Tag Archives: Zero

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest piątą odsłoną cenionej serii gier survival horrorów. Omawiany tytuł stanowi remaster wydanego w 2014 roku tytuły, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo WiiU. Tym razem wcielając się w nowe postacie przyjdzie nam zbadać sekrety góry Hikayama, która przyciąga ku sobie osoby idące drogą śmierci. Jak zatem prezentuje się ta odsłona na tle serii? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana i wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielając się w Miu Hinasaki budzimy się w dziwnym, zalanym pomieszczeniu, które na dodatek pełne jest duchów, więc bohaterka zmuszona jest do ucieczki. Nie pamięta w jaki sposób się tam znalazła, jednak pamięta, że szukała swojej zaginionej matki. Niestety nie wszystko wyszło tak jak powinno i sama Miu została uznana za zaginioną. Po tych wydarzeniach przyjdzie nam się wcielić w Yuri Kozukate, pracownicę sklepu z antykami, która wybrała się do opuszczonego i zniszczonego hotelu razem ze swoją szefową oraz nauczycielką, Hisoką Kurosawa, aby odnaleźć zlecony przedmiot, jak i sprawdzić, czy Yuri posiada nadprzyrodzoną zdolność, zwaną Shadow Reading, która pozwala zobaczyć drogę zaginionej osoby. Jak można się domyślić, posiada ona tą umiejętność, dzięki której udało się jej znaleźć poszukiwany przedmiot, który okazał się albumem ze zdjęciami. Zleceniodawcą okazuje się Ren Hojo, który potrzebował tych zdjęć do swojej nowej powieści, jednak po zobaczeniu pewnego zdjęcia sam postanowił zbadać miejsce znalezienia albumu. Tym miejscem, jak i miejscem akcji całej gry, jest góra Hikami, która przyciąga osoby kroczące drogą śmierci. Wcielając się w trójkę bohaterów – Miu, Yuri, Ren – przyjdzie nam badać tajemnice tej góry, jak i jej dziwne rytuały oraz niepokojącą postać „kapłanki z czarnej wody”. Każdy z bohaterów posiada swój własny cel, który realizuje bez konieczności współpracy z innymi postaciami. Miu szuka swojej matki, Yuri zaginionych osób na które jej szefowa dostała zlecenia, a Ren szuka odpowiedzi na sen, który zadręcza go co noc. Tym razem drogi bohaterów się krzyżują, nieraz mogą sobie pomóc, jednak na górę wyruszają samotnie. Wartym zaznaczenia jest to, że góra Hikami jest realnym miejscem i na tej górze znajduje się cieszącą się złą sławą, las samobójców. Historię poznajemy w podobny sposób do poprzednich odsłon, czyli głównie z notatek, które rozrzucone są po całej grze, chociaż pewne zmiany zostały tutaj wprowadzone. Notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniczkach, a część fabularnych informacji również poznajemy na początku i końcu rozdziału w którym to dostajemy wytłumaczenie aktualnych wydarzeń i co się działo dalej. Ma to swoje plusy i minusy, na pewno dzięki temu jest bardziej przystępna dla graczy, którym nie chce się przeszukiwać każdego kąta każdej lokacji, dzięki czemu mogą poznać pełnię historii, jednak z drugiej strony pozbawia jej pewnej tajemniczości i chęci eksploracji. Z mniejszą liczbą notatek wiąże się również to, że nie otrzymujemy tutaj zbyt wiele informacji o duchach nawiedzających to miejsce, co prawda twórcy wprowadzili tutaj umiejętność zwaną Fatal Glance, która pozwala nam zobaczyć moment śmierci danego ducha. Polega to na tym, że po pokonaniu przeciwnika mamy parę sekund, aby go dotknąć przez co pojawia nam się przerywnik wyjaśniający moment śmierci danej osoby, jednak nie każdy duch ma taką przeszłość, a też nie zawsze uda nam się ich dotknąć. Mimo tego „ułatwienia” w poznawaniu historii oraz pewnym ograniczeniu rozwijania świata gry, to historia jest tutaj całkiem przyjemna w odkrywaniu. Trzeba jednak przyznać, że jest ona najsłabsza z całej serii, jednak to wcale nie oznacza, że jest zła. Postacie są całkiem ciekawe, świetnie napisani i potrafimy się z nimi związać. Relacje budowane między nimi są ciekawie przedstawione, jak również ich historia, czasami wspólna, również stoi na wysokim poziomie. Brakuje tutaj jednak tej tajemniczości, która była obecna w każdej z części, jedynie o odpowiednią brutalność nie musimy się tutaj martwić, ponieważ jest tutaj ona świetnie przedstawiona. Sama w sobie historia nie jest zła, jest dosyć ciekawa, ma ciekawe postacie, jednak najbardziej w jej odkrywaniu przeszkadzają pewne rozwiązania zastosowane w rozgrywce, które niezbyt dobrze się łączą z historią. Ułatwienia oraz po prostu złe mechaniki nie pozwalają w pełni cieszyć się odkrywaniem fabuły. Warto tutaj też zaznaczyć, że podobnie jak reszta odsłon, ten tytuł również nie łączy się z żadną poprzednią odsłoną, więc można w nią zagrać bez znajomości poprzedniczek, jednak jeśli się na to zdecydujecie, to na podstawie tej odsłony nie oceniajcie poprzedniczek. Podsumowując, sama w sobie historia jest naprawdę dobra, nawet jeśli jest najsłabsza w całej serii, tak w jej odkrywaniu przeszkadzają kiepskie rozwiązania w rozgrywce.

Wbrew pozorom zakończeń jest tutaj całkiem sporo, ponieważ aż osiem. Historia Miu oraz Yuri ma dwa zakończenia, a Ren ma ich aż cztery. To jakie zakończenie zobaczymy zależy od tego co zrobimy podczas finalnego rozdziału każdą z postaci. W zasadzie jest to jeden wybór, w przypadku Rena dwa, które decydują jak zakończy się historia naszych bohaterów. Nie jest to też wybór na zasadzie wyświetlanej informacji co chcemy zrobić, a bardziej na tym jak chcemy podejść do danej sytuacji i kiedy chcemy to zrobić, bo nie zawsze wykonanie czegoś od razu ma dobre skutki. Można te zakończenia podzielić na dobre i złe albo też szczęśliwe i smutne, no i trzeba przyznać, że są naprawdę bardzo dobrze wykonane. W pewien sposób satysfakcjonujące, chociażby przez samo finalne starcie, które jest trudniejsze niż w poprzedniej odsłonie. Jestem w stanie stwierdzić, że te teoretycznie złe zakończenia są zdecydowanie lepsze od tych dobrych, ponieważ posiadają większy pakiet emocjonalny niż te dobre, które po prostu dobrze się kończą i niby mają jakieś tam emocje w sobie zawarte, ale nie są aż tak silne. Brakuje tutaj czegoś takiego jak było chociażby w poprzedniczce, jednak nie jest źle i przyjemnie się je ogląda.

Klimat – Lokacje

Klimatu tutaj w żadnym wypadku nie można odmówić, nie jest może on tak silny jak w poprzedniej odsłonie, jednak na pewno jest silny. To dosyć specyficzny klimat, który może nie podejść każdemu, ponieważ jest dosyć japoński, a to podejście do horroru jest zdecydowanie inne niż w przypadku wschodnich twórców. Osobiście jestem bardziej fanem japońskiego sposobu tworzenia horrorów, który bardziej skupia się na straszeniu klimatem, atmosferą, a nie przeciwnikami, czy innymi tanimi chwytami. Na klimat składa się tutaj oczywiście każdy element całej produkcji. Fabuła może i jest najsłabsza z całej serii, jednak dalej jest naprawdę dobra z ciekawymi postaciami oraz wątkami. Przedstawienie niesławnego lasu śmierci jako miejsca, które przyciąga osoby pragnące śmierci jest dosyć interesujący, jak i również pokazaniu nowych wierzeń związanych z wodą oraz różnego rodzaju rytuały. To wszystko tworzy naprawdę niesamowity i brutalny klimat, chociaż tej brutalności nie ma aż tak dużo, jak i niektóre wątki nie zostały odpowiednio rozwinięte. Mimo tego, fabuła ma tutaj spory, pozytywny wpływ na klimat. Lokacje same w sobie nie są złe, jednak jest tutaj zbyt dużo otwartych przestrzeni, jak i backtrackingu, który trochę irytuje. Są tutaj jednak miejsca, które są niezwykle klimatyczne, jak i powodujące, że nie czujemy się zbyt pewnie, co stanowi tutaj spory plus. Rozgrywka w swoich korzeniach pozostała bez zmian, jednak wprowadzone nowości, które teoretycznie miały ją urozmaicić, jak i trochę bardziej powiązać z fabułą, sprawiły, że nie jest ona już tak przyjemna jak wcześniej, a wręcz stała się bardziej irytująca oraz uproszczona. Ma swoje momenty, jak starcia z bossami, czy ogólnie walki, jeśli w danym momencie nie ma jej za dużo, jednak nowe mechaniki, o których będzie później, niestety nie zadziałały tak jak powinny. To wszystko zostało oprawione w naprawdę ładną oprawę graficzną, która budzi podziw i można podziwiać widoczki. Jest to remaster gry wydanej pierwotnie na WiiU, więc widać tutaj pewne naleciałości z tej konsoli, jednak nie jest to jakoś bardzo widoczne, więc klimat jest zachowany. Nie zabrakło również świetnej oprawy dźwiękowej, zarówno pod względem muzyki, dźwięków otoczenia, jak i voice actingu. Wszystko brzmi naprawdę świetnie, potęguje emocje, buduje napięcie, dzięki czemu klimat bardzo mocno zyskuje. Klimat nie jest tutaj idealny, są tutaj elementy, które niestety negatywnie na niego wpływają, jak chociażby rozgrywka, która tutaj sporo zepsuła. Mimo wszystko, klimat jest tutaj całkiem dobry, są elementy, które wciągają gracza, więc jak pominie się te elementy przeszkadzające, to można naprawdę dobrze się bawić.

