Tag Archives: Dark

Alone in the Dark (2024) – Recenzja

Alone in the Dark (2024) jest grą przygodową z elementami survival horroru. Tytuł ten stanowi reboot pierwszej odsłony serii, która rozpoczęła w 1992 roku i dała początek gatunkowi, dzięki któremu powstały świetne serie, jak chociażby Resident Evil. Wcielając się w Edwarda Carnby’ego oraz Emily Hartwood przyjdzie nam zmierzyć się z szaleństwem, które opętało środek dla obłąkanych, Derceto, oraz odszukać zaginionego wuja Emily, Jeremy’ego. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Pieces Interactive.

Wydana została przez THQ Nordic.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozgrywa się w latach dwudziestych, dwudziestego wieku w południowej części Stanów Zjednoczonych. Wuj Emily Hartwood, Jeremy, aktualnie znajduje się w posiadłości Derceto, pełniącego funkcję domu dla obłąkanych. Pewnego dnia przysłał jej tajemniczy list w którym to jej wuj oskarża mieszkańców posiadłości o przynależenie do niebezpiecznego kultu i teraz chcą go dopaść. Nie mogąca określić, czy to nie jest kolejny wymysł chorego umysłu, postanawia jednak sprawdzić co się dzieje u wuja. W tym celu wynajęła prywatnego detektywa, Edwarda Carnby’ego, z którym wybrała się do Derceto. Na miejscu okazało się, że Jeremy zaginął i trwają jego poszukiwania. Duet nie czekał na pozwolenie i sam dołączył do poszukiwania zaginionego, jak i odkrycia sekretów tej posiadłości. Szybko się okazuje, że w szaleństwie Jeremy’ego znajduje się trochę prawdy, zwłaszcza jak bohaterowie zaczynają trafiać do zniekształconych wspomnień i zostają zaatakowani przez tajemnicze potwory, a to dopiero początek niepokojących zdarzeń w których centrum stoi tajemniczy Mroczny Mężczyzna, który podobno stoi za szaleństwem wuja Emily, a także wyciąga z duetu traumy, które na nich ciążą. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabularny tej produkcji. Jest on mało szczegółowy i niedużo zdradzający, a to z dwóch powodów. Pierwszy jest dosyć oczywisty, gra jest bardzo krótka, więc też napisanie czegokolwiek więcej mogłoby się wiązać ze sporymi spoilerami. Drugim powodem jest to, że na początku gry wybieramy którą postacią chcemy grać, a ten wybór powoduje, że niektóre przerywniki wyglądają trochę inaczej, jedno pomieszczenie się różni, jak i cały etap powiązany z traumą, więc też pisząc opis starałem się nakreślić tylko zarys fabularny. Twórcy też określają tę odsłonę jako remake pierwszej części serii wydanej w 1992 roku, jednak bardziej stanowi ona reboot, ponieważ mamy tutaj znaczne zmiany fabularne, jak chociażby to, że w klasycznej odsłonie Jeremy popełnił samobóstwo, a Derceto było jego posiadłością. Oczywiście do tego można dopisać inny układ lokacji, zagadki, czy postacie, jednak to w historii największe zmiany zostały zastosowane. Historia sama w sobie jest dosyć ciekawa, ma interesujące zwroty oraz przyjemnie jest poprowadzona, jednak cierpi na zbyt krótki czas, co z kolei spowodowało, że nie wszystko zagrało tak jak powinno. O ile do początku gry, aż do mniej więcej połowy, nie można się w żaden sposób przyczepić, jednak czym dalej tym widać jakby fabuła została pośpieszona, niektóre wątki zostały bardzo ukrócone, a i finał wydaje się być mocno przyśpieszony. Mimo tego podobało mi się jak twórcy sprawiali, że gracz mógł zacząć się zastanawiać nad wydarzeniami, które widzi, czy są prawdziwe, czy też nasi bohaterowie zaczynają doświadczać „choroby Derceto”, a to wszystko przez zręczne przejścia między tymi światami sprawiające wrażenie jakbyśmy nigdzie się nie wybrali. Nie da się zaprzeczyć, że historia jest w swojej konstrukcji dosyć prosta, chociaż początkowo może wydawać się trochę bardziej zawiła, tak w ogólnym rozrachunku nie jest aż tak rozwinięta, ale dalej miło się ją odkrywało, nawet pomimo poczucia pośpieszenia. Niestety zawiodłem się tutaj na trzech elementach. Pierwszym z nich jest sam Mroczny Mężczyzna, który jest tutaj budowany na niezwykle potężną istotę, jednak w samej grze tego nie widać. Był jeden etap w którym on nam zagrażał, jednak ten etap był bardzo krótki i poza nim nie doświadczamy jego grozy. Możemy o nim poczytać notatki, czy zobaczyć krótkie przerywniki, co jest dosyć niewielką ilością. Drugą są traumy, które niby ciążą na naszych bohaterach i spodziewamy się czegoś naprawdę sporego, jednak nie jest to aż tak wielkie jak jest budowane, a przynajmniej nie jest to aż tak pokazane. Oczywiście, każdy inaczej przeżywa konkretne wydarzenia, jednak w tej produkcji zostało to dosyć słabo przedstawione, ponieważ dopiero od pewnego momentu się o tych problemach dowiadujemy, otrzymujemy krótki etap ze zmierzeniem się z nimi, jednak nic z tego nie wynika, nawet wcześniej nie odczuwamy jakichś konsekwencji ich obecności, więc jakby zabrakło ich w fabule, to w zasadzie nic byśmy nie stracili. Trzecim, i w zasadzie największym, problemem jest tutaj rozdzielenie gry na dwie kampanie. Sam pomysł był ciekawy, zupełnie jak w serii Resident Evil, jednak już wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Nie ma między nimi jakichś większych różnic, niektóre scenki mogą trochę inaczej wyglądać, trochę więcej możemy dowiedzieć się o drugiej postaci, jak i otrzymaliśmy inny etap z traumą. Fabuła w żaden sposób się dzięki temu nie rozwija, przebiega w ten sam sposób i nic więcej z niej nie wyciągniemy. Z tego też powodu zachęcałbym do zagrania drugą postacią tylko jeśli chcecie ją trochę lepiej poznać lub jeśli tak bardzo Wam ta produkcja się podoba, ponieważ w innych przypadkach nie ma to największego sensu. I może to dziwnie zabrzmi, jednak bawiłem się całkiem nieźle odkrywając sekrety fabuły oraz przemierzając korytarze Derceto, chociaż nie ukrywam, że do drugiej kampanii musiałem się już trochę zmuszać. Także ogólnie historia miała tutaj spory potencjał, nie jest najgorsza, jednak brakuje tutaj pewnego dopracowania, spowolnienia trochę tempa fabuły i sprawienia, aby gracz bardziej związał się z bohaterami. Nie jest to może najlepszy początek powrotu kultowej już serii, jednak jest to coś z czego można wyciągnąć pewne wnioski i stworzyć coś naprawdę świetnego.

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, chociaż można byłoby napisać, że aż cztery, ponieważ mamy po dwa na każdą kampanię, jednak między podstawową dwójką różnice są naprawdę niewielkie, więc ciężko jest je uznać za dwa różne finały. Podstawowe zakończenia odblokowujemy podczas normalnego przechodzenia gry i to jest też pierwsze zakończenie, które będziemy mogli zobaczyć. Każda z postaci posiada po jednym alternatywnym zakończeniu, które możemy zobaczyć przed rozpoczęciem ostatniego rozdziału, dzięki temu też wcześniej kończymy grę. By zobaczyć którekolwiek z alternatywnych zakończeń musimy zebrać zestaw konkretnych znajdziek, które są podzielone na dwie kampanie, więc trzeba najpierw je ukończyć i rozpocząć kolejne podejścia, aby mieć szansę na ich odblokowanie. Możemy podzielić te zakończenia na dobre i złe, przy czym podstawowe są tymi dobrymi, a alternatywne złymi. Tutaj muszę przyznać, że podoba mi się pomysł alternatywnych zakończeń, zwłaszcza, że zostały sensownie wykonane i są przyjemne w oglądaniu, jednak zmuszenie gracza do ukończenia gry kilkukrotnie, która do tego aż tak ciekawa nie jest, jest lekką przesadą i można było to wykonać lepiej. Mimo wszystko zakończenia o ile są utrzymane w odpowiednim stylu, tak są bardzo pośpieszone, zwłaszcza podstawowe, które nie mają żadnego podsumowania, czy wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków, które zamknęłoby w pełni historię. Samo finalne starcie z bossem pozostawia wiele do życzenia, ot walka z lovecraftowskim przeciwnikiem z masakrą w tle. Oczywiście dany boss w pewien sposób był wspominany w wielu notatkach, jednak to dlaczego z nim walczymy spowodowało, że czułem się jakbym jakiś fragment gry przegapił. Dużo lepiej prezentują się alternatywne zakończenia, które również idealne nie są, jednak mają trochę więcej sensu. Tak jak wspominałem wcześniej, potencjał był tutaj spory, jednak czegoś zabrakło, aby wyciągnąć pełnie tego potencjału.

Klimat – Lokacje

Klimat w przypadku tej produkcji jest dosyć nierówny, chociaż można napisać, że do połowy gry stoi on na dosyć wysokim poziomie i jest bardzo wciągający, jednak od drugiej połowy gry zaczyna on wyraźnie słabnąć. Jak można się domyślić, największym problemem tej gry jest pośpiech, który jest wyraźnie odczuwalny od mniej więcej połowy gry. Oczywiście nie jest on jedynym problemem, jednak prawdopodobnie jest tym, który mógł spowodować część innych problemów. Fabuła sama w sobie nie jest zła, jest dosyć ciekawa, interesująco poprowadzona, przynajmniej do połowy, i wprowadza interesujące zmiany do znanego klasyka. Problemem jest właśnie to pośpieszenie, które jest bardzo odczuwalne w fabule, jak i niewielkie różnice w dwóch kampaniach. Niby na niektóre problemy można przymknąć oko, jednak nie da się zaprzeczyć, że potrafią one wybić z klimatu. Czym będziemy też bliżej końca, tym będziemy czuli coraz większy zawód z powodu Mrocznego Mężczyzny. Twórcy zbudowali go w sposób, który mówi nam, że jest bardzo groźną postacią, czymś w rodzaju Nemesis, czy Mr. X z serii Resident Evil, jednak widujemy go głównie w przerywnikach filmowych i w jednym krótkim etapie, więc to trochę za mało. Tutaj też muszę przyznać, że ten jeden, krótki etap był naprawdę interesujący, ponieważ można było wyczuć potęgę tego antagonisty, a klimat wręcz wylewał się z ekranu w momencie w którym mogliśmy zobaczyć co się stanie, jeśli spróbujemy w niego strzelić, więc gdyby zrobić z niego pewnego rodzaju stalkera, to gra bardzo by na tym zyskała, a tak to po prostu kolejny, zmarnowany potencjał. Lokacje za to nadrabiają, ponieważ stoją na wysokim poziomie i eksplorowanie ich jest niezwykle przyjemne. Wbrew pozorom jest wśród nich spora różnorodność, która uprzyjemnia rozgrywkę. Z kolei rozgrywka, która miała spory potencjał, tak nie został on w pełni wykorzystany. Nie oznacza to oczywiście, że jest zła, ponieważ można się dobrze bawić. To całkiem standardowy survival horror w którym staramy się przetrwać w niesprzyjającym nam środowisku, wykorzystując dosyć niewielkie zasoby, jak i rozwiązywać zagadki by odkryć o co w tym wszystkim chodzi. Sam nie ukrywam, że bawiłem się całkiem przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że niektóre elementy rozgrywki są dosyć sztywne, co bardzo rzuca się w oczy, jak i również ten pośpiech, o którym pisałem wcześniej, jest również i w rozgrywce odczuwalny. Nie pomaga też fakt, że występują tutaj pewne problemy techniczne, jak drobne spadki płynności, czy bugi pod postacią blokowania się postaci o niewielkie przedmioty, co może również wybijać z klimatu. Mimo wszystko można tutaj czerpać przyjemność z rozgrywki, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. To wszystko jest otoczone naprawdę świetną ścieżką dźwiękową, która nie tylko wspiera i wzmacnia klimat, a także pomaga ją budować. Nie jest może czymś wybitnym, jednak jest czymś, co działa po prostu świetnie w tym tytule. Oprawione to zostało również w dosyć ładną oprawę graficzną, która może nie wyciąga z obecnej generacji wszystkiego co może i nie wszystko wygląda tak ładnie jak powinno, tak nie da się zaprzeczyć, że poziom wykonania stoi tutaj na wysokim poziomie. Z tego opisu może nie wynika bezpośrednio ten nierówny klimat, ponieważ tak do mniej więcej połowy gry nie ma za bardzo do czego się przyczepić, poza sztywnością rozgrywki, tak w drugiej połowie zaczyna się ten cały pośpiech by jak najszybciej zakończyć fabułę, to też zaczyna się pojawiać więcej problemów. Wygląda to tak jakby twórców nagle zaczął ścigać termin zakończenia prac. Szkoda, że tak to wyszło, ponieważ oryginalna seria jest w zasadzie ojcem gatunku, więc potencjał był tutaj spory, jednak nie został w pełni wykorzystany.

