Tag Archives: Walka

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations – Recenzja

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations jest poboczną odsłoną bijatyk z cyklu Ultimate Ninja Storm opartych na anime/mandze autorstwa Masashiego Kishimoto. Tym razem przeżyjemy historię z perspektywy wielu różnych postaci, a także odkryjemy wcześniej niewidziane walki. W to wszystko zostały wkomponowane zupełnie nowe sceny anime. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio CyberConnect2.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie nie można jej zakupić za pośrednictwem żadnej cyfrowej platformy.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Fabuła został podzielona na jedenaście kampanii w których to w większości wcielamy się w konkretne postacie, przypisane do tej kampanii, śledząc dany fragment historii związanej z daną postacią. Przeżyjemy tutaj historię takich postaci jak Naruto z pierwszej i drugiej serii, Sasuke, Kakashi, Zabuza i Haku, Minato, i kilku więcej. Wcielając się w danych bohaterów zobaczymy znane wydarzenia z oryginału z ich właśnie perspektywy, chociaż znajdzie się tutaj parę starć, które nie miały miejsca w oryginale, ani nawet nie było o nich wspomniane. Okryte jest to licznymi przerywnikami na silniku gry, jak i również zupełnie nowych, stworzonych na potrzeby tej produkcji, przerywników w stylu anime. Nie w każdym starciu wcielamy się w głównego bohatera kampanii, jednak są to zwykle starcia ważne dla tego etapu historii, więc nie razi to jakoś szczególnie. Wspomniałem o tym, że nie każde starcie było częścią oryginału, bądź też chociaż wspomniane, co wynika głównie z konieczności dodania większej ilości starć do danych kampanii, aby nie posiadała ona wyłącznie jednej, bądź dwóch walk. Nie oznacza to oczywiście, że w jakikolwiek sposób odstają. Są dosyć dopasowane do opowiadanej historii, co wynika głównie z nowych przerywników, a również są także dobrze dopasowane do świata. Osobiście nie miałem problemu ze zrozumieniem historii, a przede wszystkim w połapaniu się w chronologii wydarzeń, ponieważ jestem wielkim fanem oryginału. Znam historię dosyć dokładnie, więc dla mnie była to tylko powtórka z rozgrywki i myślę, że zwykli fani również nie będą mieli z tym problemu. Niestety osoby, które dopiero chciałby wejść w ten świat, czy też po prostu zagrać w dobrą produkcję, mogą się tutaj czuć trochę zagubieni. Nie ma tutaj żadnej chronologii przechodzenia kampanii, ani też przedziałów czasowych, więc skaczemy w kampaniach po przeszłości i teraźniejszości. Brakuje tutaj jakieś ciągłości fabularnej, aby było to bardziej przejrzyste właśnie dla osób, które aż tak dobrze nie znają historii. Nie ukrywam, że podchodząc do tej produkcji i widząc jej tytuł, oczekiwałem czegoś w stylu kampanii podzielonej na przeszłość, młodość Naruto i Naruto z Shippudena, gdzie sam Naruto nie byłby głównym bohaterem, a również wcielalibyśmy się w różne postacie i poznawali historię z perspektywy różnych osób, jednak z zachowaniem chronologii wydarzeń. Niestety tutaj jest za dużo zamieszania z różnymi kampaniami i nie da się ukryć, że niektóre były trochę niepotrzebne, wręcz sprawiają wrażenie takiej zapchajdziury, aby po prostu gra była dłuższa. Potencjał tutaj był spory, zwłaszcza patrząc na jakość przerywników filmowych, tak nie został on w pełni wykorzystany. Jest to tytuł typowo skierowany do fanów, więc też tylko im jestem w stanie zaproponować zagranie.

O zakończeniu trochę ciężko jest tutaj pisać, ponieważ nie otrzymaliśmy tutaj jednego zakończenia, które podsumowywałoby całą historię. Każdy rozdział posiada swoje mniej lub bardziej otwarte zakończenie, które może sugerować koniec historii tej postaci lub też jej dalszą kontynuację. To właśnie też pokazuje, że nie ma tutaj tej ciągłości fabularnej, tylko zbiór historyjek z różnymi postaciami w tle. Warto tutaj napisać, że z zawartością oryginału, to twórcy zatrzymali się na końcu spotkania pięciu kage, więc też część z tych jedenastu kampanii kończy się na tym momencie. Niestety nie wygląda to zbyt dobrze i nie zachęca do ogrywania każdej kampanii.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest zaskakująco dobry, zwłaszcza patrząc na to jakie zamieszanie twórcy wywołali w fabule. Oczywiście ten klimat będzie tak dobry, a może nawet i lepszy, dla fanów oryginału, którzy dobrze znają historię, jak i jej postacie. Nie da się ukryć, że wcielanie się w swoje ulubione postacie potrafi naprawdę uprzyjemnić grę, no i tak też jest w przypadku tego tytułu. Gracze, którzy dopiero wchodzą w ten świat mogą nie poczuć dokładnie tego samego, wręcz ich doświadczenia mogą być dalekie od tych fanów. Sporym problemem jest tutaj właśnie fabuła, a właściwie jej brak ciągłości przez podzielenie na mniejsze kampanie. Mimo, że pod względem przerywników są ładne, tak pomieszanie chronologii i wstawianie kampanii zapchajdziury, nie pomaga wystarczająco. Lokacje to tutaj wyłącznie areny, jednak znane z oryginału, więc to też ciekawy smaczek dla fanów. Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem dwóch poprzednich odsłon serii Ultimate Ninja Storm, jednak została w pewien sposób uproszczona. Teraz nie otrzymaliśmy terenu po którym się poruszamy, a rozgrywka opiera się wyłącznie na walce. Ma to swoje plusy i minusy, jednak nie da się zaprzeczyć, że system walki jest całkiem przyjemny, chociaż również dosyć prosty. To wszystko otoczone jest bardzo przyjemną ścieżką dźwiękową, która potęguje moc płynącą ze starć. Nawet oprawa graficzna, która dzisiaj może wydawać się trochę starsza, to i tak nawet dzisiaj dosyć ładnie się prezentuje, co potrafi zbudować odpowiedni klimat, prawie, że rodem z anime. Całość tworzy razem naprawdę dobry klimat, który potrafi wciągnąć, jeśli skupiamy się na samej walce, a nie na poznawaniu historii. Nie da się ukryć, że grając w ten tytuł ma się to poczucie grania w poboczną odsłonę pomiędzy dwiema większymi, co oczywiście nie musi oznaczać nic złego, ale nie ma tutaj takiego rozmachu, a widać to najbardziej po podejściu do historii. Niemniej jeśli jesteście fanami oryginału, to powinniście się tutaj dobrze bawić.