Pod względem straszenia, to ponownie, jest słabiej niż w poprzedniej odsłonie, ale dalej jest lepiej niż w większości obecnych horrorów. Wynika to głównie z budowanego napięcia poprzez fabułę oraz klimat, chociaż rozgrywka bardzo utrudnia nam pełnie wczucia się w klimat. Brakuje też tutaj więcej historii duchów z którymi walczymy, jednak ciekawe starcia z przeciwnikami, którzy latają, pojawiają się zza ścian, wychodzą z podłogi, czy atakują z góry, nam to znacznie wynagradzają. Walki może być tutaj trochę za dużo, jednak dzięki zamkniętej części lokacji jest to trochę unormowane. Nie można zapomnieć o świetnych jump scare’ach, które nie są spodziewane, nie ma ich dużo, a wszystkie działają naprawdę świetnie, tak jak powinny. Jest to na pewno gra, która potrafi wystraszyć i utrzymać w takim napięciu gracza na dłużej, jednak przez pewne, niesprawdzone rozwiązania nie można jej nazwać najstraszniejszym tytułem, chociaż był tutaj spory potencjał.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, a zwiedzimy tutaj różne części lasu, różne świątynie, opuszczone budynki, podziemia, sklep z antykami, i inne tego typu miejsca. Możemy je podzielić na te bardziej otwarte i zamknięte, jak zatem można się domyślić, wszystkie lokacje w budynkach są tymi zamkniętymi, a wszelkie lasy, górskie ścieżki, są tymi otwartymi. Jak również można się domyślić, te zamknięte lokacje są mniejsze, chociaż w moim odczuciu zdecydowanie ciekawsze. Wynika to głównie z tego, że są bardziej zróżnicowane, jak i bardziej nastawione na budowanie tego napięcia, gdzie otwarte lokacje są bardziej jednakowe i odrobinę za duże. Występuje tutaj również backtracking, który również występował w poprzedniej odsłonie, jednak nie został on tutaj tak dobrze wykonany. W poprzedniczce wracając do poprzednich lokacji odkrywaliśmy coś nowego, nawet przechodząc przez nie coś nowego mogliśmy zobaczyć, a tutaj część lokacji to po prostu „korytarze” służące do przechodzenia do fabularnych miejsc. Mimo wszystko lokacje same w sobie są naprawdę ładne, przyjemnie zaprojektowane i sensownie wypełnione, dzięki czemu nie mamy tutaj wrażenia pustych pomieszczeń. Oczywiście, nie możemy z większością modeli wchodzić w jakąkolwiek interakcję, jeśli nie znajduje się tam jakiś przedmiot. Eksploracja jest przyjemna, są tutaj widoczki przy których się zatrzymamy, jednak mogłoby być tutaj więcej zamkniętych miejsc.

Grywalność

Rozgrywka w swoim trzonie nie różni się aż tak bardzo od tego co mogliśmy zobaczyć już w poprzedniej części. Dalej będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Trzon pozostał taki sam, jedynie niektóre elementy zostały usprawnione, jak i parę nowych elementów zostało dodanych. Warto tutaj też napisać, że mamy trzy postacie w które się wcielamy – Miu, Yuki oraz Ren. Niby ta trójka jest głównymi postaciami, jednak najwięcej czasu spędzimy za sterami Yuki. Dla osób dla których poprzednia odsłona była zbyt wolna pod względem poruszania się, jak i samej akcji, tutaj mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ ta część jest zdecydowanie szybsza pod każdym względem. Bieganie teraz faktycznie sprawia, że poruszamy się zdecydowanie szybciej, dzięki czemu możemy szybciej przechodzić przez niektóre lokacje, jak i ułatwia to również ucieczkę w konkretnych momentach. Eksplorujemy tutaj głównie po to, aby odnaleźć przedmioty, które mogą nam pomóc w walce, jak chociażby przedmioty leczące, klisze do aparatu, czy też wszelkiego rodzaju notatki. Te przedmioty możemy kupić również przed rozpoczęciem każdego z rozdziału, ponieważ w tej odsłonie nie mamy latarni przy których zapisywaliśmy grę oraz kupowali przedmioty, głównie dlatego, że teraz gra zapisuje się w checkpointach. Zwykle też eksploracja służy po to, aby odnaleźć drogę do celu, ponieważ gra tylko informuje nas gdzie mamy się znaleźć, bądź co zrobić, ale bez dokładnego pokazania gdzie mamy się znaleźć, jednak tak nie jest w przypadku tej odsłony. Wspomniałem w opisie fabuły o umiejętności Shadow Reading, ku zaskoczeniu ma ją każda z postaci, która pozwala na zobaczeniu czegoś w rodzaju ducha postaci, która poszukujemy i zobaczeniu jaką ścieżką podążała. Brzmi to ciekawie i może być sensownie wykorzystane w fabule, jednak w praktyce oznacza to, że jesteśmy prowadzeni za rączkę do celu misji, a jakby tego było mało, to jak przytrzymamy analog odpowiedzialny za chodzenie, bądź też klawisz, nasza postać będzie szła za tym duchem, nawet jeśli nie będzie już widoczna, więc to prawie samo przechodząca się gra. Oczywiście nie we wszystkich misjach możemy korzystać z tej umiejętności, jednak w większości jest ona obecna. Nie rozumiem sensu tego typu rozwiązania, ponieważ nie tylko bardzo ułatwia grę, jak i po części sprawia, że nie trzeba eksplorować. Osobiście korzystałem z tego systemu w zupełnie inny sposób, czyli patrzyłem w którym kierunku zmierza ta dusza i wtedy wybierałem drugą, aby zobaczyć co tam mogę znaleźć. To właśnie jeden z tych elementów, który bardzo psuje klimat, jednak na szczęście nie musimy z tego elementu korzystać. Niektóre lokacje są częściowo zalane, więc chodzenie w nich sprawia, że nasza postać wolniej się porusza, nawet podczas biegania. Niby nie jest to nic szczególnego, jednak nasza postać zaczyna się szybciej poruszać w momencie w którym celujemy z kamery, co jest dosyć dziwne, ale przynajmniej pomaga. Jak już piszę o wodzie, która jest dosyć ważna w historii, to trzeba wspomnieć o najbardziej irytującej mechanice z całej gry, czyli o przemoczeniu. W sporej części misji będziemy poruszać się w deszczu, które powoduje, że mokniemy, tak samo jak znajdujemy się w wodzie i jakiś duch nasz przewrócić, to możemy przemoknąć. Poza tym, że nasze ubranie jest widocznie mokre i prześwitujące, to również bycie przemoczonym powoduje, że pojawia się więcej agresywnych przeciwników. O ile na niższych poziomach trudności, aż tak bardzo to nie przeszkadza, tak na wyższych sprawia, że eksploracja jest niemal niemożliwa. Pozbyć się przemoczenia możemy poprzez stanie w miejscu chroniącym nas od deszczu, czyli zwykle w jakimś budynku, jak również przy użyciu oczyszczającego żaru, jednak nie polecałbym tego używać tylko po to, aby się wysuszyć. Samo przemoczenie może dałoby się jakoś przeżyć, jednak duchy, które się wtedy pojawiają mogą nas „przekląć”, co powoduje, że niby zadajemy większe obrażenia, jednak nasze zdrowie cały czas spada. Uratować się z tego stanu możemy jedynie poprzez użycie oczyszczającego żaru, i ponownie, na niższych poziomach trudności faktycznie może nie być to problem, jednak na wyższych poziomach są dosyć rzadkie i taka sytuacja może nam uniemożliwić, bądź bardzo utrudnić ukończenie rozdziału. Sam pomysł na ten mechanizm nie jest zły, jednak jego wykonanie jest bardzo nieprzyjemne i niezwykle psuje wrażenia z rozgrywki. Wspomniałem wcześniej, że przed rozpoczęciem rozdziału możemy zakupić różnego rodzaju przedmioty, a dokonujemy ich poprzez punkty, które zdobywamy poprzez walkę z przeciwnikami, fotografowanie neutralnych duchów, jak i na koniec poziomu. Warto tutaj zaznaczyć, że przedmioty nie przenoszą się z rozdziału na rozdział, ponieważ za każdym razem zaczynamy z domyślną ilością dopasowaną do każdego poziomu trudności. Jest to dosyć dziwne i dosyć irytujące, ponieważ nie tylko sprawia, że nie możemy oszczędzać najlepszych klisz na starcia z bossami, a również dlatego, że w żaden sposób gra nas o tym nie informuje, a sami musimy się o tym przekonać. Takie niezbyt dobre rozwiązanie, które faktycznie może irytować. W czasie eksploracji natrafimy na zagadki, które są dosyć proste, wręcz bym napisał, że słabe. Oczywiście, ta seria nigdy nie słynęła z dobrych zagadek, jednak ta część poszła w bardzo złym kierunku, ponieważ mamy tutaj jeden rodzaj zagadek, czyli zrobienie jednego, bądź kilku, zdjęcia, które odblokują nam drzwi lub też dadzą przedmiot, który nam to umożliwi. O ile na początku może to być nawet przyjemne i trochę urozmaica rozgrywkę, jednak po pewnym czasie robią się monotonne i nie sprawiają już takiej przyjemności, ponieważ zaczynają się powtarzać. Ukończenie tej odsłony zajęło mi trochę ponad piętnaście godzin, co jest całkiem w porządku czasem, jednak gdyby niektóre elementy tej gry zostały lepiej wykonane, to ten czas mógłby być zdecydowanie przyjemniejszy.

