Category Archives: PS3

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations – Recenzja

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations jest poboczną odsłoną bijatyk z cyklu Ultimate Ninja Storm opartych na anime/mandze autorstwa Masashiego Kishimoto. Tym razem przeżyjemy historię z perspektywy wielu różnych postaci, a także odkryjemy wcześniej niewidziane walki. W to wszystko zostały wkomponowane zupełnie nowe sceny anime. Jak zatem prezentuje się ten tytuł? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio CyberConnect2.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie nie można jej zakupić za pośrednictwem żadnej cyfrowej platformy.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Fabuła został podzielona na jedenaście kampanii w których to w większości wcielamy się w konkretne postacie, przypisane do tej kampanii, śledząc dany fragment historii związanej z daną postacią. Przeżyjemy tutaj historię takich postaci jak Naruto z pierwszej i drugiej serii, Sasuke, Kakashi, Zabuza i Haku, Minato, i kilku więcej. Wcielając się w danych bohaterów zobaczymy znane wydarzenia z oryginału z ich właśnie perspektywy, chociaż znajdzie się tutaj parę starć, które nie miały miejsca w oryginale, ani nawet nie było o nich wspomniane. Okryte jest to licznymi przerywnikami na silniku gry, jak i również zupełnie nowych, stworzonych na potrzeby tej produkcji, przerywników w stylu anime. Nie w każdym starciu wcielamy się w głównego bohatera kampanii, jednak są to zwykle starcia ważne dla tego etapu historii, więc nie razi to jakoś szczególnie. Wspomniałem o tym, że nie każde starcie było częścią oryginału, bądź też chociaż wspomniane, co wynika głównie z konieczności dodania większej ilości starć do danych kampanii, aby nie posiadała ona wyłącznie jednej, bądź dwóch walk. Nie oznacza to oczywiście, że w jakikolwiek sposób odstają. Są dosyć dopasowane do opowiadanej historii, co wynika głównie z nowych przerywników, a również są także dobrze dopasowane do świata. Osobiście nie miałem problemu ze zrozumieniem historii, a przede wszystkim w połapaniu się w chronologii wydarzeń, ponieważ jestem wielkim fanem oryginału. Znam historię dosyć dokładnie, więc dla mnie była to tylko powtórka z rozgrywki i myślę, że zwykli fani również nie będą mieli z tym problemu. Niestety osoby, które dopiero chciałby wejść w ten świat, czy też po prostu zagrać w dobrą produkcję, mogą się tutaj czuć trochę zagubieni. Nie ma tutaj żadnej chronologii przechodzenia kampanii, ani też przedziałów czasowych, więc skaczemy w kampaniach po przeszłości i teraźniejszości. Brakuje tutaj jakieś ciągłości fabularnej, aby było to bardziej przejrzyste właśnie dla osób, które aż tak dobrze nie znają historii. Nie ukrywam, że podchodząc do tej produkcji i widząc jej tytuł, oczekiwałem czegoś w stylu kampanii podzielonej na przeszłość, młodość Naruto i Naruto z Shippudena, gdzie sam Naruto nie byłby głównym bohaterem, a również wcielalibyśmy się w różne postacie i poznawali historię z perspektywy różnych osób, jednak z zachowaniem chronologii wydarzeń. Niestety tutaj jest za dużo zamieszania z różnymi kampaniami i nie da się ukryć, że niektóre były trochę niepotrzebne, wręcz sprawiają wrażenie takiej zapchajdziury, aby po prostu gra była dłuższa. Potencjał tutaj był spory, zwłaszcza patrząc na jakość przerywników filmowych, tak nie został on w pełni wykorzystany. Jest to tytuł typowo skierowany do fanów, więc też tylko im jestem w stanie zaproponować zagranie.

O zakończeniu trochę ciężko jest tutaj pisać, ponieważ nie otrzymaliśmy tutaj jednego zakończenia, które podsumowywałoby całą historię. Każdy rozdział posiada swoje mniej lub bardziej otwarte zakończenie, które może sugerować koniec historii tej postaci lub też jej dalszą kontynuację. To właśnie też pokazuje, że nie ma tutaj tej ciągłości fabularnej, tylko zbiór historyjek z różnymi postaciami w tle. Warto tutaj napisać, że z zawartością oryginału, to twórcy zatrzymali się na końcu spotkania pięciu kage, więc też część z tych jedenastu kampanii kończy się na tym momencie. Niestety nie wygląda to zbyt dobrze i nie zachęca do ogrywania każdej kampanii.

Klimat – Lokacje

Klimat tej produkcji jest zaskakująco dobry, zwłaszcza patrząc na to jakie zamieszanie twórcy wywołali w fabule. Oczywiście ten klimat będzie tak dobry, a może nawet i lepszy, dla fanów oryginału, którzy dobrze znają historię, jak i jej postacie. Nie da się ukryć, że wcielanie się w swoje ulubione postacie potrafi naprawdę uprzyjemnić grę, no i tak też jest w przypadku tego tytułu. Gracze, którzy dopiero wchodzą w ten świat mogą nie poczuć dokładnie tego samego, wręcz ich doświadczenia mogą być dalekie od tych fanów. Sporym problemem jest tutaj właśnie fabuła, a właściwie jej brak ciągłości przez podzielenie na mniejsze kampanie. Mimo, że pod względem przerywników są ładne, tak pomieszanie chronologii i wstawianie kampanii zapchajdziury, nie pomaga wystarczająco. Lokacje to tutaj wyłącznie areny, jednak znane z oryginału, więc to też ciekawy smaczek dla fanów. Rozgrywka nie przeszła jakichś większych zmian względem dwóch poprzednich odsłon serii Ultimate Ninja Storm, jednak została w pewien sposób uproszczona. Teraz nie otrzymaliśmy terenu po którym się poruszamy, a rozgrywka opiera się wyłącznie na walce. Ma to swoje plusy i minusy, jednak nie da się zaprzeczyć, że system walki jest całkiem przyjemny, chociaż również dosyć prosty. To wszystko otoczone jest bardzo przyjemną ścieżką dźwiękową, która potęguje moc płynącą ze starć. Nawet oprawa graficzna, która dzisiaj może wydawać się trochę starsza, to i tak nawet dzisiaj dosyć ładnie się prezentuje, co potrafi zbudować odpowiedni klimat, prawie, że rodem z anime. Całość tworzy razem naprawdę dobry klimat, który potrafi wciągnąć, jeśli skupiamy się na samej walce, a nie na poznawaniu historii. Nie da się ukryć, że grając w ten tytuł ma się to poczucie grania w poboczną odsłonę pomiędzy dwiema większymi, co oczywiście nie musi oznaczać nic złego, ale nie ma tutaj takiego rozmachu, a widać to najbardziej po podejściu do historii. Niemniej jeśli jesteście fanami oryginału, to powinniście się tutaj dobrze bawić.

Jak wspominałem wcześniej, lokacje w tej produkcji to wyłącznie areny na których toczymy starcia z przeciwnikami. Otrzymaliśmy tutaj aż dwadzieścia sześć aren, jednak część z nich ma dwie, lub więcej, wersji, więc ta liczba również rośnie. Każda z tych aren jest wyjęta z oryginału, więc dla fanów będzie to ciekawy smaczek. Same areny są całkiem spore, więc można się tutaj trochę pobawić, jednak na nich nic się nie znajduje, co moglibyśmy wykorzystać w walce. Za to otrzymaliśmy możliwość wyrzucenia przeciwnika poza nią, jednak trzeba zwykle z dwa rady rzucić przeciwnikiem w tą samą niewidzialną ścianę. Nie ukrywam, że jest to fajna rzecz i czasami wręcz specjalnie się bawiłem by tak zakończyć starcie. Nie da się ukryć, że jakościowo stoją na wysokim poziomie, chociaż już mogliśmy je zobaczyć w poprzednich odsłonach, tak dalej nie da się zaprzeczyć, że mają realny wpływ na klimat, co właściwie jest jedną z najważniejszych rzeczy.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła jakichś drastycznych zmian względem dwóch poprzednich odsłon serii Ultimate Ninja Storm, jednak jakieś zmiany się tutaj znalazły. Największą zmianą wprowadzoną w tej odsłonie jest to, że nie mamy swobody poruszania się po świecie gry, ten element został całkowicie wycięty z tej produkcji na rzecz ciągłych starć. Z jednej strony nie jest to zbyt przyjemna zmiana, ponieważ eksploracja znanych miejsc z oryginału potrafiła być naprawdę klimatyczna, tak z drugiej patrząc na historię, to wykonanie eksploracji tutaj byłoby dosyć kłopotliwe, więc miała sens rezygnacja z tego elementu. Także jak można się domyślić, cała uwaga jest skupiona tutaj na walce i nic poza nią nie robimy, no może poza kupowaniem różnego rodzaju grafik, czy muzyki, z odpowiedniego menu za zarobioną walutę, którą otrzymujemy za kończenie starć. Klasycznie dla tego typu gier, mamy tutaj dwa główne tryby gier, czyli solo i online. Tryb online jest tutaj typowy, mamy zwykłe walki, turnieje oraz rankingowe, jednak ze względu, że jest to tytuł z ery Playstation 3, to znalezienie kogoś do gry będzie bardzo trudne, wręcz niemożliwe, więc też nie było mi dane w żaden sposób sprawdzić żadnego trybu dla wielu graczy. Tryby solo, to również tutaj klasyka, ponieważ, poza trybem fabularnym, otrzymaliśmy tutaj zwykłe starcia, tryb przetrwania oraz turniejowy. Warto tutaj też zaznaczyć, że wybieramy walkę jeden na jednego, bądź też drużynową, co nie oznacza, że na ekranie pojawi się więcej postaci, a bardziej czy chcemy mieć możliwość korzystania z postaci wspierających. Tryb przetrwania polega na pokonaniu określonej liczby przeciwników bez regeneracji zdrowia między starciami, a z kolei tryb turniejowy polega na pojedynkach na zasadzie drabinki w której to wyławiana jest najsilniejsza postać. Te dwa tryby łączy to, że podzielone są na pewnego rodzaju grupy, które przechodzimy po kolei i wraz z kolejnymi grupami rośnie poziom trudności, jak i ilość przeciwników. O ile przez sporą część czasu te starcia nie stanowią zbyt dużego wyzwania, tak już ostatnie grupy potrafią napsuć nam krwi. W tych trybach możemy się wcielić w jedną z siedemdziesięciu dwóch postaci, co samo w sobie jest dosyć sporą liczbą, jednak jak to bywa w grach na postawie anime/mangi, mamy tutaj kilka wersji tej samej postaci, co już trochę zmniejsza tę ilość, ale dalej budzi podziw. Do tej liczby należy jeszcze dodać piętnaście postaci wspierających, którymi nie możemy sterować, ale mogą nam pomagać w walce. Postacie odblokowujemy poprzez przechodzenie trybu fabularnego, nie ma tutaj żadnych ukrytych postaci, więc jednokrotne przejście wszystkich kampanii pozwoli nam zagrać wszystkimi. Każda z postaci posiada swoje umiejętności i styl walki, jednak nie da się zaprzeczyć, że jeśli nauczymy się walczyć paroma postaciami, to w zasadzie będziemy potrafili walczyć każdym. Co również tutaj niespecjalnie działa, to jest problem, który występuje we wszystkich odsłonach tej serii, czyli postacie, tzw. spamerzy. Są to postacie, które wycofują się i atakują z dystansu masą pocisków, co może na niskich poziomach trudności nie sprawia aż tak dużego problemu, tak na wyższych potrafi to napsuć krwi. Sam system walki jest dosyć prosty, mamy zwykłe ataki, dystansowe, umiejętności specjalne, umiejętność kończącą, przemianę u niektórych z postaci, czy obronę oraz pęd. Nie ma tutaj nic skomplikowanego, jednak to wszystko możemy łączyć w naprawdę fajne kombinacje, które potrafią cieszyć oczy. Twórcy wprowadzili tutaj pewną nowość, nie jest to może nic dużego, ale od tej odsłony możemy anulować nasz pęd, czy atak, co może wydawać się dosyć niepotrzebne, jednak potrafi to uratować nam skórę, gdy widzimy, że przeciwnik szykuje się do wykonania umiejętności kończącej. Niby nic specjalnego, ale parokrotnie uratowało mi to skórę. Warto też tutaj dodać, że podczas walki możemy wykorzystać cztery przedmioty. Mogą to być przedmioty wspomagające, jak leczące nas, uzupełniające pasek chakry, potrzebny do korzystania z umiejętności, czy wzmacniające nasze statystyki, jak i również mogą to być przedmioty atakujące, jak różnego rodzaju uzbrojenie, czy zmniejszające statystyki wroga. Niektóre z postaci posiadają swoje unikalne przedmioty, niedostępne dla innych postaci, więc to również jest ciekawy smaczek dla fanów. Nie ukrywam, że rozgrywka jest tutaj bardzo przyjemna, niby prosta, niespecjalnie skomplikowana, nie posiada jakoś sporo trybów gry, ale grało się bardzo przyjemnie. Oczywiście to jak historia została poprowadzona pozostawia wiele do życzenia, jednak rozgrywka to naprawdę dobry element tej produkcji. Przejście trybu fabularnego zajęło mi niecałe sześć godzin, a na dodatkowych trybach spędziłem dodatkowe dwie-trzy godziny, więc jak na poboczną odsłonę jest to całkiem sensowny czas, który został wypełniony przyjemną walką.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj olbrzymi plus tej produkcji i, jak można się domyślić, nie mogę się tutaj do niczego przyczepić. Utwory muzyczne zostały stworzone na wzór tych, które mogliśmy usłyszeć w anime, jednak nie są one dokładnie te same. Twórcy wzięli dobrze znane fanom utwory i stworzyli ich nowe wersje, więc usłyszymy tutaj coś podobnego, ale jednocześnie nowego. Nie ukrywam, że brzmią one naprawdę dobrze i słucha się ich przyjemnie, a przede wszystkim zostają w pamięci na dłużej, zwłaszcza, gdy znajdują się na playlistach. Każdy z nich został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, czy napięcie, są odpowiednio budowane. Nie da się ukryć, że bardzo pozytywnie wpływa to na klimat, dzięki czemu gra się zdecydowanie lepiej. Również wysokiej jakości są tutaj dźwięki otoczenia, a usłyszymy odgłosy kroków, chlapanej wody, wiejącego wiatru, wybuchów, pękającego szkła, czy inne tego typu dźwięki. Jak zatem można zauważyć, wszelkie dźwięki otoczenia sprowadzają się tutaj do odgłosów walki, co ma w sumie sens skoro tylko to robimy w tej produkcji. Niemniej całość brzmi naprawdę dobrze i ma swój znaczny wpływ na klimat. Zdecydowanie porządnie wykonany element tej produkcji.

