Tag Archives: Isaac

Dead Space (2023) – Recenzja

Dead Space (2023) to remake bardzo ciepło przyjętego survival horroru w klimacie science fiction wydanego w 2008 roku. Odświeżeniu uległa nie tylko oprawa graficzna, czy niektóre mechaniki, a również niektóre elementy rozgrywki, jak i sama fabuła. Wcielając się w Isaaca, inżyniera statków kosmicznych, który został rzucony w sam środek statku opętanego przez dziwne anomalie mutujące ludzi w stwory zwane nekromorfami. Jak zatem prezentuje się ten remake na tle oryginału? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Motive Studio.

Wydana została przez Electronic Arts Inc.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Wcielamy się w postać Isaaca Clarke, inżyniera, który jest członkiem załogi USG Kellion wysłanym na flagowy okręt górniczy USG Ishimura w celu dokonania koniecznych napraw. Dla głównego bohatera ta misja ma dodatkowe znaczenie, ponieważ na tym statku stacjonuje również Nicole, jego ukochana. Misja, która wydawałaby się dosyć prosta już na starcie zaczęła sprawiać problemy w momencie w którym z celem misji nie było żadnego kontaktu, a uszkodzony dok spowodował konieczność awaryjnego lądowania i uszkodzenia okrętu na którym przybyli. Po dostaniu się na okręt szybko okazuje się, że statek znajduje się w gorszym stanie niż początkowo się zakładało, a jakby tego było mało to wydaje się on zupełnie opuszczony przez ludzi. Podczas badania stanu statku oraz odkryciu co się stało załoga zostaje zaatakowana przez dziwnych mutantów, zwanych później Nekromorfami. Aby przeżyć Isaac musiał się rozdzielić ze swoją załogą, co jednak pozwoliło mu na naprawianie niektórych systemów statku by zarówno on, jak i załoga, mogli przemieszczać się po całym okręcie i odnaleźć sposób na jego opuszczenie. Jak można się domyślić, przeżycie i ucieczka nie są jedynymi celami Isaaca, a również odnalezienie swojej ukochanej. Podczas wykonywania tych zadań główny bohater odkrywa przyczyny upadku Ishimury po pojawieniu się tajemniczego Znaku. Tak oto prezentuje się taki bardzo uproszczony opis fabularny, co głównie wynika z chęci uniknięcia zbędnych spoilerów, chociaż jest to już trochę starsza produkcja, więc pewnie każdy z Was zna jej historię, jednak jeśli chociaż jedna osoba czytająca tę recenzję nie zna tej gry, to warto unikać spoilerów. Trzeba przyznać, że fabuła w tytułach z tego gatunku rzadko kiedy była czymś wartym zapamiętania, tak też jest w przypadku tej produkcji, chociaż nie da się ukryć, że starała się zapaść głęboko w pamięci graczy. W oryginale zostały zastosowane pewne rozwiązania, które mogłyby zostać lepiej zrealizowane, jak chociażby pewne wizje, których doświadcza bohater, jak i to co się stało ze statkiem, którym przylecieliśmy. Nie wolno też zapomnieć, że w oryginale Isaac, główny bohater, był niemową, więc nie mogliśmy się zapoznać z jego punktem widzenia. Mając w pamięci te wszystkie, jak i więcej, rzeczy, które już poznałem nie oczekiwałem zbyt wiele pod tym względem w remake’u, jednak muszę przyznać, że miło się zaskoczyłem. Remake wprowadził pewne zmiany w fabule, które nie zmieniają jej sensu, a wręcz usprawniają elementy, które nie do końca miały sens albo mogłyby być lepsze. Ciężko tutaj napisać konkretnie o których momentach piszę by nie rzucać zbyt dużymi spoilerami, jednak mogę Wam napisać, że aktualnie zniszczenie statku, którym przylecieliśmy ma więcej sensu i zdecydowanie lepiej wygląda. Niektóre z postaci dostały trochę zwiększoną rolę, a także niektóre śmierci zyskały więcej znaczenia. Tak ogólnie podsumowując, to historia pozostała taka sama, jeśli graliście w oryginał, to wiecie jak przedstawia się fabuła, różnica polega w różnych szczegółach, które sprawiają, że wchodzi na wyższy poziom, poprawia jej jakość i zapada bardziej w pamięci. Warto tutaj wspomnieć jeszcze o wątkach pobocznych. W czasie gry natrafimy na kilka wątków pobocznych, które mogą być krótkie, bądź rozciągnięte na dłuższy etap gry, a dotyczą one wydarzeń sprzed upadku Ishimury. Nie są one obowiązkowe, więc jak nie chcemy to możemy je całkowicie olać, jednak ciekawie rozwijają świat gry. Oczywiście nie wszystkie można zakończyć od razu, ponieważ elementy tych wątków mogą znajdować się w miejscach do których dostajemy się później w fabule, więc w takim momencie dany wątek jest zablokowany do momentu uzyskania dostępu do danego miejsca. Całość bardzo mi się spodobała, jednak ma pewien element, który odebrał mi trochę przyjemności z odkrywania historii. W czasie gry natrafiamy na notatki, które przybliżają nam co się działo przed, jak i w trakcie, upadku Ishimury, jednak twórcy postawili na „nowoczesność” i dodali niebinarne końcówki, co też powoduje, że niektóre z tych notatek bardzo źle się czyta, co niestety wybija z tego klimatu i odbiera chęci na dalsze czytanie. Mimo wszystko, historia została poprawiona względem oryginału, nie zmieniając wcale jej fundamentów. Nawet jeśli znacie dosyć dobrze fabułę oryginału, to mimo wszystko warto zagrać w remake, ponieważ możecie się miło zaskoczyć.

Zakończenie nie przeszło jakichś większych zmian, ale dzięki mimice głównego bohatera oraz ogólnie poprawionej grafice sprawia, że wygląda zdecydowanie lepiej. Nie da się ukryć, że jest dosyć zapadające w pamięci, wręcz można napisać, że ten fabularny twist, który występuje w samym zakończeniu przeszedł już do historii gamingu. Z tego też powodu nie można napisać, czy to co widzimy jest dobre, czy tak nie do końca, więc mamy tutaj dosyć ładną mieszankę dobrego zakończenia z nutką tego złego. To też sprawia, że nie do końca mamy tutaj otwarte, czy też zamknięte zakończenie. Oczywiście wiemy, że następne części zostały wypuszczone, jednak jakby kontynuacje nie zostały stworzone, to też ta część mogłaby na spokojnie stanowić zamkniętą historię, a resztę zostawiać w domysłach graczy. Zdecydowanie bardzo przyjemne doświadczenie. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o pewnej nowości, a konkretnie alternatywnym zakończeniu, którego nie było w oryginale. Po ukończeniu gry odblokowujemy tryb nowej gry plus w której to możemy zebrać dwanaście artefaktów, dzięki czemu zamiast normalnego zakończenia zobaczymy alternatywne, które rzuca nowe światło na wszystko co przeszedł Isaac i jakie to przyniosło dla niego konsekwencje. To coś czego się nie spodziewałem, a co było bardzo przyjemnym dodatkiem, który zachęca do kolejnego podejścia do gry, więc również i Was zachęcam do spróbowania swoich sił w odblokowaniu tej alternatywnej wersji.