Sama walka nie przeszła aż tak wiele zmian, chociaż znalazło się parę zmian. Ponownie naszą bronią przeciwko wrogom jest kamera obscura w którą wyposażeni się wszyscy bohaterowie, jednak odpowiednio się różnią. Miu może spowalniać wrogów kosztem energii, a Ren może wykonać cztery zdjęcia pod rząd, jedynie Yuki nie posiada żadnej wyjątkowej umiejętności. Robienie zdjęć wrogom by zadać im obrażenia trochę się zmieniło, ponieważ teraz duchy mają słabe punkty, które możemy zobaczyć tylko przy pomocy kamery i pokazują się w formie kółek. Im więcej tych słabych punktów, tym większe obrażenia zadamy, jednak jak uda nam się wycelować w pięć takich punktów, to wykonujemy atak zwany Shutter Chance, który jest po prostu Zero Shotem znanym z poprzedniej odsłony, zadaje on nie tylko większe obrażenia, a również odrzuca wroga. Poza tym atakiem mamy tutaj również klasyczny Fatal Frame, czyli zdjęcie na moment przed atakiem wroga, które zadaje największe obrażenia i po wykonaniu tego zdjęcia możemy wykonać kilka kolejnych na które mamy coraz mniej czasu. W poprzedniej odsłonie Fatal Frame wykonywało się pół sekundy przed atakiem wroga i nieraz mogło być to trochę trudne do wykonania, jednak tutaj jest to zaskakująco proste, nawet jeśli walczymy z kilkoma przeciwnikami na raz. Nie ukrywam, że jest to w pewien sposób przyjemne uproszczenie, ponieważ łatwiej jest wykonywać najsilniejsze ataki, jednak z drugiej strony odbiera to pewną elitarność tego ataku, nie uczy nas szybkich reakcji, których musieliśmy się nauczyć w poprzednich odsłonach. Mimo wszystko dalej wymaga to od nas odpowiednich reakcji, ponieważ tutaj będziemy, częściej niż w poprzedniej odsłonie, z większą ilością przeciwników jednocześnie. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, i tutaj możemy ulepszać nasze aparaty. Ulepszamy je za punkty, które zdobywamy w czasie gry, te same wykorzystywane do zakupów, a ulepszyć możemy cztery statystyki – obrażenia, szybkość przeładowania kliszy, zasięg zdjęć, jak i szybkość zdobywania energii. Wyjątkiem jest tutaj Ren, który nie ulepsza szybkości zdobywania energii, a spowolnienie przeciwników, którzy oberwali umiejętnością Rena. Wynika to głównie z tego, że w czasie gry znajdziemy różne obiektywy, które stanowią aktywne umiejętności, jak spowolnienie wroga, zadanie jednego, silnego obrażenia, czy inne tego typu, a Ren poprzez możliwość wykonania czterech zdjęć w bardzo krótkim czasie. Walczyć będziemy tutaj oczywiście z różnego rodzaju duchami i tutaj muszę napisać, że walki jest tutaj zdecydowanie więcej niż w poprzedniej odsłonie, co też pośrednio wynika z mechaniki przemoczenia. Sama walka jest dosyć dynamiczna, ponieważ mamy tutaj sporo przeciwników, którzy atakują nas z powietrza, od góry, a także od dołu, no i nieraz walczymy z więcej niż jednym przeciwnikiem jednocześnie, a też należy pamiętać, że tutaj przeciwnicy nie będą czekali na swoją kolej by zaatakować. Sama walka jest dosyć dynamiczna, przyjemna i niezwykle satysfakcjonująca. Z walką nie ma żadnego problemu, problem jest natomiast z przeciwnikami. Przeciwników jest tutaj sporo, jednak sporo klonów tej samej osoby, co wygląda dosyć dziwnie, ponieważ jest to dusza jakieś osoby, a jedna osoba może mieć tylko jedną duszę. Można przymknąć oko na to, że walczymy z tym samym przeciwnikiem w różnych rozdziałach, czy innymi postaciami, ale jeśli pokonujemy jednego ducha, a dwie-trzy minuty później walczymy z tym samym duchem, bądź co gorsza walczymy z dwoma tymi samymi duszami, to już nie wygląda to dobrze i potrafi skutecznie wybić z klimatu. W samej rozgrywce klony mogą nie przeszkadzać, jednak w całości produkcji nie wygląda to zbyt dobrze. Mimo wszystko starcia z przeciwnikami są dosyć przyjemne, chociaż przez przemoczenie mogą stać się dosyć męczące.

Po ukończeniu głównej fabuły odblokowuje się nam dodatkowy tryb fabularny wraz z nową postacią. Nie wspominałem o tym trybie w opisie fabuły, ponieważ jest to historia zupełnie oderwana od głównej fabuły i też jej nie rozwija. Wcielamy się w nim w Ayane, postać z serii NINJA GAIDEN również autorstwa studia Koei Tecmo, która również wyruszyła na górę Hikami w poszukiwaniu zaginionej osoby. Ten tryb różni się od rozgrywki z głównej fabuły, ponieważ Ayane nie może korzystać z kamery obscura, więc też nie może walczyć z przeciwnikami, jednak za to ma latarkę, która ogłusza duchy. Gra nastawiona jest tutaj na skradanie i omijanie przeciwników, chociaż czasami łatwiej jest po prostu ogłuszać wrogów i biegnąć prosto do celu, ponieważ duchy dosyć wolno się poruszają. Mimo wszystko jest to dosyć przyjemny tryb, który stanowi przyjemną odskocznię od ciągłej walki.

Rolę znajdziek po raz kolejny pełnią tutaj notatki oraz neutralne duchy. Jak już wcześniej wspominałem, notatek jest tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzedniej odsłonie, jednak warto je zbierać, ponieważ rozwijają one historię i też mają swój pewien wpływ na klimat. W przypadku neutralnych duchów, to ich nie zbieramy, a robimy im zdjęcia. W porównaniu do notatek, tutaj musimy być szybcy i zręczni, ponieważ te duchy pojawiają się na krótką chwilę, nawet na ułamek sekundy, więc trzeba wiedzieć gdzie się pojawią lub przechodzić rozdział kilkakrotnie, jeśli chce się znaleźć wszystkich. Za robienie zdjęć tym duchom otrzymujemy punkty, które później możemy wykorzystać na zakupy przedmiotów, bądź też ulepszenia naszego aparatu. Nie będę ukrywał, że znajdźki są tutaj dosyć ciekawe, chociaż robienie zdjęć tym duchom może trochę irytować, jednak nie ma tutaj takich problemów jak w poprzedniej odsłonie, więc można się tutaj pobawić w poszukiwacza duchów.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z niewielu elementów na temat którego nie jestem w stanie napisać niczego złego. Jestem w stanie nawet napisać, że akurat ścieżka dźwiękowa jest tutaj najlepszym elementem całej produkcji, a także ten element, który najbardziej pozytywnie wpływa na klimat. W niektórych recenzjach można przeczytać, że utwory w tej części są słabsze od tych z poprzednich odsłon, i jeśli je porównać, to może to być prawda, jednak najważniejsze jest to jak te utwory wpływają na gracza w samej grze, a trzeba przyznać, że działają naprawdę dobrze. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, a jest ich tutaj całkiem sporo, są porządnie wzmacniane, jak i samo budowanie napięcia jest lepsze. Nie da się ukryć, że utwory wpływają silnie na wyobraźnie, dzięki czemu same sceny wydają się bardziej realistyczne. Również zapadają silnie w pamięci, a zwłaszcza te, które usłyszymy podczas napisów końcowych. Jakościowo nie odstępują tutaj również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, płynącej wody, płonących płomieni, skrzypiącej podłogi, wiejącego wiatru, robionych zdjęć, dzwoniącego telefonu, jak i różnych odgłosów wydawanych przez duchy, i wiele innych tego typu dźwięków. Każdy z nich brzmi dosyć realistycznie i w niektórych momentach potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Całość ścieżki dźwiękowej stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, ciężko znaleźć coś co by nie zadziałało tak jak powinno, dzięki czemu klimat jest zdecydowanie silniejszy.

