Tag Archives: Horror

Alone in the Dark (2024) – Recenzja

Alone in the Dark (2024) jest grą przygodową z elementami survival horroru. Tytuł ten stanowi reboot pierwszej odsłony serii, która rozpoczęła w 1992 roku i dała początek gatunkowi, dzięki któremu powstały świetne serie, jak chociażby Resident Evil. Wcielając się w Edwarda Carnby’ego oraz Emily Hartwood przyjdzie nam zmierzyć się z szaleństwem, które opętało środek dla obłąkanych, Derceto, oraz odszukać zaginionego wuja Emily, Jeremy’ego. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Pieces Interactive.

Wydana została przez THQ Nordic.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozgrywa się w latach dwudziestych, dwudziestego wieku w południowej części Stanów Zjednoczonych. Wuj Emily Hartwood, Jeremy, aktualnie znajduje się w posiadłości Derceto, pełniącego funkcję domu dla obłąkanych. Pewnego dnia przysłał jej tajemniczy list w którym to jej wuj oskarża mieszkańców posiadłości o przynależenie do niebezpiecznego kultu i teraz chcą go dopaść. Nie mogąca określić, czy to nie jest kolejny wymysł chorego umysłu, postanawia jednak sprawdzić co się dzieje u wuja. W tym celu wynajęła prywatnego detektywa, Edwarda Carnby’ego, z którym wybrała się do Derceto. Na miejscu okazało się, że Jeremy zaginął i trwają jego poszukiwania. Duet nie czekał na pozwolenie i sam dołączył do poszukiwania zaginionego, jak i odkrycia sekretów tej posiadłości. Szybko się okazuje, że w szaleństwie Jeremy’ego znajduje się trochę prawdy, zwłaszcza jak bohaterowie zaczynają trafiać do zniekształconych wspomnień i zostają zaatakowani przez tajemnicze potwory, a to dopiero początek niepokojących zdarzeń w których centrum stoi tajemniczy Mroczny Mężczyzna, który podobno stoi za szaleństwem wuja Emily, a także wyciąga z duetu traumy, które na nich ciążą. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny tej produkcji. Jest on mało szczegółowy i niedużo zdradzający, a to z dwóch powodów. Pierwszy jest dosyć oczywisty, gra jest bardzo krótka, więc też napisanie czegokolwiek więcej mogłoby się wiązać ze sporymi spoilerami. Drugim powodem jest to, że na początku gry wybieramy którą postacią chcemy grać, a ten wybór powoduje, że niektóre przerywniki wyglądają trochę inaczej, jedno pomieszczenie się różni, jak i cały etap powiązany z traumą, więc też pisząc opis starałem się nakreślić tylko zarys fabularny. Twórcy też określają tę odsłonę jako remake pierwszej części serii wydanej w 1992 roku, jednak bardziej stanowi ona reboot, ponieważ mamy tutaj znaczne zmiany fabularne, jak chociażby to, że w klasycznej odsłonie Jeremy popełnił samobóstwo, a Derceto było jego posiadłością. Oczywiście do tego można dopisać inny układ lokacji, zagadki, czy postacie, jednak to w historii największe zmiany zostały zastosowane. Historia sama w sobie jest dosyć ciekawa, ma interesujące zwroty oraz przyjemnie jest poprowadzona, jednak cierpi na zbyt krótki czas, co z kolei spowodowało, że nie wszystko zagrało tak jak powinno. O ile do początku gry, aż do mniej więcej połowy, nie można się w żaden sposób przyczepić, jednak czym dalej tym widać jakby fabuła została pośpieszona, niektóre wątki zostały bardzo ukrócone, a i finał wydaje się być mocno przyśpieszony. Mimo tego podobało mi się jak twórcy sprawiali, że gracz mógł zacząć się zastanawiać nad wydarzeniami, które widzi, czy są prawdziwe, czy też nasi bohaterowie zaczynają doświadczać „choroby Derceto”, a to wszystko przez zręczne przejścia między tymi światami sprawiające wrażenie jakbyśmy nigdzie się nie wybrali. Nie da się zaprzeczyć, że historia jest w swojej konstrukcji dosyć prosta, chociaż początkowo może wydawać się trochę bardziej zawiła, tak w ogólnym rozrachunku nie jest aż tak rozwinięta, ale dalej miło się ją odkrywało, nawet pomimo poczucia pośpieszenia. Niestety zawiodłem się tutaj na trzech elementach. Pierwszym z nich jest sam Mroczny Mężczyzna, który jest tutaj budowany na niezwykle potężną istotę, jednak w samej grze tego nie widać. Był jeden etap w którym on nam zagrażał, jednak ten etap był bardzo krótki i poza nim nie doświadczamy jego grozy. Możemy o nim poczytać notatki, czy zobaczyć krótkie przerywniki, co jest dosyć niewielką ilością. Drugą są traumy, które niby ciążą na naszych bohaterach i spodziewamy się czegoś naprawdę sporego, jednak nie jest to aż tak wielkie jak jest budowane, a przynajmniej nie jest to aż tak pokazane. Oczywiście, każdy inaczej przeżywa konkretne wydarzenia, jednak w tej produkcji zostało to dosyć słabo przedstawione, ponieważ dopiero od pewnego momentu się o tych problemach dowiadujemy, otrzymujemy krótki etap ze zmierzeniem się z nimi, jednak nic z tego nie wynika, nawet wcześniej nie odczuwamy jakichś konsekwencji ich obecności, więc jakby zabrakło ich w fabule, to w zasadzie nic byśmy nie stracili. Trzecim, i w zasadzie największym, problemem jest tutaj rozdzielenie gry na dwie kampanie. Sam pomysł był ciekawy, zupełnie jak w serii Resident Evil, jednak już wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Nie ma między nimi jakichś większych różnic, niektóre scenki mogą trochę inaczej wyglądać, trochę więcej możemy dowiedzieć się o drugiej postaci, jak i otrzymaliśmy inny etap z traumą. Fabuła w żaden sposób się dzięki temu nie rozwija, przebiega w ten sam sposób i nic więcej z niej nie wyciągniemy. Z tego też powodu zachęcałbym do zagrania drugą postacią tylko jeśli chcecie ją trochę lepiej poznać lub jeśli tak bardzo Wam ta produkcja się podoba, ponieważ w innych przypadkach nie ma to największego sensu. I może to dziwnie zabrzmi, jednak bawiłem się całkiem nieźle odkrywając sekrety fabuły oraz przemierzając korytarze Derceto, chociaż nie ukrywam, że do drugiej kampanii musiałem się już trochę zmuszać. Także ogólnie historia miała tutaj spory potencjał, nie jest najgorsza, jednak brakuje tutaj pewnego dopracowania, spowolnienia trochę tempa fabuły i sprawienia, aby gracz bardziej związał się z bohaterami. Nie jest to może najlepszy początek powrotu kultowej już serii, jednak jest to coś z czego można wyciągnąć pewne wnioski i stworzyć coś naprawdę świetnego.

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, chociaż można byłoby napisać, że aż cztery, ponieważ mamy po dwa na każdą kampanię, jednak między podstawową dwójką różnice są naprawdę niewielkie, więc ciężko jest je uznać za dwa różne finały. Podstawowe zakończenia odblokowujemy podczas normalnego przechodzenia gry i to jest też pierwsze zakończenie, które będziemy mogli zobaczyć. Każda z postaci posiada po jednym alternatywnym zakończeniu, które możemy zobaczyć przed rozpoczęciem ostatniego rozdziału, dzięki temu też wcześniej kończymy grę. By zobaczyć którekolwiek z alternatywnych zakończeń musimy zebrać zestaw konkretnych znajdziek, które są podzielone na dwie kampanie, więc trzeba najpierw je ukończyć i rozpocząć kolejne podejścia, aby mieć szansę na ich odblokowanie. Możemy podzielić te zakończenia na dobre i złe, przy czym podstawowe są tymi dobrymi, a alternatywne złymi. Tutaj muszę przyznać, że podoba mi się pomysł alternatywnych zakończeń, zwłaszcza, że zostały sensownie wykonane i są przyjemne w oglądaniu, jednak zmuszenie gracza do ukończenia gry kilkukrotnie, która do tego aż tak ciekawa nie jest, jest lekką przesadą i można było to wykonać lepiej. Mimo wszystko zakończenia o ile są utrzymane w odpowiednim stylu, tak są bardzo pośpieszone, zwłaszcza podstawowe, które nie mają żadnego podsumowania, czy wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków, które zamknęłoby w pełni historię. Samo finalne starcie z bossem pozostawia wiele do życzenia, ot walka z lovecraftowskim przeciwnikiem z masakrą w tle. Oczywiście dany boss w pewien sposób był wspominany w wielu notatkach, jednak to dlaczego z nim walczymy spowodowało, że czułem się jakbym jakiś fragment gry przegapił. Dużo lepiej prezentują się alternatywne zakończenia, które również idealne nie są, jednak mają trochę więcej sensu. Tak jak wspominałem wcześniej, potencjał był tutaj spory, jednak czegoś zabrakło, aby wyciągnąć pełnie tego potencjału.

Klimat – Lokacje

Klimat w przypadku tej produkcji jest dosyć nierówny, chociaż można napisać, że do połowy gry stoi on na dosyć wysokim poziomie i jest bardzo wciągający, jednak od drugiej połowy gry zaczyna on wyraźnie słabnąć. Jak można się domyślić, największym problemem tej gry jest pośpiech, który jest wyraźnie odczuwalny od mniej więcej połowy gry. Oczywiście nie jest on jedynym problemem, jednak prawdopodobnie jest tym, który mógł spowodować część innych problemów. Fabuła sama w sobie nie jest zła, jest dosyć ciekawa, interesująco poprowadzona, przynajmniej do połowy, i wprowadza interesujące zmiany do znanego klasyka. Problemem jest właśnie to pośpieszenie, które jest bardzo odczuwalne w fabule, jak i niewielkie różnice w dwóch kampaniach. Niby na niektóre problemy można przymknąć oko, jednak nie da się zaprzeczyć, że potrafią one wybić z klimatu. Czym będziemy też bliżej końca, tym będziemy czuli coraz większy zawód z powodu Mrocznego Mężczyzny. Twórcy zbudowali go w sposób, który mówi nam, że jest bardzo groźną postacią, czymś w rodzaju Nemesis, czy Mr. X z serii Resident Evil, jednak widujemy go głównie w przerywnikach filmowych i w jednym krótkim etapie, więc to trochę za mało. Tutaj też muszę przyznać, że ten jeden, krótki etap był naprawdę interesujący, ponieważ można było wyczuć potęgę tego antagonisty, a klimat wręcz wylewał się z ekranu w momencie w którym mogliśmy zobaczyć co się stanie, jeśli spróbujemy w niego strzelić, więc gdyby zrobić z niego pewnego rodzaju stalkera, to gra bardzo by na tym zyskała, a tak to po prostu kolejny, zmarnowany potencjał. Lokacje za to nadrabiają, ponieważ stoją na wysokim poziomie i eksplorowanie ich jest niezwykle przyjemne. Wbrew pozorom jest wśród nich spora różnorodność, która uprzyjemnia rozgrywkę. Z kolei rozgrywka, która miała spory potencjał, tak nie został on w pełni wykorzystany. Nie oznacza to oczywiście, że jest zła, ponieważ można się dobrze bawić. To całkiem standardowy survival horror w którym staramy się przetrwać w niesprzyjającym nam środowisku, wykorzystując dosyć niewielkie zasoby, jak i rozwiązywać zagadki by odkryć o co w tym wszystkim chodzi. Sam nie ukrywam, że bawiłem się całkiem przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że niektóre elementy rozgrywki są dosyć sztywne, co bardzo rzuca się w oczy, jak i również ten pośpiech, o którym pisałem wcześniej, jest również i w rozgrywce odczuwalny. Nie pomaga też fakt, że występują tutaj pewne problemy techniczne, jak drobne spadki płynności, czy bugi pod postacią blokowania się postaci o niewielkie przedmioty, co może również wybijać z klimatu. Mimo wszystko można tutaj czerpać przyjemność z rozgrywki, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. To wszystko jest otoczone naprawdę świetną ścieżką dźwiękową, która nie tylko wspiera i wzmacnia klimat, a także pomaga ją budować. Nie jest może czymś wybitnym, jednak jest czymś, co działa po prostu świetnie w tym tytule. Oprawione to zostało również w dosyć ładną oprawę graficzną, która może nie wyciąga z obecnej generacji wszystkiego co może i nie wszystko wygląda tak ładnie jak powinno, tak nie da się zaprzeczyć, że poziom wykonania stoi tutaj na wysokim poziomie. Z tego opisu może nie wynika bezpośrednio ten nierówny klimat, ponieważ tak do mniej więcej połowy gry nie ma za bardzo do czego się przyczepić, poza sztywnością rozgrywki, tak w drugiej połowie zaczyna się ten cały pośpiech by jak najszybciej zakończyć fabułę, to też zaczyna się pojawiać więcej problemów. Wygląda to tak jakby twórców nagle zaczął ścigać termin zakończenia prac. Szkoda, że tak to wyszło, ponieważ oryginalna seria jest w zasadzie ojcem gatunku, więc potencjał był tutaj spory, jednak nie został w pełni wykorzystany.

W przypadku straszenia, raczej nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, aby nie napisać, że nie straszy wcale. Nie da się ukryć, że tytuły z gatunku survival horrorów nie należą do najstraszniejszych, są od tego wyjątki, jednak bardziej tutaj skupia się na budowaniu napięcia oraz klimatu. Tutaj trzeba przyznać, że o ile klimat jest nierówny, tak napięcie budowane jest przez całą grę i jest naprawdę przyjemne. Napięcie budowane jest tutaj poprzez budowę lokacji, prowadzenie historii, przeciwników, czy sam nastrój gry. Z tego można wywnioskować, że napięcie budowane jest przez większość elementów tej produkcji. I nawet jeśli nie jest to tytuł, który Was wystraszy, tak na pewno będzie trzymał w napięciu. Oczywiście trochę w tym przeszkadza widoczny pośpiech, jednak dalej jest on mniej więcej utrzymywany do samego końca gry.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj naprawdę sporo, a przynajmniej jak na taką długość gry. Naszą główną lokacją jest tutaj oczywiście posiadłość Derceto w którym to zwiedzimy różnego rodzaju pokoje mieszkalne, kuchnie, piwnicę, salon, gabinet lekarza, mały ogródek, i inne tego typu miejsca. Poza posiadłością znajdziemy się również na francuskiej ulicy, bagnach z platformami wiertniczymi, cmentarzu, klasztorze, i innych podobnych miejscach. W zasadzie można je podzielić na te w prawdziwym świecie, czyli wszystkie w posiadłości Derceto, oraz w świecie wspomnień Jeremy’ego, cała reszta. Nie da się ukryć, że lokacje zostały tutaj zaprojektowane naprawdę ładnie, aż chce się je eksplorować, chociaż to jest wręcz wymagane ze względu na ilości wyposażenia. Sama posiadłość jest zrobiona w stylu tego czego mogliśmy już doświadczyć w serii Resident Evil, czyli mamy tutaj półotwartą lokację, którą możemy dowolnie eksplorować w miarę odblokowywania kolejnych porcji posiadłości wraz z postępem fabularnym. Z kolei etapy związane ze wspomnieniami są już bardziej liniowe, chociaż mogą zawierać większe miejsca. Każda z lokacji została odpowiednio zaprojektowana oraz wyposażona w naturalny sposób, dzięki czemu nie ma tutaj odczucia pustych i bezsensownych lokacji. Są naprawdę ładne, dopasowane do fabuły gry i przyjemnie się je eksploruje, zdecydowanie poprawiają klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj standardowym połączeniem przygodówki z elementami survival horroru, i jeśli miałbym ją porównać do jakiejkolwiek innej produkcji, to bym napisał, że najbliżej jej do remake’u drugiej odsłony serii Resident Evil, chociażby ze względu na dwie kampanie oraz sposób prowadzenia rozgrywki, jednak jeśli już piszemy o konstrukcji lokacji, to już bliżej do pierwszej odsłony wyżej wymienionej serii. Zatem będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Naszą główną lokacją jest tutaj Derceto, ośrodek dla obłąkanych, w którym to spędzimy najwięcej czasu i który będziemy najbardziej eksplorować. Derceto stanowi półotwartą lokację, ponieważ możemy ją dowolnie eksplorować, jednak wiele drzwi będzie zamkniętych dopóki nie znajdziemy jakiegoś klucza, czy przedmiotu, który pozwoli nam odblokować przejście. Bardzo podoba mi się taki styl rozgrywki, ponieważ też pokazuje progres jaki robimy, bo w końcu nie musimy robić sporych kółek, aby dostać się do konkretnego miejsca. Niestety to poczucie progresu zostaje nam odebrane w końcowych etapach, gdzie to twórcy po raz kolejny zablokowali nam drzwi i po raz kolejny musimy chodzić w kółko, aby dostać się do celu. W przypadku jednych drzwi ma to sens fabularny, jednak zablokowanie reszty odblokowanych wcześniej drzwi jest bezsensowne. Eksplorować posiadłość będziemy również w poszukiwaniu różnego rodzaju przedmiotów, które mogą nam pomóc w walce, jak amunicja, czy przedmioty leczące, jak i takich, które pomogą nam w rozwiązywaniu zagadek. W eksplorowaniu pomaga nam mapa, którą zdobywamy mniej więcej na początku gry, która działa na podobnej zasadzie niczym w ostatnich odsłonach serii Resident Evil, czyli jeśli nie zebraliśmy wszystkiego z danego pomieszczenia, to jest ono przedstawiane w kolorze czerwonym, a jeśli zrobiliśmy i zdobyliśmy już wszystko, to zmienia kolor. Nie ukrywam, że takie elementy są bardzo pomocne, jeśli staramy się znaleźć wszystko co twórcy dla nas przygotowali. Brakowało mi tutaj jedynie jakiegoś oznaczenia przedmiotów, gdy nie możemy ich podnieść, jak przedmioty lecznicze, czy amunicja. Eksplorując natrafimy na różnego rodzaju zagadki, pomijając już te związane z drzwiami, to te możemy podzielić na odnajdowanie kodów, puzzle, czy znalezienie przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu. Warto tutaj jeszcze napisać, że możemy sobie ustawić poziom zagadek, który sprowadza się do trybu klasycznego oraz wspomaganego. Tryb wspomagany nie sprawia, że zagadki są łatwiejsze, w pewnym sensie, czy też rozwiązują się same, jednak otrzymujemy sporo więcej podpowiedzi co trzeba zrobić, a czasami nawet sama postać nam mówi, że coś znajduje się w notatce, bądź coś trzeba zrobić z danym przedmiotem. Jest to dosyć ciekawa opcja, ponieważ pozwala nam dobrać sobie styl rozgrywki jaki będzie nam najbardziej odpowiadał, więc jak chcecie samemu rozwiązywać zagadki, to możecie wybrać tryb klasyczny, a jak chcecie odrobinę pomocy, to bez problemu wybierzcie tryb wspomagania. Ciekawe jest również to, że na naszej mapie pokazują się symbole puzzli, które informują nas, że w tym miejscu napotkaliśmy znajdźkę i jeśli do rozwiązania jej potrzebny jest jakiś przedmiot, to ten symbol zostanie przedstawiony w innym kolorze, aby pokazać nam, że ta zagadka jest gotowa do rozwiązania, co również bardzo mi się spodobało, ponieważ wracanie do gry na drugi dzień, czy na każdy kolejny, możemy szybko sobie przypomnieć co robiliśmy i gdzie mamy się udać. Same zagadki nie są jakoś szczególnie trudne, jednak też nie są banalnie proste, możemy trochę się przy nich zatrzymać, jednak nie na tyle, aby szukać rozwiązania w internecie. Zagadki są tutaj zwykle wieloetapowe, w większości polegają na znalezieniu notatki, następnie konkretnych przedmiotów, rozwiązaniu pewnej łamigłówki i znalezieniu kodu. Sporą część rozwiązań odnajdujemy w notatkach, jednak te nie są w żaden sposób podkreślone, czy w jakikolwiek inny sposób zaznaczone, więc to my musimy wywnioskować jakie informacje będą nam przydatne. W większości te zagadki są dosyć logiczne i mają sens, poza jedną, która chyba została tak wydłużona, aby jakoś zająć gracza, a chodzi o to, że pewna część układanki znajduje się w wiadrze w studni, więc naszym zadaniem jest zalać ją wodą, aby móc sięgnąć do tego wiadra. W tym celu musimy znaleźć przedłużenie węża ogrodowego, podłączyć go do leżącego już na ziemi węża, włączyć wodę i dopiero wtedy możemy zdobyć wymagany przedmiot, jednak jak się przyjrzymy się wężowi, który leży już na ziemi, prawie, że przy studni, to nie potrzeba było żadnego przedłużenia, wystarczyłoby tylko go chwycić i wsadzić do studni. Może tutaj trochę się czepiam, jednak takie rzeczy bardzo rzucają się w oczy. Ukończenie pojedynczej kampanii zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co samo w sobie jest całkiem odpowiednim czasem, zwłaszcza patrząc na jej zawartość, chociaż jakby trochę rozwinąć fabułę, to może ten czas byłby trochę dłuższy i lepiej zapełniony. Druga kampania powinna być już krótsza, ponieważ przebiega dokładnie tak samo, z tymi samymi zagadkami i rozwiązaniami, więc wiedza o tym jak ją ukończyć pozwoli nam ją ukończyć zdecydowanie szybciej.

Warto tutaj trochę napisać o samej walce, ponieważ ta jest tutaj jednym z ważniejszych elementów. Zacznijmy od tego, że nasz ekwipunek jest mocno ograniczony, chociaż to dotyczy jedynie amunicji oraz przedmiotów leczących, których możemy nosić przy sobie tylko określoną ilość. To też jest argument za tym, że powinniśmy tutaj eksplorować, właśnie po to, aby znajdować te materiały. Oczywiście ile ich znajdziemy będzie zależne od poziomu trudności jaki wybierzemy, ponieważ mamy tutaj ich aż trzy, od łatwego po trudny, i czym wyższy poziom, tym mniej tych zasobów znajdziemy, co też sprawia, że będziemy musieli ostrożnie się nimi posługiwać. Walczyć tutaj będziemy przy pomocy broni palnej, jak i broni białej. W przypadku broni palnej nie mamy zbyt dużego wyboru, ponieważ otrzymujemy tylko pistolet, strzelbę oraz pistolet maszynowy, Tommy Gun. Pistolet jest naszą podstawową bronią, którą posiadamy od początku, Tommy Guna zdobywamy podczas odwiedzin w jednym ze wspomnień Jeremy’ego, a z kolei strzelba jest opcjonalną bronią zdobywaną w posiadłości dopiero wtedy, gdy znajdziemy konkretne, trzy znajdźki. Trochę jest ich tutaj mało, jednak patrząc na ilości amunicji, to i tak będziemy oszczędnie z nich korzystać. W zasadzie brakuje tutaj możliwości ulepszania uzbrojenia, ponieważ to mogłoby wynagrodzić niewielką ilość uzbrojenia, jak i dałoby pewne poczucie progresu oraz bardziej zachęcałoby do starć z przeciwnikami. Więcej jest natomiast broni białych, a będziemy używać tutaj siekier, młotów, kilofów, wioseł, rur, i innych tego typu rzeczy. Broń biała działa tutaj na innych zasadach niż broń palna, chociażby ze względu na to, że możemy przy sobie nosić tylko jedną broń białą i jeśli podniesiemy jakąkolwiek inną, to nasza poprzednia zostaje wyrzucona z ekwipunku. Tak samo broń biała niszczy się podczas korzystania z niej, i tutaj jest mały problem, ponieważ w moim odczuciu trochę za szybko się niszczy, a przynajmniej nie jest to zbyt równomierne. O ile jeszcze rozumiem szybkie niszczenie się takich śmieciowych broni, tak dwuręczny młot powinien być trochę bardziej wytrzymały. Walcząc tym typem broni mamy możliwość zadawania szybkich oraz silnych uderzeń, które nie służą jedynie do walki, a również do niszczenia blokad. Sama walka jest dosyć sztywna i już na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo sztuczna, po prostu nie wygląda to zbyt dobrze. Posiadamy tutaj również możliwość unikania ataków, jednak podobnie, zostało to wykonane dosyć sztywnie i sztucznie, jednak nie da się zaprzeczyć, że jednak potrafi to być przydatne. Wykorzystywać to wszystko będziemy przeciwko niewielkiej ilości rodzajów przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z różnego rodzaju ghulami, zarówno bagiennymi, jak i cmentarnymi, pełzającymi, zmutowanymi nietoperzami, czy również pajęczymi wrogami. W trakcie przechodzenia kampanii Edwarda natrafimy jeszcze na jednego przeciwnika, jednak pojawia się on jedynie w przerywniku filmowym i nie mamy z nim więcej interakcji, dopiero w kampanii Emily otrzymujemy krótki etap w którym musimy go unikać. Nie ma tutaj zbyt dużo rodzajów przeciwników, ale też poza konkretnymi etapami, to też ich ilości są dosyć niewielkie. Ich ruchy są dosyć proste, zwykłe uderzenia, ataki dystansowe, szarże, ataki z powietrza, czy skoki, taka klasyka ruchów, i każdy typ przeciwnika ma swój styl. Ich wytrzymałość oraz obrażenia zadawane są określane przez poziom trudności, więc czym wyższy poziom tym wytrzymalsi i silniejsi przeciwnicy. O ile są dosyć ciekawie wykonani, to akurat brakuje mi wyjaśnienia dlaczego akurat z nimi walczymy, ponieważ dopasowani do terenów są świetnie, tak po prostu czym dokładnie są i skąd się wzięły. Pomijając już kwestie skąd się wzięły, to trzeba wspomnieć, że walka z nimi nie jest skomplikowana, wręcz napisałbym, że dosyć łatwa, nawet na wyższych poziomach trudności, wystarczy tylko nie dać się trafić. Mimo wszystko nie zawsze jest walka jest możliwa, czy wskazana, ponieważ możemy mieć mało amunicji, jak i nie posiadamy broni do walki wręcz, więc twórcy dali nam możliwość unikania przeciwników poprzez skradanie, które również do idealnych tutaj nie należy, jednak potrafi nam ułatwić zadanie. Nasi przeciwnicy poruszają się po określonych ścieżkach i jeśli nie znajdziemy się blisko nich, głównie stojąc, to nas nie zauważą. Dodatkowo w większości przypadków, przy etapach z wrogami mamy wszędzie rozłożone kamienie oraz butelki, którymi możemy odwrócić uwagę przeciwników, a także znajdą się wśród nich koktajle mołotowa, które mogą nam pomóc w pokonywaniu grup wrogów. Problem z tymi przedmiotami jest taki, że nie możemy ich mieć w ekwipunku, więc po podniesieniu musimy nimi od razu rzucić, więc lepiej przytrzymać trigger, ponieważ zwykłe kliknięcie spowoduje, że nasz bohater od razu danym przedmiotem rzuci, więc to też można byłoby lepiej zaprojektować. Zwykle w tego typu tytułach też opisuję różnicę między dwiema kampaniami, jednak w tym przypadku tego zrobić nie mogę, ponieważ pod względem rozgrywki, to cały czas jest ta sama gra. Jedynymi różnicami są dwa etapy, które do tego są bardzo krótkie, więc nie jest to też coś co sprawiałoby, że warto ograć dany tytuł dwa razy. Zabrakło tutaj pewnej różnorodności, ponieważ jeśli trochę się wynudziliście podczas pierwszej kampanii, to druga Was zdecydowanie nie rozbudzi. Jak zatem możecie zauważyć, nie wszystkie elementy tej produkcji zostały wykonane w taki sposób, aby wyciągnąć z rozgrywki największą przyjemność, tak samo wiele elementów jest tutaj po prostu sztywnych, jednak z jakiegoś powodu grało się naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się zaprzeczyć, że od pewnego momentu można było wyczuć odrobinę nudy. Z tego też powodu polecałbym granie na spokojnie i zrobienie sobie przerwy przed podejściem do drugiej kampanii, aby rozgrywka nie zostawiła nieprzyjemnego smaku po ukończeniu całości. Nie ukrywam, że sam się trochę tutaj zawiodłem, spodziewałem się czegoś lepszego, ponieważ potencjał był tutaj spory.

Znajdźki zostały tutaj zaprojektowane w dosyć interesujący sposób. Mamy tutaj piętnaście kolekcji i na każdą z kolekcji przypadają trzy różne przedmioty. Ciężko tutaj określić jeden typ przedmiotu, ponieważ z jednej strony może to być trutka na szczury, a z drugiej może to być również bilet tramwajowy, jednak w jednej kolekcji są w miarę ze sobą powiązane. Te przedmioty rozsiane są w całej posiadłości, jak i we wspomnieniach Jeremy’ego. Najczęstszą nagrodą za skompletowanie kolekcji są dodatkowe informacje dotyczące świata gry, jak i postaci z nim związanym, czyli po prostu takie rozbudowanie świata. Poza tymi informacjami możemy również odblokować strzelbę, jak i zebranie konkretnych kolekcji jest wymagane, aby móc odblokować opcjonalne zakończenia. Przechodząc kampanię jedną postacią nie możemy odnaleźć wszystkich tych przedmiotów, ponieważ część z nich jest ekskluzywna dla konkretnej postaci, więc jeśli chcecie znaleźć wszystko, to musicie ukończyć grę obiema postaciami. Co ciekawe zebranie przedmiotu wiąże się z tym, że już więcej nie będziemy musieli go zdobywać, nawet jeśli rozpoczniemy nową grę tą samą postacią. To też dotyczy nagród związanych z ukończeniem kolekcji, one również zostają cały czas odblokowane, czyli jeśli w pierwszej rozgrywce Edwardem odblokowaliśmy strzelbę, to w momencie gry rozpoczniemy drugą rozgrywkę już jako Emily, to ta strzelba będzie od razu odblokowana. Bardzo przyjemnie zostało to zaprojektowane, zdecydowanie twórcy tym ułatwili odblokowywanie osiągnięć.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj prawdopodobnie najlepszym elementem całej produkcji, który zaskakująco jest bardzo dobrze wykonany i w żaden sposób nie można się do niczego przyczepić. Może to wydawać się dziwne, ponieważ utworów muzycznych nie ma tutaj aż tak dużo, co w zasadzie działa na korzyść tej produkcji, ponieważ wtedy bardziej skupiamy się na dźwiękach otoczenia, czyli bardziej zagłębiamy się w świat gry. Utwory, które tutaj jednak usłyszymy zostały świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje oraz napięcie zostały odpowiednio zbudowane, dzięki czemu też klimat jest świetnie budowany. Nie ma tutaj jednak żadnego utworu, który jakoś szczególnie zapadałby w pamięci, jednak w samej grze działają jak należy, więc to też jest najważniejsze. Podobnej jakości zostały tutaj wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy wystrzałów z broni, otwieranych drzwi, kroków, płonącego ognia, wiejącego wiatru, tłuczonego szkła, płynącej wody, szelest drzew, i inne tego typu odgłosy. Całość brzmi dosyć naturalnie i całkiem dobrze. Nie da się zaprzeczyć, że całość ścieżki dźwiękowej stoi na wysokim poziomie, dzięki czemu pomaga budować odpowiedni klimat, a to z kolei przekłada się na większą przyjemność płynącą z gry, nawet jeśli inne elementy aż tak dobre nie są.

Voice acting również stoi na dosyć wysokim poziomie, więc również tutaj ciężko znaleźć coś co nie do końca by zagrało, chociaż czegoś tutaj jednak zabrakło. Nie otrzymaliśmy tutaj polskiego dubbingu, więc pozostaje nam angielski. Tutaj muszę przyznać, że aktorzy głosowi zostali naprawdę dobrze dopasowani. Każdy wiedział jaką postać odgrywa, jak ją odgrywać i jak oddawać emocje. Słucha się tutaj dialogów naprawdę przyjemnie, jednak zabrakło mi tutaj jedynie jakiegoś zaskoczenia, czy jakiejkolwiek reakcji na wszystkie nadprzyrodzone elementy, których tutaj doświadczamy, jednak to już bardziej wina scenariusza, a nie obsady aktorskiej. Jak wspominałem, nie otrzymaliśmy tutaj polskiego dubbingu, jednak napisy zostały już przetłumaczone na nasz język. Całość została naprawdę dobrze przetłumaczona, nie zauważyłem żadnych błędów, więc nawet osoby, które nie znają języka angielskiego nie będą miały problemów ze zrozumieniem fabuły.

Grafika

Nie da się zaprzeczyć, że graficznie jest to bardzo ładny tytuł, chociaż nie da się również ukryć, że nie wyciąga z obecnej generacji tego czego byśmy się spodziewali. Warto tutaj zaznaczyć, że ten tytuł został zaprojektowany na komputery oraz konsole obecnej generacji, czyli nie ogramy go na Playstation 4, czy też Xbox One, jednak graficznie prezentuje taki poziom, że bez problemu powinien działać na poprzedniej generacji. To też nie oznacza, że jest brzydka, jest ładna, ale nie jest to ten poziom, którego można było się spodziewać. Tekstury same w sobie są dosyć ładnie wykonane, są szczegółowe oraz sporej rozdzielczości, więc też nie dojrzymy tutaj żadnego rozmazania, czy nachodzenia się tekstur. Zyskują na tym modele przedmiotów, które prezentują się świetnie, chociaż nie możemy za bardzo wchodzić z nimi w interakcję, jeśli twórcy tego nie chcieli, chociaż interakcja z nimi sprowadza się do otwarcia półek, czy szuflad. Dzięki temu również zyskują lokacje, które prezentują się naprawdę ładnie. Trochę słabiej prezentują się postacie, chociaż w swoim zbudowaniu nie można za dużo zarzucić, ponieważ są dosyć ładne i szczegółowe, jednak jest w nich kilka elementów, które nie zagrały zbyt dobrze. Jednym z tych elementów jest zarost na twarzy głównego bohatera, który momentami bardzo się wyróżnia, jakby nie był dopasowany i jego tekstury się mienią, wygląda to dosyć sztucznie. Mimika twarzy też nie powala, a jednym z gorszych widoków jest tutaj widok palących postaci. Niestety niejednokrotnie wygląda to po prostu źle, dosyć sztucznie, zupełnie jakby twórcy nie wiedzieli jak się pali papierosy lub jak wygląda osoba paląca papierosa. Łączy się to poniekąd z animacjami, które wyglądają dosyć naturalnie, jednak w niektórych momentach są dosyć sztywne oraz powolne, co przekłada się chociażby na sztywność podczas starć z przeciwnikami. Pochwalić twórców mogę za projekty przeciwników, może ich nie ma zbyt dużo, jednak zaprojektowani zostali po prostu świetnie. Warto tutaj też wspomnieć, że gra nie posiada żadnych ekranów ładowania, co w zasadzie nie jest niczym dziwnym, czy nowym, ponieważ już od dłuższego czasu możemy coś takiego zaobserwować w różnego rodzaju produkcjach i najczęściej gra ładuje się podczas przerywników filmowych, jednak w tym przypadku twórcy poszli inną drogą. Gra doczytuje kolejne pomieszczenia w momencie w których otwieramy drzwi i o ile w przypadku mniejszych pomieszczeń, mało wyposażonych, działa to dosyć dobrze, jednak jeśli wchodzimy do większego pomieszczenia lub takiego w którym jest dużo modeli, to możemy doświadczyć małych przycięć, czy też widoku doczytujących się tektur na naszych oczach. O ile takie drobnostki jakoś szczególnie mi nie przeszkadzają, tak nie da się zaprzeczyć, że takie rzeczy na obecnej generacji nie powinny już być obecne, zwłaszcza, że konsole są na tyle mocne, aby tego unikać. Warto tutaj jeszcze pochwalić twórców za systemy świateł i cieni, czy odbić na wodzie, to wszystko wygląda po prostu cudownie, ciemne miejsca są rzeczywiście ciemne, a lokacje na bagnie zyskują na klimacie. Jak zatem możecie zauważyć, zabrakło tutaj pewnego dopracowania, prawdopodobnie brak doświadczenia w produkcjach tego typu gier również miał na to swój wpływ, więc może odrobinę dłuższy czas produkcji mógłby być pomocny.

Niestety w kwestiach technicznych również nie jest idealnie, ale też nie ma jakieś wielkiej tragedii. Gra potrafi stracić swoją płynność, jeśli na ekranie zbyt dużo się dzieje, czy też nieraz podczas przechodzenia do doczytującego się pomieszczenia. Zdarzają się tutaj również pewne bugi, jak wchodzenie w tekstury, czy blokowanie się o najmniejsze przedmioty. Na całe szczęście są to dosyć drobne bugi, chociaż w jednym przypadku byłem bliski konieczności wczytania poprzedniego zapisu, ponieważ moja postać się zablokowała. Nie zostałem natomiast ani razu wyrzucony do menu konsoli, więc tyle dobrego. Co ciekawe, większość problemów technicznych jakich tutaj doświadczyłem występowała głównie w drugiej połowie gry. Dokładnie też wtedy można było wyczuć w fabule i rozgrywce pośpiech, tak jakby twórcy na spokojnie opracowali połowę gry i zorientowali się, że ścigają ich terminy przez co druga połowa nie jest aż tak dopracowana.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+klimat potrafi wciągnąć
+prosta, ale przyjemna rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-druga kampania zupełnie zbędna
-odrobinę sztywna walka
-wyczuwalny pośpiech produkcji
-drobne problemy techniczne

Alone in the Dark (2024) to tytuł na który bardzo czekałem, ponieważ seria ta dała życie jednej z moich ulubionych serii, a jako, że klasyczne odsłony są dzisiaj mało grywalne, to taki reboot był świetnym pomysłem. Nie ukrywam, że moje oczekiwania były dosyć wysokie, chociaż spodziewałem się po prostu bardzo dobrego survival horroru. Niestety również nie ukrywam, że zawiodłem się tutaj na poziomie wykonania. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To wcale nie jest zła produkcja, jednak brakuje jej dopracowania i widać, że również zabrakło czasu, co przełożyło się na liczne problemy. Prawdopodobnie przekazanie stworzenie kolejnej odsłony takiej serii producentowi, który w ostatnich latach tworzył jedynie dodatki do serii Titan Quest i nie ma doświadczenia w tego typu grach, również nie było dobrym pomysłem. Tak jak już kilkukrotnie pisałem, potencjał był tutaj spory, jednak widocznie przerosło to twórców.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest czwartą odsłoną cenionych survival horrorów. Omawiany tytuł jest remasterem wydanego w 2008 roku tytułu, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo Wii wyłącznie w Japonii. Wcielając się w trzy postacie przyjdzie nam zmierzyć się z licznymi duchami oraz zbadać sprawę tajemniczego kultu. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Na wyspie Rogetsu, w południowej Japonii, istnieje pewna tradycja przeprowadzania festiwalu Rogetsu Kagura, który ma miejsce raz na dziesięć lat. Podczas jednego z tych festiwali uprowadzonych zostało pięć dziewczynek, które szczęśliwie zostały ocalone przez policjanta Choshiro Kirishime, którzy przybył na wyspę w poszukiwaniu seryjnego mordercy Yo Haibara, którego ostatecznie nie udało mu się złapać. Uprowadzone dziewczynki nie były w żaden sposób zranione, jednak straciły wszystkie wspomnienia. Dziesięć lat później dwójka uratowanych dziewczyn umiera w tajemniczy sposób. Po tym wydarzeniu Misaki Aso oraz Madoka Tsukimori, kolejne dwie uratowane dziewczyny, wybierają się ponownie na wsypę Rogetsu, aby spróbować odzyskać swoje wspomnienia oraz odkryć co tak naprawdę się na niej stało. Śladem dziewczyn wyrusza również Ruka Minazuki, ostatnia z dziewczyn, która jedyne co pamięta, to tajemniczą melodię, dzięki której część wspomnień do niej wraca. Również na zlecenie matki Ruki na wyspę wyrusza Choshiro, który po uratowaniu dziewczynek rzuca pracę w policji i zostaje prywatnym detektywem, co pozwala mu dalej badać sprawę Yo. Jak można się domyślić, wyspa po dziesięciu latach okazuje się być zupełnie pozbawiona żywych istot, a jedynie można gdzieniegdzie zobaczyć przechadzające się dusze. Grupa bohaterów trafi do szpitala oraz sanatorium, gdzie badana była dziwna choroba, zwana Moonlight Syndrome. Zagłębiając się coraz bardziej w wyspę, dziewczyny odkryją nie tylko swoją przeszłość, a również mroczną stronę byłych mieszkańców wraz z ich niepokojącymi obrzędami. Tak mniej więcej prezentuje się ogólny opis fabularny tej odsłony i na pierwszy rzut oka może wydawać się on dosyć standardowy, jednak w praktyce tak nie jest. Historia jest tutaj świetnie napisana, od samego początku do końca utrzymuje gracza w ciekawości co odkryjemy dalej, nawet jeśli możemy pewne elementy przewidzieć, to i tak jesteśmy ciekawi jak zostaną odkryte. Odkrywamy ją tutaj również poprzez liczne notatki, które przedstawiają nam wydarzenia z przeszłości, przed zniknięciem wszystkich ludzi, jak chociażby informacje o chorych, o samej chorobie, notatki chorych, jak i różnego rodzaju rytuałach. Zauważyłem, że młodym graczom zbyt szczególnie nie podoba się odkrywanie historii poprzez notatki, jednak w tej produkcji ma to sens, ponieważ jakby nie patrzeć, to na wyspie nie spotkamy żadnej żywej osoby, a nasi bohaterowie z pewnych względów również nie mogą na siebie trafić. To też nie jest tak, że jak nie zbierzemy żadnej notatki, to nie zrozumiemy historii, jednak nadają one dodatkowej głębi i sprawiają, że całość ma jeszcze większy sens. Sam sposób opowiadania zasługuje na pochwałę, ponieważ twórcy idealnie wyważyli walkę z opowiadaniem historii oraz wspomnieniami postaci. Wyważenie tych trzech elementów spowodowało, że nie odczuwamy tutaj monotonni, więc też ciężko tutaj się wynudzić. Same postacie zostały ciekawie napisane i przedstawione, każdy z nich ma swoją własną historię oraz własną prawdę do odkrycia, ponieważ nawet jeśli przybyli w jednym celu, to na miejscu odkrywają nowy. Nawet sami przeciwnicy nie są bez znaczenia, ponieważ o ile są to duchy, tak każdy ma swoją własną historię, która pokazuje nam dlaczego został tak przedstawiony i dlaczego atakuje w taki sposób, co również odkrywamy poprzez notatki. Wszystko co tutaj opisuje zostało napisane w dużym skrócie, ponieważ istnieje tutaj wiele sekretów, które warto odkryć samemu. Historia została naprawdę bardzo dobrze napisana, stoi na bardzo wysokim poziomie, i nawet jeśli w oryginale została wydana w 2008 roku, tak jakościowo może się równać, a nawet przewyższać, z większością obecnie wydawanych tytułów. Warto tutaj również napisać, że nawet jeśli jest to czwarta odsłona serii Fatal Frame/Project Zero, to fabularnie nie jest ona powiązana z żadną poprzednią odsłoną, więc można na spokojnie do niej podchodzić, co zresztą bardzo polecam, ponieważ jest to jeden z najlepszych tytułów z gatunku survival horrorów.

