Tag Archives: Sony Interactive Entertainment

God of War: Ragnarok – Valhalla – Recenzja

God of War: Ragnarok – Valhalla jest darmowym dodatkim DLC do ciepło przyjętej gry akcji z elementami RPG wydanej w 2022 roku. Dodatek zmienia koncepcje podstawki stawiając na doświadczenia rodem z gatunku roguelike. Tutaj Kratos wraz z Mimirem wybiorą się do legendarnej Valhalli na zaproszenie tajemniczej osoby, która chciałaby aby ten w końcu zmierzył się ze swoją przeszłością i odnalazł odpowiedzi na pytania, które go dręczą. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek ten został wyprodukowany oraz wydany przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można go pobrać za pośrednictwem platformy Playstation Store, jeśli posiada się podstawową wersję gry.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Jakiś czas po wydarzeniach z podstawowej wersji gry, na drzwiach domu Kratosa pojawiło się zaproszenie do odnalezienia Walhalli, która ma posłużyć mu do odnalezienia spokoju ducha. Odpowiadając na zaproszenie, Kratos, wraz z Mimirem, wyruszył na tajemniczą wyspę na której ma znajdować się wejście do mitycznej krainy. Po siłowym otwarciu drzwi do krainy poległych, spartanin został pozbawiony swojego ekwipunku, poza broniami, a następnie zaatakowany oraz pokonany przez dużo silniejszych przeciwników, jednak nie skończyło się to śmiercią bohatera, a przebudził się on na plaży wyspy na której znajduje się wejście do Walhalli. Na niej z kolei czekała na nich Freya z walkiriami, i tu nie da się ukryć, że nie są zadowolone z samowolki Kratosa, jednak większą tajemnicą jest kto ich tam sprowadził, ponieważ położenie Walhalli było znane tylko Freyi oraz Odynowi. Od nich też dowiadujemy się, że ta kraina ma swoją własną wolę, dostosowuje krainy do tych z pamięci danej osoby, więc też dla każdego będzie wyglądał inaczej, a także jest tak długo nieskończonym cyklem dopóki dana osoba nie zaakceptuje odpowiedzi. Dowiadujemy się też, że Freya, ani żadna z walkirii, nie może nam towarzyszyć w podróży, ponieważ do Walhalli mają dostęp tylko osoby, które już raz zginęły. I tym sposobem rozpoczyna się podróż Kratosa przez krainy zbudowane z jego wspomnień, jak i przez wspomnienia, które do tego są wzmacniane w momentach w których głowa Mimira zamienia się miejscami z głową Heliosa, greckiego boga słońca. Tak właśnie przedstawia się ogólny zarys fabularny tego dodatku. Trochę go tutaj uprościłem ze względu na to, że jest to dosyć krótka produkcja, więc też napisanie czegoś więcej mogłoby się wiązać ze spoilerami. Wiele rzeczy pozostawiam Wam do odkrycia samemu, jak to jakie konkretnie wspomnienia zobaczymy. Nie ukrywam, że to doświadczenie było naprawdę przyjemne, zwłaszcza dla fanów serii. Ten dodatek stanowi bardzo ciekawe przedstawienie jak bardzo się zmienił, a przede wszystkim dojrzał, Kratos, a także jak bardzo ciążą mu czyny, które popełnił w swoim kraju. Jest ona interesująca, a odkrywamy ją poprzez liczne dialogi oraz przerywniki, które wykonane są w takim samym stylu jak w przypadku podstawki, więc są na silniku gry, płynnie przechodzą z rozgrywki, tak samo nie doświadczymy ekranów ładowania. W przypadku podstawki, jak i poprzedniej odsłony, nie trzeba było grać w części osadzone w starożytnej Grecji, aby zrozumieć fabułę, jednak w przypadku tego tytułu trzeba byłoby trochę więcej wiedzieć, ponieważ historia wspomina tutaj o wszystkich tych odsłonach, łącznie ze spin-offami. Oczywiście, zrozumiecie historię bez znajomości klasyków, jednak już klimat nie będzie dokładnie taki sam. Nie da się zaprzeczyć, że ten dodatek świetnie podsumowuje drogę Kratosa, która prawdopodobnie jeszcze się nie kończy, ale na pewno pokazuje jak bardzo dojrzał i jaką drogę przebył by pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. Jest to dodatek warty zagrania, jeśli graliście w nową sagę, czy też jesteście fanami serii, zwłaszcza, że jest to w pełni darmowy tytuł.

Zakończenie świetnie pokazuje tutaj jak bardzo dojrzał główny bohater na tle całej, nowej sagi, a także jakie decyzje z tej zmiany wynikają. Nie będę zaprzeczał, że bardzo spodobało mi się jak tutaj zostało to rozegrane, ponieważ w pewnym momencie gry dowiadujemy się o pewnej propozycji złożonej Kratosowi przez Freyę, i to jak bardzo się nad nią wahał, a doświadczenia z Walhalli pomogły mu w podjęciu tej decyzji. Bardzo fajnie zostało wykonane, chociaż ciężko napisać w jaki sposób miałaby sposób być kontynuowana historia w przypadku ewentualnej, kolejnej odsłony, jednak jestem ciekaw jak te wydarzenia wpłynęłyby na zachowanie Kratosa. Zdecydowanie stanowi świetne podsumowanie, przyjemne dla oka, a na pewno bardzo satysfakcjonujące.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie się różni od tego czego mogliśmy doświadczyć w przypadku podstawowej wersji gry, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to bardzo miła zmiana. Nie każdemu przypadnie do gustu pewna zmiana wprowadzona w tym dodatku, jednak warto dać mu szansę, ponieważ klimat jest tutaj bardzo silny oraz wciągający, a sama długość gry sprawia, że jest to krótkie, nieprzeciągane, ale na pewno miłe doświadczenie. Sama historia, która stanowi przyjemny krok w kierunku na który na pewno czekali gracze, którzy ukończyli obie odsłony nordyckiej sagi. Nie jest ona zbyt skomplikowana, tak samo nie jest długa, ale świetnie przedstawiona. Tutaj też objawia się to, o czym pisałem w opisie fabuły, znając klasyczne odsłony tej serii, to też więcej wychwytujemy tych smaczków, więcej rozumiemy z przedstawianych wspomnień, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. I tak, można zagrać w ten dodatek bez znajomości klasyków i tak klimat będzie bardzo dobry, tak ze znajomością może być po prostu lepszy. Same lokacje to inne wersje nordyckich światów, które już odwiedziliśmy w podstawce oraz poprzedniej odsłonie, chociaż tutaj w pewnym momencie greckie elementy zaczynają się mieszać, a nawet znajdzie się miejsce na pewną wersję greckiej lokacji. Tu trzeba przyznać, że dosyć płynnie się uzupełniają i dają trochę poczucia powrotu do przeszłości, co samo w sobie jest niesamowite. Rozgrywka może być tutaj najbardziej dyskusyjną kwestią, o czym pisałem na początku, ponieważ nie jest to to samo czego już doświadczyliśmy. Nie otrzymaliśmy dosłownie tego samego co w podstawce, nie mamy swobody eksploracji w dużym świecie, z zagadkami, czy ogólnie stałej rozgrywki. W przypadku tego dodatku otrzymaliśmy styl roguelike, który stał się w ostatnim czasie popularny jako darmowe rozszerzenie do większych produkcji, które z tym gatunkiem nie mają za dużo wspólnego. Nie jest to może zbyt ambitny styl rozgrywki, jednak wykonany naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że po pewnym czasie zaczyna się robić trochę monotonnie, a przynajmniej po etapach w których zobaczymy już wszystko. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa po raz kolejny nie zawodzi i sprawia, że wszystko ładnie się ze sobą łączy, a co za tym idzie, klimat jest jeszcze silniejszy. W parze ze świetną ścieżką dźwiękową idzie naprawdę piękna oprawa graficzna, która co prawda nie przeszła żadnych zmian w porównaniu z podstawką, jednak dalej jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie. To wszystko razem tworzy naprawdę bliski ideału klimat, który może być lepszy, jeśli ograliście klasyczne odsłony, bądź też może być odrobinę gorszy, jeśli nie przepadacie za stylem rozgrywki roguelike. Mimo wszystko to górna półka, jeśli chodzi o klimat i można naprawdę bardzo dobrze się tutaj bawić.

Jak już wspominałem, lokacje nie są już takie duże jak w podstawce i też eksploracja nie jest tak zaawansowana, jednak dalej zostały ciekawie wykonane. Lokacje tutaj pełnią głównie rolę aren, bądź bazy wypadowej do kolejnych aren. Zobaczymy tutaj tereny ze wszystkich dziewięciu światów, które odwiedziliśmy w podstawce, jak i fragment Grecji. Oczywiście nie są to dokładnie takie same miejsca jak w podstawce, a ich wersje stworzone tak, aby pasowały bardziej do rozgrywki, chociaż w fabule jest to wyjaśnione tym, że są to miejsca stworzone na wzór tych z pamięci Kratosa. Areny są dosyć niewielkie, aby walka była bardziej zwarta i nie trzeba byłoby biegać by odszukać przeciwników, a z kolei bazy wypadowe są trochę większe, ponieważ z nich mamy kilka wyjść, znajdziemy też skrzynie łatwo dostępne oraz takie do których potrzebujemy odpowiedniego klucza. Nie ma tutaj za dużo eksploracji, ponieważ też nie mamy żadnych znajdziek, czy dodatkowych aktywności. Mimo wszystko zostały bardzo ładnie oraz praktycznie zaprojektowane, niby są to znane tereny, jednak przedstawione w nowy sposób. Nie będę ukrywał, że bardzo przyjemnie się przemieszczało między nimi, a też nie da się zaprzeczyć, że są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Lokacje niby proste, jednak ładne i mające swój realny wpływ na klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka przeszła tutaj najwięcej zmian w porównaniu do innych elementów, chociaż stwierdzenie, że jest to zupełnie inna produkcja byłoby trochę przesadą. W swoim trzonie jest to dalej ta sama gra, nie zmienia się styl walki, wykorzystanie broni, czy umiejętności bohatera. Zmienia się jedynie styl rozgrywki, nie otrzymaliśmy tutaj eksploracji, zagadek, czy poszukiwania materiałów, a otrzymaliśmy podróżowanie z jednej areny do drugiej, walcząc z masą przeciwników, przechodząc jeden cykl za drugim, tak długo jak trwa fabuła lub jak często giniemy. Zanim jednak do tego przejdziemy, to warto tutaj wspomnieć o początku gry. Na samym początku otrzymujemy wybór jednego z pięciu poziomów trudności, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, i tutaj twórcy sami zachęcają do zabawy tym poziomem, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Poziom trudności nie wpływa tutaj tylko na siłę oraz wytrzymałość przeciwników, a także na nagrody, które otrzymujemy, a konkretnie na ich ilość. Na najniższym poziomie otrzymujemy standardową ilość nagród, ale już z każdym kolejnym otrzymujemy o dziesięć procent więcej, więc na najwyższym poziomie będziemy otrzymywać o czterdzieści procent więcej nagród. Po rozpoczęciu gry zostajemy pozbawieni jakiegokolwiek pancerza, jak i run, które posiadaliśmy w podstawce. Pozostawione zostały nam wszystkie trzy bronie, wszystkie tarcze, jak i odblokowane wszystkie umiejętności z drzewka rozwoju oraz szały. Mogłoby się wydawać, że gramy całkiem silną postacią i jedyne co będziemy musieli zrobić, to znaleźć jakiś pancerz oraz runy, jednak to tak do końca nie działa. Pancerze oczywiście tutaj występują, jednak tylko jako skórki zakładane na postacie, jednak w żaden sposób nie zwiększają żadnych statystyk. Nie wiem z jakiego powodu twórcy zdecydowali się na taki ruch, ponieważ w podstawce korzystanie z pancerzy wprowadzało również jakiś element planowania oraz rozważania, który pancerze przyda się najbardziej. Niby też zrozumiałbym jakby każda skórka pancerza była dostępna od samego początku, jednak część z nich musimy znaleźć w skrzyniach, bądź wykonać pewną czynność. Z kolei runy odnajdujemy tylko podczas cyklu w Walhalli i możemy w zasadzie zdobyć tam wszystkie runy, ale będą tylko dostępne podczas danego cyklu, czyli jeśli zginiemy, bądź ukończymy go, to one przepadają. Tutaj jest to akurat bardzo zrozumiałe, coś w rodzaju przedmiotów zdobywanych w grach roguelike. Sam cykl rozpoczyna się po wejściu do Walhalli, a w nim będziemy walczyć z konkretną liczbą przeciwników, przechodzić do kolejnych aren, zbierać wzmocnienia mające nam pomóc w danym cyklu, walczymy z bossami, w tym z ostatnim, a po tym wracamy ponownie na plażę. W czasie rozgrywki znajdziemy skrzynie oznaczone specjalnymi runami, które mogą nam podpowiedzieć, że wśród nich możemy znaleźć runy do broni, umiejętności pasywne, czy też wzmocnienia statystyk. Zwykle otwierając skrzynię mamy wybór między dwoma elementami z danej puli. To też sprawia, że każda rozgrywka może się od siebie różnić, chociażby właśnie pod względem naszych umiejętności. Losowe są również lokacje do których trafiamy, chociaż częściowo można je dostosować poprzez pierwsze ulepszenie, które wybieramy na samym starcie. W trakcie cyklu zbieramy również specjalną walutę, którą możemy wykorzystać tylko w tym danym cyklu, a za nią możemy kupić ulepszenia zebranych run, czy też wyleczyć się lub uzupełnić szał. Poza nią zbieramy również walutę umiejętności oraz magii. Ta pierwsza służy do ulepszenia podstawowych statystyk, jak zdrowie, szał, siła, obrona, i inne tego typu. Ulepszamy naszą postać poza cyklem i są to stałe ulepszenia. Z kolei druga waluta może nam ulepszyć sam cykl, poprzez zwiększanie zdobywanej waluty, czy też umiejętności lub magii. Te też są stałe i mogą nam przyśpieszyć rozwój postaci oraz trochę ułatwić rozgrywkę. Sam jeden cykl nie jest zbyt długi, chociaż to też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy, i o ile początkowo, jak odkrywamy nowe rzeczy, jest całkiem przyjemny, zwłaszcza jako odskocznia od podstawowej wersji gry, tak dosyć szybko zaczyna się robić powtarzalny, co w zasadzie jest typowe dla tego stylu. Właśnie brakuje czegoś w późniejszej rozgrywce co by faktycznie ją uprzyjemniło oraz zachęciło do dalszego grania, ponieważ nawet na wyższym poziomie trudności wraz z kolejnymi ulepszeniami gra robi się łatwiejsza i też nie odkrywamy już nic takiego co przekonałoby do kontynuacji. Walczyć tutaj będziemy z tymi samymi przeciwnikami jak w podstawce z dodatkiem kilku greckich wrogów, jak cyklopy, centaury, minotaury, harpie, czy nieumarli legioniści. Niby nic niezwykłego, ale zobaczenie starych wrogów było czymś zaskakująco świeżym i ciekawym. Nie różnią się jakoś drastycznie od tych z którymi walczyliśmy w podstawce, ale sprawiają, że doświadczenia z Walhalli są pełniejsze. Samo ukończenie dodatku ze wszystkimi odblokowanymi osiągnięciami zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co jak na darmowy dodatek jest bardzo dobrym czasem. W zasadzie powinienem napisać, że powinien on być chociaż trochę krótszy, aby tak szybko rozgrywka nie zaczęła być powtarzalna, jednak ten czas jest wynikiem chęci zrobienia wszystkiego co było do zaoferowania, więc jeśli skupicie się jedynie na fabule, to ten czas będzie krótszy. Rozgrywka wcale nie jest tutaj zła, trochę ciężko ją opisać bez spoilerów z fabuły, na pewno jest czymś nowym w tej serii, chociaż tego typu dodatki w takim stylu są ostatnio modne, jednak warto też sobie ją odpowiednio dawkować, ponieważ potrafi się zrobić bardzo powtarzalna.

Ścieżka dźwiękowa

Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu piękna. Nie jestem pewny, czy można ją nazwać najlepszym elementem tej produkcji, jednak na pewno jest jednym z najlepszych. Po pierwszym przesłuchania można byłoby pomyśleć, że muzyka została przeniesiona z podstawki do dodatku, jednak tak nie jest. Jest ona oczywiście w pewien sposób podobna, jednak została bardziej dopasowana do dodatku. Muzyka musiała zostać odrobinę przerobiona, właśnie ze względu na szybko zmieniające się lokacje, jak i również poprzez dodanie greckiego klimatu, więc też nie wszystkie utwory z podstawki by tutaj pasowały. Mimo, że jest to tylko darmowy dodatek, to muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie, każdy z utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszystkie emocje są odpowiednio budowane, a napięcie na odpowiednim poziomie. Dźwięki otoczenia stoją na podobnym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, pękającego lodu, wybuchów, wiejącego wiatru, piorunów, uderzeń broni, i inne tego typu dźwięki. W zasadzie nie usłyszymy tutaj innych dźwięków niż w podstawce, może za wyjątkiem odgłosów wydanych przez greckich przeciwników. Całość brzmi naprawdę dobrze, przyjemnie się wszystkiego słucha i nie da się zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa zdecydowanie pomaga budować klimat.

Voice acting również nie odstaje jakościowo, co w zasadzie również nie powinno być niczym dziwnym, ponieważ w zasadzie obsada głosowa się nie zmieniła i większość głosów powinna być nam już znana. Jedynym nowym głosem w nowej serii jest głos Heliosa, który nie odstaje od reszty głosów, również został zagrany naprawdę dobrze. Osobiście preferuje angielski voice acting od polskiego, ponieważ według mnie brzmi on zdecydowanie lepiej, a w przypadku polskiego nie zawsze brzmi on tak dobrze, ale nie ma tragedii, bez problemu można go słuchać. Całość brzmi naprawdę dobrze, dialogów słucha się z przyjemnością, a aktorzy głosowi dokładnie wiedzieli jak oddać odpowiednie emocje. Jeśli nie chcecie grać z polskim dubbingiem, jednak nie znacie dobrze języka angielskiego, to zostały również dodane tutaj polskie napisy. Tłumaczenie również stoi na wysokim poziomie, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj jedynym elementem, który nie przeszedł żadnych zmian. To dalej ta sama oprawa graficzna, którą mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gdy, co oczywiście nie jest w żaden sposób wada, zwłaszcza, że jest to dodatek wymagający posiadania podstawowej wersji gry, jak i jest całkowicie darmowy. Z tego też powodu nie będę jakoś szczegółowo opisywał grafiki, ponieważ po prostu bym musiał napisać ponownie to samo co w przypadku recenzji podstawowej wersji gry, więc też mógłbym po prostu ten fragment przekopiować. Trzeba jednak napisać, że jest ona bardzo ładna i nawet dzisiaj budzi prawdziwy podziw, chociaż nie wykorzystuje pełni mocy konsoli Playstation 5, tak dalej to najwyższa półka. Wszystkie tekstury są bardzo szczegółowe, sporej rozdzielczości, więc też nie doświadczymy tutaj żadnych rozmazanych elementów, czy poszarpanych końcówek. Przekłada się to oczywiście na elementy otoczenia oraz różne modele. Całość została dopasowana do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do terenów, co z kolei przekłada się na ładniejsze lokacje. Jak też można się domyślić, nie możemy za bardzo wchodzić w jakąkolwiek interakcję z wieloma modelami, jednak część z nich możemy bez problemu zniszczyć, więc można to uznać za pewną formę interakcji. Modele postaci również są te same, jedynie niektóre mogą się różnić ubiorem. Nie da się zaprzeczyć, że są naprawdę ładne, bardzo szczegółowe, jak i również posiadają płynne animacje. Tutaj jako ciekawostkę mogę napisać, że za ukończenie fabuły odblokowujemy specjalną skórkę dla Kratosa, którą możemy wykorzystać w tym dodatku, jak i w podstawowej wersji gry w trybie Nowa Gra+. Nie napiszę dokładnie jak wygląda ta skórka, ale napiszę tylko, że fani klasycznych odsłon będą zadowoleni. Podobnej jakości zostali wykonani przeciwnicy, a zwłaszcza w ładniejszej wersji prezentują się przeciwnicy z Grecji, którzy teraz naprawdę wyglądają groźnie. System świateł i cieni, odbić, czy wody, to wszystko dalej prezentuje się naprawdę ładnie i sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. Nie da się zaprzeczyć, że oprawa jest tutaj po prostu śliczna i ma swoje faktyczne odbicie w klimacie, a fani opraw graficznych będą w siódmym niebie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna, uzupełniająca historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna oprawa graficzna
+greccy przeciwnicy
+darmowy!
+rozgrywka jest naprawdę przyjemna…

Minusy:
-…jednak potrafi szybko zrobić się męcząco powtarzalna
-pancerze to tylko skórki

God of War: Ragnarok – Valhalla to dodatek, którego nikt się nie spodziewał, ale wszyscy przyjęli z otwartymi ramionami. Największe zaskoczenie było to, że okazał się być całkowicie darmowy. Sam należałem do tej zaskoczonej grupy, jednak to, że okazał się być darmowy oraz w stylu roguelike, sprawiło, że ostudziłem swoje oczekiwania i też trochę obawiałem się, że będzie to po prostu nudne przedłużanie życia gry, to też powód przez który tak późno zdecydowałem się zagrać. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest to bardzo dobry dodatek. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 9/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek w którym jednak trzeba zaakceptować zmianę stylistyki, jednak historia wynagradza pewne niedociągnięcia. Zdecydowanie warty zagrania, jeśli brakuje Wam Kratosa i chcielibyśmy poznać jego kolejne przygody, a to, że jest darmowy powinno być wystarczającym argumentem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Ragnarok – Recenzja

God of War: Ragnarok jest przygodową grą akcji z elementami RPG, która stanowi piątą odsłonę głównej serii, jak i kontynuację poprzedniej odsłony wydanej w 2018 roku. Sama akcja umiejscowiona została trzy lata po wydarzeniach z poprzedniczki podczas trwania fimbulvinter (wielkiej zimy), która ma poprzedzić tytułowy Ragnarok, mitologiczny koniec świata w którym to bogowie staną do walki z olbrzymami. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle poprzedniej? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się po trzech latach od wydarzeń z poprzedniej odsłony. Po śmierci Baldura rozpoczął się fimbulvinter, wielkiej zimy, która według mitologii nordyckiej ma trwać trzy lata i na jej końcu ma rozpocząć się ragnarok w którym to wszystkie światy zostaną zniszczone w wielkiej wojnie. Podczas tej zimy Kratos wraz z już nastoletnim synem, Arteusem, starają się prowadzić normalne życie, czyli polując na pożywienie, jak i trenując walkę. Jakby zima była niewystarczającym problemem, to moce Arteusa cały czas rosną i niestety nie do końca potrafi ich kontrolować, zwłaszcza jak w grę wchodzą emocje. Do tego chłopakiem targają cały czas pytania dotyczące jego prawdziwego pochodzenia, imienia, jak i przeznaczenie, które jednak nie zaprzątają głowy Kratosowi, który nie chce ryzykować wojną z bogami Asgardu. Jakby tego było mało to na bohaterów cały czas poluje żądna zemsty Freya z którą oni nie chcą jednak walczyć. Pomimo tych wszystkich problemów starają się oni prowadzić w miarę normalne i spokojne życie, które również zostaje przerwane poprzez wizytę Thora wraz z Odynem, którzy są w stanie wybaczyć bohaterom zabójstwa na ich ludzie w zamian za pokój oraz zaprzestanie przez Arteusa tajnych poszukiwań Tyra, nordyckiego boga wojny. Mimir ostrzegł Kratosa o kłamstwie ukrytym w pięknych słowach Wszechojca, jednak nie musiał go przekonywać, ponieważ ten od razu odrzucił tę propozycję. To z kolei poskutkowało starciem z bogiem piorunów, Thorem, po którym Kratos nie mógł więcej odwracać wzroku od wydarzeń toczących się wokół niego i musiał podjąć działania. Razem z synem wyrusza na poszukiwania uwięzionego przez Odyna Tyra i spróbować powstrzymać ragnarok. Tak też rozpoczyna się podróż pełna tajemnic, nieoczekiwanych zwrotów akcji, jak i walki z przeznaczeniem. Po tym krótkim opisie można mieć złudne wrażenie, że jest ona podobna do tego co mogliśmy już doświadczyć w poprzedniej odsłonie, a przynajmniej po stylu opowiadanej historii, jednak dosyć szybko okazuje się, że nie do końca tak jest. Poprzednia część pokazała nam podróż rodzica i dziecka, którzy mieli jeden cel do którego dążyli pomimo problemów, a w przypadku tej odsłony pomimo wspólnej podróży każdy z nich ma własny cel, który realizowane są w najlepiej znane im sposoby, co również objawia się w momentach w których zostają rozdzieleni lub też sterujemy inną postacią. Spodobał mi się sposób pokazania historii z perspektywy tych dwóch postaci, ponieważ pozwoliło to rzucić na nich zupełnie nowe światło, gdzie nie spodziewaliśmy się by Kratos, bogobójca, pogromca całego Olimpu, będzie się bał zostawienia swojego syna samotnego, bądź też rozdzielenia się z nim, a z kolei Arteus, pomimo bycia zdecydowanie mniej doświadczonym od swojego ojca, będzie na tyle dojrzały by zrobić wszystko by ocalić swojego ojca i pokazać mu, że jest na to gotowy. Nie będę ukrywał, że fabuła jest tutaj bardzo angażująca, jeszcze bardziej spoufalamy się z postaciami, których widzimy na ekranie. Jest to poważna historia, która stanowi zakończenie nordyckiej sagi, jednak nie jest zbyt ciężka, ponieważ przeplatana jest luźniejszymi, wręcz komediowymi momentami, jak chociażby próby Mimira na znalezieniu zagadki, która spodoba się Kratosowi, czy też odniesienie do gościnnego pojawienia się Kratosa w serii bijatyk Mortal Kombat. Do tej listy można również dopisać momenty w których towarzysze komentują zamiłowanie głównego bohatera do eksplorowania oraz otwierania skrzyń, co może nie sprawia, że gra jest realistyczniejsza, bo tym bardziej mówi nam, że to jest gra, ale jest to zabawna odpowiedź na nasze myśli „co o moim eksplorowaniu myślą npc?”. To wszystko łączy się w bardzo ładną całość, interesująca historia, świetnie napisane postacie, a także idealnie połączoną powagę wraz z humorem. Warto tutaj również poruszyć wykorzystanie mitologii nordyckiej przez twórców do stworzenia historii. Jeśli graliście w poprzednią część to wiecie, ze twórcy dosyć lekko podchodzą do materiału źródłowego, jednak w tej odsłonie twórcy chętniej z niej korzystają, ale delikatnie modyfikują, bądź też rozwijają, co wbrew pozorom działa dosyć dobrze. Uwielbiam mitologię nordycką, więc bardzo spodobało mi się jak twórcy rozwinęli sam motyw ragnaroku, jak wprowadzili Fenrira i jego rozmiar, czy wyjaśnienie utraty oka przez Odyna. Jestem pełen podziwu jak udało się umiejscowić tę mitologię tutaj, ponieważ nie jest to pójście na łatwiznę, a coś przemyślanego. Warto również tutaj zaznaczyć, że można zagrać w tę odsłonę bez znajomości poprzedniczki, ponieważ mamy przypomnienie poprzednich wydarzeń pod postacią filmu, który możemy obejrzeć z poziomu menu głównego, jak i w samej grze wszystko jest wytłumaczone. Mimo wszystko polecałbym jednak zapoznać się z poprzednią odsłoną, ponieważ to świetna gra, a ta jest jej kontynuacją i pod paroma względami nawet ją przebijająca, także ogrywając je obie otrzymujemy pełnię doświadczenia.

W ciągu gry trafimy na różne zadania poboczne, które same w sobie stanowią małą część własnej historii, których wcale nie ma tutaj aż tak mało. Natrafimy tutaj na czterdzieści siedem zadań, które różnią się długością, jak i poziomem trudności. Oczywiście są one całkowicie opcjonalne, jednak warto je wykonywać, nie tylko dla nagród, ale również dla zapoznania się z innymi historiami związanych z mitologią, jak i związanych ze światem gry. Część z tych zadań nie ograniczają się tylko do jednego świata w którym to zdobyliśmy to zadanie, a bardziej wymagają od nas eksplorowania innych światów i uważnemu obserwowaniu terenu, ponieważ nie wszystkie z nich są zaznaczone na mapie. Większość z tych zadań możemy zdobyć oraz ukończyć jeszcze przed zobaczeniem zakończenia, jednak dwa z nich odblokowują się dopiero po ukończeniu gry. Nie napiszę dokładnie na czym polegają, jednak napiszę jedynie, że jedno jest dłuższe i wymaga więcej pracy, tak drugie jest dosyć krótkie i odblokowuje nam dodatkową scenę. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej, ponieważ nie chcę niczego zaspoilerować, więc jedynie napiszę, że każde z nich stoi na bardzo wysokim poziomie, zresztą jak cała warstwa fabularna tej odsłony. Jeśli jesteście jeszcze niezdecydowani czy warto zagrać, to mogę Wam bez bicia napisać, że zdecydowanie warto.

Zakończenie stanowi tutaj zwieńczenie całej sagi nordyckiej, która pierwotnie miała być również trylogią, jednak przez dłuższe procesy produkcyjne została zamknięta w dwóch odsłonach by gracze nie musieli czekać na finał kolejnych czterech-pięciu lat. I przyznam szczerze, że o ile zakończenie jest naprawdę piękne, świetnie zrealizowane, zarówno pod względem fabularnym, wizualnym, jak i dźwiękowym, tak mi zrobiło się przykro, że to już koniec tej przygody i muszę się pożegnać z zaprzyjaźnionymi postaciami. Ta produkcja wywołała we mnie wiele emocji, spędziłem przy niej wiele godzin, więc to zakończenie, które zobaczyłem sprawiło, że ten czas nie był zmarnowany. Widzimy w nim nie tylko zwieńczenie historii, a także jak bardzo zmieniły się i dojrzały osoby, których historię śledziliśmy od poprzedniej części. To zakończenia, jak i cała gra, to naprawdę niezwykłe doświadczenie, które warto samemu przeżyć. Jak już wcześniej pisałem, po napisach końcowych możemy grać dalej by dokończyć niedokończone sprawy, które nam zostały, a w tym pewne zadanie poboczne, które odblokowuje się po zakończeniu i powiązane jest z pewną postacią. Również wspominałem, że nie należy ono do najdłuższych, jednak jego zakończenie odblokowuje nam dodatkową scenę, która również jest zakończona napisami końcowymi. Niestety nie oczekujcie, że zobaczycie tutaj coś co mogłoby sugerować następną część. Mimo wszystko jest również silne w emocjach, które z niej płyną, więc warto je zobaczyć. Nie da się ukryć, że do warstwy fabularnej w żadnym wypadku nie można się przyczepić, świetnie się ją śledzi i równie świetnie jest zakończona.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś o czym można pisać godzinami, a to głównie ze względu na jego bardzo wysoką jakość. Muszę przyznać, że po tej odsłonie oczekiwałem podobnego poziomu klimatu, który wciąga oraz sprawia, że gra się przyjemniej, jednak nie spodziewałem się, że moje oczekiwania zostaną aż tak bardzo przerośnięte. Nie jest on oczywiście idealny, posiada parę elementów, które mogą trochę go popsuć, jednak nawet to nie przeszkadza nam w czerpaniu pełni przyjemności. Należałoby zacząć od tego o czym już pisałem, czyli historia tej odsłony nie jest przedstawieniem drogi jaką wspólnie przechodzi ojciec z synem, a jest bardziej historią o dojrzewaniu jako osoba, walką z przeznaczeniem, czy nawet realizacją własnych celów. Mamy tutaj dwóch bohaterów, zupełnie jak w przypadku poprzedniczki, jednak ta dwójka ma swoje własne cele, ponieważ niby misja jest ta sama, ale cele bohaterów już zupełnie różne, co też powoduje, że nie raz ich drogi się rozchodzą w poszukiwaniu odpowiedzi. Pokazuje to, że nawet jeśli są rodziną, to nie zawsze muszą realizować ten sam cel, co jest poprowadzone naprawdę realistycznie i niezwykle klimatycznie. Do tego możemy doliczyć wykorzystanie mitologii nordyckiej w dosyć oryginalny sposób, ponieważ nie jest ona całkowicie zmieniana, wręcz brany jest „oryginał” i dorabiana do tego jest dodatkowa historia, co wbrew pozorom zadziałało naprawdę dobrze i nawet fani mitologii nordyckiej mogą poczuć się tutaj bardzo dobrze. Nie możemy zapominać o świetnie napisanych postaciach, które nie tylko są świetnie przedstawieni, a również świetnie zagrani przez aktorów głosowych, którzy po raz kolejni zostali bardzo dobrze dobrani. Tutaj też zaczyna się pewien problem, ponieważ jeśli ktoś kupił na premierę tę odsłonę i liczył, że zagra z polskim dubbingiem, to niestety mógł się bardzo zawieść, ponieważ pomimo informacji na pudełku, to nie dostaliśmy polskiego dubbingu, jednak napisy na szczęście okazały się przetłumaczone. Także jeśli ktoś liczył na to, że usłyszy polskie głosy, to mogła być to dla niego niemiła niespodzianka, jednak na szczęście w ciągu kilku dni została wypuszczona aktualizacja, która naprawiła ten problem. Osobiście mnie ten problem nie dotyczył, ponieważ od początku wiedziałem, że będę grał z angielskim voice actingiem, jednak chciałem zagrać fragment po polsku by porównać jakościowe te dwie wersje. O lokacjach będę się trochę szerzej rozpisywał za niedługo, jednak teraz warto wspomnieć, że są po prostu piękne, przyjemnie się je eksploruje i są niezwykle klimatyczne. W końcu otrzymaliśmy możliwość odwiedzenia wszystkich dziewięciu światów, co tylko zachęca do jak najszybszej możliwości swobodnej podróży. To idzie w parze z świetną rozgrywką, która jest bardzo satysfakcjonująca oraz dająca nam całkiem sporo możliwości. Nawet jeśli rozgrywka nie przeszła aż tak drastycznych zmian, tak te wprowadzone oraz udoskonalone starsze dały nam coś niezwykle klimatycznego. Niestety i tutaj nie obyło się bez błędów, jednak głównie poprzez bugi. Na całe szczęście nie ma ich tutaj dużo, zwykle polegają na przenikaniu przez ściany, czy podłogę, zwłaszcza przy wykańczaniu przeciwników na schodach lub wzniesieniach. Dwa razy zdarzyło mi się, że animacja postaci w pewnym momencie się zawiesiła i musiałem odbiec kawałek by dana animacja się powtórzyła, tym razem poprawnie. Nie ma tego dużo, jednak jak już się zdarzy to niestety potrafi odrobinę wybić z tego klimatu, mimo wszystko szybko o tym zapominamy, ponieważ resztą elementów ta produkcja nadrabia. Sporą robotę wykonuje tutaj oprawa graficzna, która jest po prostu nieziemska i zdecydowanie lepsza od poprzedniczki. Oczywiście jest ona tutaj częściowo ograniczona poprzez jednoczesne wydanie na starą oraz nową generacje, jednak nie jest to coś co przeszkadza. Duża szczegółowość, wszystkie te efekty, krajobrazy, otrzymaliśmy tutaj po prostu po prostu piękną oprawę graficzną. W tym wszystkim przygrywa nam nieziemska ścieżka dźwiękowa, której w zasadzie jakość jest już normą w tej serii. Każdy z utworów został świetnie skomponowany i dopasowany do gry, dzięki czemu wzmacniany jest cały klimat produkcji. Jak zatem możecie zauważyć, klimat nie jest tutaj idealny, jednak każdy jego element wpływa znacząco na odczucia płynące z gry, co tylko sprawia, że chcemy grać więcej. Klimat jest silny, wciągający i na pewno jest jednym z ciekawszych doświadczeń w grach video. Zdecydowanie warta zagrania, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę, chociaż obie się ładnie uzupełniają.

