Tag Archives: Hack’n’Slash

God of War: Ragnarok – Valhalla – Recenzja

God of War: Ragnarok – Valhalla jest darmowym dodatkim DLC do ciepło przyjętej gry akcji z elementami RPG wydanej w 2022 roku. Dodatek zmienia koncepcje podstawki stawiając na doświadczenia rodem z gatunku roguelike. Tutaj Kratos wraz z Mimirem wybiorą się do legendarnej Valhalli na zaproszenie tajemniczej osoby, która chciałaby aby ten w końcu zmierzył się ze swoją przeszłością i odnalazł odpowiedzi na pytania, które go dręczą. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek ten został wyprodukowany oraz wydany przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można go pobrać za pośrednictwem platformy Playstation Store, jeśli posiada się podstawową wersję gry.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Jakiś czas po wydarzeniach z podstawowej wersji gry, na drzwiach domu Kratosa pojawiło się zaproszenie do odnalezienia Walhalli, która ma posłużyć mu do odnalezienia spokoju ducha. Odpowiadając na zaproszenie, Kratos, wraz z Mimirem, wyruszył na tajemniczą wyspę na której ma znajdować się wejście do mitycznej krainy. Po siłowym otwarciu drzwi do krainy poległych, spartanin został pozbawiony swojego ekwipunku, poza broniami, a następnie zaatakowany oraz pokonany przez dużo silniejszych przeciwników, jednak nie skończyło się to śmiercią bohatera, a przebudził się on na plaży wyspy na której znajduje się wejście do Walhalli. Na niej z kolei czekała na nich Freya z walkiriami, i tu nie da się ukryć, że nie są zadowolone z samowolki Kratosa, jednak większą tajemnicą jest kto ich tam sprowadził, ponieważ położenie Walhalli było znane tylko Freyi oraz Odynowi. Od nich też dowiadujemy się, że ta kraina ma swoją własną wolę, dostosowuje krainy do tych z pamięci danej osoby, więc też dla każdego będzie wyglądał inaczej, a także jest tak długo nieskończonym cyklem dopóki dana osoba nie zaakceptuje odpowiedzi. Dowiadujemy się też, że Freya, ani żadna z walkirii, nie może nam towarzyszyć w podróży, ponieważ do Walhalli mają dostęp tylko osoby, które już raz zginęły. I tym sposobem rozpoczyna się podróż Kratosa przez krainy zbudowane z jego wspomnień, jak i przez wspomnienia, które do tego są wzmacniane w momentach w których głowa Mimira zamienia się miejscami z głową Heliosa, greckiego boga słońca. Tak właśnie przedstawia się ogólny zarys fabularny tego dodatku. Trochę go tutaj uprościłem ze względu na to, że jest to dosyć krótka produkcja, więc też napisanie czegoś więcej mogłoby się wiązać ze spoilerami. Wiele rzeczy pozostawiam Wam do odkrycia samemu, jak to jakie konkretnie wspomnienia zobaczymy. Nie ukrywam, że to doświadczenie było naprawdę przyjemne, zwłaszcza dla fanów serii. Ten dodatek stanowi bardzo ciekawe przedstawienie jak bardzo się zmienił, a przede wszystkim dojrzał, Kratos, a także jak bardzo ciążą mu czyny, które popełnił w swoim kraju. Jest ona interesująca, a odkrywamy ją poprzez liczne dialogi oraz przerywniki, które wykonane są w takim samym stylu jak w przypadku podstawki, więc są na silniku gry, płynnie przechodzą z rozgrywki, tak samo nie doświadczymy ekranów ładowania. W przypadku podstawki, jak i poprzedniej odsłony, nie trzeba było grać w części osadzone w starożytnej Grecji, aby zrozumieć fabułę, jednak w przypadku tego tytułu trzeba byłoby trochę więcej wiedzieć, ponieważ historia wspomina tutaj o wszystkich tych odsłonach, łącznie ze spin-offami. Oczywiście, zrozumiecie historię bez znajomości klasyków, jednak już klimat nie będzie dokładnie taki sam. Nie da się zaprzeczyć, że ten dodatek świetnie podsumowuje drogę Kratosa, która prawdopodobnie jeszcze się nie kończy, ale na pewno pokazuje jak bardzo dojrzał i jaką drogę przebył by pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. Jest to dodatek warty zagrania, jeśli graliście w nową sagę, czy też jesteście fanami serii, zwłaszcza, że jest to w pełni darmowy tytuł.

Zakończenie świetnie pokazuje tutaj jak bardzo dojrzał główny bohater na tle całej, nowej sagi, a także jakie decyzje z tej zmiany wynikają. Nie będę zaprzeczał, że bardzo spodobało mi się jak tutaj zostało to rozegrane, ponieważ w pewnym momencie gry dowiadujemy się o pewnej propozycji złożonej Kratosowi przez Freyę, i to jak bardzo się nad nią wahał, a doświadczenia z Walhalli pomogły mu w podjęciu tej decyzji. Bardzo fajnie zostało wykonane, chociaż ciężko napisać w jaki sposób miałaby sposób być kontynuowana historia w przypadku ewentualnej, kolejnej odsłony, jednak jestem ciekaw jak te wydarzenia wpłynęłyby na zachowanie Kratosa. Zdecydowanie stanowi świetne podsumowanie, przyjemne dla oka, a na pewno bardzo satysfakcjonujące.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie się różni od tego czego mogliśmy doświadczyć w przypadku podstawowej wersji gry, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to bardzo miła zmiana. Nie każdemu przypadnie do gustu pewna zmiana wprowadzona w tym dodatku, jednak warto dać mu szansę, ponieważ klimat jest tutaj bardzo silny oraz wciągający, a sama długość gry sprawia, że jest to krótkie, nieprzeciągane, ale na pewno miłe doświadczenie. Sama historia, która stanowi przyjemny krok w kierunku na który na pewno czekali gracze, którzy ukończyli obie odsłony nordyckiej sagi. Nie jest ona zbyt skomplikowana, tak samo nie jest długa, ale świetnie przedstawiona. Tutaj też objawia się to, o czym pisałem w opisie fabuły, znając klasyczne odsłony tej serii, to też więcej wychwytujemy tych smaczków, więcej rozumiemy z przedstawianych wspomnień, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. I tak, można zagrać w ten dodatek bez znajomości klasyków i tak klimat będzie bardzo dobry, tak ze znajomością może być po prostu lepszy. Same lokacje to inne wersje nordyckich światów, które już odwiedziliśmy w podstawce oraz poprzedniej odsłonie, chociaż tutaj w pewnym momencie greckie elementy zaczynają się mieszać, a nawet znajdzie się miejsce na pewną wersję greckiej lokacji. Tu trzeba przyznać, że dosyć płynnie się uzupełniają i dają trochę poczucia powrotu do przeszłości, co samo w sobie jest niesamowite. Rozgrywka może być tutaj najbardziej dyskusyjną kwestią, o czym pisałem na początku, ponieważ nie jest to to samo czego już doświadczyliśmy. Nie otrzymaliśmy dosłownie tego samego co w podstawce, nie mamy swobody eksploracji w dużym świecie, z zagadkami, czy ogólnie stałej rozgrywki. W przypadku tego dodatku otrzymaliśmy styl roguelike, który stał się w ostatnim czasie popularny jako darmowe rozszerzenie do większych produkcji, które z tym gatunkiem nie mają za dużo wspólnego. Nie jest to może zbyt ambitny styl rozgrywki, jednak wykonany naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że po pewnym czasie zaczyna się robić trochę monotonnie, a przynajmniej po etapach w których zobaczymy już wszystko. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa po raz kolejny nie zawodzi i sprawia, że wszystko ładnie się ze sobą łączy, a co za tym idzie, klimat jest jeszcze silniejszy. W parze ze świetną ścieżką dźwiękową idzie naprawdę piękna oprawa graficzna, która co prawda nie przeszła żadnych zmian w porównaniu z podstawką, jednak dalej jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie. To wszystko razem tworzy naprawdę bliski ideału klimat, który może być lepszy, jeśli ograliście klasyczne odsłony, bądź też może być odrobinę gorszy, jeśli nie przepadacie za stylem rozgrywki roguelike. Mimo wszystko to górna półka, jeśli chodzi o klimat i można naprawdę bardzo dobrze się tutaj bawić.

Jak już wspominałem, lokacje nie są już takie duże jak w podstawce i też eksploracja nie jest tak zaawansowana, jednak dalej zostały ciekawie wykonane. Lokacje tutaj pełnią głównie rolę aren, bądź bazy wypadowej do kolejnych aren. Zobaczymy tutaj tereny ze wszystkich dziewięciu światów, które odwiedziliśmy w podstawce, jak i fragment Grecji. Oczywiście nie są to dokładnie takie same miejsca jak w podstawce, a ich wersje stworzone tak, aby pasowały bardziej do rozgrywki, chociaż w fabule jest to wyjaśnione tym, że są to miejsca stworzone na wzór tych z pamięci Kratosa. Areny są dosyć niewielkie, aby walka była bardziej zwarta i nie trzeba byłoby biegać by odszukać przeciwników, a z kolei bazy wypadowe są trochę większe, ponieważ z nich mamy kilka wyjść, znajdziemy też skrzynie łatwo dostępne oraz takie do których potrzebujemy odpowiedniego klucza. Nie ma tutaj za dużo eksploracji, ponieważ też nie mamy żadnych znajdziek, czy dodatkowych aktywności. Mimo wszystko zostały bardzo ładnie oraz praktycznie zaprojektowane, niby są to znane tereny, jednak przedstawione w nowy sposób. Nie będę ukrywał, że bardzo przyjemnie się przemieszczało między nimi, a też nie da się zaprzeczyć, że są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Lokacje niby proste, jednak ładne i mające swój realny wpływ na klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka przeszła tutaj najwięcej zmian w porównaniu do innych elementów, chociaż stwierdzenie, że jest to zupełnie inna produkcja byłoby trochę przesadą. W swoim trzonie jest to dalej ta sama gra, nie zmienia się styl walki, wykorzystanie broni, czy umiejętności bohatera. Zmienia się jedynie styl rozgrywki, nie otrzymaliśmy tutaj eksploracji, zagadek, czy poszukiwania materiałów, a otrzymaliśmy podróżowanie z jednej areny do drugiej, walcząc z masą przeciwników, przechodząc jeden cykl za drugim, tak długo jak trwa fabuła lub jak często giniemy. Zanim jednak do tego przejdziemy, to warto tutaj wspomnieć o początku gry. Na samym początku otrzymujemy wybór jednego z pięciu poziomów trudności, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, i tutaj twórcy sami zachęcają do zabawy tym poziomem, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Poziom trudności nie wpływa tutaj tylko na siłę oraz wytrzymałość przeciwników, a także na nagrody, które otrzymujemy, a konkretnie na ich ilość. Na najniższym poziomie otrzymujemy standardową ilość nagród, ale już z każdym kolejnym otrzymujemy o dziesięć procent więcej, więc na najwyższym poziomie będziemy otrzymywać o czterdzieści procent więcej nagród. Po rozpoczęciu gry zostajemy pozbawieni jakiegokolwiek pancerza, jak i run, które posiadaliśmy w podstawce. Pozostawione zostały nam wszystkie trzy bronie, wszystkie tarcze, jak i odblokowane wszystkie umiejętności z drzewka rozwoju oraz szały. Mogłoby się wydawać, że gramy całkiem silną postacią i jedyne co będziemy musieli zrobić, to znaleźć jakiś pancerz oraz runy, jednak to tak do końca nie działa. Pancerze oczywiście tutaj występują, jednak tylko jako skórki zakładane na postacie, jednak w żaden sposób nie zwiększają żadnych statystyk. Nie wiem z jakiego powodu twórcy zdecydowali się na taki ruch, ponieważ w podstawce korzystanie z pancerzy wprowadzało również jakiś element planowania oraz rozważania, który pancerze przyda się najbardziej. Niby też zrozumiałbym jakby każda skórka pancerza była dostępna od samego początku, jednak część z nich musimy znaleźć w skrzyniach, bądź wykonać pewną czynność. Z kolei runy odnajdujemy tylko podczas cyklu w Walhalli i możemy w zasadzie zdobyć tam wszystkie runy, ale będą tylko dostępne podczas danego cyklu, czyli jeśli zginiemy, bądź ukończymy go, to one przepadają. Tutaj jest to akurat bardzo zrozumiałe, coś w rodzaju przedmiotów zdobywanych w grach roguelike. Sam cykl rozpoczyna się po wejściu do Walhalli, a w nim będziemy walczyć z konkretną liczbą przeciwników, przechodzić do kolejnych aren, zbierać wzmocnienia mające nam pomóc w danym cyklu, walczymy z bossami, w tym z ostatnim, a po tym wracamy ponownie na plażę. W czasie rozgrywki znajdziemy skrzynie oznaczone specjalnymi runami, które mogą nam podpowiedzieć, że wśród nich możemy znaleźć runy do broni, umiejętności pasywne, czy też wzmocnienia statystyk. Zwykle otwierając skrzynię mamy wybór między dwoma elementami z danej puli. To też sprawia, że każda rozgrywka może się od siebie różnić, chociażby właśnie pod względem naszych umiejętności. Losowe są również lokacje do których trafiamy, chociaż częściowo można je dostosować poprzez pierwsze ulepszenie, które wybieramy na samym starcie. W trakcie cyklu zbieramy również specjalną walutę, którą możemy wykorzystać tylko w tym danym cyklu, a za nią możemy kupić ulepszenia zebranych run, czy też wyleczyć się lub uzupełnić szał. Poza nią zbieramy również walutę umiejętności oraz magii. Ta pierwsza służy do ulepszenia podstawowych statystyk, jak zdrowie, szał, siła, obrona, i inne tego typu. Ulepszamy naszą postać poza cyklem i są to stałe ulepszenia. Z kolei druga waluta może nam ulepszyć sam cykl, poprzez zwiększanie zdobywanej waluty, czy też umiejętności lub magii. Te też są stałe i mogą nam przyśpieszyć rozwój postaci oraz trochę ułatwić rozgrywkę. Sam jeden cykl nie jest zbyt długi, chociaż to też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy, i o ile początkowo, jak odkrywamy nowe rzeczy, jest całkiem przyjemny, zwłaszcza jako odskocznia od podstawowej wersji gry, tak dosyć szybko zaczyna się robić powtarzalny, co w zasadzie jest typowe dla tego stylu. Właśnie brakuje czegoś w późniejszej rozgrywce co by faktycznie ją uprzyjemniło oraz zachęciło do dalszego grania, ponieważ nawet na wyższym poziomie trudności wraz z kolejnymi ulepszeniami gra robi się łatwiejsza i też nie odkrywamy już nic takiego co przekonałoby do kontynuacji. Walczyć tutaj będziemy z tymi samymi przeciwnikami jak w podstawce z dodatkiem kilku greckich wrogów, jak cyklopy, centaury, minotaury, harpie, czy nieumarli legioniści. Niby nic niezwykłego, ale zobaczenie starych wrogów było czymś zaskakująco świeżym i ciekawym. Nie różnią się jakoś drastycznie od tych z którymi walczyliśmy w podstawce, ale sprawiają, że doświadczenia z Walhalli są pełniejsze. Samo ukończenie dodatku ze wszystkimi odblokowanymi osiągnięciami zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co jak na darmowy dodatek jest bardzo dobrym czasem. W zasadzie powinienem napisać, że powinien on być chociaż trochę krótszy, aby tak szybko rozgrywka nie zaczęła być powtarzalna, jednak ten czas jest wynikiem chęci zrobienia wszystkiego co było do zaoferowania, więc jeśli skupicie się jedynie na fabule, to ten czas będzie krótszy. Rozgrywka wcale nie jest tutaj zła, trochę ciężko ją opisać bez spoilerów z fabuły, na pewno jest czymś nowym w tej serii, chociaż tego typu dodatki w takim stylu są ostatnio modne, jednak warto też sobie ją odpowiednio dawkować, ponieważ potrafi się zrobić bardzo powtarzalna.

Ścieżka dźwiękowa

Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu piękna. Nie jestem pewny, czy można ją nazwać najlepszym elementem tej produkcji, jednak na pewno jest jednym z najlepszych. Po pierwszym przesłuchania można byłoby pomyśleć, że muzyka została przeniesiona z podstawki do dodatku, jednak tak nie jest. Jest ona oczywiście w pewien sposób podobna, jednak została bardziej dopasowana do dodatku. Muzyka musiała zostać odrobinę przerobiona, właśnie ze względu na szybko zmieniające się lokacje, jak i również poprzez dodanie greckiego klimatu, więc też nie wszystkie utwory z podstawki by tutaj pasowały. Mimo, że jest to tylko darmowy dodatek, to muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie, każdy z utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszystkie emocje są odpowiednio budowane, a napięcie na odpowiednim poziomie. Dźwięki otoczenia stoją na podobnym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, pękającego lodu, wybuchów, wiejącego wiatru, piorunów, uderzeń broni, i inne tego typu dźwięki. W zasadzie nie usłyszymy tutaj innych dźwięków niż w podstawce, może za wyjątkiem odgłosów wydanych przez greckich przeciwników. Całość brzmi naprawdę dobrze, przyjemnie się wszystkiego słucha i nie da się zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa zdecydowanie pomaga budować klimat.

Voice acting również nie odstaje jakościowo, co w zasadzie również nie powinno być niczym dziwnym, ponieważ w zasadzie obsada głosowa się nie zmieniła i większość głosów powinna być nam już znana. Jedynym nowym głosem w nowej serii jest głos Heliosa, który nie odstaje od reszty głosów, również został zagrany naprawdę dobrze. Osobiście preferuje angielski voice acting od polskiego, ponieważ według mnie brzmi on zdecydowanie lepiej, a w przypadku polskiego nie zawsze brzmi on tak dobrze, ale nie ma tragedii, bez problemu można go słuchać. Całość brzmi naprawdę dobrze, dialogów słucha się z przyjemnością, a aktorzy głosowi dokładnie wiedzieli jak oddać odpowiednie emocje. Jeśli nie chcecie grać z polskim dubbingiem, jednak nie znacie dobrze języka angielskiego, to zostały również dodane tutaj polskie napisy. Tłumaczenie również stoi na wysokim poziomie, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj jedynym elementem, który nie przeszedł żadnych zmian. To dalej ta sama oprawa graficzna, którą mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gdy, co oczywiście nie jest w żaden sposób wada, zwłaszcza, że jest to dodatek wymagający posiadania podstawowej wersji gry, jak i jest całkowicie darmowy. Z tego też powodu nie będę jakoś szczegółowo opisywał grafiki, ponieważ po prostu bym musiał napisać ponownie to samo co w przypadku recenzji podstawowej wersji gry, więc też mógłbym po prostu ten fragment przekopiować. Trzeba jednak napisać, że jest ona bardzo ładna i nawet dzisiaj budzi prawdziwy podziw, chociaż nie wykorzystuje pełni mocy konsoli Playstation 5, tak dalej to najwyższa półka. Wszystkie tekstury są bardzo szczegółowe, sporej rozdzielczości, więc też nie doświadczymy tutaj żadnych rozmazanych elementów, czy poszarpanych końcówek. Przekłada się to oczywiście na elementy otoczenia oraz różne modele. Całość została dopasowana do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do terenów, co z kolei przekłada się na ładniejsze lokacje. Jak też można się domyślić, nie możemy za bardzo wchodzić w jakąkolwiek interakcję z wieloma modelami, jednak część z nich możemy bez problemu zniszczyć, więc można to uznać za pewną formę interakcji. Modele postaci również są te same, jedynie niektóre mogą się różnić ubiorem. Nie da się zaprzeczyć, że są naprawdę ładne, bardzo szczegółowe, jak i również posiadają płynne animacje. Tutaj jako ciekawostkę mogę napisać, że za ukończenie fabuły odblokowujemy specjalną skórkę dla Kratosa, którą możemy wykorzystać w tym dodatku, jak i w podstawowej wersji gry w trybie Nowa Gra+. Nie napiszę dokładnie jak wygląda ta skórka, ale napiszę tylko, że fani klasycznych odsłon będą zadowoleni. Podobnej jakości zostali wykonani przeciwnicy, a zwłaszcza w ładniejszej wersji prezentują się przeciwnicy z Grecji, którzy teraz naprawdę wyglądają groźnie. System świateł i cieni, odbić, czy wody, to wszystko dalej prezentuje się naprawdę ładnie i sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. Nie da się zaprzeczyć, że oprawa jest tutaj po prostu śliczna i ma swoje faktyczne odbicie w klimacie, a fani opraw graficznych będą w siódmym niebie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna, uzupełniająca historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna oprawa graficzna
+greccy przeciwnicy
+darmowy!
+rozgrywka jest naprawdę przyjemna…

Minusy:
-…jednak potrafi szybko zrobić się męcząco powtarzalna
-pancerze to tylko skórki

God of War: Ragnarok – Valhalla to dodatek, którego nikt się nie spodziewał, ale wszyscy przyjęli z otwartymi ramionami. Największe zaskoczenie było to, że okazał się być całkowicie darmowy. Sam należałem do tej zaskoczonej grupy, jednak to, że okazał się być darmowy oraz w stylu roguelike, sprawiło, że ostudziłem swoje oczekiwania i też trochę obawiałem się, że będzie to po prostu nudne przedłużanie życia gry, to też powód przez który tak późno zdecydowałem się zagrać. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest to bardzo dobry dodatek. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 9/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek w którym jednak trzeba zaakceptować zmianę stylistyki, jednak historia wynagradza pewne niedociągnięcia. Zdecydowanie warty zagrania, jeśli brakuje Wam Kratosa i chcielibyśmy poznać jego kolejne przygody, a to, że jest darmowy powinno być wystarczającym argumentem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece: Pirate Warriors 4 – Recenzja

One Piece: Pirate Warriors 4 jest kolejną części serii Pirate Warriors, która stanowi stanowi spin-off serii Dynasty Warriors. Jest to już czwarta odsłona serii hack’n’slash opartej na anime/mandze One Piece. Nie jest to bezpośrednia kontynuacja poprzedniej odsłony, a kolejna część, która przenosi historię z kart mang do growego świata. Jak zatem wypada ten tytuł na tle poprzedniczek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Historia rozgrywa się wokół załogi Słomianego Kapelusza, których kapitanem jest Monkey D. Luffy i jest adaptacją anime/mangi One Piece, a zawiera rozdziały od Alabastry aż po kraj Wano. Sama fabuła rozpoczyna się krótkim etapem na Wano w którym to Luffy wraz z Eustassem Kidem wyruszył by walczyć z Kaido, jednym z czterech imperatorów mórz. Etap ten posłużył twórcom jako samouczek by przedstawić nowe mechaniki oraz sterowanie. Po tym etapie zostajemy już wrzuceni do fabuły, a konkretnie sześciu rozdziałów, które są podzielone na pomniejsze etapy powiązane z danym etapem w oryginale. W porównaniu do poprzedniej części zawiera zdecydowanie mniej etapów znanych z oryginału i zaczyna się dosyć późno, ponieważ już na Alabastrze, czyli po zebraniu przez Luffy’ego pięciu członków załogi. Jakby tego było mało, to pomija niektóre etapy, jak chociażby Impel Down, Thriller Bark, czy Punk Hazard. Z jednej strony jest to trochę zawód, ponieważ przyjemnie byłoby ograć cała historię, oczywiście odpowiednio zmodyfikowaną, no i wydłużoną o dodatkowe etapy, jednak z drugiej strony jest to lepsze rozwiązanie, ponieważ dzięki temu rozwiązaniu każdy z rozdziałów został podzielony na mniejsze etapy, dzięki czemu twórcy mogli opowiedzieć więcej historii w dokładniejszy sposób. I muszę przyznać, że o ile początkowo byłem zawiedziony, że twórcy nie podjęli się próby umieszczenia całej historii w grze, ponieważ już spory jej kawałek mieliśmy w poprzedniej części, jednak po ograniu tego tytułu cieszę się, że tak to zostało wykonane. Każdy rozdział został teraz zdecydowanie lepiej przedstawiony przez co nawet osoby, które nie znają jej, lub słabo pamiętają, będą wiedzieć o co chodzi i co się stało. Oczywiście nie można jej porównywać do oryginału, ponieważ ta jest bardziej szczegółowa, jednak jak na standardy growe przeniesienie historii z anime/mangi wypadło naprawdę dobrze. Do plusów możemy zaliczyć fakt, że nie jesteśmy zmuszani do grania Luffym, a nawet w niektórych etapach nie możemy nim sterować. Oczywiście w poprzedniej części również były misje w których mogliśmy wybrać inną postać, a w przypadku tej części wręcz momentami nie możemy go wybrać, ponieważ historia wymaga od nas poznania jej z perspektywy innej postaci, co wyszło całkiem świetnie, ponieważ pokazuje, że nie jest to typowa historia o jednej postaci. Osoby, które grały w poprzednią część pewnie pamiętają, że ostatni rozdział poprzedniej gry, czyli Dressrosa, został napisany przez twórców i nie był powiązany z prawdziwą historią z oryginału, więc te osoby ucieszy informacja, że ten rozdział również pojawił się w tej części, jednak już wierny oryginałowi z postaciami, które się w nim pojawiły, także dopiero teraz można poznać w pełni tę część historii. To jest oczywiście plus, zwłaszcza dla graczy, którzy nie oglądają anime, czy też nie czytają mangi. Niestety w tej części również pojawił się jeden rozdział, który został napisany przez twórców, no i jak można się domyślić jest to Wano. Jest to w zasadzie zrozumiałe, ponieważ w momencie wypuszczenia tej części rozdział ten w oryginale był daleki od ukończenia, a też umieszczenie samego Whole Cake Island byłoby za mało by stworzyć nową część. Także musimy aktualnie czekać do następnej części by poznać grową wersję tego rozdziału. Ogólnie fabuła została tutaj poprowadzona naprawdę dobrze, przed rozpoczęciem rozdziału zawsze otrzymujemy skrót wydarzeń tego co się działo poza naszym ekranem, więc wszystko powinno być w pełni zrozumiałe. Sporą robotę pełnią tutaj też postacie, które zostały zagrane dokładnie tak jak w oryginalnej wersji, chociaż jest tutaj sporo postaci, które mogliśmy już poznać w poprzedniej części, tak jest tutaj również sporo nowych, które również swoją jakością nie odstają od pozostałych. W zasadzie ciężko się tutaj przyczepić do czegokolwiek, no może poza ostatnim rozdziałem, który widocznie odstaje od reszty pod względem jakości oraz prowadzenia historii, jednak na szczęście nie psuje on odbioru całości. Także jeśli lubicie tę serię, nieważne grową, czy też oryginalną, tak warto zagrać w ten tytuł, ponieważ jakościowo stoi na wysokim poziomie.

Zakończenie, jak można się domyślić, zobaczymy dopiero po ukończeniu rozdziału Wano, więc również zostało wymyślone przez twórców i muszę przyznać, nigdy nie rozumiałem tego typu zakończeń, ponieważ jest w zasadzie takie same jak w przypadku poprzedniej części, jak gry Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 3. Nie będę ukrywał, ale nie podoba mi się taki styl zakończeń, ponieważ nie ma on sensu, zwłaszcza po tym przez co bohaterowie musieli przejść do finalnego starcia. Jednak pod względem technicznym jest jak najbardziej poprawne, tak samo jak otwarte i gotowe na kontynuacje, chociaż jak można się domyślić, następna część nie będzie kontynuowana od tego momentu, chociaż tak naprawdę ma ono pokazać, że historia jeszcze nie jest zakończona. Może nie jest to porywające zakończenie, jednak poprawnie wykonane i pasuje do ostatniego rozdziału, chociaż już niekoniecznie do reszty gry.