Zakończenie jest tutaj bardzo ciekawym doświadczeniem, zresztą jak cała fabuła, chociaż też nie jest do końca idealne. Jest ono ciekawe, ponieważ w teorii jest ono dobre, jednak pozostawia taki smutny posmak. Wracające wspomnienia nie zawsze okazywały się tymi dobrymi, a ich waga mogła być przytłaczająca. Bardzo ładnie zostało przedstawione w bardzo emocjonalny sposób, co potęgowane jest przez świetny utwór grający w tle, jak i efekty graficzne. Niestety starcie z finalnym bossem już takie ciekawe nie było, ponieważ okazał się on jednym z prostszych przeciwników, a na pewno najłatwiejszym w porównaniu z trzema poprzednimi odsłonami serii. Mimo wszystko, nawet jeśli samo starcie nie jest aż tak satysfakcjonujące, to zakończenie już jest. Bardzo ładnie zrobione, że aż mi zrobiło się przykro, i to z dwóch powodów, ponieważ ładnie podsumowuje nasze dokonania, ale też się skończyło. Warto tutaj napisać, że w teorii mamy tutaj dwa zakończenia, które zależy od poziomu trudności. Pierwsze z nich odblokowujemy na poziomie łatwym i normalnym, a drugie na poziomie trudnym i koszmarze. Różnice w tych dwóch zakończeniach są kosmetyczne. W tym drugim w tle gra nam inny utwór, a podczas napisów końcowych widzimy dodatkowe zdjęcia dopowiadające niektóre rzeczy. Nie jest to może coś co by krzyczało by zagrać jeszcze raz, jednak na pewno jest to coś wartego zobaczenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś czego na długo nie zapomnicie, nie tylko pod względem na to jak wciąga do dalszej rozgrywki, ale też jakie napięcie buduje oraz jak bardzo straszy. Nie będzie przesadą jak napiszę, że ta produkcja posiada jeden z najsilniejszych klimatów growych, nie tylko w swoim gatunku. Wciąga od samego początku i utrzymuje gracza aż do samego końca, nie zapominając o ciągłym budowaniu napięcia oraz poczuciu izolacji. Sama historia ma tutaj spory wpływ na klimat, głównie przez sposób prowadzenia oraz liczne tajemnice, które są w niej rozłożone. Bardzo spodobało mi się to jak twórcy nie traktują gracza jak idiotę dając mu od razu na tacy podane rozwiązanie różnego rodzaju sekretów, a stopniowo dają wskazówki naprowadzając na to rozwiązanie. Warto tutaj również wspomnieć o tym, że nieraz po przeczytaniu notatki dotyczącej jakieś osoby jej duch może nam się pojawić, nie zawsze jest to od razu, ale za każdym razem podnosi tętno. W całej grze jest wiele takich smaczków, które budują ten klimat. Lokacje również mają swój silny wpływ, ponieważ zostały w ciekawy sposób zaprojektowane. Oczywiście występuje tutaj backtracking, jednak w większości przypadków jak wracamy do odwiedzonych już lokacji, nawet jeśli tylko przez nie przechodzimy, to możemy doświadczyć czegoś nowego. Sam projekt jest przemyślany, po raz pierwszy w serii nie poruszamy się w typowo japońskich budynkach, jakichś świętych miejscach, a „klasycznym” szpitalu oraz sanatorium z ich różnymi sekretami. Rozgrywka przeszła trochę znaczących zmian względem swoich poprzedniczek, chociaż w swoim trzonie to dalej ta sama produkcja. Może wydawać się, że nie będzie ona tutaj zbyt ciekawa lub też nie do końca dopasowana, ponieważ w końcu walczymy tutaj z duchami przy pomocy aparatu, chociaż nie tylko, jednak dosyć szybko to złudzenie się rozmywa. Rozgrywka potrafi być wymagająca, eksploracja jest satysfakcjonująca, a liczne znajdźki tylko zachęcają do ich szukania. Przyczepić mógłbym się jedynie do pokazywania się przedmiotów poprzez skierowanie światła z naszej latarki na nią. Brzmi to całkiem interesująco, jednak niekiedy było to tak upierdliwe, że odechciewało się prób zdobycia jakiegoś nieznanego nam przedmiotu. To wszystko oprawione jest w przyjemną dla oka oprawę graficzną, która może nie jest najładniejsza, widać pewne naleciałości jeszcze z Wii, jednak nie jest źle. Został nałożony tutaj filtr ziarna, bardzo delikatny, dzięki czemu dodaje to całości odpowiedniego mroku oraz klimatu. W tym wszystkim przygrywa nam niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa, zarówno pod względem muzycznym, jak i dźwięków otoczenia. Każdy utwór, jak i każdy odgłos, który usłyszymy podczas gry został świetnie dopracowany. To wszystko może brzmieć jak wychwalanie przez fanatyka danej gry, jednak ciężko jest napisać o czymś co jest tak dobrze dopracowane i przy tym zabrzmieć realistycznie. Z tego też powodu bardzo Was zachęcam do zapoznania się z tym tytułem, nawet jeśli nie jesteście fanami horrorów. Wszystkie elementy, które tutaj opisałem budują niesamowity klimat, który przykuwa uwagę graczy, wpuszcza do swojego świata i pozwala poczuć całą masę emocji. Nie jest on oczywiście idealny, niektóre elementy nie do końca zagrały jak powinny, jak i dla niektórych nie wszystkie rozwiązania dzisiaj będą miały sens, jednak pomimo tego to dalej bardzo mocna pozycja. Jak już wspominałem, warto dać jej szansę, zwłaszcza jeśli lubicie horrory, a jeśli chcecie dopiero zacząć z tym gatunkiem, to też jest dobry tytuł, ponieważ nieraz lepiej rzucić się na głęboką wodę. Klimat to zdecydowanie jeden z najsilniejszych plusów tej produkcji.

W ostatnim czasie jak opisuje horrory, to zwykle zbyt szczególnie się nie rozpisuje opisując straszenie, ponieważ te tytuły nieszczególnie sobie radzą w tej kwestii, jednak tutaj jest zdecydowanie inaczej. Jeśli napiszę, że jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, które kiedykolwiek został wypuszczony na rynku, to nie będzie to wcale przesadą. Sporą robotę robi tutaj klimat, który potęguje najlepsze elementy produkcji. Zaczynając tutaj od poczucia osamotnienia, co jest tutaj silne, chociaż może wydawać się to dziwne, ponieważ jednak mamy więcej niż jednego bohatera/bohaterkę, tak z pewnych względów nie poruszają się oni razem, jak i również nie mogą na siebie natrafić, więc w zasadzie od samego początku jesteśmy sami. Już samo znalezienie się w opustoszałych budynkach powoduje poczucie izolacji, a jak do tego doliczymy to, że jesteśmy jedyną żywą istotą w danym budynku pełnym różnych duchów, to jest to tym bardziej silniejsze. Nie można zapomnieć tutaj o ciągłym budowaniu napięcia, chociażby przez samą ścieżkę dźwiękową. Każde pomieszczenie posiada swój utwór, który już sam w sobie może sprawić, że stajemy się czujniejsi. Walki wcale nie ma tutaj dużo, jednak poruszanie się po ciemnych korytarzach, czy przeszukiwanie zagraconych pomieszczeń, sprawia, że stajemy się bardziej przygotowani na starcia z wrogami, co wcale nie musi mieć miejsca. Sama walka z przeciwnikami potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Walka przy pomocy aparatu może wydawać się śmieszna, jednak jak się walczy z duchami, to potrafi podnieść tętno. Naszymi przeciwnikami są duchu i może w tej odsłonie mniej przeciwników porusza się po suficie, czy lata, chociaż i takie się zdarzają, tak walka z kimś kto potrafi zniknąć na naszych oczach i wyjść ze ściany obok nas, sprawia, że stajemy się czujniejsi, a starcie z więcej niż jednym przeciwnikiem jest ciekawym doświadczeniem. Oczywiście nie można również zapomnieć o jednym z elementów, który sprawił, że ta seria stała się przykładem dla innych gier tego gatunku, czyli wykonanie jumpscare’ów. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że zwykle nie mam o nich nic dobrego napisania, ponieważ nie są zbyt dobrze wykonane. Tutaj stoi to na najwyższym możliwym poziomie i to z wielu powodów. Nie są przewidywalne, odpowiednio dopasowane do całej produkcji i potrafią podnieść ciśnienie. Ciężko tutaj jest to dokładnie opisać bez żadnych spoilerów, jednak mogę Wam napisać, że nieraz czytając jakąś notatkę o jakieś osobie, to duch tej osoby może się pojawić za naszą postacią, przy nas, czy jak zaczniemy się wycofywać. Zdarzyło mi się nawet podskoczyć na krześle, co właściwie się nie zdarza, więc jest tutaj dobrze. Cały klimat, budowanie napięcia, genialne jumpscare’y, i wiele więcej składa się tutaj na niepowtarzalne poczucie strachu. Ciężko jest to opisać, ponieważ to trzeba poczuć na własnej skórze, więc też bardzo polecam ten tytuł, jeśli szukacie strasznych doznań.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w dwóch większych obszarach. Te obszary to oczywiście szpital oraz sanatorium, chociaż te dwie są tak właściwie połączone, jednak pełnią swoje zupełnie inne role w fabule. Jak zatem również można się domyślić, zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pokoje pacjentów, gabinety pielęgniarek, stołówkę, gabinet dyrektora, izolatkę, schowek pod schodami, różnego rodzaju podziemia, jak i inne tego typu miejsca. Jest ich tutaj naprawdę wiele, jednak nie do każdego miejsca możemy się dostać od razu, niektóre wymagają klucza, bądź też specjalnego zdjęcia, niektóre są otwierane przez ducha, czyli też w większości przypadków kolejne lokacje otwierają się wraz z postępami fabularnymi. Każde z nich jest bardzo przyjemnie zaprojektowane, nie widać w nich aż tak bardzo japońskiego stylu, jak to było chociażby w poprzednich częściach, jednak dalej są tutaj pewne nutki tego klimatu. Lokacje są dosyć ciemne, często pełne różnego rodzaju modeli z którymi w większości niestety nie możemy wchodzić w interakcję. Nie znajdziemy tutaj pustych lokacji w każdej można coś znaleźć. Oczywiście występuje tutaj backtracking, o którym już wspominałem, jednak poprzez niego ujawniają się nowe sekrety znanych miejsc, co również ciekawe to co robimy jedną postacią może wpłynąć na druga, jak chociażby działające windy. Przyjemnie się każde z tych miejsc eksploruje, nawet jeśli czasami jest strach gdzieś zaglądać, co ma swój bardzo pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj akurat jednym z najmniej skomplikowanych elementów tej produkcji, jednak nie oznacza to, że jest słabszy, ponieważ na swój własny sposób jest bardzo ciekawy i wbrew pozorom dosyć oryginalny. Będziemy tutaj eksplorować, zbierać przedmioty, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Warto tutaj wspomnieć, że w ciągu całej gry wcielamy się w trzy postacie – Rukie, Misaki oraz Choshiro. Sterowana postać zmienia się co rozdział i każdą z nich odkrywamy inną część historii, jak i doświadczamy zupełnie innych rzeczy. Jako, że niektóre rozdziały potrafią być trochę dłuższe, to między nimi mamy krótkie podsumowanie co dana postać doświadczyła poprzednim razem jak ją sterowaliśmy. Nie będę ukrywał, że to świetny pomysł, ponieważ przy takiej ilości sterowanych postaci, nawet jeśli wydaje się, że nie jest ich dużo, pewne szczegóły mogą nam wylecieć z pamięci. Eksploracja jest tutaj podstawą, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę, dostajemy cel i musimy go na swój sposób zrealizować. Chociaż to też nie jest jakoś szczególnie skomplikowane, ponieważ nawet jeśli nie do końca wiemy gdzie iść, to jak znajdziemy się w odpowiednim miejscu pojawi się duch, który będzie szedł w danym kierunku i pójście za nim zwykle doprowadzi nas do celu. Teoretycznie można napisać, że jest to prowadzenie za rączkę, jednak nie jest to tak częste jak mogłoby się wydawać. Pokazywanie się ducha za którym musimy podążać często też okazuje się pułapką, jak i również pokazuje nam, że pójście w przeciwnym kierunku pozwoli nam znaleźć dodatkowe przedmioty. Odszukiwanie przedmiotów jest tutaj dosyć oryginalne, ponieważ nie widzimy tych przedmiotów na pierwszy rzut oka, niezależnie czy są to notatki, przedmioty leczące, czy kryształy. Gdy znajdujemy się w pobliżu jakiegoś przedmiotu w prawym, dolnym rogu wyświetla się symbol, który świeci coraz mocniej, gdy się zbliżamy do danego przedmiotu. By stał się dla nas widoczny musimy nakierować na niego źródło światła z naszej latarki. Brzmi to bardzo ciekawie, na konsoli Nintendo Wii było bardzo przyjemne, nawet w wersji na Playstation 5 również jest ciekawym doświadczeniem, jednak bywa też niezwykle irytujące. Niektóre przedmioty dosyć szybko się pojawiają, jednak niektóre z nich są bardzo irytujące do znalezienia, nawet jeśli nasz sygnalizator świeci już najjaśniej, to i tak nieraz sprawienie by przedmiot się pojawił jest niezwykle ciężkie, zwłaszcza, że sterowanie latarką przy pomocy gałki pada nie jest tak swobodne niczym kontrolerem z Wii. Niestety nieraz przez takie problemy porzucałem niewiadome mi przedmioty by nie marnować na nich czasu. System sam w sobie jest ciekawy, jednak powinien być bardziej dopasowany do innych konsol. Podnoszenie tych przedmiotów również różni się od klasycznego sposobu w tego typu grach. Tutaj by podnieść przedmiot musimy przytrzymać przycisk aż do momentu złapania go przez naszą poznać. Jest to dosyć dziwny system, który wynika z tego, że niektóre z nich są chronione przez duchy, więc nieraz podczas próby podniesienia pojawi się ręka ducha, która spróbuje nas złapać, jeśli nas złapie, to musimy się od niej wyrwać, jednak tym sposobem tracimy również przedmiot, który mieliśmy podnieść. Oczywiście możemy uniknąć złapania przez rączkę ducha, wystarczy odpowiednio wcześniej zacząć wycofywać swoją dłoń. Może trochę to spowalnia rozgrywkę, jednak nie da się ukryć, że buduje to pewne napięcie, nie jesteśmy zawsze pewni, czy dany przedmiot jest bezpieczny do podniesienia. W czasie eksploracji natrafimy również na różnego rodzaju zagadki. Będziemy tutaj odszukiwali przedmiotu by użyć go w odpowiednim miejscu, wyszukiwali kodów, rozwiązywali układanki, a także inne tego typu aktywności. W większości przypadków dana zagadka zaczyna się od konieczności zrobienia zdjęcia danemu miejscu, dzięki czemu pokazuje nam się miejsce w którym ukryty jest potrzebny przedmiot lub też hasło. Miejsca pokazane na tych zdjęciach znajdują się w odwiedzonych przez nas lokacjach i są to dosyć charakterystyczne miejsca, że raczej nikt nie powinien mieć z nimi problemów. Nie da się ukryć, że poziom trudności tych zagadek nie stoi na wysokim poziomie, wręcz można napisać, że są banalnie proste, chociaż mogą nas zatrzymać układanki, jeśli nie jesteście w nich zbyt silni, tak jak ja. Stanowią natomiast bardzo przyjemne urozmaicenie rozgrywki. Ukończenie całej gry na normalnym poziomie trudności zajęło mi około trzynastu godzin, co jest całkiem odpowiednim czasem zapełnionym ciekawą zawartością oraz interesującą fabułą.

Walka pełni tutaj znaczącą rolę, głównie dlatego, że to dzięki niej zasłynęła, chociaż wbrew pozorom nie ma tutaj jej aż tak dużo jak mogłoby się wydawać. Zacznijmy od naszych przeciwników, którzy są tutaj naprawdę ciekawym typem wrogów. Są to dusze mieszkańców oraz pacjentów wyspy na która trafiamy, więc też w większości przypadków się nie powtarzają. Oczywiście niektóre są do siebie podobne wyglądem ze względów na pewne wierzenia. Z niektórymi przeciwnikami walczymy więcej niż raz, jednak gra nie udaje, że to są zupełnie nowi wrogowie, głównie dlatego, że są to dusze o których mogliśmy przeczytać w notatkach lub też są ważne dla fabuły. Każdy z nich ma również swój sposób ataku oraz szybkość poruszania, jak i ataków. W porównaniu z poprzednimi częściami mało jest tutaj duchów, które latają, atakują z sufitu, czy podłogi, chociaż i takie się tutaj zdarzają. Podczas walki po zadaniu im obrażeń, lub po to by nas zmylić, znikają nam z radaru i pojawiają się w losowym miejscu wokół nas. Już starcie z jednym przeciwnikiem bywa stresujące, a jeśli zostaniemy zaatakowani przez dwie lub trzy dusze, to już zaczyna się niezła zabawa. Walczymy tutaj głównie przy pomocy Aparatu Obscura, który został stworzony do egzorcyzmowania dusz. W momencie nacelowania centrum obiektywu na twarzy ducha zbiera się energia, która wykorzystywana jest do zadawania obrażeń przeciwnikom. Oczywiście, czym więcej energii zbierzemy tym większe obrażenia zadamy, a gdy załadujemy energię w pełni, to wykonamy Zero Shot, który zadaje spore obrażenia. Warto spróbować wykonywać ten typ ataku, jednak nie jest to takie proste, gdy walczymy z szybszym przeciwnikiem, wykonującym uniki, czy po prostu w momentach jak walczymy z większą liczbą przeciwników. Dużo potężniejszym atakiem jest Fatal Frame, który wykonujemy na jakieś pół sekundy przed atakiem przeciwnika, a po nim możemy wykonać dwa kolejne na które mamy coraz mniej czasu. Jest on dosyć ciężki do opanowania, zwłaszcza przy szybszych przeciwnikach, jednak warto się go wyuczyć, ponieważ w niektórych starciach może nam pomóc zaoszczędzić nerwów. Warte wspomnienia jest to, że robienie zdjęć zużywa klisze. W ciągu gry natrafimy na różnego rodzaju klisz, które różnią się zadawanymi obrażeniami oraz szybkością przeładowania. Podstawowe są nieskończone, jednak są też najsłabsze i jeśli chcemy na nich polegać, to trzeba nauczyć się wykonywać Fatal Frame’y. Klisze możemy znaleźć podczas eksploracji oraz również zakupić w sklepie w miejscu zapisu. Za pokonywanie przeciwników otrzymujemy punkty, które możemy wykorzystać do zakupu przedmiotów leczących oraz klisz, jak i również elementów kosmetycznych, jeśli je odblokowaliśmy. W czasie eksploracji możemy natrafić również na ulepszenia oraz obiektywy do aparatu. Ulepszeń wcale nie ma tak dużo, jednak te które możemy znaleźć potrafią być przydatne, jak chociażby możliwość zobaczenia paska zdrowia ducha. Obiektywy są z kolei czymś w rodzaju umiejętności aktywowanych, a tych możemy mieć trzy jednocześnie, które wymieniamy podczas walki. Tymi umiejętnościami jest chociażby możliwość wykonania potężniejszego ataku, czy też spowolnienie lub całkowite zatrzymanie ducha. Początkowo może wydawać się to trochę skomplikowane, zwłaszcza, że sama walka przy pomocy aparatu nie wydaje się zbyt poważna, jednak jak już się to trochę opanuje i stoczy się kilka pojedynków, tak można się przekonać, że jest ona po prostu świetna. Nie tylko budzi emocje, ale też jest bardzo immersyjna. Nowością w tej serii jest walka przy pomocy latarki, którą wykorzystuje Choshiro. Nie jest to zwykła latarka, ponieważ ta wykorzystuje moc światła księżyca, więc jak też można się domyślić, nie wykorzystuje ona klisz, ani niczego wymiennego, a energię księżyca, gdy ona nam się skończy, to musimy trochę odczekać by się ponownie naładowała. W przypadku walki latarką nie mamy dostępu do Zero Shotów oraz Fatal Frame’ów, jednak za to obszar, jak i odległość, ataków jest większa, więc też z tego powodu Choshiro częściej walczy z większą ilością przeciwników. Nie będę ukrywał, że walka latarką jest bardziej dynamiczna, chociaż nie budzi aż takich emocji jak walka aparatem. Tutaj jeszcze warto napisać, że mamy dwa sposoby na sterowanie celowaniem aparatu oraz latarki. Pierwszy z nich, to klasycznie prawą gałką na padzie, a drugim jest sterowanie samym padem. Nie ukrywam, że ten drugi sposób jest dosyć ciekawy i przyjemnie zrealizowany, jednak po kilku starciach wyłączyłem tę opcję by niepotrzebnie nie męczyć rąk, czym też nic nie straciłem z immersji. W trakcie gry znajdziemy również niebieskie oraz czerwone kryształy, które służą do ulepszania aparatu/latarki oraz obiektywów. Zwiększamy tym sposobem statystyki naszego sprzętu, jak zadawane obrażenia, szybkość wymiany kliszy, czy w przypadku latarki, szybkość ładowania energii. Warto jednak pamiętać, że kryształy, jako jedyne przedmioty w grze, są wspólne dla wszystkich postaci, więc ulepszając aparat jednej postaci możemy tym samym osłabić resztę, także wkrada się tutaj pewne strategiczne myślenie, czy będziemy ulepszać jedną postać, czy może rozłożymy kryształy po równo na każdą postać. Sama gra potrafi być wymagająca, chociaż na początku mamy wybór między dwoma poziomami trudności – łatwym i normalnym. Po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy tryb trudny, a po ukończeniu gry na trudnym, to odblokowujemy poziom koszmarny. Na całe szczęście wyższe poziomy trudności możemy przechodzić w trybie nowej gry plus, zachowując tym samym wszystkie ulepszenia oraz zawartość ekwipunku, poza kluczowymi przedmiotami. Jest to pomocne, ponieważ na wyższych poziomach duchy są silniejsze, wytrzymalsze i bardziej agresywne, jak i również niektóre przedmioty przestają być dostępne w sprzedaży w punktach zapisu. Wszystko co tutaj opisałem może wydawać się dziwne, jak i również dosyć proste w swojej budowie. Nie da się ukryć, że po części tak właśnie jest, jednak też nie da się ukryć, że każdy z tych elementów jest niezwykle satysfakcjonujący oraz klimatyczny. Oczywiście nie każdy element został dopracowany, niektóre cierpią jeszcze na pozostanie w erze Wii, jednak mimo wszystko nie są to jakieś szczególnie duże błędy, które by wybijały nas z klimatu, czy psuły doznania. Warto zagrać, jeśli oczekujecie czegoś nowego, wymagającego i satysfakcjonującego.

Role znajdziek pełnią tutaj zjawy oraz lalki hozuki, których jest tutaj całkiem sporo. Jak można się też domyślić, nie „zbieramy” tych znajdziek w klasyczny sposób, a po prostu robimy im zdjęcia. Zjawy to dusze, które nie są agresywnie do nas nastawione, a przynajmniej w danym momencie. Pojawiają się one w konkretnych miejscach i jesteśmy o tym informowani poprzez sygnały dźwiękowe, jak i delikatnie zmieniony obraz. W porównaniu do innych znajdziek z innych gier, zjawy są czasowymi znajdźkami, więc jeśli nie uda nam się zrobić im zdjęcia w czasie w którym są obecne, to stracimy możliwość ich zdobycia. Nie ukrywam, że jest to dosyć ciekawy rodzaj zbieractwa, jednak wymagający wiedzy kiedy się pojawiają oraz odpowiedniej szybkości, ponieważ czasami jest ciężko zrobić zdjęcie ducha, który biegnie w pewnej odległości od nas i szybko się oddala, więc bywa to dosyć irytujące. Najbardziej irytujące jest to, że nie zawsze gra uznawała nasze zdjęcia, rozgryzienie tego systemu zaliczania. Czasami wystarczy, że na zdjęciu widać głowę ducha i zdjęcie jest zaliczone, a nieraz miałem sytuację, że cały duch był widoczny, ale chyba kąt był zły, bo nie było ono zaliczane. Lalki hozuki są przedmiotami w których to pewna osoba umieściła fragmenty swojej duszy, więc też te lalki są przeklęte, a naszym zadaniem jest je oczyścić, czyli również zrobić im zdjęcie. Są one poukrywane w całej grze, niektóre są bardziej widoczne, niektórych trzeba faktycznie poszukać. Z nimi akurat są dwa problemy, pierwszy to kąt zdjęć, bywa to irytujące, ale tutaj przynajmniej nie mamy limitu czasowego, a drugim problemem jest to, że po zrobieniu zdjęć te lalki nie znikają, a pozostają w miejscu i są widoczne również w innych rozdziałach. Problemem jest tutaj to, że niejednokrotnie kończąc rozgrywkę jednego wieczoru i wracając następnego marnowałem czas próbując zrobić zdjęcie jakieś lalce, ponieważ zapomniałem, że już je zrobiłem podczas poprzedniego posiedzenia w innym rozdziale. Nie da się ukryć, że są dosyć oryginalne, a także dosyć przemyślane, jednak zabrakło im kilku szlifów, aby być w pełni przyjemnymi.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie można się przyczepić, nawet jeśli szukałoby się czegokolwiek na siłę. Jak już wspominałem wcześniej, ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z elementów, który najbardziej wpływa na budowanie odpowiedniego klimatu, jak i również napięcia. Samych utworów wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, zdecydowanie więcej niż w którejkolwiek poprzedniej części. Każde pomieszczenie ma teraz swój własny motyw, co nieraz sprawia, że nie czujemy się zbyt pewnie lub przygotowujemy się na starcie, które wcale nie musi mieć miejsca. Utwory też całkiem zapadają w pamięci, zwłaszcza dwa ostatnie utwory, które słyszymy podczas zakończeń, aż tak są dobre oraz klimatyczne, że nawet słuchanie ich poza grą wywołuje pewne emocje. Zostały one świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu właśnie te napięcie jest budowane, razem z całą gamą różnych emocji, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat. Nie można zaprzeczyć, że pod względem jakości ścieżka dźwiękowa stoi na wysokim poziomie nawet dzisiaj w porównaniu do największych produkcji. Podobnej jakości zostały wykonane również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, upadających przedmiotów, płonącego ognia, wiejącego wiatru, płynącej wody, i inne tego typu odgłosy. Nie można również zapomnieć o odgłosach wydawanych przez duchy, które potrafią zjeżyć włosy na ciele, zwłaszcza jak spokojnie eksplorujemy i za naszymi plecami usłyszymy te niepokojące odgłosy. Pojawiają się tutaj również różne efekty dźwiękowe, które głównie objawiają się podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że całość brzmi naprawdę dobrze i powoduje, że chce się grać, nawet jeśli do końca nie czujemy się pewni. Całość świetnie działa na gracza, dzięki czemu klimat stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdecydowanie pozycja warta zagrania, aby odczuć to wszystko na własnej skórze.

Voice acting w żadnych wypadku nie odstaje jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. Po raz pierwszy w serii twórcy udostępnili jedynie japoński dubbing, a nie tylko angielski. Niektórym może to przeszkadzać, jednak brzmi to zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że całość jest oparta o japońskie mity i wierzenia. Aktorzy głosowi zostali świetnie dopasowani, świetnie wczuli się w grane przez siebie postacie, wiedzą jak oddawać emocje i brzmi to naprawdę dobrze, chociaż tak naprawdę dialogów nie ma tutaj jakoś szczególnie dużo. Różnego rodzaju dialogi, bardziej monologi, słyszymy tutaj w momentach jak postać wspomina pewne wydarzenia. Oczywiście nie potrafię mówić w języku japońskim, więc też nie rozumiem dialogów i tutaj przychodzą na pomoc angielskie napisy. Niestety nie mamy otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, chociaż język momentami jest bardziej zaawansowany, zwłaszcza jeśli czytamy notatki o różnego rodzaju badaniach oraz o samej chorobie. Także jakaś znajomość języka jest tutaj potrzebna, aby w pełni zrozumieć historię, więc trzeba liczyć, że fani stworzą spolszczenie w wersji na PC.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy pamiętać, że pierwotnie ten tytuł został wypuszczony w 2008 roku jako tytuł ekskluzywny na konsoli Nintendo Wii, a dopiero w 2023 roku został wypuszczony na konsole ósmej i dziewiątej generacji, jak i również na PC. Nie jest to w żadnym przypadku remake, a remaster, więc też oprawa graficzna została jedynie odświeżona, a nie wykonana na nowo. Widać tutaj pewne naleciałości ze starej konsoli, jednak zostały tutaj poprawione efekty świateł i cieni, jak i również postaci, więc jakość na pewno stoi na odpowiednim poziomie. Tekstury prezentują się tutaj naprawdę dobrze, są dosyć szczegółowe oraz nie widać żadnych poszarpanych krawędzi, chociaż momentami mogą wydawać się trochę zbyt płaskie, jednak nie ma takich momentów zbyt dużo. Bardzo na tych teksturach zyskują modele, a później z kolei zyskują na tym również lokacje, które odwiedzamy. Modele są bardzo szczegółowe, wykonane w odpowiednim stylu, aby pasowały do różnych stylów pomieszczeń, jednak nie ze wszystkimi możemy wchodzić w interakcję, chociaż można napisać, że ze zdecydowaną większością nie wchodzimy w jakąkolwiek interakcję. Nie da się ukryć, że modele pełnią tutaj funkcję wypełniaczy, aby lokacje nie wyglądały na puste, jednak nie da się ukryć, że są całkowicie ładne i nie raz znajduje się jakiś przedmiot, który możemy podnieść, chociaż i tak normalnie go nie widać. Wspomniałem o poprawionym systemie świateł i cieni, który prezentuje się tutaj po prostu nieziemsko. Bardzo ładnie to widać w wąskich korytarzach, czy pomieszczeniach pacjentów, a nawet w takich w których światło pełni główną rolę. Modele również zostały odświeżone, zarówno główna obsada, jak i duchy krążące po wyspie. Żywych postaci nie mamy tutaj aż tak dużo, więc tutaj nie można pisać, że jakieś się powtarzają, jednak na pewno można napisać, że wyglądają bardzo ładnie, zwłaszcza żeńska obsada na której można zawiesić oko. Może ich stroje niespecjalnie pasują do tego typu wycieczki, jednak ładnie się prezentują. Jak już jesteśmy przy ubraniach, to trzeba wspomnieć, jak świetnie została wykonana ich fizyka. Podczas poruszania się fragmenty ubioru się poruszają, mocniej jeśli biegniemy, czy schodzimy po schodach. Tutaj można posłużyć się przykładem jednej z bohaterek, która nosi łańcuszek i na plecach zwisa kawałek łańcuszka, więc przy szybszym ruchu możemy zauważyć jak on odbija się o jej plecy. Wygląda to naprawdę przyjemne, nawet jeśli są to takie mało istotne szczegóły, a jakby tego było mało, to łączy się również z systemem świateł i cieni, co potęguje ten cały urok. Same animacje są równie ładne, całkiem płynne, nawet jak momentami podnoszenie przedmiotów, czy też otwieranie drzwi, wygląda trochę sztucznie, tak jest na co popatrzeć. W podobnej jakości zostali również wykonani nasi przeciwnicy u których również ciężko jest o klony, chociaż i takie się zdarzają, co w zasadzie jest kwestią ubioru. Pod względem animacji również to ten sam poziom, jednak warto tutaj wspomnieć o poruszaniu się i wyłanianiu się duchów ze ścian. Niby nie jest to nic szczególnego, ponieważ w wielu grach przy użyciu kodów możemy przenikać przez ściany, jednak jest to tak naturalnie, i jednocześnie niepokojąco, wykonane, że po prostu budzi podziw. Na całość oprawy został nałożony delikatny filtr ziarna, który ma symulować filmowość obserwowanej akcji, co wbrew pozorom wygląda dosyć dobrze, ponieważ jest on naprawdę delikatny. Wzmacnia się jedynie w momentach starć z potężniejszymi przeciwnikami, jak i we wspomnieniach. Zwykle nie jestem fanem tego typu filtra w grach, jednak tutaj został całkiem dobrze wykorzystany i wykonany. Całość nie tylko zyskuje na pewnej filmowości, a również na stworzeniu odpowiedniego mroku i tym samym nastroju. Oprawa graficzna w tym tytule nie może równać się z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, jednak stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu też pomaga budować odpowiedni klimat.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od samego początku aż do samego końca, nie doświadczyłem też żadnych większych bugów, jak również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał naprawdę dobrze zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna fabuła
+wciągający klimat
+jeden z najstraszniejszych horrorów
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+oprawa graficzna przeszła próbę czasu

Minusy:
-drobne nieprzystosowanie rozgrywki do nowszych konsol

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest produkcją w którą by zagrać trzeba było kombinować z nielegalnymi kopiami, jak i fanowskimi tłumaczeniami, więc bardzo ucieszyłem się w momencie ogłoszenia pracami nad przeniesieniem jej na nowe konsole. Nie ukrywam, że jako fan growych horrorów udało mi się ukończyć już wersję na Wii, jednak od lat nie miałem z nią styczności, więc też wiele elementów wyleciało mi z pamięci, także było to całkiem świeże doświadczenie. Pamięć czasami sprawia, że rzeczy z naszej przeszłości wydają się lepsze niż faktycznie były, więc też moje oczekiwania były trochę ochłodzone, a jednak zostały one bardzo przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam ocenę 9+/10. To bardzo dobra produkcja, która powinna być przykładem dla twórców growych horrorów jak powinna wyglądać produkcja, która nie tylko ma świetną fabułę, a również potrafi porządnie wystraszyć. Tytuł wręcz obowiązkowy dla fanów horrorów, a nawet dla osób, które nie czują się zbyt silni w tym gatunku, aby w końcu się przełamać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Bendy and the Dark Revival – Recenzja

Bendy and the Dark Revival jest pierwszoosobową grą akcji utrzymaną w klimacie survival horroru. Stanowi również kontynuację wydanej w 2017 roku gry Bendy and the Ink Machine. Wcielając się w zupełnie nową protagonistkę, która została uwięziona w pełnym atramentowych potworów w opuszczonym studiu animacji. Jak zatem prezentuje się nowa odsłona na tle poprzedniczki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Joey Drew Studios.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Audrey, animatorki w studiu Joey Drew Studios, która pracuje do późna nad nową animacją, aż do takiego stopnia, że została sama w pracy. Korzystając z przerwy postanowiła się przejść po kawę, aby się rozbudzić. Na swojej drodze spotyka Wilsona, dosyć upiornego woźnego, z którym to nieszczęśliwie utknęła w windzie. Udało im się jednak wydostać na piętrze na którym przetrzymywane są pamiątki oraz dziwna, jak i tajemnicza maszyna, i aby móc wrócić na swoje piętro, a nawet wyjść z tego budynku, Audrey musi pomóc Wilsonowi w odnalezieniu rozrzuconych przedmiotów i ustawić na odpowiednich filarach. Po wykonaniu zadania okazuje się, że to pułapka zastawiona przez Wilsona, który uruchomił maszynę z której to zaczął wypływać atrament, który w pełni wypełnia pomieszczenie topiąc postacie. Audrey budzi się jakiś czas po tych wydarzeniach w dosyć zapuszczonej oraz mrocznej wersji swojego miejsca pracy. Szybko też okazuje się, że jej ciało zostało opanowane przez atrament, po korytarzach poruszają się koszmarne stwory, a tym wszystkim włada sam Wilson, który dodatkowo wzywa do siebie bohaterkę. Jak można się domyślić, zagubiona i zdezorientowana kobieta postanawia się wydostać z tego budynku, jednocześnie próbując odkryć co sprawiło, że znajduje się w tym koszmarze. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabuły tej odsłony, no i tutaj trzeba napisać, że jest to bardzo ogólny opis, ponieważ jest tutaj trochę więcej niż konieczność ucieczki. W historii jest wiele wątków, które powoli się rozwijają, jednak nie jest to nic skomplikowanego, bardziej dotyczy to rozwiązań wszelkich tajemnic z poprzedniej odsłony. Nie będę ukrywał, że nawet pomimo tej prostoty, to bardzo przyjemnie się ją odkrywa i teraz te rzeczy, które mogły zastanawiać lub nie do końca miały sens w poprzedniej odsłonie, tak tutaj zostają wyjaśnione i nabierają sensu. W tej odsłonie zostaje bardziej rozwinięty świat przedstawiony, spotykamy znane już postacie, jak i poznajemy nowe. Historię poznajemy tutaj przez dialogi, jak i przerywniki filmowe, jednak możemy ją rozwinąć poprzez czytanie licznych notatek oraz słuchanie nagrań audio. Same notatki oraz nagrania nie są wymagane do poznania w pełni fabuły, co dla niektórych może być plusem, a jedynie rozwijamy historię świata, ponieważ w nich zawarte są informacje sprzed przemiany studia w ten koszmar, w trakcie przemiany, jak i długo po niej. Nie będę ukrywał, że przyjemnie się to wszystko odkrywało, jedyne do czego mógłbym się w historii przyczepić, to w pewnym momencie robi się trochę naiwna, jednak nie mogę za dużo tutaj napisać, ponieważ to następuje w ostatnim rozdziale gry, jednak na całe szczęście nie jest to jakoś rażąco głupie, czy przeszkadzające, no i w sumie jest to dosyć typowe dla tego typu gier. Nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć ciekawa, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki i co najważniejsze, lepiej opowiada swoją historię, jak i uzupełnia poprzednią. Fani poprzedniej odsłony powinni być jeszcze bardziej zadowoleni po ukończeniu tej, lepszej i udoskonalonej, części

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, jednak tylko jedno z nich możemy zdobyć w normalny sposób, pozostałe są sekretne. Te zakończenia zostały podzielone na sekretne, szalone i normalne. Sekretne zostało wykonane w stylu znanym z serii Far Cry, czyli po rozpoczęciu gry musimy nie ruszać się przez około dwadzieścia minut, a zdecydowanie szybciej zobaczymy napisy końcowe. Nie będę ukrywał, że nie spodziewałem się tutaj czegoś takiego, jednak zostałem miło zaskoczony, ponieważ to taki ciekawy element, który urealnia świat gry. Szalone zakończenie odblokowujemy poprzez zebranie wszystkich specjalnych ksiąg poukrywanych w całej grze. Samo w sobie jest dosyć tajemnicze, dla niektórych może być zabawne, jednak na pewno jest trochę przerażające. Może nie mówi za wiele, jednak rzuca zupełnie inne światło na wszystkie wydarzenia w których braliśmy udział. Normalne zakończenie odblokowujemy poprzez ukończenie fabuły, bez żadnych innych wymagań. Jest ono ciekawsze od reszty, ponieważ stanowi finał naszej drogi, który został poprzedzony świetnym etapem końcowym. Jak można się też domyślić, można je nazwać dobrym zakończeniem, ale z pewnym zwrotem akcji, które sprawiło, że jest otwarte na kontynuację. Na pewno można napisać, że jest satysfakcjonujące i możemy się zastanawiać jak dalej zostanie to pociągnięte, jeśli oczywiście twórcy zdecydują się na kontynuacje. Świetne podsumowanie i na pewno spory plus tej produkcji.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, a nawet trzeba przyznać, że jest on tutaj bardzo silny. Nie będę ukrywał, że to okazało się dla mnie dosyć sporym zaskoczeniem, w pozytywnym znaczeniu, ponieważ poprzednia odsłona miała ciekawy pomysł, jednak jej wykonanie nie stało na najwyższym poziomie. Widać po tej odsłonie, że twórcy zauważyli co nie do końca zagrało w poprzedniczce i naprawili oraz usprawnili to w swojej najnowszej produkcji. Fabuła sama w sobie potrafi zaciekawić na dłuższe chwile, nawet jeśli sama nie jest zbyt skomplikowana i w niewielu momentach trochę naiwna, tak wykonana w ciekawy sposób. Główna bohaterka bardziej zachęca do siebie niż jej poprzednik, co zawsze jest plusem. Lokacje również mają spore znaczenie, ponieważ ich konstrukcja, jak i styl graficzny, powodują pewien niepokój, jednak też w pewien sposób zachęcają do eksploracji. W parze z nimi idzie również przyjemna rozgrywka, która co prawda cierpi na zbyt małą różnorodność przeciwników oraz niezbyt wymagające zagadki, jednak eksploracja, różne możliwości starć, walki z bossami, a nawet same znajdźki dosyć to wynagradzają. Nie można również zapomnieć o atramentowym demonie, którego pojawianie się potrafi przyśpieszyć tętno. To wszystko zostało oprawione w bardzo ładną oprawę graficzną, co głównie wynika ze świetnego stylu graficznego, który jest udoskonaloną wersją tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniczce. Jakby tego było mało, to mamy tutaj również świetną ścieżkę dźwiękową, która potęguje ten klimat i sprawia, że przyjemniej się gra. To wszystko tworzy naprawdę ciekawy, a nawet dosyć oryginalny, klimat. Nie jest on oczywiście idealny, ta produkcja posiada swoje problemy, jednak jest w niej również wiele elementów, które sprawiają, że gra się bardzo przyjemnie, jak i jesteśmy do niej przyciągani.

