Tag Archives: Akutami

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash – Recenzja

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash jest grą akcji w formie bijatyki na podstawie anime oraz mangi autorstwa Gege Akutamiego. Fabuła została tutaj oparta o pierwszy sezon anime oraz film kinowy Jujutsu Kaisen 0, a też trzeba zaznaczyć, że jest to pierwsza gra oparta o tę serię. Śledzić będziemy tutaj zmagania Yuijiego, zwykłego licealistę, który by ratować swoich przyjaciół połknął przeklęty palec, który sprawił, że w jego ciele uwięziony został sam król klątw, Sukuna, i od tego momentu został wmieszany w szalony świat klątw oraz walczących z nimi czarownikami jujutsu. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Byking.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się w Tokio obecnych czasów. Pośród ludzi żyją klątwy, które powstają z negatywnych emocji i żerują na ludziach, jednak te są niewidoczne dla osób, które nie posiadają w sobie przeklętej energii. Z klątwami walczą czarownicy jujutsu, specjalnie szkoleni wojownicy, którzy przy pomocy przeklętej energii egzorcyzmują klątwy. W tym właśnie żyje Yuji Itadori, zwykły uczeń, który jest członkiem klubu okultystycznego oraz cechuje się większymi zdolnościami fizycznymi niż jakikolwiek inny człowiek z jego otoczenia. Prowadzi on zwykłe życie do momentu w którym to połyka pewien przeklęty przedmiot by ratować swoich przyjaciół. Tym przedmiotem okazuje się być jeden z dwudziestu palców Sukuny, który sprawia, że odradza się on w ciele chłopaka, jednak jakimś cudem posiada on jakąś zdolność, która pozwala mu być po prostu naczyniem na klątwę i jest w stanie oprzeć się chęci przejęcia swojego ciała przez klątwę. Sukuna, zwany również królem klątw, przed tysiącem lat był człowiekiem, jednak siła oraz moc jaką zdobył przemieniła go w klątwę o czterech rękach i dwóch twarzach. Jego moc była tak wielka, że żaden czarownik jujutsu nie był w stanie się z nim mierzyć, nawet jak zaatakowali go wspólnie, dlatego też nawet dzisiaj jego imię wzbudza grozę. Za namową Gojo Satoru, obecnie najsilniejszego czarownika jujutsu, Yuji dołącza do szkoły jujutsu w którym to będzie szkolił się na czarownika, jak i będzie brał udział w różnych misjach w których to będzie narażał swoje życie by pokonać klątwy. Jakby tego było mało, to gdzieś w cieniu pewna, dosyć potężna grupa planuje stworzyć świat dla klątw i skutecznie rozwija swój plan. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny, i jak pewnie fani oryginału zauważyli, dotyczy on pierwszego sezonu anime, jednak po ukończeniu tego fragmentu, będziemy mieli możliwość rozegrania rozdziału na podstawie filmu Jujutsu Kaisen 0. W tym rozdziale przeżyjemy historię Yuty Okkotsu, który uważał, że jest przeklęty przez klątwę jego zmarłej, dziecięcej miłości, Riki, która objawia się jako klątwa próbująca go chronić. Także jak można się domyślić, skoro fabuła została oparta na pierwszym sezonie anime oraz filmie, to fani nie zobaczą tutaj nic nowego. Samo przedstawienie historii pozostawia trochę do życzenia, ponieważ fabuła została tutaj dosyć uproszczona i skrócona względem oryginału, więc jak się jej wcześniej nie zna, to niektóre sceny mogą wydawać się słabo wytłumaczone i powodować pewną dezorientację w historii. Może niby ten tytuł stanowić zachęcenie do poznania oryginału, jednak nie pokazuje on dokładnie tych wszystkich momentów przez które ludzie pokochali tę serię. Wiele z emocjonalnych momentów wypada tutaj słabo, akcja wydaje się pośpieszona, nie mamy szansy znienawidzić antagonistów, ponieważ ich czyny nie są zbyt dobrze pokazane, co też dotyczy dobrych postaci, nie ma zbyt dużo okazji by ich polubić. Problem jest tutaj w przedstawieniu fabuły, ponieważ przedstawiana jest poprzez przerywniki w formie visual novel, czyli otrzymujemy jakieś screeny z anime wraz z tekstem oraz głosami oryginalnych postaci, przerywniki filmowe można tutaj policzyć na palcach jednej ręki. Trochę też nie rozumiem dlaczego nie został tutaj zawarty również drugi sezon anime, skoro ta produkcja została wypuszczona po zakończeniu emisji anime, jednak możliwe, że zostawili go sobie na ewentualną druga odsłonę. Nie zaprzeczę, że jednak historia może zaciekawić i sprawić, że niejedna osoba sięgnie po oryginał, jednak tego typu tytuły są skierowane głównie do fanów, a Ci nie będą zbyt zadowoleni z przedstawienia historii. Oczywiście bardzo cieszy wykorzystanie oryginalnych aktorów głosowych oraz możliwość wcielenia się w ulubione postacie, jak i przeżycie niektórych wydarzeń w formie growej, tak gdyby fabuła oryginału nie została tak spłycona, bądź ukrócona, to można byłoby się lepiej tutaj bawić. Trochę przykro się na to patrzy, zwłaszcza, że inne tytuły na podstawie anime/mangi zdecydowanie lepiej sobie z tym poradziły.