Voice acting również w żaden sposó nie odstaje od reszty ścieżki dźwiękowej. Wynika to głównie z wykorzystania aktorów głosowych znanych z oryginału. Jak zatem można się domyślić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, wiedzą w jakie postacie się wcielają, jakie sceny odgrywają i jak oddawać konkretne emocje. Bardzo przyjemnie się tego wszystkiego słucha, zwłaszcza jak jest się fanem, to trochę można się poczuć jako część tej historii. Oczywiście piszę tutaj o oryginalnym japońskim voice actingu, jednak mamy tutaj dostępną również angielską wersję językową. Jest ona wyraźnie słabsza od japońskiej, jednak jeśli nie przepadacie za japońskim, to angielska jest dla Was odpowiedzią. Niestety nie otrzymaliśmy tutaj tłumaczenia na język polski, więc pozostają nam wyłącznie angielskie napisy, jednak osoby słabo znające ten język nie muszą się za bardzo martwić, ponieważ słownictwo jest tutaj bardzo proste, więc całą historię można bez problemu zrozumieć.

Grafika

Opisując oprawę graficzną należy tutaj pamiętać, że tytuł ten został wydany w 2012 roku na konsole Playstation 3 oraz Xbox 360, więc trzeba mieć to na uwadze. I tutaj muszę przyznać, że pomimo już pokaźnego wieku na karku, to wcale nie prezentuje się aż tak źle jak mogłoby się wydawać. Oczywiście widać tutaj, że pochodzi ze starszej generacji, ale nie razi w oczy, więc nawet jeśli bardzo cenicie sobie oprawę graficzną, to tutaj nie będziecie zawiedzeni. Bardzo ten tytuł ratuje stylistyka anime, która sprawia, że starzeje się ona zdecydowanie wolniej niż ta bardziej nastawiona na realizm. Tekstury same w sobie nie są aż tak szczegółowe i w większości płaskie, jednak twórcy starali się je trochę rozbudować dodając gdzieniegdzie jakieś kamienie, czy kępki traw, co może momentami wygląda śmiesznie, jednak trzeba docenić starania. Niestety tekstury nie zawsze są odpowiedniej rozdzielczości, więc momentami widać pewne rozmazania, jak i również poszarpane brzegi. Na całe szczęście nie jest to aż tak zauważalne, ponieważ poprzez nastawienie na walkę w rozgrywce, to bardziej skupiamy się na przeciwniku. Same lokacje zwykle otoczone są różnego rodzaju modelami, jak drzewa, czy kamienie, i jak można się domyślić, nie możemy wchodzić z nimi w interakcję, jak i nie są zniszczalne, pełnią zupełną rolę tła. Bardzo ładnie za to prezentują się modele postaci, co zawsze jest miłą niespodzianką, ponieważ przenoszenie postaci 2D anime do 3D nie zawsze się udaje. Tutaj prezentują się zupełnie jak w oryginale i nawet ich animacje nie są wcale złe, są płynne i sprawnie zrobione. Warto tutaj pochwalić również system cieni, który również został dopracowany. Rozgrywka jest dosyć szybka, jednak cienie nadążają i prezentują się naprawdę dobrze. Bardzo chwalę tutaj oprawę graficzną, jednak nie przeszła jakichś większych zmian względem wydanej dwa lata temu drugiej odsłonie serii Ultimate Ninja Storm, która została wydana na tych samych konsolach. Różnice są naprawdę minimalne, wręcz niezauważalne. Nie oznacza to, że nagle ta gra nie prezentuje się dobrze, ponieważ dalej jest naprawdę ładna i pomimo już ponad dziesięciu lat na karku, to dalej potrafi cieszyć oko. Zdecydowanie klimatyczna i ładna graficznie produkcja.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Gra działa płynnie od samego początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowana produkcja.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+nawet dobry klimat
+przyjemna rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+ładna graficznie

Minusy:
-brak chronologii, jak i ogólne zamieszanie w trybie fabularnym
-bardzo mała ilość zmian i nowości

Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm Generations jest produkcją w która od bardzo dawna chciałem zagrać, jednak nie posiadałem żadnej konsoli mogącej odpalić tej gry, ale jak już ją nabyłem, to nie mogłem przepuścić okazji by nadrobić ten tytuł. Mając w pamięci, że jest to jedynie poboczna odsłona, to moje oczekiwania również nie były zbyt wysokie. Nawet pomimo takich oczekiwań, to dalej trochę się zawiodłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7/10. To jest całkiem dobra produkcja, jednak twórcy namieszali w trybie fabularnym, jak i nie ma tutaj zbyt dużo zmian oraz nowości względem poprzedniczki. Nie zmienia to jednak faktu, że można się przy niej naprawdę dobrze bawić, więc fani powinni być naprawdę zadowoleni.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece: Pirate Warriors 2 – Recenzja

One Piece: Pirate Warriors 2 jest drugą częścią serii Pirate Warriors, która stanowi spin-off serii Dynasty Warriors i jest również inspirowana manga/anime o tytule One Piece. Nawet pomimo bycia drugą częścią serii nie jest ona bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Historia powstała we współpracy z ojcem serii, Eiichiro Oda, i jest całkowicie oryginalna, więc nie zobaczymy jej na kartach mangi, czy w anime. Jak zatem prezentuje się ta odsłona? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie nie jest dostępna do zakupu w żadnym sklepie cyfrowym.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się jakiś czas po dwuletniej przerwie w której to członkowie załogi słomianego kapelusza trenowali by stać się silniejszymi i po tym czasie spotkali się ponownie by wyruszyć wspólnie w dalszą drogę. Po wojnie w bazie marynarki Marineford, admirał Aikanu został mianowany admirałem floty, czyli głównym przywódcą marynarki, i pod jego przywództwem walka z piratami zrobiła się zdecydowanie agresywniejsza. W obronie przed marynarzami piraci zaczęli zawiązywać sojusze, aby móc się obronić przed złapaniem. Jak można się domyślić Monkey D. Luffy, główny bohater serii, nie zawiązał żadnych sojuszów wierząc w swoją oraz swojej załogi siłę. Historia rozpoczyna się od uciekających słomianych kapeluszy przed vice-admirałem Smokerem. Podczas tej ucieczki trafili ponownie do Skypiea’i, wyspie na chmurze, i po raz kolejny zmierzyli się ze samozwańczym bogiem Enelem. Podczas walki załoga odnajduje tajemniczego diala, czyli pewne urządzenie pod postacią muszli, jednak nie umiejąc odnaleźć jego zastosowania załoga chce się jej pozbyć, jednak Luffy’emu się spodobała, więc postanowił sobie ją zachować. Etap ten służy jako samouczek, wprowadzenie do rozgrywki, ponieważ prawdziwa fabuła rozpoczyna się dopiero po tej misji. Po opuszczeniu wyspy na chmurze załoga trafia na Punk Hazard, tajemniczą wyspę, która płonie i posiada tajemnicze laboratorium. Uciekając przed marynarką załoga postanowiła się tam skryć, jednak odkryli coś równie tajemniczego. Jedno z pomieszczeń zostało wypełnione kolejnymi dialami, innymi niż znaleziony w „niebie”, jednak w pewnym momencie dial w posiadaniu Luffy’ego się uruchomił i tym samym uruchomił wszystkie w pomieszczeniu. Uruchomione diale zaczęły wypuszczać dziwny, fioletowy dym, który objął większość załogi słomianego kapelusza, jak i marynarzy, którzy w tym samym momencie wdarli się do pomieszczenia. Sprawił on, że osoby, które go wdychały stały się silniejsze, jak i agresywniejsze, co jest również przedstawione poprzez czerwone oczy. Stali się oni również wrogo nastawieni względem Luffy’ego oraz Nami, którzy jako jedyni z załogi nie ulegli wpływowi tego dymu. Zmuszona do ucieczki dwójka została zmuszona do połączenia sił ze swoim wrogiem, Smokerem, aby móc bezpiecznie opuścić wyspę. W tamtym też momencie bohaterowie dowiadują się, że sojusz piratów stał się olbrzymią grupą na której czele stanął znany już Buggy the Clown. Jakby tego było mało to ten sojusz zawarł pakt z marynarką by pokonać i złapać piratów słomianego kapelusza, a sam Smoker został ogłoszony zdrajcą i za jego głowę również została wyznaczona nagroda. Będąc postawionymi pod ścianą bohaterowie decydują się uratować członków swojej załogi, jak i rozwiązać zagadkę diali, które powodują szaleństwo. W czasie podróży okazuje się, że jeszcze jedna postać odgrywa trzecią rolę, za kurtyną oczywiści, która ma w tym wszystkim swój własny cel. Tak mniej więcej wygląda ogólny opis fabuły tej części i trzeba przyznać, że brzmi on dosyć ciekawie, jak i oryginalnie. Może niektórych z Was to zaskoczy, jednak też taki jest w czasie gry. Historia jest tutaj dosyć mocna, zaciekawia od samego początku, a z misji na misje robi się jeszcze ciekawsza. Przyznam się szczerze, że trochę ostrożnie podchodziłem do tej gry, aby się niepotrzebnie nie zawieść, jednak zostałem pozytywnie zaskoczony. Charaktery postaci pozostały takie same, jak i ich cele, więc fani anime nie zaskoczą się jakimiś niespodziankami, czy też nowymi postaciami, ponieważ tych również tutaj nie ma. I tutaj pojawia się pewien problem, ponieważ jeśli nie jesteście fanami, albo też nie znacie mniej więcej historii postaci, serii to możecie się tutaj trochę pogubić. Nie jest to historia przystosowana do osób, które dopiero wkraczają w świat tego anime. Jeśli natomiast jesteście fanami anime i znacie dobrze to uniwersum, to też zauważycie, że w tej historii jest tu parę nielogicznych elementów. Zacznijmy od pierwszego co rzuca się w oczy, czyli skakanie po wyspach. Jeśli oglądaliście, lub czytaliście, oryginał to wiecie, że niektóre wyspy są oddzielone od siebie wieloma dniami podróży, a część z nich znajduje się w ogóle na innych morzach, więc wygląda to dosyć dziwnie jak obserwujemy, że bohaterowie skaczą po wielu różnych wyspach, z morza na morze, bez żadnego wytłumaczenia. Sprawia to wrażenie, że lokacje nie mają tutaj żadnego znaczenia, właściwie robią tutaj jako tło w którym ma toczyć się cała akcja gry. Historia tej produkcji uznaje wydarzenia z anime/mangi sprzed dwuletniej przerwy, jednak nie przeszkodziło to twórcom umieścić w grze dwóch postaci, które zginęły podczas wojny na Marineford. Co ciekawe żadna z postaci, zarówno głównych, jak i pobocznych, nie reaguje z zaskoczeniem na ich pojawienie się, tak jakby nigdy nie zginęli, ta wojna w ogóle się nie odbyła. Tak samo trochę dziwnie wygląda jak główne postacie się zmieniły, w kwestii wyglądu oraz siły, a ta dwójka pozostała taka sama. Oczywiście poza nimi pojawiają się również wcześniej pokonani przeciwnicy, jak chociażby Crocodile, czy Arlong, co również wygląda dosyć dziwnie, ale reagują oni na bohaterów i nawet jeśli nie przeszli większych zmian, to aż tak bardzo nie przeszkadza. Przypomina to trochę jakąś fantastyczną historię napisaną przez fana lub też toczącą się w wyobraźni któreś z postaci, mimo wszystko nie zostało to w żaden sposób tak wytłumaczone. Jednak jak się przymknie oko na takie rzeczy, to można się bawić naprawdę dobrze, ponieważ nawet pomimo tych nielogicznych elementów to fabularnie jest to bardzo ciekawy tytuł w który chce się grać. Przedstawia on niektóre postacie w trochę innym świetle, pokazuje jak bardzo są ambitne i nieraz jak zgubna może okazać się ambicja. Zwykle jestem zwolennikiem przedstawienia historii z anime/mangi dosyć wiernie w grach, jednak nie jestem przeciwny tak oryginalnym pomysłom, które finalnie potrafią bawić.

Sporym zaskoczeniem dla wielu tutaj będzie fakt, że mamy tutaj aż dwa zakończenia. Przyznam się też, że dla mnie to również było zaskoczenie, a jeszcze większym było to, że nie mamy tutaj klasycznego podziału na dobre i złe, ponieważ żadne nie jest złe, a bardziej ze smutnym elementem. Właściwie są tutaj podzielone na zakończenie oraz prawdziwe zakończenie. To pierwsze odblokowujemy normalnie przechodząc grę bez żadnych konkretnych wymagań, a jeśli chcemy odblokować tą prawdziwą wersję, to już trzeba trochę popracować. Pierwszą rzeczą jest konieczność odblokowania pierwszego zakończenia, a następnie ukończenia odpowiedniej ilości misji w dodatkowym trybie Crew Episode, aby w jednej z misji odblokowała nam się opcjonalne zadanie, która zmienia wydarzenia i odblokowuje nam dodatkowe dwie misje, a ich ukończenie skutkuje zobaczeniem prawdziwego zakończenia. Muszę przyznać, że nie różnią się one jakoś szczególnie, są dosyć podobne do siebie, jednak zdobycie, oraz zobaczenie, prawdziwej wersji jest niezwykle satysfakcjonujące. Nie jest ono do końca zamknięte, jak i nie jest aż tak otwarte. Na pewno można napisać, że kończy ono tą konkretną historię, jednak jest otwarte na kolejne przygody, niekoniecznie powiązane z tą konkretną fabułą. Bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ pozwala to twórcom na tworzenie kolejnych historii, która nie musi stanowić kontynuacji, a gracze otrzymują zakończony rozdział. Sama jakość zakończeń stoi na wysokim poziomie, więc stanowi świetne zamknięcie tej gry.