W przypadku straszenia, raczej nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, aby nie napisać, że nie straszy wcale. Nie da się ukryć, że tytuły z gatunku survival horrorów nie należą do najstraszniejszych, są od tego wyjątki, jednak bardziej tutaj skupia się na budowaniu napięcia oraz klimatu. Tutaj trzeba przyznać, że o ile klimat jest nierówny, tak napięcie budowane jest przez całą grę i jest naprawdę przyjemne. Napięcie budowane jest tutaj poprzez budowę lokacji, prowadzenie historii, przeciwników, czy sam nastrój gry. Z tego można wywnioskować, że napięcie budowane jest przez większość elementów tej produkcji. I nawet jeśli nie jest to tytuł, który Was wystraszy, tak na pewno będzie trzymał w napięciu. Oczywiście trochę w tym przeszkadza widoczny pośpiech, jednak dalej jest on mniej więcej utrzymywany do samego końca gry.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj naprawdę sporo, a przynajmniej jak na taką długość gry. Naszą główną lokacją jest tutaj oczywiście posiadłość Derceto w którym to zwiedzimy różnego rodzaju pokoje mieszkalne, kuchnie, piwnicę, salon, gabinet lekarza, mały ogródek, i inne tego typu miejsca. Poza posiadłością znajdziemy się również na francuskiej ulicy, bagnach z platformami wiertniczymi, cmentarzu, klasztorze, i innych podobnych miejscach. W zasadzie można je podzielić na te w prawdziwym świecie, czyli wszystkie w posiadłości Derceto, oraz w świecie wspomnień Jeremy’ego, cała reszta. Nie da się ukryć, że lokacje zostały tutaj zaprojektowane naprawdę ładnie, aż chce się je eksplorować, chociaż to jest wręcz wymagane ze względu na ilości wyposażenia. Sama posiadłość jest zrobiona w stylu tego czego mogliśmy już doświadczyć w serii Resident Evil, czyli mamy tutaj półotwartą lokację, którą możemy dowolnie eksplorować w miarę odblokowywania kolejnych porcji posiadłości wraz z postępem fabularnym. Z kolei etapy związane ze wspomnieniami są już bardziej liniowe, chociaż mogą zawierać większe miejsca. Każda z lokacji została odpowiednio zaprojektowana oraz wyposażona w naturalny sposób, dzięki czemu nie ma tutaj odczucia pustych i bezsensownych lokacji. Są naprawdę ładne, dopasowane do fabuły gry i przyjemnie się je eksploruje, zdecydowanie poprawiają klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj standardowym połączeniem przygodówki z elementami survival horroru, i jeśli miałbym ją porównać do jakiejkolwiek innej produkcji, to bym napisał, że najbliżej jej do remake’u drugiej odsłony serii Resident Evil, chociażby ze względu na dwie kampanie oraz sposób prowadzenia rozgrywki, jednak jeśli już piszemy o konstrukcji lokacji, to już bliżej do pierwszej odsłony wyżej wymienionej serii. Zatem będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Naszą główną lokacją jest tutaj Derceto, ośrodek dla obłąkanych, w którym to spędzimy najwięcej czasu i który będziemy najbardziej eksplorować. Derceto stanowi półotwartą lokację, ponieważ możemy ją dowolnie eksplorować, jednak wiele drzwi będzie zamkniętych dopóki nie znajdziemy jakiegoś klucza, czy przedmiotu, który pozwoli nam odblokować przejście. Bardzo podoba mi się taki styl rozgrywki, ponieważ też pokazuje progres jaki robimy, bo w końcu nie musimy robić sporych kółek, aby dostać się do konkretnego miejsca. Niestety to poczucie progresu zostaje nam odebrane w końcowych etapach, gdzie to twórcy po raz kolejny zablokowali nam drzwi i po raz kolejny musimy chodzić w kółko, aby dostać się do celu. W przypadku jednych drzwi ma to sens fabularny, jednak zablokowanie reszty odblokowanych wcześniej drzwi jest bezsensowne. Eksplorować posiadłość będziemy również w poszukiwaniu różnego rodzaju przedmiotów, które mogą nam pomóc w walce, jak amunicja, czy przedmioty leczące, jak i takich, które pomogą nam w rozwiązywaniu zagadek. W eksplorowaniu pomaga nam mapa, którą zdobywamy mniej więcej na początku gry, która działa na podobnej zasadzie niczym w ostatnich odsłonach serii Resident Evil, czyli jeśli nie zebraliśmy wszystkiego z danego pomieszczenia, to jest ono przedstawiane w kolorze czerwonym, a jeśli zrobiliśmy i zdobyliśmy już wszystko, to zmienia kolor. Nie ukrywam, że takie elementy są bardzo pomocne, jeśli staramy się znaleźć wszystko co twórcy dla nas przygotowali. Brakowało mi tutaj jedynie jakiegoś oznaczenia przedmiotów, gdy nie możemy ich podnieść, jak przedmioty lecznicze, czy amunicja. Eksplorując natrafimy na różnego rodzaju zagadki, pomijając już te związane z drzwiami, to te możemy podzielić na odnajdowanie kodów, puzzle, czy znalezienie przedmiotu i użyciu go w odpowiednim miejscu. Warto tutaj jeszcze napisać, że możemy sobie ustawić poziom zagadek, który sprowadza się do trybu klasycznego oraz wspomaganego. Tryb wspomagany nie sprawia, że zagadki są łatwiejsze, w pewnym sensie, czy też rozwiązują się same, jednak otrzymujemy sporo więcej podpowiedzi co trzeba zrobić, a czasami nawet sama postać nam mówi, że coś znajduje się w notatce, bądź coś trzeba zrobić z danym przedmiotem. Jest to dosyć ciekawa opcja, ponieważ pozwala nam dobrać sobie styl rozgrywki jaki będzie nam najbardziej odpowiadał, więc jak chcecie samemu rozwiązywać zagadki, to możecie wybrać tryb klasyczny, a jak chcecie odrobinę pomocy, to bez problemu wybierzcie tryb wspomagania. Ciekawe jest również to, że na naszej mapie pokazują się symbole puzzli, które informują nas, że w tym miejscu napotkaliśmy znajdźkę i jeśli do rozwiązania jej potrzebny jest jakiś przedmiot, to ten symbol zostanie przedstawiony w innym kolorze, aby pokazać nam, że ta zagadka jest gotowa do rozwiązania, co również bardzo mi się spodobało, ponieważ wracanie do gry na drugi dzień, czy na każdy kolejny, możemy szybko sobie przypomnieć co robiliśmy i gdzie mamy się udać. Same zagadki nie są jakoś szczególnie trudne, jednak też nie są banalnie proste, możemy trochę się przy nich zatrzymać, jednak nie na tyle, aby szukać rozwiązania w internecie. Zagadki są tutaj zwykle wieloetapowe, w większości polegają na znalezieniu notatki, następnie konkretnych przedmiotów, rozwiązaniu pewnej łamigłówki i znalezieniu kodu. Sporą część rozwiązań odnajdujemy w notatkach, jednak te nie są w żaden sposób podkreślone, czy w jakikolwiek inny sposób zaznaczone, więc to my musimy wywnioskować jakie informacje będą nam przydatne. W większości te zagadki są dosyć logiczne i mają sens, poza jedną, która chyba została tak wydłużona, aby jakoś zająć gracza, a chodzi o to, że pewna część układanki znajduje się w wiadrze w studni, więc naszym zadaniem jest zalać ją wodą, aby móc sięgnąć do tego wiadra. W tym celu musimy znaleźć przedłużenie węża ogrodowego, podłączyć go do leżącego już na ziemi węża, włączyć wodę i dopiero wtedy możemy zdobyć wymagany przedmiot, jednak jak się przyjrzymy się wężowi, który leży już na ziemi, prawie, że przy studni, to nie potrzeba było żadnego przedłużenia, wystarczyłoby tylko go chwycić i wsadzić do studni. Może tutaj trochę się czepiam, jednak takie rzeczy bardzo rzucają się w oczy. Ukończenie pojedynczej kampanii zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co samo w sobie jest całkiem odpowiednim czasem, zwłaszcza patrząc na jej zawartość, chociaż jakby trochę rozwinąć fabułę, to może ten czas byłby trochę dłuższy i lepiej zapełniony. Druga kampania powinna być już krótsza, ponieważ przebiega dokładnie tak samo, z tymi samymi zagadkami i rozwiązaniami, więc wiedza o tym jak ją ukończyć pozwoli nam ją ukończyć zdecydowanie szybciej.

Warto tutaj trochę napisać o samej walce, ponieważ ta jest tutaj jednym z ważniejszych elementów. Zacznijmy od tego, że nasz ekwipunek jest mocno ograniczony, chociaż to dotyczy jedynie amunicji oraz przedmiotów leczących, których możemy nosić przy sobie tylko określoną ilość. To też jest argument za tym, że powinniśmy tutaj eksplorować, właśnie po to, aby znajdować te materiały. Oczywiście ile ich znajdziemy będzie zależne od poziomu trudności jaki wybierzemy, ponieważ mamy tutaj ich aż trzy, od łatwego po trudny, i czym wyższy poziom, tym mniej tych zasobów znajdziemy, co też sprawia, że będziemy musieli ostrożnie się nimi posługiwać. Walczyć tutaj będziemy przy pomocy broni palnej, jak i broni białej. W przypadku broni palnej nie mamy zbyt dużego wyboru, ponieważ otrzymujemy tylko pistolet, strzelbę oraz pistolet maszynowy, Tommy Gun. Pistolet jest naszą podstawową bronią, którą posiadamy od początku, Tommy Guna zdobywamy podczas odwiedzin w jednym ze wspomnień Jeremy’ego, a z kolei strzelba jest opcjonalną bronią zdobywaną w posiadłości dopiero wtedy, gdy znajdziemy konkretne, trzy znajdźki. Trochę jest ich tutaj mało, jednak patrząc na ilości amunicji, to i tak będziemy oszczędnie z nich korzystać. W zasadzie brakuje tutaj możliwości ulepszania uzbrojenia, ponieważ to mogłoby wynagrodzić niewielką ilość uzbrojenia, jak i dałoby pewne poczucie progresu oraz bardziej zachęcałoby do starć z przeciwnikami. Więcej jest natomiast broni białych, a będziemy używać tutaj siekier, młotów, kilofów, wioseł, rur, i innych tego typu rzeczy. Broń biała działa tutaj na innych zasadach niż broń palna, chociażby ze względu na to, że możemy przy sobie nosić tylko jedną broń białą i jeśli podniesiemy jakąkolwiek inną, to nasza poprzednia zostaje wyrzucona z ekwipunku. Tak samo broń biała niszczy się podczas korzystania z niej, i tutaj jest mały problem, ponieważ w moim odczuciu trochę za szybko się niszczy, a przynajmniej nie jest to zbyt równomierne. O ile jeszcze rozumiem szybkie niszczenie się takich śmieciowych broni, tak dwuręczny młot powinien być trochę bardziej wytrzymały. Walcząc tym typem broni mamy możliwość zadawania szybkich oraz silnych uderzeń, które nie służą jedynie do walki, a również do niszczenia blokad. Sama walka jest dosyć sztywna i już na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo sztuczna, po prostu nie wygląda to zbyt dobrze. Posiadamy tutaj również możliwość unikania ataków, jednak podobnie, zostało to wykonane dosyć sztywnie i sztucznie, jednak nie da się zaprzeczyć, że jednak potrafi to być przydatne. Wykorzystywać to wszystko będziemy przeciwko niewielkiej ilości rodzajów przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z różnego rodzaju ghulami, zarówno bagiennymi, jak i cmentarnymi, pełzającymi, zmutowanymi nietoperzami, czy również pajęczymi wrogami. W trakcie przechodzenia kampanii Edwarda natrafimy jeszcze na jednego przeciwnika, jednak pojawia się on jedynie w przerywniku filmowym i nie mamy z nim więcej interakcji, dopiero w kampanii Emily otrzymujemy krótki etap w którym musimy go unikać. Nie ma tutaj zbyt dużo rodzajów przeciwników, ale też poza konkretnymi etapami, to też ich ilości są dosyć niewielkie. Ich ruchy są dosyć proste, zwykłe uderzenia, ataki dystansowe, szarże, ataki z powietrza, czy skoki, taka klasyka ruchów, i każdy typ przeciwnika ma swój styl. Ich wytrzymałość oraz obrażenia zadawane są określane przez poziom trudności, więc czym wyższy poziom tym wytrzymalsi i silniejsi przeciwnicy. O ile są dosyć ciekawie wykonani, to akurat brakuje mi wyjaśnienia dlaczego akurat z nimi walczymy, ponieważ dopasowani do terenów są świetnie, tak po prostu czym dokładnie są i skąd się wzięły. Pomijając już kwestie skąd się wzięły, to trzeba wspomnieć, że walka z nimi nie jest skomplikowana, wręcz napisałbym, że dosyć łatwa, nawet na wyższych poziomach trudności, wystarczy tylko nie dać się trafić. Mimo wszystko nie zawsze jest walka jest możliwa, czy wskazana, ponieważ możemy mieć mało amunicji, jak i nie posiadamy broni do walki wręcz, więc twórcy dali nam możliwość unikania przeciwników poprzez skradanie, które również do idealnych tutaj nie należy, jednak potrafi nam ułatwić zadanie. Nasi przeciwnicy poruszają się po określonych ścieżkach i jeśli nie znajdziemy się blisko nich, głównie stojąc, to nas nie zauważą. Dodatkowo w większości przypadków, przy etapach z wrogami mamy wszędzie rozłożone kamienie oraz butelki, którymi możemy odwrócić uwagę przeciwników, a także znajdą się wśród nich koktajle mołotowa, które mogą nam pomóc w pokonywaniu grup wrogów. Problem z tymi przedmiotami jest taki, że nie możemy ich mieć w ekwipunku, więc po podniesieniu musimy nimi od razu rzucić, więc lepiej przytrzymać trigger, ponieważ zwykłe kliknięcie spowoduje, że nasz bohater od razu danym przedmiotem rzuci, więc to też można byłoby lepiej zaprojektować. Zwykle w tego typu tytułach też opisuję różnicę między dwiema kampaniami, jednak w tym przypadku tego zrobić nie mogę, ponieważ pod względem rozgrywki, to cały czas jest ta sama gra. Jedynymi różnicami są dwa etapy, które do tego są bardzo krótkie, więc nie jest to też coś co sprawiałoby, że warto ograć dany tytuł dwa razy. Zabrakło tutaj pewnej różnorodności, ponieważ jeśli trochę się wynudziliście podczas pierwszej kampanii, to druga Was zdecydowanie nie rozbudzi. Jak zatem możecie zauważyć, nie wszystkie elementy tej produkcji zostały wykonane w taki sposób, aby wyciągnąć z rozgrywki największą przyjemność, tak samo wiele elementów jest tutaj po prostu sztywnych, jednak z jakiegoś powodu grało się naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się zaprzeczyć, że od pewnego momentu można było wyczuć odrobinę nudy. Z tego też powodu polecałbym granie na spokojnie i zrobienie sobie przerwy przed podejściem do drugiej kampanii, aby rozgrywka nie zostawiła nieprzyjemnego smaku po ukończeniu całości. Nie ukrywam, że sam się trochę tutaj zawiodłem, spodziewałem się czegoś lepszego, ponieważ potencjał był tutaj spory.

