Tag Archives: and

Bendy and the Dark Revival – Recenzja

Bendy and the Dark Revival jest pierwszoosobową grą akcji utrzymaną w klimacie survival horroru. Stanowi również kontynuację wydanej w 2017 roku gry Bendy and the Ink Machine. Wcielając się w zupełnie nową protagonistkę, która została uwięziona w pełnym atramentowych potworów w opuszczonym studiu animacji. Jak zatem prezentuje się nowa odsłona na tle poprzedniczki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Joey Drew Studios.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Audrey, animatorki w studiu Joey Drew Studios, która pracuje do późna nad nową animacją, aż do takiego stopnia, że została sama w pracy. Korzystając z przerwy postanowiła się przejść po kawę, aby się rozbudzić. Na swojej drodze spotyka Wilsona, dosyć upiornego woźnego, z którym to nieszczęśliwie utknęła w windzie. Udało im się jednak wydostać na piętrze na którym przetrzymywane są pamiątki oraz dziwna, jak i tajemnicza maszyna, i aby móc wrócić na swoje piętro, a nawet wyjść z tego budynku, Audrey musi pomóc Wilsonowi w odnalezieniu rozrzuconych przedmiotów i ustawić na odpowiednich filarach. Po wykonaniu zadania okazuje się, że to pułapka zastawiona przez Wilsona, który uruchomił maszynę z której to zaczął wypływać atrament, który w pełni wypełnia pomieszczenie topiąc postacie. Audrey budzi się jakiś czas po tych wydarzeniach w dosyć zapuszczonej oraz mrocznej wersji swojego miejsca pracy. Szybko też okazuje się, że jej ciało zostało opanowane przez atrament, po korytarzach poruszają się koszmarne stwory, a tym wszystkim włada sam Wilson, który dodatkowo wzywa do siebie bohaterkę. Jak można się domyślić, zagubiona i zdezorientowana kobieta postanawia się wydostać z tego budynku, jednocześnie próbując odkryć co sprawiło, że znajduje się w tym koszmarze. Tak oto prezentuje się ogólny opis fabuły tej odsłony, no i tutaj trzeba napisać, że jest to bardzo ogólny opis, ponieważ jest tutaj trochę więcej niż konieczność ucieczki. W historii jest wiele wątków, które powoli się rozwijają, jednak nie jest to nic skomplikowanego, bardziej dotyczy to rozwiązań wszelkich tajemnic z poprzedniej odsłony. Nie będę ukrywał, że nawet pomimo tej prostoty, to bardzo przyjemnie się ją odkrywa i teraz te rzeczy, które mogły zastanawiać lub nie do końca miały sens w poprzedniej odsłonie, tak tutaj zostają wyjaśnione i nabierają sensu. W tej odsłonie zostaje bardziej rozwinięty świat przedstawiony, spotykamy znane już postacie, jak i poznajemy nowe. Historię poznajemy tutaj przez dialogi, jak i przerywniki filmowe, jednak możemy ją rozwinąć poprzez czytanie licznych notatek oraz słuchanie nagrań audio. Same notatki oraz nagrania nie są wymagane do poznania w pełni fabuły, co dla niektórych może być plusem, a jedynie rozwijamy historię świata, ponieważ w nich zawarte są informacje sprzed przemiany studia w ten koszmar, w trakcie przemiany, jak i długo po niej. Nie będę ukrywał, że przyjemnie się to wszystko odkrywało, jedyne do czego mógłbym się w historii przyczepić, to w pewnym momencie robi się trochę naiwna, jednak nie mogę za dużo tutaj napisać, ponieważ to następuje w ostatnim rozdziale gry, jednak na całe szczęście nie jest to jakoś rażąco głupie, czy przeszkadzające, no i w sumie jest to dosyć typowe dla tego typu gier. Nie da się ukryć, że historia jest tutaj dosyć ciekawa, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki i co najważniejsze, lepiej opowiada swoją historię, jak i uzupełnia poprzednią. Fani poprzedniej odsłony powinni być jeszcze bardziej zadowoleni po ukończeniu tej, lepszej i udoskonalonej, części

Zakończeń mamy tutaj aż trzy, jednak tylko jedno z nich możemy zdobyć w normalny sposób, pozostałe są sekretne. Te zakończenia zostały podzielone na sekretne, szalone i normalne. Sekretne zostało wykonane w stylu znanym z serii Far Cry, czyli po rozpoczęciu gry musimy nie ruszać się przez około dwadzieścia minut, a zdecydowanie szybciej zobaczymy napisy końcowe. Nie będę ukrywał, że nie spodziewałem się tutaj czegoś takiego, jednak zostałem miło zaskoczony, ponieważ to taki ciekawy element, który urealnia świat gry. Szalone zakończenie odblokowujemy poprzez zebranie wszystkich specjalnych ksiąg poukrywanych w całej grze. Samo w sobie jest dosyć tajemnicze, dla niektórych może być zabawne, jednak na pewno jest trochę przerażające. Może nie mówi za wiele, jednak rzuca zupełnie inne światło na wszystkie wydarzenia w których braliśmy udział. Normalne zakończenie odblokowujemy poprzez ukończenie fabuły, bez żadnych innych wymagań. Jest ono ciekawsze od reszty, ponieważ stanowi finał naszej drogi, który został poprzedzony świetnym etapem końcowym. Jak można się też domyślić, można je nazwać dobrym zakończeniem, ale z pewnym zwrotem akcji, które sprawiło, że jest otwarte na kontynuację. Na pewno można napisać, że jest satysfakcjonujące i możemy się zastanawiać jak dalej zostanie to pociągnięte, jeśli oczywiście twórcy zdecydują się na kontynuacje. Świetne podsumowanie i na pewno spory plus tej produkcji.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, a nawet trzeba przyznać, że jest on tutaj bardzo silny. Nie będę ukrywał, że to okazało się dla mnie dosyć sporym zaskoczeniem, w pozytywnym znaczeniu, ponieważ poprzednia odsłona miała ciekawy pomysł, jednak jej wykonanie nie stało na najwyższym poziomie. Widać po tej odsłonie, że twórcy zauważyli co nie do końca zagrało w poprzedniczce i naprawili oraz usprawnili to w swojej najnowszej produkcji. Fabuła sama w sobie potrafi zaciekawić na dłuższe chwile, nawet jeśli sama nie jest zbyt skomplikowana i w niewielu momentach trochę naiwna, tak wykonana w ciekawy sposób. Główna bohaterka bardziej zachęca do siebie niż jej poprzednik, co zawsze jest plusem. Lokacje również mają spore znaczenie, ponieważ ich konstrukcja, jak i styl graficzny, powodują pewien niepokój, jednak też w pewien sposób zachęcają do eksploracji. W parze z nimi idzie również przyjemna rozgrywka, która co prawda cierpi na zbyt małą różnorodność przeciwników oraz niezbyt wymagające zagadki, jednak eksploracja, różne możliwości starć, walki z bossami, a nawet same znajdźki dosyć to wynagradzają. Nie można również zapomnieć o atramentowym demonie, którego pojawianie się potrafi przyśpieszyć tętno. To wszystko zostało oprawione w bardzo ładną oprawę graficzną, co głównie wynika ze świetnego stylu graficznego, który jest udoskonaloną wersją tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniczce. Jakby tego było mało, to mamy tutaj również świetną ścieżkę dźwiękową, która potęguje ten klimat i sprawia, że przyjemniej się gra. To wszystko tworzy naprawdę ciekawy, a nawet dosyć oryginalny, klimat. Nie jest on oczywiście idealny, ta produkcja posiada swoje problemy, jednak jest w niej również wiele elementów, które sprawiają, że gra się bardzo przyjemnie, jak i jesteśmy do niej przyciągani.