Voice acting również nie odstaje w żadnym wypadku jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. W porównaniu z poprzednią odsłoną, tutaj mamy angielski oraz japoński dubbing, więc jeśli nie przepadacie za japońskimi głosami, to możecie włączyć sobie angielskie, chociaż osobiście nie polecam, ponieważ tak dosyć średnio pasują angielskie głosy do tej całej japońskości, więc też tutaj skupię się na lepszej, japońskiej wersji. Aktorzy głosowi zostali naprawdę dobrze dobrani, każda postaci została świetnie odegrana, wszelkie emocje brzmią naturalnie i przyjemnie się słucha dialogów pomiędzy postaciami. Brzmi to naprawdę naturalnie i przyjemne dla ucha, co głównie wynika z tego, że całość gry zrobiona jest w dosyć japońskim stylu, same postacie są tej narodowości, więc też po prostu lepiej się to łączy, a to z kolei przekłada się pozytywnie na klimat. Niestety, i tutaj nie otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, więc pozostają nam tylko angielskie napisy. Język w większości czasu nie jest zbyt skomplikowany, jednak znajdzie się tutaj sporo notatek oraz informacji o rytuałach oraz pewnych śmierciach, więc też słownictwo jest trochę bardziej zaawansowane, więc trochę większa znajomość języka byłaby wymagana.

Grafika

Oprawa graficzna nie różni się jakoś szczególnie od tego co mogliśmy zobaczyć w poprzedniej odsłonie, wręcz można napisać, że różnią się w szczegółach, chociaż ten remaster został wypuszczony na niecałe dwa lata przed remasterem Mask of the Lunar Eclipse. Opisując oprawę również trzeba pamiętać, że ta odsłona została wydana w 2021 roku i stanowi remaster wydanej w 2014 roku gry ekskluzywnej na konsolę WiiU, więc to też nie jest pełny remake i widać tutaj pewne resztki starej konsoli. Mimo wszystko całość wygląda naprawdę ładnie i o ile nie szczególnie może się równać z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, to nie odstaje od nich tak bardzo. Oczywiście widać gdzieniegdzie pewne niedoskonałości, jednak nie ma ich aż tak dużo i są to głównie naleciałości ze starej konsoli. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, są dosyć szczegółowe, wysokiej rozdzielczości i nie mają poszarpanych końcówek. Zyskują na tym same modele przedmiotów, które dzięki temu są bardziej szczegółowe i ładnie się prezentują. Nie da się jednak ukryć, że większość modeli stanowi tutaj jedynie tło dla lokacji, ponieważ z większością nie możemy wchodzić w żadną interakcję. Też dzięki temu zyskują same lokacje, które może nie są najlepsze, tak pod względem wyglądu są po prostu bardzo ładne. Ważnym elementem tej produkcji jest woda, więc mamy tutaj rzeki, jeziora, zalane pomieszczenia, a także sam deszcz. Tutaj mogły się pojawić pewne obawy, ponieważ nie w każdej produkcji, a zwłaszcza tych starszych, wyglądają dosyć słabo. Na całe szczęście tutaj nie ma tego problemu, ponieważ każdy taki element wygląda naprawdę ładnie, niezależnie od tego, czy jest to stała woda, płynąca, czy nasza postać się w niej znajduje, a nawet w formie deszczu. Wygląda to po prostu cudownie i zaskakująco realistycznie. Opisując też wodę nie można zapomnieć o mechanice przemoczenia, ponieważ nie wpływa ona tylko na rozgrywkę, ale również na wygląd naszych postaci. Czym bardziej rośnie nasz status przemoczenia, tym bardziej nasze postacie, jak i ich ubrania, robią się mokre. Najlepiej widać to po ubraniach, które stając się coraz to bardziej mokre, jednocześnie robią się prześwitujące, a przynajmniej w części strojów. Łączy się to też w pewien sposób z fizyką ubrać, ponieważ mamy tutaj niektóre stroje, które posiadają elementy poruszające się razem z nami, mogą to być jakieś podskakujące elementy, czy takie na które wpływa wiatr, a w momencie w którym robią się coraz bardziej mokre, to te same elementy coraz ciężej się poruszają lub też przyklejają się do ciała bohaterów. Nie ukrywam, że wygląda to naprawdę niesamowicie, dbałość o szczegóły stoi tutaj na wysokim poziomie i jest całkiem realistyczne, no może poza szybkością suszenia się tych ubrań, jednak na to można przymknąć oko. Same modele postaci, jak i również przeciwników, stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko są szczegółowe, ale i przyjemnie się na nie patrzy, a również możemy się pobawić ich wyglądem poprzez stroje, które odblokowujemy razem z postępem gry i kupujemy przed rozpoczęciem każdego rozdziału. Równie ładne są również animacje, które są płynne i przyjemne dla oka, a najlepiej to widać na przeciwnikach, zwłaszcza tych poruszających się w powietrzu, ponieważ wygląda to naprawdę przepięknie. Całość również została utrzymana w dosyć ciemnej kolorystyce, która sprawia, że całość wygląda dosyć mrocznie. Do tego dołożony został delikatny filtr filmowy, czyli ziarno, które dodaje takiego wrażenia klasycznego, japońskiego horroru. Nie można również zapomnieć o systemie świateł i cieni, który jest przepiękny, zwłaszcza gdy poruszamy się w szczególnie ciemnych pomieszczeniach. To wszystko wygląda naprawdę dobrze i pozytywnie wpływa na klimat. Nie da się ukryć, że to jak ta produkcja wygląda i jak przedstawione są wszystkie przerywniki filmowe, ma silny wpływ jak formuje się klimat, a tu nie da się ukryć, że całość kształtowana jest na klasyczny horror. Bardzo ładny tytuł, więc jeśli preferujecie grafikę w grach, to tutaj nie powinniście być zawiedzeni.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Od początku do końca tytuł ten działa płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę porządnie wykonany remaster.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+wciągający klimat
+walka jest satysfakcjonująca
+potrafi przestraszyć
+klimatyczna ścieżka dźwiekowa
+ładna graficznie

Minusy:
-zbyt dużo ułatwiaczy
-przemoczenie jest ładne, ale jednocześnie irytujące
-klony tych samych dusz

Fatal Frame/Project Zero: Maiden of Black Water jest częścią serii, którą bardzo pokochałem za to jak bardzo potrafi mnie wystraszyć i wbrew pozorom posiada dosyć oryginalne podejście do horroru. Gdy po raz pierwszy podchodziłem do tej produkcji, to nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Nie oczekiwałem czegoś lepszego od poprzedniczek, jedynie liczyłem na coś na podobnym poziomie, do czego w sumie przyzwyczaiły nas cztery poprzednie odsłony. Nie będę ukrywał, że się tutaj trochę zawiodłem, zwłaszcza ze względu na rozgrywkę. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7+/10. To wcale nie jest zła produkcja, jest całkiem dobra, jednak nowe mechaniki rozgrywki są dosyć irytujące i jednocześnie ułatwiają oraz utrudniają rozgrywkę. Sama w sobie gra nie jest zła, ale porównując ją do poprzednich odsłon wypada dosyć słabo. Fani horrorów jednak powinni zagrać, ponieważ jest to dalej dosyć dobrze straszący tytuł.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse – Recenzja

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest czwartą odsłoną cenionych survival horrorów. Omawiany tytuł jest remasterem wydanego w 2008 roku tytułu, który był grą ekskluzywną na konsolę Nintendo Wii wyłącznie w Japonii. Wcielając się w trzy postacie przyjdzie nam zmierzyć się z licznymi duchami oraz zbadać sprawę tajemniczego kultu. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana oraz wydana przez studio Koei Tecmo.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Na wyspie Rogetsu, w południowej Japonii, istnieje pewna tradycja przeprowadzania festiwalu Rogetsu Kagura, który ma miejsce raz na dziesięć lat. Podczas jednego z tych festiwali uprowadzonych zostało pięć dziewczynek, które szczęśliwie zostały ocalone przez policjanta Choshiro Kirishime, którzy przybył na wyspę w poszukiwaniu seryjnego mordercy Yo Haibara, którego ostatecznie nie udało mu się złapać. Uprowadzone dziewczynki nie były w żaden sposób zranione, jednak straciły wszystkie wspomnienia. Dziesięć lat później dwójka uratowanych dziewczyn umiera w tajemniczy sposób. Po tym wydarzeniu Misaki Aso oraz Madoka Tsukimori, kolejne dwie uratowane dziewczyny, wybierają się ponownie na wsypę Rogetsu, aby spróbować odzyskać swoje wspomnienia oraz odkryć co tak naprawdę się na niej stało. Śladem dziewczyn wyrusza również Ruka Minazuki, ostatnia z dziewczyn, która jedyne co pamięta, to tajemniczą melodię, dzięki której część wspomnień do niej wraca. Również na zlecenie matki Ruki na wyspę wyrusza Choshiro, który po uratowaniu dziewczynek rzuca pracę w policji i zostaje prywatnym detektywem, co pozwala mu dalej badać sprawę Yo. Jak można się domyślić, wyspa po dziesięciu latach okazuje się być zupełnie pozbawiona żywych istot, a jedynie można gdzieniegdzie zobaczyć przechadzające się dusze. Grupa bohaterów trafi do szpitala oraz sanatorium, gdzie badana była dziwna choroba, zwana Moonlight Syndrome. Zagłębiając się coraz bardziej w wyspę, dziewczyny odkryją nie tylko swoją przeszłość, a również mroczną stronę byłych mieszkańców wraz z ich niepokojącymi obrzędami. Tak mniej więcej prezentuje się ogólny opis fabularny tej odsłony i na pierwszy rzut oka może wydawać się on dosyć standardowy, jednak w praktyce tak nie jest. Historia jest tutaj świetnie napisana, od samego początku do końca utrzymuje gracza w ciekawości co odkryjemy dalej, nawet jeśli możemy pewne elementy przewidzieć, to i tak jesteśmy ciekawi jak zostaną odkryte. Odkrywamy ją tutaj również poprzez liczne notatki, które przedstawiają nam wydarzenia z przeszłości, przed zniknięciem wszystkich ludzi, jak chociażby informacje o chorych, o samej chorobie, notatki chorych, jak i różnego rodzaju rytuałach. Zauważyłem, że młodym graczom zbyt szczególnie nie podoba się odkrywanie historii poprzez notatki, jednak w tej produkcji ma to sens, ponieważ jakby nie patrzeć, to na wyspie nie spotkamy żadnej żywej osoby, a nasi bohaterowie z pewnych względów również nie mogą na siebie trafić. To też nie jest tak, że jak nie zbierzemy żadnej notatki, to nie zrozumiemy historii, jednak nadają one dodatkowej głębi i sprawiają, że całość ma jeszcze większy sens. Sam sposób opowiadania zasługuje na pochwałę, ponieważ twórcy idealnie wyważyli walkę z opowiadaniem historii oraz wspomnieniami postaci. Wyważenie tych trzech elementów spowodowało, że nie odczuwamy tutaj monotonni, więc też ciężko tutaj się wynudzić. Same postacie zostały ciekawie napisane i przedstawione, każdy z nich ma swoją własną historię oraz własną prawdę do odkrycia, ponieważ nawet jeśli przybyli w jednym celu, to na miejscu odkrywają nowy. Nawet sami przeciwnicy nie są bez znaczenia, ponieważ o ile są to duchy, tak każdy ma swoją własną historię, która pokazuje nam dlaczego został tak przedstawiony i dlaczego atakuje w taki sposób, co również odkrywamy poprzez notatki. Wszystko co tutaj opisuje zostało napisane w dużym skrócie, ponieważ istnieje tutaj wiele sekretów, które warto odkryć samemu. Historia została naprawdę bardzo dobrze napisana, stoi na bardzo wysokim poziomie, i nawet jeśli w oryginale została wydana w 2008 roku, tak jakościowo może się równać, a nawet przewyższać, z większością obecnie wydawanych tytułów. Warto tutaj również napisać, że nawet jeśli jest to czwarta odsłona serii Fatal Frame/Project Zero, to fabularnie nie jest ona powiązana z żadną poprzednią odsłoną, więc można na spokojnie do niej podchodzić, co zresztą bardzo polecam, ponieważ jest to jeden z najlepszych tytułów z gatunku survival horrorów.