W przypadku zakończeń można napisać, że w teorii mamy ich aż dwa, jedno na zakończenie rozdziałów związanych z pierwszym sezonem anime, a drugie na koniec rozdziału związanego z filmem. Cechą wspólną tych dwóch zakończeń jest to, że oba są otwarte. W przypadku tego drugiego wydaje się to dosyć logiczne, ponieważ jego akcja toczy się przed wydarzeniami znanymi z pierwszego sezonu anime, jednak też nie da się zaprzeczyć, że zostało po prostu lepiej wykonane. To zakończenie zostało wizualnie przedstawione po prostu świetnie, czuć pewna satysfakcję, a nawet emocje z niego płynące. Po zobaczeniu tego zakończenia można poczuć pewnego rodzaju dumę z ukończenia tej produkcji, więc to wyszło zdecydowanie na plus. Pierwsze zakończenie również nie jest jakoś złe, ale dziwnie wykonane, ponieważ w ostatniej misji walczymy z dwoma, silnymi przeciwnikami, walka się kończy, nasza postać stoi, wydaje się, że będzie jakiś przerywnik, aż tu nagle zaczynają lecieć napisy końcowe. Oglądając to ma się wrażenie, że zostało w pewnym momencie przerwane, jakby gra nie została dokończona. Dopiero po napisach końcowych możemy zobaczyć kolejny przerywnik, który już wykonany został lepiej, czuć w nim emocje i pewną satysfakcję, chociaż już nie tak silną. Trochę nie rozumiem dlaczego to zostało tak wykonane, więc polecałbym uznać, że ta produkcja ma tylko jedno zakończenie, a jest nim to drugie, które zostało lepiej przedstawione.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest ciekawym doświadczeniem, ponieważ nie jest on w żaden sposób zły, jednak najlepszy też nie jest. Spore znaczenie tutaj ma to, czy jesteście fanami oryginału, bo jeśli tak, to on będzie dla Was na pewno trochę silniejszy niż dla osoby, która nigdy nie interesowała się nim. To też jest powód przez który tego typu produkcje są bardziej skierowane dla fanów, ponieważ Ci są w stanie więcej wybaczyć. Na klimat składa się tutaj wiele czynników, które zwykle mają pozytywny oraz negatywny wpływ. Jednym z tych elementów jest sama historia, która jest naprawdę ciekawa, z interesującymi postaciami, jednak przez jej uproszczenie oraz ukrócenie niektórych wątków, nie wszystko jest tak łatwo czytelne. Brakuje tutaj też tych emocjonalnych momentów, nie tylko tych w których możemy uronić łezkę, ale też tych w których czujemy nienawiść w kierunku danej postaci. Udało się natomiast sprawić, że niektóre z postaci wyglądają na tak silne jak są w oryginale, więc tutaj możemy to poczuć. Lokacje same w sobie również są bardzo ładne, chociaż momentami system zniszczeń jest trochę zbyt delikatny i najmniejsze dotknięcie może powodować zniszczenie danego modelu, jednak na szczęście nie jest to aż tak widoczne i najczęściej system zniszczeń działa tak jak powinien. Rozgrywka z kolei jest dosyć ciężkim tematem, ponieważ jednej strony jest świetna, ponieważ możemy przetestować swoje ulubione postacie, użyć ich ikonicznych ataków, walczyć na znanych planszach i samemu stawiać sobie wyzwanie, jednak z drugiej strony system walki pozostawia wiele do życzenia, inteligencja przeciwników oraz towarzyszy jest