Klimat – Lokacje

Klimat oryginału zapadał w pamięci nawet bardziej niż sama historia, a to ze względu na niezwykle ciekawe umiejscowienie gry oraz samą interesującą rozgrywkę. Oczywiście nie był to idealny klimat poprzez niemego bohatera, co odbierało trochę tego poczucia realności, jak i liniowość rozgrywki nie do końca zadziałała tak jak powinna, jednak pomimo tych elementów, to klimat był naprawdę silny i sprawiający, że warto było zagrać. W przypadku tego remake’u otrzymaliśmy całkowite ulepszenie większości elementów tej gry, co z kolei przełożyło się na wzmocnienie klimatu względem oryginału. Poprzez zmodyfikowanie niektórych scen w fabule, jak i dodanie wątków pobocznych oraz przez dodanie głosu głównemu bohaterowi, klimat zdecydowanie bardziej nas przyciąga by poznać każdy szczegół, a jeśli graliście w oryginał to dodatkowo by odkryć wszystkie różnice między tymi dwoma wersjami. Historia w jakiś dziwny sposób stała się bardziej przystępna i bardziej zachęcająca do poznawania, a wręcz nawet bym napisał, że zawiera w sobie więcej tego klimatu horroru. Mogłoby się wydawać, że poprzez dodanie głosu bohaterowi ulotni się gdzieś ten klimat izolacji, jednak na całe szczęście tak się nie stało. Nasza postać nie odzywa się tak często jak mogłoby się wydawać, głównie podczas rozmów z innymi postaciami. W poczuciu izolacji pomagają tutaj lokacje, które zapadają głęboko w pamięci. Podróżowanie przez korytarze z plamami krwi, porzuconymi rzeczami osobistymi, czasami różnego rodzaju ciałami, czy napisami na ścianach. To wszystko powoduje, że czujemy się samotni na wielkim statku, a jeśli dodamy do tego różne odgłosy dochodzące zza ścian oraz sufitu sprawiają, że tym bardziej czujemy się jako ostatni żywi. Tu też właśnie sporą robotę pełni również ścieżka dźwiękowa, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystkie odgłosy, czy nawet najdrobniejsze utwory, to wszystko wzmacnia ten cały klimat oraz poczucie izolacji, jak i ciągłego zagrożenia. Nie można zapomnieć tutaj o rozgrywce, która sama w sobie przeszła najmniej zmian względem całej reszty. To dalej bardzo przyjemny survival horror z masą broni oraz przeciwników, którzy potrafią być dosyć wymagający, wręcz jestem w stanie napisać, że rozgrywka stała się bardziej wymagająca w porównaniu z oryginałem, co tylko sprawia, że satysfakcja z ukończonych etapów jest większa, a także nie można zapomnieć, że to też wymusza na nas lepsze przygotowanie poprzez eksplorację. To wszystko dodatkowo jest oprawione w porządnie wykonaną oprawę graficzną. Nie da się ukryć, że różnice między oryginałem a remake’iem są całkiem spore, a poprawiona nie została tylko sama jakość oprawy. Usprawnione zostały również wszystkie efekty, jak chociażby system świateł i cieni, czy sama fizyka przedmiotów, to wszystko sprawia, że poczucie realności jest zdecydowanie silniejsze, co z kolei przekłada się na silniejszy klimat. Ciężko jest wskazać tutaj jakiś element, który nie działałby na korzyść klimatu, chociaż pewnie niektórych może odrzucić wyższy poziom trudności niż w oryginale, jednak jest to coś co sprawia, że rozgrywka jest bardziej satysfakcjonująca. Mi osobiście początkowo było trochę ciężko się wczuć w klimat, ponieważ w oryginał grałem na PC, a już w remake na PS5, więc musiałem przyzwyczaić się do celowania oraz strzelania na padzie, co nigdy nie wychodziło mi zbyt dobrze, jednak po krótkim treningu mogłem się w pełni zanurzyć w tym klimacie. Nie da się ukryć, że jest on tutaj naprawdę silny oraz wciągający. Zdecydowanie sprawiający, że warto zagrać w tej tytuł, zwłaszcza jeśli nie mieliście okazji zagrać w oryginalną wersję. To też jeden z najsilniejszych plusów całej produkcji.

