowicie inaczej. Oczywiście jest to trochę przestarzały graficznie tytuł, który potrafi stracić płynność, gdy na ekranie zbyt dużo się dzieje, jednak dalej jest tutaj na czym zawiesić oko i przyjemnie się patrzy na całość, a taka stylistyka też pasuje do tej produkcji, dzięki czemu klimat jest silniejszy. Mam jednak nadzieję, że twórcy w końcu porzucą stary silnik i przy następnej produkcji osiągnął wyższy poziom.

W kwestiach technicznych nie mam zbyt dużo do napisania. Nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i również nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Przyczepić mógłbym się tutaj do drobnych spadków płynności w momentach w których na ekranie dzieje się więcej niż zwykle. Nie są to zbyt częste sytuacje, jednak czym słabsza konfiguracja komputera, tym większe te spadki i to w zasadzie tylko w takich momentach. Trochę to dziwne, zwłaszcza, że w poprzednich odsłonach takiego problemu nie było.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+prosta, ale ciekawa historia
+wciągający klimat
+potrafi przerazić
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo przyjemna rozgrywka

Minusy:
-drobne spadki płynności
-przestarzała graficznie
-zbyt proste zagadki

Amnesia: The Bunker jest kolejną odsłoną serii, którą po prostu uwielbiam, a studio odpowiedzialne za nie posiada pełnie mojego zaufania, ponieważ potrafi dostarczyć graczom horrory, które faktycznie potrafią wystraszyć bez konieczności wykorzystywania jump scare’ów. Z tego też powodu moje oczekiwania były dosyć wysokie, chociaż trochę stonowane przez obawę o broń palną. Na całe szczęście twórcom udało się dostarczyć fanom wysokiej jakości produkt. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To naprawdę świetna produkcja, która wykorzystuje pomysły z innych gier, jednak dostosowuje je do swojego stylu dając nam bardzo ciekawe doświadczenia. Jest to na pewno tytuł obowiązkowy dla fanów gatunku.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil 4 (2023) – Recenzja

Resident Evil 4 (2023) jest trzecioosobową grą akcji z gatunku survival horror. Stanowi również remake bardzo ciepło przyjętej odsłony o tym samym tytule z 2005 roku, która zyskała już status kultowej. Wcielając się w Leona S. Kennedy’ego, jednego z bohaterów drugiej odsłonie serii, wybierzemy się do odciętej od świata niewielkiej wioski w Europie z misją uratowania córki prezydenta Stanów Zjednoczonych. Poza usprawnieniem grafiki oraz rozgrywki do dzisiejszych standardów zostały również wprowadzone delikatne zmiany w fabule oraz lokacjach. Jak zatem prezentuje się ten remake na tle klasyka? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Capcom.

Aktualnie można zakupić ją za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Leona S. Kennedy’ego, byłego policjanta Raccoon City i jednego z nielicznych, któremu udało się przeżyć piekło spowodowane wydostaniem się wirusa zmieniającego ludzi w zombie. Po tych wydarzeniach został wcielony do specjalnego oddziału podlegającego bezpośrednio pod prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po kilku latach od tych wydarzeń został on wysłany do odciętej od cywilizacji wioski w Europie z misją ocalenia porwanej córki prezydenta. Na miejsce eskortuje go dwójka lokalnych policjantów, którzy mimo wszystko ostrzegają o nieprzyjaznej okolicy w której to zaginęło wielu lokalnych mieszkańców, jak i turystów. Podczas jednego z postojów jeden z policjantów wybrał się w krzaki za potrzebą zobaczył coś co postanowił zbadać, jednak gdy długo nie wracał drugi z policjantów wysłał Leona by go poszukał. Po niedługim czasie natrafia on na pewien dom w którym to spotyka mężczyznę, który nie zachowuje się normalnie i po krótkim czasie atakuje bohatera. W tym samym domu Leon odnajduje zaginionego policjanta, który został dosyć brutalnie zamordowany. Szybko również okazuje się, że porwana Ashley Graham faktycznie znajduje się w wiosce, a za całym porwaniem stoi dosyć brutalna sekta religijna Los Illuminados, których członkowie atakują każdego kto nie należy do ich społeczności. Podczas poszukiwania porwanej Leon spotyka uwięzionego Luisa Sera, który okazuje się naukowcem i informuje bohatera, że wszyscy mieszkańcy wioski zostali zarażeni dawno uśpionym pasożytem zwanym Las Plagas, którym też została zarażona Ashley, a po nieprzyjemnym spotkaniu z przywódcą wioski zarażony również został Leon. Od tego momentu zaczynają się poszukiwania oraz próba uratowania córki prezydenta, jak i odnalezienie sposobu na pozbycie się pasożyta zanim staną się marionetkami sekty. Tak oto prezentuje się ogólny zarys fabularny, który nie zdradza zbyt dużo szczegółów z samej historii, co w zasadzie i tak pewnie nie ma znaczenia, ponieważ czwarta odsłona serii Resident Evil jest prawdopodobnie jedną z najbardziej popularnych odsłon z całej serii. Nie da się ukryć, że fabuła w klasycznych odsłonach tej serii stanowiła jedynie tło dla akcji, chociaż próbowała opowiadać jakąś historię, a to jednak zaczęło się zmieniać z czwartą odsłoną. Ta odsłona zapadła w pamięci graczy przez ciekawą historię, interesujące postacie oraz odrobinę humoru, jednak trzeba przyznać, że nie była odpowiednio rozwinięta i niektóre wątki wypadały dosyć słabo lub były częściowo niezrozumiałe, jak chociażby dlaczego Leon z policjanta został pracownikiem secret service. Remake pozostawił samą historię taką samą w swoim trzonie, jednak rozwinął jej wątki nadając im większej głębi oraz sprawiając, że sama historia ma więcej sensu, dzięki czemu jest też lepsza. Te zmiany spowodowały, że niektóre sceny zostały przerobione, usunięte, a nawet niektóre zostały dodane. Sam początek gry został zmieniony pokazując nam sektę poświęcając na ołtarzu nieznaną nam kobietę, po czym otrzymaliśmy krótką historię Leona o tym jak został wcielony do specjalnej jednostki. To już samo w sobie lepiej wprowadzało nas w klimat gry i pokazało, że ta sekta jest niezwykle brutalna. Największe zmiany przeszły jednak charaktery postaci. Oczywiście pod względem wyglądu również zaszły pewne zmiany, co ma trochę związek z charakterami, jednak bardziej z poprawioną oprawą graficzną. Największa zmianą jaką postacie przeszły było sprawienie, że stali się dojrzalsi. W oryginale postacie miały w zwyczaju rzucać dwuznacznymi tekstami lub zachowywać się niezwykle dziecinnie, co może momentami było śmieszne, jednak na dłuższa metę potrafiło wybijać z klimatu. Oczywiście część z tej humorystyki została zachowana, jednak jest odpowiednio wyważona w stosunku do reszty gry. Każda z postaci zachowuje się teraz zdecydowanie poważniej, nie sprawia wrażenia rozpieszczonej dziewczynki, ani napalonego przegrywa, co sprawia, że fabuła stała się poważniejsza. Największe zmiany w charakterze przeszła Ashley oraz Luis. Zaczynając od Luisa, to w oryginale był on kobieciarzem, nie miał zbyt dużo czasu na ekranie, a jak się już pojawiał, to za chwilę znikał z głupich powodów, a w przypadku tego remaku przestał rzucać dwuznacznymi tekstami, jednak dalej pozostał pewnego rodzaju śmieszkiem. Jego motywacja, przeszłość oraz cele zostały tym razem wyjaśnione nadając tej postaci więcej sensu poza byciem zwykłym NPC. Ashley z kolei w oryginale stała się obiektem nienawiści większości graczy przez to jak irytująca potrafiła być w wielu momentach, więc też ta sama większość zastanawiała się co twórcy z nią zrobią. Muszę przyznać, że Ashley z oryginału a Ashley z remaku, to jakby zupełnie dwie postacie. Ta z remaku jest zdecydowanie dojrzalsza, świadoma zagrożenia, jak i zrobiła się nawet bardziej pomocna. Szczerze nie jestem fanem horrorów w których mamy towarzystwo, bo jednak zabija to w pewnym sensie poczucie osamotnienia, jednak tutaj liczyłem na więcej momentów razem, ponieważ interakcję między dwójką bohaterów były dosyć ciekawe. Antagoniści również przeszli zmiany w charakterach, jednak by nie opisywać każdego po kolei skupię się tylko na tym, który przeszedł największą zmianę, a konkretnie na władcy zamku do którego trafiamy, Ramonie Salazar. W oryginale był on dosyć irytującym przeciwnikiem, nie ze względu na jego sztuczki, ale ze względu na charakter, wręcz bym napisał, że był zdecydowanie gorszy od samej Ashley. Był niezwykle dziecinny, nie kontrolował emocji i próbował być groźniejszy niż faktycznie był, a w przypadku remaku stał się spokojniejszy, nie ulegał emocjom i brzmiał faktycznie groźnie, jak i również jego historia została bardziej rozwinięta, jak zresztą każdej postaci i antagonisty. To wszystko sprawiło, że fabuła jest jeszcze lepsza niż była w oryginale, zostały usunięte niepotrzebne rzeczy, a na ich miejsce zostały wstawione zupełnie nowe, które lepiej wpasowują się w całość i gra się zdecydowanie przyjemniej. Jestem w stanie też stwierdzić, że oryginał oraz remake to dwa różne doświadczenia, nawet jeśli pod względem fabularnym remake wypada lepiej, tak warto również zagrać w oryginał, ponieważ to dalej bardzo dobra produkcja. Jeśli natomiast graliście już w oryginał, to tym bardziej powinniście zagrać w remake, ponieważ tutaj udało się wyciągnąć twórcom z historii wszystko co najlepsze. Ciężko jest tutaj znaleźć cokolwiek co by nie zagrało tak jak powinno, chociaż pewnie niektóre zmiany nie wszystkim się spodobają, tak według mnie przedstawiają historię w bardziej mrocznej, dojrzalszej i poważniejszej wersji.

Zakończenie nie przeszło większych zmian, wręcz można napisać, że jest takie same jak w oryginale z wyjątkiem dwuznacznego zaproszenia zasugerowanego przez Ashley. Nie będzie spoilerem jak napiszę, że wszystko kończy się dobrze, główny zły zostaje pokonany, a świat po raz kolejny uratowany. Wszystko wykonane w takim typowym stylu dla tej serii, co oczywiście nie oznacza, że jest złe, ponieważ jest świetnie wykonane i daje takie poczucie satysfakcji oraz wykonania czegoś większego. Bardzo przyjemnie się je ogląda, zwłaszcza, że jest poprzedzone ciekawym starciem z bossem, która teraz jest ciekawsza, a także emocjonującą ucieczką z wybuchającej wyspy. Bardzo płynnie emocje przeplatają wzajemnie tworząc przyjemne doświadczenie. Do tego po napisach końcowych możemy zobaczyć dodatkową scenę dotyczącej pewnej kobiety w czerwieni, jak i tajemniczego mężczyzny w okularach słonecznych. Nie będę ukrywał, że jest to scena zapowiadająca piątą odsłonę serii, jednak nie należy tego traktować jako zapowiedzi remaku piątej odsłony, chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć jakby wyglądała ulepszona wersja tej słabszej odsłony serii.