Lokacji, jak można się domyślić, mamy tutaj całkiem sporo, a to głównie dlatego, że w tej części przyjdzie nam odwiedzić wszystkie dziewięć światów, gdzie w poprzedniej odsłonie było ich tylko kilka. Oczywiście nie wszystkie z tych światów są tak rozbudowane jak chociażby Midgard, czyli świat ludzi, startowa lokacja, jak i również nie dają tyle możliwości do eksploracji, jednak są porządnie zaprojektowane i jest na czym zawiesić oko. Wśród tych dziewięciu światów zwiedzimy tutaj różnego rodzaju wioski, lasy, rzeki, mokradła, kopalnie, i inne tego typu miejsca. Każda z tych lokacji została świetnie zaprojektowana i ciężko nawet wśród nic znaleźć powtarzające się elementy, chociaż o to w zasadzie nie byłoby trudno, ponieważ świat jest tutaj naprawdę spory i zwiedzenie każdego zakamarka zajmuje bardzo dużo czasu. Nie zostały one tylko dobrze zaprojektowane, ale też odpowiednio wyposażone, tyczy się to zarówno wewnątrz budynków, jak i na zewnątrz. Oczywiście nie ze wszystkimi modelami możemy wejść w interakcję, jedynie z tymi, które są nastawione na umożliwienie nam dalszej eksploracji oraz tymi fabularnymi, za to możemy całkiem spora liczbę modeli po prostu zniszczyć, co oczywiście daje w pewien sposób frajdę. Jestem graczem, który zagląda w każdy kąt podczas grania i tak też było tutaj, jednak zostało tutaj zrobione to co w poprzedniej części, czyli nie wszędzie się od razu dostaniemy, nawet jeśli nie jest to fabularne miejsce, ponieważ będziemy potrzebowali przedmiotu, który nam umożliwi dostanie się do danego miejsca, a ten przedmiot zwykle zdobywamy w późniejszych etapach gry, więc też tym sposobem twórcy zachęcają do ponownego odwiedzania poprzednich lokacji. Działa to naprawdę dobrze i sprawia, że chce się eksplorować. Nie będę ukrywał, że nawet lokacje stanowią spory plus tej produkcji, który dodatkowo wpływa pozytywnie na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem poprzedniczki, jednak zostało dodanych parę nowych elementów, które usprawniają rozgrywkę, a także niektóre stare elementy zostały usprawnione. Będziemy tutaj sporo eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, rozwijać postać, czy nawet zbierać znajdźki. Także jak możecie zauważyć, nie mamy tutaj nic nowego, czego już byśmy nie doświadczyli, jednak mimo tego te doświadczenia są jednak trochę inne. Sama eksploracja przeszła pewne zmiany, ponieważ w tej części mamy od samego początku dostępny topór Leviathan, a także Ostrza Chaosu, co z kolei spowodowało, że twórcy mogli umieścić w grze zdecydowanie więcej elementów platformowych, które może nie są aż tak rozbudowane jak w greckiej trylogii i może się wydawać, że do takiego ustawienia kamery, która została zachowana taka sama jak w poprzedniej części, czyli zza pleców bohatera, może to niezupełnie pasować, jednak wbrew pozorom działa to całkiem sprawnie. Zdecydowanie uprzyjemnia to rozgrywkę, wręcz znacznie urozmaica eksplorację, ponieważ nie tylko tutaj biegamy, wspinamy się, czy przeskakujemy nad niewielkimi przepaściami, a teraz również mamy możliwość przeskakiwania większych przepaści poprzez zaczepienie Ostrzy Chaosu, czy też przeskakiwanie od ściany do ściany poprzez wbijanie swoich ostrzy w ścianę. Do tego dochodzi jeszcze jeden pewien sposób eksploracji, jednak go odblokowujemy po zdobyciu pewnego wyposażenia o którym Wam niestety nie mogę napisać, ponieważ to już byłby pewien znaczący spoiler, więc pozwolę Wam samemu to odkryć. Podczas eksploracji natrafimy na pewne zagadki, które w zasadzie polegają na tym, abyśmy mogli przedostać się gdzieś dalej. W rozwiązywaniu tych zagadek nie wykorzystujemy tylko naszego wyposażenia, a także strzały naszego towarzysza, ponieważ teraz posiada aż dwa rodzaje strzał, które wykorzystujemy nie tylko w walce, ale również właśnie w takich zagadkach. Same zagadki ciężko podzielić na jakieś rodzaje, ponieważ opierają się głównie na tym samym. Same ich skomplikowanie jest różne, od tych łatwych, wręcz banalnych, aż po te bardziej skomplikowane. Nie będę ukrywał, że rozwiązywanie tych bardziej skomplikowanych jest zaskakująco bardzo pozytywne, zwłaszcza jak uda nam się do tego dość samemu, a to głównie dlatego, że w momencie w którym zbyt długo krążymy bez pomysłu, to nasz towarzysz zaczyna nam podpowiadać co należy zrobić i czym dłużej nam to zajmuje, to te podpowiedzi robią się coraz bardziej szczegółowe. Przyznam się bez bicia, że jest to ciekawy sposób na naprowadzanie gracza na pewne odpowiedzi bez bezczelnego wskazania odpowiedzi. Sprawia to również świetne wrażenie żywych towarzyszy, którzy nie tylko za nami podążają, a również mają swoje zdanie i mogą nam pomóc, nie tylko w walce. Podczas eksploracji trafimy na różnego rodzaju skrzynie oraz przedmioty po prostu leżące na ziemi, wśród nich znajdziemy walutę, przedmioty potrzebne do craftingu, jak i wyposażenie. W czasie gry natrafimy na stanowiska krasnoludów, jak w przypadku poprzedniej części, w których to możemy zakupić wyposażenie, ulepszyć je lub też stworzyć coś nowego. Wyposażenie dotyczy tylko Kratosa, dla Atreusa są tylko fabularne ulepszenia. Każde z elementów wyposażenia zwiększa nam jedną, bądź kilka, statystyk na których podstawie wyliczany jest poziom naszej postaci, czyli po raz kolejny, działa to na podobnych zasadach jak w przypadku poprzedniczki. Jest to dosyć ciekawy system, ponieważ pokazuje faktyczny postęp, ponieważ nasz poziom to w zasadzie poziom naszej mocy, co też pozwala nam zobaczyć czy jesteśmy gotowi walczyć z silniejszymi przeciwnikami. Problem w tym wszystkim jest taki, że tych elementów wyposażenia jest trochę zbyt dużo przez co w naszym ekwipunku robi się niezły bałagan. Nie zawsze wyposażenie jakie zdobywamy jest lepsze od tego, które już posiadamy, a żeby jednak było lepsze to trzeba byłoby je odpowiednio ulepszyć, co tylko kosztowałoby nas czas oraz zasoby, które moglibyśmy lepiej wykorzystać. Odrobinę to irytuje, jednak nie na tyle, aby w jakikolwiek sposób odbierało przyjemność płynącą z gry. Warto tutaj również wspomnieć, że sterujemy tutaj nie tylko Kratosem. W niektórych momentach fabularnych przyjdzie nam się wcielić w inną postać i poznać historię z innej perspektywy, odkryć prawdziwe intencje oraz przekonać się, że fabuła nie jest tutaj taka prosta. Sama rozgrywka wtedy też się odrobinę zmienia, nie na tyle, aby pisać, że to zupełnie inna gra, jednak na tyle, że jest to już inny styl. Nie chcę tutaj niczego spoilerować, ale mogę Wam jedynie napisać, że są to dosyć ciekawe etapy, zdecydowanie sprawiają, że warto zagrać w tę produkcję, nawet bez znajomości poprzedniczki.

Walka stanowi tutaj sporą część rozgrywki, więc warto też ten aspekt opisać dosyć dokładnie. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że walczymy tutaj przy pomocy topora, ostrzy, pięści, tarczy, a nawet jednej nowej broni o której tutaj nie mogę wspomnieć ze względu na spoilery fabularne. Sam trzon walki pozostał taki sam jak w poprzedniczce, więc jeśli graliście w poprzednią część, tak wiecie jak tutaj się walczy. Mimo wszystko jest to wszystko jakoś płynniejsze, zwłaszcza jeśli podczas wyprowadzania serii uderzeń będziemy zmieniać rodzaj broni. Wygląda to bardzo przyjemnie i daje sporą satysfakcję, zwłaszcza w momentach w których walczymy z większą liczbą przeciwników lub z jakimś bossem. Każda z broni posiada swój zestaw kombosów, które oczywiście możemy łączyć ze sobą tworząc nowe kombinacje. Tak samo do każdej broni możemy dołączyć dwie runy umiejętności – słabszą i silniejszą. Pozwalają one na korzystanie z umiejętności opartych na żywiole danej broni, jak ogień, czy lód. Oczywiście nie możemy z nich korzystać cały czas, są one ograniczone czasem ładowania, więc tutaj też należy strategicznie z nich korzystać. Dodatkowa funkcją topora jest możliwość rzucania nim i przyzywania do ręki, co też pozwala nam na walkę dystansową, co również łączy się z nakładaniem obrażeń od żywiołów na przeciwników. W walce pomaga nam nasz towarzysz, który nie tylko atakuje z dystansu, ale także potrafi odwrócić uwagę przeciwnika, czy też czasowo go unieruchomić, co nieraz może ocalić nam życie. Atreus również może posiadać dwie umiejętności, co również pozwala nam na bardziej strategiczne podejście do niektórych starć. To wszystko tworzy naprawdę ładną całość, wszystko ładnie się komponuje i przy odrobinie wprawy można tworzyć tutaj rzeczy, które zapadają długo w pamięci, nawet jeśli w tym opisie nie udało mi się w pełni tego zawrzeć. Większą funkcję mają tutaj również tarcze, ponieważ od teraz nie służą nam tylko do obrony, czy kontrowania uderzeń, a również by przerwać jakąś silniejszą technikę przeciwnika. Walczyć będziemy tutaj przeciwko sporej ilości rodzajów przeciwników, jak rozbójnicy, nieumarli, centaury, duchy, a także wieloma innymi przedstawicielami nordyckiej mitologii. Każdy z tych przeciwników posiada inny zasób ataków, również dystansowych, a także inne słabości oraz odporności. Nie należy pominąć ich rozmiarów, ponieważ czym większy przeciwnik tym też jest groźniejszy, chociaż nie da się ukryć, że ci najmniejsi również mogą nam bardzo napsuć krwi. Do każdego z nich najlepiej jest dopasować inną strategię, ponieważ walka z każdym się od siebie różni, więc przy większej ilości przeciwników trzeba już trochę bardziej się orientować w walce. Muszę przyznać, że przeciwnicy zostali tutaj świetnie wykonani i nawet jeśli część z tych przeciwników to walka z nimi się w pewien sposób poprawiła, trochę ciężko to wyjaśnić, jednak niektóre starcia stały się bardziej wymagające, nawet na niższych poziomach trudności. Oczywiście mamy tutaj również całą masę zupełnie nowych wrogów i w przypadku tej części żywioły mają większe znaczenie, wielu przeciwników operuje teraz jednym rodzajem żywiołu, który potrafi nam napsuć krwi. Poza zwykłymi przeciwnikami staniemy do walki również z wieloma bossami i tutaj muszę uszczęśliwić niektórych z Was, tym razem nie walczymy co chwilę z tym samym bossem z jedynie zmienioną kolorystyką. Oczywiście bossów możemy podzielić na mini oraz pełnych, i również wśród nich mogą znaleźć się pojedyncze powtórki, jednak zwykle następne starcie jest bardziej wymagające. Co ciekawe nie wszystkie starcia polegają na bezmyślnej walce, ponieważ nieraz musimy atakować słabe punkty, aby zadać jakiekolwiek obrażenia lub zadać je większe. Urozmaica to zdecydowanie starcia, które i tak są już bardziej wymagające. Wróciły również quick time eventy, czyli momenty w których w odpowiednim czasie musimy wcisnąć wyświetlany na ekranie przycisk. Od razu przychodzą na myśl starcia z klasycznych odsłon, jednak teraz nie każda pomyłka kończy się śmiercią i koniecznością powtarzania walki. To wszystko zostało razem świetnie połączone, wbrew pozorom jest również dosyć realistyczne, więc tym bardziej klimat płynący z samej rozgrywki jest nieziemski. Oczywiście nie opisałem tutaj wszystkich elementów rozgrywki, ponieważ gdybym chciał to zrobić, to ten opis byłby zdecydowanie zbyt długi, a też chciałem zostawić Wam więcej do odkrycia samemu, więc jedynie mogę napisać, że cała rozgrywka jest po prostu świetna. Ukończenie całej gry zajęło mi około dwudziestu ośmiu godzin w których to ukończyłem fabułę, część zadań pobocznych oraz zebrałem część znajdziek. Jest to naprawdę dobry czas, wręcz bardzo dobry, nawet jeśli wydaje się zbyt długi, dłuższy nawet od poprzedniej części, tak każda godzina jest wypełniona ciekawą zawartością, więc też nie można się tutaj nudzić. Jak zatem można się domyślić, ukończenie całej gry na sto procent jest jeszcze dłuższe, jednak zdecydowanie warte wykonania.

Znajdziek mamy tutaj całkiem sporo, ponieważ będziemy tutaj polować na kruki Odyna, poszukiwać wiedzy o świecie, różnych artefaktów, kwiaty z dziewięciu światów, legendarnych skrzyń, skrzyń noir, nagrobki bersekerów, a także będziemy zamykać szczeliny Yggdrasilu. Jest tego całkiem sporo, wręcz można napisać, że ta lista, jak i ich ilości, potrafią przytłoczyć, jednak ich zbieranie już jest całkiem przyjemne. Na mapie świata możemy zobaczyć jakie oraz ile znajdziek znajduje się w danym regionie, co też pomaga nam w ich śledzeniu. Każda z tych znajdziek może być ukryta wszędzie, jednak nie w sposób by trzeba było poruszać się z kamerą wbitą w ziemię by je odnaleźć, więc przy dobrej eksploracji nikt nie powinien mieć problemów z odnalezieniem ich. Niektóre z nich są wystarczająco duże, że można je już z daleko zobaczyć, jak właśnie legendarne skrzynie, czy skrzynie noir, a niektóre wydają specjalne dźwięki, jak kruki Odyna, więc w momencie usłyszenia tego specyficznego odgłosu możemy się domyślić, że on gdzieś znajduje się w pobliżu. Nie chcę opisywać tutaj każdej znajdźki z osoba, ponieważ jest ich sporo, a odkrywanie ich samemu jest całkiem przyjemne, nawet jeśli większość z nich była już obecna w poprzedniej odsłonie. Nie będę również ukrywać, że przyjemnie się je zbiera, poznaje się dzięki temu trochę historii świata, a także można zdobyć odpowiednie ulepszenia, które wspomogą nas w walce. Tutaj mamy przykład jak można połączyć ilość z jakością.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa również nie odstaje jakością od reszty elementów tej produkcji, chciałbym wręcz napisać, że jest to jeden z najlepszych elementów tej produkcji, jednak każdy z opisywanych tutaj elementów stoi na bardzo wysokim poziomie, więc równie dobrze mógłbym tak napisać o wszystkim czego doświadczamy w tej grze. W zasadzie jakość ścieżki dźwiękowej nie powinna nikogo dziwić, ponieważ ta seria od zawsze miała utwory, które jakościowo stały na wysokim poziomie. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu ogrywane momenty posiadają odpowiednie emocje, jak i napięcie, co z kolei bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Jestem w stanie napisać, że ten nordycki klimat jaki tutaj odczuwamy jest po części spowodowany poprzez muzykę, która właśnie brzmi tak jak właśnie powinna. Nie da się też ukryć, że muzyka jest tutaj bardzo podobna do tego co mogliśmy usłyszeć już w poprzedniej odsłonie, jednak nie są dokładnie takie same, a wykonane w tym samym stylu, co w zasadzie ma sporo sensu, ponieważ umiejscowione są w podobnym miejscu i w podobnym klimacie. Utwory, które tutaj usłyszymy nie tylko sprawiają, że gra się zdecydowanie lepiej i tak samo lepiej odczuwa się klimat całej produkcji, ale również zapadają w pamięci na dłużej. Przyznam się bez bicia, że muzyka jest takiej jakości, że przyjemnie się ją słucha również poza grą i niektóre z tych utworów znalazły się już na mojej playliście. Takiej samej jakości są również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, pękającego drewna, wybuchów, ognia, płynącej wody, wiejącego wiatru, odgłosy maszyn, różnego rodzaju uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Jak na tematykę gry brzmi to naprawdę realnie, nawet te dźwięki, których ciężko odszukiwać w naszym świecie. To wszystko sprawia, że całość wydaje się bardziej realistyczna, co z kolei przekłada się na przyjemność płynącą z gry, immersję, jak i silniejszy klimat. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj niezbędna do odczuwania tak silnego klimatu, więc też stanowi ona bardzo duży plus całej produkcji, który tylko zachęca do zapoznania się z tą produkcją, nawet jeśli nie graliście w poprzednią odsłonę.

W podobnej jakości został wykonany również voice acting, które słucha się tutaj z przyjemnością. Na początku swojej przygody z tą odsłoną mogłem jedynie zapoznać się z angielską wersją językową, ponieważ do wydań pudełkowych w naszym kraju nie było dodanego polskiego dubbingu, co mogło niektórych graczy zirytować, ponieważ ci gracze, którzy zdecydowali się na cyfrową wersję tego problemu nie posiadali. Ten problem został rozwiązany parę dni po premierze, jednak nie powinien w ogóle się pojawić. Jak już również wspominałem, ten problem jakoś szczególnie mnie nie dotknął, ponieważ i tak planowałem początkowo pograć na angielskiej wersji, a później na polskiej, więc w zasadzie wyszło prawie tak jak chciałem. Wracając jednak do samej jakości, to nie można się tutaj do niczego przyczepić. Aktorzy zostali świetnie dobrani, co w zasadzie nie powinno dziwić, ponieważ część z nich to Ci, których mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części, jednak znalazło się tutaj miejsce na wiele nowych postaci, więc też nowe głosy, które również nie odstają jakościowo od reszty. Największą zmianą jest tutaj zmiana aktora głosowego wcielającego w Atreusa, co w zasadzie ma sens, ponieważ widzimy starszą wersję tej postaci, bardziej dojrzałą, więc logicznym była zmiana głosu na bardziej dojrzały, a to zadziałało bardzo realnie. Każda postać dostała świetnie dopasowanego aktora głosowego, którzy wiedzą kogo grają, jak zagrać i jak oddać pewne emocje. Każdego dialogu, nawet nieistotnego, słucha się tutaj bardzo przyjemnie. Polska wersja językowa również nie jest zła, jednak nie jest aż tak dopasowana jak angielska, niektóre głosy nie są zbyt dobrze dopasowane, co trochę drażni, ale nie da się ukryć, że pod względem zagrania stoi na bardzo wysokim poziomie. Także jeśli jesteście zwolennikami grania w polskiej wersji językowej, to klimat na tym nie ucierpi i będziecie się bardzo dobrze bawić, jednak jeśli chcecie zagrać w oryginale, ale nie znacie za bardzo tego języka, to też nie musicie się martwić, ponieważ całość otrzymała polskie napisy, a do jakości tłumaczenia również nie można się przyczepić, więc każdy znajdzie tutaj sposób grania jaki najbardziej mu odpowiada.

Grafika

Oprawa graficzna sprawia, że cała ta produkcja staje się niemałym dziełem sztuki do którego też zbyt szczególnie nie można się przyczepić. Jest to tytuł ekskluzywny na konsole Sony, więc logicznym jest, że będzie wyciągała z ich konsol tyle ile się da, a przynajmniej w teorii. Jest to tytuł, który został wypuszczony jednocześnie na konsole Playstation 4, jak i Playstation 5, czyli starą i nową generację, co niestety skutkuje pewnym ograniczeniem wersji na nowszą konsolę, chociaż nie wiem jak mogłaby wyglądać ładniejsza wersja tej produkcji. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że jest to wada, czy coś w tym stylu, ba, sam jestem zwolennikiem wydawania gier na każdą platformę, jednak jak zaczyna się grać w ten tytuł na nowej konsoli, to jest się w takim podziwie, że chce się zobaczyć jak wyglądałaby, gdyby została wydana tylko na nową generację. Nie da się ukryć, że ta produkcja jest po prostu piękna, zdecydowanie przebija to co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie. Oprawa graficzna stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, każda z tekstur jest wyraźna, jak i bardzo szczegółowa, co najlepiej w zasadzie widać na zbliżeniach na modele postaci. Nie będę ukrywał, że zdarzało mi się zatrzymywać, gdzieś na wzniesieniach, chociaż nie tylko, i podziwiać widoki, które zapierają dech w piersiach, wręcz napiszę, że większość moich screenów zrobionych podczas grania, to właśnie te widoki. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza zachwytami, a to głównie dlatego, że jest to jedna z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejsza, gier wydanych w 2022 roku. Szczegółowość idzie w parze z modelami, które spotykamy na swojej drodze. Każdy z dziewięciu światów, które zwiedzamy w czasie gry posiada swój własny styl, od zaśnieżonych terenów, poprzez rozpalone w świetle słońca góry, aż po dżungle w której roślinność żyje. To też powoduje, że żaden ze światów nie mógł odstawać jakością od reszty, aby nie odrzucić graczy, więc też każdy model jaki zobaczymy musiał stać na najwyższym poziomie, co prawda nie ze wszystkimi możemy wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jednak za to całkiem sporo rzeczy możemy tutaj zniszczyć. Na równie wysokim poziomie stoją tutaj modele postaci, które są po prostu śliczne i bardzo szczegółowe. Bardzo lubiłem momenty w których kamera pokazywała zbliżenia twarzy Kratosa, czy nawet na jego ręce, ponieważ wtedy możemy zobaczyć jak bardzo dokładnie jest wykonana skóra na ciele głównego bohatera. To wszystko wygląda bardzo realistycznie i sprawia, że zdecydowanie przyjemniej się gra. To samo tyczy się oczywiście przeciwników z którymi walczymy, chociaż na nich zbliżeń aż tak bardzo jak na bohaterów, ale dalej można zauważyć ich szczegółowość. Idzie to w parze z płynnymi animacjami, które wyglądają po prostu świetnie, co tym bardziej budzi podziw w momentach w których walczymy z większą ilością przeciwników, a także ich płynność oraz naturalność sprawiają większe wrażenie realniejszej. Jedyne do czego można się przyczepić to momentami widać jak postacie przenikają przez niektóre tekstury, czy coś w nich wchodzi. Nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy i nie ma tego dużo, jednak za każdym razem jak się to dostrzeże, to niestety wybija to trochę z klimatu. Wartymi elementami do omówienia są zdecydowanie różnego rodzaju efekty, które nie tylko dotyczą walk. Oczywiście w walkach widać to bardzo dobrze, zwłaszcza jak mierzymy się z przeciwnikami, którzy korzystają z różnych żywiołów, tak samo jak my chociażby ogniem czy lodem. To jak prezentuje się ten żywioł na naszym wyposażeniu, jak uderza w przeciwników, czy po prostu w jakiś model jest naprawdę bardzo dobrze wykonane i budzi podziw. System świateł i cieni ma tutaj również spore znaczenie, chociażby ze względu na pewien świat w którym od pewnego momentu będziemy mogli zmieniać dzień na noc i odwrotnie. Cienie, padające światło, to wszystko zostało wykonane na najwyższym poziomie. Oczywiście mogę tutaj jeszcze wspomnieć o zachowywaniu się wody, śladach na śniegu, czy piasku, jednak to wszystko skończyłoby się tylko na zachwalaniu. Cała oprawa graficzna została postawiona na bardzo wysokim poziomie i muszę aż przyznać, że od pewnego czasu nie grałem w aż tak ładną produkcję, co również ma przełożenie w klimacie. Zdecydowanie fani graficzni będą po tej odsłonie zadowoleni.

Niestety w przypadku kwestii technicznych również mam coś do napisania, co niezwykle mnie smuci. Pod względem płynności, czy wyrzucania do menu konsoli nie mogę się przyczepić, ponieważ to ani razu mi się nie zdarzyło, nawet jeśli na ekranie pojawiło się mnóstwo przeciwników, to gra cały czas działała płynnie. Tego nie mogę natomiast napisać w przypadku bugów. Zdarzało mi się podczas gry, by podczas wykonywania ataku kończącego by przeciwnik zapadł się pod ziemię, co najczęściej się zdarzało na schodach lub wzniesieniach, czy też jakieś postaci zawiesiła się animacja, więc też musiała wykonać ją podobnie po tym jak do niej podeszliśmy. Na szczęście to nie są jakieś spore błędy, więc nie jest to coś co psuje rozgrywkę. Przy problemach z animacjami zwykle pomagało podejście do tej postaci, czasami trzeba było jednak wczytać poprzedni zapis, a nawet ten w którym stoimy przy błędzie, jednak w jednym przypadku musiałem wyłączyć i włączyć całą grę by móc dalej grać. Otóż w pewnym momencie jedna zagadka nie chciała zadziałać, jedno wahadło nie reagowało na moje akcje i nie pozwalało dostać mi się do skrzynki, co prawda opcjonalnej, ale zawsze, więc jedynym ratunkiem był reset gry. Dziwi mnie obecność tego typu błędów, chociaż z drugiej strony patrząc na rozmiar tej produkcji to trochę to rozumiem, jednak zawsze lepiej by było, gdyby gra była ich pozbawiona.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wykorzystanie mitologii to prawdziwa sztuka
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+świetny voice acting
+piękna graficznie

Minusy:
-drobne błędy techniczne

God of War: Ragnarok to produkcja na którą czekałem już od momentu w którym skończyłem poprzednią część, a jak została ogłoszona to tylko czekałem na moment w którym będę mógł zakupić konsolę Playstation 5 i złożyć preorder na tę produkcję. Nie da się ukryć, że poprzez doświadczenia płynące z poprzedniej części moje oczekiwania były wysokie, chociaż chciałem tylko podobnej jakości. Na całe szczęście moje oczekiwania zostały zaspokojone, a wręcz napiszę, że nawet przewyższone. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To naprawdę świetna produkcja w którą się bardzo przyjemnie gra, wręcz jestem w stanie napisać, że jak dotąd jest najlepszą odsłoną całej serii, co prawda męczą ją pewne problemy, jednak nie na tyle duże by zepsuły nasze wrażenia z całości. Zdecydowanie warta zagrania, a jeśli graliście w poprzednią odsłonę i się Wam spodobała, to ten tytuł jest wręcz pozycją obowiązkową.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Wstąpienie – Recenzja

God of War: Wstąpienie (ang. God of War: Ascension) jest spin-offem serii hack’n’slashy God of War, a jednocześnie stanowi również prequel dla całej serii. Jest to również ostatnia część serii wydana na konsolę Playstation 3 oraz ostatnią wykonaną w starym stylu. Po raz ostatni przyjdzie nam się wcielić w Kratosa w starożytnej Grecji i poznać jego początki na drodze zemsty na Aresie. Jak zatem prezentuje się ten spin-off? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Santa Monica Studio.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie nie jest dostępna do zakupu w wersji cyfrowej.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Karatos był spartańskim wojownikiem, który dosyć szybko wspiął się w hierarchii wojskowej i sam został dowódcą armii, która przez długi czas była niepokonana, jednak i na drodze takiej armii musiał stanąć ktoś silniejszy. Armia barbarzyńców okazała się zbyt potężna dla spartanów i sam Kratos znalazł się na krawędzi porażki, więc zawarł pakt z Aresem, greckim bogiem wojny, by ten zgładził jego wrogów, a w zamian Kratos stanie się jego sługą. Pakt został wypełniony, z niebios zszedł Ares, który zniszczył armię barbarzyńców i wręczył spartiacie Ostrza Chaosu, które miały stać się symbolem tego paktu. Od tego czasu spartiata stał się sługą Aresa i na jego rozkazy niszczył miasta oraz zabijał jego wrogów, a przynajmniej do momentu w którym Ares podstępem zmusił bohatera w szale do zabicia swojej rodziny. To był moment w którym bohater odmówił dalszej służby bogowi wojny i to spowodowało, że został schwytany przez Furie, starożytne istoty, które strzegły dochowywania przysięg złożonych bogom i karały okropnymi torturami wszystkich, którzy zdecydowali się złamać swoje przysięgi. Kratos został przez nie skazany na wieczność w więzieniu wykonanym w ciele Aegaeona, tytana, pierwszej istoty, która złamała swoją przysięgę, aby przeżywać tortury, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Uwolnić się spartiacie pomógł Orkos, syn Aresa oraz królowej Furii Alecto, który odkrył okropne plany swoich rodziców, więc postanowił pomóc spartiacie, by ten odzyskał utraconą pamięć, która została odebrana mu podczas tortur, jak i był w stanie pokonać Furie. Historia przedstawia początki Kratosa po zerwaniu przysięgi oraz jego rozterki emocjonalne wynikające z tego co zrobił. Z jednej strony ta historia jest ciekawa, bo faktycznie pokazuje skutki złamania przysięgi, co wcześniej wydawało się nie mieć aż takich poważnych konsekwencji. Z drugiej jednak strony w tej części czuć trochę zmęczenie materiału i wciskanie jeszcze więcej rzeczy do historii, którą bardzo dobrze znają fani serii. Nie twierdzę, że jest to zła historia, ponieważ ma ciekawe elementy i momenty, które mogą nas przykleić do ekranu, jednak nic zbyt szczególnie nowego ona już nie wprowadza, tylko po raz kolejny opowiada to samo, ale w trochę innej wersji, więc nie mamy tutaj żadnego zaskoczenia, a też jako, że wyszła po zakończeniu całej trylogii, to też ciężko doszukiwać się w niej odniesień do tej części, co wbrew pozorom wygląda całkiem słabo, ponieważ w chociażby trzeciej odsłonie odnalazły się odniesienia do spin-offów z ery Playstation Portable. Mimo wszystko pomysł był naprawdę dobry, ponieważ początkowo przedstawienie Furii jako potężne istoty, które powstały w wyniku nagromadzenia gniewu podczas wojny bogów z tytanami i okazały się tak potężne, że potrafiły same pojmać tytana, którego następnie torturowały i przekształciły w więzienie, a także były tak potężne i groźne, że budziły postrach nawet wśród bogów. Do tego jak dodamy syna Aresa, który również nie ma zbyt dobrych relacji ze swoją rodziną i w przeciwieństwie do nich, jest istotą dobrą i bezinteresowną, więc postawienie go jako cichego pomocnika Kratosa było świetnym pomysłem. Z tymi elementami historia już w sumie sama się opowiada, nie trzeba jej pomagać, jednak twórcy musieli w każdym fabularnym momencie wspomnieć o martwej rodzinie Kratosa, co również jest dziwnie zmęczonym tematem. Nie będę ukrywał, że sama w sobie historia potrafi zainteresować, ponieważ widzimy trochę z innej strony zamiary Aresa, jak i poznajemy kolejne potężne istoty, ale właśnie czuć, że wyciskanie jeszcze więcej z już pełnej historii, wręcz można wprost napisać, że odczuwa się tutaj zmęczenie materiału. Także cieszę się, że to była ostatnia część w starym stylu, a twórcy zdecydowali się przenieść bohatera na daleką północ oraz zmienić zupełnie styl opowiadanej historii. Myślę, że i tak warto zagrać w tą część, jeśli brakuje Wam greckich klimatów, jednak pod względem historii bardziej trzeba byłoby traktować ją jako ciekawostkę, niż porządne rozwinięcie.

Pod względem zakończenia również nie ma zaskoczenia. Kratos zabija każdego na swojej drodze i obiecuje zemstę na Aresie za dokonaną przez niego zbrodnię. Jednak wbrew pozorom zostało naprawdę dobrze wykonane, ponieważ wyjaśniło, dlaczego nie widzieliśmy już Orkosa w kolejnych częściach, a także w pewnym sensie rozpoczęło drogę bohatera do zemsty. Nie da się zaprzeczyć, że pod względem filmowym bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Oczywiście też nie do końca da się napisać, czy jest to zakończeni dobre lub też złe, a to głównie zasługa tego, że ciężko jest uznać czyny Kratosa za dobre, jednak też ciężko je nazwać w pełni złymi, więc jest to coś co osobiście mi się podoba. Twórcy niby usprawiedliwiają czyny Kratosa pokazując, że jego wrogowie są jeszcze gorsi, jednak też pokazują konsekwencje tych czynów. Przyznam bez bicia, że akurat zakończenie było tutaj jednym z najlepszych elementów historii, ponieważ również pokazało, że czasami utrata wspomnień nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli historia do końca nie powala, tak dla samego zakończenia warto zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji na pewno nie można odmówić, nawet jeśli historia już tak nie wciąga jak kiedyś, to inne elementy poprawiają sytuację. Seria God of War miała zawsze dosyć ciekawy klimat, który nie będę ukrywał, że zawsze wpasowywał się w to co lubię, czyli hack’n’slash w połączeniu z mitologiczną Grecją, którą osobiście uwielbiam, więc takie połączenie było dla mnie idealne i nie będę ukrywał, że zanim zakupiłem konsolę, to ta seria była jedyną, której bardzo zazdrościłem. I o ile ta część pewnymi elementami odstaje od reszty serii, wręcz śmiało można napisać, że jest jedną z tych gorszych, tak klimatem dalej wciąga gracza od samego początku. Na pewno wpływa tutaj na niego chociaż trochę fabuła, tak lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa, a nawet grafika, już mają dosyć silny wpływ. Fabularnie ten tytuł wciąga tylko przy pomocy Furii oraz Orkosa, czyli przy pomocy antagonistek oraz cichego pomocnika. Te postacie zostały ciekawie przedstawione, każde ich pojawienie się na ekranie powoduje, że wpatrujemy się bardziej, jednak ciągłe przypominanie o tym, że rodzina Kratosa została zamordowana przez niego samego jest dosyć męczące, zwłaszcza, że jest to wiadome od samego początku gry, nawet dla graczy, którzy nie mieli wcześniej styczności z tą serią. Lokacje za to nadrabiają te pewne błędy, ponieważ zostały wykonane w świetnym stylu. Każde z miejsc, które odwiedzamy budzi pewien podziw, jednak są tutaj dwie takie, które szczególnie zapadają w pamięci, a jest to oczywiście więzienie w ciele tytana oraz rozbity posąd Apolla. W tych wszystkich lokacjach została umiejscowiona rozgrywka, która w swoich założeniach jest taka sama jak poprzedniczki, jednak wraz z nowymi mocami. Dalej przyjemnie się walczy, ponieważ potrafi stawić wyzwanie, nawet na poziomie normalnym, chociaż bossowie już nie robią takiego wrażenia jak dawniej i przyznam bez bicia, że trochę zawodzą. To wszystko jest oprawione w dosyć ładną oprawę graficzną, która nawet dzisiaj nie wygląda tak źle, chociaż w erze Playstation 3 dalej nie była to najładniejsza produkcja, ale zestarzała się naprawdę dobrze. W tym wszystkim przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, która potęguje tylko ten bojowy klimat, nakręca nas na dalszą walkę i po prostu brzmi bardzo dobrze. Nie wszystko oczywiście zagrało tutaj tak jak powinno, nie otrzymaliśmy idealnego klimatu, jednak z drugiej strony taki nie istnieje, bo zawsze znajdzie się coś co nie zagra, a i tak w większości przypadków jest to bardzo subiektywne odczucie. Mimo wszystko klimat jest tutaj dosyć silny, wciąga od pierwszych starć i sprawia, że przyjemniej się gra. Warto zagrać, ponieważ nawet jeśli niektóre elementy nie są najlepsze, to reszta bardzo nadrabia w jakości.

Lokacji zaskakująco mamy tutaj całkiem sporo, które na dodatek są całkiem zróżnicowane. Zwiedzimy tutaj więzienie, kanały, wioskę, świątynie, jaskinie, rozbity posąg, a także inne tego typu miejsca. Różnią się nie tylko swoim rodzajem, a także typem, czyli niektóre z nich mogą być dosyć korytarzowe z większymi arenami, tak samo jak niektóre są bardziej platformowe, nastawione na zręczność gracza, ale także mamy takie, które łączą te dwa typy w jednych lokacjach. I co najważniejsze przeplatają się ze sobą, powodując, że grając w ciągu nie spotykamy cały czas tych samych typów miejscówek. Same lokacje są częściowo otwarte, chociaż oczywiście do celu prowadzi tylko jedna ścieżka, tak zwykle znajdujemy jakieś poboczne ścieżki, czy ukryte pomieszczenia, które zwykle ukrywają jakieś znajdźki. Także takie elementy zachęcają do eksploracji, a jak dopiszemy do tego bardzo ładnie zaprojektowane miejsca, pełne szczegółów, a także zniszczalnych przedmiotów, to jeszcze bardziej zachęca do zwiedzania. Nie da się ukryć, że lokacje są tutaj bardzo ładne i szczegółowe, zdecydowanie bardziej to zachęca do gry oraz walki w takim otoczeniu.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się aż tak bardzo od klasycznych odsłon, wręcz różnice są tutaj głównie kosmetyczne. Dalej będziemy eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, ulepszać nasze umiejętności, a także zbierać znajdźki. To taki dosyć podstawowy zestaw w tej serii. W przypadku eksploracji to już trochę o niej pisałem, do celów misji zawsze prowadzi jedna ścieżka, jednak po drodze możemy trafić na jakieś rozgałęzienie, zamknięte kraty, czy kruchą ścianę, które mogą kryć za sobą jakiś sekret, czy po prostu jakąś skrzynkę z dodatkowymi punktami. Oczywiście droga do celu nie zawsze jest prosta, czasami dochodzą tutaj elementy platformowe w których testowana jest nasza zręczność. Muszę przyznać, że nie lubię takich elementów w grach, ponieważ bywają dla mnie trudniejsze niż wieloetapowe starcia z bossami, jednak w tym przypadku nie są aż tak irytujące, chociaż faktycznie momentami potrafią być wymagające, ale za to satysfakcjonujące. Podczas przemierzania lokacji w drodze do celu staniemy naprzeciwko wielu zagadkom, które również zaskakująco stoją na wysokim poziomie. Zagadki podzielone są tutaj na poziomy trudności, które oczywiście rozciągnięte są od tych prostszych aż po trudniejsze, a co ciekawe również są wymieszane. Zwykle są paroetapowe, przykładowo tutaj trzeba przesunąć dźwignię, a następnie szybko gdzieś coś przeciągnąć, a następnie stanąć w odpowiednim miejscu. To tylko jeden przykład, ponieważ znajdą się tutaj też takie, które po prostu wymagają zabicia odpowiedniego przeciwnika, czy czasówki, polegające na pociągnięciu za dźwignię i szybkim dostaniu się odpowiednie miejsce. Sporo łamigłówek również powiązanych jest z jednym przedmiotem z naszego wyposażenia, a konkretnie mocy kontroli przedmiotów w czasie, czyli po prostu naprawiania lub też niszczenia danych elementów. Nie będę ukrywał, że te sprawiły mi najwięcej problemów i też nie będę ukrywał, że były niezwykle satysfakcjonujące jak udało mi się je ukończyć bez korzystania z pomocy poradników. Po drodze możemy również trafić na skrzynki w czterech kolorach – zielonym, niebieskim, czerwonym oraz szarym. Szary chowa w sobie znajdźki, ale o nich trochę później. Reszta skrzynek po otwarciu wypuszcza z siebie pewne, nazwijmy to, punkty, które mają nam pomóc. Zielone leczą nasze zdrowie, a niebieskie odnawiają punkty many. Z kolei czerwone służą nam jako punkty ulepszania naszych umiejętności oraz wyposażenia. W czasie gry natrafimy na fabularne momenty w których zdobywamy nowe umiejętności lub też elementy wyposażenia, więc też nie będzie sytuacji w których jakimś cudem ominiemy coś, ponieważ też część z nich służy później do rozwiązywania zagadek. Każdy z tych elementów możemy ulepszyć na kilka poziomów, dzięki czemu odblokowujemy większe obrażenia, nowe kombosy, czy nawet jakiś czar powiązany z żywiołem danego wyposażenia. Działa to na podobnych zasadach jak w poprzednich częściach, jednak jednym co mnie tutaj jednak trochę irytowało, to w przypadku nowych mocy w naszych ostrzach by odblokować nowy czar musimy całkowicie ulepszyć daną umiejętność. Oczywiście zebranie wystarczającej ilości punktów by ulepszyć te wszystkie elementy nie jest zbyt trudne i aż tak czasochłonne, jednak niekoniecznie musimy lubić korzystać z tych elementów wyposażenia i może chcemy zainwestować w coś innego, więc niestety musimy sobie darować jedno lub drugie. Największą zmianą jednak w tej serii, a przynajmniej w greckiej sadze, jest zmiana systemu zapisów. Także od tej części nie będziemy zapisywali w odpowiednich tego miejscach, a otrzymaliśmy tutaj autozapis, co ma swoje plusy i minusy. Do plusów na pewno możemy dopisać brak długich etapów bez możliwości zapisania, mniejsza droga po śmierci i nie musimy się zastanawiać kiedy ostatni raz zapisaliśmy. Niestety największym minusem tutaj jest to, że jeśli nam zależy na zebraniu wszystkiego, a jednak coś przypadkowo ominęliśmy po drodze i dowiemy się o tym po czasie, to nie możemy wrócić do tego etapu przy pomocy wczytania zapisu, a musimy zacząć od początku. Także wszystko tutaj zależy od tego jak na to patrzymy. To wszystko zmieściło się w około ośmiu godzinach gry, co jest dosyć dobrym czasem jak na tę serię i te wcześniejsze części. Nie będę ukrywał, że nawet nie wiem kiedy mi ten czas zleciał, ponieważ bawiłem się naprawdę dobrze. Oczywiście nie jest to idealna gra, nawet nie może stać przy najlepszych odsłonach tej serii, jednak można czerpać z niej przyjemność, a już zwłaszcza jak lubicie ten gatunek.

