Tag Archives: of

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest piątą odsłoną cenionej serii gier survival horrorów. Omawiany tytuł stanowi remaster wydanego w 2014 roku tytuły, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo WiiU. Tym razem wcielając się w nowe postacie przyjdzie nam zbadać sekrety góry Hikayama, która przyciąga ku sobie osoby idące drogą śmierci. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle serii? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielając się w Miu Hinasaki budzimy się w dziwnym, zalanym pomieszczeniu, które na dodatek pełne jest duchów, więc bohaterka zmuszona jest do ucieczki. Nie pamięta w jaki sposób się tam znalazła, jednak pamięta, że szukała swojej zaginionej matki. Niestety nie wszystko wyszło tak jak powinno i sama Miu została uznana za zaginioną. Po tych wydarzeniach przyjdzie nam się wcielić w Yuri Kozukate, pracownicę sklepu z antykami, która wybrała się do opuszczonego i zniszczonego hotelu razem ze swoją szefową oraz nauczycielką, Hisoką Kurosawa, aby odnaleźć zlecony przedmiot, jak i sprawdzić, czy Yuri posiada nadprzyrodzoną zdolność, zwaną Shadow Reading, która pozwala zobaczyć drogę zaginionej osoby. Jak można się domyślić, posiada ona tą umiejętność, dzięki której udało się jej znaleźć poszukiwany przedmiot, który okazał się albumem ze zdjęciami. Zleceniodawcą okazuje się Ren Hojo, który potrzebował tych zdjęć do swojej nowej powieści, jednak po zobaczeniu pewnego zdjęcia sam postanowił zbadać miejsce znalezienia albumu. Tym miejscem, jak i miejscem akcji całej gry, jest góra Hikami, która przyciąga osoby kroczące drogą śmierci. Wcielając się w trójkę bohaterów – Miu, Yuri, Ren – przyjdzie nam badać tajemnice tej góry, jak i jej dziwne rytuały oraz niepokojącą postać „kapłanki z czarnej wody”. Każdy z bohaterów posiada swój własny cel, który realizuje bez konieczności współpracy z innymi postaciami. Miu szuka swojej matki, Yuri zaginionych osób na które jej szefowa dostała zlecenia, a Ren szuka odpowiedzi na sen, który zadręcza go co noc. Tym razem drogi bohaterów się krzyżują, nieraz mogą sobie pomóc, jednak na górę wyruszają samotnie. Wartym zaznaczenia jest to, że góra Hikami jest realnym miejscem i na tej górze znajduje się cieszącą się złą sławą, las samobójców. Historię poznajemy w podobny sposób do poprzednich odsłon, czyli głównie z notatek, które rozrzucone są po całej grze, chociaż pewne zmiany zostały tutaj wprowadzone. Notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniczkach, a część fabularnych informacji również poznajemy na początku i końcu rozdziału w którym to dostajemy wytłumaczenie aktualnych wydarzeń i co się działo dalej. Ma to swoje plusy i minusy, na pewno dzięki temu jest bardziej przystępna dla graczy, którym nie chce się przeszukiwać każdego kąta każdej lokacji, dzięki czemu mogą poznać pełnię historii, jednak z drugiej strony pozbawia jej pewnej tajemniczości i chęci eksploracji. Z mniejszą liczbą notatek wiąże się również to, że nie otrzymujemy tutaj zbyt wiele informacji o duchach nawiedzających to miejsce, co prawda twórcy wprowadzili tutaj umiejętność zwaną Fatal Glance, która pozwala nam zobaczyć moment śmierci danego ducha. Polega to na tym, że po pokonaniu przeciwnika mamy parę sekund, aby go dotknąć przez co pojawia nam się przerywnik wyjaśniający moment śmierci danej osoby, jednak nie każdy duch ma taką przeszłość, a też nie zawsze uda nam się ich dotknąć. Mimo tego „ułatwienia” w poznawaniu historii oraz pewnym ograniczeniu rozwijania świata gry, to historia jest tutaj całkiem przyjemna w odkrywaniu. Trzeba jednak przyznać, że jest ona najsłabsza z całej serii, jednak to wcale nie oznacza, że jest zła. Postacie są całkiem ciekawe, świetnie napisani i potrafimy się z nimi związać. Relacje budowane między nimi są ciekawie przedstawione, jak również ich historia, czasami wspólna, również stoi na wysokim poziomie. Brakuje tutaj jednak tej tajemniczości, która była obecna w każdej z części, jedynie o odpowiednią brutalność nie musimy się tutaj martwić, ponieważ jest tutaj ona świetnie przedstawiona. Sama w sobie historia nie jest zła, jest dosyć ciekawa, ma ciekawe postacie, jednak najbardziej w jej odkrywaniu przeszkadzają pewne rozwiązania zastosowane w rozgrywce, które niezbyt dobrze się łączą z historią. Ułatwienia oraz po prostu złe mechaniki nie pozwalają w pełni cieszyć się odkrywaniem fabuły. Warto tutaj też zaznaczyć, że podobnie jak reszta odsłon, ten tytuł również nie łączy się z żadną poprzednią odsłoną, więc można w nią zagrać bez znajomości poprzedniczek, jednak jeśli się na to zdecydujecie, to na podstawie tej odsłony nie oceniajcie poprzedniczek. Podsumowując, sama w sobie historia jest naprawdę dobra, nawet jeśli jest najsłabsza w całej serii, tak w jej odkrywaniu przeszkadzają kiepskie rozwiązania w rozgrywce.

Wbrew pozorom zakończeń jest tutaj całkiem sporo, ponieważ aż osiem. Historia Miu oraz Yuri ma dwa zakończenia, a Ren ma ich aż cztery. To jakie zakończenie zobaczymy zależy od tego co zrobimy podczas finalnego rozdziału każdą z postaci. W zasadzie jest to jeden wybór, w przypadku Rena dwa, które decydują jak zakończy się historia naszych bohaterów. Nie jest to też wybór na zasadzie wyświetlanej informacji co chcemy zrobić, a bardziej na tym jak chcemy podejść do danej sytuacji i kiedy chcemy to zrobić, bo nie zawsze wykonanie czegoś od razu ma dobre skutki. Można te zakończenia podzielić na dobre i złe albo też szczęśliwe i smutne, no i trzeba przyznać, że są naprawdę bardzo dobrze wykonane. W pewien sposób satysfakcjonujące, chociażby przez samo finalne starcie, które jest trudniejsze niż w poprzedniej odsłonie. Jestem w stanie stwierdzić, że te teoretycznie złe zakończenia są zdecydowanie lepsze od tych dobrych, ponieważ posiadają większy pakiet emocjonalny niż te dobre, które po prostu dobrze się kończą i niby mają jakieś tam emocje w sobie zawarte, ale nie są aż tak silne. Brakuje tutaj czegoś takiego jak było chociażby w poprzedniczce, jednak nie jest źle i przyjemnie się je ogląda.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, nie jest może on tak silny jak w poprzedniej odsłonie, jednak na pewno jest silny. To dosyć specyficzny klimat, który może nie podejść każdemu, ponieważ jest dosyć japoński, a to podejście do horroru jest zdecydowanie inne niż w przypadku wschodnich twórców. Osobiście jestem bardziej fanem japońskiego sposobu tworzenia horrorów, który bardziej skupia się na straszeniu klimatem, atmosferą, a nie przeciwnikami, czy innymi tanimi chwytami. Na klimat składa się tutaj oczywiście każdy element całej produkcji. Fabuła może i jest najsłabsza z całej serii, jednak dalej jest naprawdę dobra z ciekawymi postaciami oraz wątkami. Przedstawienie niesławnego lasu śmierci jako miejsca, które przyciąga osoby pragnące śmierci jest dosyć interesujący, jak i również pokazaniu nowych wierzeń związanych z wodą oraz różnego rodzaju rytuały. To wszystko tworzy naprawdę niesamowity i brutalny klimat, chociaż tej brutalności nie ma aż tak dużo, jak i niektóre wątki nie zostały odpowiednio rozwinięte. Mimo tego, fabuła ma tutaj spory, pozytywny wpływ na klimat. Lokacje same w sobie nie są złe, jednak jest tutaj zbyt dużo otwartych przestrzeni, jak i backtrackingu, który trochę irytuje. Są tutaj jednak miejsca, które są niezwykle klimatyczne, jak i powodujące, że nie czujemy się zbyt pewnie, co stanowi tutaj spory plus. Rozgrywka w swoich korzeniach pozostała bez zmian, jednak wprowadzone nowości, które teoretycznie miały ją urozmaicić, jak i trochę bardziej powiązać z fabułą, sprawiły, że nie jest ona już tak przyjemna jak wcześniej, a wręcz stała się bardziej irytująca oraz uproszczona. Ma swoje momenty, jak starcia z bossami, czy ogólnie walki, jeśli w danym momencie nie ma jej za dużo, jednak nowe mechaniki, o których będzie później, niestety nie zadziałały tak jak powinny. To wszystko zostało oprawione w naprawdę ładną oprawę graficzną, która budzi podziw i można podziwiać widoczki. Jest to remaster gry wydanej pierwotnie na WiiU, więc widać tutaj pewne naleciałości z tej konsoli, jednak nie jest to jakoś bardzo widoczne, więc klimat jest zachowany. Nie zabrakło również świetnej oprawy dźwiękowej, zarówno pod względem muzyki, dźwięków otoczenia, jak i voice actingu. Wszystko brzmi naprawdę świetnie, potęguje emocje, buduje napięcie, dzięki czemu klimat bardzo mocno zyskuje. Klimat nie jest tutaj idealny, są tutaj elementy, które niestety negatywnie na niego wpływają, jak chociażby rozgrywka, która tutaj sporo zepsuła. Mimo wszystko, klimat jest tutaj całkiem dobry, są elementy, które wciągają gracza, więc jak pominie się te elementy przeszkadzające, to można naprawdę dobrze się bawić.

Pod względem straszenia, to ponownie, jest słabiej niż w poprzedniej odsłonie, ale dalej jest lepiej niż w większości obecnych horrorów. Wynika to głównie z budowanego napięcia poprzez fabułę oraz klimat, chociaż rozgrywka bardzo utrudnia nam pełnie wczucia się w klimat. Brakuje też tutaj więcej historii duchów z którymi walczymy, jednak ciekawe starcia z przeciwnikami, którzy latają, pojawiają się zza ścian, wychodzą z podłogi, czy atakują z góry, nam to znacznie wynagradzają. Walki może być tutaj trochę za dużo, jednak dzięki zamkniętej części lokacji jest to trochę unormowane. Nie można zapomnieć o świetnych jump scare’ach, które nie są spodziewane, nie ma ich dużo, a wszystkie działają naprawdę świetnie, tak jak powinny. Jest to na pewno gra, która potrafi wystraszyć i utrzymać w takim napięciu gracza na dłużej, jednak przez pewne, niesprawdzone rozwiązania nie można jej nazwać najstraszniejszym tytułem, chociaż był tutaj spory potencjał.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, a zwiedzimy tutaj różne części lasu, różne świątynie, opuszczone budynki, podziemia, sklep z antykami, i inne tego typu miejsca. Możemy je podzielić na te bardziej otwarte i zamknięte, jak zatem można się domyślić, wszystkie lokacje w budynkach są tymi zamkniętymi, a wszelkie lasy, górskie ścieżki, są tymi otwartymi. Jak również można się domyślić, te zamknięte lokacje są mniejsze, chociaż w moim odczuciu zdecydowanie ciekawsze. Wynika to głównie z tego, że są bardziej zróżnicowane, jak i bardziej nastawione na budowanie tego napięcia, gdzie otwarte lokacje są bardziej jednakowe i odrobinę za duże. Występuje tutaj również backtracking, który również występował w poprzedniej odsłonie, jednak nie został on tutaj tak dobrze wykonany. W poprzedniczce wracając do poprzednich lokacji odkrywaliśmy coś nowego, nawet przechodząc przez nie coś nowego mogliśmy zobaczyć, a tutaj część lokacji to po prostu „korytarze” służące do przechodzenia do fabularnych miejsc. Mimo wszystko lokacje same w sobie są naprawdę ładne, przyjemnie zaprojektowane i sensownie wypełnione, dzięki czemu nie mamy tutaj wrażenia pustych pomieszczeń. Oczywiście, nie możemy z większością modeli wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jeśli nie znajduje się tam jakiś przedmiot. Eksploracja jest przyjemna, są tutaj widoczki przy których się zatrzymamy, jednak mogłoby być tutaj więcej zamkniętych miejsc.

Grywalność

Rozgrywka w swoim trzonie nie różni się aż tak bardzo od tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej części. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Trzon pozostał taki sam, jedynie niektóre elementy zostały usprawnione, jak i parę nowych elementów zostało dodanych. Warto tutaj też napisać, że mamy trzy postacie w które się wcielamy – Miu, Yuki oraz Ren. Niby ta trójka jest głównymi postaciami, jednak najwięcej czasu spędzimy za sterami Yuki. Dla osób dla których poprzednia odsłona była zbyt wolna pod względem poruszania się, jak i samej akcji, tutaj mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ ta część jest zdecydowanie szybsza pod każdym względem. Bieganie teraz faktycznie sprawia, że poruszamy się zdecydowanie szybciej, dzięki czemu możemy szybciej przechodzić przez niektóre lokacje, jak i ułatwia to również ucieczkę w konkretnych momentach. Eksplorujemy tutaj głównie po to, aby odnaleźć przedmioty, które mogą nam pomóc w walce, jak chociażby przedmioty leczące, klisze do aparatu, czy też wszelkiego rodzaju notatki. Te przedmioty możemy kupić również przed rozpoczęciem każdego z rozdziału, ponieważ w tej odsłonie nie mamy latarni przy których zapisywaliśmy grę oraz kupowali przedmioty, głównie dlatego, że teraz gra zapisuje się w checkpointach. Zwykle też eksploracja służy po to, aby odnaleźć drogę do celu, ponieważ gra tylko informuje nas gdzie mamy się znaleźć, bądź co zrobić, ale bez dokładnego pokazania gdzie mamy się znaleźć, jednak tak nie jest w przypadku tej odsłony. Wspomniałem w opisie fabuły o umiejętności Shadow Reading, ku zaskoczeniu ma ją każda z postaci, która pozwala na zobaczeniu czegoś w rodzaju ducha postaci, która poszukujemy i zobaczeniu jaką ścieżką podążała. Brzmi to ciekawie i może być sensownie wykorzystane w fabule, jednak w praktyce oznacza to, że jesteśmy prowadzeni za rączkę do celu misji, a jakby tego było mało, to jak przytrzymamy analog odpowiedzialny za chodzenie, bądź też klawisz, nasza postać będzie szła za tym duchem, nawet jeśli nie będzie już widoczna, więc to prawie samo przechodząca się gra. Oczywiście nie we wszystkich misjach możemy korzystać z tej umiejętności, jednak w większości jest ona obecna. Nie rozumiem sensu tego typu rozwiązania, ponieważ nie tylko bardzo ułatwia grę, jak i po części sprawia, że nie trzeba eksplorować. Osobiście korzystałem z tego systemu w zupełnie inny sposób, czyli patrzyłem w którym kierunku zmierza ta dusza i wtedy wybierałem drugą, aby zobaczyć co tam mogę znaleźć. To właśnie jeden z tych elementów, który bardzo psuje klimat, jednak na szczęście nie musimy z tego elementu korzystać. Niektóre lokacje są częściowo zalane, więc chodzenie w nich sprawia, że nasza postać wolniej się porusza, nawet podczas biegania. Niby nie jest to nic szczególnego, jednak nasza postać zaczyna się szybciej poruszać w momencie w którym celujemy z kamery, co jest dosyć dziwne, ale przynajmniej pomaga. Jak już piszę o wodzie, która jest dosyć ważna w historii, to trzeba wspomnieć o najbardziej irytującej mechanice z całej gry, czyli o przemoczeniu. W sporej części misji będziemy poruszać się w deszczu, które powoduje, że mokniemy, tak samo jak znajdujemy się w wodzie i jakiś duch nasz przewrócić, to możemy przemoknąć. Poza tym, że nasze ubranie jest widocznie mokre i prześwitujące, to również bycie przemoczonym powoduje, że pojawia się więcej agresywnych przeciwników. O ile na niższych poziomach trudności, aż tak bardzo to nie przeszkadza, tak na wyższych sprawia, że eksploracja jest niemal niemożliwa. Pozbyć się przemoczenia możemy poprzez stanie w miejscu chroniącym nas od deszczu, czyli zwykle w jakimś budynku, jak również przy użyciu oczyszczającego żaru, jednak nie polecałbym tego używać tylko po to, aby się wysuszyć. Samo przemoczenie może dałoby się jakoś przeżyć, jednak duchy, które się wtedy pojawiają mogą nas „przekląć”, co powoduje, że niby zadajemy większe obrażenia, jednak nasze zdrowie cały czas spada. Uratować się z tego stanu możemy jedynie poprzez użycie oczyszczającego żaru, i ponownie, na niższych poziomach trudności faktycznie może nie być to problem, jednak na wyższych poziomach są dosyć rzadkie i taka sytuacja może nam uniemożliwić, bądź bardzo utrudnić ukończenie rozdziału. Sam pomysł na ten mechanizm nie jest zły, jednak jego wykonanie jest bardzo nieprzyjemne i niezwykle psuje wrażenia z rozgrywki. Wspomniałem wcześniej, że przed rozpoczęciem rozdziału możemy zakupić różnego rodzaju przedmioty, a dokonujemy ich poprzez punkty, które zdobywamy poprzez walkę z przeciwnikami, fotografowanie neutralnych duchów, jak i na koniec poziomu. Warto tutaj zaznaczyć, że przedmioty nie przenoszą się z rozdziału na rozdział, ponieważ za każdym razem zaczynamy z domyślną ilością dopasowaną do każdego poziomu trudności. Jest to dosyć dziwne i dosyć irytujące, ponieważ nie tylko sprawia, że nie możemy oszczędzać najlepszych klisz na starcia z bossami, a również dlatego, że w żaden sposób gra nas o tym nie informuje, a sami musimy się o tym przekonać. Takie niezbyt dobre rozwiązanie, które faktycznie może irytować. W czasie eksploracji natrafimy na zagadki, które są dosyć proste, wręcz bym napisał, że słabe. Oczywiście, ta seria nigdy nie słynęła z dobrych zagadek, jednak ta część poszła w bardzo złym kierunku, ponieważ mamy tutaj jeden rodzaj zagadek, czyli zrobienie jednego, bądź kilku, zdjęcia, które odblokują nam drzwi lub też dadzą przedmiot, który nam to umożliwi. O ile na początku może to być nawet przyjemne i trochę urozmaica rozgrywkę, jednak po pewnym czasie robią się monotonne i nie sprawiają już takiej przyjemności, ponieważ zaczynają się powtarzać. Ukończenie tej odsłony zajęło mi trochę ponad piętnaście godzin, co jest całkiem w porządku czasem, jednak gdyby niektóre elementy tej gry zostały lepiej wykonane, to ten czas mógłby być zdecydowanie przyjemniejszy.

Sama walka nie przeszła aż tak wiele zmian, chociaż znalazło się parę zmian. Ponownie naszą bronią przeciwko wrogom jest kamera obscura w którą wyposażeni się wszyscy bohaterowie, jednak odpowiednio się różnią. Miu może spowalniać wrogów kosztem energii, a Ren może wykonać cztery zdjęcia pod rząd, jedynie Yuki nie posiada żadnej wyjątkowej umiejętności. Robienie zdjęć wrogom by zadać im obrażenia trochę się zmieniło, ponieważ teraz duchy mają słabe punkty, które możemy zobaczyć tylko przy pomocy kamery i pokazują się w formie kółek. Im więcej tych słabych punktów, tym większe obrażenia zadamy, jednak jak uda nam się wycelować w pięć takich punktów, to wykonujemy atak zwany Shutter Chance, który jest po prostu Zero Shotem znanym z poprzedniej odsłony, zadaje on nie tylko większe obrażenia, a również odrzuca wroga. Poza tym atakiem mamy tutaj również klasyczny Fatal Frame, czyli zdjęcie na moment przed atakiem wroga, które zadaje największe obrażenia i po wykonaniu tego zdjęcia możemy wykonać kilka kolejnych na które mamy coraz mniej czasu. W poprzedniej odsłonie Fatal Frame wykonywało się pół sekundy przed atakiem wroga i nieraz mogło być to trochę trudne do wykonania, jednak tutaj jest to zaskakująco proste, nawet jeśli walczymy z kilkoma przeciwnikami na raz. Nie ukrywam, że jest to w pewien sposób przyjemne uproszczenie, ponieważ łatwiej jest wykonywać najsilniejsze ataki, jednak z drugiej strony odbiera to pewną elitarność tego ataku, nie uczy nas szybkich reakcji, których musieliśmy się nauczyć w poprzednich odsłonach. Mimo wszystko dalej wymaga to od nas odpowiednich reakcji, ponieważ tutaj będziemy, częściej niż w poprzedniej odsłonie, z większą ilością przeciwników jednocześnie. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, i tutaj możemy ulepszać nasze aparaty. Ulepszamy je za punkty, które zdobywamy w czasie gry, te same wykorzystywane do zakupów, a ulepszyć możemy cztery statystyki – obrażenia, szybkość przeładowania kliszy, zasięg zdjęć, jak i szybkość zdobywania energii. Wyjątkiem jest tutaj Ren, który nie ulepsza szybkości zdobywania energii, a spowolnienie przeciwników, którzy oberwali umiejętnością Rena. Wynika to głównie z tego, że w czasie gry znajdziemy różne obiektywy, które stanowią aktywne umiejętności, jak spowolnienie wroga, zadanie jednego, silnego obrażenia, czy inne tego typu, a Ren poprzez możliwość wykonania czterech zdjęć w bardzo krótkim czasie. Walczyć będziemy tutaj oczywiście z różnego rodzaju duchami i tutaj muszę napisać, że walki jest tutaj zdecydowanie więcej niż w poprzedniej odsłonie, co też pośrednio wynika z mechaniki przemoczenia. Sama walka jest dosyć dynamiczna, ponieważ mamy tutaj sporo przeciwników, którzy atakują nas z powietrza, od góry, a także od dołu, no i nieraz walczymy z więcej niż jednym przeciwnikiem jednocześnie, a też należy pamiętać, że tutaj przeciwnicy nie będą czekali na swoją kolej by zaatakować. Sama walka jest dosyć dynamiczna, przyjemna i niezwykle satysfakcjonująca. Z walką nie ma żadnego problemu, problem jest natomiast z przeciwnikami. Przeciwników jest tutaj sporo, jednak sporo klonów tej samej osoby, co wygląda dosyć dziwnie, ponieważ jest to dusza jakieś osoby, a jedna osoba może mieć tylko jedną duszę. Można przymknąć oko na to, że walczymy z tym samym przeciwnikiem w różnych rozdziałach, czy innymi postaciami, ale jeśli pokonujemy jednego ducha, a dwie-trzy minuty później walczymy z tym samym duchem, bądź co gorsza walczymy z dwoma tymi samymi duszami, to już nie wygląda to dobrze i potrafi skutecznie wybić z klimatu. W samej rozgrywce klony mogą nie przeszkadzać, jednak w całości produkcji nie wygląda to zbyt dobrze. Mimo wszystko starcia z przeciwnikami są dosyć przyjemne, chociaż przez przemoczenie mogą stać się dosyć męczące.

Po ukończeniu głównej fabuły odblokowuje się nam dodatkowy tryb fabularny wraz z nową postacią. Nie wspominałem o tym trybie w opisie fabuły, ponieważ jest to historia zupełnie oderwana od głównej fabuły i też jej nie rozwija. Wcielamy się w nim w Ayane, postać z serii NINJA GAIDEN również autorstwa studia Koei Tecmo, która również wyruszyła na górę Hikami w poszukiwaniu zaginionej osoby. Ten tryb różni się od rozgrywki z głównej fabuły, ponieważ Ayane nie może korzystać z kamery obscura, więc też nie może walczyć z przeciwnikami, jednak za to ma latarkę, która ogłusza duchy. Gra nastawiona jest tutaj na skradanie i omijanie przeciwników, chociaż czasami łatwiej jest po prostu ogłuszać wrogów i biegnąć prosto do celu, ponieważ duchy dosyć wolno się poruszają. Mimo wszystko jest to dosyć przyjemny tryb, który stanowi przyjemną odskocznię od ciągłej walki.

Rolę znajdziek po raz kolejny pełnią tutaj notatki oraz neutralne duchy. Jak już wcześniej wspominałem, notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniej odsłonie, jednak warto je zbierać, ponieważ rozwijają one historię i też mają swój pewien wpływ na klimat. W przypadku neutralnych duchów, to ich nie zbieramy, a robimy im zdjęcia. W porównaniu do notatek, tutaj musimy być szybcy i zręczni, ponieważ te duchy pojawiają się na krótką chwilę, nawet na ułamek sekundy, więc trzeba wiedzieć gdzie się pojawią lub przechodzić rozdział kilkakrotnie, jeśli chce się znaleźć wszystkich. Za robienie zdjęć tym duchom otrzymujemy punkty, które później możemy wykorzystać na zakupy przedmiotów, bądź też ulepszenia naszego aparatu. Nie będę ukrywał, że znajdźki są tutaj dosyć ciekawe, chociaż robienie zdjęć tym duchom może trochę irytować, jednak nie ma tutaj takich problemów jak w poprzedniej odsłonie, więc można się tutaj pobawić w poszukiwacza duchów.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jestem w stanie nawet napisać, że akurat ścieżka dźwiękowa jest tutaj najlepszym elementem całej produkcji, a także ten element, który najbardziej pozytywnie wpływa na klimat. W niektórych recenzjach można przeczytać, że utwory w tej części są słabsze od tych z poprzednich odsłon, i jeśli je porównać, to może to być prawda, jednak najważniejsze jest to jak te utwory wpływają na gracza w samej grze, a trzeba przyznać, że działają naprawdę dobrze. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, a jest ich tutaj całkiem sporo, są porządnie wzmacniane, jak i samo budowanie napięcia jest lepsze. Nie da się ukryć, że utwory wpływają silnie na wyobraźnie, dzięki czemu same sceny wydają się bardziej realistyczne. Również zapadają silnie w pamięci, a zwłaszcza te, które usłyszymy podczas napisów końcowych. Jakościowo nie odstępują tutaj również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, płynącej wody, płonących płomieni, skrzypiącej podłogi, wiejącego wiatru, robionych zdjęć, dzwoniącego telefonu, jak i różnych odgłosów wydawanych przez duchy, i wiele innych tego typu dźwięków. Każdy z nich brzmi dosyć realistycznie i w niektórych momentach potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Całość ścieżki dźwiękowej stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, ciężko znaleźć coś co by nie zadziałało tak jak powinno, dzięki czemu klimat jest zdecydowanie silniejszy.

Voice acting również nie odstaje w żadnym wypadku jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. W porównaniu z poprzednią odsłoną, tutaj mamy angielski oraz japoński dubbing, więc jeśli nie przepadacie za japońskimi głosami, to możecie włączyć sobie angielskie, chociaż osobiście nie polecam, ponieważ tak dosyć średnio pasują angielskie głosy do tej całej japońskości, więc też tutaj skupię się na lepszej, japońskiej wersji. Aktorzy głosowi zostali naprawdę dobrze dobrani, każda postaci została świetnie odegrana, wszelkie emocje brzmią naturalnie i przyjemnie się słucha dialogów pomiędzy postaciami. Brzmi to naprawdę naturalnie i przyjemne dla ucha, co głównie wynika z tego, że całość gry zrobiona jest w dosyć japońskim stylu, same postacie są tej narodowości, więc też po prostu lepiej się to łączy, a to z kolei przekłada się pozytywnie na klimat. Niestety, i tutaj nie otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, więc pozostają nam tylko angielskie napisy. Język w większości czasu nie jest zbyt skomplikowany, jednak znajdzie się tutaj sporo notatek oraz informacji o rytuałach oraz pewnych śmierciach, więc też słownictwo jest trochę bardziej zaawansowane, więc trochę większa znajomość języka byłaby wymagana.

Grafika

Oprawa graficzna nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy zobaczyć w poprzedniej odsłonie, wręcz można napisać, że różnią się w szczegółach, chociaż ten remaster został wypuszczony na niecałe dwa lata przed remasterem Mask of the Lunar Eclipse. Opisując oprawę również trzeba pamiętać, że ta odsłona została wydana w 2021 roku i stanowi remaster wydanej w 2014 roku gry ekskluzywnej na konsolę WiiU, więc to też nie jest pełny remake i widać tutaj pewne resztki starej konsoli. Mimo wszystko całość wygląda naprawdę ładnie i o ile nie szczególnie może się równać z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, to nie odstaje od nich tak bardzo. Oczywiście widać gdzieniegdzie pewne niedoskonałości, jednak nie ma ich aż tak dużo i są to głównie naleciałości ze starej konsoli. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, są dosyć szczegółowe, wysokiej rozdzielczości i nie mają poszarpanych końcówek. Zyskują na tym same modele przedmiotów, które dzięki temu są bardziej szczegółowe i ładnie się prezentują. Nie da się jednak ukryć, że większość modeli stanowi tutaj jedynie tło dla lokacji, ponieważ z większością nie możemy wchodzić w żadną interakcję. Też dzięki temu zyskują same lokacje, które może nie są najlepsze, tak pod względem wyglądu są po prostu bardzo ładne. Ważnym elementem tej produkcji jest woda, więc mamy tutaj rzeki, jeziora, zalane pomieszczenia, a także sam deszcz. Tutaj mogły się pojawić pewne obawy, ponieważ nie w każdej produkcji, a zwłaszcza tych starszych, wyglądają dosyć słabo. Na całe szczęście tutaj nie ma tego problemu, ponieważ każdy taki element wygląda naprawdę ładnie, niezależnie od tego, czy jest to stała woda, płynąca, czy nasza postać się w niej znajduje, a nawet w formie deszczu. Wygląda to po prostu cudownie i zaskakująco realistycznie. Opisując też wodę nie można zapomnieć o mechanice przemoczenia, ponieważ nie wpływa ona tylko na rozgrywkę, ale również na wygląd naszych postaci. Czym bardziej rośnie nasz status przemoczenia, tym bardziej nasze postacie, jak i ich ubrania, robią się mokre. Najlepiej widać to po ubraniach, które stając się coraz to bardziej mokre, jednocześnie robią się prześwitujące, a przynajmniej w części strojów. Łączy się to też w pewien sposób z fizyką ubrać, ponieważ mamy tutaj niektóre stroje, które posiadają elementy poruszające się razem z nami, mogą to być jakieś podskakujące elementy, czy takie na które wpływa wiatr, a w momencie w którym robią się coraz bardziej mokre, to te same elementy coraz ciężej się poruszają lub też przyklejają się do ciała bohaterów. Nie ukrywam, że wygląda to naprawdę niesamowicie, dbałość o szczegóły stoi tutaj na wysokim poziomie i jest całkiem realistyczne, no może poza szybkością suszenia się tych ubrań, jednak na to można przymknąć oko. Same modele postaci, jak i również przeciwników, stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko są szczegółowe, ale i przyjemnie się na nie patrzy, a również możemy się pobawić ich wyglądem poprzez stroje, które odblokowujemy razem z postępem gry i kupujemy przed rozpoczęciem każdego rozdziału. Równie ładne są również animacje, które są płynne i przyjemne dla oka, a najlepiej to widać na przeciwnikach, zwłaszcza tych poruszających się w powietrzu, ponieważ wygląda to naprawdę przepięknie. Całość również została utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, która sprawia, że całość wygląda dosyć mrocznie. Do tego dołożony został delikatny filtr filmowy, czyli ziarno, które dodaje takiego wrażenia klasycznego, japońskiego horroru. Nie można również zapomnieć o systemie świateł i cieni, który jest przepiękny, zwłaszcza gdy poruszamy się w szczególnie ciemnych pomieszczeniach. To wszystko wygląda naprawdę dobrze i pozytywnie wpływa na klimat. Nie da się ukryć, że to jak ta produkcja wygląda i jak przedstawione są wszystkie przerywniki filmowe, ma silny wpływ jak formuje się klimat, a tu nie da się ukryć, że całość kształtowana jest na klasyczny horror. Bardzo ładny tytuł, więc jeśli preferujecie grafikę w grach, to tutaj nie powinniście być zawiedzeni.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Od początku do końca tytuł ten działa płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę porządnie wykonany remaster.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+wciągający klimat
+walka jest satysfakcjonująca
+potrafi przestraszyć
+klimatyczna ścieżka dźwiekowa
+ładna graficznie

Minusy:
-zbyt dużo ułatwiaczy
-przemoczenie jest ładne, ale jednocześnie irytujące
-klony tych samych dusz

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest częścią serii, którą bardzo pokochałem za to jak bardzo potrafi mnie wystraszyć i wbrew pozorom posiada dosyć oryginalne podejście do horroru. Gdy po raz pierwszy podchodziłem do tej produkcji, to nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Nie oczekiwałem czegoś lepszego od poprzedniczek, jedynie liczyłem na coś na podobnym poziomie, do czego w sumie przyzwyczaiły nas cztery poprzednie odsłony. Nie będę ukrywał, że się tutaj trochę zawiodłem, zwłaszcza ze względu na rozgrywkę. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7+/10. To wcale nie jest zła produkcja, jest całkiem dobra, jednak nowe mechaniki rozgrywki są dosyć irytujące i jednocześnie ułatwiają oraz utrudniają rozgrywkę. Sama w sobie gra nie jest zła, ale porównując ją do poprzednich odsłon wypada dosyć słabo. Fani horrorów jednak powinni zagrać, ponieważ jest to dalej dosyć dobrze straszący tytuł.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Ragnarok – Valhalla – Recenzja

God of War: Ragnarok – Valhalla jest darmowym dodatkim DLC do ciepło przyjętej gry akcji z elementami RPG wydanej w 2022 roku. Dodatek zmienia koncepcje podstawki stawiając na doświadczenia rodem z gatunku roguelike. Tutaj Kratos wraz z Mimirem wybiorą się do legendarnej Valhalli na zaproszenie tajemniczej osoby, która chciałaby aby ten w końcu zmierzył się ze swoją przeszłością i odnalazł odpowiedzi na pytania, które go dręczą. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek ten został wyprodukowany oraz wydany przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można go pobrać za pośrednictwem platformy Playstation Store, jeśli posiada się podstawową wersję gry.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Jakiś czas po wydarzeniach z podstawowej wersji gry, na drzwiach domu Kratosa pojawiło się zaproszenie do odnalezienia Walhalli, która ma posłużyć mu do odnalezienia spokoju ducha. Odpowiadając na zaproszenie, Kratos, wraz z Mimirem, wyruszył na tajemniczą wyspę na której ma znajdować się wejście do mitycznej krainy. Po siłowym otwarciu drzwi do krainy poległych, spartanin został pozbawiony swojego ekwipunku, poza broniami, a następnie zaatakowany oraz pokonany przez dużo silniejszych przeciwników, jednak nie skończyło się to śmiercią bohatera, a przebudził się on na plaży wyspy na której znajduje się wejście do Walhalli. Na niej z kolei czekała na nich Freya z walkiriami, i tu nie da się ukryć, że nie są zadowolone z samowolki Kratosa, jednak większą tajemnicą jest kto ich tam sprowadził, ponieważ położenie Walhalli było znane tylko Freyi oraz Odynowi. Od nich też dowiadujemy się, że ta kraina ma swoją własną wolę, dostosowuje krainy do tych z pamięci danej osoby, więc też dla każdego będzie wyglądał inaczej, a także jest tak długo nieskończonym cyklem dopóki dana osoba nie zaakceptuje odpowiedzi. Dowiadujemy się też, że Freya, ani żadna z walkirii, nie może nam towarzyszyć w podróży, ponieważ do Walhalli mają dostęp tylko osoby, które już raz zginęły. I tym sposobem rozpoczyna się podróż Kratosa przez krainy zbudowane z jego wspomnień, jak i przez wspomnienia, które do tego są wzmacniane w momentach w których głowa Mimira zamienia się miejscami z głową Heliosa, greckiego boga słońca. Tak właśnie przedstawia się ogólny zarys fabularny tego dodatku. Trochę go tutaj uprościłem ze względu na to, że jest to dosyć krótka produkcja, więc też napisanie czegoś więcej mogłoby się wiązać ze spoilerami. Wiele rzeczy pozostawiam Wam do odkrycia samemu, jak to jakie konkretnie wspomnienia zobaczymy. Nie ukrywam, że to doświadczenie było naprawdę przyjemne, zwłaszcza dla fanów serii. Ten dodatek stanowi bardzo ciekawe przedstawienie jak bardzo się zmienił, a przede wszystkim dojrzał, Kratos, a także jak bardzo ciążą mu czyny, które popełnił w swoim kraju. Jest ona interesująca, a odkrywamy ją poprzez liczne dialogi oraz przerywniki, które wykonane są w takim samym stylu jak w przypadku podstawki, więc są na silniku gry, płynnie przechodzą z rozgrywki, tak samo nie doświadczymy ekranów ładowania. W przypadku podstawki, jak i poprzedniej odsłony, nie trzeba było grać w części osadzone w starożytnej Grecji, aby zrozumieć fabułę, jednak w przypadku tego tytułu trzeba byłoby trochę więcej wiedzieć, ponieważ historia wspomina tutaj o wszystkich tych odsłonach, łącznie ze spin-offami. Oczywiście, zrozumiecie historię bez znajomości klasyków, jednak już klimat nie będzie dokładnie taki sam. Nie da się zaprzeczyć, że ten dodatek świetnie podsumowuje drogę Kratosa, która prawdopodobnie jeszcze się nie kończy, ale na pewno pokazuje jak bardzo dojrzał i jaką drogę przebył by pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. Jest to dodatek warty zagrania, jeśli graliście w nową sagę, czy też jesteście fanami serii, zwłaszcza, że jest to w pełni darmowy tytuł.