Klimat – Lokacje

Klimat w tej produkcji jest czymś wyjątkowym i czego się szczerze nie spodziewałem. Grając w gry na postawie anime/mangi w których to fabuła jest wyciągnięta z materiału źródłowego gra się zupełnie inaczej niż w przypadku oryginalnych historii. Oczywiście nawet historia z anime/mangi jest modyfikowana by została dopasowana do wersji growej, jednak dalej pozostała wierna oryginalnym wydarzeniom. Z tego też powodu przechodzenie oryginalnej historii nie jest niczym odkrywczym, ale pozwala nam wcielić się w bohatera i przeżyć jeszcze raz to co znamy. Z kolei jeśli mamy zupełnie oryginalną historię, ale ze znanymi nam postaciami, potrafi sprawić, że przeżywamy nową przygodę w danym świecie, może nie z własną postacią, ale w uniwersum, które można lubić. Osobiście jestem zwolennikiem tego pierwszego podejścia, ponieważ w przypadku tego drugiego zawsze mam obawy, że historia będzie za bardzo oderwana lub też nie będzie miała sensu. Mimo wszystko w przypadku tej produkcji twórcom się udało osiągnąć wspaniały klimat. Na klimat wpływa tutaj oczywiście fabuła, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa i trochę oprawa graficzna. O fabule już tutaj pisałem, jednak warto tutaj wspomnieć jeszcze o postaciach, które zostały napisane świetnie. Oczywiście nie są to nowe charaktery, a już znane z anime/mangi, jednak jest to całkowicie nowy scenariusz, więc dopasowanie ich mogłoby zostać zepsute, jednak się tak nie stało. Częścią fabuły jest również humor, który tutaj stoi na zdecydowanie wyższym poziomie niż w przypadku poprzedniej części. Więcej postaci pozwoliło na stworzenie więcej jakościowych scen przy których można się uśmiechnąć. Rozgrywka aż tak bardzo się nie zmieniła względem poprzedniczki, chociaż można napisać, że część z tych elementów została poprawiona, a część trochę pogorszona, jak chociażby różnorodność rozgrywki. Mimo wszystko jeden z elementów, który według mnie został poprawiony na plus i wpływa to na klimat, czyli poziom trudności. W końcu czujemy, że gramy na wysokim poziomie trudności, gdzie nawet zwykli przeciwnicy faktycznie mogą sprawić problemy, nie tylko bossowie, a jakby ten poziom był również zbyt niski, to po ukończeniu fabuły odblokowuje się nam jeszcze wyższy poziom, więc można się tutaj dobrze bawić. Oprawa graficzna nie przeszła również znaczących zmian, jednak dalej wygląda ona naprawdę dobrze. Widać małe poprawy, zwłaszcza w modelach postaci i niektórych efektach, a całość została oczywiście utrzymana w stylistyce anime. Bardzo przyjemnie się na to patrzy i faktycznie ma się takie poczucie bycia częścią akcji anime. W tym wszystkim przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, która łączy ze sobą utwory z poprzedniej części i dodaje sporo nowych, tworząc tym samym idealną kompilację utworów budujących emocje oraz dodających sporo do klimatu. To wszystko co powyżej opisałem tworzy niesamowity, wciągający klimat, który potęguje przyjemność z grania. Nie będę ukrywał, że jest on tutaj lepszy niż w przypadku poprzedniej części, co jest w zasadzie niespodzianką. Niestety nie wszystko zagrało tutaj tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Jednym z głównych problemów jest tutaj brak logiki w historii, gdzie lokacje nie mają zbyt dużego znaczenia, a martwe postacie wracają do życia, co nie zostało w żaden sposób wytłumaczone. Nie wygląda to dobrze, jeśli znacie materiał źródłowy, czy też graliście w poprzednią część, więc może to trochę wybijać z klimatu. Podobnie wygląda to tutaj z rozgrywką, która już nie jest tak urozmaicona jak w przypadku poprzedniej części, co sprawia, że w pewnym momencie może stać się monotonna. To nie są jakoś szczególnie spore problemy, które psułyby odbiór tej produkcji, jednak są to takie, które mogą nas wybić z klimatu. Widocznie brakuje tutaj wielu szlifów, może gdyby ta gra posiedziała trochę dłużej w etapie produkcji, to udałoby się wynieść tę grę na jeszcze wyższy poziom. Mimo wszystko klimat jest tutaj jednym z największych plusów i warto zagrać, nawet jeśli nie jesteście fanami tej danej serii.

Lokacji jest tutaj całkiem sporo, jak na tego typu rozgrywkę, chociaż część z nich mogliśmy po części zobaczyć w poprzedniej części, jednak nie są dokładnie takie same. Oczywistym jest, że nie można było przenieść lokacji, a przynajmniej tych, które się powtarzają, do nowej części ze względu na trochę pozmienianą rozgrywkę, więc nie działałyby tutaj w taki sposób w jaki działała w pierwszej odsłonie. Każda z lokacji to osobna wyspa, lub połączone ze sobą fragmenty statku, więc nie ma zbyt dużego sensu wymieniać je po kolei. Warto tutaj zaznaczyć, że są na pewno większe, a na pewno czym dalej tym bardziej rosną, częściowo podzielone na terytoria i inspirowane terenami znanymi z anime/mangi, jednak nie są dokładnie takie same. Byłoby bardzo ciężko, chociaż może nawet i niemożliwe, dopasować oryginalne lokacje do tego typu rozgrywki. Z jednej strony jest to w pełni zrozumiałe, jednak z drugiej powoduje to pewną powtarzalność, głównie w terenach z budynkami. Rozciągnięcie w taki sposób musiało poskutkować wykorzystaniem tych samych modeli, jednak nie zauważa się tego aż tak bardzo ze względu na dosyć szybką rozgrywkę. Mimo wszystko lokacje są naprawdę ładne, co prawda nie ma już tu takiej różnorodności w rozgrywce, jednak dalej jest na czym zawiesić oko.

Grywalność

Rozgrywka aż tak bardzo nie różni się od poprzedniej części, chociaż przeszła tutaj bardzo widoczne zmiany i została trochę ograniczona. Dalej będziemy tutaj walczyć z setkami przeciwników oraz bossami, jednak te nie są już tak urozmaicone względem zwykłych starć. Usunięto tutaj niestety elementy platformowe, co z jednej strony jest zrozumiałe, ponieważ teraz historia nie toczy się głównie wokół Monkey D. Lyffy’ego, więc takie elementy nie byłyby możliwe do wykonania przez większość postaci. Jest to zrozumiałe, jednak szkoda, że nie zastąpili jej czymś równie ciekawym, ponieważ sprawia to, że rozgrywka już nie jest tak urozmaicona. Co prawda zostało wprowadzone tutaj coś nowego, jednak nie jest aż tak ciekawe, a piszę tutaj o zajmowaniu terenów. Warto tutaj wspomnieć, że podczas niejednej misji może się tak zdarzyć, że na mapie będą trzy drużyny, jedną z nich będziemy my wraz z naszymi sojusznikami, a pozostałe dwie to przeciwnicy, którzy są wrodzy przeciwko sobie. Na mapach widzimy kwadratowe miejsca, które najczęściej zawierają jeden z trzech kolorów – niebieski, czerwony lub żółty. Niebieski oznacza nasz teren i w większości przypadków posiadamy też właśnie jeden taki teren, który nie możemy dopuścić by został przejęty. Przejmowanie terenów polega po prostu na pokonaniu odpowiednio sporej ilości przeciwników, co jest pokazane poprzesz pasek po wejściu na dany teren, aż do momentu w którym pojawi się przywódca danego miejsca, a po jego pokonaniu baza wchodzi w nasze posiadanie. Oczywiście działa to również w drugą stronę i wrogowie tak samo muszą robić by odebrać nam nasz teren z naszych rąk. Posiadanie terenów ma sens dla nas, jak i dla przeciwników, ponieważ z nich wychodzą NPC, którzy walczą z przeciwnikami. Sama walka nie przeszła jakichś większych zmian, dalej jest naprawdę przyjemna, a będziemy tutaj wcielać się w wiele postaci, które posiadają swoje unikalne zdolności i kombosy, jednak walczy się nimi w miarę podobnie. Postacie zostały podzielone na dwie kategorie – attacker oraz technician, a tych jest zaskakująco więcej niż w przypadku poprzedniej części, ponieważ jest ich aż dwadzieścia siedem. Różnica między nimi polega na sposobie walki, ten pierwszy skupia się głównie na atakach fizycznych, możemy do nich zaliczyć takie postacie jak Zoro, Sanji, czy Mihawk. Drugi na walce przy użyciu umiejętności, czy to ze względu na uzbrojenie, czy też moce owoców, a zaliczamy do nich Nami, Marco, Peronę. Walka jest dosyć płynna i nawet jeśli walczy się trochę podobnie każdą postacią, to chce się ich wypróbować, zwłaszcza dla specjalnych umiejętności. Każda z grywalnych postaci ma swoją umiejętność specjalną, którą może użyć po napełnieniu paska pod zdrowiem. To coś co było już w poprzedniej części, jednak tutaj faktycznie czuć, że są to specjalne umiejętności, czujemy, że są silniejsze, że faktycznie mają jakąś większą moc. Jedną z większych nowości tutaj jest to, że nie jesteśmy ograniczeni do grania wyłącznie jedną postacią w fabularnych misjach, więc możemy w taki sposób poznawać nowe postacie. Po wyborze postaci możemy również wybrać postać wspomagającą, czyli taką, która pomoże nam w walce, zwłaszcza na koniec serii kombosów. Jednak by móc posiadać jakąś postać wspomagającą najpierw należy ją dwukrotnie odblokować. Polega to na tym, że początkowo w misjach fabularnych musimy odblokować misję tej postaci w dodatkowym trybie Crew Episode i ją wykonać, co polega po prostu na krótkiej misji w której musimy pokonać daną postać. Nie jest to może zbyt ciekawy sposób, chociaż na wyższych poziomach trudności potrafi stanowić wyzwanie, no i nie da się ukryć, że jest to dosyć interesujący sposób w pewien sposób wydłużający rozgrywkę, ale nie w nudny sposób. Walczyć będziemy tutaj z tysiącami takich samych przeciwników, co jest typowe dla tego typu gier, jednak stoczymy tutaj pojedynki również z postaciami z kart mangi, nie zawsze one oznaczają finalne starcie. Przechodząc do starć z bossami, to tutaj się bardzo zawiodłem. W poprzedniej części dostaliśmy niezwykle ciekawe starcia z bossami, które różniły się od siebie, a w przypadku tej części nie różnią się one od zwykłych starć. Jedyne co wyróżnia je od zwykłych starć, to krótka animacja na początku walki, nic więcej. Jest to spory krok w tył, którego nie rozumiem, ponieważ nie ma tutaj niczego co by faktycznie przeszkadzało by je w taki sposób uprzyjemnić, jak chociażby w przypadku elementów platformowych. Zupełnie niezrozumiały przeze mnie ruch, który niestety wpływa na ogólną jakość produktu. Na całe szczęście w miarę rekompensuje to poziom trudności, który w końcu stanowi wyzwanie. Na start mamy dostępne trzy poziomy trudności od łatwego do wysokiego, więc mając w pamięci jak to wyglądało w poprzedniej części od razu wybrałem najwyższy możliwy i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. W końcu gra stanowi jakiekolwiek wyzwanie i to nie tylko podczas starć z bossami, a także zwykli przeciwnicy potrafią nam napsuć krwi. Oczywiście z misji na misję jest coraz trudniej, chociaż poziom naszej postaci rośnie, więc też niby się to wyrównuje, ale jednak dalej potrafi dać w kość. Jednak jakby jeszcze było dla Was zbyt łatwo, to po ukończeniu możemy odblokować tryb Super Hard, który jeszcze bardziej podnosi poziom trudności. Tak samo po ukończeniu odblokowujemy tryb Challenges, czyli wyzwania pod postacią boss rushu, walki z wieloma bossami. Ten tryb był również obecny w poprzedniej części, jednak wtedy twórcy nie wykorzystali w pełni jego potencjału. W przypadku tej części zostało to poprawione, ponieważ faktycznie stawiają wyzwanie, są dłuższe i jakoś tak ciekawiej zaprojektowane. To wszystko zmieściło się w około dwudziestu godzinach gry, czyli jest to dosyć długa gra, która do tego jest ponad dwukrotnie dłuższa niż poprzedniczka, więc jest tutaj spory postęp. Na całe szczęście są to bogate godziny pozbawione nudy, chociaż w pewnym momencie może pojawić się pewna monotonia wynikająca z niezbyt urozmaiconej rozgrywki, tak to wyzwanie jakie stawia, jak i dodatkowe tryby dosyć rekompensują tę monotonię.