Jak wspominałem wcześniej, lokacje w tej produkcji to wyłącznie areny na których toczymy starcia z przeciwnikami. Otrzymaliśmy tutaj aż dwadzieścia sześć aren, jednak część z nich ma dwie, lub więcej, wersji, więc ta liczba również rośnie. Każda z tych aren jest wyjęta z oryginału, więc dla fanów będzie to ciekawy smaczek. Same areny są całkiem spore, więc można się tutaj trochę pobawić, jednak na nich nic się nie znajduje, co moglibyśmy wykorzystać w walce. Za to otrzymaliśmy możliwość wyrzucenia przeciwnika poza nią, jednak trzeba zwykle z dwa rady rzucić przeciwnikiem w tą samą niewidzialną ścianę. Nie ukrywam, że jest to fajna rzecz i czasami wręcz specjalnie się bawiłem by tak zakończyć starcie. Nie da się ukryć, że jakościowo stoją na wysokim poziomie, chociaż już mogliśmy je zobaczyć w poprzednich odsłonach, tak dalej nie da się zaprzeczyć, że mają realny wpływ na klimat, co właściwie jest jedną z najważniejszych rzeczy.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś drastycznych zmian względem dwóch poprzednich odsłon serii Ultimate Ninja Storm, jednak jakieś zmiany się tutaj znalazły. Największą zmianą wprowadzoną w tej odsłonie jest to, że nie mamy swobody poruszania się po świecie gry, ten element został całkowicie wycięty z tej produkcji na rzecz ciągłych starć. Z jednej strony nie jest to zbyt przyjemna zmiana, ponieważ eksploracja znanych miejsc z oryginału potrafiła być naprawdę klimatyczna, tak z drugiej patrząc na historię, to wykonanie eksploracji tutaj byłoby dosyć kłopotliwe, więc miała sens rezygnacja z tego elementu. Także jak można się domyślić, cała uwaga jest skupiona tutaj na walce i nic poza nią nie robimy, no może poza kupowaniem różnego rodzaju grafik, czy muzyki, z odpowiedniego menu za zarobioną walutę, którą otrzymujemy za kończenie starć. Klasycznie dla tego typu gier, mamy tutaj dwa główne tryby gier, czyli solo i online. Tryb online jest tutaj typowy, mamy zwykłe walki, turnieje oraz rankingowe, jednak ze względu, że jest to tytuł z ery Playstation 3, to znalezienie kogoś do gry będzie bardzo trudne, wręcz niemożliwe, więc też nie było mi dane w żaden sposób sprawdzić żadnego trybu dla wielu graczy. Tryby solo, to również tutaj klasyka, ponieważ, poza trybem fabularnym, otrzymaliśmy tutaj zwykłe starcia, tryb przetrwania oraz turniejowy. Warto tutaj też zaznaczyć, że wybieramy walkę jeden na jednego, bądź też drużynową, co nie oznacza, że na ekranie pojawi się więcej postaci, a bardziej czy chcemy mieć możliwość korzystania z postaci wspierających. Tryb przetrwania polega na pokonaniu określonej liczby przeciwników bez regeneracji zdrowia między starciami, a z kolei tryb turniejowy polega na pojedynkach na zasadzie drabinki w której to wyławiana jest najsilniejsza postać. Te dwa tryby łączy to, że podzielone są na pewnego rodzaju grupy, które przechodzimy po kolei i wraz z kolejnymi grupami rośnie poziom trudności, jak i ilość przeciwników. O ile przez sporą część czasu te starcia nie stanowią zbyt dużego wyzwania, tak już ostatnie grupy potrafią napsuć nam krwi. W tych trybach możemy się wcielić w jedną z siedemdziesięciu dwóch postaci, co samo w sobie jest dosyć sporą liczbą, jednak jak to bywa w grach na postawie anime/mangi, mamy tutaj kilka wersji tej samej postaci, co już trochę zmniejsza tę ilość, ale dalej budzi podziw. Do tej liczby należy jeszcze dodać piętnaście postaci wspierających, którymi nie możemy sterować, ale mogą nam pomagać w walce. Postacie odblokowujemy poprzez przechodzenie trybu fabularnego, nie ma tutaj żadnych ukrytych postaci, więc jednokrotne przejście wszystkich kampanii pozwoli nam zagrać wszystkimi. Każda z postaci posiada swoje umiejętności i styl walki, jednak nie da się zaprzeczyć, że jeśli nauczymy się walczyć paroma postaciami, to w zasadzie będziemy potrafili walczyć każdym. Co również tutaj niespecjalnie działa, to jest problem, który występuje we wszystkich odsłonach tej serii, czyli postacie, tzw. spamerzy. Są to postacie, które wycofują się i atakują z dystansu masą pocisków, co może na niskich poziomach trudności nie sprawia aż tak dużego problemu, tak na wyższych potrafi to napsuć krwi. Sam system walki jest dosyć prosty, mamy zwykłe ataki, dystansowe, umiejętności specjalne, umiejętność kończącą, przemianę u niektórych z postaci, czy obronę oraz pęd. Nie ma tutaj nic skomplikowanego, jednak to wszystko możemy łączyć w naprawdę fajne kombinacje, które potrafią cieszyć oczy. Twórcy wprowadzili tutaj pewną nowość, nie jest to może nic dużego, ale od tej odsłony możemy anulować nasz pęd, czy atak, co może wydawać się dosyć niepotrzebne, jednak potrafi to uratować nam skórę, gdy widzimy, że przeciwnik szykuje się do wykonania umiejętności kończącej. Niby nic specjalnego, ale parokrotnie uratowało mi to skórę. Warto też tutaj dodać, że podczas walki możemy wykorzystać cztery przedmioty. Mogą to być przedmioty wspomagające, jak leczące nas, uzupełniające pasek chakry, potrzebny do korzystania z umiejętności, czy wzmacniające nasze statystyki, jak i również mogą to być przedmioty atakujące, jak różnego rodzaju uzbrojenie, czy zmniejszające statystyki wroga. Niektóre z postaci posiadają swoje unikalne przedmioty, niedostępne dla innych postaci, więc to również jest ciekawy smaczek dla fanów. Nie ukrywam, że rozgrywka jest tutaj bardzo przyjemna, niby prosta, niespecjalnie skomplikowana, nie posiada jakoś sporo trybów gry, ale grało się bardzo przyjemnie. Oczywiście to jak historia została poprowadzona pozostawia wiele do życzenia, jednak rozgrywka to naprawdę dobry element tej produkcji. Przejście trybu fabularnego zajęło mi niecałe sześć godzin, a na dodatkowych trybach spędziłem dodatkowe dwie-trzy godziny, więc jak na poboczną odsłonę jest to całkiem sensowny czas, który został wypełniony przyjemną walką.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj olbrzymi plus tej produkcji i, jak można się domyślić, nie mogę się tutaj do niczego przyczepić. Utwory muzyczne zostały stworzone na wzór tych, które mogliśmy usłyszeć w anime, jednak nie są one dokładnie te same. Twórcy wzięli dobrze znane fanom utwory i stworzyli ich nowe wersje, więc usłyszymy tutaj coś podobnego, ale jednocześnie nowego. Nie ukrywam, że brzmią one naprawdę dobrze i słucha się ich przyjemnie, a przede wszystkim zostają w pamięci na dłużej, zwłaszcza, gdy znajdują się na playlistach. Każdy z nich został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, czy napięcie, są odpowiednio budowane. Nie da się ukryć, że bardzo pozytywnie wpływa to na klimat, dzięki czemu gra się zdecydowanie lepiej. Również wysokiej jakości są tutaj dźwięki otoczenia, a usłyszymy odgłosy kroków, chlapanej wody, wiejącego wiatru, wybuchów, pękającego szkła, czy inne tego typu dźwięki. Jak zatem można zauważyć, wszelkie dźwięki otoczenia sprowadzają się tutaj do odgłosów walki, co ma w sumie sens skoro tylko to robimy w tej produkcji. Niemniej całość brzmi naprawdę dobrze i ma swój znaczny wpływ na klimat. Zdecydowanie porządnie wykonany element tej produkcji.