śmiesznie niska, a i tryb fabularny jest beznadziejnie prosty pod względem poziomu trudności. Nie da się też zaprzeczyć, że dosyć szybko robi się nużąca, chociażby ze względu na dosyć krótkie starcia. Także początkowo jest zachwyt, jednak czym dalej tym nie jest zbyt kolorowo. Ścieżka dźwiękowa również jest ciekawym tematem, ponieważ nie wykorzystuje utworów znanych z anime, nawet nie usłyszymy openingu, pomimo tego, że w menu głównym możemy zobaczyć jego fragmenty. Otrzymaliśmy tutaj zupełnie nowe utwory, które może nie brzmią źle, ale szczerze, to tak średnio pasują do ogrywanych momentów, chociaż może to być też wina tego, że znam oryginał, więc osoby nie znające go mogą mieć tutaj przewagę. Oprawa graficzna również nie należy do najlepszych, jest dosyć prosta w swojej konstrukcji, co widać najbardziej po modelach otoczenia. Też niektóre tekstury są płaskie, a i zdarzają się niewyraźne. Są tutaj oczywiście rzeczy, które są naprawdę ładne, jednak ogólnie graficznie ten tytuł dzisiaj wypada słabo, nawet na tle innych tytułów w podobnej stylistyce. Pochwalić jednak trzeba tutaj efekty ataków oraz przerywniki filmowe, te stoją na wysokim poziomie i bardzo przyjemnie się je ogląda. Jak zatem możecie zauważyć, wiele elementów nie zostało tutaj wykonanych tak jak powinno, mają swoje mocne strony, jednak zwykle są zakrywane przez te słabsze. Najgorsze jest to, że ta produkcja miała naprawdę spory potencjał, aby stać się jedną z najlepszych produkcji na podstawie anime/mangi, wystarczy spojrzeć na oryginał, jednak widocznie przerosło to twórców. Klimat jest tutaj obecny, który potrafi wciągnąć, jednak ma on większą szansę wpłynąć na fanów serii niż fanów gatunku.

Jak można się domyślić, znając ten gatunek growy, lokacje pełnią tutaj rolę aren na których toczymy starcia z przeciwnikami. Samy aren nie mamy tutaj aż tak dużo, ponieważ jest ich tylko dziesięć, jednak rozmiarami nadrabiają. Areny same w sobie są całkiem spore, może nawet odrobinę zbyt duże i ganianie się z przeciwnikami po nich może być irytujące. Każda z nich została odpowiednio zaprojektowana, aby jak najlepiej oddawała ducha oryginału, chociaż też tutaj się wydaje, że twórcy trochę za daleko z tym poszli i niektóre z nich są po prostu zawalone różnego rodzaju modelami otoczenia, co sprawia wrażenie zagracenia. Wygląda to trochę tak jakby twórcy chcieli się pochwalić systemem zniszczeć, czy pokazać jak niszczycielskie są te pojedynki, co nie zawsze było obecne w oryginale, przez co wygląda dosyć sztucznie, jak coś co próbuje kopiować starcia rodem z serii Dragon Ball. Sam system zniszczeń do najlepszych nie należy, chociaż w niektórych starciach faktycznie wygląda to nieźle, zwłaszcza jak gramy potężnymi postaciami, jednak momentami jest zbyt delikatny i wpadnięcie na jakiś model kończy się jego zniszczeniem. Mimo wszystko areny zostały wzięte z oryginału i nawet zaprojektowane tak jak powinny, jednak twórcy odrobinę przesadzili z rozmiarem oraz modelami, co może trochę irytować, ale szybko da się do tego przyzwyczaić i podziwiać to co zostało nam tutaj dostarczone.