Zakończenie jest tutaj bardzo ciekawym doświadczeniem, zresztą jak cała fabuła, chociaż też nie jest do końca idealne. Jest ono ciekawe, ponieważ w teorii jest ono dobre, jednak pozostawia taki smutny posmak. Wracające wspomnienia nie zawsze okazywały się tymi dobrymi, a ich waga mogła być przytłaczająca. Bardzo ładnie zostało przedstawione w bardzo emocjonalny sposób, co potęgowane jest przez świetny utwór grający w tle, jak i efekty graficzne. Niestety starcie z finalnym bossem już takie ciekawe nie było, ponieważ okazał się on jednym z prostszych przeciwników, a na pewno najłatwiejszym w porównaniu z trzema poprzednimi odsłonami serii. Mimo wszystko, nawet jeśli samo starcie nie jest aż tak satysfakcjonujące, to zakończenie już jest. Bardzo ładnie zrobione, że aż mi zrobiło się przykro, i to z dwóch powodów, ponieważ ładnie podsumowuje nasze dokonania, ale też się skończyło. Warto tutaj napisać, że w teorii mamy tutaj dwa zakończenia, które zależy od poziomu trudności. Pierwsze z nich odblokowujemy na poziomie łatwym i normalnym, a drugie na poziomie trudnym i koszmarze. Różnice w tych dwóch zakończeniach są kosmetyczne. W tym drugim w tle gra nam inny utwór, a podczas napisów końcowych widzimy dodatkowe zdjęcia dopowiadające niektóre rzeczy. Nie jest to może coś co by krzyczało by zagrać jeszcze raz, jednak na pewno jest to coś wartego zobaczenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest czymś czego na długo nie zapomnicie, nie tylko pod względem na to jak wciąga do dalszej rozgrywki, ale też jakie napięcie buduje oraz jak bardzo straszy. Nie będzie przesadą jak napiszę, że ta produkcja posiada jeden z najsilniejszych klimatów growych, nie tylko w swoim gatunku. Wciąga od samego początku i utrzymuje gracza aż do samego końca, nie zapominając o ciągłym budowaniu napięcia oraz poczuciu izolacji. Sama historia ma tutaj spory wpływ na klimat, głównie przez sposób prowadzenia oraz liczne tajemnice, które są w niej rozłożone. Bardzo spodobało mi się to jak twórcy nie traktują gracza jak idiotę dając mu od razu na tacy podane rozwiązanie różnego rodzaju sekretów, a stopniowo dają wskazówki naprowadzając na to rozwiązanie. Warto tutaj również wspomnieć o tym, że nieraz po przeczytaniu notatki dotyczącej jakieś osoby jej duch może nam się pojawić, nie zawsze jest to od razu, ale za każdym razem podnosi tętno. W całej grze jest wiele takich smaczków, które budują ten klimat. Lokacje również mają swój silny wpływ, ponieważ zostały w ciekawy sposób zaprojektowane. Oczywiście występuje tutaj backtracking, jednak w większości przypadków jak wracamy do odwiedzonych już lokacji, nawet jeśli tylko przez nie przechodzimy, to możemy doświadczyć czegoś nowego. Sam projekt jest przemyślany, po raz pierwszy w serii nie poruszamy się w typowo japońskich budynkach, jakichś świętych miejscach, a „klasycznym” szpitalu oraz sanatorium z ich różnymi sekretami. Rozgrywka przeszła trochę znaczących zmian względem swoich poprzedniczek, chociaż w swoim trzonie to dalej ta sama produkcja. Może wydawać się, że nie będzie ona tutaj zbyt ciekawa lub też nie do końca dopasowana, ponieważ w końcu walczymy tutaj z duchami przy pomocy aparatu, chociaż nie tylko, jednak dosyć szybko to złudzenie się rozmywa. Rozgrywka potrafi być wymagająca, eksploracja jest satysfakcjonująca, a liczne znajdźki tylko zachęcają do ich szukania. Przyczepić mógłbym się jedynie do pokazywania się przedmiotów poprzez skierowanie światła z naszej latarki na nią. Brzmi to całkiem interesująco, jednak niekiedy było to tak upierdliwe, że odechciewało się prób zdobycia jakiegoś nieznanego nam przedmiotu. To wszystko oprawione jest w przyjemną dla oka oprawę graficzną, która może nie jest najładniejsza, widać pewne naleciałości jeszcze z Wii, jednak nie jest źle. Został nałożony tutaj filtr ziarna, bardzo delikatny, dzięki czemu dodaje to całości odpowiedniego mroku oraz klimatu. W tym wszystkim przygrywa nam niezwykle klimatyczna ścieżka dźwiękowa, zarówno pod względem muzycznym, jak i dźwięków otoczenia. Każdy utwór, jak i każdy odgłos, który usłyszymy podczas gry został świetnie dopracowany. To wszystko może brzmieć jak wychwalanie przez fanatyka danej gry, jednak ciężko jest napisać o czymś co jest tak dobrze dopracowane i przy tym zabrzmieć realistycznie. Z tego też powodu bardzo Was zachęcam do zapoznania się z tym tytułem, nawet jeśli nie jesteście fanami horrorów. Wszystkie elementy, które tutaj opisałem budują niesamowity klimat, który przykuwa uwagę graczy, wpuszcza do swojego świata i pozwala poczuć całą masę emocji. Nie jest on oczywiście idealny, niektóre elementy nie do końca zagrały jak powinny, jak i dla niektórych nie wszystkie rozwiązania dzisiaj będą miały sens, jednak pomimo tego to dalej bardzo mocna pozycja. Jak już wspominałem, warto dać jej szansę, zwłaszcza jeśli lubicie horrory, a jeśli chcecie dopiero zacząć z tym gatunkiem, to też jest dobry tytuł, ponieważ nieraz lepiej rzucić się na głęboką wodę. Klimat to zdecydowanie jeden z najsilniejszych plusów tej produkcji.