Voice acting również w żaden sposó nie odstaje od reszty ścieżki dźwiękowej. Wynika to głównie z wykorzystania aktorów głosowych znanych z oryginału. Jak zatem można się domyślić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, wiedzą w jakie postacie się wcielają, jakie sceny odgrywają i jak oddawać konkretne emocje. Bardzo przyjemnie się tego wszystkiego słucha, zwłaszcza jak jest się fanem, to trochę można się poczuć jako część tej historii. Oczywiście piszę tutaj o oryginalnym japońskim voice actingu, jednak mamy tutaj dostępną również angielską wersję językową. Jest ona wyraźnie słabsza od japońskiej, jednak jeśli nie przepadacie za japońskim, to angielska jest dla Was odpowiedzią. Niestety nie otrzymaliśmy tutaj tłumaczenia na język polski, więc pozostają nam wyłącznie angielskie napisy, jednak osoby słabo znające ten język nie muszą się za bardzo martwić, ponieważ słownictwo jest tutaj bardzo proste, więc całą historię można bez problemu zrozumieć.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy tutaj pamiętać, że tytuł ten został wydany w 2012 roku na konsole Playstation 3 oraz Xbox 360, więc trzeba mieć to na uwadze. I tutaj muszę przyznać, że pomimo już pokaźnego wieku na karku, to wcale nie prezentuje się aż tak źle jak mogłoby się wydawać. Oczywiście widać tutaj, że pochodzi ze starszej generacji, ale nie razi w oczy, więc nawet jeśli bardzo cenicie sobie oprawę graficzną, to tutaj nie będziecie zawiedzeni. Bardzo ten tytuł ratuje stylistyka anime, która sprawia, że starzeje się ona zdecydowanie wolniej niż ta bardziej nastawiona na realizm. Tekstury same w sobie nie są aż tak szczegółowe i w większości płaskie, jednak twórcy starali się je trochę rozbudować dodając gdzieniegdzie jakieś kamienie, czy kępki traw, co może momentami wygląda śmiesznie, jednak trzeba docenić starania. Niestety tekstury nie zawsze są odpowiedniej rozdzielczości, więc momentami widać pewne rozmazania, jak i również poszarpane brzegi. Na całe szczęście nie jest to aż tak zauważalne, ponieważ poprzez nastawienie na walkę w rozgrywce, to bardziej skupiamy się na przeciwniku. Same lokacje zwykle otoczone są różnego rodzaju modelami, jak drzewa, czy kamienie, i jak można się domyślić, nie możemy wchodzić z nimi w interakcję, jak i nie są zniszczalne, pełnią zupełną rolę tła. Bardzo ładnie za to prezentują się modele postaci, co zawsze jest miłą niespodzianką, ponieważ przenoszenie postaci 2D anime do 3D nie zawsze się udaje. Tutaj prezentują się zupełnie jak w oryginale i nawet ich animacje nie są wcale złe, są płynne i sprawnie zrobione. Warto tutaj pochwalić również system cieni, który również został dopracowany. Rozgrywka jest dosyć szybka, jednak cienie nadążają i prezentują się naprawdę dobrze. Bardzo chwalę tutaj oprawę graficzną, jednak nie przeszła jakichś większych zmian względem wydanej dwa lata temu drugiej odsłonie serii Ultimate Ninja Storm, która została wydana na tych samych konsolach. Różnice są naprawdę minimalne, wręcz niezauważalne. Nie oznacza to, że nagle ta gra nie prezentuje się dobrze, ponieważ dalej jest naprawdę ładna i pomimo już ponad dziesięciu lat na karku, to dalej potrafi cieszyć oko. Zdecydowanie klimatyczna i ładna graficznie produkcja.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Gra działa płynnie od samego początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowana produkcja.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+nawet dobry klimat
+przyjemna rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-brak chronologii, jak i ogólne zamieszanie w trybie fabularnym
-bardzo mała ilość zmian i nowości