Znajdźki zostały tutaj zaprojektowane w dosyć interesujący sposób. Mamy tutaj piętnaście kolekcji i na każdą z kolekcji przypadają trzy różne przedmioty. Ciężko tutaj określić jeden typ przedmiotu, ponieważ z jednej strony może to być trutka na szczury, a z drugiej może to być również bilet tramwajowy, jednak w jednej kolekcji są w miarę ze sobą powiązane. Te przedmioty rozsiane są w całej posiadłości, jak i we wspomnieniach Jeremy’ego. Najczęstszą nagrodą za skompletowanie kolekcji są dodatkowe informacje dotyczące świata gry, jak i postaci z nim związanym, czyli po prostu takie rozbudowanie świata. Poza tymi informacjami możemy również odblokować strzelbę, jak i zebranie konkretnych kolekcji jest wymagane, aby móc odblokować opcjonalne zakończenia. Przechodząc kampanię jedną postacią nie możemy odnaleźć wszystkich tych przedmiotów, ponieważ część z nich jest ekskluzywna dla konkretnej postaci, więc jeśli chcecie znaleźć wszystko, to musicie ukończyć grę obiema postaciami. Co ciekawe zebranie przedmiotu wiąże się z tym, że już więcej nie będziemy musieli go zdobywać, nawet jeśli rozpoczniemy nową grę tą samą postacią. To też dotyczy nagród związanych z ukończeniem kolekcji, one również zostają cały czas odblokowane, czyli jeśli w pierwszej rozgrywce Edwardem odblokowaliśmy strzelbę, to w momencie gry rozpoczniemy drugą rozgrywkę już jako Emily, to ta strzelba będzie od razu odblokowana. Bardzo przyjemnie zostało to zaprojektowane, zdecydowanie twórcy tym ułatwili odblokowywanie osiągnięć.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj prawdopodobnie najlepszym elementem całej produkcji, który zaskakująco jest bardzo dobrze wykonany i w żaden sposób nie można się do niczego przyczepić. Może to wydawać się dziwne, ponieważ utworów muzycznych nie ma tutaj aż tak dużo, co w zasadzie działa na korzyść tej produkcji, ponieważ wtedy bardziej skupiamy się na dźwiękach otoczenia, czyli bardziej zagłębiamy się w świat gry. Utwory, które tutaj jednak usłyszymy zostały świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje oraz napięcie zostały odpowiednio zbudowane, dzięki czemu też klimat jest świetnie budowany. Nie ma tutaj jednak żadnego utworu, który jakoś szczególnie zapadałby w pamięci, jednak w samej grze działają jak należy, więc to też jest najważniejsze. Podobnej jakości zostały tutaj wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy wystrzałów z broni, otwieranych drzwi, kroków, płonącego ognia, wiejącego wiatru, tłuczonego szkła, płynącej wody, szelest drzew, i inne tego typu odgłosy. Całość brzmi dosyć naturalnie i całkiem dobrze. Nie da się zaprzeczyć, że całość ścieżki dźwiękowej stoi na wysokim poziomie, dzięki czemu pomaga budować odpowiedni klimat, a to z kolei przekłada się na większą przyjemność płynącą z gry, nawet jeśli inne elementy aż tak dobre nie są.

Voice acting również stoi na dosyć wysokim poziomie, więc również tutaj ciężko znaleźć coś co nie do końca by zagrało, chociaż czegoś tutaj jednak zabrakło. Nie otrzymaliśmy tutaj polskiego dubbingu, więc pozostaje nam angielski. Tutaj muszę przyznać, że aktorzy głosowi zostali naprawdę dobrze dopasowani. Każdy wiedział jaką postać odgrywa, jak ją odgrywać i jak oddawać emocje. Słucha się tutaj dialogów naprawdę przyjemnie, jednak zabrakło mi tutaj jedynie jakiegoś zaskoczenia, czy jakiejkolwiek reakcji na wszystkie nadprzyrodzone elementy, których tutaj doświadczamy, jednak to już bardziej wina scenariusza, a nie obsady aktorskiej. Jak wspominałem, nie otrzymaliśmy tutaj polskiego dubbingu, jednak napisy zostały już przetłumaczone na nasz język. Całość została naprawdę dobrze przetłumaczona, nie zauważyłem żadnych błędów, więc nawet osoby, które nie znają języka angielskiego nie będą miały problemów ze zrozumieniem fabuły.

Grafika

Nie da się zaprzeczyć, że graficznie jest to bardzo ładny tytuł, chociaż nie da się również ukryć, że nie wyciąga z obecnej generacji tego czego byśmy się spodziewali. Warto tutaj zaznaczyć, że ten tytuł został zaprojektowany na komputery oraz konsole obecnej generacji, czyli nie ogramy go na Playstation 4, czy też Xbox One, jednak graficznie prezentuje taki poziom, że bez problemu powinien działać na poprzedniej generacji. To też nie oznacza, że jest brzydka, jest ładna, ale nie jest to ten poziom, którego można było się spodziewać. Tekstury same w sobie są dosyć ładnie wykonane, są szczegółowe oraz sporej rozdzielczości, więc też nie dojrzymy tutaj żadnego rozmazania, czy nachodzenia się tekstur. Zyskują na tym modele przedmiotów, które prezentują się świetnie, chociaż nie możemy za bardzo wchodzić z nimi w interakcję, jeśli twórcy tego nie chcieli, chociaż interakcja z nimi sprowadza się do otwarcia półek, czy szuflad. Dzięki temu również zyskują lokacje, które prezentują się naprawdę ładnie. Trochę słabiej prezentują się postacie, chociaż w swoim zbudowaniu nie można za dużo zarzucić, ponieważ są dosyć ładne i szczegółowe, jednak jest w nich kilka elementów, które nie zagrały zbyt dobrze. Jednym z tych elementów jest zarost na twarzy głównego bohatera, który momentami bardzo się wyróżnia, jakby nie był dopasowany i jego tekstury się mienią, wygląda to dosyć sztucznie. Mimika twarzy też nie powala, a jednym z gorszych widoków jest tutaj widok palących postaci. Niestety niejednokrotnie wygląda to po prostu źle, dosyć sztucznie, zupełnie jakby twórcy nie wiedzieli jak się pali papierosy lub jak wygląda osoba paląca papierosa. Łączy się to poniekąd z animacjami, które wyglądają dosyć naturalnie, jednak w niektórych momentach są dosyć sztywne oraz powolne, co przekłada się chociażby na sztywność podczas starć z przeciwnikami. Pochwalić twórców mogę za projekty przeciwników, może ich nie ma zbyt dużo, jednak zaprojektowani zostali po prostu świetnie. Warto tutaj też wspomnieć, że gra nie posiada żadnych ekranów ładowania, co w zasadzie nie jest niczym dziwnym, czy nowym, ponieważ już od dłuższego czasu możemy coś takiego zaobserwować w różnego rodzaju produkcjach i najczęściej gra ładuje się podczas przerywników filmowych, jednak w tym przypadku twórcy poszli inną drogą. Gra doczytuje kolejne pomieszczenia w momencie w których otwieramy drzwi i o ile w przypadku mniejszych pomieszczeń, mało wyposażonych, działa to dosyć dobrze, jednak jeśli wchodzimy do większego pomieszczenia lub takiego w którym jest dużo modeli, to możemy doświadczyć małych przycięć, czy też widoku doczytujących się tektur na naszych oczach. O ile takie drobnostki jakoś szczególnie mi nie przeszkadzają, tak nie da się zaprzeczyć, że takie rzeczy na obecnej generacji nie powinny już być obecne, zwłaszcza, że konsole są na tyle mocne, aby tego unikać. Warto tutaj jeszcze pochwalić twórców za systemy świateł i cieni, czy odbić na wodzie, to wszystko wygląda po prostu cudownie, ciemne miejsca są rzeczywiście ciemne, a lokacje na bagnie zyskują na klimacie. Jak zatem możecie zauważyć, zabrakło tutaj pewnego dopracowania, prawdopodobnie brak doświadczenia w produkcjach tego typu gier również miał na to swój wpływ, więc może odrobinę dłuższy czas produkcji mógłby być pomocny.

Niestety w kwestiach technicznych również nie jest idealnie, ale też nie ma jakieś wielkiej tragedii. Gra potrafi stracić swoją płynność, jeśli na ekranie zbyt dużo się dzieje, czy też nieraz podczas przechodzenia do doczytującego się pomieszczenia. Zdarzają się tutaj również pewne bugi, jak wchodzenie w tekstury, czy blokowanie się o najmniejsze przedmioty. Na całe szczęście są to dosyć drobne bugi, chociaż w jednym przypadku byłem bliski konieczności wczytania poprzedniego zapisu, ponieważ moja postać się zablokowała. Nie zostałem natomiast ani razu wyrzucony do menu konsoli, więc tyle dobrego. Co ciekawe, większość problemów technicznych jakich tutaj doświadczyłem występowała głównie w drugiej połowie gry. Dokładnie też wtedy można było wyczuć w fabule i rozgrywce pośpiech, tak jakby twórcy na spokojnie opracowali połowę gry i zorientowali się, że ścigają ich terminy przez co druga połowa nie jest aż tak dopracowana.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+klimat potrafi wciągnąć
+prosta, ale przyjemna rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-druga kampania zupełnie zbędna
-odrobinę sztywna walka
-wyczuwalny pośpiech produkcji
-drobne problemy techniczne

Alone in the Dark (2024) to tytuł na który bardzo czekałem, ponieważ seria ta dała życie jednej z moich ulubionych serii, a jako, że klasyczne odsłony są dzisiaj mało grywalne, to taki reboot był świetnym pomysłem. Nie ukrywam, że moje oczekiwania były dosyć wysokie, chociaż spodziewałem się po prostu bardzo dobrego survival horroru. Niestety również nie ukrywam, że zawiodłem się tutaj na poziomie wykonania. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To wcale nie jest zła produkcja, jednak brakuje jej dopracowania i widać, że również zabrakło czasu, co przełożyło się na liczne problemy. Prawdopodobnie przekazanie stworzenie kolejnej odsłony takiej serii producentowi, który w ostatnich latach tworzył jedynie dodatki do serii Titan Quest i nie ma doświadczenia w tego typu grach, również nie było dobrym pomysłem. Tak jak już kilkukrotnie pisałem, potencjał był tutaj spory, jednak widocznie przerosło to twórców.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Bendy and the Dark Revival – Recenzja

Bendy and the Dark Revival jest pierwszoosobową grą akcji utrzymaną w klimacie survival horroru. Stanowi również kontynuację wydanej w 2017 roku gry Bendy and the Ink Machine. Wcielając się w zupełnie nową protagonistkę, która została uwięziona w pełnym atramentowych potworów w opuszczonym studiu animacji. Jak zatem prezentuje się nowa odsłona na tle poprzedniczki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Joey Drew Studios.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Audrey, animatorki w studiu Joey Drew Studios, która pracuje do późna nad nową animacją, aż do takiego stopnia, że została sama w pracy. Korzystając z przerwy postanowiła się przejść po kawę, aby się rozbudzić. Na swojej drodze spotyka Wilsona, dosyć upiornego woźnego, z którym to nieszczęśliwie utknęła w windzie. Udało im się jednak wydostać na piętrze na którym przetrzymywane są pamiątki oraz dziwna, jak i tajemnicza maszyna, i aby móc wrócić na swoje piętro, a nawet wyjść z tego budynku, Audrey musi pomóc Wilsonowi w odnalezieniu rozrzuconych przedmiotów i ustawić na odpowiednich filarach. Po wykonaniu zadania okazuje się, że to pułapka zastawiona przez Wilsona, który uruchomił maszynę z której to zaczął wypływać atrament, który w pełni wypełnia pomieszczenie topiąc postacie. Audrey budzi się jakiś czas po tych wydarzeniach w dosyć zapuszczonej oraz mrocznej wersji swojego miejsca pracy. Szybko też okazuje się, że jej ciało zostało opanowane przez atrament, po korytarzach poruszają się koszmarne stwory, a tym wszystkim włada sam Wilson, który dodatkowo wzywa do siebie bohaterkę. Jak można się domyślić, zagubiona i zdezorientowana kobieta postanawia się wydostać z tego budynku, jednocześnie próbując odkryć co sprawiło, że znajduje się w tym koszmarze. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabuły tej odsłony, no i tutaj trzeba napisać, że jest to bardzo ogólny opis, ponieważ jest tutaj trochę więcej niż konieczność ucieczki. W historii jest wiele wątków, które powoli się rozwijają, jednak nie jest to nic skomplikowanego, bardziej dotyczy to rozwiązań wszelkich tajemnic z poprzedniej odsłony. Nie będę ukrywał, że nawet pomimo tej prostoty, to bardzo przyjemnie się ją odkrywa i teraz te rzeczy, które mogły zastanawiać lub nie do końca miały sens w poprzedniej odsłonie, tak tutaj zostają wyjaśnione i nabierają sensu. W tej odsłonie zostaje bardziej rozwinięty świat przedstawiony, spotykamy znane już postacie, jak i poznajemy nowe. Historię poznajemy tutaj przez dialogi, jak i przerywniki filmowe, jednak możemy ją rozwinąć poprzez czytanie licznych notatek oraz słuchanie nagrań audio. Same notatki oraz nagrania nie są wymagane do poznania w pełni fabuły, co dla niektórych może być plusem, a jedynie rozwijamy historię świata, ponieważ w nich zawarte są informacje sprzed przemiany studia w ten koszmar, w trakcie przemiany, jak i długo po niej. Nie będę ukrywał, że przyjemnie się to wszystko odkrywało, jedyne do czego mógłbym się w historii przyczepić, to w pewnym momencie robi się trochę naiwna, jednak nie mogę za dużo tutaj napisać, ponieważ to następuje w ostatnim rozdziale gry, jednak na całe szczęście nie jest to jakoś rażąco głupie, czy przeszkadzające, no i w sumie jest to dosyć typowe dla tego typu gier. Nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć ciekawa, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki i co najważniejsze, lepiej opowiada swoją historię, jak i uzupełnia poprzednią. Fani poprzedniej odsłony powinni być jeszcze bardziej zadowoleni po ukończeniu tej, lepszej i udoskonalonej, części