Nie będę ukrywał, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, jednak nie można też napisać, że nie straszy w ogóle. To straszenie opiera się na jump scarach, których na całe szczęście nie ma zbyt dużo, ale za to działają całkiem dobrze, ponieważ ich się nie spodziewamy. Mamy tutaj pewien sekret, który sprawia, że śledzi nas pewien jump scare i to do końca gry. Trzeba przyznać, że został świetnie przemyślany i jest całkiem ciekawy, jednak jak już się trochę pogra, to można zauważyć, że ta losowość pojawienia się jej, jest dosyć sztuczna, ponieważ są wytyczone miejsca w których się pojawia. Mimo wszystko jest to ciekawy sekret, który faktycznie podnosi ciśnienie. Nie można również zapomnieć o ciągłym budowaniu napięcia poprzez świetne lokacje, jak i również możliwość pojawienia się atramentowego demona. Muszę przyznać, że w tej odsłonie obawiałem się go nawet bardziej niż w poprzedniej. Nie jest to może najstraszniejszy tytuł, nawet taki, który znalazłby się w jakiejkolwiek topce, jednak nie jest też najgorszy, całkiem dobry i dla amatorów gatunku wręcz może być idealny.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w jednym studiu animacyjnym. Zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pracownie animacyjne, produkcję zabawek, miejsca odpoczynkowe, pewne apartamenty, maszynownie, kanały, wystawę pamiątek, jak i inne tego typu miejsca. Nie zawsze te miejsca mogą wydawać się być powiązane ze studiem animacyjnym, jednak to wszystko jest wyjaśnione w fabule, co sprawia wrażenie całkiem przemyślanego. Każde z miejsc, które odwiedzamy jest dosyć ładne, jeśli piszemy o horrorowym stylu, są również porządnie wypełnione, dzięki czemu nie ma wrażenia pustych pomieszczeń. Bardzo przyjemnie się je eksploruje, a dzięki atramentowemu demonowi, wręcz musimy zapamiętywać rozkład lokacji, a zwłaszcza miejsca w których musimy się ukryć. Na śliczny wygląd lokacji wpływa tutaj głównie świetny styl graficzny, który dzięki swojej ciemnej kolorystyce oraz kreskówkowej kresce, co w tym połączeniu daje wrażenie takiego kreskówkowego koszmaru, co tylko potęguje dodatkowo klimat. Nie będę ukrywał, że lokacje tutaj wyjątkowo mi się spodobały i na pewno stanowią plus tej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie, jednak znalazło się miejsce na parę nowości, które faktycznie uprzyjemniają i urozmaicają rozgrywkę. Na pewno będziemy tutaj eksplorować, unikać oraz walczyć z przeciwnikami, rozwiązywać zagadki, a nawet zbierać znajdźki. Brzmi to dosyć typowo, zupełnie jak w poprzedniej odsłonie, jednak każdy z tych elementów został w pewien sposób rozwinięty. Eksploracja sama w sobie nie jest niczym nowym, ponieważ musimy zwiedzać, aby odnaleźć drogę do celu, chociaż początkowo prowadzi nas znacznik, jednak największą zmianą jest tutaj wprowadzenie półotwartego świata. Oczywiście, coś podobnego było już w poprzedniej odsłonie, jednak tam lokacje były podzielone na mniejsze, bądź większe etapy, a tutaj jednak całość jest bardziej otwarta, jednak też znajdą się tutaj miejsca do których nie będziemy mogli wrócić, ale to jednak mniejszość. Eksplorowanie ma teraz też większy sens, ponieważ nie tylko wyszukujemy drogi, czy też notatek, a teraz również szukamy kryjówek, materiałów do ulepszeń, jak i również przedmiotów, które wzmacniają nasze statystyki. Wartym tutaj jest dodania, że podczas podróżowania ścieżką fabularną natrafimy na miejsca do których nie możemy się dostać, ponieważ nie posiadamy odpowiedniego narzędzia, bądź umiejętności. Dostać się tam możemy w momencie w którym to zdobędziemy potrzebną rzecz, więc gra też nas zachęca do odwiedzania poprzednio odwiedzanych miejsc. Także jest tutaj trochę więcej do zrobienia niż w poprzedniej odsłonie. Przedmioty, które tutaj odnajdujemy służą nam głównie do tworzenia kluczy do specjalnych sejfów w których to możemy znaleźć rzadsze przedmioty. Również wykorzystujemy je do ulepszania naszej broni, jednak dopiero wtedy, gdy znajdziemy schemat ulepszenia, a te są całkiem nieźle ukryte. Wspomniałem również o przedmiotach, które nas ulepszają, a te są jeszcze bardziej ukryte i przypominają pojemnik z symbolem atramentu. Po zdobyciu takiego pojemnika, możemy ulepszyć jedną z trzech statystyk – zdrowie, staminę, czy szybkość odnowienia naszej umiejętności. Każde takie ulepszenie znacznie zwiększa nasze statystyki, więc trzeba odpowiednio przemyśleć, jak chcemy się ulepszać, ponieważ odpowiednio rozdane punkty mogą nam ułatwić przejście gry, jak i uratować z wielu tarapatów. Nowością jest tutaj umiejętność teleportacji na krótkim dystansie, co pozwala nam omijanie przepaści, jak i przechodzenie przez wąskie przejścia. Korzystanie z niej nie wymaga od nas żadnej energii, czy przedmiotu, jednak za to posiada dłuższy czas ładowania, który oczywiście możemy skrócić poprzez ulepszanie umiejętności. Nie będę ukrywał, że eksplorowanie tutaj sprawia pewnego rodzaju przyjemność, zwłaszcza jak odkrywamy ich sekrety. Podczas przechodzenia fabuły natrafimy również na zagadki, które niestety nie są zbyt zróżnicowane, jak i skomplikowane. Będziemy tutaj szukali przedmiotu, a następnie wykorzystywali go w określonym miejscu, czy również odnaleźć hasło by odblokować drzwi. Czasami musimy odnaleźć jeden przedmiot, który odblokuje nam możliwość zdobycia kolejnego przedmiotu, który będziemy musieli użyć w jeszcze innym miejscu. Każdy potrzebny przedmiot nie znajduje się jakoś daleko, podobnie hasła w większości przypadków również znajdują się w bliskiej odległości. Są pewną odskocznią od eksploracji oraz walk, jednak nie da się ukryć, że nie są zbyt ciekawe i byłoby lepiej jakby były trochę bardziej zróżnicowane, jak i stawiały trochę większe wyzwanie. Ukończenie całej gry z zebraniem sporej liczby znajdziek, jak i trochę dokładniejszej eksploracji, zajęło mi trochę ponad sześć godzin. Wydaje się to trochę zbyt krótkim czasem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo, ponieważ rozgrywka jest na tyle przyjemna, że przedłużanie jej byłoby tylko niepotrzebnym rozciąganiem, co tyczy się również fabuły.

W porównaniu do poprzedniej odsłony, to tutaj mamy więcej walki, chociaż oczywiście i tam była ona obecna, jednak równie dużo było również etapów skradankowych. W przypadku tej odsłony dosyć szybko zostajemy wyposażeni w broń i możemy bronić się przed większością przeciwników. Naszą bronią jest pewna rura, dzięki której możemy walczyć z wrogami, jak i rozwalać kłódki oraz kratki wentylacyjne, a po odpowiednim ulepszeniu, możemy również ładować skrzynki elektryczne. Ulepszanie broni również odblokowuje nam lepsze ataki, które zadają większe obrażenia. Walka wręcz nie jest obowiązkowa, wręcz czasami robi się niezbyt bezpieczna, no i w tym momencie możemy zdecydować się na ciche eliminowanie przeciwników. Dosyć szybko również odblokowujemy umiejętność, która pozwala nam „usuwać” przeciwników, jednak aby z niej skorzystać musimy zakraść się za przeciwnikiem, co wbrew pozorom nie jest taki trudne, jeśli nie poruszają się w grupach. Nie tylko ten sposób pozwala nam uniknąć zbędnej walki, a także takie usuwanie wrogów regeneruje nasze zdrowie. Walcząc z przeciwnikami możemy porządnie oberwać i by się wyleczyć musimy znaleźć jedzenie rozrzucone w całej grze, nie możemy go zbierać, więc cały czas trzeba się za nim rozglądać. Walczyć tutaj będziemy z przeciwnikami stworzonymi z atramentu, zarówno z tymi bardziej przypominających ludźmi, jak i zupełnie ich nieprzypominających. Nie będę tutaj wymieniał ich rodzajów, ponieważ nie da się ukryć, że różnorodność przeciwników jest tutaj dosyć niewielka. Powoduje to również atak klonów, co niby może być wyjaśnione atramentem, jednak nie wygląda to zbyt dobrze i starcia robią się trochę monotonne. Poza zwykłymi wrogami mamy tutaj również starcia z bossami, których może nie ma zbyt dużo, jednak są bardzo przyjemnie zrealizowane. W niektórych przypadkach mogą być bardziej wymagające, ale też konieczne będzie ruszenie głową. Nie będę ukrywał, że są bardzo przyjemne i stanowią przyjemne urozmaicenie. Poza zwykłymi przeciwnikami oraz bossami jest jeszcze jeden wróg, w formie stalkera. Piszę tutaj oczywiście o atramentowym demonie, który pojawia się również dosyć wcześnie i pojawia się w losowych momentach. Polega to na tym, że podczas eksploracji nagle może pojawić się nam informacja, że demon się zbliża, pojawia się wtedy odpowiedni filtr graficzny, jak i efekty dźwiękowe, a wtedy musimy się jak najszybciej schować. Wygląda to trochę inaczej niż w poprzedniej odsłonie, ponieważ w momencie w którym pojawia się informacja o pojawieniu demona, to musimy się jak najszybciej schować, ponieważ inaczej pojawi się on przy nas i nas zabije, uciekamy przed nim tylko w konkretnych, fabularnych momentach. Jego pojawianie się jest dosyć losowe, więc też ciężko przewidzieć gdzie może się pojawić. Muszę przyznać, że ten sposób podoba mi się nawet bardziej, ponieważ budzi to odpowiednie napięcie, a i wymusza na nas zwracanie uwagi na miejsca w których możemy się schować, jak i konieczność zapamiętywania w których miejscach się znajdują, więc jest to całkiem ciekawy system.

Znajdziek mamy tutaj całą masę, a będziemy tutaj szukali notatek, nagrań audio, książek, jak i przedmiotów wspomnień. Oczywiście do nich w teorii możemy dopisać schematy ulepszeń broni, jak i ulepszenia postaci, czyli ta lista bardziej rośnie. Jak można się domyślić, notatki oraz nagrania audio rozwijają świat gry, dodają trochę do zrozumienia co się działo pomiędzy zaginięciem głównej bohaterki i jej pojawieniem się w tym mrocznym studiu. Przedmioty wspomnień, to dosyć zwykłe przedmioty, które niby mają jakąś historię, ale nie rozwijają fabuły. Typowy rodzaj znajdźki, które zbieramy dla samego zbierania. W przypadku książek, to tutaj zbieranie ich za dużo nam nie tłumaczy, a przynajmniej nie od razu, ponieważ po zebraniu wszystkich otrzymamy dodatkowe zakończenie, które, jak już wspominałem, jest całkiem ciekawe, chociaż trochę komiczne. Nie da się ukryć, że jest ich sporo, nie tylko pod względem ilości rodzajów, a również pod względem ogólnej ilości. Poza osiągnięciami, jak i ewentualnym rozwinięciem świata gry oraz dodatkowym zakończeniu, nie otrzymujemy żadnej nagrody, jednak podczas eksploracji powinniśmy większość znaleźć, a nawet wyszukiwanie ich jest całkiem przyjemne.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jest tutaj trochę inaczej niż w przypadku poprzedniej odsłony, ponieważ część z tych piosenek nie jest podzielona na te zwykłe oraz kreskówkowe, co może być dla niektórych zawodem, jednak wyszło to grze na plus. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio wzmacniane, jak i budowane. Największym właśnie plusem muzyki tutaj jest świetne budowanie napięcia, które wbrew pozorom jest tutaj jednym z ważniejszych elementów straszenia, jak i samego klimatu. Każdy z tych utworów jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie i słucha się, nawet poza grą, co głównie też wynika z tego, że zostają w pamięci na dłużej. Podobnej jakości zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, skrzypiącej podłogi, płynącego tuszu, uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Zostały one wykonane w takim miksie realizmu ze stylem kreskówkowym, co może na papierze brzmieć dosyć dziwnie, jednak zaskakująco bardzo dobrze działa. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, stanowi spory plus tej produkcji i jest jednym z tych elementów, który najsilniej wpływa na klimat.

Voice acting nie odstaje w żaden sposób jakością swojego wykonania. Otrzymaliśmy tutaj jedynie angielski dubbing, zupełnie jak w poprzedniej części. Każdy z aktorów głosowych został świetnie dobrany, wiedzą jakie konkretne postacie grają, potrafią oddawać ich emocje, no i dosyć przyjemnie się ich słucha. W pamięci na pewno zapada głos atramentowego demona, chociaż to trochę taki typowy demoniczny głos, jednak bardzo dobrze wykonany. W porównaniu do poprzedniej odsłony, tutaj głos głównej bohaterki w końcu oddaje jakieś emocje i nawet więcej elementów komentuje, więc od razu przyjemniej się jej słucha. Oczywiście dialogów nie ma tutaj aż tak dużo, dzięki temu nie psuje się to odczucie osamotnienia. Tutaj też należy wspomnieć, że tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak samo słownictwo nie jest zbyt zaawansowane, więc każdy powinien zrozumieć w pełni historię.

Grafika

Oprawa graficzna jest zaskakująco bardzo ładna, co może na pierwszy rzut oka niektórych zaskoczyć. Wynika to głównie z dosyć ciekawej, lekko kreskówkowej oprawy graficznej. Jest to w zasadzie ten sam styl, który mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej odsłonie, jednak został pod pewnymi względami usprawniony, dzięki czemu jest zdecydowanie ładniejsza. Twórcy tutaj trochę zmieszali ten styl kreskówkowy wraz z odrobiną realizmu. Oczywiście, oprawa graficzna nie jest tutaj realistyczna, jednak dzięki takiemu zmieszaniu, ten kreskówkowy styl, aż tak bardzo nie razi w oczy, chociaż dalej jest obecny. Nie będę ukrywał, że bardzo spodobała mi się ta zmiana, ponieważ sprawiła, że gra od razu jest ładniejsza, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. Lepszej jakości są tekstury, które są wysokiej rozdzielczości, bardzo szczegółowe, jak i nie widać na nich poszarpanych brzegów. Zyskują na nich nie tylko same lokacje, czy widoki w tle, a również modele, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście modele to również w większości kopie, więc zobaczymy tutaj sporo tych samych szafek, biurek, i innych tego typu rzeczy, jednak jakoś szczególnie nie razi to w oczy. Te kopie wynikają głównie z tego, że sporo z tych modeli to miejsca w których możemy się schować, czy też miejsca, które możemy przeszukać. Same modele postaci również stoją na wysokim poziomie, chociaż tych nie ma tutaj aż tak dużo. W przypadku przeciwników, to tutaj z kolei mamy spory atak klonów, tutaj akurat brakuje większej różnorodności. Trzeba jednak przyznać, że modele postaci, jak i przeciwników, wyglądają trochę plastikowo na tle całości, co może Nie można za to narzekać na jakość animacji, ponieważ te są całkiem płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka. Opisując oprawę graficzną nie można zapomnieć napisać o tym, że całość jest utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, co wspomaga to poczucie zagrożenia, jak i osamotnienia. W parze z tym idzie bardzo przyjemny system świateł i cieni, co najbardziej rzuca się w korytarzowych lokacjach, chociaż w otwartych również nie odstaje. Nie da się ukryć, że oprawa graficzna stoi tutaj na wysokim poziomie, chociaż ciężko ją porównywać z wysokobudżetowymi produkcjami, tak mimo wszystko jest bardzo ładna, ma swój pozytywny wpływ na klimat, jak i na pewno stanowi jeden z silniejszych plusów tej produkcji.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za wiele do napisania. Zdarzały mi się sporadyczne spadki płynności, jednak na szczęście były one dosyć rzadkie i nie aż tak męczące. Za to nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Nie będę ukrywał, że jestem pozytywnie zaskoczony w jakim stanie technicznym jest ten tytuł, zwłaszcza pamiętając w jakim była poprzedniczka. Także można w tę produkcję zagrać bez obaw o problemy natury technicznej.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+rozgrywka potrafi sprawić przyjemność

Minusy:
-mała różnorodność przeciwników
-drobne spadki płynności
-zagadki mogłyby stawiać jakieś wyzwanie

Bendy and the Dark Revival jest drugą odsłoną produkcji, która niezbyt szczególnie mi się spodobała, chociaż zaciekawiła stylem. Liczne problemy techniczne, jak i niezbyt dobrze poprowadzona historia, poprzedniczki sprawiły, że trochę czekałem zanim podjąłem się zagrania w tę odsłonę. To też powód przez który nie miałem żadnych oczekiwań, wolałem się miło zaskoczyć niż srogo zawieść. Na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, zupełnie jakbym grał w produkcję innego studia. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To bardzo dobra produkcja, której brakło niewiele do wyższej oceny, co głównie wynika z drobnych problemów w rozgrywce. Mimo wszystko potrafi zaciekawić, a nawet wystraszyć, więc tutaj można śmiało napisać, że twórcy wzięli doświadczenie z poprzedniej odsłony i udoskonalili wszystko co nie zadziałało. Zdecydowanie tytuł warty polecenia każdemu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dead Space (2023) – Recenzja

Dead Space (2023) to remake bardzo ciepło przyjętego survival horroru w klimacie science fiction wydanego w 2008 roku. Odświeżeniu uległa nie tylko oprawa graficzna, czy niektóre mechaniki, a również niektóre elementy rozgrywki, jak i sama fabuła. Wcielając się w Isaaca, inżyniera statków kosmicznych, który został rzucony w sam środek statku opętanego przez dziwne anomalie mutujące ludzi w stwory zwane nekromorfami. Jak zatem prezentuje się ten remake na tle oryginału? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Motive Studio.

Wydana została przez Electronic Arts Inc.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Isaaca Clarke, inżyniera, który jest członkiem załogi USG Kellion wysłanym na flagowy okręt górniczy USG Ishimura w celu dokonania koniecznych napraw. Dla głównego bohatera ta misja ma dodatkowe znaczenie, ponieważ na tym statku stacjonuje również Nicole, jego ukochana. Misja, która wydawałaby się dosyć prosta już na starcie zaczęła sprawiać problemy w momencie w którym z celem misji nie było żadnego kontaktu, a uszkodzony dok spowodował konieczność awaryjnego lądowania i uszkodzenia okrętu na którym przybyli. Po dostaniu się na okręt szybko okazuje się, że statek znajduje się w gorszym stanie niż początkowo się zakładało, a jakby tego było mało to wydaje się on zupełnie opuszczony przez ludzi. Podczas badania stanu statku oraz odkryciu co się stało załoga zostaje zaatakowana przez dziwnych mutantów, zwanych później Nekromorfami. Aby przeżyć Isaac musiał się rozdzielić ze swoją załogą, co jednak pozwoliło mu na naprawianie niektórych systemów statku by zarówno on, jak i załoga, mogli przemieszczać się po całym okręcie i odnaleźć sposób na jego opuszczenie. Jak można się domyślić, przeżycie i ucieczka nie są jedynymi celami Isaaca, a również odnalezienie swojej ukochanej. Podczas wykonywania tych zadań główny bohater odkrywa przyczyny upadku Ishimury po pojawieniu się tajemniczego Znaku. Tak oto prezentuje się taki bardzo uproszczony opis fabularny, co głównie wynika z chęci uniknięcia zbędnych spoilerów, chociaż jest to już trochę starsza produkcja, więc pewnie każdy z Was zna jej historię, jednak jeśli chociaż jedna osoba czytająca tę recenzję nie zna tej gry, to warto unikać spoilerów. Trzeba przyznać, że fabuła w tytułach z tego gatunku rzadko kiedy była czymś wartym zapamiętania, tak też jest w przypadku tej produkcji, chociaż nie da się ukryć, że starała się zapaść głęboko w pamięci graczy. W oryginale zostały zastosowane pewne rozwiązania, które mogłyby zostać lepiej zrealizowane, jak chociażby pewne wizje, których doświadcza bohater, jak i to co się stało ze statkiem, którym przylecieliśmy. Nie wolno też zapomnieć, że w oryginale Isaac, główny bohater, był niemową, więc nie mogliśmy się zapoznać z jego punktem widzenia. Mając w pamięci te wszystkie, jak i więcej, rzeczy, które już poznałem nie oczekiwałem zbyt wiele pod tym względem w remake’u, jednak muszę przyznać, że miło się zaskoczyłem. Remake wprowadził pewne zmiany w fabule, które nie zmieniają jej sensu, a wręcz usprawniają elementy, które nie do końca miały sens albo mogłyby być lepsze. Ciężko tutaj napisać konkretnie o których momentach piszę by nie rzucać zbyt dużymi spoilerami, jednak mogę Wam napisać, że aktualnie zniszczenie statku, którym przylecieliśmy ma więcej sensu i zdecydowanie lepiej wygląda. Niektóre z postaci dostały trochę zwiększoną rolę, a także niektóre śmierci zyskały więcej znaczenia. Tak ogólnie podsumowując, to historia pozostała taka sama, jeśli graliście w oryginał, to wiecie jak przedstawia się fabuła, różnica polega w różnych szczegółach, które sprawiają, że wchodzi na wyższy poziom, poprawia jej jakość i zapada bardziej w pamięci. Warto tutaj wspomnieć jeszcze o wątkach pobocznych. W czasie gry natrafimy na kilka wątków pobocznych, które mogą być krótkie, bądź rozciągnięte na dłuższy etap gry, a dotyczą one wydarzeń sprzed upadku Ishimury. Nie są one obowiązkowe, więc jak nie chcemy to możemy je całkowicie olać, jednak ciekawie rozwijają świat gry. Oczywiście nie wszystkie można zakończyć od razu, ponieważ elementy tych wątków mogą znajdować się w miejscach do których dostajemy się później w fabule, więc w takim momencie dany wątek jest zablokowany do momentu uzyskania dostępu do danego miejsca. Całość bardzo mi się spodobała, jednak ma pewien element, który odebrał mi trochę przyjemności z odkrywania historii. W czasie gry natrafiamy na notatki, które przybliżają nam co się działo przed, jak i w trakcie, upadku Ishimury, jednak twórcy postawili na „nowoczesność” i dodali niebinarne końcówki, co też powoduje, że niektóre z tych notatek bardzo źle się czyta, co niestety wybija z tego klimatu i odbiera chęci na dalsze czytanie. Mimo wszystko, historia została poprawiona względem oryginału, nie zmieniając wcale jej fundamentów. Nawet jeśli znacie dosyć dobrze fabułę oryginału, to mimo wszystko warto zagrać w remake, ponieważ możecie się miło zaskoczyć.

Zakończenie nie przeszło jakichś większych zmian, ale dzięki mimice głównego bohatera oraz ogólnie poprawionej grafice sprawia, że wygląda zdecydowanie lepiej. Nie da się ukryć, że jest dosyć zapadające w pamięci, wręcz można napisać, że ten fabularny twist, który występuje w samym zakończeniu przeszedł już do historii gamingu. Z tego też powodu nie można napisać, czy to co widzimy jest dobre, czy tak nie do końca, więc mamy tutaj dosyć ładną mieszankę dobrego zakończenia z nutką tego złego. To też sprawia, że nie do końca mamy tutaj otwarte, czy też zamknięte zakończenie. Oczywiście wiemy, że następne części zostały wypuszczone, jednak jakby kontynuacje nie zostały stworzone, to też ta część mogłaby na spokojnie stanowić zamkniętą historię, a resztę zostawiać w domysłach graczy. Zdecydowanie bardzo przyjemne doświadczenie. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o pewnej nowości, a konkretnie alternatywnym zakończeniu, którego nie było w oryginale. Po ukończeniu gry odblokowujemy tryb nowej gry plus w której to możemy zebrać dwanaście artefaktów, dzięki czemu zamiast normalnego zakończenia zobaczymy alternatywne, które rzuca nowe światło na wszystko co przeszedł Isaac i jakie to przyniosło dla niego konsekwencje. To coś czego się nie spodziewałem, a co było bardzo przyjemnym dodatkiem, który zachęca do kolejnego podejścia do gry, więc również i Was zachęcam do spróbowania swoich sił w odblokowaniu tej alternatywnej wersji.

Klimat – Lokacje

Klimat oryginału zapadał w pamięci nawet bardziej niż sama historia, a to ze względu na niezwykle ciekawe umiejscowienie gry oraz samą interesującą rozgrywkę. Oczywiście nie był to idealny klimat poprzez niemego bohatera, co odbierało trochę tego poczucia realności, jak i liniowość rozgrywki nie do końca zadziałała tak jak powinna, jednak pomimo tych elementów, to klimat był naprawdę silny i sprawiający, że warto było zagrać. W przypadku tego remake’u otrzymaliśmy całkowite ulepszenie większości elementów tej gry, co z kolei przełożyło się na wzmocnienie klimatu względem oryginału. Poprzez zmodyfikowanie niektórych scen w fabule, jak i dodanie wątków pobocznych oraz przez dodanie głosu głównemu bohaterowi, klimat zdecydowanie bardziej nas przyciąga by poznać każdy szczegół, a jeśli graliście w oryginał to dodatkowo by odkryć wszystkie różnice między tymi dwoma wersjami. Historia w jakiś dziwny sposób stała się bardziej przystępna i bardziej zachęcająca do poznawania, a wręcz nawet bym napisał, że zawiera w sobie więcej tego klimatu horroru. Mogłoby się wydawać, że poprzez dodanie głosu bohaterowi ulotni się gdzieś ten klimat izolacji, jednak na całe szczęście tak się nie stało. Nasza postać nie odzywa się tak często jak mogłoby się wydawać, głównie podczas rozmów z innymi postaciami. W poczuciu izolacji pomagają tutaj lokacje, które zapadają głęboko w pamięci. Podróżowanie przez korytarze z plamami krwi, porzuconymi rzeczami osobistymi, czasami różnego rodzaju ciałami, czy napisami na ścianach. To wszystko powoduje, że czujemy się samotni na wielkim statku, a jeśli dodamy do tego różne odgłosy dochodzące zza ścian oraz sufitu sprawiają, że tym bardziej czujemy się jako ostatni żywi. Tu też właśnie sporą robotę pełni również ścieżka dźwiękowa, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystkie odgłosy, czy nawet najdrobniejsze utwory, to wszystko wzmacnia ten cały klimat oraz poczucie izolacji, jak i ciągłego zagrożenia. Nie można zapomnieć tutaj o rozgrywce, która sama w sobie przeszła najmniej zmian względem całej reszty. To dalej bardzo przyjemny survival horror z masą broni oraz przeciwników, którzy potrafią być dosyć wymagający, wręcz jestem w stanie napisać, że rozgrywka stała się bardziej wymagająca w porównaniu z oryginałem, co tylko sprawia, że satysfakcja z ukończonych etapów jest większa, a także nie można zapomnieć, że to też wymusza na nas lepsze przygotowanie poprzez eksplorację. To wszystko dodatkowo jest oprawione w porządnie wykonaną oprawę graficzną. Nie da się ukryć, że różnice między oryginałem a remake’iem są całkiem spore, a poprawiona nie została tylko sama jakość oprawy. Usprawnione zostały również wszystkie efekty, jak chociażby system świateł i cieni, czy sama fizyka przedmiotów, to wszystko sprawia, że poczucie realności jest zdecydowanie silniejsze, co z kolei przekłada się na silniejszy klimat. Ciężko jest wskazać tutaj jakiś element, który nie działałby na korzyść klimatu, chociaż pewnie niektórych może odrzucić wyższy poziom trudności niż w oryginale, jednak jest to coś co sprawia, że rozgrywka jest bardziej satysfakcjonująca. Mi osobiście początkowo było trochę ciężko się wczuć w klimat, ponieważ w oryginał grałem na PC, a już w remake na PS5, więc musiałem przyzwyczaić się do celowania oraz strzelania na padzie, co nigdy nie wychodziło mi zbyt dobrze, jednak po krótkim treningu mogłem się w pełni zanurzyć w tym klimacie. Nie da się ukryć, że jest on tutaj naprawdę silny oraz wciągający. Zdecydowanie sprawiający, że warto zagrać w tej tytuł, zwłaszcza jeśli nie mieliście okazji zagrać w oryginalną wersję. To też jeden z najsilniejszych plusów całej produkcji.

Jeśli już piszemy o horrorze, to też warto poruszyć również kwestie strachu. Na pewno nie można napisać, że ta seria należy do topki najstraszniejszych tytułów, jednak też z drugiej strony nie można napisać, że nie straszy wcale. Sporą robotę robi tutaj klimat, który tworzy takie poczucie izolacji oraz ciągłego zagrożenia poprzez dźwięki otoczenia. Twórcy oczywiście skorzystali z jump scare’ów, jednak zostały dobrze wykonane, nie są nachalne oraz zbyt częste, a to powoduje, że faktycznie działają tak jak powinny. Cały czas czujemy to zagrożenie, słyszymy wrogów, których nie widzimy, widzimy efekty działań pewnej sekty, a jeśli dopiszemy do tej listy różnego rodzaju wizje, to otrzymujemy coś co potrafi spowodować gęsią skórkę. Nie jest to może najstraszniejszy horror, ale jeden z lepszych nastawionych na akcję. Zdecydowanie warty zagrania, zwłaszcza po raz pierwszy.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, co w zasadzie powinno być do przewidzenia. Naszą główną lokacją jest okręt USG Ishimura, który podzielony został na różne sektory, jak sektor medyczny, mieszkalny, mostek, i inne tego typu. Oczywiście każdy ten sektor jest pełny różnego rodzaju pomieszczeń, jak kostnica, magazyny, maszynownie, i tym podobne pomieszczenia. Każde miejsce, które odwiedzamy zostało całkiem przyjemnie zaprojektowane, jeśli można tak napisać o horrorze. Został zachowany futurystyczny styl w połączeniu z brutalnością anomalii panującej na statku. Bardzo przyjemnie się eksploruje każde pomieszczenie, chociaż tak naprawdę nie ma tutaj zbyt dużo elementów z którymi możemy wchodzić w interakcję, jednak możemy całe pomieszczenia niszczyć, dzięki świetnej fizyce, która już za czasów oryginału robiła wrażenie, a tutaj została jedynie ulepszona. Oczywiście nie wszędzie możemy się dostać od razu, natkniemy się na swojej drodze na wiele zamkniętych drzwi, które będziemy mogli otworzyć dopiero w konkretnym momencie fabularnym, jednak gdy te miejsca już odblokujemy, to będziemy mogli w dowolnym momencie do nich wrócić. W porównaniu do oryginalnej wersji, tutaj nie mamy otwartą formę eksploracji i w każdym momencie możemy wrócić do poprzednio odwiedzanych miejsc. Nie jesteśmy też ograniczeni ekranami ładowania, których tutaj nie doświadczymy, jeśli nie wczytujemy gry, więc nie zostajemy przy tym wybijani z klimatu. Nie da się ukryć, że lokacje już w oryginale robiły wrażenie, a w przypadku remake’u zostały wzniesione na wyższy poziom, głównie za sprawą poprawionej oprawy graficznej. Na bardzo długi czas USG Ishimura pozostanie jednym z najbardziej klimatycznych lokacji w grach.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj dosyć ciekawym elementem, ponieważ twórcy wzięli typową rozgrywkę z survival horrorów, jak chociażby w serii Resident Evil, i dodali parę swoich elementów tworząc coś co już w 2008 roku było niesamowitym doświadczeniem. Remake nie zmienił zbyt dużo, wręcz bym napisał, że gra się w większości tak samo jak w oryginale, jedynie niektóre etapy zostały zmodyfikowane, które w oryginale nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, wręcz potrafiły odrzucić graczy od gry. Jak zatem można się domyślić, będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, jak i walczyć z przeciwnikami. Oczywiście wydaje się, że jest tego bardzo mało, wręcz niewiele jak na tego rozmiaru grę, jednak są bardzo rozbudowane. O eksploracji trochę już pisałem, jednak warto byłoby to rozwinąć, ponieważ jest to coś wartego opisania. Jak już wcześniej opisałem, w porównaniu do oryginalnej wersji nie mamy tutaj liniowej rozgrywki pod względem eksploracji, ponieważ jedyne co nas ogranicza to fabularne blokady, chociaż to nie jedyne blokady na które natrafimy. W czasie zwiedzania natrafimy na różnego rodzaju drzwi, które wymagają od nas posiadania pewnego stopnia dostępu, który otrzymujemy wraz z postępem fabularnym, więc może się zdarzyć, że z początku, czy bliżej połowy, natrafimy na jakieś drzwi, których nie będziemy mogli od razu otworzyć, więc jeśli będziemy chcieli dostać się do środka, to będziemy musieli tam wrócić, ponieważ fabuła sama z siebie nas tam ponownie nie poprowadzi. Może się wydawać, że będzie to dosyć upierdliwe, jednak sama gra nas do eksploracji zachęca, jak i do wracania do wcześniej zamkniętych pomieszczeń, ponieważ to z nich możemy zyskać dodatkowe uzbrojenie, jak i schematy nowych przedmiotów do zakupu w sklepie. W czasie rozgrywki natrafimy na sklepy w których możemy zakupić amunicję, przedmioty lecznicze, czy również inne przedmioty. Podczas gry natrafiamy na pewne schematy, które dodają nam nowe przedmioty do zakupu w tych sklepach. Część z nich natrafiamy podczas przemieszczania się po fabularnych miejscach, jednak spora część z nich jest ukryta poza główną ścieżką, więc by je odkryć trzeba się zdecydować na eksplorację. Walutę do wykorzystania zdobywamy poprzez zabijanie przeciwników, sprzedać niepotrzebnych przedmiotów, jak i czasami jesteśmy w stanie ją znaleźć. Wspomniałem wcześniej o wyższym poziomie trudności względem oryginału, co również jest pewnym powodem przez który nawet trzeba eksplorować w poszukiwaniu zasobów. Oczywiście w ten sposób też narażamy się na dodatkową walkę, jednak nagrody za eksplorację zdecydowanie wynagradzają ryzyko. Z tego mojego opisu wynika, że terenu do eksploracji jest tutaj całkiem sporo i taka jest prawda, mapa jest całkiem spora, więc normalnie można byłoby się zgubić szukając odpowiedniej drogi, jednak mamy możliwość „przywołania” ścieżki, która poprowadzi nas do naszego celu. Mogłoby się wydawać, że jest to zbędne ułatwienie, prowadzenie gracza za rączkę, jednak w niektórych przypadkach może nam pomóc zaoszczędzić trochę czasu w momentach w których znajdujemy się na sporym, otwartym terenie, chociaż jeśli jesteście przeciwnikami takich rozwiązań, to też nie musicie z tego korzystać, co też poskutkuje jednak dłuższym czasem gry. W czasie przechodzenia fabularnych momentów natrafimy również na różnego rodzaju zagadki, które mają nam odblokować jakieś przejście lub też są bezpośrednio powiązane z fabułą. Co wyróżnia te zagadki na tle innych z tego gatunku, ponieważ wykorzystuje technologię, którą zdobywamy dosyć szybko w grze, czyli telekinezę, jak i możliwość spowalniania przedmiotów oraz przeciwników. Oczywiście nie wszystkie zagadki wykorzystują te mechaniki, jednak większość jest na nich oparta. Pod względem trudności stoją one na odpowiednim poziomie, co prawda znajdą się tutaj te łatwiejsze, jak i trudniejsze. Muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze wykonane, niektóre mogą nam zabrać więcej czasu, inne mniej, nie da się jednak zaprzeczyć, że pomyślne ich wykonanie jest niezwykle satysfakcjonujące. Warto tutaj również wspomnieć o etapach w stanie nieważkości, jak i w miejscach bez tlenu. Są to etapy, które często połączone są z zagadkami, ale także stanowią przyjemną odskocznie od zwykłej rozgrywki, ponieważ w takich momentach zostają nam narzucone pewne ograniczenia, wręcz można napisać, że rozgrywka się w pewien sposób zmienia. Całkiem sprawnie jest to zrobione, nie są to też zbyt długie etapy i nie powtarzają się zbyt często, więc też nie robią się w żaden sposób męczące, czy nużące. Warto tutaj też opisać zmiany jakie zostały wprowadzone w niektórych etapach znanych w oryginalnej wersji. Oczywiście nie wspomnę tutaj o wszystkich, aby nie psuć możliwości odkrycia tego samemu, więc opiszę tylko jedną zmianę. W oryginalnej wersji złą sławą cieszył się etap w którym to musieliśmy strzelać z działka do asteroidów, ten etap był znienawidzony zwłaszcza przez graczy konsolowych, ponieważ na konsolach ten etap był niezwykle nieprzyjemny. Nie został on całkowicie usunięty w remake’u, jednak już nie sterujemy żadnym działkiem w miejscu, a używamy naszej broni jako celownika by działo automatycznie zaczęło niszczyć asteroidy. Może nie brzmi to tak ciekawie, jednak w grze zostało zrobione zdecydowanie lepiej niż w oryginale i w końcu jest bardzo przyjemne. To wszystko zostało zmieszczone w około jedenastu godzinach gry, co jest odpowiednim czasem jak na tego typu rozgrywkę, ponieważ nie jest przedłużona, co też powoduje, że nie nudzi się w żadnym momencie. Każda minuta tej gry jest ciekawie zapełniona i bardzo przyjemna, dzięki czemu jest również niezwykle klimatyczna.