Grywalność

Jest to bijatyka, więc jak można się domyślić, będziemy tutaj wyłącznie walczyć z różnymi przeciwnikami, w różnych konfiguracjach. Początkowo może wydawać się trochę skomplikowana, chociażby ze względu, że będziemy walczyć w grupach lub przeciwko grupie, a do tego dochodzą różnego rodzaju umiejętności zależne od postaci. I taka właśnie początkowo ta gra jest, jednak dosyć szybko można się jej wyuczyć, chociażby ze względu na dosyć dobry samouczek na początku gry. Zaczynając od samego początku, czyli od menu, czegoś co widzimy na samym początku gry. Zwykle nie skupiam się na tym elemencie, ponieważ nie jest to coś na czym skupia się uwagę, jednak tutaj warto je opisać, ponieważ niestety zawodzi. Przy górnej krawędzi wyświetlony jest pasek trybów gry, a po najechaniu na jeden z nich pod spodem wyświetla się jego krótki opis, a z kolei poniżej niego wyświetlany jest zapętlony, bardzo krótki fragment jednego z dwóch openingów z anime, jednak bez oryginalnej muzyki, a stworzonej na potrzeby gry. Jakby te fragmenty openingów były lepszej jakości, to może jeszcze jakoś to by wyglądało, a tak to taka konfiguracja wygląda bardzo amatorsko i sklejona na szybko. Przechodząc do trybów gry, to tutaj są dosyć klasyczne, online, coop, offline oraz tryb fabularny. Trybów online nie udało mi się tutaj przetestować, głównie ze względu na to, że żaden z moich znajomych nie zdecydował się na zakup tej produkcji, a czasy łączenia z innymi graczami były zbyt długie by było to warte. Krótko napiszę jedynie, że tryb online stawia nas przeciwko innym graczom, a tryb kooperacji łączy nas z innym graczem przeciwko innym. Tryb offline pozwala grać nam tylko przeciwko komputerowi, nie możemy zagrać przeciwko znajomemu siedzącemu obok nas na kanapie, co jest dosyć dziwnym rozwiązanie, które jest bardzo rzadko spotykane w bijatykach, ponieważ jest to jeden z tych gatunków, który sprawia największą frajdę, gdy gra się ze znajomymi. Poza tym możemy ustawić walkę w różnych kombinacjach z maksymalnie czterema postaciami na arenie, czyli możemy ustawić starcie trzech na jednego, dwóch na dwóch, a nawet jeden na jednego. W tym samym menu wybieramy skórkę postaci, arenę na której będziemy walczyć, poziom trudności danych postaci, ilość zdrowia, jak i limit czasowy. Także mamy tutaj pewną dowolność konfiguracji, zwłaszcza, że samych postaci jest tutaj aż szesnaście postaci, co może samo w sobie nie jest małą liczbą jak na pierwszą odsłonę serii, jednak nie da się ukryć, że niektóre postacie zostały pominięte. Oczywiście można zrozumieć, że takie postacie jak Toji Fushiguro, czy Kenjaku się nie pojawili jako grywalne postacie, jednak nic nie stało na przeszkodzie by takie postacie jak Mechamaru, Mai Zenin, Miwa, czy Noritoshi, się pojawiły już w tej odsłonie, zwłaszcza, że są częścią tej historii. Bardzo prawdopodobne, że część z nich pojawi się w formie DLC. Każda z dostępnych postaci ma również kilka skórek, a wręcz można napisać, że jest ich całkiem sporo, chociaż tak naprawdę ich rodzajów aż tak dużo nie jest, tłok robią tutaj różne wersje kolorystyczne tych samych skórek. Nie wiem z jakiego powodu twórcy poszli w tym kierunku, to trochę zalatuje starszymi tytułami, gdzie to były właśnie pierwsze skórki dla postaci, czyli inna wersja kolorystyczna. Skórki te odblokowujemy poprzez przechodzenie trybu fabularnego, jak i również możemy je zakupić w sklepie w menu głównym za zarobioną walutę. Ostatnim trybem, w którym najprawdopodobniej spędzicie najwięcej czasu, jest oczywiście tryb fabularny. Ten tryb został podzielony na kilka rozdziałów w których znajdziemy różną liczbę starć oraz przerywników. W tym trybie nie możemy wybrać dowolnej postaci, a musimy grać z góry ustaloną postacią, chociaż czasami gra nam pozwoli wybrać jedną z dwóch, bądź trzech, dostępnych w tej misji postaci. Te walki nie różnią się niczym od tego co możemy zrobić w walkach offline, jedynie poziom trudności jest śmiesznie niski. Niezależnie jak daleko jesteśmy w historii, żadna walka nie sprawia żadnych trudności przez co też są naprawdę krótkie, nieraz krótsze niż przerywniki, które do niej prowadzą. W każdym rozdziale są również dodatkowe starcia, które nie są częścią fabuły, są one całkowicie opcjonalne i mogą być jedynie odrobinę trudniejsze, jednak dalej nic co stanowiłoby wyzwanie. Po ukończeniu całej gry odblokowuje nam się dodatkowy rozdział z dwiema walkami i w nim już poziom trudności poszedł w przeciwną stronę. Te dwa starcia są niesprawiedliwie ciężkie, stawiają nas w sytuacji, gdzie wcielamy się w jedną z trzech standardowych postaci i walczymy z najsilniejszą lub też wcielamy się w jedną i walczymy z grupą trzech bohaterów. Nie czuć żadnej satysfakcji, a bardziej irytację. Każda z misji posiada również trzy misje, z której jedna to zwykle ukończenie walki, które są całkowicie opcjonalne i ukończenie ich gwarantuje nam dodatkowe nagrody na koniec walki. Nie są to jakieś skomplikowane cele, polegają głównie na zakończeniu walki w konkretny sposób, czy uniknięciu określonej liczby obrażeń. Nie są to jakoś szczególnie trudne zadania, jednak stanowią przyjemne urozmaicenie. Ukończenie trybu fabularnego zajęło mi około ośmiu godzin, co jest dosyć standardowym czasem w grach na podstawie anime/mangi i jest to całkiem wystarczający czas, jedynie szkoda, że większość tego czasu zajęło mi oglądanie przerywników niż samej gry.