Zakończenie świetnie pokazuje tutaj jak bardzo dojrzał główny bohater na tle całej, nowej sagi, a także jakie decyzje z tej zmiany wynikają. Nie będę zaprzeczał, że bardzo spodobało mi się jak tutaj zostało to rozegrane, ponieważ w pewnym momencie gry dowiadujemy się o pewnej propozycji złożonej Kratosowi przez Freyę, i to jak bardzo się nad nią wahał, a doświadczenia z Walhalli pomogły mu w podjęciu tej decyzji. Bardzo fajnie zostało wykonane, chociaż ciężko napisać w jaki sposób miałaby sposób być kontynuowana historia w przypadku ewentualnej, kolejnej odsłony, jednak jestem ciekaw jak te wydarzenia wpłynęłyby na zachowanie Kratosa. Zdecydowanie stanowi świetne podsumowanie, przyjemne dla oka, a na pewno bardzo satysfakcjonujące.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie się różni od tego czego mogliśmy doświadczyć w przypadku podstawowej wersji gry, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to bardzo miła zmiana. Nie każdemu przypadnie do gustu pewna zmiana wprowadzona w tym dodatku, jednak warto dać mu szansę, ponieważ klimat jest tutaj bardzo silny oraz wciągający, a sama długość gry sprawia, że jest to krótkie, nieprzeciągane, ale na pewno miłe doświadczenie. Sama historia, która stanowi przyjemny krok w kierunku na który na pewno czekali gracze, którzy ukończyli obie odsłony nordyckiej sagi. Nie jest ona zbyt skomplikowana, tak samo nie jest długa, ale świetnie przedstawiona. Tutaj też objawia się to, o czym pisałem w opisie fabuły, znając klasyczne odsłony tej serii, to też więcej wychwytujemy tych smaczków, więcej rozumiemy z przedstawianych wspomnień, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. I tak, można zagrać w ten dodatek bez znajomości klasyków i tak klimat będzie bardzo dobry, tak ze znajomością może być po prostu lepszy. Same lokacje to inne wersje nordyckich światów, które już odwiedziliśmy w podstawce oraz poprzedniej odsłonie, chociaż tutaj w pewnym momencie greckie elementy zaczynają się mieszać, a nawet znajdzie się miejsce na pewną wersję greckiej lokacji. Tu trzeba przyznać, że dosyć płynnie się uzupełniają i dają trochę poczucia powrotu do przeszłości, co samo w sobie jest niesamowite. Rozgrywka może być tutaj najbardziej dyskusyjną kwestią, o czym pisałem na początku, ponieważ nie jest to to samo czego już doświadczyliśmy. Nie otrzymaliśmy dosłownie tego samego co w podstawce, nie mamy swobody eksploracji w dużym świecie, z zagadkami, czy ogólnie stałej rozgrywki. W przypadku tego dodatku otrzymaliśmy styl roguelike, który stał się w ostatnim czasie popularny jako darmowe rozszerzenie do większych produkcji, które z tym gatunkiem nie mają za dużo wspólnego. Nie jest to może zbyt ambitny styl rozgrywki, jednak wykonany naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że po pewnym czasie zaczyna się robić trochę monotonnie, a przynajmniej po etapach w których zobaczymy już wszystko. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa po raz kolejny nie zawodzi i sprawia, że wszystko ładnie się ze sobą łączy, a co za tym idzie, klimat jest jeszcze silniejszy. W parze ze świetną ścieżką dźwiękową idzie naprawdę piękna oprawa graficzna, która co prawda nie przeszła żadnych zmian w porównaniu z podstawką, jednak dalej jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie. To wszystko razem tworzy naprawdę bliski ideału klimat, który może być lepszy, jeśli ograliście klasyczne odsłony, bądź też może być odrobinę gorszy, jeśli nie przepadacie za stylem rozgrywki roguelike. Mimo wszystko to górna półka, jeśli chodzi o klimat i można naprawdę bardzo dobrze się tutaj bawić.

Jak już wspominałem, lokacje nie są już takie duże jak w podstawce i też eksploracja nie jest tak zaawansowana, jednak dalej zostały ciekawie wykonane. Lokacje tutaj pełnią głównie rolę aren, bądź bazy wypadowej do kolejnych aren. Zobaczymy tutaj tereny ze wszystkich dziewięciu światów, które odwiedziliśmy w podstawce, jak i fragment Grecji. Oczywiście nie są to dokładnie takie same miejsca jak w podstawce, a ich wersje stworzone tak, aby pasowały bardziej do rozgrywki, chociaż w fabule jest to wyjaśnione tym, że są to miejsca stworzone na wzór tych z pamięci Kratosa. Areny są dosyć niewielkie, aby walka była bardziej zwarta i nie trzeba byłoby biegać by odszukać przeciwników, a z kolei bazy wypadowe są trochę większe, ponieważ z nich mamy kilka wyjść, znajdziemy też skrzynie łatwo dostępne oraz takie do których potrzebujemy odpowiedniego klucza. Nie ma tutaj za dużo eksploracji, ponieważ też nie mamy żadnych znajdziek, czy dodatkowych aktywności. Mimo wszystko zostały bardzo ładnie oraz praktycznie zaprojektowane, niby są to znane tereny, jednak przedstawione w nowy sposób. Nie będę ukrywał, że bardzo przyjemnie się przemieszczało między nimi, a też nie da się zaprzeczyć, że są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Lokacje niby proste, jednak ładne i mające swój realny wpływ na klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka przeszła tutaj najwięcej zmian w porównaniu do innych elementów, chociaż stwierdzenie, że jest to zupełnie inna produkcja byłoby trochę przesadą. W swoim trzonie jest to dalej ta sama gra, nie zmienia się styl walki, wykorzystanie broni, czy umiejętności bohatera. Zmienia się jedynie styl rozgrywki, nie otrzymaliśmy tutaj eksploracji, zagadek, czy poszukiwania materiałów, a otrzymaliśmy podróżowanie z jednej areny do drugiej, walcząc z masą przeciwników, przechodząc jeden cykl za drugim, tak długo jak trwa fabuła lub jak często giniemy. Zanim jednak do tego przejdziemy, to warto tutaj wspomnieć o początku gry. Na samym początku otrzymujemy wybór jednego z pięciu poziomów trudności, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, i tutaj twórcy sami zachęcają do zabawy tym poziomem, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Poziom trudności nie wpływa tutaj tylko na siłę oraz wytrzymałość przeciwników, a także na nagrody, które otrzymujemy, a konkretnie na ich ilość. Na najniższym poziomie otrzymujemy standardową ilość nagród, ale już z każdym kolejnym otrzymujemy o dziesięć procent więcej, więc na najwyższym poziomie będziemy otrzymywać o czterdzieści procent więcej nagród. Po rozpoczęciu gry zostajemy pozbawieni jakiegokolwiek pancerza, jak i run, które posiadaliśmy w podstawce. Pozostawione zostały nam wszystkie trzy bronie, wszystkie tarcze, jak i odblokowane wszystkie umiejętności z drzewka rozwoju oraz szały. Mogłoby się wydawać, że gramy całkiem silną postacią i jedyne co będziemy musieli zrobić, to znaleźć jakiś pancerz oraz runy, jednak to tak do końca nie działa. Pancerze oczywiście tutaj występują, jednak tylko jako skórki zakładane na postacie, jednak w żaden sposób nie zwiększają żadnych statystyk. Nie wiem z jakiego powodu twórcy zdecydowali się na taki ruch, ponieważ w podstawce korzystanie z pancerzy wprowadzało również jakiś element planowania oraz rozważania, który pancerze przyda się najbardziej. Niby też zrozumiałbym jakby każda skórka pancerza była dostępna od samego początku, jednak część z nich musimy znaleźć w skrzyniach, bądź wykonać pewną czynność. Z kolei runy odnajdujemy tylko podczas cyklu w Walhalli i możemy w zasadzie zdobyć tam wszystkie runy, ale będą tylko dostępne podczas danego cyklu, czyli jeśli zginiemy, bądź ukończymy go, to one przepadają. Tutaj jest to akurat bardzo zrozumiałe, coś w rodzaju przedmiotów zdobywanych w grach roguelike. Sam cykl rozpoczyna się po wejściu do Walhalli, a w nim będziemy walczyć z konkretną liczbą przeciwników, przechodzić do kolejnych aren, zbierać wzmocnienia mające nam pomóc w danym cyklu, walczymy z bossami, w tym z ostatnim, a po tym wracamy ponownie na plażę. W czasie rozgrywki znajdziemy skrzynie oznaczone specjalnymi runami, które mogą nam podpowiedzieć, że wśród nich możemy znaleźć runy do broni, umiejętności pasywne, czy też wzmocnienia statystyk. Zwykle otwierając skrzynię mamy wybór między dwoma elementami z danej puli. To też sprawia, że każda rozgrywka może się od siebie różnić, chociażby właśnie pod względem naszych umiejętności. Losowe są również lokacje do których trafiamy, chociaż częściowo można je dostosować poprzez pierwsze ulepszenie, które wybieramy na samym starcie. W trakcie cyklu zbieramy również specjalną walutę, którą możemy wykorzystać tylko w tym danym cyklu, a za nią możemy kupić ulepszenia zebranych run, czy też wyleczyć się lub uzupełnić szał. Poza nią zbieramy również walutę umiejętności oraz magii. Ta pierwsza służy do ulepszenia podstawowych statystyk, jak zdrowie, szał, siła, obrona, i inne tego typu. Ulepszamy naszą postać poza cyklem i są to stałe ulepszenia. Z kolei druga waluta może nam ulepszyć sam cykl, poprzez zwiększanie zdobywanej waluty, czy też umiejętności lub magii. Te też są stałe i mogą nam przyśpieszyć rozwój postaci oraz trochę ułatwić rozgrywkę. Sam jeden cykl nie jest zbyt długi, chociaż to też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy, i o ile początkowo, jak odkrywamy nowe rzeczy, jest całkiem przyjemny, zwłaszcza jako odskocznia od podstawowej wersji gry, tak dosyć szybko zaczyna się robić powtarzalny, co w zasadzie jest typowe dla tego stylu. Właśnie brakuje czegoś w późniejszej rozgrywce co by faktycznie ją uprzyjemniło oraz zachęciło do dalszego grania, ponieważ nawet na wyższym poziomie trudności wraz z kolejnymi ulepszeniami gra robi się łatwiejsza i też nie odkrywamy już nic takiego co przekonałoby do kontynuacji. Walczyć tutaj będziemy z tymi samymi przeciwnikami jak w podstawce z dodatkiem kilku greckich wrogów, jak cyklopy, centaury, minotaury, harpie, czy nieumarli legioniści. Niby nic niezwykłego, ale zobaczenie starych wrogów było czymś zaskakująco świeżym i ciekawym. Nie różnią się jakoś drastycznie od tych z którymi walczyliśmy w podstawce, ale sprawiają, że doświadczenia z Walhalli są pełniejsze. Samo ukończenie dodatku ze wszystkimi odblokowanymi osiągnięciami zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co jak na darmowy dodatek jest bardzo dobrym czasem. W zasadzie powinienem napisać, że powinien on być chociaż trochę krótszy, aby tak szybko rozgrywka nie zaczęła być powtarzalna, jednak ten czas jest wynikiem chęci zrobienia wszystkiego co było do zaoferowania, więc jeśli skupicie się jedynie na fabule, to ten czas będzie krótszy. Rozgrywka wcale nie jest tutaj zła, trochę ciężko ją opisać bez spoilerów z fabuły, na pewno jest czymś nowym w tej serii, chociaż tego typu dodatki w takim stylu są ostatnio modne, jednak warto też sobie ją odpowiednio dawkować, ponieważ potrafi się zrobić bardzo powtarzalna.

Ścieżka dźwiękowa

Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu piękna. Nie jestem pewny, czy można ją nazwać najlepszym elementem tej produkcji, jednak na pewno jest jednym z najlepszych. Po pierwszym przesłuchania można byłoby pomyśleć, że muzyka została przeniesiona z podstawki do dodatku, jednak tak nie jest. Jest ona oczywiście w pewien sposób podobna, jednak została bardziej dopasowana do dodatku. Muzyka musiała zostać odrobinę przerobiona, właśnie ze względu na szybko zmieniające się lokacje, jak i również poprzez dodanie greckiego klimatu, więc też nie wszystkie utwory z podstawki by tutaj pasowały. Mimo, że jest to tylko darmowy dodatek, to muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie, każdy z utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszystkie emocje są odpowiednio budowane, a napięcie na odpowiednim poziomie. Dźwięki otoczenia stoją na podobnym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, pękającego lodu, wybuchów, wiejącego wiatru, piorunów, uderzeń broni, i inne tego typu dźwięki. W zasadzie nie usłyszymy tutaj innych dźwięków niż w podstawce, może za wyjątkiem odgłosów wydanych przez greckich przeciwników. Całość brzmi naprawdę dobrze, przyjemnie się wszystkiego słucha i nie da się zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa zdecydowanie pomaga budować klimat.

Voice acting również nie odstaje jakościowo, co w zasadzie również nie powinno być niczym dziwnym, ponieważ w zasadzie obsada głosowa się nie zmieniła i większość głosów powinna być nam już znana. Jedynym nowym głosem w nowej serii jest głos Heliosa, który nie odstaje od reszty głosów, również został zagrany naprawdę dobrze. Osobiście preferuje angielski voice acting od polskiego, ponieważ według mnie brzmi on zdecydowanie lepiej, a w przypadku polskiego nie zawsze brzmi on tak dobrze, ale nie ma tragedii, bez problemu można go słuchać. Całość brzmi naprawdę dobrze, dialogów słucha się z przyjemnością, a aktorzy głosowi dokładnie wiedzieli jak oddać odpowiednie emocje. Jeśli nie chcecie grać z polskim dubbingiem, jednak nie znacie dobrze języka angielskiego, to zostały również dodane tutaj polskie napisy. Tłumaczenie również stoi na wysokim poziomie, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj jedynym elementem, który nie przeszedł żadnych zmian. To dalej ta sama oprawa graficzna, którą mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gdy, co oczywiście nie jest w żaden sposób wada, zwłaszcza, że jest to dodatek wymagający posiadania podstawowej wersji gry, jak i jest całkowicie darmowy. Z tego też powodu nie będę jakoś szczegółowo opisywał grafiki, ponieważ po prostu bym musiał napisać ponownie to samo co w przypadku recenzji podstawowej wersji gry, więc też mógłbym po prostu ten fragment przekopiować. Trzeba jednak napisać, że jest ona bardzo ładna i nawet dzisiaj budzi prawdziwy podziw, chociaż nie wykorzystuje pełni mocy konsoli Playstation 5, tak dalej to najwyższa półka. Wszystkie tekstury są bardzo szczegółowe, sporej rozdzielczości, więc też nie doświadczymy tutaj żadnych rozmazanych elementów, czy poszarpanych końcówek. Przekłada się to oczywiście na elementy otoczenia oraz różne modele. Całość została dopasowana do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do terenów, co z kolei przekłada się na ładniejsze lokacje. Jak też można się domyślić, nie możemy za bardzo wchodzić w jakąkolwiek interakcję z wieloma modelami, jednak część z nich możemy bez problemu zniszczyć, więc można to uznać za pewną formę interakcji. Modele postaci również są te same, jedynie niektóre mogą się różnić ubiorem. Nie da się zaprzeczyć, że są naprawdę ładne, bardzo szczegółowe, jak i również posiadają płynne animacje. Tutaj jako ciekawostkę mogę napisać, że za ukończenie fabuły odblokowujemy specjalną skórkę dla Kratosa, którą możemy wykorzystać w tym dodatku, jak i w podstawowej wersji gry w trybie Nowa Gra+. Nie napiszę dokładnie jak wygląda ta skórka, ale napiszę tylko, że fani klasycznych odsłon będą zadowoleni. Podobnej jakości zostali wykonani przeciwnicy, a zwłaszcza w ładniejszej wersji prezentują się przeciwnicy z Grecji, którzy teraz naprawdę wyglądają groźnie. System świateł i cieni, odbić, czy wody, to wszystko dalej prezentuje się naprawdę ładnie i sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. Nie da się zaprzeczyć, że oprawa jest tutaj po prostu śliczna i ma swoje faktyczne odbicie w klimacie, a fani opraw graficznych będą w siódmym niebie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna, uzupełniająca historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna oprawa graficzna
+greccy przeciwnicy
+darmowy!
+rozgrywka jest naprawdę przyjemna…

Minusy:
-…jednak potrafi szybko zrobić się męcząco powtarzalna
-pancerze to tylko skórki

God of War: Ragnarok – Valhalla to dodatek, którego nikt się nie spodziewał, ale wszyscy przyjęli z otwartymi ramionami. Największe zaskoczenie było to, że okazał się być całkowicie darmowy. Sam należałem do tej zaskoczonej grupy, jednak to, że okazał się być darmowy oraz w stylu roguelike, sprawiło, że ostudziłem swoje oczekiwania i też trochę obawiałem się, że będzie to po prostu nudne przedłużanie życia gry, to też powód przez który tak późno zdecydowałem się zagrać. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest to bardzo dobry dodatek. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 9/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek w którym jednak trzeba zaakceptować zmianę stylistyki, jednak historia wynagradza pewne niedociągnięcia. Zdecydowanie warty zagrania, jeśli brakuje Wam Kratosa i chcielibyśmy poznać jego kolejne przygody, a to, że jest darmowy powinno być wystarczającym argumentem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest czwartą odsłoną cenionych survival horrorów. Omawiany tytuł jest remasterem wydanego w 2008 roku tytułu, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo Wii wyłącznie w Japonii. Wcielając się w trzy postacie przyjdzie nam zmierzyć się z licznymi duchami oraz zbadać sprawę tajemniczego kultu. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Na wyspie Rogetsu, w południowej Japonii, istnieje pewna tradycja przeprowadzania festiwalu Rogetsu Kagura, który ma miejsce raz na dziesięć lat. Podczas jednego z tych festiwali uprowadzonych zostało pięć dziewczynek, które szczęśliwie zostały ocalone przez policjanta Choshiro Kirishime, którzy przybył na wyspę w poszukiwaniu seryjnego mordercy Yo Haibara, którego ostatecznie nie udało mu się złapać. Uprowadzone dziewczynki nie były w żaden sposób zranione, jednak straciły wszystkie wspomnienia. Dziesięć lat później dwójka uratowanych dziewczyn umiera w tajemniczy sposób. Po tym wydarzeniu Misaki Aso oraz Madoka Tsukimori, kolejne dwie uratowane dziewczyny, wybierają się ponownie na wsypę Rogetsu, aby spróbować odzyskać swoje wspomnienia oraz odkryć co tak naprawdę się na niej stało. Śladem dziewczyn wyrusza również Ruka Minazuki, ostatnia z dziewczyn, która jedyne co pamięta, to tajemniczą melodię, dzięki której część wspomnień do niej wraca. Również na zlecenie matki Ruki na wyspę wyrusza Choshiro, który po uratowaniu dziewczynek rzuca pracę w policji i zostaje prywatnym detektywem, co pozwala mu dalej badać sprawę Yo. Jak można się domyślić, wyspa po dziesięciu latach okazuje się być zupełnie pozbawiona żywych istot, a jedynie można gdzieniegdzie zobaczyć przechadzające się dusze. Grupa bohaterów trafi do szpitala oraz sanatorium, gdzie badana była dziwna choroba, zwana Moonlight Syndrome. Zagłębiając się coraz bardziej w wyspę, dziewczyny odkryją nie tylko swoją przeszłość, a również mroczną stronę byłych mieszkańców wraz z ich niepokojącymi obrzędami. Tak mniej więcej prezentuje się ogólny opis fabularny tej odsłony i na pierwszy rzut oka może wydawać się on dosyć standardowy, jednak w praktyce tak nie jest. Historia jest tutaj świetnie napisana, od samego początku do końca utrzymuje gracza w ciekawości co odkryjemy dalej, nawet jeśli możemy pewne elementy przewidzieć, to i tak jesteśmy ciekawi jak zostaną odkryte. Odkrywamy ją tutaj również poprzez liczne notatki, które przedstawiają nam wydarzenia z przeszłości, przed zniknięciem wszystkich ludzi, jak chociażby informacje o chorych, o samej chorobie, notatki chorych, jak i różnego rodzaju rytuałach. Zauważyłem, że młodym graczom zbyt szczególnie nie podoba się odkrywanie historii poprzez notatki, jednak w tej produkcji ma to sens, ponieważ jakby nie patrzeć, to na wyspie nie spotkamy żadnej żywej osoby, a nasi bohaterowie z pewnych względów również nie mogą na siebie trafić. To też nie jest tak, że jak nie zbierzemy żadnej notatki, to nie zrozumiemy historii, jednak nadają one dodatkowej głębi i sprawiają, że całość ma jeszcze większy sens. Sam sposób opowiadania zasługuje na pochwałę, ponieważ twórcy idealnie wyważyli walkę z opowiadaniem historii oraz wspomnieniami postaci. Wyważenie tych trzech elementów spowodowało, że nie odczuwamy tutaj monotonni, więc też ciężko tutaj się wynudzić. Same postacie zostały ciekawie napisane i przedstawione, każdy z nich ma swoją własną historię oraz własną prawdę do odkrycia, ponieważ nawet jeśli przybyli w jednym celu, to na miejscu odkrywają nowy. Nawet sami przeciwnicy nie są bez znaczenia, ponieważ o ile są to duchy, tak każdy ma swoją własną historię, która pokazuje nam dlaczego został tak przedstawiony i dlaczego atakuje w taki sposób, co również odkrywamy poprzez notatki. Wszystko co tutaj opisuje zostało napisane w dużym skrócie, ponieważ istnieje tutaj wiele sekretów, które warto odkryć samemu. Historia została naprawdę bardzo dobrze napisana, stoi na bardzo wysokim poziomie, i nawet jeśli w oryginale została wydana w 2008 roku, tak jakościowo może się równać, a nawet przewyższać, z większością obecnie wydawanych tytułów. Warto tutaj również napisać, że nawet jeśli jest to czwarta odsłona serii Fatal Frame/Project Zero, to fabularnie nie jest ona powiązana z żadną poprzednią odsłoną, więc można na spokojnie do niej podchodzić, co zresztą bardzo polecam, ponieważ jest to jeden z najlepszych tytułów z gatunku survival horrorów.

Zakończenie jest tutaj bardzo ciekawym doświadczeniem, zresztą jak cała fabuła, chociaż też nie jest do końca idealne. Jest ono ciekawe, ponieważ w teorii jest ono dobre, jednak pozostawia taki smutny posmak. Wracające wspomnienia nie zawsze okazywały się tymi dobrymi, a ich waga mogła być przytłaczająca. Bardzo ładnie zostało przedstawione w bardzo emocjonalny sposób, co potęgowane jest przez świetny utwór grający w tle, jak i efekty graficzne. Niestety starcie z finalnym bossem już takie ciekawe nie było, ponieważ okazał się on jednym z prostszych przeciwników, a na pewno najłatwiejszym w porównaniu z trzema poprzednimi odsłonami serii. Mimo wszystko, nawet jeśli samo starcie nie jest aż tak satysfakcjonujące, to zakończenie już jest. Bardzo ładnie zrobione, że aż mi zrobiło się przykro, i to z dwóch powodów, ponieważ ładnie podsumowuje nasze dokonania, ale też się skończyło. Warto tutaj napisać, że w teorii mamy tutaj dwa zakończenia, które zależy od poziomu trudności. Pierwsze z nich odblokowujemy na poziomie łatwym i normalnym, a drugie na poziomie trudnym i koszmarze. Różnice w tych dwóch zakończeniach są kosmetyczne. W tym drugim w tle gra nam inny utwór, a podczas napisów końcowych widzimy dodatkowe zdjęcia dopowiadające niektóre rzeczy. Nie jest to może coś co by krzyczało by zagrać jeszcze raz, jednak na pewno jest to coś wartego zobaczenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś czego na długo nie zapomnicie, nie tylko pod względem na to jak wciąga do dalszej rozgrywki, ale też jakie napięcie buduje oraz jak bardzo straszy. Nie będzie przesadą jak napiszę, że ta produkcja posiada jeden z najsilniejszych klimatów growych, nie tylko w swoim gatunku. Wciąga od samego początku i utrzymuje gracza aż do samego końca, nie zapominając o ciągłym budowaniu napięcia oraz poczuciu izolacji. Sama historia ma tutaj spory wpływ na klimat, głównie przez sposób prowadzenia oraz liczne tajemnice, które są w niej rozłożone. Bardzo spodobało mi się to jak twórcy nie traktują gracza jak idiotę dając mu od razu na tacy podane rozwiązanie różnego rodzaju sekretów, a stopniowo dają wskazówki naprowadzając na to rozwiązanie. Warto tutaj również wspomnieć o tym, że nieraz po przeczytaniu notatki dotyczącej jakieś osoby jej duch może nam się pojawić, nie zawsze jest to od razu, ale za każdym razem podnosi tętno. W całej grze jest wiele takich smaczków, które budują ten klimat. Lokacje również mają swój silny wpływ, ponieważ zostały w ciekawy sposób zaprojektowane. Oczywiście występuje tutaj backtracking, jednak w większości przypadków jak wracamy do odwiedzonych już lokacji, nawet jeśli tylko przez nie przechodzimy, to możemy doświadczyć czegoś nowego. Sam projekt jest przemyślany, po raz pierwszy w serii nie poruszamy się w typowo japońskich budynkach, jakichś świętych miejscach, a „klasycznym” szpitalu oraz sanatorium z ich różnymi sekretami. Rozgrywka przeszła trochę znaczących zmian względem swoich poprzedniczek, chociaż w swoim trzonie to dalej ta sama produkcja. Może wydawać się, że nie będzie ona tutaj zbyt ciekawa lub też nie do końca dopasowana, ponieważ w końcu walczymy tutaj z duchami przy pomocy aparatu, chociaż nie tylko, jednak dosyć szybko to złudzenie się rozmywa. Rozgrywka potrafi być wymagająca, eksploracja jest satysfakcjonująca, a liczne znajdźki tylko zachęcają do ich szukania. Przyczepić mógłbym się jedynie do pokazywania się przedmiotów poprzez skierowanie światła z naszej latarki na nią. Brzmi to całkiem interesująco, jednak niekiedy było to tak upierdliwe, że odechciewało się prób zdobycia jakiegoś nieznanego nam przedmiotu. To wszystko oprawione jest w przyjemną dla oka oprawę graficzną, która może nie jest najładniejsza, widać pewne naleciałości jeszcze z Wii, jednak nie jest źle. Został nałożony tutaj filtr ziarna, bardzo delikatny, dzięki czemu dodaje to całości odpowiedniego mroku oraz klimatu. W tym wszystkim przygrywa nam niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa, zarówno pod względem muzycznym, jak i dźwięków otoczenia. Każdy utwór, jak i każdy odgłos, który usłyszymy podczas gry został świetnie dopracowany. To wszystko może brzmieć jak wychwalanie przez fanatyka danej gry, jednak ciężko jest napisać o czymś co jest tak dobrze dopracowane i przy tym zabrzmieć realistycznie. Z tego też powodu bardzo Was zachęcam do zapoznania się z tym tytułem, nawet jeśli nie jesteście fanami horrorów. Wszystkie elementy, które tutaj opisałem budują niesamowity klimat, który przykuwa uwagę graczy, wpuszcza do swojego świata i pozwala poczuć całą masę emocji. Nie jest on oczywiście idealny, niektóre elementy nie do końca zagrały jak powinny, jak i dla niektórych nie wszystkie rozwiązania dzisiaj będą miały sens, jednak pomimo tego to dalej bardzo mocna pozycja. Jak już wspominałem, warto dać jej szansę, zwłaszcza jeśli lubicie horrory, a jeśli chcecie dopiero zacząć z tym gatunkiem, to też jest dobry tytuł, ponieważ nieraz lepiej rzucić się na głęboką wodę. Klimat to zdecydowanie jeden z najsilniejszych plusów tej produkcji.

W ostatnim czasie jak opisuje horrory, to zwykle zbyt szczególnie się nie rozpisuje opisując straszenie, ponieważ te tytuły nieszczególnie sobie radzą w tej kwestii, jednak tutaj jest zdecydowanie inaczej. Jeśli napiszę, że jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, które kiedykolwiek został wypuszczony na rynku, to nie będzie to wcale przesadą. Sporą robotę robi tutaj klimat, który potęguje najlepsze elementy produkcji. Zaczynając tutaj od poczucia osamotnienia, co jest tutaj silne, chociaż może wydawać się to dziwne, ponieważ jednak mamy więcej niż jednego bohatera/bohaterkę, tak z pewnych względów nie poruszają się oni razem, jak i również nie mogą na siebie natrafić, więc w zasadzie od samego początku jesteśmy sami. Już samo znalezienie się w opustoszałych budynkach powoduje poczucie izolacji, a jak do tego doliczymy to, że jesteśmy jedyną żywą istotą w danym budynku pełnym różnych duchów, to jest to tym bardziej silniejsze. Nie można zapomnieć tutaj o ciągłym budowaniu napięcia, chociażby przez samą ścieżkę dźwiękową. Każde pomieszczenie posiada swój utwór, który już sam w sobie może sprawić, że stajemy się czujniejsi. Walki wcale nie ma tutaj dużo, jednak poruszanie się po ciemnych korytarzach, czy przeszukiwanie zagraconych pomieszczeń, sprawia, że stajemy się bardziej przygotowani na starcia z wrogami, co wcale nie musi mieć miejsca. Sama walka z przeciwnikami potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Walka przy pomocy aparatu może wydawać się śmieszna, jednak jak się walczy z duchami, to potrafi podnieść tętno. Naszymi przeciwnikami są duchu i może w tej odsłonie mniej przeciwników porusza się po suficie, czy lata, chociaż i takie się zdarzają, tak walka z kimś kto potrafi zniknąć na naszych oczach i wyjść ze ściany obok nas, sprawia, że stajemy się czujniejsi, a starcie z więcej niż jednym przeciwnikiem jest ciekawym doświadczeniem. Oczywiście nie można również zapomnieć o jednym z elementów, który sprawił, że ta seria stała się przykładem dla innych gier tego gatunku, czyli wykonanie jumpscare’ów. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że zwykle nie mam o nich nic dobrego napisania, ponieważ nie są zbyt dobrze wykonane. Tutaj stoi to na najwyższym możliwym poziomie i to z wielu powodów. Nie są przewidywalne, odpowiednio dopasowane do całej produkcji i potrafią podnieść ciśnienie. Ciężko tutaj jest to dokładnie opisać bez żadnych spoilerów, jednak mogę Wam napisać, że nieraz czytając jakąś notatkę o jakieś osobie, to duch tej osoby może się pojawić za naszą postacią, przy nas, czy jak zaczniemy się wycofywać. Zdarzyło mi się nawet podskoczyć na krześle, co właściwie się nie zdarza, więc jest tutaj dobrze. Cały klimat, budowanie napięcia, genialne jumpscare’y, i wiele więcej składa się tutaj na niepowtarzalne poczucie strachu. Ciężko jest to opisać, ponieważ to trzeba poczuć na własnej skórze, więc też bardzo polecam ten tytuł, jeśli szukacie strasznych doznań.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w dwóch większych obszarach. Te obszary to oczywiście szpital oraz sanatorium, chociaż te dwie są tak właściwie połączone, jednak pełnią swoje zupełnie inne role w fabule. Jak zatem również można się domyślić, zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pokoje pacjentów, gabinety pielęgniarek, stołówkę, gabinet dyrektora, izolatkę, schowek pod schodami, różnego rodzaju podziemia, jak i inne tego typu miejsca. Jest ich tutaj naprawdę wiele, jednak nie do każdego miejsca możemy się dostać od razu, niektóre wymagają klucza, bądź też specjalnego zdjęcia, niektóre są otwierane przez ducha, czyli też w większości przypadków kolejne lokacje otwierają się wraz z postępami fabularnymi. Każde z nich jest bardzo przyjemnie zaprojektowane, nie widać w nich aż tak bardzo japońskiego stylu, jak to było chociażby w poprzednich częściach, jednak dalej są tutaj pewne nutki tego klimatu. Lokacje są dosyć ciemne, często pełne różnego rodzaju modeli z którymi w większości niestety nie możemy wchodzić w interakcję. Nie znajdziemy tutaj pustych lokacji w każdej można coś znaleźć. Oczywiście występuje tutaj backtracking, o którym już wspominałem, jednak poprzez niego ujawniają się nowe sekrety znanych miejsc, co również ciekawe to co robimy jedną postacią może wpłynąć na druga, jak chociażby działające windy. Przyjemnie się każde z tych miejsc eksploruje, nawet jeśli czasami jest strach gdzieś zaglądać, co ma swój bardzo pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj akurat jednym z najmniej skomplikowanych elementów tej produkcji, jednak nie oznacza to, że jest słabszy, ponieważ na swój własny sposób jest bardzo ciekawy i wbrew pozorom dosyć oryginalny. Będziemy tutaj eksplorować, zbierać przedmioty, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Warto tutaj wspomnieć, że w ciągu całej gry wcielamy się w trzy postacie – Rukie, Misaki oraz Choshiro. Sterowana postać zmienia się co rozdział i każdą z nich odkrywamy inną część historii, jak i doświadczamy zupełnie innych rzeczy. Jako, że niektóre rozdziały potrafią być trochę dłuższe, to między nimi mamy krótkie podsumowanie co dana postać doświadczyła poprzednim razem jak ją sterowaliśmy. Nie będę ukrywał, że to świetny pomysł, ponieważ przy takiej ilości sterowanych postaci, nawet jeśli wydaje się, że nie jest ich dużo, pewne szczegóły mogą nam wylecieć z pamięci. Eksploracja jest tutaj podstawą, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę, dostajemy cel i musimy go na swój sposób zrealizować. Chociaż to też nie jest jakoś szczególnie skomplikowane, ponieważ nawet jeśli nie do końca wiemy gdzie iść, to jak znajdziemy się w odpowiednim miejscu pojawi się duch, który będzie szedł w danym kierunku i pójście za nim zwykle doprowadzi nas do celu. Teoretycznie można napisać, że jest to prowadzenie za rączkę, jednak nie jest to tak częste jak mogłoby się wydawać. Pokazywanie się ducha za którym musimy podążać często też okazuje się pułapką, jak i również pokazuje nam, że pójście w przeciwnym kierunku pozwoli nam znaleźć dodatkowe przedmioty. Odszukiwanie przedmiotów jest tutaj dosyć oryginalne, ponieważ nie widzimy tych przedmiotów na pierwszy rzut oka, niezależnie czy są to notatki, przedmioty leczące, czy kryształy. Gdy znajdujemy się w pobliżu jakiegoś przedmiotu w prawym, dolnym rogu wyświetla się symbol, który świeci coraz mocniej, gdy się zbliżamy do danego przedmiotu. By stał się dla nas widoczny musimy nakierować na niego źródło światła z naszej latarki. Brzmi to bardzo ciekawie, na konsoli Nintendo Wii było bardzo przyjemne, nawet w wersji na Playstation 5 również jest ciekawym doświadczeniem, jednak bywa też niezwykle irytujące. Niektóre przedmioty dosyć szybko się pojawiają, jednak niektóre z nich są bardzo irytujące do znalezienia, nawet jeśli nasz sygnalizator świeci już najjaśniej, to i tak nieraz sprawienie by przedmiot się pojawił jest niezwykle ciężkie, zwłaszcza, że sterowanie latarką przy pomocy gałki pada nie jest tak swobodne niczym kontrolerem z Wii. Niestety nieraz przez takie problemy porzucałem niewiadome mi przedmioty by nie marnować na nich czasu. System sam w sobie jest ciekawy, jednak powinien być bardziej dopasowany do innych konsol. Podnoszenie tych przedmiotów również różni się od klasycznego sposobu w tego typu grach. Tutaj by podnieść przedmiot musimy przytrzymać przycisk aż do momentu złapania go przez naszą poznać. Jest to dosyć dziwny system, który wynika z tego, że niektóre z nich są chronione przez duchy, więc nieraz podczas próby podniesienia pojawi się ręka ducha, która spróbuje nas złapać, jeśli nas złapie, to musimy się od niej wyrwać, jednak tym sposobem tracimy również przedmiot, który mieliśmy podnieść. Oczywiście możemy uniknąć złapania przez rączkę ducha, wystarczy odpowiednio wcześniej zacząć wycofywać swoją dłoń. Może trochę to spowalnia rozgrywkę, jednak nie da się ukryć, że buduje to pewne napięcie, nie jesteśmy zawsze pewni, czy dany przedmiot jest bezpieczny do podniesienia. W czasie eksploracji natrafimy również na różnego rodzaju zagadki. Będziemy tutaj odszukiwali przedmiotu by użyć go w odpowiednim miejscu, wyszukiwali kodów, rozwiązywali układanki, a także inne tego typu aktywności. W większości przypadków dana zagadka zaczyna się od konieczności zrobienia zdjęcia danemu miejscu, dzięki czemu pokazuje nam się miejsce w którym ukryty jest potrzebny przedmiot lub też hasło. Miejsca pokazane na tych zdjęciach znajdują się w odwiedzonych przez nas lokacjach i są to dosyć charakterystyczne miejsca, że raczej nikt nie powinien mieć z nimi problemów. Nie da się ukryć, że poziom trudności tych zagadek nie stoi na wysokim poziomie, wręcz można napisać, że są banalnie proste, chociaż mogą nas zatrzymać układanki, jeśli nie jesteście w nich zbyt silni, tak jak ja. Stanowią natomiast bardzo przyjemne urozmaicenie rozgrywki. Ukończenie całej gry na normalnym poziomie trudności zajęło mi około trzynastu godzin, co jest całkiem odpowiednim czasem zapełnionym ciekawą zawartością oraz interesującą fabułą.