Walka jest tu sporym elementem rozgrywki, wręcz można napisać, że jest jego najważniejszym elementem. I pod tym względem również nie przeszła większych zmian, więc jeśli graliście w poprzednie części, to pewnie poczujecie się jak w domu grając w tą część. Będziemy tutaj korzystali z naszych ostrzy, które będą naszą jedyną bronią i dzięki nim możemy korzystać ze słabych oraz silnych ataków, a także łączyć je w różnego rodzaju kombinacje, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. W czasie gry możemy wyposażyć je w moce konkretnych bogów, czyli ogień Aresa, lód Posejdona, elektryczność Zeusa, czy dusze Hadesa. One nie zmieniają naszego wyposażenia, ale dodają im dodatkowych możliwości, jak chociażby zamrożenie przeciwników. Do tego dochodzi wyposażenie, które pozwala nam na chociażby spowolnienie wrogów, czy też stworzenie naszego klona, który pomoże nam w walce. I tak jak już wspominałem, po ulepszeniu do maksymalnego poziomu któregokolwiek żywiołu otrzymujemy czar, którego możemy używać w walce, aby odpędzić się od otaczających nas wrogów. Możemy spokojnie łączyć to wszystko tworząc niezwykłe kombinacje, które mogą robić spore wrażenie. Oczywiście nie można zapomnieć o umiejętności gniewu, czyli krótkotrwałemu zwiększeniu naszych obrażeń oraz odporności. Jest to coś co występuje w każdej grze z tej serii, jednak pod różnymi nazwami. W tej części jednak trochę zmieniono zasady jej działania. W poprzednich częściach pasek gniewu się ładował i po naładowaniu mogliśmy skorzystać z tej umiejętności, jednak w przypadku tej odsłony nasz pasek ładuje się wyłącznie w czasie walki, a gdy z niej wychodzimy to ten zaczyna spadać, więc korzystać z niego możemy wyłącznie wtedy, gdy walczymy z chmarą wrogów, co w zasadzie dosyć często się zdarza. Jest to dziwna zmiana, zwłaszcza, że nie zawsze czujemy potrzebę korzystania z niego na zwykłych przeciwników z którymi damy sobie radę, a chcemy zostawić na większych wrogów. To wszystko będziemy wykorzystywać przeciwko pokaźnej liczbie przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z centaurami, satyrami, chimerami, cyklopami, harpiami, i innymi mitologicznymi stworzeniami. Każdy z tych wrogów ma zupełnie inny styl walki i do każdego trzeba się dostosować, chociaż styl walki to nie jedyna różnica, a są nimi również rozmiar oraz położenie na mapie. Piszę o tym, że cyklopy są wielkie, satyrowie walczą na ziemi, a harpie atakują z powietrza. Przeciwnicy są zróżnicowani, a także, i co najważniejsze, stanowią wyzwanie już nawet na normalnym poziomie trudności. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, którzy są zdecydowanie potężniejsi niż zwykli przeciwnicy, posiadają różne rodzaje ataków, potrafią napsuć nam krwi, a także w większości przypadków to oni odpowiadają za momenty qte, czyli te momenty w których musimy wciskać przyciski wyświetlane na ekranie. Walki z nimi są ciekawe i wymagają od nas pewnego skupienia, jednak niestety mają pewną wadę, a jest nią to, że nie robią już takiego wrażenia. Oczywiście Furie to ciekawy pomysł i walki z nimi są pomysłowe, ale nie powodują takiego efektu, jak walki z którymkolwiek greckim bogiem, a nawet meduza z którą walczymy w pierwszej części powodowała więcej podziwu niż którykolwiek z bossów z tej części. Nie twierdzę, że są złe, bo, jak wspominałem, walki z nimi są ciekawe i wymagające, jednak nie mają już tego czegoś, tego elementu respektu. Podsumowując, walka jest tutaj ciekawa, głównie ze względu na możliwości w walce, a także, że nie jest całkowicie prosta, a potrafi stawić wyzwanie. Walka jest w tej serii głównym daniem, więc jeśli lubicie taki typ gry, to będzie to tytuł dla Was.

Rolę znajdziek pełnią tutaj oczy gorgony, pióra feniksa, artefakty, a także zniszczone skrzynie. Pierwsze dwie znajdźki znajdujemy w szarych skrzyniach, które mogą być ukryte wszędzie, a także niekiedy możemy trafić na nie po drodze. W całej grze znajdziemy dwadzieścia oczy oraz piętnaście piór. Te pierwsze zwiększają nam maksymalny poziom zdrowia, a drugie poziom many. Oczywiście zebranie ich wszystkich zwiększa te poziomy do maksymalnego poziomu, jednak wystarczy zebrać po pięć z nich, aby się zwiększył, więc co pięć zebranych oczu lub piór nasz poziom zdrowia lub many się zwiększa. To są dosyć klasyczne znajdźki w tej serii, które powtarzają się w większości części. Artefakty rozrzucone są w całej grze i nie są zamknięte w skrzynkach, a po prostu leżą na ziemi. Działają na zasadzie cheatów, czyli dany przedmiot może nam, przykładowo, zagwarantować nieskończoną ilość gniewu. W nich jest jednak jeden haczyk, otóż zebrać je musimy w pierwszym podejściu, ponieważ używać ich możemy dopiero w drugim. Mimo wszystko ma to sens, ponieważ gdybyśmy mogli korzystać z nich od razu po zebraniu, to wybór poziomu trudności nie miałby żadnego znaczenia. Takich artefaktów mamy tylko dziesięć, jednak te są już trochę lepiej ukryte. Ostatnim rodzajem znajdziek są zniszczone skrzynie, których jest tutaj tylko siedem i te akurat są najsłabiej ukryte. Są to klasyczne skrzynie z większą ilością czerwonych punktów, jednak są zniszczone, więc nie możemy z nich skorzystać, a przynajmniej dopóki nie zdobędziemy wyposażenia, które pozwoli nam je odnowić. Tak naprawdę uznawane są za znajdźki, ponieważ jest za nie osiągnięcie, jednak z tych wszystkich to akurat jest najmniej ciekawe. Te znajdźki zostały dosyć porządnie wykonane, dają rzeczywiście jakąś realną nagrodę i stanowią główny powód przez który warto tutaj eksplorować tereny, które przemierzamy.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jedynym elementem do którego nie mogę się przyczepić w nawet najmniejszy sposób. To już trochę tradycja w tej serii, ponieważ każda część posiada niesamowicie dobrą muzykę. Co prawda muzyka w tej części jakoś szczególnie nie zapada w pamięci, żaden z utworów nie wyróżnia się za bardzo z tłumu, jednak w grze nadaje ona odpowiedniego klimatu. Nawet jeśli nie zapada, to zaskakująco dobrze słucha się jej poza grą. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów wzmacniając emocje płynące z danych scen, czy też wzmacniając napięcie oraz chęć walki podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że niejednokrotnie to właśnie muzyka bardziej mnie zachęcała do anihilacji masy przeciwników, nawet w momentach w których już byłem zmęczony trochę walką. W podobnym stylu zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, płonącego ognia, rozpadających się budynków, uderzanych ostrzy, odgłosy wielu różnych stworzeń, płynącej wody, czy innych tego typu dźwięków. Po raz kolejny są to dosyć typowe dźwięki, które można usłyszeć w większości gier z tej serii i dalej one stoją na bardzo wysokim poziomie. Bardzo spodobały mi się odgłosy wydawane przez naszych przeciwników, ponieważ są dla nich dosyć charakterystyczne i z łatwością możemy poznać co nas dokładnie atakuje. To wszystko tutaj zawarte tworzy naprawdę niesamowity klimat, który wciąga i sprawia, że gra się zdecydowanie przyjemniej, nawet jeśli czuć tutaj trochę zmęczenie materiału. Także ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj spory plus tej produkcji, głównie za sprawą swojej jakości oraz tego jaki ma wpływ na grę.

W przypadku voice actingu również nie da się ukryć, że stoi on na wysokim poziomie. Tutaj jednak mamy dwa obozy graczy. Jedni wolą grać z polską wersją językową, a drudzy z angielską. Niezależnie po której stronie stoicie, to należy przyznać, że w obu jest po prostu świetna. Polska wersja językowa jest znana nawet osobom, które nie grały w tę serię, a to za zasługą Bogusława Lindy, który udzielił swojego głosu Kratosowi. I trzeba przyznać, że sprawdził się w swojej roli naprawdę dobrze i nawet jeśli reszta obsady nie jest aż tak popularna, tak również nie zawodzi. Osobiście jednak nie dałem rady grać w polskiej wersji, a to przez pana Bogusława, który niezaprzeczalnie jest dobrym aktorem i ma dosyć charakterystyczny głos, no i właśnie przez to słuchając jego kwestii nie widziałem Kratosa, a samego aktora, co bardzo psuło mi niektóre sceny. Oczywiście nie oznacza to, że nie można czerpać z tego przyjemności, ponieważ dalej stoi na wysokim poziomie. W przypadku angielskiego voice actingu, to tutaj również nie ma się do czego przyczepić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, znają swoje postacie oraz potrafią oddać ich emocje, więc przyjemnie się ich słucha. W obu przypadkach językowych możemy włączyć sobie napisy, więc jeśli chcecie grać w oryginalnej wersji językowej, ale nie potraficie zbyt dobrze języka angielskiego, to możecie bez problemu włączyć polskie napisy. Nie zauważyłem żadnych błędów w tłumaczeniu, więc tłumaczenie jest tutaj bardzo dobre.

Grafika

Oceniając grafikę w tym tytule należy pamiętać, że jest to tytuł, który został wypuszczony w 2013 roku jedynie na konsole Playstation 3, więc należy wziąć na to poprawę i oceniać ją na tamte standardy. W tamtym roku wyszło parę bardzo ładnych gier, jak chociażby Grand Theft Auto V, Bioshock Infinite, czy nawet Ryse: Son of Rome, więc też można napisać, że ta część nie miała łatwego zadania by zostać pod tym względem zauważona. Oczywiście jest to popularna seria, więc nie miała problemów z byciem zauważoną. Co ciekawe również nie odstaje pod względem graficznym. Gry z gatunku hack’n’slash w większości przypadków nie są jakoś szczególnie piękne, ale też nie są brzydkie, ponieważ są zwykle pod tym względem uproszczone, a skupione na innych elementach, głównie na rozgrywce. To również jest gra z tego gatunku, jednak nie można napisać, że twórcy zaoszczędzili tutaj na grafice. Można mieć różne zdanie na temat tytułów ekskluzywnych od Sony, jednak nie można zaprzeczyć, że graficznie w większości przypadków wyciskają z konsoli wszystko co jest możliwe, więc nawet jeśli nie jest to gatunek, który słynie z wysokiej jakości graficznej, tak tutaj jest to jeden z jej atutów. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, otoczenie wygląda sensownie, aż przyjemnie się zwiedza, nawet są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać otoczenie, a wszelkie modele zostały dosyć realistycznie, jak na tematykę gry, przedstawione. W 2018 roku otrzymaliśmy nową część tej serii, która jest po prostu śliczna, i jeśli miałbym porównywać te dwie części pod względem graficznym, to oczywiście Wstąpienie nie ma najmniejszych szans w tym starciu. Mimo wszystko nawet dzisiaj można zagrać w tę grę i nacieszyć swoje oczy, ponieważ nadal nie odstaje tak bardzo. Równie ładnie prezentują się modele postaci, jak i przeciwników, które są bardzo szczegółowe, a nawet zróżnicowane. Oczywiście niektóre modele przeciwników się powtarzają, jeśli są tym samym rodzajem, jak chociażby cyklop, to nie zobaczymy ich różniących się od siebie, co jest dosyć logiczne, ponieważ walczymy z dziesiątkami wrogów, więc ciężko byłoby stworzyć tyle różniących się przeciwników i nie przypłacić to spadkiem jakości w innym aspekcie. Bardzo przyjemnie się patrzy jednak na modele postaci u których możemy zauważyć jakieś drobne rany, zabrudzenia, a nawet dokładnie umięśnienie. Szczegółowość jest tutaj dosyć powalająca, a w parze idzie to z płynnymi oraz realistycznymi animacjami, co widać chociażby po scenach walki, które są dosyć szybkie, ale też zaskakująco płynne. To jest to co widzimy podczas rozgrywki, a warto tutaj jeszcze wspomnieć o przerywnikach filmowych, które są po prostu piękne i faktycznie wyglądają jak filmy animowane. Widać różnice między rozgrywką, a przerywnikami, jednak nie jest ona na tyle duża, aby nas wybijała z klimatu. To wszystko tworzy bardzo ciekawe doświadczenia, nawet jeśli gra już ma trochę lat na koncie, a nawet bym śmiało napisał, że ta jakość bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Czuć właśnie tutaj ten brutalny klimat, że nie jest to „czysta” produkcja i to w moim odczuciu jest najlepsze w takiej stylistyce.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, czy też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to dosyć zaskakujące, ponieważ sporo się dzieje na ekranie, a jak wiadomo Playstation 3 miało dosyć dziwną budowę i wymagało sporo pracy przy optymalizacji, więc tym bardziej mnie cieszy, że nie doświadczyłem żadnych problemów i mogłem przyjemnie spędzić czas.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+bardzo satysfakcjonująca rozgrywka
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+historia potrafi zainteresować…

Minusy:
-…mimo wszystko czuć zmęczenie materiału
-mało satysfakcjonujące starcia z bossami

God of War: Wstąpienie to część jednej z moich ulubionych serii, a w dodatku ta część w którą przez długi czas nie mogłem zagrać z powodu nie posiadania konsoli Playstation 3. W między czasie słyszałem wiele opinii graczy o tej części, które zwykle nie były jej zbyt przychylne, więc to też sprawiło, że moje oczekiwania były dosyć ochłodzone. Po zagraniu nie jestem do końca pewny, czy się na niej zawiodłem, a może dostałem to czego oczekiwałem, ponieważ to dalej jest stary Kratos w mojej ukochanej mitologicznej Grecji i dalej rozgrywka stoi na wysokim poziomie, jednak faktycznie podczas gry czuło się to, że z tej serii zaczyna się już odcinać kupony i nie bawi to już tak jak kiedyś. Z tego powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To dalej bardzo dobra gra, jednak powinna być traktowana bardziej jako ciekawostka, jeśli jesteście fanami tej serii. Także jeśli posiadacie jeszcze konsolę Playstation 3 albo też możecie ją sobie od kogoś pożyczyć, to warto spróbować zagrać w ten tytuł dla chociażby przypomnienia sobie starego stylu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki – Recenzja

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki jest rozszerzeniem fabularnym do podstawowej wersji gry Ghost of Tsushima. Dodatek oferuje nową linie fabularną z nową antagonistką, nowym terenem do zwiedzenia, a także nowymi mechanikami oraz aktywnościami. Jak zatem wypada dodatek na tle podstawowej wersji gry? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Sucker Punch Productions.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się na Cuszimie, gdzie bohater, Jin Sakai, odnajduje wioskę w której to mieszkańcy w dziwny sposób postradali zmysły. Szybko się okazuje, że za ten stan rzeczy odpowiadają Mongołowie, jednak nie pod komendą Kothun-khana, a pod przywództwem kobiety, która jest określona mianem Orlicy. Z przekazanych informacji wynika, że przejęła ona władzę nad niewielką wyspą Iki, która jest schronieniem dla bandytów oraz łupieżców, więc można się domyślić, że samurajowie nie są tam mile widziani. Dodatkowo jest to też wyspa na której zginął ojciec Jina, więc ta podróż nie będzie ciężka tylko z powodu obowiązku, a również z powodów bolesnych wspomnień. Mimo wszystko Jin postanawia się udać na wyspę ze względu na to, że Orlica może pojawić się na Cuszimie, jednak po pojawieniu się na wyspie, które nie obyło się bez problemów przez sztorm, został on złapany oraz zmuszony do wypicia mikstury, która wprowadza ludzi w szaleństwo. Nawet pomimo wypicia mikstury, Jinowi udało się uciec z więzienia i od tego momentu nie tylko musi walczyć o uwolnienie wyspy, a również ze swoimi koszmarami z poczucia winy z powodu śmierci jego ojca. Wyzwolenie wyspy nie jest też prostym zadaniem, ponieważ musi zyskać zaufanie mieszkańców wyspy, a nazwisko Sakai nie kojarzy się tutaj dobrze, bo jego ojciec odpowiada za liczne zbrodnie tłumaczone zaprowadzaniem pokoju, więc dlatego nazywa się go tutaj Rzeźnikiem Iki. Tak o to mniej więcej prezentuje się fabuła tego dodatku, która jak widać bardziej nastawiona jest na przeszłość głównego bohatera, a kwestia ratowania tej wyspy schodzi na dalszy plan. Muszę przyznać, że zwykle jak staram się opisać fabułę w grze, to staram się zrobić to w minimalny sposób, aby nie napisać przypadkowo za dużo i zostawić jeszcze sporo do odkrycia Wam samemu. Niestety w tym przypadku jest to trochę niemożliwe i opisując tutaj fabułę opisałem ją Wam prawie całą. Oczywiście jest tutaj jeszcze wiele szczegółów oraz postaci o których nie wspomniałem, a które kształtują całą historię. Nie da się również ukryć, że fabuła nie należy tutaj do najdłuższych i nawet wykonując wszystkie zadania poboczne oraz aktywności, to i tak całość wypada dosyć krótko. Tak samo nie będę ukrywał, że historia tego dodatku jakoś szczególnie mnie nie porwała. Nie twierdzę, że jest ona zła, ponieważ jest nawet dobra, ale zabrakło mi tutaj czegoś co mogliśmy doświadczyć w podstawce, czyli jakiś porządny konflikt wewnętrzny, pokazywany chociażby w przerywnikach filmowych, a nawet konflikt rodzinny. Teoretycznie jest tutaj konflikt, o którym już na początku wspomniałem, jednak został wykonany on w inny sposób niż w podstawce i niestety nie był to dobry pomysł, ponieważ teraz nie czuć tej wagi. Oczywiście spodobał mi się pomysł na skierowaniu uwagi na ojca Jina, ponieważ grając w podstawkę można było doświadczyć, że jego śmierć oraz poczucie winy z tego powodu miały wpływ na dalsze życie głównego bohatera, jednak wykonanie tego w tym dodatku mogłoby być lepsze. Podobnie wygląda tutaj sprawa z antagonistką, Orlicą, która została wykonana naprawdę ciekawie, jako taka szamanka władająca tajemniczymi mocami, jednak nie dostała ona wystarczająco dużo czasu by faktycznie się z nią polubić. Co prawda została wykonana dosyć tajemniczo, ale jak spojrzeć na finałowe starcie z nią to wypada dosyć słabo. Warto tutaj również wspomnieć, że w tym dodatku powstała pewna niezgodność fabularna o której za dużo napisać nie mogę, ponieważ wiąże się to ze sporym spoilerem. Otóż w podstawowej wersji gry dowiedzieliśmy się o pewnym zdarzeniu, które w pewien sposób budziło szacunek do pewnej postaci i też nasz główny bohater wiedział o tym zdarzeniu, jednak w dodatku okazuje się to kłamstwem, co w żaden sposób nie dziwi naszego bohatera, wręcz sprawia wrażenie, jakby tamto wydarzenie w podstawce nigdy się nie stało. Nie zostało to w żadnym etapie gry wytłumaczone, tak samo jak i twórcy nie odnieśli się do tego wydarzenia. Nie wygląda to dobrze, zwłaszcza jak jesteście uważnymi graczami i jak ogrywacie dodatek od razu po podstawce, tak samo nie jestem pewien czy to jest błąd nieświadomy, czy twórcy świadomie zmienili pewne wydarzenie by fabuła w dodatku była bardziej emocjonalna. Ogólnie fabuła jest tutaj słabsza w porównaniu do podstawki, jednak nie można również napisać, że jest zła, a inna, zrobiona w zupełnie innym stylu i może do Was bardziej trafi niż do mnie. Brakuje tu paru szlifów, ale można się dobrze bawić. Zdecydowanie polecam osobom, którym podstawka się bardzo spodobała, ponieważ to po prostu przedłużenie tego co polubiłem w podstawowej wersji gry.

Zakończenie jest tutaj w pełni przewidywalne już w zasadzie od początku gry, także nie ma tutaj żadnego zaskoczenia. Przewidywalne zakończenie nie zawsze musi oznaczać, że jest ono złe lub nudne, ponieważ nawet jeśli można je przewidzieć to może być ciekawe przez sposób w jaki zostało zrealizowane. Tutaj niestety tak nie jest w tym przypadku. Żebyśmy się też dobrze zrozumieli, zakończenie nie jest w żadnym wypadku złe, podobnie jak fabuła, ale brakuje tu jakiegoś elementu, który wyniósłby to wszystko na wyższy poziom. Prawdopodobnie wynika to z tego, że to zakończenie poprzedzone jest dosyć nieciekawą finałową walką. Przyznam się bez bicia, że spodziewałem się zdecydowanie czegoś lepszego, zwłaszcza po zapowiedziach w grze, a walka ta nie różniła się znacząco od innych standardowych przeciwników. Muszę jednak przyznać, że element poczucia winy został w finale świetnie zrealizowany i pokazujący przemianę głównego bohatera. Również w porównaniu do poprzedniej części nie mamy tutaj aż tak otwartego zakończenia, chociaż ten dodatek sprawia wrażenie nie kolejnego rozdziału tej gry, a bardziej bardziej rozbudowanego zadania pobocznego, jednak mimo wszystko warto w niego zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku różni się trochę od podstawowej wersji gry, głównie ze względu na zmienione otoczenie. Tutaj na klimat wpływa fabuła, lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika, czyli po prostu każdy element ma tutaj swój silny wpływ. O fabule już się wypowiadałem, i tak jak uważam, że jest słabsza od podstawki, wręcz trochę przypomina bardziej rozbudowaną serię zadań pobocznych, jednak za to ta część emocjonalna robi tutaj sporą robotę, ponieważ nawet jeśli nie ma takiej wagi jak złamanie honoru oraz serca swojemu wujowi, tak ma tutaj istotny wpływ na bohatera. Po raz pierwszy widzimy ojca Jina bez hełmu oraz tego jaki naprawdę miał stosunek do syna, tak samo jak i również zobaczymy go w koszmarach, co powoduje, że jego stosunek do głównego bohatera jest zdecydowanie gorszy. Tak jak wspominałem, nie czuć tego poczucia winy w takim samym stopniu jak odejście od honoru z podstawki, jednak finalnie wychodzi to całkiem całkiem. Lokacje różnią się tutaj od podstawki, są to bardziej dzikie tereny, a także bardziej bogate w różnego rodzaju zwierzęta. Tak jak w podstawce mieliśmy XIII-wieczną Japonię, bardziej cywilizowaną, tak w przypadku tego dodatku mamy bardziej dziką, więcej nieruszonych terenów i sporo mniejsze wioski. Bardzo przyjemne przejście i widoczne różnice sprawiają, że nie dostajemy dokładnie tego samego w dodatku. Rozgrywka już w podstawowej wersji gry była świetna i teoretycznie nie trzeba byłoby jej poprawiać lub zmieniać, jednak zostały wprowadzone nowe mechaniki, które zaskakująco zostały odpowiednio dopasowane do działań jakie wykonujemy na wyspie. Po raz kolejny, jest to przedłużenie podstawki, jednak nie dostajemy dokładnie tego samego. Co też bardzo klimatycznie wyszło, to ich naturalne wprowadzenie niepoprzedzone żadnymi zbędnymi samouczkami, jak chociażby na początku podstawowej wersji gry. W tym wszystkim towarzyszy nam naprawdę świetna ścieżka dźwiękowa pełna nowych utworów muzycznych dopasowanych do odpowiednich momentów oraz wzmacniające emocje, jednak ścieżka dźwiękowa to nie tylko utwory muzyczne, ale również świetnie wykonane odgłosy otoczenia dodające realizmu do gry. Grafika już w podstawowej wersji gry dodawała fajnego połączenia realizmu z odrobiną fantastyki pod postacią kierującego nas wiatru, czy wszystkich zwierząt prowadzących nas do znajdziek, i w zasadzie mógłbym napisać to samo co w recenzji podstawki, jednak nie mogę tego robić, ponieważ tamtą recenzję pisałem na podstawie wersji z konsoli Playstation 4, a w przypadku tego dodatku jest to recenzja oparta o wersję z Playstation 5. Oczywiście nie ma tutaj jakieś drastycznej różnicy graficznej pomiędzy tymi wersjami, jednak widać gołym okiem poprawę jakości grafiki, a co za tym idzie większa immersja spowodowana większym realizmem. Nie da się ukryć, że klimat jest tutaj naprawdę świetny i wciągający, który po prostu sprawia, że przyjemnie się gra, jednak jak wszystko i tutaj znajdziemy parę wad. Zacznijmy od tego, że fabularnie nie jest aż tak ciekawa jak poprzedniczka, jednak największym tutaj problemem jest ta niezgodność fabularna, która skutecznie wybiła mnie na jakiś czas z klimatu. Nie wiem jak to wygląda u Was, jednak mnie takie niezgodności bardzo irytują jak je już wykryję i przez jakiś czas nie potrafię wchłonąć się w klimat, ponieważ trochę to pokazuje nieuwagę twórców, jednak na szczęście ten problem występuje dopiero pod koniec gry. Jednym z elementów nowych rzeczy wprowadzonych w rozgrywce są niespisane opowieści. Polega to na tym, że mamy bardzo krótkie zadania poboczne, które się nie wyświetlają na mapie, a trafiamy na nie podczas eksploracji wyspy. W teorii zachęca to do dokładniejszej eksploracji i początkowo faktycznie jest bardzo klimatyczne, jednak po pewnym czasie po prostu odechciewa się ich wyszukiwać, ponieważ wiąże się to z zaglądaniem do każdej postaci niezależnej oraz zaglądaniem do każdego budynku, i innych takich miejsc, a jakby było tego mało to niektóre zadania nie uruchomią się dopóki nie założymy odpowiedniej zbroi. Pomysł był naprawdę dobry, jednak wykonanie już nie bardzo. Ogólnie pomimo tych wad klimat dalej jest bardzo dobry i wciągający, odrobinę słabszy od podstawki, jednak jeśli spodobał Wam się on wcześniej, to i teraz powinien Wam się spodobać. Z tego też powodu jeszcze raz zachęcam do podejścia do tego dodatku.

Naszą główną lokacją jest tutaj sama wyspa Iki, która jest bardziej dzika w porównaniu do Cuszimy. Mamy tutaj więcej terenów leśnych, wąwozów, i innych naturalnych elementów, tak samo jak i mniejszych wysp wokół. Oczywiście nie zabrakło tu również mniejszych wiosek, czy świątyń, tak samo jak i ukrytych kapliczek, czy innych takich miejsc związanych z aktywnościami pobocznymi. Nie da się ukryć, że porównanie tych Cuszimy do Iki przypomina trochę porównywanie dwóch różnych krajów, co oczywiście nie jest w żaden sposób minusem, ponieważ pokazuje trochę rolę samurajów w rozwoju danego rejonu, ponieważ, tak jak wspominałem wcześniej, Iki jest wyspą na której urzędują bandyci oraz łupieżcy. Tak samo jak w przypadku podstawowej wersji gry, tak i tutaj bardzo przyjemnie eksploruje się te tereny. Mogłoby się wydawać, że taka goła natura może zrobić się szybko monotonna, jednak wbrew pozorom jest ona dosyć zróżnicowana, bardzo ładnie zaprojektowana i po prostu niezwykle klimatyczna. Przyznam się bez bicia, że podczas podchodzenia do tego dodatku nie spodziewałem się w tej kwestii nic nowego, wręcz podejrzewałem, że dostaniemy delikatnie zmieniony teren, a jednak dostaliśmy zupełnie coś nowego. Także nie da się ukryć, że lokacje stanowią tutaj spory plus tej produkcji.

Grywalność

W przypadku rozgrywki mógłbym po prostu przekopiować to samo co napisałem w recenzji podstawowej wersji gry i jedynie dopisać nowości jakie zostały wprowadzone w tym dodatku, ponieważ to ciągle to samo, łącznie z błędami, które były już w podstawowej wersji gry. Nie zrobię tego jednak, nie będę pisał tego samego ponownie, ponieważ jest to po prostu bezsensu, dlatego też w tej recenzji skupię się jedynie na nowościach wprowadzonych wraz z premierą dodatku, a także wpływ nowego pada od konsoli Playstation 5 na odczucia płynące z rozgrywki. Nowości znajdziemy tutaj w eksploracji, aktywnościach pobocznych, zadaniach pobocznych, a także walce. W przypadku eksploracji zaszły akurat niewielkie zmiany, jednak są one dosyć ciekawie wykonane. Podczas eksploracji Cuszimy w fabule podstawki otrzymaliśmy hak na linie, który pozwalał nam przeskakiwać przez większe przepaści, tak samo jak wspinać się na wyżej położone miejsca. Tutaj została dodana możliwość odblokowywania niektórych przejść, czyli po prostu rzucamy hakiem w zablokowane przejście i ciągniemy za linę by zniszczyć blokadę lub zrobić szczelinę umożliwiającą przejście, tak samo jak pozwala to na wykrzywianie oraz łamanie gałęzi, co powoduje, że później możemy ich użyć do przedostania się dalej. Nie jest to jakaś wielka zmiana, czy całkowicie zmieniająca rozgrywkę, jednak usprawniające eksplorację w dosyć naturalny sposób. Dodatkowo podczas eksploracji zbieramy przedmioty, które możemy wykorzystać do ulepszania swojego wyposażenia, jak bambus, len, czy stal, tak samo jak i wyposażenie stosowane do walki, jak strzały, kunaie, czy bomby. O ile w przypadku zwykłych przedmiotów istnieje mała szansa, że skończy się Wam na nie miejsce, tak w przypadku amunicji, nawet po całkowitym ulepszeniu, na pewno w końcu osiągnięcie maksimum. Także twórcy też postanowili tutaj pomóc graczom i w nagrodę za ukończenie pewnego zadania fabularnego otrzymujemy sakwę na konia, która pozwala nam na automatyczne wrzucanie tam przedmiotów, których już sami nie możemy nosić i jeśli zdarzyłoby się, że zabrakłoby nam podczas eksploracji amunicji, ale wiemy, że mamy ją na koniu, to wystarczy go przywołać i wyciągnąć amunicją. Co też ciekawe w tej mechanice, to nie musimy ręcznie wyciągać brakujących przedmiotów, a wystarczy, że wsiądziemy na konia i automatycznie nam się braki uzupełnią. Wbrew pozorom jest to bardzo dobry pomysł na takie usprawnienie rozgrywki, ponieważ niejednokrotnie podczas eksploracji miałem pełno amunicji, a wokół mnie walało się jeszcze więcej, której nie mogłem już podnieść albo też skończyły mi się strzały i nigdzie nie potrafiłem ich znaleźć, więc taka opcja może i jest ułatwieniem, ale dosyć naturalnym. Elementem eksploracji są aktywności poboczne, a poza obecnymi już w podstawce dostaliśmy parę dodatkowych, które świetnie wpisują się w ten dodatek. Pierwszą z nowości są sanktuaria zwierząt, a tych mamy w sumie trzy rodzaje, ponieważ należą do trzech rodzajów zwierząt – jeleni, małp i kotów. W zasadzie są trzy rodzaje, jednak w przypadku każdego wygląda to tak samo, różnią się jedynie rodzajem zwierzęcia, jak i krótką historyjką o matce głównego bohatera. Co ciekawe to tutaj niby cała ta aktywność polega na zagraniu melodii na flecie by dane zwierzę zaufało graczowi i niby brzmi to dosyć prosto, ponieważ w podstawce wystarczyło przesunąć palcem po panelu dotykowym, jednak kontrolujemy melodię przy pomocy ruchów kontrolera. Polega to na tym, że padem dostosowujemy melodię do danego tonu, a pisząc jeszcze prościej to staramy się utrzymać punkt w danej ścieżce. Nie brzmi to jakoś ekscytująco, tak samo nie jest to nic nadzwyczajnego, jednak jest to coś czego jeszcze tutaj nie widzieliśmy i zostało to zrobione naprawdę dobrze. Kolejną z aktywności jest sprawdzian łucznictwa, czyli w jak najkrótszym czasie musimy zestrzelić określoną ilość lampionów, czym szybciej to zrobimy tym lepszą nagrodę otrzymamy. Ta zabawa bardzo mi się spodobała, nawet jeśli jest mało skomplikowana, tak skupia się na łucznictwie, które zostało trochę na dalszym planie w podstawowej wersji gry. Oczywiście mieliśmy całą serię opowieści opartej na historii łucznika i jego uczennicy, czy mityczną opowieść o legendarnym łuczniku, jednak nawet w nich nie musieliśmy koniecznie używać łuku, dlatego taka aktywność jest naprawdę ciekawa. W tym dodatku dochodzą kolejne kapliczki, jednak ich jest teraz tylko trzy i są bardziej ciekawostką dla fanów gier ekskluzywnych Playstation. W tych kapliczkach ukryta jest zagadka, która polega na założeniu odpowiedniej zbroi i wykonaniu konkretnej czynności, a gdy to wykonamy to dostajemy nową kolorystykę zbroi oraz elementy górnego ubioru, tak aby dopasować się do konkretnej postaci lub stylu konkretnego tytułu z kolekcji gier ekskluzywnych konsoli Playstation. Ostatnią z aktywności są wspomnienia Jina związane z jego ojcem i pobytem na wyspie Iki. Jest to o tyle ciekawe, że po raz kolejny pozwala nam się wcielić w młodego Jina i bliżej poznać jego ojca, a także ich relację. Także ta aktywność ma bardziej być sposobem na pokazanie nam jakim człowiekiem był Kazumasa Sakai, jednak nie zostało to zrobione po łebkach, a dostaliśmy dosyć ciekawą aktywność poboczną. Nie ma tego wbrew pozorom dużo, jednak patrząc na długość tego dodatku to jest tego sporo. Zadania poboczne same w sobie nie przeszły żadnych zmian, jednak zostały tutaj wprowadzone niespisane opowieści, które są w zasadzie sporo krótszymi zadaniami pobocznymi, jednak nie oznaczonymi na mapie i sami musimy je znaleźć. I tak jak pisałem w opisie klimatu, na początku jest to bardzo ciekawe, ponieważ zachęca to do eksploracji, jednak później odkrywa się tego absurdy, jak chociażby to, że w niektórych sytuacjach trzeba mieć założoną odpowiednią zbroję, aby w ogóle dana opowieść się uaktywniła. Pomysł był dobry, jednak wykonanie już tak średnio. Nie wszystkie nowości zmieniają tutaj rozgrywkę, jednak są dosyć przyjemnym urozmaiceniem i tak już bardzo dobrej gry, a to wszystko zostało zmieszczone w niecałych dziewięciu godzinach gry na normalnym poziomie trudności. Nie jest to długi czas, wręcz dosyć krótki, zwłaszcza jak weźmie się pod uwagę, że większość tego czasu spędziłem na wykonywaniu aktywności pobocznych, chociaż ten czas może być również dłuższy, jeśli nie zaczniecie dodatku po ukończeniu fabuły, to może będzie trochę trudniej i dlatego zajmie to Wam odrobinę dłużej.

Walka wręcz i z dystansu nie przeszła żadnych zmian, więc tutaj wygląda tak samo jak w podstawowej wersji gry. Nowością jest tutaj nowa możliwość walki z konia, czyli od tego dodatku możemy zaszarżować na grupę wrogów na koniu, co przy pierwszej szarży ogłuszy przeciwników, a już przy kolejnym zacznie zadawać obrażenia. Dzięki jednej z nowych mitycznych opowieści możemy również zdobyć zbroję dla konia, która tylko wzmacnia naszą szarżę. Oczywiście korzystanie z szarży wykorzystuje nasz hart ducha, ale dzięki nowemu drzewkowi rozwoju tej konkretnej umiejętności możemy zmniejszyć ten koszt. To jest jedyna nowa mechanika, która sprawia, że koń jest bardziej użyteczny i też jedyna, która faktycznie wpływa na walkę, chociaż jest jeszcze jedna niewielka zmiana, ale powiązana jest ona z umiejętnością płynącą ze zbroi. W tym dodatku mamy dwie nowe mityczne opowieści i o ile pierwsza nagradza nas zbroją dla konia, tak druga zupełnie nową zbroją, która wprowadza trochę inny styl walki. Otóż utrudnia ona wykonanie perfekcyjnego parowania, jednak gdy ono się uda pozwala na wykonanie dodatkowego kontrataku, który może dobić przeciwnika, którego nie udało się zabić parowaniem albo zabić innego najbliższego przeciwnika. Niby wymusza na nas ta zbroja zupełnie inny styl walki, jednak osobiście nie było to dla mnie jakoś na tyle ciekawe by grać w tej zbroi do końca gry i szybko przeskoczyłem do zbroi ducha. Towarzyszyć będą nam tutaj nowi przeciwnicy, którzy teraz przedstawieni są kolorem fioletowym. Mamy tutaj szamanów, którzy wzmacniają swoich sojuszników sprawiając, że są trudniejsi do pokonania, przeciwników, którzy posiadają dwa lub trzy rodzaje uzbrojenia i zręcznie między nimi przeskakują jednocześnie zmieniając styl walki, czy też więksi wrogowie również z jednym lub dwoma stylami walki, którzy już naturalnie są trudniejsi do pokonania. Reszta wrogów to po prostu ci sami przeciwnicy, których mogliśmy zobaczyć w podstawce, jednak w innej kolorystyce oraz mocniejszych wersjach. Nie ma również sporo nowych przeciwników, jednak są wykonani naprawdę dobrze i każde starcie z nimi jest w pewien sposób wyzwaniem, chociaż dalej nie da się ukryć, że elementy skradankowe nie zostały tutaj naprawione. Nawet nasi nowi przeciwnicy są po prostu głupi, więc skrytobójstwo jest zbyt proste przez co nie sprawia żadnej satysfakcji. Ten dodatek świetnie pokazuje, że można rozbudować główną grę z odpowiednimi nowościami, które nie zagracają rozgrywki, a jedynie ją usprawniają.