Klimat – Lokacje

Klimat jest tutaj bardzo podobny do tego co już mogliśmy już doświadczyć w poprzedniej części, chociaż ma tutaj w pewnych względach swoje plusy i minusy. Jeśli czytaliście, lub oglądaliście, oryginał to pewnie wiecie, że jest to bardzo przygodowy tytuł pełny komediowych wstawek, które się przeplatają z poważniejszymi, jak i wzruszającymi, momentami, co zaskakująco bardzo ładnie się ze sobą łączy. Ten też styl łączy się w grze, chociaż tutaj sami wcielamy się w bohaterów, także jeśli jesteście fanami oryginału, to też będziecie się lepiej tutaj czuli, jednak jeśli nie oglądacie/czytacie oryginału, to dalej możecie czerpać z tej produkcji przyjemność. Sama historia jest tutaj bardzo przyjemna, nawet jeśli nie jesteście zaznajomieni z oryginałem, tak bardzo przyjemnie się ją śledzi poprzez bardzo dobrze napisane postacie, jak i sceny pełne emocji, zarówno smutnych, jak i radosnych. Można byłoby jedynie oczekiwać by było tutaj więcej rozdziałów, jednak patrząc jak te zamieszczone są rozbudowane, to można na to przymknąć oko. Same lokacje również mają tutaj swój pozytywny wpływ, ponieważ są śliczne i w końcu pewne elementy niszczą się pod wpływem naszej walki, co tylko sprawia, że ma się to poczucie realności. W przypadku rozgrywki jest różnie, ponieważ pewne zmiany sprawiły, że przyjemniej się gra, jak chociażby system rozwoju, po części nowy system walki, czy ilość postaci, to wszystko sprawia, że klimat bardziej wciąga gracza. Niestety powtarza się pewien problem, który był już obecny w poprzedniej części, a wręcz bym napisał, że został jeszcze bardziej pogorszony, a chodzi tutaj o poziom trudności, który teraz jest na banalnie niskim poziomie, nie stawia żadnego wyzwania, więc też nie sprawia żadnego wyzwania. Podobnie wygląda sprawa z dodatkowym trybem, który niby przypomina coś innego, jednak jest to dokładnie to samo, co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej części, więc po pierwszym zagraniu możemy się przekonać, że pod tym względem nie mamy nic nowego. Na całe szczęście to wszystko oprawione jest w naprawdę ładną oprawę graficzną, jak na tytuł anime, a na dodatek przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, więc możemy tutaj nacieszyć oczy, jak i nasłuchać się bardzo dobrej muzyki oraz nagranych dialogów. To wszystko tworzy naprawdę dobry klimat, który wciąga i potrafi sprawić przyjemność, nawet jeśli nie jest idealny, ponieważ posiada elementy, które nie do końca zagrały tak jak powinny. Oczywiście, jeśli jesteście fanami serii, to ten klimat będzie dla Was zdecydowanie silniejszy, jednak nawet jak nie jesteście, to powinniście zostać wciągnięci.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, co może być zaskoczeniem, zwłaszcza jak spojrzy się na ilość rozdziałów. Jak również można się domyślić, każde z miejsc, które odwiedzamy jest bezpośrednio związane z rozdziałami, czyli miejscami, które faktycznie były odwiedzane przez głównych bohaterów. Nie będę ukrywał, że są bardzo ładnie wykonane, co też po części zawdzięczamy oprawie graficznej, a to z kolei pozwoliło na większą szczegółowość i różnorodność terenu. Oczywiście znajdziemy tutaj takie same modele, jednak nie jest już to aż tak bardzo zauważalne jak w poprzednich częściach. Na plus na pewno można tutaj uznać możliwość destrukcji otoczenia, co powoduje poczucie realizmu, a także pokazuje potęgę starć między bohaterami, a ich wrogami. Tereny ponownie zostały podzielone na terytoria, które możemy podbijać oraz bronić, jednak w tej części nie zostały podzielone na małe kwadraciki na mapie, a na bardziej sensowne kształty, które są dopasowane do mapy. Bardzo przyjemnie się eksploruje, nawet jeśli nie ma tutaj żadnych znajdziek. Jest to widoczna poprawa względem poprzednich części.

Grywalność

Rozgrywka, w porównaniu do innych elementów, nie przeszła aż tak dużych zmian, chociaż znalazły się tu pewne znaczące zmiany. Dalej będziemy tutaj walczyć z setkami, a nawet tysiącami, przeciwników, rozwijać postacie, a także odbijać/bronić tereny. Oczywiście podczas rozgrywki znajdzie się miejsce na zadania, jednak właśnie polegają one na tym o czym pisałem powyżej, czyli podbiciu jakiegoś terenu, pokonaniu określonej liczby postaci lub jednej konkretnej, jednak znalazło się też miejsce na misje poboczne, które również polegają na tym samym, ale w tym przypadku pomaga się konkretnej postaci. Jak można się domyślić, walka jest tutaj głównym elementem rozgrywki i o ile same zasady pozostały takie same, tak otrzymaliśmy możliwość korzystania z większej liczby umiejętności bohaterów znanych z materiałów źródłowych. Każdą postać możemy wyposażyć w cztery umiejętności do których możemy zaliczyć zwykłe ataki, ataki specjalne, wzmocnienia, czy przebudzenia. Każda z tych umiejętności ma swój pasek energii, która się ładuje podczas gry, więc nie jesteśmy w stanie ich używać cały czas. Warto tutaj właśnie wspomnieć o wzmocnieniu oraz przebudzeniu, ponieważ to pierwsze jedynie wzmacnia nasze statystyki, czyli po prostu zadajemy więcej obrażeń oraz otrzymujemy ich mniej. Ciekawsze jest oczywiście przebudzenie, które dotyczy tylko określonej liczby postaci, które faktycznie posiadają jakąś inną formę, więc do nich możemy zaliczyć Luffy’ego z jego gearami, Kaido z formą smoka, czy innych tego typu postaci. Te przemiany nie tylko zwiększają nasze statystyki na określony czas, ale także zmieniają standardowe ataki, a także pozwalają korzystać z innych umiejętności przystosowanych do tej przemiany. Przyznam szczerze, że odkrywanie tych przemian u postaci było dosyć ciekawą zabawą. By odblokować te przemiany musimy najpierw je odblokować w drzewku rozwoju, jednak nie możemy tego zrobić od razu, ponieważ musimy na początku odblokować je podczas głównej fabuły. Rozwój wygląda dosyć podobnie jak w poprzednich częściach, czyli przy pomocy monet, które zdobywa się poprzez kończenie misji, jednak w tym przypadku zostało to lepiej zaprojektowane. Aktualnie posiadamy trzy drzewka rozwoju, jedno jest wspólne dla wszystkich postaci, więc rozwijając je rozwijamy tak naprawdę wszystkie postacie, a także dwa drzewka prywatne dla każdej z postaci. Wśród tych wszystkich drzewek znajdziemy ulepszenia statystyk, umiejętności pasywne, a także aktywne, czy też przebudzenia. Bardzo cieszy to, że nasze ulepszenia są widoczne w grze i czujemy, że nasi bohaterowie stają się silniejsi. Jeśli już piszę o postaciach, to warto tutaj wspomnieć o ilości postaci i ich różnicach, ponieważ otrzymaliśmy tutaj aż czterdzieści trzy grywalne postacie, które różnią się nie tylko wyglądem, a stylem walki oraz umiejętnościami, czy nawet rozmiarem. Postacie zostały podzielone na cztery style walki, czyli siłowy, szybki, techniczny oraz powietrzny. Każda z postaci jest podpięta pod jakiś styl, co tylko pokazuje nam jak walczy dana postać. Typ siłowy to postacie, które specjalizują się w zadawaniu sporych obrażeń, jednak kosztem prędkości, najprostsze do opanowania; typ szybki zadaje mniejsze obrażenia, ale nadrabia to prędkością oraz ilością ataków; typ techniczny to postacie, które korzystają z różnego rodzaju wyposażenia; typ powietrzny natomiast cechuje się walką w powietrzu. Przyznam się bez bicia, że przyjemnie się odkrywa te style walki. To wszystko jest naprawdę przyjemnie, stanowi spory krok w rozwoju rozgrywki w tej serii, nawet jeśli założenia zostały takie same, to bawi naprawdę dobrze, jednak jest tutaj jeden poważny problem, a jest nim poziom trudności. Już w poprzedniej części był z tym problem, nawet na najwyższym poziomie trudności, jednak w przypadku tej części jest jeszcze gorzej, ponieważ nawet na najwyższym poziomie przechodzi się ją banalnie prosto. Wybór poziomu trudności wpływa tylko na ilość zdrowia naszych przeciwników, co prawda też trochę na obrażenia przez nich zadawane, jednak i tak zadają ich tak mało, że nie robi to żadnej różnicy. Nie będę ukrywał, że dosyć rzadko wybieram najwyższy poziom trudności, bo zwykle lubię się zrelaksować przy grach, jednak chcę też by gra stawiała jakieś wyzwanie, a tutaj tego niestety nie doświadczymy, co na dłuższą metę robi się nużące, więc nie polecam dłuższych posiedzeń przy tym tytule, aby się od niego nie odbić.

Poza głównym trybem otrzymaliśmy tutaj również dodatkowy tryb Skarbów, który dzieli się na trzy grupy – East Blue, Grand Line oraz Nowy Świat. Te grupy trzeba przechodzić po kolei, czyli nie przejdziemy do Grand Line, jeśli nie ukończymy kluczowych etapów w East Blue, i tak tez jest w przypadku Nowego Świata, czyli najpierw trzeba ukończyć kluczowe etapy Grand Line. Każdy z tej grupy posiada całkiem spora ilość scenariuszy do ogrania, jednak tylko te oznaczone symbolem klucza są niezbędne, aby móc przejść dalej. Ten tryb możemy zagrać którąkolwiek postacią chcemy, jeśli ją oczywiście wcześniej odblokowaliśmy. Każda z misji to swego rodzaju mały scenariusz, chociaż nie spodziewajcie się w nich historii, to tylko powód do starć. Jeśli ten opis brzmi trochę podobnie do czegoś co już czytaliście, to się nie mylicie, bo jest on bardzo podobny do opisu dodatkowego trybu z poprzedniej części. Są w zasadzie tutaj dwie różnice, pierwszą z nich jest to, że nie wybieramy na początku postaci, którą się poruszamy, a drugą jest to, że zamiast wysp mamy tutaj po prostu listę misji. Jest to olbrzymi zawód, ponieważ nie jest to nic nowego, co sprawiłoby, że zachęcałoby do dalszej gry, zwłaszcza jeśli już ogrywaliśmy go w poprzedniej części. Szkoda, że nie zostało dodane tutaj coś nowego, coś co faktycznie byłoby ciekawe i nawet jeśli nie byłoby oryginalne, tak nie musiało być tym samym co już znamy. To wszystko zmieściło się w około czternastu godzinach gry, czyli niewiele mniej niż w przypadku poprzedniej części. Gdyby tylko poprawić niektóre elementy, to ten czas mógłby w całości być wypełniony przyjemną rozgrywką.

Ścieżka dźwiękowa

Opisując ścieżkę dźwiękową mógłbym skopiować opis ścieżki dźwiękowej z poprzedniej części, ponieważ jakościowo są na tym samym poziomie. Oczywiście nie są to takie same utwory, które już mogliśmy usłyszeć, a jedynie zostały wykonane w tym samym stylu, który nadal pasuje. Całość została wykonana tutaj w takim stylu przygody, co nie tylko pasuje do gry, ale również do materiału źródłowego. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, tak aby wzmacniać pewne emocje, jak i budować napięcie. Jak już wspominałem, muzyka została skomponowana w stylu przygodowym, co też wpływa na klimat i trzeba przyznać, że działa naprawdę dobrze, ponieważ sprawia, że gra się zdecydowanie przyjemniej. Nie do każdego może dotrzeć ta muzyka, ponieważ nie można napisać, że jest w jakikolwiek sposób poważna, co w zasadzie łączy się z oprawą graficzną, jednak pasuje bardzo dobrze i poprawia jakość tej produkcji. Wbrew pozorom również znajdziemy tutaj parę utworów, które szczególnie zapadają w pamięci i przyjemnie się je słucha nawet poza grą. Trochę biedniej wypadają dźwięki otoczenia, których jest tutaj mało, ponieważ usłyszymy tutaj głównie odgłosy uderzeń podczas walki, kroki postaci, wybuchy, szum morza, wiatru, i inne tego typu dźwięki. Jest tego trochę mniej, jednak nie jest zupełnie biednie, chociaż muszę przyznać, że odgłosy niszczonych budynków powinny być trochę głośniejsze, wtedy dopiero można byłoby poczuć tę potęgę, jednak i tak nie jest aż tak źle. Nie będę ukrywał, że ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj spory plus tej produkcji i dodaje sporo do klimatu, wręcz bym napisał, że jest jego największym plusem. Warto zapoznać się z tym tytułem dla chociażby samej ścieżki dźwiękowej.

W przypadku voice actingu też nie mam za dużo do napisania, ponieważ również stoi na wysokim poziomie, a to głównie zasługa tego, że posiadamy tutaj wyłącznie oryginalny, japoński voice acting. Jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ w tytułach na podstawie anime/mangi angielska ścieżka językowa w większości przypadków mocno nie pasuje i psuje odbiór. Tutaj o to nie musimy się martwić, ponieważ otrzymaliśmy oryginalne głosy postaci, które mogliśmy już usłyszeć w adaptacji anime, czyli logicznym jest, że jakościowo stoi na wysokim poziomie. Każdy z aktorów został świetnie dobrany, wiedzą kogo grają i jak oddawać odpowiednie emocje, więc nie ma do czego się tutaj przyczepić. Zdaję sobie jednak sprawę, że są osoby, które nie trawią języka japońskiego w grach, jednak warto dać szansę, ponieważ brzmi to wszystko bardzo dobrze. Oczywiście nie musicie znać tego języka, aby zrozumieć o co tutaj chodzi, tak samo jak nie musicie znać języka angielskiego, ponieważ po raz pierwszy w tej serii twórcy w przetłumaczyli napisy na język polski. Aż tak bardzo nie znam języka japońskiego, aby profesjonalnie ocenić jakość tłumaczenia, jednak wszystko wygląda na porządnie przetłumaczone. Także każdy teraz powinien zrozumieć całą fabułę bez większych problemów.

Grafika

Oprawa graficzna w porównaniu do poprzedniej części dosyć znacząco się poprawiła, co w zasadzie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ poprzednia część została wypuszczona jednocześnie na konsolę Playstation 3 oraz Playstation 4, co oczywiście spowodowało pewne ograniczenia w grafice. Ta część natomiast została wyprodukowana na konsolę Playstation 4. Oczywiście ta odsłona pojawiła się również na konsoli Xbox One, Nintendo Switch, a także PC, jednak to z konsoli Sony pochodzi wersja gry z której aktualnie czytacie recenzję. Dodatkowo na korzyść tej części działa to, że pomiędzy tą a poprzednią mamy pięć lat różnicy, więc twórcy mieli więcej czasu by dopieścić ten tytuł graficznie. Nie oznacza to jednak, że jest ona nie wiadomo jak piękna, na pewno nie może konkurować z największymi tytułami wydanymi na w podobnym okresie, jednak jak na tytuł oparty na anime/mandze jest całkiem nieźle. I właśnie zastosowany została tutaj oprawa stylizowana na anime/mandze, tak aby jak najbardziej przypominała materiał źródłowy. Tutaj pojawia się problem, ponieważ One Piece posiada dosyć specyficzny styl, który nie celuje zbyt szczególnie w pewną rzeczywistość, jak to bywa w części tytułów, a w zupełnie swój własny, unikalny styl. Nie każdemu może on się spodobać, chociażby poprzez sam wygląd postaci, jednak ma to swój urok i odróżnia na pewno go na tle innych produkcji, a też wcale nie wygląda brzydko. Jakość graficzna została tutaj znacznie poprawiona, a także zostały dodane dodatkowe elementy na które możemy wpływać, co tylko sprawia, że jesteśmy częścią tego świata, a nie pionkiem na planszy. Tymi elementami są elementy zniszczalne, czyli w zasadzie różnego rodzaju budynki, drzewa, czy skały, które rozpadają się na różny sposób pod wpływem zadanych im obrażeń. Muszę przyznać, że wygląda to naprawdę dobrze, zwłaszcza jak nie spodziewałem się czegoś takiego po tego typu produkcji, a dzięki temu pojedynki z silniejszymi wrogami sprawiają większe wrażenie i pokazują jaką mocą dysponują postacie przedstawione w tej grze. Wraz ze zniszczeniami doszła tutaj większa szczegółowość oraz ilość elementów otoczenia, dzięki czemu nie wygląda to tak jakbyśmy poruszali się po płaskiej podłodze z średniej jakości teksturami, a faktycznie czujemy się jakbyśmy poruszali się po prawdziwej mapie. Także jak można się domyślić, modele przedmiotów prezentują się zdecydowanie lepiej, są bardziej szczegółowe i krawędzie są gładkie, co tylko sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. W przypadku modeli postaci to za dużo napisać nie można, ponieważ wyglądają tak samo, jedynie z usprawnieniami o których pisałem wcześniej. Mamy tutaj sporo postaci, które już widzieliśmy w poprzednich odsłonach, jednak znalazło się miejsce na sporą liczbę zupełnie nowych postaci, które równie ładnie się prezentują. Na uwagę zasługują tutaj efekty, które towarzyszą postacią podczas przemian, więc jest na czym zawiesić oko. Poprawione zostały również animacje, które są teraz zdecydowanie płynniejsze i bardziej dopasowane do postaci, co przekłada się na bardziej widowiskowe starcia. To wszystko tworzy naprawdę świetną grafikę na którą chce się patrzeć i przyjemniej się gra. Może nie należy ona do topki najładniejszych opraw graficznych wśród większych tytułów, tak na pewno znajduje się w czołówce gier na podstawie anime/mangi, więc naprawdę nie ma na co tutaj narzekać.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Od początku do końca gra działa płynnie bez najmniejszych przycięć, nie doświadczyłem żadnych bugów, ani też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to naprawdę dobrze zoptymalizowana produkcja.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+bardziej szczegółowa historia
+wciągający klimat
+śliczne lokacje
+rozgrywka ma swoje mocne elementy
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna graficznie

Minusy:
-banalnie prosta
-dodatkowy tryb, który jest kalką z poprzedniej części
-niesatysfakcjonujące zakończenie

One Piece: Pirate Warriors 4 jest już czwartą odsłoną serii w którą wciągnąłem się bardzo od premiery trzeciej części i od tamtego momentu śledzę ją z wielką uwagą, więc gdy ta część została ogłoszona, czekałem na nią niczym dziecko na Gwiazdkę. Mimo wszystko, mając w pamięci poprzednią część nie nastawiałem się na zbyt wielkie dzieło, chociaż liczyłem na poprawę jakości. Tutaj muszę przyznać, że zostałem zaskoczony, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8-/10. To całkiem dobra produkcja, która niestety cierpi głównie na zdecydowanie zbyt niski poziom trudności oraz brak nowości w dodatkowym trybie, więc o ile pierwszy problem jest całkiem poważny, tak drugi już nie aż tak bardzo, jednak dobrze by było jakby tych problemów nie było. Jest to zdecydowanie gra dla fanów oryginału, jednak myślę, że nawet nowi gracze mogą się dobrze tutaj bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece: Pirate Warriors 3 – Recenzja

One Piece: Pirate Warriors 3 jest trzecią odsłoną serii Pirate Warriors, która stanowi spin-off serii Dynasty Warriors. Jest to gra hack’n’slash opartą na popularnym anime/mandze One Piece. Po poprzedniej odsłonie w której to twórcy zaprezentowali nam zupełnie nową historię, tak tutaj wrócili do materiału źródłowego pozwalając graczom przeżyć znane wydarzenia z anime/mangi. Jak zatem prezentuje się ta część na tle poprzednich? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Historia rozpoczyna się od momentu śmierci Króla Piratów, Gold Rogera, który przed swoją śmiercią ogłosił, że ukrył swój największy skarb, One Piece, i kto chce niech go znajdzie. Tymi słowami rozpoczął wielką epokę piratów, którzy poszukują tego skarbu, a ten kto go znajdzie zostanie ogłoszony nowym Królem Piratów. Następnie jesteśmy przeniesieni do młodego Monkey D. Luffy’ego ogłaszając swojemu przyjacielowi, Shanksowi, że zbierze silniejszą ekipę piratów od niego i zostanie Królem Piratów, a ten w ramach podziwu oddaje chłopakowi swój słomiany kapelusz z obietnicą, że spotkają się, gdy ten zostanie wielkim piratem by również oddać z powrotem kapelusz. Po tych wydarzeniach zostajemy przeniesieni dziesięć lat w przyszłość do momentu w którym to Luffy postanawia rozpocząć swoją piracką przygodę i wyrusza by najpierw zebrać swoją załogę. Od tego momentu rozpoczyna się seria przygód na wielu wyspach oraz morzach, co łączy się z poznaniem nowych osób, które mogą stać się sojusznikami lub też wrogami, co jest oczywiście pełne w różnego rodzaju emocje. Patrząc po zawartości fabularnej na tle materiału źródłowego, to historia toczy się tutaj od Romance Dawn, czyli poznania Zoro, pierwszego członka załogi Słomianego Kapelusza, aż po Dressrosę, starcie z Doflamingo, czyli mamy tutaj potężny kawał historii, która zmieściła się w ponad siedmiuset odcinkach anime. Oczywiście część pomniejszych przygód została tutaj pominięta, jak pierwsze spotkanie Alviny, czy prehistoryczna wyspa, a to głównie dlatego, że nie byłoby to tak ciekawe w rozgrywce. Tak samo oczywistym jest tutaj, że nie dostaliśmy dokładnego przeniesienia historii z anime/mangi do gry, a dostaliśmy jej uproszczoną wersję, aby została dopasowana do takiego rodzaju rozgrywki. Objawia się to pominięciem tych niektórych, mniej istotnych miejsc, jak i niektórych postaci, które zwykle były drugoplanowe i nie aż tak istotne, więc osoby, które nie znają materiału źródłowego nie zauważą, że ich brakuje. Przed rozpoczęciem każdej z misji otrzymujemy krótkie streszczenie co się działo wcześniej oraz co doprowadziło do tych konkretnych wydarzeń. Warto tutaj wspomnieć jeszcze, że ostatni rozdział Dressrosa nie jest taki jak w materiale źródłowym, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę uproszczenia. Wynika to z tego, że w momencie produkcji tej części, wątek z Dressrosy nie był jeszcze ukończony, więc twórcy stworzyli swoją wersję tych wydarzeń, chociaż niektóre wątki z nich mogą być podobne, tak nie są takie same. Sama historia jest tutaj wbrew pozorom ciekawa, ponieważ jest sensownie pokazana, nieraz z perspektyw kilku osób. Uproszczenia jakoś szczególnie tutaj nie przeszkadzają, ponieważ nie są aż tak rażące i nie zmieniają głównego sensu fabuły. Przyjemnie się ją śledzi, jednak jeśli chcecie poznać w pełni historię, to jednak ta gra do tego Wam nie posłuży, jednak może skutecznie zachęcić do zapoznania się z oryginałem, chociażby ze względu, że gra zachowała emocjonalne momenty i działają w bardzo zbliżony sposób, jak w materiale źródłowym, tak samo jak postacie dalej mają te same charaktery, co przekłada się na zachowany humor, który dalej bawi. Ogólnie do historii w żaden sposób nie można się przyczepić, są tu wprowadzone pewne zmiany, pewne uproszczenia, jednak przyjemnie się ją odkrywa, nawet jeśli już ją znacie. Głównie to też zasługa tego, że nie jest ona w żaden sposób skomplikowana, czasami może poruszać poważniejsze zagadnienia, jednak na ogół jest dosyć prosta i przyjemna w poznawaniu. Warto zagrać jeśli jesteście fanami serii, a nawet jeśli chcecie się z nią dopiero zapoznać.

Jak już wspomniałem wcześniej, ostatni rozdział, Dressrosa, został napisany przez twórców gry, więc nie jest zgodna z materiałem źródłowym, jednak tak wykonana, aby zostawić furtkę na kontynuację i dokończenie jej w następnej części. Zakończenie tej gry mógłbym porównać bez problemu do tego, które mogliśmy zobaczyć w grze Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 3 w którym to po pokonaniu głównego złego ten wygłasza jeszcze jeden monolog i następnie ucieka zostawiając bohaterów w spokoju, którzy świętują zwycięstwo. Tak samo w sumie jest w przypadku tej gry, co teoretycznie jest zrozumiałe, ponieważ w tamtym momencie prawdopodobnie twórcy nie wiedzieli jak zakończy się ten wątek, a też musieli zostawić sobie furtkę na kontynuację, jednak takie zakończenie dosyć psuje naszą drogę do pokonania go, ponieważ wcześniej musieliśmy przejść sporą drogę do niego, więc na końcu czuć faktycznie zawód. Nie lubię tego typu zakończeń w grach anime, ponieważ tylko pokazują, że nasze starania w pokonaniu tego złego nie mają sensu, a najczęściej prawdziwe zakończenie tego wątku poznajemy dopiero w następnej części, więc jeśli gracie na premierę, to dopiero po paru latach poznacie prawdziwe zakończenie. To jest jedyna wada tutaj historii, która może rzucić trochę niesmak na nią, jednak aż do momentu zakończenia możemy bawić się naprawdę dobrze.

Klimat – Lokacje

Klimat w przypadku tej produkcji, jak i ogólnie materiału źródłowego, jest dosyć specyficzny, który może nie podejść każdemu. Pierwszym z tych elementów jest oczywiście stylistyka anime, która jest dosyć oczywista, jeśli jest to tytuł oparty na anime/mandze, jednak tutaj bardziej chodzi o to w jakim stopniu została ona przeniesiona z 2D do 3D, co nie zawsze się udaje. Drugim jest oczywiście stylistyka One Piece, która jest dosyć specyficzna, ponieważ zwykle twórcy celują w chociaż odrobinę realności, a tutaj jednak nie do końca przez co postacie mogą wyglądać dosyć nietypowo, aby nie napisać śmiesznie, a na pewno nie realistycznie. Są na tyle specyficzne, że faktycznie niektórzy odpuszczają sobie ten tytuł tylko ze względu na tę stylistykę. Nawet jeśli Wam to przeszkadza to polecam jednak spróbować swoich sił, bo może się okazać, że i dla Was będzie to świetny tytuł. Nie da się ukryć, że jednak klimatu w nim jest sporo i potrafi on porządnie wciągnąć. Zaczynając od fabuły, to nawet pomimo bycia uproszczoną dalej potrafi wycisnąć z gracza emocje, a robi to przy pomocy chociażby postaci oraz ich aktorów głosowych, którzy świetnie odegrali swoje role. Tak samo jest bardzo dobrze łączy ze sobą elementy humorystyczne wraz z poważnymi momentami, co tylko zachęca do dalszej gry, nawet jeśli zakończenie budzi zawód, tak na szczęście aż do niego jest dosyć dobrze. Z rozgrywką jest tutaj natomiast problem, ponieważ z jednej strony pozwala nam zagrać sporą liczbą postaci, wykorzystać różne techniki, a także otrzymaliśmy tutaj ciekawy dodatkowy tryb, jednak z drugiej strony nawet na najwyższym poziomie trudności jest banalnie prosta, tak samo dosyć szybko robi się powtarzalna, co może jednak zmęczyć. Rozgrywka akurat tutaj ciągnie klimat na dno, chociaż ma swoje dobre momenty. I tak jak wspominałem wcześniej, oprawa graficzna może niektórym się nie spodobać, jednak została wykonana naprawdę ładnie, zwłaszcza jak na grę anime, a styl oryginału sprawia, że jest to bardziej przyjemne, głównie dla fanów. To wszystko jest oprawione w świetną ścieżkę dźwiękową, która została odpowiednio dopasowana i odpowiednio buduje emocje, no i nie można zapomnieć o świetnym voice actingu, który również uprzyjemnia grę. To wszystko faktycznie uprzyjemnia obcowanie z tym tytułem. Nie jest to idealny tytuł, zwłaszcza dlatego, że rozgrywka potrafi porządnie wynudzić, zdecydowanie wymagający poprawy, jednak mimo wszystko można się w niej przyjemnie bawić, zwłaszcza jeśli planujemy ją wymaksować. Jeśli jesteście fanami tej serii, czy też materiałów źródłowych, to klimat będzie dla Was jeszcze lepszy. Z tego też powodu warto dać jej jednak szansę.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ historia zawiera spory kawał materiału źródłowego, a jak wiadomo główny bohater wraz ze swoją załogą podróżują po różnych wyspach, które się sporo różnią. Także zwiedzimy tutaj wiele wysp, a także statków, różniących się wielkością, nie raz porą roku, architekturą, a także blokadami na drodze. Są to lokacje, które mogliśmy zobaczyć w anime lub też na kartach mangi, jednak nie są dokładnie takie same, ponieważ musiały zostać przerobione, aby dopasować je do rozgrywki, także mamy tutaj sporo korytarzy, które łączą się ze sobą większymi, oraz mniejszymi, terenami z których część to „bazy”. Rozciągnięcie tych miejsc spowodowało, że musiały pojawić się pewne powtórzenia w modelach otoczenia, jednak tak naprawdę lokacje stanowią tutaj jedynie tło do rozgrywki, więc też tak za bardzo nie zwraca się uwagi na to co się znajduje w tle, chociaż są tu miejsca w których można podziwiać krajobrazy. To też powoduje, że nie mamy za bardzo z czym wchodzić tutaj w interakcję, poza tymi elementami, które musimy, aby ruszyć fabułę dalej. Mimo wszystko zostały wykonane dosyć ładnie i jest ich całkiem sporo, więc w fabule się nie powtarzają i co ciekawe, nie powtarzają się również z poprzedniej części, chociaż te również pojawiły się wcześniej, także zostały zaprojektowane zupełnie na nowo.