Przechodząc do najważniejszego elementu tej produkcji, czyli systemu walki. Nie da się zaprzeczyć, że początkowo robi on naprawdę dobre wrażenie, jednak jak już się trochę gra, to zaczyna się dostrzegać jak bardzo został niedopracowany. Postacie możemy podzielić tutaj na walczące w zwarciu oraz dystansowe, poza Nobarą, to zwykle dystansowymi postaciami są klątwy. Z kolei każda z postaci posiada jeden standardowy atak oraz dwa wzmocnione. Podstawowe ataki są standardowymi ruchami tworzącymi combosy, a reszta służy po prostu do zadawania większych obrażeń lub odrzucenia przeciwnika. Również dostępne są dwie umiejętności z których możemy korzystać po zebraniu wystarczającej ilości przeklętej energii. Energia odnawia nam się z czasem, jednak zwiększamy jej ilość poprzez zadawanie przeciwnikowi obrażeń. Twórcy też ciekawie to przemyśleli, ponieważ na pasku energii zaznaczone są miejsca, które określają ile wymaganej jest energii do użycia konkretnej umiejętności. Po zapełnieniu całego paska energii będziemy mogli skorzystać z umiejętności specjalnej, która różni się w zależności od postaci. Dla niektórych postaci będzie to umiejętność kończąca, a dla innych jest to otworzenie domeny, które wzmacnia naszą postać i osłabia przeciwnika. Poza celem danej umiejętności różnią się również trochę użyciem. Umiejętnością kończącą musimy trafić przeciwnika żeby aktywować tę umiejętność, jednak w przypadku domeny musimy przez parę parę sekund nie zostać zranionym, więc w przypadku walk jeden na jednego, czy jeden przeciwko kilku, korzystanie z domeny może być niezwykle trudne, bądź też niemożliwe. Nie ukrywam, że zabawa domenami była naprawdę przyjemna, zwłaszcza, że wykonane są w naprawdę dobry sposób i aktywują się niczym w oryginale, co również ma swój wpływ na klimat, a i wciąganie przeciwników do naszego „świata” jest niezwykle satysfakcjonujące. W przypadku umiejętności kończących to już tak dobrze nie jest, w zasadzie jest pół na pół. Niektóre z postaci mają naprawdę świetny atak, jak chociażby Nobara, który nie tylko dobrze wygląda, ale wygląda potężnie. Niestety spora część z tych ataków wygląda po prostu zwykle, nie czuć, że to są jakieś silniejsze ataki, nie czuć w nich mocy, a i też nie wyglądają aż tak widowiskowo. Kolejnym problemem z tymi umiejętnościami jest taki, że z jakiegoś powodu jakość obrazu spada i całość wydaje się być rozmazana, to też częściowo dotyczy aktywacji domen, jednak nie aż tak bardzo. Poza tym każda z postaci ma również atak wyrzucający przeciwnika w powietrze, co może aktywować łączony atak z towarzyszem. W większości przypadków my, lub nasz towarzysz, zada przeciwnikowi kilka silniejszych ciosów, jednak jak dobierzemy odpowiednio postacie, jak Toge i Panda, to możemy zobaczyć ich wspólną scenę. I tak jak w innych grach tego typu, mamy tutaj jeszcze obronę, skoki, przyśpieszenie, czy uniki. To wszystko może sprawiać, że będzie ta wizja naprawdę świetnego i wymagającego systemu walki, niestety to wygląda dobrze tylko na papierze. Cały system walki sprowadza się do wciskania jednego przycisku, zadawaniu obrażeń by jak najszybciej naładować cały pasek energii, co również nie jest takie proste, ponieważ po powaleniu przeciwnika i jego podniesieniu się, to przez sekundę, bądź dwie, jest on całkowicie przez nas nietykalny, jednak on może nas już zaatakować. Prawdopodobnie twórcy stworzyli ten system, aby nie było możliwości blokowania przeciwnika w nieskończonych atakach, jednak nie wyszło to zbyt dobrze i trochę to irytuje. O ile jeszcze walka na ziemi wygląda naprawdę interesująca, tak jak zaczynamy walczyć w powietrzu, to wygląda to bardzo dziwnie, wręcz sztucznie. Nieraz możemy po prostu zobaczyć jak nasza postać stoi w powietrzu. W