Nie będę ukrywał, że tytuł ten nie należy do najstraszniejszych, jednak nie można też napisać, że nie straszy w ogóle. To straszenie opiera się na jump scarach, których na całe szczęście nie ma zbyt dużo, ale za to działają całkiem dobrze, ponieważ ich się nie spodziewamy. Mamy tutaj pewien sekret, który sprawia, że śledzi nas pewien jump scare i to do końca gry. Trzeba przyznać, że został świetnie przemyślany i jest całkiem ciekawy, jednak jak już się trochę pogra, to można zauważyć, że ta losowość pojawienia się jej, jest dosyć sztuczna, ponieważ są wytyczone miejsca w których się pojawia. Mimo wszystko jest to ciekawy sekret, który faktycznie podnosi ciśnienie. Nie można również zapomnieć o ciągłym budowaniu napięcia poprzez świetne lokacje, jak i również możliwość pojawienia się atramentowego demona. Muszę przyznać, że w tej odsłonie obawiałem się go nawet bardziej niż w poprzedniej. Nie jest to może najstraszniejszy tytuł, nawet taki, który znalazłby się w jakiejkolwiek topce, jednak nie jest też najgorszy, całkiem dobry i dla amatorów gatunku wręcz może być idealny.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w jednym studiu animacyjnym. Zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pracownie animacyjne, produkcję zabawek, miejsca odpoczynkowe, pewne apartamenty, maszynownie, kanały, wystawę pamiątek, jak i inne tego typu miejsca. Nie zawsze te miejsca mogą wydawać się być powiązane ze studiem animacyjnym, jednak to wszystko jest wyjaśnione w fabule, co sprawia wrażenie całkiem przemyślanego. Każde z miejsc, które odwiedzamy jest dosyć ładne, jeśli piszemy o horrorowym stylu, są również porządnie wypełnione, dzięki czemu nie ma wrażenia pustych pomieszczeń. Bardzo przyjemnie się je eksploruje, a dzięki atramentowemu demonowi, wręcz musimy zapamiętywać rozkład lokacji, a zwłaszcza miejsca w których musimy się ukryć. Na śliczny wygląd lokacji wpływa tutaj głównie świetny styl graficzny, który dzięki swojej ciemnej kolorystyce oraz kreskówkowej kresce, co w tym połączeniu daje wrażenie takiego kreskówkowego koszmaru, co tylko potęguje dodatkowo klimat. Nie będę ukrywał, że lokacje tutaj wyjątkowo mi się spodobały i na pewno stanowią plus tej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej odsłonie, jednak znalazło się miejsce na parę nowości, które faktycznie uprzyjemniają i urozmaicają rozgrywkę. Na pewno będziemy tutaj eksplorować, unikać oraz walczyć z przeciwnikami, rozwiązywać zagadki, a nawet zbierać znajdźki. Brzmi to dosyć typowo, zupełnie jak w poprzedniej odsłonie, jednak każdy z tych elementów został w pewien sposób rozwinięty. Eksploracja sama w sobie nie jest niczym nowym, ponieważ musimy zwiedzać, aby odnaleźć drogę do celu, chociaż początkowo prowadzi nas znacznik, jednak największą zmianą jest tutaj wprowadzenie półotwartego świata. Oczywiście, coś podobnego było już w poprzedniej odsłonie, jednak tam lokacje były podzielone na mniejsze, bądź większe etapy, a tutaj jednak całość jest bardziej otwarta, jednak też znajdą się tutaj miejsca do których nie będziemy mogli wrócić, ale to jednak mniejszość. Eksplorowanie ma teraz też większy sens, ponieważ nie tylko wyszukujemy drogi, czy też notatek, a teraz również szukamy kryjówek, materiałów do ulepszeń, jak i również przedmiotów, które wzmacniają nasze statystyki. Wartym tutaj jest dodania, że podczas podróżowania ścieżką fabularną natrafimy na miejsca do których nie możemy się dostać, ponieważ nie posiadamy odpowiedniego narzędzia, bądź umiejętności. Dostać się tam możemy w momencie w którym to zdobędziemy potrzebną rzecz, więc gra też nas zachęca do odwiedzania poprzednio odwiedzanych miejsc. Także jest tutaj trochę więcej do zrobienia niż w poprzedniej odsłonie. Przedmioty, które tutaj odnajdujemy służą nam głównie do tworzenia kluczy do specjalnych sejfów w których to możemy znaleźć rzadsze przedmioty. Również wykorzystujemy je do ulepszania naszej broni, jednak dopiero wtedy, gdy znajdziemy schemat ulepszenia, a te są całkiem nieźle ukryte. Wspomniałem również o przedmiotach, które nas ulepszają, a te są jeszcze bardziej ukryte i przypominają pojemnik z symbolem atramentu. Po zdobyciu takiego pojemnika, możemy ulepszyć jedną z trzech statystyk – zdrowie, staminę, czy szybkość odnowienia naszej umiejętności. Każde takie ulepszenie znacznie zwiększa nasze statystyki, więc trzeba odpowiednio przemyśleć, jak chcemy się ulepszać, ponieważ odpowiednio rozdane punkty mogą nam ułatwić przejście gry, jak i uratować z wielu tarapatów. Nowością jest tutaj umiejętność teleportacji na krótkim dystansie, co pozwala nam omijanie przepaści, jak i przechodzenie przez wąskie przejścia. Korzystanie z niej nie wymaga od nas żadnej energii, czy przedmiotu, jednak za to posiada dłuższy czas ładowania, który oczywiście możemy skrócić poprzez ulepszanie umiejętności. Nie będę ukrywał, że eksplorowanie tutaj sprawia pewnego rodzaju przyjemność, zwłaszcza jak odkrywamy ich sekrety. Podczas przechodzenia fabuły natrafimy również na zagadki, które niestety nie są zbyt zróżnicowane, jak i skomplikowane. Będziemy tutaj szukali przedmiotu, a następnie wykorzystywali go w określonym miejscu, czy również odnaleźć hasło by odblokować drzwi. Czasami musimy odnaleźć jeden przedmiot, który odblokuje nam możliwość zdobycia kolejnego przedmiotu, który będziemy musieli użyć w jeszcze innym miejscu. Każdy potrzebny przedmiot nie znajduje się jakoś daleko, podobnie hasła w większości przypadków również znajdują się w bliskiej odległości. Są pewną odskocznią od eksploracji oraz walk, jednak nie da się ukryć, że nie są zbyt ciekawe i byłoby lepiej jakby były trochę bardziej zróżnicowane, jak i stawiały trochę większe wyzwanie. Ukończenie całej gry z zebraniem sporej liczby znajdziek, jak i trochę dokładniejszej eksploracji, zajęło mi trochę ponad sześć godzin. Wydaje się to trochę zbyt krótkim czasem, jednak nie odczuwa się tego aż tak bardzo, ponieważ rozgrywka jest na tyle przyjemna, że przedłużanie jej byłoby tylko niepotrzebnym rozciąganiem, co tyczy się również fabuły.

W porównaniu do poprzedniej odsłony, to tutaj mamy więcej walki, chociaż oczywiście i tam była ona obecna, jednak równie dużo było również etapów skradankowych. W przypadku tej odsłony dosyć szybko zostajemy wyposażeni w broń i możemy bronić się przed większością przeciwników. Naszą bronią jest pewna rura, dzięki której możemy walczyć z wrogami, jak i rozwalać kłódki oraz kratki wentylacyjne, a po odpowiednim ulepszeniu, możemy również ładować skrzynki elektryczne. Ulepszanie broni również odblokowuje nam lepsze ataki, które zadają większe obrażenia. Walka wręcz nie jest obowiązkowa, wręcz czasami robi się niezbyt bezpieczna, no i w tym momencie możemy zdecydować się na ciche eliminowanie przeciwników. Dosyć szybko również odblokowujemy umiejętność, która pozwala nam „usuwać” przeciwników, jednak aby z niej skorzystać musimy zakraść się za przeciwnikiem, co wbrew pozorom nie jest taki trudne, jeśli nie poruszają się w grupach. Nie tylko ten sposób pozwala nam uniknąć zbędnej walki, a także takie usuwanie wrogów regeneruje nasze zdrowie. Walcząc z przeciwnikami możemy porządnie oberwać i by się wyleczyć musimy znaleźć jedzenie rozrzucone w całej grze, nie możemy go zbierać, więc cały czas trzeba się za nim rozglądać. Walczyć tutaj będziemy z przeciwnikami stworzonymi z atramentu, zarówno z tymi bardziej przypominających ludźmi, jak i zupełnie ich nieprzypominających. Nie będę tutaj wymieniał ich rodzajów, ponieważ nie da się ukryć, że różnorodność przeciwników jest tutaj dosyć niewielka. Powoduje to również atak klonów, co niby może być wyjaśnione atramentem, jednak nie wygląda to zbyt dobrze i starcia robią się trochę monotonne. Poza zwykłymi wrogami mamy tutaj również starcia z bossami, których może nie ma zbyt dużo, jednak są bardzo przyjemnie zrealizowane. W niektórych przypadkach mogą być bardziej wymagające, ale też konieczne będzie ruszenie głową. Nie będę ukrywał, że są bardzo przyjemne i stanowią przyjemne urozmaicenie. Poza zwykłymi przeciwnikami oraz bossami jest jeszcze jeden wróg, w formie stalkera. Piszę tutaj oczywiście o atramentowym demonie, który pojawia się również dosyć wcześnie i pojawia się w losowych momentach. Polega to na tym, że podczas eksploracji nagle może pojawić się nam informacja, że demon się zbliża, pojawia się wtedy odpowiedni filtr graficzny, jak i efekty dźwiękowe, a wtedy musimy się jak najszybciej schować. Wygląda to trochę inaczej niż w poprzedniej odsłonie, ponieważ w momencie w którym pojawia się informacja o pojawieniu demona, to musimy się jak najszybciej schować, ponieważ inaczej pojawi się on przy nas i nas zabije, uciekamy przed nim tylko w konkretnych, fabularnych momentach. Jego pojawianie się jest dosyć losowe, więc też ciężko przewidzieć gdzie może się pojawić. Muszę przyznać, że ten sposób podoba mi się nawet bardziej, ponieważ budzi to odpowiednie napięcie, a i wymusza na nas zwracanie uwagi na miejsca w których możemy się schować, jak i konieczność zapamiętywania w których miejscach się znajdują, więc jest to całkiem ciekawy system.

Znajdziek mamy tutaj całą masę, a będziemy tutaj szukali notatek, nagrań audio, książek, jak i przedmiotów wspomnień. Oczywiście do nich w teorii możemy dopisać schematy ulepszeń broni, jak i ulepszenia postaci, czyli ta lista bardziej rośnie. Jak można się domyślić, notatki oraz nagrania audio rozwijają świat gry, dodają trochę do zrozumienia co się działo pomiędzy zaginięciem głównej bohaterki i jej pojawieniem się w tym mrocznym studiu. Przedmioty wspomnień, to dosyć zwykłe przedmioty, które niby mają jakąś historię, ale nie rozwijają fabuły. Typowy rodzaj znajdźki, które zbieramy dla samego zbierania. W przypadku książek, to tutaj zbieranie ich za dużo nam nie tłumaczy, a przynajmniej nie od razu, ponieważ po zebraniu wszystkich otrzymamy dodatkowe zakończenie, które, jak już wspominałem, jest całkiem ciekawe, chociaż trochę komiczne. Nie da się ukryć, że jest ich sporo, nie tylko pod względem ilości rodzajów, a również pod względem ogólnej ilości. Poza osiągnięciami, jak i ewentualnym rozwinięciem świata gry oraz dodatkowym zakończeniu, nie otrzymujemy żadnej nagrody, jednak podczas eksploracji powinniśmy większość znaleźć, a nawet wyszukiwanie ich jest całkiem przyjemne.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jest tutaj trochę inaczej niż w przypadku poprzedniej odsłony, ponieważ część z tych piosenek nie jest podzielona na te zwykłe oraz kreskówkowe, co może być dla niektórych zawodem, jednak wyszło to grze na plus. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio wzmacniane, jak i budowane. Największym właśnie plusem muzyki tutaj jest świetne budowanie napięcia, które wbrew pozorom jest tutaj jednym z ważniejszych elementów straszenia, jak i samego klimatu. Każdy z tych utworów jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie i słucha się, nawet poza grą, co głównie też wynika z tego, że zostają w pamięci na dłużej. Podobnej jakości zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, skrzypiącej podłogi, płynącego tuszu, uderzeń metalu, i inne tego typu dźwięki. Zostały one wykonane w takim miksie realizmu ze stylem kreskówkowym, co może na papierze brzmieć dosyć dziwnie, jednak zaskakująco bardzo dobrze działa. Nie da się ukryć, że ścieżka dźwiękowa stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, stanowi spory plus tej produkcji i jest jednym z tych elementów, który najsilniej wpływa na klimat.