Grywalność

Rozgrywka nie zmieniła się jakoś szczególnie względem poprzedniej części, wręcz można napisać, że jest prawie taka sama. Dalej będziemy tutaj eksplorować, wykonywać zadania, przejmować oraz bronić tereny, walczyć z setkami przeciwników, a także rozwijali postacie. Także jak możecie zauważyć nie ma tutaj nic szczególnego czego byśmy już nie doświadczyli w poprzedniej części. Warto tutaj wspomnieć, że każda misja ma swoje cele, które się w większości powtarzają, chociaż zawsze znajdzie się chociaż jeden wyjątkowy cel dla każdej misji. Do tych wspólnych celów można zaliczyć ukończenie misji na poziomie trudnym, wykonanie wszystkich zadań pobocznych, pokonanie ostatniego przeciwnika specjalnym, grupowym atakiem, a także zdobycie oceny S w każdej kategorii – pokonanych przeciwników, wspólnie pokonanych przeciwników, czasu ukończenia misji, a także ogólnej oceny za misję. Podczas pierwszego uruchomienia gry twórcy proponują nam zagranie na poziomie łatwym, jednak nie radziłbym przystawać na tę propozycję, a od razu wybrać poziom trudny, chociaż nie będę ukrywał, że dalej będziecie się czuli jakbyście grali na najłatwiejszym poziomie. Gra nie stawia tutaj żadnego wyzwania, czy to pod względem przeciwników, czy też jakiegokolwiek ograniczenia czasowego. Już w poprzedniej części mieliśmy problem z poziomem trudności, a tutaj to wygląda jakby został on zupełnie olany. Przyznam szczerze, że ani razu nie zostałem pokonany, a jedynie w niektórych przypadkach musiałem powtarzać misje ze względu na inteligencje naszych towarzyszy, a nie przez to, że zostałem pokonany. To akurat największy zawód, ponieważ patrzy się na te wszystkie rodzaje mocy oraz ataków, więc chciałoby się, aby były wykorzystywane do bardziej emocjonujących pojedynków. Każda misja posiada również zadania główne, jak podbicie jakiegoś terenu, przeprowadzenie postaci z jednego miejsca do drugiego, pokonanie konkretnych przeciwników, czy wykonanie jakiegoś czynności w określonym czasie. To tylko przykłady, jednak nie ma ich dużo i po pewnym czasie zaczynają się powtarzać, co wprowadza trochę monotonii do rozgrywki. Teoretycznie odpowiedzią na tę monotonię miały być zadania poboczne do których możemy zaliczyć pokonanie jakiegoś przeciwnika konkretną postacią, obrona danego terenu, niedopuszczenie do czegoś, i inne tego typu. Tutaj akurat są bardziej zróżnicowane, dosyć rzadziej się powtarzają, jednak wymagają nieraz parokrotnego przechodzenia danej misji, ponieważ niektóre zadania wymagają od nas ukończenia ich innymi postaciami niż Luffy. Niby jest to fajny sposób na pokazanie niektórych elementów, które były widziane oczami innej postaci, jednak z drugiej strony kiedy trzeba przechodzić tą samą misję po raz trzeci, czy czwarty, aby tylko ukończyć jedną poboczną misję, to odechciewa się tego robić. Taki trochę nieprzemyślany system, który niby miał zapobiec monotonii, tak bardziej ją pogłębił. Także jak można się domyślić eksploracja będzie nam służyła do przemieszczania się do kolejnych celów misji, podróżowania między bazami i w poszukiwaniu wrogów. Nie przydaje się ona do niczego innego, ponieważ nie mamy tutaj żadnych znajdziek, więc nie musimy zaglądać w każdy kąt, a minimapa w rogu nam tylko w tym pomaga. Na każdej mapie mamy tereny, które nazywają się bazami i mogą należeć one do nas, zwykle koloru niebieskiego, lub wroga, czerwone lub żółte. Część misji opiera się na podbijaniu tych terenów, które też stanowią miejsce pojawiania się naszych towarzyszy lub też wrogów, chociaż też są momenty w których musimy bronić jednego terenu, aby nie wpadł w ręce wroga. Działa to na takich samych zasady jak w poprzedniej części. Za granie konkretnymi postaciami, zdobywanie maksymalnych poziomów współpracy, a także za kończenie misji zdobywamy monety, zupełnie jak w poprzednich częściach. Te monety wykorzystujemy by wzmacniać statystyki postaci, odblokowywać dodatkowe stroje lub ataki, a także przekroczyć maksymalny poziom. Za walkę również otrzymujemy punkty doświadczenia, które również zwiększają nasze statystyki, jednak w mniejszym stopniu. Co ciekawe jeśli macie jedną postać na wyższym poziomie, to możecie bez problemu zwiększyć poziom innej postaci do tego samego korzystając z waluty, którą również zdobywamy podczas kończenie misji. Niestety o ile przyjemnym jest rozwijanie naszych postaci, tak jest to kolejny element, który sprawia, że gra staje się coraz prostsza. Ukończenie całej fabuły, powtórzeniem paru misji, aby zrobić je na sto procent, a także ograniu części dodatkowego trybu, zajęło mi trochę ponad dziewiętnaście godzin, co jest samo w sobie dosyć porządną ilością godzin. Musicie jednak pamiętać, że ja przeszedłem tę grę już wielokrotnie, więc nie miała dla mnie żadnych niespodzianek, a także wykonywałem opcjonalne elementy, więc jeśli skupicie się tylko na fabule, to ten czas będzie krótszy, a z kolei jeśli zechcecie odblokować wszystkie osiągnięcia, to zajmie Wam to zdecydowanie więcej czasu. Mimo wszystko rozgrywka jest odpowiednio długa, nie za krótka i nie za długa, zmieściła wszystko co można było wyciągnąć z oryginału, także można spędzić tutaj taką ilość godzin ile w zasadzie chcecie.

W przypadku walki również nie zaszły jakieś wielkie zmiany. W tej części do dyspozycji mamy aż trzydzieści siedem grywalnych postaci, które odblokowujemy podczas ogrywania trybu fabularnego oraz dodatkowego trybu. Każdym gra się zupełnie inaczej, ponieważ każdy ma inny styl walki, więc też trzeba dobierać do gry inne strategie, tak samo jeśli walczymy z nimi również trzeba odpowiednio podchodzić. Ilość postaci jest tutaj oczywiście na plus, ponieważ jednak mamy tutaj wiele możliwości zabawy. Jako, że każda postać ma swój wachlarz ataków oraz specjalnych umiejętności, tak możemy je łączyć w różne kombinacje ataków, co początkowo może faktycznie sprawiać przyjemność, tak po pewnym czasie przekonujemy się, że to bez sensu. Ze względu na bardzo niski poziom trudności szybko przekonujemy się, że całą grę można przejść właściwie klikając jeden przycisk, co jak można się domyślić, nie jest już aż tak ciekawe. Teoretycznie po ukończeniu fabuły odblokowujemy tryb super trudny, jednak nie różni się on jakoś drastycznie od trudnego, przeciwnicy są może większymi gąbkami na obrażenia, jednak dalej nie stawia żadnego wyzwania, a zwłaszcza, że wtedy mamy już dosyć usprawnione postacie. Walczyć będziemy tutaj z setkami takich samych przeciwników, którzy mogą się różnić strojem i rodzajem ataków, jednak zachowują się zupełnie tak samo. Te postacie nie mają żadnego znaczenia w historii i po prostu są mięsem armatnim. Bossowie, którzy również tutaj występują, to po prostu postacie z anime/mangi w których po pokonaniu możemy się, w większości przypadków, wcielić. Walka z nimi nie różni się jakoś znacząco od walki z innymi przeciwnikami, ponieważ również wykonują proste kombinacje, jedynie mają jeden unikatowy atak, który zadaje spore obrażenia, jednak początkowo korzystają z niego tylko raz na walkę, dopiero dalej w fabule zaczynają częściej z nich korzystać. Nie da się ukryć, że walka nie jest tutaj jakoś szczególnie wciągająca i wymagająca, ale można się jednak przy niej odrobinę zrelaksować oraz pobawić postaciami, które znamy z oryginału. Dosyć ciekawy jest dodatkowy tryb, zwany tutaj Dream Log. Jest to tryb w którym wcielając się w dowolną, odblokowaną postać podróżujemy po wsypach i walczymy z przeciwnikami oraz odblokowujemy dodatkowe postacie. Teoretycznie ten tryb jakoś nie różni się od głównego trybu, jednak tutaj mamy różnego rodzaju scenariusze, jak chociażby walka o tytuł najpiękniejszej kobiety, i o ile początkowo jest banalnie prosto, tak czym dalej tym robi się ciężej. Cała trudność jednak polega na tym, że przeciwnicy mają zdecydowanie więcej życia. Nie jest to jakiś wybitny tryb, ale na pewno stanowi przyjemną odskocznie i potrafi jednak bawić. Nie da się ukryć, że akurat rozgrywka w tym tytule jest jego najsłabszym elementem, jednak nie jest w żaden sposób tragiczna, wystarczy do tego podejść na luzie jako odskocznie od trudniejszych tytułów, a jeśli jesteście fanami oryginału, to jako możliwość odtworzenia niektórych scen z anime/mangi.

Ścieżka dźwiękowa

Akurat do ścieżki dźwiękowej nie mogę się w żaden sposób przyczepić, ponieważ została wykonana naprawdę świetnie. Muzyka jest tutaj oczywiście przypomina to co mogliśmy już usłyszeć w dwóch poprzednich częściach, a to dlatego, że została podobnie wykonana, aby pasować do klimatu oryginału. Niektórym może to przeszkadzać, jednak zostało to wykonane po prostu świetnie. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, więc walcząc po prostu z przeciwnikami słyszymy dosyć lekką, relaksującą muzykę, a z kolei w emocjonalnych momentach słyszymy coś co tylko wzmocni emocje płynące z danych scen. Wpływa to bardzo silnie na klimat, dzięki czemu przyjemniej się gra. Znajdzie się tutaj nawet kilka takich utworów, które pozostają w pamięci na zdecydowanie dłużej, nawet jeśli są to dosyć proste utwory, które same w sobie nie są jakoś szczególnie wybitne, jednak dzięki temu nastawieniu na przygodę brzmi po prostu świetnie. Podobnie wypadają dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, wystrzałów, uderzanych mieczy, płonącego ognia, wybuchów, pękającego lodu, i inne tego typu dźwięki. Nawet jeśli jest to tytuł z oprawą anime/manga, i do tego z dosyć specyficzną, tak wszystko brzmi tutaj bardzo naturalnie i przyjemnie. Ciężko jest napisać tutaj coś więcej, ponieważ wszystko jest tutaj dobrze skonstruowane i bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Zdecydowanie jeden z najmocniejszych elementów tej produkcji.

W przypadku voice actingu jest tutaj podobnie, a to głównie ze względu na to, że posiadamy tutaj tylko jedną wersję językową, a jest nią wersja japońska. To też powoduje, że usłyszymy tu tylko takie głosy, które już znamy z adaptacji anime. Także, jak można się domyślić, aktorzy głosowi zostali tutaj świetnie dobrani, wiedzą kogo grają i potrafią oddać wszystkie emocje, które towarzyszą postaciom. Nie można tutaj napisać, że dialogi zostały wyciągnięte z anime, ponieważ niektóre teksty zostały tutaj minimalnie przerobione, ale też mamy tutaj sporo nowych linii dialogowych, które musiały zostać nagrane. Zdaję sobie sprawę, że są osoby, które nieszczególnie przepadają za językiem japońskim, ponieważ dla naszego regionu może wydawać się on specyficzny, jednak nie można odmówić jakości nagranych kwestii i przyłożenia się do odgrywanych ról. Zdecydowanie ten język brzmi lepiej w takiej oprawie graficznej. Na całe szczęście poza japońskimi dialogami, mamy również angielskie napisy, jednak nie mamy tutaj polskiego tłumaczenia. Mimo wszystko, jeśli znacie język angielski chociaż w niewielkiej części, to nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tutaj dialogów, ponieważ słownictwo nie jest tutaj w żadnym wypadku skomplikowane.

Grafika

Opisując grafikę tego tytułu należy pamiętać, że wyszła ona w 2015 roku pierwotnie na trzech konsolach – Playstation 3, Playstation 4 oraz Playstation Vita, a dopiero po paru miesiącach została wypuszczona również na PC. Wypuszczenie na trzech konsolach, w tym na starszą i nowszą generację, powoduje, że twórcy nie mogli wycisnąć maksymalnej jakości graficznej z tego tytułu. Mimo wszystko tytuły na podstawie anime/mangi nigdy nie należały do czołówki najpiękniejszych tytułów, więc też nie mogły konkurować pod tym względem z dużymi produkcjami, ale to też nie oznacza, że każdy z tych tytułów jest brzydki. Tak też nie można napisać o tym tytule, który jest dosyć ładny, zwłaszcza jak porówna się ją z poprzednią częścią. Tutaj jeszcze muszę wspomnieć, że po raz pierwszy zagrałem w ten tytuł jakiś czas po premierze na PC, zwłaszcza, że była pierwszą grą One Piece wydaną na tę platformę, jednak po zakupie konsoli PS4 postanowiłem również ograć ją na konsoli, ze względu na zdecydowanie lepsze sterowanie, no i muszę przyznać, że pod względem jakości wersja na PC wypada lepiej. Nie jest to jakaś wielka różnica, wręcz minimalna, która objawia się poprzez bardziej gładkie krawędzie modeli. To jest w zasadzie jedyny plus na korzyść PC, a i tak wychodzi na równo z wersją konsolową, głównie ze względu na sterowanie. Jeśli chcecie zagrać w ten tytuł na PC to podłączcie sobie jakiegoś pada, a to dlatego, że gra nie obsługuje myszki, więc również kamerą musimy sterować przy pomocy klawiatury. O ile da się to ogarnąć i może to nam sprawnie pójść, tak zdecydowanie wygodniej wykorzystuje się pada. Wracając do samej grafiki, to sporą robotę robi tutaj stylistyka graficzna, która jest wzorowana na tej z anime/mangi. Tekstury wyglądają tutaj dosyć ładnie, szczegółowo, chociaż można przyczepić się można jedynie do niektórych podłoży, które wygląda dosyć płasko i tandetnie. Reszta modeli, zwłaszcza tych robiących za tło, jest bardzo szczegółowa i przyjemnie się na nie patrzy. Równie ładnie wyglądają modele postaci, które również są szczegółowe, ładnie wykonane i są zachowane ich unikalne elementy. Pod względem animacji nie można się do niczego przyczepić, ponieważ są płynnie wykonane, nawet jak niektóre z tych postaci mają dosyć specyficzny styl poruszania się, jak i walki, co tylko daje lepsze poczucie bycia częścią anime. Ciężko tutaj napisać cokolwiek więcej o grafice, ponieważ nie jest ona w żaden sposób wybitna, ale też nie jest brzydka, wręcz można napisać, że jest poprawna, jednak przyjemnie się na to wszystko patrzy i mimo wszystko dodaje to swojego klimatu, który na pewno zostanie doceniony przez fanów oryginału. Także oprawa graficzna stanowi tutaj plus produkcji, jednak nie jest on aż tak silny jak chociażby ścieżka dźwiękowa.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Jest to naprawdę dobrze zoptymalizowana gra, zarówno na PC, jak i na konsoli Playstation 4.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+uproszczona, ale dalej emocjonalna historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+świetny voice acting
+ładna oprawa graficzna

Minusy:
-niesatysfakcjonujące zakończenie
-banalnie prosta rozgrywka
-szybko wkradająca się monotonia

One Piece: Pirate Warriors 3 to pierwsza część z serii Pirate Warriors w którą zagrałem, więc też stanowiła dla mnie szczególne doświadczenie, ponieważ to też był mój wstęp do anime oraz mangi. Ogrywając tytuły do recenzji, które już znam lub też mam jakieś wspomnienia z nią związane, to mimo wszystko staram się odłożyć na bok wszystkie emocje z nią związane i jak najbardziej profesjonalnie podejść do oceny. Zwłaszcza ogrywając wcześniej poprzednie części mogłem dostrzec jak naprawdę prezentuje się ta produkcja. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To dosyć dobra produkcja, która cierpi ze względu na rozgrywkę, która nie stanowi żadnego wyzwania, jednak potrafi w pewien sposób zrelaksować. Jeśli jesteście fanami oryginału, to do oceny możecie dołożyć jeden punkt, więc też głównie fanom mogę ją polecić, którzy będą się zdecydowanie lepiej w niej bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Ragnarok – Recenzja

God of War: Ragnarok jest przygodową grą akcji z elementami RPG, która stanowi piątą odsłonę głównej serii, jak i kontynuację poprzedniej odsłony wydanej w 2018 roku. Sama akcja umiejscowiona została trzy lata po wydarzeniach z poprzedniczki podczas trwania fimbulvinter (wielkiej zimy), która ma poprzedzić tytułowy Ragnarok, mitologiczny koniec świata w którym to bogowie staną do walki z olbrzymami. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle poprzedniej? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się po trzech latach od wydarzeń z poprzedniej odsłony. Po śmierci Baldura rozpoczął się fimbulvinter, wielkiej zimy, która według mitologii nordyckiej ma trwać trzy lata i na jej końcu ma rozpocząć się ragnarok w którym to wszystkie światy zostaną zniszczone w wielkiej wojnie. Podczas tej zimy Kratos wraz z już nastoletnim synem, Arteusem, starają się prowadzić normalne życie, czyli polując na pożywienie, jak i trenując walkę. Jakby zima była niewystarczającym problemem, to moce Arteusa cały czas rosną i niestety nie do końca potrafi ich kontrolować, zwłaszcza jak w grę wchodzą emocje. Do tego chłopakiem targają cały czas pytania dotyczące jego prawdziwego pochodzenia, imienia, jak i przeznaczenie, które jednak nie zaprzątają głowy Kratosowi, który nie chce ryzykować wojną z bogami Asgardu. Jakby tego było mało to na bohaterów cały czas poluje żądna zemsty Freya z którą oni nie chcą jednak walczyć. Pomimo tych wszystkich problemów starają się oni prowadzić w miarę normalne i spokojne życie, które również zostaje przerwane poprzez wizytę Thora wraz z Odynem, którzy są w stanie wybaczyć bohaterom zabójstwa na ich ludzie w zamian za pokój oraz zaprzestanie przez Arteusa tajnych poszukiwań Tyra, nordyckiego boga wojny. Mimir ostrzegł Kratosa o kłamstwie ukrytym w pięknych słowach Wszechojca, jednak nie musiał go przekonywać, ponieważ ten od razu odrzucił tę propozycję. To z kolei poskutkowało starciem z bogiem piorunów, Thorem, po którym Kratos nie mógł więcej odwracać wzroku od wydarzeń toczących się wokół niego i musiał podjąć działania. Razem z synem wyrusza na poszukiwania uwięzionego przez Odyna Tyra i spróbować powstrzymać ragnarok. Tak też rozpoczyna się podróż pełna tajemnic, nieoczekiwanych zwrotów akcji, jak i walki z przeznaczeniem. Po tym krótkim opisie można mieć złudne wrażenie, że jest ona podobna do tego co mogliśmy już doświadczyć w poprzedniej odsłonie, a przynajmniej po stylu opowiadanej historii, jednak dosyć szybko okazuje się, że nie do końca tak jest. Poprzednia część pokazała nam podróż rodzica i dziecka, którzy mieli jeden cel do którego dążyli pomimo problemów, a w przypadku tej odsłony pomimo wspólnej podróży każdy z nich ma własny cel, który realizowane są w najlepiej znane im sposoby, co również objawia się w momentach w których zostają rozdzieleni lub też sterujemy inną postacią. Spodobał mi się sposób pokazania historii z perspektywy tych dwóch postaci, ponieważ pozwoliło to rzucić na nich zupełnie nowe światło, gdzie nie spodziewaliśmy się by Kratos, bogobójca, pogromca całego Olimpu, będzie się bał zostawienia swojego syna samotnego, bądź też rozdzielenia się z nim, a z kolei Arteus, pomimo bycia zdecydowanie mniej doświadczonym od swojego ojca, będzie na tyle dojrzały by zrobić wszystko by ocalić swojego ojca i pokazać mu, że jest na to gotowy. Nie będę ukrywał, że fabuła jest tutaj bardzo angażująca, jeszcze bardziej spoufalamy się z postaciami, których widzimy na ekranie. Jest to poważna historia, która stanowi zakończenie nordyckiej sagi, jednak nie jest zbyt ciężka, ponieważ przeplatana jest luźniejszymi, wręcz komediowymi momentami, jak chociażby próby Mimira na znalezieniu zagadki, która spodoba się Kratosowi, czy też odniesienie do gościnnego pojawienia się Kratosa w serii bijatyk Mortal Kombat. Do tej listy można również dopisać momenty w których towarzysze komentują zamiłowanie głównego bohatera do eksplorowania oraz otwierania skrzyń, co może nie sprawia, że gra jest realistyczniejsza, bo tym bardziej mówi nam, że to jest gra, ale jest to zabawna odpowiedź na nasze myśli „co o moim eksplorowaniu myślą npc?”. To wszystko łączy się w bardzo ładną całość, interesująca historia, świetnie napisane postacie, a także idealnie połączoną powagę wraz z humorem. Warto tutaj również poruszyć wykorzystanie mitologii nordyckiej przez twórców do stworzenia historii. Jeśli graliście w poprzednią część to wiecie, ze twórcy dosyć lekko podchodzą do materiału źródłowego, jednak w tej odsłonie twórcy chętniej z niej korzystają, ale delikatnie modyfikują, bądź też rozwijają, co wbrew pozorom działa dosyć dobrze. Uwielbiam mitologię nordycką, więc bardzo spodobało mi się jak twórcy rozwinęli sam motyw ragnaroku, jak wprowadzili Fenrira i jego rozmiar, czy wyjaśnienie utraty oka przez Odyna. Jestem pełen podziwu jak udało się umiejscowić tę mitologię tutaj, ponieważ nie jest to pójście na łatwiznę, a coś przemyślanego. Warto również tutaj zaznaczyć, że można zagrać w tę odsłonę bez znajomości poprzedniczki, ponieważ mamy przypomnienie poprzednich wydarzeń pod postacią filmu, który możemy obejrzeć z poziomu menu głównego, jak i w samej grze wszystko jest wytłumaczone. Mimo wszystko polecałbym jednak zapoznać się z poprzednią odsłoną, ponieważ to świetna gra, a ta jest jej kontynuacją i pod paroma względami nawet ją przebijająca, także ogrywając je obie otrzymujemy pełnię doświadczenia.

W ciągu gry trafimy na różne zadania poboczne, które same w sobie stanowią małą część własnej historii, których wcale nie ma tutaj aż tak mało. Natrafimy tutaj na czterdzieści siedem zadań, które różnią się długością, jak i poziomem trudności. Oczywiście są one całkowicie opcjonalne, jednak warto je wykonywać, nie tylko dla nagród, ale również dla zapoznania się z innymi historiami związanych z mitologią, jak i związanych ze światem gry. Część z tych zadań nie ograniczają się tylko do jednego świata w którym to zdobyliśmy to zadanie, a bardziej wymagają od nas eksplorowania innych światów i uważnemu obserwowaniu terenu, ponieważ nie wszystkie z nich są zaznaczone na mapie. Większość z tych zadań możemy zdobyć oraz ukończyć jeszcze przed zobaczeniem zakończenia, jednak dwa z nich odblokowują się dopiero po ukończeniu gry. Nie napiszę dokładnie na czym polegają, jednak napiszę jedynie, że jedno jest dłuższe i wymaga więcej pracy, tak drugie jest dosyć krótkie i odblokowuje nam dodatkową scenę. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej, ponieważ nie chcę niczego zaspoilerować, więc jedynie napiszę, że każde z nich stoi na bardzo wysokim poziomie, zresztą jak cała warstwa fabularna tej odsłony. Jeśli jesteście jeszcze niezdecydowani czy warto zagrać, to mogę Wam bez bicia napisać, że zdecydowanie warto.

Zakończenie stanowi tutaj zwieńczenie całej sagi nordyckiej, która pierwotnie miała być również trylogią, jednak przez dłuższe procesy produkcyjne została zamknięta w dwóch odsłonach by gracze nie musieli czekać na finał kolejnych czterech-pięciu lat. I przyznam szczerze, że o ile zakończenie jest naprawdę piękne, świetnie zrealizowane, zarówno pod względem fabularnym, wizualnym, jak i dźwiękowym, tak mi zrobiło się przykro, że to już koniec tej przygody i muszę się pożegnać z zaprzyjaźnionymi postaciami. Ta produkcja wywołała we mnie wiele emocji, spędziłem przy niej wiele godzin, więc to zakończenie, które zobaczyłem sprawiło, że ten czas nie był zmarnowany. Widzimy w nim nie tylko zwieńczenie historii, a także jak bardzo zmieniły się i dojrzały osoby, których historię śledziliśmy od poprzedniej części. To zakończenia, jak i cała gra, to naprawdę niezwykłe doświadczenie, które warto samemu przeżyć. Jak już wcześniej pisałem, po napisach końcowych możemy grać dalej by dokończyć niedokończone sprawy, które nam zostały, a w tym pewne zadanie poboczne, które odblokowuje się po zakończeniu i powiązane jest z pewną postacią. Również wspominałem, że nie należy ono do najdłuższych, jednak jego zakończenie odblokowuje nam dodatkową scenę, która również jest zakończona napisami końcowymi. Niestety nie oczekujcie, że zobaczycie tutaj coś co mogłoby sugerować następną część. Mimo wszystko jest również silne w emocjach, które z niej płyną, więc warto je zobaczyć. Nie da się ukryć, że do warstwy fabularnej w żadnym wypadku nie można się przyczepić, świetnie się ją śledzi i równie świetnie jest zakończona.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś o czym można pisać godzinami, a to głównie ze względu na jego bardzo wysoką jakość. Muszę przyznać, że po tej odsłonie oczekiwałem podobnego poziomu klimatu, który wciąga oraz sprawia, że gra się przyjemniej, jednak nie spodziewałem się, że moje oczekiwania zostaną aż tak bardzo przerośnięte. Nie jest on oczywiście idealny, posiada parę elementów, które mogą trochę go popsuć, jednak nawet to nie przeszkadza nam w czerpaniu pełni przyjemności. Należałoby zacząć od tego o czym już pisałem, czyli historia tej odsłony nie jest przedstawieniem drogi jaką wspólnie przechodzi ojciec z synem, a jest bardziej historią o dojrzewaniu jako osoba, walką z przeznaczeniem, czy nawet realizacją własnych celów. Mamy tutaj dwóch bohaterów, zupełnie jak w przypadku poprzedniczki, jednak ta dwójka ma swoje własne cele, ponieważ niby misja jest ta sama, ale cele bohaterów już zupełnie różne, co też powoduje, że nie raz ich drogi się rozchodzą w poszukiwaniu odpowiedzi. Pokazuje to, że nawet jeśli są rodziną, to nie zawsze muszą realizować ten sam cel, co jest poprowadzone naprawdę realistycznie i niezwykle klimatycznie. Do tego możemy doliczyć wykorzystanie mitologii nordyckiej w dosyć oryginalny sposób, ponieważ nie jest ona całkowicie zmieniana, wręcz brany jest „oryginał” i dorabiana do tego jest dodatkowa historia, co wbrew pozorom zadziałało naprawdę dobrze i nawet fani mitologii nordyckiej mogą poczuć się tutaj bardzo dobrze. Nie możemy zapominać o świetnie napisanych postaciach, które nie tylko są świetnie przedstawieni, a również świetnie zagrani przez aktorów głosowych, którzy po raz kolejni zostali bardzo dobrze dobrani. Tutaj też zaczyna się pewien problem, ponieważ jeśli ktoś kupił na premierę tę odsłonę i liczył, że zagra z polskim dubbingiem, to niestety mógł się bardzo zawieść, ponieważ pomimo informacji na pudełku, to nie dostaliśmy polskiego dubbingu, jednak napisy na szczęście okazały się przetłumaczone. Także jeśli ktoś liczył na to, że usłyszy polskie głosy, to mogła być to dla niego niemiła niespodzianka, jednak na szczęście w ciągu kilku dni została wypuszczona aktualizacja, która naprawiła ten problem. Osobiście mnie ten problem nie dotyczył, ponieważ od początku wiedziałem, że będę grał z angielskim voice actingiem, jednak chciałem zagrać fragment po polsku by porównać jakościowe te dwie wersje. O lokacjach będę się trochę szerzej rozpisywał za niedługo, jednak teraz warto wspomnieć, że są po prostu piękne, przyjemnie się je eksploruje i są niezwykle klimatyczne. W końcu otrzymaliśmy możliwość odwiedzenia wszystkich dziewięciu światów, co tylko zachęca do jak najszybszej możliwości swobodnej podróży. To idzie w parze z świetną rozgrywką, która jest bardzo satysfakcjonująca oraz dająca nam całkiem sporo możliwości. Nawet jeśli rozgrywka nie przeszła aż tak drastycznych zmian, tak te wprowadzone oraz udoskonalone starsze dały nam coś niezwykle klimatycznego. Niestety i tutaj nie obyło się bez błędów, jednak głównie poprzez bugi. Na całe szczęście nie ma ich tutaj dużo, zwykle polegają na przenikaniu przez ściany, czy podłogę, zwłaszcza przy wykańczaniu przeciwników na schodach lub wzniesieniach. Dwa razy zdarzyło mi się, że animacja postaci w pewnym momencie się zawiesiła i musiałem odbiec kawałek by dana animacja się powtórzyła, tym razem poprawnie. Nie ma tego dużo, jednak jak już się zdarzy to niestety potrafi odrobinę wybić z tego klimatu, mimo wszystko szybko o tym zapominamy, ponieważ resztą elementów ta produkcja nadrabia. Sporą robotę wykonuje tutaj oprawa graficzna, która jest po prostu nieziemska i zdecydowanie lepsza od poprzedniczki. Oczywiście jest ona tutaj częściowo ograniczona poprzez jednoczesne wydanie na starą oraz nową generacje, jednak nie jest to coś co przeszkadza. Duża szczegółowość, wszystkie te efekty, krajobrazy, otrzymaliśmy tutaj po prostu po prostu piękną oprawę graficzną. W tym wszystkim przygrywa nam nieziemska ścieżka dźwiękowa, której w zasadzie jakość jest już normą w tej serii. Każdy z utworów został świetnie skomponowany i dopasowany do gry, dzięki czemu wzmacniany jest cały klimat produkcji. Jak zatem możecie zauważyć, klimat nie jest tutaj idealny, jednak każdy jego element wpływa znacząco na odczucia płynące z gry, co tylko sprawia, że chcemy grać więcej. Klimat jest silny, wciągający i na pewno jest jednym z ciekawszych doświadczeń w grach video. Zdecydowanie warta zagrania, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę, chociaż obie się ładnie uzupełniają.