zasadzie nawet nie wiem dlaczego walka w powietrzu została dodana, ponieważ poza pojedynczymi postaciami, to żadna inna nigdy nie walczyła w takim stylu w oryginale. Nie sprawia też, że walka robi się interesująca. Twórcy też trochę za bardzo poszli w realizm oryginału, chociaż też go trochę naciągnęli, ponieważ w świecie oryginału, zadać obrażenia, jak i pokonać, klątwę można tylko przy wykorzystaniu przeklętej energii, swojej lub płynącej z przeklętego narzędzia. Tutaj z kolei by zadać obrażenia jakiejkolwiek postaci, trzeba wykorzystać energię, czyli zwykłe ataki nie zadadzą żadnych obrażeń, no chyba, że dana postać walczy czymś naładowanym tą energią, więc też zadajemy obrażenia poprzez ostatni cios kombinacji lub przy wykorzystaniu umiejętności. Tak jak wspominałem, to ma sens w przypadku klątw, jednak ludzie normalnie powinni otrzymywać obrażenia. Ta produkcja promowana była starciami dwóch na dwóch, jak i innych tego typu kombinacjach, i nie da się zaprzeczyć, że stanowią tutaj spory element gry, wręcz jest niewiele klasycznych starć jeden na jednego. I o ile pomysł jest naprawdę ciekawy, chociażby przez te łączone ataki, tak inteligencja naszych towarzyszy, jak i przeciwników, to po prostu tragedia. Nie pomaga fakt, że możemy wydawać proste polecenia naszemu towarzyszowi, jakby to, że ma zachowywać się bardziej defensywnie lub agresywnie, czy ma być dla nas bardziej wspierający. Najbardziej ten brak inteligencji widać jednak na naszych towarzyszach, którzy potrafią zablokować się o jakiekolwiek modele otoczenia, czy po prostu ścianę. Przeciwnicy będą z kolei głównie nas atakowali, jeśli jesteśmy blisko nich, przez co mogą przerywać nam kombinacje, czy stosowanie umiejętności, gdy w tym momencie nasz towarzysz będzie się na nich patrzył, czy nieudolnie próbował zaatakować. Może nasi towarzysze nie byliby tak irytujący, gdyby nie jedna mechanika. Otóż w górnej części ekranu, po obu stronach licznika czasu, widoczne są takie paski, które symbolizują dodatkowe szanse w starciu, coś jak dodatkowe życia w starszych produkcjach. Polega to na tym, że jeśli skończy nam się zdrowie, zostaniemy pokonani, to po paru sekundach wracamy do gry z pełnym zdrowiem, jednak górny pasek nam częściowo znika. Walka trwa do momenty dopóki nie stracimy, lub przeciwnik straci, wszystkich ponownych szans, lub też skończy się limit czasu. Nie rozumiem za bardzo sensu tej mechaniki w tego typu produkcji, jednak największy z tym problem jest taki, że ten pasek jest wspólny dla całej drużyny, więc jeśli kilkukrotnie nasz towarzysz zostanie pokonany, to przegrywamy starcie, nawet jeśli my nie zostaliśmy pokonani ani razu. Także w niektórych starciach możemy bardziej skupiać się na ochronie naszych towarzyszy niż na samej walce, co bywa bardzo irytujące, zwłaszcza, że lubią oni się rzucać wprost na przeciwników, nawet jeśli każemy im zachowywać się bardziej defensywnie. Nie ukrywam, że system walki tutaj zawodzi, nie jestem specjalistą od bijatyk i potrafię dobrze się bawić w tytułach, gdzie system walki nie jest zbyt zaawansowany, jednak tutaj nawet ja nie potrafiłem się dobrze bawić. Nie pomaga również fakt, że balans między postaciami momentami jest zepsuty, zwłaszcza w takich postaciach jak Sukuna, Gojo, Goto, czy innych tego typu. W teorii ma to sens, ponieważ były one również potężne w oryginale, jednak gra przeciwko nim potrafi być irytująca. Podejrzewam, że jakby tryb online się rozwinął, to byłyby to postacie wręcz zakazane w użyciu przez graczy. Ta produkcja miała potencjał, zwłaszcza, że jest pierwszą z oryginału, a sam oryginał jest bardzo popularny, jednak niestety przerosło to trochę twórców i zmarnowali sporą szansę na stworzenie czegoś niesamowitego.