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations jest produkcją w która od bardzo dawna chciałem zagrać, jednak nie posiadałem żadnej konsoli mogącej odpalić tej gry, ale jak już ją nabyłem, to nie mogłem przepuścić okazji by nadrobić ten tytuł. Mając w pamięci, że jest to jedynie poboczna odsłona, to moje oczekiwania również nie były zbyt wysokie. Nawet pomimo takich oczekiwań, to dalej trochę się zawiodłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7/10. To jest całkiem dobra produkcja, jednak twórcy namieszali w trybie fabularnym, jak i nie ma tutaj zbyt dużo zmian oraz nowości względem poprzedniczki. Nie zmienia to jednak faktu, że można się przy niej naprawdę dobrze bawić, więc fani powinni być naprawdę zadowoleni.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Wstąpienie – Recenzja

God of War: Wstąpienie (ang. God of War: Ascension) jest spin-offem serii hack’n’slashy God of War, a jednocześnie stanowi również prequel dla całej serii. Jest to również ostatnia część serii wydana na konsolę Playstation 3 oraz ostatnią wykonaną w starym stylu. Po raz ostatni przyjdzie nam się wcielić w Kratosa w starożytnej Grecji i poznać jego początki na drodze zemsty na Aresie. Jak zatem prezentuje się ten spin-off? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Santa Monica Studio.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie nie jest dostępna do zakupu w wersji cyfrowej.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Karatos był spartańskim wojownikiem, który dosyć szybko wspiął się w hierarchii wojskowej i sam został dowódcą armii, która przez długi czas była niepokonana, jednak i na drodze takiej armii musiał stanąć ktoś silniejszy. Armia barbarzyńców okazała się zbyt potężna dla spartanów i sam Kratos znalazł się na krawędzi porażki, więc zawarł pakt z Aresem, greckim bogiem wojny, by ten zgładził jego wrogów, a w zamian Kratos stanie się jego sługą. Pakt został wypełniony, z niebios zszedł Ares, który zniszczył armię barbarzyńców i wręczył spartiacie Ostrza Chaosu, które miały stać się symbolem tego paktu. Od tego czasu spartiata stał się sługą Aresa i na jego rozkazy niszczył miasta oraz zabijał jego wrogów, a przynajmniej do momentu w którym Ares podstępem zmusił bohatera w szale do zabicia swojej rodziny. To był moment w którym bohater odmówił dalszej służby bogowi wojny i to spowodowało, że został schwytany przez Furie, starożytne istoty, które strzegły dochowywania przysięg złożonych bogom i karały okropnymi torturami wszystkich, którzy zdecydowali się złamać swoje przysięgi. Kratos został przez nie skazany na wieczność w więzieniu wykonanym w ciele Aegaeona, tytana, pierwszej istoty, która złamała swoją przysięgę, aby przeżywać tortury, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Uwolnić się spartiacie pomógł Orkos, syn Aresa oraz królowej Furii Alecto, który odkrył okropne plany swoich rodziców, więc postanowił pomóc spartiacie, by ten odzyskał utraconą pamięć, która została odebrana mu podczas tortur, jak i był w stanie pokonać Furie. Historia przedstawia początki Kratosa po zerwaniu przysięgi oraz jego rozterki emocjonalne wynikające z tego co zrobił. Z jednej strony ta historia jest ciekawa, bo faktycznie pokazuje skutki złamania przysięgi, co wcześniej wydawało się nie mieć aż takich poważnych konsekwencji. Z drugiej jednak strony w tej części czuć trochę zmęczenie materiału i wciskanie jeszcze więcej rzeczy do historii, którą bardzo dobrze znają fani serii. Nie twierdzę, że jest to zła historia, ponieważ ma ciekawe elementy i momenty, które mogą nas przykleić do ekranu, jednak nic zbyt szczególnie nowego ona już nie wprowadza, tylko po raz kolejny opowiada to samo, ale w trochę innej wersji, więc nie mamy tutaj żadnego zaskoczenia, a też jako, że wyszła po zakończeniu całej trylogii, to też ciężko doszukiwać się w niej odniesień do tej części, co wbrew pozorom wygląda całkiem słabo, ponieważ w chociażby trzeciej odsłonie odnalazły się odniesienia do spin-offów z ery Playstation Portable. Mimo wszystko pomysł był naprawdę dobry, ponieważ początkowo przedstawienie Furii jako potężne istoty, które powstały w wyniku nagromadzenia gniewu podczas wojny bogów z tytanami i okazały się tak potężne, że potrafiły same pojmać tytana, którego następnie torturowały i przekształciły w więzienie, a także były tak potężne i groźne, że budziły postrach nawet wśród bogów. Do tego jak dodamy syna Aresa, który również nie ma zbyt dobrych relacji ze swoją rodziną i w przeciwieństwie do nich, jest istotą dobrą i bezinteresowną, więc postawienie go jako cichego pomocnika Kratosa było świetnym pomysłem. Z tymi elementami historia już w sumie sama się opowiada, nie trzeba jej pomagać, jednak twórcy musieli w każdym fabularnym momencie wspomnieć o martwej rodzinie Kratosa, co również jest dziwnie zmęczonym tematem. Nie będę ukrywał, że sama w sobie historia potrafi zainteresować, ponieważ widzimy trochę z innej strony zamiary Aresa, jak i poznajemy kolejne potężne istoty, ale właśnie czuć, że wyciskanie jeszcze więcej z już pełnej historii, wręcz można wprost napisać, że odczuwa się tutaj zmęczenie materiału. Także cieszę się, że to była ostatnia część w starym stylu, a twórcy zdecydowali się przenieść bohatera na daleką północ oraz zmienić zupełnie styl opowiadanej historii. Myślę, że i tak warto zagrać w tą część, jeśli brakuje Wam greckich klimatów, jednak pod względem historii bardziej trzeba byłoby traktować ją jako ciekawostkę, niż porządne rozwinięcie.