Lokacji, jak można się domyślić, mamy tutaj całkiem sporo, a to głównie dlatego, że w tej części przyjdzie nam odwiedzić wszystkie dziewięć światów, gdzie w poprzedniej odsłonie było ich tylko kilka. Oczywiście nie wszystkie z tych światów są tak rozbudowane jak chociażby Midgard, czyli świat ludzi, startowa lokacja, jak i również nie dają tyle możliwości do eksploracji, jednak są porządnie zaprojektowane i jest na czym zawiesić oko. Wśród tych dziewięciu światów zwiedzimy tutaj różnego rodzaju wioski, lasy, rzeki, mokradła, kopalnie, i inne tego typu miejsca. Każda z tych lokacji została świetnie zaprojektowana i ciężko nawet wśród nic znaleźć powtarzające się elementy, chociaż o to w zasadzie nie byłoby trudno, ponieważ świat jest tutaj naprawdę spory i zwiedzenie każdego zakamarka zajmuje bardzo dużo czasu. Nie zostały one tylko dobrze zaprojektowane, ale też odpowiednio wyposażone, tyczy się to zarówno wewnątrz budynków, jak i na zewnątrz. Oczywiście nie ze wszystkimi modelami możemy wejść w interakcję, jedynie z tymi, które są nastawione na umożliwienie nam dalszej eksploracji oraz tymi fabularnymi, za to możemy całkiem spora liczbę modeli po prostu zniszczyć, co oczywiście daje w pewien sposób frajdę. Jestem graczem, który zagląda w każdy kąt podczas grania i tak też było tutaj, jednak zostało tutaj zrobione to co w poprzedniej części, czyli nie wszędzie się od razu dostaniemy, nawet jeśli nie jest to fabularne miejsce, ponieważ będziemy potrzebowali przedmiotu, który nam umożliwi dostanie się do danego miejsca, a ten przedmiot zwykle zdobywamy w późniejszych etapach gry, więc też tym sposobem twórcy zachęcają do ponownego odwiedzania poprzednich lokacji. Działa to naprawdę dobrze i sprawia, że chce się eksplorować. Nie będę ukrywał, że nawet lokacje stanowią spory plus tej produkcji, który dodatkowo wpływa pozytywnie na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem poprzedniczki, jednak zostało dodanych parę nowych elementów, które usprawniają rozgrywkę, a także niektóre stare elementy zostały usprawnione. Będziemy tutaj sporo eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, rozwijać postać, czy nawet zbierać znajdźki. Także jak możecie zauważyć, nie mamy tutaj nic nowego, czego już byśmy nie doświadczyli, jednak mimo tego te doświadczenia są jednak trochę inne. Sama eksploracja przeszła pewne zmiany, ponieważ w tej części mamy od samego początku dostępny topór Leviathan, a także Ostrza Chaosu, co z kolei spowodowało, że twórcy mogli umieścić w grze zdecydowanie więcej elementów platformowych, które może nie są aż tak rozbudowane jak w greckiej trylogii i może się wydawać, że do takiego ustawienia kamery, która została zachowana taka sama jak w poprzedniej części, czyli zza pleców bohatera, może to niezupełnie pasować, jednak wbrew pozorom działa to całkiem sprawnie. Zdecydowanie uprzyjemnia to rozgrywkę, wręcz znacznie urozmaica eksplorację, ponieważ nie tylko tutaj biegamy, wspinamy się, czy przeskakujemy nad niewielkimi przepaściami, a teraz również mamy możliwość przeskakiwania większych przepaści poprzez zaczepienie Ostrzy Chaosu, czy też przeskakiwanie od ściany do ściany poprzez wbijanie swoich ostrzy w ścianę. Do tego dochodzi jeszcze jeden pewien sposób eksploracji, jednak go odblokowujemy po zdobyciu pewnego wyposażenia o którym Wam niestety nie mogę napisać, ponieważ to już byłby pewien znaczący spoiler, więc pozwolę Wam samemu to odkryć. Podczas eksploracji natrafimy na pewne zagadki, które w zasadzie polegają na tym, abyśmy mogli przedostać się gdzieś dalej. W rozwiązywaniu tych zagadek nie wykorzystujemy tylko naszego wyposażenia, a także strzały naszego towarzysza, ponieważ teraz posiada aż dwa rodzaje strzał, które wykorzystujemy nie tylko w walce, ale również właśnie w takich zagadkach. Same zagadki ciężko podzielić na jakieś rodzaje, ponieważ opierają się głównie na tym samym. Same ich skomplikowanie jest różne, od tych łatwych, wręcz banalnych, aż po te bardziej skomplikowane. Nie będę ukrywał, że rozwiązywanie tych bardziej skomplikowanych jest zaskakująco bardzo pozytywne, zwłaszcza jak uda nam się do tego dość samemu, a to głównie dlatego, że w momencie w którym zbyt długo krążymy bez pomysłu, to nasz towarzysz zaczyna nam podpowiadać co należy zrobić i czym dłużej nam to zajmuje, to te podpowiedzi robią się coraz bardziej szczegółowe. Przyznam się bez bicia, że jest to ciekawy sposób na naprowadzanie gracza na pewne odpowiedzi bez bezczelnego wskazania odpowiedzi. Sprawia to również świetne wrażenie żywych towarzyszy, którzy nie tylko za nami podążają, a również mają swoje zdanie i mogą nam pomóc, nie tylko w walce. Podczas eksploracji trafimy na różnego rodzaju skrzynie oraz przedmioty po prostu leżące na ziemi, wśród nich znajdziemy walutę, przedmioty potrzebne do craftingu, jak i wyposażenie. W czasie gry natrafimy na stanowiska krasnoludów, jak w przypadku poprzedniej części, w których to możemy zakupić wyposażenie, ulepszyć je lub też stworzyć coś nowego. Wyposażenie dotyczy tylko Kratosa, dla Atreusa są tylko fabularne ulepszenia. Każde z elementów wyposażenia zwiększa nam jedną, bądź kilka, statystyk na których podstawie wyliczany jest poziom naszej postaci, czyli po raz kolejny, działa to na podobnych zasadach jak w przypadku poprzedniczki. Jest to dosyć ciekawy system, ponieważ pokazuje faktyczny postęp, ponieważ nasz poziom to w zasadzie poziom naszej mocy, co też pozwala nam zobaczyć czy jesteśmy gotowi walczyć z silniejszymi przeciwnikami. Problem w tym wszystkim jest taki, że tych elementów wyposażenia jest trochę zbyt dużo przez co w naszym ekwipunku robi się niezły bałagan. Nie zawsze wyposażenie jakie zdobywamy jest lepsze od tego, które już posiadamy, a żeby jednak było lepsze to trzeba byłoby je odpowiednio ulepszyć, co tylko kosztowałoby nas czas oraz zasoby, które moglibyśmy lepiej wykorzystać. Odrobinę to irytuje, jednak nie na tyle, aby w jakikolwiek sposób odbierało przyjemność płynącą z gry. Warto tutaj również wspomnieć, że sterujemy tutaj nie tylko Kratosem. W niektórych momentach fabularnych przyjdzie nam się wcielić w inną postać i poznać historię z innej perspektywy, odkryć prawdziwe intencje oraz przekonać się, że fabuła nie jest tutaj taka prosta. Sama rozgrywka wtedy też się odrobinę zmienia, nie na tyle, aby pisać, że to zupełnie inna gra, jednak na tyle, że jest to już inny styl. Nie chcę tutaj niczego spoilerować, ale mogę Wam jedynie napisać, że są to dosyć ciekawe etapy, zdecydowanie sprawiają, że warto zagrać w tę produkcję, nawet bez znajomości poprzedniczki.

Walka stanowi tutaj sporą część rozgrywki, więc warto też ten aspekt opisać dosyć dokładnie. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że walczymy tutaj przy pomocy topora, ostrzy, pięści, tarczy, a nawet jednej nowej broni o której tutaj nie mogę wspomnieć ze względu na spoilery fabularne. Sam trzon walki pozostał taki sam jak w poprzedniczce, więc jeśli graliście w poprzednią część, tak wiecie jak tutaj się walczy. Mimo wszystko jest to wszystko jakoś płynniejsze, zwłaszcza jeśli podczas wyprowadzania serii uderzeń będziemy zmieniać rodzaj broni. Wygląda to bardzo przyjemnie i daje sporą satysfakcję, zwłaszcza w momentach w których walczymy z większą liczbą przeciwników lub z jakimś bossem. Każda z broni posiada swój zestaw kombosów, które oczywiście możemy łączyć ze sobą tworząc nowe kombinacje. Tak samo do każdej broni możemy dołączyć dwie runy umiejętności – słabszą i silniejszą. Pozwalają one na korzystanie z umiejętności opartych na żywiole danej broni, jak ogień, czy lód. Oczywiście nie możemy z nich korzystać cały czas, są one ograniczone czasem ładowania, więc tutaj też należy strategicznie z nich korzystać. Dodatkowa funkcją topora jest możliwość rzucania nim i przyzywania do ręki, co też pozwala nam na walkę dystansową, co również łączy się z nakładaniem obrażeń od żywiołów na przeciwników. W walce pomaga nam nasz towarzysz, który nie tylko atakuje z dystansu, ale także potrafi odwrócić uwagę przeciwnika, czy też czasowo go unieruchomić, co nieraz może ocalić nam życie. Atreus również może posiadać dwie umiejętności, co również pozwala nam na bardziej strategiczne podejście do niektórych starć. To wszystko tworzy naprawdę ładną całość, wszystko ładnie się komponuje i przy odrobinie wprawy można tworzyć tutaj rzeczy, które zapadają długo w pamięci, nawet jeśli w tym opisie nie udało mi się w pełni tego zawrzeć. Większą funkcję mają tutaj również tarcze, ponieważ od teraz nie służą nam tylko do obrony, czy kontrowania uderzeń, a również by przerwać jakąś silniejszą technikę przeciwnika. Walczyć będziemy tutaj przeciwko sporej ilości rodzajów przeciwników, jak rozbójnicy, nieumarli, centaury, duchy, a także wieloma innymi przedstawicielami nordyckiej mitologii. Każdy z tych przeciwników posiada inny zasób ataków, również dystansowych, a także inne słabości oraz odporności. Nie należy pominąć ich rozmiarów, ponieważ czym większy przeciwnik tym też jest groźniejszy, chociaż nie da się ukryć, że ci najmniejsi również mogą nam bardzo napsuć krwi. Do każdego z nich najlepiej jest dopasować inną strategię, ponieważ walka z każdym się od siebie różni, więc przy większej ilości przeciwników trzeba już trochę bardziej się orientować w walce. Muszę przyznać, że przeciwnicy zostali tutaj świetnie wykonani i nawet jeśli część z tych przeciwników to walka z nimi się w pewien sposób poprawiła, trochę ciężko to wyjaśnić, jednak niektóre starcia stały się bardziej wymagające, nawet na niższych poziomach trudności. Oczywiście mamy tutaj również całą masę zupełnie nowych wrogów i w przypadku tej części żywioły mają większe znaczenie, wielu przeciwników operuje teraz jednym rodzajem żywiołu, który potrafi nam napsuć krwi. Poza zwykłymi przeciwnikami staniemy do walki również z wieloma bossami i tutaj muszę uszczęśliwić niektórych z Was, tym razem nie walczymy co chwilę z tym samym bossem z jedynie zmienioną kolorystyką. Oczywiście bossów możemy podzielić na mini oraz pełnych, i również wśród nich mogą znaleźć się pojedyncze powtórki, jednak zwykle następne starcie jest bardziej wymagające. Co ciekawe nie wszystkie starcia polegają na bezmyślnej walce, ponieważ nieraz musimy atakować słabe punkty, aby zadać jakiekolwiek obrażenia lub zadać je większe. Urozmaica to zdecydowanie starcia, które i tak są już bardziej wymagające. Wróciły również quick time eventy, czyli momenty w których w odpowiednim czasie musimy wcisnąć wyświetlany na ekranie przycisk. Od razu przychodzą na myśl starcia z klasycznych odsłon, jednak teraz nie każda pomyłka kończy się śmiercią i koniecznością powtarzania walki. To wszystko zostało razem świetnie połączone, wbrew pozorom jest również dosyć realistyczne, więc tym bardziej klimat płynący z samej rozgrywki jest nieziemski. Oczywiście nie opisałem tutaj wszystkich elementów rozgrywki, ponieważ gdybym chciał to zrobić, to ten opis byłby zdecydowanie zbyt długi, a też chciałem zostawić Wam więcej do odkrycia samemu, więc jedynie mogę napisać, że cała rozgrywka jest po prostu świetna. Ukończenie całej gry zajęło mi około dwudziestu ośmiu godzin w których to ukończyłem fabułę, część zadań pobocznych oraz zebrałem część znajdziek. Jest to naprawdę dobry czas, wręcz bardzo dobry, nawet jeśli wydaje się zbyt długi, dłuższy nawet od poprzedniej części, tak każda godzina jest wypełniona ciekawą zawartością, więc też nie można się tutaj nudzić. Jak zatem można się domyślić, ukończenie całej gry na sto procent jest jeszcze dłuższe, jednak zdecydowanie warte wykonania.

Znajdziek mamy tutaj całkiem sporo, ponieważ będziemy tutaj polować na kruki Odyna, poszukiwać wiedzy o świecie, różnych artefaktów, kwiaty z dziewięciu światów, legendarnych skrzyń, skrzyń noir, nagrobki bersekerów, a także będziemy zamykać szczeliny Yggdrasilu. Jest tego całkiem sporo, wręcz można napisać, że ta lista, jak i ich ilości, potrafią przytłoczyć, jednak ich zbieranie już jest całkiem przyjemne. Na mapie świata możemy zobaczyć jakie oraz ile znajdziek znajduje się w danym regionie, co też pomaga nam w ich śledzeniu. Każda z tych znajdziek może być ukryta wszędzie, jednak nie w sposób by trzeba było poruszać się z kamerą wbitą w ziemię by je odnaleźć, więc przy dobrej eksploracji nikt nie powinien mieć problemów z odnalezieniem ich. Niektóre z nich są wystarczająco duże, że można je już z daleko zobaczyć, jak właśnie legendarne skrzynie, czy skrzynie noir, a niektóre wydają specjalne dźwięki, jak kruki Odyna, więc w momencie usłyszenia tego specyficznego odgłosu możemy się domyślić, że on gdzieś znajduje się w pobliżu. Nie chcę opisywać tutaj każdej znajdźki z osoba, ponieważ jest ich sporo, a odkrywanie ich samemu jest całkiem przyjemne, nawet jeśli większość z nich była już obecna w poprzedniej odsłonie. Nie będę również ukrywać, że przyjemnie się je zbiera, poznaje się dzięki temu trochę historii świata, a także można zdobyć odpowiednie ulepszenia, które wspomogą nas w walce. Tutaj mamy przykład jak można połączyć ilość z jakością.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa również nie odstaje jakością od reszty elementów tej produkcji, chciałbym wręcz napisać, że jest to jeden z najlepszych elementów tej produkcji, jednak każdy z opisywanych tutaj elementów stoi na bardzo wysokim poziomie, więc równie dobrze mógłbym tak napisać o wszystkim czego doświadczamy w tej grze. W zasadzie jakość ścieżki dźwiękowej nie powinna nikogo dziwić, ponieważ ta seria od zawsze miała utwory, które jakościowo stały na wysokim poziomie. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu ogrywane momenty posiadają odpowiednie emocje, jak i napięcie, co z kolei bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Jestem w stanie napisać, że ten nordycki klimat jaki tutaj odczuwamy jest po części spowodowany poprzez muzykę, która właśnie brzmi tak jak właśnie powinna. Nie da się też ukryć, że muzyka jest tutaj bardzo podobna do tego co mogliśmy usłyszeć już w poprzedniej odsłonie, jednak nie są dokładnie takie same, a wykonane w tym samym stylu, co w zasadzie ma sporo sensu, ponieważ umiejscowione są w podobnym miejscu i w podobnym klimacie. Utwory, które tutaj usłyszymy nie tylko sprawiają, że gra się zdecydowanie lepiej i tak samo lepiej odczuwa się klimat całej produkcji, ale również zapadają w pamięci na dłużej. Przyznam się bez bicia, że muzyka jest takiej jakości, że przyjemnie się ją słucha również poza grą i niektóre z tych utworów znalazły się już na mojej playliście. Takiej samej jakości są również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, pękającego drewna, wybuchów, ognia, płynącej wody, wiejącego wiatru, odgłosy maszyn, różnego rodzaju uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Jak na tematykę gry brzmi to naprawdę realnie, nawet te dźwięki, których ciężko odszukiwać w naszym świecie. To wszystko sprawia, że całość wydaje się bardziej realistyczna, co z kolei przekłada się na przyjemność płynącą z gry, immersję, jak i silniejszy klimat. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj niezbędna do odczuwania tak silnego klimatu, więc też stanowi ona bardzo duży plus całej produkcji, który tylko zachęca do zapoznania się z tą produkcją, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę.

W podobnej jakości został wykonany również voice acting, które słucha się tutaj z przyjemnością. Na początku swojej przygody z tą odsłoną mogłem jedynie zapoznać się z angielską wersją językową, ponieważ do wydań pudełkowych w naszym kraju nie było dodanego polskiego dubbingu, co mogło niektórych graczy zirytować, ponieważ ci gracze, którzy zdecydowali się na cyfrową wersję tego problemu nie posiadali. Ten problem został rozwiązany parę dni po premierze, jednak nie powinien w ogóle się pojawić. Jak już również wspominałem, ten problem jakoś szczególnie mnie nie dotknął, ponieważ i tak planowałem początkowo pograć na angielskiej wersji, a później na polskiej, więc w zasadzie wyszło prawie tak jak chciałem. Wracając jednak do samej jakości, to nie można się tutaj do niczego przyczepić. Aktorzy zostali świetnie dobrani, co w zasadzie nie powinno dziwić, ponieważ część z nich to Ci, których mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części, jednak znalazło się tutaj miejsce na wiele nowych postaci, więc też nowe głosy, które również nie odstają jakościowo od reszty. Największą zmianą jest tutaj zmiana aktora głosowego wcielającego w Atreusa, co w zasadzie ma sens, ponieważ widzimy starszą wersję tej postaci, bardziej dojrzałą, więc logicznym była zmiana głosu na bardziej dojrzały, a to zadziałało bardzo realnie. Każda postać dostała świetnie dopasowanego aktora głosowego, którzy wiedzą kogo grają, jak zagrać i jak oddać pewne emocje. Każdego dialogu, nawet nieistotnego, słucha się tutaj bardzo przyjemnie. Polska wersja językowa również nie jest zła, jednak nie jest aż tak dopasowana jak angielska, niektóre głosy nie są zbyt dobrze dopasowane, co trochę drażni, ale nie da się ukryć, że pod względem zagrania stoi na bardzo wysokim poziomie. Także jeśli jesteście zwolennikami grania w polskiej wersji językowej, to klimat na tym nie ucierpi i będziecie się bardzo dobrze bawić, jednak jeśli chcecie zagrać w oryginale, ale nie znacie za bardzo tego języka, to też nie musicie się martwić, ponieważ całość otrzymała polskie napisy, a do jakości tłumaczenia również nie można się przyczepić, więc każdy znajdzie tutaj sposób grania jaki najbardziej mu odpowiada.

Grafika

Oprawa graficzna sprawia, że cała ta produkcja staje się niemałym dziełem sztuki do którego też zbyt szczególnie nie można się przyczepić. Jest to tytuł ekskluzywny na konsole Sony, więc logicznym jest, że będzie wyciągała z ich konsol tyle ile się da, a przynajmniej w teorii. Jest to tytuł, który został wypuszczony jednocześnie na konsole Playstation 4, jak i Playstation 5, czyli starą i nową generację, co niestety skutkuje pewnym ograniczeniem wersji na nowszą konsolę, chociaż nie wiem jak mogłaby wyglądać ładniejsza wersja tej produkcji. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że jest to wada, czy coś w tym stylu, ba, sam jestem zwolennikiem wydawania gier na każdą platformę, jednak jak zaczyna się grać w ten tytuł na nowej konsoli, to jest się w takim podziwie, że chce się zobaczyć jak wyglądałaby, gdyby została wydana tylko na nową generację. Nie da się ukryć, że ta produkcja jest po prostu piękna, zdecydowanie przebija to co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie. Oprawa graficzna stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, każda z tekstur jest wyraźna, jak i bardzo szczegółowa, co najlepiej w zasadzie widać na zbliżeniach na modele postaci. Nie będę ukrywał, że zdarzało mi się zatrzymywać, gdzieś na wzniesieniach, chociaż nie tylko, i podziwiać widoki, które zapierają dech w piersiach, wręcz napiszę, że większość moich screenów zrobionych podczas grania, to właśnie te widoki. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza zachwytami, a to głównie dlatego, że jest to jedna z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejsza, gier wydanych w 2022 roku. Szczegółowość idzie w parze z modelami, które spotykamy na swojej drodze. Każdy z dziewięciu światów, które zwiedzamy w czasie gry posiada swój własny styl, od zaśnieżonych terenów, poprzez rozpalone w świetle słońca góry, aż po dżungle w której roślinność żyje. To też powoduje, że żaden ze światów nie mógł odstawać jakością od reszty, aby nie odrzucić graczy, więc też każdy model jaki zobaczymy musiał stać na najwyższym poziomie, co prawda nie ze wszystkimi możemy wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jednak za to całkiem sporo rzeczy możemy tutaj zniszczyć. Na równie wysokim poziomie stoją tutaj modele postaci, które są po prostu śliczne i bardzo szczegółowe. Bardzo lubiłem momenty w których kamera pokazywała zbliżenia twarzy Kratosa, czy nawet na jego ręce, ponieważ wtedy możemy zobaczyć jak bardzo dokładnie jest wykonana skóra na ciele głównego bohatera. To wszystko wygląda bardzo realistycznie i sprawia, że zdecydowanie przyjemniej się gra. To samo tyczy się oczywiście przeciwników z którymi walczymy, chociaż na nich zbliżeń aż tak bardzo jak na bohaterów, ale dalej można zauważyć ich szczegółowość. Idzie to w parze z płynnymi animacjami, które wyglądają po prostu świetnie, co tym bardziej budzi podziw w momentach w których walczymy z większą ilością przeciwników, a także ich płynność oraz naturalność sprawiają większe wrażenie realniejszej. Jedyne do czego można się przyczepić to momentami widać jak postacie przenikają przez niektóre tekstury, czy coś w nich wchodzi. Nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy i nie ma tego dużo, jednak za każdym razem jak się to dostrzeże, to niestety wybija to trochę z klimatu. Wartymi elementami do omówienia są zdecydowanie różnego rodzaju efekty, które nie tylko dotyczą walk. Oczywiście w walkach widać to bardzo dobrze, zwłaszcza jak mierzymy się z przeciwnikami, którzy korzystają z różnych żywiołów, tak samo jak my chociażby ogniem czy lodem. To jak prezentuje się ten żywioł na naszym wyposażeniu, jak uderza w przeciwników, czy po prostu w jakiś model jest naprawdę bardzo dobrze wykonane i budzi podziw. System świateł i cieni ma tutaj również spore znaczenie, chociażby ze względu na pewien świat w którym od pewnego momentu będziemy mogli zmieniać dzień na noc i odwrotnie. Cienie, padające światło, to wszystko zostało wykonane na najwyższym poziomie. Oczywiście mogę tutaj jeszcze wspomnieć o zachowywaniu się wody, śladach na śniegu, czy piasku, jednak to wszystko skończyłoby się tylko na zachwalaniu. Cała oprawa graficzna została postawiona na bardzo wysokim poziomie i muszę aż przyznać, że od pewnego czasu nie grałem w aż tak ładną produkcję, co również ma przełożenie w klimacie. Zdecydowanie fani graficzni będą po tej odsłonie zadowoleni.

Niestety w przypadku kwestii technicznych również mam coś do napisania, co niezwykle mnie smuci. Pod względem płynności, czy wyrzucania do menu konsoli nie mogę się przyczepić, ponieważ to ani razu mi się nie zdarzyło, nawet jeśli na ekranie pojawiło się mnóstwo przeciwników, to gra cały czas działała płynnie. Tego nie mogę natomiast napisać w przypadku bugów. Zdarzało mi się podczas gry, by podczas wykonywania ataku kończącego by przeciwnik zapadł się pod ziemię, co najczęściej się zdarzało na schodach lub wzniesieniach, czy też jakieś postaci zawiesiła się animacja, więc też musiała wykonać ją podobnie po tym jak do niej podeszliśmy. Na szczęście to nie są jakieś spore błędy, więc nie jest to coś co psuje rozgrywkę. Przy problemach z animacjami zwykle pomagało podejście do tej postaci, czasami trzeba było jednak wczytać poprzedni zapis, a nawet ten w którym stoimy przy błędzie, jednak w jednym przypadku musiałem wyłączyć i włączyć całą grę by móc dalej grać. Otóż w pewnym momencie jedna zagadka nie chciała zadziałać, jedno wahadło nie reagowało na moje akcje i nie pozwalało dostać mi się do skrzynki, co prawda opcjonalnej, ale zawsze, więc jedynym ratunkiem był reset gry. Dziwi mnie obecność tego typu błędów, chociaż z drugiej strony patrząc na rozmiar tej produkcji to trochę to rozumiem, jednak zawsze lepiej by było, gdyby gra była ich pozbawiona.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wykorzystanie mitologii to prawdziwa sztuka
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+świetny voice acting
+piękna graficznie

Minusy:
-drobne błędy techniczne

God of War: Ragnarok to produkcja na którą czekałem już od momentu w którym skończyłem poprzednią część, a jak została ogłoszona to tylko czekałem na moment w którym będę mógł zakupić konsolę Playstation 5 i złożyć preorder na tę produkcję. Nie da się ukryć, że poprzez doświadczenia płynące z poprzedniej części moje oczekiwania były wysokie, chociaż chciałem tylko podobnej jakości. Na całe szczęście moje oczekiwania zostały zaspokojone, a wręcz napiszę, że nawet przewyższone. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To naprawdę świetna produkcja w którą się bardzo przyjemnie gra, wręcz jestem w stanie napisać, że jak dotąd jest najlepszą odsłoną całej serii, co prawda męczą ją pewne problemy, jednak nie na tyle duże by zepsuły nasze wrażenia z całości. Zdecydowanie warta zagrania, a jeśli graliście w poprzednią odsłonę i się Wam spodobała, to ten tytuł jest wręcz pozycją obowiązkową.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece: Pirate Warriors – Recenzja

One Piece: Pirate Warriors jest pierwszą częścią serii Pirate Warriors, która stanowi spin-off serii Dynasty Warriors. Cała seria jest inspirowana anime/mangą o tytule One Piece twórczości Eiichiro Ody. Towarzyszyć będziemy postaci Monkey D Luffy’ego obdarzonego mocą rozciągliwego ciała w jego drodze do osiągnięcia statusu króla piratów. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ta produkcja? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie nie jest możliwa do kupienia w wersji cyfrowej w żadnym ze sklepów.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Śledzić będziemy tutaj historię Monkey D Luffy’ego, który wyrusza na morze w pogoni za marzeniem by zostać legendarnym królem piratów. Akcja rozpoczyna się po dwuletniej przerwie w której to główny bohater, oraz jego załoga, trenował by stać się silniejszym i dać sobie radę z silniejszymi przeciwnikami. Etap ten też służy jako samouczek, który pokazuje czym jest ta gra i w jak się w nią gra. Po tym etapie odrobinę cofamy się w czasie w którym to załoga spotyka się na statku i zaczynają wspominać o momentach w których się poznali, jak walczyli z silniejszymi przeciwnikami i przygotowują się do przybycia do Archipelagu Sabaody z którego mają to ruszyć do tzw. Nowego Świata. Cała fabuła inspirowana jest anime/mangą autorstwa Eiichiro Ody. Nie jest to dokładne przeniesienie historii z ekranów/kart mangi na grę, jednak wykonane tak, aby jak najbardziej oddać sens danych rozdziałów. Historia zawarta w tej produkcji toczy się od Orange Town, czyli pierwszego starcia z Klaunem Buggym i kończy się na finale wojny w Marineford. Ciężko tutaj opisywać historię, ponieważ składa się ona z kilku historii, które co prawda niejednokrotnie mają swoją ciągłość, jednak dalej są swoimi osobnymi rozdziałami w przygodach załogi słomianego kapelusza. To co napisałem tutaj na początku jest takim wstępem, ponieważ więcej tutaj nie da się napisać, a to dlatego, że nawet jak bym przybliżył Wam pierwszą misję to ten opis już nie będzie aktualny do reszty. Historia jest tutaj opowiadana na trzy sposoby. Pierwszym z nich jest narrator, który opowiada wydarzenia sprzed epizodu oraz na czym on polega. Jest to swego rodzaju wprowadzenie do danych misji, jak i samego świata gry. Trochę w ten sposób przybliża nam on postacie, które się pojawiają i te które nie dostały swoich pięciu minut w grze. Drugim sposobem są klasyczne przerywniki filmowe, które zwykle pojawiają się na początku oraz na końcu każdego rozdziału. Jak można się domyślić stanowią one otwarcie i zamknięcie, jak i potrafią lepiej oddawać emocje, które w niektórych miejscach są bardzo ważne. Nie oczekujcie jednak, że zobaczycie to samo co w anime, ponieważ są tu pewne ograniczenia, jak chociażby w ilości postaci, nawet jeśli dany charakter był ważny dla danego rozdziału. Ostatnim typem opowiadanej historii jest styl visual novel, czyli po prostu obrazki postaci 2D wraz z tekstem, chociaż w tym przypadku są przynajmniej dubbingowane. Występują one w czasie rozgrywki, a także podczas posiedzeń na statku na którym załoga wspomina swoje przygody. Brzmi to naprawdę przyjemnie, jednak jest tutaj parę rzeczy, które sprawiają, że nie da się w pełni cieszyć z historii. Zacznijmy od tego, że niby jest tutaj dosyć spory kawał historii, jednak nie wszystkie rozdziały zostały przedstawione w grze. Brakuje tutaj w sumie sześciu rozdziałów, jak chociażby Romance Dawn, Syrup Village, czy Thriller Bark, czyli w zasadzie scen w których poznajemy trzech członków naszej załogi. Nawet w czasie gry Brook, jeden z naszych towarzyszy, wspomina, że jego historia została pominięta, co tylko nam pokazuje, że był to celowy zabieg. Mimo wszystko takie rzeczy można jeszcze jakoś zrozumieć, jednak najbardziej bolał mnie brak Loguetown, czyli ostatniego przystanku przed wypłynięciem na Grand Line, który był bardzo ważny dla historii, ponieważ poznawaliśmy wtedy ważną postać, która stała się pewnym rodzajem wrogim przyjacielem, wręcz rywalem, dla głównego bohatera. I też tak jak już wcześniej pisałem, brakuje tutaj wielu postaci, które były ważne dla historii. I ponownie, można zrozumieć i wybaczyć brak takich postaci jak król Alabastry, siostry Nami, czy jakichś pionków z załogi Arlonga, tak jeśli brakuje takich postaci jak Smoker, Tashiki, Moria, czy nawet Shanks, to już mamy jakiś problem. Z kolei też mamy takie postacie jak Ace czy Garp, które pojawiają się dopiero w rozdziale Marineford, co trochę nie ma sensu, ponieważ odbiera to pewien ładunek emocjonalny w pewnych scenach. Wspomniałem, że Shanksa nie ma w tej grze i jest to prawda, ale zostaje wspomniany dopiero na koniec. Z tego też powodu jest to gra głównie skierowana dla fanów serii, ponieważ jeśli chcielibyście zapoznać się z tą serią, to taka gra będzie złym wyborem. Nie wszystko tutaj może być jasne dla osób zupełnie nowych w tej serii i też nie do końca te emocjonalne momenty będą na Was tak samo oddziaływać, chociaż w tym przypadku zostały dosyć sensownie wykonane. Osobiście jestem fanem serii i wiem dokładnie jak przebiegały te rozdziały w anime, więc łatwiej mi było zrozumieć fabułę, a emocjonalne momenty naprawdę wyciskały łezkę z oka. Tutaj akurat należy napisać, że te momenty mogą również zadziałać na Was, nawet jeśli nie jesteście zaznajomieni z materiałem źródłowym, ponieważ zostały wykonane naprawdę dobrze wizualnie i fabularnie. Szkoda jednak, że tytuł ten został wykonany dla fanów wyłącznie, co teoretycznie jest czymś normalnym, chociaż zwykle twórcy starają się sięgnąć również po nowych graczy. Mimo wszystko jeśli zaczynacie swoją przygodę z One Piece lub już ją oglądacie/czytacie to jest to tytuł dla Was.