Jakby nie spojrzeć na tę produkcję, to trzeba przyznać, że walka pełni tutaj najważniejszą rolę, więc przydałoby się opisać czym i z czym walczymy. Uzbrojenia nie mamy tutaj aż tak, ponieważ mamy tylko siedem rodzajów broni, jak znana piła plazmowa, czy karabin plazmowy. Każda z tych broni niby jest wzorowana na standardowym wyposażeniu, jednak wykonana w świetny sposób, a jakby tego było mało, to większość z nich ma alternatywny sposób strzelania, który potrafi ocalić nas z niejednych tarapatów. W czasie eksploracji możemy natrafić na pewne przedmioty zwane węzłami mocy, które służą nam do ulepszania naszego wyposażenia. Węzły mocy możemy również kupić w sklepie, jednak ich cena nie jest zbyt niska. Wykorzystujemy je w warsztatach, które zwykle są rozmieszczone przy sklepach. Możemy ulepszyć podstawowe statystyki uzbrojenia, jak chociażby obrażenia, szybkość przeładowania, szybkostrzelność, czy pojemność magazynka. Poza tym możemy również dodać specjalne zdolności do naszej broni, jak chociażby podpalającą amunicję. Oczywiście zanim uda nam się w pełni ulepszyć jakąkolwiek broń przy pomocy węzłów mocy, to musimy najpierw znaleźć, bądź też kupić, element ulepszający do danej broni, aby dalsze ścieżki ulepszania się odblokowały. W pełni ulepszona broń potrafi zdecydowanie ułatwić nam dalszą rozgrywkę, zwłaszcza podczas starć z bossami, a każdy kto grał w oryginał zdaje sobie sprawę, że można przejść całą grę używając tylko piły plazmowej. W starciach z przeciwnikami możemy również ich po prostu uderzać z broni lub po prostu ich deptać. Tak samo możemy korzystać z telekinezy by rzucać w przeciwników ostrymi lub wybuchowymi przedmiotami, jak i również odrywać niektóre kończyny z ich ciał. Pomóc nam może również umiejętność spowalniania przeciwników, co może nas uratować w starciu z większą ilością przeciwników. Samych rodzajów przeciwników jest tutaj całkiem sporo, jak chociażby standardowi przeciwnicy, strzelający, wybuchowi, czy rozpadający się na mniejsze części. Z każdym z nich walczy się zupełnie inaczej przez co starcia z większą ilością przeciwników potrafią wymuszać na nas bardziej taktyczne podejście, nawet jeśli sama gra jest pod tym względem dosyć szybka. Sposobów na walkę z przeciwnikami jest naprawdę wiele, jednak najlepszym jest odcinanie kończyn, co nie zawsze jest takie proste, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, czyli kogoś komu słabo idzie celowanie na padzie. Mimo wszystko walczy się naprawdę dobrze, przeciwnicy zostali zaprojektowany w przerażający sposób, a ich odgłosy w tle sprawiają, że chcemy się ich jak najszybciej pozbyć. Nie będę ukrywał, że rozgrywka w tej produkcji stoi na bardzo wysokim poziomie, że aż ciężko znaleźć cokolwiek co by nie do końca w niej zagrało. Oczywiście dla niektórych problemem może być wyższy poziom trudności, co też było trochę problemem dla mnie, jednak jak już się załapało ten rytm, to od razu ten problem przestał być istotny. Zdecydowanie warta zagrania produkcja dla osób, które nie miały styczności z tą serią, jak i również dla osób, które dobrze znają oryginał, ponieważ różnić jest tutaj trochę do odkrycia.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa w tej produkcji jest czymś co w pewien sposób łączy każdy element gry ze sobą tworząc niesamowity klimat. W czasie pisania tej tej recenzji odsłuchuje sobie fragmenty niektórych z utworów, jak i też w opisach innych elementów wspominałem jak niesamowicie działa tutaj ścieżka dźwiękowa. Nie da się zaprzeczyć, że już w oryginale ścieżka dźwiękowa stała na wysokim poziomie, jednak w przypadku tego remake’u została ona wzniesiona na jeszcze wyższy poziom. Samych utworów muzycznych nie ma tutaj aż tak dużo jak mogłoby się wydawać, wręcz można napisać, że przez sporą część gry nie słyszymy żadnej muzyki, a jedynie dźwięki otoczenia. Mimo wszystko jak już ją słyszymy, to czujemy, że coś ważnego się ma zaraz dziać, bądź robi się poważnie. Muzyka została wykonana tutaj w dosyć poważny sposób, trochę mroczny, jednak całkowicie dopasowany do fabuły, jak i ogólnie całej produkcji, to przekłada się z kolei na lepszy klimat. Większość z utworów, które usłyszymy, wpadają w ucho i na dłużej zostają w pamięci, chociaż wydaje się, że najlepiej gracze zapamiętali Little Star, które nie ukrywam, że było dosyć ciekawym doświadczeniem w horrorze. W przypadku dźwięków otoczenia, to tutaj poziom jest nawet wyższy niż w przypadku muzyki, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, wystrzałów z broni, otwieranych drzwi, wybuchów, płomieni, jadących pojazdów, i inne tego typu dźwięki. Do tych odgłosów należałoby dopisać różnego rodzaju dźwięki wydawane przez naszych przeciwników, które tutaj jest ciężko opisać, a każdy z nich ma swoje sposoby na pokazanie nam swojej obecności. To wszystko co słyszymy, to nie tylko zwykłe dźwięki, które gdzieś tam się w tle znajdują by dodać więcej realności, a mają za zadanie wprowadzić nas w klimat i spowodować, że nie będziemy czuli się bezpiecznie eksplorując. Zaskakująco działa to naprawdę dobrze, ponieważ twórcy dobrze to wykorzystali. Podczas eksplorowania będziemy słyszeć w tle jak coś się przewraca, coś szybko przebiegło, nawet będziemy widzieć lecące iskry z wentylacji. To wszystko sprawia, że będziemy w ciągłej gotowości do walki, chociaż nie zawsze te odgłosy będą kończyły się jakimkolwiek starciem. Nie tylko zostały świetnie wykorzystane w grze, ale też pod względem jakości nie można im zarzucić, ponieważ zostały wykonane w bardzo realistyczny sposób. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o momentach w grze w których przemieszczamy się w na otwartej przestrzeni kosmicznej. Jak wiadomo dźwięki w kosmosie nie przenoszą się tak jak na ziemi, więc wszystko co usłyszymy jest odpowiednio stłumione sprawiając wrażenie jakbyśmy faktycznie znajdowali się w kosmosie. To wszystko bardzo dobrze ze sobą zostało połączone i daje nam jedno z niezapomnianych doświadczeń. I tak jak wspominałem na początku, te elementy ścieżki dźwiękowej łączą ze sobą resztę elementów tej gry i wzmacniają ten klimat, który odczuwamy. Naprawdę przyjemne doświadczenie i na pewno zdecydowanie lepsze niż w oryginalnej wersji.

W przypadku voice actingu również nie można w żaden sposób narzekać, ponieważ również stoi na bardzo wysokim poziomie, chociaż też nie w przypadku każdej wersji. Do wyboru mamy trochę wersji językowych, jednak skupię się jedynie na angielskiej oraz polskiej, ponieważ te są najpopularniejsze w naszym kraju. W zasadzie do angielskiej wersji nie mogę się w żaden sposób przyczepić, ponieważ stoi na bardzo wysokim poziomie. Dobrani aktorzy doskonale odegrali swoje role oddając wszystkie emocje oraz relacje między nimi. Polska wersja językowa nie jest oczywiście zła, czy tragiczna, jednak nie stoi na takim samym poziomie co angielska. Jest ona dosyć dobra, jednak nie zawsze gra aktorska zagrała tak dobrze jak powinna, czasami było czuć tę sztuczność, jednak można jej bez problemu słuchać, zwłaszcza jeśli zależy Wam na graniu z polską wersją językową. Warto tutaj wspomnieć, że scenariusz został napisany na nowo, ponieważ w oryginale główny bohater nie miał głosu, więc w remake’u twórcy postanowili dać mu możliwość wypowiadania się. Nie zmieniło to oczywiście całkowicie historii, a bardziej ją rozwinęło, co też było dodatkowym wyzwaniem dla aktorów by nie zepsuć fabuły słabszym zagraniem. Jeśli zdecydujecie się zagrać z angielskim dubbingiem możecie bez problemu włączyć polskie napisy, które pod względem tłumaczenia również nie zostawiają miejsca do przyczepienia się do czegokolwiek. Niezależnie, którą wersję językową wybierzecie, to będziecie mogli poczuć ten sam klimat, który wciąga i nie wypuszcza aż do samego końca.

Grafika

Na wstępie trzeba byłoby tutaj napisać, że oryginał wydany w 2008 roku był jedną z najładniejszych wydanych gier w tamtym okresie i nawet pomimo tego, że minęło już wiele lat, to dalej nie zestarzała się tak brzydko jak niektóre z tytułów wydanych w podobnym okresie. Oczywiście niektóre elementy trochę bardziej się zestarzały, jednak nawet dzisiaj można w nią zagrać i czerpać z niej przyjemność. Przed twórcami stało ciężkie zadanie by oddać klimat oryginału przy zachowaniu grafiki na bardzo wysokim poziomie. Tutaj trzeba przyznać, że to udało się w pełni. Zawsze powtarzam, że oprawa graficzna nie jest dla mnie najważniejsza, ponieważ niektóre gry nie mają powalającej, czy nawet dobrej, oprawy, a klimatycznie oraz rozgrywką potrafią zmiażdżyć te uważane za najpiękniejsze, jednak są tytuły w których lepsza oprawa jest wręcz wymagana. Taką serią jest chociażby Dead Space, nie tylko dlatego, że jest to horror, a przede wszystkim dlatego, że jest to dosyć brutalna produkcja w której to odcinanie kończyn oraz widok zmasakrowanych zwłok nie jest niczym dziwnym. Oczywiście ta brutalność nie jest przesadzona, co wbrew pozorom nie jest takie proste. Z tego też powodu grafika musi stać na wyższym poziomie, aby gracz widział tę brutalność, jak i mógł poczuć odpowiednie obrzydzenie. To też z kolei wpływa na samo poczucie strachu, jak i klimatu, ponieważ dzięki temu jesteśmy faktycznie zobaczyć do czego zdolne są nekromorfy. Przemierzanie korytarzy tego statku jest niezwykle przyjemne, możemy przyjrzeć się każdemu szczegółowi, przeczytać różnego rodzaju napisy na ścianach, które potrafią nas zatrzymać i zastanowić się jak musiał wyglądać upadek USG Ishimury. Każda z tekstur stoi na wysokim poziomie, co przekłada się na lepiej wyglądające modele przedmiotów, które nie tylko są ładne, ale również szczegółowe. Warto tutaj wspomnieć o niezwykłej fizyce, która robiła już wrażenie w oryginale, więc za dużo pracy tutaj twórcy nie mieli, poza oczywiście dopasowaniem jej do nowej oprawy i nowych modeli. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to modele postaci, zarówno naszego bohatera, jak i reszty postaci. Nie piszę tego w sensie, że zostały brzydko wykonane, ponieważ ich wykonanie stoi na najwyższym poziomie, są szczegółowe i nie odróżniają się na tle całości. Piszę tutaj o tym, że jak porównamy modele z oryginału do tych z remake’u, to można zauważyć, że z jakiegoś powodu postacie zostały odrobinę postarzone, jak i ich budowa ciał została zmieniona, co wydaje się dosyć dziwne i dla mnie niezrozumiałe. Nie rozumiem dlaczego twórcy zdecydowali się na taki krok, ponieważ nie ma to żadnego sensu. Mimo wszystko nie da się zaprzeczyć, że pod względem wykonania zostały świetnie wykonane. Nie można się przyczepić z kolei do modeli przeciwników, którzy są po prostu przerażająco piękni. Każdy z nich wzbudza pewnego rodzaju obrzydzenie i sprawia, że chcemy się ich jak najszybciej pozbyć, co może brzmi głupio jeśli weźmiemy pod uwagę, że jakby celem w grze jest pozbywanie się wrogów, jednak jak zagracie, to sami zrozumiecie o czym piszę. Co łączy nasze postacie oraz przeciwników, to świetnie wykonane animacje. W przypadku ludzkich postaci widać to najlepiej podczas walki oraz poruszania się w stanie nieważkości, a u wrogów podczas poruszania, ruszenia do ataku, czy nawet po zranieniu. Napisałbym wręcz, że animacje przeciwników są po prostu nie z tej ziemi, niezwykle płynne, wręcz można napisać, że zbyt realistyczne jak na zmutowane postacie. Nie można również zapomnieć tutaj o systemie świateł i cieni, który akurat w tej produkcji ma spore znaczenie, ponieważ często będziemy się tutaj poruszać przez ciemne korytarze. Cienie modeli, a zwłaszcza przeciwników, którzy gdzieś się tam w tle przekradają, są po prostu bardzo dobrze wykonane. To wszystko tworzy wspólnie niezwykłą oprawę graficzną, która przyciąga wzrok i na pewno jest to jeden z najładniejszych remake’ów wydanych w ostatnim czasie. Przekłada się to z kolei na lepszy klimat oraz poczucie tego napięcia. Graficznie ten tytuł pozostanie w pamięci graczy na zdecydowanie dłużej, chociaż to nie jedyny element, który to sprawił.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic ciekawego do napisania. Od rozpoczęcia gry, aż do samego końca nie doświadczyłem żadnych spadków płynności, tak samo jak nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał porządnie zoptymalizowanego remake’u w który można zagrać bez żadnych obaw o optymalizację.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+usprawniona fabuła
+alternatywne zakończenie
+wciągający klimat
+USG Ishimura robi większe wrażenie niż w oryginale
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie

Minusy:
-modele postaci zostały niepotrzebnie zmodyfikowane

Dead Space (2023) jest remake’iem gry, którą po prostu pokochałem, nawet jeśli nie jestem zbyt dużym fanem gier umiejscowionych w kosmosie, tak klimat był czymś co mnie bardzo wciągnęło. To też był powód przez który moje oczekiwania względem tego wydania były dosyć wysokie, chociaż nie ukrywam, że miałem pewne obawy. Muszę przyznać, że zostałem bardzo miło zaskoczony, ponieważ moje oczekiwania zostały przerośnięte, a to wszystko z powodu zmian, które sprawiły, że coś co według mnie było już świetne stało się jeszcze lepsze. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To naprawdę bardzo dobra produkcja w którą warto zagrać, a zwłaszcza jeśli nigdy nie mieliście okazji zagrać w oryginał. Dla fanów horrorów jest to wręcz pozycja obowiązkowa, nawet jeśli nie straszy, aż tak bardzo.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Amnesia: The Bunker – Recenzja

Amnesia: The Bunker jest kolejną odsłoną serii popularnych survival horrorów FPP. Podobnie jak inne odsłony tej serii, i ta również nie jest z żadną bezpośrednio powiązana. W okresie pierwszej wojny światowej przyjdzie nam przemierzać ciemne korytarze, gdzie światło jest ratunkiem, a hałas przyciąga tajemnicze zło, które żywi się ukrywającymi się żołnierzami. Jak zatem wypada ta odsłona na tle całości? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Frictional Games.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się we francuskiego żołnierza podczas pierwszej wojny światowej o imieniu Henri. Historia zaczyna się od ratowania przyjaciela po ataku armii niemieckiej podczas którego zostaje ranny. Nie kończy się to śmiercią, czy trafieniem w niewolę, a jedynie kilkoma dniami nieprzytomności w bunkrze. Po przebudzeniu okazuje się, że bunkier jest w kiepskim stanie, jest tajemniczo pusty, w ścianach znajdują się dziwne dziury, jak i gdzieniegdzie widać ślady krwi. Przeszukując ciemne korytarze trafiamy na bardzo rannego żołnierza, który przekazuje bohaterowi rewolwer, informuje gdzie znajdzie amunicje i prosi o skrócenie męki, jednak zanim to by się udało, to ze ściany wyłonił się potwór, który wciągnął żołnierza do jednej z dziur tym samym go zabijając. Szybko się okazuje, że w bunkrze zamieszkał dziwny potwór, który poluje na ludzi w ciemnościach. Dowództwo z przerażenia uciekło z bunkra wysadzając wyjście uniemożliwiając opuszczenie bunkra przez potwora, jak i pozostałych przy życiu żołnierzy. Zadanie Henriego wydaje się proste, znaleźć dynamit oraz zapalnik i wysadzić gruz, który zablokował wyjście. Wydaje się to proste, jednak w ciemnościach poluje potwór, który reaguje na najmniejszy hałas, a utrzymanie oświetlenia kosztuje sporo paliwa, którego nie ma aż tak dużo. Tak prezentuje się ogólny zarys fabularny i nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć prosta oraz stanowi tutaj głównie tło dla tych wszystkich wydarzeń. Początkowe informacje poznajemy w zwykły sposób, czyli poprzez nieliczne dialogi, jednak gdy już poznamy nasz cel, to resztę poznajemy już bezpośrednio z notatek, których jest tutaj całkiem sporo i są wszędzie poukrywane. W nich znajdziemy informacje sprzed pojawienia się potwora, jak powoli zaczął zabijać, o samym zablokowaniu wyjścia, jak i o wszystkich tajemnicach, jak skąd pojawił się ten potwór i czym właściwie jest. Nie będę ukrywał, że po pewnym czasie bardziej zależało mi na odnalezieniu wszystkich notatek i odkryciu każdego sekretu, jednak nie da się ukryć, że to nie historia tutaj gra pierwsze skrzypce. Nie musimy wcale zbierać tych notatek, poza tymi, które faktycznie wymagane są by wiedzieć gdzie znaleźć potrzebny przedmiot, jednak możemy przejść całą grę nie zwracając na nie uwagi i również dobrze się bawić. Co jest tutaj warte zaznaczenia, że twórcy nie poszli drogą swojej poprzedniczki, Amnesia: Rebirth, nie postawili na doświadczenia gier AAA, a wrócili do korzeni gier indie, co oznacza, że nasza postać podczas gry praktycznie się nie odzywa, nie ma tutaj żadnej filmowości, a główny bohater jest bardziej realny. Przekłada się to z kolei na lepszy klimat, więc nawet jeśli fabuła nie gra tutaj pierwszych skrzypiec, to odkrywanie jej jest bardzo przyjemne.

Zakończenie zostało tutaj przyjemnie przedstawione, nie otrzymaliśmy żadnego podsumowania naszych działań, czy również nie poznamy dalszych losów głównego bohatera, a krótki finał w klimatach pierwszej wojny światowej. Nie będę ukrywał, że taki rodzaj zakończenia bardzo mi się spodobał, ponieważ niby jest szczęśliwe, a jednak nie oznacza końca kłopotów. Zaskoczeniem nie będzie, jeśli napiszę, że ostatecznie udaje nam się wydostać z bunkra, jednak rzeczywistość poza nim wcale nie jest aż taka lepsza. Nie jest ono zamknięte, pozostawia trochę do domysłu graczowi i w dziwny sposób jest nawet satysfakcjonujące. Na pewno pasuje do samej gry, jak i do stylu produkcji tego studia, więc nie da się ukryć, że pod względem jakości również stoi na bardzo wysokim poziomie.

Klimat – Lokacje

Studio Frictional Games jest w moim odczuciu jednym z najlepszych producentów gier horrorowych, nie tylko ze względu na to, że ich tytuły faktycznie potrafią przestraszyć, a również klimat ich produkcji zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu, który pod tym względem jest niesamowitym doświadczeniem. Sam początek gry może sugerować zupełnie inną produkcję, bardziej w stylu serii Call of Duty, jednak szybko przechodzi do swojego horrorowego stylu, dzięki czemu bardzo wciąga, utrzymuje w ciągłym napięciu i sprawia sporo przyjemności. Sama fabuła, nawet jeśli niezbyt skomplikowana i wręcz nawet nieobowiązkowa w odkrywaniu, potrafi zaciekawić, nie tylko swoim sposobem odkrywania, tajemnicami, czy trudem życia żołnierzy na froncie, a przez to jak rozwija świat gry. Dla fanów gier tego studia, twórcy przygotowali pewne pośrednie odniesienia do poprzednich odsłon, dzięki czemu można wywnioskować, że całość toczy się w jednym uniwersum. Oczywiście nie jest to wprost powiedziane, ale można tak wywnioskować po niektórych notatkach, a także ostatnich etapach gry. Jak można się domyślić po tytule tej gry, nasza główną lokacją jest tutaj bunkier, co może nie brzmi zbyt ciekawie, a na pewno niezbyt różnorodnie, jednak jakoś twórcom udało się wprowadzić jakąś różnorodność i sprawić, że przemierzanie kolejnych korytarzy jest niezwykle ciekawe. Wkomponują się również w rozgrywkę poprzez zarządzanie światłem, które jest dla nas zbawienne. Pod względem rozgrywki tytuł ten stanowi krok wprzód względem poprzedniczek, chociaż trzon pozostał taki sam. Rozgrywkę porównałbym tutaj trochę do Alien: Isolation, a przynajmniej pod względem polującego na nas potwora. Z kolei pod względem zarządzania zapasami oraz paliwem jest bardziej podobna do Darkwood. Także twórcy wzięli tutaj pomysły z innych produkcji, połączyli to ze swoim stylem i stworzyli coś świetnego. Oczywiście nie wyszło to do końca idealnie, ponieważ o ile stalkujący nas potwór jest świetny, to gdzieś tak od połowy, może trochę dalej, przestaje być taki przerażający, co też wynika z tego, że później posiadamy więcej przedmiotów, którymi możemy go odstraszać. Na całe szczęście gra nie jest zbyt długa, dzięki temu aż tak negatywnie nie wpływa to na klimat. To wszystko oprawione jest w ciekawie skonstruowaną ścieżkę dźwiękową w której to nie mamy zbyt dużo utworów muzycznych, których zresztą aż tak często nie słyszymy, a uwaga skupiona została na dźwiękach otoczenia, dzięki czemu cała produkcja stała się bardziej realistyczna, a my tylko bardziej zagłębiamy się w klimat, co też buduje odpowiednie napięcie. Ubrana ta gra została w całkiem ładną i przyjemną dla oka oprawę graficzną, która również ma świetnie zastosowane systemy świateł i cieni, jak i samą fizykę, jednak można zauważyć, że silnik wykorzystywany w produkcjach tego studia już trochę się zestarzał, a na słabszych i średnich konfiguracjach komputerowych płynność może trochę spadać, jeśli na ekranie zbyt dużo się zaczyna dziać. Klimat może nie jest tutaj pozbawiony wad, jednak jest bardzo wciągający i utrzymujący gracza na dłużej przed ekranem. Na pewno budzi on pewien niepokój i jest czymś co warto doświadczyć na własnej skórze, zwłaszcza, że ostatnio nie wychodzi zbyt dużo dobrych tytułów z tego gatunku.

Nie będę ukrywał, że jest to tytuł, który wraca do korzeni pierwszej odsłony pod względem strachu, chociaż może nie na aż tak wysokim poziomie, ale i tak jest bardzo dobrze. Na strach na pewno działa tutaj osamotnienie, znajdujemy się sami w zamkniętym bunkrze razem z prześladującym nas potworem, który reaguje na hałas, musimy kontrolować poziom paliwa w generatorze, aby utrzymywać korytarze w świetle i nie błądzić w ciemnościach, a i ograniczone zasoby wcale nie poprawiają naszej sytuacji. Sporo osób się trochę przeraziło, gdy na materiałach promocyjnych pojawił się obraz naszego bohatera z bronią, to pojawiły się obawy, że ten tytuł zbyt straszny nie będzie. Na całe szczęście te obawy się nie sprawdziły, ponieważ o ile broń palna faktycznie znajduje się w grze i otrzymujemy ją praktycznie na samym początku, tak amunicji do niej jest bardzo niewiele, więc zbyt często z niej nie korzystamy, zwłaszcza, że sam potwór jest nieśmiertelny, a broń może ułatwić również nam dostanie się do niektórych pomieszczeń, czy niszczyć pułapki. Konstrukcja lokacji, która może i prosta, ale ciekawie zaprojektowana robi sporo roboty i czasami faktycznie ciężko się przekonać, aby wejść w jakiś ciemniejszy korytarz. Skupienie na dźwiękach otoczenia również pozwoliło na to, aby gracz bardziej skupiał się na otoczeniu, dzięki czemu lepiej budowane jest napięcie. Problem tutaj natomiast jest to, że po paru godzinach gdzieś gubi się to poczucie zagrożenia ze strony antagonisty, ponieważ później jesteśmy dosyć dobrze wyposażeni i możemy bez problemu odganiać wroga od siebie, jak i również dobrze znamy jego zachowania, co też przekłada się na to, że poczucie strachu się obniża. To co tutaj opisuje może nie do końca każdego przekonać, że ten tytuł faktycznie może przestraszyć, to najlepiej jest przekonać się na własnej skórze. Jeśli graliście w Amnesia: The Dark Descent i odczuwaliście tam strach, to tutaj jest on trochę słabszy, ale jeśli graliście w Amnesia: Rebirth i ta odsłona na Was aż tak nie zadziałała, to tutaj jest zdecydowanie lepiej, więc jeśli istniałby ranking najstraszniejszych gier tego studia, to Amnesia: The Bunker znalazłaby się na drugiej pozycji.

Jak sam tytuł wskazuje, naszą lokacją jest bunkier, a konkretniej bunkier z okresu pierwszej wojny światowej. Sam bunkier wydaje się dosyć prostą lokacją, jednak zwiedzimy tutaj skrzydło lekarskie, więzienie, magazyn, kwatery żołnierzy, dział komunikacji, czy inne tego typu miejsca. Trzeba przyznać, że ciężko jest stworzyć w grze bunkier, który jednak będzie różnorodny i będzie ciekawym, a nie nudnym, miejscem. Tutaj się jednak to twórcom udało, każde miejsce mimo bycia podobnym, to jest zupełnie inne. Konstrukcja mapy jest półotwarta, ponieważ możemy dowolnie eksplorować, jednak nie zawsze posiadamy przedmiot, który pozwoli nam się tam dostać, nieraz wymagany jest klucz, a gdzie indziej potrzebny jest kod. Każda z lokacji jest odpowiednio wyposażona, więc nie mamy tutaj poczucia pustych miejsc. Możemy wchodzić w częściową interakcję z przedmiotami, a polega to na tym, że jeśli jakaś szafka ma drzwiczki, czy szuflady, to możemy je otworzyć, tak samo jak podnieść różne kamienie, poduszki, popchnąć beczki, czy skrzynie, jednak już biurka, łóżka, i innych większych przedmiotów już nie możemy ruszyć z miejsca. Łączy się to z fizyką, ponieważ każdy przedmiot ma swoją wagę, co też powoduje, że niektóre przedmioty jest trudniej podnieść, czy też popchnąć. Sprawia to, że chce się eksplorować i zaglądać w każdy kąt, nawet jeśli gdzieś w pobliżu czai się polujący na nas potwór.

Grywalność

Rozgrywka zrobiła krok w przód względem poprzednich odsłon, chociaż w swoim trzonie pozostała taka sama. Jak już wcześniej pisałem, twórcy zaczerpnęli pomysłów z innych produkcji, jak Alien: Isolation, czy Darkwood, i połączyli to ze swoim stylem rozgrywki. Także będziemy tutaj eksplorować, unikać przeciwnika, rozwiązywać zagadki, jak i zbierać znajdźki. Może brzmi to jakby było tutaj mało rzeczy do roboty, tak każdy z tych elementów został dosyć rozbudowany. Warto tutaj zaznaczyć, że nasz cel jest tutaj właściwie od samego początku znany, musimy znaleźć dynamit oraz zapalnik, a następnie wysadzić zakopane wyjście, aby móc uciec z bunkra, a to w jakiej kolejności zdobędziemy te przedmioty zależy już tylko od nas. Tutaj właśnie pojawia się konieczność eksploracji, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę. W naszym bezpiecznym pomieszczeniu, do którego nie może dostać się przeciwnik, znajduje się mapa na której tylko sporym, czerwonym kółkiem zaznaczony jest region w którym znajdziemy potrzebne przedmioty. Trzeba jednak pamiętać, że nie od razu możemy się dostać do tych miejsc, ponieważ może być na nie nałożona blokada, którą najpierw musimy znieść, może będziemy potrzebowali kodu, klucza, bądź też innego przedmiotu. Natomiast jeśli na naszej drodze stoją zamknięte, drewniane drzwi, to zwykle jest do danego pomieszczenia również drugie wejście, zwykle gdzieś ukryte, ale też możemy te drzwi zniszczyć przy pomocy większego kamienia, broni palnej, granatu wybuchowego, czy wybuchowej beczki. Także jak można zauważyć, możliwości stylu gry mamy tutaj całkiem sporo, jednak trzeba również pamiętać, że nasze zasoby są dosyć ograniczone. Podczas eksploracji znajdziemy trochę przedmiotów, w zależności od wybranego poziomu trudności, takich jak amunicja do broni, granaty wybuchowe oraz gazowe, apteczki, przedmioty do craftingu, czy również paliwo. Paliwo, wbrew pozorom, jest tutaj jednym z najważniejszych przedmiotów, ponieważ wykorzystujemy go do palenia zwłok oraz szczurów, częściowo do craftingu, ale jego najważniejszą funkcją jest ładowanie generatora prądu. Cały bunkier jest zasilany przez jeden generator, dzięki któremu możemy uruchamiać światło na korytarzach oraz w pomieszczeniach, jednak do pracy potrzebuje paliwo, które stale trzeba uzupełniać. Nasz bohater posiada zegarek, który określa ile czasu zostało do opróżnienia baku, co też pomaga nam oceniać kiedy musimy się wrócić i ponownie zalać generator. W teorii możemy poruszać się tutaj w ciemnościach, oczy bohatera w końcu się przyzwyczajają do mroku, tak samo posiadamy pewną latarkę, która niestety trochę hałasuje, jednak daje światło, jednak całkowita ciemność sprawia, że polujący na nas potwór częściej się pojawia, co też powoduje, że sama gra staje się trudniejsza. Wspomniałem wcześniej o przedmiotach do craftingu, ponieważ tutaj tworzyć przedmioty, jednak nie oczekujcie, że będziecie tutaj mogli stworzyć amunicję, czy granat, a będą to po prostu najprostsze przedmioty, jak pomniejsze apteczki, pochodnię, czy koktajle mołotowa. Crafting jest całkiem prosty, bo łączymy dwa przedmioty w ekwipunku, jednak należy pamiętać, że miejsca w ekwipunku nie mamy zbyt dużo. Nasze miejsce jest ograniczone, ale możemy je trochę powiększyć zbierając specjalne torby ukryte w różnych częściach bunkru. W naszym bezpiecznym miejscu znajduje się również kufer w którym możemy przechowywać część przedmiotów, ale tutaj również miejsce jest ograniczone. W razie jakby w ekwipunku oraz w kufrze zabrakło nam miejsca, to bez problemu możemy wyrzucać przedmioty na podłogę i te przedmioty na niej pozostają, nie musimy się obawiać, że znikną i nigdy ich nie odzyskamy. Muszę przyznać, że jest to bardzo dobry system, ponieważ dosyć szybko tego miejsca nam brakuje, więc możemy sobie fajnie rozplanować ułożenie potrzebnych przedmiotów. W czasie eksploracji natrafimy na kilka zagadek, jednak polegają one głównie na odnalezieniu konkretnego przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu, czy też odnalezieniu kodu. Nie da się ukryć, że zbyt skomplikowane one nie są, brak tutaj czegoś co faktycznie zatrzymałoby nas na chwilę. W tych zagadkach wymagana jest bardziej eksploracja, ponieważ w wielu będziemy potrzebowali różnego rodzaju narzędzi, które również są ukryte zza jakąś prostą zagadką. Na początku gry twórcy nas informują, że mamy kombinować, jeśli wymyślimy jakiś sposób na działanie, to najprawdopodobniej będzie on działał, czyli w skrócie możliwości wykonywania zadań jest tutaj całkiem sporo. Pewnie nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że okazało się to tylko pustym tekstem. Oczywiście drzwi możemy niszczyć na wiele sposobów, tak samo odstraszać potwora, ale jeśli już chodzi o rozwiązywanie zagadek, czy zdobywanie przedmiotów, to już takiego sporego wyboru nie mamy, jak przykładowo za kratami znajduje się jakiś przedmiot, a chcielibyśmy go popchnąć bliżej nas przy pomocy wybuchu granatu, to już niestety fizyka na niego nie działa i musimy go zdobyć w dokładnie taki sposób w jaki twórcy by tego chcieli. Także trochę możliwości oczywiście tutaj jest, ale nie na tyle ile by tego twórcy obiecywali. Ukończenie całej gry zajęło mi trochę ponad pięć godzin, co może wydawać się krótkim czasem, jednak jak na ten typ rozgrywki oraz lokację, to jest to bardzo optymalny czas, ponieważ nie zdąży nas zmęczyć, a klimat jest utrzymywany do samego końca.

Warto tutaj opisać również naszego przeciwnika, który nie opuszcza nas aż do samego końca. Jest nim człekokształtny stwór, który porusza się w ścianach i wychodzi z dziur, które się w nich znajdują. Nie posiada on oczu, jednak z jakiegoś powodu nie lubi światła, więc jeśli mamy oświetlone korytarze, to też rzadziej się pokazuje. Za to jest bardzo czuły na różnego rodzaju hałas, więc korzystanie z broni palnej, granatów, a nawet rzucanie przedmiotami, ładowanie latarki, czy bieganie, potrafi go uaktywnić i sprawić, że wyjdzie ze swojego ukrycia. Teoretycznie możemy barykadować wyjścia, jednak może on je rozwalić, ale trochę go to spowalnia. Oczywiście możemy go odstraszyć przy użyciu broni palnej, granatów wybuchowych oraz gazowych, jednak może działać to szkodliwie dla nas, nie tylko ze względu na utratę cennego wyposażenia, ale możemy sobie zablokować drogę gazem, nie tylko z granatów, ale również z ukrytych beczek, a bez maski gazowej będzie ciężko się przedostać. Lepiej jest go po prostu unikać, co nie zawsze jest prostym zadaniem, ale na pewno jest oszczędniejsze. Nie da się ukryć, że każde spotkanie z nim jest dosyć emocjonujące, czujemy napięcie od samej ścieżki dźwiękowej, która sugeruje, że pojawił się w naszym pobliżu. Niestety pojawia się tutaj problem, który był obecny w grze Alien: Isolation, czyli mniej więcej w połowie prześladujący nas stwór przestaje straszyć, a jest tylko przeszkodą, którą możemy łatwo odstraszyć. Tutaj na całe szczęście gra nie jest zbyt długa, więc też nie zdąży on nas wymęczyć zbyt szczególnie. Poza tym stworem są również dziwne szczury, które wyglądają jakby były obrane ze skóry. Gnieżdżą się one przy zwłokach i nie atakują nas do momentu w którym się do nich nie zbliżymy. Możemy je odstraszyć przy pomocy ognia, bądź też przyciągnąć w inne miejsce przy pomocy mięsa, które również możemy znaleźć. Nie są to ciężcy przeciwnicy, ale bardziej irytujący, ponieważ potrafią zablokować nam drogę, więc bez odstraszenia jest ciężko się przedostać.

Rolę znajdziek w tej odsłonie pełnią notatki oraz nieśmiertelniki. Jak można się domyślić, notatki służą tutaj do rozwijania fabuły, znajdziemy w nich informacje o sytuacji w bunkrze, więc nawet jeśli nie są obowiązkowe, to i tak warto je zbierać, ponieważ dzięki nim klimat jest na pewno silniejszy. Nieśmiertelniki to częściowo klasyczne znajdźki bez większego znaczenia, jednak wśród nich znajdą się takie, które na tyle posiadają zapisany kod do szafki, które zawierają różne potrzebne przedmioty, niektóre nawet ułatwiające nam grę, jak maska gazowa. Jak zatem można zauważyć, nie ma tego dużo, co wychodzi tej produkcji na plus, ponieważ nie jest zawalona niepotrzebnymi śmieciami przez co gracz nie jest rozpraszany.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj ciekawym doświadczeniem, o czym już wcześniej pisałem, ponieważ samych utworów muzycznych nie ma tutaj zbyt dużo, a cała uwaga została skupiona na dźwiękach otoczenia. Przypomina to bardzo to czego mogliśmy doświadczyć w remake’u Resident Evil 2 w którym to również utworów muzycznych prawie w ogóle nie było. Nie ukrywam, że w horrorach ma to sporo sensu, ponieważ dzięki temu zabiegowi gracz bardziej skupia się na otaczającym go świecie i bardziej również się w niego zagłębia, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat, a także na większe poczucie zagrożenia oraz strachu. Utwory, które tutaj jednak usłyszymy stoją na bardzo wysokim poziomie, zostały dopasowane do ogrywanych momentów i nie da się ukryć, że nawet jeśli jest ich mało, to potęgują te wszystkie doznania, a to też ma pozytywny wydźwięk na klimat. Nie zapadają jakoś szczególnie w pamięci, jednak w grze działają bardzo dobrze. Jak już wspominałem, dużo większą uwagę przyłożono tutaj do dźwięków otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, rozwalanych drewnianych elementów, wybuchów, wystrzałów z broni palnej, drapania w ścianach, piszczących szczurów, i inne tego typu dźwięki. Każdy z nich brzmi naprawdę realistycznie i otacza nas z każdej strony, wręcz czasami musimy na nich polegać, aby dokładnie zlokalizować prześladującego nas potwora. W zasadzie dźwięki otoczenia muszą tutaj stać na wysokim poziomie, ponieważ właśnie nasz antagonista również z nich korzysta, aby nas zlokalizować. Wartym tutaj napisania jest również to, że momencie w którym korzystamy z broni palnej, bądź jesteśmy blisko wybuchu, to przez chwilę ogłuchniemy, co ma sens, ponieważ w końcu znajdujemy się w zamkniętym terenie pod ziemią. Brzmi to wszystko naprawdę dobrze i klimatycznie, nie da się tutaj ukryć, że ścieżka dźwiękowa jest jednym z najlepszych elementów tej produkcji, który na dodatek uzupełnia inne.