W ostatnim czasie jak opisuje horrory, to zwykle zbyt szczególnie się nie rozpisuje opisując straszenie, ponieważ te tytuły nieszczególnie sobie radzą w tej kwestii, jednak tutaj jest zdecydowanie inaczej. Jeśli napiszę, że jest to jeden z najstraszniejszych tytułów, które kiedykolwiek został wypuszczony na rynku, to nie będzie to wcale przesadą. Sporą robotę robi tutaj klimat, który potęguje najlepsze elementy produkcji. Zaczynając tutaj od poczucia osamotnienia, co jest tutaj silne, chociaż może wydawać się to dziwne, ponieważ jednak mamy więcej niż jednego bohatera/bohaterkę, tak z pewnych względów nie poruszają się oni razem, jak i również nie mogą na siebie natrafić, więc w zasadzie od samego początku jesteśmy sami. Już samo znalezienie się w opustoszałych budynkach powoduje poczucie izolacji, a jak do tego doliczymy to, że jesteśmy jedyną żywą istotą w danym budynku pełnym różnych duchów, to jest to tym bardziej silniejsze. Nie można zapomnieć tutaj o ciągłym budowaniu napięcia, chociażby przez samą ścieżkę dźwiękową. Każde pomieszczenie posiada swój utwór, który już sam w sobie może sprawić, że stajemy się czujniejsi. Walki wcale nie ma tutaj dużo, jednak poruszanie się po ciemnych korytarzach, czy przeszukiwanie zagraconych pomieszczeń, sprawia, że stajemy się bardziej przygotowani na starcia z wrogami, co wcale nie musi mieć miejsca. Sama walka z przeciwnikami potrafi zjeżyć nam włosy na ciele. Walka przy pomocy aparatu może wydawać się śmieszna, jednak jak się walczy z duchami, to potrafi podnieść tętno. Naszymi przeciwnikami są duchu i może w tej odsłonie mniej przeciwników porusza się po suficie, czy lata, chociaż i takie się zdarzają, tak walka z kimś kto potrafi zniknąć na naszych oczach i wyjść ze ściany obok nas, sprawia, że stajemy się czujniejsi, a starcie z więcej niż jednym przeciwnikiem jest ciekawym doświadczeniem. Oczywiście nie można również zapomnieć o jednym z elementów, który sprawił, że ta seria stała się przykładem dla innych gier tego gatunku, czyli wykonanie jumpscare’ów. Jeśli czytacie moje recenzje, to wiecie, że zwykle nie mam o nich nic dobrego napisania, ponieważ nie są zbyt dobrze wykonane. Tutaj stoi to na najwyższym możliwym poziomie i to z wielu powodów. Nie są przewidywalne, odpowiednio dopasowane do całej produkcji i potrafią podnieść ciśnienie. Ciężko tutaj jest to dokładnie opisać bez żadnych spoilerów, jednak mogę Wam napisać, że nieraz czytając jakąś notatkę o jakieś osobie, to duch tej osoby może się pojawić za naszą postacią, przy nas, czy jak zaczniemy się wycofywać. Zdarzyło mi się nawet podskoczyć na krześle, co właściwie się nie zdarza, więc jest tutaj dobrze. Cały klimat, budowanie napięcia, genialne jumpscare’y, i wiele więcej składa się tutaj na niepowtarzalne poczucie strachu. Ciężko jest to opisać, ponieważ to trzeba poczuć na własnej skórze, więc też bardzo polecam ten tytuł, jeśli szukacie strasznych doznań.

Lokacji wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, chociaż zamknięte są w dwóch większych obszarach. Te obszary to oczywiście szpital oraz sanatorium, chociaż te dwie są tak właściwie połączone, jednak pełnią swoje zupełnie inne role w fabule. Jak zatem również można się domyślić, zwiedzimy tutaj różnego rodzaju pokoje pacjentów, gabinety pielęgniarek, stołówkę, gabinet dyrektora, izolatkę, schowek pod schodami, różnego rodzaju podziemia, jak i inne tego typu miejsca. Jest ich tutaj naprawdę wiele, jednak nie do każdego miejsca możemy się dostać od razu, niektóre wymagają klucza, bądź też specjalnego zdjęcia, niektóre są otwierane przez ducha, czyli też w większości przypadków kolejne lokacje otwierają się wraz z postępami fabularnymi. Każde z nich jest bardzo przyjemnie zaprojektowane, nie widać w nich aż tak bardzo japońskiego stylu, jak to było chociażby w poprzednich częściach, jednak dalej są tutaj pewne nutki tego klimatu. Lokacje są dosyć ciemne, często pełne różnego rodzaju modeli z którymi w większości niestety nie możemy wchodzić w interakcję. Nie znajdziemy tutaj pustych lokacji w każdej można coś znaleźć. Oczywiście występuje tutaj backtracking, o którym już wspominałem, jednak poprzez niego ujawniają się nowe sekrety znanych miejsc, co również ciekawe to co robimy jedną postacią może wpłynąć na druga, jak chociażby działające windy. Przyjemnie się każde z tych miejsc eksploruje, nawet jeśli czasami jest strach gdzieś zaglądać, co ma swój bardzo pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj akurat jednym z najmniej skomplikowanych elementów tej produkcji, jednak nie oznacza to, że jest słabszy, ponieważ na swój własny sposób jest bardzo ciekawy i wbrew pozorom dosyć oryginalny. Będziemy tutaj eksplorować, zbierać przedmioty, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, jak i zbierać znajdźki. Warto tutaj wspomnieć, że w ciągu całej gry wcielamy się w trzy postacie – Rukie, Misaki oraz Choshiro. Sterowana postać zmienia się co rozdział i każdą z nich odkrywamy inną część historii, jak i doświadczamy zupełnie innych rzeczy. Jako, że niektóre rozdziały potrafią być trochę dłuższe, to między nimi mamy krótkie podsumowanie co dana postać doświadczyła poprzednim razem jak ją sterowaliśmy. Nie będę ukrywał, że to świetny pomysł, ponieważ przy takiej ilości sterowanych postaci, nawet jeśli wydaje się, że nie jest ich dużo, pewne szczegóły mogą nam wylecieć z pamięci. Eksploracja jest tutaj podstawą, ponieważ gra w żaden sposób nie prowadzi nas za rączkę, dostajemy cel i musimy go na swój sposób zrealizować. Chociaż to też nie jest jakoś szczególnie skomplikowane, ponieważ nawet jeśli nie do końca wiemy gdzie iść, to jak znajdziemy się w odpowiednim miejscu pojawi się duch, który będzie szedł w danym kierunku i pójście za nim zwykle doprowadzi nas do celu. Teoretycznie można napisać, że jest to prowadzenie za rączkę, jednak nie jest to tak częste jak mogłoby się wydawać. Pokazywanie się ducha za którym musimy podążać często też okazuje się pułapką, jak i również pokazuje nam, że pójście w przeciwnym kierunku pozwoli nam znaleźć dodatkowe przedmioty. Odszukiwanie przedmiotów jest tutaj dosyć oryginalne, ponieważ nie widzimy tych przedmiotów na pierwszy rzut oka, niezależnie czy są to notatki, przedmioty leczące, czy kryształy. Gdy znajdujemy się w pobliżu jakiegoś przedmiotu w prawym, dolnym rogu wyświetla się symbol, który świeci coraz mocniej, gdy się zbliżamy do danego przedmiotu. By stał się dla nas widoczny musimy nakierować na niego źródło światła z naszej latarki. Brzmi to bardzo ciekawie, na konsoli Nintendo Wii było bardzo przyjemne, nawet w wersji na Playstation 5 również jest ciekawym doświadczeniem, jednak bywa też niezwykle irytujące. Niektóre przedmioty dosyć szybko się pojawiają, jednak niektóre z nich są bardzo irytujące do znalezienia, nawet jeśli nasz sygnalizator świeci już najjaśniej, to i tak nieraz sprawienie by przedmiot się pojawił jest niezwykle ciężkie, zwłaszcza, że sterowanie latarką przy pomocy gałki pada nie jest tak swobodne niczym kontrolerem z Wii. Niestety nieraz przez takie problemy porzucałem niewiadome mi przedmioty by nie marnować na nich czasu. System sam w sobie jest ciekawy, jednak powinien być bardziej dopasowany do innych konsol. Podnoszenie tych przedmiotów również różni się od klasycznego sposobu w tego typu grach. Tutaj by podnieść przedmiot musimy przytrzymać przycisk aż do momentu złapania go przez naszą poznać. Jest to dosyć dziwny system, który wynika z tego, że niektóre z nich są chronione przez duchy, więc nieraz podczas próby podniesienia pojawi się ręka ducha, która spróbuje nas złapać, jeśli nas złapie, to musimy się od niej wyrwać, jednak tym sposobem tracimy również przedmiot, który mieliśmy podnieść. Oczywiście możemy uniknąć złapania przez rączkę ducha, wystarczy odpowiednio wcześniej zacząć wycofywać swoją dłoń. Może trochę to spowalnia rozgrywkę, jednak nie da się ukryć, że buduje to pewne napięcie, nie jesteśmy zawsze pewni, czy dany przedmiot jest bezpieczny do podniesienia. W czasie eksploracji natrafimy również na różnego rodzaju zagadki. Będziemy tutaj odszukiwali przedmiotu by użyć go w odpowiednim miejscu, wyszukiwali kodów, rozwiązywali układanki, a także inne tego typu aktywności. W większości przypadków dana zagadka zaczyna się od konieczności zrobienia zdjęcia danemu miejscu, dzięki czemu pokazuje nam się miejsce w którym ukryty jest potrzebny przedmiot lub też hasło. Miejsca pokazane na tych zdjęciach znajdują się w odwiedzonych przez nas lokacjach i są to dosyć charakterystyczne miejsca, że raczej nikt nie powinien mieć z nimi problemów. Nie da się ukryć, że poziom trudności tych zagadek nie stoi na wysokim poziomie, wręcz można napisać, że są banalnie proste, chociaż mogą nas zatrzymać układanki, jeśli nie jesteście w nich zbyt silni, tak jak ja. Stanowią natomiast bardzo przyjemne urozmaicenie rozgrywki. Ukończenie całej gry na normalnym poziomie trudności zajęło mi około trzynastu godzin, co jest całkiem odpowiednim czasem zapełnionym ciekawą zawartością oraz interesującą fabułą.