Jeśli już piszemy o horrorze, to też warto poruszyć również kwestie strachu. Na pewno nie można napisać, że ta seria należy do topki najstraszniejszych tytułów, jednak też z drugiej strony nie można napisać, że nie straszy wcale. Sporą robotę robi tutaj klimat, który tworzy takie poczucie izolacji oraz ciągłego zagrożenia poprzez dźwięki otoczenia. Twórcy oczywiście skorzystali z jump scare’ów, jednak zostały dobrze wykonane, nie są nachalne oraz zbyt częste, a to powoduje, że faktycznie działają tak jak powinny. Cały czas czujemy to zagrożenie, słyszymy wrogów, których nie widzimy, widzimy efekty działań pewnej sekty, a jeśli dopiszemy do tej listy różnego rodzaju wizje, to otrzymujemy coś co potrafi spowodować gęsią skórkę. Nie jest to może najstraszniejszy horror, ale jeden z lepszych nastawionych na akcję. Zdecydowanie warty zagrania, zwłaszcza po raz pierwszy.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, co w zasadzie powinno być do przewidzenia. Naszą główną lokacją jest okręt USG Ishimura, który podzielony został na różne sektory, jak sektor medyczny, mieszkalny, mostek, i inne tego typu. Oczywiście każdy ten sektor jest pełny różnego rodzaju pomieszczeń, jak kostnica, magazyny, maszynownie, i tym podobne pomieszczenia. Każde miejsce, które odwiedzamy zostało całkiem przyjemnie zaprojektowane, jeśli można tak napisać o horrorze. Został zachowany futurystyczny styl w połączeniu z brutalnością anomalii panującej na statku. Bardzo przyjemnie się eksploruje każde pomieszczenie, chociaż tak naprawdę nie ma tutaj zbyt dużo elementów z którymi możemy wchodzić w interakcję, jednak możemy całe pomieszczenia niszczyć, dzięki świetnej fizyce, która już za czasów oryginału robiła wrażenie, a tutaj została jedynie ulepszona. Oczywiście nie wszędzie możemy się dostać od razu, natkniemy się na swojej drodze na wiele zamkniętych drzwi, które będziemy mogli otworzyć dopiero w konkretnym momencie fabularnym, jednak gdy te miejsca już odblokujemy, to będziemy mogli w dowolnym momencie do nich wrócić. W porównaniu do oryginalnej wersji, tutaj nie mamy otwartą formę eksploracji i w każdym momencie możemy wrócić do poprzednio odwiedzanych miejsc. Nie jesteśmy też ograniczeni ekranami ładowania, których tutaj nie doświadczymy, jeśli nie wczytujemy gry, więc nie zostajemy przy tym wybijani z klimatu. Nie da się ukryć, że lokacje już w oryginale robiły wrażenie, a w przypadku remake’u zostały wzniesione na wyższy poziom, głównie za sprawą poprawionej oprawy graficznej. Na bardzo długi czas USG Ishimura pozostanie jednym z najbardziej klimatycznych lokacji w grach.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj dosyć ciekawym elementem, ponieważ twórcy wzięli typową rozgrywkę z survival horrorów, jak chociażby w serii Resident Evil, i dodali parę swoich elementów tworząc coś co już w 2008 roku było niesamowitym doświadczeniem. Remake nie zmienił zbyt dużo, wręcz bym napisał, że gra się w większości tak samo jak w oryginale, jedynie niektóre etapy zostały zmodyfikowane, które w oryginale nie cieszyły się zbyt dużą popularnością, wręcz potrafiły odrzucić graczy od gry. Jak zatem można się domyślić, będziemy tutaj eksplorować, rozwiązywać zagadki, jak i walczyć z przeciwnikami. Oczywiście wydaje się, że jest tego bardzo mało, wręcz niewiele jak na tego rozmiaru grę, jednak są bardzo rozbudowane. O eksploracji trochę już pisałem, jednak warto byłoby to rozwinąć, ponieważ jest to coś wartego opisania. Jak już wcześniej opisałem, w porównaniu do oryginalnej wersji nie mamy tutaj liniowej rozgrywki pod względem eksploracji, ponieważ jedyne co nas ogranicza to fabularne blokady, chociaż to nie jedyne blokady na które natrafimy. W czasie zwiedzania natrafimy na różnego rodzaju drzwi, które wymagają od nas posiadania pewnego stopnia dostępu, który otrzymujemy wraz z postępem fabularnym, więc może się zdarzyć, że z początku, czy bliżej połowy, natrafimy na jakieś drzwi, których nie będziemy mogli od razu otworzyć, więc jeśli będziemy chcieli dostać się do środka, to będziemy musieli tam wrócić, ponieważ fabuła sama z siebie nas tam ponownie nie poprowadzi. Może się wydawać, że będzie to dosyć upierdliwe, jednak sama gra nas do eksploracji zachęca, jak i do wracania do wcześniej zamkniętych pomieszczeń, ponieważ to z nich możemy zyskać dodatkowe uzbrojenie, jak i schematy nowych przedmiotów do zakupu w sklepie. W czasie rozgrywki natrafimy na sklepy w których możemy zakupić amunicję, przedmioty lecznicze, czy również inne przedmioty. Podczas gry natrafiamy na pewne schematy, które dodają nam nowe przedmioty do zakupu w tych sklepach. Część z nich natrafiamy podczas przemieszczania się po fabularnych miejscach, jednak spora część z nich jest ukryta poza główną ścieżką, więc by je odkryć trzeba się zdecydować na eksplorację. Walutę do wykorzystania zdobywamy poprzez zabijanie przeciwników, sprzedać niepotrzebnych przedmiotów, jak i czasami jesteśmy w stanie ją znaleźć. Wspomniałem wcześniej o wyższym poziomie trudności względem oryginału, co również jest pewnym powodem przez który nawet trzeba eksplorować w poszukiwaniu zasobów. Oczywiście w ten sposób też narażamy się na dodatkową walkę, jednak nagrody za eksplorację zdecydowanie wynagradzają ryzyko. Z tego mojego opisu wynika, że terenu do eksploracji jest tutaj całkiem sporo i taka jest prawda, mapa jest całkiem spora, więc normalnie można byłoby się zgubić szukając odpowiedniej drogi, jednak mamy możliwość „przywołania” ścieżki, która poprowadzi nas do naszego celu. Mogłoby się wydawać, że jest to zbędne ułatwienie, prowadzenie gracza za rączkę, jednak w niektórych przypadkach może nam pomóc zaoszczędzić trochę czasu w momentach w których znajdujemy się na sporym, otwartym terenie, chociaż jeśli jesteście przeciwnikami takich rozwiązań, to też nie musicie z tego korzystać, co też poskutkuje jednak dłuższym czasem gry. W czasie przechodzenia fabularnych momentów natrafimy również na różnego rodzaju zagadki, które mają nam odblokować jakieś przejście lub też są bezpośrednio powiązane z fabułą. Co wyróżnia te zagadki na tle innych z tego gatunku, ponieważ wykorzystuje technologię, którą zdobywamy dosyć szybko w grze, czyli telekinezę, jak i możliwość spowalniania przedmiotów oraz przeciwników. Oczywiście nie wszystkie zagadki wykorzystują te mechaniki, jednak większość jest na nich oparta. Pod względem trudności stoją one na odpowiednim poziomie, co prawda znajdą się tutaj te łatwiejsze, jak i trudniejsze. Muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze wykonane, niektóre mogą nam zabrać więcej czasu, inne mniej, nie da się jednak zaprzeczyć, że pomyślne ich wykonanie jest niezwykle satysfakcjonujące. Warto tutaj również wspomnieć o etapach w stanie nieważkości, jak i w miejscach bez tlenu. Są to etapy, które często połączone są z zagadkami, ale także stanowią przyjemną odskocznie od zwykłej rozgrywki, ponieważ w takich momentach zostają nam narzucone pewne ograniczenia, wręcz można napisać, że rozgrywka się w pewien sposób zmienia. Całkiem sprawnie jest to zrobione, nie są to też zbyt długie etapy i nie powtarzają się zbyt często, więc też nie robią się w żaden sposób męczące, czy nużące. Warto tutaj też opisać zmiany jakie zostały wprowadzone w niektórych etapach znanych w oryginalnej wersji. Oczywiście nie wspomnę tutaj o wszystkich, aby nie psuć możliwości odkrycia tego samemu, więc opiszę tylko jedną zmianę. W oryginalnej wersji złą sławą cieszył się etap w którym to musieliśmy strzelać z działka do asteroidów, ten etap był znienawidzony zwłaszcza przez graczy konsolowych, ponieważ na konsolach ten etap był niezwykle nieprzyjemny. Nie został on całkowicie usunięty w remake’u, jednak już nie sterujemy żadnym działkiem w miejscu, a używamy naszej broni jako celownika by działo automatycznie zaczęło niszczyć asteroidy. Może nie brzmi to tak ciekawie, jednak w grze zostało zrobione zdecydowanie lepiej niż w oryginale i w końcu jest bardzo przyjemne. To wszystko zostało zmieszczone w około jedenastu godzinach gry, co jest odpowiednim czasem jak na tego typu rozgrywkę, ponieważ nie jest przedłużona, co też powoduje, że nie nudzi się w żadnym momencie. Każda minuta tej gry jest ciekawie zapełniona i bardzo przyjemna, dzięki czemu jest również niezwykle klimatyczna.