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, jednak tylko jedno z nich możemy zdobyć w normalny sposób, pozostałe są sekretne. Te zakończenia zostały podzielone na sekretne, szalone i normalne. Sekretne zostało wykonane w stylu znanym z serii Far Cry, czyli po rozpoczęciu gry musimy nie ruszać się przez około dwadzieścia minut, a zdecydowanie szybciej zobaczymy napisy końcowe. Nie będę ukrywał, że nie spodziewałem się tutaj czegoś takiego, jednak zostałem miło zaskoczony, ponieważ to taki ciekawy element, który urealnia świat gry. Szalone zakończenie odblokowujemy poprzez zebranie wszystkich specjalnych ksiąg poukrywanych w całej grze. Samo w sobie jest dosyć tajemnicze, dla niektórych może być zabawne, jednak na pewno jest trochę przerażające. Może nie mówi za wiele, jednak rzuca zupełnie inne światło na wszystkie wydarzenia w których braliśmy udział. Normalne zakończenie odblokowujemy poprzez ukończenie fabuły, bez żadnych innych wymagań. Jest ono ciekawsze od reszty, ponieważ stanowi finał naszej drogi, który został poprzedzony świetnym etapem końcowym. Jak można się też domyślić, można je nazwać dobrym zakończeniem, ale z pewnym zwrotem akcji, które sprawiło, że jest otwarte na kontynuację. Na pewno można napisać, że jest satysfakcjonujące i możemy się zastanawiać jak dalej zostanie to pociągnięte, jeśli oczywiście twórcy zdecydują się na kontynuacje. Świetne podsumowanie i na pewno spory plus tej produkcji.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, a nawet trzeba przyznać, że jest on tutaj bardzo silny. Nie będę ukrywał, że to okazało się dla mnie dosyć sporym zaskoczeniem, w pozytywnym znaczeniu, ponieważ poprzednia odsłona miała ciekawy pomysł, jednak jej wykonanie nie stało na najwyższym poziomie. Widać po tej odsłonie, że twórcy zauważyli co nie do końca zagrało w poprzedniczce i naprawili oraz usprawnili to w swojej najnowszej produkcji. Fabuła sama w sobie potrafi zaciekawić na dłuższe chwile, nawet jeśli sama nie jest zbyt skomplikowana i w niewielu momentach trochę naiwna, tak wykonana w ciekawy sposób. Główna bohaterka bardziej zachęca do siebie niż jej poprzednik, co zawsze jest plusem. Lokacje również mają spore znaczenie, ponieważ ich konstrukcja, jak i styl graficzny, powodują pewien niepokój, jednak też w pewien sposób zachęcają do eksploracji. W parze z nimi idzie również przyjemna rozgrywka, która co prawda cierpi na zbyt małą różnorodność przeciwników oraz niezbyt wymagające zagadki, jednak eksploracja, różne możliwości starć, walki z bossami, a nawet same znajdźki dosyć to wynagradzają. Nie można również zapomnieć o atramentowym demonie, którego pojawianie się potrafi przyśpieszyć tętno. To wszystko zostało oprawione w bardzo ładną oprawę graficzną, co głównie wynika ze świetnego stylu graficznego, który jest udoskonaloną wersją tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniczce. Jakby tego było mało, to mamy tutaj również świetną ścieżkę dźwiękową, która potęguje ten klimat i sprawia, że przyjemniej się gra. To wszystko tworzy naprawdę ciekawy, a nawet dosyć oryginalny, klimat. Nie jest on oczywiście idealny, ta produkcja posiada swoje problemy, jednak jest w niej również wiele elementów, które sprawiają, że gra się bardzo przyjemnie, jak i jesteśmy do niej przyciągani.

Nie będę ukrywał, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, jednak nie można też napisać, że nie straszy w ogóle. To straszenie opiera się na jump scarach, których na całe szczęście nie ma zbyt dużo, ale za to działają całkiem dobrze, ponieważ ich się nie spodziewamy. Mamy tutaj pewien sekret, który sprawia, że śledzi nas pewien jump scare i to do końca gry. Trzeba przyznać, że został świetnie przemyślany i jest całkiem ciekawy, jednak jak już się trochę pogra, to można zauważyć, że ta losowość pojawienia się jej, jest dosyć sztuczna, ponieważ są wytyczone miejsca w których się pojawia. Mimo wszystko jest to ciekawy sekret, który faktycznie podnosi ciśnienie. Nie można również zapomnieć o ciągłym budowaniu napięcia poprzez świetne lokacje, jak i również możliwość pojawienia się atramentowego demona. Muszę przyznać, że w tej odsłonie obawiałem się go nawet bardziej niż w poprzedniej. Nie jest to może najstraszniejszy tytuł, nawet taki, który znalazłby się w jakiejkolwiek topce, jednak nie jest też najgorszy, całkiem dobry i dla amatorów gatunku wręcz może być idealny.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w jednym studiu animacyjnym. Zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pracownie animacyjne, produkcję zabawek, miejsca odpoczynkowe, pewne apartamenty, maszynownie, kanały, wystawę pamiątek, jak i inne tego typu miejsca. Nie zawsze te miejsca mogą wydawać się być powiązane ze studiem animacyjnym, jednak to wszystko jest wyjaśnione w fabule, co sprawia wrażenie całkiem przemyślanego. Każde z miejsc, które odwiedzamy jest dosyć ładne, jeśli piszemy o horrorowym stylu, są również porządnie wypełnione, dzięki czemu nie ma wrażenia pustych pomieszczeń. Bardzo przyjemnie się je eksploruje, a dzięki atramentowemu demonowi, wręcz musimy zapamiętywać rozkład lokacji, a zwłaszcza miejsca w których musimy się ukryć. Na śliczny wygląd lokacji wpływa tutaj głównie świetny styl graficzny, który dzięki swojej ciemnej kolorystyce oraz kreskówkowej kresce, co w tym połączeniu daje wrażenie takiego kreskówkowego koszmaru, co tylko potęguje dodatkowo klimat. Nie będę ukrywał, że lokacje tutaj wyjątkowo mi się spodobały i na pewno stanowią plus tej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie, jednak znalazło się miejsce na parę nowości, które faktycznie uprzyjemniają i urozmaicają rozgrywkę. Na pewno będziemy tutaj eksplorować, unikać oraz walczyć z przeciwnikami, rozwiązywać zagadki, a nawet zbierać znajdźki. Brzmi to dosyć typowo, zupełnie jak w poprzedniej odsłonie, jednak każdy z tych elementów został w pewien sposób rozwinięty. Eksploracja sama w sobie nie jest niczym nowym, ponieważ musimy zwiedzać, aby odnaleźć drogę do celu, chociaż początkowo prowadzi nas znacznik, jednak największą zmianą jest tutaj wprowadzenie półotwartego świata. Oczywiście, coś podobnego było już w poprzedniej odsłonie, jednak tam lokacje były podzielone na mniejsze, bądź większe etapy, a tutaj jednak całość jest bardziej otwarta, jednak też znajdą się tutaj miejsca do których nie będziemy mogli wrócić, ale to jednak mniejszość. Eksplorowanie ma teraz też większy sens, ponieważ nie tylko wyszukujemy drogi, czy też notatek, a teraz również szukamy kryjówek, materiałów do ulepszeń, jak i również przedmiotów, które wzmacniają nasze statystyki. Wartym tutaj jest dodania, że podczas podróżowania ścieżką fabularną natrafimy na miejsca do których nie możemy się dostać, ponieważ nie posiadamy odpowiedniego narzędzia, bądź umiejętności. Dostać się tam możemy w momencie w którym to zdobędziemy potrzebną rzecz, więc gra też nas zachęca do odwiedzania poprzednio odwiedzanych miejsc. Także jest tutaj trochę więcej do zrobienia niż w poprzedniej odsłonie. Przedmioty, które tutaj odnajdujemy służą nam głównie do tworzenia kluczy do specjalnych sejfów w których to możemy znaleźć rzadsze przedmioty. Również wykorzystujemy je do ulepszania naszej broni, jednak dopiero wtedy, gdy znajdziemy schemat ulepszenia, a te są całkiem nieźle ukryte. Wspomniałem również o przedmiotach, które nas ulepszają, a te są jeszcze bardziej ukryte i przypominają pojemnik z symbolem atramentu. Po zdobyciu takiego pojemnika, możemy ulepszyć jedną z trzech statystyk – zdrowie, staminę, czy szybkość odnowienia naszej umiejętności. Każde takie ulepszenie znacznie zwiększa nasze statystyki, więc trzeba odpowiednio przemyśleć, jak chcemy się ulepszać, ponieważ odpowiednio rozdane punkty mogą nam ułatwić przejście gry, jak i uratować z wielu tarapatów. Nowością jest tutaj umiejętność teleportacji na krótkim dystansie, co pozwala nam omijanie przepaści, jak i przechodzenie przez wąskie przejścia. Korzystanie z niej nie wymaga od nas żadnej energii, czy przedmiotu, jednak za to posiada dłuższy czas ładowania, który oczywiście możemy skrócić poprzez ulepszanie umiejętności. Nie będę ukrywał, że eksplorowanie tutaj sprawia pewnego rodzaju przyjemność, zwłaszcza jak odkrywamy ich sekrety. Podczas przechodzenia fabuły natrafimy również na zagadki, które niestety nie są zbyt zróżnicowane, jak i skomplikowane. Będziemy tutaj szukali przedmiotu, a następnie wykorzystywali go w określonym miejscu, czy również odnaleźć hasło by odblokować drzwi. Czasami musimy odnaleźć jeden przedmiot, który odblokuje nam możliwość zdobycia kolejnego przedmiotu, który będziemy musieli użyć w jeszcze innym miejscu. Każdy potrzebny przedmiot nie znajduje się jakoś daleko, podobnie hasła w większości przypadków również znajdują się w bliskiej odległości. Są pewną odskocznią od eksploracji oraz walk, jednak nie da się ukryć, że nie są zbyt ciekawe i byłoby lepiej jakby były trochę bardziej zróżnicowane, jak i stawiały trochę większe wyzwanie. Ukończenie całej gry z zebraniem sporej liczby znajdziek, jak i trochę dokładniejszej eksploracji, zajęło mi trochę ponad sześć godzin. Wydaje się to trochę zbyt krótkim czasem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo, ponieważ rozgrywka jest na tyle przyjemna, że przedłużanie jej byłoby tylko niepotrzebnym rozciąganiem, co tyczy się również fabuły.