Pod względem zakończenia również nie ma zaskoczenia. Kratos zabija każdego na swojej drodze i obiecuje zemstę na Aresie za dokonaną przez niego zbrodnię. Jednak wbrew pozorom zostało naprawdę dobrze wykonane, ponieważ wyjaśniło, dlaczego nie widzieliśmy już Orkosa w kolejnych częściach, a także w pewnym sensie rozpoczęło drogę bohatera do zemsty. Nie da się zaprzeczyć, że pod względem filmowym bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Oczywiście też nie do końca da się napisać, czy jest to zakończeni dobre lub też złe, a to głównie zasługa tego, że ciężko jest uznać czyny Kratosa za dobre, jednak też ciężko je nazwać w pełni złymi, więc jest to coś co osobiście mi się podoba. Twórcy niby usprawiedliwiają czyny Kratosa pokazując, że jego wrogowie są jeszcze gorsi, jednak też pokazują konsekwencje tych czynów. Przyznam bez bicia, że akurat zakończenie było tutaj jednym z najlepszych elementów historii, ponieważ również pokazało, że czasami utrata wspomnień nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli historia do końca nie powala, tak dla samego zakończenia warto zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji na pewno nie można odmówić, nawet jeśli historia już tak nie wciąga jak kiedyś, to inne elementy poprawiają sytuację. Seria God of War miała zawsze dosyć ciekawy klimat, który nie będę ukrywał, że zawsze wpasowywał się w to co lubię, czyli hack’n’slash w połączeniu z mitologiczną Grecją, którą osobiście uwielbiam, więc takie połączenie było dla mnie idealne i nie będę ukrywał, że zanim zakupiłem konsolę, to ta seria była jedyną, której bardzo zazdrościłem. I o ile ta część pewnymi elementami odstaje od reszty serii, wręcz śmiało można napisać, że jest jedną z tych gorszych, tak klimatem dalej wciąga gracza od samego początku. Na pewno wpływa tutaj na niego chociaż trochę fabuła, tak lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa, a nawet grafika, już mają dosyć silny wpływ. Fabularnie ten tytuł wciąga tylko przy pomocy Furii oraz Orkosa, czyli przy pomocy antagonistek oraz cichego pomocnika. Te postacie zostały ciekawie przedstawione, każde ich pojawienie się na ekranie powoduje, że wpatrujemy się bardziej, jednak ciągłe przypominanie o tym, że rodzina Kratosa została zamordowana przez niego samego jest dosyć męczące, zwłaszcza, że jest to wiadome od samego początku gry, nawet dla graczy, którzy nie mieli wcześniej styczności z tą serią. Lokacje za to nadrabiają te pewne błędy, ponieważ zostały wykonane w świetnym stylu. Każde z miejsc, które odwiedzamy budzi pewien podziw, jednak są tutaj dwie takie, które szczególnie zapadają w pamięci, a jest to oczywiście więzienie w ciele tytana oraz rozbity posąd Apolla. W tych wszystkich lokacjach została umiejscowiona rozgrywka, która w swoich założeniach jest taka sama jak poprzedniczki, jednak wraz z nowymi mocami. Dalej przyjemnie się walczy, ponieważ potrafi stawić wyzwanie, nawet na poziomie normalnym, chociaż bossowie już nie robią takiego wrażenia jak dawniej i przyznam bez bicia, że trochę zawodzą. To wszystko jest oprawione w dosyć ładną oprawę graficzną, która nawet dzisiaj nie wygląda tak źle, chociaż w erze Playstation 3 dalej nie była to najładniejsza produkcja, ale zestarzała się naprawdę dobrze. W tym wszystkim przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, która potęguje tylko ten bojowy klimat, nakręca nas na dalszą walkę i po prostu brzmi bardzo dobrze. Nie wszystko oczywiście zagrało tutaj tak jak powinno, nie otrzymaliśmy idealnego klimatu, jednak z drugiej strony taki nie istnieje, bo zawsze znajdzie się coś co nie zagra, a i tak w większości przypadków jest to bardzo subiektywne odczucie. Mimo wszystko klimat jest tutaj dosyć silny, wciąga od pierwszych starć i sprawia, że przyjemniej się gra. Warto zagrać, ponieważ nawet jeśli niektóre elementy nie są najlepsze, to reszta bardzo nadrabia w jakości.