Zakończenia w grach anime na postawie tytułów, które są dosyć długie lub ciągle trwają, a nie wszystko się zmieści w jednym tytule, są dosyć mocno przerabiane. Widzieliśmy to w wielu grach i nieraz wygląda to dosyć śmiesznie i całkiem nielogicznie. W przypadku tego tytułu akurat nie mamy tego problemu, ponieważ twórcy postanowili skorzystać z dwuletniej przerwy jako swojego zakończenia. Może wydawać się to dosyć łatwym zagraniem, jednak jest to bardzo sensowne i wbrew pozorom świetne. Coś podobnego mogliśmy zobaczyć w grze Naruto Ultimate Ninja Storm w którym wykorzystano również taką przerwę. Brakowało tu co prawda paru postaci, tak jednak bardzo przyjemnie się je oglądało i w zasadzie się nakręcało na kontynuację lub przynajmniej na obejrzenie materiału źródłowego. Wcześniej pisałem, że może to nie być odpowiednia gra dla osób, które dopiero chcą się zapoznać z tą serią, jednak zakończenie sprawia dosyć inne wrażenie, więc może jednak warto spróbować. Osobiście mi się bardzo spodobało, wykonane z emocjami, a także z taką chęcią zobaczenia co będzie dalej, czyli wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno.

Klimat – Lokacje

Klimat gier na postawie anime/mangi jest dosyć specyficzny, ponieważ głównie uderza on w osoby zaznajomione z materiałem źródłowym, ale też potrafiący trafić do nowych fanów. Oczywiście jeśli nie podoba Wam się taki styl, czyli dosyć kreskówkowy z różnymi udziwnieniami z Japonii, to nawet jeśli byłby to najlepszy tytuł danego roku, to i tak nie poczujecie tego klimatu, co może spowodować, że cała gra Wam się nie spodoba. I tak jak zwykle pisze w recenzjach tego typu gier, zachęcam do spróbować i sprawdzenia danego tytułu, ponieważ może się okazać, że jednak nie jest to taki zły tytuł jaki Wam się wydaje, chociaż w tym przypadku celowałbym w nowsze odsłony. W przypadku tego tytułu klimat buduje tutaj fabuła, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika. O fabule już się rozpisywałem, jednak w przypadku klimatu tutaj należałoby rozdzielić to na dwie części, jak to działa na fana oraz jak działa na zwykłego gracza. Dla fana fabuła może być bardziej klimatyczna ze względu na możliwość odegrania tych kilkunastu rozdziałów jako ich bohater, poczucia tych emocji, które towarzyszyły podczas oglądania anime, czy czytania mangi. W tym w zasadzie mają przewagę gry anime od gier na podstawie filmów, ponieważ są lepiej zrealizowane i trafiają bardziej do fanów. Dla nowych graczy również fabuła może być klimatyczna ze względu na swój humor, a także właśnie te emocjonalne momenty, które powinny zadziałać na każdego, ponieważ są wykonane naprawdę świetnie. Sporą częścią fabuły są postacie, którymi sterujemy oraz tych które spotykamy, co prawda nie ma ich tutaj aż tak dużo jak być powinno, tak jednak ci którzy tutaj są zostali wiernie oddani. Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, ma swój charakter i po prostu da się każdego polubić, a jako, że jest to dosyć humorystyczny tytuł to tym bardziej to pomaga w budowaniu klimatu. Co ciekawe graficznie nie jest to brzydki tytuł, co może być obawą w tego typu grach, jednak przeniesienie postaci 2D w 3D okazało się całkiem dobre. Każda z postaci wygląda tak jak wyglądać powinna i zachowali swój styl. Każdy z Was kto chociażby tylko słyszał, nie musiał grać, o serii Dynasty Warriors to wie, że nie należy ona do aż tak bardzo rozbudowanych rozgrywkowo gier, jednak w przypadku tego spin-offu twórcy podnieśli poprzeczkę. Rozgrywka jest dosyć urozmaicona, daje trochę możliwości i po prostu przyjemnie się w nią gra. W tym wszystkim przygrywa nam naprawdę świetna muzyka, która może nie została wzięta z anime, tak sprawia, że przyjemniej się gra, emocjonalne momenty są mocniejsze, no i przyjemniej się jej słucha. Nie da się ukryć, że klimat jest tutaj naprawdę dobry, chociaż może być lepszy jeśli jesteście fanami, niestety jednak nie jest on idealny. Należy zacząć od oczywistego, czyli braki w rozdziałach oraz postaciach. Oczywiście nie jest to coś co koniecznie muszą zauważyć osoby niezaznajomione z materiałem źródłowym, chociaż niektóre braki zauważą nawet takie osoby. Nie wychodzi to na plus grze, ponieważ i tak jest dosyć krótka. Podobnie wygląda sytuacja z dodatkowymi trybami po zakończonej fabule, nie są one zbyt ciekawe i wcale nie zachęcają do ich ogrywania. Nie są to może jakieś wielkie błędy, jednak takie, które mogą nam zepsuć ogólne wrażenia i warto o nich wiedzieć przed przystąpieniem do gry. Mimo wszystko bawiłem się dobrze, chociaż liczyłem na trochę lepszy klimat po tytule opartym na takim materiale źródłowym.

Lokacje są dosyć wierne zaczerpane z anime/mangi, jednak nie są one dosłownie przeniesione, ponieważ byłoby to po prostu niemożliwe. Ich styl oraz główne budynki lub znane miejsca zostały zachowane, jedynie zostały przekształcone tak by zostały dopasowane do rozgrywki. Zwiedzimy tutaj kilka rodzajów wysp, jak i czasami nawet statek. Ciężko tutaj jest je wymieniać, ponieważ każdy rozdział toczy się w zupełnie innym miejscu, więc tak właściwie nie ma sensu ich wymieniać. Lokacje są naprawdę szczegółowe, chociaż są na jednej mapie znajdzie się nawet sporo powtórzeń, nawet jeśli dzięki rozgrywce mapy są trochę bardziej zróżnicowane. Co prawda mapy są tutaj tylko fabularnym umiejscowieniem, stanowią tylko coś w rodzaju areny dla rozgrywki, więc nie oczekujcie tutaj momentów w których się zatrzymacie by podziwiać widoki. Same miejsca które odwiedzamy pozbawione są możliwości interakcji, więc dalej utrzymuje się ten styl areny. Mimo wszystko zostały całkiem sensownie zaprojektowane i nawet jeśli nie zwraca się na nie zbyt dużej uwagi, to są dosyć ładne pod względem wizualnym.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj dosyć ciekawym doświadczeniem, ponieważ moją pierwszą grą z tej serii była trzecia część, tak samo jak grałem w niektóre części serii Dynasty Warriors, więc miałem pewną wizję jak będzie wyglądała rozgrywka w tej części. Teraz mogę napisać, że zostałem przyjemnie zaskoczony, ponieważ rozgrywka nie wygląda tutaj tak jak sobie to wyobrażałem. Będziemy tutaj oczywiście walczyć z masą przeciwników, walczyć z bossami, przechodzić przez etapy platformowe, wykonywali zadania, jak i zbierać pewnego rodzaju znajdźki. Nie brzmi to w ogóle wyjątkowo, przynajmniej nie tak jak to opisałem początkowo, jednak gdy zacznie się już w nią grać to wszystko staje się jasne. Rozgrywka została tutaj podzielona na szesnaście rozdziałów oraz prolog, który stanowi tutaj rodzaj misji treningowej. Każda z tych misji podzielona jest na jedną z trzech kategorii: Action, Musou, a także Boss. Pierwsza z nich łączy ze sobą walkę z elementami platformowymi, zwłaszcza z naciskiem na to drugie. Drugie to typowa nawalanka z masą przeciwników bez żadnych elementów platformowych. Trzecie to wyłącznie walka z bossem bez elementów platformowych oraz z brakiem, lub niewielką ilością, walki z pomniejszymi przeciwnikami. Oczywiście każda walka kończy się pewnego rodzaju walką z bossem, jednak ten ostatni rodzaj jest nastawiony na sporo większą walkę. Każda też misja posiada swoje własne zadania, nie zawsze one oznaczają pokonanie danego przeciwnika, a chociażby odbicie jakiegoś terenu spod panowania przeciwnika, ochrony danej postaci, czy doprowadzenie jednej postaci, lub grypy, do konkretnego miejsca. Nie są to oczywiście skomplikowane misje, które wymagają od nas nie wiadomo jakiego angażu, jednak odróżniają je od bezmyślnej bijatyki. Takim elementem są również elementy platformowe, które zostały tutaj wprowadzone dosyć sensownie. Nasz główny bohater zjadł diabelski owoc, który sprawił, że jego ciało stało się gumą, czyli może się dowolnie rozciągać. Właśnie z tych umiejętności korzystają te etapy, ponieważ zwykle polegają na wystrzeliwaniu się na niedostępne dla innych postaci miejsca. Z czasem te etapy robią się coraz dłuższe oraz stawiają coraz większe wyzwanie. Muszę przyznać, że zostały wykonane naprawdę dobrze i co mi się bardzo spodobało, to gra stopniowo pokazywała nam nowe możliwości i to w taki sposób, że nawet w ostatnich etapach zostały wprowadzone kolejne możliwości. To sprawiło, że te elementy nie stały się nudne i męczące, cały czas można było odkryć coś nowego.

Największą częścią tej produkcji jest jednak walka, więc tutaj też trzeba byłoby ją dokładnie opisać. Na wstępie jednak napiszę, że nie oczekujcie tutaj wymagającego nauki systemu walki, ponieważ jest to jednak dosyć prosta gra. W głównej fabule będziemy się wcielali w postać Monkey D Luffy’ego, a także w niektórych momentach w inne postacie, chociaż w dużo krótszych etapach. Każdą z postaci walczy się trochę inaczej ze względu, że każda prezentuje inny styl walki. Mamy tutaj dostępne różne kombinacje ataków, które mogą zadawać więcej obrażeń lub na szerszy obszar. Problem polega tu na tym, że dosyć szybko przestajemy się nimi bawić, ponieważ równie szybko przekonujemy się, że wystarczy tutaj przyciskać jeden przycisk by pokonać większość przeciwników. Jednym z problemów jest tutaj fakt, że walczymy z setkami przeciwników jednocześnie, którzy teoretycznie od siebie różnią się sposobem walki, czasami nawet i rozmiarem, jednak są to jedynie pionki, które tak naprawdę nie stanowią żadnego wyzwania, jedynie bossowie na koniec poziomów potrafią faktycznie stanowić jakieś wyzwanie. Największym problemem jest tutaj jednak poziom trudności, który jest śmiesznie niski nawet na najwyższym poziomie. Gra oferuje nam trzy poziomy trudności, od łatwego do trudnego, jednak jedyne co się w nich zmienia to wytrzymałość oraz zadawane obrażenia przez bossów. To jedyne momenty w których poziom trudności faktycznie może stanowić jakiekolwiek wyzwanie, chociaż można stwierdzić, że jest to dosyć tani sposób, ale lepsze niż nic. Nie będę ukrywał, że właśnie ten niski poziom trudności zabija przyjemność z walki. Oczywiście pozostałe elementy są dosyć przyjemne, jednak głównym daniem i jeśli ono nie sprawia aż takiej przyjemności to mamy problem. Na całe szczęście starcia z bossami zostały tutaj ciekawie zrealizowane, ponieważ nie zostały wykonane w taki prosty sposób. Każda walka jest zupełnie inna, ponieważ każdy z nich również posiada zupełnie inny styl walki, więc wymagają od nas przystosowania się do ich stylu. W porównaniu do reszty starć, to te akurat stanowią wyzwanie, czasami swoją nieprzewidywalnością, a czasami wymagają od nas szybkich reakcji. Bardzo mi się one spodobały i zostały w pamięci, takie pozytywne zaskoczenie w stosunku do reszty starć. To wszystko zmieściło się w około dziewięciu godzinach gry, co jest niby w porządku wynikiem, jednak jak na tego typu produkcję jest dosyć słabym wynikiem, gdzie nawet nie ratują go tryby dodatkowe.

Po ukończeniu fabularnego trybu mamy możliwość pobawić się w dwóch dodatkowych trybach, czyli Another Log oraz Challenges. Oryginalnie były trzy, ponieważ dochodził jeszcze tryb multiplayer, jednak znalezienie graczy chętnych do gry jest właściwie niemożliwe, nawet jeśli serwery dalej są aktywne, więc jedyna możliwość to znalezienie znajomego, który chciałby zagrać z Wami. Another Log to seria misji dla postaci, które odblokowujemy podczas trybu fabularnego. Oczywiście są to misje w których nie mamy tych elementów platformowych i jest to w sumie dosyć ciekawy na przedłużenie zabawy oraz sprawdzenia innych postaci. Mamy tutaj niestety dwa problemy. Pierwszym problemem jest tutaj oczywiście poziom trudności, który nie zachęca by próbować rozgrywki innymi postaciami. Drugim jest naprawdę mała liczba postaci, ponieważ mamy tutaj dostępnych tylko trzynaście grywalnych postaci, co jest śmiesznie niską liczbą jak na tę serię, a to dlatego, że bez problemu mogłoby być ich tutaj minimum dwa razy więcej. Jakby tego było mało to jedynie Luffy otrzymał wersję z Nowego Świata, i ogólnie wszystkie skórki, nawet jeśli mogliśmy zobaczyć resztę załogi w tej wersji. Jestem w stanie zrozumieć, że nie są to zbyt rozbudowane tryby dodatkowe, jednak wydaje mi się, że nie byłoby problemu dodać postacie, które występują już w grze, bez konieczności dodawania ich spoza niej. Challenges to wyzwania dla postaci, które w zasadzie oznaczają tryb boss rush, czyli ciągłe walki z bossami i to nie tylko pojedynczo, a nawet z trzema naraz. Muszę przyznać, że jest to tryb, który akurat mi się spodobał, ponieważ akurat walki z bossami były tymi trudniejszymi. Niestety jest on również dosyć krótki, więc na dłużej on nas nie przyciągnie. Trochę szkoda, że nie zostały rozwinięte te tryby, ponieważ gdyby były one świetne, to spędzilibyśmy kolejne godziny przy ekranie.

Nie do końca można nazwać to znajdźkami, raczej czymś w stylu kolekcji zbieranej poprzez granie. Piszę tutaj o monetach, które zbieramy poprzez kończenie poziomów, niezależnie czy fabularnych lub z dodatkowego trybu, a także czasami możemy je znaleźć ukryte na mapie. Dokładnie ich nie liczyłem, jednak jest ich masa, ponieważ znajdują się na nich portrety postaci, czasami w paru wersjach, jak i różne symbole. Samo zbieranie ich ma dwa cele, pierwszym z nich jest czysto kolekcjonerski, a drugi to każda moneta daje naszej postaci pewne dodatki do statystyk, jak i również kombinacja trzech konkretnych pozwala na odblokowanie pasywnej umiejętności. Bardzo fajne wykorzystywanie elementów kolekcjonerskich, które mają również zastosowanie w rozgrywce. Problem zaczyna się niestety wtedy kiedy chcemy zebrać je wszystkie i przy tym odblokować wszystkie umiejętności. Tych monet jest sporo, to prawda, jednak ich otrzymywanie jest zupełnie losowe i często możemy trafić na takie same jakie już zdobyliśmy. Osobiście nie podjąłem się zebrania wszystkich, jednak czytałem kilka opinii i potrafi to zająć kilkadziesiąt godzin, aby zebrać wszystko. Niestety jest to konieczne jeśli planujecie odblokować wszystkie osiągnięcia w grze. Bardzo nie lubię takich losowych mechanik, ponieważ niepotrzebnie one wydłużają i utrudniają rozgrywkę, nawet w kwestii elementów kolekcjonerskich.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa została wykonana tutaj dosyć prosto, jednak w odpowiedni sposób, aby mogła pomóc budować odpowiedni klimat, jak i sprawiać by przyjemniej się grało. Muzyka została tutaj tak nagrana, aby była dopasowana bardziej do przygodówki, a przynajmniej by zachęcały do przygód, oraz do samego stylu materiału źródłowego, czyli w zasadzie wychodzi na to samo. Nie są to wzięte z anime utwory, jednak słychać tutaj pewne podobieństwa, czyli słychać czym były inspirowane. Brzmią naprawdę przyjemnie i działają dokładnie tak jak powinny, czyli uprzyjemniają nam grę. Każdy z nich został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do tych, które mają mieć jakąś moc emocjonalną. Nie ma tutaj niestety żadnych utworów, które zapadają szczególnie w pamięć, czy takich, które możemy trzymać na naszej playliście, jednak nie jest to żaden minus, ponieważ w grze działają one tak jak należą. W przypadku dźwięków otoczenia jest w zasadzie podobnie, wykonane prosto, ale działające po prostu świetnie. Usłyszymy tutaj odgłosy uderzeń, wystrzałów z broni, zderzeń mieczy, wybuchy, kroki, rozciąganą gumę, i inne tego typu odgłosy. Brzmi to całkiem dobrze, może nie do końca realistycznie, ale w stylu anime, czyli tak jak powinno to brzmieć w tego typu grze. Nie ma co tutaj pisać więcej, cała ścieżka dźwiękowa została wykonana dosyć prosto, jednak jednocześnie świetnie dopasowana do gry, jak i świetnie budująca klimat. Osobiście mi się bardzo spodobała i może mogła być lepsza, ale i tak stoi na odpowiednio wysokim poziomie, który powinien zadowolić wielu.

Voice acting jest tutaj po prostu świetny, co nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza, że mamy tutaj wyłącznie oryginalny japoński dubbing rodem z anime. W moim odczuciu jest to najsensowniejsze i najlepsze rozwiązanie w przypadku takiego typu gry, ponieważ w końcu opiera się na japońskiej twórczości. Nie usłyszymy tutaj żadnych nowych głosów, których byśmy nie usłyszeli w adaptacji telewizyjnej, co jest w zasadzie zrozumiałe, ponieważ nie pojawia się tutaj żadna nowa postać, które fani by nie znali. Dla osób, które nigdy nie oglądały anime, to muszę przekazać, że aktorzy zostali dobrani naprawdę dobrze, świetnie wcielili się w swoje postacie dzięki czemu słychać w ich głosie emocje, pasje oraz determinację. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może być problemem brak chociażby angielskiej wersji językowej, co staram się zrozumieć, chociaż ta wersja jest zwykle gorsza, jednak rozumiem preferencje, mimo wszystko polecam spróbować, a przekonacie się o jej jakości. Poza japońskim voice actingiem posiadamy tutaj również angielskie napisy. Nie ma tutaj polskiego tłumaczenia, jednak to nie powinno być problemem, ponieważ nie jest to zbyt skomplikowana seria, więc też słownictwo jest dosyć proste.

Grafika

Oceniając grafikę tego tytułu należy pamiętać, że jest to tytuł z 2012 roku i dodatkowo został wydany jako tytuł ekskluzywny na konsolę Playstation 3. Jak można się domyślić sprawia to, że graficznie tytuł ten będzie odstawał od dzisiejszych tytuł, a zwłaszcza tych ekskluzywnych. Z tego też powodu będę ją oceniał porównując ją do innych tytułów z tego okresu, a jako, że jest to tytuł na podstawie anime/mangi to też do tego typu tytułów będę ją porównywał. Przyznam się szczerze, że zawsze podchodząc do każdego tytułu na podstawie anime/mangi mam pewne obawy, że nie wyjdzie ona tak świetnie i okaże się zwykłym skokiem na kasę, nawet jeśli coraz częściej takie tytuły okazują się coraz lepsze. Największe moje obawy właśnie dotyczą grafiki, ponieważ nie jest łatwo przenieść coś co w oryginale jest w 2D do 3D by wyglądało to sensownie, a już mieliśmy w historii tytuły w których to niezupełnie wyszło. Te problemy jednak nie dotyczą tego tytułu, ponieważ jest ona naprawdę ładny, nawet dzisiaj nie odstrasza pomimo mniejszej rozdzielności. Twórcom udało się połączyć 3D wraz ze stylistyką anime i wygląda to naprawdę dobrze oraz sensownie. Osoby, które znają materiał źródłowy wiedzą, że nie słynie on z normalnej stylistyki, nie stara się być bardziej zbliżony do zasad z naszego świata, chociażby w budowie postaci, no i z tego powodu nie było łatwo wykonać to tak, aby jakoś to sensownie wyglądało. Graficznie tytuł ten wygląda naprawdę ładnie, przyjemnie się patrzy na budynki znane z anime/mangi, tak samo jak na postacie. I właśnie po postaciach najlepiej można zobaczyć czy graficznie tytuł nie został zepsuty. Jak wspominałem postacie nie wyglądają jak na realne standardy, a mimo wszystko w 3D wyglądają naprawdę dobrze. Modele zostały wykonane dosyć szczegółowo, chociaż z niewiadomych mi przyczyn niektóre z nich mają zmienione stroje względem swoich oryginalnych wersji. Nie wiem z czego wynika ta zmiana, ponieważ wątpię by wynikała z powodu praw autorskich. Mimo wszystko nawet w zmienionych strojach wyglądają całkiem ładnie oraz szczegółowo. Równie dobrze wyglądają animacje, które są płynne, zwłaszcza podczas walk i wykorzystywania specjalnych umiejętności. Bardzo przyjemnie się na to wszystko patrzy i nie ma tutaj jakichś takich momentów, które gorzej by wyglądały. Oczywiście gracze, którzy stawiają sobie bardzo wysoko doznania graficzne w grach dzisiaj mogą mieć problem z zagraniem w ten tytuł, jednak jeśli jesteś fanami tej serii to warto dać jej szansę, jeśli macie możliwość zagrania.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Tytuł ten chodzi sprawnie i płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, tak samo jak nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Kawał porządnie zoptymalizowanej gry, która nie wymagała aktualizacji, co jest pozytywnym zaskoczeniem jak na dzisiejsze czasy.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+urozmaicona rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dosyć ładna graficznie
+ciekawa fabularnie…

Minusy:
-…niestety podziurawiona
-zbyt prosta na wysokim poziomie trudności
-mała ilość dodatkowych postaci
-niezbyt ciekawe dodatkowe tryby rozgrywki
-zbyt krótka

One Piece: Pirate Warriors jest tytułem w który chciałem od dawna zagrać ze względu na ogranie trzeciej oraz czwartej części serii i chęci poznania jej początków. Nie miałem zbyt dużych oczekiwać zwłaszcza, że jest to pierwsza część serii, jak i wydana jeszcze na już dosyć starej konsoli. Muszę przyznać, że jednocześnie byłem pozytywnie zaskoczony, jak i trochę się zawiodłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To dosyć dobry tytuł, który cierpi na swoje bolączki. Z tego co zauważyłem to część z tych błędów została poprawiona w nowszych częściach, więc to była dobra podstawa do stworzenia ciekawszych odsłon. Mimo wszystko dosyć przyjemnie było się z nią zapoznać i też jeśli jesteście fanami oraz macie możliwości, to również polecam zagrać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Wstąpienie – Recenzja

God of War: Wstąpienie (ang. God of War: Ascension) jest spin-offem serii hack’n’slashy God of War, a jednocześnie stanowi również prequel dla całej serii. Jest to również ostatnia część serii wydana na konsolę Playstation 3 oraz ostatnią wykonaną w starym stylu. Po raz ostatni przyjdzie nam się wcielić w Kratosa w starożytnej Grecji i poznać jego początki na drodze zemsty na Aresie. Jak zatem prezentuje się ten spin-off? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Santa Monica Studio.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie nie jest dostępna do zakupu w wersji cyfrowej.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Karatos był spartańskim wojownikiem, który dosyć szybko wspiął się w hierarchii wojskowej i sam został dowódcą armii, która przez długi czas była niepokonana, jednak i na drodze takiej armii musiał stanąć ktoś silniejszy. Armia barbarzyńców okazała się zbyt potężna dla spartanów i sam Kratos znalazł się na krawędzi porażki, więc zawarł pakt z Aresem, greckim bogiem wojny, by ten zgładził jego wrogów, a w zamian Kratos stanie się jego sługą. Pakt został wypełniony, z niebios zszedł Ares, który zniszczył armię barbarzyńców i wręczył spartiacie Ostrza Chaosu, które miały stać się symbolem tego paktu. Od tego czasu spartiata stał się sługą Aresa i na jego rozkazy niszczył miasta oraz zabijał jego wrogów, a przynajmniej do momentu w którym Ares podstępem zmusił bohatera w szale do zabicia swojej rodziny. To był moment w którym bohater odmówił dalszej służby bogowi wojny i to spowodowało, że został schwytany przez Furie, starożytne istoty, które strzegły dochowywania przysięg złożonych bogom i karały okropnymi torturami wszystkich, którzy zdecydowali się złamać swoje przysięgi. Kratos został przez nie skazany na wieczność w więzieniu wykonanym w ciele Aegaeona, tytana, pierwszej istoty, która złamała swoją przysięgę, aby przeżywać tortury, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Uwolnić się spartiacie pomógł Orkos, syn Aresa oraz królowej Furii Alecto, który odkrył okropne plany swoich rodziców, więc postanowił pomóc spartiacie, by ten odzyskał utraconą pamięć, która została odebrana mu podczas tortur, jak i był w stanie pokonać Furie. Historia przedstawia początki Kratosa po zerwaniu przysięgi oraz jego rozterki emocjonalne wynikające z tego co zrobił. Z jednej strony ta historia jest ciekawa, bo faktycznie pokazuje skutki złamania przysięgi, co wcześniej wydawało się nie mieć aż takich poważnych konsekwencji. Z drugiej jednak strony w tej części czuć trochę zmęczenie materiału i wciskanie jeszcze więcej rzeczy do historii, którą bardzo dobrze znają fani serii. Nie twierdzę, że jest to zła historia, ponieważ ma ciekawe elementy i momenty, które mogą nas przykleić do ekranu, jednak nic zbyt szczególnie nowego ona już nie wprowadza, tylko po raz kolejny opowiada to samo, ale w trochę innej wersji, więc nie mamy tutaj żadnego zaskoczenia, a też jako, że wyszła po zakończeniu całej trylogii, to też ciężko doszukiwać się w niej odniesień do tej części, co wbrew pozorom wygląda całkiem słabo, ponieważ w chociażby trzeciej odsłonie odnalazły się odniesienia do spin-offów z ery Playstation Portable. Mimo wszystko pomysł był naprawdę dobry, ponieważ początkowo przedstawienie Furii jako potężne istoty, które powstały w wyniku nagromadzenia gniewu podczas wojny bogów z tytanami i okazały się tak potężne, że potrafiły same pojmać tytana, którego następnie torturowały i przekształciły w więzienie, a także były tak potężne i groźne, że budziły postrach nawet wśród bogów. Do tego jak dodamy syna Aresa, który również nie ma zbyt dobrych relacji ze swoją rodziną i w przeciwieństwie do nich, jest istotą dobrą i bezinteresowną, więc postawienie go jako cichego pomocnika Kratosa było świetnym pomysłem. Z tymi elementami historia już w sumie sama się opowiada, nie trzeba jej pomagać, jednak twórcy musieli w każdym fabularnym momencie wspomnieć o martwej rodzinie Kratosa, co również jest dziwnie zmęczonym tematem. Nie będę ukrywał, że sama w sobie historia potrafi zainteresować, ponieważ widzimy trochę z innej strony zamiary Aresa, jak i poznajemy kolejne potężne istoty, ale właśnie czuć, że wyciskanie jeszcze więcej z już pełnej historii, wręcz można wprost napisać, że odczuwa się tutaj zmęczenie materiału. Także cieszę się, że to była ostatnia część w starym stylu, a twórcy zdecydowali się przenieść bohatera na daleką północ oraz zmienić zupełnie styl opowiadanej historii. Myślę, że i tak warto zagrać w tą część, jeśli brakuje Wam greckich klimatów, jednak pod względem historii bardziej trzeba byłoby traktować ją jako ciekawostkę, niż porządne rozwinięcie.