W poprzedniej części zbieraliśmy monety z wizerunkami postaci, statków oraz symboli, które później mogliśmy wykorzystać by odblokować pasywne umiejętności dla postaci. I jeśli graliście w pierwszą odsłonę, to wiecie, że zbieranie ich było dosyć męczące, a to głównie dlatego, że otrzymywaliśmy je losowo, więc zebranie wszystkich mogło zająć dziesiątki, jeśli nie setki, godzin monotonnego grindu. W tej części one również występują, jednak zostały zdecydowanie lepiej wykonane. Oczywiście dalej zdobywamy je losowo, czy to na koniec misji, czy też znajdując na mapie, jednak częstotliwość powtórek jest sporo mniejsza. Monety również zdobywamy za osiągnięcie określonych celów w misjach, jak i osiąganie poziomów poprzez postacie wspomagające. Podobnie służą do celów kolekcjonerskich, jak i odblokowywania pasywnych umiejętności, jednak teraz dzieje się to automatycznie, więc nie musimy sami wymyślać kombinacji by natrafić na odpowiednią. Monety też możemy wykorzystywać do wzmacniania naszej postaci. Jak widać w tym przypadku twórcy wzięli coś co nie działało aż tak dobrze i poprawili to do stopnia w którym zaczęło to sprawiać przyjemność. Także w tym przypadku widać spory postęp.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj dosyć ciekawym doświadczeniem, ponieważ łączy ze sobą utwory znane z poprzedniej części oraz dodają masę nowych. Początkowo może się wydawać pójściem na łatwiznę, czy po prostu oszczędnością czasu, ponieważ między pierwszą a drugą częścią jest tylko rok różnicy, jednak w praktyce działa to naprawdę dobrze. Już w poprzedniej części została ona wykonana tak, aby oddawać jak najlepiej klimat nowych przygód i została dopasowana do ogrywanych momentów, więc mogłoby się wydawać, że tutaj nie będą pasowały, jednak ta część jest utrzymana w takich samych klimatach i też nadal posiada tych samych bohaterów, więc nie powinno to nikogo dziwić, że jednak pasuje. Oczywiście nie można tutaj napisać, że większość, lub chociaż połowa, utworów z tej części pochodzi z poprzedniej części. Większość utworów jest tutaj jednak zupełnie nowa i jak reszta została wykonana w takim samym stylu, aby oddawać ducha nowej przygody. Z tego też powodu może się wydawać, że zdecydowana większość, albo nawet całość, została zabrana z poprzedniej części, ponieważ ciężko jest je rozróżnić. Mimo wszystko dalej są odpowiednio dopasowane, potrafią budować napięcie w odpowiednich do tego momentach, co też powoduje, że gra się zdecydowanie przyjemniej, a klimat jest jeszcze lepszy. W przypadku dźwięków otoczenia to również jest bardzo dobrze, a usłyszymy tutaj odgłosy wybuchów, ognia, pękającego lodu, kroków, wystrzałów, i inne tego typu dźwięki. Brzmi to naprawdę dobrze i podobnie jak ataki dają poczucie większej potęgi, tak samo dzieje się tutaj w przypadku tych dźwięków. Czuć tutaj potęgę postaci, moc płynącą ze specjalnych uderzeń, a także powagę niektórych z mocy. Nie tylko to widać, a słychać. Ścieżka dźwiękowa jest takim elementem gry, który może wydaje się nieistotny, jednak potrafi skutecznie poprawić nam rozgrywkę, a nawet zepsuć, jeśli coś pójdzie nie tak. Tutaj na całe szczęście nie można się przyczepić do niej, ponieważ została wykonana bardzo dobrze, buduje klimat i jest po prostu przyjemna.

Voice acting podobnie stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, co w zasadzie nie powinno nikogo dziwić, ponieważ mamy tutaj oryginalną obsadę z anime, a jako, że jest to oryginalna historia, to mamy całkowitą pewność, że każdy dialog został nagrany na nowo, a nie wyciągnięty z anime, chociaż nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek tak robił. Jak można się domyślić, aktorzy zostali tutaj dopasowani bardzo dobrze, wiedzą kogo grają, jak oddawać odpowiednie emocje oraz już samym głosem zaciekawić graczy. Piszę tutaj o japońskim voice actingu, ponieważ tylko taki jest tutaj dostępny, co według mnie nie jest żadną wadą, ponieważ angielskie wersje językowe w grach anime w większości przypadków pozostawiają wiele do życzenia, więc w mojej opinii pozostawienie tej jednej wersji było tym właściwym krokiem. Działa to na korzyść, ponieważ jest to bardziej klimatyczne i faktycznie czuć emocje płynące z każdej z postaci. Na nieszczęście niektórych nie mamy tutaj polskiego tłumaczenia, jedynie angielskie napisy. Jest to jednak gra anime, która już w swojej konstrukcji nie jest aż tak skomplikowana, więc też słownictwo jest tutaj prostsze, także nikt nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem tutaj tekstów.

Grafika

Opisując grafikę jest tutaj parę problemów, a jednym z nich jest to, że jest to gra z 2013 roku, wyszła jako gra ekskluzywna Playstation oraz między tą, a poprzednią odsłoną jest tylko rok różnicy, o czym już wspominałem, a jakby tego było mało to jest to gra w stylistyce anime/manga. Z tego też powodu nie ma sensu jej porównywać do tytułów, które wyszły w podobnym okresie, a mogliśmy w tamtym roku zagrać w takie tytuły jak Grand Theft Auto V, Bioshock: Infinite, czy nawet w Batman: Arkham Origins, czyli jedne z ładniejszych tytułów, ale stawiające na zupełnie inne doświadczenia graficzne, więc też nie będę starał się do tego typu tytułów ją porównywać. Patrząc na czas produkcji gier, zwłaszcza tych średnich oraz większych tytułów, można się domyślić, że rok produkcji jest zdecydowanie zbyt krótkim czasem, aby w pełni ukończyć całą produkcję. Także można byłoby uznać, że twórcy poszli na łatwiznę, ponieważ mieli większość elementów gotowych, więc wystarczyło by wprowadzić nowe postacie i gotowe, gra gotowa do wydania, mimo wszystko twórcy nie poszli tą drogą. Oczywiście porównując obie części pod względem graficznym można zauważyć wiele podobieństw, jednak nie są to dokładnie takie same produkcje. Te podobieństwa wynikają głównie ze stylistyki, która na pewno starzeje się zdecydowanie wolniej od bardziej realistycznej, jednak też ciężej jest wprowadzić widoczne zmiany, co oczywiście nie oznacza, że takich tutaj nie ma. Główne różnice to ogólna jakość graficzna, czyli wygładzenie kątów, poprawienie jakości efektów, czy płynności rozgrywki. Właśnie te efekty robią tutaj znaczącą różnicę, ponieważ w przypadku tej części ataki specjalne są zdecydowanie lepiej przedstawione, są bardziej efektowne i są potężniejsze, więc też logicznym jest, że też tak powinny wyglądać. Trzeba przyznać, że pod tym względem twórcy wyciągnęli naprawdę sporo i faktycznie mamy wrażenie, że sterujemy, oraz walczymy przeciwko, potężnymi postaciami, a nie niedoświadczonymi wojownikami. Nie różni się ta część jakoś drastycznie od poprzedniej, jednak widać poprawioną jakość, co najbardziej widać po przerywnikach filmowych. Zostały one wykonane na silniku gry i pokazały swój pełny potencjał, wręcz przypomina sceny z anime, jednak w 3D. Pisałem to w przypadku recenzji poprzedniej części, jednak tutaj muszę się powtórzyć. Przeniesienie postaci 2D do 3D wyszło twórcom bardzo dobrze i na każdą z postaci patrzy się naprawdę przyjemnie. Każda z postaci została wykonana z należytą uwagą, są dosyć szczegółowe i przede wszystkim posiadają porządne animacje. Podobnie wygląda to z elementami otoczenia, które również są dosyć szczegółowe oraz ładnie wykonane, chociaż nie możemy z nimi wchodzić w interakcję, co w zasadzie jest logiczne patrząc na rodzaj rozgrywki. Stylistyka anime/mangi wydłużyła żywotność graficzną tej produkcji i nawet dzisiaj można w nią grać bez problemu, chociaż nie da się ukryć, że chociażby pół roku dłużej w produkcji mogłoby jeszcze bardziej poprawić jej jakość, a przynajmniej spróbować wyciągnąć trochę więcej z konsoli Playstation 3. Mimo wszystko grafika potrafi cieszyć oko i jeśli jesteście fanami takiej stylistyki, to raczej się tutaj nie zawiedziecie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Przez całą grę nie doświadczyłem żadnych spadków płynności, a nawet grało się nawet płynniej niż w poprzednią część, co jest dosyć sporym zaskoczeniem, jednak pozytywnym. Tak samo nie doświadczyłem żadnych większych bugów, czy też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To kawał dobrze zoptymalizowanej produkcji.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+stawiająca wyzwanie rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+interesująca, oryginalna historia…

Minusy:
-…która jest momentami nielogiczna
-momentami monotonna rozgrywka
-lokacje stanowią tutaj wyłącznie tło

One Piece: Pirate Warriors 2 to kolejna gra z serii w którą koniecznie chciałem zagrać z powodu zagrania w trzecią odsłonę oraz polubienia anime/mangi. Nie będę ukrywał, że moje oczekiwania nie były zbyt wysokie z dwóch powodu, a pierwszy z nich to nie aż tak wysoka jakość poprzedniej części, a drugi to oczywiście oryginalna historia do której podchodziłem ze sporą ostrożnością. I tu muszę przyznać, że było to bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ bawiłem się naprawdę dobrze. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8+/10. To bardzo dobra produkcja, która trochę cierpi na zbyt krótki czas produkcji i przez delikatne obcięcie rozgrywki. Mimo wszystko można się bawić tutaj naprawdę dobrze, a już zwłaszcza jak jesteście fanami oryginalnej serii anime/mangi, to będzie dla Was ciekawe doświadczenie z zupełnie nową historią napisaną przez ojca serii.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece: Pirate Warriors – Recenzja

One Piece: Pirate Warriors jest pierwszą częścią serii Pirate Warriors, która stanowi spin-off serii Dynasty Warriors. Cała seria jest inspirowana anime/mangą o tytule One Piece twórczości Eiichiro Ody. Towarzyszyć będziemy postaci Monkey D Luffy’ego obdarzonego mocą rozciągliwego ciała w jego drodze do osiągnięcia statusu króla piratów. Jak zatem prezentuje się dzisiaj ta produkcja? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Omega Force.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie nie jest możliwa do kupienia w wersji cyfrowej w żadnym ze sklepów.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Śledzić będziemy tutaj historię Monkey D Luffy’ego, który wyrusza na morze w pogoni za marzeniem by zostać legendarnym królem piratów. Akcja rozpoczyna się po dwuletniej przerwie w której to główny bohater, oraz jego załoga, trenował by stać się silniejszym i dać sobie radę z silniejszymi przeciwnikami. Etap ten też służy jako samouczek, który pokazuje czym jest ta gra i w jak się w nią gra. Po tym etapie odrobinę cofamy się w czasie w którym to załoga spotyka się na statku i zaczynają wspominać o momentach w których się poznali, jak walczyli z silniejszymi przeciwnikami i przygotowują się do przybycia do Archipelagu Sabaody z którego mają to ruszyć do tzw. Nowego Świata. Cała fabuła inspirowana jest anime/mangą autorstwa Eiichiro Ody. Nie jest to dokładne przeniesienie historii z ekranów/kart mangi na grę, jednak wykonane tak, aby jak najbardziej oddać sens danych rozdziałów. Historia zawarta w tej produkcji toczy się od Orange Town, czyli pierwszego starcia z Klaunem Buggym i kończy się na finale wojny w Marineford. Ciężko tutaj opisywać historię, ponieważ składa się ona z kilku historii, które co prawda niejednokrotnie mają swoją ciągłość, jednak dalej są swoimi osobnymi rozdziałami w przygodach załogi słomianego kapelusza. To co napisałem tutaj na początku jest takim wstępem, ponieważ więcej tutaj nie da się napisać, a to dlatego, że nawet jak bym przybliżył Wam pierwszą misję to ten opis już nie będzie aktualny do reszty. Historia jest tutaj opowiadana na trzy sposoby. Pierwszym z nich jest narrator, który opowiada wydarzenia sprzed epizodu oraz na czym on polega. Jest to swego rodzaju wprowadzenie do danych misji, jak i samego świata gry. Trochę w ten sposób przybliża nam on postacie, które się pojawiają i te które nie dostały swoich pięciu minut w grze. Drugim sposobem są klasyczne przerywniki filmowe, które zwykle pojawiają się na początku oraz na końcu każdego rozdziału. Jak można się domyślić stanowią one otwarcie i zamknięcie, jak i potrafią lepiej oddawać emocje, które w niektórych miejscach są bardzo ważne. Nie oczekujcie jednak, że zobaczycie to samo co w anime, ponieważ są tu pewne ograniczenia, jak chociażby w ilości postaci, nawet jeśli dany charakter był ważny dla danego rozdziału. Ostatnim typem opowiadanej historii jest styl visual novel, czyli po prostu obrazki postaci 2D wraz z tekstem, chociaż w tym przypadku są przynajmniej dubbingowane. Występują one w czasie rozgrywki, a także podczas posiedzeń na statku na którym załoga wspomina swoje przygody. Brzmi to naprawdę przyjemnie, jednak jest tutaj parę rzeczy, które sprawiają, że nie da się w pełni cieszyć z historii. Zacznijmy od tego, że niby jest tutaj dosyć spory kawał historii, jednak nie wszystkie rozdziały zostały przedstawione w grze. Brakuje tutaj w sumie sześciu rozdziałów, jak chociażby Romance Dawn, Syrup Village, czy Thriller Bark, czyli w zasadzie scen w których poznajemy trzech członków naszej załogi. Nawet w czasie gry Brook, jeden z naszych towarzyszy, wspomina, że jego historia została pominięta, co tylko nam pokazuje, że był to celowy zabieg. Mimo wszystko takie rzeczy można jeszcze jakoś zrozumieć, jednak najbardziej bolał mnie brak Loguetown, czyli ostatniego przystanku przed wypłynięciem na Grand Line, który był bardzo ważny dla historii, ponieważ poznawaliśmy wtedy ważną postać, która stała się pewnym rodzajem wrogim przyjacielem, wręcz rywalem, dla głównego bohatera. I też tak jak już wcześniej pisałem, brakuje tutaj wielu postaci, które były ważne dla historii. I ponownie, można zrozumieć i wybaczyć brak takich postaci jak król Alabastry, siostry Nami, czy jakichś pionków z załogi Arlonga, tak jeśli brakuje takich postaci jak Smoker, Tashiki, Moria, czy nawet Shanks, to już mamy jakiś problem. Z kolei też mamy takie postacie jak Ace czy Garp, które pojawiają się dopiero w rozdziale Marineford, co trochę nie ma sensu, ponieważ odbiera to pewien ładunek emocjonalny w pewnych scenach. Wspomniałem, że Shanksa nie ma w tej grze i jest to prawda, ale zostaje wspomniany dopiero na koniec. Z tego też powodu jest to gra głównie skierowana dla fanów serii, ponieważ jeśli chcielibyście zapoznać się z tą serią, to taka gra będzie złym wyborem. Nie wszystko tutaj może być jasne dla osób zupełnie nowych w tej serii i też nie do końca te emocjonalne momenty będą na Was tak samo oddziaływać, chociaż w tym przypadku zostały dosyć sensownie wykonane. Osobiście jestem fanem serii i wiem dokładnie jak przebiegały te rozdziały w anime, więc łatwiej mi było zrozumieć fabułę, a emocjonalne momenty naprawdę wyciskały łezkę z oka. Tutaj akurat należy napisać, że te momenty mogą również zadziałać na Was, nawet jeśli nie jesteście zaznajomieni z materiałem źródłowym, ponieważ zostały wykonane naprawdę dobrze wizualnie i fabularnie. Szkoda jednak, że tytuł ten został wykonany dla fanów wyłącznie, co teoretycznie jest czymś normalnym, chociaż zwykle twórcy starają się sięgnąć również po nowych graczy. Mimo wszystko jeśli zaczynacie swoją przygodę z One Piece lub już ją oglądacie/czytacie to jest to tytuł dla Was.