Coś co mnie ciekawiło w przypadku podejścia do tego dodatku to wykorzystanie nowych funkcji pada Dualsense do konsoli Playstation 5, a piszę tutaj o haptycznych wibracjach oraz adaptacyjnych triggerach. Zaczynając od wibracji, to w dużym skrócie polega to na funkcji w których siła, natężenie, częstotliwość oraz aktywacja wibracji zależy od tego co dzieje się w grze. Przykładowo coś dzieje się po prawej stronie głównego bohatera, jak chociażby przebiega koń, to czujemy te uderzenia kopyt po prawej stronie kontrolera. Przyznam się bez bicia, że jest to coś po czym nie spodziewałem się za wiele, jednak podczas rozgrywki, jak właśnie na rękach czujemy podróż konną, uderzenia mieczem, czy wybuchy, to zwiększa się tylko nasza immersja. Co ciekawe również, to jak się przesiadacie się ze zwykłego kontrolera na Dualsense to od początku poczujecie różnicę, jednak po jakimś czasie zrobi się to czymś normalnym jeszcze bardziej zwiększające immersję. Adaptacyjne triggery polegają na tym, że podczas pewnych czynności czujemy pewien opór wciskając triggery. Tutaj objawia się to chociażby podczas naciągania cięciwy na łuku. Najlepiej według mnie wypada to właśnie z odblokowywaniem sobie drogi, ponieważ w momencie w którym już rzucimy hakiem w dane miejsce, to czujemy pewien opór, jednak jak już zaczynamy ciągnąć za linę, to czujemy, że prawy trigger zaczyna się wypychać sprawiając, że musimy go trzymać trochę mocniej. Jest to dosyć mocno uproszczony, jednak sprawia, że trochę czujemy jakbyśmy to my wykonywali te czynności. Bardzo zwiększa to immersję i po prostu sprawia, że przyjemnie się gra. Jestem bardzo zaskoczony i zadowolony z używania tego pada, więc też cieszę się, że to ten tytuł trafił do ogrania jako pierwszy na nowej konsoli.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie mogę się przyczepić, ponieważ wszystko tutaj działa dobrze, niczym dobrze naoliwiona maszyna. Dostaliśmy tutaj piętnaście nowych utworów muzycznych, które zostały napisane by pasować do ogrywanych momentów w grze, jak i konkretnych postaci, chociażby jak Orlica, czy Kazumasa Sakai. Trzeba przyznać, że każdy z tych utworów podczas gry wpada w ucho i buduje odpowiedni klimat, jednak mimo wszystko żaden z nich nie zostaje w pamięci po tym jak już skończymy grę, ale tak jak już wielokrotnie pisałem, najważniejsze, że w grze działa tak jak powinna. Nie ma tych utworów dużo, jednak patrząc na długość tej produkcji to jest to w pełni zrozumiałe i nie czuć, aby czegoś brakowało lub nawet było za dużo. Mamy tutaj odpowiednią równowagę, co przekłada się tylko bardziej na klimat. Podobnie wygląda tutaj sprawa z dźwiękami otoczenia, które również zostały wykonane w dosyć naturalny sposób, chociaż w tym konkretnym przypadku nie usłyszymy tutaj w zasadzie nic nowego. Ciężko byłoby zmienić odgłosy kroków, biegnącego konia, śpiewających ptaków, szumu morza i wiatru, oraz innych tego typu dźwięków. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej działają poprawnie, zostały nagrane w najwyższej jakości i po prostu sprawiają, że gra brzmi naprawdę naturalnie, co tylko przekłada się na przyjemność płynącą z gry. Podsumowując, to ścieżka dźwiękowa jest niezwykle klimatyczna, w zasadzie można napisać, że jest jednym z najważniejszych czynników wpływającym na klimat w tej produkcji, także też można wywnioskować, że stoi na bardzo wysokim poziomie. Ciężko też jest opisać jak dokładnie wpływa ścieżka dźwiękowa na gracza, ponieważ trzeba tego samemu doświadczyć, dlatego po raz kolejny zachęcam do spróbowania swoich sił w tym dodatku.

W voice actingu akurat mamy sporo nowości, jednak nie pod względem jakości, a po prostu więcej nowych postaci, więc też więcej nowych głosów. Wbrew pozorom również nie usłyszymy tutaj zbyt często głosów, których już mogliśmy usłyszeć, a jak już to tylko na początku dodatku. Oczywiście głos głównego bohatera pozostał ten sam, jednak chodzi mi o postacie, które już poznaliśmy w podstawce. Także nie będę tutaj skupiał się na starych głosach, a na tych nowych. Nowych postaci nie mamy tutaj tak dużo, a zwłaszcza już tych powiązanych z głównym wątkiem, jednak to też nie oznacza, że ich jakość spadła. Aktorzy wcielający się w nowe postacie zostali odpowiednio dobrani, głosy nie brzmią jakby nie pasowały do danej postaci, tak samo w świetny sposób oddali tutaj wszystkie emocje, które przez nich przepływały. Najbardziej jednak spodobał mi się głos Orlicy, który może i jest dosyć typowy, jednak samo zagranie to małe dzieło sztuki. Oczywiście cały czas piszę tutaj o japońskiej wersji językowej, która jest tutaj najlepsza, a zwłaszcza, że mamy poprawioną synchronizacją ust z tą wersją językową. Angielski jest już trochę gorszy, zwłaszcza, że głosy nie są zbyt dobrze dopasowane do postaci, jednak jeśli nie przepadacie za językiem japońskim, to angielska wersja jest zdecydowanie lepsza niż polska wersja. Nie będę ukrywał, że polska wersja została całkowita zepsuta, już nawet pomijając niedopasowanie aktorów do postaci, ale również błędne wypowiadanie japońskich nazw i to w kilku wersjach. Z tego też powodu nie polecam nawet sprawdzać tej wersji językowej, jednak jeśli nie znacie języka japońskiego, jak chociażby ja, albo angielskiego, to nie musicie się martwić, ponieważ mamy pełne polskie tłumaczenie napisów, więc nie musicie się martwić, że czegokolwiek nie zrozumiecie.

Grafika

Normalnie napisałbym, że w przypadku grafiki mógłbym przekopiować opis z recenzji podstawowej wersji gry, ponieważ to dodatek wymagający do działania podstawowej wersji gry, jednak nie mogę tak napisać, ponieważ o ile recenzja podstawki była pisana na podstawie wersji PS4, tak już dodatek ogrywałem w wersji na PS5. Oczywiście nie można tutaj pisać o jakieś wielkiej różnicy w jakości grafiki, ponieważ jakby na to nie spojrzeć to pierwotnie ta gra miała swoją premierę na poprzedniej generacji, więc logicznym jest, że nie zostanie wykorzystana cała moc nowej konsoli. Przechodząc jednak do samej jakości graficznej, to tutaj można się pozytywnie zaskoczyć, ponieważ już ładna gra zrobiła się jeszcze ładniejsza. Co prawda dalej nie jest to poziom największych hitów jak God of War, czy The Last of Us Part II, jednak nie jest źle. Grafika stała się bardziej szczegółowa, co pozwoliło na udoskonalenie środowiska naturalnego, a to z kolei spowodowało, że tereny zielone są po prostu ładniejsze i przyjemniej się je eksploruje. Większa szczegółowość dotyczy również innych modeli, tak samo jak i postaci. Widać tutaj poprawę jakości tekstur, rozdzielczości, a przede wszystkim płynności całej gry. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o pewnym elemencie gry, który w zasadzie dotyczy grafiki i jest obecny od prawie samego początku aż do jej końca. Mowa tutaj oczywiście o wizjach będących wynikiem wypicia mikstury Orlicy. Wprowadza to taki ciekawy filtr, który tylko wzmacnia poczucie wpadania w szaleństwo. Co ciekawe jest to coś co pojawia się z zaskoczenia, chociaż w niektórych sytuacjach można się domyślić, że się pojawi, jak chociażby w fabularnych momentach, jednak też pojawia się podczas swobodnej eksploracji, czy wykonywania zadań pobocznych. Nie jest to może coś co by sprawiło, że opadnie nam szczęka, ale w porównaniu do wersji na PS4 widać poprawę jakości, że aż chce się zagrać w jakąś grę wydaną tylko na konsoli PS5, aby zobaczyć ile można z niej wycisnąć. Fani jak najlepszej oprawy graficznej mogą być zadowoleni z tej produkcji.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania, ponieważ całość działa naprawdę płynnie, poza jakimiś drobnymi bugami nie doświadczyłem żadnych większych, utrudniających, czy po prostu psujących grę błędów, tak samo jak nie zostałem również wyrzucony do menu konsoli. Porządnie zoptymalizowany dodatek, jednak to samo tyczy się również podstawowej wersji gry.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+wciągający klimat
+ciekawe nowe aktywności poboczne
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+usprawniona graficznie

Minusy:
-trochę zbyt krótka
-polski voice acting
-niezgodność fabularna, która psuje odbiór gry

Ghost of Tsushima: Wyspa Iki to dodatek, który swoją premierą mnie zaskoczył i czekałem na zagranie w niego do czasu aż zakupię konsolę Playstation 5. Przyznam szczerze, że warto było czekać by zagrać w najlepszej jakości. Co do samego dodatku, to tutaj nie miałem aż tak wysokich oczekiwań, wręcz je obniżyłem, ponieważ mam tą świadomość, że dodatki zwykle nie dorównują podstawowym wersjom gry. Muszę przyznać jednak, że nie wszystkie moje oczekiwania zostały zaspokojone, ale za to inne zostały wręcz przerośnięte. Dlatego też wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę dobry dodatek posiadający swoje wady i zalety, ale również niepoprawiający błędów podstawki przez co ciężko wystawić mu wyższą ocenę. Mimo wszystko moim zdaniem warto zagrać, aby poznać historię Jina Sakaia i jego relacje z ojcem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Ghost of Tsushima – Recenzja

Ghost of Tsushima jest trzecioosobową przygodową grą akcji w otwartym świecie. Wcielając się w Jina Sakai, upadłego samuraja, który na swoje barki bierze obowiązek wyzwolenia wyspy Cuszima z jarzma mongolskich najeźdźców. Za produkcje tej gry odpowiadają twórcy takich serii jak inFamous oraz Sly Cooper. Jak zatem wypada otwarta gra w japońskich klimatach? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Sucker Punch Production.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozgrywa się w 1274 roku. Na kontynencie azjatyckim rządzi imperium mongolskie, które tym razem wzięło sobie za cel podbicie feudalnej Japonii. Chan Kubilaj wysyła swojego kuzyna Khotun Khana by wykonał to zadanie, jednak ten zaczyna swój podbój od wyspy Cuszima. Stojący mu na drodze samuraje zostali dosyć szybko i z łatwością pokonani. Większość samurai została zmasakrowana, a mongolskie armie szybko opanowały całą wyspę. Wcielamy się w Jina Sakai, jednego z samurai, którzy stanęli naprzeciwko najeźdźcom. Pokonani i ranni zostaliśmy ocaleni przez złodziejkę Yunę. Od niej dostajemy informację, że nasz wujek, a jednocześnie władca wyspy, Lord Shimura, został pojmany przez Chana. Połatany, ale dalej wymęczony, Jin postanawia od razu ruszyć na ratunek wujkowi i chce to zrobić honorową drogą samuraja. Szybko się okazuje, że tą drogą nie jest w stanie niczego dokonać. Z tego też powodu zwraca się do Yuny, aby nauczyła go innego stylu. Mimo wszystko jest rozbity pomiędzy miłością do kraju i chęcią go uratowania, a drogą honoru oraz naukami swojego wuja. Jin musi wkroczyć na drogę ducha, pozbawić się swojego honoru i zwalczyć w sobie poczucie winy, aby uratować swój kraj oraz ich mieszkańców. I tak właśnie rozpoczyna się nasza podróż przez malownicze krajobrazy Japonii porzucając honor samuraja i stając się symbolem dla prostych ludzi. Historia może wydawać się tutaj prosta i stanowi tylko pretekst do stworzenia otwartego świata z mnóstwem aktywności, jednak jest to tylko po części prawda, ponieważ historia faktycznie nie jest jakaś skomplikowana oraz wybitna, ale za to jest bardzo dobrze napisana oraz zrealizowana. Tak właśnie przedstawia się ogólny opis samego początku gry. Tak jak wspomniałem, jest naprawdę ciekawie napisana i pomimo umieszczenia w otwartym świecie z całkiem spora ilością aktywności pobocznych nie traci wcale na jakości, nie rozwadnia się i też nie jest na siłę przedłużana. Nie będę oszukiwał, ale naprawdę polubiłem fabułę w tej produkcji, a to przez to, że nie jest do końca taka jednowymiarowa. Oczywiście jest to jeden z tych typów historii przemiany człowieka w bohatera, który staje na przeciwko przeważającym siłą wroga, ale przedstawienie nie jest już takie typowe. Dużą robotę robi tutaj ogólnie japoński klimat i to nie w takim typowo japońskim stylu, a chodzi mi tutaj o to, że nie jest to w żaden sposób upiększana gra przez młode i ładne postacie, czy też widowiskowych umiejętności z mnóstwem kolorów. Jest to bardziej realistyczna wersja japońskiej gry, która nie była wyprodukowana w Japonii i przez Japończyków, co też jest dosyć niecodziennym zjawiskiem. Oczywiście też nie należy oczekiwać, że fabuła zawarta w tej grze jest zgodna z prawdziwą historią, a jest jedynie ją inspirowana. Co by tutaj nie pisać, to historia jest naprawdę ciekawa, wciągająca, a także angażująca. Chce się ją powoli poznawać i zwiększyć ilość wolnego czasu by mieć z nią jak najwięcej kontaktu. Nawet nie przeszkadza fakt, że została umiejscowiona w otwartym świecie z mnóstwem aktywności, wręcz bym napisał, że to wszystko tylko ją wzmacnia i sprawia, że jest bardziej realna. Warto zagrać by się samemu o tym przekonać.

Sporą robotę w historii pełnią również postacie, których jest tutaj dosyć sporo. Zaczynając od głównego bohatera, który przechodzi wewnętrzną przemianę. Musi wyrzec się swojego honoru, który został mu przekazany przez wujka, więc niekiedy podczas robienia niehonorowych czynów wracają do niego wspomnienia z nauk. Nie da się ukryć, że Jin, którego poznajemy na początku to zupełnie inna osoba niż Jin z końca gry. Do tego dochodzi Yuna, złodziejka z dosyć nieciekawą przeszłością, która robi wszystko by zagwarantować lepszą przyszłość swojemu młodszemu bratu, Masako Adachi, samurajka, która została zdradzona i musi podążyć drogą zemsty przez ludzi, którzy poczuli się przez nią zdradzeni, czy także Yuriko, starsza kobieta, która była opiekunką Jina i nawet w swoich starszych latach opiekuje się nim niczym swoim własnym dzieckiem, a także dzieli się z nim swoją rozległą wiedzą. To tylko parę przykładów ciekawych postaci, których jest tu znacznie więcej i każda z nich jest naprawdę dobrze napisana ze swoją własną historią, a co ciekawe nie ma tutaj dobrych oraz złych postaci, więc nie ma poczucia takiej wyidealizowanej historii. Warto również tutaj wspomnieć o naszym antagoniście, Khotun Khanie, który pomimo wyglądu tępego osiłka wcale taki nie jest. Jest dosyć inteligentną osobą nie ulegającą emocjom, a słuchanie jego wypowiedzi to po prostu sztuka. Nie będę ukrywał, że szybko stał się jednym z moich ulubionych antagonistów z gier. Scenariusz stoi tutaj na wysokim poziomie, ponieważ historia Jina i jego ratowania kraju nie jest jedyną historią, która się tutaj toczy. Obok nas toczą się historie wielu postaci w których możemy wziąć udział, a dzięki temu bardziej zrozumiemy przeszłość oraz motywacje danych osób. Co ciekawe każda postać ma swój finał, który jest niezależny od głównej fabuły, więc można stwierdzić, że każda tutaj postać ma swoje własne zakończenie. Te właśnie opowieści są zaliczane do zadań pobocznych, których jest tutaj naprawdę sporo, bo jest ich aż sześćdziesiąt jeden. Zadania te to nie tylko opowieści postaci pierwszo lub drugoplanowych, ale także zwykłych postaci npc. Mimo, że oparte na pewnych schematach, tak te zwykłe zadania również potrafią posiadać naprawdę ciekawe, krótkie historyjki, jak chociażby historia ojca, który musiał wybrać którego syna ocalić, a którego poświęcić, więc można się domyślić, że nie każde posiada szczęśliwe zakończenie. Do tego mamy jeszcze osiem mitycznych zadań, które opierają się na pewnych mitach. Są one bardziej rozbudowane i zawierają trochę inny rodzaj historii, a w nagrodę otrzymujemy jakąś legendarną technikę lub też zbroję wielkiego wojownika. Bardzo ciekawe to były zadania i ogólnie każde zadanie poboczne stoi na wysokim poziomie, więc też polecam je robić, a lepiej poznacie całą grę.

Zakończenie tutaj tylko po części jest przewidywalne, jednak zawiera w sobie pewne zaskoczenie, które naprawdę wpływa na nas. Nie można go jednak określić mianem dobrego lub złego, jedynie można napisać, że jest słodko-gorzkie, ponieważ niby dobrze się skończyło, jednak nie wszyscy to tak widzieli. Przyznam się bez bicia, że nawet podczas oglądania zakończenia trochę się wzruszyłem, ponieważ ładunek emocjonalny był tutaj spory. Naprawdę ładne podsumowanie drogi Jina, jego przemiany, a także jego wpływu na inne osoby, w tym swoich najbliższych. Zakończenie jest po części otwarte, ponieważ jak sam twierdzi jego walka się jeszcze nie skończyła, więc może w przyszłości twórcy nam zaserwują drugą część w której to będziemy świadkami inwazji armii mongolskiej na główną wyspę Japonii. Osobiście trochę, że już je zobaczyłem, ponieważ chciałoby się o wszystkim zapomnieć i przeżyć tę historię jeszcze raz. Teoretycznie można napisać, że mamy tutaj dwa zakończenia przez pewien wybór związany z pewnym wydarzeniem w zakończeniu, jednak tak naprawdę zbyt wiele się nie zmienia, więc tylko od gracza zależy jak bardzo gorzkie chce doświadczyć zakończenie. Niby nic takiego specjalnego, ale dosyć fajny dodatek. Naprawdę kawał porządnej historii wraz ze świetnym zakończeniem.

Klimat – Lokacje

Klimat w tej produkcji jest czymś co wciąga nas od samego prologu, pochłania i sprawia, że chcemy grać jak najdłużej. Tak jak wspomniałem wcześniej, jest to produkcja o Japonii z Japończykiem jako głównym bohaterem, rozgrywająca się na jednej z japońskich wysp, a jednak nie została wykonana w Japonii, a w Ameryce. Także jeśli nie lubicie gier wyprodukowanym w kraju kwitnącej wiśni, ponieważ wydają wam się mało realne, tak tutaj nie musicie się o to obawiać, ponieważ żadnych udziwnień tutaj nie ma. Fakt, że Ghost of Tsushima został wyprodukowany przez amerykanów wywołał u niektórych osób oburzenie, że nie powinni tego robić, jednak w Japonii została ona bardzo ciepło przyjęta i jest do dzisiaj chwalona. I właśnie mimo wszystkich tych „kontrowersji” studiu Sucker Punch Production udało się stworzyć naprawdę dobry japoński klimat, który widać na każdym kroku. Wpływa tu na niego fabuła, postacie, lokacje, rozgrywka, a także sama ścieżka dźwiękowa. Fabuła ze swoim konfliktem między honorem a ratowaniem kraju za wszelką cenę robi tutaj sporą robotę, ponieważ właśnie dosyć ciekawie przedstawia wewnętrzny konflikt rozgrywający się w Jinie, który niby jest świadomy, że honorowe podejście do wroga z góry jest skazane na porażkę, jednak nie jest do końca w stanie porzucić swojej drogi samuraja. To przedstawia nam bohatera jako realnego człowieka, a nie bohatera, który urodził się do wielkich czynów. Tak samo ciekawie została przedstawiona reszta postaci, które również mają tutaj ogromny wpływ na klimat. Jak wspominałem wcześniej, nie ma tutaj złych czy dobrych postaci, a takie, które popełniają błędy, troszczą się o bliskich i starają się naprawić to co zepsuli. Świetnie zostało to tutaj przedstawione, zwłaszcza jak się spojrzy na naszego antagonistę. Wraz z fabułą oraz postaciami powiązane są zadania poboczne, które oparte na pewnych schematach potrafią zaciekawić swoimi krótkimi historyjkami, a już najbardziej klimatyczne są mityczne zadania, które nie dość, że są świetnie przedstawione, to też odsłaniają nam parę ciekawostek z kultury japońskiej. To wszystko rozgrywa się w naprawdę dobrze zrealizowanych lokacjach w których czujemy, że znajdujemy się w Japonii w okresie feudalnym. Krajobrazy są po prostu piękne, a otoczenie sprawia, że chcemy je eksplorować. Oczywiście nie ma tu takiej jakości oprawy graficznej jak chociażby w The Last of Us Part II, ale i tak jest naprawdę ładnie. Rozgrywka może za bardzo oryginalna nie jest, wręcz można napisać, że jest sklejką pomysłów z innych gier typu sandbox, jednak jej wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Przyjemność płynąca z walki oraz satysfakcja z eksploracji są nie do opisania. Każdy element został tutaj świetnie dopasowany do świata gry, co z kolei przekłada się na naszej odczucia płynące z grania. W tym wszystkim towarzyszy nam naprawdę dobra ścieżka dźwiękowa, zarówno pod postacią utworów muzycznych, dźwięków otoczenia, jak i voice actingu. Muzyka ładnie nam podkreśla japoński klimat, jak i nadaje konkretnym scenom pewne emocje, a dźwięki otoczenia z kolei sprawiają, że przedstawiony świat nabiera realnego odczucia. Z voice actingiem jest tutaj troszkę bardziej skomplikowana sprawa, ponieważ mamy tutaj trzy wersje językowe – japoński, angielski i polski. Według mnie najwięcej klimatu poczujecie grając z japońskim dubbingiem, zwłaszcza, że w Japonii akcja gry się rozgrywa. Angielski może nie jest jakiś tragiczny, jednak czuć tutaj pewną sztuczność i słabe dopasowanie, a za to polska wersja językowa woła o pomstę do nieba i nawet wrogowi bym nie polecał z nim grać. Także japońska wersja językowa wraz z polskimi napisami to coś co pozwoli nam wyciągnąć jak najwięcej z klimatu. Jakby tego wszystkiego było wam mało, to twórcy przygotowali dodatkowy tryb, który pozwoli wam poczuć się częścią klasycznych samurajskich filmów. Tryb ten został nazwany trybem Kurosawy i po aktywowaniu włącza on specjalny filtr podczas gry, co faktycznie sprawia, że czujemy się jak w klasycznym filmie. Naprawdę fajny dodatek dla fanów twórczości pana Kurosawy. Klimat jest tutaj naprawdę świetny oraz wciągający, jednak nie wszystko tak dobrze zagrało i część rzeczy po prostu trochę go osłabiają. Wspomniałem już o ciekawej fabule i świetnej rozgrywce, to jest prawda, jednak nie zawsze te dwa elementy ze sobą współpracują, a widać to chociażby po tym, że fabuła bardzo jest nastawiona na grę w stylu ducha, czyli na eliminację po cichu, jednak w rozgrywce już nie musimy tak grać, poza pojedynczymi misjami. Trochę to jednak zabija to poczucie bycia częścią historii. Oczywiście możemy grać całkowicie po cichu, jednak inteligencja przeciwników pozostawia wiele do życzenia, więc nawet nie ma z tego powodu większej satysfakcji. Tak samo słabo wypada jedna ze znajdziek, chociaż jest fabularnie uzasadniona, tak ich umiejscowienie oraz ilość to przesada i po prostu nie ma przyjemności z ich zbierania, chociaż na całe szczęście tutaj te braki nadrabia przyjemność z eksploracji. Na całe szczęście te wymienione przeze mnie wady nie są na tyle duże by jakoś drastycznie zepsuć doznania z gry, więc jak przymknie się oko na te błędy, to można stwierdzić, że mamy tutaj do czynienia z naprawdę mega klimatem, ale zawsze warto wspominać o problemach z którymi mierzy się gra. Warto samemu zagrać by się przekonać jak ten klimat wpłynie na was osobiście.

Lokacje tutaj to głównie otwarte tereny po których swobodnie możemy się przemieszczać, jednak zdarzy się nam czasem trafić do bardziej zamkniętych miejsc. Znajdziemy się tutaj w lasach, polach uprawnych, wielu wsiach, różnych rezydencjach, a nawet zamku. Należy też zaznaczyć, że cała wyspa podzielona jest na trzy regiony do których będziemy się dostawać wraz z postępem fabularnym. Każdy taki region ma swój własny styl oraz tereny do zwiania, bo przykładowo pierwszy region jaki zwiedzamy jest dosyć wiejski, więc mamy tu sporo pól oraz wsi w cieplejszych klimatach, a już ostatni jest dosyć zimowy, więc widok śniegu to nic dziwnego. Nie da się ukryć, że mapa tutaj jest bardzo duża, jednak ciężko się tutaj doszukiwać kopiowania lokacji, czy ogólnie całych wiosek. Są oczywiście pewne podobieństwa, jednak nie pełne kopie. Każde z miejsc zwiedza się naprawdę przyjemnie, widoki jakie tworzą się na horyzoncie zapierają dech w piersiach, no ogólnie czuć tutaj silny japoński klimat, co mi osobiście bardzo się spodobało. Również nie da się ukryć, że niektóre z miejsc, które odwiedzamy naprawdę zapadają w pamięci, przykładem tutaj mogą być areny w których toczymy honorowe pojedynki z samurajami oraz roninami. Wtedy lokacje oraz ogólnie sceneria robi naprawdę duże wrażenie i na długo pozostaje w pamięci. Lokacje są naprawdę niesamowite, dodają świetnego japońskiego klimatu, a także dzięki nim eksploracja jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonująca.

Grywalność

Rozgrywka jest tu trochę takim zlepkiem elementów, które możemy znaleźć w wielu innych grach typu sandbox, jednak wykonuje je lepiej, a także dodaje sporo od siebie. Nie jest to liniowa gra pod względem rozgrywki, możemy w dowolnej kolejności podchodzić do zadań pobocznych, robić dłuższe lub krótsze przerwy od zadań głównych, a także dowolnie eksplorować mapę gry, chociaż pod tym względem istnieje pewne ograniczenie. Jak wspomniałem wcześniej, wyspa Cuszima jest podzielona na trzy części, które fabularnie są podzielone na również trzy akty, kolejne po prostu odblokowujemy wraz z postępem fabularnym. Przechodząc do przykładowo drugiego etapu odblokowuje się nam środka część wyspy i możemy bez problemu przechodzić między tymi dwoma częściami, jedynie w pewnym momencie w trzecim akcie zostajemy zablokowani na trzeciej części wyspy. Po zakończeniu gry możemy grać dalej i swobodnie poruszać się po całej wyspie, więc teoretycznie można początkowo skupić się na wątku głównym, a po zakończeniu skupić się na wszystkich pobocznych elementach. Będziemy w tej grze eksplorować, walczyć z przeciwnikami, odbijać zajęte tereny, brać udział w aktywnościach pobocznych oraz zbierać znajdźki. O eksploracji już trochę się rozpisałem, jednak warto bardziej to rozwinąć, ponieważ jest to dosyć ciekawy temat. Oczywiście eksploracja sprowadza się do przemierzania terenów w poszukiwaniach składników do ulepszania przedmiotów, aktywności pobocznych w tym zadań pobocznych, czy dotarciu z jednego celu do drugiego. Pod tym względem nie różni się znacząco od reszty gier z tego gatunku, a poruszać się tutaj możemy konno, czy też na piechotę i dzięki czemu można się wspinać na różne góry oraz wzniesienia. Różnica polega tutaj na prowadzeniu gracza przez ten świat, otóż tutaj prowadzi nas sama natura. Drogę do celów pokazuje nam wiatr, który wieje w odpowiednim kierunku i co ciekawe możemy go sami przywoływać, ale też od czasu do czasu sam zawieje. Czasami też na naszej drodze pojawi się złoty ptaszek, który zaprowadzi nas do najbliższej aktywności pobocznej, tak samo jedna właśnie aktywność polega na tym, że znajdujemy lisią norkę i lisa, który zaprowadzi nas do ukrytej kapliczki. Niby nie wprowadza to jakieś rewolucji do gatunku, jednak jak pomyśleć nad tym dłużej, to zostało to świetnie dopasowane do świata gry, ponieważ należy pamiętać, że w Japonii natura często objawiana jest jako przedstawiciele bóstw, jak chociażby lisy są uznawane za wysłanników bogini Inari. Bardzo pozytywnie wpływa to na klimat i dosyć przyjemnie dzięki temu się gra, cieszy fakt, że twórcy nie pominęli tutaj elementów japońskiej kultury. Podczas eksploracji trafimy tutaj na sporo składników, które możemy wykorzystać do ulepszania naszego ekwipunku. Nie możemy oczywiście sami ich ulepszać, a musimy znaleźć osobę, która zajmuje się danym typem wyposażenia i jemu dostarczyć odpowiednie materiały by ten nam je ulepszył. Zwykle wszystkie osoby ulepszające wyposażenie znajdują się w jednym miejscu, więc nie trzeba biegać po całej mapie za odpowiednimi osobami. Eksplorując tereny trafimy również na wiele aktywności pobocznych, które poza jedną znajdźką są naprawdę ciekawe. Wspomniałem już o kapliczkach do których prowadzą nas lisy i za odnajdowanie ich otrzymujemy wzmacniające nas talizmany. Poza nimi trafimy tutaj również na kapliczki Shinoto, które położone są w trudno dostępnych miejscach, więc jest tutaj testowana nasza zręczność i w nagrodę otrzymujemy mocniejsze wersje talizmanów, tak samo mamy tutaj gorące źródła, które zwiększają trochę nasze zdrowie; miejsca w których piszemy haiku i w nagrodę otrzymujemy opaskę; miejsca pojedynkowe z wrogimi roninami; latarnie morskie, które zapalamy; stojaki bambusowe, które zwiększają nasz hart ducha. Trochę tutaj tego jest, a do tego dochodzą również pomniejsze znajdźki. Warto jednak tutaj szerzej również opisać stojaki bambusowe, ponieważ akurat ta aktywność jest naprawdę ciekawa. Polega to na tym, że testujemy ostrość naszej katany, jednak polega to na szybkim zapamiętaniu przycisków, które nam się wyświetlą oraz równie szybkim ich powtórzeniu. Mamy trzy takie testy przy jednym stojaku i wraz z postępem poziom trudności wzrasta. Przyznam, że mimo nie bycia fanem takich rozwiązań, tak tutaj bawiłem się zadziwiająco dobrze, a satysfakcja z ukończenia poprawnie wszystkich testów jest naprawdę spora. Aktywności jest sporo, to prawda, jednak każda sprawia przyjemność i szczerze na każdej części wyspy zajmowałem się najpierw wszystkimi aktywnościami, zadaniami pobocznymi oraz znajdźkami i dopiero jak to wszystko zrobiłem to zabierałem się dopiero za zadania główne. Naprawdę bardzo przyjemnie się grało, że nawet nie wiedziałem kiedy mi tak czas ucieka. Przejście całej gry na sto procent ze wszystkimi osiągnięciami zajęło mi około siedemdziesięciu godzin, co jest dosyć sporym wynikiem i nawet przez minutę tego czasu się nie nudziłem. Oczywiście, jeśli nie zależy wam na tych wszystkich pobocznych elementach, to ten czas może być znacznie krótszy. Mimo wszystko polecam wszystkiego spróbować, naprawdę możecie miło się zaskoczyć.

Walka jest tutaj ważnym elementem gry, więc warto i ten element opisać. Nasz arsenał wcale nie jest tutaj duży, ale też jest czym się tutaj bawić. Do naszego wyposażenia trafi katana, tanto, krótki i długi łuk, kunai’e, klejące bomby, a także zatrute oraz wywołujące halucynacje strzałki. Część z tych elementów dostajemy wraz z postępem fabularnym lub jako nagrody za zadania poboczne. Co ciekawe to wyposażenie zostaje z nami do końca, czyli nie zamienimy katany na żadną inną. Zwiększać obrażenia nią zadane możemy wyłącznie poprzez ulepszanie jej u odpowiedniej osoby. Zmieniać w niej możemy wyłącznie skórki, które zdobywamy podczas rozgrywki, ale to tylko kosmetyczne rzeczy. Dużo większą różnicę pełnią tutaj zbroje, których trochę tutaj mamy. Różnią się one statystykami i pasywnymi, jak chociażby mniejsza szansa na wykrycie, więc można stosować różne pancerze w różnych sytuacjach. Co ciekawe jak nie podoba nam się podstawowy kolor to u specjalnego sprzedawcy możemy go zmienić. Dostępne do ubrania mamy również różne nakrycia głowy oraz maski, które nie mają żadnych statystyk i pełnią jedynie formę kosmetyczną. Także mamy tutaj pewną dowolność w kosmetycznym dopasowaniu postaci do naszego stylu. Walczyć będziemy tutaj z Mongołami, roninami, bandytami, a także zwierzętami. Wśród ludzkich przeciwników, z wykluczeniem roninów, znajdziemy zwykłych szermierzy, łuczników, tarczowników, i inne tego typu zmienne wyposażenie oraz niektóre umiejętności. Wśród zwierząt znajdziemy niedźwiedzie oraz dziki, jednak w armii mongolskiej znajdą się psy oraz jastrzębie, które nie tylko atakują, ale również utrudniają cichą eliminację. Walczyć z przeciwnikami możemy w sposób tradycyjny oraz poprzez ciche podejście. I trzeba przyznać, że walka bezpośrednia jest naprawdę przyjemna i świetnie zrealizowana. Zaczynając od tego, że podchodząc do wroga możemy go sprowokować do szybkiego pojedynku, który wymaga od nas odpowiedniego wyczucia czasu i jak nam się powiedzie to jesteśmy w stanie jednym ciosem zabić przeciwnika, a wraz z ulepszeniami umiejętności oraz odpowiednio ulepszoną pewną zbroją możemy zabić nawet pięciu przeciwników. Sama walka jest płynna, uderzenia mieczem mają swoją wagę oraz szybkość, zwłaszcza po wybraniu odpowiedniej postawy. W grze mamy dostępne cztery postawy walki i na początku mamy dostępną tylko jedną, resztę odblokowujemy poprzez eliminowanie mongolskich przywódców. Jak odblokujemy je wszystkie to w każdym momencie możemy się między nimi przełączać. Nie tylko prezentują one różne style walki, ale również każdy lepiej lub gorzej sprawdza się przeciwko konkretnemu typowi przeciwnika. Muszę się powtórzyć, ale walka jest tutaj naprawdę świetnie zrealizowana. Prawdopodobnie jest to gra z najlepszą walką przy pomocy mieczy. Czasami wręcz olewałem skradanie się, aby zmierzyć się z wrogami w klasyczny sposób, zwłaszcza jak przeciwników jest więcej, ponieważ początkowo takie starcia są naprawdę wymagające, a przez to wygrana jest bardziej satysfakcjonująca. Ciche eliminowanie przeciwników stosowałem głównie w wymaganych momentach w fabule oraz na początku gry, gdy jeszcze nie byłem zbyt dobry w otwartej walce. Niestety, ale ten element rozgrywki wypada na tle dosyć słabo i wcale nie chodzi tutaj o możliwości, ponieważ trochę ich jest, jak chociażby hak z liną dzięki któremu możemy dostawać się do wyżej położonych miejsc, jak chociażby dachy. Problem leży tutaj w przeciwnikach, a właściwie ich inteligencji, która jest śmiesznie niska. Wrogowie potrafią nas nie zauważyć, po chwili stracić zainteresowanie, czy zupełnie nie radząc sobie z taką sytuacją. O ile początkowo wyczyszczenie jakiegoś obozu w zupełnie cichy sposób może jeszcze sprawić jakąś satysfakcję, tak w późniejszych etapach nawet nie chce się tego próbować, a po prostu walczy w klasyczny sposób. Szkoda, że nie zostało to lepiej rozwiązanie, ponieważ fabuła bardzo nas nastawia na grę ducha, a tak większość gry możemy przejść drogą samuraja. Jedną z aktywności pobocznych są również mongolskie obozy, które należy podbijać. Każdy obóz wymaga wykonania pewnych celów, aby w pełni zakończyć podbój, ponieważ nie wystarczy tylko wybić wszystkich wrogów, ale przykładowo też trzeba uwolnić wszystkich zakładników. Z zakładnikami jest też o tyle ciekawa sprawa, że gdy zaczniemy otwartą walkę to musimy ich chronić, ponieważ od czasu do czasu któryś z wrogów będzie próbował ich zabić. Wymaga to od nas trochę więcej spostrzegawczości. Zabijając wrogów otrzymujemy punkty doświadczenia za które otrzymujemy nowe poziomy. Rozwój bohatera został tutaj naprawdę porządnie wykonany i faktycznie czuć postęp jaki robimy ulepszając kolejne elementy. Część umiejętności nie możemy ulepszyć jeśli wcześniej nie zostanie ona odblokowana przez aktywność poboczną, jak chociażby postawy, a także specjalne techniki zyskujemy wyłącznie poprzez wykonywanie mitycznych zadań. Poza zwiększaniem się naszych umiejętności zwiększają również się nam takie rzeczy jak zdrowie oraz hart ducha. Hart ducha jest czymś w rodzaju wytrzymałości, jest on wykorzystywany do uleczenia się, a także jest wymagany do używania specjalnych technik. Problemem jest tutaj poziom trudności, ponieważ o ile początkowo możemy mieć trochę problemów, tak z każdym ulepszeniem robi się coraz prościej. Jak wspominałem wcześniej, najpierw zajmowałem się wszelkimi aktywnościami pobocznymi, a dopiero później zadaniami głównymi, co spowodowało, że dosyć szybko rozwijałem swoją postać, więc gdzieś na początku trzeciego aktu miałem już maksymalny poziom postaci oraz byłem maksymalnie rozwinięty. To spowodowało, że na koniec gry musiałem zmienić poziom trudności na trudny, chociaż i tak niewiele to już dało. Niby logiczne, że czym jesteśmy bardziej rozwinięci tym łatwiej nam idzie, jednak w jakiś sposób odbiera to satysfakcję z gry. Jakby na to wszystko nie patrzeć, to walka mieczem jest tutaj bardzo przyjemne i jest prawdopodobnie najlepiej wykonanym stylem walki dzisiaj w grach, aż szkoda, że większość gier nie ma takiej właśnie jakości walki.