Jakby nie spojrzeć na tę produkcję, to trzeba przyznać, że walka pełni tutaj najważniejszą rolę, więc przydałoby się opisać czym i z czym walczymy. Uzbrojenia nie mamy tutaj aż tak, ponieważ mamy tylko siedem rodzajów broni, jak znana piła plazmowa, czy karabin plazmowy. Każda z tych broni niby jest wzorowana na standardowym wyposażeniu, jednak wykonana w świetny sposób, a jakby tego było mało, to większość z nich ma alternatywny sposób strzelania, który potrafi ocalić nas z niejednych tarapatów. W czasie eksploracji możemy natrafić na pewne przedmioty zwane węzłami mocy, które służą nam do ulepszania naszego wyposażenia. Węzły mocy możemy również kupić w sklepie, jednak ich cena nie jest zbyt niska. Wykorzystujemy je w warsztatach, które zwykle są rozmieszczone przy sklepach. Możemy ulepszyć podstawowe statystyki uzbrojenia, jak chociażby obrażenia, szybkość przeładowania, szybkostrzelność, czy pojemność magazynka. Poza tym możemy również dodać specjalne zdolności do naszej broni, jak chociażby podpalającą amunicję. Oczywiście zanim uda nam się w pełni ulepszyć jakąkolwiek broń przy pomocy węzłów mocy, to musimy najpierw znaleźć, bądź też kupić, element ulepszający do danej broni, aby dalsze ścieżki ulepszania się odblokowały. W pełni ulepszona broń potrafi zdecydowanie ułatwić nam dalszą rozgrywkę, zwłaszcza podczas starć z bossami, a każdy kto grał w oryginał zdaje sobie sprawę, że można przejść całą grę używając tylko piły plazmowej. W starciach z przeciwnikami możemy również ich po prostu uderzać z broni lub po prostu ich deptać. Tak samo możemy korzystać z telekinezy by rzucać w przeciwników ostrymi lub wybuchowymi przedmiotami, jak i również odrywać niektóre kończyny z ich ciał. Pomóc nam może również umiejętność spowalniania przeciwników, co może nas uratować w starciu z większą ilością przeciwników. Samych rodzajów przeciwników jest tutaj całkiem sporo, jak chociażby standardowi przeciwnicy, strzelający, wybuchowi, czy rozpadający się na mniejsze części. Z każdym z nich walczy się zupełnie inaczej przez co starcia z większą ilością przeciwników potrafią wymuszać na nas bardziej taktyczne podejście, nawet jeśli sama gra jest pod tym względem dosyć szybka. Sposobów na walkę z przeciwnikami jest naprawdę wiele, jednak najlepszym jest odcinanie kończyn, co nie zawsze jest takie proste, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, czyli kogoś komu słabo idzie celowanie na padzie. Mimo wszystko walczy się naprawdę dobrze, przeciwnicy zostali zaprojektowany w przerażający sposób, a ich odgłosy w tle sprawiają, że chcemy się ich jak najszybciej pozbyć. Nie będę ukrywał, że rozgrywka w tej produkcji stoi na bardzo wysokim poziomie, że aż ciężko znaleźć cokolwiek co by nie do końca w niej zagrało. Oczywiście dla niektórych problemem może być wyższy poziom trudności, co też było trochę problemem dla mnie, jednak jak już się załapało ten rytm, to od razu ten problem przestał być istotny. Zdecydowanie warta zagrania produkcja dla osób, które nie miały styczności z tą serią, jak i również dla osób, które dobrze znają oryginał, ponieważ różnić jest tutaj trochę do odkrycia.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa w tej produkcji jest czymś co w pewien sposób łączy każdy element gry ze sobą tworząc niesamowity klimat. W czasie pisania tej tej recenzji odsłuchuje sobie fragmenty niektórych z utworów, jak i też w opisach innych elementów wspominałem jak niesamowicie działa tutaj ścieżka dźwiękowa. Nie da się zaprzeczyć, że już w oryginale ścieżka dźwiękowa stała na wysokim poziomie, jednak w przypadku tego remake’u została ona wzniesiona na jeszcze wyższy poziom. Samych utworów muzycznych nie ma tutaj aż tak dużo jak mogłoby się wydawać, wręcz można napisać, że przez sporą część gry nie słyszymy żadnej muzyki, a jedynie dźwięki otoczenia. Mimo wszystko jak już ją słyszymy, to czujemy, że coś ważnego się ma zaraz dziać, bądź robi się poważnie. Muzyka została wykonana tutaj w dosyć poważny sposób, trochę mroczny, jednak całkowicie dopasowany do fabuły, jak i ogólnie całej produkcji, to przekłada się z kolei na lepszy klimat. Większość z utworów, które usłyszymy, wpadają w ucho i na dłużej zostają w pamięci, chociaż wydaje się, że najlepiej gracze zapamiętali Little Star, które nie ukrywam, że było dosyć ciekawym doświadczeniem w horrorze. W przypadku dźwięków otoczenia, to tutaj poziom jest nawet wyższy niż w przypadku muzyki, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, wystrzałów z broni, otwieranych drzwi, wybuchów, płomieni, jadących pojazdów, i inne tego typu dźwięki. Do tych odgłosów należałoby dopisać różnego rodzaju dźwięki wydawane przez naszych przeciwników, które tutaj jest ciężko opisać, a każdy z nich ma swoje sposoby na pokazanie nam swojej obecności. To wszystko co słyszymy, to nie tylko zwykłe dźwięki, które gdzieś tam się w tle znajdują by dodać więcej realności, a mają za zadanie wprowadzić nas w klimat i spowodować, że nie będziemy czuli się bezpiecznie eksplorując. Zaskakująco działa to naprawdę dobrze, ponieważ twórcy dobrze to wykorzystali. Podczas eksplorowania będziemy słyszeć w tle jak coś się przewraca, coś szybko przebiegło, nawet będziemy widzieć lecące iskry z wentylacji. To wszystko sprawia, że będziemy w ciągłej gotowości do walki, chociaż nie zawsze te odgłosy będą kończyły się jakimkolwiek starciem. Nie tylko zostały świetnie wykorzystane w grze, ale też pod względem jakości nie można im zarzucić, ponieważ zostały wykonane w bardzo realistyczny sposób. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o momentach w grze w których przemieszczamy się w na otwartej przestrzeni kosmicznej. Jak wiadomo dźwięki w kosmosie nie przenoszą się tak jak na ziemi, więc wszystko co usłyszymy jest odpowiednio stłumione sprawiając wrażenie jakbyśmy faktycznie znajdowali się w kosmosie. To wszystko bardzo dobrze ze sobą zostało połączone i daje nam jedno z niezapomnianych doświadczeń. I tak jak wspominałem na początku, te elementy ścieżki dźwiękowej łączą ze sobą resztę elementów tej gry i wzmacniają ten klimat, który odczuwamy. Naprawdę przyjemne doświadczenie i na pewno zdecydowanie lepsze niż w oryginalnej wersji.

W przypadku voice actingu również nie można w żaden sposób narzekać, ponieważ również stoi na bardzo wysokim poziomie, chociaż też nie w przypadku każdej wersji. Do wyboru mamy trochę wersji językowych, jednak skupię się jedynie na angielskiej oraz polskiej, ponieważ te są najpopularniejsze w naszym kraju. W zasadzie do angielskiej wersji nie mogę się w żaden sposób przyczepić, ponieważ stoi na bardzo wysokim poziomie. Dobrani aktorzy doskonale odegrali swoje role oddając wszystkie emocje oraz relacje między nimi. Polska wersja językowa nie jest oczywiście zła, czy tragiczna, jednak nie stoi na takim samym poziomie co angielska. Jest ona dosyć dobra, jednak nie zawsze gra aktorska zagrała tak dobrze jak powinna, czasami było czuć tę sztuczność, jednak można jej bez problemu słuchać, zwłaszcza jeśli zależy Wam na graniu z polską wersją językową. Warto tutaj wspomnieć, że scenariusz został napisany na nowo, ponieważ w oryginale główny bohater nie miał głosu, więc w remake’u twórcy postanowili dać mu możliwość wypowiadania się. Nie zmieniło to oczywiście całkowicie historii, a bardziej ją rozwinęło, co też było dodatkowym wyzwaniem dla aktorów by nie zepsuć fabuły słabszym zagraniem. Jeśli zdecydujecie się zagrać z angielskim dubbingiem możecie bez problemu włączyć polskie napisy, które pod względem tłumaczenia również nie zostawiają miejsca do przyczepienia się do czegokolwiek. Niezależnie, którą wersję językową wybierzecie, to będziecie mogli poczuć ten sam klimat, który wciąga i nie wypuszcza aż do samego końca.