Klimat – Lokacje

Muszę tutaj przyznać, że dalej jestem ogromnym fanem oryginalnej, czwartej odsłony tej serii, która ma specjalnie miejsce w moim serduszku. To też spowodowało, że podchodziłem trochę ostrożniej do tego remaku, ponieważ obawiałem się, że przy licznych zmianach klimat gdzieś się ulotni albo nie będzie już tak wciągający jak w oryginale. Na całe szczęście moje obawy były niesłuszne, ponieważ klimat remake’u jest nie tylko tak dobry jak oryginału, a nawet jestem w stanie napisać, że jest jeszcze lepszy. Wiele czynników składają się na niego, jednak wstępnie można napisać, że jest zdecydowanie mroczniejszy, brutalniejszy i też w pewnym stopniu bardziej wciągający, co wynika nie tylko z poprawionej oprawy graficznej, jak i samego sterowania, a również wszystkich zmian wprowadzonych w fabule, lokacjach, jak i rozgrywce. Fabuła rozwija to co już znamy z oryginału dodając jej głębi oraz przedstawiając jej brutalność. Niektóre sceny zostały usunięte, jednak wyszło to plus, ponieważ na ich miejsce zostały dodane sceny, które okazały się lepsze. Właśnie poprzez te zmiany udało się pokazać prawdziwą brutalność naszej grupy antagonistów, jak i prawdziwe powiązania pewnych dwóch grup. Również zmiana charakterów postaci oraz relacji ich łączących sprawiła, że całość stała się bardziej realistyczna, przyjemniejsza i na pewno bardziej zrozumiała. Te właśnie zmiany sprawiły, że pomimo powiązania z oryginałem, to zupełnie inne doświadczenie, nawet jeśli dobrze pamiętamy poprzednią wersję. Wiele krytyki po premierze wylało się ze strony fanów na sceny Leona z Adą Wong, ponieważ w remaku nie pokazują bezpośrednio, że są w sobie zakochani, czyli po prostu nie zachowują się jak zakochane gołąbeczki. W tym wydaniu utrzymują pewien dystans pomimo, że coś ich ku sobie przyciąga, co wygląda na bardziej realistyczną relację między dorosłymi ludźmi, więc nie zraźcie się jeśli natkniecie się na takie opinie. Lokacje w większości to już to co znamy, jednak wprowadzone zostały w nich pewne modyfikacje, które sprawiły, że wyglądają znacznie naturalniej, a także są również bardziej „brudne”, co też pokazuje, że jest to miejsce odizolowane od cywilizacji. Niektórzy uważają, że wprowadzanie zmian w lokacjach w remakach jest tanią wymówką by pokazać, że coś zostało zmienione. Można dyskutować, czy takie stwierdzenia mają sens, jednak tutaj trzeba przyznać, że te zmiany zostały wprowadzone, aby otoczenie wyglądało realistyczniej, co z kolei przekłada się na lepszy klimat. Jedyne do czego tutaj mogę się przyczepić, co faktycznie odrobinę wybija z tego bardziej realistycznego klimatu, są żółte oznaczenia na przedmiotach, które możemy zniszczyć. Szczerze nie rozumiem dlaczego to wszystko zostało tak oznaczone, zwłaszcza, że w oryginale twórcy nie musieli tego robić by gracze wiedzieli, że mogą dany przedmiot zniszczyć. Rozgrywka jest tutaj tym elementem, który przeszedł jedne z największych zmian, o czym będę pisał szerzej w odpowiedniej sekcji. Tutaj mogę jednak napisać, że jeśli spodziewacie się takiej samej rozgrywki jak w oryginale, to się mocno zaskoczycie. Początkowo ma się tutaj wrażenie jakby grało się w remake drugiej lub trzeciej odsłony serii, jednak jednocześnie czuje się jakby grało się w coś zupełnie nowego. Oczywiście w swoim trzonie została taka sama, to dalej akcyjny survival horror w którym to musimy odpowiednio wykorzystywać nasze zasoby, abyśmy czasami nie zostali z samym nożem przeciwko hordzie wrogów. W pewnym sensie rozgrywka stała się trochę bardziej wymagająca i jednak wymagająca od nas dokładniejszej eksploracji. Wszystkie zmiany wprowadzone w rozgrywce zostały wprowadzone naturalnie, sprawiając, że sama gra jest lepsza, jednak nie zmieniając całkowicie samej gry. To właśnie też dzięki rozgrywce, klimat stał się bardziej wciągający. W tym wszystkim przygrywa nam świetnie dopasowana ścieżka, która potęguje wszystkie emocje towarzyszące nam podczas obcowania z fabułą. Fani oryginału będą mogli usłyszeć pewne podobne brzmienia, które są świetnym ukłonem w stronę fanów. Nie można również zapomnieć o poprawionej grafice, która jest odrobinę lepsza od tego co mogliśmy już zobaczyć w odświeżonych wersjach drugiej i trzeciej odsłony serii. Sprawia ona, że całość wydaje się bardziej realistyczna na czym zyskują lokacje, jak i sami gracze. Tutaj niestety też mogę się do jednego elementu przyczepić, a są to niektóre momenty w których pada deszcz. Są momenty w których wygląda on dobrze, całkiem naturalnie, jednak są też takie w których wygląda on bardzo sztucznie, zupełnie jakby dwie różne osoby pracowały nad deszczem w różnych momentach gry. Mimo wszystko nie psuje to tak bardzo klimatu oraz poczucia realności. To wszystko tworzy naprawdę dobry i wciągający klimat, który może nie jest idealny, ale na tyle dobry, abyśmy mogli czerpać przyjemność płynącą z gry. Ten tytuł to świetny przykład, że można stworzyć remake, który nie tylko będzie ukłonem w stronę klasyki, a będzie również jego lepszą wersją pod każdym względem. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z nim zapoznać, to jest na to dobra okazja.

Warto tutaj również napisać, czy ten tytuł potrafi wystraszyć, a jeśli nie, to dlaczego. Tu trzeba jednak napisać wprost, tytuł ten nie straszy, a przynajmniej nie w taki sposób jaki można byłoby to sobie wyobrazić. Ciężko byłoby tutaj wprowadzić strach, ponieważ od tej odsłony zaczęło się większe nastawienie na akcję niż na konieczność przetrwania, chociaż ten element dalej jest obecny. Zaskakująco to, że nie odczuwamy tu strachu nie jest minusem, ponieważ zamiast tego gra utrzymuje nas w ciągłym napięciu, pewnym poczuciu zagrożenia, jak i przez większość gry poczucie osamotnienia. W porównaniu do oryginału, to całość zrobiła się ciemniejsza, bardziej „brudna”, jak i również bardziej brutalna, a poprawa jakości graficznej tylko to potęguje. Sam początek gry stał się bardziej horrorowy. Wspomniałem o poczuciu osamotnienia, jednak w niektórych momentach będziemy podróżowali z partnerem, co oczywiście negatywnie wpływa na osamotnienie. Na całe szczęście takich momentów nie ma aż tak dużo jak w oryginale, dzięki czemu jesteśmy skazani sami na siebie. Nie odczuwamy tu strachu, jednak niepokój jest obecny od samego początku aż do końca, nawet w etapach w których jest więcej akcji. Bardzo przyjemne doświadczenie i, po raz kolejny, zupełnie inne od tego czego mogliśmy doświadczyć w oryginale.

Lokacje również przeszły pewną transformację, w większości przypadków zostały rozwinięte, jednak też są takie, które zostały usunięte i zastąpione zupełnie nowymi. Mamy tutaj trzy główne lokacje do których zaliczamy wioskę, zamek oraz wyspę, a wśród nich zwiedzimy takie miejsca jak różne farmy, kopalnie, lochy, laboratoria, kościół, bibliotekę, popływamy również na jeziorze, i zwiedzimy również inne tego typu miejsca. Lokacje zostały wykonane w stylu półotwartym podzielone na regiony, o których wcześniej pisałem, dzięki czemu możemy dowolnie zwiedzać mapę, jednak jeśli przejdziemy z wioski do zamku, to już nie możemy wrócić, jednak nie jest to robione z zaskoczenia, ponieważ jeśli odwiedzimy sprzedawcę, który zawsze znajduje się przed takim momentem, to on nas poinformuje byśmy załatwili wszystkie pozostawione sprawy zanim wyruszymy w dalszą drogę. Część z tych miejsc, które odwiedzimy pewnie skojarzą się graczom, którzy grali w oryginał, ponieważ twórcy wzięli ich stare wersje i rozwinęli je do takiego stopnia, że stały się bardziej realistyczne, jak i bardziej dopasowane do fabuły. Każde z nich jest przyjemne w eksplorowaniu i wręcz do tego zachęca, ponieważ mapy są pełne sekretnych skarbów, które możemy zdobyć i sprzedać by móc kupić jakąś nową broń lub też ulepszyć starą. Nie mogę też napisać, że są one puste, ponieważ każde z nich jest w pewien sposób wyposażone, nawet na jeziorze znajdziemy jakiś wrak, czy pływające skrzynki. Półotwartość świata sprawiła, że możemy wracać do poprzednio odwiedzanych miejsc, jeśli o czymś zapomnieliśmy lub w tamtym miejscu znajduje się sprzedawca, jednak nie musimy się martwić, że będziemy musieli ponownie walczyć z ponownie pojawiającymi się przeciwnikami, ponieważ to dzieje się tylko w konkretnych momentach, więc też nie zabija chęci dokładniejszej eksploracji. Lokacje są bardzo ładne, zarówno pod względem projektu, jak i oprawy graficznej. Zdecydowanie wpływają na plus klimatu, jak i również samej gry.