Lokacji zaskakująco mamy tutaj całkiem sporo, które na dodatek są całkiem zróżnicowane. Zwiedzimy tutaj więzienie, kanały, wioskę, świątynie, jaskinie, rozbity posąg, a także inne tego typu miejsca. Różnią się nie tylko swoim rodzajem, a także typem, czyli niektóre z nich mogą być dosyć korytarzowe z większymi arenami, tak samo jak niektóre są bardziej platformowe, nastawione na zręczność gracza, ale także mamy takie, które łączą te dwa typy w jednych lokacjach. I co najważniejsze przeplatają się ze sobą, powodując, że grając w ciągu nie spotykamy cały czas tych samych typów miejscówek. Same lokacje są częściowo otwarte, chociaż oczywiście do celu prowadzi tylko jedna ścieżka, tak zwykle znajdujemy jakieś poboczne ścieżki, czy ukryte pomieszczenia, które zwykle ukrywają jakieś znajdźki. Także takie elementy zachęcają do eksploracji, a jak dopiszemy do tego bardzo ładnie zaprojektowane miejsca, pełne szczegółów, a także zniszczalnych przedmiotów, to jeszcze bardziej zachęca do zwiedzania. Nie da się ukryć, że lokacje są tutaj bardzo ładne i szczegółowe, zdecydowanie bardziej to zachęca do gry oraz walki w takim otoczeniu.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się aż tak bardzo od klasycznych odsłon, wręcz różnice są tutaj głównie kosmetyczne. Dalej będziemy eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, ulepszać nasze umiejętności, a także zbierać znajdźki. To taki dosyć podstawowy zestaw w tej serii. W przypadku eksploracji to już trochę o niej pisałem, do celów misji zawsze prowadzi jedna ścieżka, jednak po drodze możemy trafić na jakieś rozgałęzienie, zamknięte kraty, czy kruchą ścianę, które mogą kryć za sobą jakiś sekret, czy po prostu jakąś skrzynkę z dodatkowymi punktami. Oczywiście droga do celu nie zawsze jest prosta, czasami dochodzą tutaj elementy platformowe w których testowana jest nasza zręczność. Muszę przyznać, że nie lubię takich elementów w grach, ponieważ bywają dla mnie trudniejsze niż wieloetapowe starcia z bossami, jednak w tym przypadku nie są aż tak irytujące, chociaż faktycznie momentami potrafią być wymagające, ale za to satysfakcjonujące. Podczas przemierzania lokacji w drodze do celu staniemy naprzeciwko wielu zagadkom, które również zaskakująco stoją na wysokim poziomie. Zagadki podzielone są tutaj na poziomy trudności, które oczywiście rozciągnięte są od tych prostszych aż po trudniejsze, a co ciekawe również są wymieszane. Zwykle są paroetapowe, przykładowo tutaj trzeba przesunąć dźwignię, a następnie szybko gdzieś coś przeciągnąć, a następnie stanąć w odpowiednim miejscu. To tylko jeden przykład, ponieważ znajdą się tutaj też takie, które po prostu wymagają zabicia odpowiedniego przeciwnika, czy czasówki, polegające na pociągnięciu za dźwignię i szybkim dostaniu się odpowiednie miejsce. Sporo łamigłówek również powiązanych jest z jednym przedmiotem z naszego wyposażenia, a konkretnie mocy kontroli przedmiotów w czasie, czyli po prostu naprawiania lub też niszczenia danych elementów. Nie będę ukrywał, że te sprawiły mi najwięcej problemów i też nie będę ukrywał, że były niezwykle satysfakcjonujące jak udało mi się je ukończyć bez korzystania z pomocy poradników. Po drodze możemy również trafić na skrzynki w czterech kolorach – zielonym, niebieskim, czerwonym oraz szarym. Szary chowa w sobie znajdźki, ale o nich trochę później. Reszta skrzynek po otwarciu wypuszcza z siebie pewne, nazwijmy to, punkty, które mają nam pomóc. Zielone leczą nasze zdrowie, a niebieskie odnawiają punkty many. Z kolei czerwone służą nam jako punkty ulepszania naszych umiejętności oraz wyposażenia. W czasie gry natrafimy na fabularne momenty w których zdobywamy nowe umiejętności lub też elementy wyposażenia, więc też nie będzie sytuacji w których jakimś cudem ominiemy coś, ponieważ też część z nich służy później do rozwiązywania zagadek. Każdy z tych elementów możemy ulepszyć na kilka poziomów, dzięki czemu odblokowujemy większe obrażenia, nowe kombosy, czy nawet jakiś czar powiązany z żywiołem danego wyposażenia. Działa to na podobnych zasadach jak w poprzednich częściach, jednak jednym co mnie tutaj jednak trochę irytowało, to w przypadku nowych mocy w naszych ostrzach by odblokować nowy czar musimy całkowicie ulepszyć daną umiejętność. Oczywiście zebranie wystarczającej ilości punktów by ulepszyć te wszystkie elementy nie jest zbyt trudne i aż tak czasochłonne, jednak niekoniecznie musimy lubić korzystać z tych elementów wyposażenia i może chcemy zainwestować w coś innego, więc niestety musimy sobie darować jedno lub drugie. Największą zmianą jednak w tej serii, a przynajmniej w greckiej sadze, jest zmiana systemu zapisów. Także od tej części nie będziemy zapisywali w odpowiednich tego miejscach, a otrzymaliśmy tutaj autozapis, co ma swoje plusy i minusy. Do plusów na pewno możemy dopisać brak długich etapów bez możliwości zapisania, mniejsza droga po śmierci i nie musimy się zastanawiać kiedy ostatni raz zapisaliśmy. Niestety największym minusem tutaj jest to, że jeśli nam zależy na zebraniu wszystkiego, a jednak coś przypadkowo ominęliśmy po drodze i dowiemy się o tym po czasie, to nie możemy wrócić do tego etapu przy pomocy wczytania zapisu, a musimy zacząć od początku. Także wszystko tutaj zależy od tego jak na to patrzymy. To wszystko zmieściło się w około ośmiu godzinach gry, co jest dosyć dobrym czasem jak na tę serię i te wcześniejsze części. Nie będę ukrywał, że nawet nie wiem kiedy mi ten czas zleciał, ponieważ bawiłem się naprawdę dobrze. Oczywiście nie jest to idealna gra, nawet nie może stać przy najlepszych odsłonach tej serii, jednak można czerpać z niej przyjemność, a już zwłaszcza jak lubicie ten gatunek.

Walka jest tu sporym elementem rozgrywki, wręcz można napisać, że jest jego najważniejszym elementem. I pod tym względem również nie przeszła większych zmian, więc jeśli graliście w poprzednie części, to pewnie poczujecie się jak w domu grając w tą część. Będziemy tutaj korzystali z naszych ostrzy, które będą naszą jedyną bronią i dzięki nim możemy korzystać ze słabych oraz silnych ataków, a także łączyć je w różnego rodzaju kombinacje, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. W czasie gry możemy wyposażyć je w moce konkretnych bogów, czyli ogień Aresa, lód Posejdona, elektryczność Zeusa, czy dusze Hadesa. One nie zmieniają naszego wyposażenia, ale dodają im dodatkowych możliwości, jak chociażby zamrożenie przeciwników. Do tego dochodzi wyposażenie, które pozwala nam na chociażby spowolnienie wrogów, czy też stworzenie naszego klona, który pomoże nam w walce. I tak jak już wspominałem, po ulepszeniu do maksymalnego poziomu któregokolwiek żywiołu otrzymujemy czar, którego możemy używać w walce, aby odpędzić się od otaczających nas wrogów. Możemy spokojnie łączyć to wszystko tworząc niezwykłe kombinacje, które mogą robić spore wrażenie. Oczywiście nie można zapomnieć o umiejętności gniewu, czyli krótkotrwałemu zwiększeniu naszych obrażeń oraz odporności. Jest to coś co występuje w każdej grze z tej serii, jednak pod różnymi nazwami. W tej części jednak trochę zmieniono zasady jej działania. W poprzednich częściach pasek gniewu się ładował i po naładowaniu mogliśmy skorzystać z tej umiejętności, jednak w przypadku tej odsłony nasz pasek ładuje się wyłącznie w czasie walki, a gdy z niej wychodzimy to ten zaczyna spadać, więc korzystać z niego możemy wyłącznie wtedy, gdy walczymy z chmarą wrogów, co w zasadzie dosyć często się zdarza. Jest to dziwna zmiana, zwłaszcza, że nie zawsze czujemy potrzebę korzystania z niego na zwykłych przeciwników z którymi damy sobie radę, a chcemy zostawić na większych wrogów. To wszystko będziemy wykorzystywać przeciwko pokaźnej liczbie przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z centaurami, satyrami, chimerami, cyklopami, harpiami, i innymi mitologicznymi stworzeniami. Każdy z tych wrogów ma zupełnie inny styl walki i do każdego trzeba się dostosować, chociaż styl walki to nie jedyna różnica, a są nimi również rozmiar oraz położenie na mapie. Piszę o tym, że cyklopy są wielkie, satyrowie walczą na ziemi, a harpie atakują z powietrza. Przeciwnicy są zróżnicowani, a także, i co najważniejsze, stanowią wyzwanie już nawet na normalnym poziomie trudności. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, którzy są zdecydowanie potężniejsi niż zwykli przeciwnicy, posiadają różne rodzaje ataków, potrafią napsuć nam krwi, a także w większości przypadków to oni odpowiadają za momenty qte, czyli te momenty w których musimy wciskać przyciski wyświetlane na ekranie. Walki z nimi są ciekawe i wymagają od nas pewnego skupienia, jednak niestety mają pewną wadę, a jest nią to, że nie robią już takiego wrażenia. Oczywiście Furie to ciekawy pomysł i walki z nimi są pomysłowe, ale nie powodują takiego efektu, jak walki z którymkolwiek greckim bogiem, a nawet meduza z którą walczymy w pierwszej części powodowała więcej podziwu niż którykolwiek z bossów z tej części. Nie twierdzę, że są złe, bo, jak wspominałem, walki z nimi są ciekawe i wymagające, jednak nie mają już tego czegoś, tego elementu respektu. Podsumowując, walka jest tutaj ciekawa, głównie ze względu na możliwości w walce, a także, że nie jest całkowicie prosta, a potrafi stawić wyzwanie. Walka jest w tej serii głównym daniem, więc jeśli lubicie taki typ gry, to będzie to tytuł dla Was.