Grafika

Na wstępie trzeba byłoby tutaj napisać, że oryginał wydany w 2008 roku był jedną z najładniejszych wydanych gier w tamtym okresie i nawet pomimo tego, że minęło już wiele lat, to dalej nie zestarzała się tak brzydko jak niektóre z tytułów wydanych w podobnym okresie. Oczywiście niektóre elementy trochę bardziej się zestarzały, jednak nawet dzisiaj można w nią zagrać i czerpać z niej przyjemność. Przed twórcami stało ciężkie zadanie by oddać klimat oryginału przy zachowaniu grafiki na bardzo wysokim poziomie. Tutaj trzeba przyznać, że to udało się w pełni. Zawsze powtarzam, że oprawa graficzna nie jest dla mnie najważniejsza, ponieważ niektóre gry nie mają powalającej, czy nawet dobrej, oprawy, a klimatycznie oraz rozgrywką potrafią zmiażdżyć te uważane za najpiękniejsze, jednak są tytuły w których lepsza oprawa jest wręcz wymagana. Taką serią jest chociażby Dead Space, nie tylko dlatego, że jest to horror, a przede wszystkim dlatego, że jest to dosyć brutalna produkcja w której to odcinanie kończyn oraz widok zmasakrowanych zwłok nie jest niczym dziwnym. Oczywiście ta brutalność nie jest przesadzona, co wbrew pozorom nie jest takie proste. Z tego też powodu grafika musi stać na wyższym poziomie, aby gracz widział tę brutalność, jak i mógł poczuć odpowiednie obrzydzenie. To też z kolei wpływa na samo poczucie strachu, jak i klimatu, ponieważ dzięki temu jesteśmy faktycznie zobaczyć do czego zdolne są nekromorfy. Przemierzanie korytarzy tego statku jest niezwykle przyjemne, możemy przyjrzeć się każdemu szczegółowi, przeczytać różnego rodzaju napisy na ścianach, które potrafią nas zatrzymać i zastanowić się jak musiał wyglądać upadek USG Ishimury. Każda z tekstur stoi na wysokim poziomie, co przekłada się na lepiej wyglądające modele przedmiotów, które nie tylko są ładne, ale również szczegółowe. Warto tutaj wspomnieć o niezwykłej fizyce, która robiła już wrażenie w oryginale, więc za dużo pracy tutaj twórcy nie mieli, poza oczywiście dopasowaniem jej do nowej oprawy i nowych modeli. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to modele postaci, zarówno naszego bohatera, jak i reszty postaci. Nie piszę tego w sensie, że zostały brzydko wykonane, ponieważ ich wykonanie stoi na najwyższym poziomie, są szczegółowe i nie odróżniają się na tle całości. Piszę tutaj o tym, że jak porównamy modele z oryginału do tych z remake’u, to można zauważyć, że z jakiegoś powodu postacie zostały odrobinę postarzone, jak i ich budowa ciał została zmieniona, co wydaje się dosyć dziwne i dla mnie niezrozumiałe. Nie rozumiem dlaczego twórcy zdecydowali się na taki krok, ponieważ nie ma to żadnego sensu. Mimo wszystko nie da się zaprzeczyć, że pod względem wykonania zostały świetnie wykonane. Nie można się przyczepić z kolei do modeli przeciwników, którzy są po prostu przerażająco piękni. Każdy z nich wzbudza pewnego rodzaju obrzydzenie i sprawia, że chcemy się ich jak najszybciej pozbyć, co może brzmi głupio jeśli weźmiemy pod uwagę, że jakby celem w grze jest pozbywanie się wrogów, jednak jak zagracie, to sami zrozumiecie o czym piszę. Co łączy nasze postacie oraz przeciwników, to świetnie wykonane animacje. W przypadku ludzkich postaci widać to najlepiej podczas walki oraz poruszania się w stanie nieważkości, a u wrogów podczas poruszania, ruszenia do ataku, czy nawet po zranieniu. Napisałbym wręcz, że animacje przeciwników są po prostu nie z tej ziemi, niezwykle płynne, wręcz można napisać, że zbyt realistyczne jak na zmutowane postacie. Nie można również zapomnieć tutaj o systemie świateł i cieni, który akurat w tej produkcji ma spore znaczenie, ponieważ często będziemy się tutaj poruszać przez ciemne korytarze. Cienie modeli, a zwłaszcza przeciwników, którzy gdzieś się tam w tle przekradają, są po prostu bardzo dobrze wykonane. To wszystko tworzy wspólnie niezwykłą oprawę graficzną, która przyciąga wzrok i na pewno jest to jeden z najładniejszych remake’ów wydanych w ostatnim czasie. Przekłada się to z kolei na lepszy klimat oraz poczucie tego napięcia. Graficznie ten tytuł pozostanie w pamięci graczy na zdecydowanie dłużej, chociaż to nie jedyny element, który to sprawił.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic ciekawego do napisania. Od rozpoczęcia gry, aż do samego końca nie doświadczyłem żadnych spadków płynności, tak samo jak nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i również nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał porządnie zoptymalizowanego remake’u w który można zagrać bez żadnych obaw o optymalizację.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+usprawniona fabuła
+alternatywne zakończenie
+wciągający klimat
+USG Ishimura robi większe wrażenie niż w oryginale
+satysfakcjonująca rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+śliczna graficznie

Minusy:
-modele postaci zostały niepotrzebnie zmodyfikowane

Dead Space (2023) jest remake’iem gry, którą po prostu pokochałem, nawet jeśli nie jestem zbyt dużym fanem gier umiejscowionych w kosmosie, tak klimat był czymś co mnie bardzo wciągnęło. To też był powód przez który moje oczekiwania względem tego wydania były dosyć wysokie, chociaż nie ukrywam, że miałem pewne obawy. Muszę przyznać, że zostałem bardzo miło zaskoczony, ponieważ moje oczekiwania zostały przerośnięte, a to wszystko z powodu zmian, które sprawiły, że coś co według mnie było już świetne stało się jeszcze lepsze. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 9+/10. To naprawdę bardzo dobra produkcja w którą warto zagrać, a zwłaszcza jeśli nigdy nie mieliście okazji zagrać w oryginał. Dla fanów horrorów jest to wręcz pozycja obowiązkowa, nawet jeśli nie straszy, aż tak bardzo.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

ONE PIECE World Seeker – Recenzja

ONE PIECE World Seeker jest przygodową grą akcji inspirowaną anime oraz mangą autorstwa Eiichiro Ody. Wcielając się w Monkey D. Luffy’ego, młodego i ambitnego, pirata trafimy na więzienną wyspę śledząc plotki o wspaniałych skarbach ukrytych na wyspie, jednak to co na niej odnajduje bardzo się różni od plotek. Historia przedstawiona w tym tytule jest oryginalna, opracowana wspólnie z ojcem serii, więc też nie znajdziemy jej w mandze, czy anime. Jak zatem prezentuje się ta produkcja? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Ganbarion.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Załoga piratów Słomianego Kapelusza pod przywództwem kapitana Monkey D. Luffy’ego usłyszała pogłoski o wielkim skarbie ukrytym na wyspie zwanej Więzienną Wyspą, a konkretniej na podniebnym więzieniu, które znajduje się akurat nad tą wyspą. Podczas przeprowadzanej akcji okazało się, że nie ma żadnego skarbu, a to wszystko było sposobem na ściągnięcie piratów łakomych skarbów i złapanie ich. Pułapka ta została zastawiona przez Isaaca, naczelnika więzienia, jak i przywódcę marynarzy w okolicy. Zmuszeni do ucieczki członkowie załogi zeskakują z latającego więzienia tym samym rozdzielając się na różne części wyspy. Wcielamy się w postać Monkey D. Luffy’ego, który jako dziecko zjadł diabelski owoc zmieniający jego ciało w gumę, dzięki czemu może się rozciągać w dowolny sposób, jednak dając mu te moce jednocześnie odebrał zdolność pływania, woda odbiera siły użytkownikom diabelskich owoców i po prostu idą na dno jak kotwica. Przez atak Isaaca Luffy wpadł do morza, jednak od utonięcia uratowała go młoda dziewczyna, Jeanne, która okazuje się nową przywódczynią wyspy po śmierci jej matki. Od niej dowiadujemy się, że wyspa podzieliła się na zwolenników oraz przeciwników marynarki, a ona jedyna stara się zachować pokój między skłóconymi grupami i nie dopuścić do rozlewu krwi. Naszym zadaniem będzie odszukanie rozrzuconych członków naszej załogi oraz pomoc naszej wybawicielce. Z postępem w grze zaczyna się pojawiać wiele różnych tajemnic, dziwnych zdarzeń toczących się na wyspie, jak i pojawianiem się silnych oraz ważnych postaci, które już znamy z oryginału, jak chociażby Rob Lucci z CP0, Fujitora jeden z admirałów marynarki, a nawet Sabo jedna z ważniejszych postaci w armii rewolucjonistów. Tak mniej więcej prezentuje się ogólny opis fabuły w tej produkcji i jak możecie zauważyć jest to taka typowa historia w tym uniwersum, wręcz bym napisał, że historia bardzo przypomina tutaj po prostu jedną z filmówek i nie zdziwiłoby mnie jakby to był jeden z odrzuconych pomysłów na film. Mimo wszystko historia jest tutaj naprawdę ciekawa, ponieważ jest utrzymana w stylu opowieści z tego uniwersum, jak i w podobnym klimacie, więc jeśli jesteście fanami, to bycie częścią historii jest niezwykle interesujące. Do postaci również nie można się przyczepić, ponieważ są świetnie napisani, oczywiście w większości są to postacie, które już znamy, ale mamy tutaj również trochę nowych, jak właśnie Jeanne oraz Isaac, które niby są dosyć typowe, ale dobrze napisane. Oczywiście nie oczekujcie tutaj jakiś nieoczekiwanych zwrotów akcji, czy scen zapadających szczególnie w pamięci, ponieważ historia od początku pokazuje nam kto będzie tym głównym złym oraz o co mniej więcej może chodzić, to po prostu krótki rozdział w przygodach piratów Słomianego Kapelusza. Niestety są tutaj dwa problemy, które bardzo rzuciły mi się w oczy podczas grania. Pierwszym z nich jest umiejscowienie akcji w czasie, ponieważ początkowo gra sugeruje jakoby historia toczyła się po rozdziale na Dressrosie, czyli po pokonaniu Doflamingo, a to głównie dlatego, że głowa Luffy’ego warta jest pięćset milionów beli, waluty w tym świecie, jednak podczas gry natrafimy na Germę 66, czyli braci Sanji’ego, jednego z członków załogi głównego bohatera, którzy pojawili się trochę później, więc nie było możliwości by Luffy ich znał. Mimo wszystko jest to problem na który można przymknąć oko, ponieważ jest to tylko gra i nie wchodzi w żaden sposób w kanon. Drugi z kolei jest bardziej drażniący, ponieważ historia w żaden sposób nie sugeruje, że główny bohater stracił część swoich umiejętności, ani nic w tym stylu, jednak podczas rozgrywki zdobywamy doświadczenie, dzięki któremu możemy odblokowywać nowe umiejętności, czy ataki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale są to umiejętności, które Luffy powinien już znać, których używał we wcześniejszych przygodach, więc nie widzę powodu przez który musiałby się ich jeszcze raz uczyć. Oczywiście te błędy o których tutaj wspominam mają sens pod względem rozgrywki, którą urozmaicają w pewien sposób, jednak jako fana oryginału takie elementy mnie odrobinę drażniły i nie pozwalały się w pełni cieszyć historią, ale jeśli jesteście w stanie na to przymknąć oko, to będziecie się świetnie bawić. Co ciekawe historia została tak skonstruowana, aby mogły w nią zagrać również osoby, które nie znają jeszcze oryginału lub dopiero zaczynają go odkrywać. Historia jest lekka, nieskomplikowana, jednak ciekawa, więc gdyby pozbyć się tych dwóch błędów, to byłaby jeszcze lepsza.