Zakończenia w grach anime na postawie tytułów, które są dosyć długie lub ciągle trwają, a nie wszystko się zmieści w jednym tytule, są dosyć mocno przerabiane. Widzieliśmy to w wielu grach i nieraz wygląda to dosyć śmiesznie i całkiem nielogicznie. W przypadku tego tytułu akurat nie mamy tego problemu, ponieważ twórcy postanowili skorzystać z dwuletniej przerwy jako swojego zakończenia. Może wydawać się to dosyć łatwym zagraniem, jednak jest to bardzo sensowne i wbrew pozorom świetne. Coś podobnego mogliśmy zobaczyć w grze Naruto Ultimate Ninja Storm w którym wykorzystano również taką przerwę. Brakowało tu co prawda paru postaci, tak jednak bardzo przyjemnie się je oglądało i w zasadzie się nakręcało na kontynuację lub przynajmniej na obejrzenie materiału źródłowego. Wcześniej pisałem, że może to nie być odpowiednia gra dla osób, które dopiero chcą się zapoznać z tą serią, jednak zakończenie sprawia dosyć inne wrażenie, więc może jednak warto spróbować. Osobiście mi się bardzo spodobało, wykonane z emocjami, a także z taką chęcią zobaczenia co będzie dalej, czyli wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno.

Klimat – Lokacje

Klimat gier na postawie anime/mangi jest dosyć specyficzny, ponieważ głównie uderza on w osoby zaznajomione z materiałem źródłowym, ale też potrafiący trafić do nowych fanów. Oczywiście jeśli nie podoba Wam się taki styl, czyli dosyć kreskówkowy z różnymi udziwnieniami z Japonii, to nawet jeśli byłby to najlepszy tytuł danego roku, to i tak nie poczujecie tego klimatu, co może spowodować, że cała gra Wam się nie spodoba. I tak jak zwykle pisze w recenzjach tego typu gier, zachęcam do spróbować i sprawdzenia danego tytułu, ponieważ może się okazać, że jednak nie jest to taki zły tytuł jaki Wam się wydaje, chociaż w tym przypadku celowałbym w nowsze odsłony. W przypadku tego tytułu klimat buduje tutaj fabuła, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa oraz grafika. O fabule już się rozpisywałem, jednak w przypadku klimatu tutaj należałoby rozdzielić to na dwie części, jak to działa na fana oraz jak działa na zwykłego gracza. Dla fana fabuła może być bardziej klimatyczna ze względu na możliwość odegrania tych kilkunastu rozdziałów jako ich bohater, poczucia tych emocji, które towarzyszyły podczas oglądania anime, czy czytania mangi. W tym w zasadzie mają przewagę gry anime od gier na podstawie filmów, ponieważ są lepiej zrealizowane i trafiają bardziej do fanów. Dla nowych graczy również fabuła może być klimatyczna ze względu na swój humor, a także właśnie te emocjonalne momenty, które powinny zadziałać na każdego, ponieważ są wykonane naprawdę świetnie. Sporą częścią fabuły są postacie, którymi sterujemy oraz tych które spotykamy, co prawda nie ma ich tutaj aż tak dużo jak być powinno, tak jednak ci którzy tutaj są zostali wiernie oddani. Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, ma swój charakter i po prostu da się każdego polubić, a jako, że jest to dosyć humorystyczny tytuł to tym bardziej to pomaga w budowaniu klimatu. Co ciekawe graficznie nie jest to brzydki tytuł, co może być obawą w tego typu grach, jednak przeniesienie postaci 2D w 3D okazało się całkiem dobre. Każda z postaci wygląda tak jak wyglądać powinna i zachowali swój styl. Każdy z Was kto chociażby tylko słyszał, nie musiał grać, o serii Dynasty Warriors to wie, że nie należy ona do aż tak bardzo rozbudowanych rozgrywkowo gier, jednak w przypadku tego spin-offu twórcy podnieśli poprzeczkę. Rozgrywka jest dosyć urozmaicona, daje trochę możliwości i po prostu przyjemnie się w nią gra. W tym wszystkim przygrywa nam naprawdę świetna muzyka, która może nie została wzięta z anime, tak sprawia, że przyjemniej się gra, emocjonalne momenty są mocniejsze, no i przyjemniej się jej słucha. Nie da się ukryć, że klimat jest tutaj naprawdę dobry, chociaż może być lepszy jeśli jesteście fanami, niestety jednak nie jest on idealny. Należy zacząć od oczywistego, czyli braki w rozdziałach oraz postaciach. Oczywiście nie jest to coś co koniecznie muszą zauważyć osoby niezaznajomione z materiałem źródłowym, chociaż niektóre braki zauważą nawet takie osoby. Nie wychodzi to na plus grze, ponieważ i tak jest dosyć krótka. Podobnie wygląda sytuacja z dodatkowymi trybami po zakończonej fabule, nie są one zbyt ciekawe i wcale nie zachęcają do ich ogrywania. Nie są to może jakieś wielkie błędy, jednak takie, które mogą nam zepsuć ogólne wrażenia i warto o nich wiedzieć przed przystąpieniem do gry. Mimo wszystko bawiłem się dobrze, chociaż liczyłem na trochę lepszy klimat po tytule opartym na takim materiale źródłowym.

Lokacje są dosyć wierne zaczerpane z anime/mangi, jednak nie są one dosłownie przeniesione, ponieważ byłoby to po prostu niemożliwe. Ich styl oraz główne budynki lub znane miejsca zostały zachowane, jedynie zostały przekształcone tak by zostały dopasowane do rozgrywki. Zwiedzimy tutaj kilka rodzajów wysp, jak i czasami nawet statek. Ciężko tutaj jest je wymieniać, ponieważ każdy rozdział toczy się w zupełnie innym miejscu, więc tak właściwie nie ma sensu ich wymieniać. Lokacje są naprawdę szczegółowe, chociaż są na jednej mapie znajdzie się nawet sporo powtórzeń, nawet jeśli dzięki rozgrywce mapy są trochę bardziej zróżnicowane. Co prawda mapy są tutaj tylko fabularnym umiejscowieniem, stanowią tylko coś w rodzaju areny dla rozgrywki, więc nie oczekujcie tutaj momentów w których się zatrzymacie by podziwiać widoki. Same miejsca które odwiedzamy pozbawione są możliwości interakcji, więc dalej utrzymuje się ten styl areny. Mimo wszystko zostały całkiem sensownie zaprojektowane i nawet jeśli nie zwraca się na nie zbyt dużej uwagi, to są dosyć ładne pod względem wizualnym.

Grywalność

Rozgrywka jest tutaj dosyć ciekawym doświadczeniem, ponieważ moją pierwszą grą z tej serii była trzecia część, tak samo jak grałem w niektóre części serii Dynasty Warriors, więc miałem pewną wizję jak będzie wyglądała rozgrywka w tej części. Teraz mogę napisać, że zostałem przyjemnie zaskoczony, ponieważ rozgrywka nie wygląda tutaj tak jak sobie to wyobrażałem. Będziemy tutaj oczywiście walczyć z masą przeciwników, walczyć z bossami, przechodzić przez etapy platformowe, wykonywali zadania, jak i zbierać pewnego rodzaju znajdźki. Nie brzmi to w ogóle wyjątkowo, przynajmniej nie tak jak to opisałem początkowo, jednak gdy zacznie się już w nią grać to wszystko staje się jasne. Rozgrywka została tutaj podzielona na szesnaście rozdziałów oraz prolog, który stanowi tutaj rodzaj misji treningowej. Każda z tych misji podzielona jest na jedną z trzech kategorii: Action, Musou, a także Boss. Pierwsza z nich łączy ze sobą walkę z elementami platformowymi, zwłaszcza z naciskiem na to drugie. Drugie to typowa nawalanka z masą przeciwników bez żadnych elementów platformowych. Trzecie to wyłącznie walka z bossem bez elementów platformowych oraz z brakiem, lub niewielką ilością, walki z pomniejszymi przeciwnikami. Oczywiście każda walka kończy się pewnego rodzaju walką z bossem, jednak ten ostatni rodzaj jest nastawiony na sporo większą walkę. Każda też misja posiada swoje własne zadania, nie zawsze one oznaczają pokonanie danego przeciwnika, a chociażby odbicie jakiegoś terenu spod panowania przeciwnika, ochrony danej postaci, czy doprowadzenie jednej postaci, lub grypy, do konkretnego miejsca. Nie są to oczywiście skomplikowane misje, które wymagają od nas nie wiadomo jakiego angażu, jednak odróżniają je od bezmyślnej bijatyki. Takim elementem są również elementy platformowe, które zostały tutaj wprowadzone dosyć sensownie. Nasz główny bohater zjadł diabelski owoc, który sprawił, że jego ciało stało się gumą, czyli może się dowolnie rozciągać. Właśnie z tych umiejętności korzystają te etapy, ponieważ zwykle polegają na wystrzeliwaniu się na niedostępne dla innych postaci miejsca. Z czasem te etapy robią się coraz dłuższe oraz stawiają coraz większe wyzwanie. Muszę przyznać, że zostały wykonane naprawdę dobrze i co mi się bardzo spodobało, to gra stopniowo pokazywała nam nowe możliwości i to w taki sposób, że nawet w ostatnich etapach zostały wprowadzone kolejne możliwości. To sprawiło, że te elementy nie stały się nudne i męczące, cały czas można było odkryć coś nowego.

Największą częścią tej produkcji jest jednak walka, więc tutaj też trzeba byłoby ją dokładnie opisać. Na wstępie jednak napiszę, że nie oczekujcie tutaj wymagającego nauki systemu walki, ponieważ jest to jednak dosyć prosta gra. W głównej fabule będziemy się wcielali w postać Monkey D Luffy’ego, a także w niektórych momentach w inne postacie, chociaż w dużo krótszych etapach. Każdą z postaci walczy się trochę inaczej ze względu, że każda prezentuje inny styl walki. Mamy tutaj dostępne różne kombinacje ataków, które mogą zadawać więcej obrażeń lub na szerszy obszar. Problem polega tu na tym, że dosyć szybko przestajemy się nimi bawić, ponieważ równie szybko przekonujemy się, że wystarczy tutaj przyciskać jeden przycisk by pokonać większość przeciwników. Jednym z problemów jest tutaj fakt, że walczymy z setkami przeciwników jednocześnie, którzy teoretycznie od siebie różnią się sposobem walki, czasami nawet i rozmiarem, jednak są to jedynie pionki, które tak naprawdę nie stanowią żadnego wyzwania, jedynie bossowie na koniec poziomów potrafią faktycznie stanowić jakieś wyzwanie. Największym problemem jest tutaj jednak poziom trudności, który jest śmiesznie niski nawet na najwyższym poziomie. Gra oferuje nam trzy poziomy trudności, od łatwego do trudnego, jednak jedyne co się w nich zmienia to wytrzymałość oraz zadawane obrażenia przez bossów. To jedyne momenty w których poziom trudności faktycznie może stanowić jakiekolwiek wyzwanie, chociaż można stwierdzić, że jest to dosyć tani sposób, ale lepsze niż nic. Nie będę ukrywał, że właśnie ten niski poziom trudności zabija przyjemność z walki. Oczywiście pozostałe elementy są dosyć przyjemne, jednak głównym daniem i jeśli ono nie sprawia aż takiej przyjemności to mamy problem. Na całe szczęście starcia z bossami zostały tutaj ciekawie zrealizowane, ponieważ nie zostały wykonane w taki prosty sposób. Każda walka jest zupełnie inna, ponieważ każdy z nich również posiada zupełnie inny styl walki, więc wymagają od nas przystosowania się do ich stylu. W porównaniu do reszty starć, to te akurat stanowią wyzwanie, czasami swoją nieprzewidywalnością, a czasami wymagają od nas szybkich reakcji. Bardzo mi się one spodobały i zostały w pamięci, takie pozytywne zaskoczenie w stosunku do reszty starć. To wszystko zmieściło się w około dziewięciu godzinach gry, co jest niby w porządku wynikiem, jednak jak na tego typu produkcję jest dosyć słabym wynikiem, gdzie nawet nie ratują go tryby dodatkowe.