Voice acting nie odstaje w żaden sposób jakością swojego wykonania. Otrzymaliśmy tutaj jedynie angielski dubbing, zupełnie jak w poprzedniej części. Każdy z aktorów głosowych został świetnie dobrany, wiedzą jakie konkretne postacie grają, potrafią oddawać ich emocje, no i dosyć przyjemnie się ich słucha. W pamięci na pewno zapada głos atramentowego demona, chociaż to trochę taki typowy demoniczny głos, jednak bardzo dobrze wykonany. W porównaniu do poprzedniej odsłony, tutaj głos głównej bohaterki w końcu oddaje jakieś emocje i nawet więcej elementów komentuje, więc od razu przyjemniej się jej słucha. Oczywiście dialogów nie ma tutaj aż tak dużo, dzięki temu nie psuje się to odczucie osamotnienia. Tutaj też należy wspomnieć, że tytuł ten nie został przetłumaczony na nasz język, więc pozostają nam angielskie napisy, jednak samo słownictwo nie jest zbyt zaawansowane, więc każdy powinien zrozumieć w pełni historię.

Grafika

Oprawa graficzna jest zaskakująco bardzo ładna, co może na pierwszy rzut oka niektórych zaskoczyć. Wynika to głównie z dosyć ciekawej, lekko kreskówkowej oprawy graficznej. Jest to w zasadzie ten sam styl, który mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej odsłonie, jednak został pod pewnymi względami usprawniony, dzięki czemu jest zdecydowanie ładniejsza. Twórcy tutaj trochę zmieszali ten styl kreskówkowy wraz z odrobiną realizmu. Oczywiście, oprawa graficzna nie jest tutaj realistyczna, jednak dzięki takiemu zmieszaniu, ten kreskówkowy styl, aż tak bardzo nie razi w oczy, chociaż dalej jest obecny. Nie będę ukrywał, że bardzo spodobała mi się ta zmiana, ponieważ sprawiła, że gra od razu jest ładniejsza, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. Lepszej jakości są tekstury, które są wysokiej rozdzielczości, bardzo szczegółowe, jak i nie widać na nich poszarpanych brzegów. Zyskują na nich nie tylko same lokacje, czy widoki w tle, a również modele, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście modele to również w większości kopie, więc zobaczymy tutaj sporo tych samych szafek, biurek, i innych tego typu rzeczy, jednak jakoś szczególnie nie razi to w oczy. Te kopie wynikają głównie z tego, że sporo z tych modeli to miejsca w których możemy się schować, czy też miejsca, które możemy przeszukać. Same modele postaci również stoją na wysokim poziomie, chociaż tych nie ma tutaj aż tak dużo. W przypadku przeciwników, to tutaj z kolei mamy spory atak klonów, tutaj akurat brakuje większej różnorodności. Trzeba jednak przyznać, że modele postaci, jak i przeciwników, wyglądają trochę plastikowo na tle całości, co może Nie można za to narzekać na jakość animacji, ponieważ te są całkiem płynne, dosyć realistyczne i przyjemne dla oka. Opisując oprawę graficzną nie można zapomnieć napisać o tym, że całość jest utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, co wspomaga to poczucie zagrożenia, jak i osamotnienia. W parze z tym idzie bardzo przyjemny system świateł i cieni, co najbardziej rzuca się w korytarzowych lokacjach, chociaż w otwartych również nie odstaje. Nie da się ukryć, że oprawa graficzna stoi tutaj na wysokim poziomie, chociaż ciężko ją porównywać z wysokobudżetowymi produkcjami, tak mimo wszystko jest bardzo ładna, ma swój pozytywny wpływ na klimat, jak i na pewno stanowi jeden z silniejszych plusów tej produkcji.

W przypadku kwestii technicznych nie mam za wiele do napisania. Zdarzały mi się sporadyczne spadki płynności, jednak na szczęście były one dosyć rzadkie i nie aż tak męczące. Za to nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Nie będę ukrywał, że jestem pozytywnie zaskoczony w jakim stanie technicznym jest ten tytuł, zwłaszcza pamiętając w jakim była poprzedniczka. Także można w tę produkcję zagrać bez obaw o problemy natury technicznej.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+ciekawa historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie
+rozgrywka potrafi sprawić przyjemność

Minusy:
-mała różnorodność przeciwników
-drobne spadki płynności
-zagadki mogłyby stawiać jakieś wyzwanie

Bendy and the Dark Revival jest drugą odsłoną produkcji, która niezbyt szczególnie mi się spodobała, chociaż zaciekawiła stylem. Liczne problemy techniczne, jak i niezbyt dobrze poprowadzona historia, poprzedniczki sprawiły, że trochę czekałem zanim podjąłem się zagrania w tę odsłonę. To też powód przez który nie miałem żadnych oczekiwań, wolałem się miło zaskoczyć niż srogo zawieść. Na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłem, zupełnie jakbym grał w produkcję innego studia. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To bardzo dobra produkcja, której brakło niewiele do wyższej oceny, co głównie wynika z drobnych problemów w rozgrywce. Mimo wszystko potrafi zaciekawić, a nawet wystraszyć, więc tutaj można śmiało napisać, że twórcy wzięli doświadczenie z poprzedniej odsłony i udoskonalili wszystko co nie zadziałało. Zdecydowanie tytuł warty polecenia każdemu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Hotline Miami – Recenzja

HM

Hotline Miami jest niewielką niezależną grą przypominającą pierwszą część cyklu Grand Theft Auto. Jest to niezwykle brutalna gra akcji w stylu retro. Wcielamy się w bezimiennego mężczyznę, który przez wiadomości telefoniczne jest zmuszany do dokonywania prawdziwej rzeźni. Jak zatem wypada ta niewielka gra? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Dennaton Games.

Wydana została przez Devolver Digital.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy SteamPlaystation Store, a także w Google Play.

Fabuła

HM fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry umieszcza nas w Miami w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Wcielamy się w bliżej nam nieokreślonego bohatera, który budzi się w tajemniczym mieszkaniu w którym witają go trzy osoby w maskach. Z ich słów nie jesteśmy nic w stanie wywnioskować, ponieważ mówią zagadkami. Od tego czasu nasz bohater dostaje dziwne nagrania telefoniczne. Teoretycznie nie ma w nich nic dziwnego, ponieważ zwykle dotyczą one pracy, czy to kuriera, czy woźnego, chociaż zdarzają się też telefony z informacją o odebraniu jakieś przesyłki, samochodu od mechanika, czy ubrań z pralni. Ogólnie zawsze informują co jest do zrobienia, o której godzinie i w jakim miejscu. I tutaj też kończy się normalność, ponieważ w momencie w którym nasz bohater dociera na miejsce, to zakłada maskę i zaczyna mordować wszystkich przebywających w danym budynku. Po każdej takiej masakrze nasz bohater jeździ do pizzerii, sklepu, baru lub wypożyczalni filmów na VHS. Tutaj może się wydawać, że jest to dosyć prosta fabularnie gierka, która dosyć szybko staje się powtarzalna i nudna. Tylko jedna z tych rzeczy jest prawdziwa, a konkretnie jest ona prosta fabularnie, chociaż też końcówka potrafi namieszać w głowie. Nie mamy tutaj za dużo zwrotów akcji, jakichś większych zaskoczeń, ale nadrabia to motywem i tajemniczością połączoną z zagadkowymi zakończeniami. Przez większość gry mamy tutaj motyw szaleństwa, ponieważ to nie jest tak, że każda z tych misji nie odbija się na psychice naszego bohatera. Po pewnym czasie zaczyna widzieć rzeczy, których nikt normalny nie widzi, a tu możemy zaliczyć chodzące trupy osób, które zabił, czy znikające ciała, a nawet widok ciał swoich przyjaciół. Czym jesteśmy dalej w grze, to tym więcej jest takich scen, aż do pewnego zwrotu akcji, którego tutaj nie chcę przybliżać, aby wam nic nie zaspoilerować, ale po nim następuje zmiana motywu na motyw zemsty. Nie trwa on co prawda długo, ale jest to parę naprawdę mocnych misji. Ogólnie to w tę grę nie gra się dla fabuły, której jest tutaj naprawdę niewiele i jest podawana nam w szczątkach, więc sami musimy dokonywać interpretacji zdarzeń, ale to nie oznacza, że jest słaba i można ją olać, ponieważ to ona właśnie dodaje sensu do oglądanych scen i sprawia, że rozgrywka ma sens, a nie jest bezmyślną sieczką. Wbrew pozorom to właśnie ta historia mnie przyciągnęła do gry i sprawiła, że przeszedłem ją trzykrotnie, dwa razy nawet w jednym ciągu. Jak dla mnie jest to spory plus.

Zakończenie jest dosyć typowe dla gier i filmów akcji, jednak zostało bardzo dobrze zrealizowane. Stanowi bardzo fajny finał naprawdę dobrej gry, chociaż nie rozwiązuje on za dużo tajemnic, co prawda jest niby coś powiedziane, ale jak dokładnie te telefony działały nie zostało wyjaśnione. To pozostawia furtkę na kolejną część wyjaśniającą te rzeczy i taka kontynuacja się już oczywiście pojawiła. Sam zakończenie jest dosyć wymowne, mimo że nasza postać nic nie mówi, to i tak w jakiś sposób jesteśmy w stanie odczytać emocje płynąc z danej sceny. Naprawdę dobre zakończenie historii, które bardzo miło się oglądało.