Walka pełni tutaj znaczącą rolę, głównie dlatego, że to dzięki niej zasłynęła, chociaż wbrew pozorom nie ma tutaj jej aż tak dużo jak mogłoby się wydawać. Zacznijmy od naszych przeciwników, którzy są tutaj naprawdę ciekawym typem wrogów. Są to dusze mieszkańców oraz pacjentów wyspy na która trafiamy, więc też w większości przypadków się nie powtarzają. Oczywiście niektóre są do siebie podobne wyglądem ze względów na pewne wierzenia. Z niektórymi przeciwnikami walczymy więcej niż raz, jednak gra nie udaje, że to są zupełnie nowi wrogowie, głównie dlatego, że są to dusze o których mogliśmy przeczytać w notatkach lub też są ważne dla fabuły. Każdy z nich ma również swój sposób ataku oraz szybkość poruszania, jak i ataków. W porównaniu z poprzednimi częściami mało jest tutaj duchów, które latają, atakują z sufitu, czy podłogi, chociaż i takie się tutaj zdarzają. Podczas walki po zadaniu im obrażeń, lub po to by nas zmylić, znikają nam z radaru i pojawiają się w losowym miejscu wokół nas. Już starcie z jednym przeciwnikiem bywa stresujące, a jeśli zostaniemy zaatakowani przez dwie lub trzy dusze, to już zaczyna się niezła zabawa. Walczymy tutaj głównie przy pomocy Aparatu Obscura, który został stworzony do egzorcyzmowania dusz. W momencie nacelowania centrum obiektywu na twarzy ducha zbiera się energia, która wykorzystywana jest do zadawania obrażeń przeciwnikom. Oczywiście, czym więcej energii zbierzemy tym większe obrażenia zadamy, a gdy załadujemy energię w pełni, to wykonamy Zero Shot, który zadaje spore obrażenia. Warto spróbować wykonywać ten typ ataku, jednak nie jest to takie proste, gdy walczymy z szybszym przeciwnikiem, wykonującym uniki, czy po prostu w momentach jak walczymy z większą liczbą przeciwników. Dużo potężniejszym atakiem jest Fatal Frame, który wykonujemy na jakieś pół sekundy przed atakiem przeciwnika, a po nim możemy wykonać dwa kolejne na które mamy coraz mniej czasu. Jest on dosyć ciężki do opanowania, zwłaszcza przy szybszych przeciwnikach, jednak warto się go wyuczyć, ponieważ w niektórych starciach może nam pomóc zaoszczędzić nerwów. Warte wspomnienia jest to, że robienie zdjęć zużywa klisze. W ciągu gry natrafimy na różnego rodzaju klisz, które różnią się zadawanymi obrażeniami oraz szybkością przeładowania. Podstawowe są nieskończone, jednak są też najsłabsze i jeśli chcemy na nich polegać, to trzeba nauczyć się wykonywać Fatal Frame’y. Klisze możemy znaleźć podczas eksploracji oraz również zakupić w sklepie w miejscu zapisu. Za pokonywanie przeciwników otrzymujemy punkty, które możemy wykorzystać do zakupu przedmiotów leczących oraz klisz, jak i również elementów kosmetycznych, jeśli je odblokowaliśmy. W czasie eksploracji możemy natrafić również na ulepszenia oraz obiektywy do aparatu. Ulepszeń wcale nie ma tak dużo, jednak te które możemy znaleźć potrafią być przydatne, jak chociażby możliwość zobaczenia paska zdrowia ducha. Obiektywy są z kolei czymś w rodzaju umiejętności aktywowanych, a tych możemy mieć trzy jednocześnie, które wymieniamy podczas walki. Tymi umiejętnościami jest chociażby możliwość wykonania potężniejszego ataku, czy też spowolnienie lub całkowite zatrzymanie ducha. Początkowo może wydawać się to trochę skomplikowane, zwłaszcza, że sama walka przy pomocy aparatu nie wydaje się zbyt poważna, jednak jak już się to trochę opanuje i stoczy się kilka pojedynków, tak można się przekonać, że jest ona po prostu świetna. Nie tylko budzi emocje, ale też jest bardzo immersyjna. Nowością w tej serii jest walka przy pomocy latarki, którą wykorzystuje Choshiro. Nie jest to zwykła latarka, ponieważ ta wykorzystuje moc światła księżyca, więc jak też można się domyślić, nie wykorzystuje ona klisz, ani niczego wymiennego, a energię księżyca, gdy ona nam się skończy, to musimy trochę odczekać by się ponownie naładowała. W przypadku walki latarką nie mamy dostępu do Zero Shotów oraz Fatal Frame’ów, jednak za to obszar, jak i odległość, ataków jest większa, więc też z tego powodu Choshiro częściej walczy z większą ilością przeciwników. Nie będę ukrywał, że walka latarką jest bardziej dynamiczna, chociaż nie budzi aż takich emocji jak walka aparatem. Tutaj jeszcze warto napisać, że mamy dwa sposoby na sterowanie celowaniem aparatu oraz latarki. Pierwszy z nich, to klasycznie prawą gałką na padzie, a drugim jest sterowanie samym padem. Nie ukrywam, że ten drugi sposób jest dosyć ciekawy i przyjemnie zrealizowany, jednak po kilku starciach wyłączyłem tę opcję by niepotrzebnie nie męczyć rąk, czym też nic nie straciłem z immersji. W trakcie gry znajdziemy również niebieskie oraz czerwone kryształy, które służą do ulepszania aparatu/latarki oraz obiektywów. Zwiększamy tym sposobem statystyki naszego sprzętu, jak zadawane obrażenia, szybkość wymiany kliszy, czy w przypadku latarki, szybkość ładowania energii. Warto jednak pamiętać, że kryształy, jako jedyne przedmioty w grze, są wspólne dla wszystkich postaci, więc ulepszając aparat jednej postaci możemy tym samym osłabić resztę, także wkrada się tutaj pewne strategiczne myślenie, czy będziemy ulepszać jedną postać, czy może rozłożymy kryształy po równo na każdą postać. Sama gra potrafi być wymagająca, chociaż na początku mamy wybór między dwoma poziomami trudności – łatwym i normalnym. Po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy tryb trudny, a po ukończeniu gry na trudnym, to odblokowujemy poziom koszmarny. Na całe szczęście wyższe poziomy trudności możemy przechodzić w trybie nowej gry plus, zachowując tym samym wszystkie ulepszenia oraz zawartość ekwipunku, poza kluczowymi przedmiotami. Jest to pomocne, ponieważ na wyższych poziomach duchy są silniejsze, wytrzymalsze i bardziej agresywne, jak i również niektóre przedmioty przestają być dostępne w sprzedaży w punktach zapisu. Wszystko co tutaj opisałem może wydawać się dziwne, jak i również dosyć proste w swojej budowie. Nie da się ukryć, że po części tak właśnie jest, jednak też nie da się ukryć, że każdy z tych elementów jest niezwykle satysfakcjonujący oraz klimatyczny. Oczywiście nie każdy element został dopracowany, niektóre cierpią jeszcze na pozostanie w erze Wii, jednak mimo wszystko nie są to jakieś szczególnie duże błędy, które by wybijały nas z klimatu, czy psuły doznania. Warto zagrać, jeśli oczekujecie czegoś nowego, wymagającego i satysfakcjonującego.

Role znajdziek pełnią tutaj zjawy oraz lalki hozuki, których jest tutaj całkiem sporo. Jak można się też domyślić, nie „zbieramy” tych znajdziek w klasyczny sposób, a po prostu robimy im zdjęcia. Zjawy to dusze, które nie są agresywnie do nas nastawione, a przynajmniej w danym momencie. Pojawiają się one w konkretnych miejscach i jesteśmy o tym informowani poprzez sygnały dźwiękowe, jak i delikatnie zmieniony obraz. W porównaniu do innych znajdziek z innych gier, zjawy są czasowymi znajdźkami, więc jeśli nie uda nam się zrobić im zdjęcia w czasie w którym są obecne, to stracimy możliwość ich zdobycia. Nie ukrywam, że jest to dosyć ciekawy rodzaj zbieractwa, jednak wymagający wiedzy kiedy się pojawiają oraz odpowiedniej szybkości, ponieważ czasami jest ciężko zrobić zdjęcie ducha, który biegnie w pewnej odległości od nas i szybko się oddala, więc bywa to dosyć irytujące. Najbardziej irytujące jest to, że nie zawsze gra uznawała nasze zdjęcia, rozgryzienie tego systemu zaliczania. Czasami wystarczy, że na zdjęciu widać głowę ducha i zdjęcie jest zaliczone, a nieraz miałem sytuację, że cały duch był widoczny, ale chyba kąt był zły, bo nie było ono zaliczane. Lalki hozuki są przedmiotami w których to pewna osoba umieściła fragmenty swojej duszy, więc też te lalki są przeklęte, a naszym zadaniem jest je oczyścić, czyli również zrobić im zdjęcie. Są one poukrywane w całej grze, niektóre są bardziej widoczne, niektórych trzeba faktycznie poszukać. Z nimi akurat są dwa problemy, pierwszy to kąt zdjęć, bywa to irytujące, ale tutaj przynajmniej nie mamy limitu czasowego, a drugim problemem jest to, że po zrobieniu zdjęć te lalki nie znikają, a pozostają w miejscu i są widoczne również w innych rozdziałach. Problemem jest tutaj to, że niejednokrotnie kończąc rozgrywkę jednego wieczoru i wracając następnego marnowałem czas próbując zrobić zdjęcie jakieś lalce, ponieważ zapomniałem, że już je zrobiłem podczas poprzedniego posiedzenia w innym rozdziale. Nie da się ukryć, że są dosyć oryginalne, a także dosyć przemyślane, jednak zabrakło im kilku szlifów, aby być w pełni przyjemnymi.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie można się przyczepić, nawet jeśli szukałoby się czegokolwiek na siłę. Jak już wspominałem wcześniej, ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z elementów, który najbardziej wpływa na budowanie odpowiedniego klimatu, jak i również napięcia. Samych utworów wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, zdecydowanie więcej niż w którejkolwiek poprzedniej części. Każde pomieszczenie ma teraz swój własny motyw, co nieraz sprawia, że nie czujemy się zbyt pewnie lub przygotowujemy się na starcie, które wcale nie musi mieć miejsca. Utwory też całkiem zapadają w pamięci, zwłaszcza dwa ostatnie utwory, które słyszymy podczas zakończeń, aż tak są dobre oraz klimatyczne, że nawet słuchanie ich poza grą wywołuje pewne emocje. Zostały one świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu właśnie te napięcie jest budowane, razem z całą gamą różnych emocji, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat. Nie można zaprzeczyć, że pod względem jakości ścieżka dźwiękowa stoi na wysokim poziomie nawet dzisiaj w porównaniu do największych produkcji. Podobnej jakości zostały wykonane również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, upadających przedmiotów, płonącego ognia, wiejącego wiatru, płynącej wody, i inne tego typu odgłosy. Nie można również zapomnieć o odgłosach wydawanych przez duchy, które potrafią zjeżyć włosy na ciele, zwłaszcza jak spokojnie eksplorujemy i za naszymi plecami usłyszymy te niepokojące odgłosy. Pojawiają się tutaj również różne efekty dźwiękowe, które głównie objawiają się podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że całość brzmi naprawdę dobrze i powoduje, że chce się grać, nawet jeśli do końca nie czujemy się pewni. Całość świetnie działa na gracza, dzięki czemu klimat stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdecydowanie pozycja warta zagrania, aby odczuć to wszystko na własnej skórze.

Voice acting w żadnych wypadku nie odstaje jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. Po raz pierwszy w serii twórcy udostępnili jedynie japoński dubbing, a nie tylko angielski. Niektórym może to przeszkadzać, jednak brzmi to zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że całość jest oparta o japońskie mity i wierzenia. Aktorzy głosowi zostali świetnie dopasowani, świetnie wczuli się w grane przez siebie postacie, wiedzą jak oddawać emocje i brzmi to naprawdę dobrze, chociaż tak naprawdę dialogów nie ma tutaj jakoś szczególnie dużo. Różnego rodzaju dialogi, bardziej monologi, słyszymy tutaj w momentach jak postać wspomina pewne wydarzenia. Oczywiście nie potrafię mówić w języku japońskim, więc też nie rozumiem dialogów i tutaj przychodzą na pomoc angielskie napisy. Niestety nie mamy otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, chociaż język momentami jest bardziej zaawansowany, zwłaszcza jeśli czytamy notatki o różnego rodzaju badaniach oraz o samej chorobie. Także jakaś znajomość języka jest tutaj potrzebna, aby w pełni zrozumieć historię, więc trzeba liczyć, że fani stworzą spolszczenie w wersji na PC.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy pamiętać, że pierwotnie ten tytuł został wypuszczony w 2008 roku jako tytuł ekskluzywny na konsoli Nintendo Wii, a dopiero w 2023 roku został wypuszczony na konsole ósmej i dziewiątej generacji, jak i również na PC. Nie jest to w żadnym przypadku remake, a remaster, więc też oprawa graficzna została jedynie odświeżona, a nie wykonana na nowo. Widać tutaj pewne naleciałości ze starej konsoli, jednak zostały tutaj poprawione efekty świateł i cieni, jak i również postaci, więc jakość na pewno stoi na odpowiednim poziomie. Tekstury prezentują się tutaj naprawdę dobrze, są dosyć szczegółowe oraz nie widać żadnych poszarpanych krawędzi, chociaż momentami mogą wydawać się trochę zbyt płaskie, jednak nie ma takich momentów zbyt dużo. Bardzo na tych teksturach zyskują modele, a później z kolei zyskują na tym również lokacje, które odwiedzamy. Modele są bardzo szczegółowe, wykonane w odpowiednim stylu, aby pasowały do różnych stylów pomieszczeń, jednak nie ze wszystkimi możemy wchodzić w interakcję, chociaż można napisać, że ze zdecydowaną większością nie wchodzimy w jakąkolwiek interakcję. Nie da się ukryć, że modele pełnią tutaj funkcję wypełniaczy, aby lokacje nie wyglądały na puste, jednak nie da się ukryć, że są całkowicie ładne i nie raz znajduje się jakiś przedmiot, który możemy podnieść, chociaż i tak normalnie go nie widać. Wspomniałem o poprawionym systemie świateł i cieni, który prezentuje się tutaj po prostu nieziemsko. Bardzo ładnie to widać w wąskich korytarzach, czy pomieszczeniach pacjentów, a nawet w takich w których światło pełni główną rolę. Modele również zostały odświeżone, zarówno główna obsada, jak i duchy krążące po wyspie. Żywych postaci nie mamy tutaj aż tak dużo, więc tutaj nie można pisać, że jakieś się powtarzają, jednak na pewno można napisać, że wyglądają bardzo ładnie, zwłaszcza żeńska obsada na której można zawiesić oko. Może ich stroje niespecjalnie pasują do tego typu wycieczki, jednak ładnie się prezentują. Jak już jesteśmy przy ubraniach, to trzeba wspomnieć, jak świetnie została wykonana ich fizyka. Podczas poruszania się fragmenty ubioru się poruszają, mocniej jeśli biegniemy, czy schodzimy po schodach. Tutaj można posłużyć się przykładem jednej z bohaterek, która nosi łańcuszek i na plecach zwisa kawałek łańcuszka, więc przy szybszym ruchu możemy zauważyć jak on odbija się o jej plecy. Wygląda to naprawdę przyjemne, nawet jeśli są to takie mało istotne szczegóły, a jakby tego było mało, to łączy się również z systemem świateł i cieni, co potęguje ten cały urok. Same animacje są równie ładne, całkiem płynne, nawet jak momentami podnoszenie przedmiotów, czy też otwieranie drzwi, wygląda trochę sztucznie, tak jest na co popatrzeć. W podobnej jakości zostali również wykonani nasi przeciwnicy u których również ciężko jest o klony, chociaż i takie się zdarzają, co w zasadzie jest kwestią ubioru. Pod względem animacji również to ten sam poziom, jednak warto tutaj wspomnieć o poruszaniu się i wyłanianiu się duchów ze ścian. Niby nie jest to nic szczególnego, ponieważ w wielu grach przy użyciu kodów możemy przenikać przez ściany, jednak jest to tak naturalnie, i jednocześnie niepokojąco, wykonane, że po prostu budzi podziw. Na całość oprawy został nałożony delikatny filtr ziarna, który ma symulować filmowość obserwowanej akcji, co wbrew pozorom wygląda dosyć dobrze, ponieważ jest on naprawdę delikatny. Wzmacnia się jedynie w momentach starć z potężniejszymi przeciwnikami, jak i we wspomnieniach. Zwykle nie jestem fanem tego typu filtra w grach, jednak tutaj został całkiem dobrze wykorzystany i wykonany. Całość nie tylko zyskuje na pewnej filmowości, a również na stworzeniu odpowiedniego mroku i tym samym nastroju. Oprawa graficzna w tym tytule nie może równać się z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, jednak stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu też pomaga budować odpowiedni klimat.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od samego początku aż do samego końca, nie doświadczyłem też żadnych większych bugów, jak również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał naprawdę dobrze zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna fabuła
+wciągający klimat
+jeden z najstraszniejszych horrorów
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+oprawa graficzna przeszła próbę czasu

Minusy:
-drobne nieprzystosowanie rozgrywki do nowszych konsol

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest produkcją w którą by zagrać trzeba było kombinować z nielegalnymi kopiami, jak i fanowskimi tłumaczeniami, więc bardzo ucieszyłem się w momencie ogłoszenia pracami nad przeniesieniem jej na nowe konsole. Nie ukrywam, że jako fan growych horrorów udało mi się ukończyć już wersję na Wii, jednak od lat nie miałem z nią styczności, więc też wiele elementów wyleciało mi z pamięci, także było to całkiem świeże doświadczenie. Pamięć czasami sprawia, że rzeczy z naszej przeszłości wydają się lepsze niż faktycznie były, więc też moje oczekiwania były trochę ochłodzone, a jednak zostały one bardzo przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam ocenę 9+/10. To bardzo dobra produkcja, która powinna być przykładem dla twórców growych horrorów jak powinna wyglądać produkcja, która nie tylko ma świetną fabułę, a również potrafi porządnie wystraszyć. Tytuł wręcz obowiązkowy dla fanów horrorów, a nawet dla osób, które nie czują się zbyt silni w tym gatunku, aby w końcu się przełamać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil: Village – Shadows of Rose – Recenzja

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem fabularnym do ciepło przyjętej podstawowej wersji gry survival horror będącej częścią głównej serii Resident Evil. W tym dodatku wcielać się będziemy w młodą Rose Winters, córkę głównego bohatera podstawowej wersji, która będzie musiała się zmierzyć się ze swoją przeszłością, a także nadprzyrodzonymi mocami. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany oraz wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się szesnaście lat po wydarzeniach znanych z podstawowej wersji gry. Wcielamy się w Rose Winters, córkę Ethana i Mii Winters, która jest już nastolatką oraz jest świadoma swoich nadprzyrodzonych mocy. Spotyka się ona ze znajomym, którego nazywa po prostu K, i pod jego naciskiem skarży się na swoje moce przez które nie potrafi znaleźć przyjaciół i jest uważana za dziwaka. Po usłyszeniu tych wiadomości jej znajomy zaproponował sposób by pozbawić dziewczynę znienawidzonych mocy. Okazuje się, że Miranda, główna antagonistka podstawki, prowadziła badania nad pewnym kamieniem, którego zdolności potrafią odbierać moce, jednak problem jest taki, że jej notatki nie są pełne i jedynym sposobem na poznanie lokalizacji kamienia, bądź nawet go zdobyciu, jest dostanie się do wnętrza wspomnień Mirandy, a dokładnie do Megamycete’a, wirusa, który gromadzi wspomnienia wszystkich osób zarażonych „pleśnią”. Wnętrze świadomości wirusa niby przedstawia realny świat, jednak powykręcany nagromadzonymi wspomnieniami, a także jedną potężną istotą. Od tej chwili Rose znajduje się w zupełnie nieznanym miejscu pełnym niebezpieczeństw, jednak pomaga jej niewidzialna siła, która określa się jej aniołem stróżem o imieniu Michael, który dodatkowo ostrzega dziewczynę, że to jest niebezpieczne miejsce i powinna się wycofać, jednak chęć pozbycia się mocy okazuje się zbyt silna. Spotka na swojej drodze nieznane sobie postacie, które nie zawsze okażą się przyjazne, jak i będzie musiała się zmierzyć ze swoimi złymi wspomnieniami, a to dopiero początek. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny tego dodatku i trzeba przyznać, że brzmi to dosyć ciekawie. Muszę przyznać, że historia jest tutaj naprawdę ciekawa, a to też dlatego, że twórcy nie wymyślili tutaj kolejnego incydentu z udziałem tego samego wirusa, a umiejscowili akcję w wirusie. Do tego spotykamy już znane nam postacie, ale w trochę innych sytuacjach, a nawet wydaniu, co pozwoliło się trochę pobawić twórcom i niby mogłoby to powodować pewne niezgodności fabularne, jednak i to zostało wzięte pod uwagę przez co na koniec zostało wyjaśnione w sensowny sposób. Nie będę również ukrywał, że przyjemnie się poznawało Rose, dziewczynę, którą ratowaliśmy w podstawce, wraz z jej problemami związanymi z mocami odziedziczonymi od rodziców. Historia jest tutaj ciekawa, jednak ma jeden, dosyć poważny problem, a jest nim przewidywalność. W zasadzie od samego początku możemy przewidzieć co się wydarzy, a także wielkie zwroty akcji również nie są żadną tajemnicą, no może tylko moment w którym zostanie odkryte w grze. Do końca liczyłem, że moje przewidywania okażą się błędne, jednak niestety historia jest dosyć pod tym względem typowa. Nie można ukryć, że historia jest ciekawa, postać Rose łączy charaktery obojga swoich rodziców, a i pomysł jest dosyć ciekawy, jednak to, że jest aż tak przewidywalna odbiera przyjemność płynącą z jej odkrywania. Nie ma problemu jak fabuła jest trochę przewidywalna, jednak potrafi też zaskoczyć, tutaj jednak tego zaskoczenia brak. Mimo wszystko historia jest warta poznania, zwłaszcza jak Wam się spodobała podstawowa wersja gry, a warto tutaj zaznaczyć, że resztą elementów ten dodatek nadrabia.

Zakończenie jest tutaj również przewidywalne, jednak nie da się ukryć, że pod względem przedstawienia zostało świetnie wykonane. W zasadzie łączy się ono ze sceną po napisach, którą mogliśmy zobaczyć po zakończeniu z podstawowej wersji gry. Tym samym sugeruje nam to, że cała akcja gry toczy się przed tą sceną, a to sprawia, że ta scena nabiera więcej sensu. Twórcy informowali o tym, że Resident Evil: Village jest zamknięciem historii Ethana, jednak nie musi to oznaczać, że nie zobaczymy więcej Rose, a przynajmniej to sugeruje zakończenie. Pomimo swojej przewidywalność bardzo przyjemnie się je ogląda, właśnie chociażby ze względu na tą otwartość. Pozostawiło ciekawą furtkę na kontynuację, chociaż pozostało parę wątków z podstawki do nadrobienia, jednak jestem pewny, że jeszcze kiedyś przyjdzie nam się wcielić w Rose. Zakończenie trochę nadrabia braki w fabule.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry, wręcz można napisać, że jest bardziej zbliżony do siódmej odsłony tej serii. Nie będę ukrywał, że sam początek gry, pierwsza lokacja po której się poruszamy, klimatem przypomniała mi serię The Evil Within w której to również trafialiśmy do świata w czyimś umyśle, co oczywiście nie jest żadną wadą, ponieważ pierwsza część tamtej serii była niezwykle klimatyczna, więc to tylko plus, że powoduje takie skojarzenia. Oczywiście dalej już bardziej przechodzimy w znane nam klimaty. Historia ma tutaj swój wpływ zarówno pozytywny, jak i negatywny. Jest oczywiście ciekawa, rozwija trochę zakończenie podstawowej odsłony, jak i przedstawia nam szerzej postać Rose, co sprawia, że chcemy ją poznawać, jednak jej przewidywalność potrafi odebrać przyjemność, ponieważ brakuje jej zaskoczenia. Mimo wszystko sam pomysł umiejscowienia gry jest niezwykle klimatyczny. To w zasadzie łączy się z lokacjami, które niby są tymi znanymi, jednak na tyle zmienionymi, wręcz wykręconymi, że odkrywanie ich na nowo jest całkiem przyjemne, nawet jeśli znamy już układ pomieszczeń. Rozgrywka nie jest do końca tak typowa, jak w przypadku innych odsłon z tej serii, a to głównie za sprawą bohaterki oraz jej specjalnych zdolności. Oczywiście dalej mamy tutaj elementy survivalu, w moim odczuciu jest tego nawet więcej niż w podstawce, ale także dochodzą moce dziewczyny, które głównie służą tutaj do rozwiązywania zagadek, jednak też mają zastosowanie w walce, a przynajmniej od pewnego momentu. Do tego doliczmy ciekawych przeciwników oraz interesujące starcia z bossami, a otrzymujemy niezwykle klimatyczną oraz satysfakcjonującą rozgrywkę. To wszystko spotęgowane jest przez niezwykle śliczną oprawę graficzną. Nie będę ukrywał, że w podstawową wersję grałem na konsoli Playstation 4 i już wtedy była naprawdę śliczna, jednak w ten dodatek grałem już na nowszej konsoli, Playstation 5, i muszę przyznać, że tutaj wygląda zdecydowanie lepiej, co tylko wzmacnia klimat oraz poczucie realizmu. Jakby tego było mało, to to wszystko zostało oprawione w świetną ścieżkę dźwiękową, gdzie wszystko pasuje, od muzyki przez dźwięki otoczenia i kończąc na voice actingu. Każdy z tych elementów pomaga na swój sposób stworzyć tutaj niezwykły klimat, który wciąga od samego początku i sprawia wiele przyjemności. Oczywiście nie jest on idealny, ma swoje elementy, które mogą zepsuć jego odbiór, jednak na całe szczęście nie ma takich elementów sporo, więc w większości czasu można się świetnie bawić. Klimat jest tutaj zdecydowanie jednym z najlepszych elementów całej produkcji.

Jeśli piszemy o strachu, to śmiało możemy uznać, że nie jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, chociaż nie można napisać, że nie straszy w ogóle. Oczywiście nie straszy cały czas, a dopiero od drugiego etapu o którym za dużo nie mogę napisać, aby niczego niepotrzebnie nie zaspoilerować, jednak mogę tylko wspomnieć, że w tamtym momencie zostajemy zupełnie bezbronni, a wcale nie zrobi się niegroźnie. Te momenty właśnie sprawiały, że serce bardziej biło, ponieważ łączyło bezbronność, ciemność, a także ciągle czające się niebezpieczeństwo, to jest właśnie przepis na dobre poczucie strachu, chociaż nie da się ukryć, że niektóre produkcje w których możemy się bronić straszyły nawet lepiej. Nawet jeśli ten dodatek cały czas nie straszy, to na pewno trzyma w odpowiednim napięciu, chociażby ze względu na survival, który jest tutaj zdecydowanie lepiej zrobiony niż w przypadku podstawowej wersji gry. Cały czas coś nam grozi, nasze zasoby są ograniczone, a mocy również nie możemy cały czas wykorzystywać. Także strachu może nie ma tutaj aż tak dużo, jednak pod względem napięcia nie można narzekać.

Lokacji nie mamy tutaj aż tak dużo jak mogłoby się wydawać, jednak zostały w pełni wykorzystane. Zwiedzimy tutaj miejsca, które mogliśmy już zobaczyć w podstawce, jak chociażby zamek lady Dimitrescu. Nie wymienię tutaj wszystkich lokacji, ponieważ w przypadku tego dodatku byłoby to spoilerem, jednak możecie się domyślić do jakich miejsc tutaj trafimy. Oczywiście nie są to w pełni te same miejsca, co prawda układ pomieszczeń został ten sam, jednak same wnętrza zostały odpowiednio pozmieniane, aby były dopasowane do fabuły, jak i ogólnego pomysłu na świat. Przyznam szczerze, że nie można tutaj napisać o pójściu na łatwiznę, ponieważ każde z tych miejsc jest w zasadzie inne, co prawda pomaga tutaj znajomość układu pomieszczeń, jeśli graliście w podstawkę, bo oszczędza to jednak trochę czasu, jednak sprawia, że odkrywamy te miejsca zupełnie na nowo. Każde z nich zostało bardzo ładnie zaprojektowane, każdy element ma tutaj w zasadzie sens, nawet jeśli nie możemy ze sporą częścią modeli wchodzić w interakcję, tak eksploracja jest tutaj świetna. Lokacje bardzo zyskują poprzez świetną oprawę graficzną, co również wpływa na klimat, jak i również na przyjemność płynącą z gry. Nie da się ukryć, że nawet lokacje stanowią plus tego dodatku.

Grywalność

Mogłoby się wydawać, że rozgrywka nie będzie się za bardzo różniła względem podstawowej wersji gry, zwłaszcza, że ten dodatek wymaga do działania podstawki, jednak zostało tutaj wprowadzonych kilka zmian. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, czy też walczyć z przeciwnikami. Jest tego niby mniej niż względem podstawki, jednak zostało w pełni wykorzystane. Sporą nowością są tutaj umiejętności głównej bohaterki, które co prawda nie są dostępne od początku, a od pewnego momentu, jednak dosyć szybko je zdobywamy. W czasie podróży przez fabułę ulepszamy nasze zdolności by bardziej nam się przydawały, a będziemy ich używali by niszczyć kwieciste rdzenie pleśni, jak i spowalniać lub ogłuszać przeciwników. W większości przypadków ta umiejętność przydaje się do eksploracji, aby odblokować jakieś przejście, utorować sobie drogę, czy zdobyć jakieś przedmioty. Pod tym względem nie musimy się martwić o stopień naładowania naszej mocy, nie mamy żadnych limitów, jeśli wykorzystujemy ją do eksploracji. Warto tutaj zaznaczyć, że rozgrywka nie jest tutaj aż tak otwarta jak w przypadku podstawki, ponieważ późniejsze lokacje są już bardziej liniowe, a nawet pierwsza która jest trochę bardziej otwarta również stawia na liniowość. Nie oznacza to oczywiście, że jest to jakiś błąd, czy jest drażniące, ponieważ w zasadzie fabuła jest tak skonstruowana, aby dawała takie złudzenie otwartości. Minimalna eksploracja została jednak tutaj pozostawiona, aby móc zebrać potrzebną amunicję, medykamenty, składniki potrzebne do tworzenia przedmiotów, czy też przedmioty fabularne. Zbieramy dokładnie to samo co w podstawce z jednym wyjątkiem. Tutaj został dodany nowy przedmiot pod postacią białego zioła, które służy nam do regeneracji energii naszych umiejętności, ponieważ tak jak pisałem, do niszczenia kwiecistych rdzeni nie potrzebujemy żadnej energii, jednak do spowalniania, ogłuszania, a także odpychania przeciwników musimy zużywać ograniczone zasoby naszej energii, która niestety samodzielnie się nie uzupełnia. Nasze moce są często wykorzystywane w zagadkach, które niestety nie są skomplikowane, ponieważ w większości polegają na znalezieniu jakiegoś przedmiotu, bądź też kilku, i użyciu go w odpowiednim miejscu, czasami znajdzie się miejsce na utworzeniu drogi do celu, czy dostaniu się gdzieś bez zwrócenia uwagi przeciwników. Nie jest to nic skomplikowanego, nic co by nas zatrzymało na dłużej, jednak bardzo ładnie wykorzystuje moce głównej bohaterki. Trochę jednak szkoda, że twórcy nie postarali się stworzyć czegoś bardziej skomplikowanego, ponieważ nawet historia by na to pozwoliła, więc naprawdę szkoda, że zostało to tak prosto wykonane, a już szczególnie, że przedmioty potrzebne do rozwiązania zadania znajdują się stosunkowo blisko miejsca rozpoczęcia zagadki. Sam ten dodatek nie należy do najdłuższych, ponieważ ukończenie go na standardowym poziomie trudności zajmuje około trzech godzin, co w zasadzie jak na dodatek jest całkiem w porządku czasem i muszę przyznać, że pod względem zawartości, nowości, jak i samej historii, przebija on każdy jeden dodatek z poprzedniej odsłony tej serii. Muszę również przyznać, że bawiłem się tutaj świetnie, wręcz mogę napisać, że ten dodatek przerósł moje oczekiwania pod każdym względem.