Po ukończeniu fabularnego trybu mamy możliwość pobawić się w dwóch dodatkowych trybach, czyli Another Log oraz Challenges. Oryginalnie były trzy, ponieważ dochodził jeszcze tryb multiplayer, jednak znalezienie graczy chętnych do gry jest właściwie niemożliwe, nawet jeśli serwery dalej są aktywne, więc jedyna możliwość to znalezienie znajomego, który chciałby zagrać z Wami. Another Log to seria misji dla postaci, które odblokowujemy podczas trybu fabularnego. Oczywiście są to misje w których nie mamy tych elementów platformowych i jest to w sumie dosyć ciekawy na przedłużenie zabawy oraz sprawdzenia innych postaci. Mamy tutaj niestety dwa problemy. Pierwszym problemem jest tutaj oczywiście poziom trudności, który nie zachęca by próbować rozgrywki innymi postaciami. Drugim jest naprawdę mała liczba postaci, ponieważ mamy tutaj dostępnych tylko trzynaście grywalnych postaci, co jest śmiesznie niską liczbą jak na tę serię, a to dlatego, że bez problemu mogłoby być ich tutaj minimum dwa razy więcej. Jakby tego było mało to jedynie Luffy otrzymał wersję z Nowego Świata, i ogólnie wszystkie skórki, nawet jeśli mogliśmy zobaczyć resztę załogi w tej wersji. Jestem w stanie zrozumieć, że nie są to zbyt rozbudowane tryby dodatkowe, jednak wydaje mi się, że nie byłoby problemu dodać postacie, które występują już w grze, bez konieczności dodawania ich spoza niej. Challenges to wyzwania dla postaci, które w zasadzie oznaczają tryb boss rush, czyli ciągłe walki z bossami i to nie tylko pojedynczo, a nawet z trzema naraz. Muszę przyznać, że jest to tryb, który akurat mi się spodobał, ponieważ akurat walki z bossami były tymi trudniejszymi. Niestety jest on również dosyć krótki, więc na dłużej on nas nie przyciągnie. Trochę szkoda, że nie zostały rozwinięte te tryby, ponieważ gdyby były one świetne, to spędzilibyśmy kolejne godziny przy ekranie.

Nie do końca można nazwać to znajdźkami, raczej czymś w stylu kolekcji zbieranej poprzez granie. Piszę tutaj o monetach, które zbieramy poprzez kończenie poziomów, niezależnie czy fabularnych lub z dodatkowego trybu, a także czasami możemy je znaleźć ukryte na mapie. Dokładnie ich nie liczyłem, jednak jest ich masa, ponieważ znajdują się na nich portrety postaci, czasami w paru wersjach, jak i różne symbole. Samo zbieranie ich ma dwa cele, pierwszym z nich jest czysto kolekcjonerski, a drugi to każda moneta daje naszej postaci pewne dodatki do statystyk, jak i również kombinacja trzech konkretnych pozwala na odblokowanie pasywnej umiejętności. Bardzo fajne wykorzystywanie elementów kolekcjonerskich, które mają również zastosowanie w rozgrywce. Problem zaczyna się niestety wtedy kiedy chcemy zebrać je wszystkie i przy tym odblokować wszystkie umiejętności. Tych monet jest sporo, to prawda, jednak ich otrzymywanie jest zupełnie losowe i często możemy trafić na takie same jakie już zdobyliśmy. Osobiście nie podjąłem się zebrania wszystkich, jednak czytałem kilka opinii i potrafi to zająć kilkadziesiąt godzin, aby zebrać wszystko. Niestety jest to konieczne jeśli planujecie odblokować wszystkie osiągnięcia w grze. Bardzo nie lubię takich losowych mechanik, ponieważ niepotrzebnie one wydłużają i utrudniają rozgrywkę, nawet w kwestii elementów kolekcjonerskich.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa została wykonana tutaj dosyć prosto, jednak w odpowiedni sposób, aby mogła pomóc budować odpowiedni klimat, jak i sprawiać by przyjemniej się grało. Muzyka została tutaj tak nagrana, aby była dopasowana bardziej do przygodówki, a przynajmniej by zachęcały do przygód, oraz do samego stylu materiału źródłowego, czyli w zasadzie wychodzi na to samo. Nie są to wzięte z anime utwory, jednak słychać tutaj pewne podobieństwa, czyli słychać czym były inspirowane. Brzmią naprawdę przyjemnie i działają dokładnie tak jak powinny, czyli uprzyjemniają nam grę. Każdy z nich został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do tych, które mają mieć jakąś moc emocjonalną. Nie ma tutaj niestety żadnych utworów, które zapadają szczególnie w pamięć, czy takich, które możemy trzymać na naszej playliście, jednak nie jest to żaden minus, ponieważ w grze działają one tak jak należą. W przypadku dźwięków otoczenia jest w zasadzie podobnie, wykonane prosto, ale działające po prostu świetnie. Usłyszymy tutaj odgłosy uderzeń, wystrzałów z broni, zderzeń mieczy, wybuchy, kroki, rozciąganą gumę, i inne tego typu odgłosy. Brzmi to całkiem dobrze, może nie do końca realistycznie, ale w stylu anime, czyli tak jak powinno to brzmieć w tego typu grze. Nie ma co tutaj pisać więcej, cała ścieżka dźwiękowa została wykonana dosyć prosto, jednak jednocześnie świetnie dopasowana do gry, jak i świetnie budująca klimat. Osobiście mi się bardzo spodobała i może mogła być lepsza, ale i tak stoi na odpowiednio wysokim poziomie, który powinien zadowolić wielu.

Voice acting jest tutaj po prostu świetny, co nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza, że mamy tutaj wyłącznie oryginalny japoński dubbing rodem z anime. W moim odczuciu jest to najsensowniejsze i najlepsze rozwiązanie w przypadku takiego typu gry, ponieważ w końcu opiera się na japońskiej twórczości. Nie usłyszymy tutaj żadnych nowych głosów, których byśmy nie usłyszeli w adaptacji telewizyjnej, co jest w zasadzie zrozumiałe, ponieważ nie pojawia się tutaj żadna nowa postać, które fani by nie znali. Dla osób, które nigdy nie oglądały anime, to muszę przekazać, że aktorzy zostali dobrani naprawdę dobrze, świetnie wcielili się w swoje postacie dzięki czemu słychać w ich głosie emocje, pasje oraz determinację. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może być problemem brak chociażby angielskiej wersji językowej, co staram się zrozumieć, chociaż ta wersja jest zwykle gorsza, jednak rozumiem preferencje, mimo wszystko polecam spróbować, a przekonacie się o jej jakości. Poza japońskim voice actingiem posiadamy tutaj również angielskie napisy. Nie ma tutaj polskiego tłumaczenia, jednak to nie powinno być problemem, ponieważ nie jest to zbyt skomplikowana seria, więc też słownictwo jest dosyć proste.

Grafika

Oceniając grafikę tego tytułu należy pamiętać, że jest to tytuł z 2012 roku i dodatkowo został wydany jako tytuł ekskluzywny na konsolę Playstation 3. Jak można się domyślić sprawia to, że graficznie tytuł ten będzie odstawał od dzisiejszych tytuł, a zwłaszcza tych ekskluzywnych. Z tego też powodu będę ją oceniał porównując ją do innych tytułów z tego okresu, a jako, że jest to tytuł na podstawie anime/mangi to też do tego typu tytułów będę ją porównywał. Przyznam się szczerze, że zawsze podchodząc do każdego tytułu na podstawie anime/mangi mam pewne obawy, że nie wyjdzie ona tak świetnie i okaże się zwykłym skokiem na kasę, nawet jeśli coraz częściej takie tytuły okazują się coraz lepsze. Największe moje obawy właśnie dotyczą grafiki, ponieważ nie jest łatwo przenieść coś co w oryginale jest w 2D do 3D by wyglądało to sensownie, a już mieliśmy w historii tytuły w których to niezupełnie wyszło. Te problemy jednak nie dotyczą tego tytułu, ponieważ jest ona naprawdę ładny, nawet dzisiaj nie odstrasza pomimo mniejszej rozdzielności. Twórcom udało się połączyć 3D wraz ze stylistyką anime i wygląda to naprawdę dobrze oraz sensownie. Osoby, które znają materiał źródłowy wiedzą, że nie słynie on z normalnej stylistyki, nie stara się być bardziej zbliżony do zasad z naszego świata, chociażby w budowie postaci, no i z tego powodu nie było łatwo wykonać to tak, aby jakoś to sensownie wyglądało. Graficznie tytuł ten wygląda naprawdę ładnie, przyjemnie się patrzy na budynki znane z anime/mangi, tak samo jak na postacie. I właśnie po postaciach najlepiej można zobaczyć czy graficznie tytuł nie został zepsuty. Jak wspominałem postacie nie wyglądają jak na realne standardy, a mimo wszystko w 3D wyglądają naprawdę dobrze. Modele zostały wykonane dosyć szczegółowo, chociaż z niewiadomych mi przyczyn niektóre z nich mają zmienione stroje względem swoich oryginalnych wersji. Nie wiem z czego wynika ta zmiana, ponieważ wątpię by wynikała z powodu praw autorskich. Mimo wszystko nawet w zmienionych strojach wyglądają całkiem ładnie oraz szczegółowo. Równie dobrze wyglądają animacje, które są płynne, zwłaszcza podczas walk i wykorzystywania specjalnych umiejętności. Bardzo przyjemnie się na to wszystko patrzy i nie ma tutaj jakichś takich momentów, które gorzej by wyglądały. Oczywiście gracze, którzy stawiają sobie bardzo wysoko doznania graficzne w grach dzisiaj mogą mieć problem z zagraniem w ten tytuł, jednak jeśli jesteś fanami tej serii to warto dać jej szansę, jeśli macie możliwość zagrania.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Tytuł ten chodzi sprawnie i płynnie, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, tak samo jak nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Kawał porządnie zoptymalizowanej gry, która nie wymagała aktualizacji, co jest pozytywnym zaskoczeniem jak na dzisiejsze czasy.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+wciągający klimat
+urozmaicona rozgrywka
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dosyć ładna graficznie
+ciekawa fabularnie…

Minusy:
-…niestety podziurawiona
-zbyt prosta na wysokim poziomie trudności
-mała ilość dodatkowych postaci
-niezbyt ciekawe dodatkowe tryby rozgrywki
-zbyt krótka

One Piece: Pirate Warriors jest tytułem w który chciałem od dawna zagrać ze względu na ogranie trzeciej oraz czwartej części serii i chęci poznania jej początków. Nie miałem zbyt dużych oczekiwać zwłaszcza, że jest to pierwsza część serii, jak i wydana jeszcze na już dosyć starej konsoli. Muszę przyznać, że jednocześnie byłem pozytywnie zaskoczony, jak i trochę się zawiodłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 7-/10. To dosyć dobry tytuł, który cierpi na swoje bolączki. Z tego co zauważyłem to część z tych błędów została poprawiona w nowszych częściach, więc to była dobra podstawa do stworzenia ciekawszych odsłon. Mimo wszystko dosyć przyjemnie było się z nią zapoznać i też jeśli jesteście fanami oraz macie możliwości, to również polecam zagrać.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

God of War: Wstąpienie – Recenzja

God of War: Wstąpienie (ang. God of War: Ascension) jest spin-offem serii hack’n’slashy God of War, a jednocześnie stanowi również prequel dla całej serii. Jest to również ostatnia część serii wydana na konsolę Playstation 3 oraz ostatnią wykonaną w starym stylu. Po raz ostatni przyjdzie nam się wcielić w Kratosa w starożytnej Grecji i poznać jego początki na drodze zemsty na Aresie. Jak zatem prezentuje się ten spin-off? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio Santa Monica Studio.

Wydana została przez Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie nie jest dostępna do zakupu w wersji cyfrowej.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Karatos był spartańskim wojownikiem, który dosyć szybko wspiął się w hierarchii wojskowej i sam został dowódcą armii, która przez długi czas była niepokonana, jednak i na drodze takiej armii musiał stanąć ktoś silniejszy. Armia barbarzyńców okazała się zbyt potężna dla spartanów i sam Kratos znalazł się na krawędzi porażki, więc zawarł pakt z Aresem, greckim bogiem wojny, by ten zgładził jego wrogów, a w zamian Kratos stanie się jego sługą. Pakt został wypełniony, z niebios zszedł Ares, który zniszczył armię barbarzyńców i wręczył spartiacie Ostrza Chaosu, które miały stać się symbolem tego paktu. Od tego czasu spartiata stał się sługą Aresa i na jego rozkazy niszczył miasta oraz zabijał jego wrogów, a przynajmniej do momentu w którym Ares podstępem zmusił bohatera w szale do zabicia swojej rodziny. To był moment w którym bohater odmówił dalszej służby bogowi wojny i to spowodowało, że został schwytany przez Furie, starożytne istoty, które strzegły dochowywania przysięg złożonych bogom i karały okropnymi torturami wszystkich, którzy zdecydowali się złamać swoje przysięgi. Kratos został przez nie skazany na wieczność w więzieniu wykonanym w ciele Aegaeona, tytana, pierwszej istoty, która złamała swoją przysięgę, aby przeżywać tortury, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Uwolnić się spartiacie pomógł Orkos, syn Aresa oraz królowej Furii Alecto, który odkrył okropne plany swoich rodziców, więc postanowił pomóc spartiacie, by ten odzyskał utraconą pamięć, która została odebrana mu podczas tortur, jak i był w stanie pokonać Furie. Historia przedstawia początki Kratosa po zerwaniu przysięgi oraz jego rozterki emocjonalne wynikające z tego co zrobił. Z jednej strony ta historia jest ciekawa, bo faktycznie pokazuje skutki złamania przysięgi, co wcześniej wydawało się nie mieć aż takich poważnych konsekwencji. Z drugiej jednak strony w tej części czuć trochę zmęczenie materiału i wciskanie jeszcze więcej rzeczy do historii, którą bardzo dobrze znają fani serii. Nie twierdzę, że jest to zła historia, ponieważ ma ciekawe elementy i momenty, które mogą nas przykleić do ekranu, jednak nic zbyt szczególnie nowego ona już nie wprowadza, tylko po raz kolejny opowiada to samo, ale w trochę innej wersji, więc nie mamy tutaj żadnego zaskoczenia, a też jako, że wyszła po zakończeniu całej trylogii, to też ciężko doszukiwać się w niej odniesień do tej części, co wbrew pozorom wygląda całkiem słabo, ponieważ w chociażby trzeciej odsłonie odnalazły się odniesienia do spin-offów z ery Playstation Portable. Mimo wszystko pomysł był naprawdę dobry, ponieważ początkowo przedstawienie Furii jako potężne istoty, które powstały w wyniku nagromadzenia gniewu podczas wojny bogów z tytanami i okazały się tak potężne, że potrafiły same pojmać tytana, którego następnie torturowały i przekształciły w więzienie, a także były tak potężne i groźne, że budziły postrach nawet wśród bogów. Do tego jak dodamy syna Aresa, który również nie ma zbyt dobrych relacji ze swoją rodziną i w przeciwieństwie do nich, jest istotą dobrą i bezinteresowną, więc postawienie go jako cichego pomocnika Kratosa było świetnym pomysłem. Z tymi elementami historia już w sumie sama się opowiada, nie trzeba jej pomagać, jednak twórcy musieli w każdym fabularnym momencie wspomnieć o martwej rodzinie Kratosa, co również jest dziwnie zmęczonym tematem. Nie będę ukrywał, że sama w sobie historia potrafi zainteresować, ponieważ widzimy trochę z innej strony zamiary Aresa, jak i poznajemy kolejne potężne istoty, ale właśnie czuć, że wyciskanie jeszcze więcej z już pełnej historii, wręcz można wprost napisać, że odczuwa się tutaj zmęczenie materiału. Także cieszę się, że to była ostatnia część w starym stylu, a twórcy zdecydowali się przenieść bohatera na daleką północ oraz zmienić zupełnie styl opowiadanej historii. Myślę, że i tak warto zagrać w tą część, jeśli brakuje Wam greckich klimatów, jednak pod względem historii bardziej trzeba byłoby traktować ją jako ciekawostkę, niż porządne rozwinięcie.