Samo zakończenie i napisy końcowe nie stanowią końca gry, jak mogłoby się wydawać. Stanowią jedynie finał naszej pierwszej postaci. W czasie naszej rozgrywki stoczyliśmy parę walk z bossami, i jednym z takich bossów jest człowiek nazywany Biker. I to w niego przyjdzie nam się wcielić po napisach końcowych. Dostajemy tylko kilka misji z nim związanych, ale są ciekawe fabularnie. Sama akcja zaczyna się na jakiś czas przed starciem z głównym bohaterem, a kończy jakiś czas po nim. Te rozdziały prawdopodobnie pokazują alternatywną ścieżkę w którym to nasz bohater ginie w starciu z Bikerem i tym sposobem nasz nowy bohater rozwiązuje zagadkę tajemniczych nagrań męczących tych dwóch bohaterów. W przeciwieństwie do naszego bezimiennego, Biker się odzywa i pokazuje swój charakter, a także to jak bardzo jest zdesperowany, aby skończyły się te nagrania. Są to ciekawe rozdziały wprowadzające trochę zmian w rozgrywce, a także rozwijające fabułę. Po zakończeniu jednak pozostawia pewną tajemnicę, a konkretnie, która z historii jest tą właściwą. Nie jesteśmy pewni, które zakończenie jest właściwe, jakby tego było jeszcze mało, to możemy doprowadzić do dwóch zakończeń w historii Bikera. Pierwsze, klasyczne zakończenie, odblokowujemy poprzez zwykłe ukończenie gry. Drugie, alternatywne zakończenie, odblokowujemy dopiero jeśli w czasie gry bezimiennym bohaterem zbierzemy wszystkie literki hasła, które później musimy ułożyć w całe hasło, a następnie w ostatniej misji Bikera użyć na komputerze. To co prawda całkowicie nie zmienia zakończenia, ponieważ scena jest taka sama, ale dialogi się zmieniają odsłaniając trochę ciekawych faktów, które warto poznać. Dosyć ciekawy sposób na pokazanie nowych faktów fabularnych, a także zamieszanie w głowach graczy. Postać Bikera jest ciekawa, a dwa dodatkowe zakończenia są jak najbardziej na plus.

Klimat – Lokacje

HM klimat

Klimat jest również czymś bez czego ta gra nie odniosłaby sukcesu. Mamy tutaj ciekawy miks stylu znanego z pierwszego Grand Theft Auto połączonego ze stylem lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku w Miami, a to podlane naprawdę chorą i jednocześnie świetną ścieżką dźwiękową. Jeśli dodamy do tego jeszcze dosyć szybką rozgrywkę z dosyć sporymi możliwościami, to otrzymujemy naprawdę świetny klimat. Poza tymi wszystkimi rzeczami na klimat pozytywnie wpływa fabuła, a konkretnie ten cały motyw szaleństwa, który powoli ogarnia naszego bohatera. Ta całkiem ciekawa mieszanina sprawia, że otrzymujemy klimat, którego nie mieliśmy nigdy wcześniej, nawet seria Grand Theft Auto stawia bardziej na prostsze klimaty. Zaczynając od fabuły, to ją już opisałem, jednak skupmy się na tym jak wpływa na gracza. Sama gra nie zaczyna się jakoś wyjątkowo, ot wcielamy się w kolejnego zabijakę, który po otrzymaniu tajemniczego nagrania na telefonie jedzie by siać rzeźnię, a po wszystkim zajeżdża do sklepu po piwo lub do pizzerii po pizzę. Niby niczym nie wyróżniająca się gierka, a jeśli do tego dopiszemy, że jest grą indie, to można ją traktować jak przerwę między większymi tytułami, jednak jak już się wkręcimy i przejdziemy parę misji, to przekonujemy się, że to nie jest wcale taka prosta gierka. W momencie w którym zaczynają się dziać nierealne rzeczy w głowie naszego bohatera, to coraz bardziej jesteśmy wchłaniani, a już zupełnie nas wciąga po napisach końcowych, kiedy to dostajemy do dyspozycji nowe rozdziały, które mieszają nam w głowie. Przyznam, że nie spodziewałem się takich zabiegów po tak wyglądającej gierce z tak prostą rozgrywką, ale zostałem mile zaskoczony, wręcz wgnieciony w fotel i chciałem poznać tę grę jak najlepiej, no i z tego powodu przeszedłem ją parokrotnie, nieraz raz za razem. I tak przechodzimy do rozgrywki, która w porównaniu do całej reszty jest bardzo prosta, ale na swój sposób satysfakcjonująca. To co wpływa na jej klimat, to fakt, że możemy ustalać w niej swoje zasady. Zaczynając każdy poziom możemy wybrać maskę, którą chcemy ubrać, najpierw ją wcześnie odblokowując, tym samym możemy dodać sobie jakichś korzyści na start lub w trakcie gry albo także sobie ją utrudnić. Dodatkowo część z broni, zarówno tych, które mają przeciwnicy, jak i tych, które leżą na ziemi, są generowane losowo, więc część z tych podejść może się od siebie różnic, a do tego możemy przechodzić każdy etap w inny sposób, czy to wolniej, skupiając się na cichszych broniach i egzekucjach, czy też szybko eliminując wrogów przy użyciu broni palnej. To niby nic nowego, podobne mechaniki widzieliśmy już w wielu grach, jednak tutaj zostało to świetnie zrealizowane i dopasowane do całości, co na swój pokręcony sposób działa na klimat, dzięki czemu przyjemniej się gra. To wszystko zostało na koniec polane naprawdę świetnie zrealizowaną ścieżką dźwiękową, która miesza w głowie i podkręca pokręcony klimat. To wszystko sprawia, że dostaliśmy naprawdę dobry klimat, który broni się sam i daje naprawdę sporo przyjemności. Klimat jest w tym przypadku jednym z najmocniejszych plusów.

Przyznam szczerze, że po raz pierwszy w grze nie patrzyłem zbyt szczególnie na lokacje, a bardziej na układ pomieszczeń w danej misji, aby jak najlepiej ją rozegrać, jednak to też nie oznacza, że są to brzydkie, czy złe lokacje, ale z drugiej strony też nie są piękne. Lokacje po prostu są. Mamy tutaj jakąś różnorodność, nie można mówić tutaj o tych samych miejscach, jednak są do siebie podobne. Nie wiem co można byłoby tu więcej o nich na pisać. Dużo bardziej zapamiętuje się rozkład pomieszczeń, gdzie znajdują się drzwi, które można wykorzystać przeciwko wrogom, gdzie są otwarte pomieszczenia, a gdzie szyby przez które mogą nas dostrzec. Nie jest to może plus, ale na pewno też nie minus, chociaż można było to lepiej zrealizować.

Grywalność

HM grywalnosc

Rozgrywka jest tutaj sporo prostsza niż fabuła, klimat, czy ścieżka dźwiękowa, ale jest równie przyjemna i bardzo wciągająca. Prostota objawia się już w założeniach samej rozgrywki, ponieważ na starcie musimy odsłuchać wiadomość na sekretarce, wsiąść do auta, wybrać maskę, zabić wszystkich przeciwników, gdy pojawi się napis, że zadanie wykonane, to wsiadamy ponownie do samochodu, jedziemy do sklepu/pizzerii/baru/wypożyczalni, odbywamy krótki dialog, bierzemy pokazaną strzałką rzecz, wsiadamy po raz kolejny do auta i wracamy do domu, i to będziemy powtarzać przez większość gry. To może wydawać się monotonne i nudne, no i pod pewnymi względami jest monotonna, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest nudna. Misje zostały podzielone na pięć rozdziałów po cztery misje każda, czyli w sumie dwadzieścia misji. I może wydawać się, że to dużo, ponieważ pierwsze podejście do gry będzie skutkowało częstymi resetami poziomów ze względu na częste zgony, jednak po ukończeniu gry i poznaniu zasad gry, to kolejne podejście może być już zdecydowanie krótsze. Samemu zajęło mi parę godzin na przejście po raz pierwszy tej gry, jednak drugie, i kolejne, podejście trwało trochę ponad godzinę. Niby nie wygląda to źle, ale czuć, że gra mogłaby być dłuższa. Przechodząc już do samej rozgrywki, którą co prawda pokrótce opisałem, ale warto opisać ją bardziej szczegółowo. Samą akcję obserwujemy z perspektywy „ptaka”, czyli po prostu mamy tutaj widok z góry. Nie widzimy też całej planszy na której się poruszamy, możemy co prawda przybliżyć widok do któreś ze stron, jednak to tez jest ograniczone tym, że na ekranie ciągle musi być nasz bohater. Sam nasz HUD jest dosyć ograniczony. W prawym górnym rogu widzimy ilość punktów zdobytych w danym etapie, a w lewym dolnym rogu widzimy ilość amunicji w broni palnej, którą aktualnie posiadamy. Jak możecie zauważyć, nie mamy tutaj żadnego paska zdrowia, jednak to nie oznacza, że ekran będzie nam się zalewał czerwienią w momencie otrzymania obrażeń. To jest powód przez który prawdopodobnie będziecie często resetować poziom, a to dlatego, że posiadamy tylko jedno życie, co powoduje, że jeden pocisk lub jedno uderzenie jest w stanie nas uśmiercić. Początkowo jest to dosyć irytujące, ponieważ często będziemy ginąc od strzałów przeciwnika, którego nawet nie widzimy. Przyznam się, że to było dla mnie najbardziej irytujące i po paru takich zgonach zwyczajnie wychodziłem z gry, ale nie mijało zwykle więcej niż pięć minut, a wracałem do gry by spróbować jeszcze raz. Nie uważam tego za minus, a za coś co pozwoliło mi się nauczyć mechaniki gry i lepiej przechodzić dane misje. Wspomniałem też o liczbie punktów, to te zdobywamy w ciągu przechodzenia gry, jednak należałoby wyróżnić za co dokładnie je dostajemy, a tego trochę jest. Dostajemy je za zabójstwa, jednak dostajemy tą samą ilość niezależnie od użytej broni, długość kombosów, obalanie i dobijanie przeciwników, a na koniec poziomu gra dodaje nam punkty za szybkość przejścia, ilość kombosów, a także ilość broni z jakich korzystaliśmy. To wszystko jest sumowane, a następnie jest wystawiana nam ocena z których najwyższą jest A+. Sama ocena nie zmienia nic w rozgrywce, nie daje nam za to żadnej nagrody, ale działa motywująco, ponieważ widząc na koniec epizodu ocenę B- czujemy, że zasługujemy na wyższą ocenę i przy najbliższej okazji wracamy do tego poziomu i go powtarzamy. W ten też sposób uczymy się lepiej grać w tę produkcję, co skutkuje lepszymi wynikami, a tym samym frajda z grania rośnie. Niby prosty zabieg, a wpływa na psychikę graczy i to w bardzo pozytywny sposób, który należy pochwalić.