Jako, że mamy tutaj walkę, to również warto byłoby wspomnieć czym i z czym walczymy. Akurat pod względem wyposażenia nie mamy zbyt dużego wyboru, ponieważ mamy tylko jeden pistolet i jeden shotgun, a jakby tego było mało, to znajdziemy tutaj tylko dwa modyfikatory do broni i oba łączą się tylko z pistoletem. Nie znajdziemy tutaj również możliwości ulepszania naszego wyposażenia, więc zostajemy pozostawieni z podstawowymi statystykami, jeśli nie licząc tych modyfikatorów. Pomóc nam w walce może nasza moc, którą w czasie fabuły ulepszamy, aż do momentu w którym będziemy mogli spowalniać lub ogłuszać wrogów, co może wydawać się dosyć niepotrzebne, jednak jak zagracie sami, to przekonacie się, że potrafi to zdecydowanie uratować nasze życie. Jak zdobędziemy drugie ulepszenie naszej mocy, to będziemy mogli również odpychać wrogów, którzy nas złapią, więc to również jest przydatne, ponieważ pozwala nam na oszczędzanie naszego życia. Mimo, że mamy tutaj możliwość walki, to nie zawsze jest ona polecana, chociażby ze względu na ograniczoną ilość zasobów. W czasie rozgrywki znajdziemy przedmioty, które nam pomogą w grze, o których już wspominałem, jednak ile ich znajdziemy zależy w dużej mierze od poziomu trudności który wybierzemy, więc jak możemy się domyślić, czym wyższy poziom tym mniej tych przedmiotów znajdujemy. Teoretycznie pomaga nam również system tworzenia przedmiotów, jednak i przedmiotów potrzebnych do tego nie znajdujemy zbyt dużo, więc też unikanie wrogów może być dla nas ratunkiem. Ze względów na spoilery nie mogę wypisać tutaj wszystkich przeciwników, których spotykamy na swojej drodze, jednak opiszę tutaj jednego, który pojawiał się w trailerach i którego widzimy jako pierwszego. Jest nim inna wersja pleśniowego przeciwnika, który ma bardziej zachowaną ludzką formę i porusza się bardziej jak zombie, a gdy nas złapie to w pewien sposób wysysa naszą twarz. Muszę przyznać, że jest to naprawdę ciekawy przeciwnik, który faktycznie potrafi wzbudzić pewne napięcie, nawet nie poprzez swój wygląd, a przez to w jaki sposób zadają obrażenia. Pojawiają się również w dosyć nieoczekiwanych momentach z każdej strony, więc też musimy być cały czas czujni, bo do końca nie wiadomo co może sprawić kiedy i w jakiej ilości się pojawią. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, które następują na koniec danych etapów i tutaj muszę napisać, że poza pierwszym starciem, to reszta nie jest taka oczywista, wręcz napisałbym, że są dosyć oryginalne i wykorzystują nowości wprowadzone w tym dodatku. Przyznam się bez bicia, że bardzo spodobały mi się te starcia, ponieważ nie tylko są w miarę oryginalne, ale również bardzo emocjonujące i porządnie wykonane. Rozgrywka nie została całkowicie zmieniona względem oryginału, jednak nowości, które zostały tutaj wprowadzone oraz poprawione elementy survivalu sprawiają, że warto zapoznać się z tym dodatkiem.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa nie różni się jakościowo od tego co mogliśmy już usłyszeć już w podstawowej wersji gry, co w zasadzie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ w większości usłyszymy tutaj to co w podstawce. Także mógłbym przekopiować większość tekstu z tego elementu z recenzji podstawki, ponieważ nawet utwór grający podczas napisów końcowych jest dokładnie taki sam, jednak znalazło się tutaj miejsce na parę nowości, nawet jeśli jest ich mniej. Wykorzystanie starych utworów mogło się okazać błędem, ponieważ nie wszystko musiało tutaj pasować, jednak wbrew pozorom połączyło się naprawdę dobrze. Każdy z tych utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu napięcie jest odpowiednio budowane, jak i emocje wzmacniane, zwłaszcza w ostatnich etapach w których to są najsilniejsze. Niestety żaden z tych utworów grającym nam w tle, poza tym podczas napisów końcowych, nie zapada jakoś szczególnie w pamięci. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej czego nie napisałbym już w poprzedniej recenzji. To nadal świetna muzyka, która niezwykle buduje klimat, dzięki któremu gra się zdecydowanie lepiej. Podobnej jakości są również dźwięki otoczenia, których nowych jest jednak trochę więcej, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, wystrzałów z broni, tłuczonego szkła/porcelany, używanej mocy bohaterki, dziwne jęczenie wrogów, i inne tego typu dźwięki. W większości są to jednak te same dźwięki jak w poprzedniej części, co jednak nie powinno nikogo dziwić, ponieważ ciężko zmienić podstawowe dźwięki, jednak na uwagę zasługują tutaj nowości. Moce brzmią naprawdę dobrze, a wysysanie twarzy przez wrogów brzmi dosyć podobnie do dementorów z Harry’ego Pottera. To wszystko tworzy niesamowite doświadczenia płynące z klimatu, który dzięki niemu jest zdecydowanie silniejszy. To jest kolejny element, który sprawia, że warto zagrać w ten dodatek.

Podobnie sprawa wygląda z voice actingiem, który również w większości złożony jest z głosów, które mogliśmy już usłyszeć w podstawce, czy również siódmej odsłonie. Co oznacza, że pod tym względem stoi on na bardzo wysokim poziomie, ponieważ aktorzy głosowi zostali dopasowani naprawdę świetnie, każdy wie kogo gra, jak go grać, a także jak oddawać emocje. Oczywiście piszę tutaj o angielskiej wersji językowej, ponieważ tylko na takiej grałem, co wydaje się również oczywiste w tej serii. W zasadzie wśród wszystkich głosów usłyszymy tylko jeden nowy, którego w sumie i tak nie ma za dużo, ponieważ głos Rose mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części w scenie po napisach końcowych, co prawda w tym dodatku mogliśmy bardziej przekonać się jak sobie radzi i trzeba przyznać, że świetnie zagrała. Niestety dla niektórych złą wiadomością pewnie będzie, że również i ten dodatek nie został przetłumaczony na polski, co w zasadzie nie powinno być zaskoczeniem, ponieważ podstawka również nie została przetłumaczona. Mimo wszystko język nie jest tutaj jakiś skomplikowany, może od czasu do czasu coś bardziej skomplikowanego się trafi, jednak wszystko powinno być zrozumiałe z kontekstu.

Grafika

Teoretycznie mógłbym również przekopiować opis grafiki z poprzedniej recenzji, ponieważ to jest tylko dodatek, który do tego do działania wymaga podstawowej wersji gry, jednak w praktyce nie mogę tak zrobić. Powodem tego jest to, że podstawową wersję gry recenzowałem na podstawie wersji z konsoli Playstation 4, jednak w ten dodatek grałem już w ulepszonej wersji na konsoli Playstation 5. Granie na nowszej konsoli nie zmienia nic w kwestii rozgrywki, czy historii, jednak zmienia pod względem graficznym. W poprzedniej recenzji zachwalałem oprawę graficzną podstawowej wersji gry, która rzeczywiście była całkiem ładna, jednak mocniejsza konsola pozwoliła wyciągnąć z tej produkcji jeszcze ładniejszą oprawę. W zasadzie teraz można napisać, że twórcy wyciągnęli naprawdę sporo, prawdopodobnie nawet najwięcej ile się dało ze swojego silnika. Każda tekstura została świetnie zaprojektowana, po prostu to wszystko wygląda bardzo realistycznie. Sprawia to, że przyjemniej się zwiedza każdy zakamarek, nawet jeśli robiliśmy to już w podstawce, co w sumie ma nawet większe znaczenie, jeśli piszemy o gatunku horrorów. Oczywiście grafika nie jest najważniejsza w grach, co sam często powtarzam, jednak w horrorach realniejsza grafika może działać pozytywniej na odczuwanie strachu, więc jeśli gracie na sporych ekranach, to w pewnych momentach możecie poczuć się bardzo nieswojo. Oprawa graficzna jest również tutaj bardzo szczegółowa, co objawia się w różnego rodzaju modelach oraz dekoracjach. Na szczególną uwagę zasługują również efekty, zarówno wody, jak i świateł oraz cieni. Wody oczywiście nie ma tutaj dużo, chodzi mi bardziej o pewne fabularne momenty w których Rose wchodzi coraz głębiej do tego świata wspomnień. To wszystko wygląda po prostu obłędnie, naturalnie i ciężko oderwać od tego wzrok, nawet możecie sami przekonać się jak to mniej więcej wygląda na jednym ze screenów umieszczonych w tej recenzji, jednak miejcie to w głowie, że w grze wygląda to jeszcze lepiej. System świateł i cień akurat w tej grze ma spore znaczenie, ponieważ w sporej części poruszamy się tutaj po ciemniejszych pomieszczeniach, więc światło, które rzuca nasza latarka musi dawać realistyczne cienie, aby nie zaburzać klimatu, a nawet w momentach w których jest jaśniej cienie mają podkreślać wygląd modeli, czy nawet ich kolorystykę, jak chociażby złote zdobienia. Również ładnie wyglądają modele postaci, co prawda głównie będziemy oglądać model Rose, którą już mogliśmy obejrzeć w podstawce, niby w krótkim przerywniku, ale zawsze. Mimo wszystko została bardzo ładnie wykonana oraz pod względem animacyjnym jest bardzo płynna i przyjemnie się na to wszystko patrzy. Nowością tutaj jest to, że kamera w tym dodatku została umiejscowiona za nasza postacią, więc gramy w trzeciej osobie, to też sprawia, że możemy bardziej się przyjrzeć modelowi głównej bohaterki. Przyznam szczerze, że po zagraniu w siódmą oraz ósmą odsłonę dziwnie było mi się przestawić na taki widok, jednak wszystko działa tak jak powinno. Modele przeciwników również budzą podziw, ponieważ nawet jeśli są również pleśnią, to nie są po prostu taką masą, a mają bardziej zachowane ludzkie kształty, co nadaje im trochę groźniejszego wrażenia. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza pochwałami, nawet jeśli chciałbym się do czegokolwiek przyczepić, to naprawdę ciężko mi o to, ponieważ całość jest tu po prostu śliczna, a to z kolei wpływa bardzo pozytywnie na klimat. Także jeśli jesteście fanami świetnej grafiki, to jest to tytuł zdecydowanie dla Was przy którym będziecie bawić się świetnie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie przez cały czas, nie doświadczyłem też żadnych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To porządnie wykonany kawał dodatku, który działał świetnie już w dniu premiery, co w obecnych czasach nie jest taką oczywistością, chociaż powinno.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+świetni przeciwnicy
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+historia jest nawet ciekawa…

Minusy:
-…jednak okropnie przewidywalna
-mogłaby być trochę dłuższa

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem na który czekałem od momentu ogłoszenia produkcji. Nie ukrywam, że jestem ogromnym fanem serii Resident Evil, więc przygarniam wszystko co jest oznaczone tą marką, jednak nie jestem zaślepionym fanem, więc potrafię odróżnić dobre od złych odsłon. Mimo wszystko moje oczekiwania były wysokie, ale starałem się je unormować ze względu, że jest to tylko dodatek, a jak wiemy mogą być ciekawe, tak ich jakość zwykle nie dorównuje podstawce. Co jednak okazało się błędem, ponieważ moje oczekiwania zostały znacznie przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę dobry dodatek w który warto zagrać, zwłaszcza jeśli spodobała Wam się podstawowa wersja. Nie jest oczywiście idealna, cierpi niestety przez okropnie przewidywalną fabułę, jednak można się tutaj świetnie bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece Odyssey: Reunion of Memories – Recenzja

One Piece Odyssey: Reunion of Memories jest dodatkiem do wydanej w tym samym roku gry jRPG inspirowaną anime/mangą autorstwa Eiichiro Ody. Przed wyruszeniem na następną przygodę, załoga postanawia urządzić ostatnią imprezę ze swoimi nowymi przyjaciółkami, Lim oraz Czerwonooką Lim, jednak w czasie zabawy pojawia się podobnie wyglądająca postać, która wysyła całą grupę ponownie do świata wspomnień, Memori, z którego muszą znaleźć drogę ucieczki. Jak zatem prezentuje się ten dodatek na tle podstawki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio ILCA.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się po zakończeniu fabuły z podstawowej wersji gry. Załoga piratów Słomianego Kapelusza szykuje się do wypłynięcia na kolejną wyspę, jednak zanim wyruszają postanawiają urządzić ostatnią imprezę razem ze swoimi nowymi przyjaciółkami – Lim oraz Czerwonooką Lim. Podczas zabaw w tajemniczych okolicznościach znika Lim i pojawia się inna postać, która jest do niej bardzo podobna. Korzysta ona z dziwnej, czarnej kostki i przy niej pomocy wysyła wszystkich ponownie do świata wspomnień, Memori, a konkretnie do Alabastry. Alabastra do której trafili różni się od tej, którą dobrze pamiętają. W tej wersji Crocodile, jeden z siedmiu wojowników mórz, zyskał niezwykłą siłę, która pozwoliła mu przejąć władzę w kraju. Dosyć szybko okazuje się, że ta siła pochodzi z czarnej kostki, którą otrzymał od tej samej osoby odpowiedzialnej za uwięzienie w tym świecie załogi Luffy’ego. Od tego momentu załoga musi spróbować odzyskać tę kostkę, która może będzie w stanie im pomóc wydostać się z tego świata, chociaż też może wysłać ich głębiej w świat zmienionych wspomnień. Tak oto prezentuje się dosyć ogólny zarys fabularny tego dodatku, który może na pierwszy rzut oka nie brzmieć zbyt ciekawie, jednak wbrew pozorom jest dosyć interesująca. Nie jest to też dodatek na zasadzie by był, by wyciągnąć więcej gotówki od graczy, a bardziej uzupełnić, czy wzbogacić historię podstawowej wersji gry. Początkowo może się tak nie wydawać, jednak czym dalej tym więcej szczegółów odkrywamy, jak i to, że to co robimy ma pewnego rodzaju sens. Nie będę ukrywał, że podchodząc do tego dodatku byłem ciekaw jak twórcy wyjaśnią wszystkie te wydarzenia i jak je umiejscowią w głównej historii. Muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dodatek ten nie stanowi tylko przedłużenia podstawowej wersji gry, a również rozwija historię wyspy Waford i w pewny sposób stanowi jej finał. Ciężko jest tutaj pisać bardziej szczegółowo, ponieważ dodatek ten jest dosyć krótki, więc napisanie czegokolwiek więcej byłoby sporym spoilerem. Tak samo ciężko jest mi tutaj opisać dwie nowe postacie, które się pojawiają, ponieważ początkowo owiane są tajemnicą, aby wraz z postępem powoli zostać odkrywanym. Również została bardziej rozwinięta postać Czerwonookiej Lim, więc to również wychodzi na plus. Zatem, jeśli spodobała Wam się historia w podstawowej wersji gry, to zdecydowanie powinniście spróbować swoich sił w tym dodatku, ponieważ tutaj historia jest równie świetna, chociaż inaczej poprowadzona.

Ku zaskoczeniu, tutaj otrzymaliśmy aż dwa zakończenia, które w zasadzie różnią się trochę przebiegiem akcji i przyszłością wyspy. To które z nich zobaczymy nie jest definiowane przez wybory, które podejmujemy w czasie rozgrywki, a przez pewnego rodzaju znajdźki. Tymi znajdźkami są pewnego rodzaju notatki, których wcale nie ma aż tak dużo, a dotyczą przeszłości Lim, więc też są ciekawe, a i nie są jakoś trudne do znalezienia. Same zakończenia nie możemy podzielić na dobre i złe, ponieważ w pewnym sensie oba są dobre, różnicą jest jednak to w jaki sposób potoczą się konkretne sceny. Teoretycznie jedno z zakończeń ma, a czy raczej będzie miało, negatywne skutki dla wyspy, jednak zostało to tak pokazane, że te negatywne skutki nie muszą się spełnić. Oba zakończenia zostały naprawdę dobrze wykonane, jednak delikatne różnice w scenach nie są wystarczające by zachęcić do ponownego podejścia, aby je zobaczyć. Mimo wszystko, warto zagrać, nawet dla zobaczenia jednego zakończenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry. Podstawka była bardzo nastawiona na rozgrywkę, więc też ona była tym elementem na którym skupiała się cała uwaga, nawet jeśli fabuła również stała na dosyć dobrym poziomie. W przypadku tego dodatku uwaga skupiła się na historii oraz trudniejszych starciach z przeciwnikami, co powoduje zupełnie inne doświadczenia. Historia, która początkowo może wydawać się prosta, tak rozwija się w dosyć przyjemny sposób rozwijając historię podstawowej wersji i dodając więcej realności do nowej wyspy umiejscowionej w uniwersum One Piece. Rozgrywka przeszła pewne zmiany, chociaż również pozostała w swoich zasadach taka sama. Eksploracja została ograniczona, nie mamy żadnych zadań pobocznych, toczymy mniej starć, jednak poziom trudności został zwiększony. Jak wspominałem, nastawienie jest tutaj właśnie na tę walkę z silniejszymi przeciwnikami, które naprawdę mogą nam napsuć krwi, wręcz mogę napisać, że finalne starcie z podstawowej wersji gry wypada blado przy niektórych starciach z dodatku. Oczywiście, ich poziom może irytować i to nawet bardzo, jednak satysfakcja z wygranych starć jest nieporównywalnie większa. Lokacje, ścieżka dźwiękowa oraz oprawa graficzna zostały pozostawione takie same jak w podstawce. Z tego też powodu nie opisuję ich tutaj osobno, ponieważ nawet jeśli zostały pozostawione takie same, tak dalej stoją na wysokim poziomie i tak samo silnie wpływają na klimat. Jedyne co może tutaj irytować, to dalej nie zostały poprawione naturalne elementy otoczenia, które dalej trochę odstają od reszty, chociaż na całe szczęście nie ma tu już tylu momentów w których byłoby to zauważalne. Ten dodatek może zaskoczyć wielu pod wieloma względami, a przede wszystkim pod względem klimatu, który jest tutaj naprawdę dobry, nawet pomimo irytującego poziomu trudności.

Ciężko jest tutaj pisać o lokacjach bez rzucania spoilerami, ponieważ miejsca, które odwiedzamy są bezpośrednio związane z przeciwnikami z którymi się zmierzymy. Też dodatkowo wszystkie te miejsca są dokładnie takie same jak w podstawowej wersji gry, więc też nic nowego nie zobaczymy. Z tego też powodu mógłbym po prostu przekopiować opis z recenzji podstawowej wersji. Tutaj mogę jedynie napisać, że dalej są bardzo ładne, przyjemnie się je eksploruje i można rozpoznać najbardziej znane miejsca, co również ma swój pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła tutaj jakichś drastycznych zmian, to dalej to samo co mogliśmy zobaczyć w podstawowej wersji, jedynie niektóre elementy zostały ograniczone, a inne całkowicie usunięte. W dodatku nie uświadczymy żadnych zadań pobocznych, co wynika z samej fabuły, ponieważ tutaj nie musimy odzyskiwać mocy, a wydostać się i to jak najszybciej. Podobnie nie doświadczymy tutaj również przeciwników poruszających się po lokacji, których możemy unikać, bądź też z nimi walczyć. Każde starcie jakie tutaj toczymy ma podłoże fabularne. Eksploracja została dosyć mocno ograniczona, ponieważ nie mamy tutaj takiej swobody zwiedzania lokacji do których trafiamy, co z drugiej strony też zbyt dużego sensu by nie miało, ponieważ nie mamy tutaj nic do zbierania. Poruszamy się głównie z jednego punktu do drugiego, ze sporadycznymi momentami w których to musimy wypytać parę postaci o miejsce w które musimy się udać. Nowością jest tutaj wybór ścieżki jaką będziemy się poruszać. Polega tutaj na tym, że w niektórych momentach gry podejmujemy decyzję co zrobimy i jaką ścieżką pójdziemy. Nie zmienia to w żaden sposób fabuły, jedynie możemy zobaczyć delikatnie inne zdarzenia, jak i stoczymy inne starcia. Nie będę ukrywał, że akurat to był całkiem dobry pomysł, ponieważ dzięki temu czujemy się bardziej zachęceni do ponownego podejścia do tego dodatku i przy okazji zobaczeniu drugiego zakończenia, którego w normalny sposób nie opłacałoby się oglądać. Cała reszta rozgrywki została zostawiona taka jaka była w podstawce, czyli stojąca na bardzo wysokim i przyjemnym poziomie. Tyczy się to również walki, która dalej stawia na turowe starcia w czteroosobowej formacji. Tutaj jednak przed każdym starciem gra nas informuje o sugerowanym poziomie, dostajemy również wskazówki o atakach wrogów oraz ich słabościach. O ile też same starcia przebiegają na tych samych zasadach, tak w ich części pojawiają się pewne wymagania konieczne do zwyciężenia, jak chociażby pokonanie wroga w ciągu kilku tur, co w teorii może wydawać się prostym zadaniem, jednak poprzez zwiększenie poziomu trudności, wcale takie proste nie są. Zwiększony poziom trudności polega na zwiększeniu wytrzymałości oraz zwiększeniu zadawanych obrażeń przez przeciwników, co jest dosyć tanim zabiegiem, jednak nie zostało to przesadzone. Sprawia to po prostu, że musimy bardziej skupić się na taktyce, czyli na słabościach przeciwników, odpowiednim wymienianiu osób w drużynie, jak i statusach oraz wzmacnianiu naszej załogi. Nie będę ukrywał, że niektóre starcia są bardzo irytujące i niejednokrotnie musiałem robić sobie chwilę przerwy na ukojenie nerwów, jednak jak już udało mi się pokonać męczącego mnie wroga, to satysfakcja z tego była niesamowicie spora. Rozumiem, że te starcia mogą odrzucić wielu graczy, ale warto spróbować swoich sił, niczym w grach souls-like. Ukończenie tego dodatku zajęło mi niecałe dziewięć godzin, co wydaje się całkiem sporym czasem jak na dodatek, jednak sporo czasu zajęły mi tutaj starcia i ich powtarzanie, więc jeśli jesteście bardziej wprawienie w grach jRPG, to ten czas może być dla Was krótszy.

Rolę znajdziek w tym dodatku pełnią notatki, a konkretnie pewne stworzenia ninja, które po znalezieniu pozostawiają notatkę. Nie ma tych notatek dużo, a sama gra również nas informuje o tym, że znajduje się w pobliżu poprzez dodanie nowego, dodatkowego celu do naszej listy. Są dosyć ciekawe, ponieważ napisane zostały w formie pamiętnika i dotyczą przeszłości Lim na wyspie, więc zbieranie ich rozwija jej postać. Znalezienie wszystkich nagradza nas sekretnym zakończeniem, jednym z dwóch dostępnych w całej grze, więc za zbieranie mamy realną nagrodę, chociaż trzeba przyznać, że jest to trochę nietypowy sposób na odblokowywanie zakończenia.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa została pozostawiona taka sama jak w podstawowej wersji gry, czyli wszystko co tutaj usłyszymy mogliśmy już usłyszeć w podstawce. Wydaje się to dosyć dziwnym rozwiązaniem, wręcz trochę niepokojącym, ponieważ może się wydawać, że te same utwory nie będą pasowały do zupełnie nowej historii. Nie ukrywam, że sam byłem zaskoczony, jednak równie zaskakująco pasują wręcz świetnie. Każdy z tych utworów został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio budowane, a na tym zyskuje sam klimat. Podobnie jest z dźwiękami otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, wybuchów, wystrzałów z broni, płonącego ognia, wiejącego wiatru, i inne tego typu odgłosy. To wszystko naprawdę dobrze działa i nie da się ukryć, że jest jednym z silniejszych czynników wpływających na klimat, nawet jeśli jest już to co mogliśmy usłyszeć. Oczywiście znajdzie się tutaj parę nowości, jednak zdecydowana większość to już to co mogliśmy usłyszeć, więc nawet jeśli są tutaj pojedyncze przypadki, to przykrywane są przez większość. I tak jak wspominałem, nie oznacza to, że jest to złe, dopóki działa dobrze, ponieważ w końcu jest to dodatek, który wymaga podstawki do działania.

W przypadku voice actingu nie mogę za dużo napisać, ponieważ nie mamy tutaj żadnych nowych głosów, a japoński dubbing dalej stoi na bardzo wysokim poziomie. Większość głosów, które tutaj usłyszymy, to dokładnie te same głosy, które usłyszymy również w anime. Także, jak można się domyślić, wszystko co mówią postacie, każde emocje, to wszystko zostało świetnie zagrane. Podobnie jak w przypadku podstawki, i ten dodatek został przetłumaczony na język polski, a przynajmniej napisy. W porównaniu do podstawki, to tutaj nie ma z tłumaczeniem żadnych problemów, nie dostrzegłem żadnych błędów, ani też pojawiania się angielskich zdań, więc jest naprawdę dobrze.

Grafika

Oprawa graficzna została pozostawiona taka sama jaka była, co również nie jest dziwne, ponieważ jest to tylko dodatek, który wymaga do działania podstawowej wersji gry. To też jest w zasadzie powód przez który nie zaszły tutaj żadne zmiany. Z tego też powodu jeśli chcecie przeczytać bardziej szczegółowy opis grafiki, to zapraszam do przeczytania recenzji One Piece Odyssey. Tutaj tylko ogólnie napiszę, że całość została utrzymana w specyficznej stylistyce oryginału, który może nie każdemu się podobać, jednak trzeba przyznać, że przeniesienie go z 2D do 3D wyszło naprawdę ładnie. Całość prezentuje się naprawdę ładnie i niezwykle klimatycznie, co prawda widać tutaj parę niedociągnięć, głównie w słabszej jakości elementów naturalnych, jednak w ogólnym rozrachunku całość jest po prostu śliczna. Warto tutaj jednak wspomnieć o efektach graficznych związanych z posiadaczami czarnych kostek. Wokół tych postaci pojawia się coś w rodzaju czerwonej mgły, która sprawia, że te postacie faktycznie wyglądają na potężniejsze. Sama ta „mgła” została bardzo ładnie wykonana, to jak się porusza, jej odcienie, to wszystko wygląda naprawdę świetnie. Podsumowując, to dalej ta sama oprawa, która mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gry, jednak dalej jest ona świetna i jest tutaj na czym zawiesić oko.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cały dodatek działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze wykonany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wciągający klimat
+dalej klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+satysfakcjonująca rozgrywka…

Minusy:
-…jednak poziom trudności może odrzucić
-pewne niedociągnięcia graficzne

One Piece Odyssey: Reunion of Memories to dodatek do gry, która zaciekawiła mnie połączeniem uniwersum One Piece z gatunkiem jRPG, a jako, że była to bardzo dobra produkcja, to też chęć zagrania w dodatek była większa. Jako, że to też tylko dodatek, to moje oczekiwania były dosyć niskie, chociażby ze względu, że jest to mniejsza produkcja i była bardzo mała szansa, że zobaczę w niej coś nowego. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo miło się pomyliłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek, który stawia wyzwanie i rozwija historię, jedynie zabrakło tu trochę nowości. Dla fanów One Piece’a, czy podstawowej wersji gry, to wręcz pozycja obowiązkowa.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Stranger of Paradise: Final Fantasy Origin – Recenzja

Stranger of Paradise: Final Fantasy Origin jest spin-offem serii Final Fantasy mocno zainspirowany pierwszą częścią pierwszą i jest utrzymana w gatunku RPG akcji. Wcielając się w postać Jacka wraz z towarzyszami podejmiemy się odnalezienia oraz zgładzenia Chaosu, głównego antagonisty pierwszej części serii. Za tę produkcję odpowiadają twórcy serii Nioh, więc też można tutaj odnaleźć parę ich rozwiązań. Jak zatem wypada ta produkcja na tle serii? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Team Ninja.

Wydana została przez Square Enix.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Jacka, który cierpi na amnezję. Nie pamięta skąd pochodzi, jednak ma poczucie, że musi zgładzić Chaos, mityczną bestię, która odpowiada za szerzenie się zła na świecie oraz jego niszczenie. Spotyka on dwie postacie, Asha i Jeda, którzy podobnie jak on stracili pamięć, jednak każdy z tej trójki posiada pewien kryształ przez co wierzą, że należą do legendarnej czwórki Wojowników Światła, którzy mają przywrócić światu jego blask pokonując Chaos, nawet jeśli brakuje im jednej osoby. Król królestwa Cornelia wysyła wojowników do Kaplicy Chaosu gdzie wierzy się, że przebywa tam główny antagonista. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że tron jest pusty, a wojownik, który się tam znajdował twierdził, że dopiero ma stać się Chaosem. Następnie po pokonaniu wroga pojawiła się tajemnicza dziewczyna o imieniu Neon, która również posiada swój kryształ. Widząc czwórkę z kryształami król uwierzył, że są oni częścią proroctwa, więc wysłał ich w cztery strony świata do kryształów żywiołów, aby przywrócić im ich blask, co może spowodować, że świat zostanie uratowany. W czasie swojej podróży spotykają również kolejną kobietę, tym razem o imieniu Sophia, która ku zaskoczeniu reszty również posiadała swój kryształ. Droga którą przemierzają bohaterowie jest owiana wieloma tajemnicami, jak chociażby ich przeszłość, nawet jeśli Jack nie jest zwolennikiem jej poznania, ponieważ zależy mu tylko na zgładzeniu Chaosu. To też budzi pewne wątpliwości w bohaterach, ponieważ niewielu poza nimi wierzy, że Chaos istnieje, a nie jest to tylko bajka by ludzie wierzyli, że to wszystko jest winą jednego potwora, jak i czy na pewno są Wojownikami Światła, bo ich miało być tylko czterech. Tak też wygląda ogólny opis fabularny, który na pierwszy rzut oka wydaje się naprawdę ciekawy i sam muszę się przyznać, że on sam w sobie mnie kupił, ponieważ coś podobnego przeczytałem przed premierą i to zadecydowało o moim zakupie. W grze niestety nie wygląda już to tak ciekawie. Oczywiście historia może zaciekawić, jednak jej sposób prowadzenia pozostawia wiele do życzenia. Do przedstawienia jej nie mam problemu, ponieważ historie poznajemy poprzez przerywniki filmowe pomiędzy misjami, jak i rozmowy postaci podczas rozgrywki. I to jest dosyć ciekawe, ponieważ wykonanie tych przerywników stoi na dosyć wysokim poziomie, mamy całą masę postaci, które są dosyć ciekawe i mają jakiś swój wpływ na historię. Tak samo pojawia się tutaj pewna tajemnica o zaawansowanej cywilizacji, która prawdopodobnie stworzyła ludzi i zniknęła. Nie będę ukrywał, że takie elementy jak amnezja, czy stara cywilizacja, która przewija się tutaj co jakiś czas, sprawia, że chce się odkrywać każdy skrawek historii, a przynajmniej tak to działa w moim przypadku. Problem polega tutaj w kilku elementach, a jednym z nich jest główny bohater. Jack wydaje się początkowo dosyć ciekawą postacią, jednak czym dłużej tym widać, że twórcy za bardzo nie mieli na niego pomysłu. Miał być w teorii twardą postacią, która nie patrzy za siebie, a dąży do swojego celu bez względu na przeszkody, jednak nie działa to do końca tak jak powinno. Jack jest dosyć pustą postacią przez większość gry i to do takiego stopnia, że jak otwiera usta to wiecie, że chociaż raz padnie słowo Chaos i olanie lore świata. Jak wspomniałem wcześniej, jest tu sporo tajemnic związanych z przeszłością bohaterów, jednak nimi nie jest zainteresowany główny bohater, chociaż jego drużyny już bardzo. Główny bohater bardzo tutaj odstaje od reszty bogatych charakterów, chociaż teoretycznie można napisać, że też jest to pewnego rodzaj charakteru i to dosyć oryginalny, jednak w samej grze on tak dobrze już nie działa, bo o ile gracz chce poznać wiele rzeczy, tak główna postać mu to utrudnia, a to już nie brzmi dobrze. Powoduje to też, że niektóre sceny wyglądają po prostu śmiesznie lub żałośnie, jak chociażby jedna z rozmów z Astonem, czy poznanie Neon. To wszystko sprawia, że cała produkcja bardziej przypomina leniwy remake pierwszej części serii Final Fantasy. Nie byłoby może nic złego w remake’u, jednak twórcy fabularnie nawet nie starają się za bardzo zainteresować graczy. Oczywiście mamy tutaj te całe tajemnice, ale to trochę za mało, ponieważ przebieg fabularny jest podobny, chociaż nie taki sam, jak w przypadku pierwszej odsłony serii. Też nie można pisać samych złych rzeczy o fabule, ponieważ ma ona swoje plusy, jak chociażby tajemnice, czy postacie, ale nie tylko. Czym dalej w grę tym więcej rzeczy się odkrywa, chociażby o pochodzeniu postaci, i następują dosyć spore zwroty akcji, które sprawiają, że poczucie bycia leniwym remake’iem mija, a pojawia się spore zaciekawienie. Przyznam się bez bicia, że ostatnie etapy wprowadzają dosyć sporo interesujących rzeczy i wyjaśniają jeszcze więcej, jak chociażby pierwszy przerywnik filmowy, który widzimy. Nawet Jack zyskuje trochę więcej charakteru, więc też jest to jakiś plus. Szkoda, że te wszystkie ciekawe rzeczy występują dopiero pod koniec gry, kiedy to gracz się zdążył w tej fabule trochę wynudzić. Niemniej pozycja warta sprawdzenia, zwłaszcza jeśli jesteście fanami serii Final Fantasy, ponieważ jest tu parę smaczków dla graczy.