Pod względem zakończenia również nie ma zaskoczenia. Kratos zabija każdego na swojej drodze i obiecuje zemstę na Aresie za dokonaną przez niego zbrodnię. Jednak wbrew pozorom zostało naprawdę dobrze wykonane, ponieważ wyjaśniło, dlaczego nie widzieliśmy już Orkosa w kolejnych częściach, a także w pewnym sensie rozpoczęło drogę bohatera do zemsty. Nie da się zaprzeczyć, że pod względem filmowym bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Oczywiście też nie do końca da się napisać, czy jest to zakończeni dobre lub też złe, a to głównie zasługa tego, że ciężko jest uznać czyny Kratosa za dobre, jednak też ciężko je nazwać w pełni złymi, więc jest to coś co osobiście mi się podoba. Twórcy niby usprawiedliwiają czyny Kratosa pokazując, że jego wrogowie są jeszcze gorsi, jednak też pokazują konsekwencje tych czynów. Przyznam bez bicia, że akurat zakończenie było tutaj jednym z najlepszych elementów historii, ponieważ również pokazało, że czasami utrata wspomnień nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli historia do końca nie powala, tak dla samego zakończenia warto zagrać.

Klimat – Lokacje

Klimatu tej produkcji na pewno nie można odmówić, nawet jeśli historia już tak nie wciąga jak kiedyś, to inne elementy poprawiają sytuację. Seria God of War miała zawsze dosyć ciekawy klimat, który nie będę ukrywał, że zawsze wpasowywał się w to co lubię, czyli hack’n’slash w połączeniu z mitologiczną Grecją, którą osobiście uwielbiam, więc takie połączenie było dla mnie idealne i nie będę ukrywał, że zanim zakupiłem konsolę, to ta seria była jedyną, której bardzo zazdrościłem. I o ile ta część pewnymi elementami odstaje od reszty serii, wręcz śmiało można napisać, że jest jedną z tych gorszych, tak klimatem dalej wciąga gracza od samego początku. Na pewno wpływa tutaj na niego chociaż trochę fabuła, tak lokacje, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa, a nawet grafika, już mają dosyć silny wpływ. Fabularnie ten tytuł wciąga tylko przy pomocy Furii oraz Orkosa, czyli przy pomocy antagonistek oraz cichego pomocnika. Te postacie zostały ciekawie przedstawione, każde ich pojawienie się na ekranie powoduje, że wpatrujemy się bardziej, jednak ciągłe przypominanie o tym, że rodzina Kratosa została zamordowana przez niego samego jest dosyć męczące, zwłaszcza, że jest to wiadome od samego początku gry, nawet dla graczy, którzy nie mieli wcześniej styczności z tą serią. Lokacje za to nadrabiają te pewne błędy, ponieważ zostały wykonane w świetnym stylu. Każde z miejsc, które odwiedzamy budzi pewien podziw, jednak są tutaj dwie takie, które szczególnie zapadają w pamięci, a jest to oczywiście więzienie w ciele tytana oraz rozbity posąd Apolla. W tych wszystkich lokacjach została umiejscowiona rozgrywka, która w swoich założeniach jest taka sama jak poprzedniczki, jednak wraz z nowymi mocami. Dalej przyjemnie się walczy, ponieważ potrafi stawić wyzwanie, nawet na poziomie normalnym, chociaż bossowie już nie robią takiego wrażenia jak dawniej i przyznam bez bicia, że trochę zawodzą. To wszystko jest oprawione w dosyć ładną oprawę graficzną, która nawet dzisiaj nie wygląda tak źle, chociaż w erze Playstation 3 dalej nie była to najładniejsza produkcja, ale zestarzała się naprawdę dobrze. W tym wszystkim przygrywa nam świetna ścieżka dźwiękowa, która potęguje tylko ten bojowy klimat, nakręca nas na dalszą walkę i po prostu brzmi bardzo dobrze. Nie wszystko oczywiście zagrało tutaj tak jak powinno, nie otrzymaliśmy idealnego klimatu, jednak z drugiej strony taki nie istnieje, bo zawsze znajdzie się coś co nie zagra, a i tak w większości przypadków jest to bardzo subiektywne odczucie. Mimo wszystko klimat jest tutaj dosyć silny, wciąga od pierwszych starć i sprawia, że przyjemniej się gra. Warto zagrać, ponieważ nawet jeśli niektóre elementy nie są najlepsze, to reszta bardzo nadrabia w jakości.

Lokacji zaskakująco mamy tutaj całkiem sporo, które na dodatek są całkiem zróżnicowane. Zwiedzimy tutaj więzienie, kanały, wioskę, świątynie, jaskinie, rozbity posąg, a także inne tego typu miejsca. Różnią się nie tylko swoim rodzajem, a także typem, czyli niektóre z nich mogą być dosyć korytarzowe z większymi arenami, tak samo jak niektóre są bardziej platformowe, nastawione na zręczność gracza, ale także mamy takie, które łączą te dwa typy w jednych lokacjach. I co najważniejsze przeplatają się ze sobą, powodując, że grając w ciągu nie spotykamy cały czas tych samych typów miejscówek. Same lokacje są częściowo otwarte, chociaż oczywiście do celu prowadzi tylko jedna ścieżka, tak zwykle znajdujemy jakieś poboczne ścieżki, czy ukryte pomieszczenia, które zwykle ukrywają jakieś znajdźki. Także takie elementy zachęcają do eksploracji, a jak dopiszemy do tego bardzo ładnie zaprojektowane miejsca, pełne szczegółów, a także zniszczalnych przedmiotów, to jeszcze bardziej zachęca do zwiedzania. Nie da się ukryć, że lokacje są tutaj bardzo ładne i szczegółowe, zdecydowanie bardziej to zachęca do gry oraz walki w takim otoczeniu.

Grywalność

Rozgrywka nie różni się aż tak bardzo od klasycznych odsłon, wręcz różnice są tutaj głównie kosmetyczne. Dalej będziemy eksplorować, rozwiązywać zagadki, walczyć z przeciwnikami, ulepszać nasze umiejętności, a także zbierać znajdźki. To taki dosyć podstawowy zestaw w tej serii. W przypadku eksploracji to już trochę o niej pisałem, do celów misji zawsze prowadzi jedna ścieżka, jednak po drodze możemy trafić na jakieś rozgałęzienie, zamknięte kraty, czy kruchą ścianę, które mogą kryć za sobą jakiś sekret, czy po prostu jakąś skrzynkę z dodatkowymi punktami. Oczywiście droga do celu nie zawsze jest prosta, czasami dochodzą tutaj elementy platformowe w których testowana jest nasza zręczność. Muszę przyznać, że nie lubię takich elementów w grach, ponieważ bywają dla mnie trudniejsze niż wieloetapowe starcia z bossami, jednak w tym przypadku nie są aż tak irytujące, chociaż faktycznie momentami potrafią być wymagające, ale za to satysfakcjonujące. Podczas przemierzania lokacji w drodze do celu staniemy naprzeciwko wielu zagadkom, które również zaskakująco stoją na wysokim poziomie. Zagadki podzielone są tutaj na poziomy trudności, które oczywiście rozciągnięte są od tych prostszych aż po trudniejsze, a co ciekawe również są wymieszane. Zwykle są paroetapowe, przykładowo tutaj trzeba przesunąć dźwignię, a następnie szybko gdzieś coś przeciągnąć, a następnie stanąć w odpowiednim miejscu. To tylko jeden przykład, ponieważ znajdą się tutaj też takie, które po prostu wymagają zabicia odpowiedniego przeciwnika, czy czasówki, polegające na pociągnięciu za dźwignię i szybkim dostaniu się odpowiednie miejsce. Sporo łamigłówek również powiązanych jest z jednym przedmiotem z naszego wyposażenia, a konkretnie mocy kontroli przedmiotów w czasie, czyli po prostu naprawiania lub też niszczenia danych elementów. Nie będę ukrywał, że te sprawiły mi najwięcej problemów i też nie będę ukrywał, że były niezwykle satysfakcjonujące jak udało mi się je ukończyć bez korzystania z pomocy poradników. Po drodze możemy również trafić na skrzynki w czterech kolorach – zielonym, niebieskim, czerwonym oraz szarym. Szary chowa w sobie znajdźki, ale o nich trochę później. Reszta skrzynek po otwarciu wypuszcza z siebie pewne, nazwijmy to, punkty, które mają nam pomóc. Zielone leczą nasze zdrowie, a niebieskie odnawiają punkty many. Z kolei czerwone służą nam jako punkty ulepszania naszych umiejętności oraz wyposażenia. W czasie gry natrafimy na fabularne momenty w których zdobywamy nowe umiejętności lub też elementy wyposażenia, więc też nie będzie sytuacji w których jakimś cudem ominiemy coś, ponieważ też część z nich służy później do rozwiązywania zagadek. Każdy z tych elementów możemy ulepszyć na kilka poziomów, dzięki czemu odblokowujemy większe obrażenia, nowe kombosy, czy nawet jakiś czar powiązany z żywiołem danego wyposażenia. Działa to na podobnych zasadach jak w poprzednich częściach, jednak jednym co mnie tutaj jednak trochę irytowało, to w przypadku nowych mocy w naszych ostrzach by odblokować nowy czar musimy całkowicie ulepszyć daną umiejętność. Oczywiście zebranie wystarczającej ilości punktów by ulepszyć te wszystkie elementy nie jest zbyt trudne i aż tak czasochłonne, jednak niekoniecznie musimy lubić korzystać z tych elementów wyposażenia i może chcemy zainwestować w coś innego, więc niestety musimy sobie darować jedno lub drugie. Największą zmianą jednak w tej serii, a przynajmniej w greckiej sadze, jest zmiana systemu zapisów. Także od tej części nie będziemy zapisywali w odpowiednich tego miejscach, a otrzymaliśmy tutaj autozapis, co ma swoje plusy i minusy. Do plusów na pewno możemy dopisać brak długich etapów bez możliwości zapisania, mniejsza droga po śmierci i nie musimy się zastanawiać kiedy ostatni raz zapisaliśmy. Niestety największym minusem tutaj jest to, że jeśli nam zależy na zebraniu wszystkiego, a jednak coś przypadkowo ominęliśmy po drodze i dowiemy się o tym po czasie, to nie możemy wrócić do tego etapu przy pomocy wczytania zapisu, a musimy zacząć od początku. Także wszystko tutaj zależy od tego jak na to patrzymy. To wszystko zmieściło się w około ośmiu godzinach gry, co jest dosyć dobrym czasem jak na tę serię i te wcześniejsze części. Nie będę ukrywał, że nawet nie wiem kiedy mi ten czas zleciał, ponieważ bawiłem się naprawdę dobrze. Oczywiście nie jest to idealna gra, nawet nie może stać przy najlepszych odsłonach tej serii, jednak można czerpać z niej przyjemność, a już zwłaszcza jak lubicie ten gatunek.