Rolę znajdziek pełnią tutaj oczy gorgony, pióra feniksa, artefakty, a także zniszczone skrzynie. Pierwsze dwie znajdźki znajdujemy w szarych skrzyniach, które mogą być ukryte wszędzie, a także niekiedy możemy trafić na nie po drodze. W całej grze znajdziemy dwadzieścia oczy oraz piętnaście piór. Te pierwsze zwiększają nam maksymalny poziom zdrowia, a drugie poziom many. Oczywiście zebranie ich wszystkich zwiększa te poziomy do maksymalnego poziomu, jednak wystarczy zebrać po pięć z nich, aby się zwiększył, więc co pięć zebranych oczu lub piór nasz poziom zdrowia lub many się zwiększa. To są dosyć klasyczne znajdźki w tej serii, które powtarzają się w większości części. Artefakty rozrzucone są w całej grze i nie są zamknięte w skrzynkach, a po prostu leżą na ziemi. Działają na zasadzie cheatów, czyli dany przedmiot może nam, przykładowo, zagwarantować nieskończoną ilość gniewu. W nich jest jednak jeden haczyk, otóż zebrać je musimy w pierwszym podejściu, ponieważ używać ich możemy dopiero w drugim. Mimo wszystko ma to sens, ponieważ gdybyśmy mogli korzystać z nich od razu po zebraniu, to wybór poziomu trudności nie miałby żadnego znaczenia. Takich artefaktów mamy tylko dziesięć, jednak te są już trochę lepiej ukryte. Ostatnim rodzajem znajdziek są zniszczone skrzynie, których jest tutaj tylko siedem i te akurat są najsłabiej ukryte. Są to klasyczne skrzynie z większą ilością czerwonych punktów, jednak są zniszczone, więc nie możemy z nich skorzystać, a przynajmniej dopóki nie zdobędziemy wyposażenia, które pozwoli nam je odnowić. Tak naprawdę uznawane są za znajdźki, ponieważ jest za nie osiągnięcie, jednak z tych wszystkich to akurat jest najmniej ciekawe. Te znajdźki zostały dosyć porządnie wykonane, dają rzeczywiście jakąś realną nagrodę i stanowią główny powód przez który warto tutaj eksplorować tereny, które przemierzamy.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jedynym elementem do którego nie mogę się przyczepić w nawet najmniejszy sposób. To już trochę tradycja w tej serii, ponieważ każda część posiada niesamowicie dobrą muzykę. Co prawda muzyka w tej części jakoś szczególnie nie zapada w pamięci, żaden z utworów nie wyróżnia się za bardzo z tłumu, jednak w grze nadaje ona odpowiedniego klimatu. Nawet jeśli nie zapada, to zaskakująco dobrze słucha się jej poza grą. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów wzmacniając emocje płynące z danych scen, czy też wzmacniając napięcie oraz chęć walki podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że niejednokrotnie to właśnie muzyka bardziej mnie zachęcała do anihilacji masy przeciwników, nawet w momentach w których już byłem zmęczony trochę walką. W podobnym stylu zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, płonącego ognia, rozpadających się budynków, uderzanych ostrzy, odgłosy wielu różnych stworzeń, płynącej wody, czy innych tego typu dźwięków. Po raz kolejny są to dosyć typowe dźwięki, które można usłyszeć w większości gier z tej serii i dalej one stoją na bardzo wysokim poziomie. Bardzo spodobały mi się odgłosy wydawane przez naszych przeciwników, ponieważ są dla nich dosyć charakterystyczne i z łatwością możemy poznać co nas dokładnie atakuje. To wszystko tutaj zawarte tworzy naprawdę niesamowity klimat, który wciąga i sprawia, że gra się zdecydowanie przyjemniej, nawet jeśli czuć tutaj trochę zmęczenie materiału. Także ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj spory plus tej produkcji, głównie za sprawą swojej jakości oraz tego jaki ma wpływ na grę.