Czas przejść do „mięska” Hotline Miami, czyli walki, przeciwników i uzbrojenia. Samych narzędzi do siania mordu mamy tutaj całkiem sporo, od broni białej przez miotaną, aż po broń palną. Podstawową naszą bronią są pięści, które jedynie przewracają wrogów, których następnie musimy dobić, też można to zrobić pięściami. Poza nimi mamy również bejsbole, rury, kije golfowe, noże, kije do bilardu, cegłówki, butelki, dwururkę, shotguna, karabin maszynowy, i wiele więcej. Wymienione przeze mnie tu bronie to tylko mały wycinek tego co mamy w grze. Każda z nich ma różny zasięg i szybkość użycia. Większość z nich też zabija po jednym uderzeniu/strzale, wyjątkiem jest tutaj między innymi wiertarka, która tylko przewraca wroga i pozwala go dobić. Większość broni białych również się nie niszczy, jednak i tutaj musiał pojawić się wyjątek pod postacią kija do bilarda, który kurczy się z każdym uderzeniem. Broń palna natomiast jest ograniczona pod względem amunicji, ponieważ nie możemy zbierać amunicji, to mamy ograniczoną liczbę strzałów, przykładowo dwururka pozwala nam strzelić tylko dwa razy, a shotgun już sześć razy. Po wykorzystaniu amunicji nie pozostaje nam nic innego jak wyrzucenie broni, ponieważ nic więcej z nią nie będziemy mogli zrobić. Sama opcja wyrzucenia broni jest również mechaniką, która nam może pomóc w starciach z przeciwnikami. Otóż wyrzucona broń co prawda nie może zabić, poza bronią miotaną oraz nożem, ale za to może przewrócić przeciwnika sprawiając, że ten wyrzuci swoją broń. Częstą taktyką jest właśnie wyrzucenie swojej broni we wroga, aby ten się przewrócił, wtedy szybko dobijamy go i zabierajmy jego broń, a następnie kontynuujemy eliminację przeciwników. Ten sposób nie tylko pozwala nam zdobyć nową broń, ale także służy do nabicia większej liczby punktów. Wbrew pozorom w przewracaniu wrogów pomocą służą nam również drzwi, a to dlatego, że jeśli otworzymy drzwi w momencie w którym wróg stoi przy nich, to ten zostaje przewrócony. Może się wydawać to zupełnie niepotrzebną mechaniką, którą nie będziemy świadomie wykorzystywać, jednak w wielu przypadkach jest bardzo pomocna i płynnie łączy się z innymi. Niestety duża liczba broni nie równa się dużej ilości rodzajów przeciwników. Naszym przeciwnikami będą podstawowi gangsterzy, grubsi wrogowie, a także psy. W późniejszych etapach ci wrogowie zostaną zamienieni na policyjne wersje. Każdy z nich ma swoje własne cechy. Zaczynając od podstawowych gangsterów, to są oni naszym podstawowym wrogiem, który dzierży broń białą lub palną, nie może za to nas zaatakować pięściami, więc jeśli go przewrócimy i pozwolimy wstać to podbiegnie do najbliżej jemu broni by ją podnieść, a jeśli nie będzie miał takiej w pobliżu, to będzie się od nas powoli wycofywał. Grubsi wrogowie nie posiadają żadnej broni, dopiero w późniejszych etapach dostają broń palną, ale za to potrafią nas zabić jednym uderzeniem z pięści, są też odporni na broń białą i miotaną, możemy ich zabić poprzez strzał z bliska z dwururki lub shotguna albo wystrzelać sporo pocisków z karabinu lub pozwolić mu się powoli wykrwawić po pierwszym strzale. Początkowo mogą być oni cięższym przeciwnikiem dopóki nie wymyśli się na nich odpowiedniej taktyki. Ostatnim typem przeciwnika są psy, nie są one jakoś szczególnie niezwykłe, jednak wyróżnia je dosyć spora szybkość ruchu jak już nas zobaczą, wtedy najlepiej mieć jakąś broń palną, jednak jeśli mamy broń białą to należy mieć dobre wyczucie ataku, w przypadku używania cięższej broni, lub mieć jakąś ze sporą szybkością ataku. Wrogowie przedstawiani nam są stopniowo, zaczynając od małych ilości, aż po ostatnie etapy, gdzie już zobaczymy różne kombinacje i ilości przeciwników. Niestety w parze z mniejszą ilością rodzajów przeciwników nie idzie ich inteligencja, tutaj niestety wypada to słabo. Zacznijmy od słuchu, bo tutaj jest dosyć dziwna sprawa. Zdarza się tak, że przeciwnicy nie usłyszą naszych wystrzałów dopóki nie padną gdzieś w pobliżu ich, chociażby za ścianą, ale nieraz bywa tak, że po jednym strzale zbiega się do nas połowa, lub cały, poziomu. Próbowałem z tym eksperymentować, sprawdzać na jakieś zasadzie to działa, jednak za każdym razem działało to inaczej, więc ciężko stwierdzić. Drugim problemem są problemy ze wzrokiem, otóż nie raz wrogowie nas nie zauważą jak stoimy w drzwiach, otwartych oczywiście, patrząc sobie prosto w oczy, a wystarczy, że przekroczymy próg, aby zaczęli nas ścigać, chociaż tu też zwykle zatrzymują się w drzwiach i zaczynają rozglądać, a dosyć rzadko wtedy zdarza im się nas zauważyć, jeśli stoimy przy ścianie. Już pominę takie rzeczy jak to, że potrafią się sami znokautować drzwiami, czy psy kręcące się w kółko, bo to bardziej śmieszy niż irytuje, jednak te wszystkie problemy sprawiają, że rozgrywka jest stosunkowo prosta, nawet jeśli musimy się na początku nauczyć mechanik. Po paru misjach zwykle zdarza nam się walka z bossem, nie mamy ich tutaj dużo, jednak każda jest na swój sposób ciekawa. Też ciekawe jest to, że te starcia nie polegają na bezmyślnym strzelaniu, czy atakowaniu wręcz, a bardziej na znalezieniu sposobu na nich, za wyjątkiem pierwszego starcia w którym gra wręcz nam pokazuje czego mamy użyć by pokonać tego konkretnego bossa. Mimo wszystko każde starcie zapada w pamięci i bardzo miło się je wspomina. Osobiście najlepiej wspominam drugiego bossa, którego tutaj nie wymienię, aby uniknąć spojlerów, ale była to jednocześnie najbardziej irytująca i satysfakcjonująca walka w całej grze. Warto byłoby też napisać parę słów o konstrukcji poziomów. Prawdopodobnie pierwszy poziom jest jedynym poziomem w którym musimy oczyścić tylko parter z wrogów. Większość poziomów składa się z parteru i piętra lub więcej. W momencie w którym zabijemy wszystkich z danego piętra, to pokaże nam się informacja, że to piętro jest już „czyste”, a także pojawi się strzałka pokazująca nam drogę do następnego piętra. Dopiero jak dotrzemy na ostatnie piętro i je oczyścimy to pokaże nam się informacja, że poziom jest „czysty” i możemy wrócić do samochodu. Warto też zapamiętać, że gra zapisuje się co piętro i ginąc zaczynamy od początku danego piętra, czyli jeśli zginiemy na parterze to zaczynamy od początku tego parteru, a jeśli zginiemy na drugim piętrze to resetuje nam całe to piętro, natomiast jeśli zdecydujemy się wyjść do menu głównego w trakcie przechodzenie jakiegoś wyższego piętra, to niestety będziemy musieli zaczynać cały poziom od początku. Te poziomy też nie są cały czas tak monotonne, ponieważ zdarzy się nam, że w trakcie przechodzenia ostatniego piętra rozpocznie się nalot policyjny i będziemy musieli szybko opuścić budynek nie dając się zabić. To tylko jeden taki przykład, ale twórcy przygotowali parę niespodzianek. W tej recenzji też wspomniałem o maskach z których wybieramy jedną przed rozpoczęciem misji. Na początku gry mamy dostępną tylko jedną maskę, która nie daje nam żadnych bonusów. Kolejne zdobywamy kończąc misje, niektóre możemy znaleźć w trakcie przechodzenia misji, a niektóre za jakieś specjalne zadania, jak odblokowanie alternatywnego zakończenia. Maski mogą nam ułatwić rozgrywkę, ponieważ mogą nam dać bonusy w stylu zaczęcia misji z nożem lub bronią palną, mniejszą szansą na wykrycie przez wroga, czy sprawiają, że uderzenie drzwiami zabija wroga, jednak mamy też takie maski dzięki którym możemy sobie wręcz utrudnić rozgrywkę, jak odwrócenie sterowania, czy zaciemnienie ekranu. Mamy wśród tych masek też takie, które sprawiają, że w danej misji pojawia się więcej broni białej, a nawet takie, które sprawiają, że zabijamy jednym uderzeniem pięści, nawet grubszych przeciwników, ale za to nie możemy korzystać z żadnej z broni. W sumie możemy odblokować dwadzieścia sześć masek, czyli dosyć sporo, a dzięki nim możemy modyfikować swoją rozgrywkę tak, aby pasowała do naszego stylu gry, a nawet pozwala nam się trochę pobawić i sprawdzić nasze umiejętności. Ogólnie rozgrywka stoi na naprawdę wysokim poziomie, a stałaby wyżej, gdyby została poprawiona inteligencja przeciwników.