Walka pełni tutaj znaczącą rolę, głównie dlatego, że to dzięki niej zasłynęła, chociaż wbrew pozorom nie ma tutaj jej aż tak dużo jak mogłoby się wydawać. Zacznijmy od naszych przeciwników, którzy są tutaj naprawdę ciekawym typem wrogów. Są to dusze mieszkańców oraz pacjentów wyspy na która trafiamy, więc też w większości przypadków się nie powtarzają. Oczywiście niektóre są do siebie podobne wyglądem ze względów na pewne wierzenia. Z niektórymi przeciwnikami walczymy więcej niż raz, jednak gra nie udaje, że to są zupełnie nowi wrogowie, głównie dlatego, że są to dusze o których mogliśmy przeczytać w notatkach lub też są ważne dla fabuły. Każdy z nich ma również swój sposób ataku oraz szybkość poruszania, jak i ataków. W porównaniu z poprzednimi częściami mało jest tutaj duchów, które latają, atakują z sufitu, czy podłogi, chociaż i takie się tutaj zdarzają. Podczas walki po zadaniu im obrażeń, lub po to by nas zmylić, znikają nam z radaru i pojawiają się w losowym miejscu wokół nas. Już starcie z jednym przeciwnikiem bywa stresujące, a jeśli zostaniemy zaatakowani przez dwie lub trzy dusze, to już zaczyna się niezła zabawa. Walczymy tutaj głównie przy pomocy Aparatu Obscura, który został stworzony do egzorcyzmowania dusz. W momencie nacelowania centrum obiektywu na twarzy ducha zbiera się energia, która wykorzystywana jest do zadawania obrażeń przeciwnikom. Oczywiście, czym więcej energii zbierzemy tym większe obrażenia zadamy, a gdy załadujemy energię w pełni, to wykonamy Zero Shot, który zadaje spore obrażenia. Warto spróbować wykonywać ten typ ataku, jednak nie jest to takie proste, gdy walczymy z szybszym przeciwnikiem, wykonującym uniki, czy po prostu w momentach jak walczymy z większą liczbą przeciwników. Dużo potężniejszym atakiem jest Fatal Frame, który wykonujemy na jakieś pół sekundy przed atakiem przeciwnika, a po nim możemy wykonać dwa kolejne na które mamy coraz mniej czasu. Jest on dosyć ciężki do opanowania, zwłaszcza przy szybszych przeciwnikach, jednak warto się go wyuczyć, ponieważ w niektórych starciach może nam pomóc zaoszczędzić nerwów. Warte wspomnienia jest to, że robienie zdjęć zużywa klisze. W ciągu gry natrafimy na różnego rodzaju klisz, które różnią się zadawanymi obrażeniami oraz szybkością przeładowania. Podstawowe są nieskończone, jednak są też najsłabsze i jeśli chcemy na nich polegać, to trzeba nauczyć się wykonywać Fatal Frame’y. Klisze możemy znaleźć podczas eksploracji oraz również zakupić w sklepie w miejscu zapisu. Za pokonywanie przeciwników otrzymujemy punkty, które możemy wykorzystać do zakupu przedmiotów leczących oraz klisz, jak i również elementów kosmetycznych, jeśli je odblokowaliśmy. W czasie eksploracji możemy natrafić również na ulepszenia oraz obiektywy do aparatu. Ulepszeń wcale nie ma tak dużo, jednak te które możemy znaleźć potrafią być przydatne, jak chociażby możliwość zobaczenia paska zdrowia ducha. Obiektywy są z kolei czymś w rodzaju umiejętności aktywowanych, a tych możemy mieć trzy jednocześnie, które wymieniamy podczas walki. Tymi umiejętnościami jest chociażby możliwość wykonania potężniejszego ataku, czy też spowolnienie lub całkowite zatrzymanie ducha. Początkowo może wydawać się to trochę skomplikowane, zwłaszcza, że sama walka przy pomocy aparatu nie wydaje się zbyt poważna, jednak jak już się to trochę opanuje i stoczy się kilka pojedynków, tak można się przekonać, że jest ona po prostu świetna. Nie tylko budzi emocje, ale też jest bardzo immersyjna. Nowością w tej serii jest walka przy pomocy latarki, którą wykorzystuje Choshiro. Nie jest to zwykła latarka, ponieważ ta wykorzystuje moc światła księżyca, więc jak też można się domyślić, nie wykorzystuje ona klisz, ani niczego wymiennego, a energię księżyca, gdy ona nam się skończy, to musimy trochę odczekać by się ponownie naładowała. W przypadku walki latarką nie mamy dostępu do Zero Shotów oraz Fatal Frame’ów, jednak za to obszar, jak i odległość, ataków jest większa, więc też z tego powodu Choshiro częściej walczy z większą ilością przeciwników. Nie będę ukrywał, że walka latarką jest bardziej dynamiczna, chociaż nie budzi aż takich emocji jak walka aparatem. Tutaj jeszcze warto napisać, że mamy dwa sposoby na sterowanie celowaniem aparatu oraz latarki. Pierwszy z nich, to klasycznie prawą gałką na padzie, a drugim jest sterowanie samym padem. Nie ukrywam, że ten drugi sposób jest dosyć ciekawy i przyjemnie zrealizowany, jednak po kilku starciach wyłączyłem tę opcję by niepotrzebnie nie męczyć rąk, czym też nic nie straciłem z immersji. W trakcie gry znajdziemy również niebieskie oraz czerwone kryształy, które służą do ulepszania aparatu/latarki oraz obiektywów. Zwiększamy tym sposobem statystyki naszego sprzętu, jak zadawane obrażenia, szybkość wymiany kliszy, czy w przypadku latarki, szybkość ładowania energii. Warto jednak pamiętać, że kryształy, jako jedyne przedmioty w grze, są wspólne dla wszystkich postaci, więc ulepszając aparat jednej postaci możemy tym samym osłabić resztę, także wkrada się tutaj pewne strategiczne myślenie, czy będziemy ulepszać jedną postać, czy może rozłożymy kryształy po równo na każdą postać. Sama gra potrafi być wymagająca, chociaż na początku mamy wybór między dwoma poziomami trudności – łatwym i normalnym. Po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy tryb trudny, a po ukończeniu gry na trudnym, to odblokowujemy poziom koszmarny. Na całe szczęście wyższe poziomy trudności możemy przechodzić w trybie nowej gry plus, zachowując tym samym wszystkie ulepszenia oraz zawartość ekwipunku, poza kluczowymi przedmiotami. Jest to pomocne, ponieważ na wyższych poziomach duchy są silniejsze, wytrzymalsze i bardziej agresywne, jak i również niektóre przedmioty przestają być dostępne w sprzedaży w punktach zapisu. Wszystko co tutaj opisałem może wydawać się dziwne, jak i również dosyć proste w swojej budowie. Nie da się ukryć, że po części tak właśnie jest, jednak też nie da się ukryć, że każdy z tych elementów jest niezwykle satysfakcjonujący oraz klimatyczny. Oczywiście nie każdy element został dopracowany, niektóre cierpią jeszcze na pozostanie w erze Wii, jednak mimo wszystko nie są to jakieś szczególnie duże błędy, które by wybijały nas z klimatu, czy psuły doznania. Warto zagrać, jeśli oczekujecie czegoś nowego, wymagającego i satysfakcjonującego.

Role znajdziek pełnią tutaj zjawy oraz lalki hozuki, których jest tutaj całkiem sporo. Jak można się też domyślić, nie „zbieramy” tych znajdziek w klasyczny sposób, a po prostu robimy im zdjęcia. Zjawy to dusze, które nie są agresywnie do nas nastawione, a przynajmniej w danym momencie. Pojawiają się one w konkretnych miejscach i jesteśmy o tym informowani poprzez sygnały dźwiękowe, jak i delikatnie zmieniony obraz. W porównaniu do innych znajdziek z innych gier, zjawy są czasowymi znajdźkami, więc jeśli nie uda nam się zrobić im zdjęcia w czasie w którym są obecne, to stracimy możliwość ich zdobycia. Nie ukrywam, że jest to dosyć ciekawy rodzaj zbieractwa, jednak wymagający wiedzy kiedy się pojawiają oraz odpowiedniej szybkości, ponieważ czasami jest ciężko zrobić zdjęcie ducha, który biegnie w pewnej odległości od nas i szybko się oddala, więc bywa to dosyć irytujące. Najbardziej irytujące jest to, że nie zawsze gra uznawała nasze zdjęcia, rozgryzienie tego systemu zaliczania. Czasami wystarczy, że na zdjęciu widać głowę ducha i zdjęcie jest zaliczone, a nieraz miałem sytuację, że cały duch był widoczny, ale chyba kąt był zły, bo nie było ono zaliczane. Lalki hozuki są przedmiotami w których to pewna osoba umieściła fragmenty swojej duszy, więc też te lalki są przeklęte, a naszym zadaniem jest je oczyścić, czyli również zrobić im zdjęcie. Są one poukrywane w całej grze, niektóre są bardziej widoczne, niektórych trzeba faktycznie poszukać. Z nimi akurat są dwa problemy, pierwszy to kąt zdjęć, bywa to irytujące, ale tutaj przynajmniej nie mamy limitu czasowego, a drugim problemem jest to, że po zrobieniu zdjęć te lalki nie znikają, a pozostają w miejscu i są widoczne również w innych rozdziałach. Problemem jest tutaj to, że niejednokrotnie kończąc rozgrywkę jednego wieczoru i wracając następnego marnowałem czas próbując zrobić zdjęcie jakieś lalce, ponieważ zapomniałem, że już je zrobiłem podczas poprzedniego posiedzenia w innym rozdziale. Nie da się ukryć, że są dosyć oryginalne, a także dosyć przemyślane, jednak zabrakło im kilku szlifów, aby być w pełni przyjemnymi.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj elementem do którego w żaden sposób nie można się przyczepić, nawet jeśli szukałoby się czegokolwiek na siłę. Jak już wspominałem wcześniej, ścieżka dźwiękowa jest tutaj jednym z elementów, który najbardziej wpływa na budowanie odpowiedniego klimatu, jak i również napięcia. Samych utworów wbrew pozorom jest tutaj całkiem sporo, zdecydowanie więcej niż w którejkolwiek poprzedniej części. Każde pomieszczenie ma teraz swój własny motyw, co nieraz sprawia, że nie czujemy się zbyt pewnie lub przygotowujemy się na starcie, które wcale nie musi mieć miejsca. Utwory też całkiem zapadają w pamięci, zwłaszcza dwa ostatnie utwory, które słyszymy podczas zakończeń, aż tak są dobre oraz klimatyczne, że nawet słuchanie ich poza grą wywołuje pewne emocje. Zostały one świetnie dopasowane do ogrywanych momentów, dzięki czemu właśnie te napięcie jest budowane, razem z całą gamą różnych emocji, co z kolei przekłada się na zdecydowanie lepszy klimat. Nie można zaprzeczyć, że pod względem jakości ścieżka dźwiękowa stoi na wysokim poziomie nawet dzisiaj w porównaniu do największych produkcji. Podobnej jakości zostały wykonane również dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, otwieranych drzwi, upadających przedmiotów, płonącego ognia, wiejącego wiatru, płynącej wody, i inne tego typu odgłosy. Nie można również zapomnieć o odgłosach wydawanych przez duchy, które potrafią zjeżyć włosy na ciele, zwłaszcza jak spokojnie eksplorujemy i za naszymi plecami usłyszymy te niepokojące odgłosy. Pojawiają się tutaj również różne efekty dźwiękowe, które głównie objawiają się podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że całość brzmi naprawdę dobrze i powoduje, że chce się grać, nawet jeśli do końca nie czujemy się pewni. Całość świetnie działa na gracza, dzięki czemu klimat stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdecydowanie pozycja warta zagrania, aby odczuć to wszystko na własnej skórze.