Grywalność

Jak wspominałem już wcześniej, rozgrywka jest jednym z tych elementów, które przeszły największe zmiany, chociaż można też pokusić się o stwierdzenie, że akurat rozgrywka przeszła największe zmiany. Jeśli graliście w oryginalną wersję z 2005 roku i oczekujecie tej samej, bądź podobnej, rozgrywki, to możecie się bardzo zdziwić. Oczywiście to dalej jest survival horror bardziej nastawiony na akcję z masą różnych przeciwników, jednak gra się w niego już trochę inaczej. Będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, wykonywać zadania poboczne, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Eksploracja jest oczywiście najważniejszym elementem, chociaż ma większe znaczenie niż w przypadku oryginały, chociażby przez półotwartość świata, większą ilość skarbów do znalezienia, jak i odrobinę wyższy poziom trudności. Zaczynając jednak od poziomu trudności, to na start mamy dostępne trzy poziomy, które można nazwać łatwym, normalnym i trudnym. Na poziomie łatwym jest automatycznie włączony wspomagacz celowania, zdrowie się regeneruje, gdy znajdujemy się przed śmiercią, tworzymy więcej amunicji, a także ceny w sklepach są niższe. Normalny jest najbardziej wyważonym poziomem trudności, jednak grając na nim możemy sami włączyć wspomaganie celowania. Trudny daje przeciwnikom więcej zdrowia, zwiększa ich siłę, a także ich prędkość, jakby tego było mało, to jeszcze ceny u sprzedawcy są wyższe. Po jednokrotnym ukończeniu gry na dowolnym poziomie trudności odblokowujemy dodatkowy poziom, zwany profesjonalnym, który bierze wszystko z trudnego poziomu i dodaje do niego brak automatycznego zapisywania, a parować możemy tylko w idealnych momentach, jednak by gra nie była aż tak trudna, to wszystkie ulepszenia broni są od razu dostępne do zakupu u sprzedawcy. Także każdy znajdzie dla siebie tutaj odpowiedni poziom, chociaż to na wyższych poziomach gra staje się bardziej interesująca. Przygotowano to wszystko by gra była dostępna dla nowych graczy, nawet tych mniej doświadczonych, jak i dla wyjadaczy serii. Jednak jeśli graliście w oryginał, to powinniście poczuć, że mimo wszystko poziom trudności jest trochę wyższy niż w oryginale, nie jest to może drastyczna różnica, jednak sprawiająca, że eksploracja zyskuje na znaczeniu. Właśnie będziemy tutaj eksplorować, aby znaleźć potrzebne zasoby, jak amunicja, przedmioty lecznicze, czy nawet przedmioty potrzebne do tworzenia. Od poziomu trudności zależy w jakiej ilości ich znajdziemy, więc też czym wyższy poziom, tym więcej będziemy musieli szukać. Pomóc w zdobywaniu zasobów ma nam pomóc system tworzenia przedmiotów, który jest podobny do tego co mogliśmy już zobaczyć w remakach drugiej i trzeciej odsłony serii. Różnicą jest tutaj to, że te przedmioty nie znajdują się w jakimś osobnym ekwipunku, a w naszym głównym, więc też zajmują nasze cenne miejsce, zwłaszcza na początku gry, kiedy to nasz ekwipunek nie jest zbyt duży. To też sprawia, że będziemy często coś tworzyli lub poświęcali część przedmiotów. Oczywiście na start nie możemy zbyt dużo przedmiotów wytworzyć, ponieważ potrzebujemy do tego receptur, które możemy kupić u sprzedawcy. Podczas eksplorowania i podążania linią fabularną natrafimy na różnego rodzaju zagadki, które w zasadzie możemy podzielić na te fabularne oraz związane ze skarbami. Spodobało mi się w fabularnych zagadkach, że ich rodzajów jest całkiem sporo. Mamy tutaj klasyczne znalezienie przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu, czasówki, czyli użyciu czegoś i dostaniu się gdzieś w określonym miejscu, zapalenie konkretnych lamp, różnego rodzaju układanki, zabawy z elektrycznością, czy pociągnięciu za kilka dźwigni. Z nich możecie wyczytać, które są banalne, a inne wymagają trochę myślenia, chociaż nie będę ukrywał, że dalej nie są one zbyt skomplikowane i nie stanowią większego wyzwania, jednak są miłą odskocznią od ciągłej walki. W przypadku zagadek związanych ze skarbami, to tutaj jest to trochę mniej skomplikowane, ponieważ jeśli nie liczymy tych, które trzeba zestrzelić, to zaliczamy do nich te które wymagają konkretnego przedmiotu lub kilku pomniejszych. Z tymi pierwszymi nie ma problemu, ponieważ zwykle jeden przedmiot wystarczy by odblokować wszystkie takie miejsca tego samego typu, jednak w przypadku tego drugiego to zebranie wszystkich tych przedmiotów łączy się z inną zagadką, zwykle z układanką, które również nie są jakoś szczególnie skomplikowane, jednak jeśli zdarzyłoby się, że się w jakiś sposób zablokowaliście, to wystarczy odejść od tej zagadki na pewną odległość, dzięki czemu zresetuje się do startowego ułożenia. Samych skarbów mamy tutaj całkiem sporo, a są to przedmioty, które służą nam jedynie do sprzedaży, chociaż część z nich możemy połączyć w większą całość by zwiększyć jego wartość. Poza skarbami innym urozmaiceniem rozgrywki są teraz zadania poboczne. Jeśli pamiętacie, to w oryginale mieliśmy krótkie zadanie by zniszczyć konkretną ilość niebieskich medalionów i w nagrodę otrzymywaliśmy dodatkowy pistolet. Tutaj działa to na podobnych zadaniach, podczas eksploracji odnajdujemy niebieskie notatki z konkretnym celem oraz miejscem wykonania tego zadania. Do tych zadań możemy zaliczyć zniszczenie konkretnej ilości niebieskich medalionów, sprzedaniu konkretnej ilości ryb, jajek lub węży, zabiciu pewnej liczby szczurów lub też silniejszej wersji jakiegoś przeciwnika. Wydaje się to dosyć głupie, jak na tego typu grę i pewnie po samym opisie można stwierdzić, że będzie psuło to klimat. I tutaj pojawia się problem, ponieważ takie nie jest. Oczywiście te zadania nie zostały skonstruowane, aby być poważne, a po to by stanowiły odskocznię od fabuły. I nawet jeśli wydają się one głupie, to przyjemnie się je wykonuje. Za wykonywanie tych zadań otrzymujemy spinele i jeśli uzbieramy ich wystarczająco dużo, to możemy je wymienić u sprzedawcy na jakieś ekskluzywne towary, jak mapa skarbów danego regionu, części ulepszające do broni, czy też różnego rodzaju skarby. Ostatnią z aktywności jest strzelnica na której możemy sprawdzić nasze umiejętności strzeleckie w ograniczonym czasie. Za branie w nich udziału otrzymujemy żetony, które wymieniamy na specjalne nagrody. To wszystko może sprawiać wrażenie, że nie łączy się ze sobą zbyt dobrze i rozgrywka przez to jest dosyć nierówna, ale tak naprawdę nie jest. Stworzenie półotwartego świata oraz nadanie fabule odpowiedniego tempa sprawiło, że gra się naprawdę przyjemnie, a te pozornie głupie aktywności poboczne stały się przyjemnością, zwłaszcza, że są całkowicie opcjonalne. Jeśli miałbym tę rozgrywkę z tej gry do innej produkcji, to pierwsze co przychodzi na myśl to ostatni remake pierwszej odsłony serii Dead Space. Tam rozgrywka w swojej konstrukcji jest w zasadzie taka sama, może za wyjątkiem tego, że w tej grze w pewnych momentach jesteśmy zablokowani od wrócenia do poprzednich lokacji. Te dwie gry sprawiają, że można stworzyć grę z liniową fabułą ze świetną rozgrywką w półotwartym świecie i nie ma potrzeby wpychania otwartego świata z masą znaczników, czy aktywności, które szybko robią się nudne. I tak, zdaję sobie sprawę, że jest to remake, a nie zupełnie nowa produkcja, jednak jak się spojrzy na to jak wyglądał oryginał pod względem rozgrywki, to może dać nam to znać w jakim kierunku zacznie zmierzać branża i muszę przyznać, że nie przeszkadza mi to, ponieważ tutaj bawiłem się świetnie.

Warto tutaj również wspomnieć o walce, czyli czym i z czym walczymy. Nasz arsenał jest dosyć standardowy, jak to bywa w tej serii, a będziemy tutaj walczyć przy pomocy kilku rodzai pistoletów, strzelb, karabinów automatycznych, SMG, snajperek, magnum, czy innych specjalnych broni. Do tej listy możemy dopisać granaty błyskowe oraz wybuchowe, jak i również noże. Na start otrzymujemy tylko pistolet oraz nóż, więc to również jest dosyć standardowe wyposażenie na start. Część z tych broni możemy znaleźć podczas eksploracji, jednak nie należy się oszukiwać, takich broni po prostu leżących na ziemi jest naprawdę niewiele. Większość z nich możemy kupić u sprzedawcy, ale też nie wszystkie są dostępne na start, wraz z postępem fabularnym coraz więcej broni pojawia się w ofercie sprzedawcy. Tutaj warto również opisać jak wygląda sprawa ze sprzedawcą, bo trochę już go wspominałem. Jest to dalej ta sama, lubiana przez wszystkich osoba o ciekawym głosie oraz humorze. Możemy u niego kupować bronie, przedmioty lecznicze, przedmioty rozwijające broń, czy schematy przedmiotów do wytworzenia. Tak jak wspominałem, jego wyposażenie się rozwija wraz z postępem fabularnym. Oczywiście jemu również możemy sprzedawać już nam niepotrzebne przedmioty. Jest też osobą do której zgłaszamy się w sprawie ulepszeń naszych broni. Większość naszego uzbrojenia możemy ulepszyć by zadawały większe obrażenia, miały zwiększoną szybkostrzelność, byśmy szybciej mogli przeładowywać, czy by pomieściła więcej amunicji w magazynku. Początkowo również nie wszystkie ulepszenia są z góry dostępne, dopiero po pewnym czasie w fabule będziemy mogli w pełni ulepszyć broń, jednak wyjątkiem jest tutaj poziom trudności profesjonalny na którym to od razu dostępne są wszystkie ulepszenia. Po całkowitym ulepszeniu mamy możliwość wykupienia dodatkowego ulepszenia, które różni się dla każdej broni i jest to jednocześnie najdroższe ulepszenie, jednak możemy ominąć konieczność płacenia, jeśli wymienimy zdobyte spinele na kupon na darmowe ulepszenie, co niestety też nie jest tanie. Sprzedawca jest też osobą do której zgłaszamy się po ukończeniu zadań pobocznych by uzyskać za nie nagrodę i to u niego możemy również wymienić spinele na inne nagrody. Jest też osobą o której możemy naprawiać nasz sprzęt. Twórcy wprowadzili kilka nowości w rozgrywce, które mogą zmienić nasze podejście do rozgrywki względem oryginału. Jedną z nowości, a konkretnie zmian, jest wprowadzenie niszczącego się noża. Czym częściej korzystamy z naszego noża, tym szybciej się on niszczy, aż w końcu nie będziemy mogli z niego korzystać do czasu naprawy. Wynika to z tego, że teraz nóż ma trochę większe znaczenie niż w przypadku oryginały, ponieważ nie wykorzystujemy go tylko w walce, a teraz również do parowania ataków oraz nadlatujących przedmiotów, do wyswobadzania się z uchwytów przeciwników, jak i do skrytobójstwa. Także jest tu trochę tego i wbrew pozorom dosyć często się jednak z tego noża korzysta. Może się zatem wydawać, że to niszczenie się broni będzie irytującym czynnikiem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo. Wynika to też z tego, że podczas eksploracji odnajdujemy różnego rodzaju noże, jak chociażby kuchenne, które mają mniejszą wytrzymałość, ale potrafią nam pomóc jak zużyje nam się podstawowy nóż. Możemy oczywiście zwiększyć wytrzymałość naszego noża poprzez ulepszanie jego wytrzymałości. Wspomniałem również o skrytobójstwie i to jest kolejna z nowości, ponieważ w tej wersji możemy się skradać i po cichu eliminować przeciwników stojących nam na drodze. Nie musicie się jednak martwić, że cała gra została przerobiona na skradankę, ponieważ nie da się ukończyć całości eliminując cicho przeciwników. Nie da się ukryć, że zostało to bardzo dobrze wyważone. Każdą z tych broni oraz możliwości będziemy wykorzystywali na całkiem pokaźnej liczbie przeciwników. Będziemy tutaj walczyć z zarażonymi mieszkańcami wioski, kultystami, wilkami, pasożytami, latającymi robakami, i innymi odrażającymi kreaturami. Lista przeciwników została prawie taka sama jak w przypadku oryginału, jednak twórcy postanowili usunąć wszystkich wrogów posiadających broń palną, co w sumie wyszło na plus, ponieważ byli bardzo irytującymi przeciwnikami, a na ich miejsce dali kilku nowych, w tym przeciwnika z głową byka zamiast głowy zwanego brutalem. Zwykli przeciwnicy mogą dzierżyć różnego rodzaju broń białą, a także miotaną, i o ile jeden przeciwnik nie powinien sprawiać problemów, tak już grupka może napsuć nam krwi. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy również starcia z bossami, którzy są już nam znanymi przeciwnikami z jednym wyjątkiem. Twórcy postanowili usunąć cały etap związany z bossem zwanym U-3, czyli skorpionopodobym większym zarażonym, który nazywany był nieśmiertelnym. Wyszło to grze na dobre, ponieważ to starcie było dosyć irytujące i potrafiło zepsuć wrażenia płynące z gry. Niektóre starcia zostały zmodyfikowane, aby zwiększyć emocje z nich płynące, jak chociażby dodanie nowych faz w starciu, co najlepiej zostało pokazane w finalnym starciu. Sporą nowością wprowadzoną w tej części jest możliwość chodzenia i strzelania jednocześnie. Oczywiście jest to nowość, której byliśmy świadomi jeszcze na długo przed premierą, jednak warto o niej wspomnieć, ponieważ w oryginale takich możliwości nie mieliśmy. Jak można się domyślić, bardzo upłynnia to starcia, jak i potrafi stworzyć zapadające w pamięci momenty. Bardzo dużą zmianą jest usunięcie quick time eventów, skr. qte, których było trochę w oryginale. Z jednej strony wyszło to na plus, ponieważ dzięki temu tempo rozgrywki nie zwalnia nawet na moment, jednak z drugiej strony sprawiały, że nie mogliśmy odłożyć pada lub zdjąć dłoni z klawiatury, bo podczas przerywników filmowych również mogły wystąpić. Warto tutaj również wspomnieć o naszych towarzyszach, ponieważ nie zawsze będziemy podróżowali sami. Przyjdzie nam podróżować razem z Luisem oraz Ashley, i o ile ten pierwszy jest jeszcze w stanie nam pomóc w walce, chociaż też nie zawsze, tak tą drugą musimy chronić. W towarzyszach również zaszła pewna zmiana, jedną z nich jest usunięcie paska zdrowia, więc nie musimy się martwić, że przypadkowo mogą umrzeć, jednak mogą doznać zbyt dużych obrażeń i będziemy musieli ich „ratować”. Został zmieniony również system zarządzania nimi, czyli możemy im kazać się od nas oddalić lub być blisko, co ma różne zastosowania w zależności od sytuacji, jednak nie możemy kazać im czekać. Też zostały usunięte śmietniki oraz szafki w których mogła się schować Ashley. Oczywiście niektóre szafki zostały nietknięte, ale mają zastosowanie tylko w fabularnych momentach, więc też zwykle ona sama się od nas rozdziela. Jest jeszcze parę zmian o których nie mogę napisać by nie zaspoilerować niczego niepotrzebnie, a są to dosyć miłe zmiany, więc pozostawię je Wam do samodzielnego odkrycia. Nie będę ukrywał, że bardzo dobrze się bawiłem grając w ten tytuł, a każda przerwa od niej, chociażby przez pracę, sprawiała, że chciałem jak najszybciej wracać i grać dalej. Jest bardzo satysfakcjonująca i przyjemna. Przejście całości na standardowym poziomie trudności z większością zebranych skarbów zajęło mi około osiemnastu godzin. Jest to bardzo dobry czas, który został zapełniony odpowiednią ilością zawartości.