Pod względem zakończenia również nie ma zaskoczenia. Kratos zabija każdego na swojej drodze i obiecuje zemstę na Aresie za dokonaną przez niego zbrodnię. Jednak wbrew pozorom zostało naprawdę dobrze wykonane, ponieważ wyjaśniło, dlaczego nie widzieliśmy już Orkosa w kolejnych częściach, a także w pewnym sensie rozpoczęło drogę bohatera do zemsty. Nie da się zaprzeczyć, że pod względem filmowym bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Oczywiście też nie do końca da się napisać, czy jest to zakończeni dobre lub też złe, a to głównie zasługa tego, że ciężko jest uznać czyny Kratosa za dobre, jednak też ciężko je nazwać w pełni złymi, więc jest to coś co osobiście mi się podoba. Twórcy niby usprawiedliwiają czyny Kratosa pokazując, że jego wrogowie są jeszcze gorsi, jednak też pokazują konsekwencje tych czynów. Przyznam bez bicia, że akurat zakończenie było tutaj jednym z najlepszych elementów historii, ponieważ również pokazało, że czasami utrata wspomnień nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli historia do końca nie powala, tak dla samego zakończenia warto zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji na pewno nie można odmówić, nawet jeśli historia już tak nie wciąga jak kiedyś, to inne elementy poprawiają sytuację. Seria God of War miała zawsze dosyć ciekawy klimat, który nie będę ukrywał, że zawsze wpasowywał się w to co lubię, czyli hack’n’slash w połączeniu z mitologiczną Grecją, którą osobiście uwielbiam, więc takie połączenie było dla mnie idealne i nie będę ukrywał, że zanim zakupiłem konsolę, to ta seria była jedyną, której bardzo zazdrościłem. I o ile ta część pewnymi elementami odstaje od reszty serii, wręcz śmiało można napisać, że jest jedną z tych gorszych, tak klimatem dalej wciąga gracza od samego początku. Na pewno wpływa tutaj na niego chociaż trochę fabuła, tak lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa, a nawet grafika, już mają dosyć silny wpływ. Fabularnie ten tytuł wciąga tylko przy pomocy Furii oraz Orkosa, czyli przy pomocy antagonistek oraz cichego pomocnika. Te postacie zostały ciekawie przedstawione, każde ich pojawienie się na ekranie powoduje, że wpatrujemy się bardziej, jednak ciągłe przypominanie o tym, że rodzina Kratosa została zamordowana przez niego samego jest dosyć męczące, zwłaszcza, że jest to wiadome od samego początku gry, nawet dla graczy, którzy nie mieli wcześniej styczności z tą serią. Lokacje za to nadrabiają te pewne błędy, ponieważ zostały wykonane w świetnym stylu. Każde z miejsc, które odwiedzamy budzi pewien podziw, jednak są tutaj dwie takie, które szczególnie zapadają w pamięci, a jest to oczywiście więzienie w ciele tytana oraz rozbity posąd Apolla. W tych wszystkich lokacjach została umiejscowiona rozgrywka, która w swoich założeniach jest taka sama jak poprzedniczki, jednak wraz z nowymi mocami. Dalej przyjemnie się walczy, ponieważ potrafi stawić wyzwanie, nawet na poziomie normalnym, chociaż bossowie już nie robią takiego wrażenia jak dawniej i przyznam bez bicia, że trochę zawodzą. To wszystko jest oprawione w dosyć ładną oprawę graficzną, która nawet dzisiaj nie wygląda tak źle, chociaż w erze Playstation 3 dalej nie była to najładniejsza produkcja, ale zestarzała się naprawdę dobrze. W tym wszystkim przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, która potęguje tylko ten bojowy klimat, nakręca nas na dalszą walkę i po prostu brzmi bardzo dobrze. Nie wszystko oczywiście zagrało tutaj tak jak powinno, nie otrzymaliśmy idealnego klimatu, jednak z drugiej strony taki nie istnieje, bo zawsze znajdzie się coś co nie zagra, a i tak w większości przypadków jest to bardzo subiektywne odczucie. Mimo wszystko klimat jest tutaj dosyć silny, wciąga od pierwszych starć i sprawia, że przyjemniej się gra. Warto zagrać, ponieważ nawet jeśli niektóre elementy nie są najlepsze, to reszta bardzo nadrabia w jakości.

Lokacji zaskakująco mamy tutaj całkiem sporo, które na dodatek są całkiem zróżnicowane. Zwiedzimy tutaj więzienie, kanały, wioskę, świątynie, jaskinie, rozbity posąg, a także inne tego typu miejsca. Różnią się nie tylko swoim rodzajem, a także typem, czyli niektóre z nich mogą być dosyć korytarzowe z większymi arenami, tak samo jak niektóre są bardziej platformowe, nastawione na zręczność gracza, ale także mamy takie, które łączą te dwa typy w jednych lokacjach. I co najważniejsze przeplatają się ze sobą, powodując, że grając w ciągu nie spotykamy cały czas tych samych typów miejscówek. Same lokacje są częściowo otwarte, chociaż oczywiście do celu prowadzi tylko jedna ścieżka, tak zwykle znajdujemy jakieś poboczne ścieżki, czy ukryte pomieszczenia, które zwykle ukrywają jakieś znajdźki. Także takie elementy zachęcają do eksploracji, a jak dopiszemy do tego bardzo ładnie zaprojektowane miejsca, pełne szczegółów, a także zniszczalnych przedmiotów, to jeszcze bardziej zachęca do zwiedzania. Nie da się ukryć, że lokacje są tutaj bardzo ładne i szczegółowe, zdecydowanie bardziej to zachęca do gry oraz walki w takim otoczeniu.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się aż tak bardzo od klasycznych odsłon, wręcz różnice są tutaj głównie kosmetyczne. Dalej będziemy eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, ulepszać nasze umiejętności, a także zbierać znajdźki. To taki dosyć podstawowy zestaw w tej serii. W przypadku eksploracji to już trochę o niej pisałem, do celów misji zawsze prowadzi jedna ścieżka, jednak po drodze możemy trafić na jakieś rozgałęzienie, zamknięte kraty, czy kruchą ścianę, które mogą kryć za sobą jakiś sekret, czy po prostu jakąś skrzynkę z dodatkowymi punktami. Oczywiście droga do celu nie zawsze jest prosta, czasami dochodzą tutaj elementy platformowe w których testowana jest nasza zręczność. Muszę przyznać, że nie lubię takich elementów w grach, ponieważ bywają dla mnie trudniejsze niż wieloetapowe starcia z bossami, jednak w tym przypadku nie są aż tak irytujące, chociaż faktycznie momentami potrafią być wymagające, ale za to satysfakcjonujące. Podczas przemierzania lokacji w drodze do celu staniemy naprzeciwko wielu zagadkom, które również zaskakująco stoją na wysokim poziomie. Zagadki podzielone są tutaj na poziomy trudności, które oczywiście rozciągnięte są od tych prostszych aż po trudniejsze, a co ciekawe również są wymieszane. Zwykle są paroetapowe, przykładowo tutaj trzeba przesunąć dźwignię, a następnie szybko gdzieś coś przeciągnąć, a następnie stanąć w odpowiednim miejscu. To tylko jeden przykład, ponieważ znajdą się tutaj też takie, które po prostu wymagają zabicia odpowiedniego przeciwnika, czy czasówki, polegające na pociągnięciu za dźwignię i szybkim dostaniu się odpowiednie miejsce. Sporo łamigłówek również powiązanych jest z jednym przedmiotem z naszego wyposażenia, a konkretnie mocy kontroli przedmiotów w czasie, czyli po prostu naprawiania lub też niszczenia danych elementów. Nie będę ukrywał, że te sprawiły mi najwięcej problemów i też nie będę ukrywał, że były niezwykle satysfakcjonujące jak udało mi się je ukończyć bez korzystania z pomocy poradników. Po drodze możemy również trafić na skrzynki w czterech kolorach – zielonym, niebieskim, czerwonym oraz szarym. Szary chowa w sobie znajdźki, ale o nich trochę później. Reszta skrzynek po otwarciu wypuszcza z siebie pewne, nazwijmy to, punkty, które mają nam pomóc. Zielone leczą nasze zdrowie, a niebieskie odnawiają punkty many. Z kolei czerwone służą nam jako punkty ulepszania naszych umiejętności oraz wyposażenia. W czasie gry natrafimy na fabularne momenty w których zdobywamy nowe umiejętności lub też elementy wyposażenia, więc też nie będzie sytuacji w których jakimś cudem ominiemy coś, ponieważ też część z nich służy później do rozwiązywania zagadek. Każdy z tych elementów możemy ulepszyć na kilka poziomów, dzięki czemu odblokowujemy większe obrażenia, nowe kombosy, czy nawet jakiś czar powiązany z żywiołem danego wyposażenia. Działa to na podobnych zasadach jak w poprzednich częściach, jednak jednym co mnie tutaj jednak trochę irytowało, to w przypadku nowych mocy w naszych ostrzach by odblokować nowy czar musimy całkowicie ulepszyć daną umiejętność. Oczywiście zebranie wystarczającej ilości punktów by ulepszyć te wszystkie elementy nie jest zbyt trudne i aż tak czasochłonne, jednak niekoniecznie musimy lubić korzystać z tych elementów wyposażenia i może chcemy zainwestować w coś innego, więc niestety musimy sobie darować jedno lub drugie. Największą zmianą jednak w tej serii, a przynajmniej w greckiej sadze, jest zmiana systemu zapisów. Także od tej części nie będziemy zapisywali w odpowiednich tego miejscach, a otrzymaliśmy tutaj autozapis, co ma swoje plusy i minusy. Do plusów na pewno możemy dopisać brak długich etapów bez możliwości zapisania, mniejsza droga po śmierci i nie musimy się zastanawiać kiedy ostatni raz zapisaliśmy. Niestety największym minusem tutaj jest to, że jeśli nam zależy na zebraniu wszystkiego, a jednak coś przypadkowo ominęliśmy po drodze i dowiemy się o tym po czasie, to nie możemy wrócić do tego etapu przy pomocy wczytania zapisu, a musimy zacząć od początku. Także wszystko tutaj zależy od tego jak na to patrzymy. To wszystko zmieściło się w około ośmiu godzinach gry, co jest dosyć dobrym czasem jak na tę serię i te wcześniejsze części. Nie będę ukrywał, że nawet nie wiem kiedy mi ten czas zleciał, ponieważ bawiłem się naprawdę dobrze. Oczywiście nie jest to idealna gra, nawet nie może stać przy najlepszych odsłonach tej serii, jednak można czerpać z niej przyjemność, a już zwłaszcza jak lubicie ten gatunek.

Walka jest tu sporym elementem rozgrywki, wręcz można napisać, że jest jego najważniejszym elementem. I pod tym względem również nie przeszła większych zmian, więc jeśli graliście w poprzednie części, to pewnie poczujecie się jak w domu grając w tą część. Będziemy tutaj korzystali z naszych ostrzy, które będą naszą jedyną bronią i dzięki nim możemy korzystać ze słabych oraz silnych ataków, a także łączyć je w różnego rodzaju kombinacje, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. W czasie gry możemy wyposażyć je w moce konkretnych bogów, czyli ogień Aresa, lód Posejdona, elektryczność Zeusa, czy dusze Hadesa. One nie zmieniają naszego wyposażenia, ale dodają im dodatkowych możliwości, jak chociażby zamrożenie przeciwników. Do tego dochodzi wyposażenie, które pozwala nam na chociażby spowolnienie wrogów, czy też stworzenie naszego klona, który pomoże nam w walce. I tak jak już wspominałem, po ulepszeniu do maksymalnego poziomu któregokolwiek żywiołu otrzymujemy czar, którego możemy używać w walce, aby odpędzić się od otaczających nas wrogów. Możemy spokojnie łączyć to wszystko tworząc niezwykłe kombinacje, które mogą robić spore wrażenie. Oczywiście nie można zapomnieć o umiejętności gniewu, czyli krótkotrwałemu zwiększeniu naszych obrażeń oraz odporności. Jest to coś co występuje w każdej grze z tej serii, jednak pod różnymi nazwami. W tej części jednak trochę zmieniono zasady jej działania. W poprzednich częściach pasek gniewu się ładował i po naładowaniu mogliśmy skorzystać z tej umiejętności, jednak w przypadku tej odsłony nasz pasek ładuje się wyłącznie w czasie walki, a gdy z niej wychodzimy to ten zaczyna spadać, więc korzystać z niego możemy wyłącznie wtedy, gdy walczymy z chmarą wrogów, co w zasadzie dosyć często się zdarza. Jest to dziwna zmiana, zwłaszcza, że nie zawsze czujemy potrzebę korzystania z niego na zwykłych przeciwników z którymi damy sobie radę, a chcemy zostawić na większych wrogów. To wszystko będziemy wykorzystywać przeciwko pokaźnej liczbie przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z centaurami, satyrami, chimerami, cyklopami, harpiami, i innymi mitologicznymi stworzeniami. Każdy z tych wrogów ma zupełnie inny styl walki i do każdego trzeba się dostosować, chociaż styl walki to nie jedyna różnica, a są nimi również rozmiar oraz położenie na mapie. Piszę o tym, że cyklopy są wielkie, satyrowie walczą na ziemi, a harpie atakują z powietrza. Przeciwnicy są zróżnicowani, a także, i co najważniejsze, stanowią wyzwanie już nawet na normalnym poziomie trudności. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, którzy są zdecydowanie potężniejsi niż zwykli przeciwnicy, posiadają różne rodzaje ataków, potrafią napsuć nam krwi, a także w większości przypadków to oni odpowiadają za momenty qte, czyli te momenty w których musimy wciskać przyciski wyświetlane na ekranie. Walki z nimi są ciekawe i wymagają od nas pewnego skupienia, jednak niestety mają pewną wadę, a jest nią to, że nie robią już takiego wrażenia. Oczywiście Furie to ciekawy pomysł i walki z nimi są pomysłowe, ale nie powodują takiego efektu, jak walki z którymkolwiek greckim bogiem, a nawet meduza z którą walczymy w pierwszej części powodowała więcej podziwu niż którykolwiek z bossów z tej części. Nie twierdzę, że są złe, bo, jak wspominałem, walki z nimi są ciekawe i wymagające, jednak nie mają już tego czegoś, tego elementu respektu. Podsumowując, walka jest tutaj ciekawa, głównie ze względu na możliwości w walce, a także, że nie jest całkowicie prosta, a potrafi stawić wyzwanie. Walka jest w tej serii głównym daniem, więc jeśli lubicie taki typ gry, to będzie to tytuł dla Was.

Rolę znajdziek pełnią tutaj oczy gorgony, pióra feniksa, artefakty, a także zniszczone skrzynie. Pierwsze dwie znajdźki znajdujemy w szarych skrzyniach, które mogą być ukryte wszędzie, a także niekiedy możemy trafić na nie po drodze. W całej grze znajdziemy dwadzieścia oczy oraz piętnaście piór. Te pierwsze zwiększają nam maksymalny poziom zdrowia, a drugie poziom many. Oczywiście zebranie ich wszystkich zwiększa te poziomy do maksymalnego poziomu, jednak wystarczy zebrać po pięć z nich, aby się zwiększył, więc co pięć zebranych oczu lub piór nasz poziom zdrowia lub many się zwiększa. To są dosyć klasyczne znajdźki w tej serii, które powtarzają się w większości części. Artefakty rozrzucone są w całej grze i nie są zamknięte w skrzynkach, a po prostu leżą na ziemi. Działają na zasadzie cheatów, czyli dany przedmiot może nam, przykładowo, zagwarantować nieskończoną ilość gniewu. W nich jest jednak jeden haczyk, otóż zebrać je musimy w pierwszym podejściu, ponieważ używać ich możemy dopiero w drugim. Mimo wszystko ma to sens, ponieważ gdybyśmy mogli korzystać z nich od razu po zebraniu, to wybór poziomu trudności nie miałby żadnego znaczenia. Takich artefaktów mamy tylko dziesięć, jednak te są już trochę lepiej ukryte. Ostatnim rodzajem znajdziek są zniszczone skrzynie, których jest tutaj tylko siedem i te akurat są najsłabiej ukryte. Są to klasyczne skrzynie z większą ilością czerwonych punktów, jednak są zniszczone, więc nie możemy z nich skorzystać, a przynajmniej dopóki nie zdobędziemy wyposażenia, które pozwoli nam je odnowić. Tak naprawdę uznawane są za znajdźki, ponieważ jest za nie osiągnięcie, jednak z tych wszystkich to akurat jest najmniej ciekawe. Te znajdźki zostały dosyć porządnie wykonane, dają rzeczywiście jakąś realną nagrodę i stanowią główny powód przez który warto tutaj eksplorować tereny, które przemierzamy.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jedynym elementem do którego nie mogę się przyczepić w nawet najmniejszy sposób. To już trochę tradycja w tej serii, ponieważ każda część posiada niesamowicie dobrą muzykę. Co prawda muzyka w tej części jakoś szczególnie nie zapada w pamięci, żaden z utworów nie wyróżnia się za bardzo z tłumu, jednak w grze nadaje ona odpowiedniego klimatu. Nawet jeśli nie zapada, to zaskakująco dobrze słucha się jej poza grą. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów wzmacniając emocje płynące z danych scen, czy też wzmacniając napięcie oraz chęć walki podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że niejednokrotnie to właśnie muzyka bardziej mnie zachęcała do anihilacji masy przeciwników, nawet w momentach w których już byłem zmęczony trochę walką. W podobnym stylu zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, płonącego ognia, rozpadających się budynków, uderzanych ostrzy, odgłosy wielu różnych stworzeń, płynącej wody, czy innych tego typu dźwięków. Po raz kolejny są to dosyć typowe dźwięki, które można usłyszeć w większości gier z tej serii i dalej one stoją na bardzo wysokim poziomie. Bardzo spodobały mi się odgłosy wydawane przez naszych przeciwników, ponieważ są dla nich dosyć charakterystyczne i z łatwością możemy poznać co nas dokładnie atakuje. To wszystko tutaj zawarte tworzy naprawdę niesamowity klimat, który wciąga i sprawia, że gra się zdecydowanie przyjemniej, nawet jeśli czuć tutaj trochę zmęczenie materiału. Także ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj spory plus tej produkcji, głównie za sprawą swojej jakości oraz tego jaki ma wpływ na grę.

W przypadku voice actingu również nie da się ukryć, że stoi on na wysokim poziomie. Tutaj jednak mamy dwa obozy graczy. Jedni wolą grać z polską wersją językową, a drudzy z angielską. Niezależnie po której stronie stoicie, to należy przyznać, że w obu jest po prostu świetna. Polska wersja językowa jest znana nawet osobom, które nie grały w tę serię, a to za zasługą Bogusława Lindy, który udzielił swojego głosu Kratosowi. I trzeba przyznać, że sprawdził się w swojej roli naprawdę dobrze i nawet jeśli reszta obsady nie jest aż tak popularna, tak również nie zawodzi. Osobiście jednak nie dałem rady grać w polskiej wersji, a to przez pana Bogusława, który niezaprzeczalnie jest dobrym aktorem i ma dosyć charakterystyczny głos, no i właśnie przez to słuchając jego kwestii nie widziałem Kratosa, a samego aktora, co bardzo psuło mi niektóre sceny. Oczywiście nie oznacza to, że nie można czerpać z tego przyjemności, ponieważ dalej stoi na wysokim poziomie. W przypadku angielskiego voice actingu, to tutaj również nie ma się do czego przyczepić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, znają swoje postacie oraz potrafią oddać ich emocje, więc przyjemnie się ich słucha. W obu przypadkach językowych możemy włączyć sobie napisy, więc jeśli chcecie grać w oryginalnej wersji językowej, ale nie potraficie zbyt dobrze języka angielskiego, to możecie bez problemu włączyć polskie napisy. Nie zauważyłem żadnych błędów w tłumaczeniu, więc tłumaczenie jest tutaj bardzo dobre.

Grafika

Oceniając grafikę w tym tytule należy pamiętać, że jest to tytuł, który został wypuszczony w 2013 roku jedynie na konsole Playstation 3, więc należy wziąć na to poprawę i oceniać ją na tamte standardy. W tamtym roku wyszło parę bardzo ładnych gier, jak chociażby Grand Theft Auto V, Bioshock Infinite, czy nawet Ryse: Son of Rome, więc też można napisać, że ta część nie miała łatwego zadania by zostać pod tym względem zauważona. Oczywiście jest to popularna seria, więc nie miała problemów z byciem zauważoną. Co ciekawe również nie odstaje pod względem graficznym. Gry z gatunku hack’n’slash w większości przypadków nie są jakoś szczególnie piękne, ale też nie są brzydkie, ponieważ są zwykle pod tym względem uproszczone, a skupione na innych elementach, głównie na rozgrywce. To również jest gra z tego gatunku, jednak nie można napisać, że twórcy zaoszczędzili tutaj na grafice. Można mieć różne zdanie na temat tytułów ekskluzywnych od Sony, jednak nie można zaprzeczyć, że graficznie w większości przypadków wyciskają z konsoli wszystko co jest możliwe, więc nawet jeśli nie jest to gatunek, który słynie z wysokiej jakości graficznej, tak tutaj jest to jeden z jej atutów. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, otoczenie wygląda sensownie, aż przyjemnie się zwiedza, nawet są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać otoczenie, a wszelkie modele zostały dosyć realistycznie, jak na tematykę gry, przedstawione. W 2018 roku otrzymaliśmy nową część tej serii, która jest po prostu śliczna, i jeśli miałbym porównywać te dwie części pod względem graficznym, to oczywiście Wstąpienie nie ma najmniejszych szans w tym starciu. Mimo wszystko nawet dzisiaj można zagrać w tę grę i nacieszyć swoje oczy, ponieważ nadal nie odstaje tak bardzo. Równie ładnie prezentują się modele postaci, jak i przeciwników, które są bardzo szczegółowe, a nawet zróżnicowane. Oczywiście niektóre modele przeciwników się powtarzają, jeśli są tym samym rodzajem, jak chociażby cyklop, to nie zobaczymy ich różniących się od siebie, co jest dosyć logiczne, ponieważ walczymy z dziesiątkami wrogów, więc ciężko byłoby stworzyć tyle różniących się przeciwników i nie przypłacić to spadkiem jakości w innym aspekcie. Bardzo przyjemnie się patrzy jednak na modele postaci u których możemy zauważyć jakieś drobne rany, zabrudzenia, a nawet dokładnie umięśnienie. Szczegółowość jest tutaj dosyć powalająca, a w parze idzie to z płynnymi oraz realistycznymi animacjami, co widać chociażby po scenach walki, które są dosyć szybkie, ale też zaskakująco płynne. To jest to co widzimy podczas rozgrywki, a warto tutaj jeszcze wspomnieć o przerywnikach filmowych, które są po prostu piękne i faktycznie wyglądają jak filmy animowane. Widać różnice między rozgrywką, a przerywnikami, jednak nie jest ona na tyle duża, aby nas wybijała z klimatu. To wszystko tworzy bardzo ciekawe doświadczenia, nawet jeśli gra już ma trochę lat na koncie, a nawet bym śmiało napisał, że ta jakość bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Czuć właśnie tutaj ten brutalny klimat, że nie jest to „czysta” produkcja i to w moim odczuciu jest najlepsze w takiej stylistyce.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, czy też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to dosyć zaskakujące, ponieważ sporo się dzieje na ekranie, a jak wiadomo Playstation 3 miało dosyć dziwną budowę i wymagało sporo pracy przy optymalizacji, więc tym bardziej mnie cieszy, że nie doświadczyłem żadnych problemów i mogłem przyjemnie spędzić czas.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+bardzo satysfakcjonująca rozgrywka
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+historia potrafi zainteresować…

Minusy:
-…mimo wszystko czuć zmęczenie materiału
-mało satysfakcjonujące starcia z bossami

God of War: Wstąpienie to część jednej z moich ulubionych serii, a w dodatku ta część w którą przez długi czas nie mogłem zagrać z powodu nie posiadania konsoli Playstation 3. W między czasie słyszałem wiele opinii graczy o tej części, które zwykle nie były jej zbyt przychylne, więc to też sprawiło, że moje oczekiwania były dosyć ochłodzone. Po zagraniu nie jestem do końca pewny, czy się na niej zawiodłem, a może dostałem to czego oczekiwałem, ponieważ to dalej jest stary Kratos w mojej ukochanej mitologicznej Grecji i dalej rozgrywka stoi na wysokim poziomie, jednak faktycznie podczas gry czuło się to, że z tej serii zaczyna się już odcinać kupony i nie bawi to już tak jak kiedyś. Z tego powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To dalej bardzo dobra gra, jednak powinna być traktowana bardziej jako ciekawostka, jeśli jesteście fanami tej serii. Także jeśli posiadacie jeszcze konsolę Playstation 3 albo też możecie ją sobie od kogoś pożyczyć, to warto spróbować zagrać w ten tytuł dla chociażby przypomnienia sobie starego stylu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War (2018) – Recenzja

gow

God of War jest czwartą częścią głównej linii fabularnej, jednak siódmą częścią legendarnej serii slasherów. Po raz kolejny wcielamy się w spartańskiego wojownika Kratosa, który w tej części porzuca słoneczną Grecję, aby zamieszkać na zimowej północy wśród nordyckiej mitologii. Jednak znając naszego bohatera, możemy być pewni, że w tej części śnieg zmieni barwę na czerwoną.

Gra została wyprodukowana przez Santa Monica Studio.

Wydana została przez Sony Interactive Enterteinment.

Aktualnie można ją kupić za pośrednictwem platformy Playstation Store oraz w sklepach stacjonarnych oferujących gry konsolowe.

Fabuła

gow fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery tej, jak i poprzednich części.

Akcja gry toczy się wiele lat po wydarzeniach znanych nam z trzeciej części God of War. Kratos, spartański wojownik, po wybiciu całego panteonu greckiego, oraz jakimś cudem uniknięciu śmierci, postanawia odpocząć od nieustannej walki, więc wyrusza na daleką, mroźną północ, gdzie zakłada nową rodzinę. Należy też wspomnieć, że prawdziwa natura, jak i historia, Kratosa zostaje ukryta przed synem spartiaty, Atreusem. Cała sielanka zostaje przerwana śmiercią nowej żony i od tego momentu rozpoczynają się przygotowania do długiej podróży, ponieważ ostatnim życzeniem zmarłej było rozsypanie jej prochów na najwyższej z gór. Jednak i przygotowania musiały zostać przerwane po pojawieniu się tajemniczego bóstwa, który okazuje się znać prawdziwą naturę Kratosa co skutkuje potężną walką, która całkowicie przerabia teren wokół domu bohaterów. I od tego momentu wybieramy się w naprawdę długą podróż na najwyższą ze wszystkich światów górę, która na pewno nie będzie prosta ze względu na licznych przeciwników i nagłych zwrotów akcji. Fabuła opiera się o mitologię nordycką, dlatego możecie być pewni, że spotkamy tu takie istoty jak smoki, draugry, jak i olbrzymiego węża świata, dodatkowo usłyszymy o takich osobach jak Odyn, Thor, Tyr, Freya, i wielu innych. Dowiemy się wielu ciekawych rzeczy o bóstwach, które panują nad tą krainą, oczywiście należy mieć na uwadze, że twórcy jedynie inspirowali się mitologią nordycką, więc mity jakie tu usłyszymy są w większości wymyślone przez twórców na potrzeby stworzenia własnej fabuły. Jednak nie oznacza to, że świat przedstawiony jest zły, wbrew pozorom jest bardzo dobry, wszystko jest ze sobą spójnie połączone i jest również ciekawy. Z zainteresowaniem czeka się na kolejne opowieści o bóstwach, wydarzeniach, które miały już miejsce lub też będą dopiero miały, jak przykładowo ragnarok.