Rolę znajdziek pełnią tutaj notatki, mongolskie artefakty, banery poległych samurajów, świerszcze, filary honoru, a także ukryte kapliczki. Notatki znajdziemy w różnych domach, namiotach, czy też świątyniach. Mogą być napisane przez zwykłych obywateli, tłumaczy, czy nawet mongolskich żołnierzy. Są dosyć ciekawe, ponieważ przedstawiają życie podczas najazdu wroga. Mongolskie artefakty znajdujemy jedynie w mongolskich obozach, a dotyczą one nie tylko ich kultury, a także skarbów z krajów, które najeżdżali lub podbili. Świerszcze znajdują się wyłącznie na cmentarzach i zebranie odpowiednich ilości odblokowuje nam kolejny utwór, który możemy zagrać na flecie. Brzmi to dziwnie, jednak tak, w każdym momencie możemy zagrać jakiś utwór i co ciekawe każdy utwór odpowiada za jakąś pogodę – słoneczną, pochmurną, deszczową lub burzę. Jest to naprawdę ciekawy element gry. Filary honoru są w pewnym rodzaju posągami na cześć samurajów i przy nich znajdujemy skórki do naszej katany. Ukryte kapliczki w żaden sposób nie są oznaczone na mapie, a także nie zaprowadzi nas do nich wiatr czy też żadne zwierzątko. Ukryte kapliczki są naprawdę ukryte, jednak wbrew pozorom nie ma ich tak mało, ale można z łatwością je pominąć. Oznaczone są tabliczką z rysunkiem kłaniającej się postaci i jak my się pokłonimy to pojawi się parę zwierzątek pokazując nam, że oddaliśmy cześć kapliczce. Bardzo fajny element gry, który miło się odkrywa. Te wszystkie rzeczy naprawdę przyjemnie się zbiera, są przypisane do konkretnych miejsc, więc nie ma sytuacji, że znajdziemy notatkę w lesie, a mongolski artefakt w japońskiej świątyni. Takie rzeczy naprawdę zwiększają realność gry. Niestety jest tu jedna znajdźka, która dosyć słabo wypada na tle reszty, a są to banery poległych samurajów, które są rozrzucone wszędzie po mapie i jest też ich najwięcej, ponieważ jest ich około osiemdziesiąt. Po prostu jest ich za dużo i czasami rozrzucone są w dosyć dziwnych miejscach, jednak nie można napisać, że nie dostajemy nic za ich zbieranie, ponieważ od pewnego momentu w grze pojawi się osoba, która zaoferuje nam wymiany banerów na siodła dla konia, jednak jakoś dalej mnie to nie zachęcało do zbierania ich, ale chciałem mieć w pełni sto procent, więc uzbierałem wszystkie. Znajdźki są tutaj naprawdę ciekawie zrobione, poza jedną, i chce się je zbierać, także plus dla twórców za postaranie się i w tym temacie.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa to najwyższy możliwy poziom jaki gra może osiągnąć. Nie będę ukrywał, że zakochałem się w utworach muzycznych z tej gry do tego stopnia, że aż zakupiłem płytę z pełną ścieżką dźwiękową, którą sobie od czasu do czasu puszczam jak pracuję. Każdy utwór zawarty w tej grze świetnie został dopasowany do japońskich klimatów, a także do scen, które rozgrywają się na ekranie. Właśnie całkiem dobrze czuć tutaj ten japoński klimat, wręcz można śmiało stwierdzić, że jeśli myśli się o Japonii to słyszy się właśnie taką muzykę. Poza tym, że wpływają na klimat oraz przyjemnie się ich słucha, ich rolą jest również budowa napięcia oraz potęgowanie emocji. Sceny które tutaj oglądamy mają za zadanie zbudowanie napięcia przed jakimś ważnym wydarzeniem i też sprawieniem, że poczujemy to co odczuwa bohater. Oczywiście emocje nie są przekazywane tylko poprzez muzykę, ale również poprzez mimikę bohatera, jednak to muzyka potęguje te uczucia. Nie będę ukrywał, ale momentami w grze się wściekałem, wzruszałem, było mi smutno, jak i byłem radosny. Jestem w stanie spokojnie stwierdzić, że gdyby właśnie nie było tej muzyki grającej w tle to nawet w połowię nie odczułbym tego wszystkiego. Bardzo ładnie się tutaj to wszystko łączy ze sobą dając nam naprawdę przyjemne doświadczenie. Równie dobrze wypadają dźwięki otoczenia, a ich tutaj trochę usłyszymy, ponieważ mamy tutaj dźwięk wiejącego wiatru, odgłosy zwierząt, uderzania stali, ognia, wybuchów, kopyt uderzających o ziemię, i wiele więcej tego typu dźwięków. Całość brzmi tutaj bardzo realnie i przyjemnie się tego słucha. Oczywiście nie jest to poziom niektórych gier w których można nawigować tylko przy pomocy dźwięków otoczenia, jednak naprawdę nie jest źle. Podsumowując, ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, buduje klimat, a także sprawia, że nasze doznania z gry są większe oraz lepsze.

Voice acting jest tutaj dosyć dyskusyjną sprawą o której już po części pisałem przy okazji opisu klimatu. Dostępne mamy trzy wersje językowe – japoński, angielski oraz polski. W pierwszych dwóch możemy sobie dodatkowo włączyć polskie napisy. Podchodząc do tej gry od razu wiedziałem, że będę grał z japońskim dubbingiem, aby dzięki temu klimat był lepszy, jednak z obowiązku recenzenckiego sprawdziłem również pozostałe wersje. Angielski jeszcze można jakoś przełknąć, jednak czuć tutaj pewną sztuczność i momentami nieodpowiedni dobór aktorów, ale za to od polskiego dubbingu trzymałbym się z daleka. Nie dość, że aktorzy dosyć sztucznie zagrali, dobór jest jakiś dziwny, tak często przekręcają japońskie nazwy i to jest dosyć ciekawe, ponieważ jedna postać potrafi powiedzieć jedno słowo w trzech błędnych wersjach. Z tego też powodu nie polecam grać na innych wersjach językowych niż japońskiej, jednak jeśli nie przepadacie za tym językiem, to w ostateczności włączcie angielski, a od polskiego trzymajcie się z daleka. Sama jakość japońskiej wersji stoi na najwyższym poziomie, postacie są świetnie dopasowane, świetnie oddają emocje oraz świetnie zostali odegrani, co jest w zasadzie normą w tej wersji językowej. Bardzo przyjemnie się słuchało dialogów, a także monologów bohatera. Dla osób oglądających anime One Piece będzie ta gra ciekawym doświadczeniem, ponieważ w głównego bohatera wciela się sam Kazuya Nakai, czyli głos postaci Roronora Zoro. Przyznam, że samemu było mi się trudno przyzwyczaić, jednak zdolności aktorskie pozwoliły mi przestać widzieć jego postać Zoro, a widziałem już tylko Jina. Pod względem voice actingu japoński stoi na bardzo wysokim poziomie, reszta już sobie aż tak dobrze nie radzi, więc też ich nie polecam.

Grafika

Graficznie również ten tytuł stoi na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście nie jest to poziom wydanego miesiąc wcześniej The Last of Us Part II, ale nie ma tragedii. Należy też mieć świadomość, że jest to gra z otwartym światem i to całkiem dużym, więc ciężko tu byłoby wprowadzić fotorealistyczną grafikę utrzymując pełną płynność oraz uniknąć błędów. Mimo wszystko udało się tutaj utrzymać świetny poziom graficzny, który cieszy oko i objawia się poprzez naprawdę śliczne krajobrazy. Przedstawienie tutaj świata gry przypomina trochę próby pokazania nam filmu samurajskiego, co również widać trochę w przerywnikach filmowych. To próby filmowe również mogą zostać spotęgowane poprzez włączenie trybu Kurosawy, który narzuca czarnobiały filtr na ekran, co od razu powoduje skojarzenia z klasycznymi samurajskimi filmami autorstwa Kurosawy. Wracając jeszcze do przerywników filmowych, to widać tutaj zupełnie inny poziom podejścia do nic. Faktycznie są bardziej filmowe niż w innych grach, jednak przyłożenie do szczegółów w nich stoi na najwyższym poziomie. Przyglądając się postaciom możemy zauważyć krople potu spływający im po twarzy, tak samo wygląda to z deszczem oraz krwiom, podobnie możemy dokładniej obejrzeć elementy strojów, a także jak gładkie są katany oraz inne miecze. I też jak wspominałem, grafika przekłada się na lepsze krajobrazy, a to z kolei przekłada się na większą przyjemność z eksploracji świata. Nie da się ukryć, że bardzo przyjemnie się zwiedza otwarte tereny, jak lasy, pola, a nawet wioski. Szczerze z tego powodu preferowałem poruszanie się na piechotę niż konno, ponieważ dzięki temu często się zatrzymywałem by pooglądać w spokoju otoczenie. Nieraz łapałem się na tym, że przy bardziej wietrznych momentach wyciągałem flet i grałem na nim powoli spacerując, to naprawdę niezwykłe doświadczenie. Równie ładnie wyglądają wszystkie modele, zarówno przedmiotów jak i obiektów. Oczywiście można wśród nich znaleźć kopie, jednak nie jest to szczególnie zauważalne. Wszystkie modele są tutaj naprawdę ładne oraz szczegółowe, co szczególnie widać po wnętrzach budynków. Jeszcze lepiej za to wypadają modele postaci, które są naprawdę śliczne pod względem wykonania. Jak wspomniałem wcześniej, nie ma tutaj wyidealizowanych postaci, więc ich atrakcyjność zależy tylko od naszego gustu. Postacie są bardzo szczegółowe, a ich mimika jest po prostu nieziemska, bez problemu można odczytać emocje z nich płynące. Razem ze świetnymi modelami w parze idą bardzo płynne i dobrze wykonane. Doskonale widać to podczas walki kiedy poruszamy się naszą postacią, ale także w przerywnikach filmowych, tych bardziej nastawionych na akcję. Ogólnie nie ma się do czego tutaj przyczepić, całość wygląda po prostu ślicznie, nie jest to może najwyższa możliwa jakość graficzna, jednak nic nie razi w oczy, a wręcz sprawia, że przyjemnie się na to wszystko patrzy. Modele postaci wraz z animacjami to po prostu najwyższa jakość i podsumowując krótko, jest to po prostu bardzo ładna gra.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Gra chodzi od początku do końca płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, a także nie wystąpił żaden błąd, który wyrzuciłby mnie do menu konsoli. To bardzo dobrze zoptymalizowana gra, jednak grałem na konsoli Playstation 4 PRO, więc nie wiem jak działa na słabszej wersji konsoli Sony. Z tego też powodu, jeśli macie słabszą wersję to wasze doznania w tej kwestii mogą się różnić od moich.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawie zrealizowana fabuła
+bardzo dobre postacie
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+japoński voice acting
+śliczna oprawa graficzna

Minusy:
-mało satysfakcjonujące skradanie
-inteligencja przeciwników
-polski voice acting to pomyłka

Ghost of Tsushima to gra na którą bardzo czekałem ze względu na to, że bardzo lubię japońskie klimaty, nie tylko pod postacią mangowej oprawy, a też tej bardziej realistycznej. Mimo wszystko moje oczekiwania nie były zbyt wysokie, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że jest to gra z otwartym światem, a te zwykle nie powalają fabułą oraz utrzymaniem gracza na dłużej bez wkradającej się nudy. Na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem i bawiłem się po prostu świetnie. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9/10. To kawał naprawdę świetnej gry w którą chce się grać ciągle i co najważniejsze, nie nudzi po paru godzinach. Na pewno do niej jeszcze wrócę przy zakupie konsoli Playstation 5, aby ograć ją jeszcze raz z większą płynnością. Polecam każdemu fanowi otwartych światów, japońskich klimatów, a także bardzo dobrze napisanych historii oraz postaci.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

The Last of Us Part II – Recenzja

The Last of Us Part II jest kontynuacją gry wydanej w 2013 roku na konsoli Playstation 3. Wcielając się w znaną już bohaterkę Ellie, a także nową bohaterkę Abby przyjdzie nam odpowiedzieć na pytanie „jak daleko posunąłbyś się, by wymierzyć sprawiedliwość ludziom krzywdzących tych, których kochasz?”. Jak zatem wypada kontynuacja jednej z najlepiej ocenianych gier w historii? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Naughty Dog.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry toczy się pięć lat po wydarzeniach z pierwszej części. Wcielamy się w postać Ellie, która od finału poprzedniej części mieszka oraz pracuje w miasteczku Jackson w stanie Wyoming. Podczas jednego z patroli nasza bohaterka jest świadkiem zabójstwa jednej ze swoich bardzo bliskich osób, więc z tego też powodu wybiera się wraz ze swoją przyjaciółką do Seattle by dokonać zemsty. Oczywiście poszukiwanie obiektu zemsty nie jest prostym zadaniem, a droga do celu wyprawy będzie trudna i pełna trudnych decyzji oraz bardzo emocjonalnych sytuacji. Wcześniej jednak poznamy nową bohaterkę, Abby, członkinię organizacji WFL. Poznajemy ją na jej drodze do zemsty i obserwujemy jak ją serwuje, a po wszystkim wybiera się w podróż w poszukiwaniu swojego przyjaciele, jednak po drodze wpada na wrogą grupę fanatyków religijnych nazywających siebie Bliznami. W ucieczce pomaga jej młode rodzeństwo, które również należało do Blizn, jednak po pewnym wydarzeniu stali się wrogami wśród własnych ludzi, a nawet rodziny. Razem z nimi wyrusza w dalszą drogę pomagając im odnaleźć swoją ścieżkę w życiu. W czasie podróżny jedną, czy drugą bohaterką doświadczymy paru wspomnień z życia obu dziewczyn, które pokażą nam powody dla których zemsta w ich oczach jest usprawiedliwiona. Od początku do końca też gra opiera się na pytaniu „jak daleko posunąłbyś się, by wymierzyć sprawiedliwość ludziom krzywdzących tych, których kochasz?”, jednak to nie zemsta jest tutaj właściwie motywem przewodnim, a coś bardziej skomplikowanego, ale to pozostawię już wam do odkrycia. I tak prezentuje się taki ogólny i bardzo skrócony opis fabuły tej produkcji. Jest on bardzo krótki i mało szczegółowa, jak na tak wielką produkcję, jednak jest w tym pewien cel. Fabuła w tej grze jest bardzo ważna, wręcz bym napisał, że najważniejsza, a jest tak skonstruowana, że odkrywanie jej samemu jest najważniejsze, więc napisanie czegokolwiek więcej wiązałoby się z olbrzymimi spoilerami. Jeszcze jak weźmie się pod uwagę, że wiele tutaj scen wiąże się z silnymi emocjami, tak zaspoilerowanie czegokolwiek skutkowałoby tutaj odebraniem wam tych emocji. Z tego też powodu starałem się to tak opisać byście mieli świadomość o co mniej więcej chodzi w tej grze nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Mogę za to wam napisać, że historia jest tutaj naprawdę ciekawa, angażująca i dosyć dobrze zrealizowana. Twórcy wyciągnęli lekcję z poprzedniej części i sprawili, że nie jest już tak przewidywalna, chociaż parę sytuacji da się przewidzieć, ale nie jest to już tak irytujące jak poprzednio. Nie da się również pominąć w opisie fabuły, że jest silnie nacechowana emocjonalnie. Większość scen których tutaj doświadczymy ma u nas wywołać pewne emocje i muszę przyznać, że w większości przypadków się to udaje, nie zawsze, ale przyjdzie nam się wzruszyć, zasmucić, ucieszyć, a nawet zdenerwować. Co najważniejsze czujemy, że nie jest to nasza historia, a właśnie historia Ellie oraz Abby. Czujemy to chociażby przez to, że pomimo częściowej otwartości gry jest to całkowicie liniowa rozgrywka z wyborami podejmowanymi przez nasze bohaterki, także na przebieg fabuły nie mamy najmniejszego wpływu. Niestety pomimo sporego skupienia na historii nie udało się uniknąć paru problemów. Doświadczymy tutaj parę dziur fabularnych, które nawet nie jestem w stanie stwierdzić co dokładnie poszło nie tak, a szkoda, ponieważ dało się to wykonać trochę lepiej i nie pozostawiać gracza z poczuciem, że czegoś tutaj brakuje. I wbrew pozorom jest zbyt długa oraz bardzo nierówna jeśli chodzi o tempo. Warto tutaj wspomnieć, że gra jest podzielona na prolog, trzy rozdziały Ellie, trzy rozdziały Abby, a także epilog. Prolog, epilog oraz rozdziały Ellie są dosyć powolnie prowadzone, wręcz trochę rozwleczone, a za to rozdziały Abby sprawiają wrażenie bardzo pośpieszonych. Budzi to poczucie, że rozdziały Abby zostały dodane na sam koniec lub też twórcy mieli ograniczony czas na przygotowanie całości fabuły. To rozwleczenie w reszcie gry wprowadza odrobinę nudy do gry i sprawiało, że musiałem sobie dawkować grę, aby się nie wynudzić i nie nabawić się negatywnego podejścia do tej produkcji, ponieważ historia jest naprawdę dobra. Jakby na to wszystko nie spojrzeć, to fabuła w tej grze jest interesująca i co najmniej dobrze wykonana, dla niektórych może być nawet wybitna, jednak według mnie zabrakło tu wielu szlifów by taka była.

Bardzo ważną częścią historii są tutaj postacie, jak i relacje między nimi. W poprzedniej części historia obracała się wokół Joela oraz Ellie i budowaniu między nimi relacji czegoś w rodzaju ojca oraz córki, no i jakby nie patrzeć to właśnie była cała moc historii pierwszej części. W przypadku tej części twórcy postanowili iść zupełnie inną drogą dając nam dwie bohaterki, które niby są różne, ale jednak bardzo podobne do siebie. Mimo historii skoncentrowanej na tych dwóch bohaterkach nie zabrakło tutaj również dobrze napisanych postaci drugoplanowych, jak chociażby Dina, Jesse, Yara, czy Lev. Każda z tych postaci ma swój charakter, a także konkretną historię, która definiuje jakimi postaciami są naprawdę. Tak samo możemy obserwować jak buduje się ich relacja lub jaka ona jest naprawdę, i jak się jeszcze rozwinie, z jedną czy drugą bohaterką. Oczywiście spotkamy tutaj również postacie, które mogliśmy spotkać w poprzedniej części, jak Joel, czy Tommy, a także przekonać się jak upływ czasu wpłynął na relację z Ellie. Kreacja postacie jest tutaj głównie zasługą scenariusza, który został napisany naprawdę dobrze, dzięki czemu większość postaci wydaje się bardzo realna, a także porusza poważne problemy, jak chociażby jak silny potrafi być fanatyzm religijny i jego negatywny wpływ na życie w społeczeństwie oraz w rodzinie. Nie zabrakło również poruszenia tematu PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego, który został tutaj zobrazowany naprawdę dobrze. Niestety i tutaj nie mogło być pięknie. Nie wszystkie postacie zostały tak świetnie opisane, a do tych słabiej możemy doliczyć Abby oraz jej grupę przyjaciół z WLF. Jest to coś dziwnego, ponieważ jest ona jedną z głównych bohaterek tej gry, jednak coś w niej nie zagrało, jest wiele rzeczy, które w niej mi do końca nie zagrały tak jak powinno. Tak samo jej grupa przyjaciół wydaje się być opisana trochę na kolanie. Oczywiście mamy tutaj przedstawione wspomnienia, które trochę rozjaśniają dlaczego jest taka jaka jest, jednak poza nimi jest bardzo biednie. Ogólnie też wątek rodzeństwa, pomimo, że napisanych świetnie, wydaje się być trochę wciśnięty na siłę, aby usprawiedliwić dlaczego Abby nie było w pewnym miejscu przy przyjacielu. Niestety, ale właśnie najsłabszym punktem tej fabuły, co jest w ogóle najsmutniejsze, jest według mnie właśnie Abby. Pomysł na nią był naprawdę dobry, wprowadzenie było ciekawe i gdyby nie dawać jej jako grywalną postać to historia byłaby zdecydowanie lepsza.

Zakończenie w tym przypadku jest jedynym elementem fabuły do którego nie mogę się w żadnym stopniu przyczepić, ponieważ zostało zrealizowane naprawdę dobrze. Jest świetnie dopasowane do opowiadanej historii, a także stanowi bardzo ładne podsumowanie drogi tych dwóch postaci i ich ostateczne spotkanie. Jestem w stanie zrozumieć osoby, którym mógł się nie spodobać finał, ponieważ oczekiwali czegoś więcej, jednak według mnie ten sposób pokazania najlepiej przedstawia to przez co musiała przejść Ellie i ile musiała poświęcić. Sceny po tym zakończeniu sugerują nam, że to nie koniecznie jest ostateczny finał tej postaci, także otrzymaliśmy otwarte zakończenie, jednak nie zostało to tak w oczywisty sposób przedstawione, wiec można się domyślić, że na konsoli Playstation 5 istnieje spora szansa na otrzymanie trzeciej części, jednak na razie trzeba poczekać na oficjalne komunikaty.

Klimat – Lokacje

Poza historią to właśnie klimat przyciągał mnie do grania, ponieważ jest tutaj naprawdę świetny. Głównie jest to za sprawą technicznego dopracowania gry i postawienie bardzo wysoko poprzeczki najładniejszej wyglądającej gry. To w połączeniu z płynnymi i naturalnymi animacjami tworzy pewne poczucie realności, nawet nie przeszkadza w tym fakt, że gra jest po części dosyć filmowa. Bardzo ładnie twórcy również poradzili sobie z umieszczeniem historii w post apokaliptycznym świecie pełnego zmutowanych zarażonych. Na pierwszy pierwszy plan wychodzą postacie oraz ich historia, radzenie sobie z nowymi zasadami panującymi na świecie, a także próbami normalnego życia. Wątek przetrwania oraz sytuacji z zarażonymi został zepchnięty na dalszy plan, wręcz można stwierdzić, że znikł całkowicie, jednak nie oznacza to, że nie spotkamy tutaj zarażonych oraz nie ma tutaj elementów przetrwania, to wszystko tutaj jest, ale nie jest motywem przewodnim. Poza tym na klimat wpływa tutaj również historia, postacie, pewne elementy rozgrywki, ścieżka dźwiękowa oraz oprawa graficzna. Rzadko kiedy w grach się zdarza, że właściwie każdy element gry ma swój realny wpływ na klimat, co w teorii powinno być normą w grach. O historii już się wypowiadałem, więc napiszę jedynie tyle, że stworzenie fabuły w której nie ma dobrych i złych postaci, całość utrzymana jest w realistycznym tonie, a także poruszone są poważne tematy, nie jest proste. Nawet pomimo tego, że ma pewne wady, to i tak przyjemnie się ją śledziło. Częścią historii są również postacie i tak jak wspomniałem powyżej, nie mamy tutaj dobrych lub złych postaci, a mamy po prostu ludzi, którzy popełniają błędy, doświadczają traumatycznych sytuacji, które później odbijają się na ich czynach oraz sposobie myślenia. Można je lubić lub nienawidzić, może też nie wszystkie są napisane, ale na pewno mają swoje sensowne miejsce w historii. Przez stwierdzenie, że tylko niektóre elementy rozgrywki wpływają na klimat miałem na myśli to, że główny trzon pozostał ten sam z niektórymi jego wadami, a na sam klimat wpływają głównie wprowadzone nowości. Właśnie dodanie takich elementów jak pies, który może nas wyczuć, czołganie się w trawie i pod samochodami, a także poprawienie walki wręcz, daje nam poczucie nie tylko realności, ale również poczucie, że mamy pełną władzę nad sterowaną postacią. Takie elementy pozwalają nam dostosować rozgrywkę pod nasz styl, bo o ile fabuła pozostanie taka sama, tak już sposób w jaki przez nią przejdziemy należy już tylko do nas. Nie można też zapomnieć o elementach przetrwania, które tutaj wydaje mi się, że są bardziej podkreślone. Konieczność oszczędzania amunicji oraz medykamentów, potrzeba eksploracji by wszystko co potrzebne zdobyć, a także odpowiednie podchodzenie do przeciwników jest tutaj wykonane naprawdę dobrze, co prawda nie jest to poziom klasycznych części Resident Evil, ale naprawdę jest dobrze i czuć tutaj faktycznie ten element przetrwania. W tym wszystkim towarzyszy nam bardzo klimatyczne ścieżka dźwiękowa, która składa się nie tylko z utworów muzycznych, ale również i z dźwięków otoczenia. Całość została skonstruowana tak, aby dawała nam jak najlepsze doświadczenia z rozgrywki, a także potęgowała konkretne emocje w odpowiednich scenach. Dopasowanie każdego utworu stoi tutaj na najwyższym poziomie. Jakby tego było mało, to fanatycy graficzni będą tutaj wniebowzięci. Oprawa graficzna stoi tutaj na najwyższym poziomie, ze świecą szukać ładniejszej gry, co odbija się na świetnie zaprojektowanych modelach postaci, a także lokacjach, które się po prostu przyjemniej zwiedza. Nie został tutaj zastosowany żaden styl poza tym realistycznym, także to poczucie filmowości jest silniejsze. Również parę razy wspomniałem o emocjach, które wywołuje ta gra i warto o tym szerzej się wypowiedzieć, ponieważ jest to też dosyć ważny element. Oczywiście jestem daleki od stwierdzenia, że jest to najlepsza gra pod względem wywoływanych emocji, ponieważ moim zdaniem gry studia Freebird Games robią to lepiej, jednak twierdzenie, że The Last of Us Part II nie wywołuje żadnych emocji jest po prostu błędne. Tak jak wspomniałem w opisie fabuły, konkretne sceny wywołują w nas właśnie te konkretne emocje, jak wzruszenie, smutek, gniew, czy nawet radość, czasami te emocje się przeplatają i, co najważniejsze, nie są tylko przedstawiane nam poprzez sceny, a również możemy je odczytać poprzez postacie, a dokładnie ich mimikę. Animacje postaci oraz właśnie ich mimika stoją na najwyższym, co pozwala tylko na lepsze przedstawienie tego co się dzieje we wnętrzu postaci, dodać im realności i sprawić, że będą sensowniejsze w odbiorze dla gracza. To bardzo wpływa na klimat i cieszę się, że twórcy wyciągnęli lekcje z poprzedniej części i usprawnili większość elementów. Niestety nawet taka produkcja nie mogła obejść się bez problemów, które odbierają pełnię czerpania przyjemności z klimatu. Tym głównym problemem jest tutaj właśnie to przedłużanie, ten zbyt długi czas gry, co powoduje wkradnięcie się nudy i niestety przez to klimat zanika. Dawkowanie sobie rozgrywki jest tutaj ważne, aby właśnie nie zepsuć sobie doznać. Drugim problemem jest pewna powtarzalność w rozgrywce, co wprowadza z kolei monotonię. Oczywiście niektórzy mogą napisać, że powtarzalność jest elementem każdej gry i jest to oczywiście prawda, jednak wszystko zależy od jej wykonania. Tutaj niestety twórcy nie podołali, co trochę boli, bo jest to problem z którym mierzyliśmy się już w poprzedniej części. Niemniej to wszystko nie sprawia, że gra jest pozbawiona klimatu, tylko momentami on osłabia, tak to przez resztę gry stoi na najwyższym poziomie i warto samemu zagrać by go poczuć.

O lokacjach w tym tytule można pisać całe wypracowania, ponieważ są tak porządnie zrobione i tak szczegółowe, że nie jedna gra może im ich zazdrościć. Zwiedzimy tutaj naprawdę sporo terenu, zaczynając w Jackson, przechodząc przez Seattle, aż po Santa Barbarę. Te większe lokacje oczywiście można rozbić na hotel, szpital, liczne budynki mieszkalne, park, i inne otwarte oraz zamknięte miejsca. Niby to wszystko wydaje się niczym niezwykłym, ponieważ podobne lokacje widzieliśmy już w licznych grach, jednak to co wyróżnia tę produkcję od innych jest dbałość o szczegóły. Każde z miejsc, które odwiedzamy jest pełne w detale, chociażby te najmniejsze sprawiając, że żadne z odwiedzanych miejsc jest powtarzalne. Może po takich miejscach jak sklepy, czy szpital tego tak dokładnie nie widać, ale już po mieszkaniach oraz domach jest to bardzo widoczne. Wydawać się tu by mogło, że do opcjonalnych miejsc twórcy nie będą przykładali uwagi, zwłaszcza też do takich, których tutaj jest po prostu ogromna ilość, a jednak ciężko znaleźć tutaj dwa takie same mieszkania. Ilość szczegółów tutaj naprawdę zadziwia. Wchodząc do takiego mieszkania jesteśmy w stanie ustalić ile osób w nim mieszkało, ile z nich było dzieci, jakiej byli płci, a także nie kiedy nawet poznać ich wzrost. Na tym zyskuje tylko eksploracja, ponieważ przeszukując jakiś budynek jesteśmy w stanie stwierdzić w którym już byliśmy. Też te właśnie małe szczegóły sprawiają spore zaciekawienie jak się je już znajdzie, na tym tle ten tytuł się bardzo wyróżnia. Jakby tego było mało, to to wszystko jest jeszcze podkreślone przez najwyższej jakości szatę graficzną, więc tymi lokacjami można również nacieszyć oczy. Lokacje robią tutaj sporą robotę, dodają sporo do klimatu, a także uprzyjemniają eksplorację. Warto tutaj naprawdę zwiedzać każdy kąt.

Grywalność

Rozgrywka w swoim trzonie to dalej to samo co doświadczyliśmy już w poprzedniej części, jednak zostały wprowadzone tu pewne zmiany oraz dodane nowości. Dalej będziemy tutaj eksplorować, walczyć lub unikać przeciwników, tworzyć przedmioty, rozwiązywać zagadki, a także zbierać znajdźki. Jest to typowa przygodowa gra akcji, więc też ciężko oczekiwać tutaj jakichś większych zmian, jednak jak już się rozłoży te elementy na czynniki pierwsze, to można zauważyć spore różnice. Mamy tutaj również elementy survival horroru, więc czynnik przetrwania jest tutaj ważny i, tak jak wspominałem wcześniej, jest bardziej wyczuwalny niż to było poprzednio. Musimy odpowiednio gospodarować amunicją oraz medykamentami, ponieważ nie ma ich zbyt dużo, chociaż to oczywiście też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy. Na niskim poziomie zdobywamy wszystkich zasobów po prostu więcej, a czym wyższy tym te zasoby są coraz bardziej ograniczane. Z tego też powodu eksploracja jest tutaj najważniejszym czynnikiem, ponieważ eksplorując jesteśmy w stanie znaleźć wszystkie potrzebne przedmioty, które przydadzą się w naszej podróży. Wręcz jestem w stanie stwierdzić, że bez eksploracji nie będziemy w stanie ukończyć gry. Oczywiście nie licząc tutaj momentów w których po prostu musimy coś znaleźć by ruszyć dalej z fabułą, chodziło mi wyłącznie o to, że bez eksploracji szybko zostaniemy bez amunicji oraz medykamentów. Osobiście grając na średnim poziomie trudności zdarzały mi się sytuacje kiedy to zabrakło mi nabojów w pistolecie i przed chwilą zużyłem ostatnią apteczkę. Pod tym względem akurat ta część radzi sobie lepiej od poprzedniej. Dzięki też eksploracji jesteśmy w stanie zebrać przedmioty potrzebne do wytwarzania innych przedmiotów, które pomogą nam pomóc w przetrwaniu, jak chociażby właśnie apteczki, miny, tłumiki, i inne tego typu przedmioty. Wytwarzać je możemy w dowolnym momencie gry, jeśli mamy wszystko co jest do nich potrzebne. Oczywiście nie wszystkie te przedmioty są od początku gry dostępne do wykonania. Kolejne schematy otrzymujemy wraz z postępem fabularnym lub po odnalezieniu podręczników szkoleniowych, które znajdujemy podczas eksploracji. Warto tu właśnie wspomnieć o rozwoju postaci, bo ten został tu wykonany naprawdę ciekawie. Dalej do odblokowywania umiejętności będziemy potrzebowali tabletek, zwane suplementami, które również znajdujemy podczas eksploracji, jednak to nie w tym jest najlepsze, a sposób odblokowywania nowych drzewek. Na początku gry mamy dostępne tylko jedno drzewko rozwoju i aby odblokować ich więcej musimy odnaleźć podręczniki szkoleniowe, które nie tylko niekiedy dodają nam schematy do wytwarzania, ale również odblokowują kolejne drzewka rozwoju. Każde drzewko posiada maksymalnie pięć umiejętności, które musimy odblokowywać po kolei przy pomocy suplementów. Bardzo spodobał mi się ten system, bo nie dość, że wymagał on od nas eksploracji by zdobyć potrzebne tabletki do ulepszenia, tak też wymagał przeszukiwania każdego zakamarku w poszukiwaniu podręczników by móc odblokować umiejętności, które ułatwią nam podróż. Należy też pamiętać, że podczas jednokrotnego przejścia gry nie uda nam się odblokować wszystkich umiejętności, ta możliwość jest dopiero przy drugim podejściu na nowej grze+. W czasie przechodzenia gry niekiedy trafimy na zagadki, które w zasadzie ograniczają się do przejścia z jednego krawędzi na drugą albo wydostaniu się z jakiegoś pomieszczenia. Nie są to skomplikowane rzeczy, wystarczy się dobrze rozejrzeć i wszystko powinno być jasne, więc wątpię aby komuś sprawiły jakąś większą trudność, zwłaszcza, że po części polegają na znalezieniu konkretnego przedmiotu i użyciu go w konkretnym miejscu. Trochę szkoda, ponieważ akurat tutaj był potencjał na coś bardziej skomplikowanego był ogromny. Poza takimi fabularnymi zagadkami mamy jeszcze te opcjonalne, które ograniczają się do otwierania sejfów, chociaż też nie należą one do najtrudniejszych. Zwykle kod do sejfu znajdujemy w pobliżu sejfu, czy to pod postacią notatki, czy gdzieś w tle zapisany. Ciężko to nawet nazwać jakimkolwiek urozmaiceniem rozgrywki. Opisując rozgrywkę nie należy zapomnieć o opisie naszych bohaterek, ponieważ wbrew pozorom gra się nimi trochę inaczej. Ellie jest chudsza, więc lepiej radzi sobie z zabójstwami po cichu oraz walką dalekodystansową, a Abby jako ta lepiej zbudowana i wyćwiczona lepiej sobie radzi w walce wręcz oraz korzystaniu z broni palnej, w tym ciężkiej. Każda z bohaterek posiada swoje własne umiejętności oraz znajduje inne podręczniki szkoleniowe, a także wyposażenie się trochę różni. Z tego też powodu gra się odrobinę różni w zależności od postaci, jednak nie są to jakieś drastyczne zmiany, a bardziej na dopasowaniu naszego stylu gry do postaci którą sterujemy. Niestety pozostawienie trzonu rozgrywki z poprzedniej części sprawiło, że pewien problem i tutaj się pojawił, a konkretnie chodzi o monotonię rozgrywki. Oczywiście wszystko to co tutaj opisałem jest naprawdę dobre, jednak to wszystko wpisane jest w pewien schemat, który polega na tym, że mamy część eksploracji, potem arena z przeciwnikami, znowu eksploracja, arena, eksploracja, i tak aż do końca gry. Niestety rozgrywka nie jest aż tak świetna, a klimat aż tak wciągający, by nie dało się tutaj odczuć monotonii. Przez to właśnie musiałem sobie zrobić parodniową przerwę, bo po prostu byłem już zmęczony tym schematem. Mam nadzieję, że to się zmieni w ewentualnej trzeciej części. To wszystko udało mi się ukończyć w niecałe dwadzieścia trzy godziny na średnim poziomie, co jak okazuje się i tak jest jednym z krótszych czasów, chociaż wcale się nie śpieszyłem. Jak możecie zauważyć, nie jest to krótka gra, wręcz napisałbym, że jedna z najdłuższych, jeśli piszemy o liniowych produkcjach i niestety nie jest to wcale zaleta. Tytuł ten jest zdecydowanie za długi i wiele by zyskał jakby twórcy ucięli z niego te plus minus dziesięć godzin. Podczas grania nawet planowałem zrobienie wszystkich osiągnięć, ponieważ akurat w tym przypadku nie jest to trudne, ale jak patrzę na schemat rozgrywki oraz czas potrzebny na ukończenie tej gry, to mi się odechciewa. Szkoda, bo wiele elementów jest zrobione na najwyższym poziomie, więc jest to w pewnym sensie taki lekki zmarnowany potencjał.