Ścieżka dźwiękowa

Tak jak już pisałem w opisie klimatu, ścieżka dźwiękowa jest tutaj również dosyć ciekawym tematem. Nie usłyszymy tutaj utworów znanych z anime, które w zasadzie by tutaj pasowały, ponieważ w końcu jest to gra oparta o anime. Szczerze to nie rozumiem dlaczego nie zostały one tutaj dodane, zwłaszcza, że licencja na wykorzystanie fragmentów z anime została uzyskana, więc możliwe, że licencja na muzykę była za droga, więc postanowili stworzyć swoją własną. Także jak można się domyślić, każdy utwór który tutaj usłyszymy został stworzony od podstaw. Zostały wykonane w podobnym stylu do oryginału, jednak brzmią dosyć staro. Domyślam się, że brzmi to dosyć dziwnie i trochę ciężko to wytłumaczyć, jednak jak ją słyszymy to kojarzy nam się to bardziej ze starszymi produkcjami, może jeszcze za ery Playstation 3 lub nawet wcześniej. Oczywiście, usłyszymy tutaj kilka naprawdę dobrych kawałków, które mogą spotęgować naszą energię i zachęcić do dalszej walki, jednak część z nich nie brzmi już aż tak dobrze. Brakuje tutaj właśnie czegoś takiego, co wpadałoby w ucho i sprawiło, że w niektórych scenach nie było czuć tego czegoś, tej mocy, czy niesamowitości. Znajdą się tutaj jednak utwory, które faktycznie zostały dosyć dobrze dopasowana i sprawia, że gra się trochę przyjemnie. Też musicie zrozumieć, że muzyka wcale nie jest tutaj zła, po prostu średnio dopasowana, chociaż, tak jak już pisałem, może to być tez powodem, że znam oryginał i wiem jak niektóre sceny powinny brzmieć, więc jeśli czytaliście tylko mangę, bądź w ogóle nie znacie oryginału, to możliwe, że muzyka w tym tytule będzie dla Was bardziej pasowała. Dźwięki otoczenia za to stoją na trochę wyższym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, uderzania o ziemie, niszczonych przedmiotów, wybuchów, pękającego drewna, tłuczonego szkła, czy inne tego typu dźwięki. Brzmi to naprawdę dobrze, może nie do końca realistycznie, jednak w tej serii jakoś szczególnie to nie przeszkadza. Ścieżka dźwiękowa może nie jest zbyt równa i nie zawsze odpowiednio dopasowana, jednak potrafi wzmocnić klimat i trochę uprzyjemnić rozgrywkę.

Voice acting wyróżnia się tutaj na tle całej ścieżki dźwiękowej, ponieważ stoi na bardzo wysokim poziomie. Wynika to głównie z tego, że otrzymaliśmy oryginalnych aktorów głosowych znanych z anime. Piszę tutaj oczywiście o japońskim dubbingu, chociaż jak nie przepadacie za tym językiem, to również jest tutaj dostępna angielska wersja, która nie jest zła, chociaż nie stoi na aż tak wysokim poziomie. Aktorzy zostali bardzo dobrze dopasowani do odgrywanych postaci, wiedzą jak ich zagrać i jak oddać ich emocje, więc też słucha się tutaj dialogów z przyjemnością. Mogłoby się wydawać, że dialogi zostały wyciągnięte prosto z anime, jednak są tutaj te opcjonalne starcia w trybie fabularnym i w nich przerywniki są czymś czego nie było w anime, więc też dialogi trzeba było nagrać. Dla osób, które słabo znają język angielskie, niestety nie mam dobrych wieści, ponieważ tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają angielskie napisy. Tutaj słownictwo jednak może być dla niektórych trochę skomplikowane, a przynajmniej w niektórych fragmentach, ponieważ poruszane są kwestie klątw, technik oraz zasad z nimi związanymi. Także przynajmniej średnia znajomość języka jest tutaj wymagana.