W porównaniu do poprzedniej odsłony, to tutaj mamy więcej walki, chociaż oczywiście i tam była ona obecna, jednak równie dużo było również etapów skradankowych. W przypadku tej odsłony dosyć szybko zostajemy wyposażeni w broń i możemy bronić się przed większością przeciwników. Naszą bronią jest pewna rura, dzięki której możemy walczyć z wrogami, jak i rozwalać kłódki oraz kratki wentylacyjne, a po odpowiednim ulepszeniu, możemy również ładować skrzynki elektryczne. Ulepszanie broni również odblokowuje nam lepsze ataki, które zadają większe obrażenia. Walka wręcz nie jest obowiązkowa, wręcz czasami robi się niezbyt bezpieczna, no i w tym momencie możemy zdecydować się na ciche eliminowanie przeciwników. Dosyć szybko również odblokowujemy umiejętność, która pozwala nam „usuwać” przeciwników, jednak aby z niej skorzystać musimy zakraść się za przeciwnikiem, co wbrew pozorom nie jest taki trudne, jeśli nie poruszają się w grupach. Nie tylko ten sposób pozwala nam uniknąć zbędnej walki, a także takie usuwanie wrogów regeneruje nasze zdrowie. Walcząc z przeciwnikami możemy porządnie oberwać i by się wyleczyć musimy znaleźć jedzenie rozrzucone w całej grze, nie możemy go zbierać, więc cały czas trzeba się za nim rozglądać. Walczyć tutaj będziemy z przeciwnikami stworzonymi z atramentu, zarówno z tymi bardziej przypominających ludźmi, jak i zupełnie ich nieprzypominających. Nie będę tutaj wymieniał ich rodzajów, ponieważ nie da się ukryć, że różnorodność przeciwników jest tutaj dosyć niewielka. Powoduje to również atak klonów, co niby może być wyjaśnione atramentem, jednak nie wygląda to zbyt dobrze i starcia robią się trochę monotonne. Poza zwykłymi wrogami mamy tutaj również starcia z bossami, których może nie ma zbyt dużo, jednak są bardzo przyjemnie zrealizowane. W niektórych przypadkach mogą być bardziej wymagające, ale też konieczne będzie ruszenie głową. Nie będę ukrywał, że są bardzo przyjemne i stanowią przyjemne urozmaicenie. Poza zwykłymi przeciwnikami oraz bossami jest jeszcze jeden wróg, w formie stalkera. Piszę tutaj oczywiście o atramentowym demonie, który pojawia się również dosyć wcześnie i pojawia się w losowych momentach. Polega to na tym, że podczas eksploracji nagle może pojawić się nam informacja, że demon się zbliża, pojawia się wtedy odpowiedni filtr graficzny, jak i efekty dźwiękowe, a wtedy musimy się jak najszybciej schować. Wygląda to trochę inaczej niż w poprzedniej odsłonie, ponieważ w momencie w którym pojawia się informacja o pojawieniu demona, to musimy się jak najszybciej schować, ponieważ inaczej pojawi się on przy nas i nas zabije, uciekamy przed nim tylko w konkretnych, fabularnych momentach. Jego pojawianie się jest dosyć losowe, więc też ciężko przewidzieć gdzie może się pojawić. Muszę przyznać, że ten sposób podoba mi się nawet bardziej, ponieważ budzi to odpowiednie napięcie, a i wymusza na nas zwracanie uwagi na miejsca w których możemy się schować, jak i konieczność zapamiętywania w których miejscach się znajdują, więc jest to całkiem ciekawy system.

Znajdziek mamy tutaj całą masę, a będziemy tutaj szukali notatek, nagrań audio, książek, jak i przedmiotów wspomnień. Oczywiście do nich w teorii możemy dopisać schematy ulepszeń broni, jak i ulepszenia postaci, czyli ta lista bardziej rośnie. Jak można się domyślić, notatki oraz nagrania audio rozwijają świat gry, dodają trochę do zrozumienia co się działo pomiędzy zaginięciem głównej bohaterki i jej pojawieniem się w tym mrocznym studiu. Przedmioty wspomnień, to dosyć zwykłe przedmioty, które niby mają jakąś historię, ale nie rozwijają fabuły. Typowy rodzaj znajdźki, które zbieramy dla samego zbierania. W przypadku książek, to tutaj zbieranie ich za dużo nam nie tłumaczy, a przynajmniej nie od razu, ponieważ po zebraniu wszystkich otrzymamy dodatkowe zakończenie, które, jak już wspominałem, jest całkiem ciekawe, chociaż trochę komiczne. Nie da się ukryć, że jest ich sporo, nie tylko pod względem ilości rodzajów, a również pod względem ogólnej ilości. Poza osiągnięciami, jak i ewentualnym rozwinięciem świata gry oraz dodatkowym zakończeniu, nie otrzymujemy żadnej nagrody, jednak podczas eksploracji powinniśmy większość znaleźć, a nawet wyszukiwanie ich jest całkiem przyjemne.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jest tutaj trochę inaczej niż w przypadku poprzedniej odsłony, ponieważ część z tych piosenek nie jest podzielona na te zwykłe oraz kreskówkowe, co może być dla niektórych zawodem, jednak wyszło to grze na plus. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio wzmacniane, jak i budowane. Największym właśnie plusem muzyki tutaj jest świetne budowanie napięcia, które wbrew pozorom jest tutaj jednym z ważniejszych elementów straszenia, jak i samego klimatu. Każdy z tych utworów jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie i słucha się, nawet poza grą, co głównie też wynika z tego, że zostają w pamięci na dłużej. Podobnej jakości zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, skrzypiącej podłogi, płynącego tuszu, uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Zostały one wykonane w takim miksie realizmu ze stylem kreskówkowym, co może na papierze brzmieć dosyć dziwnie, jednak zaskakująco bardzo dobrze działa. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, stanowi spory plus tej produkcji i jest jednym z tych elementów, który najsilniej wpływa na klimat.

Voice acting nie odstaje w żaden sposób jakością swojego wykonania. Otrzymaliśmy tutaj jedynie angielski dubbing, zupełnie jak w poprzedniej części. Każdy z aktorów głosowych został świetnie dobrany, wiedzą jakie konkretne postacie grają, potrafią oddawać ich emocje, no i dosyć przyjemnie się ich słucha. W pamięci na pewno zapada głos atramentowego demona, chociaż to trochę taki typowy demoniczny głos, jednak bardzo dobrze wykonany. W porównaniu do poprzedniej odsłony, tutaj głos głównej bohaterki w końcu oddaje jakieś emocje i nawet więcej elementów komentuje, więc od razu przyjemniej się jej słucha. Oczywiście dialogów nie ma tutaj aż tak dużo, dzięki temu nie psuje się to odczucie osamotnienia. Tutaj też należy wspomnieć, że tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak samo słownictwo nie jest zbyt zaawansowane, więc każdy powinien zrozumieć w pełni historię.

Grafika

Oprawa graficzna jest zaskakująco bardzo ładna, co może na pierwszy rzut oka niektórych zaskoczyć. Wynika to głównie z dosyć ciekawej, lekko kreskówkowej oprawy graficznej. Jest to w zasadzie ten sam styl, który mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej odsłonie, jednak został pod pewnymi względami usprawniony, dzięki czemu jest zdecydowanie ładniejsza. Twórcy tutaj trochę zmieszali ten styl kreskówkowy wraz z odrobiną realizmu. Oczywiście, oprawa graficzna nie jest tutaj realistyczna, jednak dzięki takiemu zmieszaniu, ten kreskówkowy styl, aż tak bardzo nie razi w oczy, chociaż dalej jest obecny. Nie będę ukrywał, że bardzo spodobała mi się ta zmiana, ponieważ sprawiła, że gra od razu jest ładniejsza, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. Lepszej jakości są tekstury, które są wysokiej rozdzielczości, bardzo szczegółowe, jak i nie widać na nich poszarpanych brzegów. Zyskują na nich nie tylko same lokacje, czy widoki w tle, a również modele, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście modele to również w większości kopie, więc zobaczymy tutaj sporo tych samych szafek, biurek, i innych tego typu rzeczy, jednak jakoś szczególnie nie razi to w oczy. Te kopie wynikają głównie z tego, że sporo z tych modeli to miejsca w których możemy się schować, czy też miejsca, które możemy przeszukać. Same modele postaci również stoją na wysokim poziomie, chociaż tych nie ma tutaj aż tak dużo. W przypadku przeciwników, to tutaj z kolei mamy spory atak klonów, tutaj akurat brakuje większej różnorodności. Trzeba jednak przyznać, że modele postaci, jak i przeciwników, wyglądają trochę plastikowo na tle całości, co może Nie można za to narzekać na jakość animacji, ponieważ te są całkiem płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka. Opisując oprawę graficzną nie można zapomnieć napisać o tym, że całość jest utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, co wspomaga to poczucie zagrożenia, jak i osamotnienia. W parze z tym idzie bardzo przyjemny system świateł i cieni, co najbardziej rzuca się w korytarzowych lokacjach, chociaż w otwartych również nie odstaje. Nie da się ukryć, że oprawa graficzna stoi tutaj na wysokim poziomie, chociaż ciężko ją porównywać z wysokobudżetowymi produkcjami, tak mimo wszystko jest bardzo ładna, ma swój pozytywny wpływ na klimat, jak i na pewno stanowi jeden z silniejszych plusów tej produkcji.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za wiele do napisania. Zdarzały mi się sporadyczne spadki płynności, jednak na szczęście były one dosyć rzadkie i nie aż tak męczące. Za to nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Nie będę ukrywał, że jestem pozytywnie zaskoczony w jakim stanie technicznym jest ten tytuł, zwłaszcza pamiętając w jakim była poprzedniczka. Także można w tę produkcję zagrać bez obaw o problemy natury technicznej.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+rozgrywka potrafi sprawić przyjemność

Minusy:
-mała różnorodność przeciwników
-drobne spadki płynności
-zagadki mogłyby stawiać jakieś wyzwanie

Bendy and the Dark Revival jest drugą odsłoną produkcji, która niezbyt szczególnie mi się spodobała, chociaż zaciekawiła stylem. Liczne problemy techniczne, jak i niezbyt dobrze poprowadzona historia, poprzedniczki sprawiły, że trochę czekałem zanim podjąłem się zagrania w tę odsłonę. To też powód przez który nie miałem żadnych oczekiwań, wolałem się miło zaskoczyć niż srogo zawieść. Na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, zupełnie jakbym grał w produkcję innego studia. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To bardzo dobra produkcja, której brakło niewiele do wyższej oceny, co głównie wynika z drobnych problemów w rozgrywce. Mimo wszystko potrafi zaciekawić, a nawet wystraszyć, więc tutaj można śmiało napisać, że twórcy wzięli doświadczenie z poprzedniej odsłony i udoskonalili wszystko co nie zadziałało. Zdecydowanie tytuł warty polecenia każdemu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Boris and the Dark Survival – Recenzja

Boris and the Dark Survival to poboczna odsłona gry Bendy and the Ink Machine. Gra łącząca ze sobą survival horror wraz z elementami rogue-like. Wcielając się w tytułowego Borysa musimy przetrwać w opanowanym studiu animacyjnym przez samego Atramentowego Demona. Wypuszczona na PC oraz telefony z systemem Android lub iOS. Jak zatem wypada ta gierka? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio TheMeatly Games.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wywnioskować można, że akcja gry rozgrywa się przed wydarzeniami z Bendy and the Ink Machine. Wcielamy się w tytułowego Borysa, czyli jedną z postaci, którą poznaliśmy już w wyżej wymienionej grze, którego celem jest przeżycie jak najdłużej jest to możliwe. Całość polega na zjeżdżaniu windą na poniższe piętra, zebraniu wszystkich potrzebnych przedmiotów i przy tym unikaniu Atramentowego Demona, a jeszcze zebranie ukrytych przedmiotów. I na tym w zasadzie polega cała gra, a także opiera się na powtarzaniu tych samych czynności przez całą grę, więc ciężko tutaj doszukiwać się jakiś fabuły. Można śmiało stwierdzić, że sama historia opiera się tutaj na odkrywaniu ciekawostek z sekretów i tym samym poznawać niektóre elementy z uniwersum wykreowanego w pierwszej części, co dla fanów może być ciekawym doświadczeniem. Przykładowo zebranie wszystkich fragmentów papieru odkrywa pewną rzecz z przeszłości Borysa. Przyznam się bez bicia, że samo uniwersum i pomysł na fabułę w pierwszej części bardzo mi się spodobał, wykonanie już sporo mniej, ale sam pomysł był świetny, więc jak odkryłem na czym polega tutaj fabuła, to nawet się ucieszyłem, bo lubię odkrywać różne ciekawostki, które może będą miały znaczenie w kolejnej części, jednak moja radość dosyć szybko się skończyła. Cały problem polega tutaj na powtarzalności, co prawda początkowo nie jest ona aż tak widoczna, jednak czym dłużej się gra, tym częściej się ona pokazuje, a to tylko zabija chęci dalszego grania. Także można dojść do wniosku, że jest to tytuł wyłącznie dla fanów poprzedniczki, ewentualnie jako gierka w przerwach na piętnaście minut. Jest to gra właściwie pozbawiona fabuły i jednocześnie tytuł, który wyszedł na systemy mobilne, więc ciężko tutaj oczekiwać czegokolwiek ambitnego, a bardzo niska cena tylko potwierdza jej niewielkie rozmiary.

O zakończeniu tutaj nie mogę napisać, ponieważ takowego nie ma. Teoretycznie po skompletowaniu niektórych znajdziek, to pokazują nam się pewne scenki, jednak po nich gramy dalej, a niektóre scenki powodują odpalenie się dodatkowego poziomu, ale podobnie jak po innych scenkach, po ukończeniu tego poziomu możemy grać dalej. Także można uznać, że „fabularnie” gra dla nas kończy wraz ze znalezieniem wszystkich znajdziek, ale pod względem rozgrywki możemy grać właściwie bez końca.

Klimat – Lokacje

Z klimatem niestety jest tutaj już różnie, co niestety jest również winą tej powtarzalności. Problem jest taki, że jak już pojawia się powtarzalność to ten klimat zanika, ale w momencie pojawienia się nowych rzeczy on wraca. Także początek gry jest bardzo klimatyczny, można się pochłonąć bez granic, zwłaszcza, że każde piętro jest różne i trzeba stosować inne taktyki by unikać przeciwnika, jednak niestety te piętra dosyć szybko zaczynają się powtarzać, więc zaczynamy robić w kółko to samo, co odbiera chęci od dalszego grania. Co prawda wiele gier opiera się na powtarzalności, co nie psuje klimatu, jednak wszystko zależy od sposobu podania, bo można zrobić ciekawą powtarzalność, tak, że nie będzie to odczuwalne, ale można iść na łatwiznę, jak w przypadku tego tytułu, i na tym oprzeć całą grę, a to będzie negatywnie skutkowało. Z tego też powodu jak pojawiają się jakieś nowości, jak chociażby dodatkowy poziom z szaloną Angel, sprawiają, że chociaż na chwilę ten klimat wraca. Budują go natomiast świetna oprawa graficzna, budowane napięcie, ścieżka dźwiękowa, czy nawet ciekawe mechaniki. To wszystko mogło być przepisem na naprawdę dobrą grę i szkoda, że jednak postawiono na łatwiznę, bo potencjał był naprawdę dobry, jednak, tak jak pisałem wcześniej, na ten tytuł nie należy traktować jako coś ambitnego, a jedynie jako gierkę na przerwy. Niemniej fani poprzedniej części powinni być zadowoleni, chociażby ze względu na te wszystkie sekrety i poznawanie niektórych rzeczy z przed wydarzeń z pierwszej części.