Nowa część serii God of War wprowadza sporą ilość zmian w całej grze, a w tym również w fabule. W poprzednich częściach serii fabuła była jedynie tłem dla rozgrywki, nie była porywająca, ale ciekawa, i skupiała się głównie na Kratosie oraz jego zemście. Tutaj nacisk na fabułę jest zdecydowanie większy, jednak nie skupia się jedynie na Kratosie, a bardziej na jego relacji z synem, ale również na historii świata oraz pobocznych opowieści postaci drugoplanowych. Postacie zostały bardziej rozwinięte, każda z napotkanych postaci ma swoją historię i swój charakter. Należy pamiętać, że w tej części nie każda postać jest do nas wrogo nastawiona, a wręcz można by rzec, że większość jest do nas przyjaźnie nastawiona, chociaż tutaj też należy wspomnieć, że wraz z postępem fabularnym następuje ewolucja niektórych postaci, nie tylko Kratosa i Atreusa, chociaż i te są ciekawe, to mogą stać się bardziej przyjaźni, bardziej chętni do pomocy, ale też jest opcja, że staną się do nas wrogo nastawieni. Scenariusz i dialogi zasługują na pochwałę, nie mamy tu zbędnych zapychaczy w fabule, tak samo jak i nie ma głupich dialogów. Tak jak już wspomniałem wcześniej, wszystko jest ze sobą spójnie połączone, świat, dialogi, postacie, fabuła, to wszystko ładnie się ze sobą łączy. Po raz pierwszy w tej serii fabuła jest naprawdę ogromnym plusem tej produkcji.

Zakończenie w pewien sposób jest przewidywalne, jednak samo to co się podczas niego dzieje i droga do samego zakończenia jest naprawdę mocna. Widzimy finał podróży Kratosa i Atreusa, a także wydarzenia, które doprowadziły w ogóle do tego zadania, nie należy też zapominać o zapowiedzi przyszłości. Samo zakończenie otwiera furtkę na kolejną część i z tego co już wiadomo to kolejna część powstaje, a to powoduje, że aż nie mogę się doczekać kolejnych przygód tej dziwnej rodziny. Dodatkowo zakończenie nie jest finałem gry, a to dlatego, że po jego obejrzeniu możemy grać dalej, aby zebrać wszystkie znajdźki i wykonać zadania poboczne, jednak Kratos informuje nas, że czas do domu, gdy się go posłuchamy i wykonamy jego polecenie to mamy okazję obejrzeć dodatkowe, tajne zakończenie, które swoją drogą zapowiada nam przyszłego wroga.

Klimat – Lokacje

gow klimat

Klimat w całej serii God of War nigdy nie należał do słabych, a to głównie za sprawą niezmiennej rozgrywki, jak i miejsc, które odwiedzamy, więc tu pojawiły się obawy, że całkowicie zmieniona gra może utracić swój klimat. I jest w tym sporo racji, ponieważ nowa wersja serii straciła klimat znany nam z poprzednich części, czy to z wersji na konsole stacjonarne, czy też przenośne, ale nie oznacza to, że gra została całkowicie wyprana z klimatu i jest to poważny minus. Napisałem, że nie ma klimatu starych części, a to dlatego, że to nie jest dokładnie taka sama gra, więc i klimat został tutaj zmieniony. W moim odczuciu jest on nawet lepszy, a to głównie zasługa bardzo dobrej fabuły, świetnej ścieżce dźwiękowej, dobremu voice actingowi, ciekawie wykonanym postaciom, a nawet samej rozgrywce. Do tego należy również doliczyć klimat płynący z ośnieżonych, nordyckich terenów oraz śledzenia mitologicznych wydarzeń. Fabułę już opisałem, chociaż szczątkowo, ale należy dodać, że jest ona porządnie naładowana klimatem, a to głównie zasługa dynamicznie rozwijającej się relacji między Kratosem a jego synem Atreusem. To już samo w sobie jest sporym plusem, ponieważ te relacje zmieniają się wraz z postępem gry, w jednym momencie Atreus jest neutralnie nastawiony do Kratosa, aby za chwilę być pozytywnie, a po jakimś zwrocie akcji być negatywny w stosunku do ojca. Oczywiście to nie jest też tak, że takich skrajnych odmian jest sporo, są to wyważone momenty umieszczone w sensowny sposób w fabule. Dodatkowo należałoby wspomnieć o zadaniach pobocznych, których co prawda nie ma tu sporo, jednak każde opowiada jakąś historię i jest niezwykle klimatyczne, dlatego nawet jeśli są to nieobowiązkowe zadania, to i tak warto je wykonywać. O ścieżce dźwiękowej, jak i voice actingu, wypowiem szerzej w odpowiedniej do tego sekcji, jednak należy wspomnieć, że zarówno jedno, jak i drugie świetnie wpasowują się w nowy klimat. Na spory plus wpisuje się ścieżka dźwiękowa w formie chóru rodem ze Skandynawii. Voice acting jest również w bardzo dobry sposób wykonany, jednak zdarzają się momenty w których aktorzy troszkę opuścili swój poziom i w niektórych momentach brzmi to gorzej niż zwykle, co też skutkuje delikatnymi spadkami klimatu, jednak na dłuższą nie psuje to wrażeń. O postaciach również trochę się wypowiedziałem, jednak przypomnę, że każda z napotkanych postaci ma swój własny charakter i historię, co powoduje, że świat wydaje się realniejszy, a na pewno bardziej klimatyczny. Można w tym momencie rozbijać każdy elementy gry i go dokładnie analizować pod kątem wpływu na klimat gry, jednak nawet jeśli bym to w tym momencie zrobił, to i tak wyszłoby na to, że jest to bardzo klimatyczna gra, która przy jej pomocy wciąga i zmusza do ciągłego grania.

Świat gry to wielka, otwarta mapa po której możemy się dowolnie poruszać, oczywiście niektóre przejścia są zablokowane, a odblokować je możemy zdobywając odpowiednie zdolności lub ekwipunek, które dostajemy wraz z postępem gry. Oczywiście osoby znające chociaż trochę mitologię nordycką wiedzą, że w niej są umieszczone dziewięć światów zamieszkanych przez różne istoty i część z tych światów odwiedzimy. Podstawowym światem jest Midgard, świat ludzi, a poza nim odwiedzimy również Alfheim, Helheim, a także trzy dodatkowe krainy, w tym jeden fabularnie ważny i dwa opcjonalne. Każdy ze światów jest inny, nie tylko pod względem przeciwników, ale też i terenów. Midgard jest górską, śnieżną krainą z lasami, starymi świątyniami i jaskiniami. Alfheim to jasna, kolorowa kraina bogata w roślinność. Helheim to mroźna kraina umarłych pełna starożytnych budowli. Każda z tych krain jest na swój sposób wyjątkowa i zachęca do zaglądania w każdy kąt. Oczywiście można się czepiać, że dana kraina jest mniejsza lub większa albo jest na niej więcej lub mniej rzeczy do zrobienia, jednak w moim odczuciu jest to czepianie się na siłę, a to dlatego, że przechodząc przez te krainy w ogóle nie czuć znudzenia, ani nie dostrzega się większych wad, a to dlatego, że są to bardzo ładne tereny i nieraz można się zatrzymać, aby podziwiać widoki. Lokacje zostały przemyślane i mimo, że zrobione w innym stylu niż w poprzednich częściach, to też należy stwierdzić, że idealnie pasują do tej części.

Grywalność

gow grywalnosc

Osoby grające w serię God of War mogły zauważyć, że z części na część seria wprowadzała nowe mechaniki, aby rozwinąć jakoś rozgrywkę i wprowadzić możliwość stworzenia nowych zagadek, jednak nigdy nie zmieniała głównych zasad gry. Stara seria była typowym liniowym hack’n’slashem z kamerą oddaloną od Kratosa z masą przeciwników, ciekawymi zagadkami, ze świetnymi starciami z bossami, a także na dość wymagającym poziomie, takim, że ukończenie jej sprawia przyjemność. Tak jak już pisałem wcześniej, nowa część wywróciła wszystkie znane nam mechaniki do góry nogami. Dalej jest to hack’n’slash, jednak teraz zwrócony w kierunku gier z serii Souls, czyli mniej przeciwników, ale za to są silniejsi, a to też sprawia, że położenie kamery musiało się zmienić i teraz mamy ją ustawioną za plecami Kratosa. Wyjątkowo zaczynając od przeciwników i sposobu walki z nimi opiszę wam pokrótce z czym i czym walczymy oraz o rozwoju postaci i wyposażenia. Nasza podstawowa broń została zmieniona z ognistych Ostrzy Chaosu/Ateny/Wygnańca zostały zmienione na lodowy topór, zwany Lewiatan, którym możemy rzucać, a po przyciśnięciu odpowiedniego przycisku ten do nas wróci. Poza zdolnością powrotu do właściciela, to po trafieniu przeciwnika jest szansa na zamrożenie go. Może się wydawać, że po wyrzuceniu naszej broni jesteśmy bezbronni, jednak Kratos nie jest byle chłystkiem, dlatego możemy atakować wrogów również gołymi pięściami. W dalszej części gry zdobędziemy jeszcze jedną broń, jednak jest ona ważna fabularnie, więc odkrycie jej pozostawię wam. W poprzednich częściach czary dostawaliśmy albo zależały od broni. Teraz czarów mamy zdecydowanie więcej, jednak możemy używać jedynie dwóch czarów na jedną broń, a to dlatego, że są one pod postacią run, które wsadzamy w rękojeść broni. Zdolności z run możemy podzielić na obszarowe, liniowe i na jednostkę. Dodatkowo dalej mamy nasz Spartański Szał, czyli chwilowe wzmocnienie w którym zadajemy większe obrażenia przeciwnikom, jednak w tym trybie Kratos odrzuca swoją broń i atakuje wrogów gołymi pięściami. Pasek szału ładujemy poprzez atakowanie przeciwników lub niszczenie specjalnych kryształów. To wszystko wykorzystujemy przeciwko całkiem sporej liście przeciwników zaczynając od podstawowych draugów, przez wojowników Helheimu, wiedźmy, zjawy, aż po trolle. Oczywiście znajdą się tu istoty z innych światów, jak chociażby ciemne elfy, jednak znajdą się tutaj też istoty władające jakimś żywiołem lub zdolnością, jak przykładowo ogień, lód, trucizna. Starcia z nimi są ciekawe, nie raz emocjonujące, a przede wszystkim satysfakcjonujące. Gorzej niestety wygląda sprawa z bossami. Mamy tu kilka walk z czego tylko trzy są ciekawe, a w tym dwie w których walczymy z tym samym przeciwnikiem. Mamy tutaj też liczne walki z mini bossami, które w zasadzie są takie same, a przeciwnik różni się tylko skórką. Brak quick time eventów sprawia też, że walka nie jest taka zależna od nas, a bardziej filmowa, nie czujemy się jakbyśmy grali w kolejną część God of War, a jakbyśmy grali w kolejny interaktywny film. Mimo, że ogląda i bierze się w nich udział naprawdę przyjemnie, tak jest ich bardzo mało i nie mają w sobie takiej mocy jak to było w przypadku poprzednich części. Dodatkowo mamy opcjonalne starcia z bossami, a dokładniej z Walkiriami, które zadowolą każdego fana Soulsów. W walce pomaga nam również Atreus, który po wydaniu mu komendy strzela strzałami we wrogów, a jak nie wydajemy mu komend, to może chwilowo unieruchomić przeciwnika. Atreus ma dwa typy strzał, spowalniające i ogłuszające. Dodatkowo w fabule mamy dwa takie momenty w których znajdujemy się na większej arenie w której to musimy walczyć z kolejnymi falami wrogów, aby wam niczego nie zaspoilerować to nie zdradzę wam o które konkretnie momenty mi chodzi, jednak nie piszę o nich w pozytywnym znaczeniu, a to dlatego, że nie pasują do całości nowej wersji gry i wydają się wciśnięte na siłę, aby wydłużyć rozgrywkę. W przeciwieństwie do poprzednich części z przeciwników nie wypadają czerwone kule, które służą do ulepszania broni, a dostajemy za nich punkty doświadczenia, które wykorzystujemy do wykupowania umiejętności Kratosa, jak i Atreusa. Możemy je podzielić na walkę konkretną bronią, przy pomocy tarczy, ataki dystansowe bronią, a także umiejętności strzeleckie syna protagonisty. Wykupując te umiejętności odblokowujemy nowe ruchy w walce, a jako, że tych punktów doświadczenia nie dostajemy zbyt dużo, więc przez pierwsze parę godzin walki z podstawowymi przeciwnikami wyglądają tak samo. Nowy God of War wprowadza sporo z systemu znanego nam z gier rpg, więc mamy tu też elementy ekwipunku, takie jak napierśnik, czy też naramienniki, itd., a także do nich statystyki w których możemy wyróżnić witalność, atak, obrona, czy też czas odnowienia. Każdy z elementów wyposażenia możemy ulepszać, a w skład tego wchodzą również i runy. Ulepszanie ich wymaga konkretnych surowców, które możemy znaleźć podczas eksploracji, a ulepszać je możemy tylko u krasnoludzkich kowali. Ulepszanie powoduje zwiększanie poziomu naszej postaci, a czym wyższy poziom tym lepsze umiejętności możemy zyskać. Nowa kamera, zmienione tempo gry, słabsi bossowie, a także nowy rozwój postaci, to wszystko może sprawić, że fani poprzednich odsłon mogą się od niej odbić i jej nie polubić, zaś nowym graczom może ona przypaść do gustu. Sam jestem fanem starych odsłon, jednak dałem szansę tej części i tego nie żałuję, dlatego polecam każdemu fanowi starego Kratosa, aby dać szansę jego nowej wersji.

Walka to nie jest jedynym elementem nowego tej produkcji. Poza nią oddamy się eksploracji, rozwiązywaniu zagadek oraz omijaniu pułapek. Należałoby też wspomnieć, że sam wątek główny wystarcza na około dwadzieścia godzin, a aktywności poboczne na kolejne dziesięć, czyli wychodzi nam gra na trochę ponad trzydzieści godzin co też jest rekordem w tej serii gier. Po raz pierwszy w serii God of War mamy całkowicie otwartą mapę po której możemy się swobodnie poruszać już po pierwszym starciu z bossem. Oczywiście część dróg jest zablokowana, a odblokować je możemy przy użyciu nowego elementu ekwipunku lub zdolności Atreusa. Te rzeczy zdobywamy podczas wykonywania głównego wątku, jednak po zdobyciu ich nie musimy wracać do pierwszej zamkniętej drogi, możemy na spokojnie ukończyć wątek główny, a to dlatego, że po ukończeniu fabuły możemy dalej grać, aby wymaksować nasze postacie, znaleźć resztę znajdziek i wykonać zadania poboczne. W poruszaniu się po mapie ma nam pomagać mapa do której mamy dostęp w naszym menu, jednak nie jest zbyt pomocna przez swoją średnią czytelność. Podczas eksploracji możemy znaleźć skrzynie z elementami wyposażenia, z surowcami, a nawet z runami mocy. Niestety zabrano Kratosowi możliwość skakania, więc możemy zapomnieć o etapach platformówkowych, jednak patrząc na to jak zmieniła się sama rozgrywka, to nie można uznać tego za minus. W trakcie wykonywania głównego wątku, jak i swobodnej eksploracji, napotkamy na naszej drodze zagadki, które są naprawdę dobrze zrobione. Najczęściej do rozwiązywania zagadek będziemy wykorzystywali nasz topór i jego zdolności, ale również i zdolności Atreusa. Do mniejszości należą zagadki, które nie wykorzystują uzbrojenia naszych protagonistów. Mamy tutaj różnego rodzaju zagadki z różnym poziomem trudności, jednak nie było tu takiej przy której się irytowałem, jedynie troszkę dłużej pogłówkował, ale zawsze po wykonaniu jej czuło się taką przyjemną satysfakcję, a to jest dosyć ciekawe, ponieważ niektóre gry logiczne z zagadkami nie potrafią oddać takiego odczucia jak robi to gra akcji TPP. Często z zagadkami, podobnie jak z eksploracją, wiążą się pułapki, które omijamy na dwa sposoby, przy pomocy naszej zręczności i wyczucia czasu lub właśnie wykorzystania topora Kratosa. Nie ma tych pułapek dużo, jednak przy niektórych również trzeba się na chwile zatrzymać i się zastanowić jak do niej podejść. Podsumowując zagadki i pułapki można dojść do jednego wniosku, zostały bardzo dobrze wykonane i niektórzy, więksi twórcy gier powinni uczyć się od Santa Monica Studio.

Znajdziek mamy tutaj również więcej niż w poprzednich częściach, ponieważ mamy ich aż cztery rodzaje. Pierwszym są kolekcje różnych przedmiotów, przykładowo skandynawskich zabawek, które po zebraniu wszystkich możemy sprzedać kowalowi za niezłą sumkę. Drugim są kruki Odyna, które wyróżniają się swoim zielonym kolorem. Tych natomiast jest naprawdę sporo i to nie jest tak, że one sobie zawsze siedzą na jakimś drzewku, czy też skale, ale niektóre też latają i tu trzeba nieźle nacelować, aby je zniszczyć przy pomocy rzutu toporem. Trzecim i czwartym rodzajem są znajdźki podobne do poprzednich części, które służą do zwiększania paska zdrowia i szału. Zaliczamy do tego jabłka Idunn oraz rogi krwistego miodu, te pierwsze zwiększają nam zdrowie, a drugie szał. Znajdujemy je w specjalnych skrzyniach, które też są pewnego rodzaju zagadką w których musimy najczęściej zniszczyć trzy wazy z namalowanymi runami, aby móc w ogóle otworzyć daną skrzynię.

Ścieżka dźwiękowa

gow muzyka

O ścieżce dźwiękowej już wypowiadałem się wcześniej, jednak akurat w tym tytule to aż jest wskazane, aby wypowiedzieć się szerzej. Jak już wspominałem wcześniej, cała ścieżka dźwiękowa została wykonana naprawdę dobrze i dodaje sporo klimatu, co z kolei wciąga do dalszego grania. Również już pisałem, że większość utworów to typowe chóry skandynawskie i dzięki temu możemy się poczuć jakbyśmy rzeczywiście byli częścią tej, dosyć pokręconej i nieraz dziwnej, mitologii nordyckiej. Dla porównania przed ogrywaniem tej części God of War ograłem dwie gry, które miały się wzorować właśnie na tej samej mitologii. Pierwszą z nich był Vikings – Wolves of Midgard, a drugą nowy dodatek do Titan Quest o nazwie Ragnarok. Nie będę się tu oddawał analizie, której grze wyszło lepiej oddaje mitologię, a ocenię je tak ogólnie pod względem oprawy muzycznej. W tych dwóch tytułach oczywiście muzyka nie była zła, jednak w żadnej poprzez muzykę nie czułem jakby grał w kolejny tytuł oparty o tę konkretną mitologię, to udało się dopiero dziecku Santa Monica Studio. I w przeciwieństwie do poprzednich części serii tutaj utwory naprawdę zapadają w pamięć, a szczególnie utwór z początku i z menu głównego. Słuchając ich poza grą można naładować się taką pozytywną energią do działania, a to z kolei sprawia, że wykonywanie obowiązków domowych staje się przyjemne. Równie dobrze wypadają tutaj dźwięki otoczenia, których mamy tutaj naprawdę sporo. Samo chodzenie po sporym śniegu i słuchanie wiejącego wiatru potrafi sprawić, że jest nam zimno. Do tego jak dorzucimy odgłosy wydawane przez przeciwników, łamanego drewna, spadających głazów, czy innych naturalnych i nienaturalnych dźwięków, to wychodzi naprawdę dobrze zrealizowana produkcja. Dlatego najlepiej jest ją ogrywać na dobrym kinie domowym, a jeśli nie macie takiego sprzętu to porządnej jakości słuchawkach. Co prawda nie jest to horror i dźwięk nie gra tak dużej roli, jednak potrafi oczarować każdego gracza.

Jak ktoś miał styczność z jakimkolwiek tytułem na wyłączność na konsoli Playstation 4, to ma świadomość, że te tytuły mają wybór między polską a angielską wersją językową. Podobnie jak w przypadku poprzednich części, voice acting wypada naprawdę świetnie w obu wersjach. Większą zmianą w przypadku aktorów głosowych jest zmiana głosu Kratosa. Teraz już nie wciela się w niego Bogusław Linda i Terrence Carson, a Artur Dziurman i Chrisopher Judge. To ma pokazywać, że minęło wiele lat od wydarzeń z trzeciej części serii, a Kratos się postarzał, a w tym jego głos. Można było się obawiać przed premierą, że coś w głównym bohaterze mogło się zepsuć, jednak byłyby to obawy zupełnie niepotrzebne, ponieważ obaj panowie spisali się wyśmienicie w swojej roli, chociaż oczywiście i oni mieli swoje słabsze momenty. W przypadku innych postaci usłyszymy również tutaj aktorów wcielających się między innymi w Zoltana i bożka Janka z gry Wiedźmin 3 Dziki Gon. Każdy z głosów został świetnie dobrany w obu wersjach i rozmowy z nimi są prawdziwą ucztą dla uszu.

Grafika

gow grafika

Od premiery trzeciej części minęło już pięć lat. Poprzednie części nauczyły nas, że nawet w podobnych częściach można coraz bardziej ulepszać szatę graficzną. Pierwsza część wyciskała siódme poty z konsoli Playstation 2, a druga część na tą samą konsolę udowodniła, że można z niej wycisnąć jeszcze więcej. Trzecia część wyszła już na konsole Playstation 3 jeszcze wyżej podniosła poprzeczkę, a następnie została jeszcze bardziej poprawiona w wersji Remastered na konsoli Playstation 4. Przez pięć lat Santa Monica Studio tworzyło nową część serii God of War i to naprawdę widać. Stworzyli naprawdę łatwy tytuł, który może konkurować o miano najładniejszej gry obecnej generacji. W opcjach gry możemy wybrać czy chcemy grać w większej rozdzielczości, ale tylko w trzydziestu klatkach na sekundę lub tylko w full HD, ale z odblokowanymi klatkami. Niestety nie posiadam telewizora 4K, więc nie byłem w stanie przekonać się jak wygląda w wersji z większą rozdzielczością, jednak samo full HD wystarcza, aby cieszyć oczy cudownej jakości grafiką. Poziom szczegółowości jest naprawdę wysoki, zwracanie uwagi na najmniejsze detale, takie jak rysy na broni, czy nierówno ułożony śnieg, jest godne podziwu i wielu twórców powinno się uczyć. Może ciężko jest tutaj o architekturę, która wskazywałaby na umiejscowienie w danej krainie, jednak w tym przypadku twórcy postawili na mroźne tereny skandynawskie. Góry, lasy i widoki w tle powodują, że gracz w czasie drogi się zatrzymuje i kręci się w miejscu kamerą, aby dokładnie obejrzeć miejsce w którym się aktualnie znajduje. Dodatkowo twórcy w patchu udostępnili narzędzie do robienia swobodnych zdjęć, które pozwala swobodnie ustawić kamerę, usunąć niepotrzebne postacie, dodać jakiś filtr lub ramkę i zrobić zdjęcie widoków, które później możemy sobie ustawić jako zdjęcie w tle w menu konsoli lub jako tapetę na komputer. Modele postaci, jak i wrogów, zostały wykonane również bardzo ładnie i ze sporą szczegółowością. Poprawiono również błąd z pierwszych dwóch części, że jak podstawowi przeciwnicy podchodzili bliżej kamery to stawali się brzydsi przez rozciągnięte tekstury. W tej części możemy swobodnie zbliżać i oddalać się od przeciwników i pod każdym kątem, a i tak będą ładnie wyglądali. Na animacje również nie można narzekać, oczywiście zdarzały się błędy z wykręconymi kończynami w momencie śmierci, jednak są to błędy typowe dla tego typu gier. Jeśli chodzi natomiast o animacje Kratosa i Atreusa, to tutaj nie doświadczyłem żadnego błędu animacji, wszystko było płynne i czytelne.

Problemy techniczne przy tego rozmiaru grze są normalne i nie można ich za bardzo uniknąć, jednak nie są to spore problemy. W jakości full HD i z odblokowanymi klatkami God of War powinien chodzić w sześćdziesięciu klatkach na sekundkę, jednak tak naprawdę waha się między pięćdziesięcioma a czterdziestoma pięcioma. Chociaż mamy bardziej żywe momenty w grze w których to ilość klatek spada, co prawda nie sporo, ale da się odczuć spadek płynności. Kolejnym, i w zasadzie ostatnim, problemem jest przegrzewanie się konsoli, która w niektórych momentach robi się naprawdę głośna. Grałem na konsoli Playstation 4 PRO dzięki czemu konsola nie wydawała aż tak głośnych dźwięków i nie tak często, gorzej wygląda sprawa z podstawową wersją konsoli na której podobno trzeba sporo pogłaśniać telewizor, aby cokolwiek usłyszeć z tej gry. Dodatkowo były obawy związane z długością ekranów ładowania przy tak dużej grze, jednak, poza wczytywaniem gry po śmierci, nie doświadczymy tu żadnych takich ekranów, ponieważ kolejne tereny wczytują się podczas przerywników filmowych, dzięki czemu nie wybijamy się z klimatu.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+ciekawa i wciągająca fabuła
+świetny klimat
+interesujące postacie
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+voice acting w polskiej i angielskiej wersji językowej
+piękna szata graficzna
+zakończenie dające furtkę na następną część
+wymagające zagadki i pułapki
+długość gry
+ciekawa wersja znanych mitów z mitologii nordyckiej

Minusy:

-drobne błędy techniczne
-za mało bossów w takim czasie gry
-ciągłe kopie mini bossów
-początkowo monotonna walka

Nowy God of War to gra dla której specjalnie ukończyłem poprzednie części, aby móc wyłapać wszystkie smaczki dla fanów serii. Miałem spore oczekiwania wobec tej gry, a te natomiast zostały spełnione dwukrotnie, dlatego moja ocena to 9+/10. Jest to bardzo dobra gra, która pomimo nielicznych wad może spodobać się każdemu, nawet osobom, które nie grały w poprzednie części. Oczywiście dla fanów starej trylogii ta część nie powinna się nazywać God of War, jednak warto dać jej szansę.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War Chains of Olympus – Recenzja

gowcoo

God of War Chains of Olympus jest pierwszym spin-offem serii God of War na konsole przenośne playstation portable. Inspirowana grecką mitologią gra, która zabiera nas do historii sprzed wydarzeń z głównej serii. Czy przenośnej konsoli udało się udźwignąć zmagania Kratosa? Przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez Ready at Dawn Studios.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją kupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

gowcoo fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą się pojawić drobne spoilery.

Akcja gry toczy się przed wydarzeniami znanymi nam z części pierwszej, jednak nie ma żadnej ciągłości fabularnej, jest to po prostu jedna z historii sługi bogów. Wcielamy się tutaj w Kratosa, zwanego też Duchem Sparty, spartanina będącego na usługach greckich bogów. Sama historia rozpoczyna się typowo dla tej serii. Od razu zostajemy rzuceni w wir walki. Początkowo musimy wspomóc armię greków przeciwko armii perskiej wspomaganej przez olbrzymiego bazyliszka. Właściwa historia rozpoczyna się w momencie w którym to Helios, bóg słońca, zostaje porwany przez tytana Atlasa, a Morfeusz, bóg snu, rozprzestrzenia swoją senną mgłę na świecie. Bogowie postanowili wysłać swojego sługę, aby zajął się tym problemem, a osoby znające naszego bohatera wiedzą, że nie słynie od z pokojowego rozwiązywania problemów. I tu w zasadzie mogę zakończyć opis fabuły. Jak sami możecie zauważyć historia nie jest zbyt skomplikowana, ale też nie można powiedzieć, że jest zła, ma swoje momenty, potrafi zainteresować, ale widać, że to nie ona gra tu główną rolę, a rzeźnia do której sami doprowadzamy.

Samo zakończenie jest ciekawe, co prawda przewidywalne poza jednym przypadkiem. W pewnym momencie zakończenia tworzy nam się coś co znamy z mitologii, jednak nie zdradzę o którą historię mitologiczną mi chodzi, aby wam za dużo nie zaspoilerować. Jako ciekawostkę dodam, że po napisach końcowych pokazuje nam się przerywnik w którym jest pokazane dlaczego Kratos nie posiada w pierwszej części ekwipunku zdobytego w tej części.