Grafika

Pod względem oprawy graficznej, to ten tytuł również nie ma się zbyt szczególnie czym chwalić. Graficznie ten tytuł mocno odstaje od innych wypuszczonych w podobnym okresie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko tytuły w stylistyce anime/mangi. Nawet NARUTO X BORUTO Ultimate Ninja Storm Connection, które zostało wypuszczone w listopadzie ubiegłego roku jest zdecydowanie ładniejsze od tego tytułu, nawet jeśli stanowi odrobinę poprawioną wersję starszego tytułu. Nie da się zaprzeczyć, że oczekiwania pod względem oprawy były wysokie, ponieważ anime pod tym względem stoi na bardzo wysokim poziomie, a tutaj nie udało się tego dostarczyć. Z jakiegoś powodu oprawa wygląda tutaj na bardzo przestarzałą, coś co bez problemu mogłoby działać w erze Playstation 3. Jest ona dosyć prosta w swojej budowie, tekstury o ile są wysokiej rozdzielczości, nie są rozmazane i nie ma postrzępionych końcówek, tak nie są zbyt szczegółowe oraz są dosyć płaskie, co bardzo rzuca się w oczy. Widać to najbardziej po modelach otoczenia, które nie prezentują się zbyt dobrze, chociaż z drugiej strony nie wyglądają też brzydko. Jak wspominałem w opisie lokacji, system zniszczeń został momentami tutaj przesadzony przez co takie modele jak chociażby drzewa, nie wydają się być zbyt twarde. Oczywiście nikt nie oczekiwał tutaj wytrzymałości takiej jak żywopłoty z serii GTA, jednak trochę realizmu by się tutaj przydało. Pozytywnie jednak zaskakują tutaj modele postaci, które zostały wykonane po prostu świetnie. Są bardzo ładne, dosyć szczegółowe, jak i posiadają całkiem dobre animacje. Ruchy postaci są płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka, o ile przymknie się oko na starcia w powietrzu. Warto tutaj też pochwalić twórców za efekty umiejętności, które również prezentują się naprawdę dobrze, jak i potężnie. Bardzo podobało mi się rzucanie umiejętności Gojo, które do tego w pewien sposób wpływały na padające światło. O ile rozgrywka wygląda jeszcze dosyć znośnie, tak przerywniki filmowe już tak dobrze nie wyglądają. Nie można przyczepić się do animacji, czy budowy tych przerywników, jednak do jakości obrazu już tak. Z jakiegoś powodu wyświetlane filmy są rozmazane, trochę przypomina to starsze produkcje, które odpalamy na nowszym systemie w większej rozdzielczości. Szczerze nie wiem z czego to wynika, ponieważ nie jest to gra wydana na starą generację, chociaż nawet wtedy byłby to problem, odpalany na nowej, a jest to produkcja, która również była projektowana na konsolę Playstation 5. Przerywniki filmowe są słabej jakości, jednak zdecydowanie gorzej prezentują się umiejętności kończące, które potrafią zranić nasze oczy, a najlepiej jednak wyglądają domeny. Oprawa graficzna nie jest tragiczna, jednak nie jest też dobra, sporo brakuje by napisać, że jest zbliżony do jakości anime. Widać, że temu tytułowi zabrakło sporo czasu na produkcję, bądź też studio odpowiedzialne za jego produkcję było za mało doświadczone by dostarczyć tytuł, który utrzyma swoją popularność na dłużej.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę dobrze zoptymalizowana produkcja, co może być tutaj zaskoczeniem, zwłaszcza patrząc na jakość wykonania innych elementów.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wykorzystanie pierwszego sezonu anime oraz filmu
+klimat może zaciekawić
+liczba postaci
+ścieżka dźwiękowa wykonana w stylu anime…

Minusy:
-…niestety nie zawsze brzmi dobrze
-dosyć uproszczona historia
-system walki zawodzi
-nie należy do najładniejszych

Jujutsu Kaisen: Cursed Clash jest tytułem na który bardzo czekałem, ponieważ jestem olbrzymim fanem oryginalnego anime oraz mangi, więc był to tytuł dla mnie wręcz obowiązkowy. Bardzo możliwe, że przez to moje oczekiwania były trochę większe, chociaż głównie liczyłem na przeniesienie historii z oryginału do gry z ciekawą rozgrywką. Niestety nie zostały one zaspokojone i nie ukrywam, że pod wieloma względami tytuł ten mnie zawiódł. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 5+/10. To wcale nie jest zła gra, jednak nie jest też dobra. Twórcom nie udało się dostarczyć tego co sprawiło, że fani pokochali tę serię. Brak tutaj świetnych starć, czy nawet emocji, które fabuła potrafiła wywołać, nie wspominając również o systemie walki, który po prostu zawodzi. Nie da się ukryć, że jest to tytuł skierowany tylko do fanów, jednak nawet Ci będą zawiedzeni.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,