Voice actingu nie ma tutaj aż tak dużo, głosy postaci usłyszymy tutaj głównie na początku i na samym końcu gry, jak i również w momentach w których znajdujemy fragmenty dziennika głównego bohatera. Trzeba tutaj napisać również, że mamy tutaj dwa różne języki, pierwszym z nich jest angielski, którym posługują się francuscy żołnierze wraz z francuskim akcentem, a drugim jest niemiecki, którym posługują się niemieccy żołnierze. Mimo, że nie ma tutaj tego dużo, to stoi również na całkiem wysokim poziomie, aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani i świetnie oddali wszystkie emocje. Co ciekawe nie mamy tutaj tłumaczenia na język polski, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak w niemieckich kwestiach wyświetlają się niemieckie napisy, co może sugerować, że nasza postać nie zna tego języka, jednak nie musicie się obawiać, że nie zrozumiecie czegoś ważnego, ponieważ myślę, że zrozumiecie z kontekstu o co chodzi. Wracają jednak do języka angielskiego, to tutaj przydałaby się jakaś znajomość tego języka, głównie w notatkach, ponieważ jest tutaj trochę wojskowego słownictwa, niemniej całość jest dosyć prosta, więc również z kontekstu można zrozumieć o co konkretnie chodzi.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj czymś, co przypomni fanom tego studia pierwsze odsłony tej serii. Nie da się ukryć, że pod względem graficznym wszystkie tytuły tej serii są bardzo do siebie podobne. Oczywiście nie oznacza to, że nic się nie zmieniło i jest ona brzydka. Dalej ta produkcja jest ładna, wiele systemów zostało tutaj świetnie wprowadzonych, jednak nie da się ukryć, że jest trochę przestarzała, co wynika głównie ze stosowania ciągle tego samego silnika, a widać po tej odsłonie, że przydałoby się w końcu go zmienić. Ciężko jest tutaj napisać cokolwiek na temat tekstur, czy modeli, czego już bym nie napisał w jakiejkolwiek innej recenzji gier z tej serii. Niemniej muszę tutaj napisać, że tekstury są dosyć dobrze wykonane, dużej rozdzielczości, więc też nie ma tutaj żadnego rozmazania, a same końcówki są gładkie. Modele również są całkiem ładne i dopasowane do czasów gry, jedynie można się przyczepić do pewnego braku zaokrągleń przez co niektóre rzeczy wyglądają dosyć kanciasto, jak chociażby dłonie głównego bohatera. Nie wygląda to zbyt dobrze w grze z 2023 roku, gdzie gry już wyglądają nieziemsko ładnie. Do samych animacji w żaden sposób nie można się przyczepić, są naprawdę ładne i płynne. Warto tutaj jednak pochwalić twórców za zastosowane systemy w tym tytule. Jednym z nich jest system świateł i cieni, który jest trochę ulepszoną wersją tego co już mogliśmy zobaczyć w poprzednich odsłonach tej serii. Akurat tutaj ważne było usprawnienie tego systemu, ponieważ całość polega na znajdowaniu się ciągle w świetle i unikaniu ciemności, więc też wszelkie cienie oraz sposoby padania światła zostały tutaj wykonanie niemal perfekcyjnie. Nie można tutaj zapomnieć również o fizyce z której właściwie ta seria po części słynie. Większość przedmiotów możemy podnieść, rzucić, każdy z nich ma również swoją wagę, więc nie wszystkie można tak łatwo podnieść i daleko rzucić. Sami przytrzymując klawisz otwieramy drzwi, czy też szuflady, jak również możemy je zniszczyć, czy zablokować. Naprawdę przyjemnie można się tutaj pobawić, jeśli aktualnie nie ściga nas potwór. Przez to co tutaj napisałem może się wydawać, że nie jest to zbyt ładny tytuł, jednak jest całkowicie inaczej. Oczywiście jest to trochę przestarzały graficznie tytuł, który potrafi stracić płynność, gdy na ekranie zbyt dużo się dzieje, jednak dalej jest tutaj na czym zawiesić oko i przyjemnie się patrzy na całość, a taka stylistyka też pasuje do tej produkcji, dzięki czemu klimat jest silniejszy. Mam jednak nadzieję, że twórcy w końcu porzucą stary silnik i przy następnej produkcji osiągnął wyższy poziom.

W kwestiach technicznych nie mam zbyt dużo do napisania. Nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i również nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Przyczepić mógłbym się tutaj do drobnych spadków płynności w momentach w których na ekranie dzieje się więcej niż zwykle. Nie są to zbyt częste sytuacje, jednak czym słabsza konfiguracja komputera, tym większe te spadki i to w zasadzie tylko w takich momentach. Trochę to dziwne, zwłaszcza, że w poprzednich odsłonach takiego problemu nie było.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+prosta, ale ciekawa historia
+wciągający klimat
+potrafi przerazić
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo przyjemna rozgrywka

Minusy:
-drobne spadki płynności
-przestarzała graficznie
-zbyt proste zagadki

Amnesia: The Bunker jest kolejną odsłoną serii, którą po prostu uwielbiam, a studio odpowiedzialne za nie posiada pełnie mojego zaufania, ponieważ potrafi dostarczyć graczom horrory, które faktycznie potrafią wystraszyć bez konieczności wykorzystywania jump scare’ów. Z tego też powodu moje oczekiwania były dosyć wysokie, chociaż trochę stonowane przez obawę o broń palną. Na całe szczęście twórcom udało się dostarczyć fanom wysokiej jakości produkt. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To naprawdę świetna produkcja, która wykorzystuje pomysły z innych gier, jednak dostosowuje je do swojego stylu dając nam bardzo ciekawe doświadczenia. Jest to na pewno tytuł obowiązkowy dla fanów gatunku.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil 4: Separate Ways (2023) – Recenzja

Resident Evil: Separate Ways (2023) jest dodatkiem do wydanego kilka miesięcy wcześniej odświeżonej wersji gry survival horror Resident Evil 4. Dodatek ten również był częścią oryginału od dnia premiery na konsoli Playstation 2, jednak tutaj twórcy zdecydowali się na wydanie go osobno, aby mieć czas na odpowiednie odświeżenie. Wcielamy się tutaj w niezwykle popularną Adę Wong, która ma swoją własną misję obok tej którą wykonuje Leon S. Kennedy. Jak zatem prezentuje się ten dodatek na tle podstawki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Capcom.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Fabuła dodatku rozpoczyna się na krótko przed przybyciem Leona S. Kennedy’ego do wioski w celu uratowania córki prezydenta USA. Wcielamy się w postać Ady Wong, która zadebiutowała w drugiej odsłonie serii i zawsze pojawiała się w nieoczekiwanych momentach. Ona również trafiła do pewnej wioski w Hiszpanii, jednak na zlecenie Alberta Weskera, który zlecił jej zdobycie pewnego bursztynu. W tym celu weszła w kontakt z Luisem, który w tym okresie był naukowcem zajmującym się badaniem pasożytów Las Plagas, jednak zanim udało im się spotkać, to ten stracił zaufanie Osmunda Saddlera, przywódcy sekty Los Iluminados, który zamknął go w lochach. Pierwszym przerywnikiem jaki widzimy jest uwolnienie Luisa przez Adę. Pomimo zamknięcia w lochach udało mu się w bezpiecznym miejscu ukryć bursztyn po który mogą wspólnie się udać. Niestety musieli się rozdzielić z powodu pojawienia się jednego z dwóch przybocznych stworów Ramona Salazara, władcy na zamku przy wiosce. Po przepędzeniu wroga Ada decyduje się wyruszyć w umówione miejsce i odzyskać cel misji. Podczas tej drogi odkrywa, że do wioski przybył Leon i od tej pory ich drogi się będą krzyżować, jak i Ada od czasu do czasu będzie mu pomagała w jego misji, a przy okazji próbowała wypełnić swoją misję z wiecznie obserwującym jej ruchy Weskerem. Historia pokazuje tutaj zupełnie inną misje, która toczy się obok tej z podstawowej wersji gry, a również tłumaczy pewne rzeczy, które mogły być niezbyt zrozumiałe w podstawce, jak bicie dzwona kościelnego, czy zniknięcie jednego z przybocznych Salazara. Nie będę ukrywał, że obcowanie z tą historią było naprawdę ciekawym doświadczeniem i jednocześnie zupełnie innym niż oryginalna wersja. Wręcz jestem w stanie stwierdzić, że ten remake jest zupełnie inny niż oryginalny dodatek, co wcale nie oznacza, że jest zły, a zdecydowanie lepszy. Historia zdecydowanie lepiej została przedstawiona, wyjaśnione zostały pewne wątki, bardzo ładnie uzupełnia się z podstawową wersją, a i postacie, które poznaliśmy również zostały trochę bardziej rozwinięte. Niektórzy mogą pomyśleć, że ten dodatek to skok na kasę w wykonaniu twórców, ponieważ pojawiły się tutaj rzeczy, które zostały wycięte z remake’u, więc można pomyśleć, że specjalnie zostały wycięte, aby stworzyć ten dodatek, jednak te wycięte elementy, jak pojedynek z bossem U3 oraz etap z laserami, bardziej pasują do postaci Ady i tutaj zostało właśnie to pokazane. Warto tutaj zaznaczyć, że nie trzeba kończyć tego dodatku, aby w pełni zrozumieć historię z podstawki, nie jest on obowiązkowy, jednak bardziej ją rozwija, jak i łączy się fabularnie z piątą odsłoną, co nie było możliwe w oryginale, ponieważ wtedy piąta odsłona nie była nawet w planach. Ciężko jest tutaj napisać cokolwiek więcej jednocześnie starając się omijać spoilery, dlatego też napiszę po prostu, że historia stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie i potrafi zainteresować od początku do końca, chociaż też nie jest zbyt skomplikowana. Zdecydowanie pozycja obowiązkowa, jeśli podobał Wam się remake podstawki, a już zwłaszcza jak jesteście fanami serii.

Jako, że fabuła dodatku również częściowo śledzi wydarzenia z podstawowej części i jeśli graliście w podstawkę, to wiecie, że w finale pojawia się również Ada, więc też zakończenie tego dodatku jest również takie samo. Może wydawać się to głupie, ale ma sens, ponieważ zmienienie czegokolwiek tutaj kłóciłoby się z wydarzeniami z podstawki. Dalej jest bardzo przyjemne i satysfakcjonujące. Mimo wszystko twórcom udało się umieścić jedną dodatkową scenę po napisach końcowych w której to widzimy Alberta Weskera. To zakończenie jest pomostem łączącym tę odsłonę z następną, piątą odsłoną głównej serii, co może sugerować następny remake, jednak nic jeszcze nie jest potwierdzone. Nie ukrywam, że zaskoczyła mnie ta scena, wyjaśniła, że decyzja Ady niespecjalnie zmieniła plany jej zleceniodawcy i ma sporo sensu. Naprawdę przyjemny dodatek, który pokazuje, że to wszystko jest ze sobą powiązane.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji różni się trochę od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry, co może wydawać się trochę dziwne, ale to wszystko zależy od celu misji, ponieważ w podstawowej wersji ratowaliśmy córkę prezydenta, a tutaj musimy wykraść pewien bursztyn. Z tego można wywnioskować, że sporym znaczeniem ma motyw w fabule. Sama historia jest tutaj ciekawie poprowadzona, to że uzupełnia pewne niewiadome z podstawki, jak i rozwija ten świat, to sprawia, że mamy zupełne inne doświadczenie, wręcz czujemy pewną satysfakcję, nawet jeśli znamy oryginał. Również postać Ady jest bardzo interesująca, ponieważ niby zimna i skupiona na misji, tak nie może się oprzeć by pomóc Leonowi w jego własnej misji. Same lokacje to po części to już co mogliśmy widzieć w podstawowej wersji gry, jednak częściowo zmienione, na przed lub po wizycie Leona, czy też przemieszczamy się innymi ścieżkami, co rzuca na nie zupełnie nowe światło. Pod względem rozgrywki, to mamy tutaj prawie to samo co otrzymaliśmy w podstawowej wersji gry, jednak zostało wprowadzonych tu parę nowości i jedną z nich bardzo wpływa na klimat. Tą nowością jest pistolet z hakiem, który pozwala się przemieszczać po wysokich miejscach, jak i przeskakiwać między murami, a po pewnym ulepszeniu możemy również wyrywać tarcze przeciwnikom. Nie jest tego może dużo, ale skutecznie modyfikuje rozgrywkę, tym samym sprawiając, że jest bardziej dopasowana do bohaterki, co z kolei przekłada się na lepszy klimat. W tym wszystkim przygrywa nam nowa, jednak dalej świetna oprawa dźwiękowa. Nie ma w niej żadnego utworu, który szczególnie zapadałby w pamięci, jednak została świetnie dopasowana. Oprawa graficzna nie przeszła żadnych zmian, to dalej bardzo ładna produkcja, która przez swoją ciemniejszą stylistykę nadaje odpowiedniego nastroju. To wszystko tworzy świetny i wciągający klimat, który utrzymuje gracza przy grze do samego końca. Oczywiście nie dla każdego może on być tak świetny, zwłaszcza dla pewnej, głośnej grupy, która atakuje aktorkę wcielającą się w postać Ady, ponieważ nie spodobała im się jej gra aktorska. Niestety tacy gracze psują opinie całej grupie, więc oni też nie będą się dobrze bawić w tej produkcji. Mimo wszystko cała reszta graczy powinna się bardzo dobrze tutaj bawić i zostać w pełni pochłonięta do tego świata.

Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że dodatek ten nie należy do najstraszniejszych gier, czy nawet dodatków dostępnych na rynku. Sama podstawowa wersja gry również nie straszyła, więc nic dziwnego, że dodatek również tego nie robi. Sam nastrój uległ delikatnej zmianie, co głównie wynika z celu gry, ponieważ nikogo tutaj nie ratujemy, a jedynie mamy przechwycić pewien bursztyn, który jest ważny dla naszego zleceniodawcy. Przez większość gry też poruszamy się samotnie, co z kolei pozytywnie wpływa na poczucie osamotnienia, jak i również nie można zapomnieć o tym, że przez większość gry podąża za nami przeciwnik, którego również przez tę większość gry nie możemy pokonać, a każde jego pojawienie wiązało się z emocjonującym starciem z nutką fantastyki. Nie ukrywam, że emocje przy tych spotkaniach były spore i zapadające w pamięci. Twórcom udało się utrzymać odpowiednie napięcie przez całą grę, aż na sam koniec czujemy pewnego rodzaju satysfakcję. Może nie jest to gra, która faktycznie nas wystraszy, ale na pewno taka, która swoim klimatem pozostanie w pamięci na długo.

Lokacje to w sporej części miejsca, które mogliśmy już odwiedzić w podstawowej wersji gry. Zwiedzimy tutaj takie miejsca jak część zamku, wioskę, tajne laboratorium, leśne oraz górskie ścieżki, kościół, dom przywódcy wioski, i inne tego typu lokacje. Część z nich jest taka sama jak w podstawce, jednak znacznie więcej jest ich tutaj trochę przerobionych, jak chociażby przed przybyciem Leona, czy już po jego wizycie, co oznacza, że dane miejsce może być bardziej lub mniej zniszczone. Czasami też jest to już znana lokacja, jednak ścieżka jest zupełnie inna, niedostępna dla Leona. Nie da się ukryć, że miejscówki są tutaj naprawdę ładne. Twórcy nie poszli na łatwiznę wykorzystując już gotowe miejsca, a dodali coś nowego i ładnie zaprojektowanego. Przyjemnie się eksploruje, jak i wyszukuje różnic między tymi, które już znamy, a tymi nowymi. Każda z nich jest również odpowiednio udekorowana, dzięki czemu nie ma wrażenia tutaj pustych lokacji. Wykonane zostały w odpowiedniej stylistyce, dopasowane do całej produkcji, zdecydowanie budujące odpowiedni klimat, jak i napięcie.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem podstawowej wersji, wręcz można napisać, że w trzonie jest to dalej ta sama gra, jednak zostały wprowadzone pewne nowości. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, wykonywać zadania poboczne, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Jak zatem można zauważyć, robimy tutaj dokładnie to samo co w podstawce, więc też z tego powodu nie będę się po raz kolejny rozpisywał opisując te elementy, ponieważ pewnie napisałbym dokładnie to samo co w recenzji podstawki. W tej recenzji skupię się na zmianach oraz nowościach wprowadzonych w tym dodatku. Sama eksploracja pozostała pozostawiona taka sama, jednak została wprowadzona pewna nowość, o której będzie za chwilę, jak i pewne zmiany zostały wprowadzone w zagadkach. Ilość rodzajów została odrobinę zmniejszona, jednak zmiany zostały wprowadzone w sposobie rozwiązywania zagadek związanych z kodami. Nasza bohaterka posiada specjalne soczewki, które pozwalają jej widzieć zdecydowanie więcej, jak kroki, czy odciski palców oraz dłoni. Powoduje to, że jak mamy kogoś odnaleźć, to idziemy po jego śladach, jak mamy odgadnąć kod obrazkowy, to również idziemy po śladach, jak i obserwujemy również ślady dłoni, z kolei jak trzeba wpisać kod numeryczny, to widzimy odciski palców. Powoduje to, że w zasadzie ciężko te rzeczy nazwać zagadkami skoro twórcy dali nam mechanikę, która rozwiązuje ją za nas, więc też nie musimy wysilać swoich szarych komórek. Mimo wszystko ciekawie zostało to wprowadzone i pokazuje również jak zaawansowana oraz przygotowana do misji jest Ada. Nie rozwija to może jakoś rozgrywki, ale na pewno jest klimatyczne. Same starcia z przeciwnikami wyglądają dokładnie tak samo, jednak mamy tutaj pewną nowość, a jest nią pistolet z hakiem, który w teorii ma służyć do eksploracji. Wykorzystujemy go po to, aby móc dostać się na wyżej położone miejsca, jak i przeskakiwać część murów, jednak nie możemy robić tego w każdym miejscu, a w konkretnych, wskazanych przez twórców miejscach, których wbrew pozorom jest sporo. Przydaje się to również w starciach z przeciwnikami, jak do skakania między dachami budynków, chociażby w walce z El Gigante, czy również możemy się przyciągać do ogłuszonych przeciwników. Sprawia to, że rozgrywka stała się zdecydowanie szybsza, jak i bardziej widowiskowa. Po specjalnym ulepszeniu możliwym do kupienia u handlarza, będziemy mogli również wyrywać tarcze przeciwnikom, co zdecydowanie ułatwia starcie z tym typem przeciwnika. Przeciwnicy zostali pozostawieni tacy sami, jedynie wśród bossów posiadamy dwójkę nowych wrogów, jednym z nich jest U3, czyli boss, który był obecny w oryginalnej wersji gry, jednak został wycięty w remake’u, jednak tutaj walka z nim wygląda zdecydowanie inaczej. O drugim bossie nie mogę nic napisać, ponieważ byłby to spoiler. Rolę znajdziek po raz kolejny pełnią tutaj notatki oraz różnego rodzaju skarby, czyli dokładnie to samo co już zbieraliśmy. To wszystko zostało zmieszczone w około pięciu godzinach gry. Jest to całkiem dobry czas jak na tego typu dodatek, chociaż ja grałem dosyć powoli starając się zajrzeć w każdy kąt, czy też znaleźć wszystkie skarby, więc ten czas może być dla Was odrobinę krótszy, jeśli skupicie się głównie na fabule. Mimo wszystko był to bardzo dobrze spędzony czas, nawet pomimo niewielkiej ilości nowości oraz zmian. Zdecydowanie warty swojej ceny dodatek do świetnego remake’u.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa przeszła tutaj połowiczne zmiany. Dźwięki otoczenia zostały pozostawione takie same jak w podstawce, jednak otrzymaliśmy tutaj zupełnie nowe utwory muzyczne. Nowe utwory zostały nagrane na potrzeby tego dodatku, co wyszło na dobre, ponieważ zmienił się odrobinę nastrój, jak i cel gry, więc też potrzeba była zmiana ścieżki dźwiękowej, aby tylko to bardziej podkreślić. Nie da się ukryć, że muzyka tutaj stoi na bardzo wysokim poziomie, dokładnie takim samym jak w podstawce, co tylko pozytywnie wpływa na klimat, jak i cały nastrój gry. Dzięki tej muzyce wszelkie emocje płynące z fabuły są zdecydowanie wzmocnione, a także napięcie jest świetnie budowane. Niestety nie otrzymaliśmy tutaj żadnego utworu, który zapadałby szczególnie w pamięci, jednak to wcale nie umniejsza ich jakości. W przypadku dźwięków otoczenia, to usłyszymy tutaj wszystko co mogliśmy usłyszeć w podstawce, jak odgłosy kroków, otwieranych drzwi, tłuczonego szkła, wystrzałów z broni, wybuchów, i innych tego typu odgłosów. Tutaj akurat zmiany nie były potrzebne, ponieważ nie było sensu tworzyć nowych odgłosów do dosyć podstawowych dźwięków, zwłaszcza jak dalej jakościowo stoją na wysokim poziomie. Całość bardzo pozytywnie wpływa na klimat i sprawia, że zdecydowanie przyjemniej się gra.

W przypadku voice actingu również za dużo nie można napisać, ponieważ aktorzy zostali pozostawieni tacy sami, nie ma nowych postaci, więc też nie usłyszymy tutaj nikogo nowego, chociaż dialogów ma tutaj Ada oraz Wesker. Dalej jakość stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie i przyjemnie się słucha dialogów. Oczywiście dla niektórych może być ciężkim orzechem do zgryzienia fakt, że aktorka głosowa wcielająca się w Adę w podstawowej wersji gry dalej się w nią wciela. Niech nie zmylą Was narzekania głośnej grupy, Ada została bardzo dobrze zagrana. Podobnie jak w przypadku podstawowej wersji gry i tutaj nie otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, co nie powinno nikogo dziwić. Język nie jest jakiś skomplikowany, jednak jest parę bardziej zaawansowanych zwrotów, więc minimalna znajomość języka angielskiego jest jednak wymagana.

Grafika

Również opisując oprawę graficzną mógłbym bez problemu skopiować opis grafiki z podstawowej wersji gry, ponieważ zupełnie nic tutaj się nie zmieniło, co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ jest to dodatek, który do działania wymaga podstawowej wersji gry. Nie będę tutaj opisywał wszystkiego po kolei, tak jak zrobiłem to w poprzedniej recenzji, ponieważ zwyczajnie nie ma to sensu. To dalej bardzo ładna produkcja ze szczegółowym otoczeniem oraz ładnymi widokami, które sprawiają, że możemy się w wielu momentach zatrzymać by podziwiać widoki. Podobnie wygląda sprawa z modelami przedmiotów, jak i postaci, które są naprawdę śliczne. Również animacje są płynne i całkowicie realistyczne. Cała reszta systemów graficznych, jak świateł i cieni, dalej prezentuje się naprawdę dobrze. Niestety zostały powtórzone błędy z podstawki, jak oznaczanie wszystkich przedmiotów, które możemy zniszczyć żółtą farbą, jak i deszcz również nie jest równej jakości. Nie rozumiem dlaczego tego twórcy nie poprawili, jeśli nie wszystkiego to chociaż tych żółtych oznaczeń. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej bez powtórzeń już tego co napisałem. To nadal bardzo ładna produkcja i nawet pomimo braku zmian, to dalej jest niezwykle klimatyczna, jak i budząca podziw. Fani ładnych opraw graficznych na pewno nie będą zawiedzeni po tym dodatku.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Podobnie jak podstawka, ten dodatek również działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+nowości w rozgrywce
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie

Minusy:
-powtórzone błędy z podstawki

Resident Evil 4: Separate Ways (2023) jest dodatkiem na który czekałem już od premiery podstawowej wersji gry, nawet jeśli ogłoszenie jego istnienia nastąpiło zdecydowanie później. Byłem bardzo ciekaw co twórcy wymyślą z tym dodatkiem, który w oryginale może aż tak świetny nie był, ale dalej rozwijał historię, więc też patrząc co zrobili z remake’iego podstawowej wersji gry, to moje oczekiwania były dosyć wysokie. Na całe szczęście zostały one w pełni zaspokojone, a nawet przerośnięte. Z tego też powodu moją oceną dla tego dodatku jest 9/10. To bardzo dobra produkcja w która warto zagrać, zwłaszcza jeśli ukończyliście podstawową wersję gry i dalej Wam mało, bądź też chcecie poznać więcej szczegółów dotyczącej fabuły. Teraz aktualnie czekam na kolejne remake’i tej serii, może w końcu Code Veronica, bądź jednak piąta odsłona? Na to przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil 4 (2023) – Recenzja

Resident Evil 4 (2023) jest trzecioosobową grą akcji z gatunku survival horror. Stanowi również remake bardzo ciepło przyjętej odsłony o tym samym tytule z 2005 roku, która zyskała już status kultowej. Wcielając się w Leona S. Kennedy’ego, jednego z bohaterów drugiej odsłonie serii, wybierzemy się do odciętej od świata niewielkiej wioski w Europie z misją uratowania córki prezydenta Stanów Zjednoczonych. Poza usprawnieniem grafiki oraz rozgrywki do dzisiejszych standardów zostały również wprowadzone delikatne zmiany w fabule oraz lokacjach. Jak zatem prezentuje się ten remake na tle klasyka? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Capcom.

Aktualnie można zakupić ją za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Leona S. Kennedy’ego, byłego policjanta Raccoon City i jednego z nielicznych, któremu udało się przeżyć piekło spowodowane wydostaniem się wirusa zmieniającego ludzi w zombie. Po tych wydarzeniach został wcielony do specjalnego oddziału podlegającego bezpośrednio pod prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po kilku latach od tych wydarzeń został on wysłany do odciętej od cywilizacji wioski w Europie z misją ocalenia porwanej córki prezydenta. Na miejsce eskortuje go dwójka lokalnych policjantów, którzy mimo wszystko ostrzegają o nieprzyjaznej okolicy w której to zaginęło wielu lokalnych mieszkańców, jak i turystów. Podczas jednego z postojów jeden z policjantów wybrał się w krzaki za potrzebą zobaczył coś co postanowił zbadać, jednak gdy długo nie wracał drugi z policjantów wysłał Leona by go poszukał. Po niedługim czasie natrafia on na pewien dom w którym to spotyka mężczyznę, który nie zachowuje się normalnie i po krótkim czasie atakuje bohatera. W tym samym domu Leon odnajduje zaginionego policjanta, który został dosyć brutalnie zamordowany. Szybko również okazuje się, że porwana Ashley Graham faktycznie znajduje się w wiosce, a za całym porwaniem stoi dosyć brutalna sekta religijna Los Illuminados, których członkowie atakują każdego kto nie należy do ich społeczności. Podczas poszukiwania porwanej Leon spotyka uwięzionego Luisa Sera, który okazuje się naukowcem i informuje bohatera, że wszyscy mieszkańcy wioski zostali zarażeni dawno uśpionym pasożytem zwanym Las Plagas, którym też została zarażona Ashley, a po nieprzyjemnym spotkaniu z przywódcą wioski zarażony również został Leon. Od tego momentu zaczynają się poszukiwania oraz próba uratowania córki prezydenta, jak i odnalezienie sposobu na pozbycie się pasożyta zanim staną się marionetkami sekty. Tak oto prezentuje się ogólny zarys fabularny, który nie zdradza zbyt dużo szczegółów z samej historii, co w zasadzie i tak pewnie nie ma znaczenia, ponieważ czwarta odsłona serii Resident Evil jest prawdopodobnie jedną z najbardziej popularnych odsłon z całej serii. Nie da się ukryć, że fabuła w klasycznych odsłonach tej serii stanowiła jedynie tło dla akcji, chociaż próbowała opowiadać jakąś historię, a to jednak zaczęło się zmieniać z czwartą odsłoną. Ta odsłona zapadła w pamięci graczy przez ciekawą historię, interesujące postacie oraz odrobinę humoru, jednak trzeba przyznać, że nie była odpowiednio rozwinięta i niektóre wątki wypadały dosyć słabo lub były częściowo niezrozumiałe, jak chociażby dlaczego Leon z policjanta został pracownikiem secret service. Remake pozostawił samą historię taką samą w swoim trzonie, jednak rozwinął jej wątki nadając im większej głębi oraz sprawiając, że sama historia ma więcej sensu, dzięki czemu jest też lepsza. Te zmiany spowodowały, że niektóre sceny zostały przerobione, usunięte, a nawet niektóre zostały dodane. Sam początek gry został zmieniony pokazując nam sektę poświęcając na ołtarzu nieznaną nam kobietę, po czym otrzymaliśmy krótką historię Leona o tym jak został wcielony do specjalnej jednostki. To już samo w sobie lepiej wprowadzało nas w klimat gry i pokazało, że ta sekta jest niezwykle brutalna. Największe zmiany przeszły jednak charaktery postaci. Oczywiście pod względem wyglądu również zaszły pewne zmiany, co ma trochę związek z charakterami, jednak bardziej z poprawioną oprawą graficzną. Największa zmianą jaką postacie przeszły było sprawienie, że stali się dojrzalsi. W oryginale postacie miały w zwyczaju rzucać dwuznacznymi tekstami lub zachowywać się niezwykle dziecinnie, co może momentami było śmieszne, jednak na dłuższa metę potrafiło wybijać z klimatu. Oczywiście część z tej humorystyki została zachowana, jednak jest odpowiednio wyważona w stosunku do reszty gry. Każda z postaci zachowuje się teraz zdecydowanie poważniej, nie sprawia wrażenia rozpieszczonej dziewczynki, ani napalonego przegrywa, co sprawia, że fabuła stała się poważniejsza. Największe zmiany w charakterze przeszła Ashley oraz Luis. Zaczynając od Luisa, to w oryginale był on kobieciarzem, nie miał zbyt dużo czasu na ekranie, a jak się już pojawiał, to za chwilę znikał z głupich powodów, a w przypadku tego remaku przestał rzucać dwuznacznymi tekstami, jednak dalej pozostał pewnego rodzaju śmieszkiem. Jego motywacja, przeszłość oraz cele zostały tym razem wyjaśnione nadając tej postaci więcej sensu poza byciem zwykłym NPC. Ashley z kolei w oryginale stała się obiektem nienawiści większości graczy przez to jak irytująca potrafiła być w wielu momentach, więc też ta sama większość zastanawiała się co twórcy z nią zrobią. Muszę przyznać, że Ashley z oryginału a Ashley z remaku, to jakby zupełnie dwie postacie. Ta z remaku jest zdecydowanie dojrzalsza, świadoma zagrożenia, jak i zrobiła się nawet bardziej pomocna. Szczerze nie jestem fanem horrorów w których mamy towarzystwo, bo jednak zabija to w pewnym sensie poczucie osamotnienia, jednak tutaj liczyłem na więcej momentów razem, ponieważ interakcję między dwójką bohaterów były dosyć ciekawe. Antagoniści również przeszli zmiany w charakterach, jednak by nie opisywać każdego po kolei skupię się tylko na tym, który przeszedł największą zmianę, a konkretnie na władcy zamku do którego trafiamy, Ramonie Salazar. W oryginale był on dosyć irytującym przeciwnikiem, nie ze względu na jego sztuczki, ale ze względu na charakter, wręcz bym napisał, że był zdecydowanie gorszy od samej Ashley. Był niezwykle dziecinny, nie kontrolował emocji i próbował być groźniejszy niż faktycznie był, a w przypadku remaku stał się spokojniejszy, nie ulegał emocjom i brzmiał faktycznie groźnie, jak i również jego historia została bardziej rozwinięta, jak zresztą każdej postaci i antagonisty. To wszystko sprawiło, że fabuła jest jeszcze lepsza niż była w oryginale, zostały usunięte niepotrzebne rzeczy, a na ich miejsce zostały wstawione zupełnie nowe, które lepiej wpasowują się w całość i gra się zdecydowanie przyjemniej. Jestem w stanie też stwierdzić, że oryginał oraz remake to dwa różne doświadczenia, nawet jeśli pod względem fabularnym remake wypada lepiej, tak warto również zagrać w oryginał, ponieważ to dalej bardzo dobra produkcja. Jeśli natomiast graliście już w oryginał, to tym bardziej powinniście zagrać w remake, ponieważ tutaj udało się wyciągnąć twórcom z historii wszystko co najlepsze. Ciężko jest tutaj znaleźć cokolwiek co by nie zagrało tak jak powinno, chociaż pewnie niektóre zmiany nie wszystkim się spodobają, tak według mnie przedstawiają historię w bardziej mrocznej, dojrzalszej i poważniejszej wersji.

Zakończenie nie przeszło większych zmian, wręcz można napisać, że jest takie same jak w oryginale z wyjątkiem dwuznacznego zaproszenia zasugerowanego przez Ashley. Nie będzie spoilerem jak napiszę, że wszystko kończy się dobrze, główny zły zostaje pokonany, a świat po raz kolejny uratowany. Wszystko wykonane w takim typowym stylu dla tej serii, co oczywiście nie oznacza, że jest złe, ponieważ jest świetnie wykonane i daje takie poczucie satysfakcji oraz wykonania czegoś większego. Bardzo przyjemnie się je ogląda, zwłaszcza, że jest poprzedzone ciekawym starciem z bossem, która teraz jest ciekawsza, a także emocjonującą ucieczką z wybuchającej wyspy. Bardzo płynnie emocje przeplatają wzajemnie tworząc przyjemne doświadczenie. Do tego po napisach końcowych możemy zobaczyć dodatkową scenę dotyczącej pewnej kobiety w czerwieni, jak i tajemniczego mężczyzny w okularach słonecznych. Nie będę ukrywał, że jest to scena zapowiadająca piątą odsłonę serii, jednak nie należy tego traktować jako zapowiedzi remaku piątej odsłony, chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć jakby wyglądała ulepszona wersja tej słabszej odsłony serii.

Klimat – Lokacje

Muszę tutaj przyznać, że dalej jestem ogromnym fanem oryginalnej, czwartej odsłony tej serii, która ma specjalnie miejsce w moim serduszku. To też spowodowało, że podchodziłem trochę ostrożniej do tego remaku, ponieważ obawiałem się, że przy licznych zmianach klimat gdzieś się ulotni albo nie będzie już tak wciągający jak w oryginale. Na całe szczęście moje obawy były niesłuszne, ponieważ klimat remake’u jest nie tylko tak dobry jak oryginału, a nawet jestem w stanie napisać, że jest jeszcze lepszy. Wiele czynników składają się na niego, jednak wstępnie można napisać, że jest zdecydowanie mroczniejszy, brutalniejszy i też w pewnym stopniu bardziej wciągający, co wynika nie tylko z poprawionej oprawy graficznej, jak i samego sterowania, a również wszystkich zmian wprowadzonych w fabule, lokacjach, jak i rozgrywce. Fabuła rozwija to co już znamy z oryginału dodając jej głębi oraz przedstawiając jej brutalność. Niektóre sceny zostały usunięte, jednak wyszło to plus, ponieważ na ich miejsce zostały dodane sceny, które okazały się lepsze. Właśnie poprzez te zmiany udało się pokazać prawdziwą brutalność naszej grupy antagonistów, jak i prawdziwe powiązania pewnych dwóch grup. Również zmiana charakterów postaci oraz relacji ich łączących sprawiła, że całość stała się bardziej realistyczna, przyjemniejsza i na pewno bardziej zrozumiała. Te właśnie zmiany sprawiły, że pomimo powiązania z oryginałem, to zupełnie inne doświadczenie, nawet jeśli dobrze pamiętamy poprzednią wersję. Wiele krytyki po premierze wylało się ze strony fanów na sceny Leona z Adą Wong, ponieważ w remaku nie pokazują bezpośrednio, że są w sobie zakochani, czyli po prostu nie zachowują się jak zakochane gołąbeczki. W tym wydaniu utrzymują pewien dystans pomimo, że coś ich ku sobie przyciąga, co wygląda na bardziej realistyczną relację między dorosłymi ludźmi, więc nie zraźcie się jeśli natkniecie się na takie opinie. Lokacje w większości to już to co znamy, jednak wprowadzone zostały w nich pewne modyfikacje, które sprawiły, że wyglądają znacznie naturalniej, a także są również bardziej „brudne”, co też pokazuje, że jest to miejsce odizolowane od cywilizacji. Niektórzy uważają, że wprowadzanie zmian w lokacjach w remakach jest tanią wymówką by pokazać, że coś zostało zmienione. Można dyskutować, czy takie stwierdzenia mają sens, jednak tutaj trzeba przyznać, że te zmiany zostały wprowadzone, aby otoczenie wyglądało realistyczniej, co z kolei przekłada się na lepszy klimat. Jedyne do czego tutaj mogę się przyczepić, co faktycznie odrobinę wybija z tego bardziej realistycznego klimatu, są żółte oznaczenia na przedmiotach, które możemy zniszczyć. Szczerze nie rozumiem dlaczego to wszystko zostało tak oznaczone, zwłaszcza, że w oryginale twórcy nie musieli tego robić by gracze wiedzieli, że mogą dany przedmiot zniszczyć. Rozgrywka jest tutaj tym elementem, który przeszedł jedne z największych zmian, o czym będę pisał szerzej w odpowiedniej sekcji. Tutaj mogę jednak napisać, że jeśli spodziewacie się takiej samej rozgrywki jak w oryginale, to się mocno zaskoczycie. Początkowo ma się tutaj wrażenie jakby grało się w remake drugiej lub trzeciej odsłony serii, jednak jednocześnie czuje się jakby grało się w coś zupełnie nowego. Oczywiście w swoim trzonie została taka sama, to dalej akcyjny survival horror w którym to musimy odpowiednio wykorzystywać nasze zasoby, abyśmy czasami nie zostali z samym nożem przeciwko hordzie wrogów. W pewnym sensie rozgrywka stała się trochę bardziej wymagająca i jednak wymagająca od nas dokładniejszej eksploracji. Wszystkie zmiany wprowadzone w rozgrywce zostały wprowadzone naturalnie, sprawiając, że sama gra jest lepsza, jednak nie zmieniając całkowicie samej gry. To właśnie też dzięki rozgrywce, klimat stał się bardziej wciągający. W tym wszystkim przygrywa nam świetnie dopasowana ścieżka, która potęguje wszystkie emocje towarzyszące nam podczas obcowania z fabułą. Fani oryginału będą mogli usłyszeć pewne podobne brzmienia, które są świetnym ukłonem w stronę fanów. Nie można również zapomnieć o poprawionej grafice, która jest odrobinę lepsza od tego co mogliśmy już zobaczyć w odświeżonych wersjach drugiej i trzeciej odsłony serii. Sprawia ona, że całość wydaje się bardziej realistyczna na czym zyskują lokacje, jak i sami gracze. Tutaj niestety też mogę się do jednego elementu przyczepić, a są to niektóre momenty w których pada deszcz. Są momenty w których wygląda on dobrze, całkiem naturalnie, jednak są też takie w których wygląda on bardzo sztucznie, zupełnie jakby dwie różne osoby pracowały nad deszczem w różnych momentach gry. Mimo wszystko nie psuje to tak bardzo klimatu oraz poczucia realności. To wszystko tworzy naprawdę dobry i wciągający klimat, który może nie jest idealny, ale na tyle dobry, abyśmy mogli czerpać przyjemność płynącą z gry. Ten tytuł to świetny przykład, że można stworzyć remake, który nie tylko będzie ukłonem w stronę klasyki, a będzie również jego lepszą wersją pod każdym względem. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z nim zapoznać, to jest na to dobra okazja.

Warto tutaj również napisać, czy ten tytuł potrafi wystraszyć, a jeśli nie, to dlaczego. Tu trzeba jednak napisać wprost, tytuł ten nie straszy, a przynajmniej nie w taki sposób jaki można byłoby to sobie wyobrazić. Ciężko byłoby tutaj wprowadzić strach, ponieważ od tej odsłony zaczęło się większe nastawienie na akcję niż na konieczność przetrwania, chociaż ten element dalej jest obecny. Zaskakująco to, że nie odczuwamy tu strachu nie jest minusem, ponieważ zamiast tego gra utrzymuje nas w ciągłym napięciu, pewnym poczuciu zagrożenia, jak i przez większość gry poczucie osamotnienia. W porównaniu do oryginału, to całość zrobiła się ciemniejsza, bardziej „brudna”, jak i również bardziej brutalna, a poprawa jakości graficznej tylko to potęguje. Sam początek gry stał się bardziej horrorowy. Wspomniałem o poczuciu osamotnienia, jednak w niektórych momentach będziemy podróżowali z partnerem, co oczywiście negatywnie wpływa na osamotnienie. Na całe szczęście takich momentów nie ma aż tak dużo jak w oryginale, dzięki czemu jesteśmy skazani sami na siebie. Nie odczuwamy tu strachu, jednak niepokój jest obecny od samego początku aż do końca, nawet w etapach w których jest więcej akcji. Bardzo przyjemne doświadczenie i, po raz kolejny, zupełnie inne od tego czego mogliśmy doświadczyć w oryginale.