Klimat – Lokacje

gowcoo klimat

Klimat to było coś czego nie można było odmówić częściom na playstation 2. Zapierające dech w piersiach widoki, charyzmatyczny bohater, epickie starcia z bossami, a także świetna ścieżka dźwiękowa. Tutaj jest z klimatem troszkę gorzej, ale dalej jest to klimatyczna produkcja. Kratos jest niezwykle charyzmatyczną postacią, czuć od niego gniew i chęć zemsty, a do tego naprawdę dobra gra aktorska. Terrence Carson, głos Kratosa, został wręcz stworzony do tej roli. Ścieżka dźwiękowa jak na możliwości przenośnej konsoli jest naprawdę dobra, świetnie buduje klimat i jest dobrze dobrana. Gorzej sprawa wygląda z widokami, oczywiście mamy tu parę miejsc w których można się zatrzymać i podziwiać widoki, jednak nie ma ich dużo i tutaj podobnie sprawa wygląda z bossami. Bossów jest niezwykle mało, a do tego z jednym walczymy dwa razy. Sama ilość może nie byłaby tak dużym problemem, bo można byłoby to tłumaczyć fabułą, jednak problem dotyczy walki z nimi. Starcia z nimi nie są już tak emocjonujące i zrobione z większym rozmachem. Można czepiać się starć z bossami i widoków, w kwestiach klimatycznych, jednak nie można powiedzieć, że te wady wpływają w znacznym stopniu na klimat. Oczywiście pierwowzory mają silniejszy klimat, jednak ta część również ma dobry.

Lokacje to zwykle korytarz-arena-korytarz-arena. Oczywiście zdarzają się otwarte przestrzenie w których to mamy też jakieś typowe dla serii zagadki środowiskowe, chociaż i te lokacje zwykle robiły wcześniej za arenę. Tereny, które zwiedzamy są naprawdę ładne, jak na możliwości przenośnej konsoli, a odwiedzimy takie miejsca jak: Attyka, świątynia Heliosa, hades, itp. Historia jest liniowa, jednak zdarza się tak, że po wykonaniu danej czynności wracamy do poprzedniej lokacji, aby wykonać zagadkę, która dopiero w tym momencie się uaktywniła, także bywają większe lokacje, które są głównym punktem z wieloma wyjściami, czyli wchodzimy w jedne drzwi, aby po jakimś czasie wyjść drugimi po to, aby wejść trzecimi i wyjść czwartymi, aby otworzyło się piąte wyjście prowadzące już dalej. W ogóle nie czuć tutaj backtrakingu, gra się tak przyjemnie, że nie zwraca się na takie drobnostki uwagi.

Grywalność

gowcoo grywalnosc

Gracze dwóch pierwszych części na playstation 2 powinni być zadowoleni z samej rozgrywki, ponieważ nie za dużo się tutaj zmieniło, twórcy nawet starali się tak dopasować sterowanie, aby starsi gracze nie musieli się uczyć nowego sterowania. Problem rozpoczyna się po jakieś godzinie grania, a należałoby wspomnieć, że sama gra nie należy do najdłuższych, ponieważ przejście fabuły zajmuje około czterech godzin. Brakuje tu jakiejkolwiek różnorodności, chociażby etapów platformowych, większej ilości zagadek, czy też jakieś mini-gry. W zasadzie można powiedzieć, że mamy tutaj jedną mini-grę związaną z przespaniem się z dwiema ślicznymi paniami, a całość polega na klikaniu w odpowiednim momencie wyświetlanych klawiszy, jednak tu jest problem z ilością, ponieważ, tak jak wspominałem, jest tylko jedna taka mini-gierka i do tego tylko na początku gry. Samych zagadek jest bardzo mała liczba, można je policzyć na palcach jednej ręki i ograniczają się głównie do przesunięcia paru kamiennych bloków. Większą część gry zajmuje tu walka, którą można określić podobne jak lokacje, czyli pokój-walka-pokój-walka-zapis. Oczywiście walka zawsze była centralnym punktem całej serii, jednak twórcy potrafili tak urozmaicić rozgrywkę, aby walka nam się nie znudziła, a przede wszystkim, aby nam nie zbrzydła. Czas gry możemy przedłużyć przechodząc grę na poziomie trudności God Mode, który odblokowujemy po ukończeniu gry na dowolnym poziomie trudności. Po ukończeniu gry odblokowuje się nam też dostęp do wyzwań Hadesa, zwane Challenge of Hades, jest to pięć zaawansowanych wyzwań po przejściu których odblokowujemy stroje dla Kratosa i filmy making of.

Skoro o samej walce mowa to warto byłoby wspomnieć czym i z czym walczymy. Klasycznie dla serii mamy tu do dyspozycji dwie bronie z których to prym wiodą płonące ostrza na łańcuchach. Poza broniami mamy do dyspozycji dwa czary, w pewien sposób podobnych do czarów znanych z głównej serii, do tego dochodzą combosy i uniki. Nie mamy tu typowego rozwoju postaci znanego z innych gier. Zdobyty ekwipunek rozwijamy przy pomocy czerwonych kul zdobywanych z ciał przeciwników oraz skrzyń. Każda broń ma określoną liczbę poziomów, które zdobywamy właśnie używając czerwonych kul. Każdy poziom odblokowuje nowe umiejętności broni i nowe combosy. Poza czerwonymi kulami możemy spotkać się z niebieskimi i zielonymi. Te pierwsze regenerują naszą manę, a drugie zdrowie. Zdobyć je możemy również ze skrzyń, a także wykonując ciosy kończące na przeciwnikach. Sam bestiariusz wygląda podobnie co do innych części z głównej serii. Poza podstawowymi przeciwnikami w różnych wariantach mamy tutaj również cyklopy, minotaury, itd. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj bossów z których wyróżnia się pierwszy i ostatni. Bossów nie ma dużo, bo tylko czterech, a także walki z nimi nie są już tak trudne i emocjonujące, brakuje im takiej epickości. Zwłaszcza, że dwóch pierwszych bossów występuje na początku gry, a po nich zostajemy zalewani podstawowymi wrogami i to w takich ilościach, że przechodząc liczymy, że zaraz rozpocznie się kolejna walka z bossem.

Rolę znajdziek w Chains of Olympus pełnią oczy gorgony i pióra feniksa. Po zebraniu pięciu powiększa się nam, w kolejności, pasek zdrowia i pasek many. Mamy kilka zestawów, które zwiększają nam podstawowe statystyki. Poukrywane są w szarych skrzyniach, których nie trzeba przesadnie szukać. Grając po raz pierwszy już za pierwszym razem udało mi się zebrać wszystkie i rozwinąć paski zdrowia i many do maksymalnego poziomu.

Ścieżka dźwiękowa

gowcoo muzyka

Ścieżka dźwiękowa to nie jedynie muzyka i voice acting, ale również i dźwięki otoczenia. O dwóch pierwszych już trochę wspominałem, ale teraz chciałbym to rozwinąć. Muzyka została dopasowana do odpowiednich etapów, a zważywszy na to, że najwięcej mamy tu walki to też więcej mamy utworów nastawionych na walkę, a to, że się po pewnym czasie powtarzają wcale nie przeszkadza i nie irytuje. Przerywniki filmowe również mają swoje utwory, które są nie tylko dobrze dopasowane, ale też klimatyczne. Można śmiało stwierdzić, że warstwa muzyczna została bardzo dobrze wykonana, jak na możliwości konsoli, i dodaje sporo klimatu. Przechodząc do dźwięków otoczenia, to tutaj możemy wliczyć dźwięki walki, odgłosy wydawane przez przeciwników, dźwięki rozpadającego się terenu i wybuchy, itd. I tutaj też nie mam nic do zarzucenia, całość wykonana została z całą starannością. Przeciwników można odróżnić po dźwiękach, które wydają, a także można usłyszeć jak tworzy się magiczna bariera, która oznacza, że trafiliśmy na kolejną arenę. Chociaż po jakimś czasie dźwięk pojawiającej się magicznej bariery zacznie nas trochę irytować.

Voice acting jest jedną z pierwszych rzeczy na którą zwracam uwagę w grach, ponieważ to jest jedna z tych rzeczy, które budują imersję w grze. W grze mamy pełny angielski dubbing z angielskimi napisami. Osobom, które nie znają za dobrze języka angielskiego, powiem na pocieszenie, że samych dialogów w tej części nie ma za dużo, a nawet język, którym posługują się postacie nie jest za trudny. Jednak trzeba przyznać, że został on wykonany w bardzo dobrym stylu. Samego Kratosa niezbyt często słyszymy, a główną narratorką całej historii jest, znana nam z drugiej i trzeciej części, tytanka Gaja.

Grafika

gowcoo grafika

Graficznie Chains of Olympus wyciska siódme poty z podręcznej konsoli. Dostajemy zbliżony poziom do grafiki z playstation 2, oczywiście mamy tutaj mniej detali, jednak dalej jest to zadowalający poziom. Jak na możliwości małej konsoli jest to bardzo dobry wynik i jestem w stanie stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych graficznie gier na tę konsolę. Oczywiście nie jest to poziom dzisiejszych gier, ale nawet dzisiaj budzi szacunek. Po przeczytaniu pierwszego zdania może się wam wydawać, że z optymalizacją mogą być problemy, jednak są to błędne obawy. Przez całą grę nie doświadczyłem żadnych przycięć czy spadków płynności. Całość ukończyłem za pierwszym podejściem i przez całą grę gra chodziła bardzo płynnie. Co też tyczy się samych modeli postaci i ich animacji. Spokojnie można poznać cyklopa, minotaura, czy inne mitologiczne stworzenie, to samo tyczy się Kratosa czy innych bóstw. Animacje też się nie zacinają ani też nie zauważyłem, aby któraś się zbugowała. Oczywiście można zachwalać grafikę, jednak nie wypala ona tak oczu jak robiły to części na domowe konsole i też nie ma zapierających dech w piersiach widoków, jednak należy mieć uznanie dla twórców za to, że udało im się tyle wycisnąć z tak małej konsoli.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+prosta, ale ciekawa fabuła
+ciekawe mitologiczne zakończenie
+niezły klimat
+świetna ścieżka dźwiękowa
+bardzo dobry voice acting
+graficznie nie odstaje
+to dalej jest Kratos i God of War

Minusy:

-zbyt dużo walki
-mało zagadek
-zbyt krótki czas gry
-brak epickich starć z bossami
-niewiele typów przeciwników

God of War to seria gier, której zawsze zazdrościłem graczom konsolowym, a Kratos był zawsze postacią, którą chciałem poznać. Dzisiaj już mam możliwość ogrania interesujących mnie produkcji, dlatego nie mogłem przejść obojętnie wobec tej serii i po ograniu tej części jestem w stanie jej wystawić ocenę 8/10God of War Chains of Olympus to kawał porządnej gry, ale i ona nie została pozbawiona wad.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , ,

Berserk and the Band of the Hawk – Recenzja

berserk

Berserk and the Band of the Hawk jest trzecią próbą przeniesienia świata mangi autrostwa Kentaro Miury do świata gier. Pierwsze części pojawiły się na konsolach Dreamcast i Playstation 2, jednak tylko jedna z nich wyszło poza granice Japonii.Tegoroczny tytuł został również wydany na PC jako kolejną grę w stylu serii Dynasty Warriors. Czy autorom udało się oddać głębie i niezwykle mroczny klimat mangi? Przekonacie się o tym w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez studio Koei.

Obecnie można ją kupić poprzez platformę steam.

Fabuła

berserk-fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się drobne spoilery dotyczące zarówno mangi, jak i gry.

Fabuła opowiada historię chłopaka o imieniu Guts, który zaczynając jako samotny najemnik siłą dołącza do Drużyny Jastrzębia, Band of the Hawk, gdzie poznaje Griffitha, charyzmatycznego przywódcę. Guts razem z pozostałymi członkami pomaga Griffithowi w spełnieniu jego marzenia o posiadaniu własnego królestwa, jednak przez pewne wydarzenia dochodzi do zdrady i rozpadu grupy. Można powiedzieć, że od tego momentu fabuła z historii o grupie przyjaciół walczących ramie w ramie zmienia się w brutalną i mroczną historię o zemście z demonami w tle. Początkowo świat gry przypomina średniowieczną Europę, jednak w drugiej części już jej mroczniejszą wersję, gdzie z dnia na dzień pojawiło się mnóstwo demonów. Twórcy postanowili zegranizować cztery historie z mangi, a dokładniej The Golden Age Arc, Black Swordsman Arc, Conviction Arc oraz The Hawk of Millennium Arc. Wbrew pozorom jest to całkiem sporo materiału, aby stworzyć naprawdę długą grę, jednak nie wyszło to na dobrze historii. Lepiej dla gry wyszłoby, gdyby twórcy stworzyli grę na podstawie jednego lub dwóch rozdziałów, a tak otrzymaliśmy fabułę skaczącą z miejsca na miejsce pomijając niektóre momenty, a w szczególności te, które wyjaśniają motywację bohaterów. Co wpływa na to, że osoby niezaznajomione z pierwowzorem mogą poczuć się zagubieni i w pełni nie zrozumieć fabuły. Co prawda przez pierwszy rozdział The Golden Age Arc w formie przerywników mamy fragmenty trzech filmów wypuszczanych od 2012 roku przedstawiających właśnie ten rozdział mangi, jednak i one są pocięte, a parę rzeczy pominiętych czy niepotrzebnie ocenzurowanych. No właśnie, cenzura jest tutaj widoczna gołym okiem, co trochę zabija klimat mangi, a należałoby wspomnieć, że manga porusza trudne tematy, jak gwałty, dzieciobójstwo, czy różne dewiacje seksualne, tutaj niestety zostało to mocno spłycone. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, że nie pokazali w pełni sceny, która sprawiła, że Casca straciła rozum, jednak podczas walki z Nosferatu Zoddem mamy przez sekundę pokazane, jak Griffith odcina mu rękę, jednak podczas następnej sekundy jest ona z powrotem przyczepiona, nie pokazali jak Zodd ją podnosi i ponownie przyczepia, tak samo jak nie pokazali sposobu zabójstwa dowódcy Boscone w wykonaniu Gutsa. Jest wiele takich smaczków, które budowały klimat i rozwijały fabułę w mandze, a w grze zostały pominięte, co niestety sprawia, że gra głównie trafia do fanów mangi.

Mamy jedno zakończenie, które kończy też rozdział The Hawk of Millennium Arc i nie można o nim powiedzieć, że jest złe. Zostało one wykonane poprawnie, jak i wybrane w odpowiednim miejscu. Historia Gutsa jeszcze się nie kończy, zakończenie jest otwarte, manga dalej trwa, a może jeszcze kiedyś ujrzymy kontynuację tej gry. Jedyna rzecz do jakiej mogę się doczepić, to finałowa walka, która wbrew pozorom była bardzo prosta.

Klimat – Lokacje

Berserk klimat

 Klimat jest najmocniejszą częścią mangi Berserk, która przyciąga do siebie coraz to więcej fanów, a wpływają na niego takie czynniki jak rzeczywiste pokazanie średniowiecznych problemów w tym przedmiotowego traktowania kobiet, realne postacie z ich motywacjami, antagonistów, którzy również mają swoje powody, no i oczywiście sensownie prowadzona fabuła, ale czy tak też jest w grze? I tak i nie. Gra mocno spłyca problemy świata, tak jak i motywację postaci, a także fabuła jest podziurawiona, jednak jakaś tam cząstka klimatu z mangi została zachowana, a to wszystko przez trzon gry Dynasty Warriors, który w jakieś tam części wpisuje się w klimat ze względu na masę przeciwników, którą zabijamy przy pomocy Gutsa, niestety to już tak nie działa gdy wybieramy inną postać. Oczywiście tutaj mogą pojawić się głosy fanów mangi, że to właśnie zabija klimat mangi, ponieważ dla Gutsa sporym wyzwaniem było zabicie setki przeciwników przez które dostał przydomek „pogromca stu”, a tutaj zabijamy setki, a nie raz nawet tysiące przeciwników, jednak gdyby twórcy trzymali się tego, że dla Gutsa sporym wysiłkiem było pokonanie tej setki, to taka gra byłaby zwyczajnie nudna, zwłaszcza przy takiej ilości godzin potrzebnych na ukończenie kampanii, chociaż przy takim zabiegu wyszło by coś w stylu Dark Souls, które inspirowało się mangą Berserk. Na plus wychodzi kreska wzorowana na mangę, a także oryginalne głosy z anime, także osoby, które oglądały anime nie będą czuły się zagubione, jedynie do czego można się przyczepić to animacje i mimika twarzy o których będzie w dalszej części.

Lokacje w początkowej fazie wyglądają ładnie, nie są puste, mamy poustawiane rzeczy, które ulegają zniszczeniu, jednak w drugiej połowie gry niekiedy się powtarzają, jest to jednocześnie minus, jak i plus, bo o ile część faktycznie się powtarza, tak część również się powtarza, ale w tych paru momentach pojawiają się kolejne części mapki, więc jest to akceptowalne. Jedynie mogę przyczepić się do etapów podczas zaćmienia, tutaj wyraźnie twórcy nie mieli pomysłu jak stworzyć taki etap i po prostu dali nam proste korytarze z dosyć przeciętnymi, żeby nie powiedzieć brzydkimi, teksturami. Ale po czym będziemy się poruszać po zamkach podczas oblężeń, po lasach, polanach, pustkowiach, placach przed zamkami, itp. Chociaż i tak nie będziemy mieli zbyt dużego czasu na zwiedzanie i oglądanie, ponieważ misje są dosyć krótkie.

Grywalność

Berserk grywalność

Model rozgrywki nie różni się za bardzo od innych gier z trzonu Dynasty Warriors, chociaż bliżej mu do One Piece Pirate Warriors 3 niż Attack on Titan Wings of Freedom. Po prostu wcielamy się w postać, w przypadku fabuły jest to przez większość czasu Guts, i pokonujemy setki, a nawet tysiące, przeciwników. Na palcach jednej ręki mogę policzyć misje w których mieliśmy możliwość wcielenia się w inną postać, a misji mamy trochę ponad czterdzieści. Czas jednej misji wynosi od 5 do 10 minut, oczywiście znajdzie się parę, które zajmą mniej lub więcej czasu, a czas całej gry to około dwadzieścia godzin, więc całkiem niezły wynik, jednak w pewnym momencie robi się trochę monotonna poprzez powtarzanie misji i nie chodzi mi tu o zwykłe cele, ponieważ one są bardzo podobne do siebie, jednak o całkowite powtórzenie misji. Co do samych misji to nie są one zbyt skomplikowane, zwykle polegają na zabiciu danej ilości przeciwników lub danego typu, obronienie danej postaci, dotarcie do punku, itp. Nie są to skomplikowane i trudne misje, jednak zostałem pozytywnie zaskoczony przez poziom trudności. Poprzednie produkcje tego studia sprawiały, że granie na najwyższym poziomie miało się wrażenie jakby grało się na najłatwiejszym, dlatego mając doświadczenie z poprzednich produkcji od razu uruchomiłem grę na najtrudniejszym o wdzięcznej nazwie Berserk i już na samym początku zostałem zniszczony przez zwykłych przeciwników, tzw, minionów. Dopiero po nabiciu odpowiedniego poziomu mogłem wrócić do tego wyzwania. Dodatkowo spora część misji posiada cele dodatkowe, których ukończenie powoduje odblokowanie części artów, a są to wbrew pozorom proste cele, m.in. zabicie jakiegoś przeciwnika w krótkim czasie, czy dobiegnięcie gdzieś przed NPCtami. Co do nabijania poziomów, to tutaj mamy taki system trochę z gier RPG w którym to zdobywamy doświadczenie po wykonaniu misji, a za zdobywanie doświadczenia podnosi się poziom postaci, który zwiększa takie statystyki jak witalność, atak, obronę i technikę. Sami bezpośrednio nie mamy wpływu na podział tych wartości, jednak możemy go jeszcze podwyższać poprzez przedmioty, które zdobywamy po zakończonych misjach, chociaż je również możemy kupować, a są to takie rzeczy jak pierścienie, amulety, flagi, księgi, itd. Takich przedmiotów możemy nosić tylko trzy, jednak możemy je ulepszać za zarobione pieniądze przy czym zwiększamy ich statystyki, a dodatkowo dodają pewnych buffów, tj. regeneracja zdrowia, siła ataków z konia, itd. Poza przedmiotami zwiększającymi statystyki mamy również przedmioty użytkowe, które na określony czas mogą nam zwiększyć wartość ataku lub obrony, a nawet szansy na wypadnięcie lepszego przedmiotu czy większej ilości gotówki, w tym także mamy przedmioty lecznicze czy dodające trochę paska do specjalnego trybu. Te przedmioty również dzielą się na podstawowe, lepsze i najlepsze, a ich ilość to odpowiednio trzy, dwa, jeden, po każdej misji nam się odnawiają, także nie musimy być z nimi oszczędni, a ich możemy nosić aż cztery. Wyżej wspomniałem o koniu, tak, gra nam daje możliwość poruszania się na wierzchowcu, który również ma swoje statystyki, jednak ich nie możemy modyfikować, a wraz z postępami w fabule dostajemy dostęp do coraz lepszych koni. Nie tylko służą nam do szybszego poruszania się, ale także możemy z ich grzbietu walczyć, a one same mogą wykonać odrzucający przeciwników, jednak walka ta została dosyć słabo wykonana, sterowanie podczas walki jest uciążliwe, a także nie daje takiego odpowiedniej feelingu, gdy tylko rozpoczynała się misja w której startowałem na wierzchowcu, to od razu z niego schodziłem i wolałem walczyć z ziemi, go wykorzystywałem tylko wtedy kiedy musiałem szybciej się przemieścić z jednego końca mapy na drugi. Wyżej wspomniałem również o specjalnym trybie, każda z postaci poniżej paska zdrowia posiada taki pasek, który zapełnia się kiedy uderzamy przeciwników lub sami otrzymujemy obrażenia. W momencie całkowitego zapełnienia możemy aktywować ten tryb, który zwiększa nam siłę ataku, a także powoduje, że część ataków staje się obszarowa. Po każdym zapełnieniu paska pokazują się przy nim liczby od jednego do czterech, a później napis max, otóż chodzi o to, że niektóre z postaci posiadają swoją przemianę i tak Guts zakłada zbroję bersekera, a Zodd przemienia się w demona, jest to całkiem ciekawy dodatek, ponieważ wprowadza zupełnie inny styl gry daną postacią. Dodatkowo, gdy już uaktywnimy dany tryb, to po boku ładuje nam się inny pasek, który po zapełnieniu umożliwia nam wykonanie jednego specjalnego ataku, który zabija pokaźną liczbę przeciwników. Poza głównym trybem fabularnym mamy jeszcze opcję Free Play, który pozwala nam rozegrać każdą z ukończonych misji dowolną postacią, a także tryb Endless Eclipse, który jest po prostu survivalem. W tym ostatnim trybie musimy przejść przez sto fal potworów, co określoną ilość odblokowujemy jakieś dodatki dla konkretnej postaci, a tych niestety mamy tylko osiem. Osiem postaci jak na taką grę jest zdecydowanie zbyt małą liczbą, zrozumiałbym, gdyby nie dało się wyciągnąć z serii większej liczby, jednak Berserk jest pełny postaci, które w pełni by się sprawdziły, ale widocznie twórcy nie chcieli się męczyć z robieniem kolejnego stylu walki.

Mamy tu typową siekankę, ale czym i z czym walczymy. Do dyspozycji mamy od ogromnego miecza, przez rapier, aż po broń miotaną, magię i pałki. Każda z postaci posiada inny styl walki, tak jak dla Gutsa jest to nie za szybkie wymachiwanie mieczem i siekanie większej liczby przeciwników, tak Griffith opiera się na szybkiej walce z mniejszą ilością przeciwników, a Judeau na trzymaniu wrogów na odległość. Dodatkowo mamy możliwość z korzystania z broni dodatkowej, która może nie wyrządza takich obrażeń jak nasza główna broń, ale czasem warto skorzystać z czegoś innego, a mamy tutaj między innymi takie gadżety jak kusza, noże do rzucania, małe bomby, itp. A wykorzystujemy to na ciekawą listę przeciwników. Zaczynając od podstawowych minionów, to po prostu zwykli żołnierze, bandyci, czy demony, duchy, zombie i szkielety, wśród nich znajdują się dowódcy baz, który chronią miejsc respawnu minionów, zwykle posiadają tylko większą wytrzymałość niż zwykłe miniony, mamy także dowódców, którzy są zdecydowanie silniejsi i wytrzymalsi od innych, generałów i szefów, którzy są jeszcze mocniejsi i wymagają trochę więcej uderzeń, a poza nimi wszystkimi mamy również bossób, którzy są zwyczajnymi postaciami czy potworami znanymi z kart mangi. Co do walk z bossami, to co prawda nie ma ich jakoś sporo, jednak każda wymaga innej strategii, a nawet czasami użycia blokowania, jedynie tak jak już wspominałem finałowa walka zawodzi.

Ścieżka dźwiękowa

Berserk ścieżka dźwiękowa

O muzyce niestety nie mogę się jakoś szerzej wypowiedzieć, bo po prostu jakoś jej nie zauważyłem, nic nie usłyszałem. Co prawda pamiętam muzykę z menu głównego i z napisów końcowych, jednak nie przypominam sobie żadnej podczas gry, czy nawet przerywnika filmowego. Ma to jednak swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że nie jest irytująca i nie psuje klimatu, a minusem, że jest niezauważalna. Jednak co do muzyki z menu, jak i z napisów końcowych, to jest ona dosyć spokojna, przyjemna i nastrojowa, co prawda nie pokazuje co się będzie działo, lub działo, w grze, ale to nic nie zmienia, ponieważ dalej się jej przyjemnie słucha. Dużo lepiej wychodzą inne dźwięki, tj. uderzenie miecza o stal i o ziemię, jęki przeciwników, czy nawet wybuchy. Oczywiście w zaawansowanej rozgrywce te dźwięki się zlewają, jednak nie tworzą bezdźwięcznej papki, a dalej idzie odróżnić dźwięki. Muzyka, jak i dźwięki w tego typu grze miały być proste i całkowicie spełniają swoje zadanie. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z voice actingiem o którym już trochę wspomniałem jak opisywałem klimat. Od dłuższego czasu twierdzę, że Japończycy są mistrzami dubbingowymi. Usłyszymy oryginalne głosy, które brały udział w dwóch seriach anime, a także w trzech filmach z paroma nowościami, których nie zobaczyliśmy nigdzie poza kartkami mangi. Świetne oddanie emocji w wypowiadanych kwestiach dodaje niezwykłego klimatu, a także odrobinę realności w odbieraniu postaci.

Grafika

Berserk grafika

Niestety co by nie mówić o grafice, to nie można powiedzieć, że jest bardzo ładna, jest po prostu przeciętna. Nie za ładne tła co prawda ratowane są przez natłok przeciwników, którzy skutecznie odwracają naszą uwagę. Może trochę to źle brzmieć, jednak nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać, ale dalej nie są to dzisiejsze standardy. Na plus wychodzą modele znanych postaci, które zostały zrobione w mangowy sposób, ale ze wszystkimi szczegółami, śmiało można stwierdzić, że wyróżniają się na tle lokacji. Także modele zwykłych przeciwników, minionów zostały wykonane bardzo ładnie, wręcz bez zarzutów, oczywiście jest to dalej atak klonów, jednak nie można oczekiwać od twórców, że będą robili kilka tysięcy modeli dla postaci, które służą tylko do zabijania i nawet nie zwraca się uwagi na ich wygląd. Jedynie mogę się przyczepić do modeli cywili, a w szczególności kiedy pojawiają się w przerywnikach pod postacią rozmów, ich twarze wyglądają tak jakby ktoś naciągnął im ten uśmiech i dodatkowo sprawiałoby im to ból. Co do samych przerywników, to jak już pisałem wcześniej w pierwszym rozdziale The Golden Age Arc w formie przerywników mamy powycinane fragmenty trzech filmów, jednak gdy ten rozdział się kończy, to jakby zmienia nam się styl gry, ponieważ przerywniki tworzone są na silniku gry w formie rozmów, co trochę dziwi, ponieważ twórcy mogli skorzystać z materiału anime, które wyszło w ubiegłym roku, co prawda nie było zbyt dobrze przyjęte, jednak filmy również nie cieszyły się popularnością. Co do samego zmiany stylu przerywników, to nie wyszły one za dobrze, niezaznajomieni w mandze mogą poczuć się jeszcze bardziej zakłopotani, ale też sama jakość nie powala, mimika postaci leży, są strasznie sztywni, a jak mają się obrócić to wygląda to tak, jakby stali na jakimś urządzeniu, które ich obraca, generalnie animacje leżą. Co do reszty kwestii technicznych nie mam większych zastrzeżeń, gra chodziła mi w miarę płynnie z drobnymi, ale nieczęstymi, spadkami klatek na sekundę, a tak to nie uświadczyłem żadnych bugów.

PODSUMOWANIE

Plusy

+Długa kampania

+Dodatkowy tryb Endless Eclipse

+Jakiś klimat Berserka

+Japoński voice acting

Minusy

-Poszatkowana fabuła

-Tylko dla fanów mangi

-Cenzura

-Przerywniki w drugiej połowie gry

-Tylko osiem postaci

-Trochę monotonna

Co by nie mówić o grze Berserk and the Band of the Hawk nie mówić, to jednak trzeba stwierdzić, że jest to jak na razie najlepsza gra w tym uniwersum, jednak z przykrością muszę wystawić tej produkcji ocenę 6+/10. Przyznam szczerze, że oczekiwania miałem troszeczkę większe, ale i tak mogłoby być zdecydowanie gorzej. Produkcja ta trafi bardziej do fanów mangi ze względu na poszatkowaną fabułę, którą fani będą już znali pierwowzór. Niezaznajomionym może za to przypaść jedynie styl gry.

Otagowane , , , , , , , , , , , ,