Walka jest tutaj również jednym z najważniejszych elementów gry, więc warto też byłoby poświęcić trochę czasu i opisać również ten element. Opiszmy najpierw to czym walczymy, a arsenał jest tu całkiem pokaźny. W swoje ręce zdobędziemy różne rodzaje broni białej, pistolety, strzelby, parę rodzajów karabinów, łuk, kuszę, a nawet miotacz płomieni. Nie należy zapominać również o dodatkowym uzbrojeniu, które możemy sobie wytworzyć, jak chociażby mołotow, bomby dymne oraz ogłuszające, miny, czy bomby rurowe. Arsenał jest tutaj dość spory, jednak należy pamiętać, że jedną postacią tych wszystkich broni nie zdobędziemy. Każda z bohaterek ma swój arsenał i dzierży maksymalnie sześć broni, nie licząc broni białej. Jako, że już o białej broni mowa, to warto zaznaczyć, że każda taka broń ma swoją wytrzymałość, a także posiada swoje statystyki jak obrażenia, czy szybkość ataku. Jeśli zniszczy nam się taka broń to dalej możemy walczyć wręcz, Ellie w tym przypadku ma przygotowany nóż, a Abby używa pięści. Warto też wspomnieć, że broń białą możemy ulepszać w dowolnym momencie w menu tworzenia przedmiotów. Takie ulepszenie wzmacnia broń, a także ją naprawia, więc jest to dobre rozwiązanie jak wytrzymałość jest na granicy. Broń palną możemy również ulepszać, jednak do tego potrzebujemy stołu warsztatowego. Broń ma od dwóch do czterech ulepszeń, jednak z sześciu dostępnych broni na postać możemy ulepszyć tylko pięć. Ulepszać nie możemy ostatnich otrzymywanych broni, czyli karabinu maszynowego oraz miotacza płomieni. Do ulepszenia będziemy potrzebowali części, które również znajdziemy podczas eksploracji lokacji. I tutaj też podobnie jak w przypadku umiejętności, przy pojedynczym przejściu gry nie uda nam się ulepszyć każdej broni na maksymalny poziom, to jest dopiero możliwe przy drugim przejściu w nowej grze+, ponieważ wtedy te wszystkie bronie są dostępne od samego początku. Arsenał ten będziemy wykorzystywali w większości na tych samych przeciwników z którymi walczyliśmy w poprzedniej części. Oczywiście głównie tyczy się to ludzi, ponieważ ci zmienili po prostu stronę i delikatnie wyposażenie, chociaż najciekawsi wśród ludzkich przeciwników są przedstawiciele frakcji Blizn. Posługują się oni łukami oraz broniami do walki wręcz, ale co najważniejsze skradają się i porozumiewają przy pomocy gwizdania, więc w starciach z nimi trzeba również skoncentrować się na słuchu. Wśród nich jest również jeden większy przeciwnik, który jest dosyć szybki jak na swoje rozmiary, posiada dużą broń białą i zadaje spore obrażenia, więc stanowi pewne wyzwanie. Wśród innych frakcji przeciwnicy są dosyć standardowi z różnym rodzajem wyposażenia broni palnej oraz białej, a także mają różne elementy obrony, jak kamizelki kuloodporne, czy też hełmy. Problemem pierwszej części była inteligencja przeciwników, potrafili robić różne głupoty na naszych oczach i nie umieć połapać się co się dzieje. Tutaj na całe szczęście zostało to poprawione, przeciwnicy są inteligentniejsi, potrafią flankować i stosować różne strategie, a podczas walki komunikują się ze sobą i wzywają wsparcie. Zostałem pozytywnie zaskoczony, ponieważ w tym aspekcie nie spodziewałem się aż takich zmian. Chociaż widać momentami przebłyski braku tej inteligencji, ponieważ potrafią biegać od jednego miejsca do drugiego nie wiedząc co zrobić, a podczas cichych eliminacji potrafią nie zauważyć, że ubywa im ludzi, nawet jak zostanie tylko jedna osoba. Mimo wszystko i tak jest tutaj spory postęp. Jedną z nowością wśród ludzkich przeciwników jest dodanie psów, które potrafią nas wyczuć podczas skradania, więc przebywanie w jednym miejscu może szybko okazać się bardzo problematyczne. Nie tylko z ludzkimi przeciwnikami będziemy walczyć, a zdarzy nam się zmierzyć również z zarażonymi wrogami. W kwestii zarażonych zbyt wiele się nie zmieniło, to dalej ci sami przeciwnicy z tymi samymi atakami oraz zachowaniem, jednak wprowadzony został jeden nowy nazwany Człapacz. Przeciwnik ten cechuje się większymi rozmiarami, a także wypuszczaniem z siebie sporej ilości trującego gazu, także zachowanie odpowiedniej odległości jest tutaj wręcz zalecane. Przyznam, że jest to bardzo ciekawy przeciwnik, coś odmiennego od tego co już widzieliśmy w tej grze. Jest jeszcze jedno starcie z jeszcze jednym nowym typem zarażonego w jednym z rozdziałów Abby, które można śmiało określić mianem starcia z bossem. To tylko jeden taki przeciwnik na całą grę, jednak jest wykonany naprawdę świetnie, a samo starcie jest sporym zaskoczeniem. Na pewno o tym starciu można napisać, że jest wymagające i naprawdę satysfakcjonujące. Wrogów możemy eliminować tradycyjną formą ataku od frontu albo możemy zakradać się od tyłu i po cichu eliminować. Jak wygląda klasyczny atak każdy dobrze wie, więc omówmy bawienie się w cichego mordercę, jednak należy na pewno wspomnieć, że możemy zostać przewróceni na plecy i możemy od razu z tej pozycji strzelać, co momentami bardzo się przydawało. Jeśli graliście w poprzednią część, to dobrze sobie zdajecie sprawę jak ona wygląda. Możemy odwracać uwagę przy pomocy butelek, używać pistoletu z tłumikiem lub łuku/kuszy do dalekich eliminacji, zastawiać pułapki, czy też zakradać się od tyłu i używać noża. To jest to co jest już znane z poprzedniej części, jednak wprowadzone zostały pewne nowości. Największą tutaj nowością jest możliwość czołgania się, co pozwala nam się schować w wysokiej trawie, czy też pod pojazdami, a także możliwość eliminacji z pewnej wysokości. Tak jak też wcześniej wspomniałem, dużą zmianą są tutaj psy, które potrafią nas wyczuć, także szybkie działanie jest tutaj wymagane, jednak trzeba uważać, ponieważ wrogowie po znalezieniu ciała lub eliminacji z odległości psa są czujniejsi, bardziej reagują na dźwięki, a także zaczynają z uwagą przeszukiwać teren. Przyznam, że skradanie się tutaj jest naprawdę przyjemne i szczerze wolałem ten sposób eliminacji wrogów, chociaż też na to po części miał wpływ ograniczonych zasobów. Przez sporą część gry będziemy podróżować sami, jednak zdarzą się momenty w których będziemy mieli przy sobie towarzysza. Jak graliście w poprzednią część, to wiecie, że momentami byli oni głupsi od wrogów, potrafili stawać przed nimi, a nawet na nich wpadać, jednak to nie powodowało żadnych zmian u przeciwnika, co bardzo psuło immersję. Szczerze to też była jedna z moich obaw w tej części, jednak i tutaj również się pozytywnie zaskoczyłem. Nasi towarzysze w końcu nauczyli się myśleć, chowają się przed wrogami, skradają razem z nami i nie wpadają na przeciwników. Nie zauważyłem by znajdowali się w polu widzenia wrogów, więc mogę podejrzewać, że wszystko działa jak należy i tutaj należy się pochwała dla twórców za poprawę tego elementu, jednak ukryć się nie da, że w bezpośrednich starciach dalej są tak przydatki, że gdybym ich nie widział to bym nawet nie wiedział, że cokolwiek robią. Ogólnie elementy walki są tutaj zrobione naprawdę przyjemnie i miło się w to wszystko gra, jednak ma się to wrażenie, że jednak jest to prostsza część niż poprzednia. Grając na średnim poziomie trudności ginąłem głównie ze swojej głupoty, a nie z powodu tego, że przeciwnicy okazali się zbyt trudni. Ogólnie też zginąłem mniej razy w tak długiej grze niż w pierwszej części, która była znacznie krótsza. Niemniej bawiłem się dobrze eliminując wrogów, ale liczę, że niektóre elementy zostaną jeszcze poprawione, ponieważ widać tutaj, że twórcy wyciągają lekcje, więc potencjał jest spory.

Rolę znajdziek w tej części pełnią notatki, wpisy do dziennika, sejfy, warsztaty, karty, a nawet monety. Jest tu tego sporo, nie da się tego ukryć, ale należy też pamiętać, że część z tych znajdziek jest wspólna, a część spersonalizowana do danych bohaterek. Notatki, sejfy oraz warsztaty znajdziemy obiema bohaterkami. Notatki są najciekawszą formą znajdziek, ponieważ rozwijają świat gry. Przedstawiają wydarzenia sprzed wybuchu pandemii, w trakcie, a także ostatnie chwile niektórych osób. Jest ich sporo, ale warto je zbierać. Sejfy zwykle zawierają spore ilości zasobów, ale także potrafią zawierać przykładowo broń, więc warto się za nimi rozglądać, zwłaszcza, że kombinacje są ukryte gdzieś w pobliżu. Warsztaty to po prostu miejsca w których możemy ulepszać naszą broń i niby nie wydaje się to znajdźką, tak potrafią być dobrze ukryte, więc eksploracja po raz kolejny nagradza. Wpisy do dziennika oraz karty są zarezerwowane tylko do Ellie. Wpisy to po prostu specjalne notatki oraz rysunki wykonywane przez bohaterkę jak doświadczy lub zobaczy coś dla niej ciekawego, czy też ważnego. Wśród nich możemy znaleźć również fragmenty piosenek, które Ellie układa. Jest to ten rodzaj znajdźki, który przybliża nas do bohaterki i bardzo przyjemnie się czeka na kolejne wiadomości w dzienniku. Karty są typowymi znajdźkami-śmieciami, których nawet nie chciało mi się zbierać. Dla niektórych może być to ciekawe, jednak na tle pozostałych wypadają po prostu blado. Monety są przeznaczone dla Abby i prawdopodobnie jest to jedyna znajdźka, która jest fabularnie uzasadniona. Również trochę przybliża nas do tej postaci, a także jest dla niej trochę taka sentymentalna. Jak możecie zauważyć znajdziek jest tutaj sporo i w większości są naprawdę wysokiej jakości. Nie jestem jakimś fanem zbieractwa, jednak tutaj szukało się tego naprawdę przyjemnie.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest w tej produkcji jednym z dwóch elementów do których nie mogę się przyczepić nawet w najmniejszym stopniu. Każdy z utworów muzycznych to małe dzieło sztuki, które słucha się przyjemnie zarówno w grze, jak i poza nią. Tak samo każdy z tych utworów jest silnie nacechowany emocjonalnie, więc słuchanie ich po zagraniu może przypomnieć nam te emocje. Taka jakość oraz tak silne powiązanie z emocjami tylko pozytywnie wzmacnia klimat, a to z kolei przekłada się na lepsze doznania z gry. Muzyka jest tutaj ważna nie tylko poprzez potęgowanie emocji, ale również poprzez spotęgowanie niektórych sytuacji oraz zbudowanie napięcia. Jakby takich utworów było mało, to mamy w grze momenty w których Ellie może znaleźć gitarę i zaśpiewać fragment jakieś piosenki, które najczęściej są odtworzeniem istniejących już utworów. Najbardziej w pamięci zapada tutaj śpiewany przez Ellie utwór „Take on Me” zespołu a-ha. Jest to bardzo ładne wykonanie, które zostało dopasowane do całości i bardzo przyjemnie się tego słucha. W pewnym momencie gry zorientowałem się, że bardziej niż za potrzebnymi przedmiotami rozglądałem się za gitarami by tylko usłyszeć jeszcze jeden taki utwór. Wszystkie utwory zapadają tutaj głęboko w pamięci, a to właśnie głównie za sprawą świetnie zrealizowanych scen, to po prostu najwyższa jakość. Równie świetnie wypadają dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj kroki, gwizdanie, szum drzew, odgłosy koni oraz zarażonych, tłuczone szkło, i wiele więcej takich odgłosów. Tak jak cała gra i dźwięki otoczenia zostały wykonane w dosyć realistyczny sposób dając nam faktyczne wrażenie bycia częścią tej gry. W przypadku niektórych przeciwników, takich jak przedstawiciele frakcji Blizn, a także z Klikaczami, możemy, a wręcz musimy, polegać na tych dźwiękach, aby móc ich pokonać, a także samemu uniknąć pokonania. Takie rzeczy nie tylko polepszają klimat, ale także sprawiają, że rozgrywka jest zdecydowanie przyjemniejsza. Jakby na to wszystko nie spojrzeć, to trzeba przyznać, że ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie i stanowi spory plus tej produkcji.

Voice acting jest kolejnym świetnym elementem. Mamy tutaj polską oraz angielską wersję językową, którą możemy w dowolnym momencie zmienić. Osobiście początkowo grałem na angielskiej wersji, jednak przełączyłem na polską by sprawdzić jak ta się prezentuje i tak się stało, że zostałem już do końca na polskiej wersji. Obie wersje są naprawdę dobre, jednak jakoś większe wrażenie zrobiła na mnie nasza wersja, co jest dosyć niespotykane dzisiaj, ale takie zaskoczenia zawsze miło będę przyjmował. Każdy odpowiednio wczuł się w swoją postać, potrafił odegrać odpowiednie emocje, a także nadać swoim charakterom odpowiedniej realności, co przełożyło się na przyjemniejszy odbiór historii, a również na sprawienie, że postacie będą bardziej, lub mniej, lubiane. Oczywiście spora w tym zasługa scenariusza, jednak nawet najlepszy scenariusz nie pomoże, jeśli zagranie będzie słabe i odwrotnie, dlatego dobrze, że akurat te dwie kwestie nie zostały olane, na czym tylko my jako gracze zyskujemy. Dla osób, które nie przepadają za polskim dubbingiem w grach przygotowane zostały polskie napisy do angielskiej wersji, więc nawet osoby słabiej znające ten język wszystko zrozumieją. Zarówno polska, jak i angielska wersja językowa to najwyższy poziom.

Grafika

Grafikę w tej produkcji można opisać bardzo krótko – najładniejsza gra jaka została wydana do tej pory. I wcale w tej kwestii nie przesadzam, nie spotkałem się do tej pory z żadną grą, która wyglądała by ładniej. Też nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem, ponieważ studio Naughty Dog słyną z wyciskania z konsoli Sony wszystkiego co jest możliwe, co pokazują w każdej swojej grze, a przede wszystkim w swoich ostatnich grach generacji. Na ładniejszą grę przyjdzie nam jeszcze długo poczekać i prawdopodobnie będzie to po prostu kolejna gra tego studia. Jak ktoś czyta moje recenzje, to wie, że grafika nigdy nie jest dla mnie najważniejsza i też nie jest w tym przypadku, jednak muszę przyznać bez bicia, że pierwsze uruchomienie i zobaczenie jak ta gra się prezentuje wywołało u mnie niemałe zaskoczenie, oczywiście pozytywne. Wysoka jakość graficzna nie objawia się jedynie w wysokiej rozdzielczości oraz jakości tekstur, a także w dbałości o szczegóły oraz modelach. O szczegółach się już rozpisywałem przy okazji opisu lokacji, ale przypomnę, że każde z miejsc które odwiedzamy jest unikatowe, posiada własne wnętrze z własnymi elementami, a właśnie te drobne szczegóły pozwalają nam ustalić jakie osoby tam zamieszkiwały, od płci aż po wzrost. Objawiają się one również w przypadku niektórych kombinacji do sejfów, gdzie musimy przykładowo z tablicy lub zdjęć wiszących na ścianie wywnioskować jaka jest kombinacja. Takie właśnie szczegóły, które prawdopodobnie często są pomijane są właśnie bardzo przyjemne, pokazują, że twórcy przyłożyli się aby stworzyć naprawdę realistyczny świat, a to z kolei wpływa na przyjemność z gry oraz większą chęć eksploracji. Podobnie sprawa wygląda tutaj z modelami, te również są tutaj bardzo szczegółowe, a także pozwoliły na umieszczenie paru ciekawostek dla graczy. Otóż w paru momentach gry możemy znaleźć konsolę Playstation 3 wraz z pudełkowymi wydaniami serii gier Uncharted, a także po jednym z przerywniku znajdziemy na ziemi konsolę Playstation Vita wraz z odpaloną grą Hotline Miami. Są to fajne smaczki dla fanów konsol firmy Sony i po prostu fajnie, że twórcy umieszczają w swojej grze takie rzeczy. Równie dobrze, a może nawet i lepiej, wypadają tutaj modele postaci. Należy pamiętać, że jest to trudna gra, pod względem emocjonalnym, nie jest to na pewno słodka gra w której wszystko przebiega szczęśliwie, także nie uświadczymy tutaj pięknych księżniczek oraz męskich rycerzy. Cała produkcja pod tym względem jest dosyć realistyczna, więc też postacie nie są wyidealizowane, ale też nie są przesadzone w drugą stronę. To czy dana postać jest atrakcyjna, czy też nie, zależy już od naszego gustu. Wraz z ładnymi modelami idą w parze świetne animacje. Co by tutaj nie pisać, to animacje stoją na bardzo wysokim poziomie. Są płynne, realistyczne, a także po prostu przyjemnie się na nie patrzy. Sporo tutaj wspominam o realistycznym wyglądzie pewnych elementów gry i wcale tutaj nie przesadzam, ponieważ cała gra jest nastawiona na realistyczne przedstawienie danych wydarzeń oraz postaci, nawet jeśli całość dzieje się w zupełnie zrujnowanym świecie. Osobiście cenię sobie bardziej styl graficzny od realistycznego podejścia do grafiki, jednak tutaj właśnie to podejście bardzo mi się spodobało i nie mogę się doczekać co jeszcze uda się w tej kwestii osiągnąć tym konkretnym twórcom. Jak na razie mamy do czynienia z najładniejszą grą do tej pory wydaną i z tego powinniśmy się cieszyć, że tak się rozwija przemysł growy.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Gra przez cały czas chodzi płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, a także nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Kawał dobrze zoptymalizowanej gry. Miejcie jednak na uwagę, że grałem na konsoli Playstation 4 PRO, czyli mocniejszej wersji, także nie wiem jak gra będzie działała na słabszej wersji i nie mam też tego jak sprawdzić. Warto jeszcze w kwestiach technicznych dopisać, że twórcy przygotowali specjalne opcje, a właściwie masę opcji, które mają dostosować rozgrywkę oraz dźwięki do osób słabo widzących oraz niepełnosprawnych. Jako osoba pełnosprawna nie miałem jak sprawdzić tych opcji czy faktycznie działają, jednak warto o tym wspomnieć, ponieważ jest to coś co według mnie powinno znajdować się obecnie w każdej grze, bo tylko pokazuje, że twórcy również dbają o graczy, którzy nie są tak samo sprawni jak reszta z nas. Ode mnie owacje na stojąco.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+emocjonalna i ciekawa historia
+wiele świetnych postaci
+wciągający klimat
+prześliczne lokacje
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+świetny voice acting
+najładniejsza obecnie grafika

Minusy:
-zbyt długa i przeciągana
-parę dziur fabularnych
-zbyt słabo napisana postać Abby
-monotonny schemat rozgrywki

The Last of Us Part II to kontynuacja na którą zbyt szczególnie nie czekałem, ponieważ nie jestem fanem pierwszej części, jednak jak już wyszła to postanowiłem dać jej szansę i sprawdzić czy twórcom udało się poprawić błędy poprzedniczki. Przyznam bez bicia, że w pewnym sensie udało się poprawić te błędy, jednak za to pojawiły się nowe. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To kawał naprawdę świetnej gry w którą warto zagrać, jednak według mnie daleko jej jeszcze do najlepszej gry roku, czy nawet generacji, jak sporo graczy twierdzi, ale wiadomo, nikomu nie odbieram ich opinii. Widać postęp, który twórcy zrobili i aż warto czekać na trzecią część, która najprawdopodobniej powstanie i można być pewnym jednego, że jakość ponownie wzrośnie. Polecam każdemu kto ma jeszcze nie miał okazji zagrać w ten tytuł, bo to ciekawy tytuł, a może akurat dla was będzie to jedna z najlepszych gier w jakie w życiu graliście.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Marvel’s Spider-Man: Miles Morales [PS4] – Recenzja

Marvel’s Spider-Man: Miles Morales to samodzielny dodatek do wydanego dwa lata wcześniej Marvel’s Spider-Man. Tytuł ten był również tytułem startowym na nowej generacji konsoli, Playstation 5, jednak został również wydany na poprzednią generację, Playstation 4. Rok po wydarzeniach z podstawki wcielimy się w młodego bohatera na którego barki padła samodzielna obrona Nowego Jorku. Jak zatem wypada ten samodzielny dodatek z nowym bohaterem? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.
Recenzja została oparta o wersję z konsoli Playstation 4.

Gra została wyprodukowana przez studio Insomaniac Games.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozgrywa się rok po wydarzeniach z Marvel’s Spider-Man. Przez ten rok Peter Parker, pierwszy Spider-Man, trenował Milesa Moralesa, który w poprzedniej części również został obdarzony pajęczymi mocami. Po tym roku dwójka Spider-Manów wybrała się wspólnie na misję eskorty więźniów, którzy uciekli z więzienia w wyniku działań Dr Octopusa, a wśród nich jest sam wielki Rhino. Niestety przez brak doświadczenia młodego bohatera dochodzi do wypadku w którym wszyscy więźniowie uciekają, tak jak i Rhino. W wyniku czego dwójka bohaterów musi połączyć siły by powstrzymać destrukcyjne zapędy Nosorożca, co wcale nie jest takie proste. Po wyniszczającym pościgu dochodzi do starcia w którym to nasz mentor zostaje pokonany, co powoduje, że sami musimy zająć się wrogiem, a to też była dobra okazja do odblokowania nowej mocy, czyli bioelektryczności. Po pokonaniu wroga Peter informuje Milesa, że wyjeżdża na parę tygodni i zostawia nam miasto pod opieką, co wywołuje tylko ogromny stres u naszego bohatera. Jest to również okres świąteczny, więc dochodzi do spotkania rodzinnego u Milesa, a w tym dochodzi do spotkania z dawno nie widzianą przyjaciółką, Phin. Wszystko wskazuje na to, że to będzie przyjemnie spędzony okres, jednak niedługo później nowy Spider-Man znalazł się pośrodku wojny między zaawansowanym technologicznie gangiem Underground a korporacją energetyczną Roxxon. To starcie pozwoliło tylko rozwinąć zdolności bioelektryczne, a także obudzić nowe, czyli zdolność kamuflażu. Szybko też się okazuje, że misja uratowania dzielnicy Harlemu, jak i całego Nowego Jorku, staje się bardzo osobista, a także jest pretekstem do odnalezienie swojego bohaterskiego ja u Milesa. I tak w zasadzie wygląda ogólny zarys fabularny i wręcz bym napisał, że jest on bardzo ogólny, ponieważ główny wątek jest dosyć krótki, więc napisanie więcej szczegółów mogłoby skończyć się poważnymi spoilerami. Sama historia sama w sobie jest ciekawa, jednak ratowanie miasta jest tutaj tylko pretekstem, tak jak pisałem, głównie mamy tutaj zmagania natury osobistej z łączenia życia osobistego z byciem bohaterem, a do tego poszukiwaniem swojego własnego bohaterskiego ja. Sprawdza się to naprawdę dobrze i na tym najlepiej się skupić, ponieważ nie da się ukryć, że sama strona fabularna jest bardzo przewidywalna i od poznania niektórych postaci można śmiało domyślić się jaką odegrają rolę oraz jak finalnie skończą. Jest to trochę wada, ponieważ odbiera to niespodziewane zwroty, a widać, że twórcy chcieli zaskoczyć gracza, co jak widać nie wyszło zbyt dobrze. Trochę to psuje odbiór emocji, ponieważ o ile w niektórych scenach można je odczuć, tak czuć, że powinno być to silniejsze. Ogólnie historia jest naprawdę ciekawa, wprowadza ciekawe postacie i nie dotyczy jedynie ratowania miasta, ale widać, że mogłoby być tutaj lepiej, taki trochę zmarnowany potencjał, jednak z drugiej strony było to świetne przedstawienie nowego bohatera w growym uniwersum Marvela.

Warto tutaj szerzej opisać postacie, które występują w tej grze, ponieważ sama fabuła jest skoncentrowana jest na poznawaniu ich. Spotkamy tutaj małą część postaci, które już poznaliśmy w podstawowej wersji gry, jednak mamy tu też całą masę nowych charakterów. Tak jak już wspominałem wcześniej, fabularnie jest to dosyć przewidywalna gra i jest to problem wynikający głównie z postaci, ponieważ o ile są ciekawe i dobrze napisane, to bez problemu można się domyślić jaką rolę odegrają w historii. Dla fanów komiksowego pajęczaka będzie to również ciekawe doświadczenie, ponieważ spotykamy tutaj również Prowlera oraz żeńską wersję Trinkerera. Nie będę ukrywał, że postacie mi się bardzo spodobały, nie były jakoś wyjątkowe, czy scenariusz nie wgniatał w podłogę, ale każda relacja była autentyczna, a do tego dobrze zagrana. Na pewno bardzo przyjemnie się słucha dialogów między Milesem a Genkim, coś na wzór filmowej relacji Petera z Nedem. Tak samo dobrze wypadają postacie drugoplanowe z którymi wchodzimy w krótsze interakcje są ciekawie napisane. Jedyne do czego można tutaj mieć zarzut, to fakt, że prawdziwa tożsamość nowego Spider-Mana nie jest aż tak wielką tajemnicą, co trochę zabija tą tajemniczość naszej postaci. Mimo wszystko nie mogę narzekać, ponieważ zostało to wszystko dosyć dobrze zrealizowane, nawet te błędy o których wspomniałem wcześniej aż tak bardzo nie psują odbioru i można czerpać przyjemność z samej gry i poznawania historii.

Zakończenie tutaj jest dosyć oklepane, a także przewidywalne, jednak jest naprawdę dobrze zrealizowane. Nie jest to może coś wybitnego, ani coś co będzie wspominane latami, jednak tu i teraz spełnia swoje zadanie oraz daje pewną satysfakcję z zobaczenia finału tej opowieści, a do tego doświadczenia przemiany Milesa w prawdziwego bohatera. Zakończenie próbuje też trochę pokazać, że życie bohatera nie zawsze jest usłane kwiatami i mimo, że jest się ocaliło się wielu, tak często żałuje się, że nie można było uratować tej jednej osoby. Osobiście spodobało mi się to zakończenie, jednak znowu pojawił się problem z odkrywaniem prawdziwej tożsamości i braku jakiegoś zaskoczenia lub czegokolwiek w tym stylu. Dodatkowo zakończenie nie stanowi końca gry, ponieważ po napisach wracamy na mapę w której możemy wykonać dwa dodatkowe zadania poboczne i jedno z nich uaktywnia nowe znajdźki. Jakby tego było mało to również po napisach widzimy kolejną scenę zapowiadającą nam drugą część i też potwierdzającą pewne przypuszczenia, nie będę pisał konkretnie o co chodzi, ponieważ warto to zobaczyć samemu.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji z kolei nie da się odmówić. Już podstawowa wersja gry była w niego bogata, a tutaj mamy tego samego rozwinięcie. Oczywiście nie wcielamy się tym razem w doświadczonego bohatera, a dopiero się uczącego i do tego rzuconego na głęboką wodę. To nie jest pokazane tylko poprzez fabułę, ale również poprzez poruszanie się, lądowanie i inne takie drobne szczegóły, które razem dają nam wrażenie, że faktycznie gramy amatorem, co jest wbrew pozorom dosyć niesamowitym doświadczeniem. Sama akcja gry toczy się podczas okresu świątecznego i nie objawia się to jedynie w fabule, czy w dekoracjach lub też śniegu, a właśnie w dialogach, sytuacjach i ogólnym takim poczuciu. Ciężko tutaj to dokładnie opisać, ponieważ trzeba zagrać by to dokładnie poczuć, dlatego najlepiej też zagrać to w okresie świątecznym, a doznania będą jeszcze lepsze. Świetnie tutaj też współgrają efekty pogodowe. Oczywiście one są oskryptowane i pokazują się wyłącznie w określonych momentach, ale działają naprawdę dobrze, zwłaszcza jak mamy walczyć podczas śnieżycy. Na sam klimat poza tymi wszystkimi wymienionymi przeze mnie rzeczami działają również główni przeciwnicy, ścieżka dźwiękowa, a nawet same miasto. Nasi antagoniści zostali tutaj ciekawie napisani, ponieważ nie wszystko jest takie oczywiste jakie się wydaje na początku. Nie piszę tutaj o Rhino, ponieważ on jest raczej takim dodatkiem, a nie realnym antagonistą i nie ma co ukrywać, ale poza jego historią, to nie jest w ogóle ciekawym wrogiem. Tinkerer jest tutaj najciekawsza, ponieważ nie jest to typowa zła postać, chociaż jej motyw też jest dosyć oklepany, tak wyróżnia się na tle takich wrogów jak Scorpion, Vulture, czy Mister Negative. We wszystkim przygrywa nam naprawdę dobra ścieżka dźwiękowa, która różni się od podstawowej wersji, ponieważ jest bardziej w klimatach rapu, co jest dopasowane do głównego bohatera. Każdy z utworów jest dopasowany do ogrywanych momentów, ale to nie tylko muzyka robi tutaj robotę, a również świetny voice acting w angielskiej, jak i polskiej wersji językowej. Do tego dochodzi zimowa wersja Nowego Jorku ze wszystkimi dekoracjami z okazji świąt Bożego Narodzenia po którym porusza się po prostu świetnie, to dalej to samo co w podstawce, jednak tutaj nie należało niczego zmieniać, bo jest po prostu nieziemskie. To wszystko bardzo ładnie się łączy dając nam doznania, które nie zdarzają się często w grach. Niestety są tutaj pewne problemy, które psują doznania i potrafią wybić z tego klimatu. Są to oczywiście problemy techniczne. Nie ma tu tyle bugów jak w podstawce, ale i tutaj znalazło się parę irytujących. Tak samo jak poruszałem się zbyt szybko między budynkami to gra się zatrzymywała by się załadować, a czasami po prostu spadała płynność. Nie można również pominąć faktu, że dwa-trzy razy gra wyrzuciła mnie do menu konsoli, gdy na ekranie pojawiło się zbyt dużo przeciwników na raz. Niestety są to błędy, które naprawdę psują wrażenia z naprawdę dobrej gry. Dlatego też liczę, że te błędy zostaną naprawione, ponieważ gracze będą również grać na konsoli z poprzedniej generacji.

Lokacje zbyt dużo się nie zmieniły, ponieważ mimo wszystko gramy w tym samym mieście w którym ciężko było o jakieś większe zmiany, jednak nie można napisać, że jest to całkowita kopia. Zaszły tu jakieś zmiany, co jest od razu widoczne. Trafiliśmy do sezonu świątecznego, więc leżący wszędzie śnieg, czy także świąteczne dekoracje nie powinny nikogo zdziwić. Jednak znalazło się miejsce na parę nowości, ponieważ mamy tutaj budynek Roxxon Plaza, znajdzie się również parę nowych kryjówek, czy odnowionych miejsc w które trafimy. Wszystko wygląda naprawdę ładnie, jest dobrze zaprojektowane, że nie czujemy tutaj żadnej sztuczności, ani zmęczenia materiału. Projekty lokacji robią wrażenie i sprawiają wrażenie żywych. Przyjemnie się zwiedza miasto i w zasadzie jedną z pierwszych rzeczy jaką zrobiłem w tej grze było wdrapanie się na najwyższy budynek w mieście by z góry obejrzeć całe miasto. To naprawdę robi wrażenie, a jak to wszystko połączy się z bardzo przyjemnym poruszaniem się to mamy bardzo ładny komplet. Zimowy Nowy Jork był strzałem w dziesiątkę, czuć tutaj ten klimat i nie można tutaj pisać o bezczelnym kopiuj-wklej, ponieważ zaszły tutaj bardzo widoczne zmiany.

Grywalność

Rozgrywka nawet jeśli oparta na tych samych zasadach również przeszła pewne zmiany. Dalej będziemy skakać na pajęczynie od zadania głównego do zadania głównego, a w między czasie będziemy brali udział w różnych aktywnościach pobocznych, rozwiązywali proste zagadki środowiskowe, a także walczyli z wrogami. Większość rozgrywki nie została zmieniona, ponieważ jest to w zasadzie tylko samodzielny dodatek, ale również trzon rozgrywki jest naprawdę dobry, więc przesadne zmienianie go byłoby zbędne, jedynie można poprawić niedociągnięcia. Tak jak wspominałem, poruszanie się jest tutaj naprawdę przyjemne, rzadko kiedy zdarza mi się w grach czerpać taką przyjemność z samego poruszania się postacią. Całość jest tak płynna i satysfakcjonująca, że nie korzystałem wcale z opcji szybkiej podróży, poza jednym fabularnym razem. Nie korzystałem z tej opcji nawet jeśli mój cel znajdował się na drugim końcu mapy, co trochę jednak wydłużało czas gry, ale zupełnie tego nie żałuję. Misje główne są dosyć ciekawie zrealizowane, trochę filmowe i o różnej długości, ale za bardzo przyczepić się do nich nie można, ponieważ są wykonane zwyczajnie dobrze. Problem sprowadza się tutaj do aktywności pobocznych, których już w podstawowej wersji gry było za dużo, jednak była większą i dłuższą grą, a tutaj mamy tego za dużo w zbyt krótkiej grze. Tutaj mamy aż dziewięć aktywności pobocznych, w tym wliczając zadania poboczne. Część z nich może i jest nawet ciekawa, ponieważ jest związana z głównym bohaterem, jednak sporo jest tutaj zupełnie zbędna. Jeśli chcemy zrobić całą grę na sto procent musimy znaleźć i otworzyć trzydzieści pięć skrzynek Undergroundu, znaleźć szesnaście kapsuł czasu, zebrać dziesięć próbek dźwiękowych, i inne tego typu rzeczy. I tak jak już wspominałem wcześniej, dwie misje poboczne oraz jeden rodzaj znajdziek odblokowują się dopiero po ukończeniu gry, także gra jest również niepotrzebnie przedłużana. Na całe szczęście twórcy zrezygnowali z obowiązkowych losowych przestępstw. Teraz możemy je zupełnie olać i tak uda nam się zrobić całe miasto na sto procent. One jedyne nie przeszły większych zmian, dalej są te same z dwoma dodatkowymi celami za które dostajemy dodatkowe punkty. Nowością tutaj jest aplikacja na telefon, która umożliwia nam powtarzanie przestępstw, jeśli nie chcemy czekać aż się ponownie pojawią, a także pozwala nam sprawdzić jakie zadania poboczne mamy aktywne, a również odblokowuje nam dodatkowe aktywności poboczne z aplikacji, które tak naprawdę są mniejszymi zadaniami pobocznymi. Za wykonywanie aktywności pobocznych odblokowujemy punkty aktywności, części, a także dodatkowe stroje. System punktów został przerobiony, teraz zdobywamy tylko jeden rodzaj punktów, a także części. Te drugie w większości otrzymujemy z otwartych skrzyń, a także z celów dodatkowych w kryjówkach. Zarówno punkty, jak i części, służą nam do kupowania nowych strojów, modyfikacji wizjera oraz stroju, a także ulepszania gadżetów. Stroje odblokowujemy poprzez niektóre aktywności poboczne, w tym zadania poboczne, poprzez postęp w fabule, a także możemy je kupić, jeśli mamy odpowiedni poziom postaci. Samych strojów jest tutaj dziewiętnaście, jednak przyznam bez bicia, że jakoś nie porwały mnie one i w zasadzie całą grę przeszedłem jedynie na tych fabularnych, chociaż dla fanów komiksów niektóre mogą okazać się bardzo ciekawe. Zagadki już w podstawce nie stanowiły żadnego problemu i były głównie oparte o parę minigierek, a tutaj nie dość, że są proste, to i oparte o jeden schemat. Musimy naładować lub rozładować jakiś generator i od czasu do czasu połączyć go z jakimś urządzeniem przy pomocy sieci. Brakuje tu trochę różnorodności, ponieważ po jakimś czasie robią się po prostu nużące, a jednak twórcy mieli więcej możliwości. Przejście jednokrotne z ukończeniem całej fabuły oraz wszystkich aktywności pobocznych zajęło mi około dziesięciu godzin, a następne ukończenie gry w nowej grze+ skupiając się jedynie na głównych zadaniach udało mi się ukończyć ją w około pięć-sześć godzin. Nie jest to jakiś powalający czas, jednak jest to tylko samodzielny dodatek, ale widać, że sporo czasu gry zabierają tutaj aktywności poboczne. Ten czas może być trochę krótszy, jeśli zdecydujecie się na szybką podróż. Niemniej grało się naprawdę przyjemnie i nie żałuję czasu poświęconego na tę grę.

Widać tutaj nastawienie na ponowne ukończenie gry na nowej grze+, oczywiście jeśli chcecie zdobyć wszystkie osiągnięcia dostępne w grze i wcale nie chodzi tutaj o jedno osiągnięcie za ukończenie gry w tym trybie. Objawia się to również tym, że trzy umiejętności zarezerwowane są tylko dla tego trybu, a poza tym po jednym ulepszeniu gadżetów, czy też jeden strój możemy odblokować również tylko w tym trybie. Nie rozumiem takiego dziwnego zachęcania, ponieważ już nowa gra+ oferuje nowy poziom trudności „Mega”, a także podnosi maksymalny poziom postaci o dziesięć poziomów. Rozumiem sens istnienia nowej gry+, chociaż bardzo rzadko z niego korzystam. Zrozumiałbym jeszcze zablokowany strój, ale umiejętności nie potrafię zrozumieć, chociaż i tak maksymalny poziom postaci na normalnym trybie to dwudziesty, więc nie jesteśmy w stanie zdobyć odpowiedniej ilości punktów by odblokować wszystkie umiejętności. Z tego też powodu polecam ten tryb tylko dla osób, które chcą odblokować wszystkie osiągnięcia lub przejść jeszcze raz fabułę.