Lokacje również przeszły pewną transformację, w większości przypadków zostały rozwinięte, jednak też są takie, które zostały usunięte i zastąpione zupełnie nowymi. Mamy tutaj trzy główne lokacje do których zaliczamy wioskę, zamek oraz wyspę, a wśród nich zwiedzimy takie miejsca jak różne farmy, kopalnie, lochy, laboratoria, kościół, bibliotekę, popływamy również na jeziorze, i zwiedzimy również inne tego typu miejsca. Lokacje zostały wykonane w stylu półotwartym podzielone na regiony, o których wcześniej pisałem, dzięki czemu możemy dowolnie zwiedzać mapę, jednak jeśli przejdziemy z wioski do zamku, to już nie możemy wrócić, jednak nie jest to robione z zaskoczenia, ponieważ jeśli odwiedzimy sprzedawcę, który zawsze znajduje się przed takim momentem, to on nas poinformuje byśmy załatwili wszystkie pozostawione sprawy zanim wyruszymy w dalszą drogę. Część z tych miejsc, które odwiedzimy pewnie skojarzą się graczom, którzy grali w oryginał, ponieważ twórcy wzięli ich stare wersje i rozwinęli je do takiego stopnia, że stały się bardziej realistyczne, jak i bardziej dopasowane do fabuły. Każde z nich jest przyjemne w eksplorowaniu i wręcz do tego zachęca, ponieważ mapy są pełne sekretnych skarbów, które możemy zdobyć i sprzedać by móc kupić jakąś nową broń lub też ulepszyć starą. Nie mogę też napisać, że są one puste, ponieważ każde z nich jest w pewien sposób wyposażone, nawet na jeziorze znajdziemy jakiś wrak, czy pływające skrzynki. Półotwartość świata sprawiła, że możemy wracać do poprzednio odwiedzanych miejsc, jeśli o czymś zapomnieliśmy lub w tamtym miejscu znajduje się sprzedawca, jednak nie musimy się martwić, że będziemy musieli ponownie walczyć z ponownie pojawiającymi się przeciwnikami, ponieważ to dzieje się tylko w konkretnych momentach, więc też nie zabija chęci dokładniejszej eksploracji. Lokacje są bardzo ładne, zarówno pod względem projektu, jak i oprawy graficznej. Zdecydowanie wpływają na plus klimatu, jak i również samej gry.

Grywalność

Jak wspominałem już wcześniej, rozgrywka jest jednym z tych elementów, które przeszły największe zmiany, chociaż można też pokusić się o stwierdzenie, że akurat rozgrywka przeszła największe zmiany. Jeśli graliście w oryginalną wersję z 2005 roku i oczekujecie tej samej, bądź podobnej, rozgrywki, to możecie się bardzo zdziwić. Oczywiście to dalej jest survival horror bardziej nastawiony na akcję z masą różnych przeciwników, jednak gra się w niego już trochę inaczej. Będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, wykonywać zadania poboczne, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Eksploracja jest oczywiście najważniejszym elementem, chociaż ma większe znaczenie niż w przypadku oryginały, chociażby przez półotwartość świata, większą ilość skarbów do znalezienia, jak i odrobinę wyższy poziom trudności. Zaczynając jednak od poziomu trudności, to na start mamy dostępne trzy poziomy, które można nazwać łatwym, normalnym i trudnym. Na poziomie łatwym jest automatycznie włączony wspomagacz celowania, zdrowie się regeneruje, gdy znajdujemy się przed śmiercią, tworzymy więcej amunicji, a także ceny w sklepach są niższe. Normalny jest najbardziej wyważonym poziomem trudności, jednak grając na nim możemy sami włączyć wspomaganie celowania. Trudny daje przeciwnikom więcej zdrowia, zwiększa ich siłę, a także ich prędkość, jakby tego było mało, to jeszcze ceny u sprzedawcy są wyższe. Po jednokrotnym ukończeniu gry na dowolnym poziomie trudności odblokowujemy dodatkowy poziom, zwany profesjonalnym, który bierze wszystko z trudnego poziomu i dodaje do niego brak automatycznego zapisywania, a parować możemy tylko w idealnych momentach, jednak by gra nie była aż tak trudna, to wszystkie ulepszenia broni są od razu dostępne do zakupu u sprzedawcy. Także każdy znajdzie dla siebie tutaj odpowiedni poziom, chociaż to na wyższych poziomach gra staje się bardziej interesująca. Przygotowano to wszystko by gra była dostępna dla nowych graczy, nawet tych mniej doświadczonych, jak i dla wyjadaczy serii. Jednak jeśli graliście w oryginał, to powinniście poczuć, że mimo wszystko poziom trudności jest trochę wyższy niż w oryginale, nie jest to może drastyczna różnica, jednak sprawiająca, że eksploracja zyskuje na znaczeniu. Właśnie będziemy tutaj eksplorować, aby znaleźć potrzebne zasoby, jak amunicja, przedmioty lecznicze, czy nawet przedmioty potrzebne do tworzenia. Od poziomu trudności zależy w jakiej ilości ich znajdziemy, więc też czym wyższy poziom, tym więcej będziemy musieli szukać. Pomóc w zdobywaniu zasobów ma nam pomóc system tworzenia przedmiotów, który jest podobny do tego co mogliśmy już zobaczyć w remakach drugiej i trzeciej odsłony serii. Różnicą jest tutaj to, że te przedmioty nie znajdują się w jakimś osobnym ekwipunku, a w naszym głównym, więc też zajmują nasze cenne miejsce, zwłaszcza na początku gry, kiedy to nasz ekwipunek nie jest zbyt duży. To też sprawia, że będziemy często coś tworzyli lub poświęcali część przedmiotów. Oczywiście na start nie możemy zbyt dużo przedmiotów wytworzyć, ponieważ potrzebujemy do tego receptur, które możemy kupić u sprzedawcy. Podczas eksplorowania i podążania linią fabularną natrafimy na różnego rodzaju zagadki, które w zasadzie możemy podzielić na te fabularne oraz związane ze skarbami. Spodobało mi się w fabularnych zagadkach, że ich rodzajów jest całkiem sporo. Mamy tutaj klasyczne znalezienie przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu, czasówki, czyli użyciu czegoś i dostaniu się gdzieś w określonym miejscu, zapalenie konkretnych lamp, różnego rodzaju układanki, zabawy z elektrycznością, czy pociągnięciu za kilka dźwigni. Z nich możecie wyczytać, które są banalne, a inne wymagają trochę myślenia, chociaż nie będę ukrywał, że dalej nie są one zbyt skomplikowane i nie stanowią większego wyzwania, jednak są miłą odskocznią od ciągłej walki. W przypadku zagadek związanych ze skarbami, to tutaj jest to trochę mniej skomplikowane, ponieważ jeśli nie liczymy tych, które trzeba zestrzelić, to zaliczamy do nich te które wymagają konkretnego przedmiotu lub kilku pomniejszych. Z tymi pierwszymi nie ma problemu, ponieważ zwykle jeden przedmiot wystarczy by odblokować wszystkie takie miejsca tego samego typu, jednak w przypadku tego drugiego to zebranie wszystkich tych przedmiotów łączy się z inną zagadką, zwykle z układanką, które również nie są jakoś szczególnie skomplikowane, jednak jeśli zdarzyłoby się, że się w jakiś sposób zablokowaliście, to wystarczy odejść od tej zagadki na pewną odległość, dzięki czemu zresetuje się do startowego ułożenia. Samych skarbów mamy tutaj całkiem sporo, a są to przedmioty, które służą nam jedynie do sprzedaży, chociaż część z nich możemy połączyć w większą całość by zwiększyć jego wartość. Poza skarbami innym urozmaiceniem rozgrywki są teraz zadania poboczne. Jeśli pamiętacie, to w oryginale mieliśmy krótkie zadanie by zniszczyć konkretną ilość niebieskich medalionów i w nagrodę otrzymywaliśmy dodatkowy pistolet. Tutaj działa to na podobnych zadaniach, podczas eksploracji odnajdujemy niebieskie notatki z konkretnym celem oraz miejscem wykonania tego zadania. Do tych zadań możemy zaliczyć zniszczenie konkretnej ilości niebieskich medalionów, sprzedaniu konkretnej ilości ryb, jajek lub węży, zabiciu pewnej liczby szczurów lub też silniejszej wersji jakiegoś przeciwnika. Wydaje się to dosyć głupie, jak na tego typu grę i pewnie po samym opisie można stwierdzić, że będzie psuło to klimat. I tutaj pojawia się problem, ponieważ takie nie jest. Oczywiście te zadania nie zostały skonstruowane, aby być poważne, a po to by stanowiły odskocznię od fabuły. I nawet jeśli wydają się one głupie, to przyjemnie się je wykonuje. Za wykonywanie tych zadań otrzymujemy spinele i jeśli uzbieramy ich wystarczająco dużo, to możemy je wymienić u sprzedawcy na jakieś ekskluzywne towary, jak mapa skarbów danego regionu, części ulepszające do broni, czy też różnego rodzaju skarby. Ostatnią z aktywności jest strzelnica na której możemy sprawdzić nasze umiejętności strzeleckie w ograniczonym czasie. Za branie w nich udziału otrzymujemy żetony, które wymieniamy na specjalne nagrody. To wszystko może sprawiać wrażenie, że nie łączy się ze sobą zbyt dobrze i rozgrywka przez to jest dosyć nierówna, ale tak naprawdę nie jest. Stworzenie półotwartego świata oraz nadanie fabule odpowiedniego tempa sprawiło, że gra się naprawdę przyjemnie, a te pozornie głupie aktywności poboczne stały się przyjemnością, zwłaszcza, że są całkowicie opcjonalne. Jeśli miałbym tę rozgrywkę z tej gry do innej produkcji, to pierwsze co przychodzi na myśl to ostatni remake pierwszej odsłony serii Dead Space. Tam rozgrywka w swojej konstrukcji jest w zasadzie taka sama, może za wyjątkiem tego, że w tej grze w pewnych momentach jesteśmy zablokowani od wrócenia do poprzednich lokacji. Te dwie gry sprawiają, że można stworzyć grę z liniową fabułą ze świetną rozgrywką w półotwartym świecie i nie ma potrzeby wpychania otwartego świata z masą znaczników, czy aktywności, które szybko robią się nudne. I tak, zdaję sobie sprawę, że jest to remake, a nie zupełnie nowa produkcja, jednak jak się spojrzy na to jak wyglądał oryginał pod względem rozgrywki, to może dać nam to znać w jakim kierunku zacznie zmierzać branża i muszę przyznać, że nie przeszkadza mi to, ponieważ tutaj bawiłem się świetnie.

Warto tutaj również wspomnieć o walce, czyli czym i z czym walczymy. Nasz arsenał jest dosyć standardowy, jak to bywa w tej serii, a będziemy tutaj walczyć przy pomocy kilku rodzai pistoletów, strzelb, karabinów automatycznych, SMG, snajperek, magnum, czy innych specjalnych broni. Do tej listy możemy dopisać granaty błyskowe oraz wybuchowe, jak i również noże. Na start otrzymujemy tylko pistolet oraz nóż, więc to również jest dosyć standardowe wyposażenie na start. Część z tych broni możemy znaleźć podczas eksploracji, jednak nie należy się oszukiwać, takich broni po prostu leżących na ziemi jest naprawdę niewiele. Większość z nich możemy kupić u sprzedawcy, ale też nie wszystkie są dostępne na start, wraz z postępem fabularnym coraz więcej broni pojawia się w ofercie sprzedawcy. Tutaj warto również opisać jak wygląda sprawa ze sprzedawcą, bo trochę już go wspominałem. Jest to dalej ta sama, lubiana przez wszystkich osoba o ciekawym głosie oraz humorze. Możemy u niego kupować bronie, przedmioty lecznicze, przedmioty rozwijające broń, czy schematy przedmiotów do wytworzenia. Tak jak wspominałem, jego wyposażenie się rozwija wraz z postępem fabularnym. Oczywiście jemu również możemy sprzedawać już nam niepotrzebne przedmioty. Jest też osobą do której zgłaszamy się w sprawie ulepszeń naszych broni. Większość naszego uzbrojenia możemy ulepszyć by zadawały większe obrażenia, miały zwiększoną szybkostrzelność, byśmy szybciej mogli przeładowywać, czy by pomieściła więcej amunicji w magazynku. Początkowo również nie wszystkie ulepszenia są z góry dostępne, dopiero po pewnym czasie w fabule będziemy mogli w pełni ulepszyć broń, jednak wyjątkiem jest tutaj poziom trudności profesjonalny na którym to od razu dostępne są wszystkie ulepszenia. Po całkowitym ulepszeniu mamy możliwość wykupienia dodatkowego ulepszenia, które różni się dla każdej broni i jest to jednocześnie najdroższe ulepszenie, jednak możemy ominąć konieczność płacenia, jeśli wymienimy zdobyte spinele na kupon na darmowe ulepszenie, co niestety też nie jest tanie. Sprzedawca jest też osobą do której zgłaszamy się po ukończeniu zadań pobocznych by uzyskać za nie nagrodę i to u niego możemy również wymienić spinele na inne nagrody. Jest też osobą o której możemy naprawiać nasz sprzęt. Twórcy wprowadzili kilka nowości w rozgrywce, które mogą zmienić nasze podejście do rozgrywki względem oryginału. Jedną z nowości, a konkretnie zmian, jest wprowadzenie niszczącego się noża. Czym częściej korzystamy z naszego noża, tym szybciej się on niszczy, aż w końcu nie będziemy mogli z niego korzystać do czasu naprawy. Wynika to z tego, że teraz nóż ma trochę większe znaczenie niż w przypadku oryginały, ponieważ nie wykorzystujemy go tylko w walce, a teraz również do parowania ataków oraz nadlatujących przedmiotów, do wyswobadzania się z uchwytów przeciwników, jak i do skrytobójstwa. Także jest tu trochę tego i wbrew pozorom dosyć często się jednak z tego noża korzysta. Może się zatem wydawać, że to niszczenie się broni będzie irytującym czynnikiem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo. Wynika to też z tego, że podczas eksploracji odnajdujemy różnego rodzaju noże, jak chociażby kuchenne, które mają mniejszą wytrzymałość, ale potrafią nam pomóc jak zużyje nam się podstawowy nóż. Możemy oczywiście zwiększyć wytrzymałość naszego noża poprzez ulepszanie jego wytrzymałości. Wspomniałem również o skrytobójstwie i to jest kolejna z nowości, ponieważ w tej wersji możemy się skradać i po cichu eliminować przeciwników stojących nam na drodze. Nie musicie się jednak martwić, że cała gra została przerobiona na skradankę, ponieważ nie da się ukończyć całości eliminując cicho przeciwników. Nie da się ukryć, że zostało to bardzo dobrze wyważone. Każdą z tych broni oraz możliwości będziemy wykorzystywali na całkiem pokaźnej liczbie przeciwników. Będziemy tutaj walczyć z zarażonymi mieszkańcami wioski, kultystami, wilkami, pasożytami, latającymi robakami, i innymi odrażającymi kreaturami. Lista przeciwników została prawie taka sama jak w przypadku oryginału, jednak twórcy postanowili usunąć wszystkich wrogów posiadających broń palną, co w sumie wyszło na plus, ponieważ byli bardzo irytującymi przeciwnikami, a na ich miejsce dali kilku nowych, w tym przeciwnika z głową byka zamiast głowy zwanego brutalem. Zwykli przeciwnicy mogą dzierżyć różnego rodzaju broń białą, a także miotaną, i o ile jeden przeciwnik nie powinien sprawiać problemów, tak już grupka może napsuć nam krwi. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy również starcia z bossami, którzy są już nam znanymi przeciwnikami z jednym wyjątkiem. Twórcy postanowili usunąć cały etap związany z bossem zwanym U-3, czyli skorpionopodobym większym zarażonym, który nazywany był nieśmiertelnym. Wyszło to grze na dobre, ponieważ to starcie było dosyć irytujące i potrafiło zepsuć wrażenia płynące z gry. Niektóre starcia zostały zmodyfikowane, aby zwiększyć emocje z nich płynące, jak chociażby dodanie nowych faz w starciu, co najlepiej zostało pokazane w finalnym starciu. Sporą nowością wprowadzoną w tej części jest możliwość chodzenia i strzelania jednocześnie. Oczywiście jest to nowość, której byliśmy świadomi jeszcze na długo przed premierą, jednak warto o niej wspomnieć, ponieważ w oryginale takich możliwości nie mieliśmy. Jak można się domyślić, bardzo upłynnia to starcia, jak i potrafi stworzyć zapadające w pamięci momenty. Bardzo dużą zmianą jest usunięcie quick time eventów, skr. qte, których było trochę w oryginale. Z jednej strony wyszło to na plus, ponieważ dzięki temu tempo rozgrywki nie zwalnia nawet na moment, jednak z drugiej strony sprawiały, że nie mogliśmy odłożyć pada lub zdjąć dłoni z klawiatury, bo podczas przerywników filmowych również mogły wystąpić. Warto tutaj również wspomnieć o naszych towarzyszach, ponieważ nie zawsze będziemy podróżowali sami. Przyjdzie nam podróżować razem z Luisem oraz Ashley, i o ile ten pierwszy jest jeszcze w stanie nam pomóc w walce, chociaż też nie zawsze, tak tą drugą musimy chronić. W towarzyszach również zaszła pewna zmiana, jedną z nich jest usunięcie paska zdrowia, więc nie musimy się martwić, że przypadkowo mogą umrzeć, jednak mogą doznać zbyt dużych obrażeń i będziemy musieli ich „ratować”. Został zmieniony również system zarządzania nimi, czyli możemy im kazać się od nas oddalić lub być blisko, co ma różne zastosowania w zależności od sytuacji, jednak nie możemy kazać im czekać. Też zostały usunięte śmietniki oraz szafki w których mogła się schować Ashley. Oczywiście niektóre szafki zostały nietknięte, ale mają zastosowanie tylko w fabularnych momentach, więc też zwykle ona sama się od nas rozdziela. Jest jeszcze parę zmian o których nie mogę napisać by nie zaspoilerować niczego niepotrzebnie, a są to dosyć miłe zmiany, więc pozostawię je Wam do samodzielnego odkrycia. Nie będę ukrywał, że bardzo dobrze się bawiłem grając w ten tytuł, a każda przerwa od niej, chociażby przez pracę, sprawiała, że chciałem jak najszybciej wracać i grać dalej. Jest bardzo satysfakcjonująca i przyjemna. Przejście całości na standardowym poziomie trudności z większością zebranych skarbów zajęło mi około osiemnastu godzin. Jest to bardzo dobry czas, który został zapełniony odpowiednią ilością zawartości.

Rolę znajdziek pełnią tutaj figurki posągu Salazara, których co prawda nie zbieramy, a niszczymy, zupełnie jak w ostatnich odsłonach serii. Sam etap z ucieczką przed gigantycznym posągiem został w grze usunięty, jednak twórcy nie chcieli się z nim żegnać, więc stworzyli szesnaście figurek, po jednej na każdy rozdział, a naszym zadaniem jest je zniszczyć. W nagrodę za zniszczenie wszystkich otrzymujemy nóż, który się nie niszczy, więc jest to coś o co warto się postarać. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy rodzaj znajdźki, ponieważ nie tylko jest powiązany z samą grą, ale stanowi takie mrugnięcie okiem w kierunku fanów oryginalnej wersji. Bardzo przyjemnie się za nimi rozglądało, chociaż odnalezienie ich wszystkich nie jest aż takie skomplikowane, ponieważ gdy znajdujemy się w ich pobliżu słyszymy charakterystyczny dźwięk, który ma nam je sugerować. Szkoda, że większość producentów nie idzie w takim kierunku, jeśli chodzi o znajdźki.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z tych elementów do których przyczepić się w żaden sposób nie mogę, chociaż ostatnio rzadko się zdarza bym narzekał na muzykę w grze, jednak to tez pokazuje, że twórcy również zaczynają dostrzegać wagę tego elementu. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu emocje oraz napięcie płynące z fabuły, a to z kolei przekłada się na silniejszy klimat. Właśnie wpływ na klimat jest tutaj dosyć silny, ponieważ każdy z utworów został nagrany w dosyć mrocznym, wręcz tajemniczym stylu, co świetnie się łączy zarówno z fabułą, jak i samą rozgrywką. Wartym zaznaczenia jest to, że nie zawsze ta muzyka gra nam w tle. Mamy momenty w których skupiamy się jedynie na dźwiękach otoczenia, co ma olbrzymie znaczenie, zwłaszcza w horrorach, ponieważ buduje to w pewien sposób realność tego świata, a także sprawia, że bardziej się skupiamy na tym co nas otacza, właśnie poprzez dźwięki. Ten remake jest pełny nowych utworów, których nie mogliśmy usłyszeć w oryginale, jednak wprawne ucho usłyszy gdzieniegdzie pewne podobieństwa, a wynika to z tego, że twórcy odświeżyli niektóre utwory, dodając do nich trochę dzisiejszej jakości i muszę przyznać, że wyszło to naprawdę dobrze, bo też stanowi pewien rodzaju ukłon w stronę klasyka. Nie będę również ukrywał, że muzyka wpada w ucho i zostaje w pamięci na dłużej, a najbardziej zapadający w pamięci, to ten lecący w tle napisów końcowych, który, nie ukrywam, nałogowo słucham od czasu ukończenia gry. W podobnej, bardzo wysokiej, jakości stoją również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj wystrzały z różnych broni, zderzenia metalowych rzeczy, wiejący wiatr, wybuchy, tłuczone szkło, odgłosy wody, jadących pojazdów, odgłosy zwierząt, i inne tego typu dźwięki. Każdy z nich został wykonany tak, aby jak najbardziej imitować realne dźwięki i trzeba przyznać, że wyszło to naprawdę dobrze. W niektórych sytuacjach będziemy bardzo wyczuleni na to co słyszymy, jak i na to czego nie powinniśmy słyszeć. Przydaje się to zwłaszcza w przypadku starć z pewnymi niewidomymi przeciwnikami, jak i również w spokojniejszych momentach podczas poszukiwań znajdziek. Nie da się ukryć, że cała ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie i bez niej klimat nie byłby tak silny oraz wciągający. Warto przesłuchać samą muzykę, a jeszcze lepiej zagrać w grę z dobrej jakości słuchawkami by zwiększyć swoje doznania płynące z obcowania z tym tytułem.

Voice acting jest kolejnym elementem, który został wykonany bezbłędnie. Piszę tutaj oczywiście o angielskiej wersji językowej, ponieważ nigdy nie otrzymaliśmy polskiej wersji dubbingowej w tej serii, jak i jest to jedna z nielicznych japońskich gier, które po prostu lepiej brzmią po angielsku. Otrzymaliśmy nową obsadę aktorską, która w pełni zrozumiała jakie postacie grają, zwłaszcza ze zmienionymi charakterami. Widzieli jak oddać ich emocje, jak wykorzystać pewne żarty wypowiadane przez nich, jak i również rozumieli, że jest to poważniejsza produkcja. Ciężko mi znaleźć nawet powód przez który mógłbym chociażby w najmniejszy sposób skrytykować obsadę. Niestety dla niektórych „fanów” nie do przyjęcia była zmiana aktorki głosowej wcielającej się w Adę Wong, która według nich źle zagrała, co spowodowało, że wylali na nią pełne wiadra krytyki, chociaż nie nazwałbym tego krytyką, a po prostu atakami oraz obrażaniem, aż do tego stopnia, że musiała ona usunąć swoje konto w serwisie Instagram, aby móc uciec od tych osób. Jest to dosyć przykre, ponieważ stawia to graczy w bardzo złym świetle. Niemniej według mnie postać Ady Wong nie zawodzi w remaku i po raz kolejny zakochałem się w tej postaci. Niestety osoby słabo znające język angielski nie znajdą pocieszenia w polskich napisach, ponieważ ten tytuł nie został przetłumaczony. Trochę to dla mnie niezrozumiała praktyka, ponieważ poprzednie remaki dostały polskie tłumaczenie, jak i siódma odsłona serii, jednak ósma oraz ta odsłona już nie. Niemniej słownictwo nie jest tutaj jakoś zaawansowane, jeśli nie bierzemy pod uwagę notatek z różnego rodzaju eksperymentów.

Grafika

Oprawa graficzna jest czymś co budziło wśród graczy zainteresowanie, ponieważ oryginał miał swoją premierę osiemnaście lat temu, więc dosyć odstaje już od dzisiejszych standardów. Oczywiście nie piszę tutaj, że przez grafikę jest niegrywalna, ponieważ w zeszłym roku sam ogrywałem klasyka by odblokować wszystkie osiągnięcia, jednak porównując ją do dzisiejszych tytułów może odrzucić graczy. Przed twórcami stało ciężkie zadanie, stworzyć lepszą oprawę graficzną, unowocześnić mechaniki, a jednocześnie zachować, bądź ulepszyć, klimat oryginału. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie i z tego powodu wielu twórców decyduje się tylko na poprawki graficzne, a jak już coś innego starają się zmienić, to nie zawsze jest to ciepło przyjmowane przez graczy. Dlatego też spora część graczy podchodzi ostrożnie do odświeżeń klasyków i ja też jestem jedną z tych osób. Z tej recenzji jednak już wiecie, że twórcom się udało i stworzyli naprawdę świetny remake, który jest nawet lepszy niż oryginał, jednocześnie stanowiący ukłon w kierunku klasyka. Oprawa graficzna przeszła spore zmiany i trzeba przyznać, że jest po prostu śliczna. Pod pewnym względem przypomina wyglądem odświeżoną wersję drugiej odsłony tej serii, jednak jednocześnie w ogóle jej nie przypomina. Ciężko to tutaj dokładnie opisać, ponieważ pod pewnymi względami graficznymi te dwie produkcje są podobne, jednak jak się gra, to czuje się, że jednak jest to coś zupełnie innego. Przyznam, że to ciekawe doświadczenie. Tekstury zostały ładnie zaprojektowane, są wyraźne, a już zwłaszcza jeśli gracie na konsoli w trybie płynności, który gdzieniegdzie musi pójść na ustępstwa by utrzymać płynność rozgrywki. Ładne tekstury przekładają się z kolei na lepszej jakości modele, zarówno elementów przyrodniczych, jak i stworzonych przez ludzi. Rodzi to naprawdę ładne widoczki przy których faktycznie można się zatrzymać, zrobić zrzut ekranu i ustawić jako tapetę. Nie będę ukrywał, że sam wielokrotnie się zatrzymywałem by podziwiać jakieś odległe tereny, które też często okazywały się następnymi lokacjami, które odwiedzałem. Wszystko wygląda bardzo ładnie i w pewnym sensie brudne, czyli takie sugerujące nam niebezpieczne, wręcz dzikie otoczenie, w którym to nie czeka nas nic dobrego. Mógłbym się przyczepić tutaj jedynie do żółtych oznaczeń przedmiotów, które możemy zniszczyć. Psuje to jakość całości i wybija trochę z tego realnego klimatu. Tak samo deszcz nie w każdym momencie wygląda jak naturalny deszcz, co jest dosyć dziwnym zjawiskiem, jednak na szczęście to tylko dwa takie elementy, które nie pasują do całości. Ładnie również wyglądają modele postaci, zarówno głównych bohaterów, jak i naszych antagonistów. Wspominałem już o tym, że modele postaci przeszły spore zmiany względem oryginału i tutaj muszę napisać, że pomimo pewnych obaw, to pasują idealnie do historii. W oryginale postacie wyglądały dosyć młodo, prawie jak dzieci i w większości też tak się zachowywały, co może nawet było ciekawe, a nawet trochę zabawne, jednak tez potrafiło mocno irytować. Tutaj z kolei w parze z bardziej dojrzalszym wyglądem idzie również dojrzalszy charakter. Każda z postaci została ładnie zaprojektowana i bogata w szczegóły. Podobnie można napisać o naszych przeciwnikach, którzy również aktualnie budzą zdecydowanie większą grozę niż poprzednio. Bardzo spodobało mi się, że zwykle przy pierwszych spotkaniach z nowymi przeciwnikami otrzymujemy zbliżenia na ich charakterystyczne elementy, co budziło podziw, zwłaszcza przy pewnym, niewidomym wrogu. Jestem prawie pewien, że każdy gracz, który miał przyjemność zagrać w oryginał i zapytany o najbardziej przerażającego przeciwnika odpowiedziałby tak samo, czyli regenerator. Regenerator jest prawie nieśmiertelnym przeciwnikiem, którego by pokonać trzeba zniszczyć pasożyty w jego ciele, które są widoczne jedynie przy korzystaniu z termowizyjnego celownika, ponieważ jeśli nie zniszczymy tych pasożytów, to nieważne co zrobimy, on będzie się cały czas regenerował. W tym odświeżeniu trochę go pogrubili i porusza się trochę galaretowato, jednak dalej powoduje powstawanie gęsiej skórki, zwłaszcza jak widzimy jego przemianę w inną wersję regeneratora, zwaną iron maiden. Animacyjne gra robi tutaj sporą robotę, całość jest płynna i naturalna, jednak w moim odczuciu, to te małe szczegóły na które zwykle nie zwraca się takiej uwagi, a które robią naprawdę sporą robotę. Jednym z takich przykładów jest sposób celowania Leona w przypadku gdy przeciwnik jest dalej i kiedy jest on bliżej. Innym z kolei jest moment w którym to w pozbawimy przeciwnika ręki, nogi, czy dolnej połowy ciała, i jest on martwy, jednak możemy zobaczyć, że pasożyty w jego ciele jeszcze żyją, co z jednej strony jest super elementem, jednak nieprzyjemny dla oka, w pozytywnym znaczeniu. Tak samo przeciwnicy mogą rzucać w nas niektórymi broniami i jeśli dwóch przeciwników je rzuci w naszym kierunku, to mogą się ze sobą zderzyć odpychając się nawzajem. Takich szczegółów, czy sekretów, jest zdecydowanie więcej, dlatego też nie będę wspominał więcej o nich, aby dać Wam możliwość pozytywnego zaskoczenia. Oprawa graficzna, jak i cała grafika, stoi na bardzo wysokim poziomie, sprawiająca niepokojące poczucie realizmu, potęguje cały ten klimat i sprawia, że chce się zaglądać w każdy kąt. Może dla niektórych nie będzie to stojąca na najwyższym poziomie grafika, co pewnie jest prawdą, jednak patrząc na to, że jest to remake, a do tego survival horror, to jest bardzo dobrze, wręcz świetnie.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za dużo do napisania. Od początku do końca gra działała mi płynnie. W ciągu kilkukrotnego przejścia doświadczyłem tylko jednego, niewielkiego buga, czyli po przeskoczeniu przez okno w jakiś sposób odłamki okna zostały zamrożone w powietrzu cały czas się unosząc, więc nie jest to nic poważnego, ale jednak wartego naprawy. Za to nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. Z opowieści znajomych oraz tego co znalazłem na internecie, można zobaczyć, że niektórzy spotykają się z innymi bugami, jak teleportująca się Ashley, czy też znikające przedmioty po jednoczesnym podnoszeniu oraz używania noża. To są bugi, których osobiście nie doświadczyłem, tak samo nie wszyscy doświadczyli tego buga, którego ja doświadczyłem, więc też można wywnioskować, że podczas waszego podejścia nie musicie doświadczyć żadnego buga albo poznać zupełnie nowego. Mimo wszystko jest to gra warta zagrania, która dostała już parę łatek, więc można grać bez obaw.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+poprawiona i zdecydowanie lepsza historia
+lepsze charaktery
+wciągający klimat
+usprawnione lokacje
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie

Minusy:
-żółte oznaczenia nie wyglądają dobrze
-deszcz dosyć nierówno wygląda

Resident Evil 4 (2023) jest remakiem w który chciałem już zagrać po pierwszym ogłoszeniu, a to głównie za sprawą, że spędziłem długie godziny w oryginale, a nawet pokusiłem się o zrobienie wszystkich osiągnięć w wersji na platformie Steam. Z tego też powodu moje oczekiwania były jednak wysokie, chociaż bardziej oczekiwałem tego samego z lepsza oprawą graficzną oraz nowocześniejszymi mechanikami, ale też jednocześnie się bałem, że twórcy postanowią wyciąć za dużo elementów i tym samym zepsują moje wspomnienia. Na całe szczęście moje obawy się nie sprawdziły, a oczekiwania zostały znacznie przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To bardzo dobry remake, jak i bardzo dobra gra, która przerosła swoją oryginalną wersję. Także jeśli spodobała Wam się oryginalna wersja z 2005 roku, to ta odświeżona wersja powinna się znaleźć na waszej liście gier, które trzeba przejść.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil: Village – Shadows of Rose – Recenzja

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem fabularnym do ciepło przyjętej podstawowej wersji gry survival horror będącej częścią głównej serii Resident Evil. W tym dodatku wcielać się będziemy w młodą Rose Winters, córkę głównego bohatera podstawowej wersji, która będzie musiała się zmierzyć się ze swoją przeszłością, a także nadprzyrodzonymi mocami. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany oraz wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się szesnaście lat po wydarzeniach znanych z podstawowej wersji gry. Wcielamy się w Rose Winters, córkę Ethana i Mii Winters, która jest już nastolatką oraz jest świadoma swoich nadprzyrodzonych mocy. Spotyka się ona ze znajomym, którego nazywa po prostu K, i pod jego naciskiem skarży się na swoje moce przez które nie potrafi znaleźć przyjaciół i jest uważana za dziwaka. Po usłyszeniu tych wiadomości jej znajomy zaproponował sposób by pozbawić dziewczynę znienawidzonych mocy. Okazuje się, że Miranda, główna antagonistka podstawki, prowadziła badania nad pewnym kamieniem, którego zdolności potrafią odbierać moce, jednak problem jest taki, że jej notatki nie są pełne i jedynym sposobem na poznanie lokalizacji kamienia, bądź nawet go zdobyciu, jest dostanie się do wnętrza wspomnień Mirandy, a dokładnie do Megamycete’a, wirusa, który gromadzi wspomnienia wszystkich osób zarażonych „pleśnią”. Wnętrze świadomości wirusa niby przedstawia realny świat, jednak powykręcany nagromadzonymi wspomnieniami, a także jedną potężną istotą. Od tej chwili Rose znajduje się w zupełnie nieznanym miejscu pełnym niebezpieczeństw, jednak pomaga jej niewidzialna siła, która określa się jej aniołem stróżem o imieniu Michael, który dodatkowo ostrzega dziewczynę, że to jest niebezpieczne miejsce i powinna się wycofać, jednak chęć pozbycia się mocy okazuje się zbyt silna. Spotka na swojej drodze nieznane sobie postacie, które nie zawsze okażą się przyjazne, jak i będzie musiała się zmierzyć ze swoimi złymi wspomnieniami, a to dopiero początek. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny tego dodatku i trzeba przyznać, że brzmi to dosyć ciekawie. Muszę przyznać, że historia jest tutaj naprawdę ciekawa, a to też dlatego, że twórcy nie wymyślili tutaj kolejnego incydentu z udziałem tego samego wirusa, a umiejscowili akcję w wirusie. Do tego spotykamy już znane nam postacie, ale w trochę innych sytuacjach, a nawet wydaniu, co pozwoliło się trochę pobawić twórcom i niby mogłoby to powodować pewne niezgodności fabularne, jednak i to zostało wzięte pod uwagę przez co na koniec zostało wyjaśnione w sensowny sposób. Nie będę również ukrywał, że przyjemnie się poznawało Rose, dziewczynę, którą ratowaliśmy w podstawce, wraz z jej problemami związanymi z mocami odziedziczonymi od rodziców. Historia jest tutaj ciekawa, jednak ma jeden, dosyć poważny problem, a jest nim przewidywalność. W zasadzie od samego początku możemy przewidzieć co się wydarzy, a także wielkie zwroty akcji również nie są żadną tajemnicą, no może tylko moment w którym zostanie odkryte w grze. Do końca liczyłem, że moje przewidywania okażą się błędne, jednak niestety historia jest dosyć pod tym względem typowa. Nie można ukryć, że historia jest ciekawa, postać Rose łączy charaktery obojga swoich rodziców, a i pomysł jest dosyć ciekawy, jednak to, że jest aż tak przewidywalna odbiera przyjemność płynącą z jej odkrywania. Nie ma problemu jak fabuła jest trochę przewidywalna, jednak potrafi też zaskoczyć, tutaj jednak tego zaskoczenia brak. Mimo wszystko historia jest warta poznania, zwłaszcza jak Wam się spodobała podstawowa wersja gry, a warto tutaj zaznaczyć, że resztą elementów ten dodatek nadrabia.

Zakończenie jest tutaj również przewidywalne, jednak nie da się ukryć, że pod względem przedstawienia zostało świetnie wykonane. W zasadzie łączy się ono ze sceną po napisach, którą mogliśmy zobaczyć po zakończeniu z podstawowej wersji gry. Tym samym sugeruje nam to, że cała akcja gry toczy się przed tą sceną, a to sprawia, że ta scena nabiera więcej sensu. Twórcy informowali o tym, że Resident Evil: Village jest zamknięciem historii Ethana, jednak nie musi to oznaczać, że nie zobaczymy więcej Rose, a przynajmniej to sugeruje zakończenie. Pomimo swojej przewidywalność bardzo przyjemnie się je ogląda, właśnie chociażby ze względu na tą otwartość. Pozostawiło ciekawą furtkę na kontynuację, chociaż pozostało parę wątków z podstawki do nadrobienia, jednak jestem pewny, że jeszcze kiedyś przyjdzie nam się wcielić w Rose. Zakończenie trochę nadrabia braki w fabule.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry, wręcz można napisać, że jest bardziej zbliżony do siódmej odsłony tej serii. Nie będę ukrywał, że sam początek gry, pierwsza lokacja po której się poruszamy, klimatem przypomniała mi serię The Evil Within w której to również trafialiśmy do świata w czyimś umyśle, co oczywiście nie jest żadną wadą, ponieważ pierwsza część tamtej serii była niezwykle klimatyczna, więc to tylko plus, że powoduje takie skojarzenia. Oczywiście dalej już bardziej przechodzimy w znane nam klimaty. Historia ma tutaj swój wpływ zarówno pozytywny, jak i negatywny. Jest oczywiście ciekawa, rozwija trochę zakończenie podstawowej odsłony, jak i przedstawia nam szerzej postać Rose, co sprawia, że chcemy ją poznawać, jednak jej przewidywalność potrafi odebrać przyjemność, ponieważ brakuje jej zaskoczenia. Mimo wszystko sam pomysł umiejscowienia gry jest niezwykle klimatyczny. To w zasadzie łączy się z lokacjami, które niby są tymi znanymi, jednak na tyle zmienionymi, wręcz wykręconymi, że odkrywanie ich na nowo jest całkiem przyjemne, nawet jeśli znamy już układ pomieszczeń. Rozgrywka nie jest do końca tak typowa, jak w przypadku innych odsłon z tej serii, a to głównie za sprawą bohaterki oraz jej specjalnych zdolności. Oczywiście dalej mamy tutaj elementy survivalu, w moim odczuciu jest tego nawet więcej niż w podstawce, ale także dochodzą moce dziewczyny, które głównie służą tutaj do rozwiązywania zagadek, jednak też mają zastosowanie w walce, a przynajmniej od pewnego momentu. Do tego doliczmy ciekawych przeciwników oraz interesujące starcia z bossami, a otrzymujemy niezwykle klimatyczną oraz satysfakcjonującą rozgrywkę. To wszystko spotęgowane jest przez niezwykle śliczną oprawę graficzną. Nie będę ukrywał, że w podstawową wersję grałem na konsoli Playstation 4 i już wtedy była naprawdę śliczna, jednak w ten dodatek grałem już na nowszej konsoli, Playstation 5, i muszę przyznać, że tutaj wygląda zdecydowanie lepiej, co tylko wzmacnia klimat oraz poczucie realizmu. Jakby tego było mało, to to wszystko zostało oprawione w świetną ścieżkę dźwiękową, gdzie wszystko pasuje, od muzyki przez dźwięki otoczenia i kończąc na voice actingu. Każdy z tych elementów pomaga na swój sposób stworzyć tutaj niezwykły klimat, który wciąga od samego początku i sprawia wiele przyjemności. Oczywiście nie jest on idealny, ma swoje elementy, które mogą zepsuć jego odbiór, jednak na całe szczęście nie ma takich elementów sporo, więc w większości czasu można się świetnie bawić. Klimat jest tutaj zdecydowanie jednym z najlepszych elementów całej produkcji.