Zakończenie jest dosyć typowe dla oryginału, więc nie będzie zbyt sporym spoilerem, jeśli napiszę, że całość kończy się w miarę dobrze, nie do końca, ale w ogólnym rozrachunku dobrze i nasi piraci wyruszają ponownie na morze poszukując kolejnych przygód oraz drogi do spełnienia swoich marzeń. Zostało ono całkiem dobrze wykonane, przyjemnie się je patrzy i aż chce się od razu zacząć jakąś inną grę z tego świata. Jak również można się domyślić, nie jest ono w pełni zamknięte, ponieważ oczywiście historia na danej wyspie się zakończyła, ale nie historia piratów Słomianego Kapelusza. Ciężko napisać tutaj cokolwiek więcej, ponieważ jest po prostu dobrze wykonane, nie zapada szczególnie w pamięci, ani też nie jest poprzedzona niesamowitą walką finałową, która swoją drogą faktycznie mogłaby być ciekawsza. Warto zagrać, jeśli chcielibyście przeżyć jakąś przygodę w tym uniwersum, jednak nie oczekujcie zapadającej w pamięci historii ze świetnym zakończeniem.

Klimat – Lokacje

Klimat oryginału, zarówno anime, jak i manga, ma dosyć interesujący klimat, ponieważ jest to w pewnym sensie przygodówka, która może wydawać się skierowana dla młodszego odbiorcy, jednak są w nim zabójstwa, przejmowanie siłą władzy, i inne takie tematy, ale jest to również połączone z dosyć specyficzną oprawą, głównie za sprawą modeli postaci, gdzie nie każdy ma realistyczną budowę ciała, co się rzuca w oczy patrząc na kobiece postacie, czy niektórych członków załogi Luffy’ego. To może niektórych odrzucić, bo niby przez sporą ilość czasu są tutaj żarty i taki lekki klimat, ale są też poważniejsze momenty, które według niektórych mogą nie pasować do takiej stylistyki, jednak zostało to tak porządnie wykonane, że warto dać temu szansę, ponieważ jednak działa to naprawdę dobrze. Historia nie różni się stylistyką od tego czego mogliśmy już doświadczyć w oryginale, co działa pozytywnie na sam klimat. Jest ona lekka, jednak ciekawa i zachęca do poznania. Niestety twórcy nie poradzili sobie zbyt szczególnie z umiejscowieniem jej w czasie i wymyśleniem lepszego systemu rozwoju, który pasowałby do fabuły, jednak tak jak pisałem wcześniej, jeśli jesteście przymknąć na to oko, to historia stanie się dla Was jeszcze bardziej klimatyczna. Sama lokacja również jest przyjemna, ponieważ jest to wyspa pełna różnego rodzaju krajobrazów, miast i innych tego typu rzeczy, no i co najlepsze nie jest zbyt duża, że przebiegnięcie z jednego punktu do drugiego nie męczy i nie jest w żaden sposób nużące. Rozgrywka pomimo, że daje trochę możliwości pod względem eksploracji, czy walki, nie jest aż tak ciekawa jak można byłoby to sobie wyobrażać. Oczywiście sposoby eksploracji przy pomocy gumowego ciała Luffy’ego potrafią dawać satysfakcję, tak jeśli walka oraz rozwój postaci leżą, to ten element sam nie da rady utrzymać rozgrywki na wysokim poziomie. To też powoduje, że gra robi się dosyć szybko nudna przez co cierpi na tym klimat. Bardzo przyjemna jest tutaj z kolei oprawa graficzna, która jak na grę w stylistyce anime/manga jest bardzo ładna, chociaż nie da się ukryć, że również jest prosta. Sporą robotę pełni tutaj kolorystyka, która jest dosyć jasna oraz przyjemna, co wręcz powoduje, że czujemy się tutaj jak podczas przyjemnej przygody. To wszystko zostało również oprawione w świetną ścieżkę dźwiękową, która również została wykonana w stylu oryginału. Jest to po prostu coś co moglibyśmy równie dobrze usłyszeć w anime, więc jak można się domyślić, działa to po prostu nieziemsko na klimat. Nie będę ukrywał, że klimat tutaj jakiś jest, jednak nie jest tak silny jak można byłoby się spodziewać po tytule opartym na takim materiale źródłowym. Pomysł na wykonanie tej produkcji był naprawdę ciekawy i można było z niego wyciągnąć naprawdę wiele, jednak parę takich rzeczy, które nie zostały odpowiednio wykonane trochę ją zepsuły. Oczywiście można się tutaj świetnie bawić, klimat jest lekki, więc może zaciekawić, jednak jeśli miałbym zagrać jeszcze raz w jakąś produkcję z tego uniwersum, to pewnie wybrałbym którąkolwiek z części z serii Pirate Warriors, a nie wróciłbym do tej gry.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, co nie powinno jednak dziwić, ponieważ dostępną do zwiedzania mamy całą wyspę w zasadzie od samego początku gry i nic nie stoi nam na przeszkodzie by ją od razu zwiedzić. Na wyspie znajdziemy takie miejsca jak różnego rodzaju wioski, plażę, zatokę piratów, port, kopalnie kryształów, większe miasto, różnego rodzaju więzienia, i inne tego typu miejsca. Muszę przyznać, że każde z tych miejsc zostało całkiem przyjemnie wykonane, dopasowane do świata i przyjemnie się je eksploruje, chociaż muszę przyznać, że początkowo jakoś wielkie miasto nie pasowało mi do tego świata, jednak przemieszczanie się po nim przy użyciu umiejętności Luffy’ego okazało się na tyle satysfakcjonujące, że przestałem na to zwracać uwagę. Niestety o ile lokacje są ładne, to zbyt dużo w nich nie możemy zrobić, aby nie napisać, że nic nie możemy. W zasadzie lokacje służą nam głównie do odnajdowania różnego rodzaju przedmiotów oraz przyjmowaniu zadań od osób znajdujących się w nich. Nie da się ukryć, że mimo wszystko są naprawdę ładne, chociaż to też zasługa oprawy graficznej oraz stylistyki. Zdecydowanie warto od czasu do czasu oderwać się od zadań i pozwiedzać oraz podziwiać widoki, ponieważ jest tu na czym zawiesić oczy.