Rolę znajdziek pełnią tutaj figurki posągu Salazara, których co prawda nie zbieramy, a niszczymy, zupełnie jak w ostatnich odsłonach serii. Sam etap z ucieczką przed gigantycznym posągiem został w grze usunięty, jednak twórcy nie chcieli się z nim żegnać, więc stworzyli szesnaście figurek, po jednej na każdy rozdział, a naszym zadaniem jest je zniszczyć. W nagrodę za zniszczenie wszystkich otrzymujemy nóż, który się nie niszczy, więc jest to coś o co warto się postarać. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy rodzaj znajdźki, ponieważ nie tylko jest powiązany z samą grą, ale stanowi takie mrugnięcie okiem w kierunku fanów oryginalnej wersji. Bardzo przyjemnie się za nimi rozglądało, chociaż odnalezienie ich wszystkich nie jest aż takie skomplikowane, ponieważ gdy znajdujemy się w ich pobliżu słyszymy charakterystyczny dźwięk, który ma nam je sugerować. Szkoda, że większość producentów nie idzie w takim kierunku, jeśli chodzi o znajdźki.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z tych elementów do których przyczepić się w żaden sposób nie mogę, chociaż ostatnio rzadko się zdarza bym narzekał na muzykę w grze, jednak to tez pokazuje, że twórcy również zaczynają dostrzegać wagę tego elementu. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu emocje oraz napięcie płynące z fabuły, a to z kolei przekłada się na silniejszy klimat. Właśnie wpływ na klimat jest tutaj dosyć silny, ponieważ każdy z utworów został nagrany w dosyć mrocznym, wręcz tajemniczym stylu, co świetnie się łączy zarówno z fabułą, jak i samą rozgrywką. Wartym zaznaczenia jest to, że nie zawsze ta muzyka gra nam w tle. Mamy momenty w których skupiamy się jedynie na dźwiękach otoczenia, co ma olbrzymie znaczenie, zwłaszcza w horrorach, ponieważ buduje to w pewien sposób realność tego świata, a także sprawia, że bardziej się skupiamy na tym co nas otacza, właśnie poprzez dźwięki. Ten remake jest pełny nowych utworów, których nie mogliśmy usłyszeć w oryginale, jednak wprawne ucho usłyszy gdzieniegdzie pewne podobieństwa, a wynika to z tego, że twórcy odświeżyli niektóre utwory, dodając do nich trochę dzisiejszej jakości i muszę przyznać, że wyszło to naprawdę dobrze, bo też stanowi pewien rodzaju ukłon w stronę klasyka. Nie będę również ukrywał, że muzyka wpada w ucho i zostaje w pamięci na dłużej, a najbardziej zapadający w pamięci, to ten lecący w tle napisów końcowych, który, nie ukrywam, nałogowo słucham od czasu ukończenia gry. W podobnej, bardzo wysokiej, jakości stoją również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj wystrzały z różnych broni, zderzenia metalowych rzeczy, wiejący wiatr, wybuchy, tłuczone szkło, odgłosy wody, jadących pojazdów, odgłosy zwierząt, i inne tego typu dźwięki. Każdy z nich został wykonany tak, aby jak najbardziej imitować realne dźwięki i trzeba przyznać, że wyszło to naprawdę dobrze. W niektórych sytuacjach będziemy bardzo wyczuleni na to co słyszymy, jak i na to czego nie powinniśmy słyszeć. Przydaje się to zwłaszcza w przypadku starć z pewnymi niewidomymi przeciwnikami, jak i również w spokojniejszych momentach podczas poszukiwań znajdziek. Nie da się ukryć, że cała ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie i bez niej klimat nie byłby tak silny oraz wciągający. Warto przesłuchać samą muzykę, a jeszcze lepiej zagrać w grę z dobrej jakości słuchawkami by zwiększyć swoje doznania płynące z obcowania z tym tytułem.

Voice acting jest kolejnym elementem, który został wykonany bezbłędnie. Piszę tutaj oczywiście o angielskiej wersji językowej, ponieważ nigdy nie otrzymaliśmy polskiej wersji dubbingowej w tej serii, jak i jest to jedna z nielicznych japońskich gier, które po prostu lepiej brzmią po angielsku. Otrzymaliśmy nową obsadę aktorską, która w pełni zrozumiała jakie postacie grają, zwłaszcza ze zmienionymi charakterami. Widzieli jak oddać ich emocje, jak wykorzystać pewne żarty wypowiadane przez nich, jak i również rozumieli, że jest to poważniejsza produkcja. Ciężko mi znaleźć nawet powód przez który mógłbym chociażby w najmniejszy sposób skrytykować obsadę. Niestety dla niektórych „fanów” nie do przyjęcia była zmiana aktorki głosowej wcielającej się w Adę Wong, która według nich źle zagrała, co spowodowało, że wylali na nią pełne wiadra krytyki, chociaż nie nazwałbym tego krytyką, a po prostu atakami oraz obrażaniem, aż do tego stopnia, że musiała ona usunąć swoje konto w serwisie Instagram, aby móc uciec od tych osób. Jest to dosyć przykre, ponieważ stawia to graczy w bardzo złym świetle. Niemniej według mnie postać Ady Wong nie zawodzi w remaku i po raz kolejny zakochałem się w tej postaci. Niestety osoby słabo znające język angielski nie znajdą pocieszenia w polskich napisach, ponieważ ten tytuł nie został przetłumaczony. Trochę to dla mnie niezrozumiała praktyka, ponieważ poprzednie remaki dostały polskie tłumaczenie, jak i siódma odsłona serii, jednak ósma oraz ta odsłona już nie. Niemniej słownictwo nie jest tutaj jakoś zaawansowane, jeśli nie bierzemy pod uwagę notatek z różnego rodzaju eksperymentów.

Grafika

Oprawa graficzna jest czymś co budziło wśród graczy zainteresowanie, ponieważ oryginał miał swoją premierę osiemnaście lat temu, więc dosyć odstaje już od dzisiejszych standardów. Oczywiście nie piszę tutaj, że przez grafikę jest niegrywalna, ponieważ w zeszłym roku sam ogrywałem klasyka by odblokować wszystkie osiągnięcia, jednak porównując ją do dzisiejszych tytułów może odrzucić graczy. Przed twórcami stało ciężkie zadanie, stworzyć lepszą oprawę graficzną, unowocześnić mechaniki, a jednocześnie zachować, bądź ulepszyć, klimat oryginału. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie i z tego powodu wielu twórców decyduje się tylko na poprawki graficzne, a jak już coś innego starają się zmienić, to nie zawsze jest to ciepło przyjmowane przez graczy. Dlatego też spora część graczy podchodzi ostrożnie do odświeżeń klasyków i ja też jestem jedną z tych osób. Z tej recenzji jednak już wiecie, że twórcom się udało i stworzyli naprawdę świetny remake, który jest nawet lepszy niż oryginał, jednocześnie stanowiący ukłon w kierunku klasyka. Oprawa graficzna przeszła spore zmiany i trzeba przyznać, że jest po prostu śliczna. Pod pewnym względem przypomina wyglądem odświeżoną wersję drugiej odsłony tej serii, jednak jednocześnie w ogóle jej nie przypomina. Ciężko to tutaj dokładnie opisać, ponieważ pod pewnymi względami graficznymi te dwie produkcje są podobne, jednak jak się gra, to czuje się, że jednak jest to coś zupełnie innego. Przyznam, że to ciekawe doświadczenie. Tekstury zostały ładnie zaprojektowane, są wyraźne, a już zwłaszcza jeśli gracie na konsoli w trybie płynności, który gdzieniegdzie musi pójść na ustępstwa by utrzymać płynność rozgrywki. Ładne tekstury przekładają się z kolei na lepszej jakości modele, zarówno elementów przyrodniczych, jak i stworzonych przez ludzi. Rodzi to naprawdę ładne widoczki przy których faktycznie można się zatrzymać, zrobić zrzut ekranu i ustawić jako tapetę. Nie będę ukrywał, że sam wielokrotnie się zatrzymywałem by podziwiać jakieś odległe tereny, które też często okazywały się następnymi lokacjami, które odwiedzałem. Wszystko wygląda bardzo ładnie i w pewnym sensie brudne, czyli takie sugerujące nam niebezpieczne, wręcz dzikie otoczenie, w którym to nie czeka nas nic dobrego. Mógłbym się przyczepić tutaj jedynie do żółtych oznaczeń przedmiotów, które możemy zniszczyć. Psuje to jakość całości i wybija trochę z tego realnego klimatu. Tak samo deszcz nie w każdym momencie wygląda jak naturalny deszcz, co jest dosyć dziwnym zjawiskiem, jednak na szczęście to tylko dwa takie elementy, które nie pasują do całości. Ładnie również wyglądają modele postaci, zarówno głównych bohaterów, jak i naszych antagonistów. Wspominałem już o tym, że modele postaci przeszły spore zmiany względem oryginału i tutaj muszę napisać, że pomimo pewnych obaw, to pasują idealnie do historii. W oryginale postacie wyglądały dosyć młodo, prawie jak dzieci i w większości też tak się zachowywały, co może nawet było ciekawe, a nawet trochę zabawne, jednak tez potrafiło mocno irytować. Tutaj z kolei w parze z bardziej dojrzalszym wyglądem idzie również dojrzalszy charakter. Każda z postaci została ładnie zaprojektowana i bogata w szczegóły. Podobnie można napisać o naszych przeciwnikach, którzy również aktualnie budzą zdecydowanie większą grozę niż poprzednio. Bardzo spodobało mi się, że zwykle przy pierwszych spotkaniach z nowymi przeciwnikami otrzymujemy zbliżenia na ich charakterystyczne elementy, co budziło podziw, zwłaszcza przy pewnym, niewidomym wrogu. Jestem prawie pewien, że każdy gracz, który miał przyjemność zagrać w oryginał i zapytany o najbardziej przerażającego przeciwnika odpowiedziałby tak samo, czyli regenerator. Regenerator jest prawie nieśmiertelnym przeciwnikiem, którego by pokonać trzeba zniszczyć pasożyty w jego ciele, które są widoczne jedynie przy korzystaniu z termowizyjnego celownika, ponieważ jeśli nie zniszczymy tych pasożytów, to nieważne co zrobimy, on będzie się cały czas regenerował. W tym odświeżeniu trochę go pogrubili i porusza się trochę galaretowato, jednak dalej powoduje powstawanie gęsiej skórki, zwłaszcza jak widzimy jego przemianę w inną wersję regeneratora, zwaną iron maiden. Animacyjne gra robi tutaj sporą robotę, całość jest płynna i naturalna, jednak w moim odczuciu, to te małe szczegóły na które zwykle nie zwraca się takiej uwagi, a które robią naprawdę sporą robotę. Jednym z takich przykładów jest sposób celowania Leona w przypadku gdy przeciwnik jest dalej i kiedy jest on bliżej. Innym z kolei jest moment w którym to w pozbawimy przeciwnika ręki, nogi, czy dolnej połowy ciała, i jest on martwy, jednak możemy zobaczyć, że pasożyty w jego ciele jeszcze żyją, co z jednej strony jest super elementem, jednak nieprzyjemny dla oka, w pozytywnym znaczeniu. Tak samo przeciwnicy mogą rzucać w nas niektórymi broniami i jeśli dwóch przeciwników je rzuci w naszym kierunku, to mogą się ze sobą zderzyć odpychając się nawzajem. Takich szczegółów, czy sekretów, jest zdecydowanie więcej, dlatego też nie będę wspominał więcej o nich, aby dać Wam możliwość pozytywnego zaskoczenia. Oprawa graficzna, jak i cała grafika, stoi na bardzo wysokim poziomie, sprawiająca niepokojące poczucie realizmu, potęguje cały ten klimat i sprawia, że chce się zaglądać w każdy kąt. Może dla niektórych nie będzie to stojąca na najwyższym poziomie grafika, co pewnie jest prawdą, jednak patrząc na to, że jest to remake, a do tego survival horror, to jest bardzo dobrze, wręcz świetnie.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za dużo do napisania. Od początku do końca gra działała mi płynnie. W ciągu kilkukrotnego przejścia doświadczyłem tylko jednego, niewielkiego buga, czyli po przeskoczeniu przez okno w jakiś sposób odłamki okna zostały zamrożone w powietrzu cały czas się unosząc, więc nie jest to nic poważnego, ale jednak wartego naprawy. Za to nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. Z opowieści znajomych oraz tego co znalazłem na internecie, można zobaczyć, że niektórzy spotykają się z innymi bugami, jak teleportująca się Ashley, czy też znikające przedmioty po jednoczesnym podnoszeniu oraz używania noża. To są bugi, których osobiście nie doświadczyłem, tak samo nie wszyscy doświadczyli tego buga, którego ja doświadczyłem, więc też można wywnioskować, że podczas waszego podejścia nie musicie doświadczyć żadnego buga albo poznać zupełnie nowego. Mimo wszystko jest to gra warta zagrania, która dostała już parę łatek, więc można grać bez obaw.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+poprawiona i zdecydowanie lepsza historia
+lepsze charaktery
+wciągający klimat
+usprawnione lokacje
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie

Minusy:
-żółte oznaczenia nie wyglądają dobrze
-deszcz dosyć nierówno wygląda

Resident Evil 4 (2023) jest remakiem w który chciałem już zagrać po pierwszym ogłoszeniu, a to głównie za sprawą, że spędziłem długie godziny w oryginale, a nawet pokusiłem się o zrobienie wszystkich osiągnięć w wersji na platformie Steam. Z tego też powodu moje oczekiwania były jednak wysokie, chociaż bardziej oczekiwałem tego samego z lepsza oprawą graficzną oraz nowocześniejszymi mechanikami, ale też jednocześnie się bałem, że twórcy postanowią wyciąć za dużo elementów i tym samym zepsują moje wspomnienia. Na całe szczęście moje obawy się nie sprawdziły, a oczekiwania zostały znacznie przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To bardzo dobry remake, jak i bardzo dobra gra, która przerosła swoją oryginalną wersję. Także jeśli spodobała Wam się oryginalna wersja z 2005 roku, to ta odświeżona wersja powinna się znaleźć na waszej liście gier, które trzeba przejść.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil: Village – Shadows of Rose – Recenzja

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem fabularnym do ciepło przyjętej podstawowej wersji gry survival horror będącej częścią głównej serii Resident Evil. W tym dodatku wcielać się będziemy w młodą Rose Winters, córkę głównego bohatera podstawowej wersji, która będzie musiała się zmierzyć się ze swoją przeszłością, a także nadprzyrodzonymi mocami. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany oraz wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się szesnaście lat po wydarzeniach znanych z podstawowej wersji gry. Wcielamy się w Rose Winters, córkę Ethana i Mii Winters, która jest już nastolatką oraz jest świadoma swoich nadprzyrodzonych mocy. Spotyka się ona ze znajomym, którego nazywa po prostu K, i pod jego naciskiem skarży się na swoje moce przez które nie potrafi znaleźć przyjaciół i jest uważana za dziwaka. Po usłyszeniu tych wiadomości jej znajomy zaproponował sposób by pozbawić dziewczynę znienawidzonych mocy. Okazuje się, że Miranda, główna antagonistka podstawki, prowadziła badania nad pewnym kamieniem, którego zdolności potrafią odbierać moce, jednak problem jest taki, że jej notatki nie są pełne i jedynym sposobem na poznanie lokalizacji kamienia, bądź nawet go zdobyciu, jest dostanie się do wnętrza wspomnień Mirandy, a dokładnie do Megamycete’a, wirusa, który gromadzi wspomnienia wszystkich osób zarażonych „pleśnią”. Wnętrze świadomości wirusa niby przedstawia realny świat, jednak powykręcany nagromadzonymi wspomnieniami, a także jedną potężną istotą. Od tej chwili Rose znajduje się w zupełnie nieznanym miejscu pełnym niebezpieczeństw, jednak pomaga jej niewidzialna siła, która określa się jej aniołem stróżem o imieniu Michael, który dodatkowo ostrzega dziewczynę, że to jest niebezpieczne miejsce i powinna się wycofać, jednak chęć pozbycia się mocy okazuje się zbyt silna. Spotka na swojej drodze nieznane sobie postacie, które nie zawsze okażą się przyjazne, jak i będzie musiała się zmierzyć ze swoimi złymi wspomnieniami, a to dopiero początek. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny tego dodatku i trzeba przyznać, że brzmi to dosyć ciekawie. Muszę przyznać, że historia jest tutaj naprawdę ciekawa, a to też dlatego, że twórcy nie wymyślili tutaj kolejnego incydentu z udziałem tego samego wirusa, a umiejscowili akcję w wirusie. Do tego spotykamy już znane nam postacie, ale w trochę innych sytuacjach, a nawet wydaniu, co pozwoliło się trochę pobawić twórcom i niby mogłoby to powodować pewne niezgodności fabularne, jednak i to zostało wzięte pod uwagę przez co na koniec zostało wyjaśnione w sensowny sposób. Nie będę również ukrywał, że przyjemnie się poznawało Rose, dziewczynę, którą ratowaliśmy w podstawce, wraz z jej problemami związanymi z mocami odziedziczonymi od rodziców. Historia jest tutaj ciekawa, jednak ma jeden, dosyć poważny problem, a jest nim przewidywalność. W zasadzie od samego początku możemy przewidzieć co się wydarzy, a także wielkie zwroty akcji również nie są żadną tajemnicą, no może tylko moment w którym zostanie odkryte w grze. Do końca liczyłem, że moje przewidywania okażą się błędne, jednak niestety historia jest dosyć pod tym względem typowa. Nie można ukryć, że historia jest ciekawa, postać Rose łączy charaktery obojga swoich rodziców, a i pomysł jest dosyć ciekawy, jednak to, że jest aż tak przewidywalna odbiera przyjemność płynącą z jej odkrywania. Nie ma problemu jak fabuła jest trochę przewidywalna, jednak potrafi też zaskoczyć, tutaj jednak tego zaskoczenia brak. Mimo wszystko historia jest warta poznania, zwłaszcza jak Wam się spodobała podstawowa wersja gry, a warto tutaj zaznaczyć, że resztą elementów ten dodatek nadrabia.

Zakończenie jest tutaj również przewidywalne, jednak nie da się ukryć, że pod względem przedstawienia zostało świetnie wykonane. W zasadzie łączy się ono ze sceną po napisach, którą mogliśmy zobaczyć po zakończeniu z podstawowej wersji gry. Tym samym sugeruje nam to, że cała akcja gry toczy się przed tą sceną, a to sprawia, że ta scena nabiera więcej sensu. Twórcy informowali o tym, że Resident Evil: Village jest zamknięciem historii Ethana, jednak nie musi to oznaczać, że nie zobaczymy więcej Rose, a przynajmniej to sugeruje zakończenie. Pomimo swojej przewidywalność bardzo przyjemnie się je ogląda, właśnie chociażby ze względu na tą otwartość. Pozostawiło ciekawą furtkę na kontynuację, chociaż pozostało parę wątków z podstawki do nadrobienia, jednak jestem pewny, że jeszcze kiedyś przyjdzie nam się wcielić w Rose. Zakończenie trochę nadrabia braki w fabule.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry, wręcz można napisać, że jest bardziej zbliżony do siódmej odsłony tej serii. Nie będę ukrywał, że sam początek gry, pierwsza lokacja po której się poruszamy, klimatem przypomniała mi serię The Evil Within w której to również trafialiśmy do świata w czyimś umyśle, co oczywiście nie jest żadną wadą, ponieważ pierwsza część tamtej serii była niezwykle klimatyczna, więc to tylko plus, że powoduje takie skojarzenia. Oczywiście dalej już bardziej przechodzimy w znane nam klimaty. Historia ma tutaj swój wpływ zarówno pozytywny, jak i negatywny. Jest oczywiście ciekawa, rozwija trochę zakończenie podstawowej odsłony, jak i przedstawia nam szerzej postać Rose, co sprawia, że chcemy ją poznawać, jednak jej przewidywalność potrafi odebrać przyjemność, ponieważ brakuje jej zaskoczenia. Mimo wszystko sam pomysł umiejscowienia gry jest niezwykle klimatyczny. To w zasadzie łączy się z lokacjami, które niby są tymi znanymi, jednak na tyle zmienionymi, wręcz wykręconymi, że odkrywanie ich na nowo jest całkiem przyjemne, nawet jeśli znamy już układ pomieszczeń. Rozgrywka nie jest do końca tak typowa, jak w przypadku innych odsłon z tej serii, a to głównie za sprawą bohaterki oraz jej specjalnych zdolności. Oczywiście dalej mamy tutaj elementy survivalu, w moim odczuciu jest tego nawet więcej niż w podstawce, ale także dochodzą moce dziewczyny, które głównie służą tutaj do rozwiązywania zagadek, jednak też mają zastosowanie w walce, a przynajmniej od pewnego momentu. Do tego doliczmy ciekawych przeciwników oraz interesujące starcia z bossami, a otrzymujemy niezwykle klimatyczną oraz satysfakcjonującą rozgrywkę. To wszystko spotęgowane jest przez niezwykle śliczną oprawę graficzną. Nie będę ukrywał, że w podstawową wersję grałem na konsoli Playstation 4 i już wtedy była naprawdę śliczna, jednak w ten dodatek grałem już na nowszej konsoli, Playstation 5, i muszę przyznać, że tutaj wygląda zdecydowanie lepiej, co tylko wzmacnia klimat oraz poczucie realizmu. Jakby tego było mało, to to wszystko zostało oprawione w świetną ścieżkę dźwiękową, gdzie wszystko pasuje, od muzyki przez dźwięki otoczenia i kończąc na voice actingu. Każdy z tych elementów pomaga na swój sposób stworzyć tutaj niezwykły klimat, który wciąga od samego początku i sprawia wiele przyjemności. Oczywiście nie jest on idealny, ma swoje elementy, które mogą zepsuć jego odbiór, jednak na całe szczęście nie ma takich elementów sporo, więc w większości czasu można się świetnie bawić. Klimat jest tutaj zdecydowanie jednym z najlepszych elementów całej produkcji.