Jeśli piszemy o strachu, to śmiało możemy uznać, że nie jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, chociaż nie można napisać, że nie straszy w ogóle. Oczywiście nie straszy cały czas, a dopiero od drugiego etapu o którym za dużo nie mogę napisać, aby niczego niepotrzebnie nie zaspoilerować, jednak mogę tylko wspomnieć, że w tamtym momencie zostajemy zupełnie bezbronni, a wcale nie zrobi się niegroźnie. Te momenty właśnie sprawiały, że serce bardziej biło, ponieważ łączyło bezbronność, ciemność, a także ciągle czające się niebezpieczeństwo, to jest właśnie przepis na dobre poczucie strachu, chociaż nie da się ukryć, że niektóre produkcje w których możemy się bronić straszyły nawet lepiej. Nawet jeśli ten dodatek cały czas nie straszy, to na pewno trzyma w odpowiednim napięciu, chociażby ze względu na survival, który jest tutaj zdecydowanie lepiej zrobiony niż w przypadku podstawowej wersji gry. Cały czas coś nam grozi, nasze zasoby są ograniczone, a mocy również nie możemy cały czas wykorzystywać. Także strachu może nie ma tutaj aż tak dużo, jednak pod względem napięcia nie można narzekać.

Lokacji nie mamy tutaj aż tak dużo jak mogłoby się wydawać, jednak zostały w pełni wykorzystane. Zwiedzimy tutaj miejsca, które mogliśmy już zobaczyć w podstawce, jak chociażby zamek lady Dimitrescu. Nie wymienię tutaj wszystkich lokacji, ponieważ w przypadku tego dodatku byłoby to spoilerem, jednak możecie się domyślić do jakich miejsc tutaj trafimy. Oczywiście nie są to w pełni te same miejsca, co prawda układ pomieszczeń został ten sam, jednak same wnętrza zostały odpowiednio pozmieniane, aby były dopasowane do fabuły, jak i ogólnego pomysłu na świat. Przyznam szczerze, że nie można tutaj napisać o pójściu na łatwiznę, ponieważ każde z tych miejsc jest w zasadzie inne, co prawda pomaga tutaj znajomość układu pomieszczeń, jeśli graliście w podstawkę, bo oszczędza to jednak trochę czasu, jednak sprawia, że odkrywamy te miejsca zupełnie na nowo. Każde z nich zostało bardzo ładnie zaprojektowane, każdy element ma tutaj w zasadzie sens, nawet jeśli nie możemy ze sporą częścią modeli wchodzić w interakcję, tak eksploracja jest tutaj świetna. Lokacje bardzo zyskują poprzez świetną oprawę graficzną, co również wpływa na klimat, jak i również na przyjemność płynącą z gry. Nie da się ukryć, że nawet lokacje stanowią plus tego dodatku.

Grywalność

Mogłoby się wydawać, że rozgrywka nie będzie się za bardzo różniła względem podstawowej wersji gry, zwłaszcza, że ten dodatek wymaga do działania podstawki, jednak zostało tutaj wprowadzonych kilka zmian. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, czy też walczyć z przeciwnikami. Jest tego niby mniej niż względem podstawki, jednak zostało w pełni wykorzystane. Sporą nowością są tutaj umiejętności głównej bohaterki, które co prawda nie są dostępne od początku, a od pewnego momentu, jednak dosyć szybko je zdobywamy. W czasie podróży przez fabułę ulepszamy nasze zdolności by bardziej nam się przydawały, a będziemy ich używali by niszczyć kwieciste rdzenie pleśni, jak i spowalniać lub ogłuszać przeciwników. W większości przypadków ta umiejętność przydaje się do eksploracji, aby odblokować jakieś przejście, utorować sobie drogę, czy zdobyć jakieś przedmioty. Pod tym względem nie musimy się martwić o stopień naładowania naszej mocy, nie mamy żadnych limitów, jeśli wykorzystujemy ją do eksploracji. Warto tutaj zaznaczyć, że rozgrywka nie jest tutaj aż tak otwarta jak w przypadku podstawki, ponieważ późniejsze lokacje są już bardziej liniowe, a nawet pierwsza która jest trochę bardziej otwarta również stawia na liniowość. Nie oznacza to oczywiście, że jest to jakiś błąd, czy jest drażniące, ponieważ w zasadzie fabuła jest tak skonstruowana, aby dawała takie złudzenie otwartości. Minimalna eksploracja została jednak tutaj pozostawiona, aby móc zebrać potrzebną amunicję, medykamenty, składniki potrzebne do tworzenia przedmiotów, czy też przedmioty fabularne. Zbieramy dokładnie to samo co w podstawce z jednym wyjątkiem. Tutaj został dodany nowy przedmiot pod postacią białego zioła, które służy nam do regeneracji energii naszych umiejętności, ponieważ tak jak pisałem, do niszczenia kwiecistych rdzeni nie potrzebujemy żadnej energii, jednak do spowalniania, ogłuszania, a także odpychania przeciwników musimy zużywać ograniczone zasoby naszej energii, która niestety samodzielnie się nie uzupełnia. Nasze moce są często wykorzystywane w zagadkach, które niestety nie są skomplikowane, ponieważ w większości polegają na znalezieniu jakiegoś przedmiotu, bądź też kilku, i użyciu go w odpowiednim miejscu, czasami znajdzie się miejsce na utworzeniu drogi do celu, czy dostaniu się gdzieś bez zwrócenia uwagi przeciwników. Nie jest to nic skomplikowanego, nic co by nas zatrzymało na dłużej, jednak bardzo ładnie wykorzystuje moce głównej bohaterki. Trochę jednak szkoda, że twórcy nie postarali się stworzyć czegoś bardziej skomplikowanego, ponieważ nawet historia by na to pozwoliła, więc naprawdę szkoda, że zostało to tak prosto wykonane, a już szczególnie, że przedmioty potrzebne do rozwiązania zadania znajdują się stosunkowo blisko miejsca rozpoczęcia zagadki. Sam ten dodatek nie należy do najdłuższych, ponieważ ukończenie go na standardowym poziomie trudności zajmuje około trzech godzin, co w zasadzie jak na dodatek jest całkiem w porządku czasem i muszę przyznać, że pod względem zawartości, nowości, jak i samej historii, przebija on każdy jeden dodatek z poprzedniej odsłony tej serii. Muszę również przyznać, że bawiłem się tutaj świetnie, wręcz mogę napisać, że ten dodatek przerósł moje oczekiwania pod każdym względem.

Jako, że mamy tutaj walkę, to również warto byłoby wspomnieć czym i z czym walczymy. Akurat pod względem wyposażenia nie mamy zbyt dużego wyboru, ponieważ mamy tylko jeden pistolet i jeden shotgun, a jakby tego było mało, to znajdziemy tutaj tylko dwa modyfikatory do broni i oba łączą się tylko z pistoletem. Nie znajdziemy tutaj również możliwości ulepszania naszego wyposażenia, więc zostajemy pozostawieni z podstawowymi statystykami, jeśli nie licząc tych modyfikatorów. Pomóc nam w walce może nasza moc, którą w czasie fabuły ulepszamy, aż do momentu w którym będziemy mogli spowalniać lub ogłuszać wrogów, co może wydawać się dosyć niepotrzebne, jednak jak zagracie sami, to przekonacie się, że potrafi to zdecydowanie uratować nasze życie. Jak zdobędziemy drugie ulepszenie naszej mocy, to będziemy mogli również odpychać wrogów, którzy nas złapią, więc to również jest przydatne, ponieważ pozwala nam na oszczędzanie naszego życia. Mimo, że mamy tutaj możliwość walki, to nie zawsze jest ona polecana, chociażby ze względu na ograniczoną ilość zasobów. W czasie rozgrywki znajdziemy przedmioty, które nam pomogą w grze, o których już wspominałem, jednak ile ich znajdziemy zależy w dużej mierze od poziomu trudności który wybierzemy, więc jak możemy się domyślić, czym wyższy poziom tym mniej tych przedmiotów znajdujemy. Teoretycznie pomaga nam również system tworzenia przedmiotów, jednak i przedmiotów potrzebnych do tego nie znajdujemy zbyt dużo, więc też unikanie wrogów może być dla nas ratunkiem. Ze względów na spoilery nie mogę wypisać tutaj wszystkich przeciwników, których spotykamy na swojej drodze, jednak opiszę tutaj jednego, który pojawiał się w trailerach i którego widzimy jako pierwszego. Jest nim inna wersja pleśniowego przeciwnika, który ma bardziej zachowaną ludzką formę i porusza się bardziej jak zombie, a gdy nas złapie to w pewien sposób wysysa naszą twarz. Muszę przyznać, że jest to naprawdę ciekawy przeciwnik, który faktycznie potrafi wzbudzić pewne napięcie, nawet nie poprzez swój wygląd, a przez to w jaki sposób zadają obrażenia. Pojawiają się również w dosyć nieoczekiwanych momentach z każdej strony, więc też musimy być cały czas czujni, bo do końca nie wiadomo co może sprawić kiedy i w jakiej ilości się pojawią. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, które następują na koniec danych etapów i tutaj muszę napisać, że poza pierwszym starciem, to reszta nie jest taka oczywista, wręcz napisałbym, że są dosyć oryginalne i wykorzystują nowości wprowadzone w tym dodatku. Przyznam się bez bicia, że bardzo spodobały mi się te starcia, ponieważ nie tylko są w miarę oryginalne, ale również bardzo emocjonujące i porządnie wykonane. Rozgrywka nie została całkowicie zmieniona względem oryginału, jednak nowości, które zostały tutaj wprowadzone oraz poprawione elementy survivalu sprawiają, że warto zapoznać się z tym dodatkiem.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa nie różni się jakościowo od tego co mogliśmy już usłyszeć już w podstawowej wersji gry, co w zasadzie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ w większości usłyszymy tutaj to co w podstawce. Także mógłbym przekopiować większość tekstu z tego elementu z recenzji podstawki, ponieważ nawet utwór grający podczas napisów końcowych jest dokładnie taki sam, jednak znalazło się tutaj miejsce na parę nowości, nawet jeśli jest ich mniej. Wykorzystanie starych utworów mogło się okazać błędem, ponieważ nie wszystko musiało tutaj pasować, jednak wbrew pozorom połączyło się naprawdę dobrze. Każdy z tych utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu napięcie jest odpowiednio budowane, jak i emocje wzmacniane, zwłaszcza w ostatnich etapach w których to są najsilniejsze. Niestety żaden z tych utworów grającym nam w tle, poza tym podczas napisów końcowych, nie zapada jakoś szczególnie w pamięci. Ciężko tutaj jest napisać cokolwiek więcej czego nie napisałbym już w poprzedniej recenzji. To nadal świetna muzyka, która niezwykle buduje klimat, dzięki któremu gra się zdecydowanie lepiej. Podobnej jakości są również dźwięki otoczenia, których nowych jest jednak trochę więcej, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, wystrzałów z broni, tłuczonego szkła/porcelany, używanej mocy bohaterki, dziwne jęczenie wrogów, i inne tego typu dźwięki. W większości są to jednak te same dźwięki jak w poprzedniej części, co jednak nie powinno nikogo dziwić, ponieważ ciężko zmienić podstawowe dźwięki, jednak na uwagę zasługują tutaj nowości. Moce brzmią naprawdę dobrze, a wysysanie twarzy przez wrogów brzmi dosyć podobnie do dementorów z Harry’ego Pottera. To wszystko tworzy niesamowite doświadczenia płynące z klimatu, który dzięki niemu jest zdecydowanie silniejszy. To jest kolejny element, który sprawia, że warto zagrać w ten dodatek.

Podobnie sprawa wygląda z voice actingiem, który również w większości złożony jest z głosów, które mogliśmy już usłyszeć w podstawce, czy również siódmej odsłonie. Co oznacza, że pod tym względem stoi on na bardzo wysokim poziomie, ponieważ aktorzy głosowi zostali dopasowani naprawdę świetnie, każdy wie kogo gra, jak go grać, a także jak oddawać emocje. Oczywiście piszę tutaj o angielskiej wersji językowej, ponieważ tylko na takiej grałem, co wydaje się również oczywiste w tej serii. W zasadzie wśród wszystkich głosów usłyszymy tylko jeden nowy, którego w sumie i tak nie ma za dużo, ponieważ głos Rose mogliśmy już usłyszeć w poprzedniej części w scenie po napisach końcowych, co prawda w tym dodatku mogliśmy bardziej przekonać się jak sobie radzi i trzeba przyznać, że świetnie zagrała. Niestety dla niektórych złą wiadomością pewnie będzie, że również i ten dodatek nie został przetłumaczony na polski, co w zasadzie nie powinno być zaskoczeniem, ponieważ podstawka również nie została przetłumaczona. Mimo wszystko język nie jest tutaj jakiś skomplikowany, może od czasu do czasu coś bardziej skomplikowanego się trafi, jednak wszystko powinno być zrozumiałe z kontekstu.

Grafika

Teoretycznie mógłbym również przekopiować opis grafiki z poprzedniej recenzji, ponieważ to jest tylko dodatek, który do tego do działania wymaga podstawowej wersji gry, jednak w praktyce nie mogę tak zrobić. Powodem tego jest to, że podstawową wersję gry recenzowałem na podstawie wersji z konsoli Playstation 4, jednak w ten dodatek grałem już w ulepszonej wersji na konsoli Playstation 5. Granie na nowszej konsoli nie zmienia nic w kwestii rozgrywki, czy historii, jednak zmienia pod względem graficznym. W poprzedniej recenzji zachwalałem oprawę graficzną podstawowej wersji gry, która rzeczywiście była całkiem ładna, jednak mocniejsza konsola pozwoliła wyciągnąć z tej produkcji jeszcze ładniejszą oprawę. W zasadzie teraz można napisać, że twórcy wyciągnęli naprawdę sporo, prawdopodobnie nawet najwięcej ile się dało ze swojego silnika. Każda tekstura została świetnie zaprojektowana, po prostu to wszystko wygląda bardzo realistycznie. Sprawia to, że przyjemniej się zwiedza każdy zakamarek, nawet jeśli robiliśmy to już w podstawce, co w sumie ma nawet większe znaczenie, jeśli piszemy o gatunku horrorów. Oczywiście grafika nie jest najważniejsza w grach, co sam często powtarzam, jednak w horrorach realniejsza grafika może działać pozytywniej na odczuwanie strachu, więc jeśli gracie na sporych ekranach, to w pewnych momentach możecie poczuć się bardzo nieswojo. Oprawa graficzna jest również tutaj bardzo szczegółowa, co objawia się w różnego rodzaju modelach oraz dekoracjach. Na szczególną uwagę zasługują również efekty, zarówno wody, jak i świateł oraz cieni. Wody oczywiście nie ma tutaj dużo, chodzi mi bardziej o pewne fabularne momenty w których Rose wchodzi coraz głębiej do tego świata wspomnień. To wszystko wygląda po prostu obłędnie, naturalnie i ciężko oderwać od tego wzrok, nawet możecie sami przekonać się jak to mniej więcej wygląda na jednym ze screenów umieszczonych w tej recenzji, jednak miejcie to w głowie, że w grze wygląda to jeszcze lepiej. System świateł i cień akurat w tej grze ma spore znaczenie, ponieważ w sporej części poruszamy się tutaj po ciemniejszych pomieszczeniach, więc światło, które rzuca nasza latarka musi dawać realistyczne cienie, aby nie zaburzać klimatu, a nawet w momentach w których jest jaśniej cienie mają podkreślać wygląd modeli, czy nawet ich kolorystykę, jak chociażby złote zdobienia. Również ładnie wyglądają modele postaci, co prawda głównie będziemy oglądać model Rose, którą już mogliśmy obejrzeć w podstawce, niby w krótkim przerywniku, ale zawsze. Mimo wszystko została bardzo ładnie wykonana oraz pod względem animacyjnym jest bardzo płynna i przyjemnie się na to wszystko patrzy. Nowością tutaj jest to, że kamera w tym dodatku została umiejscowiona za nasza postacią, więc gramy w trzeciej osobie, to też sprawia, że możemy bardziej się przyjrzeć modelowi głównej bohaterki. Przyznam szczerze, że po zagraniu w siódmą oraz ósmą odsłonę dziwnie było mi się przestawić na taki widok, jednak wszystko działa tak jak powinno. Modele przeciwników również budzą podziw, ponieważ nawet jeśli są również pleśnią, to nie są po prostu taką masą, a mają bardziej zachowane ludzkie kształty, co nadaje im trochę groźniejszego wrażenia. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej poza pochwałami, nawet jeśli chciałbym się do czegokolwiek przyczepić, to naprawdę ciężko mi o to, ponieważ całość jest tu po prostu śliczna, a to z kolei wpływa bardzo pozytywnie na klimat. Także jeśli jesteście fanami świetnej grafiki, to jest to tytuł zdecydowanie dla Was przy którym będziecie bawić się świetnie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie przez cały czas, nie doświadczyłem też żadnych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To porządnie wykonany kawał dodatku, który działał świetnie już w dniu premiery, co w obecnych czasach nie jest taką oczywistością, chociaż powinno.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+świetni przeciwnicy
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+historia jest nawet ciekawa…

Minusy:
-…jednak okropnie przewidywalna
-mogłaby być trochę dłuższa

Resident Evil: Village – Shadows of Rose jest dodatkiem na który czekałem od momentu ogłoszenia produkcji. Nie ukrywam, że jestem ogromnym fanem serii Resident Evil, więc przygarniam wszystko co jest oznaczone tą marką, jednak nie jestem zaślepionym fanem, więc potrafię odróżnić dobre od złych odsłon. Mimo wszystko moje oczekiwania były wysokie, ale starałem się je unormować ze względu, że jest to tylko dodatek, a jak wiemy mogą być ciekawe, tak ich jakość zwykle nie dorównuje podstawce. Co jednak okazało się błędem, ponieważ moje oczekiwania zostały znacznie przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę dobry dodatek w który warto zagrać, zwłaszcza jeśli spodobała Wam się podstawowa wersja. Nie jest oczywiście idealna, cierpi niestety przez okropnie przewidywalną fabułę, jednak można się tutaj świetnie bawić.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Corpse Party (2021) – Recenzja

Corpse Party (2021) jest kolejną odświeżoną wersją pierwszej części serii japońskich horrorów o przeklętym rytuale wydaną na PC. Tym razem twórcy odświeżyli wersję z konsoli Nintendo 3DS, jak i dodając parę nowych rzeczy, aby ulepszyć doznania graczy. Jak zatem prezentuje się ta odświeżona wersja oraz jak wypada w porównaniu z poprzednio odświeżaną wersją? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio MAGES.

Wydana została przez XSEED Games.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Historia toczy się wokół grupy przyjaciół z liceum wraz z nauczycielką oraz jedną młodsza siostrą, którzy zostali dłużej w szkole po zakończonym festiwalu, aby poopowiadać sobie straszne historie o śmiertelnym zdarzeniu z podstawówki Heavenly Host. To też ostatnia okazja, aby cała grupa mogła spędzić czas razem, ponieważ jedna z nich, Mayu, wyprowadza się z powodu pracy jej ojca przez co zmienia szkołę. W momencie pożegnania, które jest oczywiście dosyć smutne, Ayumi, przewodnicząca klasy, jak i fanka okultyzmu, proponuje wykonanie pewnego rytuału, które w swoim celu ma sprawić, że zostaną przyjaciółmi na zawsze. Rytuał ten nosi nazwę „Sachiko Everafter” i polega na powtórzeniu odpowiednią ilość razy zwrotu „Sachiko, we beg you”, a następnie wszyscy dostępni chwytają za papierową lalkę i ciągną do siebie rozrywając ja na części, tak aby każdy miał swój kawałek. W ten też sposób zostało to wykonane przez bohaterów i wszystko skończyłoby się dobrze, wszyscy byli gotowi się żegnać oraz zbierać do domu, jednak jak to w horrorach bywa, nic nie może iść zgodnie z planem. Przed wyjściem z klasy powstrzymało bohaterów trzęsienie ziemi, które z każdą chwilą robiło się coraz silniejsze, aż w końcu podłoga zaczęła się zapadać pochłaniając ze sobą rozproszonych bohaterów. Początkowo obserwujemy pobudkę dwóch bohaterek, Naomi oraz Seiko, dwóch praktycznie nierozłączalnych przyjaciółek. Może w samej pobudce nie byłoby nic strasznego, jednak miejsce w którym się przebudziły już jest straszne. Bohaterki obudziły się w dosyć starej klasie, która została porządnie zdemolowana, prawdopodobnie przez czas, zupełnie jakby przez długie lata była opuszczona, a jakby tego było mało to ławki oraz krzesła bardziej przypominają te z podstawówki. Dosyć szybko okazuje się, że nie znajdują się one w swojej szkole, a w podstawówce Heavenly Host, którą znają ze strasznej opowieści Ayumi. Samo przeniesienie do innej szkoły może dałoby się jeszcze jakoś w logiczny i realistyczny sposób wyjaśnić, jednak problem polega na tym, że ta podstawówka o ile naprawdę istniała, to została kilkadziesiąt lat wcześniej zburzona i na jej miejscu została postawiona szkoła do której aktualnie chodzą bohaterowie. Jakby tego było mało, to nie można tej szkoły opuścić, ponieważ nie da się otworzyć okien oraz drzwi wyjściowych, według bohaterek wydają się być tylko tłem na ścianach, a nie prawdziwymi elementami. Przemierzając rozpadające się korytarze bohaterki odnajdują wiele ciał innych osób, które również trafiły do tej szkoły, a jakby tego jeszcze było Wam za mało, to spotkamy tutaj duchy, zarówno te niegroźne, a nawet trochę pomocne, jak i te czyhające na nasze życie, no i takie których nie znamy motywów, jak chociażby tajemnicza dziewczynka w czerwonej sukience. Każdy z grupy bohaterów trafił do tej szkoły, jednak jak się również szybko okazuje spotkanie się wszystkich razem może okazać się dosyć ciężkie, jeśli nie niemożliwe, ponieważ ta upiorna podstawówka istnieje w wielu wymiarach, a bohaterowie zostali rozrzuceni po nich, więc szczęśliwi są ci, którzy trafili tam z jakąś osobą, ponieważ jeśli trafiło się do jakieś wersji samemu lub nasz towarzysz został zamordowany, to istnieje bardzo duża szansa, że zostałoby się samotnym aż do momentu swojej śmierci. Reszta bohaterów również musi mierzyć się z tymi samymi problemami, a do tego wpływem tej szkoły na ludzi, która potrafi doprowadzić do szaleństwa, więc teraz cała grupa musi się postarać by przetrwać oraz uciec z tego piekielnego miejsca, oczywiście po drodze odkrywając dawno zakopane sekrety osób powiązanych z tą szkołą. Sama historia została podzielona na pięć rozdziałów i przez trzy pierwsze sterujemy różnymi grupami bohaterów, a w dwóch ostatnich już na zmianę. Tak prezentuje się ogólny opis fabularny tej produkcji, który zawiera w sobie sam początek gry, wręcz pierwszy przerywnik i parę minut z pierwszego rozdziału. Nie chcę zdradzać tutaj nic więcej, ponieważ gra jest pełna tajemnic, które odkrywa się naprawdę przyjemnie, zwłaszcza, że momentami stanowią one pewne zwroty akcji, a także pozwalają nam spojrzeć trochę inaczej na niektóre postacie. Oczywiście część z tych rzeczy prawdopodobnie wiecie, jeśli czytaliście moje inne recenzje z tej serii, jednak jeśli dla kogoś będzie to pierwsze podejście, to ograniczę ilość spoilerów. Nie będę ukrywał, że historia została tutaj naprawdę świetnie napisana, przyjemnie się ją śledzi i, co najlepsze, nie podaje wszystkiego od razu na tacy, chociaż z tego samego opisu może się taka nie wydawać, tak warto dać jej szansę. Co ciekawe gra nie mówi nam dokładnie co mamy zrobić lub gdzie się znaleźć, a często daje takie ogólne zadania, jak chociażby odnaleźć wyjście. To też powoduje, że gracz musi eksplorować i przy okazji odnajdować opcjonalne notatki przy czym wprowadzać się w świat gry. Oczywiście początkowy rozdział jest dosyć liniowy, jednak znalazło się tutaj miejsce na eksplorację i niektóre opcjonalne elementy. Właściwie to ta liniowość jest dosyć złudna, ponieważ wydaje się, że robimy wszystko co chcą twórcy, ale jeden mały błąd w kolejności wykonania zadania, czy też pominięcie jakiegoś kroku, może spowodować, że zaczniemy zmierzać do złego zakończenia. Może wydawać się to dosyć irytujące, jednak zostało wykonane dosyć dokładnie i przyjemnie, zwłaszcza, że zachęca to bardziej do eksperymentowania i sprawdzania co możemy zrobić. Tak samo należy tutaj wspomnieć o brutalności historii, ale najpierw trzeba napisać, że gra łączy elementy przygodowe wraz z visual novel, więc fabuła jest tutaj przedstawiana głównie za sprawą tekstów i czasami dźwięków, a przynajmniej tak było w poprzedniej wydanej wersji tej samej części gry. W przypadku tej wersji dźwięków jest więcej, jak i często wizualnie jest pokazane co się dzieje, także tym razem twórcy atakują gracza wyobraźnię, słuch oraz wzrok, często w ten sposób powodując pewnego rodzaju obrzydzenie, a także sprawiają, że gracz traci w pewnym sensie komfortowość. Może zabrzmi to dziwnie, ale działa to świetnie i powoduje, że historia faktycznie jest taka brutalna jak nam to mówi. Powoduje to też dosyć dziwną realność, która może jest trochę przerysowana, ale sensownie wyjaśniona. Kolejną rzeczą, która faktycznie wpływa na realność, jak i stanowi olbrzymi plus historii, są oczywiście postacie. Gramy tutaj nastolatkami, które faktycznie się boją tego co widzą oraz tego gdzie się znajdują, a co najlepsze nie robią się odważniejsi w ciągu gry. To właśnie jest tutaj najciekawsze, ponieważ fabularnie mijamy sporo ciał, czasami też zostawiamy swoich towarzyszy za nami, czy widujemy duchy, zarówno te łagodne, jak i wrogie, a jednak nie staje się to normalne dla bohaterów, wręcz czasami możemy zobaczyć jak ich psychika się zaczyna łamać. Każda z postaci ma swój własny charakter, przeszłość, a także stosunek do reszty swoich przyjaciół, co za tym idzie niektórym zależy bardziej na kimś innym, a to z kolei może powodować większy ból przy stracie tej osoby. Tyczy się to zarówno głównych postaci, jak i postaci pobocznych, których też tutaj czasami zobaczymy. Nie będę ukrywał, że historia jest tutaj świetna, od początku aż do końca, potrafi zaciekawić, posiada ciekawą antagonistkę, która owiana jest dosyć sporą tajemnicą i ujawnia się dopiero pod koniec rozgrywki, więc jak można się domyślić, gra się tutaj naprawdę przyjemnie. Oczywiście historia nie jest tutaj niczym odkrywczym, czy nowym, po prostu twórcy wzięli dosyć standardowy motyw przeklętej szkoły z duchami dzieci, ale wykorzystali go w dosyć ciekawy sposób, który zachęca do poznawania jej sekretów. Naprawdę warto dać szansę temu tytułowi, ponieważ sama fabuła wynagradza czas spędzony przy niej.

Wątek główny składa się z pięciu rozdziałów, które różnią się długością, jednak po ich ukończeniu oraz zobaczeniu odpowiednich zakończeń możemy odblokować dodatkowe rozdziały. Oczywiście kończenie niektórych z tych dodatkowych rozdziałów odblokowuje kolejne, które razem tworzą pewną krótką historię. Takich rozdziałów jest tutaj aż szesnaście, czyli całkiem sporo jak na taką produkcję, jednak ukończenie ich nie jest tak czasochłonne. Każdy z nich trwa dosłownie kilka minut, a najdłuższy około dziesięciu, więc ukończenie wszystkich zajmuje około półtorej godziny. Te rozdziały też nie opisują co się działo po wydarzeniach z głównej fabuły, a bardziej przybliżają nam niektóre postacie, pokazują wydarzenia z ich życia przedstawiając ich w innym świetle, a także pokazują postacie poboczne, które zginęły w tej szkole, czy też przedstawiają wydarzenia, które toczyły się pomiędzy jakimiś wydarzeniami w głównej fabule, czyli uzupełniają niektóre luki. Jak widzicie trochę tych rodzajów historyjek jest tutaj, jednak bardzo przyjemnie się je śledzi, zwłaszcza jak spodobała się Wam historia świata, to takie dodatkowe informacje są dosyć ciekawe. Przyznam się bez bicia, że z przyjemnością przeszedłem każdy dodatkowy rozdział odkrywając nowe informacje o niektórych bohaterach, które już co prawda znałem, ale jednak dalej było to przyjemne. Co ciekawe nie wszystkie z tych rozdziałów posiadają tylko jedno zakończenie, więc też nie można napisać, że nie są rozbudowane. Mimo wszystko najciekawszym jest ostatni dodatkowy rozdział, którego nie zobaczycie w żadnej innej wersji pierwszej części, ponieważ został stworzony dla tej wersji. Wcielamy się w nową postać, Miku, która w 2020 roku spędza czas kwarantanny na streamingu i szukając nowej zawartości dla swojego kanału postanawia sprawdzić prawdziwość legendy o Heavenly Host Elementary. Więcej o historii tego rozdziału nie mogę napisać, ponieważ jest dosyć krótka, jednak znajdujemy w niej odniesienia do fabuły pierwszej części, trzeciej o podtytule Blood Drive, a nawet Corpse Party 2. Co prawda miesza trochę w historii całej serii, jednak nie mamy informacji od twórców by ten rozdział wchodził do kanonu serii. Pozytywnie zaskoczyłem się tym rozdziałem, ponieważ dodaje trochę tej naszej realności w której to wszyscy siedzieliśmy zamknięci w naszych domach z powodu pandemii, a sama bohaterka również okazała się dosyć ciekawa. Oczywiście przechodzenie dodatkowych rozdziałów nie jest wymagane by zrozumieć całą historię, jednak jeśli spodobała Wam się główna historia, tak szczerze polecam zagrać w dodatki, ponieważ są naprawdę dobre.

Jak już pisałem tutaj parokrotnie, zakończeń mamy tutaj całkiem sporo. Historia została podzielona na pięć rozdziałów i każdy z nich posiada różną ilość zakończeń, w zasadzie czym dalej tym więcej ich jest. Oczywiście każdy z nich posiada tylko jedno dobre zakończenie i kilka złych, a żeby odblokować następny rozdział logicznym jest, że trzeba przede wszystkim zobaczyć to dobre. Łącząc zakończenia z głównej fabuły oraz dodatkowych rozdziałów, to mamy w sumie do zobaczenie pięćdziesiąt cztery zakończenia, co robi naprawdę spore wrażenie. Wśród tych zakończeń są jeszcze dwa, które zostały nazwane extra endingami i są one bardziej rozbudowane od tych złych, pokazują dosyć ciekawe wydarzenia, które potrafią wzruszyć lub sprawić, że zaczniemy czuć się niepewnie. Jak również można się domyślić, złe zakończenia dotyczą tutaj śmierci naszych bohaterów lub innych wydarzeń, które mogą stawiać bohaterów w niezbyt dobrej sytuacji. Tak samo pisałem, że w przypadku tej wersji atakowane są nasze zmysły słuchu, wzroku oraz wyobraźni, więc oglądanie ich stawia gracza w dosyć niekomfortowej sytuacji, czyli jest po prostu świetnie. W zasadzie piszę tutaj o dobrych i złych zakończeniach, chociaż powinienem pisać prawdziwe oraz złe, ponieważ też tak je gra nazywa. Głównie dlatego, że ciężko tutaj nazwać większość z tych prawdziwych zakończeń dobrymi, a bardziej słodko-gorzkimi, ponieważ nawet jeśli na ekranie dzieje się to coś dobrego, to właśnie okraszone jest pewną goryczą. Co ciekawe twórcy dodali tutaj jedno dodatkowe złe zakończenie do pierwszego rozdziału, które zostało świetnie dopasowane do gry i wręcz pokazuje jak bardzo zły wpływ ma atmosfera tej szkoły na osoby do niej trafiające. Przyznam się bez bicia, że nawet pomimo poznania już większości z nich to dalej z przyjemnością oglądałem je po raz kolejny, nawet jeśli większość mnie obrzydzała, czy sprawiała, że niekomfortowo czułem się w swoim krześle, czy pokoju. Zostały naprawdę przyjemnie wykonane i warto obejrzeć je wszystko, zwłaszcza, że potrafią pokazać okrucieństwo świata do którego trafiła grupa naszych bohaterów. Nie będę ukrywał, że historia, dodatkowe rozdziały, jak i zakończenia, to jedne z największych plusów tej produkcji i to takie, które zachęcają do gry, więc też ja Was zachęcam byście sami przekonali się na własnej skórze jak to wszystko współpracuje.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji nie da się pomylić z niczym innym. Po raz kolejny nie będę ukrywał, że akurat klimat tutaj jest czymś co wciąga od samego początku, jednak też czymś co sprawia, że gracz czuje się dosyć niepewnie. Jest to gra z gatunku horror, jednak twórcy postanowili nie tworzyć klimatu, który tylko będzie nas straszył, czy budził niepokój, a znalazło się tutaj miejsce na sceny, które nas rozśmieszą, wzruszą, czy chwycą za serce. Wydaje się, że te elementy średnio się łączą, a na pewno nie budują odpowiedniego napięcia, zwłaszcza w horrorze, jednak to tylko złudzenia, ponieważ łączy się to naprawdę dobrze. Pewnie w innym przypadku nie działałoby to tak dobrze, ale tutaj sporo nadrabiają charaktery postaci oraz relacje, które ich łączą. Właśnie to śledzenie postaci pomaga tutaj bardzo tworzyć klimat, a to głównie dlatego, że zostali realistycznie wykonani, to dalej nastolatkowie, którzy znaleźli się w niebezpiecznej sytuacji, boją się, tracą rozum i, co najważniejsze, nie przyzwyczajają się do terroru, który widzą na każdym kroku. Może niektórym przeszkadzać w tym stylistyka anime oraz japoński voice acting, a zwłaszcza piszczenie dziewczyn, jednak jak się zaakceptuje te elementy, to czerpie się pełnie przyjemności. Poza tym co już napisałem, na klimat wpływa również tutaj fabuła, lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika, czyli cała produkcja ma swój silny wpływ na klimat. O fabule oraz postaciach z nią związanych już się rozpisałem, więc wspomnę tutaj jedynie o tym, że ta złudna liniowość oraz spora ilość zakończeń sprawia, że chcemy eksperymentować oraz eksplorować tereny by odkryć wszystko co historia ma do zaoferowania. Wiele horrorów stawia na liniowość i nie pozwala zbyt szczególnie graczowi wybierać innych ścieżek, co ma w niektórych przypadkach sens ze względu na historię, jednak właśnie ta możliwość wpadnięcia w pułapkę złego zakończenia sprawia, że gracz bardziej zwraca uwagę na takie szczegóły, które normalnie by przeoczył. W tym wszystkim ważną rolę pełnią również lokacje, które w ciągu gry przechodzą pewne zmiany, a ich rolą jest mieszanie w pamięci gracza, pokazanie tego terroru przy pomocy otoczenia, a także budowania tej atmosfery odizolowania od reszty świata. Może przez stylistykę nie widzimy dokładnie tych wszystkich szczegółów, jak to jest chociażby w kontynuacji o podtytule Book of Shadows, jednak twórcy dali nam sporo możliwości by się przekonać o tym co się tam działo. Rozgrywka nie jest zbyt skomplikowana, jednak daje wbrew pozorom sporo swobody, czy to w podejściu do zadań, zagadek, czy unikania przeciwników. Spodobało mi się bardzo tutaj, że gra nas nie prowadzi za rączkę i nie mówi gdzie iść oraz co zrobić, a musimy faktycznie czytać dialogi oraz eksplorować tereny. To wszystko jest oprawione w naprawdę ładną stylistykę graficzną. Oczywiście jest to tylko stylistyka anime umiejscowiona w produkcji rodem z RPG Makera, jednak wykonana została dosyć ładnie oraz dopasowana do historii. Wiem, że nie każdemu będzie ona odpowiadała, a już zwłaszcza w horrorze, jednak jak zagracie to przekonacie się, że dla klimatu była to najlepsza decyzja. W tym wszystkim przygrywa nam świetnie zaprojektowana ścieżka dźwiękowa, która została odpowiednio dopasowana, aby budować napięcie oraz sprawiać w pewnych momentach byśmy byli bardziej czujni. Wszystko brzmi tu świetnie wraz z bardzo dobrym voice actingiem, który w przypadku tej części został w większości nagrany. To wszystko razem tworzy niesamowity klimat, który wciąga, a także faktycznie powoduje, że nie czujemy się zbyt bezpieczni, wręcz pozbawia nas komfortu. Nie będę ukrywał, że klimat jest tutaj jednym z tych elementów, który spodobał mi się najbardziej, a to głównie dlatego, że ciężko jest aktualnie znaleźć inną grę z chociaż trochę podobnym klimatem. Niestety nie jest on idealny i mamy tutaj parę rys na diamencie. Pierwszym problemem z którym się mierzymy to w zasadzie niegroźni przeciwnicy, co prawda nie ma tutaj za dużo momentów w których musimy przed kimś uciekać lub unikać danego przeciwnika, jednak jak już się takie trafiają to przekonujemy się, że zostały one dosyć marnie wykonane. Głównym problemem w tym jest to, że wrogowie są bardzo wolni, a ich inteligencja również nie stoi na wysokim poziomie, więc też możemy zobaczyć jak często się blokują. Psuje to poczucie zagrożenia z ich strony, więc naprawdę dobrze, że takich momentów nie ma dużo. Kolejnym problemem, i to dosyć nietypowym, jest umieszczenie ekranu rozgrywki na pewnego rodzaju „tle”, co możecie zobaczyć na poniższych screenach. Wygląda to tak jak na konsoli 3DS, jednak z jakichś niewyjaśnionych przyczyn boki ekranu rozgrywki zostały częściowo przykryte zakrywając to co się tam dzieje. O ile przez większość gry nawet się tego nie zauważa, tak są sceny w których coś się tam dzieje, a my nie wiemy o co chodzi, czy też w momencie w którym mamy iść wyznaczoną ścieżką przez ducha, tak jak zbliża się do jednego końca ekranu to już bardzo słabo widać jak się porusza. Jest to irytujące, jednak po raz kolejny na szczęście nie widać tego tak często. To wszystkie problemy z którymi mierzy się ta produkcja w przypadku klimatu. Oczywiście dla niektórych osób pewnie dojdzie stylistyka graficzna oraz japoński voice acting, jednak jak już pisałem, wystarczy się przełamać, a będziecie się dobrze bawić. Problemy, które tu wymieniłem nie są jakoś szczególnie duże, tak jak i nie są zbyt szczególnie widoczne, jednak są tutaj obecne i jak już się pojawiają to są niestety widoczne. Mimo wszystko klimat jest tutaj silny, wciąga od samego początku i utrzymuje gracza przy grze, a to jest najważniejsze. Naprawdę warto zagrać i przekonać się, że nawet tak wyglądająca gra potrafi wzbudzić różne emocje w graczu.

W przypadku strachu to ciężko raczej napisać tutaj, że można się czegoś rzeczywiście bać, chociaż w niektórych momentach możemy poczuć ciarki na plecach oraz wystraszyć się czegoś co nadchodzi. Oczywiście twórcy zbudowali tutaj odpowiedni klimat, napięcie oraz poczucie zagrożenia, tak bardziej skupili się na tym, aby gracz czuł, że nie znajduje się w bezpiecznym środowisku, by czuł się niekomfortowo oraz czuł obrzydzenie podczas niektórych scen. Przechodziłem tę część już po raz kolejny, może nie w tej wersji, ale one nie zmieniają się jakoś szczególnie, tak za każdym razem czuję się tak samo napięty w momencie w którym gram w tę produkcję. Właśnie sposób w który twórcy atakują nasze uszy, nasze oczy, czy naszą wyobraźnię, działa naprawdę świetnie, co powoduje, że oglądanie niektórych scen sprawia, że wszystkie nasze zmysły szaleją. Przykładem może tutaj być złe zakończenie w którym jeden z bohaterów jest zakopywany żywcem w którym to opisy są bardzo, wręcz aż za bardzo, realistyczne i na dodatek spotęgowane przez dźwięki. Były w tej grze nawet momenty w których żałowałem, że znajdowałem się sam w ciemnym pokoju. W tej wersji dochodzi do tego, że niektóre z tych sceny dostały trochę animacji, które może jakoś szczególnie nie zmieniają konkretnych sytuacji, tak wprowadzają trochę świeżości i niektóre sceny zrobiły się trochę bardziej upiorne. Nie jest to może klasyczny sposób straszenia, jednak jest to coś ciekawego i wartego przeżycia na własnej skórze.