W przypadku voice actingu również nie da się ukryć, że stoi on na wysokim poziomie. Tutaj jednak mamy dwa obozy graczy. Jedni wolą grać z polską wersją językową, a drudzy z angielską. Niezależnie po której stronie stoicie, to należy przyznać, że w obu jest po prostu świetna. Polska wersja językowa jest znana nawet osobom, które nie grały w tę serię, a to za zasługą Bogusława Lindy, który udzielił swojego głosu Kratosowi. I trzeba przyznać, że sprawdził się w swojej roli naprawdę dobrze i nawet jeśli reszta obsady nie jest aż tak popularna, tak również nie zawodzi. Osobiście jednak nie dałem rady grać w polskiej wersji, a to przez pana Bogusława, który niezaprzeczalnie jest dobrym aktorem i ma dosyć charakterystyczny głos, no i właśnie przez to słuchając jego kwestii nie widziałem Kratosa, a samego aktora, co bardzo psuło mi niektóre sceny. Oczywiście nie oznacza to, że nie można czerpać z tego przyjemności, ponieważ dalej stoi na wysokim poziomie. W przypadku angielskiego voice actingu, to tutaj również nie ma się do czego przyczepić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, znają swoje postacie oraz potrafią oddać ich emocje, więc przyjemnie się ich słucha. W obu przypadkach językowych możemy włączyć sobie napisy, więc jeśli chcecie grać w oryginalnej wersji językowej, ale nie potraficie zbyt dobrze języka angielskiego, to możecie bez problemu włączyć polskie napisy. Nie zauważyłem żadnych błędów w tłumaczeniu, więc tłumaczenie jest tutaj bardzo dobre.

Grafika

Oceniając grafikę w tym tytule należy pamiętać, że jest to tytuł, który został wypuszczony w 2013 roku jedynie na konsole Playstation 3, więc należy wziąć na to poprawę i oceniać ją na tamte standardy. W tamtym roku wyszło parę bardzo ładnych gier, jak chociażby Grand Theft Auto V, Bioshock Infinite, czy nawet Ryse: Son of Rome, więc też można napisać, że ta część nie miała łatwego zadania by zostać pod tym względem zauważona. Oczywiście jest to popularna seria, więc nie miała problemów z byciem zauważoną. Co ciekawe również nie odstaje pod względem graficznym. Gry z gatunku hack’n’slash w większości przypadków nie są jakoś szczególnie piękne, ale też nie są brzydkie, ponieważ są zwykle pod tym względem uproszczone, a skupione na innych elementach, głównie na rozgrywce. To również jest gra z tego gatunku, jednak nie można napisać, że twórcy zaoszczędzili tutaj na grafice. Można mieć różne zdanie na temat tytułów ekskluzywnych od Sony, jednak nie można zaprzeczyć, że graficznie w większości przypadków wyciskają z konsoli wszystko co jest możliwe, więc nawet jeśli nie jest to gatunek, który słynie z wysokiej jakości graficznej, tak tutaj jest to jeden z jej atutów. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, otoczenie wygląda sensownie, aż przyjemnie się zwiedza, nawet są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać otoczenie, a wszelkie modele zostały dosyć realistycznie, jak na tematykę gry, przedstawione. W 2018 roku otrzymaliśmy nową część tej serii, która jest po prostu śliczna, i jeśli miałbym porównywać te dwie części pod względem graficznym, to oczywiście Wstąpienie nie ma najmniejszych szans w tym starciu. Mimo wszystko nawet dzisiaj można zagrać w tę grę i nacieszyć swoje oczy, ponieważ nadal nie odstaje tak bardzo. Równie ładnie prezentują się modele postaci, jak i przeciwników, które są bardzo szczegółowe, a nawet zróżnicowane. Oczywiście niektóre modele przeciwników się powtarzają, jeśli są tym samym rodzajem, jak chociażby cyklop, to nie zobaczymy ich różniących się od siebie, co jest dosyć logiczne, ponieważ walczymy z dziesiątkami wrogów, więc ciężko byłoby stworzyć tyle różniących się przeciwników i nie przypłacić to spadkiem jakości w innym aspekcie. Bardzo przyjemnie się patrzy jednak na modele postaci u których możemy zauważyć jakieś drobne rany, zabrudzenia, a nawet dokładnie umięśnienie. Szczegółowość jest tutaj dosyć powalająca, a w parze idzie to z płynnymi oraz realistycznymi animacjami, co widać chociażby po scenach walki, które są dosyć szybkie, ale też zaskakująco płynne. To jest to co widzimy podczas rozgrywki, a warto tutaj jeszcze wspomnieć o przerywnikach filmowych, które są po prostu piękne i faktycznie wyglądają jak filmy animowane. Widać różnice między rozgrywką, a przerywnikami, jednak nie jest ona na tyle duża, aby nas wybijała z klimatu. To wszystko tworzy bardzo ciekawe doświadczenia, nawet jeśli gra już ma trochę lat na koncie, a nawet bym śmiało napisał, że ta jakość bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Czuć właśnie tutaj ten brutalny klimat, że nie jest to „czysta” produkcja i to w moim odczuciu jest najlepsze w takiej stylistyce.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, czy też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to dosyć zaskakujące, ponieważ sporo się dzieje na ekranie, a jak wiadomo Playstation 3 miało dosyć dziwną budowę i wymagało sporo pracy przy optymalizacji, więc tym bardziej mnie cieszy, że nie doświadczyłem żadnych problemów i mogłem przyjemnie spędzić czas.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+bardzo satysfakcjonująca rozgrywka
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+historia potrafi zainteresować…

Minusy:
-…mimo wszystko czuć zmęczenie materiału
-mało satysfakcjonujące starcia z bossami

God of War: Wstąpienie to część jednej z moich ulubionych serii, a w dodatku ta część w którą przez długi czas nie mogłem zagrać z powodu nie posiadania konsoli Playstation 3. W między czasie słyszałem wiele opinii graczy o tej części, które zwykle nie były jej zbyt przychylne, więc to też sprawiło, że moje oczekiwania były dosyć ochłodzone. Po zagraniu nie jestem do końca pewny, czy się na niej zawiodłem, a może dostałem to czego oczekiwałem, ponieważ to dalej jest stary Kratos w mojej ukochanej mitologicznej Grecji i dalej rozgrywka stoi na wysokim poziomie, jednak faktycznie podczas gry czuło się to, że z tej serii zaczyna się już odcinać kupony i nie bawi to już tak jak kiedyś. Z tego powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To dalej bardzo dobra gra, jednak powinna być traktowana bardziej jako ciekawostka, jeśli jesteście fanami tej serii. Także jeśli posiadacie jeszcze konsolę Playstation 3 albo też możecie ją sobie od kogoś pożyczyć, to warto spróbować zagrać w ten tytuł dla chociażby przypomnienia sobie starego stylu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,