Voice acting w żadnych wypadku nie odstaje jakościowo od reszty ścieżki dźwiękowej. Po raz pierwszy w serii twórcy udostępnili jedynie japoński dubbing, a nie tylko angielski. Niektórym może to przeszkadzać, jednak brzmi to zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że całość jest oparta o japońskie mity i wierzenia. Aktorzy głosowi zostali świetnie dopasowani, świetnie wczuli się w grane przez siebie postacie, wiedzą jak oddawać emocje i brzmi to naprawdę dobrze, chociaż tak naprawdę dialogów nie ma tutaj jakoś szczególnie dużo. Różnego rodzaju dialogi, bardziej monologi, słyszymy tutaj w momentach jak postać wspomina pewne wydarzenia. Oczywiście nie potrafię mówić w języku japońskim, więc też nie rozumiem dialogów i tutaj przychodzą na pomoc angielskie napisy. Niestety nie mamy otrzymaliśmy polskiego tłumaczenia, chociaż język momentami jest bardziej zaawansowany, zwłaszcza jeśli czytamy notatki o różnego rodzaju badaniach oraz o samej chorobie. Także jakaś znajomość języka jest tutaj potrzebna, aby w pełni zrozumieć historię, więc trzeba liczyć, że fani stworzą spolszczenie w wersji na PC.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy pamiętać, że pierwotnie ten tytuł został wypuszczony w 2008 roku jako tytuł ekskluzywny na konsoli Nintendo Wii, a dopiero w 2023 roku został wypuszczony na konsole ósmej i dziewiątej generacji, jak i również na PC. Nie jest to w żadnym przypadku remake, a remaster, więc też oprawa graficzna została jedynie odświeżona, a nie wykonana na nowo. Widać tutaj pewne naleciałości ze starej konsoli, jednak zostały tutaj poprawione efekty świateł i cieni, jak i również postaci, więc jakość na pewno stoi na odpowiednim poziomie. Tekstury prezentują się tutaj naprawdę dobrze, są dosyć szczegółowe oraz nie widać żadnych poszarpanych krawędzi, chociaż momentami mogą wydawać się trochę zbyt płaskie, jednak nie ma takich momentów zbyt dużo. Bardzo na tych teksturach zyskują modele, a później z kolei zyskują na tym również lokacje, które odwiedzamy. Modele są bardzo szczegółowe, wykonane w odpowiednim stylu, aby pasowały do różnych stylów pomieszczeń, jednak nie ze wszystkimi możemy wchodzić w interakcję, chociaż można napisać, że ze zdecydowaną większością nie wchodzimy w jakąkolwiek interakcję. Nie da się ukryć, że modele pełnią tutaj funkcję wypełniaczy, aby lokacje nie wyglądały na puste, jednak nie da się ukryć, że są całkowicie ładne i nie raz znajduje się jakiś przedmiot, który możemy podnieść, chociaż i tak normalnie go nie widać. Wspomniałem o poprawionym systemie świateł i cieni, który prezentuje się tutaj po prostu nieziemsko. Bardzo ładnie to widać w wąskich korytarzach, czy pomieszczeniach pacjentów, a nawet w takich w których światło pełni główną rolę. Modele również zostały odświeżone, zarówno główna obsada, jak i duchy krążące po wyspie. Żywych postaci nie mamy tutaj aż tak dużo, więc tutaj nie można pisać, że jakieś się powtarzają, jednak na pewno można napisać, że wyglądają bardzo ładnie, zwłaszcza żeńska obsada na której można zawiesić oko. Może ich stroje niespecjalnie pasują do tego typu wycieczki, jednak ładnie się prezentują. Jak już jesteśmy przy ubraniach, to trzeba wspomnieć, jak świetnie została wykonana ich fizyka. Podczas poruszania się fragmenty ubioru się poruszają, mocniej jeśli biegniemy, czy schodzimy po schodach. Tutaj można posłużyć się przykładem jednej z bohaterek, która nosi łańcuszek i na plecach zwisa kawałek łańcuszka, więc przy szybszym ruchu możemy zauważyć jak on odbija się o jej plecy. Wygląda to naprawdę przyjemne, nawet jeśli są to takie mało istotne szczegóły, a jakby tego było mało, to łączy się również z systemem świateł i cieni, co potęguje ten cały urok. Same animacje są równie ładne, całkiem płynne, nawet jak momentami podnoszenie przedmiotów, czy też otwieranie drzwi, wygląda trochę sztucznie, tak jest na co popatrzeć. W podobnej jakości zostali również wykonani nasi przeciwnicy u których również ciężko jest o klony, chociaż i takie się zdarzają, co w zasadzie jest kwestią ubioru. Pod względem animacji również to ten sam poziom, jednak warto tutaj wspomnieć o poruszaniu się i wyłanianiu się duchów ze ścian. Niby nie jest to nic szczególnego, ponieważ w wielu grach przy użyciu kodów możemy przenikać przez ściany, jednak jest to tak naturalnie, i jednocześnie niepokojąco, wykonane, że po prostu budzi podziw. Na całość oprawy został nałożony delikatny filtr ziarna, który ma symulować filmowość obserwowanej akcji, co wbrew pozorom wygląda dosyć dobrze, ponieważ jest on naprawdę delikatny. Wzmacnia się jedynie w momentach starć z potężniejszymi przeciwnikami, jak i we wspomnieniach. Zwykle nie jestem fanem tego typu filtra w grach, jednak tutaj został całkiem dobrze wykorzystany i wykonany. Całość nie tylko zyskuje na pewnej filmowości, a również na stworzeniu odpowiedniego mroku i tym samym nastroju. Oprawa graficzna w tym tytule nie może równać się z najnowszymi, wysokobudżetowymi produkcjami, jednak stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu też pomaga budować odpowiedni klimat.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od samego początku aż do samego końca, nie doświadczyłem też żadnych większych bugów, jak również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał naprawdę dobrze zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna fabuła
+wciągający klimat
+jeden z najstraszniejszych horrorów
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+oprawa graficzna przeszła próbę czasu

Minusy:
-drobne nieprzystosowanie rozgrywki do nowszych konsol

Fatal Frame/Project Zero: Mask of the Lunar Eclipse jest produkcją w którą by zagrać trzeba było kombinować z nielegalnymi kopiami, jak i fanowskimi tłumaczeniami, więc bardzo ucieszyłem się w momencie ogłoszenia pracami nad przeniesieniem jej na nowe konsole. Nie ukrywam, że jako fan growych horrorów udało mi się ukończyć już wersję na Wii, jednak od lat nie miałem z nią styczności, więc też wiele elementów wyleciało mi z pamięci, także było to całkiem świeże doświadczenie. Pamięć czasami sprawia, że rzeczy z naszej przeszłości wydają się lepsze niż faktycznie były, więc też moje oczekiwania były trochę ochłodzone, a jednak zostały one bardzo przerośnięte. Z tego też powodu wystawiam ocenę 9+/10. To bardzo dobra produkcja, która powinna być przykładem dla twórców growych horrorów jak powinna wyglądać produkcja, która nie tylko ma świetną fabułę, a również potrafi porządnie wystraszyć. Tytuł wręcz obowiązkowy dla fanów horrorów, a nawet dla osób, które nie czują się zbyt silni w tym gatunku, aby w końcu się przełamać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,