Można napisać, że lokację mamy tutaj jedną, a jest nią właśnie ta upiorna podstawówka Heavenly Host, więc zwiedzimy tutaj różnego rodzaju klasy, gabinet pielęgniarki, korytarze oraz półpiętra, bibliotekę, basen, i inne tego typu miejsca powiązane ze szkolnym życiem. Każde z tych miejsc zostało zaprojektowane w odpowiedni sposób, aby były dopasowane do historii oraz wydarzeń, ponieważ nie wystarczy umieścić bohaterów w losowej szkole i nazwać to dobrą robotą. Widać w lokacjach, że zostały zniszczone przez czas, zaniedbanie lub inne paranormalne zdarzenia. Wyglądają naprawdę ładnie, zostały odpowiednio zapełnione, chociaż blokujące naszą drogę krzesła wyglądają trochę śmiesznie. Tak samo nie ma tutaj zbyt dużo elementów z którymi możemy wchodzić w interakcję, jedynie z elementami ważnymi dla historii, czy takimi, które rozbudowują historię świata, jak chociażby notatki. Także w tym przypadku można teoretycznie napisać, że lokacje to tylko tło, ale tylko w przypadku interakcji. Przyjemnie się je zwiedza, zwłaszcza, że niektóre z nich zawiera jakieś sekrety, czy wprowadza pewien niepokój, co po części jest również zasługą ścieżki dźwiękowej. Ciekawy jest tutaj sposób w jaki twórcy poradzili sobie z powtarzalnością lokacji oraz częściowo z backtrackingiem. Tym sposobem jest umiejscowienie tej przeklętej podstawówki w wielu wymiarach, co powoduje, że każda grupa bohaterów, która znajduje się w różnych wymiarach zwiedza tą samą podstawówkę, ale o zupełnie innym stanie zniszczenia oraz rozkładem pomieszczeń i ich zawartością. W niektórych momentach fabularnych gracze znajdują się w środku trzęsienia ziemi, które również zmienia nasze otoczenie. Muszę przyznać, że zostało to wykonane naprawdę dobrze, ponieważ wygląda to świetnie i zostało uzasadnione w fabule. Przemierzanie korytarzy Heavenly Host Elementary jest niezwykle przyjemnie oraz klimatyczne, co tylko powoduje, że sama satysfakcja z grania w tę produkcję rośnie, więc muszę się powtórzyć po raz kolejny i jeszcze raz Was zachęcić do spróbowania tego tytułu, a gwarantuję, że nie poczujecie się zawiedzeni.

Grywalność

Rozgrywka w porównaniu do reszty elementów nie przeszła jakichkolwiek zmian, więc jeśli graliście w jakąkolwiek wersję pierwszej części to już wiecie co będziecie robić. Nie da się ukryć, że rozgrywka nie jest tutaj jakoś szczególnie skomplikowana, wręcz można napisać, że jest prosta w swoich założeniach i też prosto się przez nią przechodzi. Będziemy tutaj sporo eksplorować, dokonywać wyborów, rozwiązywać zagadki, unikać przeciwników, a także zbierać znajdźki. Eksploracja jest tutaj najważniejszym elementem gry, ponieważ nawet jeśli zwykle w grach służy do poruszania się z jednego celu misji do drugiego, tak tutaj gra nam nie mówi wprost co mamy zrobić, a daje dosyć ogólne cele, jak chociażby odnalezienie wyjścia. Oczywiście czasami otrzymujemy jasne polecenia, jak dostanie się do gabinetu pielęgniarki, jednak w większości przypadków gra zmusza nas do eksploracji, co wbrew pozorom ma sens, ponieważ faktycznie daje poczucie, że bohaterowie nie wiedzą gdzie się znajdują i nie wiedzą gdzie szukać rozwiązania. Podczas eksplorowania terenów będziemy również znajdowali przedmioty, niektóre z nich służą do rozwiązywania zagadek, inne do ułatwienia eksploracji, a jeszcze inne służą do obrony przed złymi zakończeniami. Mimo wszystko nie ma tutaj aż tak dużo przedmiotów do zbierania, a jak już są to są bezpośrednio powiązane z zagadkami, a tych tutaj jest całkiem sporo. Zagadki możemy podzielić na te polegające na odnalezieniu przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu, przełączeniu kilku przełączników, a także znalazło się miejsce na te związane z tekstem. Przyznam się bez bicia, że stoją one na bardzo wysokim poziomie, ponieważ w większości przypadków musimy sami wywnioskować co należy zrobić, co momentami zmusza nas do ruszenia głową. W zasadzie można napisać, że cała rozgrywka opiera się na zagadkach, więc nieraz podczas unikania przeciwników, nawet w małych przestrzeniach, jesteśmy zmuszeni do rozwiązania pewnego rodzaju zagadki. Nie da się ukryć, że stanowią one spory plus tej rozgrywki i uprzyjemniają jednak całą przygodę z nią. W czasie eksploracji natkniemy się również na momenty w których musimy podjąć jakiś wybór, który zwykle polega na tym czy chcemy gdzieś wejść lub czy chcemy coś zrobić, a wcześniej jest poprzedzony dialogiem pomiędzy bohaterami, który ma nas trochę naprowadzić na właściwą opcję. Konsekwencje tych wyborów mogą być natychmiastowe lub też pojawiają się po jakimś czasie, a jeśli wybraliśmy źle, to konsekwencją będzie droga do złego zakończenia. W cofnięciu się do momentu wyboru służą nam punkty zapisu, ponieważ nie mamy tutaj zapisu w dowolnym momencie, jak i ich automatycznej wersji, to musimy korzystać ze świeczek, które rozstawione są w konkretnych miejscach. Każdy z rozdziałów ma swoje własne miejsca na zapisy, więc nie ma możliwości, abyśmy nadpisali zapis z drugiego rozdziału przykładowo zapisem z czwartego. Co ciekawe również ich pojawienie się w tej szkole ma swoje uzasadnienie fabularne, więc wszystko się ze sobą łączy. W niektórych momentach podczas rozgrywki na naszej drodze mogą stanąć przeciwnicy, którzy mogą po prostu stać w miejscu powodując, że nie możemy na nich spojrzeć, mogą patrolować pewien teren, czy też mogą się udać za nami w pościg po całej szkole. To mogą być duchy, ludzie, czy inne paranormalne istoty. To są momenty, które mają wprowadzić zagrożenie i w teorii stanowić jakieś wyzwanie, jednak w praktyce tak to nie działa. Przeciwnicy są od nas dużo wolniejsi, więc unikanie ich nawet w małych pomieszczeniach nie należy do najtrudniejszych, tak samo słabo wygląda z ich inteligencją, ponieważ możemy zobaczyć jak sami się blokują dając nam wolną rękę na ich ominięcie. Niestety muszę przyznać, że najwięcej grozy wprowadziły te momenty w których przeciwnik się nie ruszał. Nie są to zbyt ciekawe momenty, ale na szczęście nie ma ich zbyt dużo. Ukończenie całej głównej historii, wszystkich dodatkowych rozdziałów, zobaczenie każdego zakończenia oraz zebranie wszystkich znajdziek zajęło mi niecałe czternaście godzin, co jest dosyć w porządku czasem, jednak miejcie w pamięci fakt, że ukończyłem tę grę już wielokrotnie, więc znam ją już prawie na pamięć, także nie musiałem zbyt długo szukać odpowiedniej drogi, czy zastanawiać się nad zagadkami. Jeśli nie graliście nigdy w pierwszą część, to może Wam ona zająć zdecydowanie dłużej. Podsumowując, rozgrywka jest tutaj dosyć satysfakcjonująca, chociaż niezbyt skomplikowana i nie jest pozbawiona wad, których na szczęście nie ma zbyt dużo, jednak sprawiająca przyjemność, więc naprawdę warto zagrać.

Rolę znajdziek pełnią tutaj oczywiście identyfikatory uczniów różnych szkół, którzy zginęli zamknięci w tej przeklętej podstawówce. Zbieramy je oczywiście najczęściej ze zwłok osób do których należały, więc chcąc nie chcąc musimy wchodzić z nimi w interakcję. Każdy rozdział ma określoną ilość identyfikatorów do odnalezienia, a ile ich konkretnie jest możemy zobaczyć w odpowiednim menu. W tym samym menu możemy, po zebraniu danego identyfikatora, przeczytać imię ofiary, do jakiej szkoły chodził, ile miał lat, a także w jaki sposób zginął. Takich znajdziek znajdziemy w ciągu całej gry aż osiemdziesiąt cztery, co jest naprawdę sporą liczbą, jednak nie trzeba się jakoś szczególnie męczyć by je wszystkie odnaleźć, wręcz jeśli eksplorujecie to na pewno wszystko znajdziecie. Oczywiście znajdzie się tutaj parę takich w których trzeba wykonać odpowiednie kroki by je zebrać, czy też nie wolno czegoś zrobić by nie zablokował nam się dostęp do ciała, jednak w każdym momencie gry możemy zobaczyć ilu nam brakuje do zebrania. Jest to bardzo przyjemny rodzaj znajdźki, ponieważ nie jest oderwany od gry, a wręcz buduje to poczucie niebezpiecznego miejsca i pokazuje, że przed naszymi bohaterami pojawiło się w tej szkole wiele innych osób, które na ich nieszczęście nie skończyło zbyt dobrze.

Tutaj jeszcze warto podjąć się jednego tematu, który dotyczy głównie graczy PC. Otóż aktualnie na platformie Steam mamy dwie wersje tej samej części. Pierwsza z nich została wydana w 2016 roku, jej recenzję możecie przeczytać tutaj, i była starszą wersją jeszcze sprzed odświeżenia jej na konsoli Playstation Portable, a druga to właśnie ta wersja z której aktualnie czytacie recenzję i została ona wydana w 2021 roku. Pewnie stojąc przed wyborem wersji będziecie się zastanawiali którą wybrać i tutaj mogę Wam pomóc. Obie te wersje mają mniej więcej taką samą fabułę, a także gra się w nie tak samo, jednak różnią się pod względem graficznym oraz ścieżki dźwiękowej, ponieważ wersja z 2016 roku posiada dosyć przesłodzoną grafikę oraz ma dosyć ograniczony, wręcz szczątkowy, voice acting. Nie da się ukryć, że również starsza wersja jest tańsza od tej o trochę ponad dwadzieścia złotych. Mimo wszystko radziłbym jednak zakupić nowszą wersję, ponieważ jest to najaktualniejsza wersja pierwszej części, która jest ładniejsza i w pełni zdubbingowana. W nowszą wersję gra się przyjemniej i zdecydowanie lepiej buduje napięcie. Starszą wersję aktualnie należy traktować już jako ciekawostkę i zagrać jedynie jeśli jesteście fanami serii, więc chcecie jej poznać, a tak to nie ma żadnego powodu by kupować dzisiaj starszą wersję.

Ścieżka dźwiękowa

W przypadku tej odsłony o ścieżce dźwiękowej można napisać dużo, lejąc przy tym sporo wody, albo po prostu napisać, że jest po prostu nieziemsko świetna. Muszę niestety przyznać, że jak zaczynałem swoją przygodę z grami, a zwłaszcza z tą serią, to nie zwracałem zbyt dużej uwagi na warstwę dźwiękową, najważniejsze dla mnie było, aby mnie nie irytowała. Dopiero po zdobyciu większego doświadczenia w grach, odkryciu paru tytułów, przekonałem się, że ścieżka dźwiękowa potrafi wzmocnić to wszystko co dzieje się na ekranie. W tym przypadku jest podobnie, ponieważ muzyka, która została nagrana do tego tytułu jest dopasowana do ogrywanych momentów, chociaż nawet utwór w menu głównym budzi pewien niepokój. Właśnie to dopasowanie wzmacnia to poczucie niepokoju, wręcz jest jednym z tych czynników, które powodują poczucie niepewności u gracza. Oczywiście podczas eksploracji mamy różnego rodzaje utwory, które zwykle się zmieniają z rozdziału na rozdział, ale także jak dochodzimy do pewnych momentów lub wchodzimy do konkretnego miejsca, to ten się zmienia i działa to zaskakująco płynnie. Nie są to jakieś szczególnie skomplikowane utwory, nie mamy tutaj żadnych chórków, a coś więcej słyszymy w openingu oraz endingu, jednak zostały wykonane tak, aby wpływały na gracza, co jednak sprawia, że nie zostają one w pamięci na długo, ponieważ są dosyć sytuacyjne. Mimo wszystko każde utwory, które tutaj usłyszymy są niezwykle klimatyczne i nawet jeśli nie zapisują się w naszej pamięci po zakończeniu rozgrywki, tak są tak skonstruowane, że w momencie w którym je słyszymy, a przynajmniej tych konkretnych, to zaczynamy przeczuwać, że coś zaraz niezbyt dobrego może się zdarzyć. Podobnie wygląda sprawa z dźwiękami otoczenia, które są jednak dosyć ograniczone, jednak jak już się pojawiają, to stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie usłyszymy tutaj dźwięków kroków, ale za to otwieranych drzwi, tłuczonego szkła, skrzypiących elementów, przesypywanej ziemi, deszczu, czy innych tego typu odgłosów. Zwykle podczas rozgrywki słyszymy głównie muzykę, a dźwięki otoczenia służą tutaj jedynie do podkreślenia niektórych sytuacji, a zwłaszcza by nadać niektórym scenom odpowiedniej realności. Z tego też powodu najwięcej odgłosów otoczenia słyszymy podczas oglądania złych zakończeń. Tutaj muszę przyznać, że odgłosy dźgania, odcinania różnych elementów ciała, zasypywania kogoś żywcem, spalania, czy inne tego typu zostały nagrane wręcz bardzo podejrzanie realnie. To jest to o czym pisałem wcześniej, twórcy atakują nasz zmysł słuchu różnymi rodzajami świetnych dźwięków. Muszę przyznać bez bicia, że granie w tę grę to nie tylko przyjemność poprzez fabułę i rozgrywkę, a także poprzez ścieżkę dźwiękową. Nie będę ukrywał, że ścieżka dźwiękowa w tej produkcji jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, elementów i jednocześnie stanowi jej największy plus. Naprawdę nieziemskie doświadczenie, które Wam szczerze polecam.

Voice acting nie odstaje od reszty ścieżki dźwiękowej i również stoi na bardzo wysokim poziomie. Jako, że jest to japońska produkcja i do tego nie należąca do tych największych, więc mamy tutaj jedynie japońską wersję językową. Jest to całkiem logiczne, nawet nie tyle przez kraj pochodzenia, a o chociażby samą stylistykę. Nie będę ukrywał, że aktorzy głosowi zostali dopasowani po prostu świetnie, dobrze odegrali swoje postacie, oddali ich emocje i słucha się ich przyjemnie, a nawet postaci dziecięce, których wbrew pozorom wcale nie ma tutaj tak mało. W porównaniu do poprzedniej wersji wydanej na PC, tutaj zdecydowana większość dialogów jest zdubbingowana, jedynie pojedyncze teksty, które i tak nie mają zbyt dużego znaczenia, ponieważ reszta została świetnie zagrana. Najlepiej to słychać właśnie w złych zakończeniach w których to aktorzy są zmuszeni do odgrywania swojej śmierci i, po raz kolejny, brzmi to niepokojąco realistycznie. W zrozumieniu japońskich dialogów służą nam angielskie napisy, więc jak można się domyślić, nie mamy tutaj polskiego tłumaczenia. Początkowo język nie jest tutaj zbyt skomplikowany, nawet jeśli słabo znacie ten język, jednak czym dalej w fabule, tym więcej tajemnic się odkrywa i ten język robi się coraz bardziej zaawansowany, a przynajmniej konkretne zwroty. Także o ile początkowo nikt nie powinien mieć problemów, tak dalej robi się trochę trudniej, jednak warto spróbować swoich sił i przy okazji nabrać trochę wprawy w języku angielskim.

Grafika

Graficznie ten tytuł może nie powala graficznie i nie należy do najładniejszej elity, jednak też nie można napisać, że jest on brzydki. Tak jak pisałem wcześniej, ten tytuł łączy ze sobą elementy przygodowe z visual novel, więc też można stwierdzić, że gra też łączy dwa style graficzne. Sama rozgrywka, czyli te elementy przygodowe, zostały wykonane w programie RPG Maker, więc też graficznie jest to dosyć prosta, jak w większości tytułów z tego oprogramowania, co jednak nie oznacza, że twórcy całkowicie olali jakość graficzną. Lokacje, które odwiedzamy może nie są foto realistyczne, ale za to bogate w szczegóły, które idą wraz z dosyć ładnymi teksturami. Oczywiście jest tu pewna powtarzalność, jak to bywa w szkolnych lokacjach, jednak na to wszystko dosyć przyjemnie się patrzy. Bardzo ładnie również działa tutaj system świateł i cieni, których może nie ma tutaj za dużo, jednak w tych momentach w których się pojawiają budzą pełen podziw w jaki sposób zostały tutaj zaimplantowane. Korzystanie z tego oprogramowania wprowadziło pewne ograniczenia, jak chociażby przedmioty, których nie możemy przesunąć, co tworzy dosyć śmieszne sytuacje, jak przykładowo krzesło, które blokuje nam drogę. To może jeszcze dałoby się wytłumaczyć jakby to była barykada z krzeseł, jednak jedno krzesło już odbiera trochę realność tego świata. Bardzo ładnie prezentują się modele postaci, które również są dosyć szczegółowe oraz posiadają całkiem dobre animacje, które może i są proste, ale sensowne. Najbardziej jednak podobały mi się modele pewnych duchów dzieci, które poza tym, że są również ładnie zaprojektowane, czasami w dosyć obrzydliwy sposób, tak towarzyszy im niebieska aura, która delikatnie rozświetla teren wokół nich, a i dodaje pewnej tajemniczości. Jedyne do czego mógłbym się tutaj przyczepić to trochę do przedstawienia ciał osób, które zginęły w tej szkole, ponieważ zwykle jest to pewna kupka kości lub innych elementów, nawet pomimo tego, że opis ich śmierci sugeruje coś innego. Przechodząc do stylu visual novel, to tutaj już jest graficznie zupełnie inny poziom, a to głównie ze względu na stylistykę anime, która zdecydowanie wolniej się starzeje od innych rodzajów stylów graficznych. Tutaj możemy zobaczyć postacie w pełni, ich wygląd, mimikę i inne tego typu elementy. Też warto tutaj wspomnieć, że jak jakaś scenka toczy się w murach tej szkoły, to w tle za postacią, lub postaciami, możemy zobaczyć jak wygląda bardziej szczegółowo ta szkoła, co jest dosyć interesujące. Tutaj tak szczerze ciężko jest cokolwiek więcej napisać, ponieważ stylistyka anime jest dosyć standardowa, a w visual novel nie ma zbyt dużo rzeczy o których można pisać w sekcji grafiki. Tutaj też warto wspomnieć jak wygląda ekran gry, ponieważ, tak jak pisałem wcześniej, ekran rozgrywki został umiejscowiony na czymś w rodzaju tła szkoły. W lewym górnym rogu możemy zobaczyć ile już gramy w dany rozdział, po lewej stronie postacie, które wchodzą w skład naszej grupy oraz ich stan zdrowia, w lewym dolnym rogu przyciski akcji, a po prawej stronie widzimy nasz ekwipunek. Obraz rozgrywki przechodzi na pełen ekran tylko w momencie w którym pojawiają się jakieś scenki w stylu visual novel. Z jednej strony jest to dziwne rozwiązanie, jednak z drugiej strony jest to dosyć wiekowa produkcja i mając w pamięci czarne paski po bokach ekranu, to może to było najlepsze wyjście, aby jak najlepiej oddać ducha tej serii. Może nie jest to najpiękniejsza gra, jednak też nie jest najbrzydsza i potrafi zaciekawić swoim wyglądem. Na pewno można napisać, że to jak została zaprojektowana wprowadza pewien klimat, a jej szczegółowość w określonych momentach może wzmacniać poczucie zagrożenia. Co najważniejsze nie jest ona „czysta”, czyli sprawia wrażenie, że faktycznie nie jest to bezpieczne miejsce, że działy się tam makabryczne sceny, czyli dokładnie tak jak powinna robić to każda gra z tego gatunku. Podsumowując, graficznie jest to dosyć solidny tytuł, który w swojej prostocie wyciągnął z niej całkiem sporo, chociaż nie uniknął drobnych błędów, które na szczęście nie psują całkowitego odbioru.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała produkcja działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych bugów, ani też nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Kawał porządnie zoptymalizowanej produkcji i naprawdę nie mam się do czego tutaj przyczepić.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+interesująca fabuła
+ilość i jakość zakończeń
+wciągający klimat
+japoński voice acting
+satysfakcjonująca rozgrywka
+ciekawe zagadki
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa

Minusy:
-momentami nielogiczna
-przeciwnicy nie stanowią żadnego zagrożenia
-czasami nie widać co się dzieje granicach ekranu

Corpse Party (2021) to po prostu kolejne odświeżenie pierwszej części serii, która po raz kolejny została wypuszczona na PC oraz po raz pierwszy na stacjonarne konsole Playstation. Nie będę ukrywał, że jest to jedna z moich ulubionych serii, którą ukończyłem wielokrotnie, więc teoretycznie nie miałem już powodów by podchodzić do tej odsłony, jednak pierwsza odsłona jest dla mnie trochę nostalgiczna, także postanowiłem w nią zagrać i w tej wersji. Jako, że znam tę część to moje oczekiwania były dosyć wyważone, jednak mimo wszystko zostałem pozytywnie zaskoczony. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To jedna z najlepszych wersji pierwszej części tej serii w jaką grałem. Także jeśli jeszcze nie poznaliście tej serii, to ta wersja będzie najlepszym wstępem do całej serii.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Boris and the Dark Survival – Recenzja

Boris and the Dark Survival to poboczna odsłona gry Bendy and the Ink Machine. Gra łącząca ze sobą survival horror wraz z elementami rogue-like. Wcielając się w tytułowego Borysa musimy przetrwać w opanowanym studiu animacyjnym przez samego Atramentowego Demona. Wypuszczona na PC oraz telefony z systemem Android lub iOS. Jak zatem wypada ta gierka? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio TheMeatly Games.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wywnioskować można, że akcja gry rozgrywa się przed wydarzeniami z Bendy and the Ink Machine. Wcielamy się w tytułowego Borysa, czyli jedną z postaci, którą poznaliśmy już w wyżej wymienionej grze, którego celem jest przeżycie jak najdłużej jest to możliwe. Całość polega na zjeżdżaniu windą na poniższe piętra, zebraniu wszystkich potrzebnych przedmiotów i przy tym unikaniu Atramentowego Demona, a jeszcze zebranie ukrytych przedmiotów. I na tym w zasadzie polega cała gra, a także opiera się na powtarzaniu tych samych czynności przez całą grę, więc ciężko tutaj doszukiwać się jakiś fabuły. Można śmiało stwierdzić, że sama historia opiera się tutaj na odkrywaniu ciekawostek z sekretów i tym samym poznawać niektóre elementy z uniwersum wykreowanego w pierwszej części, co dla fanów może być ciekawym doświadczeniem. Przykładowo zebranie wszystkich fragmentów papieru odkrywa pewną rzecz z przeszłości Borysa. Przyznam się bez bicia, że samo uniwersum i pomysł na fabułę w pierwszej części bardzo mi się spodobał, wykonanie już sporo mniej, ale sam pomysł był świetny, więc jak odkryłem na czym polega tutaj fabuła, to nawet się ucieszyłem, bo lubię odkrywać różne ciekawostki, które może będą miały znaczenie w kolejnej części, jednak moja radość dosyć szybko się skończyła. Cały problem polega tutaj na powtarzalności, co prawda początkowo nie jest ona aż tak widoczna, jednak czym dłużej się gra, tym częściej się ona pokazuje, a to tylko zabija chęci dalszego grania. Także można dojść do wniosku, że jest to tytuł wyłącznie dla fanów poprzedniczki, ewentualnie jako gierka w przerwach na piętnaście minut. Jest to gra właściwie pozbawiona fabuły i jednocześnie tytuł, który wyszedł na systemy mobilne, więc ciężko tutaj oczekiwać czegokolwiek ambitnego, a bardzo niska cena tylko potwierdza jej niewielkie rozmiary.

O zakończeniu tutaj nie mogę napisać, ponieważ takowego nie ma. Teoretycznie po skompletowaniu niektórych znajdziek, to pokazują nam się pewne scenki, jednak po nich gramy dalej, a niektóre scenki powodują odpalenie się dodatkowego poziomu, ale podobnie jak po innych scenkach, po ukończeniu tego poziomu możemy grać dalej. Także można uznać, że „fabularnie” gra dla nas kończy wraz ze znalezieniem wszystkich znajdziek, ale pod względem rozgrywki możemy grać właściwie bez końca.

Klimat – Lokacje

Z klimatem niestety jest tutaj już różnie, co niestety jest również winą tej powtarzalności. Problem jest taki, że jak już pojawia się powtarzalność to ten klimat zanika, ale w momencie pojawienia się nowych rzeczy on wraca. Także początek gry jest bardzo klimatyczny, można się pochłonąć bez granic, zwłaszcza, że każde piętro jest różne i trzeba stosować inne taktyki by unikać przeciwnika, jednak niestety te piętra dosyć szybko zaczynają się powtarzać, więc zaczynamy robić w kółko to samo, co odbiera chęci od dalszego grania. Co prawda wiele gier opiera się na powtarzalności, co nie psuje klimatu, jednak wszystko zależy od sposobu podania, bo można zrobić ciekawą powtarzalność, tak, że nie będzie to odczuwalne, ale można iść na łatwiznę, jak w przypadku tego tytułu, i na tym oprzeć całą grę, a to będzie negatywnie skutkowało. Z tego też powodu jak pojawiają się jakieś nowości, jak chociażby dodatkowy poziom z szaloną Angel, sprawiają, że chociaż na chwilę ten klimat wraca. Budują go natomiast świetna oprawa graficzna, budowane napięcie, ścieżka dźwiękowa, czy nawet ciekawe mechaniki. To wszystko mogło być przepisem na naprawdę dobrą grę i szkoda, że jednak postawiono na łatwiznę, bo potencjał był naprawdę dobry, jednak, tak jak pisałem wcześniej, na ten tytuł nie należy traktować jako coś ambitnego, a jedynie jako gierkę na przerwy. Niemniej fani poprzedniej części powinni być zadowoleni, chociażby ze względu na te wszystkie sekrety i poznawanie niektórych rzeczy z przed wydarzeń z pierwszej części.

Jako, że jest to survival horror to też warto byłoby opisać, czy ta część straszy lepiej niż poprzedniczka. Odpowiedź na to zagadnienie jest prosta – nie. Ta część nawet nie próbuje nas straszyć i w zasadzie ciężko tutaj byłoby odczuć w jakikolwiek sposób strach, chociaż należy przyznać, że napięcie potrafi budować. Także jeśli szukacie tutaj horroru, to niestety musicie poszukać gdzieś indziej.

Lokacje tutaj są bardzo podobne do tych z Bendy and the Ink Machine, jednak tylko podobne, ponieważ całkowicie się różnią, chociaż tematyka danych pięter została zachowana. Na upartego można tutaj narzekać na monotonię, bo jednak wszystko wygląda podobnie, ale jak weźmie się pod uwagę, że jest to studio animacyjne i ciężko tutaj o bardziej zróżnicowane pomieszczenia, to jest to bardziej do przełknięcia. Osobiście mi to nie przeszkadza, bo lokacje są naprawdę ładne, odpowiednio zapełnione, a sama stylistyka dodaje im tylko uroku. Nie da się jednak ukryć, że wszystkie składają się z tego samego schematu, czyli mamy startową lokację pod postacią kwadratu z którego odchodzą cztery korytarze. Oczywiście początkowo są to krótsze odnóża, część może być nawet zablokowana, jednak czym dalej tym stają się bardziej rozbudowane, a nie raz się nawet łączą. Poza nimi jest jeszcze lokacja służąca nam za bazę, czyli taką z której startujemy na poniższe piętra. W zasadzie jest ona bardzo podobna do reszty lokacji, poza tym, że jest zrobiona w stylu jednego korytarza, ale też jest co zwiedzać. Ogólnie lokacje są naprawdę ładne i przyjemnie się je zwiedza, jedynie szkoda, że dosyć szybko się powtarzają, bo chce się oglądać więcej możliwości.

Grywalność

Rozgrywka wbrew pozorom nie jest już tak prosta jak cała reszta gry, jednak też nie można napisać, że jest jakoś wyjątkowo skomplikowana. Jest oczywiście bardziej rozbudowana, co się w tym przypadku chwali. Zaczynając jednak od początku. Całą grę obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby w izometrycznym stylu, jednak całość kontrolujemy jedynie przy pomocy klawiatury. Nie będziemy tutaj walczyć, jedynie chodzić lub biegać i wchodzić w interakcję z przedmiotami. Bieganie zużywa nam energię, która wyświetlana jest po prawej stronie ekranu i co najważniejsze, nie regeneruje się automatycznie, a żeby odnowić sobie ten pasek trzeba znaleźć maszynę z zupą bekonową, którą nasz bohater spożywa i pasek się wypełnia, jednak należy pamiętać, że w momencie spożywania zupy nie możemy się poruszać, więc jesteśmy narażeni na zostanie złapanym. W naszej bazie wypadowej nie musimy się bać żadnego zagrożenia, więc możemy biegać do woli. W tej samej bazie wchodzimy do windy z której trafiamy do losowego piętra. Po dotarciu na dane piętro po lewej stronie ekranu pojawia się nam lista przedmiotów, które musimy zebrać zanim winda powrotna zostanie odblokowana. Przedmioty te rozstawione są losowo, nieraz jest ich nawet więcej niż jest to wymagane i możemy je zebrać, jednak nie wpływa to w żaden sposób na ilość zebranych rzeczy. Nie są one też w żaden sposób ukryte, więc nie trzeba zaglądać w każdy najmniejszy kąt by je odnaleźć, a do tego wyróżniają się kolorystycznie, są jaśniejsze, więc domyślić się, że to o ten przedmiot chodzi. Tak jak też wcześniej wspominałem, to również nie są jedyne przedmioty do zebrania. Oczywiście one są wymagane do przejścia piętra, a reszta to zupełnie dobrowolne znajdźki. Ukryte przedmioty potrzebne do odblokowania dodatkowych etapów lub scen. Te znajdujemy natomiast w różnych szafkach, ciałach innych Borysów, czy nawet w toalecie. Każdej z tych skrytek towarzyszy prosta mini gierka, która polega na trafieniu w odpowiednie miejsce wskaźnikiem, który z różną prędkością się porusza. Należy pamiętać, że pomimo całkiem sporej liczby takich skrytek, to nie muszą one koniecznie posiadać jakikolwiek przedmiot, czyli mogą się po prostu okazać puste. Polega całkowicie to na losowości, więc przy odrobinie szczęścia możemy szybko skończyć zebranie wszystkich znajdziek, ale też może się zdarzyć, że będziemy je zbierali naprawdę powoli. Mi się na szczęście udało i wszystko co się dało zobaczyłem w niecałe dwie godziny, co nie jest jakimś powalającym czasem, jednak jak na taką malutką grę, to nie jest to taki zły czas. Warto też dodać, że Borys nie jest jedyną postacią w którą możemy się wcielić. Zbierając znajdźki możemy odblokować kolejne grywalne postacie i to nie są zwyczajne skórki, ponieważ każda z postaci ma różne statystyki szybkości poruszania, zużywania energii, czy też nie może wykonywać danych rzeczy, także można w ten sposób urozmaicić, lub utrudnić, sobie rozgrywkę.

Tak jak wspominałem wcześniej, na danych piętrach nie jesteśmy sami, nie jesteśmy do końca bezpieczni, ponieważ korytarzami przemieszcza się Atramentowy Demon, który po zauważeniu nas zaczyna biec w naszym kierunku. Jako, że nie możemy tutaj walczyć to pozostaje nam unikanie oraz ucieczka, jednak jak już dojdzie do ucieczki, to w normalny sposób nie zgubimy wroga. Pozostaje nam jedynie ucieczka do specjalnej, bezpiecznej szafki znanej z poprzedniej części. Nawet jeśli schowaliśmy się do niej na oczach wroga, to on nic z tym nie zrobi, postoi chwile przy nas i odejdzie patrolować teren. Jako, że też nie mamy tutaj nielimitowanego sprintu, to trzeba zapamiętywać gdzie są najbliższe kryjówki, czy też automaty z zupą. Oczywiście to nie jest tak, że nie wiemy kiedy wróg nadchodzi, ponieważ gdy jest blisko to słyszymy bicie serca, coraz głośniejsze wraz ze zbliżaniem się, a także widzimy cienie wokół, dokładnie te same co w pierwszej części. Atramentowy Demon nie jest jedynym przeciwnikiem jakiego możemy spotkać. Oczywiście pojawia się on w każdym standardowym poziomie, jednak są też dodatkowe, które zawierają innych wrogów. W jednym z nich zmierzymy się z potworem z projektorem zamiast głowy, członków zdeformowanego gangu, czy nawet samej Angel. Podobnie jak z innymi postaciami, tak i te mają różną szybkość zwykłego przemieszczania się, czy pościgu, a także inne dźwięki sugerują ich zbliżanie się, czy pościg. Świetny pomysł by każdemu dać swoją osobowość i zmusić gracza do innych taktyk, jednak szkoda, że ci przeciwnicy są tylko w dodatkowych poziomach, a nie ma losowości ich pojawiania się w standardowych poziomach. Może wydawać się to wymagające, jednak w praktyce jest to całkiem proste, a do tego po pierwszej śmierci przekonujemy się, że nie ma żadnej cięższej kary za przegraną. Jak już jakimś cudem zostaniemy złapani, to otrzymamy scenkę zabijającego nas potwora, a po tym zostaniemy cofnięci do naszej bazy i musimy powtórzyć poziom na którym zginęliśmy. Nieistotne ile razy zginiemy, to poza jednym poziomem nic nie tracimy i nie ma z tego powodu żadnych konsekwencji, co też sprawia, że tracimy poczucie zagrożenia i klimat się gdzieś traci. Niestety to nie jest jedyny problem z tą grą. Jako, że nie ma tu jako takiej fabuły, a także te wypady po „zapasy” nie mają zbyt dużego sensu, jeśli nie liczyć znajdziej, to dosyć szybko wpadamy w monotonię. Nie pomaga na pewno fakt, że dosyć szybko poziomy się powtarzają, zbieramy ciągle te same przedmioty i uciekamy przed tym samym wrogiem, a nie da się ukryć, że to potrafi szybko zmęczyć. Nie dziwię się, że ta część wyszła również na telefony, ponieważ jest to typowy tytuł mobilny, więc jak nie jesteście fanami poprzedniej części, to możecie spokojnie przejść obok niej bez żadnych strat.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa to jedna z nielicznych cech tej produkcji, która jest naprawdę dobra i ciężko do czegokolwiek się tutaj przyczepić. Same utwory muzyczne to bardzo ciekawa sprawa, ponieważ naprawdę nie ma tutaj zbyt dużej ilości utworów, jednak w samej grze się tego nie doświadcza, nawet pomimo jej długości. Wszystkie utwory można zamknąć w około trzynastu minutach, a jednak nie ma się tej świadomości, że te utwory mogą się powtarzać. Ogólnie jakościowo stoją na wysokim poziomie, są odpowiednio dopasowane do nastroju gry, ponieważ niby jest to survival horror, ale mający akcję w starym studiu animacyjnym produkującym kreskówki, więc utwory gdzieś balansują na tych dwóch stylach i według mnie wyszło to bardzo dobrze. Jakość i dopasowanie tych utworów pozytywnie wpływają na klimat dodając do niego właśnie taką nutkę niepewności, czy to horror, czy może lekka przygoda. Nie można też zapomnieć o dźwiękach otoczenia, które również robią tutaj robotę. Na pewno od razu rzucają się w uszy dźwięki zbliżającego się Atramentowego Demona, czyli bicie serca. Jest ono coraz głośniej słyszalne, jeśli przeciwnik się do nas zbliża, a także słyszymy dokładnie z której strony się zbliża, jeśli nas zauważy to usłyszymy krzyk i przyśpieszoną muzykę zmuszającą nas do ucieczki. Oczywiście w przypadku innych przeciwników usłyszymy inne dźwięki, jak w przypadku wroga z projektorem zamiast głowy usłyszymy dźwięk przewijanej taśmy z filmem, chociaż i tak moją ulubienicą jest tutaj Angel, ponieważ gdy ta się zbliża to słyszymy coraz głośniej jak śpiewa i to moim zdaniem bardziej mnie przerażało niż zwykłe bicie serca. Poza takimi dźwiękami usłyszymy również dźwięki kroków, otwieranych drzwi szafek oraz skrytek, spuszczanie wody, i inne tego typu dźwięki. One również stoją na wysokim poziomie i nie mam naprawdę do czego tutaj się przyczepić. Miło, że są w tej grze elementy do których twórcy się jednak przyłożyli.

Te część w porównaniu do poprzedniej nie ma żadnych kwestii dialogowych, więc nie doświadczymy tutaj voice actingu, co jest zrozumiałe przez rozmiary gry, ale także tekstu jest tutaj na tyle mało, że nawet szkoda byłoby przeznaczać część budżetu na parę linijek tekstu, które każdy gracz może sobie sam przeczytać.

Grafika

Grafika również jest tutaj tym elementem do którego ciężko się przyczepić, jednak to głównie za sprawą faktu, że grafika się nie zmieniła od poprzedniej części, więc równie dobrze mogę was odesłać do recenzji Bendy and the Ink Machine. Jedyną różnicą jest tutaj położenie kamery, ponieważ w poprzedniej części oglądaliśmy grę z perspektywy pierwszej osoby, a tutaj z trzeciej, chociaż można zauważyć, że ta część jest również trochę ciemniejsza. Oczywiście to nie jest żadna wada, ponieważ grafika jest naprawdę ładna, a to głównie zasługa ślicznej stylistyki. Cała grafika jest tutaj wzorowana na staroszkolne kreskówki, co tylko uprzyjemnia doznania. Podobnie w modelach postaci, czy przeciwników, nie doświadczymy niczego nowego. Dalej są ładne i przyjemnie się na nie patrzy, chociaż prawdopodobnie niektóre postacie dostały nowe animacje, które dalej są płynne i dobre wyglądają. Za dużo tutaj napisać się nie da, to powtórka z poprzedniej części, więc też grafika nie będzie brana pod uwagę w ostatecznej ocenie.

Ze strony technicznej nie mam nic do dodania. Jest to kawał dobrze napisanej gry, ponieważ nie doświadczyłem żadnych spadków płynności, nie zauważyłem żadnego buga, a także nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Niby jest to coś co powinno być normą w każdej grze, jednak mając w pamięci doświadczenia z poprzedniej gry tego studia nie byłem tego do końca taki pewny.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna ścieżka dźwiękowa
+dobra budowa napięcia
+sekrety do odkrycia
+dodatkowe poziomy

Minusy:
-bardzo nierówny klimat
-szybko robi się monotonna
-brak realnego zagrożenia
-brak motywacji

Boris and the Dark Survival to gra, która zainteresowała mnie po ograniu poprzedniczki ze względu na bohatera. Nie oczekiwałem za dużo po tej grze, zwłaszcza, że jest to tylko spin-off, a także po doświadczeniach z poprzednią częścią, jednak nawet pomimo tego bardzo się zawiodłem. Niestety rozbudowanie tego uniwersum poprzez taką małą gierkę nie do końca się udało twórcom, dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 5-/10. To w żadnym wypadku nie jest zła gra, jednak powinna zostać wydana wyłącznie w wersji mobilnej, bo w komputerowej się nie sprawdza.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,