Jako, że jest to survival horror to też warto byłoby opisać, czy ta część straszy lepiej niż poprzedniczka. Odpowiedź na to zagadnienie jest prosta – nie. Ta część nawet nie próbuje nas straszyć i w zasadzie ciężko tutaj byłoby odczuć w jakikolwiek sposób strach, chociaż należy przyznać, że napięcie potrafi budować. Także jeśli szukacie tutaj horroru, to niestety musicie poszukać gdzieś indziej.

Lokacje tutaj są bardzo podobne do tych z Bendy and the Ink Machine, jednak tylko podobne, ponieważ całkowicie się różnią, chociaż tematyka danych pięter została zachowana. Na upartego można tutaj narzekać na monotonię, bo jednak wszystko wygląda podobnie, ale jak weźmie się pod uwagę, że jest to studio animacyjne i ciężko tutaj o bardziej zróżnicowane pomieszczenia, to jest to bardziej do przełknięcia. Osobiście mi to nie przeszkadza, bo lokacje są naprawdę ładne, odpowiednio zapełnione, a sama stylistyka dodaje im tylko uroku. Nie da się jednak ukryć, że wszystkie składają się z tego samego schematu, czyli mamy startową lokację pod postacią kwadratu z którego odchodzą cztery korytarze. Oczywiście początkowo są to krótsze odnóża, część może być nawet zablokowana, jednak czym dalej tym stają się bardziej rozbudowane, a nie raz się nawet łączą. Poza nimi jest jeszcze lokacja służąca nam za bazę, czyli taką z której startujemy na poniższe piętra. W zasadzie jest ona bardzo podobna do reszty lokacji, poza tym, że jest zrobiona w stylu jednego korytarza, ale też jest co zwiedzać. Ogólnie lokacje są naprawdę ładne i przyjemnie się je zwiedza, jedynie szkoda, że dosyć szybko się powtarzają, bo chce się oglądać więcej możliwości.

Grywalność

Rozgrywka wbrew pozorom nie jest już tak prosta jak cała reszta gry, jednak też nie można napisać, że jest jakoś wyjątkowo skomplikowana. Jest oczywiście bardziej rozbudowana, co się w tym przypadku chwali. Zaczynając jednak od początku. Całą grę obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby w izometrycznym stylu, jednak całość kontrolujemy jedynie przy pomocy klawiatury. Nie będziemy tutaj walczyć, jedynie chodzić lub biegać i wchodzić w interakcję z przedmiotami. Bieganie zużywa nam energię, która wyświetlana jest po prawej stronie ekranu i co najważniejsze, nie regeneruje się automatycznie, a żeby odnowić sobie ten pasek trzeba znaleźć maszynę z zupą bekonową, którą nasz bohater spożywa i pasek się wypełnia, jednak należy pamiętać, że w momencie spożywania zupy nie możemy się poruszać, więc jesteśmy narażeni na zostanie złapanym. W naszej bazie wypadowej nie musimy się bać żadnego zagrożenia, więc możemy biegać do woli. W tej samej bazie wchodzimy do windy z której trafiamy do losowego piętra. Po dotarciu na dane piętro po lewej stronie ekranu pojawia się nam lista przedmiotów, które musimy zebrać zanim winda powrotna zostanie odblokowana. Przedmioty te rozstawione są losowo, nieraz jest ich nawet więcej niż jest to wymagane i możemy je zebrać, jednak nie wpływa to w żaden sposób na ilość zebranych rzeczy. Nie są one też w żaden sposób ukryte, więc nie trzeba zaglądać w każdy najmniejszy kąt by je odnaleźć, a do tego wyróżniają się kolorystycznie, są jaśniejsze, więc domyślić się, że to o ten przedmiot chodzi. Tak jak też wcześniej wspominałem, to również nie są jedyne przedmioty do zebrania. Oczywiście one są wymagane do przejścia piętra, a reszta to zupełnie dobrowolne znajdźki. Ukryte przedmioty potrzebne do odblokowania dodatkowych etapów lub scen. Te znajdujemy natomiast w różnych szafkach, ciałach innych Borysów, czy nawet w toalecie. Każdej z tych skrytek towarzyszy prosta mini gierka, która polega na trafieniu w odpowiednie miejsce wskaźnikiem, który z różną prędkością się porusza. Należy pamiętać, że pomimo całkiem sporej liczby takich skrytek, to nie muszą one koniecznie posiadać jakikolwiek przedmiot, czyli mogą się po prostu okazać puste. Polega całkowicie to na losowości, więc przy odrobinie szczęścia możemy szybko skończyć zebranie wszystkich znajdziek, ale też może się zdarzyć, że będziemy je zbierali naprawdę powoli. Mi się na szczęście udało i wszystko co się dało zobaczyłem w niecałe dwie godziny, co nie jest jakimś powalającym czasem, jednak jak na taką malutką grę, to nie jest to taki zły czas. Warto też dodać, że Borys nie jest jedyną postacią w którą możemy się wcielić. Zbierając znajdźki możemy odblokować kolejne grywalne postacie i to nie są zwyczajne skórki, ponieważ każda z postaci ma różne statystyki szybkości poruszania, zużywania energii, czy też nie może wykonywać danych rzeczy, także można w ten sposób urozmaicić, lub utrudnić, sobie rozgrywkę.

Tak jak wspominałem wcześniej, na danych piętrach nie jesteśmy sami, nie jesteśmy do końca bezpieczni, ponieważ korytarzami przemieszcza się Atramentowy Demon, który po zauważeniu nas zaczyna biec w naszym kierunku. Jako, że nie możemy tutaj walczyć to pozostaje nam unikanie oraz ucieczka, jednak jak już dojdzie do ucieczki, to w normalny sposób nie zgubimy wroga. Pozostaje nam jedynie ucieczka do specjalnej, bezpiecznej szafki znanej z poprzedniej części. Nawet jeśli schowaliśmy się do niej na oczach wroga, to on nic z tym nie zrobi, postoi chwile przy nas i odejdzie patrolować teren. Jako, że też nie mamy tutaj nielimitowanego sprintu, to trzeba zapamiętywać gdzie są najbliższe kryjówki, czy też automaty z zupą. Oczywiście to nie jest tak, że nie wiemy kiedy wróg nadchodzi, ponieważ gdy jest blisko to słyszymy bicie serca, coraz głośniejsze wraz ze zbliżaniem się, a także widzimy cienie wokół, dokładnie te same co w pierwszej części. Atramentowy Demon nie jest jedynym przeciwnikiem jakiego możemy spotkać. Oczywiście pojawia się on w każdym standardowym poziomie, jednak są też dodatkowe, które zawierają innych wrogów. W jednym z nich zmierzymy się z potworem z projektorem zamiast głowy, członków zdeformowanego gangu, czy nawet samej Angel. Podobnie jak z innymi postaciami, tak i te mają różną szybkość zwykłego przemieszczania się, czy pościgu, a także inne dźwięki sugerują ich zbliżanie się, czy pościg. Świetny pomysł by każdemu dać swoją osobowość i zmusić gracza do innych taktyk, jednak szkoda, że ci przeciwnicy są tylko w dodatkowych poziomach, a nie ma losowości ich pojawiania się w standardowych poziomach. Może wydawać się to wymagające, jednak w praktyce jest to całkiem proste, a do tego po pierwszej śmierci przekonujemy się, że nie ma żadnej cięższej kary za przegraną. Jak już jakimś cudem zostaniemy złapani, to otrzymamy scenkę zabijającego nas potwora, a po tym zostaniemy cofnięci do naszej bazy i musimy powtórzyć poziom na którym zginęliśmy. Nieistotne ile razy zginiemy, to poza jednym poziomem nic nie tracimy i nie ma z tego powodu żadnych konsekwencji, co też sprawia, że tracimy poczucie zagrożenia i klimat się gdzieś traci. Niestety to nie jest jedyny problem z tą grą. Jako, że nie ma tu jako takiej fabuły, a także te wypady po „zapasy” nie mają zbyt dużego sensu, jeśli nie liczyć znajdziej, to dosyć szybko wpadamy w monotonię. Nie pomaga na pewno fakt, że dosyć szybko poziomy się powtarzają, zbieramy ciągle te same przedmioty i uciekamy przed tym samym wrogiem, a nie da się ukryć, że to potrafi szybko zmęczyć. Nie dziwię się, że ta część wyszła również na telefony, ponieważ jest to typowy tytuł mobilny, więc jak nie jesteście fanami poprzedniej części, to możecie spokojnie przejść obok niej bez żadnych strat.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa to jedna z nielicznych cech tej produkcji, która jest naprawdę dobra i ciężko do czegokolwiek się tutaj przyczepić. Same utwory muzyczne to bardzo ciekawa sprawa, ponieważ naprawdę nie ma tutaj zbyt dużej ilości utworów, jednak w samej grze się tego nie doświadcza, nawet pomimo jej długości. Wszystkie utwory można zamknąć w około trzynastu minutach, a jednak nie ma się tej świadomości, że te utwory mogą się powtarzać. Ogólnie jakościowo stoją na wysokim poziomie, są odpowiednio dopasowane do nastroju gry, ponieważ niby jest to survival horror, ale mający akcję w starym studiu animacyjnym produkującym kreskówki, więc utwory gdzieś balansują na tych dwóch stylach i według mnie wyszło to bardzo dobrze. Jakość i dopasowanie tych utworów pozytywnie wpływają na klimat dodając do niego właśnie taką nutkę niepewności, czy to horror, czy może lekka przygoda. Nie można też zapomnieć o dźwiękach otoczenia, które również robią tutaj robotę. Na pewno od razu rzucają się w uszy dźwięki zbliżającego się Atramentowego Demona, czyli bicie serca. Jest ono coraz głośniej słyszalne, jeśli przeciwnik się do nas zbliża, a także słyszymy dokładnie z której strony się zbliża, jeśli nas zauważy to usłyszymy krzyk i przyśpieszoną muzykę zmuszającą nas do ucieczki. Oczywiście w przypadku innych przeciwników usłyszymy inne dźwięki, jak w przypadku wroga z projektorem zamiast głowy usłyszymy dźwięk przewijanej taśmy z filmem, chociaż i tak moją ulubienicą jest tutaj Angel, ponieważ gdy ta się zbliża to słyszymy coraz głośniej jak śpiewa i to moim zdaniem bardziej mnie przerażało niż zwykłe bicie serca. Poza takimi dźwiękami usłyszymy również dźwięki kroków, otwieranych drzwi szafek oraz skrytek, spuszczanie wody, i inne tego typu dźwięki. One również stoją na wysokim poziomie i nie mam naprawdę do czego tutaj się przyczepić. Miło, że są w tej grze elementy do których twórcy się jednak przyłożyli.

Te część w porównaniu do poprzedniej nie ma żadnych kwestii dialogowych, więc nie doświadczymy tutaj voice actingu, co jest zrozumiałe przez rozmiary gry, ale także tekstu jest tutaj na tyle mało, że nawet szkoda byłoby przeznaczać część budżetu na parę linijek tekstu, które każdy gracz może sobie sam przeczytać.

Grafika

Grafika również jest tutaj tym elementem do którego ciężko się przyczepić, jednak to głównie za sprawą faktu, że grafika się nie zmieniła od poprzedniej części, więc równie dobrze mogę was odesłać do recenzji Bendy and the Ink Machine. Jedyną różnicą jest tutaj położenie kamery, ponieważ w poprzedniej części oglądaliśmy grę z perspektywy pierwszej osoby, a tutaj z trzeciej, chociaż można zauważyć, że ta część jest również trochę ciemniejsza. Oczywiście to nie jest żadna wada, ponieważ grafika jest naprawdę ładna, a to głównie zasługa ślicznej stylistyki. Cała grafika jest tutaj wzorowana na staroszkolne kreskówki, co tylko uprzyjemnia doznania. Podobnie w modelach postaci, czy przeciwników, nie doświadczymy niczego nowego. Dalej są ładne i przyjemnie się na nie patrzy, chociaż prawdopodobnie niektóre postacie dostały nowe animacje, które dalej są płynne i dobre wyglądają. Za dużo tutaj napisać się nie da, to powtórka z poprzedniej części, więc też grafika nie będzie brana pod uwagę w ostatecznej ocenie.

Ze strony technicznej nie mam nic do dodania. Jest to kawał dobrze napisanej gry, ponieważ nie doświadczyłem żadnych spadków płynności, nie zauważyłem żadnego buga, a także nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Niby jest to coś co powinno być normą w każdej grze, jednak mając w pamięci doświadczenia z poprzedniej gry tego studia nie byłem tego do końca taki pewny.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna ścieżka dźwiękowa
+dobra budowa napięcia
+sekrety do odkrycia
+dodatkowe poziomy

Minusy:
-bardzo nierówny klimat
-szybko robi się monotonna
-brak realnego zagrożenia
-brak motywacji

Boris and the Dark Survival to gra, która zainteresowała mnie po ograniu poprzedniczki ze względu na bohatera. Nie oczekiwałem za dużo po tej grze, zwłaszcza, że jest to tylko spin-off, a także po doświadczeniach z poprzednią częścią, jednak nawet pomimo tego bardzo się zawiodłem. Niestety rozbudowanie tego uniwersum poprzez taką małą gierkę nie do końca się udało twórcom, dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 5-/10. To w żadnym wypadku nie jest zła gra, jednak powinna zostać wydana wyłącznie w wersji mobilnej, bo w komputerowej się nie sprawdza.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Amnesia: The Dark Descent – Recenzja

Amnesia: The Dark Descent jest niezależną grą z gatunku survival horror. Wcielając się w postać cierpiącą na tytułową amnezję będziemy przemieszczać całkiem spory, mroczny zamek. Jest to też tytuł, który rozpoczął wśród innych twórców modę na wypuszczanie horrorów bez możliwości obrony. Jak zatem wypada ten horror? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Frictional Games.