Zakończenie w moim odczuciu wynagradza tutaj wcześniejsze problemy z fabułą, ponieważ zostało świetnie wykonane. Bardzo przyjemnie się je ogląda i czuć pewną satysfakcję z jego doświadczenia. Stanowi ono finał pewnych zwrotów akcji, które widzimy pod koniec rozgrywki i w pewien sposób wprowadza graczy do serii, a przynajmniej jej pierwszej części. Nie jest ono może jakoś wyjątkowe, czy wielkim zaskoczeniem, ponieważ można było się go spodziewać już po wcześniejszych zwrotach akcji, więc nie można tutaj napisać, że było nieprzewidywalne. Nie oznacza to jednak, że jest złe, czy też w jakikolwiek sposób zawodzi. Jest ono otwarte, jednak nie w sposób taki, aby powstała druga część tej produkcji, ponieważ jest na tyle otwarte by połączyć się z resztą serii, chociaż jest tylko spin-offem. Bardzo żałuję, że reszta fabuły nie jest tak interesująca jak jej końcówka oraz finał, ponieważ nie będę ukrywał, ale właśnie to mnie nakręciło na dalszą grę, co brzmi dosyć dziwnie, że dopiero finał zachęca do gry, a nie reszta fabuły.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest dosyć ciekawym elementem, ponieważ z jednej strony jest on dosyć ciekawy oraz wciągający, ale z drugiej strony potrafi być odrzucający. Ciężko tutaj podzielić elementy tej produkcji na te które wpływają na którą część klimatu, ponieważ każdy z elementów tej produkcji w jakiś sposób wpływa na klimat, czy to w pozytywnym, czy też negatywnym znaczeniu. Już teraz mogę jednak napisać, że na całe szczęście klimat jest tutaj bardziej wciągający niż odrzucający, jednak ma swoje minusy, które mogą zepsuć zabawę. Fabuła początkowo, a nawet przez większość czasu, może odrzucać gracza ze względu na wiele pomniejszych głupot, jak i również niezbyt ciekawym głównym bohaterem. Oczywiście od pewnego momentu fabuła się poprawia, jak i główny bohater zyskuje trochę charakteru, co ma swój pozytywny wpływ na klimat, jednak niestety ta poprawa może okazać się w niektórych przypadkach zbyt późna. Lokacje akurat są tutaj ciekawe, dosyć ładnie wykonane, jednak dosyć liniowe i nie pozwalające na zbyt dużą eksplorację. Łączą się one z rozgrywką, która z tego powodu jest dosyć liniowa, misje główne, jak i poboczne, cierpią z tego powodu. Powtarzalność zabija tutaj jednak przyjemność płynącą z gry, co jak można się domyślić nie wpływa zbyt pozytywnie na klimat. Mimo wszystko rozgrywka również wpływa pozytywnie ze względu na przyjemny system walki, nawet jest trochę wymagająca, chociaż bywa nierówna pod względem poziomu trudności, rozwój bohatera jest interesujący, a nawet elementy soulslike, za którymi osobiście nie przepadam, zostały wykonane dosyć dobrze. W tym wszystkim przygrywa nam naprawdę świetna ścieżka dźwiękowa, która jest trochę remiksem znanych już utworów, jak i dodatkiem kilku nowych. Tak samo jest to w przypadku oprawy graficznej, która bywa naprawdę ładna, chociaż nie wykorzystuje całego potencjału, jak i bywa dosyć nierówna. Także jak możecie zauważyć nie wszystko wyszło tutaj dobrze, chociaż większość elementów skłania się tutaj do tego lepszego klimatu, tak jednak wielu może odrzucić późno rozkręcająca się fabuła wraz z niezbyt ciekawym bohaterem. Nie będę ukrywał, że przez pewien czas byłem zmęczony tą grą, jednak na szczęście znalazły się tutaj elementy, które zachęciły mnie do dalszej gry oraz pozwoliły wciągnąć się porządnie. Nie jest to idealny klimat, który wciąga od samego początku i przez pewien czas potrafi od siebie odrzucić, jednak jak da się temu tytułowi trochę czasu lub też skupi na lepszych elementach, to potrafi być naprawdę mocny. Niestety nie jest to żadne wytłumaczenie, ponieważ klimat nie powinien w żadnym momencie odrzucać, nawet jeśli ma się dopiero rozkręcić. Ostatecznie mnie klimat wciągnął, faktycznie początkowo historia mnie trochę irytowała, jednak w momencie gdy skupiłem się na innych elementach, które są dosyć dobre, to wtedy dopiero zacząłem odczuwać ten wciągający klimat. Niestety sporą przeszkodą dla klimatu jest historia, która gdyby była lepiej poprowadzona zrobiła by w tej kwestii sporą różnicę, chociaż też czuć tutaj, że to właśnie nie historia gra główną rolę, a rozgrywka, więc jest to też coś czego można się trzymać i może też ten klimat będzie dla Was lepszy, ponieważ ja zwykle w grach stawiam historię na pierwszym miejscu w tych gatunkach growych.

Lokacje są kolejnym ciekawym elementem tej produkcji, ponieważ są świetnym smaczkiem dla fanów serii Final Fantasy. Osobiście nie mogę napisać, że jestem fanem tej serii, ponieważ dopiero zapoznaję się z nią, nawet jeśli jest ona ode mnie o prawie dziesięć lat starsza. Są świetnym smaczkiem dla fanów, ponieważ częściowo są to lokacje różnych części serii. Oczywiście nie są dokładnie tak samo przedstawione jak w ich oryginalnych wersjach, chociażby ze względu na zupełnie inny rodzaj rozgrywki, jednak jeśli ktoś ograł wszystkie, albo przynajmniej większość, gier z serii to na pewno rozpozna część z nich. Ciężko je tutaj wymienić i rozróżnić, ponieważ są głównie lasy, jaskinie, ruiny, czy futurystyczne miejsca. Nie da się ukryć, że są one wykonane dosyć ładnie wykonane, jednak niestety nie możemy ich za bardzo zwiedzać, ponieważ są dosyć prostolinijne, chociaż często możemy znaleźć po drodze jakiś skrót, który pozwoli nam wrócić do początku lub do wcześniejszej areny, jednak tak szczerze nie ma to za bardzo sensu, ponieważ nie mamy powodu by się cofać. Nie mamy też tutaj zbyt dużo elementów z którymi możemy wchodzić w interakcję, jedynie w momentach w których gra nas do tego zmusza. Pod względem graficznym też za szczególnie nie można się do nich przyczepić, chociaż tła w odległości nie są już tak gładkie, co może trochę się rzucać w oczy, ale rozgrywka jest dosyć dynamiczna, więc też tym sposobem trochę tak to zasłaniają. Mimo wszystko przyjemnie się po nich przemieszczało i odwiedzało kolejne nowe miejsca, a jak je już znacie, to pewnie przyjemność będzie większa.

Grywalność

Rozgrywka została postawiona tutaj na pierwszym miejscu, co w zasadzie nie dziwi, zwłaszcza patrząc na dorobek twórców tego spin-offu. Nie będę ukrywał, że nawet im się to udało, jeśli nawet fabułę trochę olali. Jeśli ktoś z Was grał w remake siódmej odsłony lub przynajmniej w piętnastą, to mniej więcej wiecie jak wygląda tutaj rozgrywka, chociaż też nie do końca, ponieważ została ona usprawniona oraz zostały dodane elementy soulslike. Także będziemy tutaj przemierzać lokacje, rozwiązywać proste zagadki, walczyć z przeciwnikami, rozwijać postacie, a także zbierać znajdźki. Napisałem, że będziemy przemierzać lokacje, a nie eksplorować, ponieważ eksploracji nie ma tutaj zbyt dużo. Lokacje, tak jak już wspominałem, są dosyć liniowe i nie ma w nich zbyt dużo możliwości by zwiedzać, chociaż teoretycznie mamy tutaj pewne skróty, które pozwalają nam cofnąć się trochę w ścieżce jaką przeszliśmy, co w zasadzie nie ma zbyt dużego sensu, no chyba, że chcemy ponownie wezwać przeciwników i z nimi zawalczyć. Oczywiście są tu też momenty w których lokacje są trochę bardziej rozbudowane, jednak polega to na tym, że mamy jeden, lub dwa, dodatkowy korytarz w którym umieszczone jest coś co musimy zdobyć lub użyć by przejść dalej. I tym sposobem przechodzimy do zagadek, które jak możecie się domyślić nie są zbyt skomplikowane i nawet ciężko je nazwać zagadkami. Polegają one na znalezieniu odpowiedniego przedmiotu i użyciu ich w odpowiednim miejscu, czy też przełącznika odblokowującego nam przejście. Nie zatrzymują gracza jakoś na długo, jednak są pewnym urozmaiceniem rozgrywki, która zbyt urozmaicona nie jest. Tutaj warto wspomnieć o konstrukcji misji głównych, jak i pobocznych. Wbrew pozorom nie mamy tutaj ciągłości misji, a każdą z nich wybieramy z menu, więc też przerywniki filmowe mamy tylko na ich początku i końcu. System ten powoduje, że brak ciągłości wprowadza pewną monotonię, zwłaszcza, że każda misja wygląda tak samo. Przechodzimy z punktu A do punktu B pokonując po drodze przeciwników, a na końcu pokonując większego bossa. Każda z głównych misji wygląda tak samo, więc nie ma w tym nic dziwnego, że jednak wkradło się tutaj sporo monotonii. Misje poboczne odblokowują się po ukończeniu misji głównych i w sumie są bardzo podobne do nich, jednak trochę bardziej zróżnicowane. Zaczynając od tego, że przechodzi się je od tyłu, czyli z punktu B do punktu A i zwykle mają jeden z trzech celów, czyli pokonanie silniejszego przeciwnika, który nie wpisuje się za bardzo w kategorię bossa, pokonać odpowiednią ilość danego typu przeciwnika lub też znaleźć konkretny przedmiot. Misje poboczne są sporo krótsze od głównych, chociaż bywają zdecydowanie trudniejsze. Ta konstrukcja jest monotonna, jednak sporo nadrabia tutaj system walki o którym za niedługo napiszę. Chciałbym jeszcze napisać tutaj o elementach soulslike, których doświadczymy w grze. Na całe szczęście nie polegają one na wyśrubowanym poziomie trudności, a na ogniskach oraz odradzających się przy nich przeciwnikach. Rolę ognisk pełnią tutaj pewnego rodzaju kule przy których regenerujemy zdrowie, odnawiamy przedmioty leczące, tak samo jak możemy ulepszyć nasze umiejętności, czy zmienić członków naszej drużyny. Konsekwencją korzystania z tej opcji jest to, że pokonani przeciwnicy odradzają się na mapie. Takich „ognisk” w ciągu jednej misji mamy minimum trzy, na początku gry, gdzieś w połowie oraz przed samym starciem z bossem. Przyznam się szczerze, że gatunek soulsów nie jest moim ulubionym ze względu na moją małą cierpliwość oraz zwykle brak czasu, jednak takie elementy mi całkowicie nie przeszkadzają, a nawet przyznam szczerze, że według mnie bardzo dobrze zostały one dopasowane. Wspomniałem również tutaj o poziomie trudności i warto byłoby o tym również trochę napisać, ponieważ nie jest to coś co działa zbyt dobrze. Na początku gry mamy do wyboru jeden z trzech poziomów trudności, od łatwego do trudnego, wyższe poziomy odblokowują się po ukończeniu fabuły. Poziom trudności jest bardzo nierówny, grając na poziomie normalnym nie raz przechodziłem poziomy bez problemu, przy innych było pewne wyzwanie, a w wielu było sporo problemów. Nie byłoby kłopotu gdyby misje się układały w takiej kolejności, co byłoby całkiem sensowne, jednak tak nie jest. Poziom tutaj potrafi drastycznie skakać, nie tylko z misji na misję, ale również w trakcie misji. Oczywistym jest, że bossowie będą stawiali wyższe wyzwanie, jednak jeśli zwykły przeciwnik potrafi nas zabić jednym atakiem lub zbić nam wytrzymałość i dobić dwoma atakami, to mamy już poważny problem. Nie zliczę razy ile razy się irytowałem i prawie porzuciłem tę grę, chociaż sporo tych problemów wynikało głównie w misjach pobocznych. Gdyby poziom trudności byłby równy lub chociaż rosnący względem pod względem postępu w rozgrywce, to wyglądałaby ona zdecydowanie lepiej. Tutaj na koniec jeszcze muszę wspomnieć o pewnym elemencie gry o którym sama gra nam nie mówi, ale jak już go znajdziemy, to widać, że nie został ukończony w pełni, a chodzi mi tutaj o rozmowy z postaciami z głównego miasta. Możemy rozpocząć rozmowę z jedną z wielu postaci, jednak nie liczcie na jakieś wskazówki, porady, czy cokolwiek ciekawego, ponieważ wypowiadają jednozdaniową wypowiedź, która zwykle jest taka sama dla każdej z postaci. Ewidentnie nie został ten element dokończony, więc nie rozumiem dlaczego twórcy zostawili go w grze, ponieważ nie robi on dobrego wrażenia.

Walka jest tutaj głównym daniem i czymś co faktycznie może utrzymać graczy przy grze. Muszę dosyć ogólnie opisać czym tutaj walczymy, ponieważ elementów uzbrojenia możemy liczyć w setkach, jeśli nie tysiącach. Należą do nich różnego rodzaju miecze jednoręczne i dwuręczne, topory, włócznie, sztylety, rękawice, czy laski. Jak można się domyślić każdy rodzaj broni wprowadza nowy system walki, czasami jest on szybszy, czasami wolniejszy, a nawet dystansowy. Przyznam się szczerze, że dosyć przyjemnie się eksperymentowało z tymi stylami. Broni jest tutaj sporo, podobnie jest z wyposażeniem obronnych, ponieważ te również możemy podzielić na hełmy/maski, zbroje, spodnie, buty oraz tarcze. I co ciekawe to w tej odsłonie widać na postaciach zmianę wyglądu wynikającą ze zmiany wyposażenia, co również widać w przerywnikach filmowych. Ma to swoje plusy i minusy, ponieważ z jednej strony oddaje trochę tą realistyczność i sprawia, że faktycznie mamy wpływ na bohatera, jednak z drugiej strony jest tego całkiem sporo, więc niektóre przerywniki nie są dostosowane do zmieniającego się wyglądu, więc przykładowo jak jakaś postać chce dotknąć twarzy innej postaci, to najczęściej wsadza rękę w hełm, co wygląda dosyć śmiesznie. Bronie oraz wyposażenie wypada z przeciwników, jak i ze skrzyń, które są rozmieszczone po lokacjach. Jeśli graliście w jakąkolwiek z części z serii Diablo, czy też w Titan Quest, czy po prostu w jakiegokolwiek hack’n’slasha i myślicie, że w nich wypada zbyt dużo przedmiotów z których trzeba wybierać te najlepsze, to przerazicie się jak bardzo ta produkcja przerasta te wyżej wymienione. O klasach rozpiszę się za niedługo, jednak teraz musicie wiedzieć, że w czasie rozgrywki możemy naprzemiennie z dwóch klas, które mają osobne wyposażenie, więc zmieniając klasę automatycznie zmienia się wyposażenie. Nasi towarzysze jednocześnie mają jedną klasę, ale im również musimy wyposażyć, więc jeśli weźmiemy pod uwagę, że chcemy by każdy z naszych towarzyszy był dobrze wyposażony, nawet ci którzy nie są w aktywnej drużynie, to musimy formować sześć kompletów. Brzmi to tak jakby faktycznie sporo wyposażenia było potrzebnego, aby to wszystko wypełnić, co jest dosyć logiczne, jednak to poszło nawet dalej, ponieważ bywały misje w którym zmieniałem wyposażenie ponad trzy razy, bo zdobywałem coś lepszego. W grze mamy dostępnego kowala, który potrafi nam ulepszać wyposażenie, co może i brzmi ciekawie, jednak jest zupełnie niepotrzebne, ponieważ cały czas znajdujemy coś lepszego. Kowal tak naprawdę przydaje się nam do pozbywania zalegającego sprzętu, ponieważ mamy ograniczony ekwipunek, który nie ma wcale aż tak małej ilości miejsca, bo jest tutaj miejsca na aż czterysta pięćdziesiąt elementów wyposażenia. Nawet pomimo takiej ilości co dwie-trzy misje musiałem udawać się do kowala by się pozbyć nadmiaru. Jest to dosyć irytujące, ponieważ zabiera nam sporo czasu, który moglibyśmy wykorzystać na inne elementy. Walczyć będziemy tutaj z całkiem sporą ilością rodzajów przeciwników, których mogliśmy zobaczyć w pierwszej części serii Final Fantasy. I tu przyznam się szczerze, że przyjemnie było zobaczyć tych przeciwników w pełnym 3D, ponieważ wyglądają świetnie. Każdy przeciwnik ma zupełnie inny styl walki, ataki oraz specjalne umiejętności. Poza standardowymi przeciwnikami mamy również bossów, którzy są dosyć wyjątkowi. Część z nich oczywiście pochodzi z pierwszej części serii, jednak jest tutaj parę nowości, chociaż tak jak w przypadku lokacji, nie jestem do końca pewny czy na pewno nie byli obecni w innych częściach. Starcia z bossami są dosyć ciekawe, ponieważ są wymagające, mniej lub bardziej, musimy nauczyć się ruchów przeciwników oraz odpowiednio zarządzać naszymi towarzyszami. Właśnie warto tutaj też wspomnieć o towarzyszach z którymi wyruszamy w podróż. W sumie jest ich czterech, dwóch od początku, dwóch zdobywamy podczas fabuły, jednak w czasie wykonywania misji może nam towarzyszyć tylko dwóch. Każdy z nich posiada swoją osobną klasę, więc też możemy tutaj trochę eksperymentować, zwłaszcza jeśli przy ogniskach możemy ich zmieniać. Zbyt dużej kontroli nad nimi nie mamy, możemy jedynie wydać im polecenie by agresywniej skupiali się na przeciwniku tym samym przyciągając jego uwagę co daje nam czas na chociażby wyleczenie się, jednak jeśli skończy im się pasek życia to musimy do nich podejść by ich podnieść. To niestety zdarza się dosyć często na wyższych poziomach trudności, ponieważ inteligencja naszych towarzyszy nie należy do najlepszych, jednak też nie ma też tragedii, bo potrafią wykonując swoje zadanie. Sama walka w sobie jest bardzo dynamiczna i nastawiona na dosyć długie sekwencje kombosów. Tak jak już wcześniej pisałem, każda z broni zmienia styl naszej walki i przyznam szczerze, że wybrałem sobie dwa style, które mi najbardziej odpowiadały, czyli szybki, ale zadający trochę mniejsze obrażenia, a także wolniejszy, ale zadający większe obrażenia. Są one dosyć typowe, jednak odpowiadają do większości przeciwników, a też używanie magów nie leży zupełnie w moim stylu. Kombosy również mają takie znaczenie, że wyniszczają wytrzymałość przeciwników, co powoduje, że zostają ogłuszeni i możemy na nich wykonać ruch kończący. Nasza postać również posiada taki pasek, więc jak przeciwnicy nam go zbiją to zostajemy ogłuszeni, jednak nie giniemy po jednym uderzeniu. Tak samo mamy tutaj umiejętność zwaną Soul Burst, która pozwala nam korzystać ze specjalnej tarczy, która pochłania ataki dystansowe przeciwników, które później możemy wykorzystać przeciwko nim. Możemy również wykorzystać tę zdolność do wykonania czegoś w stylu Spartańskiego Szału znanego z serii God of War. Pozwala nam to lepiej walczyć z grupą przeciwników, a także szybciej skraca pasek wytrzymałości wrogów. Takie elementy pozwalają nam znaleźć swój styl walki i zapomnijcie, że będziecie wciskali tylko jeden przycisk w walce. Oczywiście możecie tak robić, jednak nie liczcie na to, że daleko zajdziecie albo będzie to prosta podróż. System walki jest naprawdę przyjemny, w zasadzie jeden z najprzyjemniejszych systemów jakich doświadczyłem w grach, niezależnie od gatunku.

System walki również opiera się na klasach postaci, nazywane tutaj „pracami”. I nie ma ich wcale tak mało, ponieważ jest ich aż dwadzieścia osiem, które zostały podzielone na podstawowe, zaawansowane i eksperckie. Początkowo zaczynamy z trzema podstawowymi klasami, jednak gdy zbierzemy odpowiedni rodzaj broni to odblokowujemy dopasowaną do niej klasę. To oznacza tylko tyle, że dosyć szybko odblokowujemy wszystkie z podstawowych klas. Zaawansowane wymagają odblokowania specjalnych umiejętności z minimum dwóch różnych podstawowych klas. W przypadku eksperckich klas wygląda to podobnie, jedyną różnicą jest to, że wymagają zaawansowanych klas. Z tych dwudziestu ośmiu tylko jedna zostaje odblokowana poprzez fabularny postęp pod koniec gry. Doświadczenie oraz punkty rozwoju otrzymujemy tutaj poprzez pokonywania przeciwników korzystając z danej klasy. Ulepszamy klasy poprzez korzystanie z ognisk lub z menu wyboru misji. Jest tego całkiem sporo, więc na pewno nie uda się Wam ich wszystkich przetestować jeśli skupiacie się jedynie na misjach głównych. Korzystanie z klas zwiększa nasze statystyki, jednak nie jest to jedyny sposób na ich zwiększenie. Nie mamy tutaj takiego klasycznego rozwoju bohaterów, ponieważ robimy to przy pomocy wyposażenia. Wyposażenie zwiększa nasze statystyki oraz zwiększa poziom mocy, którą wylicza ze średniej całego zestawu. Każda misja pokazuje nam średnią moc jaka jest potrzebna by nie mieć problemów w misji, więc to też nam trochę pokazuje jak trudna będzie misja. Przyznam się bez bicia, że nawet jeśli mieliśmy ogromną ilość przedmiotów to bawiłem się w dobieranie wyposażenia każdej z postaci oraz klasy, ponieważ była to fajna, taktyczna zabawa, jednak pod koniec już trochę byłem tym zmęczony, więc w ostatnich trzech-czterech godzinach gry korzystałem już z automatycznego przydzielania ekwipunku, które wybierało najlepszego wyposażenia dla każdej z postaci oraz klas. To wszystko zmieściło się w niecałych dziewiętnastu godzinach gry, jednak nie zrobiłem jeszcze wszystkich misji pobocznych oraz nie zebrałem wszystkich znajdziek, więc jeśli chcecie zrobić wszystko to zajmie Wam to więcej czasu, tak samo jak nie będziecie robili większości zadań pobocznych to też ten czas będzie krótszy. Jest to dosyć optymalny czas gry, chociaż mógł zostać wykorzystany trochę lepiej by nie było w nim żadnej monotonii, która by nie odrzucała od gry.

Rolę znajdziek pełnią tutaj dzienniki rozłożone w lokacjach, które znajdujemy w misjach głównych, jak i pobocznych. Są z jednej strony dosyć ciekawe, ponieważ rozwijają lore tego świata dodając do niego wiele innych wątków, jednak z drugiej strony przez większość gry możemy za dużo z nich nie zrozumieć, ponieważ te informacje dotyczą wiadomości, których dowiadujemy się dopiero pod koniec gry. Można też stwierdzić, że mogą one nas naprowadzać na rozwiązanie wcześniejsze paru sekretów, jednak patrząc na to inaczej to raczej nie zachęcają do zbierania. Niby jest to dodatkowa dawka informacji, jeśli jednak nie jest zrozumiała, to po co w zasadzie ją zbierać. Z tego też powodu jakoś zbyt szczególnie nie skupiałem się by je wszystkie znaleźć.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest w tej produkcji jedynym elementem tej produkcji do którego w żaden sposób nie mogę się przyczepić, ani wytknąć żadnej wady. Całość została wykonana tutaj naprawdę dobrze i pewnie część z Was, która grała w inne gry z tej serii zauważy pewne podobieństwa w utworach muzycznych. Wynika to z tego, że twórcy wzięli niektóre utwory i je zremiksowali by dodać je do gry. Wbrew pozorom działa to naprawdę dobrze, ponieważ brzmi świetnie. Oczywiście mamy tutaj również zupełnie nowe utwory, które wcale nie odstają od starych, ale zremiksowanych. Całość została świetnie dopasowana do gry, każdy z ogrywanych momentów posiada swój własny utwór, jak i boss. Nie będę ukrywał, że muzyka tutaj jest całkiem klimatyczna, wpadająca w ucho i bardzo uprzyjemniająca rozgrywkę, nawet jeśli reszta nie jest już aż tak dokładnie wykonana. Niestety nie ma tutaj żadnego utworu, który zostawałby na dłużej w pamięci i którego dałoby się słuchać poza grą, co oczywiście nie jest wadą, ponieważ muzyka powinna działać podczas gry, jednak zwykle w japońskich produkcjach znajduje się jeden taki utwór, który możemy umieścić na każdej playliście. W przypadku dźwięków otoczenia mamy taką samą sytuację, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, uderzających broni o przedmioty, używanej magii, odgłosy wiatru, wody, czy deszczu, przeciwników, i inne tego typu dźwięki. Brzmi to wszystko naprawdę dobrze i urealnia świat gry, chociaż ciężko tutaj napisać, że wszystko brzmi realistycznie, ale za to odpowiednio dopasowane do fantastycznego świata gry. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj niezwykle klimatyczna i jednocześnie jednym z najlepszych elementów tej produkcji, który jednak zachęca do zagrania.

W przypadku voice actingu również nie można się do niczego przyczepić, nawet jeśli fabuła nie jest zbyt skomplikowana, a dialogi nieraz bywają po prostu głupie, tak aktorstwo stoi na wysokim poziomie. Z przyczyn oczywistych wybrałem przez większość gry japońską wersję językową, ponieważ angielska zrównuje się z niezbyt mądrymi dialogami, czyli nie jest odpowiednio dopasowana do postaci i słychać jakby aktorzy zbyt szczególnie nie wiedzieli w czym grają. W zasadzie taki zabieg mnie nie dziwi, ponieważ w niewielu typowo japońskich produkcjach angielska wersja językowa jest przynajmniej dobra. W przypadku japońskiej wersji mamy odpowiednio dopasowanych aktorów, którzy porządnie oddali charaktery swoich postaci, nawet jeśli te nie są zbyt rozbudowane, a także oddają świetnie emocje, które nimi targają. Przyjemnie się ich słucha, jednak nawet jeśli byśmy mieli tutaj najlepszych aktorów, rodem z Hollywood, to i tak oni nie uratują dosyć nieciekawych dialogów oraz w kółko powtarzanego słowa Chaos. Gra nie została przetłumaczona na Polski, więc nie otrzymaliśmy tutaj polskich napisów, a jedynie angielskie. Jeśli nie znacie za dobrze tego języka to nie musicie się za bardzo przejmować, ponieważ słownictwo nie jest tutaj zbyt skomplikowane, jak zresztą cała fabuła, więc nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tutaj wszystkiego co nam twórcy przedstawili.

Grafika

Graficznie jest to również ciekawy tytuł, ale nie z takiego powodu o którym byście pomyśleli. Z jednej strony tytuł potrafi być naprawdę ładny, a z drugiej przypomina grę wydaną na Playstation 3/Xboxa 360. Lokacje wyglądają dosyć ładnie, są szczegółowe, chociaż czasami wydają się dosyć poszarpane, jednak za to tła już nie wyglądają tak dobrze. Są może również szczegółowe, ale potrafią być poszarpane oraz rozmyte. Częściowo te wady są zakryte przez dynamiczną walkę, która rozmywa wszystko wokół nas, więc nie zwraca się uwagi na całą resztę, jednak są też momenty w których nie walczymy i wtedy wszystko wychodzi na wierzch. Nie wiem skąd taka różna jakość w grafice, zwłaszcza, że nie grałem na słabszej konsoli, a na naprawdę mocnej Playstation 5. Modele przedmiotów stoją akurat na wysokim poziomie, są szczegółowe, chociaż ze zdecydowaną większością nie możemy wchodzić w interakcję. Bardzo przyjemnie się obserwuje przeciwników, którzy zostali wykonani naprawdę świetnie, nawet jeśli jest ich sporo, to jakość dalej stoi na wysokim poziomie. Każdy z wrogów został wykonany bardzo dokładnie, szczegółowo, a także w różnym stylu. Oczywiście ten sam rodzaj przeciwnika, jak przykładowo goblin, będzie wyglądał za każdym razem tak samo. Ich animacje również należą do wyjątkowych, bez problemu można rozpoznać jaki atak zamierzają wykonać i po prostu przyjemnie się na nie patrzy. Równie dobrze wyglądają modele postaci, których jest tutaj całkiem sporo i nawet wśród niezbyt ważnych postaci ciężko jest dostrzec atak klonów. Przyjemnie się na nie patrzy, zwłaszcza, że został wykonany tutaj porządny motion capture twarzy przez co każdy dialog oraz emocje są bardzo widoczne, jednak niestety jest tutaj sporo hełmów, które zasłaniają całą twarz, więc nie widać tych ruchów twarzy. Same animacje postaci również stoją na bardzo wysokim poziomie, co widać chociażby po walce, która jest bardzo płynna i dynamiczna. Są to właśnie tutaj takie elementy, które sprawiają, że chce się grać i przyjemnie się wszystko to ogląda. Muszę tutaj jeszcze przypomnieć o wyposażeniu, które widać na bohaterach, zarówno w grze, jak i w przerywnikach filmowych. Zostało to wykonane dosyć sensownie, na pewno nie sztucznie, jednak nie do końca zostało dopasowane do przerywników, ponieważ niejednokrotnie widzimy jak postać wsadza rękę w jakiś element wyposażenia. Tak samo niektóre sceny tracą na wartości emocjonalnej kiedy jakiś hełm zakrywa całą twarz, zwłaszcza pod koniec gry. Graficznie nie jest to równy tytuł, dla niektórych te wady mogą przykrywać pozytywne elementy, i nawet jeśli ja nie zwracam aż tak dużej uwagi do grafiki, tak o takich elementach należy pamiętać, ponieważ jednak jest to element gry na który zwraca się od razu uwagę. Szkoda, ponieważ potencjał tutaj był spory, zwłaszcza, że nie mamy tutaj żadnego otwartego świata.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania, co może okazać się dziwne, ponieważ można poczytać o spadkach płynności, bugach oraz innych problemach na Playstation 4 oraz PC. Ja jednak grałem na konsoli Playstation 5 i nie doświadczyłem żadnych z tych problemów, nawet jak robiłem sobie dłuższe posiedzenia przy grze. Także jeśli posiadać konsolę obecnej generacji to ta wersja powinna być tą wybraną przez Was.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+zakończenie jest dosyć interesujące
+klimat potrafi wciągnąć
+satysfakcjonujący system walki
+wymagające starcia z bossami
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa

Minusy:
-fabuła nie jest zbyt angażująca
-monotonne misje
-nierówny poziom trudności
-nie zawsze równa graficznie

Stranger of Paradise: Final Fantasy Origin to tytuł, który mnie zaciekawił swoim demem, które zostało wypuszczone jakiś czas przed premierą. Nie było ono idealne, chociaż zdawało mi się, że skrywa kilka swoich asów, które zostaną ujawnione w pełnej wersji gry. Z tego też powodu moje oczekiwania były dosyć unormowane, chociaż gdzieś tam miałem jednak spore oczekiwania skoro jest ona powiązana z serią Final Fantasy. Niestety nie wszystkie moje oczekiwania udało się spełnić, a niektóre nawet nie zostały w połowie zaspokojone. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To nawet dobra produkcja, która cierpi na dosyć nieangażującą fabułę oraz parę problemów w rozgrywce, jednak jak się zacznie zwracać uwagę głównie na rozgrywkę to można nawet się tutaj dobrze bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Ragnarok – Recenzja

God of War: Ragnarok jest przygodową grą akcji z elementami RPG, która stanowi piątą odsłonę głównej serii, jak i kontynuację poprzedniej odsłony wydanej w 2018 roku. Sama akcja umiejscowiona została trzy lata po wydarzeniach z poprzedniczki podczas trwania fimbulvinter (wielkiej zimy), która ma poprzedzić tytułowy Ragnarok, mitologiczny koniec świata w którym to bogowie staną do walki z olbrzymami. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle poprzedniej? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się po trzech latach od wydarzeń z poprzedniej odsłony. Po śmierci Baldura rozpoczął się fimbulvinter, wielkiej zimy, która według mitologii nordyckiej ma trwać trzy lata i na jej końcu ma rozpocząć się ragnarok w którym to wszystkie światy zostaną zniszczone w wielkiej wojnie. Podczas tej zimy Kratos wraz z już nastoletnim synem, Arteusem, starają się prowadzić normalne życie, czyli polując na pożywienie, jak i trenując walkę. Jakby zima była niewystarczającym problemem, to moce Arteusa cały czas rosną i niestety nie do końca potrafi ich kontrolować, zwłaszcza jak w grę wchodzą emocje. Do tego chłopakiem targają cały czas pytania dotyczące jego prawdziwego pochodzenia, imienia, jak i przeznaczenie, które jednak nie zaprzątają głowy Kratosowi, który nie chce ryzykować wojną z bogami Asgardu. Jakby tego było mało to na bohaterów cały czas poluje żądna zemsty Freya z którą oni nie chcą jednak walczyć. Pomimo tych wszystkich problemów starają się oni prowadzić w miarę normalne i spokojne życie, które również zostaje przerwane poprzez wizytę Thora wraz z Odynem, którzy są w stanie wybaczyć bohaterom zabójstwa na ich ludzie w zamian za pokój oraz zaprzestanie przez Arteusa tajnych poszukiwań Tyra, nordyckiego boga wojny. Mimir ostrzegł Kratosa o kłamstwie ukrytym w pięknych słowach Wszechojca, jednak nie musiał go przekonywać, ponieważ ten od razu odrzucił tę propozycję. To z kolei poskutkowało starciem z bogiem piorunów, Thorem, po którym Kratos nie mógł więcej odwracać wzroku od wydarzeń toczących się wokół niego i musiał podjąć działania. Razem z synem wyrusza na poszukiwania uwięzionego przez Odyna Tyra i spróbować powstrzymać ragnarok. Tak też rozpoczyna się podróż pełna tajemnic, nieoczekiwanych zwrotów akcji, jak i walki z przeznaczeniem. Po tym krótkim opisie można mieć złudne wrażenie, że jest ona podobna do tego co mogliśmy już doświadczyć w poprzedniej odsłonie, a przynajmniej po stylu opowiadanej historii, jednak dosyć szybko okazuje się, że nie do końca tak jest. Poprzednia część pokazała nam podróż rodzica i dziecka, którzy mieli jeden cel do którego dążyli pomimo problemów, a w przypadku tej odsłony pomimo wspólnej podróży każdy z nich ma własny cel, który realizowane są w najlepiej znane im sposoby, co również objawia się w momentach w których zostają rozdzieleni lub też sterujemy inną postacią. Spodobał mi się sposób pokazania historii z perspektywy tych dwóch postaci, ponieważ pozwoliło to rzucić na nich zupełnie nowe światło, gdzie nie spodziewaliśmy się by Kratos, bogobójca, pogromca całego Olimpu, będzie się bał zostawienia swojego syna samotnego, bądź też rozdzielenia się z nim, a z kolei Arteus, pomimo bycia zdecydowanie mniej doświadczonym od swojego ojca, będzie na tyle dojrzały by zrobić wszystko by ocalić swojego ojca i pokazać mu, że jest na to gotowy. Nie będę ukrywał, że fabuła jest tutaj bardzo angażująca, jeszcze bardziej spoufalamy się z postaciami, których widzimy na ekranie. Jest to poważna historia, która stanowi zakończenie nordyckiej sagi, jednak nie jest zbyt ciężka, ponieważ przeplatana jest luźniejszymi, wręcz komediowymi momentami, jak chociażby próby Mimira na znalezieniu zagadki, która spodoba się Kratosowi, czy też odniesienie do gościnnego pojawienia się Kratosa w serii bijatyk Mortal Kombat. Do tej listy można również dopisać momenty w których towarzysze komentują zamiłowanie głównego bohatera do eksplorowania oraz otwierania skrzyń, co może nie sprawia, że gra jest realistyczniejsza, bo tym bardziej mówi nam, że to jest gra, ale jest to zabawna odpowiedź na nasze myśli „co o moim eksplorowaniu myślą npc?”. To wszystko łączy się w bardzo ładną całość, interesująca historia, świetnie napisane postacie, a także idealnie połączoną powagę wraz z humorem. Warto tutaj również poruszyć wykorzystanie mitologii nordyckiej przez twórców do stworzenia historii. Jeśli graliście w poprzednią część to wiecie, ze twórcy dosyć lekko podchodzą do materiału źródłowego, jednak w tej odsłonie twórcy chętniej z niej korzystają, ale delikatnie modyfikują, bądź też rozwijają, co wbrew pozorom działa dosyć dobrze. Uwielbiam mitologię nordycką, więc bardzo spodobało mi się jak twórcy rozwinęli sam motyw ragnaroku, jak wprowadzili Fenrira i jego rozmiar, czy wyjaśnienie utraty oka przez Odyna. Jestem pełen podziwu jak udało się umiejscowić tę mitologię tutaj, ponieważ nie jest to pójście na łatwiznę, a coś przemyślanego. Warto również tutaj zaznaczyć, że można zagrać w tę odsłonę bez znajomości poprzedniczki, ponieważ mamy przypomnienie poprzednich wydarzeń pod postacią filmu, który możemy obejrzeć z poziomu menu głównego, jak i w samej grze wszystko jest wytłumaczone. Mimo wszystko polecałbym jednak zapoznać się z poprzednią odsłoną, ponieważ to świetna gra, a ta jest jej kontynuacją i pod paroma względami nawet ją przebijająca, także ogrywając je obie otrzymujemy pełnię doświadczenia.