Grywalność

Rozrywka różni się tutaj od tego co mogliśmy już zobaczyć w serii Pirate Warriors, a to głównie dlatego, że tamta seria była hack’n’slashem, a tutaj mamy przygodówkę z elementami RPG. Oczywiście to nie jedyne różnice, jednak to już daje mniej więcej obraz jak może wyglądać tutaj rozgrywka. Będziemy tutaj eksplorować, zbierać przedmioty, walczyć z przeciwnikami, czy też rozwijać postać. Eksploracja jest tutaj w zasadzie podstawą, ponieważ otrzymaliśmy tutaj otwarty świat pod postacią wyspy, którą możemy zwiedzać w zasadzie w pełni już od początku gry. Wykorzystywać ją tutaj będziemy głównie do przemieszczania się pomiędzy punktami rozpoczęcia/zakończenia zadań, chociaż gdy odkryjemy główne punkty poszczególnych fragmentów wyspy, to możemy się między nimi przemieszczać poprzez szybką podróż, nie mamy w tym żadnych ograniczeń. Tak naprawdę eksplorować będziemy by zbierać przedmioty rozrzucone na mapie, które są widoczne również na mini mapie, którą mamy umiejscowioną w prawym, dolnym rogu. To co zbieramy to różnego rodzaju materiały oraz pożywienie, które później możemy wykorzystać by tworzyć nowe przedmioty, skórki dla naszego bohatera, czy też posiłki dla naszych towarzyszy, aby móc wysłać ich na wyprawę po lepszej jakości przedmioty. To wszystko możemy dopiero zrobić po odnalezieniu wszystkich członków naszej załogi. Skoro już piszę o członkach naszej załogi, to pewnie część z Was wie, że w oryginale każdy członek załogi miał swój wpływ na historię, każdy coś robił, jednak nie w przypadku tej produkcji. Tutaj nasi towarzysze mogą jedynie dla nas pracować poprzez wyprawy bądź tworzenie przedmiotów, nic więcej, co nie wygląda zbyt dobrze, jeśli znacie oryginał. Wracając do zdobywanych przedmiotów, to tych dodatkowo możemy zdobyć więcej, jeśli ulepszymy odpowiednią umiejętność w naszym drzewku rozwoju. Lepsze przedmioty, wyposażenie lub plany wyposażenia/skórek możemy zdobyć ze skrzyń skarbów, których jest tutaj całkiem sporo. Możemy zobaczyć ile skrzyń jest w danej okolicy na naszej mapie, jednak gdzie są ukryte to już sami musimy odkryć. Wspomniałem, że w nich możemy zdobyć wyposażenie, a to są pierścienie, które mogą zwiększyć nam pewne statystyki, jak atak, czy poziom zdrowia. Początkowo możemy mieć założony jeden przedmiot, a dopiero po ulepszeniu naszej umiejętności możemy ich zakładać więcej. Przyznam szczerze i bez bicia, że te przedmioty nie zmieniają w żaden sposób gry, więc po założeniu pierwszego całkowicie o nich zapomniałem i przez resztę gry nie zmieniłem ani razu wyposażenia, które zdobyłem na początku gry, więc to też pokazuje jak bardzo są przydatne. Mimo wszystko eksploracja jest naprawdę przyjemna, używanie umiejętności rozciągania się Luffy’ego dały twórcom możliwość, aby faktycznie gracz mógł się bawić różnymi możliwościami. Nie będę ukrywał, że spędziłem sporo czasu po prostu poruszając się po mapie i nawet starałem się jak najmniej korzystać z opcji szybkiej podróży. Sam rozwój postaci również nie należy do najlepszych, chociaż to głównie ze względu na słabe połączenie je z historią, jednak nie tylko, ponieważ już w samych założeniach zdobywanie doświadczenia jest dosyć źle przeprowadzone. Naszą postać rozwijamy w specjalnym menu, które jest podzielone na kategorie dopasowane do umiejętności Luffy’ego, a rozwinąć możemy nie tylko nasz poziom zdrowia, czy zwiększyć zadawane obrażenia, ale także ulepszyć wystrzeliwania siebie, odblokować nowe umiejętności ataków, zwiększyć zasięg ataków dystansowych, i inne tego typu rzeczy. Nie mamy tutaj nic nowego, co by bardziej pasowało niż odblokowywanie umiejętności, które główny bohater powinien już znać. Punkty doświadczenia zdobywamy głównie poprzez kończenie zadań głównych oraz pokonywanie bossów. Teoretycznie otrzymujemy je również za walkę ze zwykłymi przeciwnikami, jednak są to bardzo śmieszne ilości, ponieważ za pokonanie grupy przeciwników możemy otrzymać jeden punkt doświadczenia lub też wcale, więc to też odbiera chęci do walki, jeśli nie są wymagane przez fabułę. Niestety te elementy, które wymieniłem wprowadzają pewną nudę i nie zachęcają w żaden sposób by próbować odblokować wszystkich umiejętności, chociaż i tak w jednym podejściu się to nie uda. Sama gra jest również w miarę długa, ponieważ ukończenie gry zajmuje mniej więcej dwanaście godzin gry, więc jak weźmiemy pod uwagę tę nudę, to lepiej sobie odpowiednio dawkować tę produkcję, aby za szybko Was nie odrzuciła.

Walka jest tutaj pewną częścią gry, więc to też trzeba opisać. W zasadzie mamy tutaj dwa podejścia do walki, możemy walczyć bezpośrednio albo też po cichu eliminować przeciwników, oczywiście jeśli pozwala na to gra. Osobiście nie pasuje mi do głównej postaci skradanie się i pokonywanie przeciwników po cichu, więc nie korzystałem z tej opcji, ale nie będę ukrywał, że początkowo próbowałem i z tej opcji korzystać. Problem z takim sposobem eliminowanie przeciwników jest to, że w zasadzie nie mamy z tego żadnej nagrody, czy nawet satysfakcji, ponieważ doświadczenia otrzymujemy tyle samo, a zajmuje to zdecydowanie więcej czasu. Nawet w misjach w których teoretycznie nie możemy zostać zauważeni możemy wyruszyć i pokonać wszystkich przeciwników bez żadnych konsekwencji oraz zbędnego skradania. Same starcia również nie należą do skomplikowanych. Otrzymaliśmy tutaj dwa tryby walki, szybszy i wolniejszy, jak zatem można się domyślić, ten pierwszy zadaje mniejsze obrażenia, a drugi większe. Możemy stosować je naprzemiennie, a nawet dowolnie zmieniać je podczas walki. Również każdy z nich ma swoje własne specjalne umiejętności ataku. Z tych umiejętności możemy korzystać tylko jeśli mamy odpowiednią ilość energii, która zapełnia nam się poprzez atakowania przeciwników, jak i przyjmowaniu obrażeń. Brzmi to dosyć ciekawie, ponieważ daje to trochę możliwości zabawi, jednak w praktyce jest dosyć nudne, ponieważ przeciwnicy nie stawiają żadnego wyzwania, a po prostu na wyższych poziomach trudności stają się gąbkami na obrażenia, czyli najłatwiejsze dla twórców załatwienie sprawy, co oczywiście nie działa zbyt dobrze. Walki nie są wymagające, w większości walczą bardzo podobnie i to, że nie dostajemy za nie sensownego doświadczenia, to nie zachęcają do brania w nich udziału. Walczyć będziemy tutaj z różnego rodzaju marynarzami, jak i piratami, którzy niby się różnią, ale walczą bardzo podobnie, zarówno w zwarciu, jak i na dystans. Pozytywnie działają tutaj starcia z bossami, którzy stanowią postacie znane z oryginału i te starcia akurat się różnią od siebie ze względu na to, że każda z tych postaci posiada inne umiejętności i styl walki. Szkoda jedynie, że tych starć nie ma aż tak dużo i również nie są zbyt wymagające. Niestety rozgrywka jest tutaj zdecydowanie najsłabszym elementem, który jest jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, elementów w tego typu produkcjach. Jeśli jesteście olbrzymimi fanami oryginału, to może będziecie się dobrze bawić w odkrywanie kolejnej historii oraz wchodzenie w interakcję ze znanymi postaciami, jednak ja jako fan oryginału nie byłem w stanie zbyt dobrze się bawić i bardzo się wynudziłem.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jedynym elementem do którego w żaden sposób nie mogę się przyczepić, ponieważ tutaj zostało to świetnie wykonane oraz dopasowane. W opisie klimatu, a także historii, napisałem, że to wszystko jest podobne do oryginału i też taka jest oprawa dźwiękowa. Oczywiście adaptacja anime zdecydowanie lepiej przedstawia to wszystko, jednak ścieżka dźwiękowa jest na podobnym poziomie. Została ona wykonana w tym samym stylu, dzięki czemu klimat przygody jest zdecydowanie bardziej wzmocniony i to sprawia, że trochę się lepiej w tę produkcję gra, mogłoby być lepiej, gdyby inne elementy aż tak nie ciągnęły jej w dół. Każdy z utworów, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu emocje zostały wzmocnione, a nawet dodają takiej relaksującej mocy. Zaskakująco bardzo dobrze słucha się tej muzyki nawet poza grą, chociażby przy czytaniu, czy sprzątaniu, no i muszę przyznać, że potrafi zrelaksować nawet poza grą, co jest dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Jak też można się domyślić, muzyka wpada tutaj w ucho i zostaje w nim na dłużej, co zawsze jest plusem. Oczywiście nie jest ona jakoś bardzo skomplikowana, to bardzo proste utwory, które wbrew pozorom zostały w pełni wykorzystane, właśnie ta prostota jest tutaj ich siłą. Podobnej jakości są tutaj dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, wystrzałów, uderzanego metalu, wybuchy, wiatr, a także inne tego typu odgłosy. Brzmi to dokładnie tak jakbyśmy oglądali anime, czyli niezbyt realnie, ale na tyle, aby faktycznie czuć, że to jest to co widzimy na ekranie. Całość ścieżki dźwiękowej została tutaj po prostu świetnie wykonana i świetnie się jej słucha, więc jest coś z czego można się tutaj cieszyć.