Wydana została przez wydawnictwo 1C / Cenega.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Daniela, mężczyzny który z niewiadomych przyczyn znalazł się w osiemnastowiecznym zamku, gdzieś w Europie. Cierpiąc na amnezję odnajduje notatkę, jak się okazuje napisaną przez niego samego, w której przekazuje sobie, że sam wypił miksturę, która wywołała amnezję, jednak nie wyjaśnia dlaczego, ale za to każe odnaleźć starca o imieniu Alexander i chce by on sam, bez pamięci, go zabił. I w tym momencie zaczyna się nasza podróż właściwie nie wiadomo dokąd. Powoli odkrywamy tajemnice tego zamku, jego właściciela, a także samego Daniela poprzez wracające wspomnienia oraz strony dziennika napisane przez naszego bohatera. Mimo wszystko nie będzie to łatwa podróż, ponieważ w cieniu czają dziwnie wyglądające potwory, które nie zawahają się przed zaatakowaniem gracza, gdy tylko go zobaczą, a jakby tego było mało, to Daniela ciągle ściga tajemnicza siła nazywana Cieniem, która na swojej drodze zostawia dziwne, czerwone narośla. I tak rozpoczyna się nasza podróż przez mroczne wspomnienia i tajemnice oraz przetrwanie w korytarzach zamku, gdzie ciemność jest jednym z przeciwników. Tak w zasadzie wygląda zarys całej fabuły. Całość poznajemy właśnie poprzez te krótkie wspomnienia, jak i również notatki, jednak tylko te pierwsze odpalają się automatycznie, a notatek musimy szukać sami, co prawda nie są jakoś ukryte, ale tylko od nas zależy czy je zbierzemy, a jeśli już to czy przeczytamy. Szczerze, to lubię taki sposób opowiadania historii, ponieważ gra w ten sposób zostawia nam pole do własnej interpretacji oraz ustawienia tego chronologicznie. Oczywiście, jeśli gracz faktycznie zdecyduje się odkryć wszystko co twórcy nam zaserwowali. Przyznam bez bicia, że ten opis jest naprawdę interesujący, zresztą jak początek gry, ponieważ od początku towarzyszy nam tajemnica, w naszej głowie rodzą się pytania, które tylko się komplikują wraz z kolejnymi notatkami. I naprawdę śledzi się przyjemnie historie do momentu w którym nie zorientujemy się, że jest oparta na pewnym schemacie. Nie napiszę dokładnie o jaki schemat mi chodzi, ponieważ byłby to naprawdę spory spoiler, dlatego odkrycie go pozostawiam w waszych rękach. To oczywiście nie sprawia, że fabuła jest zła, ale traci się to poczucie oryginalności. Mimo wszystko bardzo przyjemnie się śledzi historię i z uwagą przeszukiwałem kolejne pomieszczenia w nadziei, że znajdę jeszcze jedną notatkę. Ogólnie w grze znajdziemy w sumie dwadzieścia cztery notatki, które rozłożone są od początku gry, aż do końca. Może wydawać się to małą liczbą, jednak patrząc na sposób rozgrywki, tak jest to całkowicie zrozumiałe, a także właśnie daje graczowi to pole do interpretacji oraz wczucia się w bohatera. Niestety nawet taki sposób nie spowodował, że twórcom udało się uniknąć dziur fabularnych, czy też pójść na pewne uproszczenia, więc po skończeniu gry ma się to wrażenie, że parę elementów fabuły mogłoby zostać lepiej zrobionych. Trochę psuje to ostatecznie wrażenia, jednak na całe szczęście inne elementy tej produkcji nadrabiają te braki.

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, czyli dosyć niecodzienną liczbę jak na horror. To które zobaczymy zależy tylko od nas, jednak nie od wyborów poczynionych przez całą grę, bo tych nie ma, a przez to co zrobimy podczas ostatniej sceny. Pewnie może się to wydawać dosyć słabym zabiegiem, jednak jak się prześledzi całą fabułę, to ma to jak najbardziej sens, ponieważ każde z zakończeń dotyczy tego co się stanie z Danielem. Twórcy zadają nam pytanie, jaki los zgotujemy Danielowi po tym wszystkim czego się o nim oraz o wydarzeniach z tego zamku dowiedzieliśmy. Moim zdaniem działa to świetnie i same zakończenia są naprawdę dobrze wykonane i przemyślane, a co najważniejsze są zamknięte, nie ma miejsca na dopisanie czegokolwiek, czyli nie ma miejsca na kolejną część z tym bohaterem w podobnej sytuacji. Warto obejrzeć wszystkie trzy, ponieważ można się z nich wiele dowiedzieć i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Klimat – Lokacje

I w tym momencie przechodzimy do najlepszej rzeczy, którą ten tytuł ma do zaoferowania, czyli klimat. Nie da się ukryć, że klimat wciąga nas już od pierwszych minut, a wraz z czasem robi się coraz cięższy, depresyjny, a momentami nawet obrzydliwy. Na niego wpływa tutaj ścieżka dźwiękowa, mechaniki gry, oświetlenie, a nawet momentami fabuła. Przez ścieżkę dźwiękową tutaj rozumiem nie tylko utwory muzyczne, a również dźwięki otoczenia. Każdy z utworów jest odpowiednio skomponowany oraz dopasowany, a dźwięki otoczenia dodają realności, co również potrafi nas momentami zaniepokoić. Momentami naprawdę czułem ciarki na plecach. Mechaniki gry rzadko kiedy wpływają na klimat jakiejkolwiek gry, jednak tu są tak świetnie zrobione, że bez nich nie można byłoby pisać o tak dobrej grze. Mowa tutaj oczywiście o przyzwyczajaniu wzroku do ciemności oraz systemie psychiki. Ta pierwsza mechanika pozwala nam po pewnym czasie spędzonym w ciemności przyzwyczaić nasze oczy i zaczynamy w miarę dobrze widzieć, jednak ma to swoje konsekwencje. Tak przechodzimy do drugiej mechaniki, otóż im dłużej siedzimy w ciemności lub patrzymy się na przeciwnika, to nasza psychika zaczyna się psuć, zaczynamy zgrzytać zębami, obraz zaczyna się deformować, a także możemy się przewrócić lub nagle wstać z kucania, a to wszystko może poinformować przeciwnika o naszej pozycji. Wiedza, że coś takiego może się przydarzyć bardzo siada nam na głowę i staramy się by poziom poczytalności był jak najwyższy. Z tymi mechanikami właśnie powiązane jest oświetlenie, ponieważ gra jest dosyć ciemna, więc musimy rozświetlać sobie drogę przy pomocy latarni lub podpalając pochodnie lub świeczniki, jednak stojąc w świetle lub chodząc z nim jesteśmy łatwiej zauważalni dla przeciwników, więc to też trzeba mieć na uwadze. Pisząc o tym, że fabuła momentami również wpływa na klimat miałem tutaj na myśli momenty w których pojawiają się wspomnienia, a także jak odkrywamy niektóre notatki. Przyznam, że niektóre porządnie mnie obrzydzały, co w grach bardzo rzadko się zdarza. Jedyne do czego można byłoby się przyczepić, to tego, że jeśli już zginiemy z rąk potwora, to po wczytaniu autozapisu ten znika, wyjątkiem jest tutaj Cień oraz wodny stwór, co powoduje, że trochę tracimy poczucie zagrożenia, jednak i tak będziemy starać się go na wszelki wypadek jeszcze raz nie spotkać. Taki świetny i wciągający klimat był od premiery w 2010 roku aż do 2018 roku, a to dlatego, że twórcy postanowili wypuścić aktualizację, która dodała wyższy poziom trudności. Cechuje się on tym, że stwory są agresywniejsze, nie znikają po śmierci, autozapis został wyłączony, znajdujemy mniej przedmiotów, a także całkowity spadek poczytalności nas zabija. Przeszedłem tę grę wielokrotnie i nie sądziłem, że klimat da się jakoś poprawić, jednak ten wysoki poziom trudności pokazał, że jednak się da. To też potwierdza tezę, że najwięcej z horrorów można wyciągnąć grając na najwyższych poziomach trudności. Naprawdę warto zagrać by samemu się przekonać jak silny jest tutaj klimat.

Jako, że jest to horror, to trzeba też omówić kwestie straszenia. Nie będę ukrywał, że straszy bardzo, a nawet posunę się do stwierdzenia, że jest to jeden z najstraszniejszych growych horrorów w jakie miałem przyjemność zagrać. Oczywiście należy tu mieć na uwadze to, że każdego straszy coś innego. Jestem graczem, który w horrorach docenia klimat oraz atmosfera, i dokładnie to wywołuje u mnie strach, a jump scare’y wywołują głównie uśmiech politowania. Są również gracze, którzy mają zupełnie na odwrót, czyli jump scare’y górą, klimat/atmosfera dołem. Także jeśli jesteście tym drugim typem graczy, to raczej nie macie co w tej grze szukać. Twórcy skupili się na straszeniu klimatem i wyszło im to świetnie. Zacznijmy od tego, że nasza postać jest całkowicie bezbronna, więc nie możemy walczyć z wrogami, ale najważniejsze jest to, że przeciwnicy są od nas szybsi, więc nie możemy być sprytni i przebiegać obok nich, ponieważ i tak nie uciekniemy, a po dwóch-trzech uderzeniach nas zabijają. Co również jest ciekawe, nie spotykamy wcale przeciwników tak często, wręcz jestem w stanie stwierdzić, że mierzymy się w nich bardzo rzadko. Przez większość czasu będziemy jedynie gdzieś ich słyszeć w tle lub widzieć ich sylwetkę, co skutecznie wpływa na psychikę i zmusza nas do ukrycia się lub ostrożniejszego przemierzania korytarzy. Każde spotkanie z wrogiem jest oskryptowane, nie ma tu żadnej losowości, jednak jest to zupełnie niezauważalne i porządnie wykonane. Do tego dochodzi świetne oświetlenie oraz system psychiki, to zaczynamy faktycznie odczuwać strach. Oczywiście w ten tytuł wręcz jest wskazane by grać w nocy, bez oświetlenia, samemu i ze słuchawkami na uszach, ponieważ wtedy dopiero odczujecie to o czym tutaj piszę.

Lokacji wbrew pozorom jest całkiem sporo tutaj i są dosyć zróżnicowane, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę to, że całość toczy się w zamku. Zwiedzimy tutaj różne magazyny, bibliotekę, kanały, laboratorium, sypialnie, lochy, sale tortur, i inne tego typu miejscówki. Cala lista naprawdę robi wrażenie, że wręcz nie można tutaj narzekać na monotonię. Każda lokacja jest odpowiednio wyposażona do swojego typu, od razu można się zorientować gdzie jesteśmy, nawet bez pomocy mapy da się łatwo połapać gdzie iść, a piszę to ja, osoba, która nie ma zupełnie orientacji w terenie. Niestety, nawet jeśli bardzo przyjemnie się eksploruje kolejne miejscówki, tak nie można napisać, że są ładne. Nie jest to wina samych lokacji, a przestarzałej szaty graficznej już w dniu premiery. Niestety gra nie jest ładna, co twórcy częściowo też zamaskowali ciemnością. Niemniej w żaden sposób nie przeszkadza to w swobodnej eksploracji.