Walka jest tu sporym elementem rozgrywki, wręcz można napisać, że jest jego najważniejszym elementem. I pod tym względem również nie przeszła większych zmian, więc jeśli graliście w poprzednie części, to pewnie poczujecie się jak w domu grając w tą część. Będziemy tutaj korzystali z naszych ostrzy, które będą naszą jedyną bronią i dzięki nim możemy korzystać ze słabych oraz silnych ataków, a także łączyć je w różnego rodzaju kombinacje, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. W czasie gry możemy wyposażyć je w moce konkretnych bogów, czyli ogień Aresa, lód Posejdona, elektryczność Zeusa, czy dusze Hadesa. One nie zmieniają naszego wyposażenia, ale dodają im dodatkowych możliwości, jak chociażby zamrożenie przeciwników. Do tego dochodzi wyposażenie, które pozwala nam na chociażby spowolnienie wrogów, czy też stworzenie naszego klona, który pomoże nam w walce. I tak jak już wspominałem, po ulepszeniu do maksymalnego poziomu któregokolwiek żywiołu otrzymujemy czar, którego możemy używać w walce, aby odpędzić się od otaczających nas wrogów. Możemy spokojnie łączyć to wszystko tworząc niezwykłe kombinacje, które mogą robić spore wrażenie. Oczywiście nie można zapomnieć o umiejętności gniewu, czyli krótkotrwałemu zwiększeniu naszych obrażeń oraz odporności. Jest to coś co występuje w każdej grze z tej serii, jednak pod różnymi nazwami. W tej części jednak trochę zmieniono zasady jej działania. W poprzednich częściach pasek gniewu się ładował i po naładowaniu mogliśmy skorzystać z tej umiejętności, jednak w przypadku tej odsłony nasz pasek ładuje się wyłącznie w czasie walki, a gdy z niej wychodzimy to ten zaczyna spadać, więc korzystać z niego możemy wyłącznie wtedy, gdy walczymy z chmarą wrogów, co w zasadzie dosyć często się zdarza. Jest to dziwna zmiana, zwłaszcza, że nie zawsze czujemy potrzebę korzystania z niego na zwykłych przeciwników z którymi damy sobie radę, a chcemy zostawić na większych wrogów. To wszystko będziemy wykorzystywać przeciwko pokaźnej liczbie przeciwników, a walczyć będziemy tutaj z centaurami, satyrami, chimerami, cyklopami, harpiami, i innymi mitologicznymi stworzeniami. Każdy z tych wrogów ma zupełnie inny styl walki i do każdego trzeba się dostosować, chociaż styl walki to nie jedyna różnica, a są nimi również rozmiar oraz położenie na mapie. Piszę o tym, że cyklopy są wielkie, satyrowie walczą na ziemi, a harpie atakują z powietrza. Przeciwnicy są zróżnicowani, a także, i co najważniejsze, stanowią wyzwanie już nawet na normalnym poziomie trudności. Poza zwykłymi przeciwnikami mamy tutaj również starcia z bossami, którzy są zdecydowanie potężniejsi niż zwykli przeciwnicy, posiadają różne rodzaje ataków, potrafią napsuć nam krwi, a także w większości przypadków to oni odpowiadają za momenty qte, czyli te momenty w których musimy wciskać przyciski wyświetlane na ekranie. Walki z nimi są ciekawe i wymagają od nas pewnego skupienia, jednak niestety mają pewną wadę, a jest nią to, że nie robią już takiego wrażenia. Oczywiście Furie to ciekawy pomysł i walki z nimi są pomysłowe, ale nie powodują takiego efektu, jak walki z którymkolwiek greckim bogiem, a nawet meduza z którą walczymy w pierwszej części powodowała więcej podziwu niż którykolwiek z bossów z tej części. Nie twierdzę, że są złe, bo, jak wspominałem, walki z nimi są ciekawe i wymagające, jednak nie mają już tego czegoś, tego elementu respektu. Podsumowując, walka jest tutaj ciekawa, głównie ze względu na możliwości w walce, a także, że nie jest całkowicie prosta, a potrafi stawić wyzwanie. Walka jest w tej serii głównym daniem, więc jeśli lubicie taki typ gry, to będzie to tytuł dla Was.

Rolę znajdziek pełnią tutaj oczy gorgony, pióra feniksa, artefakty, a także zniszczone skrzynie. Pierwsze dwie znajdźki znajdujemy w szarych skrzyniach, które mogą być ukryte wszędzie, a także niekiedy możemy trafić na nie po drodze. W całej grze znajdziemy dwadzieścia oczy oraz piętnaście piór. Te pierwsze zwiększają nam maksymalny poziom zdrowia, a drugie poziom many. Oczywiście zebranie ich wszystkich zwiększa te poziomy do maksymalnego poziomu, jednak wystarczy zebrać po pięć z nich, aby się zwiększył, więc co pięć zebranych oczu lub piór nasz poziom zdrowia lub many się zwiększa. To są dosyć klasyczne znajdźki w tej serii, które powtarzają się w większości części. Artefakty rozrzucone są w całej grze i nie są zamknięte w skrzynkach, a po prostu leżą na ziemi. Działają na zasadzie cheatów, czyli dany przedmiot może nam, przykładowo, zagwarantować nieskończoną ilość gniewu. W nich jest jednak jeden haczyk, otóż zebrać je musimy w pierwszym podejściu, ponieważ używać ich możemy dopiero w drugim. Mimo wszystko ma to sens, ponieważ gdybyśmy mogli korzystać z nich od razu po zebraniu, to wybór poziomu trudności nie miałby żadnego znaczenia. Takich artefaktów mamy tylko dziesięć, jednak te są już trochę lepiej ukryte. Ostatnim rodzajem znajdziek są zniszczone skrzynie, których jest tutaj tylko siedem i te akurat są najsłabiej ukryte. Są to klasyczne skrzynie z większą ilością czerwonych punktów, jednak są zniszczone, więc nie możemy z nich skorzystać, a przynajmniej dopóki nie zdobędziemy wyposażenia, które pozwoli nam je odnowić. Tak naprawdę uznawane są za znajdźki, ponieważ jest za nie osiągnięcie, jednak z tych wszystkich to akurat jest najmniej ciekawe. Te znajdźki zostały dosyć porządnie wykonane, dają rzeczywiście jakąś realną nagrodę i stanowią główny powód przez który warto tutaj eksplorować tereny, które przemierzamy.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa jest tutaj jedynym elementem do którego nie mogę się przyczepić w nawet najmniejszy sposób. To już trochę tradycja w tej serii, ponieważ każda część posiada niesamowicie dobrą muzykę. Co prawda muzyka w tej części jakoś szczególnie nie zapada w pamięci, żaden z utworów nie wyróżnia się za bardzo z tłumu, jednak w grze nadaje ona odpowiedniego klimatu. Nawet jeśli nie zapada, to zaskakująco dobrze słucha się jej poza grą. Każdy utwór, który tutaj usłyszymy został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów wzmacniając emocje płynące z danych scen, czy też wzmacniając napięcie oraz chęć walki podczas starć z przeciwnikami. Nie będę ukrywał, że niejednokrotnie to właśnie muzyka bardziej mnie zachęcała do anihilacji masy przeciwników, nawet w momentach w których już byłem zmęczony trochę walką. W podobnym stylu zostały również wykonane dźwięki otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, płonącego ognia, rozpadających się budynków, uderzanych ostrzy, odgłosy wielu różnych stworzeń, płynącej wody, czy innych tego typu dźwięków. Po raz kolejny są to dosyć typowe dźwięki, które można usłyszeć w większości gier z tej serii i dalej one stoją na bardzo wysokim poziomie. Bardzo spodobały mi się odgłosy wydawane przez naszych przeciwników, ponieważ są dla nich dosyć charakterystyczne i z łatwością możemy poznać co nas dokładnie atakuje. To wszystko tutaj zawarte tworzy naprawdę niesamowity klimat, który wciąga i sprawia, że gra się zdecydowanie przyjemniej, nawet jeśli czuć tutaj trochę zmęczenie materiału. Także ścieżka dźwiękowa stanowi tutaj spory plus tej produkcji, głównie za sprawą swojej jakości oraz tego jaki ma wpływ na grę.

W przypadku voice actingu również nie da się ukryć, że stoi on na wysokim poziomie. Tutaj jednak mamy dwa obozy graczy. Jedni wolą grać z polską wersją językową, a drudzy z angielską. Niezależnie po której stronie stoicie, to należy przyznać, że w obu jest po prostu świetna. Polska wersja językowa jest znana nawet osobom, które nie grały w tę serię, a to za zasługą Bogusława Lindy, który udzielił swojego głosu Kratosowi. I trzeba przyznać, że sprawdził się w swojej roli naprawdę dobrze i nawet jeśli reszta obsady nie jest aż tak popularna, tak również nie zawodzi. Osobiście jednak nie dałem rady grać w polskiej wersji, a to przez pana Bogusława, który niezaprzeczalnie jest dobrym aktorem i ma dosyć charakterystyczny głos, no i właśnie przez to słuchając jego kwestii nie widziałem Kratosa, a samego aktora, co bardzo psuło mi niektóre sceny. Oczywiście nie oznacza to, że nie można czerpać z tego przyjemności, ponieważ dalej stoi na wysokim poziomie. W przypadku angielskiego voice actingu, to tutaj również nie ma się do czego przyczepić, aktorzy zostali świetnie dopasowani, znają swoje postacie oraz potrafią oddać ich emocje, więc przyjemnie się ich słucha. W obu przypadkach językowych możemy włączyć sobie napisy, więc jeśli chcecie grać w oryginalnej wersji językowej, ale nie potraficie zbyt dobrze języka angielskiego, to możecie bez problemu włączyć polskie napisy. Nie zauważyłem żadnych błędów w tłumaczeniu, więc tłumaczenie jest tutaj bardzo dobre.

Grafika

Oceniając grafikę w tym tytule należy pamiętać, że jest to tytuł, który został wypuszczony w 2013 roku jedynie na konsole Playstation 3, więc należy wziąć na to poprawę i oceniać ją na tamte standardy. W tamtym roku wyszło parę bardzo ładnych gier, jak chociażby Grand Theft Auto V, Bioshock Infinite, czy nawet Ryse: Son of Rome, więc też można napisać, że ta część nie miała łatwego zadania by zostać pod tym względem zauważona. Oczywiście jest to popularna seria, więc nie miała problemów z byciem zauważoną. Co ciekawe również nie odstaje pod względem graficznym. Gry z gatunku hack’n’slash w większości przypadków nie są jakoś szczególnie piękne, ale też nie są brzydkie, ponieważ są zwykle pod tym względem uproszczone, a skupione na innych elementach, głównie na rozgrywce. To również jest gra z tego gatunku, jednak nie można napisać, że twórcy zaoszczędzili tutaj na grafice. Można mieć różne zdanie na temat tytułów ekskluzywnych od Sony, jednak nie można zaprzeczyć, że graficznie w większości przypadków wyciskają z konsoli wszystko co jest możliwe, więc nawet jeśli nie jest to gatunek, który słynie z wysokiej jakości graficznej, tak tutaj jest to jeden z jej atutów. Tekstury bardzo ładnie się prezentują, otoczenie wygląda sensownie, aż przyjemnie się zwiedza, nawet są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać otoczenie, a wszelkie modele zostały dosyć realistycznie, jak na tematykę gry, przedstawione. W 2018 roku otrzymaliśmy nową część tej serii, która jest po prostu śliczna, i jeśli miałbym porównywać te dwie części pod względem graficznym, to oczywiście Wstąpienie nie ma najmniejszych szans w tym starciu. Mimo wszystko nawet dzisiaj można zagrać w tę grę i nacieszyć swoje oczy, ponieważ nadal nie odstaje tak bardzo. Równie ładnie prezentują się modele postaci, jak i przeciwników, które są bardzo szczegółowe, a nawet zróżnicowane. Oczywiście niektóre modele przeciwników się powtarzają, jeśli są tym samym rodzajem, jak chociażby cyklop, to nie zobaczymy ich różniących się od siebie, co jest dosyć logiczne, ponieważ walczymy z dziesiątkami wrogów, więc ciężko byłoby stworzyć tyle różniących się przeciwników i nie przypłacić to spadkiem jakości w innym aspekcie. Bardzo przyjemnie się patrzy jednak na modele postaci u których możemy zauważyć jakieś drobne rany, zabrudzenia, a nawet dokładnie umięśnienie. Szczegółowość jest tutaj dosyć powalająca, a w parze idzie to z płynnymi oraz realistycznymi animacjami, co widać chociażby po scenach walki, które są dosyć szybkie, ale też zaskakująco płynne. To jest to co widzimy podczas rozgrywki, a warto tutaj jeszcze wspomnieć o przerywnikach filmowych, które są po prostu piękne i faktycznie wyglądają jak filmy animowane. Widać różnice między rozgrywką, a przerywnikami, jednak nie jest ona na tyle duża, aby nas wybijała z klimatu. To wszystko tworzy bardzo ciekawe doświadczenia, nawet jeśli gra już ma trochę lat na koncie, a nawet bym śmiało napisał, że ta jakość bardzo pozytywnie wpływa na klimat. Czuć właśnie tutaj ten brutalny klimat, że nie jest to „czysta” produkcja i to w moim odczuciu jest najlepsze w takiej stylistyce.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, czy też nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. Jest to dosyć zaskakujące, ponieważ sporo się dzieje na ekranie, a jak wiadomo Playstation 3 miało dosyć dziwną budowę i wymagało sporo pracy przy optymalizacji, więc tym bardziej mnie cieszy, że nie doświadczyłem żadnych problemów i mogłem przyjemnie spędzić czas.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+bardzo satysfakcjonująca rozgrywka
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+historia potrafi zainteresować…

Minusy:
-…mimo wszystko czuć zmęczenie materiału
-mało satysfakcjonujące starcia z bossami

God of War: Wstąpienie to część jednej z moich ulubionych serii, a w dodatku ta część w którą przez długi czas nie mogłem zagrać z powodu nie posiadania konsoli Playstation 3. W między czasie słyszałem wiele opinii graczy o tej części, które zwykle nie były jej zbyt przychylne, więc to też sprawiło, że moje oczekiwania były dosyć ochłodzone. Po zagraniu nie jestem do końca pewny, czy się na niej zawiodłem, a może dostałem to czego oczekiwałem, ponieważ to dalej jest stary Kratos w mojej ukochanej mitologicznej Grecji i dalej rozgrywka stoi na wysokim poziomie, jednak faktycznie podczas gry czuło się to, że z tej serii zaczyna się już odcinać kupony i nie bawi to już tak jak kiedyś. Z tego powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To dalej bardzo dobra gra, jednak powinna być traktowana bardziej jako ciekawostka, jeśli jesteście fanami tej serii. Także jeśli posiadacie jeszcze konsolę Playstation 3 albo też możecie ją sobie od kogoś pożyczyć, to warto spróbować zagrać w ten tytuł dla chociażby przypomnienia sobie starego stylu.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,