Rolę znajdziek pełnią tutaj literki, które znajdziemy na pierwszych szesnastu poziomach. Później te literki musimy ułożyć w hasło i w ostatnim poziomie drugiej postaci wykorzystać je na komputerze. Dzięki temu zabiegowi odblokowujemy dodatkowe, alternatywne zakończenie i niektóre wątki dostaną lepsze wyjaśnienie. Jest to ciekawa forma znajdźki, która od razu nie przychodzi nam do głowy, a odblokowana za to nagroda jest naprawdę tego warta. Samo szukanie ich za to może być trochę problematyczne, ponieważ nie pokazują nam się one jako literki na planszy, a jako mały, świecący na fioletowo punkt. Mimo wszystko warto ich poszukać i jak najbardziej stanowi to plus gry.

Ścieżka dźwiękowa

HM muzyka

O ścieżce dźwiękowej już się parokrotnie wypowiadałem, a zwłaszcza o utworach muzycznych, więc też możecie się domyślić jakie jest moje zdanie o tym aspekcie gry. Przyznam się szczerze, że całą ścieżkę dźwiękową jeszcze na długo przed pierwszym zagraniem w grę i się w niej zakochałem, bo była taka trochę psychodeliczna. W zasadzie to przypominała mi trochę płytę The Dark Side of the Moon zespołu Pink Floyd, więc prawdopodobnie to też było czynnikiem, który sprawił, że tak bardzo go polubiłem. Długo nie zagrałem w grę, ponieważ bałem się, że rozgrywka może mi zepsuć wrażenia z niego, jednak były to zbędne obawy, ponieważ rozgrywka bardzo dobrze łączy się z fabułą i ścieżką dźwiękową. Początkowo muzyka jest w miarę spokojna, zrobiona dalej w tym samym stylu, ale nie odczuwa jej tak silnie gracz, dopiero wraz z postępami w fabule, oddawaniu się bohatera w ramiona szaleństwa, muzyka coraz bardziej psychodeliczna i oddziałująca na graczu. Działa to bardzo pozytywnie na klimat i powoduje, że gracz się wciąga w grę, nawet jeśli jest to zwykły indyk. I to też nie jest tak, że cały czas gra nam w kółko muzyka, bo tak też może wydawać się z mojego opisu. Każdy z utworów został odpowiednio dopasowany. Podczas samej akcji muzyka jest odpowiednio głośniejsza i stosunkowo szybsza, jednak w momentach w których kończymy piętro, czy nawet cały poziom, to muzyka odpowiednio zwalnia i robi się cichsza. Podobnie wygląda to w momentach w których znajdujemy się w swoim mieszkaniu, czy innym miejscu niepowiązanym z zabójstwami, tam muzyka jest również inna, spokojniejsza, ale dalej wszystko jest utrzymane w jednym stylu. To jest klasyczny zabieg, który można usłyszeć w wielu grach, jednak tutaj ładnie się to łączy właśnie z motywem szaleństwa, i to bardzo dobrze wyszło. Z dźwiękami otoczenia jest trochę słabiej, ale nie ze względu na jakość, a ilość. Usłyszymy tutaj dźwięk otwieranych drzwi, rozbijanej szyby, szczekanie i warczenie psów, wystrzały z broni, czy uderzenia we wrogów z broni białej. Nie ma tego wiele, ale to wcale nie jest błąd, nie osłabia odbioru gry. To co usłyszymy w tle jest zupełnie wystarczające do komfortowej rozgrywki, a to głównie dlatego, że rozgrywka jest szybka, a także widok z góry sprawia, że nie potrzebujemy słyszeć przykładowo kroków przeciwników. Podsumowując, to ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie i stanowi jeden z największych plusów tej produkcji.

Tytuł ten nie posiada dialogów głosowych, jedynie tekstowe, więc też nie ma tutaj voice actingu, który można byłoby zrecenzować i ocenić.

Grafika

HM grafika

Grafika jest tutaj elementem, który faktycznie może odrzucać od gry wielu graczy, a to jest błąd, bo graficznie może jest tutaj ubogo, ale gra nadrabia w innych aspektach. Mi osobiście nie przeszkadza taka grafika, wręcz nawet uważam, że została odpowiednio dopasowana do rozgrywki i jestem pewny, że nie bawiłbym się równie dobrze, gdyby twórcy zaserwowali nam grę 3D z widokiem zza pleców w grafice niczym w God of War. Stylistyka gry retro w styli 16-bitowych gier, czy nawet pierwszej części serii Grand Theft Auto, a do tego sama akcja umiejscowiona jest w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, więc też kolorystyka jest odpowiednio dopasowana, a to wszystko połączone sprawia naprawdę dobre wrażenie. Zresztą, nawet jeśli nie podoba wam się taka stylistyka, stawiacie na bardziej realny styl graficzny, lub po prostu na jak najlepszą jakość, to mam dla was dobrą wiadomość, jak zaczniecie już grać, wkręcicie się w rozgrywkę, to nagle grafika przestanie mieć znaczenie i docenicie widok z lotu ptaka. Do samej jakości grafiki nie mam do czego się przyczepić, jest wykonana naprawdę dobrze. Mamy tutaj też parę modeli, zwykle mebli, z którymi nie możemy wchodzić w interakcje dopóki gra nam tego nie każe. Same modele postaci to po prostu klony trzech modeli, czyli po prostu przeciwników. Jedyne różniące się modele to dwóch bohaterów oraz bossów, chociaż i tak nie jesteśmy w stanie dokładnie się przyjrzeć każdemu z nich, a natłok akcji sprawia, że ten atak klonów gdzieś się rozmywa w tle. Za to na uwagę zasługują animacje, które są dokładne i bardzo płynne. Używanie broni, atakowanie pięściami, czy nawet rzucanie jest naprawdę ładne, ale w pełni jakość animacji zobaczymy dopiero jak zdecydujemy się wykonać egzekucję na przewróconym przeciwniku. Są naprawdę bardzo ładnie wykonane, że aż starałem się je wykonać każdą z dostępnych w grze broni i wcale tego nie żałuję. Grafika jest tutaj kolejnym elementem gry, który stanowi plus i podnosi finalną ocenę. Naprawdę warto się przełamać i dać tej grze szansę.

Ze strony technicznej nie mam za dużo do zarzucenia. Nie doświadczyłem żadnych bugów, które utrudniłyby lub uniemożliwiły rozgrywkę, gra cały czas była płynna, i też ani razu nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Jedynym moim zarzutem jest inteligencja przeciwników oraz kręcące się w miejscu psy, jednak nie jest to nic poważnego.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+ciekawa i tajemnicza fabuła
+szaleńczy klimat
+zakończenia w tym alternatywne
+niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+wciągająca rozgrywka
+śliczny styl graficzny

Minusy:

-odrobinę za krótka
-inteligencja przeciwników
-po czasie robi się za prosta

Hotline Miami to gra którą miałem na celowniku już od bardzo dawna, a to za sprawą niesamowitej ścieżki dźwiękowej, jednak dopiero niedawno przełamałem się i zagrałem, czego wcale nie żałuję. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 8/10. To kawał naprawdę porządnej gry, co prawda nie idealnej, posiada swoje błędy, jednak dająca naprawdę sporo frajdy i sporo możliwości na podejście do misji. Mogę ją polecić każdemu fanowi szybkich gier, a także tym, którzy lubią jak fabuła sprowadza szaleństwo.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Pocket Mortys – Recenzja

pocket mortys

Pocket Mortys to gra na telefony z systemem Android i iOS, inspirowany serialem Rick and Morty, jednocześnie będący parodią gier z serii Pokemon. Rick and Morty jest serialem animowanym, który rozpoczął swoją emisję w 2013 roku szybko zdobywając popularność. Czy gra na podstawie komediowego serialu jednocześnie będąca parodią innej serii gier może być dobra? Przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio [Adult Swim] Games.

Można ją za darmo pobrać z Google Play lub App Store.

Ukończyłem ją na telefonie LG G4c z systemem Android 5.0.2.

Fabuła

pocket mortys fabuła

Na wstępie trzeba byłoby opisać o czym dokładnie jest serial Rick and Morty. Opowiada on o dziadku Ricku i jego wnuku Mortym, a dokładnie o ich przygodach w kosmosie oraz czasoprzestrzeni. Jest udaną komedią z momentami poważnej fabuły. W odcinkach zdarza się parodiować lub naśmiewać z innych seriali czy gier, tutaj należałoby zaznaczyć, że początkowo serial ten miał być parodią filmu Powrót do Przeszłości. Przykład South Parku pokazał, że nie łatwo jest zrobić grę, która byłaby ciekawa i jednocześnie udało się przenieść humor, jednak Stick of Truth udowodnił, że jest to możliwe. Tak jak wspominałem na początku Pocket Mortys jest parodią serii Pokemon. Naszą przygodę rozpoczynamy w garażu w którym to Morty pomaga Rickowi w stworzeniu jego nowego urządzenia, które nazwał MortyPad, który ma zbierać dane o napotkanych Mortych z innych czasoprzestrzeni. W tym też momencie otwiera się portal przez który przechodzi Tajemniczy Rick z innej czasoprzestrzeni i chce porwać naszego Morty’ego przez co dochodzi do naszej pierwszej walki. Pokonujemy przeciwnika i wyruszamy za nim w drogę i dowiadujemy się, że niektórzy z Mortych odzielili się od Ricków i teraz są zagubieni jak zwierzęta, jest to swoisty samouczek. Po jego ukończeniu trafiamy do Konsylium Ricków gdzie zebrała się spora ilość Ricków z różnych czasoprzestrzeni, tak od Rady Ricków dowiadujemy się, że rozpoczęła się gra w pojedynki Mortych. Odebrali nam nasz portal gun i poinformowali, że odzyskamy go dopiero jak pokonamy każdego członka rady w pojedynku, jednak, aby mieć możliwość pojedynkowania się z danym członkiem rady musimy zebrać odpowiednią ilość odznak, które zyskujemy po pokonaniu innych Ricków w różnych czasoprzestrzeniach. Po drodze oczywiście możemy łapać nowych Mortych, a także wykonać parę zadań pobocznych, które również odblokowują się po zebraniu odpowiedniej ilości odznak. Nie są one trudne, polegają one na dostarczeniu jakiegoś przedmiotu danej osobie, który możemy zdobyć lub sami wytworzyć.