W ciągu gry trafimy na różne zadania poboczne, które same w sobie stanowią małą część własnej historii, których wcale nie ma tutaj aż tak mało. Natrafimy tutaj na czterdzieści siedem zadań, które różnią się długością, jak i poziomem trudności. Oczywiście są one całkowicie opcjonalne, jednak warto je wykonywać, nie tylko dla nagród, ale również dla zapoznania się z innymi historiami związanych z mitologią, jak i związanych ze światem gry. Część z tych zadań nie ograniczają się tylko do jednego świata w którym to zdobyliśmy to zadanie, a bardziej wymagają od nas eksplorowania innych światów i uważnemu obserwowaniu terenu, ponieważ nie wszystkie z nich są zaznaczone na mapie. Większość z tych zadań możemy zdobyć oraz ukończyć jeszcze przed zobaczeniem zakończenia, jednak dwa z nich odblokowują się dopiero po ukończeniu gry. Nie napiszę dokładnie na czym polegają, jednak napiszę jedynie, że jedno jest dłuższe i wymaga więcej pracy, tak drugie jest dosyć krótkie i odblokowuje nam dodatkową scenę. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej, ponieważ nie chcę niczego zaspoilerować, więc jedynie napiszę, że każde z nich stoi na bardzo wysokim poziomie, zresztą jak cała warstwa fabularna tej odsłony. Jeśli jesteście jeszcze niezdecydowani czy warto zagrać, to mogę Wam bez bicia napisać, że zdecydowanie warto.

Zakończenie stanowi tutaj zwieńczenie całej sagi nordyckiej, która pierwotnie miała być również trylogią, jednak przez dłuższe procesy produkcyjne została zamknięta w dwóch odsłonach by gracze nie musieli czekać na finał kolejnych czterech-pięciu lat. I przyznam szczerze, że o ile zakończenie jest naprawdę piękne, świetnie zrealizowane, zarówno pod względem fabularnym, wizualnym, jak i dźwiękowym, tak mi zrobiło się przykro, że to już koniec tej przygody i muszę się pożegnać z zaprzyjaźnionymi postaciami. Ta produkcja wywołała we mnie wiele emocji, spędziłem przy niej wiele godzin, więc to zakończenie, które zobaczyłem sprawiło, że ten czas nie był zmarnowany. Widzimy w nim nie tylko zwieńczenie historii, a także jak bardzo zmieniły się i dojrzały osoby, których historię śledziliśmy od poprzedniej części. To zakończenia, jak i cała gra, to naprawdę niezwykłe doświadczenie, które warto samemu przeżyć. Jak już wcześniej pisałem, po napisach końcowych możemy grać dalej by dokończyć niedokończone sprawy, które nam zostały, a w tym pewne zadanie poboczne, które odblokowuje się po zakończeniu i powiązane jest z pewną postacią. Również wspominałem, że nie należy ono do najdłuższych, jednak jego zakończenie odblokowuje nam dodatkową scenę, która również jest zakończona napisami końcowymi. Niestety nie oczekujcie, że zobaczycie tutaj coś co mogłoby sugerować następną część. Mimo wszystko jest również silne w emocjach, które z niej płyną, więc warto je zobaczyć. Nie da się ukryć, że do warstwy fabularnej w żadnym wypadku nie można się przyczepić, świetnie się ją śledzi i równie świetnie jest zakończona.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś o czym można pisać godzinami, a to głównie ze względu na jego bardzo wysoką jakość. Muszę przyznać, że po tej odsłonie oczekiwałem podobnego poziomu klimatu, który wciąga oraz sprawia, że gra się przyjemniej, jednak nie spodziewałem się, że moje oczekiwania zostaną aż tak bardzo przerośnięte. Nie jest on oczywiście idealny, posiada parę elementów, które mogą trochę go popsuć, jednak nawet to nie przeszkadza nam w czerpaniu pełni przyjemności. Należałoby zacząć od tego o czym już pisałem, czyli historia tej odsłony nie jest przedstawieniem drogi jaką wspólnie przechodzi ojciec z synem, a jest bardziej historią o dojrzewaniu jako osoba, walką z przeznaczeniem, czy nawet realizacją własnych celów. Mamy tutaj dwóch bohaterów, zupełnie jak w przypadku poprzedniczki, jednak ta dwójka ma swoje własne cele, ponieważ niby misja jest ta sama, ale cele bohaterów już zupełnie różne, co też powoduje, że nie raz ich drogi się rozchodzą w poszukiwaniu odpowiedzi. Pokazuje to, że nawet jeśli są rodziną, to nie zawsze muszą realizować ten sam cel, co jest poprowadzone naprawdę realistycznie i niezwykle klimatycznie. Do tego możemy doliczyć wykorzystanie mitologii nordyckiej w dosyć oryginalny sposób, ponieważ nie jest ona całkowicie zmieniana, wręcz brany jest „oryginał” i dorabiana do tego jest dodatkowa historia, co wbrew pozorom zadziałało naprawdę dobrze i nawet fani mitologii nordyckiej mogą poczuć się tutaj bardzo dobrze. Nie możemy zapominać o świetnie napisanych postaciach, które nie tylko są świetnie przedstawieni, a również świetnie zagrani przez aktorów głosowych, którzy po raz kolejni zostali bardzo dobrze dobrani. Tutaj też zaczyna się pewien problem, ponieważ jeśli ktoś kupił na premierę tę odsłonę i liczył, że zagra z polskim dubbingiem, to niestety mógł się bardzo zawieść, ponieważ pomimo informacji na pudełku, to nie dostaliśmy polskiego dubbingu, jednak napisy na szczęście okazały się przetłumaczone. Także jeśli ktoś liczył na to, że usłyszy polskie głosy, to mogła być to dla niego niemiła niespodzianka, jednak na szczęście w ciągu kilku dni została wypuszczona aktualizacja, która naprawiła ten problem. Osobiście mnie ten problem nie dotyczył, ponieważ od początku wiedziałem, że będę grał z angielskim voice actingiem, jednak chciałem zagrać fragment po polsku by porównać jakościowe te dwie wersje. O lokacjach będę się trochę szerzej rozpisywał za niedługo, jednak teraz warto wspomnieć, że są po prostu piękne, przyjemnie się je eksploruje i są niezwykle klimatyczne. W końcu otrzymaliśmy możliwość odwiedzenia wszystkich dziewięciu światów, co tylko zachęca do jak najszybszej możliwości swobodnej podróży. To idzie w parze z świetną rozgrywką, która jest bardzo satysfakcjonująca oraz dająca nam całkiem sporo możliwości. Nawet jeśli rozgrywka nie przeszła aż tak drastycznych zmian, tak te wprowadzone oraz udoskonalone starsze dały nam coś niezwykle klimatycznego. Niestety i tutaj nie obyło się bez błędów, jednak głównie poprzez bugi. Na całe szczęście nie ma ich tutaj dużo, zwykle polegają na przenikaniu przez ściany, czy podłogę, zwłaszcza przy wykańczaniu przeciwników na schodach lub wzniesieniach. Dwa razy zdarzyło mi się, że animacja postaci w pewnym momencie się zawiesiła i musiałem odbiec kawałek by dana animacja się powtórzyła, tym razem poprawnie. Nie ma tego dużo, jednak jak już się zdarzy to niestety potrafi odrobinę wybić z tego klimatu, mimo wszystko szybko o tym zapominamy, ponieważ resztą elementów ta produkcja nadrabia. Sporą robotę wykonuje tutaj oprawa graficzna, która jest po prostu nieziemska i zdecydowanie lepsza od poprzedniczki. Oczywiście jest ona tutaj częściowo ograniczona poprzez jednoczesne wydanie na starą oraz nową generacje, jednak nie jest to coś co przeszkadza. Duża szczegółowość, wszystkie te efekty, krajobrazy, otrzymaliśmy tutaj po prostu po prostu piękną oprawę graficzną. W tym wszystkim przygrywa nam nieziemska ścieżka dźwiękowa, której w zasadzie jakość jest już normą w tej serii. Każdy z utworów został świetnie skomponowany i dopasowany do gry, dzięki czemu wzmacniany jest cały klimat produkcji. Jak zatem możecie zauważyć, klimat nie jest tutaj idealny, jednak każdy jego element wpływa znacząco na odczucia płynące z gry, co tylko sprawia, że chcemy grać więcej. Klimat jest silny, wciągający i na pewno jest jednym z ciekawszych doświadczeń w grach video. Zdecydowanie warta zagrania, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę, chociaż obie się ładnie uzupełniają.

Lokacji, jak można się domyślić, mamy tutaj całkiem sporo, a to głównie dlatego, że w tej części przyjdzie nam odwiedzić wszystkie dziewięć światów, gdzie w poprzedniej odsłonie było ich tylko kilka. Oczywiście nie wszystkie z tych światów są tak rozbudowane jak chociażby Midgard, czyli świat ludzi, startowa lokacja, jak i również nie dają tyle możliwości do eksploracji, jednak są porządnie zaprojektowane i jest na czym zawiesić oko. Wśród tych dziewięciu światów zwiedzimy tutaj różnego rodzaju wioski, lasy, rzeki, mokradła, kopalnie, i inne tego typu miejsca. Każda z tych lokacji została świetnie zaprojektowana i ciężko nawet wśród nic znaleźć powtarzające się elementy, chociaż o to w zasadzie nie byłoby trudno, ponieważ świat jest tutaj naprawdę spory i zwiedzenie każdego zakamarka zajmuje bardzo dużo czasu. Nie zostały one tylko dobrze zaprojektowane, ale też odpowiednio wyposażone, tyczy się to zarówno wewnątrz budynków, jak i na zewnątrz. Oczywiście nie ze wszystkimi modelami możemy wejść w interakcję, jedynie z tymi, które są nastawione na umożliwienie nam dalszej eksploracji oraz tymi fabularnymi, za to możemy całkiem spora liczbę modeli po prostu zniszczyć, co oczywiście daje w pewien sposób frajdę. Jestem graczem, który zagląda w każdy kąt podczas grania i tak też było tutaj, jednak zostało tutaj zrobione to co w poprzedniej części, czyli nie wszędzie się od razu dostaniemy, nawet jeśli nie jest to fabularne miejsce, ponieważ będziemy potrzebowali przedmiotu, który nam umożliwi dostanie się do danego miejsca, a ten przedmiot zwykle zdobywamy w późniejszych etapach gry, więc też tym sposobem twórcy zachęcają do ponownego odwiedzania poprzednich lokacji. Działa to naprawdę dobrze i sprawia, że chce się eksplorować. Nie będę ukrywał, że nawet lokacje stanowią spory plus tej produkcji, który dodatkowo wpływa pozytywnie na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem poprzedniczki, jednak zostało dodanych parę nowych elementów, które usprawniają rozgrywkę, a także niektóre stare elementy zostały usprawnione. Będziemy tutaj sporo eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, rozwijać postać, czy nawet zbierać znajdźki. Także jak możecie zauważyć, nie mamy tutaj nic nowego, czego już byśmy nie doświadczyli, jednak mimo tego te doświadczenia są jednak trochę inne. Sama eksploracja przeszła pewne zmiany, ponieważ w tej części mamy od samego początku dostępny topór Leviathan, a także Ostrza Chaosu, co z kolei spowodowało, że twórcy mogli umieścić w grze zdecydowanie więcej elementów platformowych, które może nie są aż tak rozbudowane jak w greckiej trylogii i może się wydawać, że do takiego ustawienia kamery, która została zachowana taka sama jak w poprzedniej części, czyli zza pleców bohatera, może to niezupełnie pasować, jednak wbrew pozorom działa to całkiem sprawnie. Zdecydowanie uprzyjemnia to rozgrywkę, wręcz znacznie urozmaica eksplorację, ponieważ nie tylko tutaj biegamy, wspinamy się, czy przeskakujemy nad niewielkimi przepaściami, a teraz również mamy możliwość przeskakiwania większych przepaści poprzez zaczepienie Ostrzy Chaosu, czy też przeskakiwanie od ściany do ściany poprzez wbijanie swoich ostrzy w ścianę. Do tego dochodzi jeszcze jeden pewien sposób eksploracji, jednak go odblokowujemy po zdobyciu pewnego wyposażenia o którym Wam niestety nie mogę napisać, ponieważ to już byłby pewien znaczący spoiler, więc pozwolę Wam samemu to odkryć. Podczas eksploracji natrafimy na pewne zagadki, które w zasadzie polegają na tym, abyśmy mogli przedostać się gdzieś dalej. W rozwiązywaniu tych zagadek nie wykorzystujemy tylko naszego wyposażenia, a także strzały naszego towarzysza, ponieważ teraz posiada aż dwa rodzaje strzał, które wykorzystujemy nie tylko w walce, ale również właśnie w takich zagadkach. Same zagadki ciężko podzielić na jakieś rodzaje, ponieważ opierają się głównie na tym samym. Same ich skomplikowanie jest różne, od tych łatwych, wręcz banalnych, aż po te bardziej skomplikowane. Nie będę ukrywał, że rozwiązywanie tych bardziej skomplikowanych jest zaskakująco bardzo pozytywne, zwłaszcza jak uda nam się do tego dość samemu, a to głównie dlatego, że w momencie w którym zbyt długo krążymy bez pomysłu, to nasz towarzysz zaczyna nam podpowiadać co należy zrobić i czym dłużej nam to zajmuje, to te podpowiedzi robią się coraz bardziej szczegółowe. Przyznam się bez bicia, że jest to ciekawy sposób na naprowadzanie gracza na pewne odpowiedzi bez bezczelnego wskazania odpowiedzi. Sprawia to również świetne wrażenie żywych towarzyszy, którzy nie tylko za nami podążają, a również mają swoje zdanie i mogą nam pomóc, nie tylko w walce. Podczas eksploracji trafimy na różnego rodzaju skrzynie oraz przedmioty po prostu leżące na ziemi, wśród nich znajdziemy walutę, przedmioty potrzebne do craftingu, jak i wyposażenie. W czasie gry natrafimy na stanowiska krasnoludów, jak w przypadku poprzedniej części, w których to możemy zakupić wyposażenie, ulepszyć je lub też stworzyć coś nowego. Wyposażenie dotyczy tylko Kratosa, dla Atreusa są tylko fabularne ulepszenia. Każde z elementów wyposażenia zwiększa nam jedną, bądź kilka, statystyk na których podstawie wyliczany jest poziom naszej postaci, czyli po raz kolejny, działa to na podobnych zasadach jak w przypadku poprzedniczki. Jest to dosyć ciekawy system, ponieważ pokazuje faktyczny postęp, ponieważ nasz poziom to w zasadzie poziom naszej mocy, co też pozwala nam zobaczyć czy jesteśmy gotowi walczyć z silniejszymi przeciwnikami. Problem w tym wszystkim jest taki, że tych elementów wyposażenia jest trochę zbyt dużo przez co w naszym ekwipunku robi się niezły bałagan. Nie zawsze wyposażenie jakie zdobywamy jest lepsze od tego, które już posiadamy, a żeby jednak było lepsze to trzeba byłoby je odpowiednio ulepszyć, co tylko kosztowałoby nas czas oraz zasoby, które moglibyśmy lepiej wykorzystać. Odrobinę to irytuje, jednak nie na tyle, aby w jakikolwiek sposób odbierało przyjemność płynącą z gry. Warto tutaj również wspomnieć, że sterujemy tutaj nie tylko Kratosem. W niektórych momentach fabularnych przyjdzie nam się wcielić w inną postać i poznać historię z innej perspektywy, odkryć prawdziwe intencje oraz przekonać się, że fabuła nie jest tutaj taka prosta. Sama rozgrywka wtedy też się odrobinę zmienia, nie na tyle, aby pisać, że to zupełnie inna gra, jednak na tyle, że jest to już inny styl. Nie chcę tutaj niczego spoilerować, ale mogę Wam jedynie napisać, że są to dosyć ciekawe etapy, zdecydowanie sprawiają, że warto zagrać w tę produkcję, nawet bez znajomości poprzedniczki.

Walka stanowi tutaj sporą część rozgrywki, więc warto też ten aspekt opisać dosyć dokładnie. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że walczymy tutaj przy pomocy topora, ostrzy, pięści, tarczy, a nawet jednej nowej broni o której tutaj nie mogę wspomnieć ze względu na spoilery fabularne. Sam trzon walki pozostał taki sam jak w poprzedniczce, więc jeśli graliście w poprzednią część, tak wiecie jak tutaj się walczy. Mimo wszystko jest to wszystko jakoś płynniejsze, zwłaszcza jeśli podczas wyprowadzania serii uderzeń będziemy zmieniać rodzaj broni. Wygląda to bardzo przyjemnie i daje sporą satysfakcję, zwłaszcza w momentach w których walczymy z większą liczbą przeciwników lub z jakimś bossem. Każda z broni posiada swój zestaw kombosów, które oczywiście możemy łączyć ze sobą tworząc nowe kombinacje. Tak samo do każdej broni możemy dołączyć dwie runy umiejętności – słabszą i silniejszą. Pozwalają one na korzystanie z umiejętności opartych na żywiole danej broni, jak ogień, czy lód. Oczywiście nie możemy z nich korzystać cały czas, są one ograniczone czasem ładowania, więc tutaj też należy strategicznie z nich korzystać. Dodatkowa funkcją topora jest możliwość rzucania nim i przyzywania do ręki, co też pozwala nam na walkę dystansową, co również łączy się z nakładaniem obrażeń od żywiołów na przeciwników. W walce pomaga nam nasz towarzysz, który nie tylko atakuje z dystansu, ale także potrafi odwrócić uwagę przeciwnika, czy też czasowo go unieruchomić, co nieraz może ocalić nam życie. Atreus również może posiadać dwie umiejętności, co również pozwala nam na bardziej strategiczne podejście do niektórych starć. To wszystko tworzy naprawdę ładną całość, wszystko ładnie się komponuje i przy odrobinie wprawy można tworzyć tutaj rzeczy, które zapadają długo w pamięci, nawet jeśli w tym opisie nie udało mi się w pełni tego zawrzeć. Większą funkcję mają tutaj również tarcze, ponieważ od teraz nie służą nam tylko do obrony, czy kontrowania uderzeń, a również by przerwać jakąś silniejszą technikę przeciwnika. Walczyć będziemy tutaj przeciwko sporej ilości rodzajów przeciwników, jak rozbójnicy, nieumarli, centaury, duchy, a także wieloma innymi przedstawicielami nordyckiej mitologii. Każdy z tych przeciwników posiada inny zasób ataków, również dystansowych, a także inne słabości oraz odporności. Nie należy pominąć ich rozmiarów, ponieważ czym większy przeciwnik tym też jest groźniejszy, chociaż nie da się ukryć, że ci najmniejsi również mogą nam bardzo napsuć krwi. Do każdego z nich najlepiej jest dopasować inną strategię, ponieważ walka z każdym się od siebie różni, więc przy większej ilości przeciwników trzeba już trochę bardziej się orientować w walce. Muszę przyznać, że przeciwnicy zostali tutaj świetnie wykonani i nawet jeśli część z tych przeciwników to walka z nimi się w pewien sposób poprawiła, trochę ciężko to wyjaśnić, jednak niektóre starcia stały się bardziej wymagające, nawet na niższych poziomach trudności. Oczywiście mamy tutaj również całą masę zupełnie nowych wrogów i w przypadku tej części żywioły mają większe znaczenie, wielu przeciwników operuje teraz jednym rodzajem żywiołu, który potrafi nam napsuć krwi. Poza zwykłymi przeciwnikami staniemy do walki również z wieloma bossami i tutaj muszę uszczęśliwić niektórych z Was, tym razem nie walczymy co chwilę z tym samym bossem z jedynie zmienioną kolorystyką. Oczywiście bossów możemy podzielić na mini oraz pełnych, i również wśród nich mogą znaleźć się pojedyncze powtórki, jednak zwykle następne starcie jest bardziej wymagające. Co ciekawe nie wszystkie starcia polegają na bezmyślnej walce, ponieważ nieraz musimy atakować słabe punkty, aby zadać jakiekolwiek obrażenia lub zadać je większe. Urozmaica to zdecydowanie starcia, które i tak są już bardziej wymagające. Wróciły również quick time eventy, czyli momenty w których w odpowiednim czasie musimy wcisnąć wyświetlany na ekranie przycisk. Od razu przychodzą na myśl starcia z klasycznych odsłon, jednak teraz nie każda pomyłka kończy się śmiercią i koniecznością powtarzania walki. To wszystko zostało razem świetnie połączone, wbrew pozorom jest również dosyć realistyczne, więc tym bardziej klimat płynący z samej rozgrywki jest nieziemski. Oczywiście nie opisałem tutaj wszystkich elementów rozgrywki, ponieważ gdybym chciał to zrobić, to ten opis byłby zdecydowanie zbyt długi, a też chciałem zostawić Wam więcej do odkrycia samemu, więc jedynie mogę napisać, że cała rozgrywka jest po prostu świetna. Ukończenie całej gry zajęło mi około dwudziestu ośmiu godzin w których to ukończyłem fabułę, część zadań pobocznych oraz zebrałem część znajdziek. Jest to naprawdę dobry czas, wręcz bardzo dobry, nawet jeśli wydaje się zbyt długi, dłuższy nawet od poprzedniej części, tak każda godzina jest wypełniona ciekawą zawartością, więc też nie można się tutaj nudzić. Jak zatem można się domyślić, ukończenie całej gry na sto procent jest jeszcze dłuższe, jednak zdecydowanie warte wykonania.

Znajdziek mamy tutaj całkiem sporo, ponieważ będziemy tutaj polować na kruki Odyna, poszukiwać wiedzy o świecie, różnych artefaktów, kwiaty z dziewięciu światów, legendarnych skrzyń, skrzyń noir, nagrobki bersekerów, a także będziemy zamykać szczeliny Yggdrasilu. Jest tego całkiem sporo, wręcz można napisać, że ta lista, jak i ich ilości, potrafią przytłoczyć, jednak ich zbieranie już jest całkiem przyjemne. Na mapie świata możemy zobaczyć jakie oraz ile znajdziek znajduje się w danym regionie, co też pomaga nam w ich śledzeniu. Każda z tych znajdziek może być ukryta wszędzie, jednak nie w sposób by trzeba było poruszać się z kamerą wbitą w ziemię by je odnaleźć, więc przy dobrej eksploracji nikt nie powinien mieć problemów z odnalezieniem ich. Niektóre z nich są wystarczająco duże, że można je już z daleko zobaczyć, jak właśnie legendarne skrzynie, czy skrzynie noir, a niektóre wydają specjalne dźwięki, jak kruki Odyna, więc w momencie usłyszenia tego specyficznego odgłosu możemy się domyślić, że on gdzieś znajduje się w pobliżu. Nie chcę opisywać tutaj każdej znajdźki z osoba, ponieważ jest ich sporo, a odkrywanie ich samemu jest całkiem przyjemne, nawet jeśli większość z nich była już obecna w poprzedniej odsłonie. Nie będę również ukrywać, że przyjemnie się je zbiera, poznaje się dzięki temu trochę historii świata, a także można zdobyć odpowiednie ulepszenia, które wspomogą nas w walce. Tutaj mamy przykład jak można połączyć ilość z jakością.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa również nie odstaje jakością od reszty elementów tej produkcji, chciałbym wręcz napisać, że jest to jeden z najlepszych elementów tej produkcji, jednak każdy z opisywanych tutaj elementów stoi na bardzo wysokim poziomie, więc równie dobrze mógłbym tak napisać o wszystkim czego doświadczamy w tej grze. W zasadzie jakość ścieżki dźwiękowej nie powinna nikogo dziwić, ponieważ ta seria od zawsze miała utwory, które jakościowo stały na wysokim poziomie. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu ogrywane momenty posiadają odpowiednie emocje, jak i napięcie, co z kolei bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Jestem w stanie napisać, że ten nordycki klimat jaki tutaj odczuwamy jest po części spowodowany poprzez muzykę, która właśnie brzmi tak jak właśnie powinna. Nie da się też ukryć, że muzyka jest tutaj bardzo podobna do tego co mogliśmy usłyszeć już w poprzedniej odsłonie, jednak nie są dokładnie takie same, a wykonane w tym samym stylu, co w zasadzie ma sporo sensu, ponieważ umiejscowione są w podobnym miejscu i w podobnym klimacie. Utwory, które tutaj usłyszymy nie tylko sprawiają, że gra się zdecydowanie lepiej i tak samo lepiej odczuwa się klimat całej produkcji, ale również zapadają w pamięci na dłużej. Przyznam się bez bicia, że muzyka jest takiej jakości, że przyjemnie się ją słucha również poza grą i niektóre z tych utworów znalazły się już na mojej playliście. Takiej samej jakości są również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, pękającego drewna, wybuchów, ognia, płynącej wody, wiejącego wiatru, odgłosy maszyn, różnego rodzaju uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Jak na tematykę gry brzmi to naprawdę realnie, nawet te dźwięki, których ciężko odszukiwać w naszym świecie. To wszystko sprawia, że całość wydaje się bardziej realistyczna, co z kolei przekłada się na przyjemność płynącą z gry, immersję, jak i silniejszy klimat. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj niezbędna do odczuwania tak silnego klimatu, więc też stanowi ona bardzo duży plus całej produkcji, który tylko zachęca do zapoznania się z tą produkcją, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę.

W podobnej jakości został wykonany również voice acting, które słucha się tutaj z przyjemnością. Na początku swojej przygody z tą odsłoną mogłem jedynie zapoznać się z angielską wersją językową, ponieważ do wydań pudełkowych w naszym kraju nie było dodanego polskiego dubbingu, co mogło niektórych graczy zirytować, ponieważ ci gracze, którzy zdecydowali się na cyfrową wersję tego problemu nie posiadali. Ten problem został rozwiązany parę dni po premierze, jednak nie powinien w ogóle się pojawić. Jak już również wspominałem, ten problem jakoś szczególnie mnie nie dotknął, ponieważ i tak planowałem początkowo pograć na angielskiej wersji, a później na polskiej, więc w zasadzie wyszło prawie tak jak chciałem. Wracając jednak do samej jakości, to nie można się tutaj do niczego przyczepić. Aktorzy zostali świetnie dobrani, co w zasadzie nie powinno dziwić, ponieważ część z nich to Ci, których mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części, jednak znalazło się tutaj miejsce na wiele nowych postaci, więc też nowe głosy, które również nie odstają jakościowo od reszty. Największą zmianą jest tutaj zmiana aktora głosowego wcielającego w Atreusa, co w zasadzie ma sens, ponieważ widzimy starszą wersję tej postaci, bardziej dojrzałą, więc logicznym była zmiana głosu na bardziej dojrzały, a to zadziałało bardzo realnie. Każda postać dostała świetnie dopasowanego aktora głosowego, którzy wiedzą kogo grają, jak zagrać i jak oddać pewne emocje. Każdego dialogu, nawet nieistotnego, słucha się tutaj bardzo przyjemnie. Polska wersja językowa również nie jest zła, jednak nie jest aż tak dopasowana jak angielska, niektóre głosy nie są zbyt dobrze dopasowane, co trochę drażni, ale nie da się ukryć, że pod względem zagrania stoi na bardzo wysokim poziomie. Także jeśli jesteście zwolennikami grania w polskiej wersji językowej, to klimat na tym nie ucierpi i będziecie się bardzo dobrze bawić, jednak jeśli chcecie zagrać w oryginale, ale nie znacie za bardzo tego języka, to też nie musicie się martwić, ponieważ całość otrzymała polskie napisy, a do jakości tłumaczenia również nie można się przyczepić, więc każdy znajdzie tutaj sposób grania jaki najbardziej mu odpowiada.

Grafika

Oprawa graficzna sprawia, że cała ta produkcja staje się niemałym dziełem sztuki do którego też zbyt szczególnie nie można się przyczepić. Jest to tytuł ekskluzywny na konsole Sony, więc logicznym jest, że będzie wyciągała z ich konsol tyle ile się da, a przynajmniej w teorii. Jest to tytuł, który został wypuszczony jednocześnie na konsole Playstation 4, jak i Playstation 5, czyli starą i nową generację, co niestety skutkuje pewnym ograniczeniem wersji na nowszą konsolę, chociaż nie wiem jak mogłaby wyglądać ładniejsza wersja tej produkcji. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że jest to wada, czy coś w tym stylu, ba, sam jestem zwolennikiem wydawania gier na każdą platformę, jednak jak zaczyna się grać w ten tytuł na nowej konsoli, to jest się w takim podziwie, że chce się zobaczyć jak wyglądałaby, gdyby została wydana tylko na nową generację. Nie da się ukryć, że ta produkcja jest po prostu piękna, zdecydowanie przebija to co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie. Oprawa graficzna stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, każda z tekstur jest wyraźna, jak i bardzo szczegółowa, co najlepiej w zasadzie widać na zbliżeniach na modele postaci. Nie będę ukrywał, że zdarzało mi się zatrzymywać, gdzieś na wzniesieniach, chociaż nie tylko, i podziwiać widoki, które zapierają dech w piersiach, wręcz napiszę, że większość moich screenów zrobionych podczas grania, to właśnie te widoki. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza zachwytami, a to głównie dlatego, że jest to jedna z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejsza, gier wydanych w 2022 roku. Szczegółowość idzie w parze z modelami, które spotykamy na swojej drodze. Każdy z dziewięciu światów, które zwiedzamy w czasie gry posiada swój własny styl, od zaśnieżonych terenów, poprzez rozpalone w świetle słońca góry, aż po dżungle w której roślinność żyje. To też powoduje, że żaden ze światów nie mógł odstawać jakością od reszty, aby nie odrzucić graczy, więc też każdy model jaki zobaczymy musiał stać na najwyższym poziomie, co prawda nie ze wszystkimi możemy wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jednak za to całkiem sporo rzeczy możemy tutaj zniszczyć. Na równie wysokim poziomie stoją tutaj modele postaci, które są po prostu śliczne i bardzo szczegółowe. Bardzo lubiłem momenty w których kamera pokazywała zbliżenia twarzy Kratosa, czy nawet na jego ręce, ponieważ wtedy możemy zobaczyć jak bardzo dokładnie jest wykonana skóra na ciele głównego bohatera. To wszystko wygląda bardzo realistycznie i sprawia, że zdecydowanie przyjemniej się gra. To samo tyczy się oczywiście przeciwników z którymi walczymy, chociaż na nich zbliżeń aż tak bardzo jak na bohaterów, ale dalej można zauważyć ich szczegółowość. Idzie to w parze z płynnymi animacjami, które wyglądają po prostu świetnie, co tym bardziej budzi podziw w momentach w których walczymy z większą ilością przeciwników, a także ich płynność oraz naturalność sprawiają większe wrażenie realniejszej. Jedyne do czego można się przyczepić to momentami widać jak postacie przenikają przez niektóre tekstury, czy coś w nich wchodzi. Nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy i nie ma tego dużo, jednak za każdym razem jak się to dostrzeże, to niestety wybija to trochę z klimatu. Wartymi elementami do omówienia są zdecydowanie różnego rodzaju efekty, które nie tylko dotyczą walk. Oczywiście w walkach widać to bardzo dobrze, zwłaszcza jak mierzymy się z przeciwnikami, którzy korzystają z różnych żywiołów, tak samo jak my chociażby ogniem czy lodem. To jak prezentuje się ten żywioł na naszym wyposażeniu, jak uderza w przeciwników, czy po prostu w jakiś model jest naprawdę bardzo dobrze wykonane i budzi podziw. System świateł i cieni ma tutaj również spore znaczenie, chociażby ze względu na pewien świat w którym od pewnego momentu będziemy mogli zmieniać dzień na noc i odwrotnie. Cienie, padające światło, to wszystko zostało wykonane na najwyższym poziomie. Oczywiście mogę tutaj jeszcze wspomnieć o zachowywaniu się wody, śladach na śniegu, czy piasku, jednak to wszystko skończyłoby się tylko na zachwalaniu. Cała oprawa graficzna została postawiona na bardzo wysokim poziomie i muszę aż przyznać, że od pewnego czasu nie grałem w aż tak ładną produkcję, co również ma przełożenie w klimacie. Zdecydowanie fani graficzni będą po tej odsłonie zadowoleni.

Niestety w przypadku kwestii technicznych również mam coś do napisania, co niezwykle mnie smuci. Pod względem płynności, czy wyrzucania do menu konsoli nie mogę się przyczepić, ponieważ to ani razu mi się nie zdarzyło, nawet jeśli na ekranie pojawiło się mnóstwo przeciwników, to gra cały czas działała płynnie. Tego nie mogę natomiast napisać w przypadku bugów. Zdarzało mi się podczas gry, by podczas wykonywania ataku kończącego by przeciwnik zapadł się pod ziemię, co najczęściej się zdarzało na schodach lub wzniesieniach, czy też jakieś postaci zawiesiła się animacja, więc też musiała wykonać ją podobnie po tym jak do niej podeszliśmy. Na szczęście to nie są jakieś spore błędy, więc nie jest to coś co psuje rozgrywkę. Przy problemach z animacjami zwykle pomagało podejście do tej postaci, czasami trzeba było jednak wczytać poprzedni zapis, a nawet ten w którym stoimy przy błędzie, jednak w jednym przypadku musiałem wyłączyć i włączyć całą grę by móc dalej grać. Otóż w pewnym momencie jedna zagadka nie chciała zadziałać, jedno wahadło nie reagowało na moje akcje i nie pozwalało dostać mi się do skrzynki, co prawda opcjonalnej, ale zawsze, więc jedynym ratunkiem był reset gry. Dziwi mnie obecność tego typu błędów, chociaż z drugiej strony patrząc na rozmiar tej produkcji to trochę to rozumiem, jednak zawsze lepiej by było, gdyby gra była ich pozbawiona.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wykorzystanie mitologii to prawdziwa sztuka
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+świetny voice acting
+piękna graficznie

Minusy:
-drobne błędy techniczne

God of War: Ragnarok to produkcja na którą czekałem już od momentu w którym skończyłem poprzednią część, a jak została ogłoszona to tylko czekałem na moment w którym będę mógł zakupić konsolę Playstation 5 i złożyć preorder na tę produkcję. Nie da się ukryć, że poprzez doświadczenia płynące z poprzedniej części moje oczekiwania były wysokie, chociaż chciałem tylko podobnej jakości. Na całe szczęście moje oczekiwania zostały zaspokojone, a wręcz napiszę, że nawet przewyższone. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To naprawdę świetna produkcja w którą się bardzo przyjemnie gra, wręcz jestem w stanie napisać, że jak dotąd jest najlepszą odsłoną całej serii, co prawda męczą ją pewne problemy, jednak nie na tyle duże by zepsuły nasze wrażenia z całości. Zdecydowanie warta zagrania, a jeśli graliście w poprzednią odsłonę i się Wam spodobała, to ten tytuł jest wręcz pozycją obowiązkową.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

The Awesome Adventures of Captain Spirit – Recenzja

The Awesome Adventures of Captain Spirit jest darmową przygodówką osadzoną w uniwersum Life is Strange. Została wydana przed premierą Life is Strange 2 jako w pewny sposób zapowiedź pewnych wydarzeń, które będą miały miejsce w drugiej odsłonie głównej serii. Jak zatem wypada ta ciekawa zapowiedź? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio DONTNOD Entertainment.

Wydana została przez Square Enix.

Aktualnie można ją pobrać za darmo za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w Chrisa, dziewięcioletniego chłopca, który mieszka sam z ojcem po śmierci matki. Akcja gry toczy się w okresie świątecznym, więc podczas śniadania ojciec z synem postanawiają tego samego dnia, jednak w późniejszej godzinie, wybrać się by zakupić choinkę. Do tego czasu chłopiec ma czas na samodzielne zabawy. Chris posiada dosyć bujną wyobraźnię, więc był w stanie poczuć się jak bohater rodem z komiksów i nazwał siebie Captain Spirit. Po wykonaniu pierwszego zadania jakim było zaprojektowanie sobie stroju, a następnie go założeniu, wykonuje on listę zadań potrzebnych do wykonania, aby pokonać swoje nemezis. I tak w zasadzie prezentuje się wstęp do reszty historii. Nie wydaje się ona na pierwszy rzut oka jakoś wyjątkowo ciekawa, czy skomplikowana, jednak to tylko pierwsze wrażenia. Twórcy poruszają tutaj takie tematy jak samotne wychowywanie dziecka, pogodzenie się ze stratą, czy nawet alkoholizmu, a to wszystko z perspektywy dziecka. Nie jest to może takie widoczne na pierwszy rzut oka, ponieważ to są takie rzeczy, które znajduje się za wyobraźnią chłopca. Historia jest tutaj naprawdę ciekawa, zwłaszcza jak na darmową produkcję. Głównym celem tutaj jest wykonanie zadań z listy, które wydają się proste oraz nudne, ale podczas ich wykonywania przechodzimy w świat wyobraźni, co już faktycznie wygląda ciekawiej. Jak przystało również na grę, która stanowi część serii w której wybory mają jakieś znaczenie, więc i tutaj znajdziemy ich trochę. Nie ma ich oczywiście jakoś wyjątkowo dużo i aż tak bardzo nie wpływają na historię, bardziej stanowią kosmetyczne zmiany, jednak i tak przyjemnie, że jakiś wybór tutaj mamy. Ciężko jest tutaj napisać cokolwiek więcej, ponieważ jest to dosyć krótka gra w której odkrywanie samodzielne jest dosyć ważne, więc napisanie czegokolwiek więcej skutkowałoby spoilerami. Także z tego powodu polecam spróbowanie samemu, a zwłaszcza, że jest to darmowy tytuł.

Zakończenie jest tutaj jedno, co jest dosyć logiczne, ponieważ ono łączy się z jednym z rozdziałów z drugiej części serii Life is Strange 2. Ciężko napisać czy jest ono dobre, czy złe, bardziej takie słodko gorzkie. Jak można się domyślić nie zawsze od problemów można uciec w świat wyobraźni i tak też to tutaj się kończy, a ucieczka od nich może spowodować nagłe pojawienie się drugich. I w ramach pomocy pojawiają się akurat dwie postacie, które chętnie pomogą w ich rozwiązaniu, i też w taki sposób poznaje się bohaterów Life is Strange 2. Przyznam się bez bicia, że zakończenie mi się bardzo spodobało i w moim odczuciu idealnie zostało dopasowane do głównej odsłony tej serii. Porusza tu parę wątków, które są kontynuowane w większej części, więc tym lepiej zagrać w nią przed zagraniem w następną, nawet jeśli nie jest obowiązkowa by wszystko zrozumieć.

Klimat – Lokacje

Jeśli graliście w poprzednie gry z tej serii, a nawet któreś z nowszych, to pewnie zdajecie sobie sprawę, że klimat był w nich oparty o życie nastolatków. Oczywiście nie było to normalne życie nastolatków, jednak można było wyczuć, że nie gra się w nich w pełni dorosłymi osobami. Także jak już pewnie możecie się domyślić, klimat jest zupełnie inny, chociażby ze względu na granie małoletnim chłopcem. Przyznam się szczerze, że nie byłem pewny czego tutaj oczekiwać, jednak dosyć przyjemnie się zaskoczyłem. Klimat jest tutaj naprawdę dobry, aż szkoda, że powstał ten tytuł jako zapowiedź większej odsłony. Wpływa tutaj na niego fabuła, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika. Fabułę już opisałem, jednak wspomnę tutaj jeszcze raz o tych momentach w wyobraźni Chrisa. Widziałem przed zagraniem w ten tytuł, że uważa on siebie za bohatera, jednak nie spodziewałem się zupełnie przechodzenia do innego „świata”, którym okazała się wyobraźnia. Wyszło to naprawdę dobrze, czujemy tutaj właśnie takie przejście z czegoś w rodzaju fantastyki, która zaskakująco płynnie została wprowadzona do gry. Z tym właśnie łączy się grafika, ponieważ o ile sama gra nie należy do jakoś wyjątkowo ładnych, tak efekty graficzne w tych właśnie momentach są już naprawdę ciekawe. Rozgrywka również dorzuca swoje parę groszy, ponieważ jest prosta, to fakt, nie wyróżnia się na tle innych części z tej serii, jednak w połączeniu z tego typu bohaterem i tego typu „przygodą” gra się naprawdę przyjemnie. Właśnie połączenie fabuły, bohatera oraz właśnie tej rozgrywki pozwoliło stworzyć dosyć ciekawy i trochę unikalny klimat, który rzadko się aktualnie zdarza w grach. W tym wszystkim przygrywa nam naprawdę świetna ścieżka dźwiękowa, która podkreśla tylko te walory przygodowe, jak i dramatyczne. Nie da się ukryć, że to wszystko co tutaj opisałem jest niezwykle wciągające i sprawiające przyjemność podczas grania, jednak jak zwykle bywa są tu pewne wady, a konkretnie jedna, czyli długość gry. To jest w zasadzie jedyny zarzut w stronę klimatu, ponieważ cała reszta jest całkiem dopieszczona i to do takiego stopnia, że chce się grać dłużej. Jest to bardzo krótki tytuł, więc jest to oczywiście wadą, ponieważ wkręcamy się dosyć szybko i równie szybko się kończy, chociaż z drugiej strony to nawet dobrze, że nie została przedłużona, ponieważ tego typu rozgrywka mogłaby się szybko zmęczyć gracza. Także klimat jest tutaj naprawdę świetny, a co za tym idzie wciągający. Wciągnąłem się naprawdę porządnie w ten tytuł, więc tym bardziej polecam się z nim zapoznać.

Lokacji, jak można się domyślić, nie mamy tutaj za dużo, ponieważ to tylko dom oraz jego podwórko. Oczywiście dom jest podzielony na różne pokoje, łazienkę, kuchnię, czy piwnicę, a na podwórku znajdziemy domek na drzewie, czy też niewielki składzik. Nie ma tego dużo, jednak patrząc na rozmiar gry, to wystarczająco, a do tego twórcy wykorzystali je w pełni. Każde z miejsc jakie odwiedzamy jest odpowiednio wyposażone, nie mamy tutaj pustych, czy bezsensownych miejsc, a do tego są dosyć szczegółowe. Co zawsze mi się podoba w tego typu grach, to możliwość znalezienia odniesień do poprzednich odsłon, które sprawiają, że faktycznie czujemy bycia częścią tego samego uniwersum. Są naprawdę ładnie wykonane, przyjemnie się je zwiedza, a także posiadają wiele szczegółów oraz ciekawostek do odkrycia, czyli wszystko to co taki gracz jak ja, zaglądający w każdy kąt, lubi najbardziej.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się tutaj drastycznie względem innych gier z tej serii, jak i nie wprowadza do niej jakiś wielkich nowości. Będziemy tutaj sporo eksplorować, rozmawiać z postaciami, czy też podejmować się zadań oraz zagadek z nimi związanymi. Jak widzicie nie ma tego dużo, niektóre z tych elementów zostały bardziej wyeksponowane, jak chociażby zadania, a inne mniej, jak chociażby rozmowy. Eksploracja jest akurat tutaj pewną podstawą, ponieważ sporo będziemy tutaj chodzili by zwiedzać miejsca, odnajdywać zadania, czy szukać rozwiązań zagadek. Prawdę pisząc to jeden z tych niby podstawowych elementów większości tytułów, jednak w tym przypadku jeden z najprzyjemniejszych elementów tej produkcji. Zwiedzanie nawet tak małej ilości lokacji jest dosyć przyjemne, zwłaszcza na przyjemną dla oka grafikę oraz masę szczegółów. Trochę inaczej wygląda to z rozmowami z postaciami, ponieważ tak naprawdę nie ma ich tutaj za dużo, wręcz można ich policzyć na jednej ręce i w zasadzie spora część, jeśli nie większość, wyborów dotyczy właśnie dialogów, a jeśli akurat nie dotyczą rozmów, to takich pomniejszych elementów, jak chociażby strój bohatera. Tak jak już pisałem w opisie fabuły, tych wyborów nie ma tutaj dużo i nie są aż tak eksponowane jak w poprzednich częściach tej serii i nie mają aż takiego wpływu na przebieg fabularny, co jest dosyć sensowne, ponieważ jest to tylko coś w rodzaju wstępu do większej części serii, więc też twórcy nie mogli się tutaj pobawić w ten sposób. Co na pewno odróżnia tą grę od innych z tego uniwersum, to lista zadań które musimy wykonać, aby ukończyć grę. Jest to dosyć obrazkowa lista, ale oczywiście wszystko jest na tyle jasno wytłumaczone, że nie powinno być z tym problemów. Ciekawe jest tutaj, że mamy dowolność w wykonywaniu tych zadań. Oczywiście ostatnie zadanie może być wykonane tylko po wykonaniu całej reszty, co jest całkiem logiczne. Każde z nich jest obtoczone warstwą wyobraźni i to w takim stopniu, że nawet najprostsze zadania, wręcz takie codzienne, robią się naprawdę ciekawie, zarówno pod względem wizualnym, jak i ich wykonywania. Z każdym zadaniem powiązana jest jakaś zagadka, którą trzeba rozwiązać by zakończyć zadanie. I są tutaj one fajnie podzielone na takie prostsze w których musimy w domu znaleźć parę przedmiotów, jak i te trudniejsze, jak odkrycie hasła do telefonu. Przyznam się bez bicia, że niektóre sprawiły mi trochę problemu, co nie ukrywam bardzo mi się spodobało. Podoba mi się to, że to nie jest taka gra którą po prostu się przechodzi od punktu A do punktu B bez żadnych przeszkód i urozmaicenia rozgrywki. I po raz kolejny muszę się przyznać, że nie spodziewałem się po tym tytule za wiele, zarówno pod względem fabuły, jak i rozgrywki, jednak bardzo przyjemnie się zaskoczyłem w tych dwóch aspektach. To wszystko w moim przypadku zmieściło się w około półtorej godzinie gry, co jest dosyć śmiesznym czasem gry, ponieważ cała zawartość prezentuje się dosyć obszernie. Z jednej strony chciałoby się grać dłużej, ponieważ jest aż do tego stopnia dobra, jednak z drugiej przedłużanie jej mogłoby się źle skończyć. Moim zdaniem jest to jednak pewien minus, ponieważ wątek Chrisa jest dosyć bogaty i można byłoby bardziej go rozwinąć. Mimo wszystko, dostaliśmy tutaj kawał porządnej rozgrywki, która może jest krótka, ale bardzo ciekawie wykonana, a jakby tego było mało to dostaliśmy to całkowicie za darmo.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj dosyć ciekawym elementem, ponieważ nie jest to długa gra, więc też nie ma tutaj ścieżki dźwiękowej dużo, jednak nie oznacza to oczywiście, że jej jakość jest niska. Przez całą tę recenzję nie ukrywałem, że ta produkcja, nawet jak na darmową, utrzymuje naprawdę wysoki poziom, więc też nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że i ścieżka dźwiękowa nie odstaje poziomem. Utworów muzycznych nie ma tutaj dużo, jednak są odpowiednio dopasowane do ogrywanych momentów oraz pomagają budować taki fantastyczny, trochę dziecięcy, klimat. W zasadzie muzyka służy właśnie tutaj by podkreślić tą dziecięcą przygodę, chociaż nie da się ukryć, że jest tutaj również piękny utwór, który wzmacnia tę tragedię, która toczy się w tle i ma swój finał na koniec gry. Niestety nie ma tutaj żadnego utworu, który zapadałby jakoś szczególnie w pamięci i też tak średnio nadają się do słuchania poza grą, jednak w grze działają tak jak powinno sprawiając, że gra się przyjemniej i lepiej przeżywa się te niektóre emocje. W przypadku dźwięków otoczenia jest ich oczywiście więcej, co jest logiczne, a więc usłyszymy tutaj dźwięki kroków, zarówno na podłodze, jak i na śniegu, otwieranych drzwi, upadających przedmiotów, tłuczonego szkła, lejącej się wody, i inne tego typu odgłosy. Brzmi to wszystko bardzo naturalnie sprawiając, że cała produkcja wydaje się bardziej realna. Oczywiście pominąłem tutaj odgłosy wynikające z wyobraźni Chrisa i zrobiłem to celowo, ponieważ zostawiam je do odkrycia Wam, jednak na teraz mogę napisać, że również nie odstają i potęgują te przeżycia w świecie wyobraźni. Ścieżka dźwiękowa brzmi tutaj naprawdę dobrze, jest niezwykle klimatyczne, dopasowana do gry i w pewien sposób stanowi świetne zaproszenie do większej odsłony.

W przypadku voice actingu to tego mamy tutaj jeszcze mniej, ponieważ jest to niewielka gra, więc też postaci nie ma tutaj za dużo. Mimo wszystko wszystko brzmi tutaj tak jak powinno, ponieważ aktorzy zostali świetnie dobrani, którzy potrafili wczuć się w grane przez siebie postacie, oddać ich charakter, a nawet można usłyszeć w głosie pewnej postaci walkę z jego wewnętrznymi demonami. Nie mamy tutaj aż tak dużo rozmów, więcej jest tutaj dialogów Chrisa do samego siebie. I tutaj muszę przyznać, że dobór aktora głosowego do głównej postaci był strzałem w dziesiątkę, ponieważ oddaje on świetnie swoją postać, która gdzieś tam żyje w świecie swojej wyobraźni, ale również mierzy się z problemami od których ucieka. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek aż tak spodoba mi się jak postać co jakiś czas do siebie mówi, także wszystko w grach może się zdarzyć. Mamy tutaj oczywiście angielski voice acting, co jest w zasadzie normą w tej serii, jak i normą jest brak polskich napisów. Osoby, które słabo znają ten język nie muszą się jednak obawiać, ponieważ jest to gra skoncentrowana wokół wyobraźni dziecka, więc też słownictwo nie jest tutaj zbyt zaawansowane, także wszystko powinno być zrozumiałe.

Grafika

Grafika w tej produkcji jest również pewnego rodzaju zapowiedzią większej części tego uniwersum, a to dlatego, że jakość graficzna jaką tutaj widzimy jest dokładnie tym samym co możemy zobaczyć w drugiej części serii Life is Strange. Pomiędzy tymi grami są tylko dwa miesiące przerwy, więc nie było możliwości, aby grafika poprawiła się w znaczącym stopniu. Nie oznacza to oczywiście, że przez to produkcja jest brzydka, ponieważ jest naprawdę ładna. Co w sumie nie powinno dziwić, ponieważ jest to część drugiej odsłony, nie wszystko będzie oczywiście dokładnie takie samo, chociażby ze względu na elementy wyobraźni. Już po tej growej zapowiedzi możemy zobaczyć, że w porównaniu do poprzednich części graficznie mamy wyraźny postęp. Tekstury są zdecydowanie ładniejsze, bardziej szczegółowe oraz porządniej wykonane. Przy tym wszystkim został zachowany styl łączący komiks wraz z kreskówką, co może brzmieć dziwnie, jednak działa naprawdę ładnie nadając tej serii swój własny styl, który potrafi zaciekawić. Bardzo spodobał mi się system świateł i cieni, który został rozwinięty, a nawet takie niby oczywiste i mniejsze rzeczy, jak chociażby ścieżka formująca się w śniegu po którym chodzimy. Takie drobne rzeczy, które dzisiaj są już oczywistością w grach, jednak dalej cieszą. Też należy pochwalić świat wyobraźni, który również ma swój własny styl, ciekawą kolorystykę i zostaje płynnie wprowadzany do rozgrywki. Bardzo ładnie również wyglądają modele przedmiotów z którymi możemy wchodzić w interakcję. Podobnie jak cała oprawa graficzna są bardzo szczegółowe. W podobnym stylu zostały wykonane modele postaci, które są szczegółowe, dosyć ładne, a w tym wszystkim posiadają naprawdę porządnie wykonane animacje. Nie ma oczywiście tutaj zbyt dużo postaci, co w sumie było ułatwieniem dla twórców, jednak nie wygląda to wcale źle i nie czuć tutaj pójścia na łatwiznę, ponieważ historia jest tutaj skoncentrowana na Chrisie, więc to też go będziemy przez całą grę obserwować, co jest oczywiście logiczne skoro jest głównym bohaterem. Cała oprawa graficzna wygląda tutaj naprawdę ładnie, efekty są świetnie wykonane, a postacie są zaprojektowani w poprawny sposób. Jest na czym tutaj zawiesić oko, nawet jak na taką małą produkcję.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie, nie doświadczyłem żadnych spadków animacji, nie zobaczyłem żadnych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony z gry. Kawał naprawdę świetnie zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+satysfakcjonujące zagadki
+bardzo ładna graficznie

Minusy:
-zdecydowanie zbyt krótka

The Awesome Adventures of Captain Spirit to produkcja, która została zapowiedziana jako darmowa produkcja i jako część uniwersum Life is Strange, co mogło nie zapowiadać zbyt wysoko jakościowej produkcji. Z tego też powodu moje oczekiwania co do tej produkcji nie były zbyt wysokie. Stało się jednak coś czego się nie spodziewałem, ponieważ jakość tej produkcji stoi na dosyć wysokim poziomie. Dlatego też wystawiam jej ocenę 9/10. To kawał naprawdę porządnej gry ze świetną historią, ciekawym bohaterem i klimatem, który wciąga od samego początku. Nie jest pozbawiona wad, co jest oczywiste, jednak jest warta zagrania, zwłaszcza, że jest całkowicie darmowa.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki – Recenzja

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki jest rozszerzeniem fabularnym do podstawowej wersji gry Ghost of Tsushima. Dodatek oferuje nową linie fabularną z nową antagonistką, nowym terenem do zwiedzenia, a także nowymi mechanikami oraz aktywnościami. Jak zatem wypada dodatek na tle podstawowej wersji gry? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Sucker Punch Productions.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się na Cuszimie, gdzie bohater, Jin Sakai, odnajduje wioskę w której to mieszkańcy w dziwny sposób postradali zmysły. Szybko się okazuje, że za ten stan rzeczy odpowiadają Mongołowie, jednak nie pod komendą Kothun-khana, a pod przywództwem kobiety, która jest określona mianem Orlicy. Z przekazanych informacji wynika, że przejęła ona władzę nad niewielką wyspą Iki, która jest schronieniem dla bandytów oraz łupieżców, więc można się domyślić, że samurajowie nie są tam mile widziani. Dodatkowo jest to też wyspa na której zginął ojciec Jina, więc ta podróż nie będzie ciężka tylko z powodu obowiązku, a również z powodów bolesnych wspomnień. Mimo wszystko Jin postanawia się udać na wyspę ze względu na to, że Orlica może pojawić się na Cuszimie, jednak po pojawieniu się na wyspie, które nie obyło się bez problemów przez sztorm, został on złapany oraz zmuszony do wypicia mikstury, która wprowadza ludzi w szaleństwo. Nawet pomimo wypicia mikstury, Jinowi udało się uciec z więzienia i od tego momentu nie tylko musi walczyć o uwolnienie wyspy, a również ze swoimi koszmarami z poczucia winy z powodu śmierci jego ojca. Wyzwolenie wyspy nie jest też prostym zadaniem, ponieważ musi zyskać zaufanie mieszkańców wyspy, a nazwisko Sakai nie kojarzy się tutaj dobrze, bo jego ojciec odpowiada za liczne zbrodnie tłumaczone zaprowadzaniem pokoju, więc dlatego nazywa się go tutaj Rzeźnikiem Iki. Tak o to mniej więcej prezentuje się fabuła tego dodatku, która jak widać bardziej nastawiona jest na przeszłość głównego bohatera, a kwestia ratowania tej wyspy schodzi na dalszy plan. Muszę przyznać, że zwykle jak staram się opisać fabułę w grze, to staram się zrobić to w minimalny sposób, aby nie napisać przypadkowo za dużo i zostawić jeszcze sporo do odkrycia Wam samemu. Niestety w tym przypadku jest to trochę niemożliwe i opisując tutaj fabułę opisałem ją Wam prawie całą. Oczywiście jest tutaj jeszcze wiele szczegółów oraz postaci o których nie wspomniałem, a które kształtują całą historię. Nie da się również ukryć, że fabuła nie należy tutaj do najdłuższych i nawet wykonując wszystkie zadania poboczne oraz aktywności, to i tak całość wypada dosyć krótko. Tak samo nie będę ukrywał, że historia tego dodatku jakoś szczególnie mnie nie porwała. Nie twierdzę, że jest ona zła, ponieważ jest nawet dobra, ale zabrakło mi tutaj czegoś co mogliśmy doświadczyć w podstawce, czyli jakiś porządny konflikt wewnętrzny, pokazywany chociażby w przerywnikach filmowych, a nawet konflikt rodzinny. Teoretycznie jest tutaj konflikt, o którym już na początku wspomniałem, jednak został wykonany on w inny sposób niż w podstawce i niestety nie był to dobry pomysł, ponieważ teraz nie czuć tej wagi. Oczywiście spodobał mi się pomysł na skierowaniu uwagi na ojca Jina, ponieważ grając w podstawkę można było doświadczyć, że jego śmierć oraz poczucie winy z tego powodu miały wpływ na dalsze życie głównego bohatera, jednak wykonanie tego w tym dodatku mogłoby być lepsze. Podobnie wygląda tutaj sprawa z antagonistką, Orlicą, która została wykonana naprawdę ciekawie, jako taka szamanka władająca tajemniczymi mocami, jednak nie dostała ona wystarczająco dużo czasu by faktycznie się z nią polubić. Co prawda została wykonana dosyć tajemniczo, ale jak spojrzeć na finałowe starcie z nią to wypada dosyć słabo. Warto tutaj również wspomnieć, że w tym dodatku powstała pewna niezgodność fabularna o której za dużo napisać nie mogę, ponieważ wiąże się to ze sporym spoilerem. Otóż w podstawowej wersji gry dowiedzieliśmy się o pewnym zdarzeniu, które w pewien sposób budziło szacunek do pewnej postaci i też nasz główny bohater wiedział o tym zdarzeniu, jednak w dodatku okazuje się to kłamstwem, co w żaden sposób nie dziwi naszego bohatera, wręcz sprawia wrażenie, jakby tamto wydarzenie w podstawce nigdy się nie stało. Nie zostało to w żadnym etapie gry wytłumaczone, tak samo jak i twórcy nie odnieśli się do tego wydarzenia. Nie wygląda to dobrze, zwłaszcza jak jesteście uważnymi graczami i jak ogrywacie dodatek od razu po podstawce, tak samo nie jestem pewien czy to jest błąd nieświadomy, czy twórcy świadomie zmienili pewne wydarzenie by fabuła w dodatku była bardziej emocjonalna. Ogólnie fabuła jest tutaj słabsza w porównaniu do podstawki, jednak nie można również napisać, że jest zła, a inna, zrobiona w zupełnie innym stylu i może do Was bardziej trafi niż do mnie. Brakuje tu paru szlifów, ale można się dobrze bawić. Zdecydowanie polecam osobom, którym podstawka się bardzo spodobała, ponieważ to po prostu przedłużenie tego co polubiłem w podstawowej wersji gry.

Zakończenie jest tutaj w pełni przewidywalne już w zasadzie od początku gry, także nie ma tutaj żadnego zaskoczenia. Przewidywalne zakończenie nie zawsze musi oznaczać, że jest ono złe lub nudne, ponieważ nawet jeśli można je przewidzieć to może być ciekawe przez sposób w jaki zostało zrealizowane. Tutaj niestety tak nie jest w tym przypadku. Żebyśmy się też dobrze zrozumieli, zakończenie nie jest w żadnym wypadku złe, podobnie jak fabuła, ale brakuje tu jakiegoś elementu, który wyniósłby to wszystko na wyższy poziom. Prawdopodobnie wynika to z tego, że to zakończenie poprzedzone jest dosyć nieciekawą finałową walką. Przyznam się bez bicia, że spodziewałem się zdecydowanie czegoś lepszego, zwłaszcza po zapowiedziach w grze, a walka ta nie różniła się znacząco od innych standardowych przeciwników. Muszę jednak przyznać, że element poczucia winy został w finale świetnie zrealizowany i pokazujący przemianę głównego bohatera. Również w porównaniu do poprzedniej części nie mamy tutaj aż tak otwartego zakończenia, chociaż ten dodatek sprawia wrażenie nie kolejnego rozdziału tej gry, a bardziej bardziej rozbudowanego zadania pobocznego, jednak mimo wszystko warto w niego zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku różni się trochę od podstawowej wersji gry, głównie ze względu na zmienione otoczenie. Tutaj na klimat wpływa fabuła, lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika, czyli po prostu każdy element ma tutaj swój silny wpływ. O fabule już się wypowiadałem, i tak jak uważam, że jest słabsza od podstawki, wręcz trochę przypomina bardziej rozbudowaną serię zadań pobocznych, jednak za to ta część emocjonalna robi tutaj sporą robotę, ponieważ nawet jeśli nie ma takiej wagi jak złamanie honoru oraz serca swojemu wujowi, tak ma tutaj istotny wpływ na bohatera. Po raz pierwszy widzimy ojca Jina bez hełmu oraz tego jaki naprawdę miał stosunek do syna, tak samo jak i również zobaczymy go w koszmarach, co powoduje, że jego stosunek do głównego bohatera jest zdecydowanie gorszy. Tak jak wspominałem, nie czuć tego poczucia winy w takim samym stopniu jak odejście od honoru z podstawki, jednak finalnie wychodzi to całkiem całkiem. Lokacje różnią się tutaj od podstawki, są to bardziej dzikie tereny, a także bardziej bogate w różnego rodzaju zwierzęta. Tak jak w podstawce mieliśmy XIII-wieczną Japonię, bardziej cywilizowaną, tak w przypadku tego dodatku mamy bardziej dziką, więcej nieruszonych terenów i sporo mniejsze wioski. Bardzo przyjemne przejście i widoczne różnice sprawiają, że nie dostajemy dokładnie tego samego w dodatku. Rozgrywka już w podstawowej wersji gry była świetna i teoretycznie nie trzeba byłoby jej poprawiać lub zmieniać, jednak zostały wprowadzone nowe mechaniki, które zaskakująco zostały odpowiednio dopasowane do działań jakie wykonujemy na wyspie. Po raz kolejny, jest to przedłużenie podstawki, jednak nie dostajemy dokładnie tego samego. Co też bardzo klimatycznie wyszło, to ich naturalne wprowadzenie niepoprzedzone żadnymi zbędnymi samouczkami, jak chociażby na początku podstawowej wersji gry. W tym wszystkim towarzyszy nam naprawdę świetna ścieżka dźwiękowa pełna nowych utworów muzycznych dopasowanych do odpowiednich momentów oraz wzmacniające emocje, jednak ścieżka dźwiękowa to nie tylko utwory muzyczne, ale również świetnie wykonane odgłosy otoczenia dodające realizmu do gry. Grafika już w podstawowej wersji gry dodawała fajnego połączenia realizmu z odrobiną fantastyki pod postacią kierującego nas wiatru, czy wszystkich zwierząt prowadzących nas do znajdziek, i w zasadzie mógłbym napisać to samo co w recenzji podstawki, jednak nie mogę tego robić, ponieważ tamtą recenzję pisałem na podstawie wersji z konsoli Playstation 4, a w przypadku tego dodatku jest to recenzja oparta o wersję z Playstation 5. Oczywiście nie ma tutaj jakieś drastycznej różnicy graficznej pomiędzy tymi wersjami, jednak widać gołym okiem poprawę jakości grafiki, a co za tym idzie większa immersja spowodowana większym realizmem. Nie da się ukryć, że klimat jest tutaj naprawdę świetny i wciągający, który po prostu sprawia, że przyjemnie się gra, jednak jak wszystko i tutaj znajdziemy parę wad. Zacznijmy od tego, że fabularnie nie jest aż tak ciekawa jak poprzedniczka, jednak największym tutaj problemem jest ta niezgodność fabularna, która skutecznie wybiła mnie na jakiś czas z klimatu. Nie wiem jak to wygląda u Was, jednak mnie takie niezgodności bardzo irytują jak je już wykryję i przez jakiś czas nie potrafię wchłonąć się w klimat, ponieważ trochę to pokazuje nieuwagę twórców, jednak na szczęście ten problem występuje dopiero pod koniec gry. Jednym z elementów nowych rzeczy wprowadzonych w rozgrywce są niespisane opowieści. Polega to na tym, że mamy bardzo krótkie zadania poboczne, które się nie wyświetlają na mapie, a trafiamy na nie podczas eksploracji wyspy. W teorii zachęca to do dokładniejszej eksploracji i początkowo faktycznie jest bardzo klimatyczne, jednak po pewnym czasie po prostu odechciewa się ich wyszukiwać, ponieważ wiąże się to z zaglądaniem do każdej postaci niezależnej oraz zaglądaniem do każdego budynku, i innych takich miejsc, a jakby było tego mało to niektóre zadania nie uruchomią się dopóki nie założymy odpowiedniej zbroi. Pomysł był naprawdę dobry, jednak wykonanie już nie bardzo. Ogólnie pomimo tych wad klimat dalej jest bardzo dobry i wciągający, odrobinę słabszy od podstawki, jednak jeśli spodobał Wam się on wcześniej, to i teraz powinien Wam się spodobać. Z tego też powodu jeszcze raz zachęcam do podejścia do tego dodatku.

Naszą główną lokacją jest tutaj sama wyspa Iki, która jest bardziej dzika w porównaniu do Cuszimy. Mamy tutaj więcej terenów leśnych, wąwozów, i innych naturalnych elementów, tak samo jak i mniejszych wysp wokół. Oczywiście nie zabrakło tu również mniejszych wiosek, czy świątyń, tak samo jak i ukrytych kapliczek, czy innych takich miejsc związanych z aktywnościami pobocznymi. Nie da się ukryć, że porównanie tych Cuszimy do Iki przypomina trochę porównywanie dwóch różnych krajów, co oczywiście nie jest w żaden sposób minusem, ponieważ pokazuje trochę rolę samurajów w rozwoju danego rejonu, ponieważ, tak jak wspominałem wcześniej, Iki jest wyspą na której urzędują bandyci oraz łupieżcy. Tak samo jak w przypadku podstawowej wersji gry, tak i tutaj bardzo przyjemnie eksploruje się te tereny. Mogłoby się wydawać, że taka goła natura może zrobić się szybko monotonna, jednak wbrew pozorom jest ona dosyć zróżnicowana, bardzo ładnie zaprojektowana i po prostu niezwykle klimatyczna. Przyznam się bez bicia, że podczas podchodzenia do tego dodatku nie spodziewałem się w tej kwestii nic nowego, wręcz podejrzewałem, że dostaniemy delikatnie zmieniony teren, a jednak dostaliśmy zupełnie coś nowego. Także nie da się ukryć, że lokacje stanowią tutaj spory plus tej produkcji.

Grywalność

W przypadku rozgrywki mógłbym po prostu przekopiować to samo co napisałem w recenzji podstawowej wersji gry i jedynie dopisać nowości jakie zostały wprowadzone w tym dodatku, ponieważ to ciągle to samo, łącznie z błędami, które były już w podstawowej wersji gry. Nie zrobię tego jednak, nie będę pisał tego samego ponownie, ponieważ jest to po prostu bezsensu, dlatego też w tej recenzji skupię się jedynie na nowościach wprowadzonych wraz z premierą dodatku, a także wpływ nowego pada od konsoli Playstation 5 na odczucia płynące z rozgrywki. Nowości znajdziemy tutaj w eksploracji, aktywnościach pobocznych, zadaniach pobocznych, a także walce. W przypadku eksploracji zaszły akurat niewielkie zmiany, jednak są one dosyć ciekawie wykonane. Podczas eksploracji Cuszimy w fabule podstawki otrzymaliśmy hak na linie, który pozwalał nam przeskakiwać przez większe przepaści, tak samo jak wspinać się na wyżej położone miejsca. Tutaj została dodana możliwość odblokowywania niektórych przejść, czyli po prostu rzucamy hakiem w zablokowane przejście i ciągniemy za linę by zniszczyć blokadę lub zrobić szczelinę umożliwiającą przejście, tak samo jak pozwala to na wykrzywianie oraz łamanie gałęzi, co powoduje, że później możemy ich użyć do przedostania się dalej. Nie jest to jakaś wielka zmiana, czy całkowicie zmieniająca rozgrywkę, jednak usprawniające eksplorację w dosyć naturalny sposób. Dodatkowo podczas eksploracji zbieramy przedmioty, które możemy wykorzystać do ulepszania swojego wyposażenia, jak bambus, len, czy stal, tak samo jak i wyposażenie stosowane do walki, jak strzały, kunaie, czy bomby. O ile w przypadku zwykłych przedmiotów istnieje mała szansa, że skończy się Wam na nie miejsce, tak w przypadku amunicji, nawet po całkowitym ulepszeniu, na pewno w końcu osiągnięcie maksimum. Także twórcy też postanowili tutaj pomóc graczom i w nagrodę za ukończenie pewnego zadania fabularnego otrzymujemy sakwę na konia, która pozwala nam na automatyczne wrzucanie tam przedmiotów, których już sami nie możemy nosić i jeśli zdarzyłoby się, że zabrakłoby nam podczas eksploracji amunicji, ale wiemy, że mamy ją na koniu, to wystarczy go przywołać i wyciągnąć amunicją. Co też ciekawe w tej mechanice, to nie musimy ręcznie wyciągać brakujących przedmiotów, a wystarczy, że wsiądziemy na konia i automatycznie nam się braki uzupełnią. Wbrew pozorom jest to bardzo dobry pomysł na takie usprawnienie rozgrywki, ponieważ niejednokrotnie podczas eksploracji miałem pełno amunicji, a wokół mnie walało się jeszcze więcej, której nie mogłem już podnieść albo też skończyły mi się strzały i nigdzie nie potrafiłem ich znaleźć, więc taka opcja może i jest ułatwieniem, ale dosyć naturalnym. Elementem eksploracji są aktywności poboczne, a poza obecnymi już w podstawce dostaliśmy parę dodatkowych, które świetnie wpisują się w ten dodatek. Pierwszą z nowości są sanktuaria zwierząt, a tych mamy w sumie trzy rodzaje, ponieważ należą do trzech rodzajów zwierząt – jeleni, małp i kotów. W zasadzie są trzy rodzaje, jednak w przypadku każdego wygląda to tak samo, różnią się jedynie rodzajem zwierzęcia, jak i krótką historyjką o matce głównego bohatera. Co ciekawe to tutaj niby cała ta aktywność polega na zagraniu melodii na flecie by dane zwierzę zaufało graczowi i niby brzmi to dosyć prosto, ponieważ w podstawce wystarczyło przesunąć palcem po panelu dotykowym, jednak kontrolujemy melodię przy pomocy ruchów kontrolera. Polega to na tym, że padem dostosowujemy melodię do danego tonu, a pisząc jeszcze prościej to staramy się utrzymać punkt w danej ścieżce. Nie brzmi to jakoś ekscytująco, tak samo nie jest to nic nadzwyczajnego, jednak jest to coś czego jeszcze tutaj nie widzieliśmy i zostało to zrobione naprawdę dobrze. Kolejną z aktywności jest sprawdzian łucznictwa, czyli w jak najkrótszym czasie musimy zestrzelić określoną ilość lampionów, czym szybciej to zrobimy tym lepszą nagrodę otrzymamy. Ta zabawa bardzo mi się spodobała, nawet jeśli jest mało skomplikowana, tak skupia się na łucznictwie, które zostało trochę na dalszym planie w podstawowej wersji gry. Oczywiście mieliśmy całą serię opowieści opartej na historii łucznika i jego uczennicy, czy mityczną opowieść o legendarnym łuczniku, jednak nawet w nich nie musieliśmy koniecznie używać łuku, dlatego taka aktywność jest naprawdę ciekawa. W tym dodatku dochodzą kolejne kapliczki, jednak ich jest teraz tylko trzy i są bardziej ciekawostką dla fanów gier ekskluzywnych Playstation. W tych kapliczkach ukryta jest zagadka, która polega na założeniu odpowiedniej zbroi i wykonaniu konkretnej czynności, a gdy to wykonamy to dostajemy nową kolorystykę zbroi oraz elementy górnego ubioru, tak aby dopasować się do konkretnej postaci lub stylu konkretnego tytułu z kolekcji gier ekskluzywnych konsoli Playstation. Ostatnią z aktywności są wspomnienia Jina związane z jego ojcem i pobytem na wyspie Iki. Jest to o tyle ciekawe, że po raz kolejny pozwala nam się wcielić w młodego Jina i bliżej poznać jego ojca, a także ich relację. Także ta aktywność ma bardziej być sposobem na pokazanie nam jakim człowiekiem był Kazumasa Sakai, jednak nie zostało to zrobione po łebkach, a dostaliśmy dosyć ciekawą aktywność poboczną. Nie ma tego wbrew pozorom dużo, jednak patrząc na długość tego dodatku to jest tego sporo. Zadania poboczne same w sobie nie przeszły żadnych zmian, jednak zostały tutaj wprowadzone niespisane opowieści, które są w zasadzie sporo krótszymi zadaniami pobocznymi, jednak nie oznaczonymi na mapie i sami musimy je znaleźć. I tak jak pisałem w opisie klimatu, na początku jest to bardzo ciekawe, ponieważ zachęca to do eksploracji, jednak później odkrywa się tego absurdy, jak chociażby to, że w niektórych sytuacjach trzeba mieć założoną odpowiednią zbroję, aby w ogóle dana opowieść się uaktywniła. Pomysł był dobry, jednak wykonanie już tak średnio. Nie wszystkie nowości zmieniają tutaj rozgrywkę, jednak są dosyć przyjemnym urozmaiceniem i tak już bardzo dobrej gry, a to wszystko zostało zmieszczone w niecałych dziewięciu godzinach gry na normalnym poziomie trudności. Nie jest to długi czas, wręcz dosyć krótki, zwłaszcza jak weźmie się pod uwagę, że większość tego czasu spędziłem na wykonywaniu aktywności pobocznych, chociaż ten czas może być również dłuższy, jeśli nie zaczniecie dodatku po ukończeniu fabuły, to może będzie trochę trudniej i dlatego zajmie to Wam odrobinę dłużej.