W kwestii przeciwników doszło do wielu zmian, po części ciężko nawet porównać ich do tych znanych z podstawki. Naszymi głównymi przeciwnikami są przedstawiciele zaawansowanej technologicznie grupy, gdzie oczywiście znajdą się prości przeciwnicy z karabinami, snajperkami, czy po prostu atakujący wręcz, ale wśród nich znajdą się tacy posiadający ataki przestrzenne, potrafią nas przyciągać, unikać naszych ataków, czy nawet je blokować. Z drugiej strony mamy żołnierzy Roxxon, którzy poza klasycznymi żołnierzami z karabinami posiadają również tych z wyrzutnią samonaprowadzanych rakiet, czy też takich z goglami termowizyjnymi, także nie zawsze kamuflaż jest możliwy, ale także żołnierze potrafią uniknąć naszego ataku by samemu szybko zaatakować, zablokować nasze umiejętności, czy nawet związać nas. Przyznam szczerze, że podobała mi się ta różnorodność, oczywiście ona nie była zbyt duża, ale na tyle duża, abyśmy nie doznali znużenia. Niestety ich inteligencja jest na tyle mała, że ciche eliminacje na dłuższą metę zaczynają nużyć. Oczywiście początkowo czuje się satysfakcję jak uda nam się cicho wyeliminować wszystkich przeciwników bez zauważenia, jednak jak już zauważy się jak ich inteligencja jest mocno ograniczona, to nawet nie chce się więcej próbować cichego podejścia. Możliwości eliminacji mamy naprawdę sporo, ponieważ możemy eliminować z krawędzi, ze ściany, sufitu, przy pomocy kamuflażu, a nawet jednego z gadżetów. Jest tego sporo i początkowo się z tego korzysta, ale po czasie już się tego nie chce robić, jednak nie będę ukrywał, że pomimo mojej niechęci i znużenia, to i tak przez większość gry starałem się cicho eliminować przeciwników, głównie przez to, że bałem się o kolejne wyłączenie się gry, ale też właśnie jest jakaś taka dziwna satysfakcja z tego. Dużo przyjemniej prezentuje się tutaj walka wręcz, która jest naprawdę świetna. Jest szybka, płynna, satysfakcjonująca, a także dająca sporo możliwości w tworzeniu kombinacji. Dużą robotę pełnią tutaj nowe moce bioelektryczności, które nazywane są tutaj Jadem, a także kamuflażu, które przydają się nie tylko podczas cichych eliminacji. Ciężko się tutaj do nich doczepić, ponieważ działają porządnie i urozmaicają każde starcie. Niestety z nowymi mocami musiało przyjść ograniczenie w gadżetach, ponieważ tych mamy tylko cztery, a tak właściwie przez całą grę korzystałem jedynie z jednego, chociaż korzystałem jeszcze z dwóch, ale to tylko dla osiągnięcia lub gdy wymagały tego dodatkowe cele. Trochę szkoda, ponieważ gdyby było ich trochę więcej, to można byłoby rozwinąć samą walkę, a zwłaszcza jak się przekonało ile gadżetów było w podstawce. Mimo wszystko walka jest naprawdę przyjemna, płynna, a moce dodają do tego sporo nowości. Rozgrywka stoi tutaj na wysokim poziomie, nie jest idealna, brakuje wielu szlifów, ale gra się naprawdę przyjemnie i liczę na to, że wszelkie błędy, które twórcy popełnili w podstawce i tutaj będą poprawione w drugiej części, która mam nadzieję zostanie niedługo zapowiedziana.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa w przypadku tego dodatku jest zupełnie czymś innym niż to było w podstawowej wersji gry. Tak jak wspominałem wcześniej, utwory muzyczne są tutaj bardziej luźne w klimatach rapu. Utwory zostały dopasowany do głównego bohatera, ponieważ ten też tworzy taką muzykę o czym sam wielokrotnie wspomina. Nawet jedno z aktywności pobocznych opiera się na tworzeniu muzyki, która później jest wykorzystywana by odblokować dodatkowy strój. W zasadzie nie znalazłem tutaj żadnego utworu, który by mi się nie spodobał, a dwa najbardziej zapadające w pamięć to ten z menu głównego oraz ten podczas bujania się na sieci. Nie da się ukryć, że muzyka została bardzo dobrze dopasowana i dostosowana do ogrywanych momentów, dzięki czemu można wyczuć emocje aktualnie panujące, a także pozwalają zbudować odpowiednie napięcie. Utwory muzyczne bardzo wpływają na klimat, a dzięki temu tylko przyjemniej się gra. Równie dobrze wypadają dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki wystrzeliwanej sieci, wybuchy, pękające szkło, jadące i trąbiące samochody, i wiele innych odgłosów. Brzmi to całkowicie naturalnie i przyjemne, nie ma tego poczucia sztuczności, czy nawet dodania na ostatnią chwilę. Cała ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie, każdego dźwięku słucha się z przyjemnością, dodaje to sporo do klimatu i po prostu sprawia, że chce się grać więcej. Cieszy to, że muzyka nie jest tu tylko tematem gry, a utożsamia się z głównym bohaterem. Ogromny plus dla twórców za ten zabieg.

Do voice actingu również za bardzo przyczepić się nie można, ponieważ i tutaj wszystko stoi na wysokim poziomie. Oczywiście część z głosów mogliśmy już usłyszeć w podstawowej wersji gry, jednak jest tutaj też sporo nowych. Każdy z aktorów został odpowiednio dopasowany, dobrze wczuł się w postać i zagrał ją zupełnie naturalnie. Tym razem mamy możliwość zagrania w dwóch wersjach dubbingowych, polskim i angielskim. Nie trzeba już bawić się w zmianę języka konsoli, a wystarczy w ustawieniach wyłączyć polski dubbing i będziemy grali z angielskim. Osobiście zagrałem na obu wersjach, moje pierwsze przejście odbyło się w polskiej wersji językowej, a już drugie na nowej grze+ na angielskiej. Obie stoją na wysokim poziomie, chociaż muszę przyznać, że akurat głos Rhino podoba mi się bardziej w naszym języku, głównie przez wyraźniejszy rosyjski akcent. Tak samo w angielskiej wersji Miles częściej posługuje się również hiszpańskim językiem, zupełnie jak jego mama, czego zupełnie nie robi w polskiej wersji językowej, także można śmiało stwierdzić, że obie wersje mają swoje plusy i minusy, jednak w ogólnym rozrachunku stoją na wysokim poziomie. Został również wyeliminowany problem dwóch języków pojawiających się u przechodniów, czyli grając na polskiej wersji nie usłyszymy angielskich głosów i odwrotnie. Naprawdę przyjemnie słuchało się wszystkich dialogów i nie miało się tego poczucia, że ten głos nie należy do danej postaci, tak samo jak nie było teatralnego grania, więc również było poczucie realności. Niestety za to pojawił się inny problem. Jak ktoś grał w podstawową wersję gry, to wie, że podczas walki oraz cichych eliminacji Spider-Man rzucał jakimiś odzywkami, i tak też jest w tym przypadku. W polskiej wersji językowej nie ma z tym żadnego problemu, jednak jeśli gramy na angielskiej wersji, to nie raz usłyszymy właśnie te odzywki w naszym języku. Nie rozumiem z czego dokładnie tutaj wynika problem i podejrzewam, że też w nim może pomóc zmiana języka konsoli, chociaż to trochę słabe rozwiązanie. Niemniej voice acting został tutaj wykonany wzorowo i po raz kolejny stanowi plus.

Grafika

Opisując grafikę mógłbym po prostu skopiować sporą część tekstu z recenzji Marvel’s Spider-Man, a to dlatego, że niewiele się tutaj zmieniło. I tak jak już wspominałem, nie powinno to nikogo dziwić, bo jest to tylko samodzielny dodatek i do tego na tą samą konsolę, więc ciężko doszukiwać się tutaj większych zmian, dopiero wersja na konsolę Playstation 5 może zrobić jakąś różnicę. Nie oznacza to jednak, że gra jest w jakiś sposób brzydka, ponieważ nadal jest naprawdę ładna i cieszy oko. Zwiedzanie Nowego Jorku jest dalej przyjemne, a zimowa wersja robi naprawdę spore wrażenie i to zarówno z bliska, jak i z daleka. Spore wrażenie jednak robią tutaj efekty pogodowe, a dokładnie padający śnieg, aż w końcu zamieć. Szkoda jedynie, że jest to widoczne jedynie w oskryptowanych momentach w fabule. Podobne wrażenie robią wszystkie efekty, jak wybuchy, czy nawet nasza bioelektryczność. Na to wszystko bardzo ładnie się patrzy, nawet podczas szybkiego poruszania się cała gra wygląda świetnie. Równie ładnie prezentują się modele postaci, zarówno postaci drugoplanowych, jak i głównych. Niestety twórcy wykonali pewną zmianę, której do końca nie rozumiem. Wraz z premierą Marvel’s Spider-Man Remastered na konsolę Playstation 5 twórcy zmienili model Petera Parkera, który aktualnie przypomina Toma Hollanda, przynajmniej tak mi się wydaje, aktora wcielającego się w filmowego odpowiednika. Ta zmiana oczywiście nastąpiła również w tym dodatku i również na konsoli Playstation 4. Po części rozumiem tę zmianę, ponieważ ta gra jest własnością firmy Sony, tak samo jak i filmy, więc umieszczenie prawdziwego aktora do gry jest dosyć logiczne, jednak nie do końca się to sprawdza w grze. Jak ktoś z was grał w podstawową wersję gry to wie, że growa wersja Petera Parkera jest dorosła i posiada wieloletnie doświadczenie w byciu superbohaterem, a teraz wygląda bardzo młodo, nawet młodziej od Milesa, co wygląda naprawdę komicznie. Na całe szczęście bardzo rzadko widzimy go bez maski, więc aż tak to nie razi w oczy. Modele przeciwników również robią wrażenie, szczególnie Undergroundu. Są zaawansowani technicznie i ciekawie kolorystyczni. Oczywiście nie da się zaprzeczyć, że zarówno po stronie żołnierzy Roxxon i Undergroundu są klony, wręcz bym napisał, że jest ich naprawdę sporo. Mimo wszystko to nie przeszkadza, ponieważ są świetnie wykonani i niezależnie od naszego sposobu gry nie męczą. Z tym wszystkim współgrają świetne i przede wszystkim płynne animacje, co najlepiej widać w walce z większą ilością przeciwników, a także poruszaniu się przy pomocy sieci. Bardzo przyjemnie się na to wszystko patrzy, zwłaszcza jak zdamy sobie sprawę, że Miles jest amatorem i jego ruchy nie są tak pewne jak doświadczonego Petera. Dodaje to faktyczne poczucie autentyczności oraz przywiązania do takich szczegółów, które może nie są często zauważane, ale jak już się to zobaczy to budzi to podziw. Takie właśnie elementy sprawiają, że gra się naprawdę przyjemnie. Podsumowując, graficznie jest to dalej naprawdę śliczna gra z niesamowitymi animacjami i to wszystko sprawia, że gra się naprawdę przyjemnie, nawet jeśli grafika nie jest dla was najważniejsza.

Niestety w kwestiach technicznych nie mogę chwalić tego tytułu. Co prawda ma mniej bugów niż podstawka, jednak tutaj też jest ich sporo, ale na całe szczęście nie są tak irytujące jak wcześniej, ponieważ nie blokują postępu. Momentami nawet płynność spada, głównie pod koniec gry, gdy pojawiają się efekty pogodowe, chociaż na szczęście nie są zbyt częste. Niestety w zamian jak za szybko poruszamy się po mieście to gra potrafi się zatrzymać na parę sekund by się załadować. Też dwa-trzy razy gra mi się wyłączyła wyrzucając błąd na konsoli, a działo się to jak na ekranie pojawiło się zbyt dużo przeciwników lub było ich trochę, a ja użyłem bardziej zaawansowanej techniki. To niestety bardzo skutecznie wybija z klimatu. Szczerze nie rozumiem skąd się biorą te problemy, ponieważ są większe niż w przypadku podstawowej wersji gry, a ten dodatek jakoś drastycznie się nie zmienił. Może też zrozumiałbym, że może Playstation 4 nie wyrabia już, zwłaszcza, że ta gra wyszła również na Playstation 5, jednak nie jest to zupełnie nowa gra wyznaczająca nowe standardy, a także nie jest jakoś zaawansowana technicznie. Również może bym zrozumiał jakbym grał na standardowej wersji konsoli, jednak gram wyłącznie na Playstation 4 PRO, czyli najmocniejszej wersji tej konsoli, więc boję się jak to może wyglądać na słabszej wersji. Niestety jest tu jeszcze sporo do poprawienia.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+przewidywalna, ale ciekawa fabuła
+wciągający klimat
+świetna ścieżka dźwiękowa
+przyjemny voice acting
+satysfakcjonująca rozgrywka

Minusy:
-sporo problemów technicznych
-zbyt dużo aktywności pobocznych
-inteligencja przeciwników to porażka

Marvel’s Spider-Man: Miles Morales to gra w którą koniecznie chciałem zagrać, ponieważ podstawowa wersja gry stała się jedną z moich ulubionych gier o super bohaterach. Długo twórcy nie mogli się zdecydować czy jest to kontynuacja, czy zwykły dodatek, a gdy okazało się, że to jednak jest dodatek, to postanowiłem tak też ją traktować. Mogę napisać, że jednocześnie się zawiodłem oraz nie zawiodłem. Są tutaj elementy, które działają naprawdę dobrze i sprawiają ogromną przyjemność, ale z drugiej strony było tu też trochę elementów, które nie zadziałały tak jak powinny. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7+/10. To nie jest zła gra, ma parę ciekawych pomysłów, jednak brakuje jej trochę szlifów. Jeśli chcecie w nią zagrać, to lepiej poczekajcie na jakąś sensowną promocję, ponieważ jakimś cudem wydawca wycenił ją na standardową cenę w której również była sprzedawana podstawowa wersja gry, która była co najmniej dwa razy większa. Mimo wszystko nie mogę się doczekać zapowiedzi drugiej części i liczę, że popełnione tutaj błędy nie zostaną powtórzone.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining DLC – Recenzja

MSMSL

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining jest trzecim, i ostatnim, dodatkiem DLC do podstawowej wersji gry Marvel’s Spider-Man, wchodzącego w skład paczki The City That Never Sleeps. Dodatek ten stanowi zakończenie zmagań Spider-Mana, oraz jego przyjaciółek, z głową mafijnej rodziny – Hammerheadem. Jak zatem wypada finał? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany przez studio Insomaniac Games.

Aktualnie można go zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

MSMSL fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry po raz kolejny toczy się parę dni po wydarzeniach z poprzedniego dodatku. Hammerhead cudem uniknął śmierci z ręki policjantki Yuri Watanabe, która za ten czyn została zawieszona, a głowa mafii zajęła się okradaniem arsenału firmy Sable International oraz Oscorp Industries. W tych okolicznościach do miasta wraca Silver Sable, która zdesperowana próbuje odzyskać skradziony sprzęt. Szybko okazuje się, że arsenał ten ma pomóc obywatelom Symkarii, kraju pochodzenia Sable, którzy męczeni są wojną domową. Sable zdesperowana nie cofa się przed niczym, aby pomóc bezbronnym mieszkańcom swojego kraju. I tutaj naszym zadaniem jest powstrzymanie Hammerheada, a także upilnowanie Sable przed zniszczeniem połowy miasta byleby odzyskać swój sprzęt, jednocześnie próbując ją przekonać do współpracy. I tak w zasadzie prezentuje się fabuła ostatniego dodatku. Podczas gry czuć, że została bardziej pośpieszona niż w poprzednich dodatkach, zbliżając się nieubłaganie do wielkiego finału. I niestety nie można powiedzieć, że mamy tutaj coś zdecydowanie lepszego niż w poprzedniczkach, ciężko to nawet nazwać dobrym, fabuła w tej części jest najsłabsza z całej trylogii dodatków. Nie wiem skąd właściwie wziął się ten pośpiech, czas gry jest zbliżony do poprzednich dodatków i własnie może stąd wzięło się to ograniczenie, a z tym zamykanie większości wątków w szybki sposób, bez wyjaśnienia, co powoduje, że cierpi na tym scenariusz. Przykładem może być tu scena powrotu Black Cat. Sama scena jest dosyć krótka, zdecydowanie za krótka i bez żadnych emocji u postaci. Tak po prostu była i znikła. Tutaj czuć, że zostało to wciśnięte na siłę, aby po prostu zamknąć ten wątek, by fani nie mogli się przyczepić. To wszystko sprawia, że nie gra się tak przyjemnie jak w poprzednie dodatki, co prawda wszystkie odstają od podstawowej wersji, jednak nawet przyjemnie się grało i poznawało historię. Tutaj teoretycznie mamy historię, jednak przez jej tempo oraz masę aktywności pobocznych mamy poczucie jakby jej nie było. Ogromny zawód jak na finałową część dodatku, zdecydowanie najsłabszy element.

Razem z fabułą główną otrzymujemy wątki poboczne. Pierwszym, który rzuci nam się w oczy jest wątek już bardzo irytującej Screwball, która po raz kolejny raczy nas swoimi wyzwaniami, ale tym razem będziemy mieli okazję ją złapać. Nie da się ukryć, że nie jest to najciekawszy watek i właściwie robi się go tylko po to, aby mieć zaliczony dodatek na sto procent. Drugim wątkiem są tutaj zapasy dla obywateli Symkarii, które zostały skradzione przez ludzi Hammerheada i poukrywane w bazach, a naszym zadaniem jest dostanie się do nich oraz pokonanie wszystkich zanim odnajdziemy zapasy. Wbrew pozorom jest to całkiem przyjemny wątek, dosyć krótki i z przyjemnym zakończeniem. Ostatnim wątkiem jest tu wątek Yuri Watanabe, która to w poprzednim dodatku miała większą rolę. Ten wątek jest ciekawszy nawet od głównej fabuły, jednak to dziwne, że nie pojawił się on w głównej ścieżce. Co prawda oparty jest na znajdźkach, ale po zebraniu wszystkich odblokowuje się zadanie poboczne, jednak można było to zrealizować trochę inaczej. Jest to o tyle ciekawy wątek, bo pokazuje przemianę Yuri w inną postać dobrze znaną fanom komiksów. W między czasie pojawia się jeszcze jeden wątek, którego nie mogę wam przytoczyć, ponieważ byłby to już większy spoiler, a także dalej rozwijany jest wątek drugiego Spider-Mana. I tutaj też mam nadzieję, że jeśli wyjdzie następna część, a na to wszystko wskazuje i bardzo mi się to podoba, to te wątki będą odpowiednio rozwinięte.

W przypadku tego dodatku można pisać już o wielkim finale, ostatecznym zakończeniu podsumowującym cały pakiet The City That Never Sleeps. Niestety daleko mu do zakończenia z podstawki, nie jest może tragiczne, ale nie jest to zakończenie, które byłoby wspominane po tygodniu po ukończeniu gry. Właściwie gdy je widziałem to nawet nie podejrzewałem, że to zakończenie, dopiero napisy końcowe mnie w tym uświadomiły. Nie przypomina w ogóle finału serii dodatków, jest w pewnym sensie ucięte i mogłoby się wydawać, że po tym będzie jeszcze jeden dodatek, jednak nie zobaczymy nic więcej w tym temacie. Nie mamy tu żadnego podsumowania, ani tego co było dalej, nawet zwykłego zdania, ot źli pokonani, to możemy wrócić do codzienności. Niestety jest to ogromny zawód.

Klimat – Lokacje

MSMSL klimat

Klimat z dodatku na dodatek ewoluował. W The Heist mieliśmy klimat tajemnicy i manipulacji, a w Turf Wars otrzymaliśmy motyw zemsty. To wszystko oczywiście było połączone z komiksowym superbohaterem oraz odpowiednim wyważeniem humoru i powagi. Mimo wszystko to działało i grało się naprawdę przyjemnie. W przypadku tego dodatku również klimat nie jest zły, ale brakuje tutaj jakiegoś dodatkowego motywu, który przyciągałby jakoś mocniej. Teoretycznie mamy tutaj motyw wojny domowej w Symkarii, jednak ten wątek jest dosyć rozwodniony i ma się wrażenie jakby nie miał tutaj większego znaczenia, a jednak to niby on pchał Silver Sable do działania. Klimat jest słabszy niż w poprzednich dodatkach, ale wbrew pozorom nie jest zły. Dalej jest bardzo przyjemny i granie sprawia jednak przyjemność. Na korzyść jego działa postać Spider-Mana, który pomiędzy poważną akcję wplata humorystyczne elementy, które faktycznie potrafią rozśmieszyć. Przyznam się bez bicia, że Spider-Man nie jest moim ulubionym bohaterem, jakoś szczególnie za nim nie przepadam, ale w tej grze odpowiada mi jego postać, jak i humor, który wprowadza, taki nie do końca dojrzały bohater, tutaj jest bardziej zjadliwy. Właśnie ten humor sprawiał, że nawet w tak średniej jakości dodatki chciało się grać bez przerwy, chociaż nie należy tutaj oczekiwać jakiegoś wygórowanego humoru, ale taki właśnie głupkowaty idealny do grania. Oczywiście nie należy też zapominać o bardzo przyjemnej mechanice poruszania się przy pomocy sieci, ma to swój klimat, a jak połączy się to ze świetnie wykonanym miastem z przyjemnym dla oka systemem oświetlenia, to mamy coś niesamowitego. W tym wszystkim przygrywa ta sama muzyka co w podstawce, która stoi na wysokim poziomie, a to tylko wpływa pozytywnie. Oczywiście znajdą się tutaj również komiksowe smaczki, które fanom mogą podbić poziom klimatu, więc też jeśli jesteście fanami komiksów, to warto się rozglądać za takimi smaczkami. Szkoda tylko, że fabuła jest dosyć słaba, a wątek Symkarii rozwodniony, gdyby tylko twórcy poświęci więcej uwagi na wątek główny, to mielibyśmy klimat prawie na poziomie podstawki, a tak jest tylko dobry.

Lokacje to w większości te same miejscówki, które mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gry, jednak znalazło się miejsce na parę nowości. Są to głównie opuszczone linie metra, ale także znajdziemy się w kanałach, czy bazie Sable. Jakościowo nie odbiegają one od reszty. Są bardzo ładne, szczegółowe i aż szkoda, że spędzamy tam tak mało czasu, a można byłoby tam coś jeszcze wymyślić. Niestety zdecydowana większość z tych lokacji zobaczymy dopiero jak zdecydujemy się wykonywać aktywności poboczne. Trochę szkoda, ale jest to dodatkowa motywacja, aby zacząć je ogrywać, bo naprawdę są ładne.

Grywalność

MSMSL grywalnosc

Sama rozgrywka nie przeszła większych zmian. Walka, przeciwnicy i eksploracja są dokładnie takie same jak w podstawowej wersji gry, a także w poprzednich dodatkach. Niby wszystko jest w porządku, ale dalej brakuje mi opcji blokowania w systemie walki, jednak to właściwie nie jest problem. Na plus na pewno można zaliczyć wyższy poziom trudności w walce, a to zasługa tego, że teraz wszyscy przeciwnicy używają uzbrojenia należącego do Sable International, więc stali się bardziej wytrzymali, zadają więcej obrażeń, a także stosują lepsze ataki. To zmusza nas do wykorzystywania większej ilości gadżetów, stosowania combosów, czy wymyślania odpowiednich taktyk do każdego rodzaju przeciwników. Poza tym większość czasu będziemy spędzać na wykonywaniu aktywności pobocznych, a tych tu mamy naprawdę sporo. Zaczynamy od losowych zdarzeń, które działają dokładnie na takich samych zasadach, co w każdym dodatku i głównej grze, czyli bujamy się w określonej dzielnicy i czekamy aż jakieś się pojawi jakieś losowe zdarzenie. Jest to moim zdaniem najgorsza z aktywności, której nie ratował nawet przyjemny sposób poruszania się, bo ile można krążyć w kółko i czekać na jakieś przestępstwo. Na całe szczęście nie wszystkie dzielnice zawierają w sobie aktywności zawarte w tym dodatku, więc nie musimy latać po całej mapie. Drugą aktywnością są wyzwania Screwball, które również do najciekawszych nie należą. Nie mamy tutaj też nic nowego, ponieważ mamy dostępne tylko trzy rodzaje wyzwań. Pierwszym jest wyzwanie walki w którym to musimy przetrwać kolejne fale przeciwników w określonym czasie. Drugim było wyzwanie gadżetów w którym to również musimy przetrwać walkę z kolejnymi falami przeciwników w określonym czasie, ale musimy przy tym stosować gadżety, które wybiera dla nas gospodyni. Ostatnie wyzwanie to wyzwanie bombowe, czyli w określonym czasie musimy dotrzeć do paru punktów na mapie, odnaleźć bombę i ją wyrzucić w powietrze. Ogólnie to są to dosyć krótkie wyzwania o niezbyt wysokim poziomie trudności. Oczywiście z przeciwnikami bywa ciężko ze względu na ich wyposażenie, ale raczej nikt nie powinien mieć problemu z wykonaniem tych wyzwań na maksymalną liczbę punktów. Po zakończeniu ostatniego wyzwania odblokowuje się zadanie poboczne, które kończy wątek Screwball. Przyznam, że ciężko mi określić co było bardziej irytujące, te losowe zdarzenia czy wyzwania Screwball. O ile nie były one irytujące jeszcze w podstawce i na początku pierwszego dodatku, jednak ciągłe ich powtarzanie zaczęło się robić męczące, zupełnie jak z tymi losowymi zdarzeniami. Kolejną aktywnością są bazy Hammerheada. Tutaj akurat nie ma nic skomplikowanego, musimy dostać się w określone miejsce, pokonać parę fal przeciwników, a na koniec odnaleźć ukryte zasoby. Nie jest to może wyjątkowo ciekawe, ale są połączone z dosyć ciekawym wątkiem i też nie są za długie, więc nawet przyjemnie się je robi, a finał tego wątku nam wszystko wynagradza. Ostatnią aktywnością są znajdźki pod postacią akt policyjnych i dyktafonu z nagranymi sesjami z terapeutą. To niby tylko głupie znajdźki, ale z bardzo ciekawym wątkiem, który w mojej opinii powinien znaleźć się w głównej fabule. To wszystko zmieściło się w około trzech godzinach gry, a z tego tylko około godziny zajmuje główny wątek. Nie jest to długi czas, wręcz bardzo krótki. Jak sami możecie zauważyć, nie doświadczymy w rozgrywce tutaj nic czego już byśmy nie widzieli. Twórcy nie silili się na jakieś nowości, tylko na to, aby dostarczyć więcej tego samego fanom podstawki, jednak gdzieś zgubili jakość produkcji.

Dodatkowo podczas wykonywania aktywności pobocznych zdobywamy żetony, które mogliśmy zebrać w podstawce i poprzednich dodatkach. Je natomiast możemy wymienić na umiejętności i dodatkowe stroje, jednak już od poprzedniego dodatku nie miałem ich na co wydawać, szkoda, że twórcy nie pokusili się na dodanie czegoś na co można je wydawać. Co prawda, jak co dodatek, otrzymaliśmy trzy nowe stroje, jednak je dostajemy za ukończenie zadań lub aktywności pobocznych na sto procent, więc też na nie nie wydamy pozostałych żetonów. Tak samo dalej nie został zwiększony maksymalny poziom postaci, więc też nie ma większych powodów, aby zdobywać kolejne doświadczenie. Nie jest to zrozumiały przeze mnie ruch producentów.

Ścieżka dźwiękowa

MSMSL muzyka

Po raz kolejny opisując ścieżkę dźwiękową musiałbym was odesłać do recenzji podstawowej wersji gry Marvel’s Spider-Man, abyście tam mogli przeczytać co sądzę o ścieżce dźwiękowej w tej produkcji, aby niepotrzebnie się nie powtarzać. Wynika to z tego, że nie usłyszymy tutaj nic czego nie słyszelibyśmy wcześniej, jednak nie oznacza to, że jest to minus, ponieważ każdy z tych utworów dalej świetnie pasuje i nadaje dobrego klimatu. Zmiany nie musiały tutaj być wprowadzane i w sumie nawet się cieszę z tego powodu, ponieważ patrząc jak twórcom wyszła reszta zmian, to obawiam się, że nie wyszłoby to grze na dobre. Podobnie zresztą wygląda sytuacja z voice actingiem. Nie mamy tutaj żadnych zmian, słyszymy same głosy, które mieliśmy okazję usłyszeć, a to dlatego, że nie mamy tutaj żadnych nowych postaci. Grałem w polskiej i angielskiej wersji językowej, i trzeba przyznać, że w obu wersjach brzmią naprawdę dobrze, co prawda można się przyczepić do niektórych kwestii zagranych po prostu sztywnie w polskiej wersji, jednak nie ma ich na tyle dużo, i nie rzucają się w uszy, że nie wpływają negatywnie na odbiór całości. Każdy z aktorów został dobrze dopasowany, a to tylko pomaga budować klimat. Jednak zważywszy na to, że mamy tu kopie elementów z podstawki, to ścieżka dźwiękowa nie będzie podlegała ocenie.

Grafika

MSMSL grafika

Graficznie jest to nadal poziom podstawki, ponieważ nic tutaj nie zostało zmienione, zresztą nawet ciężko byłoby coś tutaj zmienić skoro już w podstawce mieliśmy bardzo wysoki poziom graficzny. Jest naprawdę ładnie, gra świateł i cieni jest niesamowita, animacje dalej są płynne, a postacie są naprawdę szczegółowe. Za dużo nie mam tutaj co opisywać, ponieważ nawet nie mamy żadnych nowych postaci. Co prawda mamy tutaj trochę zmodyfikowany wygląd Hammerheada, jednak nie jest on na tyle inny by miał jakiś realny wpływ na ocenę. Dlatego też, podobnie jak ścieżka dźwiękowa, grafika nie będzie wchodziła do finalnej oceny.

Do tej pory wyszło trochę patchy, które poprawiły kwestie techniczne gry. Wyeliminowano problem doczytywanie się tekstur na naszych oczach, a także pozbyto się większości bugów. To bardzo dobrze, ponieważ gra jest teraz przyjemniejsza, jednak dalej nie wyeliminowano problemu z mieszającym się voice actingiem w polskiej wersji językowej. Dodatkowo dwukrotnie zdarzył mi się drastyczny spadek klatek na sekundę, nie wiem z jakiego powodu on wystąpił, ponieważ nie działo się wtedy za dużo na ekranie. Nawet pomimo tego jest nawet dobrze, na pewno lepiej niż w poprzednich dodatkach.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+dobra klimatycznie
+ciekawe wątki poboczne
+świetny voice acting w obu wersjach językowych
+satysfakcjonujący poziom trudności

Minusy:

-nieciekawa fabularnie
-bardzo krótki czas gry
-nużące aktywności poboczne
-mieszający się voice acting przechodniów
-niesatysfakcjonujące zakończenie

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining jest długo wyczekiwanym finałem serii dodatków do podstawowej Marvel’s Spider-Man, i przyznam, że też czekałem, mimo że dodatki prezentowały zdecydowanie niższy poziom niż podstawka. Liczyłem na to, że finał całej serii będzie naprawdę dobry, jednak tutaj się zawiodłem. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 6/10. Mimo słabego wątku głównego i niesatysfakcjonującego zakończenia, to dalej przyjemnie się gra dzięki przemyślanej rozgrywce. Szkoda, że poziom tak drastycznie spadł w porównaniu do poprzednich dodatków.

Jako, że jest to ostatni z dodatków, to też pora na finalne podsumowanie. Pakiet The City That Never Sleeps składa się z trzech dodatków – The Heist, Turf Wars Silver Lining. Wszystkie prezentują niższy poziom niż podstawowa wersja gry, ale stały na dobrym poziomie. Pierwszy z dodatków był trochę zawodem, ale drugi podniósł trochę poziom, niestety trzeci to był drastyczny spadek jakości. Ja ogrywałem każdy dodatek osobno i następnie czekałem na następny. Dzisiaj mając świadomość o jakości to zdecydowałbym się poczekać na premierę wszystkich części i ograłbym je wszystkie jednocześnie, co może poprawić odczucia z nich, dlatego też wam radzę tak je ogrywać. Mam teorię, że te dodatki powstały tylko, aby dodać parę wątków, które później mogą być wykorzystane w drugiej części gry, więc też przydałoby się ograć ten pakiet, ale jeśli nie jesteście wielkimi fanami podstawowej gry, to możecie z tym poczekać do ogłoszenia premiery drugiej części. Podsumowując cały ten pakiet, nie mogę jej wystawić większej oceny niż 6+/10. Jest to dla mnie spory zawód, bo po bardzo dobrej podstawce moje oczekiwania były wysokie, a tak wysoko twórcy nie mierzyli. Liczę na to, że w przypadku premiery drugiej części, twórcy bardziej przyłożą się do poprawienia jakości.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Marvel’s Spider-Man: Turf Wars DLC – Recenzja

msmtw

Marvel’s Spider-Man: The Heist jest drugą częścią dodatku DLC, który wchodzi w skład wydania The City That Never Sleeps. Historia tym razem toczy się wokół Hammerheada o którym już było głośno w poprzedniej części. Jak wypada kontynuacja wydarzeń po podstawowej wersji gry? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany przez studio Insomaniac Games.

Aktualnie można go kupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

msmtw fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spojlery.

Akcja gry rozgrywa się parę dni po zakończeniu wydarzeń z poprzedniego dodatku o podtytule The Heist. Historia nie kontynuuje wątku Black Cat, właściwie jest tylko wspomniana w jednym, czy dwóch dialogach. Skupimy się tutaj głównie na postaci Hammerheada, który wypowiedział otwartą wojnę pozostałym głowom rodzin mafijnych w Nowym Jorku, jednak nie jest on jedyną postacią na której będzie skupiona nasza uwaga. Na pierwszym planie pojawia się również Yuri Watanabe, nasza przyjaciółka z policji, której przeszłość sprawiła, że sama zaczęła polować na głównego antagonistę, ale nie jako policjantka, a jako rządną zemsty, wściekła kobieta. Naszym celem natomiast jest powstrzymanie Hammerheda, niedopuszczenie do rozlewu krwi, a także upilnowanie, aby nasza przyjaciółka nie zrobiła czegoś czego by później żałowała. I tak jak w przypadku poprzedniego dodatku, tutaj też muszę już zakończyć opis fabuły, bo sama trwa około godziny, więc napisanie czegoś więcej mogłoby sporo zaspoilerować. W moim odczuciu sama fabuła jest odrobinę słabsza od poprzedniego dodatku. Wątek Hammerheada jest bardzo stereotypowy, przewidywalny i zupełnie nieciekawy, jedynie wątek Yuri sprawiał, że chciało się siedzieć przy konsoli i sprawdzić jak to się wszystko potoczy, chociaż i ten wątek nie jest niczym oryginalnym, każdy kto obejrzał parę filmów akcji w których motywem była zemsta ten wie jak to wszystko się potoczy. Niestety wątek Yuri pojawia się dosyć rzadko, jak na taką długość, więc bardziej będziemy musieli tu się skupiać na Hammerhedzie. I ponownie ten sam błąd, fabuła tutaj ogromnie cierpi na zbyt małą ilość czasu, nie pozwala jej się dobrze rozwinąć i to przez to wszystko wydaje się zbyt płaskie. Wydawało mi się, że skoro poprzedni dodatek był swoistym prologiem, a ten rozwinięciem to też będzie dłuższy i ciekawszy. Niestety tak się nie stało i dostaliśmy tej samej długości historię, która wcale lepsza nie jest. I tak jak już wspominałem, jedynie wątek Yuri sprawia, że fabuła jest plusem tego dodatku.

Z nowych postaci można wymienić jedynie Hammerheda o którym było głośno w poprzednim dodatku i też mogliśmy go zobaczyć dopiero na sam koniec. Tutaj możemy już go poznać bardziej. Przyznam się bez bicia, że nie czytałem zbyt dużo komiksów o Człowieku-Pająku, więc też po raz pierwszy usłyszałem o tej postaci podczas zapowiedzi i nie wiedziałem zupełnie czego się spodziewać. Teraz gry go poznałem to śmiało mogę stwierdzić, że wybór jego jako głównego antagonistę całego zestawu The City That Never Sleeps był strzałem w dziesiątkę. To dlatego, że Hammerhead niby coś tam planuje, jest głową rodziny mafijnej, ale tak naprawdę jest zwykłym osiłkiem, który geniuszem nie jest, ale jakąś władzę posiada. To na pewno nie jest Kingpin, Doktor Octopus, czy Zielony Goblin, więc nie należy się tutaj spodziewać jakiś skomplikowanych planów i zwrotów akcji. Kolejną postacią jest Yuri Watanabe, która może nie jest zupełnie nową postacią, ponieważ odgrywała swoją rolę już w podstawowej wersji gry, jednak w tym dodatku przechodzi przemianę przez co jej postać się rozwija. Może trochę za szybko ta przemiana nastąpiła, jednak dzięki temu zrobiło się ciekawiej. To nie jest już postać poszukująca sprawiedliwości jako policjantka działająca zgodnie z prawem, ale postać poszukująca sprawiedliwości wszelkimi możliwymi sposobami, nawet tymi, które nie są do końca legalne, a nawet sprzeczne ze sprawiedliwością. Dla niej samej warto zagrać i ukończyć Turf Wars.

Zakończenie jest ponownie otwarte pozostawiające furtkę na następny, i ostatni już, dodatek. Niestety, tak jak w poprzednim przypadku, i tutaj robi się ciekawie dopiero na koniec, nawet pomimo przewidywalnego zwrotu akcji. Twórcy dosyć dziwnie postępują, ale w pewien sposób zrozumiale, ponieważ jeśli gracz zagra w ten dodatek i nie poczuje się przez większość czasu wciągnięty, ale dopiero na koniec zacznie się robić naprawdę ciekawie, to na pewno kupi następny dodatek, aby przekonać się co będzie dalej.

Klimat – Lokacje

msmtw klimat

Twórcy po raz kolejny bawią się klimatem łącząc ze sobą klimat, który znamy z podstawowej wersji gry wraz z motywem zemsty. Oczywiście już w podstawce mieliśmy motyw zemsty, jednak nie był on tak wyczuwalny ze względu na sporą dawkę humoru i innych wątków. Tutaj co prawda też mamy ten humor, jednak jest go mniej i liczba wątków zmniejszona do dwóch, dzięki czemu mamy trochę poważniejszą opowieść, ale też nie za poważną, tak aby pasowała do całości gry. I przez to klimatycznie jest zdecydowanie lepsza od poprzedniczki. Na pewno na klimat działa przemiana charakteru postaci Yuri, która teraz jest zdecydowanie ciekawszą postacią niż w podstawce. Odkrywanie sekretów jej przeszłości, motywację do podjęcia takiej pracy, a także kroki jakie podejmuje w dążeniu do swojego celu i finał jej opowieści w tym dodatku. Jej zmiana powoli zaczęła wpływać na jej relacje ze Spider-Manem co powoduje ciekawsze dialogi i trochę zachwianie ich przyjaźnią. Sam Hammerhead mimo, że jest bardzo dobrze dopasowaną postacią do historii tego dodatku, jednak sam w sobie nie sprawia, że klimat jest ciekawy. I to jest w sumie ciekawe, ponieważ to wokół niego kręci się historia, a jednak jesteśmy bardziej zainteresowani postacią drugoplanową niż tym głównym złym. I w tym momencie mógłbym was wysłać do konkretnych fragmentów recenzji podstawowej wersji gry dotyczącej klimatu, ponieważ tutaj musiałbym powtórzyć o wpływie świetnej ścieżki dźwiękowej, o przyjemnej eksploracji przy użyciu sieci, czy też dobrze wykonanymi elementami humorystycznymi. To też jest w tym dodatku, więc powtarzanie tego nie ma sensu, bo równie dobrze mógłbym skopiować konkretne fragmenty tamtej recenzji. Także zapraszam do przeczytania recenzji podstawowej wersji Marvel’s Spider-Man, a jeśli nie chce wam się jej czytać, to wiedzcie, że ścieżka dźwiękowa, eksploracja, a także elementy humorystyczne pozytywnie wpływają na klimat w tym dodatku. Niestety mimo, że klimat jest naprawdę dobry, to nie potrafi wciągnąć na tyle, abyśmy z przyjemnością chcieli przesiedzieć całą grę przed ekranem. To już wina fabuły, która wcale nie porywa i, podobnie jak w poprzednim dodatku, robi się ciekawie dopiero na koniec na parę minut przed napisami końcowymi i to wtedy najsilniej działa na nas klimat oraz dopiero wtedy wciąga. Tutaj niestety twórcy się nie popisali. Dodatkowo na niekorzyść klimatu działają aktywności poboczne, o których będzie później, które są po prostu nudne i nie ma w nich ani jednej ciekawej rzeczy, co sprawiałoby, że chce nam się grać więcej. Jednak podsumowując, klimat w Turf Wars jest naprawdę klimatycznym tytułem, który niestety ma wady, ale śmiało można stwierdzić, że jest naprawdę dobry.