Jeśli piszemy o strachu, to śmiało możemy uznać, że nie jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, chociaż nie można napisać, że nie straszy w ogóle. Oczywiście nie straszy cały czas, a dopiero od drugiego etapu o którym za dużo nie mogę napisać, aby niczego niepotrzebnie nie zaspoilerować, jednak mogę tylko wspomnieć, że w tamtym momencie zostajemy zupełnie bezbronni, a wcale nie zrobi się niegroźnie. Te momenty właśnie sprawiały, że serce bardziej biło, ponieważ łączyło bezbronność, ciemność, a także ciągle czające się niebezpieczeństwo, to jest właśnie przepis na dobre poczucie strachu, chociaż nie da się ukryć, że niektóre produkcje w których możemy się bronić straszyły nawet lepiej. Nawet jeśli ten dodatek cały czas nie straszy, to na pewno trzyma w odpowiednim napięciu, chociażby ze względu na survival, który jest tutaj zdecydowanie lepiej zrobiony niż w przypadku podstawowej wersji gry. Cały czas coś nam grozi, nasze zasoby są ograniczone, a mocy również nie możemy cały czas wykorzystywać. Także strachu może nie ma tutaj aż tak dużo, jednak pod względem napięcia nie można narzekać.

Lokacji nie mamy tutaj aż tak dużo jak mogłoby się wydawać, jednak zostały w pełni wykorzystane. Zwiedzimy tutaj miejsca, które mogliśmy już zobaczyć w podstawce, jak chociażby zamek lady Dimitrescu. Nie wymienię tutaj wszystkich lokacji, ponieważ w przypadku tego dodatku byłoby to spoilerem, jednak możecie się domyślić do jakich miejsc tutaj trafimy. Oczywiście nie są to w pełni te same miejsca, co prawda układ pomieszczeń został ten sam, jednak same wnętrza zostały odpowiednio pozmieniane, aby były dopasowane do fabuły, jak i ogólnego pomysłu na świat. Przyznam szczerze, że nie można tutaj napisać o pójściu na łatwiznę, ponieważ każde z tych miejsc jest w zasadzie inne, co prawda pomaga tutaj znajomość układu pomieszczeń, jeśli graliście w podstawkę, bo oszczędza to jednak trochę czasu, jednak sprawia, że odkrywamy te miejsca zupełnie na nowo. Każde z nich zostało bardzo ładnie zaprojektowane, każdy element ma tutaj w zasadzie sens, nawet jeśli nie możemy ze sporą częścią modeli wchodzić w interakcję, tak eksploracja jest tutaj świetna. Lokacje bardzo zyskują poprzez świetną oprawę graficzną, co również wpływa na klimat, jak i również na przyjemność płynącą z gry. Nie da się ukryć, że nawet lokacje stanowią plus tego dodatku.

Grywalność

Mogłoby się wydawać, że rozgrywka nie będzie się za bardzo różniła względem podstawowej wersji gry, zwłaszcza, że ten dodatek wymaga do działania podstawki, jednak zostało tutaj wprowadzonych kilka zmian. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, czy też walczyć z przeciwnikami. Jest tego niby mniej niż względem podstawki, jednak zostało w pełni wykorzystane. Sporą nowością są tutaj umiejętności głównej bohaterki, które co prawda nie są dostępne od początku, a od pewnego momentu, jednak dosyć szybko je zdobywamy. W czasie podróży przez fabułę ulepszamy nasze zdolności by bardziej nam się przydawały, a będziemy ich używali by niszczyć kwieciste rdzenie pleśni, jak i spowalniać lub ogłuszać przeciwników. W większości przypadków ta umiejętność przydaje się do eksploracji, aby odblokować jakieś przejście, utorować sobie drogę, czy zdobyć jakieś przedmioty. Pod tym względem nie musimy się martwić o stopień naładowania naszej mocy, nie mamy żadnych limitów, jeśli wykorzystujemy ją do eksploracji. Warto tutaj zaznaczyć, że rozgrywka nie jest tutaj aż tak otwarta jak w przypadku podstawki, ponieważ późniejsze lokacje są już bardziej liniowe, a nawet pierwsza która jest trochę bardziej otwarta również stawia na liniowość. Nie oznacza to oczywiście, że jest to jakiś błąd, czy jest drażniące, ponieważ w zasadzie fabuła jest tak skonstruowana, aby dawała takie złudzenie otwartości. Minimalna eksploracja została jednak tutaj pozostawiona, aby móc zebrać potrzebną amunicję, medykamenty, składniki potrzebne do tworzenia przedmiotów, czy też przedmioty fabularne. Zbieramy dokładnie to samo co w podstawce z jednym wyjątkiem. Tutaj został dodany nowy przedmiot pod postacią białego zioła, które służy nam do regeneracji energii naszych umiejętności, ponieważ tak jak pisałem, do niszczenia kwiecistych rdzeni nie potrzebujemy żadnej energii, jednak do spowalniania, ogłuszania, a także odpychania przeciwników musimy zużywać ograniczone zasoby naszej energii, która niestety samodzielnie się nie uzupełnia. Nasze moce są często wykorzystywane w zagadkach, które niestety nie są skomplikowane, ponieważ w większości polegają na znalezieniu jakiegoś przedmiotu, bądź też kilku, i użyciu go w odpowiednim miejscu, czasami znajdzie się miejsce na utworzeniu drogi do celu, czy dostaniu się gdzieś bez zwrócenia uwagi przeciwników. Nie jest to nic skomplikowanego, nic co by nas zatrzymało na dłużej, jednak bardzo ładnie wykorzystuje moce głównej bohaterki. Trochę jednak szkoda, że twórcy nie postarali się stworzyć czegoś bardziej skomplikowanego, ponieważ nawet historia by na to pozwoliła, więc naprawdę szkoda, że zostało to tak prosto wykonane, a już szczególnie, że przedmioty potrzebne do rozwiązania zadania znajdują się stosunkowo blisko miejsca rozpoczęcia zagadki. Sam ten dodatek nie należy do najdłuższych, ponieważ ukończenie go na standardowym poziomie trudności zajmuje około trzech godzin, co w zasadzie jak na dodatek jest całkiem w porządku czasem i muszę przyznać, że pod względem zawartości, nowości, jak i samej historii, przebija on każdy jeden dodatek z poprzedniej odsłony tej serii. Muszę również przyznać, że bawiłem się tutaj świetnie, wręcz mogę napisać, że ten dodatek przerósł moje oczekiwania pod każdym względem.

Jako, że mamy tutaj walkę, to również warto byłoby wspomnieć czym i z czym walczymy. Akurat pod względem wyposażenia nie mamy zbyt dużego wyboru, ponieważ mamy tylko jeden pistolet i jeden shotgun, a jakby tego było mało, to znajdziemy tutaj tylko dwa modyfikatory do broni i oba łączą się tylko z pistoletem. Nie znajdziemy tutaj również możliwości ulepszania naszego wyposażenia, więc zostajemy pozostawieni z podstawowymi statystykami, jeśli nie licząc tych modyfikatorów. Pomóc nam w walce może nasza moc, którą w czasie fabuły ulepszamy, aż do momentu w którym będziemy mogli spowalniać lub ogłuszać wrogów, co może wydawać się dosyć niepotrzebne, jednak jak zagracie sami, to przekonacie się, że potrafi to zdecydowanie uratować nasze życie. Jak zdobędziemy drugie ulepszenie naszej mocy, to będziemy mogli również odpychać wrogów, którzy nas złapią, więc to również jest przydatne, ponieważ pozwala nam na oszczędzanie naszego życia. Mimo, że mamy tutaj możliwość walki, to nie zawsze jest ona polecana, chociażby ze względu na ograniczoną ilość zasobów. W czasie rozgrywki znajdziemy przedmioty, które nam pomogą w grze, o których już wspominałem, jednak ile ich znajdziemy zależy w dużej mierze od poziomu trudności który wybierzemy, więc jak możemy się domyślić, czym wyższy poziom tym mniej tych przedmiotów znajdujemy. Teoretycznie pomaga nam również system tworzenia przedmiotów, jednak i przedmiotów potrzebnych do tego nie znajdujemy zbyt dużo, więc też unikanie wrogów może być dla nas ratunkiem. Ze względów na spoilery nie mogę wypisać tutaj wszystkich przeciwników, których spotykamy na swojej drodze, jednak opiszę tutaj jednego, który pojawiał się w trailerach i którego widzimy jako pierwszego. Jest nim inna wersja pleśniowego przeciwnika, który ma bardziej zachowaną ludzką formę i porusza się bardziej jak zombie, a gdy nas złapie to w pewien sposób wysysa naszą twarz. Muszę przyznać, że jest to naprawdę ciekawy przeciwnik, który faktycznie potrafi wzbudzić pewne napięcie, nawet nie poprzez swój wygląd, a przez to w jaki sposób zadają obrażenia. Pojawiają się również w dosyć nieoczekiwanych momentach z każdej strony, więc też musimy być cały czas czujni, bo do końca nie wiadomo co może sprawić kiedy i w jakiej ilości się pojawią. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, które następują na koniec danych etapów i tutaj muszę napisać, że poza pierwszym starciem, to reszta nie jest taka oczywista, wręcz napisałbym, że są dosyć oryginalne i wykorzystują nowości wprowadzone w tym dodatku. Przyznam się bez bicia, że bardzo spodobały mi się te starcia, ponieważ nie tylko są w miarę oryginalne, ale również bardzo emocjonujące i porządnie wykonane. Rozgrywka nie została całkowicie zmieniona względem oryginału, jednak nowości, które zostały tutaj wprowadzone oraz poprawione elementy survivalu sprawiają, że warto zapoznać się z tym dodatkiem.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa nie różni się jakościowo od tego co mogliśmy już usłyszeć już w podstawowej wersji gry, co w zasadzie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ w większości usłyszymy tutaj to co w podstawce. Także mógłbym przekopiować większość tekstu z tego elementu z recenzji podstawki, ponieważ nawet utwór grający podczas napisów końcowych jest dokładnie taki sam, jednak znalazło się tutaj miejsce na parę nowości, nawet jeśli jest ich mniej. Wykorzystanie starych utworów mogło się okazać błędem, ponieważ nie wszystko musiało tutaj pasować, jednak wbrew pozorom połączyło się naprawdę dobrze. Każdy z tych utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu napięcie jest odpowiednio budowane, jak i emocje wzmacniane, zwłaszcza w ostatnich etapach w których to są najsilniejsze. Niestety żaden z tych utworów grającym nam w tle, poza tym podczas napisów końcowych, nie zapada jakoś szczególnie w pamięci. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej czego nie napisałbym już w poprzedniej recenzji. To nadal świetna muzyka, która niezwykle buduje klimat, dzięki któremu gra się zdecydowanie lepiej. Podobnej jakości są również dźwięki otoczenia, których nowych jest jednak trochę więcej, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, wystrzałów z broni, tłuczonego szkła/porcelany, używanej mocy bohaterki, dziwne jęczenie wrogów, i inne tego typu dźwięki. W większości są to jednak te same dźwięki jak w poprzedniej części, co jednak nie powinno nikogo dziwić, ponieważ ciężko zmienić podstawowe dźwięki, jednak na uwagę zasługują tutaj nowości. Moce brzmią naprawdę dobrze, a wysysanie twarzy przez wrogów brzmi dosyć podobnie do dementorów z Harry’ego Pottera. To wszystko tworzy niesamowite doświadczenia płynące z klimatu, który dzięki niemu jest zdecydowanie silniejszy. To jest kolejny element, który sprawia, że warto zagrać w ten dodatek.