Walka wręcz i z dystansu nie przeszła żadnych zmian, więc tutaj wygląda tak samo jak w podstawowej wersji gry. Nowością jest tutaj nowa możliwość walki z konia, czyli od tego dodatku możemy zaszarżować na grupę wrogów na koniu, co przy pierwszej szarży ogłuszy przeciwników, a już przy kolejnym zacznie zadawać obrażenia. Dzięki jednej z nowych mitycznych opowieści możemy również zdobyć zbroję dla konia, która tylko wzmacnia naszą szarżę. Oczywiście korzystanie z szarży wykorzystuje nasz hart ducha, ale dzięki nowemu drzewkowi rozwoju tej konkretnej umiejętności możemy zmniejszyć ten koszt. To jest jedyna nowa mechanika, która sprawia, że koń jest bardziej użyteczny i też jedyna, która faktycznie wpływa na walkę, chociaż jest jeszcze jedna niewielka zmiana, ale powiązana jest ona z umiejętnością płynącą ze zbroi. W tym dodatku mamy dwie nowe mityczne opowieści i o ile pierwsza nagradza nas zbroją dla konia, tak druga zupełnie nową zbroją, która wprowadza trochę inny styl walki. Otóż utrudnia ona wykonanie perfekcyjnego parowania, jednak gdy ono się uda pozwala na wykonanie dodatkowego kontrataku, który może dobić przeciwnika, którego nie udało się zabić parowaniem albo zabić innego najbliższego przeciwnika. Niby wymusza na nas ta zbroja zupełnie inny styl walki, jednak osobiście nie było to dla mnie jakoś na tyle ciekawe by grać w tej zbroi do końca gry i szybko przeskoczyłem do zbroi ducha. Towarzyszyć będą nam tutaj nowi przeciwnicy, którzy teraz przedstawieni są kolorem fioletowym. Mamy tutaj szamanów, którzy wzmacniają swoich sojuszników sprawiając, że są trudniejsi do pokonania, przeciwników, którzy posiadają dwa lub trzy rodzaje uzbrojenia i zręcznie między nimi przeskakują jednocześnie zmieniając styl walki, czy też więksi wrogowie również z jednym lub dwoma stylami walki, którzy już naturalnie są trudniejsi do pokonania. Reszta wrogów to po prostu ci sami przeciwnicy, których mogliśmy zobaczyć w podstawce, jednak w innej kolorystyce oraz mocniejszych wersjach. Nie ma również sporo nowych przeciwników, jednak są wykonani naprawdę dobrze i każde starcie z nimi jest w pewien sposób wyzwaniem, chociaż dalej nie da się ukryć, że elementy skradankowe nie zostały tutaj naprawione. Nawet nasi nowi przeciwnicy są po prostu głupi, więc skrytobójstwo jest zbyt proste przez co nie sprawia żadnej satysfakcji. Ten dodatek świetnie pokazuje, że można rozbudować główną grę z odpowiednimi nowościami, które nie zagracają rozgrywki, a jedynie ją usprawniają.

Coś co mnie ciekawiło w przypadku podejścia do tego dodatku to wykorzystanie nowych funkcji pada Dualsense do konsoli Playstation 5, a piszę tutaj o haptycznych wibracjach oraz adaptacyjnych triggerach. Zaczynając od wibracji, to w dużym skrócie polega to na funkcji w których siła, natężenie, częstotliwość oraz aktywacja wibracji zależy od tego co dzieje się w grze. Przykładowo coś dzieje się po prawej stronie głównego bohatera, jak chociażby przebiega koń, to czujemy te uderzenia kopyt po prawej stronie kontrolera. Przyznam się bez bicia, że jest to coś po czym nie spodziewałem się za wiele, jednak podczas rozgrywki, jak właśnie na rękach czujemy podróż konną, uderzenia mieczem, czy wybuchy, to zwiększa się tylko nasza immersja. Co ciekawe również, to jak się przesiadacie się ze zwykłego kontrolera na Dualsense to od początku poczujecie różnicę, jednak po jakimś czasie zrobi się to czymś normalnym jeszcze bardziej zwiększające immersję. Adaptacyjne triggery polegają na tym, że podczas pewnych czynności czujemy pewien opór wciskając triggery. Tutaj objawia się to chociażby podczas naciągania cięciwy na łuku. Najlepiej według mnie wypada to właśnie z odblokowywaniem sobie drogi, ponieważ w momencie w którym już rzucimy hakiem w dane miejsce, to czujemy pewien opór, jednak jak już zaczynamy ciągnąć za linę, to czujemy, że prawy trigger zaczyna się wypychać sprawiając, że musimy go trzymać trochę mocniej. Jest to dosyć mocno uproszczony, jednak sprawia, że trochę czujemy jakbyśmy to my wykonywali te czynności. Bardzo zwiększa to immersję i po prostu sprawia, że przyjemnie się gra. Jestem bardzo zaskoczony i zadowolony z używania tego pada, więc też cieszę się, że to ten tytuł trafił do ogrania jako pierwszy na nowej konsoli.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie mogę się przyczepić, ponieważ wszystko tutaj działa dobrze, niczym dobrze naoliwiona maszyna. Dostaliśmy tutaj piętnaście nowych utworów muzycznych, które zostały napisane by pasować do ogrywanych momentów w grze, jak i konkretnych postaci, chociażby jak Orlica, czy Kazumasa Sakai. Trzeba przyznać, że każdy z tych utworów podczas gry wpada w ucho i buduje odpowiedni klimat, jednak mimo wszystko żaden z nich nie zostaje w pamięci po tym jak już skończymy grę, ale tak jak już wielokrotnie pisałem, najważniejsze, że w grze działa tak jak powinna. Nie ma tych utworów dużo, jednak patrząc na długość tej produkcji to jest to w pełni zrozumiałe i nie czuć, aby czegoś brakowało lub nawet było za dużo. Mamy tutaj odpowiednią równowagę, co przekłada się tylko bardziej na klimat. Podobnie wygląda tutaj sprawa z dźwiękami otoczenia, które również zostały wykonane w dosyć naturalny sposób, chociaż w tym konkretnym przypadku nie usłyszymy tutaj w zasadzie nic nowego. Ciężko byłoby zmienić odgłosy kroków, biegnącego konia, śpiewających ptaków, szumu morza i wiatru, oraz innych tego typu dźwięków. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej działają poprawnie, zostały nagrane w najwyższej jakości i po prostu sprawiają, że gra brzmi naprawdę naturalnie, co tylko przekłada się na przyjemność płynącą z gry. Podsumowując, to ścieżka dźwiękowa jest niezwykle klimatyczna, w zasadzie można napisać, że jest jednym z najważniejszych czynników wpływającym na klimat w tej produkcji, także też można wywnioskować, że stoi na bardzo wysokim poziomie. Ciężko też jest opisać jak dokładnie wpływa ścieżka dźwiękowa na gracza, ponieważ trzeba tego samemu doświadczyć, dlatego po raz kolejny zachęcam do spróbowania swoich sił w tym dodatku.

W voice actingu akurat mamy sporo nowości, jednak nie pod względem jakości, a po prostu więcej nowych postaci, więc też więcej nowych głosów. Wbrew pozorom również nie usłyszymy tutaj zbyt często głosów, których już mogliśmy usłyszeć, a jak już to tylko na początku dodatku. Oczywiście głos głównego bohatera pozostał ten sam, jednak chodzi mi o postacie, które już poznaliśmy w podstawce. Także nie będę tutaj skupiał się na starych głosach, a na tych nowych. Nowych postaci nie mamy tutaj tak dużo, a zwłaszcza już tych powiązanych z głównym wątkiem, jednak to też nie oznacza, że ich jakość spadła. Aktorzy wcielający się w nowe postacie zostali odpowiednio dobrani, głosy nie brzmią jakby nie pasowały do danej postaci, tak samo w świetny sposób oddali tutaj wszystkie emocje, które przez nich przepływały. Najbardziej jednak spodobał mi się głos Orlicy, który może i jest dosyć typowy, jednak samo zagranie to małe dzieło sztuki. Oczywiście cały czas piszę tutaj o japońskiej wersji językowej, która jest tutaj najlepsza, a zwłaszcza, że mamy poprawioną synchronizacją ust z tą wersją językową. Angielski jest już trochę gorszy, zwłaszcza, że głosy nie są zbyt dobrze dopasowane do postaci, jednak jeśli nie przepadacie za językiem japońskim, to angielska wersja jest zdecydowanie lepsza niż polska wersja. Nie będę ukrywał, że polska wersja została całkowita zepsuta, już nawet pomijając niedopasowanie aktorów do postaci, ale również błędne wypowiadanie japońskich nazw i to w kilku wersjach. Z tego też powodu nie polecam nawet sprawdzać tej wersji językowej, jednak jeśli nie znacie języka japońskiego, jak chociażby ja, albo angielskiego, to nie musicie się martwić, ponieważ mamy pełne polskie tłumaczenie napisów, więc nie musicie się martwić, że czegokolwiek nie zrozumiecie.

Grafika

Normalnie napisałbym, że w przypadku grafiki mógłbym przekopiować opis z recenzji podstawowej wersji gry, ponieważ to dodatek wymagający do działania podstawowej wersji gry, jednak nie mogę tak napisać, ponieważ o ile recenzja podstawki była pisana na podstawie wersji PS4, tak już dodatek ogrywałem w wersji na PS5. Oczywiście nie można tutaj pisać o jakieś wielkiej różnicy w jakości grafiki, ponieważ jakby na to nie spojrzeć to pierwotnie ta gra miała swoją premierę na poprzedniej generacji, więc logicznym jest, że nie zostanie wykorzystana cała moc nowej konsoli. Przechodząc jednak do samej jakości graficznej, to tutaj można się pozytywnie zaskoczyć, ponieważ już ładna gra zrobiła się jeszcze ładniejsza. Co prawda dalej nie jest to poziom największych hitów jak God of War, czy The Last of Us Part II, jednak nie jest źle. Grafika stała się bardziej szczegółowa, co pozwoliło na udoskonalenie środowiska naturalnego, a to z kolei spowodowało, że tereny zielone są po prostu ładniejsze i przyjemniej się je eksploruje. Większa szczegółowość dotyczy również innych modeli, tak samo jak i postaci. Widać tutaj poprawę jakości tekstur, rozdzielczości, a przede wszystkim płynności całej gry. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o pewnym elemencie gry, który w zasadzie dotyczy grafiki i jest obecny od prawie samego początku aż do jej końca. Mowa tutaj oczywiście o wizjach będących wynikiem wypicia mikstury Orlicy. Wprowadza to taki ciekawy filtr, który tylko wzmacnia poczucie wpadania w szaleństwo. Co ciekawe jest to coś co pojawia się z zaskoczenia, chociaż w niektórych sytuacjach można się domyślić, że się pojawi, jak chociażby w fabularnych momentach, jednak też pojawia się podczas swobodnej eksploracji, czy wykonywania zadań pobocznych. Nie jest to może coś co by sprawiło, że opadnie nam szczęka, ale w porównaniu do wersji na PS4 widać poprawę jakości, że aż chce się zagrać w jakąś grę wydaną tylko na konsoli PS5, aby zobaczyć ile można z niej wycisnąć. Fani jak najlepszej oprawy graficznej mogą być zadowoleni z tej produkcji.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania, ponieważ całość działa naprawdę płynnie, poza jakimiś drobnymi bugami nie doświadczyłem żadnych większych, utrudniających, czy po prostu psujących grę błędów, tak samo jak nie zostałem również wyrzucony do menu konsoli. Porządnie zoptymalizowany dodatek, jednak to samo tyczy się również podstawowej wersji gry.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+wciągający klimat
+ciekawe nowe aktywności poboczne
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+usprawniona graficznie

Minusy:
-trochę zbyt krótka
-polski voice acting
-niezgodność fabularna, która psuje odbiór gry

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki to dodatek, który swoją premierą mnie zaskoczył i czekałem na zagranie w niego do czasu aż zakupię konsolę Playstation 5. Przyznam szczerze, że warto było czekać by zagrać w najlepszej jakości. Co do samego dodatku, to tutaj nie miałem aż tak wysokich oczekiwań, wręcz je obniżyłem, ponieważ mam tą świadomość, że dodatki zwykle nie dorównują podstawowym wersjom gry. Muszę przyznać jednak, że nie wszystkie moje oczekiwania zostały zaspokojone, ale za to inne zostały wręcz przerośnięte. Dlatego też wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę dobry dodatek posiadający swoje wady i zalety, ale również niepoprawiający błędów podstawki przez co ciężko wystawić mu wyższą ocenę. Mimo wszystko moim zdaniem warto zagrać, aby poznać historię Jina Sakaia i jego relacje z ojcem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe – Recenzja

RE7EOZ

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe jest ostatnim z dodatków opublikowanych do wydanego w 2017 roku Resident Evil VII Biohazard. Tym razem twórcy pozwolili nam wcielić się w zupełnie nową postać i za jej pomocą zakończyć ostatni rozdział historii tej części. Jak zatem wypada Koniec Zoe? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany i wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go kupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

RE7EOZ fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja rozgrywa się kilka dni po wydarzeniach z podstawowej wersji gry w której to gra uznała za kanoniczny wybór w którym to Ethan decyduje się wyleczyć swoją żonę Mie kosztem Zoe. Na początku gry widzimy, gdzieś na bagnach, Zoe, która została ogarnięta wirusem. Wcielamy się w Joego, brata Jacka Bakera, mieszkającego na bagnach i polującego na aligatory. Znajduje on na tym bagnie Zoe ogarniętą wirusem oraz dwóch żołnierzy nowej Umbrelli, których niesłusznie oskarża o stan swojej bratanicy. Po przeniesieniu jej do swojej chałupki oraz porwaniu jednego z żołnierzy, dowiaduje się on, że potrzebne jest antidotum, bo inaczej Zoe umrze. Jak łatwo można się domyślić pierwsza próba się nie powiodła, więc Joe musi zabrać Zoe i wyruszyć do kolejnej bazy Umbrelli na bagnach, i tam spróbować odnaleźć antidotum, jednak to zadanie jest o tyle utrudnione, ponieważ za dwójką bohaterów podąża tajemniczy, silny i nieśmiertelny przeciwnik, który nieraz stanie nam na drodze. I tak w zasadzie prezentuje się cała fabuła, która moim zdaniem jest dosyć słaba. Tu nawet nie chodzi o Zoe, która jest najmniej ciekawą postacią z całej gry i jej los średnio mnie interesował, chociaż się zaciekawiłem jak dowiedziałem się, że o niej będzie opierał się ten dodatek, a ta ciekawość się zwiększyła jeszcze po ograniu dodatku Daughters. Największym problemem jest tutaj główny bohater oraz rozgrywka z nim związana. Jeśli myśleliście, że Chris Redfield jest kozakiem, bo potrafi rozwalić głowę ogłuszonego przeciwnika przy pomocy pięści, to Joe Baker jest Chuckiem Norrisem serii Resident Evil, ponieważ żadna z postaci nie rzuca się z gołymi pięściami na przeciwników. Joe nie jest myślicielem, a prostym mężczyzną wychowanym na bagnie, więc też nie będziemy mieli żadnych przemyśleń, a także nie będą rozwijane wątki z podstawki, jedynie rozwiąże się tajemnica co się stało z Zoe, jeśli wybraliśmy Mie, i ten wybór okazuje się kanoniczny. Sam też podążający za nami mutant okazuje się później zupełnie bezsensowny i pozbawiony logiki. Teoretycznie jest niby fabularnie wyjaśnione dlaczego ściga dwójkę bohaterów i dlaczego tak zaciekle walczy z Joe, ale dla osób, które ukończyły podstawową wersję gry będzie to taki mało kreatywny przeciwnik. Ogólnie, jak sami możecie zauważyć, fabuła jest tu dosyć słaba i teoretycznie powinna tylko stanowić tło do rozgrywki, jednak twórcy ciągle starali się ją umieszczać na pierwszym planie, co wychodziło dosyć słabo.

Samo zakończenie również nie należy do najlepszych i wręcz można napisać, że jest hollywoodzko głupie. Sama jego przewidywalność nie jest wadą, ponieważ sporo tytułów ma aktualnie takie zakończenia, a wadą jest połączenie go z walką finałową oraz próbą wywołania poważniejszych emocji. Wywoływanie emocji w zakończeniu też nie jest problemem, jednak tutaj przez całą grę twórcy nawet nie starali się nic z tych emocji wywołać u graczy podczas wcześniejszej rozgrywki. Dlatego też nie potrafiłem jakoś cieszyć się tym zakończeniem i szczerze teraz liczę, że w kolejnych częściach serii wątek Zoe nie będzie kontynuowany.

Klimat – Lokacje

RE7EOZ klimat

Z klimatem jest taki problem, że teoretycznie jakiś jest, ale jest on słabo wyczuwalny i raczej nie jest wciągający. Tutaj głównie wynika problem z próby stworzenia poważnej fabuły z dosyć komicznym stylem rozgrywki. Sama rozgrywka może tragiczna nie jest, ponieważ może sprawiać przyjemność, jednak w żaden sposób nie pasuje do tej serii, a także pleśniowi przeciwnicy niespecjalnie tutaj pasują, ponieważ są po prostu ślamazarni, więc walka z nimi nie stanowi żadnego wyzwania. Jednak nie można w żaden sposób, że jest on tragiczny i nic nie działa na jego korzyść, ponieważ jest parę takich elementów. Pierwszym z nich również dotyczy rozgrywki, a konkretnie chodzi mi tutaj o system zabijania przeciwników z ukrycia, który jest nawet fajnie zrobiony. Lokacje również dopasowane są do gry i w zasadzie do bohatera, w końcu to bagna uczyniły z Joego takiego twardziela, a samo przemierzanie ich jest dosyć przyjemne, zwłaszcza, że nadal jest to najładniejszy horror jaki do tej pory wyszedł. Ścieżka dźwiękowa również stoi na dosyć wysokim poziomie, jest dopasowana do ogrywanych momentów, a także jest tutaj najsilniejszym czynnikiem wpływającym pozytywnie na klimat. W recenzji poprzedniego dodatku Not a Hero napisałem, że podobają mi się te części serii, które stawiają na akcję i potrafiłem czerpać przyjemność z ich klimatu, jednak zdawałem sobie sprawę, że są fani, którym te części się nie podobają, ale w tym przypadku to nie działa. Ten dodatek jest również nastawiony na akcję, ale na zupełnie inny styl niż mieliśmy to w piątej i szóstej części, a nawet w poprzednim dodatku. Bardzo możliwe, że odbiór klimatu byłby lepszy gdyby zmieniono przeciwników, a także poprawiono fabułę, która tutaj najwięcej psuje. O ile zwykle w serii Resident Evil to głównie klimat wciąga mnie na długie godziny gry, tak tutaj niestety trzymała mnie ciekawość jak to się skończy, a także niektóre momenty rozgrywki sprawiały mi przyjemność. Niestety czuć tutaj, że jest to dodatek zrobiony trochę na fali popularności podstawowej wersji gry, jednak bez większego pomysłu. Dodatkowo ten dodatek również jest dostępny w wersji na zestawy PSVR, więc korzystanie z gogli wirtualnej rzeczywistości może poprawić klimat, głównie za sprawą tego, że wszystko będziemy obserwować z oczu Joego, więc jeśli posiadacie taki zestaw, i ten dodatek, to warto spróbować, a może okaże się, że jest lepiej niż bez gogli.

Lokacje w tym dodatku stanowią akurat plus, ponieważ do nich w zasadzie nie można się przyczepić. Nie skłamię jeśli napiszę, że cała gra odbywa się na bagnach i zwiedzimy miejsca dostępne na nich, czyli opuszczoną bazę, drewniany kościół, pordzewiały i uwięziony statek, a także uda nam się zobaczyć kawałek rezydencji Bakerów. Oczywistym jest, że by się dostać do któryś z tych miejsc musimy przejść przez bagna i to nie zawsze jest prosta oraz sucha ścieżka, nieraz będziemy musieli zanurzyć się do pasa w wodzie lub przepłynąć motorówką, jednak tutaj nie będziemy mogli nią sterować. Ciężko się tutaj przyczepić do czegokolwiek, ponieważ lokacji nie jest mało, a także nie jest przesadnie dużo, są szczegółowe, bogate w roślinność oraz owady, a także przyjemnie się je zwiedza. Do tego dopasowanie Joego, człowieka żyjącego z polowań na aligatory, z bagnami jest po prostu świetne. Osoby, które ukończyły podstawową wersję gry zobaczą tu parę smaczków, a odwiedzenie rezydencji Bakerów będzie miłym wspomnieniem.

Grywalność

RE7EOZ grywalnosc

Rozgrywka pod paroma względami różni się od tego co widzieliśmy w całej serii, a także w samej podstawce, jednak też nie jest skomplikowana, a wręcz można napisać, że została spłycona. Zaczynając od samego bohatera, o którym już parokrotnie wspomniałem, wcielamy się w Joego Bakera, który jest największym kozakiem w całej serii. Jego stalowe pięści są w stanie rozrywać części pleśniowych przeciwników, a sztuki przetrwania uczył samego Beara Gryllsa, dlatego też poświęcę mu tu trochę czasu. Wyjątkowo zaczniemy tutaj od walki, bo to ona stanowi tutaj podstawę rozgrywki. Naszą główną bronią będą pięści, które wystarczą na większość przeciwników, ale w pewnym etapie gry będziemy mogli ulepszyć jedną z pięści przy użyciu pewnego urządzenia. W ciągu gry znajdziemy też włócznie, którymi będziemy mogli rzucać, je również możemy stworzyć łącząc ze sobą zdobyte patyki oraz złom. Znajdziemy również bombę gwoździową, jednak ją udało mi się znaleźć jedną i nie da się jej wytworzyć. Za ukończenie gry na konkretnym poziomie oraz wykonaniu określonych celów możemy odblokować dodatkowe bronie, jak przykładowo strzelba, a jak ukończymy dodatek na najwyższym poziomie trudności, to dodatkowo odblokujemy nieskończoną amunicję. Jak sami możecie zauważyć, nie ma rodzajów broni za dużo, a i tak większość czasu będziemy używać tylko pięści. Nasze pięści i resztę broni będziemy wykorzystywali na znanych nam już pleśniowych przeciwnikach, ale znalazło się miejsce również na dwóch nowych. Pierwszym jest właśnie silny i nieśmiertelny przeciwnik, który podąża za nami właściwie od początku gry. Pierwsze moje skojarzenie z nim związane to był Tyrant z Resident Evil 2 lub Nemezis z Resident Evil 3, ponieważ jest właśnie zrobiony w takim stylu, jednak w paru momentach dojdzie z nim do walki, jednak z każdej się podniesie, no może oprócz finalnej. Kolejnymi przeciwnikami są zarażone wirusem aligatory, od zwykłych różnią się tym, że mają spore pęcherze i są zdecydowanie silniejsze. Na nie będziemy wpadać w etapach w których znajdziemy się po pas w wodzie. Niestety na nie już nie podziałają pięści, ponieważ gdy nas już złapią, to giniemy na miejscu, dlatego też to głównie na nie będziemy używać włócznie. To akurat jest dosyć ciekawy przeciwnik, ponieważ przy nim już trzeba myśleć i w miarę kontrolować swoje ruchy. Zabija je jedna włócznia, ale szybko może nam ich braknąć, a wtedy trzeba naprawdę się starać ich omijać. Nie radziłbym ucieczki, ponieważ w wodzie są od nas zdecydowanie szybsze. Dodatkowo do pleśniowych przeciwników możemy się skradać i gdy niezauważeni podejdziemy do ich pleców, to możemy zabić ich z ukrycia. Co prawda nie będziemy mieli wiele okazji do takiej metody zabójstwa, ale zostałą dosyć ciekawie zrealizowana. Podczas starcia, nawet z podstawowym pleśniakiem, może się zdarzyć, że ten nas zrani i będziemy musieli się wyleczyć, a do leczenia posłużą nam wszelkiego rodzaju robaki i skorupiaki, które Joe może jeść, jednak nie przywracają one zbyt dużej ilości zdrowia, więc możemy je łączyć z chemikaliami, aby stworzyć apteczkę, która już leczy dużo lepiej. Trochę dziwne połączenie, ale najważniejsze, że działa.

Wspomniałem wcześniej o spłyceniu rozgrywki, a miałem tu konkretnie na myśli brak zagadek. Przez całą grę nie doświadczymy żadnej łamigłówki, nawet z tych najprostszych polegających na znalezieniu konkretnego przedmiotu i użyciu go w określonym miejscu, ponieważ też ciężko nazwać zagadką konieczność przejścia paru metrów, aby zdobyć ulepszenie pięści by zniszczyć metalowe drzwi. Szkoda trochę, że twórcy nie zdecydowali się na stworzenie chociażby dwóch, najprostszych zagadek, aby ta rozgrywka była bardziej urozmaicona. Jednak pomimo tego, że zupełnie nie pasuje do tej serii, to bawiłem się dobrze bawiąc się w boksera i naparzając w pleśniowych wrogów, więc też ciężko mi napisać, że jest zła. Może nie jest idealna, ale potrafi sprawiać przyjemność. To wszystko też zmieściło się w około półtorej godziny gry, czyli jest to dosyć krótki czas, ale patrząc na zawartość, to taki czas jest odpowiedni, ponieważ nie zdąży nas chwycić nuda i do końca możemy bawić się całkiem dobrze. Dodatkowo po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy trzeci poziom nazwany – Joe Musi Umrzeć, czyli najtrudniejszy, a także coś nazwanego Ekstremalnymi Wyzwaniami. Ekstremalne wyzwania są dostępne tylko na poziomie normalnym i trudnym, a polegają na dostaniu się z punktu a do punktu b w określonym czasie zabijając wszystkich przeciwników, gdy ukończymy wszystkie na danym poziomie trudności, to odblokujemy dodatkową broń dostępną od początku gry. I przyznam tu szczerze, że tylko te wyzwania przekonały mnie, abym wrócił do tego dodatku, a to tylko dlatego, aby sprawdzić swoje umiejętności. Całkiem fajny element gry.

Role znajdziek pełnią tutaj figurki boksera oraz mistrza. Szczerze nie jestem w stanie określić ile ich jest dostępnych w grze, ponieważ w grze nie ma ich licznika, jedynie możemy sprawdzić ile ich zebraliśmy. Niektóre z nich są łatwe do znalezienia, ponieważ znajdujemy je po drodze, a przy niektórych musimy się trochę naszukać. Znajdowanie ich ma w większym lub mniejszym stopniu zwiększać nasze obrażenia zadawane przy pomocy pięści, jednak jeśli mam być szczery, to nie zauważyłem jakichś różnic między walką nie posiadając ani jednej figurki, a posiadając ich nawet sporo. Prawdopodobnie mają działać na podświadomość gracza, ale miło, że chociaż takie są, przynajmniej dzięki temu rozgrywka nie jest monotonna.

Ścieżka dźwiękowa

RESIDENT EVIL 7 biohazard_20171212192221

Ścieżka dźwiękowa akurat w tym dodatku stanowi największy plus, a to głównie dlatego, że jest po prostu świetnie wykonana, jednak to już jest cecha większości gier studia Capcom. Utworów muzycznych co prawda nie ma tutaj dużo, chociaż też nie potrzeba było ich tutaj dużo, bo sama gra też do najdłuższych nie należy. Też należy wspomnieć, że każdy z utworów został dopasowany do konkretnego momentu w grze, więc też nie ma możliwości, abyśmy usłyszeli je podczas eksploracji, jednak to w żadnym wypadku nie przeszkadza, wręcz można napisać, że naprawdę dobrze wpływają na klimat, który właśnie bez tej ścieżki dźwiękowej właściwie by nie istniał. Tak jak napisałem, te utwory usłyszymy tylko w konkretnych momentach, a przez resztę czasu nie usłyszymy żadnej muzyki, więc też cała uwaga skupia się na dźwiękach otoczenia. Osobiście lubię ten zabieg w grach, chociaż w innych gatunkach może się tak nie sprawdzać jak tutaj, ale w horrorach wręcz bym powiedział, że wpływa on na immersję, ponieważ nie odciąga on naszej uwagi i wręcz bardziej skupiamy się na świecie gry. Ten zabieg jest wykorzystywany coraz częściej w horrorach i bardzo dobrze, może dzięki temu klimat w tym gatunku będzie jeszcze lepszy. Do dźwięków otoczenia też nie mam się do czego przyczepić, ponieważ wszystko tu stoi na dosyć wysokim poziomie. Usłyszymy tutaj szum drzew, odgłosy owadów, łamiące się gałęzie, szum wody, i wiele więcej. W momentach w których nie słyszymy muzyki są one bardziej słyszalne i często mogą nas zaalarmować o zagrożeniu, szczególnie przydatne jest to w wodzie kiedy wyłania się aligator. Ciężko jest mi tu napisać coś więcej, poza tym, że cała ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie i poprawia klimat. Warto chociażby samemu przesłuchać dostępnych utworów w tym dodatku, naprawdę warto.

Samego voice actingu nie mamy tutaj za dużo, głównie na początku i na koniec gry usłyszymy inne postacie, a tak to przez większość gry Joe będzie komentował wydarzenia, które doświadcza. I przyznam się bez bicia, że o ile według mnie Joe nie pasuje jako bohater tej serii, tak jego voice acting jest po prostu świetny. Aktor wcielający się w Joego świetnie oddał jego charakter oraz emocje, a co najważniejsze mówi z bardzo przyjemnym dla ucha akcentem, to z kolei sprawiało, że chciało się go słuchać. Coś niesamowitego, jak akcent może wpływać na odbiór monologów. Reszta z głosów to głosy, które mogliśmy usłyszeć w poprzednim dodatku, a także w podstawowej wersji gry, a także jest ich mniej, jednak nie zmienia to faktu, że dalej jest nagrany bardzo dobrze, jednak w tym przypadku pod uwagę będę brał tylko głos głównego bohatera, więc też jak możecie się domyśleć, to uważam ten voice acting również za plus tego dodatku.

Grafika

RE7EOZ grafika

Grafika po raz trzeci nie będzie brana pod uwagę w ocenie końcowej, ponieważ po raz kolejny jest taka sama jak w przypadku poprzednich dodaktów i podstawowej wersji gry, więc jeśli chcecie poznać moje zdanie na temat grafiki, to zapraszam do przeczytania mojej recenzji gry Resident Evil VII Biohazard. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej jest to bardzo ładna i szczegółowa grafika, którą ładnie prezentują lokacje. Co prawda mamy tu parę nowych modeli, jak właśnie Joe, podążający za nami antagonista, czy aligatory, jednak naszego bohatera w pełni możemy zobaczyć jedynie podczas zakończenia, więc ciężko tutaj szerzej coś o nim napisać, a dwa pozostałe modele to za mało, aby brać je pod uwagę w ocenie, ale nie oznacza to, że są brzydkie, dalej są ładnie wykonane z masą szczegółów, co możecie zobaczyć na powyższych screenach. Także dalej można twierdzić, że ta część serii Resident Evil jest jak na razie najładniejszym horrorem do tej pory wydanym.

W kwestiach technicznych mamy taką samą sytuację. Gra dalej jest płynna, nie zdarzają się żadne spadki animacji, nie ma tutaj jakiś bugów, a nawet jeśli są to nie są jakoś szczególnie zauważalne, a także nie zdarzyły się żadne problemy z wyrzucaniem do pulpitu, opóźnieniem dźwięku, czy niezsynchronizowanym tekstem. To dalej kawał dobrze zoptymalizowanej gry.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+nawet przyjemna rozgrywka
+świetna ścieżka dźwiękowa
+bardzo dobry voice acting Joego
+śliczne lokacje

Minusy:

-bardzo słaba fabuła
-klimat już nie wciąga
-brak zagadek

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe nie był dodatkiem na który jakoś szczególnie czekałem, jednak zainteresowałem się ze względu na to, że miał to być ostatni rozdział rodziny Baker. I przyznam się szczerze, że pomimo braku jakichkolwiek oczekiwań, to się zawiodłem. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 6/10. Wbrew pozorom to nie jest tragiczny dodatek, ma on swoje dobre strony, jednak na dłuższą metę wydaje się być bez większego pomysłu, dlatego jeśli nie macie tego dodatku to nie kupujcie go osobno, a raczej w zestawie w złotej edycji.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,