Lokacji w tym dodatku nie ma nowych, więc one też nie będą brane pod uwagę w ocenie tego tytułu, ponieważ to już zostało zrobione w recenzji podstawowej wersji gry, a skoro są takie same, to nie ma sensu robić tego ponownie.

Grywalność

msmtw grywalnosc

Rozgrywka nie przeszła zmian, które zmieniałoby ją w znaczącym stopniu, jedynie poziom trudności został podniesiony. Poza eksploracją i walką będziemy tutaj wykonywali proste aktywności poboczne i odblokowywali dodatkowe stroje. Jak sami możecie zauważyć, to w tym dodatku nie zbieramy znajdziek, więc czy to oznacza, że ten dodatek jest krótszy od poprzedniego? Tak się tylko wydaje, ale nie, ten dodatek jest nawet minimalnie dłuższy od poprzednika, a to głównie za sprawą większego poziomu trudności. I to w zasadzie nie jest żadne zaskoczenie, nawet pomimo tego, że poprzedni był banalnie prosty. Nie jest to zaskoczenie, ponieważ aktualnie nasi przeciwnicy korzystają z wyposażenia firmy Sable International, czyli futurystyczne urządzenia wykorzystywane w podstawce przez ludzi Silver Sable, a to sprawia, że przeciwnicy są wytrzymalsi i zadają większe obrażenia. Dalej grałem na moim zapisie na którym miałem ukończoną maksymalnie podstawkę oraz pierwszy dodatek na normalnym poziomie trudności, a momentami czułem się, że tym razem gram na wyższym i dlatego jest mi ciężej. W paru walkach musiałem się bardziej skupić, a inne musiałem powtarzać, więc z jednej strony się cieszyłem, bo gra stawia teraz większe wyzwanie, ale z drugiej strony irytowałem, ponieważ podstawowi przeciwnicy sprawiają nieraz większe zagrożenie od tych większych wrogów. To wszystko zmieściło się w trochę ponad trzech godzinach gry, czyli nieznacznie dłużej niż poprzedni dodatek. W tych trzech godzinach zmieściła się około godzina fabularna, czyli pozostałe dwie zajmują aktywności poboczne. To nie jest długi czas, aby móc stworzyć coś naprawdę mocnego, jednak jest to wystarczający czas, aby stworzyć coś wystarczająco dobrego, żeby zachęcić graczy do grania z przyjemnością. O samej eksploracji nie mogę się szerzej wypowiedzieć, ponieważ już to zrobiłem w recenzji podstawowej wersji gry. Dalej bujanie się na sieci jest przyjemne i bardzo relaksujące, nawet jestem w stanie stwierdzić, że jest to najprzyjemniejsza rzecz w tym dodatku. Aktywności pobocznych ponownie mamy trzy, ewentualnie pięć, jeśli dwóch nie wykonaliśmy w podstawce. Do nich możemy zaliczyć znane już losowe zdarzenia z mafią, drugi sezon wyzwań Screwball, a także kryjówki ludzi Hammerheada. Ponownie jest ich sporo i nie są zbyt ciekawe, czyli ponownie twórcy poszli w ilość, a nie w jakość. Do tego żadna z tych aktywności nie jest ciekawa, bo o ile trochę podobnie było w poprzednim dodatku, tak tam mieliśmy znajdźki, których zebranie wszystkich kończyło się krótkim zadaniem pobocznym i to było powiązane historią z głównym wątkiem, a tutaj niestety tego brak. Losowe zdarzenia są bardzo dobrze znane graczom podstawowej wersji gry, a także poprzedniego dodatku. Polega to na tym, że w losowych miejscach pojawiają się przestępstwa, które musimy powstrzymać. Oczywiście nie ma tutaj nieograniczonych scenariuszy przestępstw, więc dosyć szybko zaczynają się powtarzać. Ogólnie się sprowadza to do kręcenia się po dzielnicach w kółko i oczekiwanie na pojawienie się jakiegoś takiego zdarzenia. Niestety nie mamy tutaj opcjonalnych warunków powstrzymania przestępstwa, więc nie należy liczyć na zdobycie dodatkowych żetonów. W paru momentach chciałem nawet wyłączyć grę, ponieważ czułem, że marnuje czas. Drugi sezon wyzwań Screwball to nic innego jak kontynuacja wyzwań z poprzedniego dodatku. Dalej mamy tylko trzy rodzaje wyzwań i jest ich mniej niż w podstawce. Pierwszym rodzajem wyzwania jest wyzwanie walki, czyli w określonym czasie musimy pokonać określoną liczbę przeciwników, a tych nigdy nie ma mało. W trakcie dostajemy punkty, które są sumowane na koniec, dostajemy je za sposób pokonania przeciwnika, używanych gadżetów oraz czasu w którym go ukończymy. Nie jest to może jakieś szczególnie wymyślne wyzwanie, jednak w pewien sposób testuje nasze zdolności walki z większą liczbą przeciwników. Drugim rodzajem wyzwań jest wyzwanie skradania się, czyli w określonym miejscu i czasie musimy wyeliminować konkretną liczbę przeciwników nie dając się zauważyć. Punkty tutaj otrzymujemy za sposób cichej likwidacji, użytych gadżetów, a także czasie wykonania zadania. Ostatnim rodzajem wyzwań jest wyzwanie gadżetów w którym to musimy pokonać określoną ilość przeciwników w określonym czasie przy pomocy wskazanych przez Screwball gadżetów. Tutaj punkty dostajemy za ilość przeciwników na raz pokonanych, a także czas w jakim ukończymy to zadanie. Dodatkowo w każdym wyzwaniu mamy możliwość zdobycia dodatkowych punktów, a polega to na tym, że co jakiś czas Screwball wskazuje miejsce w których mają odbywać się „fotobomby”, czyli miejsc w których musimy pokonywać przeciwników, a później zrobić im idealne zdjęcia. Od ilości punktów zależy jaką ocenę dostaniemy, a mamy ich trzy, brązowa, srebrna i złota. Czym wyższy wynik tym więcej żetonów wyzwań dostaniemy na koniec. Teoretycznie zdobycie złota powinno od nas wymagać jakiegoś wysiłku, jednak wyzwania są stosunkowo proste i już za pierwszym razem udawało mi się zdobywać maksymalną ocenę. Same wyzwania też nie są zbyt pociągające, jedynie wyzwanie z gadżetami jest ciekawe, ale jest tylko jedno, więc nie nacieszymy się nim za bardzo. Niestety z dialogów można się domyślić, że będzie trzeci sezon wyzwań, które pojawią się w trzecim dodatku. Ostatnim rodzajem aktywności pobocznej są magazyny Hammerheada, które polegają na pokonaniu kilku fal przeciwników w zamkniętym pomieszczeniu. I wbrew pozorom jest to najtrudniejsza aktywność, głównie dlatego, że przeciwnicy używają lepszego wyposażenia, a przez małe, zamknięte pomieszczenie nie mamy za bardzo możliwości ucieczki, czy zabawy akrobatycznych. Do tego nie mamy tutaj żadnych dodatkowych celów, więc nie ma opcji, abyśmy zdobyli z nich więcej żetonów. Ogólnie żadna z tych aktywności nie jest na tyle interesująca, aby wciągnęła nas na dłużej. Na całe szczęście nie wszystkie dzielnice są zaangażowane w te aktywności, więc nie musimy też biegać po całej mapie. Wspomniałem o żetonach, które zdobywamy z tych aktywności, służą one do ulepszania gadżetów oraz zakupu nowych strojów. Co prawda większość rzeczy miałem już wykupioną, ale zdobyte w tym dodatku żetony wykorzystałem do zakupu ostatnich, brakujących strojów, więc następne żetony nie są mi już potrzebne. W tym dodatku również twórcy dodali trzy nowe stroje do których odblokowania nie są potrzebne żetony. Aby pierwszy odblokować wystarczy ukończyć pierwszą misję. Drugi strój odblokowujemy po ukończeniu ostatniego zadania fabularnego. Trzeci natomiast po ukończeniu całego dodatku na sto procent. Same stroje są powiązane z komiksami o Spider-Manie, więc docenić je powinni fani.

Walka podobnie nie przeszła żadnych rewolucji, dalej jest to ten sam szybki i płynny system walki znany z poprzedniczki, więc dalej walka sprawia przyjemność, chociaż dalej czuć brak blokowania. Przeciwnicy to w części wrogowie z poprzedniego dodatku wzbogaceni o wyposażenie Sable International, więc jest trudniej w walce. Jednak to nie jest jedyna nowość w dodatku. Podobnie jak w przypadku poprzedniego dodatku i tutaj mamy jednego nowego przeciwnika. Tutaj jest nim latający przeciwnik dzierżący tarczę, który potrafi szarżować i zostawiać za sobą ślad, który uniemożliwia nam korzystanie z gadżetów oraz zdolności stroju. I do tego przeciwnika potrzebujemy nowej strategii, zwłaszcza, że rzadko kiedy pojawia się bez towarzystwa dwóch-trzech tych samych towarzyszy. Jest to dosyć krótka gra, ale udało się umieścić jedną walkę z bossem. Kto nim jest można się domyślić. Jednak sama walka jest zawodem, a to głównie dlatego, że bardziej przypomina walkę z większym osiłkiem niż z faktycznym bossem. Już szczerze pisząc lepsze były starcia z Sinister Six w podstawce, a tutaj mamy po prostu prostą walkę, którą po prostu trzeba przejść, chociaż trudna też nie jest. Tutaj tym bardziej czuć, że twórcy sami się ograniczyli ramami czasowymi dodatku.

Ścieżka dźwiękowa

msmtw muzyka

Ścieżka dźwiękowa również nie będzie brana pod uwagę w ocenianiu tego dodatku, ponieważ i tutaj nie zaszły większe zmiany, czy nowości. Nie mamy żadnych nowych utworów, czy dźwięków otoczenia, a to wszystko było oceniane w recenzji Marvel’s Spider-Man, czyli podstawowej wersji gry, więc nie ma sensu, aby robić to ponownie. Oczywiście w tym przypadku zmiany nie musiały być wprowadzane, ponieważ wszystko co w podstawce pasuje i tutaj, a także pozytywnie wpływa na klimat, więc nie ma do czego się przyczepić.

W przypadku voice actingu to tutaj żadnych nowych głosów nie mamy, jeśli chodzi o aktorów ważniejszych postaci w historii. Nawet Hammerheada mogliśmy usłyszeć w poprzednim dodatku, jednak tutaj dopiero mogliśmy go usłyszeć w pełni i przekonać się co dokładnie potrafi aktor wcielający się w głównego złego dodatku. Ze starszych głosów na pewno usłyszymy Spider-Mana, Milesa, Yuri, czy nawet Mary Jane. Oczywiście zbiry również mają swoje kwestie, jednak są one zbyt krótkie, aby ocenić czy są świetnie odegrane, czy słabiej. Należy też przypomnieć, że nie mamy możliwości zmiany w grze języka dialogów z polskich na angielski, i odwrotnie, jedynie poprzez zmianę języka w konsoli. Po ograniu całej gry obejrzałem w internecie interesujące mnie fragmenty gry w angielskiej wersji językowej. I tutaj mamy podobną sytuację, jak to było w poprzednim dodatku, czyli angielska wersja Hammerheada jest naprawdę dobra, ale polska wersja również nie jest zła. Polska Black Cat brzmiała świetnie, i tak też brzmi polski Hammerhead. Słychać, że aktor został dopasowany do roli, a także i on się dobrze wczuł w jego roli, a to tylko sprawia, że przyjemniej się przechodzi przez fabularne etapy w których on się pojawia. Do tego aktorzy głosowi wcielający się w role postaci, które już znamy również się poprawili i przyjemniej się tego wszystkiego słucha. Widać, że akurat w przypadku voice actingu coś się poprawia i staje się to jeszcze większym plusem. Niestety nie ma róży bez kolców. Bez zmian został problem z mieszającymi się głosami przechodniów. Stojąc na ulicy możemy usłyszeć jak przechodnie mówią po polsku i angielsku, co jest bardzo słyszalne i trochę psuje wrażenie, szczególnie, że miesza się z polskimi wypowiedziami naszego bohatera. To aż dziwne, że do teraz twórcy nie uporali się z tym problemem.

Grafika

msmtw grafika

Graficznie ponownie dodatek nie wprowadził żadnych zmian, więc, tak jak w poprzednim dodatku, grafika nie będzie brana pod uwagę. Głównie dlatego, że jest to dosyć mały dodatek do większej gry i do tego wymagana do działania jest podstawowa wersja gry, więc nie należy oczekiwać, że wprowadzi jakąś rewolucję w oprawie graficznej. Nowych postaci też tutaj za bardzo nie mamy, ponieważ każdą mogliśmy już zobaczyć w poprzednim dodatku. Z przeciwnikami jest podobnie, chociaż tutaj dochodzi jeden typ przeciwnika z tarczami o których już pisałem wcześniej. Jedynie dostaliśmy większą możliwość zapoznać się z modelem Hammerheada, który w moim odczuciu został bardzo porządnie wykonany. Może bardziej przypomina zwykłego osiłka za którym poszła banda słabeuszy, a nie głowę rodziny mafijnej, która w dawnych czasach rządziła jakąś częścią miasta. Wysoki, szeroki osiłek z wydłużonym czołem, które pokryte jest olbrzymimi bliznami, ubrany w garnitur, może nie wzbudza żadnego strachu sam jego widok, jednak widok niszczenia ściany, czy też zabijanie ludzi, przy pomocy zwykłego uderzenia z główki potrafi wzbudzić respekt. Do tego przez swoje rozmiary i siłę jest dosyć wolną postacią oraz nie jest tak zręczny i zwinny jak Black Cat, więc stworzenie dla niego konkretnych animacji nie było dla twórców zbyt trudne, ale i tak należy pochwalić pracę animatorów, ponieważ z animacjami nie ma najmniejszych problemów. I to nie dotyczy tylko animacji Hammerheada, ponieważ każdy przeciwnik, każda postać z przerywników filmowych, ogólnie każda z napotkanych postaci prezentuje naprawdę dobre animacje. Może nie ma tutaj nowych postaci, które by bardziej zapadały w pamięci, ale Hammerhead zasługuje na uznanie.

W temacie kwestii technicznych to widać postęp poprawiania błędów. Poza usuniętymi problemami w poprzednim dodatku, tak w tym została znacznie zmniejszona liczba bugów. Oczywiście dalej jakieś występują, jednak już nie tak często i nie irytują tak bardzo.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+mroczniejsza historia
+interesujący klimat
+ewolucja Yuri
+voice acting w obu wersjach językowych
+trudniejsza niż poprzedniczka

Minusy:

-wciągająca dopiero na koniec
-bardzo krótki czas
-nużące aktywności poboczne
-mieszający się voice acting przechodniów
-bardzo słaba wykonana walka z bossem

Marvel’s Spider-Man: Turf Wars jest drugim dodatkiem do bardzo dobrej gry na który czekałem po ograniu The Heist, jednak tym razem miałem jeszcze mniejsze wymagania, jednak i one nie zostały spełnione. Jest to dodatek różniący się od poprzedniczki w niektórych elementach, jednak po podsumowaniu całości wychodzi na to, że są tej samej jakości. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 7/10. Jak na razie poziom dodatków jest utrzymany, nie jest może wybitny, czy tak dobry jak podstawka, jednak warto zagrać, ale bardziej radziłbym zakup wszystkich trzech dodatków jednocześnie i zagranie je od razu jeden po drugim.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Marvel’s Spider-Man: The Heist DLC – Recenzja

msmth

Marvel’s Spider-Man: The Heist jest pierwszą częścią dodatku DLC, który wchodzi w skład wydania The City That Never Sleeps. Historia tym razem nie skupia się na postaci Spider-Mana, a na jego dawnej miłości Black Cat. Jak wypada pierwszy z trzech dodatków na tle świetnej podstawki? Przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany przez studio Insomaniac Games.

Aktualnie można go nabyć za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

msmth fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozgrywa się po wydarzeniach znanych nam z podstawki, ale nie należy liczyć, że wątki oryginału zostaną rozwinięte, nawet pomimo krótkich dialogów, które występują w fabule. Historia dodatku jest zupełnie nowym rozdziałem w życiu Spider-Mana. Na początku dowiadujemy się, że po tym jak Kingpin wylądował w więzieniu, a także działalność Demonów została zlikwidowana, rodziny mafijne wznowiły działalność i z tego powodu może wyniknąć wojna o to, kto ma zająć miejsce króla przestępców. Szybko się okazuje, że w to wszystko zamieszana jest dawna miłość Petera Parkera, Felicia Hardy, zwana również Black Cat. Nasza przyjaciółka kradnie tajemnicze dyski dla jednej z głów mafijnych rodzin, ale okazuje się, że nie robi tego z własnej woli, a wręcz jest szantażowana. I tu rozpoczyna się misja Spider-Mana, który musi powstrzymać złodziejkę, a jednocześnie jej pomóc. Tutaj też muszę zakończyć opis fabuły, a to głównie dlatego, że sama historia trwa okoły godziny, nawet mniej, a to głównie ze względu, że końcówka jest na siłę przedłużana przez momenty w których mamy przerwę na aktywności poboczne. Jeszcze zrozumiałe jakby te momenty występowały wcześniej, a nie w momencie w którym historia zbliża się do końca. Ogólnie sama historia jest dobra, wątek Black Cat został poprowadzony bardzo dobrze, a przez większość fabuły towarzyszy nam ciekawa tajemnica widocznie zainspirowana jednym z wątków z komiksów o Batmanie. O ile historia jest dobra, to nie wciąga zbyt szczególnie, przypomina te spokojniejsze i nudniejsze etapy w podstawce, naprawdę wciągająca i mega interesująca robi się na ostatnie dziesięć-piętnaście minut, a to trochę za późno. Fabuła cierpi tutaj właśnie na bardzo ograniczoną ilość czasu. Rozumiem, że twórcy musieli ją pociąć na trzy dodatki, jednak lepszym rozwiązaniem byłoby wypuszczenie jednego, dużego dodatku, który miałby fabułę od początku do końca, a tak to właściwie dostajemy prolog, a rozwinięcie poznamy dopiero w następnym dodatku.

O postaciach trochę ciężko się tutaj wypowiedzieć, ponieważ tak właściwie mamy tu tylko pięć głównych charakterów oraz jeden głosowy, a także jedna postać związaną ze znajdźkami, jednak tutaj radzę samemu odkryć o kogo mi chodzi. Teoretycznie można policzyć jeszcze niektórych zbirów, jednak oni pojawiają się na parę sekund, najczęściej te parę sekund dzieli ich od ciosu Spider-Mana. Poza naszym bohaterem spotkamy również Mary Jane, Black Cat, Screwball, a także jedną większą postać, jednak o tej konkretniej postaci nie mogę za dużo powiedzieć, ponieważ pojawia się dopiero na koniec i to również byłby spory spoiler. Głosowo pojawia się tylko Miles, jednak tylko w dwóch rozmowach telefonicznych. Spider-Man i Mary Jane zachowali swoje charaktery, chociaż MJ zrobiła się odrobinę zazdrosna. Podobnie Screwball dalej jest szaloną streamerką. Za to Black Cat należy się szerszy opis, a to dlatego, że ta postać została świetnie odtworzona, zarówno charakter, jak i sposób w jaki mówi. Tutaj też należałoby pochwalić scenariusz, który potrafił oddać Felicie dokładnie w taki sposób w jaki robiły to komiksy, a nawet stara kreskówka. Oglądanie jej na ekranie, a do tego wysłuchiwanie co ma do powiedzenia, to prawdziwy plus tej produkcji.

O zakończeniu również ciężko jest mi się wypowiedzieć, ponieważ historia nie dobiegła końca, ta będzie kontynuowana w następnym dodatku, a podejrzewam, że cała zakończy się dopiero w trzecim. Ale jeśli chodzi o koniec tego dodatku, to jestem zawiedziony, że twórcy dali tak mało czasu na taką fabułę, a do tego kończy się dosyć ciekawym plot twistem. Na koniec pozostaje nam tylko patrzeć na napis „To be continued”.

Klimat – Lokacje

msmth klimat

Klimat w porównaniu do podstawowej uległ delikatnym zmianom, jednak nie za drastycznym. Jak wspomniałem w opisie fabuły, towarzyszy nam przez większość rozgrywki pewna tajemnica i to ona w tym dodatku tworzy dodatkowy klimat, który idzie w parze z humorem znanym z podstawki. Pisząc prościej, dalej mamy tu klimat, który czuliśmy podczas grania w podstawową wersję gry, a do tego dochodzi pewna tajemniczość. Może brzmieć to dosyć dziwnie i kompletnie niedopasowane, jednak jest to złudne, ponieważ jest to naprawdę dobry klimat. Oczywiście też mógłby was odesłać do konkretnych fragmentów opisu klimatu w recenzji podstawowej wersji gry, ponieważ po części mamy tutaj to samo, a konkretnie postać Spider-Mana, humor naszego bohatera, podcasty Jamesona, ścieżka dźwiękowa, a także eksploracja eksploracja. W tym dodatku klimat pomaga budować jedna z aktywności pobocznych oraz postać Black Cat. Konkretniej o tej aktywności pobocznej wypowiem się w sekcji o grywalności, jednak należy wspomnieć, że jest ona fabularnie wzbogacona. Dotyczy ona przeszłości Black Cat, a konkretnie jednego z członków jej rodziny. Jest to najciekawsza aktywność z całego dodatku, a przypomina trochę zbieranie plecaków z podstawki. Black Cat jest wyjątkową postacią i to jaka jest wprowadza sporo do klimatu. Sytuacje w jakich ją spotykamy, jej sposób przemieszczania się, typowe dla niej żarty, a także sposób w jaki rozmawia ze Spider-Manem, to wszystko sprawia, że chcemy, aby pojawiała się na ekranie częściej i właściwie gramy tylko dla niej. I tutaj nie wystarczyła sama postać z komiksów, aby tak wzmocnić klimat. Tutaj potrzebne były dwa czynniki, pierwszy to scenariusz, o którym już wspominałem, który jest świetnie napisany, dzięki czemu charakter komiksowej postaci mógł zostać oddany, a drugim czynnikiem jest gra aktorska, która również stoi na wysokim poziomie. O voice actingu wypowiem się szerzej w odpowiedniej do tego sekcji, jednak teraz wam mogę napisać, że obie wersje językowe stoją na wysokim poziomie. Klimat jest naprawdę dobry w tym dodatku, ale ma dwa problemy, pierwszym są dwie z trzech aktywności pobocznych, które są po prostu nudne i odechciewają od dalszej gry, a drugim, i też największym, problemem jest to, że klimat nie wciąga. Oczywiście jest ciekawy i całkiem przyjemny, jednak nie jest czymś co by nas utrzymywało na dłużej w grze, nawet pomimo dosyć krótkiego czasu gry. To akurat zasługa fabuły, która naprawdę ciekawa i wciągająca robi się na samym końcu.

W przypadku lokacji ciężko się szerzej wypowiedzieć, ponieważ zwiedzamy dalej to samo miasto i te same miejsca w mieście. Co prawda mamy tu jedną nową miejscówkę, a jest nią muzeum z pierwszej misji, jednak ciężko tutaj się szerzej wypowiedzieć, ponieważ jest zrobiona w tym samym stylu co reszta lokacji z podstawowej wersji gry. Także lokacje nie będą brane pod uwagę w ocenie.

Grywalność

msmth grywalnosc

Sama rozgrywka nie przeszła znaczących zmian, a wręcz została uproszczona względem podstawowej wersji gry. Poza eksploracją i walką z przeciwnikami będziemy tutaj również wykonywać proste aktywności poboczne, zbierać znajdźki, a także odblokowywać dodatkowe stroje. Po wymienieniu tego co będziemy robić musiałbym wyjaśnić na czym konkretnie polega uproszczenie rozgrywki, ponieważ nie chodzi tu tylko o zmniejszeniu ilości rzeczy, które robimy podczas rozgrywki, ale o poziom trudności. Uruchamiając dodatek robiłem to z zapisu w którym to ukończyłem grę na sto procent na normalnym poziomie trudności i grając na tym poziomie w podstawce miałem w paru momentach trochę problemów, jednak w tym dodatku czułem jakby gra mi zmieniła poziom trudności na łatwy, ponieważ nie zdarzyło mi się ani razu przegrać walki, ani też nie miałem z żadną większych problemów, nawet pomimo sporej ilości przeciwników. Wszystkie te rzeczy o których wspomniałem trwają około trzech godzin gry z czego około godziny zajmuje sam wątek główny, czyli dość niewiele i to niestety bardzo czuć, co widać po samej fabule. O eksploracji się szerzej nie mogę wypowiedzieć niż to zrobiłem w recenzji podstawowej wersji gry, ponieważ nic się w niej nie zmieniło i dalej jest to przyjemny sposób poruszania się. Aktywności pobocznych mamy w sumie trzy, plus dwie z podstawki, jakbyśmy w niej ich nie ukończyli, i do nich możemy zaliczyć zbieranie ukrytych obrazów, czyli po prostu kolejne znajdźki, losowe zdarzenia z ludźmi mafii, a także wyzwania Screwball. Zbieranie obrazów jest najciekawszą aktywnością poboczną, ponieważ opowiada pewną historię, która potrafi nas wciągnąć, a zebranie wszystkich kończy się pojawieniem zadania pobocznego, które nie jest długi, trwa z minutę-dwie i jest całe w dialogach, ale stanowi świetne podsumowanie. Co ciekawe po tym jak znajdziemy obraz, to słyszymy kolejny fragment historii i w tym momencie znaczniki obrazów znikają nam z mapy, więc jesteśmy zmuszeni poczekać aż skończy się rozmowa, aby znowu mieć możliwość zobaczenia na mapie gdzie są ukryte. Losowe zdarzenia, to nic innego jak zdarzenia z którymi mieliśmy do czynienia w podstawce. I niestety osoby, które wymęczyły te aktywności w podstawce na pewno się nie ucieszą na powtórkę z rozrywki. Aby urozmaicić w dodatku tą aktywność to twórcy dodali dwa nowe zdarzenia. Obie dotyczą bomb i ich dezaktywacji, ale w jednym przypadku robimy to przy pomocy gadżetu, Spider-dronu. Szczerze, to mnie ta aktywność również wymęczyła i odechciewało się aż próbować zrobić ją na sto procent. Dodatkowo w tym dodatku nie mamy dodatkowych celów, które możemy wykonać w walce, więc nie należy liczyć na zdobycie większej ilości żetonów. Wyzwania Screwball to po prostu inna wersja wyzwań Taskmastera znanych z podstawki. Tym razem mamy ich trzy rodzaje i jest ich znacznie mniej. Pierwszym rodzajem wyzwań jest niszczenie generatorów energii w określonej kolejności i odpowiednim czasie, drugim jest wyzwanie walki, to w zasadzie to samo co w przypadku wyzwania Taskmastera, a trzecim jest wyzwanie gadżetów w których to musimy pokonać wszystkich przeciwników tylko przy pomocy dwóch gadżetów. I właśnie to wyzwanie gadżetów jest najciekawszym z całej trójki, daje najwięcej frajdy, jednak niestety mamy tylko jedno takie wyzwanie. Ogólnie jest ich mniej i są zdecydowanie prostsze. Wyzwania z podstawki wymagały od nas paru prób, aby nauczyć się trasy, czy lokacji, jednak tutaj udawało mi się zrobić każde wyzwanie na najlepszy wynik już za pierwszym razem. Każde wyzwanie jest punktowane, a ich ilość dodatkowo możemy sobie zwiększyć poprzez miejsca w których możemy zrobić sobie zdjęcia, a czym lepsze zdjęcie tym więcej punktów za nie dostaniemy.  Dodatkowo po zakończeniu ostatniego wyzwania możemy się domyślić, ze to nie jest koniec i jest bardzo prawdopodobne, że w następnym dodatku również jedną z aktywności będą wyzwania Screwball. Te aktywności zabierają trochę czasu, jednak na szczęście nie wszystkie dzielnice zostały zaangażowane w aktywności, więc szczęśliwie nie będziemy musieli się długo z nimi męczyć. Wspomniałem o żetonach, a zdobywamy je właśnie z losowych zdarzeń, a także z wyzwań i można byłoby się domyślać, że posłużą nam do wykupienia nowych strojów, jednak jest to błędne myślenie. Zebrane w tym dodatku żetony posłużą nam raczej do wykupienia ulepszeń, czy strojów, których nie udało nam się odblokować w podstawce. Stroje co prawda mamy nowe, a konkretnie trzy, z czego dwa autorskie, ale nie odblokowujemy ich za żetony, a za postępy. Pierwszy zdobywamy za ukończenie pierwszej misji, drugi za ukończenie fabuły, a trzeci za ukończenie wszystkich aktywności pobocznych. Co do samych strojów, to osobiście spodobał mi się tylko jeden z autorskich, reszta taka bardzo nie w moim stylu, ale podejrzewam, że dla każdego znajdzie się coś dobrego.

W walce również nie doświadczymy zmian, dalej mamy ten szybki i płynny system walki znany z podstawki, więc dalej całkiem przyjemnie się walczy. Większość przeciwników jedyne co zmieniła to swój wygląd, a tak to dalej ci sami prości przeciwnicy, których już znamy. Jednak twórcy postanowili dodać jednego przeciwnika, aby również ta frakcja miała kogoś kto by ich wyróżniał. Tutaj padło na przeciwnika z minigunem, a jest to po prostu większy oprych z większą bronią. Poza wyposażeniem wyróżnia go większa wytrzymałość, większe zadawane obrażenia, a także większa ilość sieci, aby ich unieruchomić. Dosyć ciekawy przeciwnik, który wymaga od nas trochę innego podejścia niż do wszystkich innych. Niestety wraz z nowym przeciwnikiem nie poprawiła się inteligencja naszych wrogów, więc dalej walczymy tutaj ze stadem nie za bardzo rozwiniętych przeciwników. Ze względu na bardzo krótki czas gry nie doświadczymy tutaj walk z bossami, co patrząc na walki z nimi w podstawce, nawet cieszy. Jedyną nowością w walce jest pewien system wprowadzony w walce po cichu, a konkretnie chodzi tutaj o współpracę z Black Cat, niestety nie specjalnie mogę opisać jak konkretnie to wygląda, ponieważ jest to ważny fabularnie etap, a do tego występuje dopiero na końcu gry, więc też za bardzo nie nacieszymy się tą nowością.

Podchodząc do tego dodatku miałem ukończoną grę na sto procent, a w to wlicza się zdobycie maksymalnego poziomu postaci i wszystkich umiejętności związanych z poziomami, więc podchodziłem doświadczony do dodatku. Liczyłem, że twórcy wezmą również pod uwagę takich graczy i podniosą maksymalny poziom o te trzy-pięć poziomów i dodadzą z jedną lub dwie nowe umiejętności, jednak widocznie zbyt dużo wymagałem, ponieważ nic z tych rzeczy nie pojawiło się w dodatku. Tutaj faworyzowani zostają gracze, którzy nie grali na sto procent i nie osiągnęli maksymalnego poziomu, więc jeśli zdobyliście już ten pięćdziesiąty poziom, to nie liczcie, że go w dodatku podniesiecie i bardziej rozwiniecie swojego bohatera.

Ścieżka dźwiękowa

msmth muzyka

Opisując ścieżkę dźwiękową mogę was odesłać do przeczytania tej sekcji w recenzji Marvel’s Spider-Man, czyli podstawowej grze, a to dlatego, ze nie usłyszymy tutaj żadnych nowych utworów, ani też dźwięki otoczenia nie zostały zmienione, poprawione, czy też nie ma tutaj nic nowego. Oczywiście tutaj zmiany nie musiały zostać wprowadzone, ponieważ jakichś wielkich zmian tutaj nie mamy, ani też na ilość nowości nie można narzekać. Wszystko to co usłyszeliśmy w podstawce, tutaj również pasuje, więc nie ma do czego się przyczepić. Jednak w przypadku dodatku The Heist nie będę brał pod uwagę ścieżki dźwiękowej, a to dlatego, że mimo dopasowania utworów, to są one częścią podstawowej wersji gry i nie powinny brać udziału w ocenianiu dodatku.

W przypadku voice actingu jest podobnie, jednak tutaj mamy jedną znaczącą nowość, a dokładnie mowa tutaj o dwóch nowych głosach. Co prawda pojawia się ich trochę więcej, jednak najczęściej są to głosy zwykłych zbirów, którzy mają jedną-dwie kwestie przed walką, więc ciężko tutaj się wypowiedzieć o ich jakości, jednak można wspomnieć, że nie zostały nagrane sztywno i nie kręcimy głową słysząc ich. Ze starych głosów usłyszymy tutaj Spider-Mana, Mary Jane, Screwball, a także Milesa. W tym przypadku aktorzy trzymają poziom, mają gorsze i słabsze momenty, ale w ogólnym rozrachunku dalej jest to poziom podstawowej wersji gry, czyli jest bardzo dobrze. Nowym głosem, i jednocześnie najlepszym, który usłyszymy w podstawce i w dodatku, jest głos Black Cat. Twórcy nie dali nam możliwości zmiany ścieżki dźwiękowej z polskiej na angielską, oraz odwrotnie, jedyną możliwością usłyszenia drugiej wersji dźwiękowej jest zmienienie języka konsoli. Podobnie jak w podstawce, i tutaj podchodziłem do gry dwa razy w dwóch wersjach językowych. Tutaj muszę napisać, że nawet osobom, które nie przepadają za polską wersją językową powinna spodobać się gra głosowa aktorki wcielającej się w Black Cat. W dwóch wersjach brzmi ona wręcz świetnie, widać, że nawet nasza polska aktorka dała z siebie wszystko, aby jak najlepiej oddać charakter i styl mówienia dosyć znanej złodziejki. Voice acting był plusem podstawowej wersji gry, jednak w tym dodatku stał się większym plusem. Jednak nie ma róży bez kolców, podstawka miała problem z mieszającym się wersjami językowymi mieszkańców, czyli mieszkańcy mogli mówić zarówno w języku angielskim, jak i polskim. Był to irytujący błąd, jednak w tym dodatku zdaje się, że ten problem jest częstszy i nawet można powiedzieć, że w większym stopniu słyszymy angielskie komentarze przechodniów, co tym bardziej irytuje, ponieważ bardziej miesza się to z polskimi tekstami Spider-Mana.

Grafika

msmth grafika

Szata graficzna, tak jak w przypadku ścieżki dźwiękowej, nie będzie brana pod uwagę wystawienia oceny, ponieważ trudno wymagać, aby grafika poprawiła się, lub pogorszyła się, w przypadku dodatku, który wymaga posiadania podstawowej wersji gry do uruchomienia. Dodatkowe patche, które zostały dodane przed premierą dodatku, zniwelowały problem z doczytującymi się teksturami, więc nie musimy się martwić, że cokolwiek będzie się nam doczytywało na naszych oczach. Z modeli postaci mogę opisać jedynie Black Cat, ponieważ reszta to albo klony podstawowych przeciwników lub postacie, które pojawiły się już w podstawowej wersji gry. Model Black Cat został również wykonany w podobny sposób, co jej dialogi głosowe, czyli świetnie. Nie doświadczymy tutaj wyglądu rodem z komiksów, czyli nie dostaniemy tutaj dosyć sporego dekoltu u Felicii, ale za to zobaczymy pełny, czarno-biały strój, a do tego spięte w kucyk, srebrne włosy. Przyznam się bez bicia, że ten wygląd jakoś bardziej mi pasuje do zwinnej złodziejki i nie czuję się źle z powodu odebrania dekoltu. Black Cat, jako kocica jest bardzo zwinna, więc miałem obawy, że animacyjnie twórcy nie podołają, jednak tutaj moje obawy były zupełnie niepotrzebne, ponieważ również w kwestii animacji twórcy bardzo się postarali i nie ma co narzekać w tym przypadku. Ogólnie twórcy nie mieli zbyt dużo wysiłku w projektowaniu nowych lokacji, czy wielu postaci, dlatego przypuszczam, że dlatego tak mocno skupili się na zaprojektowaniu tej postaci i tym sposobem ta jedna postać stała się największym plusem tej produkcji.

Ze strony technicznej jest lepiej niż w przypadku podstawowej wersji gry, jednak to pewnie zasługa licznych patchy, które wychodziły przed premierą dodatku. Pozbyto się doczytywania tekstur na naszych oczach oraz zmniejszono ilość bugów, chociaż co do tego, to do końca nie jestem pewien, ponieważ czas gry nie pozwala na zbyt duże poznanie gry. Części bugów z podstawki nie doświadczyłem, jednak pojawiły się nowe, jak przykładowo problem ze zeskoczeniem z płotu w określonych miejscach. Jednak te błędy nie są tak irytujące jak bugi po premierze podstawowej wersji gry, więc można powiedzieć, że i w tym przypadku jest lepiej.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+tajemnica w fabule
+ciekawa klimatycznie
+postać Black Cat
+voice acting w obu wersjach językowych
+historia Black Cat w znajdźkach

Minusy:

-wciągająca dopiero na koniec
-bardzo krótki czas gry
-nużące aktywności poboczne, które są powtórką z podstawki
-drobne problemy techniczne
-mieszający się voice acting u przechodniów

Marvel’s Spider-Man: The Heist to dodatek na który czekałem, ponieważ byłem zainteresowany postacią Black Cat od momentu w której w podstawce zaczęliśmy szukać znajdziek z nią związanych. Nie miałem zbyt wysokich wymagań co do niego, ponieważ jest to dopiero jedna z trzech części większego dodatku, jednak poczułem się trochę zawiedziony po jego ukończeniu. Dlatego moją oceną dla tej produkcji jest 7/10. Jest to dodatek, któremu sporo brakuje do podstawowej gry, dlatego jeśli chcielibyście w niego zagrać, to lepiej nie kupować go osobno, a w całym pakiecie.

Na zakończenie tej recenzji chciałbym jeszcze dodać, że skoro The Heist jest częścią większego dodatku o nazwie The City That Never Sleeps, to przy recenzji ostatniego z trzech dodatków wystawię dodatkowo ogólną ocenę całego pakietu dodatków.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,