Grywalność

Rozgrywka tutaj jest jednocześnie dosyć prosta, jak i dosyć skomplikowana. Polega to na tym, że w ogólnym zamyśle polega ona na unikaniu przeciwników, rozwiązywaniu zagadek oraz dbaniu o swoje źródło światła, a komplikują ją mechaniki, które twórcy zaserwowali nam by podbudować klimat. Najważniejsza jednak jest tutaj eksploracja, ponieważ dzięki niej odnajdujemy różne przedmioty, nie raz do zagadek, a inne, które przysłużą się nam do przetrwania, jak i również możemy natrafić na notatki. Dzięki eksploracji również możemy zapamiętać niektóre miejsca do ewentualnej kryjówki przed przeciwnikami. Przez mechanikę spadającej poczytalności będąc w ciemności musimy dbać o to by jak najczęściej być oświetlonym i na to mamy dwa sposoby. Pierwszym jest latarnia, którą zdobywamy na początku gry. Oświetla ona teren wokół nas, a przede wszystkim przed nami. Możemy ją nosić ze sobą, jednak należy pamiętać, że nie pali się ona nieskończenie, abyśmy mogli jej używać musimy ją zasilać oliwą, którą znajdziemy eksplorując pomieszczenia. Drugim sposobem jest wykorzystanie krzesiwa na świecznikach, czy pochodniach. Ten sposób pozwoli nam oświetlić trochę pomieszczenie, a jak podpalimy ich więcej to nawet całkowicie je rozświetlić. Jednak nie będziemy mogli tych rzeczy wziąć ze sobą, a jedynie przeczekać przy źródle światła, jak i również krzesiwa są ograniczone. Stanie w świetle i oświetlanie pomieszczeń nie służy nam jedynie do lepszego widzenia, czy nie zwariowaniu, jak i również poprawieniu swojego stanu psychiki. System psychiki działa w ten sposób, że stanie w ciemności, czy patrzenie na potwory obniża naszą poczytalność. O konsekwencjach już wspomniałem, jednak przypomnę, że sprawiają unikanie przeciwników zdecydowanie trudniejszym, wręcz niemożliwym. Stanie przez jakiś czas w świetle powoli zacznie nam regenerować psychikę, jednak nie jest to jedyny sposób. Innym sposobem jest zrobienie jakiegoś postępu w grze, czyli przykładowo rozwiązanie jakieś zagadki. Ten sposób sprawia, że automatycznie psychika cała się regeneruje. Nie jest to może najszybszy i najlepszy sposób, jednak jeśli nie chce wam się tracić czasu, to macie też taką opcję. Wspomniałem o zagadkach, więc też trochę o nich warto wspomnieć. Co prawda za dużo do napisania nie mam, ponieważ są po prostu świetnie wykonane. Nie są proste, ale również nie są jakoś przesadnie trudne. Trzeba przy nich trochę pomyśleć, ale myślę, że większość nie powinna mieć z nimi problemów. Oczywiście znajdą się tutaj zagadki związane ze znalezieniem przedmiotów i użyciu ich w odpowiednim miejscu, ale też znajdziemy takie, które będą wymagały od nas dokładności i logicznego myślenia, jedyne czego mi tutaj zabrakło to jakichś zagadek z tekstem, ale i tak wszystko stoi na wysokim poziomie. To wszystko dotyczy trybu normalnego, znanego już od premiery. Jak wspominałem, w 2018 twórcy wypuścili aktualizację z trudnym trybek, który wpływa na większość aspektów gry, jedynie zagadki pozostały nienaruszone. Wyższy poziom trudności ogranicza znajdowane przez nas przedmioty, czyli znajdziemy mniej krzesiwa, oliwy, a nawet mikstur leczniczych. Jako, że autozapis został wyłączony to musimy ręcznie zapisywać grę w wybranych przez nas momentach, jednak należy pamiętać, że pojedynczy zapis kosztuje nas cztery krzesiwa. Musimy być uważniejsi na nasz stan psychiczny, ponieważ gdy ten spadnie do zera to umieramy. Jakby tego było mało, to również została usunięta muzyka, która nas ostrzegała przed będącym w pobliżu potworem, więc jeśli nie jesteśmy uważni to łatwo możemy na niego wpaść. Nie da się ukryć, że istnieje spora, zauważalna różnica między rozgrywką na normalnym i trudnym trybie. Tak jakby to były dwie różne gry, ponieważ o ile tryb normalny potrafi wybaczać błędy, tak trudny już nieszczególnie, więc jak coś zepsujemy to możemy sobie uniemożliwić przejście gry. Przejście gry na normalnym trybie zajmuje mi niecałe osiem godzin, gdy przejście już na trudnym trybie zajęło ponad dziewięć. Także jest to dosyć dobry czas jak na grę z tego gatunku.

Wspomniałem o wrogach, tak też należałoby ich opisać. Wbrew pozorom nie ma ich tutaj dużo, bo tylko cztery rodzaje. Pierwszy, standardowy jest szybszy od nas, jednak wolniejszy od reszty, a zabija nas na dwa-trzy uderzenia. Drugi już wyraźnie szybszy, zabija nas na jedno-dwa uderzenia. Trzeci jest wodnym stworem, który wymaga więcej uderzeń by nas zabić, jednak atakuje z większą częstotliwością, a także można odwrócić jego uwagę. Czwarty to Cień o którym wspominałem już wcześniej. Tak jak również wspominałem, nie pojawiają się oni często, wręcz rzadko i to w oskryptowanych momentach, jednak każdy z nich jest groźny, jeśli nie jesteśmy uważni. Dwóch pierwszych przeciwników dodatkowo nas straszy swoim wyglądałem, ponieważ są naprawdę ciekawie zaprojektowani, a poprzez notatki możemy poznać ich genezę. Wygląd Cienia jest bliżej nieokreślony, ponieważ manifestuje swoją obecność jedynie poprzez czerwoną narośl, która nas rani po wejściu na nią. Najciekawszy według mnie jest wodny stwór, ponieważ jest on zupełnie niewidzialny, a jedyne co możemy zauważyć to pluskanie w wodzie. Przyznam się bez bicia, że były dwa najstraszniejsze momenty w tej grze dla mnie. Pierwszy to było pierwsze spotkanie z właśnie wodnym stworem w którym to musieliśmy skakać po skrzynkach i rzucać kawałkami ciała by odwrócić jego uwagę od nas jak będziemy musieli wejść do wody. Drugi moment, to moment ucieczki przed nim w którym musimy przeskakiwać przeszkody oraz zamykać przed nim drzwi. To były momenty w których czułem największy niepokój oraz przypływ adrenaliny. W momencie w którym wszedłem do kanałów i zobaczyłem po raz kolejny wodę, to w momencie zacząłem się pocić, bo bałem się, że czeka mnie kolejne spotkanie z tym przeciwnikiem. To jest tylko jeden przeciwnik, którego nawet nie widzimy, a działa to niesamowicie na wyobraźnię. Patrzenie na wrogów również nie jest dobrym pomysłem, ponieważ obraz zaczyna wariować i nasza poczytalność zaczyna spadać. Podobny system został później wykorzystany w grze Call of Cthulhu w którym to patrzenie na jednego z przedwiecznych powodowało dokładnie to samo. Ucieczka przed stworami jest trudna, jednak jest możliwa. Wystarczy gdzieś wbiec i schować się w najciemniejszym miejscu, a stwór będzie nas szukał, aż w końcu zrezygnuje. Zamykanie drzwi może ich spowolnić, jednak nie powstrzyma, ponieważ ostatecznie rozwalą te drzwi. Niestety mimo wszystko nasi przeciwnicy nie mogą się pochwalić zbyt dużą inteligencją, ponieważ zdarzają się sytuacje w których szybko nas dostrzegają i równie szybko tracą zainteresowanie jak kucniemy gdzieś w ciemności. Czasami nawet potrafią nas zupełnie olewać lub się zacinać w jakichś miejscach, co wygląda dosyć komicznie. Trudny tryb gry zmienia ich całkowicie, no może poza inteligencją. Wrogowie stają się szybsi, silniejsi, a także szybciej nas dostrzegają, jak i również nie znikają po zabiciu nas. Unikanie ich jest zatem trudniejsze, a niektóre etapy wymagają precyzji naszych ruchów. Wspomniałem wcześniej o usunięciu muzyki ostrzegającej o potworze w okolicy, tak o ile ten utwór został usunięty, tak muzyka ścigającego nas wroga pozostała bez zmian, więc nie musicie się obawiać, że wróg zakradnie się za wasze plecy. Przed tą aktualizacją i tak bym wam polecał zagranie w ten tytuł, zwłaszcza jak jesteście fanami horrorów, tak teraz wam polecam zagrać w ten tytuł, ale na trudnym poziomie, a gwarantuję wam, że doznania będą zdecydowanie lepsze.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa to jedyny element tej gry w którym nie mam do napisania niczego złego, nawet jeśli bym chciał, to nie umiem nic znaleźć. Wszystkie utwory muzyczne zostały wykonane w taki sposób by nadawać określonego nastroju, a także zostały odpowiednio dopasowane do każdego ogrywanego momentu. Pomaga to budować odpowiedni klimat i nawet jeśli nie ma tu żadnego utworu, który zapadałby jakoś szczególnie w pamięci, to nie można narzekać na jego jakość. Na pewno na uwagę zasługuje utwór, który gra w momencie w którym zostajemy zauważeni przez wroga, a ten zaczyna nas ścigać. Ten utwór akurat dobrze pamiętamy podczas gry, ponieważ budzi on nagłe emocje oraz powoduje przypływ adrenaliny. Szczególnie grając na trudnym poziomie, gdy nie wiemy czy w pobliżu jest przeciwnik. Przyznam się bez bicia, że nieraz wpadałem w panikę, gdy nagle ten utwór zaczynał grać. Takie elementy gry trzeba chwalić, ponieważ sprawia to, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Równie dobrze wypadają dźwięki otoczenia, których, jak na gatunek przystało, jest całkiem sporo. Usłyszymy tutaj dźwięki kroków, otwieranych drzwi, skrzypiącej podłogi, wiatru, uderzeń w szyby, spadających przedmiotów, tłuczonego szkła, wybuchów, plusków wody, czy też różnych dziwnych odgłosów wydawanych przez potwory. Takich dźwięków można jeszcze wymienić sporo, jednak wszystkie można opisać jednym słowem – świetne. Brzmią zupełnie naturalnie i potęgują klimat. Lepiej pod tym względem wypada jedynie następna część serii.

Voice acting jest tutaj obecny w języku angielski, ale w dosyć niewielkiej liczbie. Dialogów, a właściwie monologów, mamy tutaj niewiele. Zwykle usłyszymy głosy podczas jakichś retrospekcji, czy pod koniec, oraz na koniec, gry. Samych głosów również nie słyszymy dużo. Najczęściej będziemy słuchać Daniela oraz Alexandra. Od czasu do czasu będziemy słyszeć poboczne głosy, a dopiero pod koniec trzeciej postaci. Mimo wszystko każde zdanie zostało świetnie nagrane. W dosyć realny sposób, a aktorzy zostali idealnie dobrani by odgrywać swoje role. Na pewno w pamięci pozostaje postać Alexandra, który został faktycznie nagrany jak lord posiadający własny zamek oraz przyległe do niego ziemie. Na nieszczęście niektórych w grze nie ma polskich napisów, jednak, tak jak pisałem, dialogów nie ma dużo, a same notatki też jakieś szczególnie długie nie są, tak samo jak język nie jest zbyt skomplikowany, więc nikt nie powinien mieć większych problemów. Ewentualnie można poszukać w serwisach aukcyjnych wersji pudełkowej DRM-FREE, która została przetłumaczona, jednak będziecie pozbawieni aktualizacji, a w tym wysokiego poziomu trudności.

Grafika

Graficznie niestety nie jest to najpiękniejszy tytuł, jednak nie samą grafiką człowiek żyje. Warto zaznaczyć, że tytuł ten miał swoją premierę w 2010 roku i już wtedy był przestarzały graficznie, co było wypominane w wielu recenzjach oraz opinii graczy, chociaż znaleźli się tacy, którym grafika się spodobała. Osobiście grafika w żaden sposób mi nie przeszkadzała, ponieważ klimat już wystarczająco działał na moją wyobraźnię, jednak należy o tym wspomnieć, ponieważ jest to po prostu fakt. Odbija się niestety to na lokacja, które pomimo naprawdę dobrego wykonania, nie potrafią cieszyć oka. Tłumaczyć to niby można małym studiem i niższym budżetem, jednak w mojej opinii istnieje ku temu inny powód, czyli fizyka. Fizyka przedmiotów jest tutaj czymś co jest rzadko spotykane w grach. Zdecydowaną większość przedmiotów możemy tutaj złapać, podnieść, obrócić, a nawet rzucić. Cięższe przedmioty będą od nas wymagały trochę więcej siły by w ogóle go popchnąć. Tak samo drzwi wymagają od nas złapania i pociągnięcia by je otworzyć, takie urealnienie gry, podobnie zresztą wygląda to z szafkami oraz szufladami. Jest to bardzo dobrze wykonane i daje nam sporo możliwości, ponieważ możemy sobie chociażby zastawić drzwi beczką, która trochę spowolni naszych wrogów. Trochę też działa to odstresowująco, ponieważ jeśli emocje już będą w nas za wysokie możemy po prostu dla relaksu porzucać przedmiotami i tym samym zwalczyć chociaż część tych emocji. Modeli postaci nie mamy tutaj również zbyt dużo. Naszego bohatera przez całą grę nie widzimy, nawet podczas finału, a Alexander pojawia się w ostatnim momencie gry. Także jedynie mogę opisać tutaj stwory o których trochę się już wypowiedziałem. Oba widoczne stwory zostały naprawdę porządnie wykonane, chociaż może ich modele na sucho nie wyglądają jakoś przerażająco, tak w grze przy odpowiednim oświetleniu już budzą podziw. Oczywiście te dwa modele się powtarzają, nie ma dwóch innych modeli tego samego przeciwnika, jednak w żaden sposób nie jest to widoczne, ponieważ poza jednym szybkim momentem nie widzimy naraz dwóch wrogów. Ich animacje są dosyć sztywne, jednak nie drewniane. Zostało to wyjaśnione w jednej z notatek, dlaczego w taki sposób się poruszają. Dużo animacji również tutaj nie ma, więc też nie ma się do czego przyczepić.

W kwestiach technicznych po raz kolejny nie mam nic do dodania, ponieważ gra przez całą grę chodzi płynnie, było parę pomniejszych bugów, jednak nic co by się drastycznie rzucało w oczy lub psuło klimat, a także nie zostałem ani razu wyrzucony do pulpitu. Wiem, że recenzuję dosyć późno tę grę, jednak grałem w nią również parę dni po premierze i również nie miałem żadnego problemu. Jest to po prostu dobrze zoptymalizowana produkcja.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający i silny klimat
+świetna ścieżka dźwiękowa
+klimatyczny voice acting
+jeden z najstraszniejszych horrorów
+satysfakcjonujące zagadki
+mechanika psychiki
+zabawa fizyką
+nawet interesująca fabuła…

Minusy:
-…jednak mogłaby być lepsza
-AI przeciwników
-przestarzała graficznie

Amnesia: The Dark Descent to gra w którą jako fan horrorów musiałem zagrać, a zwłaszcza dlatego, że jestem również ogromnym fanem serii Penumbra. Nie miałem może wygórowanych oczekiwań, liczyłem po prostu na podobny poziom co jedna z poprzednich gier tego studia, czyli Penumbra: Czarna Plaga. Zaskakująco moje oczekiwania zostały przeskoczone co najmniej dwukrotnie, dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 9/10. Według mnie jest to świetny horror, który powinien być pozycją obowiązkową dla każdego fana tego gatunku. Frictional Games po raz kolejny pokazało jak dobrze rozumie ten gatunek.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,