Podobnie sprawa wygląda z voice actingiem, który również w większości złożony jest z głosów, które mogliśmy już usłyszeć w podstawce, czy również siódmej odsłonie. Co oznacza, że pod tym względem stoi on na bardzo wysokim poziomie, ponieważ aktorzy głosowi zostali dopasowani naprawdę świetnie, każdy wie kogo gra, jak go grać, a także jak oddawać emocje. Oczywiście piszę tutaj o angielskiej wersji językowej, ponieważ tylko na takiej grałem, co wydaje się również oczywiste w tej serii. W zasadzie wśród wszystkich głosów usłyszymy tylko jeden nowy, którego w sumie i tak nie ma za dużo, ponieważ głos Rose mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części w scenie po napisach końcowych, co prawda w tym dodatku mogliśmy bardziej przekonać się jak sobie radzi i trzeba przyznać, że świetnie zagrała. Niestety dla niektórych złą wiadomością pewnie będzie, że również i ten dodatek nie został przetłumaczony na polski, co w zasadzie nie powinno być zaskoczeniem, ponieważ podstawka również nie została przetłumaczona. Mimo wszystko język nie jest tutaj jakiś skomplikowany, może od czasu do czasu coś bardziej skomplikowanego się trafi, jednak wszystko powinno być zrozumiałe z kontekstu.

Grafika

Teoretycznie mógłbym również przekopiować opis grafiki z poprzedniej recenzji, ponieważ to jest tylko dodatek, który do tego do działania wymaga podstawowej wersji gry, jednak w praktyce nie mogę tak zrobić. Powodem tego jest to, że podstawową wersję gry recenzowałem na podstawie wersji z konsoli Playstation 4, jednak w ten dodatek grałem już w ulepszonej wersji na konsoli Playstation 5. Granie na nowszej konsoli nie zmienia nic w kwestii rozgrywki, czy historii, jednak zmienia pod względem graficznym. W poprzedniej recenzji zachwalałem oprawę graficzną podstawowej wersji gry, która rzeczywiście była całkiem ładna, jednak mocniejsza konsola pozwoliła wyciągnąć z tej produkcji jeszcze ładniejszą oprawę. W zasadzie teraz można napisać, że twórcy wyciągnęli naprawdę sporo, prawdopodobnie nawet najwięcej ile się dało ze swojego silnika. Każda tekstura została świetnie zaprojektowana, po prostu to wszystko wygląda bardzo realistycznie. Sprawia to, że przyjemniej się zwiedza każdy zakamarek, nawet jeśli robiliśmy to już w podstawce, co w sumie ma nawet większe znaczenie, jeśli piszemy o gatunku horrorów. Oczywiście grafika nie jest najważniejsza w grach, co sam często powtarzam, jednak w horrorach realniejsza grafika może działać pozytywniej na odczuwanie strachu, więc jeśli gracie na sporych ekranach, to w pewnych momentach możecie poczuć się bardzo nieswojo. Oprawa graficzna jest również tutaj bardzo szczegółowa, co objawia się w różnego rodzaju modelach oraz dekoracjach. Na szczególną uwagę zasługują również efekty, zarówno wody, jak i świateł oraz cieni. Wody oczywiście nie ma tutaj dużo, chodzi mi bardziej o pewne fabularne momenty w których Rose wchodzi coraz głębiej do tego świata wspomnień. To wszystko wygląda po prostu obłędnie, naturalnie i ciężko oderwać od tego wzrok, nawet możecie sami przekonać się jak to mniej więcej wygląda na jednym ze screenów umieszczonych w tej recenzji, jednak miejcie to w głowie, że w grze wygląda to jeszcze lepiej. System świateł i cień akurat w tej grze ma spore znaczenie, ponieważ w sporej części poruszamy się tutaj po ciemniejszych pomieszczeniach, więc światło, które rzuca nasza latarka musi dawać realistyczne cienie, aby nie zaburzać klimatu, a nawet w momentach w których jest jaśniej cienie mają podkreślać wygląd modeli, czy nawet ich kolorystykę, jak chociażby złote zdobienia. Również ładnie wyglądają modele postaci, co prawda głównie będziemy oglądać model Rose, którą już mogliśmy obejrzeć w podstawce, niby w krótkim przerywniku, ale zawsze. Mimo wszystko została bardzo ładnie wykonana oraz pod względem animacyjnym jest bardzo płynna i przyjemnie się na to wszystko patrzy. Nowością tutaj jest to, że kamera w tym dodatku została umiejscowiona za nasza postacią, więc gramy w trzeciej osobie, to też sprawia, że możemy bardziej się przyjrzeć modelowi głównej bohaterki. Przyznam szczerze, że po zagraniu w siódmą oraz ósmą odsłonę dziwnie było mi się przestawić na taki widok, jednak wszystko działa tak jak powinno. Modele przeciwników również budzą podziw, ponieważ nawet jeśli są również pleśnią, to nie są po prostu taką masą, a mają bardziej zachowane ludzkie kształty, co nadaje im trochę groźniejszego wrażenia. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza pochwałami, nawet jeśli chciałbym się do czegokolwiek przyczepić, to naprawdę ciężko mi o to, ponieważ całość jest tu po prostu śliczna, a to z kolei wpływa bardzo pozytywnie na klimat. Także jeśli jesteście fanami świetnej grafiki, to jest to tytuł zdecydowanie dla Was przy którym będziecie bawić się świetnie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie przez cały czas, nie doświadczyłem też żadnych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To porządnie wykonany kawał dodatku, który działał świetnie już w dniu premiery, co w obecnych czasach nie jest taką oczywistością, chociaż powinno.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+świetni przeciwnicy
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+historia jest nawet ciekawa…

Minusy:
-…jednak okropnie przewidywalna
-mogłaby być trochę dłuższa

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem na który czekałem od momentu ogłoszenia produkcji. Nie ukrywam, że jestem ogromnym fanem serii Resident Evil, więc przygarniam wszystko co jest oznaczone tą marką, jednak nie jestem zaślepionym fanem, więc potrafię odróżnić dobre od złych odsłon. Mimo wszystko moje oczekiwania były wysokie, ale starałem się je unormować ze względu, że jest to tylko dodatek, a jak wiemy mogą być ciekawe, tak ich jakość zwykle nie dorównuje podstawce. Co jednak okazało się błędem, ponieważ moje oczekiwania zostały znacznie przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę dobry dodatek w który warto zagrać, zwłaszcza jeśli spodobała Wam się podstawowa wersja. Nie jest oczywiście idealna, cierpi niestety przez okropnie przewidywalną fabułę, jednak można się tutaj świetnie bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece Odyssey: Reunion of Memories – Recenzja

One Piece Odyssey: Reunion of Memories jest dodatkiem do wydanej w tym samym roku gry jRPG inspirowaną anime/mangą autorstwa Eiichiro Ody. Przed wyruszeniem na następną przygodę, załoga postanawia urządzić ostatnią imprezę ze swoimi nowymi przyjaciółkami, Lim oraz Czerwonooką Lim, jednak w czasie zabawy pojawia się podobnie wyglądająca postać, która wysyła całą grupę ponownie do świata wspomnień, Memori, z którego muszą znaleźć drogę ucieczki. Jak zatem prezentuje się ten dodatek na tle podstawki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio ILCA.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się po zakończeniu fabuły z podstawowej wersji gry. Załoga piratów Słomianego Kapelusza szykuje się do wypłynięcia na kolejną wyspę, jednak zanim wyruszają postanawiają urządzić ostatnią imprezę razem ze swoimi nowymi przyjaciółkami – Lim oraz Czerwonooką Lim. Podczas zabaw w tajemniczych okolicznościach znika Lim i pojawia się inna postać, która jest do niej bardzo podobna. Korzysta ona z dziwnej, czarnej kostki i przy niej pomocy wysyła wszystkich ponownie do świata wspomnień, Memori, a konkretnie do Alabastry. Alabastra do której trafili różni się od tej, którą dobrze pamiętają. W tej wersji Crocodile, jeden z siedmiu wojowników mórz, zyskał niezwykłą siłę, która pozwoliła mu przejąć władzę w kraju. Dosyć szybko okazuje się, że ta siła pochodzi z czarnej kostki, którą otrzymał od tej samej osoby odpowiedzialnej za uwięzienie w tym świecie załogi Luffy’ego. Od tego momentu załoga musi spróbować odzyskać tę kostkę, która może będzie w stanie im pomóc wydostać się z tego świata, chociaż też może wysłać ich głębiej w świat zmienionych wspomnień. Tak oto prezentuje się dosyć ogólny zarys fabularny tego dodatku, który może na pierwszy rzut oka nie brzmieć zbyt ciekawie, jednak wbrew pozorom jest dosyć interesująca. Nie jest to też dodatek na zasadzie by był, by wyciągnąć więcej gotówki od graczy, a bardziej uzupełnić, czy wzbogacić historię podstawowej wersji gry. Początkowo może się tak nie wydawać, jednak czym dalej tym więcej szczegółów odkrywamy, jak i to, że to co robimy ma pewnego rodzaju sens. Nie będę ukrywał, że podchodząc do tego dodatku byłem ciekaw jak twórcy wyjaśnią wszystkie te wydarzenia i jak je umiejscowią w głównej historii. Muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dodatek ten nie stanowi tylko przedłużenia podstawowej wersji gry, a również rozwija historię wyspy Waford i w pewny sposób stanowi jej finał. Ciężko jest tutaj pisać bardziej szczegółowo, ponieważ dodatek ten jest dosyć krótki, więc napisanie czegokolwiek więcej byłoby sporym spoilerem. Tak samo ciężko jest mi tutaj opisać dwie nowe postacie, które się pojawiają, ponieważ początkowo owiane są tajemnicą, aby wraz z postępem powoli zostać odkrywanym. Również została bardziej rozwinięta postać Czerwonookiej Lim, więc to również wychodzi na plus. Zatem, jeśli spodobała Wam się historia w podstawowej wersji gry, to zdecydowanie powinniście spróbować swoich sił w tym dodatku, ponieważ tutaj historia jest równie świetna, chociaż inaczej poprowadzona.