Podobną jakość doświadczymy tutaj również w przypadku voice actingu. Otrzymaliśmy w tej grze jedynie japoński voice acting, co jest oczywiście sporym plusem, ponieważ jest to oryginalny język dla tego typu produkcji. To też w zasadzie odpowiada za jego jakość, ponieważ większość, jeśli nie wszystkie, głosy jakie tutaj usłyszymy mogliśmy już usłyszeć w adaptacji anime. Oczywiście mamy tutaj parę nowych postaci, których nie mogliśmy zobaczyć w anime, jednak ich głosy również zostały nagrane przez osoby ogólnie biorące jakiś udział w produkcji oryginału. Niestety jak to bywa w tego typu produkcjach głosy usłyszymy tylko w przerywnikach filmowych, w reszcie dialogów panuje cisza ze strony postaci lub jakieś pojedyncze odgłosy, które mają sugerować kto zaczyna mówić. Mimo wszystko każdy z aktorów głosowych zagrał po prostu świetnie, co nie dziwi, ponieważ to nie pierwszy raz kiedy muszą oddawać te postacie, więc dobrze wiedzą kogo grają, jak oddawać emocje i przyjemnie się tego po prostu słucha. Na całe szczęście nie trzeba znać języka japońskiego by wszystko zrozumieć, a nawet angielskiego, ponieważ ten tytuł został w pełni przetłumaczony. Porównując z angielską wersją trzeba przyznać, że tytuł ten został dosyć dobrze przetłumaczony, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Do oprawy graficznej również zbyt szczególnie nie można się przyczepić, ponieważ jest dosyć śliczna, chociaż nie da się ukryć, że również dosyć cukierkowa. Warto jednak na początku opisać stylistykę graficzną, która, jak można się domyślić, jest dosyć specyficzna. Wspominałem podczas opisywania klimatu, że nie wszystkim się ona spodoba właśnie ze względu na swoją specyficzność, ponieważ o ile sporo tytułów anime/manga stara się zachować jakąś tam realność, jednak nie w tym przypadku, co widać po wyglądzie niektórych postaci, czy ogólnie niektórych lokacjach z oryginału. Nie każdemu musi się to spodobać i nie przekonam nikogo do polubienia takiego stylu, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest on dopasowany do humorystyki gry, jej dziwnych mocy oraz charakterów postaci. Recenzowałem już parę gier opartych na tej twórczości Eiichiro Ody, więc już pewnie wiecie, że udało się jego twórczość 2D przenieść całkiem sensownie do 3D i wcale nie wygląda to dziwnie. Jak wspominałem wcześniej, oprawa graficzna jest tutaj dosyć cukierkowa, jeśli oczywiście piszemy o kolorystyce, która jest dosyć jasna i momentami może wydawać się plastikowa, co początkowo może trochę odrzucać, jednak dosyć szybko się do tego przyzwyczajamy i to do takiego stopnia, że może działać to na korzyść tej produkcji. Nie można jej za to odmówić szczegółowości oraz dbałości o naturę, a to z kolei bardzo pozytywnie wpływa na przyjemność płynącą z eksploracji. Niby można tutaj zauważyć parę płaskich tekstur, jak wszelkie drogi, jednak jest to maskowane przez odwracanie naszej uwagi poprzez bardziej szczegółowe tereny, co zaskakująco bardzo dobrze działa. Nie można tutaj zapomnieć o niezwykłym mieście, nawet jeśli uważam, że zbyt szczególnie nie pasuje do tego uniwersum, tak nie mogę napisać, że jest brzydkie, ponieważ jest śliczne i również jest dosyć szczegółowe. Na plus działają tutaj różne efekty, jak chociażby wygląd poruszającej się wody, czy klasycznie system świateł i cieni. To wszystko tworzy bardzo ładną oprawę, która potrafi sprawić, że zatrzymamy się i będziemy podziwiać widoki. O modelach postaci nie mogę za dużo napisać, ponieważ są po prostu świetne, a jeśli znacie oryginał, to doskonale wiecie jak wyglądają postacie. Jeśli natomiast nie znacie oryginału, to warto tutaj napisać, że każda z postaci ma swój charakterystyczny wygląd, jak i jest bardzo szczegółowa. Oczywiście postacie niezależne, jak i zwykli przeciwnicy, są po prostu klonami, nie ma aż tak dużo ich rodzajów, więc jest to zauważalne, ale jakoś szczególnie nie przeszkadza. Pod względem animacji również nie można się do niczego przyczepić. Wszystko co robią postacie jest dosyć płynne i przyjemnie się na to patrzy, co zwłaszcza widać podczas zabawy eksploracją. Nie będę ukrywał, że pomimo pierwszego niezbyt dobrego wrażenia, tak grafika okazała się bardzo dopasowana do całej produkcji, więc nawet jeśli niektóre elementy nie są najwyższej jakości, tak bardzo pozytywnie wpływa na klimat.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Zaskakująco cała produkcja działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do pulpitu. Napisałem zaskakująco, ponieważ patrząc jak bardzo nieprzemyślana jest to produkcja, to spodziewałem się jakichś problemów natury technicznej, jednak pod tym względem się bardzo pozytywnie zaskoczyłem.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+historia potrafi zaciekawić
+klimat jest dosyć relaksujący
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-trochę nielogicznych elementów
-niesatysfakcjonująca rozgrywka
-dosyć szybko wkrada się tutaj nuda

ONE PIECE World Seeker to produkcja na którą czekałem od zapowiedzi, a to głównie ze względu na to, że miała to być duża produkcja RPG w jednym z moich ulubionych uniwersów, więc miałem na co czekać, zwłaszcza, że do tej pory grałem jedynie w serię Pirate Warriors, która była hack’n’slashem. Z tego też powodu moje oczekiwania jednak były dosyć duże, których niestety nie udało się spełnić. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 6-/10. To produkcja, która miała spory potencjał na zostanie nie tylko najlepszą produkcją w uniwersum One Piece, a ogólnie w growym świecie anime/mangi. Niestety chyba twórcy nie do końca przemyśleli w jakim kierunku tutaj pójść przez co mamy tutaj parę nielogicznych rzeczy, jak i dosyć szybko wkrada się tutaj nuda. Nawet jeśli jesteście fanami oryginału, to bardziej polecałbym zagrać w serię Pirate Warriors, no chyba, że jesteście w stanie przymknąć oko na wiele elementów.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,