Samo zakończenie jest przewidywalne i na tyle krótkie, abym nie mógł za dużo o nim napisać, aby nie zaspoilerować niczego. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że gra nie kończy się po zakończeniu, możemy grać dalej i łapać brakujących Mortych lub zająć się graniem w Morty Games o którym będzie w dalszej części.

Klimat – Lokacje

pocket mortys lokacje

O klimacie ciężko się wypowiadać w grze mobilnej, ponieważ nie czuć go tutaj tak bardzo jak w grach komputerowych czy konsolowych, gdzie imersja jest większa, jednak i w takich produkcjach jest odczuwalny. Nie ma tutaj takiego typowego klimatu gier, a bardziej taki serialowy, ponieważ tutaj na niego składają się głównie nawiązania do telewizyjnej produkcji. Wcielamy się w Ricka, który podczas przemierzania mapy potrafi odezwać się do Morty’ego, czy zarzucić jakimś swoim hasełkiem, dlatego podczas grania nie raz usłyszałem „Graaaass.. Tastes bad!”, czy po przegraniu zanim Rick zemdleje i przyleci po niego Birdperson ostatnimi słowami jakie wypowiada jest „Wubba Lubba Dub Dub”. Postacie jakie spotykamy, kosmici, Rickowie, Mortowie, w większym lub mniejszym stopniu poznaliśmy w serialu, a także przedmioty, które możemy wytworzyć czy używać, przykładowo możemy użyć Mr. Meeseeks box do jednorazowego pokonania jednego z Mortych przeciwnika, czy także wytworzyć Gwendolyn Doll, które jest wykorzystywane do ukończenia zadania, a w serialu sprawiło, że Morty zyskał syna. To są niby tylko takie małe szczegóły w grach, ale odkrywanie ich sprawiło mi radość, ponieważ dostałem grę na bazie serialu, który polubiłem i mogłem używać przedmiotów, które poznałem w telewizyjnym odpowiedniku. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to słabe wykorzystanie potencjału serialu. Serial był pełny zabawnych odniesień, sytuacji, czy tekstów, a grze niestety ani razu nie udało się mnie rozśmieszyć, chociaż można powiedzieć, że gra nawet tego nie próbowała.

Lokacji nie ma tutaj za dużo, sporo z nich zostało zrobionych tak samo, jedynie ze zmienioną kolorystyką. Podstawową lokacją do której będziemy najczęściej wracać jest Konsylium Ricków gdzie mieści się portal prowadzący do innych czasoprzestrzeni lub planet, sklep w którym zaopatrujemy się w przedmioty potrzebne do przetrwania Mortych, miejsce leczenia naszych wnuków, schronisko dla tych, których nie możemy mieć w drużynie, Morty Games, a także budynek rady. W tej lokacji wykonujemy również zadania poboczne. Z innymi trenerami walczymy w innych czasoprzestrzeniach i planetach, które, tak jak już wspominałem, zostały zrobione na jedno kopyto. Będziemy się przemieszczać po bardziej otwartych terenach, jak i tych w budynkach. Losowość polega na wylosowaniu mapki na którą trafiamy, rozmieszczeniu przeciwników, przedmiotów, a także Mortych, których posiadają trenerzy, a także tych wolnych. Mimo, że takie zabiegi nie są zbyt lubiane w grach, to tutaj nie zwraca się za bardzo na to uwagi.

Grywalność

pocket mortys grywalność

Po raz kolejny muszę wspomnieć, że jest to parodia serii Pokemon, więc gracze, którzy mieli styczność z tą serią już wiedzą na czym polega cały gameplay. Całą tę grę można streścić w paru punktach: wyruszamy przez portal, walczymy z trenerami, zdobywamy odznakę, wracamy by wyleczyć Mortych, powtarzamy te czynności dopóki nie zdobędziemy wystarczającej liczby odznak, a jak już je zdobędziemy to idziemy walczyć z członkiem rady, jeśli go nie potrafimy pokonać to wykonujemy jedno lub dwa dodatkowe okrążenia, aby nabić poziom Morty’ego, pokonujemy Ricka, leczymy naszych wnuków i powtarzamy tę czynność, aż do ukończenia gry. Trzeba to przyznać, jest bardzo monotonna, jednak naprawdę potrafi wciągnąć, dodatkowo nie powinno się jej traktować jako takiej pełnoprawnej gry w którą siedzi i się gra godzinami, a taką w którą się gra czekając w poczekalni, czy siedząc w toalecie. Gameplay mają nam troszkę urozmaicić zadania poboczne, które jak już wspomniałem są w tym samym stylu robione, zdobywamy czy tworzymy jakiś przedmiot, oddajemy go zleceniodawcy i w nagrodę otrzymujemy jeden lub kilka przedmiotów. Co do tworzenia przedmiotów to służą do tego specjalne maszynki w których możemy połączyć maksymalnie trzy przedmioty, jednak bez poradnika z internetu ciężko jest wytworzyć przedmiot, który chcemy, bez niego błądzimy trochę, na całe szczęście po udanym wytworzeniu przedmiotu receptura zapisuje się w pamięci, dzięki czemu nie musimy wybierać przedmiotów, a klikamy na recepturę i dany przedmiot nam się wytworzy, oczywiście jeśli mamy potrzebne składniki. Składników niestety nie jesteśmy w stanie kupić, je akurat możemy zdobywać na mapkach. Na nich twórcy również postanowili coś zrobić, aby trochę rozbudować gameplay. Po wejściu do danego świata w lewym górnym rogu pojawiają się nam trzy ikonki: pudełka, chmurki z wykrzyknikiem i odznaki. Ikonka pudełka oznacza, że na mapie znajduje się paczka w której znajdują się schmecklesy, które również są zaczerpnięte z serialu i stanowią walutę w grze, losowy przedmiot leczniczy oraz jeden losowy składnik. Chmurka z wykrzyknikiem nam się zaliczy dopiero jeśli pokonamy wszystkich trenerów na mapie, a ikona odznaki zostanie zaliczona, jak pokonamy Ricka. Ukończenie tych wszystkich celów nic właściwie nam nie daje poza satysfakcją, że wyczyściliśmy całą mapkę. Kolejnym urozmaiceniem gameplay’u jest miejsce w konsylium Ricków, które nazywa się Morty Games, jednak początkowo jest zablokowane, aby je odblokować należy najpierw pokonać dwóch członków rady. Do samego grania nie jest wymagane połączenie z internetem, jednak do wzięcia udziały w tych grach jest wymagane, jak i do zainwestowania pieniędzy na parę godzin. W tym miejscu mamy możliwość zagrania w pięć gier opierających się o postacie znane z serialu, przykładowo pierwsza gra nazywa się Show Me What You’ve Got, fani serialu powinni zrozumieć, że chodzi o gigantyczną głowę. Każda gra dzieli się na trzy etapy, wyjątkiem jest ostatnia, która dzieli się na cztery, aby przejść do następnej gry musimy wpierw ukończyć wszystkie etapy z poprzedniej, a po ukończeniu jednego etapu musimy odczekać 24 godziny, aby wziąć udział w następnej. Za ukończenie etapu dostajemy, poza pieniędzmi, parę losowych przedmiotów, a za ukończenie całej trofeum oraz token, który umożliwia odebranie rzadkiego Morty’ego. W tych grach nie możemy używać własnych Mortych, a musimy ich wybrać z podanej listy pamiętając, że mamy limit punktów, które służą do ograniczenia ilości naszych towarzyszy, należy pamiętać, że za punkty możemy również wziąć przedmioty lecznicze, ponieważ inaczej nie możemy ich uleczyć i musimy z nimi przetrwać przez trzy, góra cztery rundy. Wbrew pozorom jest to miła odskocznia od wędrowania po światach. Dodatkowym i fajnym motywem jest, że między walkami możemy zobaczyć znanego nam z serialu pana Kupkazpupki w roli komentatora.