Ku zaskoczeniu, tutaj otrzymaliśmy aż dwa zakończenia, które w zasadzie różnią się trochę przebiegiem akcji i przyszłością wyspy. To które z nich zobaczymy nie jest definiowane przez wybory, które podejmujemy w czasie rozgrywki, a przez pewnego rodzaju znajdźki. Tymi znajdźkami są pewnego rodzaju notatki, których wcale nie ma aż tak dużo, a dotyczą przeszłości Lim, więc też są ciekawe, a i nie są jakoś trudne do znalezienia. Same zakończenia nie możemy podzielić na dobre i złe, ponieważ w pewnym sensie oba są dobre, różnicą jest jednak to w jaki sposób potoczą się konkretne sceny. Teoretycznie jedno z zakończeń ma, a czy raczej będzie miało, negatywne skutki dla wyspy, jednak zostało to tak pokazane, że te negatywne skutki nie muszą się spełnić. Oba zakończenia zostały naprawdę dobrze wykonane, jednak delikatne różnice w scenach nie są wystarczające by zachęcić do ponownego podejścia, aby je zobaczyć. Mimo wszystko, warto zagrać, nawet dla zobaczenia jednego zakończenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry. Podstawka była bardzo nastawiona na rozgrywkę, więc też ona była tym elementem na którym skupiała się cała uwaga, nawet jeśli fabuła również stała na dosyć dobrym poziomie. W przypadku tego dodatku uwaga skupiła się na historii oraz trudniejszych starciach z przeciwnikami, co powoduje zupełnie inne doświadczenia. Historia, która początkowo może wydawać się prosta, tak rozwija się w dosyć przyjemny sposób rozwijając historię podstawowej wersji i dodając więcej realności do nowej wyspy umiejscowionej w uniwersum One Piece. Rozgrywka przeszła pewne zmiany, chociaż również pozostała w swoich zasadach taka sama. Eksploracja została ograniczona, nie mamy żadnych zadań pobocznych, toczymy mniej starć, jednak poziom trudności został zwiększony. Jak wspominałem, nastawienie jest tutaj właśnie na tę walkę z silniejszymi przeciwnikami, które naprawdę mogą nam napsuć krwi, wręcz mogę napisać, że finalne starcie z podstawowej wersji gry wypada blado przy niektórych starciach z dodatku. Oczywiście, ich poziom może irytować i to nawet bardzo, jednak satysfakcja z wygranych starć jest nieporównywalnie większa. Lokacje, ścieżka dźwiękowa oraz oprawa graficzna zostały pozostawione takie same jak w podstawce. Z tego też powodu nie opisuję ich tutaj osobno, ponieważ nawet jeśli zostały pozostawione takie same, tak dalej stoją na wysokim poziomie i tak samo silnie wpływają na klimat. Jedyne co może tutaj irytować, to dalej nie zostały poprawione naturalne elementy otoczenia, które dalej trochę odstają od reszty, chociaż na całe szczęście nie ma tu już tylu momentów w których byłoby to zauważalne. Ten dodatek może zaskoczyć wielu pod wieloma względami, a przede wszystkim pod względem klimatu, który jest tutaj naprawdę dobry, nawet pomimo irytującego poziomu trudności.

Ciężko jest tutaj pisać o lokacjach bez rzucania spoilerami, ponieważ miejsca, które odwiedzamy są bezpośrednio związane z przeciwnikami z którymi się zmierzymy. Też dodatkowo wszystkie te miejsca są dokładnie takie same jak w podstawowej wersji gry, więc też nic nowego nie zobaczymy. Z tego też powodu mógłbym po prostu przekopiować opis z recenzji podstawowej wersji. Tutaj mogę jedynie napisać, że dalej są bardzo ładne, przyjemnie się je eksploruje i można rozpoznać najbardziej znane miejsca, co również ma swój pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła tutaj jakichś drastycznych zmian, to dalej to samo co mogliśmy zobaczyć w podstawowej wersji, jedynie niektóre elementy zostały ograniczone, a inne całkowicie usunięte. W dodatku nie uświadczymy żadnych zadań pobocznych, co wynika z samej fabuły, ponieważ tutaj nie musimy odzyskiwać mocy, a wydostać się i to jak najszybciej. Podobnie nie doświadczymy tutaj również przeciwników poruszających się po lokacji, których możemy unikać, bądź też z nimi walczyć. Każde starcie jakie tutaj toczymy ma podłoże fabularne. Eksploracja została dosyć mocno ograniczona, ponieważ nie mamy tutaj takiej swobody zwiedzania lokacji do których trafiamy, co z drugiej strony też zbyt dużego sensu by nie miało, ponieważ nie mamy tutaj nic do zbierania. Poruszamy się głównie z jednego punktu do drugiego, ze sporadycznymi momentami w których to musimy wypytać parę postaci o miejsce w które musimy się udać. Nowością jest tutaj wybór ścieżki jaką będziemy się poruszać. Polega tutaj na tym, że w niektórych momentach gry podejmujemy decyzję co zrobimy i jaką ścieżką pójdziemy. Nie zmienia to w żaden sposób fabuły, jedynie możemy zobaczyć delikatnie inne zdarzenia, jak i stoczymy inne starcia. Nie będę ukrywał, że akurat to był całkiem dobry pomysł, ponieważ dzięki temu czujemy się bardziej zachęceni do ponownego podejścia do tego dodatku i przy okazji zobaczeniu drugiego zakończenia, którego w normalny sposób nie opłacałoby się oglądać. Cała reszta rozgrywki została zostawiona taka jaka była w podstawce, czyli stojąca na bardzo wysokim i przyjemnym poziomie. Tyczy się to również walki, która dalej stawia na turowe starcia w czteroosobowej formacji. Tutaj jednak przed każdym starciem gra nas informuje o sugerowanym poziomie, dostajemy również wskazówki o atakach wrogów oraz ich słabościach. O ile też same starcia przebiegają na tych samych zasadach, tak w ich części pojawiają się pewne wymagania konieczne do zwyciężenia, jak chociażby pokonanie wroga w ciągu kilku tur, co w teorii może wydawać się prostym zadaniem, jednak poprzez zwiększenie poziomu trudności, wcale takie proste nie są. Zwiększony poziom trudności polega na zwiększeniu wytrzymałości oraz zwiększeniu zadawanych obrażeń przez przeciwników, co jest dosyć tanim zabiegiem, jednak nie zostało to przesadzone. Sprawia to po prostu, że musimy bardziej skupić się na taktyce, czyli na słabościach przeciwników, odpowiednim wymienianiu osób w drużynie, jak i statusach oraz wzmacnianiu naszej załogi. Nie będę ukrywał, że niektóre starcia są bardzo irytujące i niejednokrotnie musiałem robić sobie chwilę przerwy na ukojenie nerwów, jednak jak już udało mi się pokonać męczącego mnie wroga, to satysfakcja z tego była niesamowicie spora. Rozumiem, że te starcia mogą odrzucić wielu graczy, ale warto spróbować swoich sił, niczym w grach souls-like. Ukończenie tego dodatku zajęło mi niecałe dziewięć godzin, co wydaje się całkiem sporym czasem jak na dodatek, jednak sporo czasu zajęły mi tutaj starcia i ich powtarzanie, więc jeśli jesteście bardziej wprawienie w grach jRPG, to ten czas może być dla Was krótszy.

Rolę znajdziek w tym dodatku pełnią notatki, a konkretnie pewne stworzenia ninja, które po znalezieniu pozostawiają notatkę. Nie ma tych notatek dużo, a sama gra również nas informuje o tym, że znajduje się w pobliżu poprzez dodanie nowego, dodatkowego celu do naszej listy. Są dosyć ciekawe, ponieważ napisane zostały w formie pamiętnika i dotyczą przeszłości Lim na wyspie, więc zbieranie ich rozwija jej postać. Znalezienie wszystkich nagradza nas sekretnym zakończeniem, jednym z dwóch dostępnych w całej grze, więc za zbieranie mamy realną nagrodę, chociaż trzeba przyznać, że jest to trochę nietypowy sposób na odblokowywanie zakończenia.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa została pozostawiona taka sama jak w podstawowej wersji gry, czyli wszystko co tutaj usłyszymy mogliśmy już usłyszeć w podstawce. Wydaje się to dosyć dziwnym rozwiązaniem, wręcz trochę niepokojącym, ponieważ może się wydawać, że te same utwory nie będą pasowały do zupełnie nowej historii. Nie ukrywam, że sam byłem zaskoczony, jednak równie zaskakująco pasują wręcz świetnie. Każdy z tych utworów został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio budowane, a na tym zyskuje sam klimat. Podobnie jest z dźwiękami otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, wybuchów, wystrzałów z broni, płonącego ognia, wiejącego wiatru, i inne tego typu odgłosy. To wszystko naprawdę dobrze działa i nie da się ukryć, że jest jednym z silniejszych czynników wpływających na klimat, nawet jeśli jest już to co mogliśmy usłyszeć. Oczywiście znajdzie się tutaj parę nowości, jednak zdecydowana większość to już to co mogliśmy usłyszeć, więc nawet jeśli są tutaj pojedyncze przypadki, to przykrywane są przez większość. I tak jak wspominałem, nie oznacza to, że jest to złe, dopóki działa dobrze, ponieważ w końcu jest to dodatek, który wymaga podstawki do działania.

W przypadku voice actingu nie mogę za dużo napisać, ponieważ nie mamy tutaj żadnych nowych głosów, a japoński dubbing dalej stoi na bardzo wysokim poziomie. Większość głosów, które tutaj usłyszymy, to dokładnie te same głosy, które usłyszymy również w anime. Także, jak można się domyślić, wszystko co mówią postacie, każde emocje, to wszystko zostało świetnie zagrane. Podobnie jak w przypadku podstawki, i ten dodatek został przetłumaczony na język polski, a przynajmniej napisy. W porównaniu do podstawki, to tutaj nie ma z tłumaczeniem żadnych problemów, nie dostrzegłem żadnych błędów, ani też pojawiania się angielskich zdań, więc jest naprawdę dobrze.

Grafika

Oprawa graficzna została pozostawiona taka sama jaka była, co również nie jest dziwne, ponieważ jest to tylko dodatek, który wymaga do działania podstawowej wersji gry. To też jest w zasadzie powód przez który nie zaszły tutaj żadne zmiany. Z tego też powodu jeśli chcecie przeczytać bardziej szczegółowy opis grafiki, to zapraszam do przeczytania recenzji One Piece Odyssey. Tutaj tylko ogólnie napiszę, że całość została utrzymana w specyficznej stylistyce oryginału, który może nie każdemu się podobać, jednak trzeba przyznać, że przeniesienie go z 2D do 3D wyszło naprawdę ładnie. Całość prezentuje się naprawdę ładnie i niezwykle klimatycznie, co prawda widać tutaj parę niedociągnięć, głównie w słabszej jakości elementów naturalnych, jednak w ogólnym rozrachunku całość jest po prostu śliczna. Warto tutaj jednak wspomnieć o efektach graficznych związanych z posiadaczami czarnych kostek. Wokół tych postaci pojawia się coś w rodzaju czerwonej mgły, która sprawia, że te postacie faktycznie wyglądają na potężniejsze. Sama ta „mgła” została bardzo ładnie wykonana, to jak się porusza, jej odcienie, to wszystko wygląda naprawdę świetnie. Podsumowując, to dalej ta sama oprawa, która mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gry, jednak dalej jest ona świetna i jest tutaj na czym zawiesić oko.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cały dodatek działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze wykonany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wciągający klimat
+dalej klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+satysfakcjonująca rozgrywka…

Minusy:
-…jednak poziom trudności może odrzucić
-pewne niedociągnięcia graficzne

One Piece Odyssey: Reunion of Memories to dodatek do gry, która zaciekawiła mnie połączeniem uniwersum One Piece z gatunkiem jRPG, a jako, że była to bardzo dobra produkcja, to też chęć zagrania w dodatek była większa. Jako, że to też tylko dodatek, to moje oczekiwania były dosyć niskie, chociażby ze względu, że jest to mniejsza produkcja i była bardzo mała szansa, że zobaczę w niej coś nowego. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo miło się pomyliłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek, który stawia wyzwanie i rozwija historię, jedynie zabrakło tu trochę nowości. Dla fanów One Piece’a, czy podstawowej wersji gry, to wręcz pozycja obowiązkowa.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,