Teraz należałoby wspomnieć o samych Mortych, ponieważ to oni biorą udział w walkach, a tych mamy naprawdę sporo, ponieważ niecałe dwieście. W całej grze spotykamy cztery typy Mortych, pierwszym i naszym podstawowym typem jest typ normalny, poza tym możemy spotkać kamień, nożyczki i papier. Od razu może przyjść do głowa wszystkim znana gra w papier-kamień-nożyce i w sumie słusznie, ponieważ przykładowo typ kamienny posiada ataki, które mocniej biją typ nożyczek, ale obrywają mocniej od typu papierowego, jedynie typ normalny jest nie jest wrażliwy na żaden inny typ, a także nie posiada żadnego ataku, który mocniej by ranił inne typy. Nowych Mortych możemy pozyskać poprzez przechodzenie gier w Morty Games, ale również możemy ich łapać przy pomocy Morty Manipulator Chip, który możemy kupić lub wytworzyć. W porównaniu do Pokemonów, to tutaj Mortowie nie wyskakują na nas i nie atakują, jak wiemy są to tchórzliwe i słabe istoty, które uciekają, gdy się zbliżymy, wtedy musimy poczekać, aż się zmęczą, podchodzimy i rozpoczynamy walkę, zbijamy mu życie do minimum i używamy urządzenia, które mruga na czerwono, gdy uda nam się złapać to świeci się na zielono, a gdy nie, to wybucha. W swojej drużynie możemy mieć tylko pięciu Mortych, którzy poruszają się za nami gęsiego, a ci, którzy się nie mieszczą zostają przeniesieni do centrum Day Care w którym możemy im się przyjrzeć i zamienić miejscami ich z członkami drużyny, dodatkowo jeśli złapiemy dwóch takich samych Mortych, to w tym właśnie centrum możemy ich połączyć tworząc ich silniejszą ewolucję ze zwiększonym poziomem, jedynie wyjątkiem są Mortowie, którzy są już w ostatnim stadium ewolucji lub nie mają jej wcale, ich nie możemy łączyć. Dodatkowym sposobem zyskania dodatkowych sojuszników jest kupowanie biletów Blitz and Chipz i używanie ich na specjalnej maszynie z której zyskujemy parę losowych przedmiotów i jednego Morty’ego, którego poziom jest średnią z naszych posiadanych Mortych. Kupony te możemy kupić za realne pieniądze lub zdobywać przez pokonywanie członków rady, wykonanie jednego zadania, czy przez udział w grach. Nie jest konieczne ich używanie, a jak już je kupicie to nie liczcie, że da wam to jakąś przewagę, ponieważ jeśli w swojej drużynie macie najwyższy dziesiąty poziom, to nie macie szans na trafienie trzydziestego poziomu. Informacje o wszystkich napotkanych i złapanych Mortych mamy w MortyPadzie, które jest również menu gry. Mamy w nim kilka opcji, możemy obejrzeć naszą drużynę, ich statystyki, czy użyć jakiegoś przedmiotu, przejrzeć posiadane przedmioty, zobaczyć listę napotkanych Mortych dzięki opcji Morty Deck, zobaczyć aktywne i ukończone zadania poboczne, obejrzeć odznaki i trofea, a także skorzystać ze sklepu. Co do samego sklepu, to właśnie możemy z niego skorzystać, gdy jesteśmy w konsylium, a także poprzez MortyPad, gdy jesteśmy w innej lokacji, należałoby zaznaczyć, że wraz z postępem gry sprzedawca Rick oferuje nam coraz to nowsze przedmioty. W nim również możemy zmienić sterowanego przez nas Ricka na zupełnie innego, jednak tylko za część wyglądów możemy zapłacić walutą zdobywaną w grze, do większości wymagane jest już kupienie kuponów.

Jednak ta gra opiera się na walkach, więc przejdźmy do nich. Nie są one zbyt skomplikowane i nie odstają od parodiowanej serii. Tak jak wspominałem, możemy mieć w swojej drużynie tylko pięciu Mortych, to samo tyczy się innych trenerów. Podczas walki mamy cztery opcje, pierwszą z nich jest atak, który odsłania nam cztery ataki, a rodzajów jest cztery, w przypadku normalnego typu trzy, jest to uderzenie związane z typem, uderzenie zwykłe, debuff dla przeciwnika i buff na siebie, każdy atak posiada określoną liczbę użyć, którą można odnowić przy użyciu odpowiedniego przedmiotu lub w centrum leczenia. Kolejną opcją jest przedmiot, który pozwala nam użyć raz na turę jednego przedmiotu, może to być przedmiot leczniczy, Mr. Meeseeks Box lub Morty Manipulator Chip, nie działa podczas walki z trenerem. Trzecią opcją jest zamiana, raz na turę możemy zmienić aktualnie walczącego Morty’ego na innego z naszej drużyny. Ostatnią opcją jest ucieczka, która jest niedostępna podczas walki z trenerem, jedynie przy dzikich Mortych, chociaż tej opcji przez całą grę nie użyłem ani razu. Podczas walk ważne są cztery statystyki: zdrowie, atak, obrona i szybkość. Pierwszych trzech nie trzeba opisywać za to o szybkości warto coś wspomnieć. Jest to statystyka, która decyduje, który Morty pierwszy zaatakuje, nasz czy przeciwnika, ten, który ma ją większą zawsze jest pierwszy, wyjątkiem jest tutaj używanie przedmiotów i zamiana Morty’ego, to zawsze jest pierwsze niezależnie od statystyki.

Ścieżka dźwiękowa

pocket mortys muzyka

Ścieżka dźwiękowa w grach mobilnych liczy się zdecydowanie najmniej, ponieważ zwykle ją wyciszamy, bo rzadko kiedy gramy w domu, jednak też należałoby ją opisać. Co prawda nie mogę o niej napisać za dużo, ponieważ to nic specjalnego. W każdym budynku muzyka jest inna, a na terenach ciągle się powtarza parę kawałków, tylko jeden zapadł mi w pamięć, ponieważ była to zmodyfikowana wersja muzyki z openingu serialu. Muzyka nie jest minusem, ale też nie jest plusem, po prostu jest, nie wpływa na klimat, ale też nie drażni. Po około dwóch godzinach gry usłyszałem już wszystko co miała gra do zaoferowania i zwyczajnie wyciszałem dźwięk oraz odpalałem jakiś film na YouTube lub własną muzykę. Voice acting nie jest popularny w grach mobilnych, dlatego nigdy nie ma go za wiele, tutaj jest podobnie. Nie wszystkie kwestie są zdubbingowane, właściwie rozmowy pomiędzy jakimiś postaciami dalej odbywają się tylko poprzez napisy, kwestie faktycznie mówione toczą się w zapowiedzi walki, jak i w czasie samej walki, a także, jak już pisałem, podczas poruszania się po mapce. Jedynymi głosami jakie usłyszymy to głosy Ricka i Morty’ego, no i czasami warczenie kosmitów. Fajnie jest usłyszeć znane i lubiane głosy, jednak gdy się powtarzają to potrafią zirytować. Jeśli gracie po pół godziny na dzień lub dwie-trzy mapki na jednego dnia, to może was tak to nie wymęczy, jednak przy dłuższym posiedzeniu miałem trochę dość ich głosów.

Grafika

pocket mortys grafika

Graficznie Pocket Mortys nie odstaje od serii Pokemon. Mamy ten sam styl graficzny zarówno w lokacjach, jak i podczas walk. Fani kieszonkowych potworów mogą poczuć się jakby nigdy nie opuścili swojej ulubionej serii, a osoby, które nigdy nie miały przyjemności zagrać mogą poczuć się jakby grali w kolejną odsłonę. Najbardziej podoba mi się to, że pomimo w miarę ujednoliconej kolorystyki niektórych lokacji to nic się nie zlewa, możemy rozpoznać co jest trawą, a co tylko krzaczkiem. Podobnie jest z modelami postaci, pomimo ogromnej ilości Mortych to idzie ich rozróżnić, nawet jeśli różnice nie są duże między naszym podstawowym Mortym, a jakąś odmianą z innej rzeczywistości, to i tak idzie ich rozróżnić po szczegółach. Jak dochodzi  do rozmowy czy przygotowania do walki to postacie mamy powiększone i widać już, że wszystkie zostały zrobione w stylu serialu co również jest pozytywne. Jeśli już wspomniałem o Mortych, a także wcześniej o ich ilości, to należałoby wspomnieć, że każdy został naprawdę porządnie stworzony, a mamy od takich naprawdę prostych Mortych, jak Red Shirt Morty, czy Spoon Morty, aż po bardziej skomplikowanych, jak Mortydrangea, czy Reverse Mermaid Morty. Każdy z nich wygląda naprawdę ładnie i nawet oryginalnie.

Od strony technicznej jest dobrze dopóki się nie uruchomi internetu. Nie raz gra tworzyła mi nowe zapisy z dnia poprzedniego lub godziny wcześniej, i musiałem wybrać odpowiedni, aby go nie stracić, a także gra potrafiła się wyłączyć podczas wchodzenia lub wychodzenia z budynków. To tylko podczas uruchomionego internetu, gdy ten był wyłączony gra chodziła bez zarzutu, tylko właśnie nie mogłem brać udziału w Morty Games i inwestować pieniędzy. Moje przypadki dało się jeszcze przeżyć, ponieważ w internecie wyczytałem, że niektórzy mieli problem z usuwającymi się zapisami gry. Przechodząc tym sposobem do animacji, to do poruszania się po mapie nie mam żadnych zastrzeżeń, tutaj trudno było, aby coś zepsuć, ale podczas walki jest nie za ciekawie. Mówię tutaj o animacjach ataków podczas walk. Każdy wygląda tak samo, nie ważne co zastosujemy czy rush, czy crush lub dig, wszystko wygląda tak samo, jakby uderzenie z bicza. I w pewien sposób sprawia to, że aż nie chce się odkrywać nowych ataków postaci, bo i tak wiadomo jak będzie wyglądał.

PODSUMOWANIE

Plusy

+Rick and Morty!
+Sporo odniesień do serialu
+Wiele rodzajów Mortych
+Wciągająca…

Minusy

-…Ale jednak monotonna
-Problemy techniczne
-Marne animacje ataków
-Ubogi gameplay
-Niewykorzystany potencjał

Bardzo się ucieszyłem, gdy na steamie zauważyłem, że wyszła pierwsza gra inspirowana serialem Rick and Morty, jak również bardzo zasmuciłem, że jest to gra na VR, a jak wiadomo nie jest to tani sprzęt, dlatego przeglądając internet w poszukiwaniu jakichś mniejszych gierek trafiłem na tą mobilną produkcję, której muszę wystawić ocenę 7+/10. Mała, wciągająca gierka z paroma wadami, która skutecznie potrafi pożreć czas i sprawić przyjemność dla fana serialu. Jako, że jest darmowa to polecam każdemu w nią zagrać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , ,