Tag Archives: Dodatek

God of War: Ragnarok – Valhalla – Recenzja

God of War: Ragnarok – Valhalla jest darmowym dodatkim DLC do ciepło przyjętej gry akcji z elementami RPG wydanej w 2022 roku. Dodatek zmienia koncepcje podstawki stawiając na doświadczenia rodem z gatunku roguelike. Tutaj Kratos wraz z Mimirem wybiorą się do legendarnej Valhalli na zaproszenie tajemniczej osoby, która chciałaby aby ten w końcu zmierzył się ze swoją przeszłością i odnalazł odpowiedzi na pytania, które go dręczą. Jak zatem prezentuje się ten dodatek? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek ten został wyprodukowany oraz wydany przez studio Sony Interactive Entertainment.

Aktualnie można go pobrać za pośrednictwem platformy Playstation Store, jeśli posiada się podstawową wersję gry.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Jakiś czas po wydarzeniach z podstawowej wersji gry, na drzwiach domu Kratosa pojawiło się zaproszenie do odnalezienia Walhalli, która ma posłużyć mu do odnalezienia spokoju ducha. Odpowiadając na zaproszenie, Kratos, wraz z Mimirem, wyruszył na tajemniczą wyspę na której ma znajdować się wejście do mitycznej krainy. Po siłowym otwarciu drzwi do krainy poległych, spartanin został pozbawiony swojego ekwipunku, poza broniami, a następnie zaatakowany oraz pokonany przez dużo silniejszych przeciwników, jednak nie skończyło się to śmiercią bohatera, a przebudził się on na plaży wyspy na której znajduje się wejście do Walhalli. Na niej z kolei czekała na nich Freya z walkiriami, i tu nie da się ukryć, że nie są zadowolone z samowolki Kratosa, jednak większą tajemnicą jest kto ich tam sprowadził, ponieważ położenie Walhalli było znane tylko Freyi oraz Odynowi. Od nich też dowiadujemy się, że ta kraina ma swoją własną wolę, dostosowuje krainy do tych z pamięci danej osoby, więc też dla każdego będzie wyglądał inaczej, a także jest tak długo nieskończonym cyklem dopóki dana osoba nie zaakceptuje odpowiedzi. Dowiadujemy się też, że Freya, ani żadna z walkirii, nie może nam towarzyszyć w podróży, ponieważ do Walhalli mają dostęp tylko osoby, które już raz zginęły. I tym sposobem rozpoczyna się podróż Kratosa przez krainy zbudowane z jego wspomnień, jak i przez wspomnienia, które do tego są wzmacniane w momentach w których głowa Mimira zamienia się miejscami z głową Heliosa, greckiego boga słońca. Tak właśnie przedstawia się ogólny zarys fabularny tego dodatku. Trochę go tutaj uprościłem ze względu na to, że jest to dosyć krótka produkcja, więc też napisanie czegoś więcej mogłoby się wiązać ze spoilerami. Wiele rzeczy pozostawiam Wam do odkrycia samemu, jak to jakie konkretnie wspomnienia zobaczymy. Nie ukrywam, że to doświadczenie było naprawdę przyjemne, zwłaszcza dla fanów serii. Ten dodatek stanowi bardzo ciekawe przedstawienie jak bardzo się zmienił, a przede wszystkim dojrzał, Kratos, a także jak bardzo ciążą mu czyny, które popełnił w swoim kraju. Jest ona interesująca, a odkrywamy ją poprzez liczne dialogi oraz przerywniki, które wykonane są w takim samym stylu jak w przypadku podstawki, więc są na silniku gry, płynnie przechodzą z rozgrywki, tak samo nie doświadczymy ekranów ładowania. W przypadku podstawki, jak i poprzedniej odsłony, nie trzeba było grać w części osadzone w starożytnej Grecji, aby zrozumieć fabułę, jednak w przypadku tego tytułu trzeba byłoby trochę więcej wiedzieć, ponieważ historia wspomina tutaj o wszystkich tych odsłonach, łącznie ze spin-offami. Oczywiście, zrozumiecie historię bez znajomości klasyków, jednak już klimat nie będzie dokładnie taki sam. Nie da się zaprzeczyć, że ten dodatek świetnie podsumowuje drogę Kratosa, która prawdopodobnie jeszcze się nie kończy, ale na pewno pokazuje jak bardzo dojrzał i jaką drogę przebył by pogodzić się z konsekwencjami swoich czynów. Jest to dodatek warty zagrania, jeśli graliście w nową sagę, czy też jesteście fanami serii, zwłaszcza, że jest to w pełni darmowy tytuł.

Zakończenie świetnie pokazuje tutaj jak bardzo dojrzał główny bohater na tle całej, nowej sagi, a także jakie decyzje z tej zmiany wynikają. Nie będę zaprzeczał, że bardzo spodobało mi się jak tutaj zostało to rozegrane, ponieważ w pewnym momencie gry dowiadujemy się o pewnej propozycji złożonej Kratosowi przez Freyę, i to jak bardzo się nad nią wahał, a doświadczenia z Walhalli pomogły mu w podjęciu tej decyzji. Bardzo fajnie zostało wykonane, chociaż ciężko napisać w jaki sposób miałaby sposób być kontynuowana historia w przypadku ewentualnej, kolejnej odsłony, jednak jestem ciekaw jak te wydarzenia wpłynęłyby na zachowanie Kratosa. Zdecydowanie stanowi świetne podsumowanie, przyjemne dla oka, a na pewno bardzo satysfakcjonujące.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku zdecydowanie się różni od tego czego mogliśmy doświadczyć w przypadku podstawowej wersji gry, jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to bardzo miła zmiana. Nie każdemu przypadnie do gustu pewna zmiana wprowadzona w tym dodatku, jednak warto dać mu szansę, ponieważ klimat jest tutaj bardzo silny oraz wciągający, a sama długość gry sprawia, że jest to krótkie, nieprzeciągane, ale na pewno miłe doświadczenie. Sama historia, która stanowi przyjemny krok w kierunku na który na pewno czekali gracze, którzy ukończyli obie odsłony nordyckiej sagi. Nie jest ona zbyt skomplikowana, tak samo nie jest długa, ale świetnie przedstawiona. Tutaj też objawia się to, o czym pisałem w opisie fabuły, znając klasyczne odsłony tej serii, to też więcej wychwytujemy tych smaczków, więcej rozumiemy z przedstawianych wspomnień, a to z kolei przekłada się na lepszy klimat. I tak, można zagrać w ten dodatek bez znajomości klasyków i tak klimat będzie bardzo dobry, tak ze znajomością może być po prostu lepszy. Same lokacje to inne wersje nordyckich światów, które już odwiedziliśmy w podstawce oraz poprzedniej odsłonie, chociaż tutaj w pewnym momencie greckie elementy zaczynają się mieszać, a nawet znajdzie się miejsce na pewną wersję greckiej lokacji. Tu trzeba przyznać, że dosyć płynnie się uzupełniają i dają trochę poczucia powrotu do przeszłości, co samo w sobie jest niesamowite. Rozgrywka może być tutaj najbardziej dyskusyjną kwestią, o czym pisałem na początku, ponieważ nie jest to to samo czego już doświadczyliśmy. Nie otrzymaliśmy dosłownie tego samego co w podstawce, nie mamy swobody eksploracji w dużym świecie, z zagadkami, czy ogólnie stałej rozgrywki. W przypadku tego dodatku otrzymaliśmy styl roguelike, który stał się w ostatnim czasie popularny jako darmowe rozszerzenie do większych produkcji, które z tym gatunkiem nie mają za dużo wspólnego. Nie jest to może zbyt ambitny styl rozgrywki, jednak wykonany naprawdę przyjemnie, chociaż nie da się ukryć, że po pewnym czasie zaczyna się robić trochę monotonnie, a przynajmniej po etapach w których zobaczymy już wszystko. Nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa po raz kolejny nie zawodzi i sprawia, że wszystko ładnie się ze sobą łączy, a co za tym idzie, klimat jest jeszcze silniejszy. W parze ze świetną ścieżką dźwiękową idzie naprawdę piękna oprawa graficzna, która co prawda nie przeszła żadnych zmian w porównaniu z podstawką, jednak dalej jakościowo stoi na bardzo wysokim poziomie. To wszystko razem tworzy naprawdę bliski ideału klimat, który może być lepszy, jeśli ograliście klasyczne odsłony, bądź też może być odrobinę gorszy, jeśli nie przepadacie za stylem rozgrywki roguelike. Mimo wszystko to górna półka, jeśli chodzi o klimat i można naprawdę bardzo dobrze się tutaj bawić.

Jak już wspominałem, lokacje nie są już takie duże jak w podstawce i też eksploracja nie jest tak zaawansowana, jednak dalej zostały ciekawie wykonane. Lokacje tutaj pełnią głównie rolę aren, bądź bazy wypadowej do kolejnych aren. Zobaczymy tutaj tereny ze wszystkich dziewięciu światów, które odwiedziliśmy w podstawce, jak i fragment Grecji. Oczywiście nie są to dokładnie takie same miejsca jak w podstawce, a ich wersje stworzone tak, aby pasowały bardziej do rozgrywki, chociaż w fabule jest to wyjaśnione tym, że są to miejsca stworzone na wzór tych z pamięci Kratosa. Areny są dosyć niewielkie, aby walka była bardziej zwarta i nie trzeba byłoby biegać by odszukać przeciwników, a z kolei bazy wypadowe są trochę większe, ponieważ z nich mamy kilka wyjść, znajdziemy też skrzynie łatwo dostępne oraz takie do których potrzebujemy odpowiedniego klucza. Nie ma tutaj za dużo eksploracji, ponieważ też nie mamy żadnych znajdziek, czy dodatkowych aktywności. Mimo wszystko zostały bardzo ładnie oraz praktycznie zaprojektowane, niby są to znane tereny, jednak przedstawione w nowy sposób. Nie będę ukrywał, że bardzo przyjemnie się przemieszczało między nimi, a też nie da się zaprzeczyć, że są tutaj miejsca w których można się zatrzymać i podziwiać widoki. Lokacje niby proste, jednak ładne i mające swój realny wpływ na klimat całej produkcji.

Grywalność

Rozgrywka przeszła tutaj najwięcej zmian w porównaniu do innych elementów, chociaż stwierdzenie, że jest to zupełnie inna produkcja byłoby trochę przesadą. W swoim trzonie jest to dalej ta sama gra, nie zmienia się styl walki, wykorzystanie broni, czy umiejętności bohatera. Zmienia się jedynie styl rozgrywki, nie otrzymaliśmy tutaj eksploracji, zagadek, czy poszukiwania materiałów, a otrzymaliśmy podróżowanie z jednej areny do drugiej, walcząc z masą przeciwników, przechodząc jeden cykl za drugim, tak długo jak trwa fabuła lub jak często giniemy. Zanim jednak do tego przejdziemy, to warto tutaj wspomnieć o początku gry. Na samym początku otrzymujemy wybór jednego z pięciu poziomów trudności, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, i tutaj twórcy sami zachęcają do zabawy tym poziomem, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Poziom trudności nie wpływa tutaj tylko na siłę oraz wytrzymałość przeciwników, a także na nagrody, które otrzymujemy, a konkretnie na ich ilość. Na najniższym poziomie otrzymujemy standardową ilość nagród, ale już z każdym kolejnym otrzymujemy o dziesięć procent więcej, więc na najwyższym poziomie będziemy otrzymywać o czterdzieści procent więcej nagród. Po rozpoczęciu gry zostajemy pozbawieni jakiegokolwiek pancerza, jak i run, które posiadaliśmy w podstawce. Pozostawione zostały nam wszystkie trzy bronie, wszystkie tarcze, jak i odblokowane wszystkie umiejętności z drzewka rozwoju oraz szały. Mogłoby się wydawać, że gramy całkiem silną postacią i jedyne co będziemy musieli zrobić, to znaleźć jakiś pancerz oraz runy, jednak to tak do końca nie działa. Pancerze oczywiście tutaj występują, jednak tylko jako skórki zakładane na postacie, jednak w żaden sposób nie zwiększają żadnych statystyk. Nie wiem z jakiego powodu twórcy zdecydowali się na taki ruch, ponieważ w podstawce korzystanie z pancerzy wprowadzało również jakiś element planowania oraz rozważania, który pancerze przyda się najbardziej. Niby też zrozumiałbym jakby każda skórka pancerza była dostępna od samego początku, jednak część z nich musimy znaleźć w skrzyniach, bądź wykonać pewną czynność. Z kolei runy odnajdujemy tylko podczas cyklu w Walhalli i możemy w zasadzie zdobyć tam wszystkie runy, ale będą tylko dostępne podczas danego cyklu, czyli jeśli zginiemy, bądź ukończymy go, to one przepadają. Tutaj jest to akurat bardzo zrozumiałe, coś w rodzaju przedmiotów zdobywanych w grach roguelike. Sam cykl rozpoczyna się po wejściu do Walhalli, a w nim będziemy walczyć z konkretną liczbą przeciwników, przechodzić do kolejnych aren, zbierać wzmocnienia mające nam pomóc w danym cyklu, walczymy z bossami, w tym z ostatnim, a po tym wracamy ponownie na plażę. W czasie rozgrywki znajdziemy skrzynie oznaczone specjalnymi runami, które mogą nam podpowiedzieć, że wśród nich możemy znaleźć runy do broni, umiejętności pasywne, czy też wzmocnienia statystyk. Zwykle otwierając skrzynię mamy wybór między dwoma elementami z danej puli. To też sprawia, że każda rozgrywka może się od siebie różnić, chociażby właśnie pod względem naszych umiejętności. Losowe są również lokacje do których trafiamy, chociaż częściowo można je dostosować poprzez pierwsze ulepszenie, które wybieramy na samym starcie. W trakcie cyklu zbieramy również specjalną walutę, którą możemy wykorzystać tylko w tym danym cyklu, a za nią możemy kupić ulepszenia zebranych run, czy też wyleczyć się lub uzupełnić szał. Poza nią zbieramy również walutę umiejętności oraz magii. Ta pierwsza służy do ulepszenia podstawowych statystyk, jak zdrowie, szał, siła, obrona, i inne tego typu. Ulepszamy naszą postać poza cyklem i są to stałe ulepszenia. Z kolei druga waluta może nam ulepszyć sam cykl, poprzez zwiększanie zdobywanej waluty, czy też umiejętności lub magii. Te też są stałe i mogą nam przyśpieszyć rozwój postaci oraz trochę ułatwić rozgrywkę. Sam jeden cykl nie jest zbyt długi, chociaż to też zależy od poziomu trudności jaki wybraliśmy, i o ile początkowo, jak odkrywamy nowe rzeczy, jest całkiem przyjemny, zwłaszcza jako odskocznia od podstawowej wersji gry, tak dosyć szybko zaczyna się robić powtarzalny, co w zasadzie jest typowe dla tego stylu. Właśnie brakuje czegoś w późniejszej rozgrywce co by faktycznie ją uprzyjemniło oraz zachęciło do dalszego grania, ponieważ nawet na wyższym poziomie trudności wraz z kolejnymi ulepszeniami gra robi się łatwiejsza i też nie odkrywamy już nic takiego co przekonałoby do kontynuacji. Walczyć tutaj będziemy z tymi samymi przeciwnikami jak w podstawce z dodatkiem kilku greckich wrogów, jak cyklopy, centaury, minotaury, harpie, czy nieumarli legioniści. Niby nic niezwykłego, ale zobaczenie starych wrogów było czymś zaskakująco świeżym i ciekawym. Nie różnią się jakoś drastycznie od tych z którymi walczyliśmy w podstawce, ale sprawiają, że doświadczenia z Walhalli są pełniejsze. Samo ukończenie dodatku ze wszystkimi odblokowanymi osiągnięciami zajęło mi trochę ponad siedem godzin, co jak na darmowy dodatek jest bardzo dobrym czasem. W zasadzie powinienem napisać, że powinien on być chociaż trochę krótszy, aby tak szybko rozgrywka nie zaczęła być powtarzalna, jednak ten czas jest wynikiem chęci zrobienia wszystkiego co było do zaoferowania, więc jeśli skupicie się jedynie na fabule, to ten czas będzie krótszy. Rozgrywka wcale nie jest tutaj zła, trochę ciężko ją opisać bez spoilerów z fabuły, na pewno jest czymś nowym w tej serii, chociaż tego typu dodatki w takim stylu są ostatnio modne, jednak warto też sobie ją odpowiednio dawkować, ponieważ potrafi się zrobić bardzo powtarzalna.

Ścieżka dźwiękowa

Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że ścieżka dźwiękowa jest tutaj po prostu piękna. Nie jestem pewny, czy można ją nazwać najlepszym elementem tej produkcji, jednak na pewno jest jednym z najlepszych. Po pierwszym przesłuchania można byłoby pomyśleć, że muzyka została przeniesiona z podstawki do dodatku, jednak tak nie jest. Jest ona oczywiście w pewien sposób podobna, jednak została bardziej dopasowana do dodatku. Muzyka musiała zostać odrobinę przerobiona, właśnie ze względu na szybko zmieniające się lokacje, jak i również poprzez dodanie greckiego klimatu, więc też nie wszystkie utwory z podstawki by tutaj pasowały. Mimo, że jest to tylko darmowy dodatek, to muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie, każdy z utworów został odpowiednio dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszystkie emocje są odpowiednio budowane, a napięcie na odpowiednim poziomie. Dźwięki otoczenia stoją na podobnym poziomie, a usłyszymy tutaj odgłosy kroków, pękającego lodu, wybuchów, wiejącego wiatru, piorunów, uderzeń broni, i inne tego typu dźwięki. W zasadzie nie usłyszymy tutaj innych dźwięków niż w podstawce, może za wyjątkiem odgłosów wydanych przez greckich przeciwników. Całość brzmi naprawdę dobrze, przyjemnie się wszystkiego słucha i nie da się zaprzeczyć, że ścieżka dźwiękowa zdecydowanie pomaga budować klimat.

Voice acting również nie odstaje jakościowo, co w zasadzie również nie powinno być niczym dziwnym, ponieważ w zasadzie obsada głosowa się nie zmieniła i większość głosów powinna być nam już znana. Jedynym nowym głosem w nowej serii jest głos Heliosa, który nie odstaje od reszty głosów, również został zagrany naprawdę dobrze. Osobiście preferuje angielski voice acting od polskiego, ponieważ według mnie brzmi on zdecydowanie lepiej, a w przypadku polskiego nie zawsze brzmi on tak dobrze, ale nie ma tragedii, bez problemu można go słuchać. Całość brzmi naprawdę dobrze, dialogów słucha się z przyjemnością, a aktorzy głosowi dokładnie wiedzieli jak oddać odpowiednie emocje. Jeśli nie chcecie grać z polskim dubbingiem, jednak nie znacie dobrze języka angielskiego, to zostały również dodane tutaj polskie napisy. Tłumaczenie również stoi na wysokim poziomie, więc nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem historii.

Grafika

Oprawa graficzna jest tutaj jedynym elementem, który nie przeszedł żadnych zmian. To dalej ta sama oprawa graficzna, którą mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gdy, co oczywiście nie jest w żaden sposób wada, zwłaszcza, że jest to dodatek wymagający posiadania podstawowej wersji gry, jak i jest całkowicie darmowy. Z tego też powodu nie będę jakoś szczegółowo opisywał grafiki, ponieważ po prostu bym musiał napisać ponownie to samo co w przypadku recenzji podstawowej wersji gry, więc też mógłbym po prostu ten fragment przekopiować. Trzeba jednak napisać, że jest ona bardzo ładna i nawet dzisiaj budzi prawdziwy podziw, chociaż nie wykorzystuje pełni mocy konsoli Playstation 5, tak dalej to najwyższa półka. Wszystkie tekstury są bardzo szczegółowe, sporej rozdzielczości, więc też nie doświadczymy tutaj żadnych rozmazanych elementów, czy poszarpanych końcówek. Przekłada się to oczywiście na elementy otoczenia oraz różne modele. Całość została dopasowana do ogrywanych momentów, a zwłaszcza do terenów, co z kolei przekłada się na ładniejsze lokacje. Jak też można się domyślić, nie możemy za bardzo wchodzić w jakąkolwiek interakcję z wieloma modelami, jednak część z nich możemy bez problemu zniszczyć, więc można to uznać za pewną formę interakcji. Modele postaci również są te same, jedynie niektóre mogą się różnić ubiorem. Nie da się zaprzeczyć, że są naprawdę ładne, bardzo szczegółowe, jak i również posiadają płynne animacje. Tutaj jako ciekawostkę mogę napisać, że za ukończenie fabuły odblokowujemy specjalną skórkę dla Kratosa, którą możemy wykorzystać w tym dodatku, jak i w podstawowej wersji gry w trybie Nowa Gra+. Nie napiszę dokładnie jak wygląda ta skórka, ale napiszę tylko, że fani klasycznych odsłon będą zadowoleni. Podobnej jakości zostali wykonani przeciwnicy, a zwłaszcza w ładniejszej wersji prezentują się przeciwnicy z Grecji, którzy teraz naprawdę wyglądają groźnie. System świateł i cieni, odbić, czy wody, to wszystko dalej prezentuje się naprawdę ładnie i sprawia, że przyjemniej się na to wszystko patrzy. Nie da się zaprzeczyć, że oprawa jest tutaj po prostu śliczna i ma swoje faktyczne odbicie w klimacie, a fani opraw graficznych będą w siódmym niebie.

W kwestiach technicznych nie mam nic do napisania. Cała gra działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem ani razu wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze zoptymalizowany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna, uzupełniająca historia
+wciągający klimat
+klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+bardzo ładna oprawa graficzna
+greccy przeciwnicy
+darmowy!
+rozgrywka jest naprawdę przyjemna…

Minusy:
-…jednak potrafi szybko zrobić się męcząco powtarzalna
-pancerze to tylko skórki

God of War: Ragnarok – Valhalla to dodatek, którego nikt się nie spodziewał, ale wszyscy przyjęli z otwartymi ramionami. Największe zaskoczenie było to, że okazał się być całkowicie darmowy. Sam należałem do tej zaskoczonej grupy, jednak to, że okazał się być darmowy oraz w stylu roguelike, sprawiło, że ostudziłem swoje oczekiwania i też trochę obawiałem się, że będzie to po prostu nudne przedłużanie życia gry, to też powód przez który tak późno zdecydowałem się zagrać. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jest to bardzo dobry dodatek. Z tego też powodu wystawiam mu ocenę 9/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek w którym jednak trzeba zaakceptować zmianę stylistyki, jednak historia wynagradza pewne niedociągnięcia. Zdecydowanie warty zagrania, jeśli brakuje Wam Kratosa i chcielibyśmy poznać jego kolejne przygody, a to, że jest darmowy powinno być wystarczającym argumentem.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

One Piece Odyssey: Reunion of Memories – Recenzja

One Piece Odyssey: Reunion of Memories jest dodatkiem do wydanej w tym samym roku gry jRPG inspirowaną anime/mangą autorstwa Eiichiro Ody. Przed wyruszeniem na następną przygodę, załoga postanawia urządzić ostatnią imprezę ze swoimi nowymi przyjaciółkami, Lim oraz Czerwonooką Lim, jednak w czasie zabawy pojawia się podobnie wyglądająca postać, która wysyła całą grupę ponownie do świata wspomnień, Memori, z którego muszą znaleźć drogę ucieczki. Jak zatem prezentuje się ten dodatek na tle podstawki? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Gra została wyprodukowana przez studio ILCA.

Wydana została przez Bandai Namco Entertainment.

Aktualnie można ją zakupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry rozpoczyna się po zakończeniu fabuły z podstawowej wersji gry. Załoga piratów Słomianego Kapelusza szykuje się do wypłynięcia na kolejną wyspę, jednak zanim wyruszają postanawiają urządzić ostatnią imprezę razem ze swoimi nowymi przyjaciółkami – Lim oraz Czerwonooką Lim. Podczas zabaw w tajemniczych okolicznościach znika Lim i pojawia się inna postać, która jest do niej bardzo podobna. Korzysta ona z dziwnej, czarnej kostki i przy niej pomocy wysyła wszystkich ponownie do świata wspomnień, Memori, a konkretnie do Alabastry. Alabastra do której trafili różni się od tej, którą dobrze pamiętają. W tej wersji Crocodile, jeden z siedmiu wojowników mórz, zyskał niezwykłą siłę, która pozwoliła mu przejąć władzę w kraju. Dosyć szybko okazuje się, że ta siła pochodzi z czarnej kostki, którą otrzymał od tej samej osoby odpowiedzialnej za uwięzienie w tym świecie załogi Luffy’ego. Od tego momentu załoga musi spróbować odzyskać tę kostkę, która może będzie w stanie im pomóc wydostać się z tego świata, chociaż też może wysłać ich głębiej w świat zmienionych wspomnień. Tak oto prezentuje się dosyć ogólny zarys fabularny tego dodatku, który może na pierwszy rzut oka nie brzmieć zbyt ciekawie, jednak wbrew pozorom jest dosyć interesująca. Nie jest to też dodatek na zasadzie by był, by wyciągnąć więcej gotówki od graczy, a bardziej uzupełnić, czy wzbogacić historię podstawowej wersji gry. Początkowo może się tak nie wydawać, jednak czym dalej tym więcej szczegółów odkrywamy, jak i to, że to co robimy ma pewnego rodzaju sens. Nie będę ukrywał, że podchodząc do tego dodatku byłem ciekaw jak twórcy wyjaśnią wszystkie te wydarzenia i jak je umiejscowią w głównej historii. Muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Dodatek ten nie stanowi tylko przedłużenia podstawowej wersji gry, a również rozwija historię wyspy Waford i w pewny sposób stanowi jej finał. Ciężko jest tutaj pisać bardziej szczegółowo, ponieważ dodatek ten jest dosyć krótki, więc napisanie czegokolwiek więcej byłoby sporym spoilerem. Tak samo ciężko jest mi tutaj opisać dwie nowe postacie, które się pojawiają, ponieważ początkowo owiane są tajemnicą, aby wraz z postępem powoli zostać odkrywanym. Również została bardziej rozwinięta postać Czerwonookiej Lim, więc to również wychodzi na plus. Zatem, jeśli spodobała Wam się historia w podstawowej wersji gry, to zdecydowanie powinniście spróbować swoich sił w tym dodatku, ponieważ tutaj historia jest równie świetna, chociaż inaczej poprowadzona.

Ku zaskoczeniu, tutaj otrzymaliśmy aż dwa zakończenia, które w zasadzie różnią się trochę przebiegiem akcji i przyszłością wyspy. To które z nich zobaczymy nie jest definiowane przez wybory, które podejmujemy w czasie rozgrywki, a przez pewnego rodzaju znajdźki. Tymi znajdźkami są pewnego rodzaju notatki, których wcale nie ma aż tak dużo, a dotyczą przeszłości Lim, więc też są ciekawe, a i nie są jakoś trudne do znalezienia. Same zakończenia nie możemy podzielić na dobre i złe, ponieważ w pewnym sensie oba są dobre, różnicą jest jednak to w jaki sposób potoczą się konkretne sceny. Teoretycznie jedno z zakończeń ma, a czy raczej będzie miało, negatywne skutki dla wyspy, jednak zostało to tak pokazane, że te negatywne skutki nie muszą się spełnić. Oba zakończenia zostały naprawdę dobrze wykonane, jednak delikatne różnice w scenach nie są wystarczające by zachęcić do ponownego podejścia, aby je zobaczyć. Mimo wszystko, warto zagrać, nawet dla zobaczenia jednego zakończenia.

Klimat – Lokacje

Klimat tego dodatku różni się od tego czego mogliśmy doświadczyć w podstawowej wersji gry. Podstawka była bardzo nastawiona na rozgrywkę, więc też ona była tym elementem na którym skupiała się cała uwaga, nawet jeśli fabuła również stała na dosyć dobrym poziomie. W przypadku tego dodatku uwaga skupiła się na historii oraz trudniejszych starciach z przeciwnikami, co powoduje zupełnie inne doświadczenia. Historia, która początkowo może wydawać się prosta, tak rozwija się w dosyć przyjemny sposób rozwijając historię podstawowej wersji i dodając więcej realności do nowej wyspy umiejscowionej w uniwersum One Piece. Rozgrywka przeszła pewne zmiany, chociaż również pozostała w swoich zasadach taka sama. Eksploracja została ograniczona, nie mamy żadnych zadań pobocznych, toczymy mniej starć, jednak poziom trudności został zwiększony. Jak wspominałem, nastawienie jest tutaj właśnie na tę walkę z silniejszymi przeciwnikami, które naprawdę mogą nam napsuć krwi, wręcz mogę napisać, że finalne starcie z podstawowej wersji gry wypada blado przy niektórych starciach z dodatku. Oczywiście, ich poziom może irytować i to nawet bardzo, jednak satysfakcja z wygranych starć jest nieporównywalnie większa. Lokacje, ścieżka dźwiękowa oraz oprawa graficzna zostały pozostawione takie same jak w podstawce. Z tego też powodu nie opisuję ich tutaj osobno, ponieważ nawet jeśli zostały pozostawione takie same, tak dalej stoją na wysokim poziomie i tak samo silnie wpływają na klimat. Jedyne co może tutaj irytować, to dalej nie zostały poprawione naturalne elementy otoczenia, które dalej trochę odstają od reszty, chociaż na całe szczęście nie ma tu już tylu momentów w których byłoby to zauważalne. Ten dodatek może zaskoczyć wielu pod wieloma względami, a przede wszystkim pod względem klimatu, który jest tutaj naprawdę dobry, nawet pomimo irytującego poziomu trudności.

Ciężko jest tutaj pisać o lokacjach bez rzucania spoilerami, ponieważ miejsca, które odwiedzamy są bezpośrednio związane z przeciwnikami z którymi się zmierzymy. Też dodatkowo wszystkie te miejsca są dokładnie takie same jak w podstawowej wersji gry, więc też nic nowego nie zobaczymy. Z tego też powodu mógłbym po prostu przekopiować opis z recenzji podstawowej wersji. Tutaj mogę jedynie napisać, że dalej są bardzo ładne, przyjemnie się je eksploruje i można rozpoznać najbardziej znane miejsca, co również ma swój pozytywny wpływ na klimat.

Grywalność

Rozgrywka nie przeszła tutaj jakichś drastycznych zmian, to dalej to samo co mogliśmy zobaczyć w podstawowej wersji, jedynie niektóre elementy zostały ograniczone, a inne całkowicie usunięte. W dodatku nie uświadczymy żadnych zadań pobocznych, co wynika z samej fabuły, ponieważ tutaj nie musimy odzyskiwać mocy, a wydostać się i to jak najszybciej. Podobnie nie doświadczymy tutaj również przeciwników poruszających się po lokacji, których możemy unikać, bądź też z nimi walczyć. Każde starcie jakie tutaj toczymy ma podłoże fabularne. Eksploracja została dosyć mocno ograniczona, ponieważ nie mamy tutaj takiej swobody zwiedzania lokacji do których trafiamy, co z drugiej strony też zbyt dużego sensu by nie miało, ponieważ nie mamy tutaj nic do zbierania. Poruszamy się głównie z jednego punktu do drugiego, ze sporadycznymi momentami w których to musimy wypytać parę postaci o miejsce w które musimy się udać. Nowością jest tutaj wybór ścieżki jaką będziemy się poruszać. Polega tutaj na tym, że w niektórych momentach gry podejmujemy decyzję co zrobimy i jaką ścieżką pójdziemy. Nie zmienia to w żaden sposób fabuły, jedynie możemy zobaczyć delikatnie inne zdarzenia, jak i stoczymy inne starcia. Nie będę ukrywał, że akurat to był całkiem dobry pomysł, ponieważ dzięki temu czujemy się bardziej zachęceni do ponownego podejścia do tego dodatku i przy okazji zobaczeniu drugiego zakończenia, którego w normalny sposób nie opłacałoby się oglądać. Cała reszta rozgrywki została zostawiona taka jaka była w podstawce, czyli stojąca na bardzo wysokim i przyjemnym poziomie. Tyczy się to również walki, która dalej stawia na turowe starcia w czteroosobowej formacji. Tutaj jednak przed każdym starciem gra nas informuje o sugerowanym poziomie, dostajemy również wskazówki o atakach wrogów oraz ich słabościach. O ile też same starcia przebiegają na tych samych zasadach, tak w ich części pojawiają się pewne wymagania konieczne do zwyciężenia, jak chociażby pokonanie wroga w ciągu kilku tur, co w teorii może wydawać się prostym zadaniem, jednak poprzez zwiększenie poziomu trudności, wcale takie proste nie są. Zwiększony poziom trudności polega na zwiększeniu wytrzymałości oraz zwiększeniu zadawanych obrażeń przez przeciwników, co jest dosyć tanim zabiegiem, jednak nie zostało to przesadzone. Sprawia to po prostu, że musimy bardziej skupić się na taktyce, czyli na słabościach przeciwników, odpowiednim wymienianiu osób w drużynie, jak i statusach oraz wzmacnianiu naszej załogi. Nie będę ukrywał, że niektóre starcia są bardzo irytujące i niejednokrotnie musiałem robić sobie chwilę przerwy na ukojenie nerwów, jednak jak już udało mi się pokonać męczącego mnie wroga, to satysfakcja z tego była niesamowicie spora. Rozumiem, że te starcia mogą odrzucić wielu graczy, ale warto spróbować swoich sił, niczym w grach souls-like. Ukończenie tego dodatku zajęło mi niecałe dziewięć godzin, co wydaje się całkiem sporym czasem jak na dodatek, jednak sporo czasu zajęły mi tutaj starcia i ich powtarzanie, więc jeśli jesteście bardziej wprawienie w grach jRPG, to ten czas może być dla Was krótszy.

Rolę znajdziek w tym dodatku pełnią notatki, a konkretnie pewne stworzenia ninja, które po znalezieniu pozostawiają notatkę. Nie ma tych notatek dużo, a sama gra również nas informuje o tym, że znajduje się w pobliżu poprzez dodanie nowego, dodatkowego celu do naszej listy. Są dosyć ciekawe, ponieważ napisane zostały w formie pamiętnika i dotyczą przeszłości Lim na wyspie, więc zbieranie ich rozwija jej postać. Znalezienie wszystkich nagradza nas sekretnym zakończeniem, jednym z dwóch dostępnych w całej grze, więc za zbieranie mamy realną nagrodę, chociaż trzeba przyznać, że jest to trochę nietypowy sposób na odblokowywanie zakończenia.

Ścieżka dźwiękowa

Ścieżka dźwiękowa została pozostawiona taka sama jak w podstawowej wersji gry, czyli wszystko co tutaj usłyszymy mogliśmy już usłyszeć w podstawce. Wydaje się to dosyć dziwnym rozwiązaniem, wręcz trochę niepokojącym, ponieważ może się wydawać, że te same utwory nie będą pasowały do zupełnie nowej historii. Nie ukrywam, że sam byłem zaskoczony, jednak równie zaskakująco pasują wręcz świetnie. Każdy z tych utworów został świetnie dopasowany do ogrywanych momentów, dzięki czemu wszelkie emocje, jak i napięcie, są odpowiednio budowane, a na tym zyskuje sam klimat. Podobnie jest z dźwiękami otoczenia, a usłyszymy tutaj dźwięki kroków, wybuchów, wystrzałów z broni, płonącego ognia, wiejącego wiatru, i inne tego typu odgłosy. To wszystko naprawdę dobrze działa i nie da się ukryć, że jest jednym z silniejszych czynników wpływających na klimat, nawet jeśli jest już to co mogliśmy usłyszeć. Oczywiście znajdzie się tutaj parę nowości, jednak zdecydowana większość to już to co mogliśmy usłyszeć, więc nawet jeśli są tutaj pojedyncze przypadki, to przykrywane są przez większość. I tak jak wspominałem, nie oznacza to, że jest to złe, dopóki działa dobrze, ponieważ w końcu jest to dodatek, który wymaga podstawki do działania.

W przypadku voice actingu nie mogę za dużo napisać, ponieważ nie mamy tutaj żadnych nowych głosów, a japoński dubbing dalej stoi na bardzo wysokim poziomie. Większość głosów, które tutaj usłyszymy, to dokładnie te same głosy, które usłyszymy również w anime. Także, jak można się domyślić, wszystko co mówią postacie, każde emocje, to wszystko zostało świetnie zagrane. Podobnie jak w przypadku podstawki, i ten dodatek został przetłumaczony na język polski, a przynajmniej napisy. W porównaniu do podstawki, to tutaj nie ma z tłumaczeniem żadnych problemów, nie dostrzegłem żadnych błędów, ani też pojawiania się angielskich zdań, więc jest naprawdę dobrze.

Grafika

Oprawa graficzna została pozostawiona taka sama jaka była, co również nie jest dziwne, ponieważ jest to tylko dodatek, który wymaga do działania podstawowej wersji gry. To też jest w zasadzie powód przez który nie zaszły tutaj żadne zmiany. Z tego też powodu jeśli chcecie przeczytać bardziej szczegółowy opis grafiki, to zapraszam do przeczytania recenzji One Piece Odyssey. Tutaj tylko ogólnie napiszę, że całość została utrzymana w specyficznej stylistyce oryginału, który może nie każdemu się podobać, jednak trzeba przyznać, że przeniesienie go z 2D do 3D wyszło naprawdę ładnie. Całość prezentuje się naprawdę ładnie i niezwykle klimatycznie, co prawda widać tutaj parę niedociągnięć, głównie w słabszej jakości elementów naturalnych, jednak w ogólnym rozrachunku całość jest po prostu śliczna. Warto tutaj jednak wspomnieć o efektach graficznych związanych z posiadaczami czarnych kostek. Wokół tych postaci pojawia się coś w rodzaju czerwonej mgły, która sprawia, że te postacie faktycznie wyglądają na potężniejsze. Sama ta „mgła” została bardzo ładnie wykonana, to jak się porusza, jej odcienie, to wszystko wygląda naprawdę świetnie. Podsumowując, to dalej ta sama oprawa, która mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gry, jednak dalej jest ona świetna i jest tutaj na czym zawiesić oko.

W przypadku kwestii technicznych nie mam nic do napisania. Cały dodatek działa płynnie od początku do końca, nie doświadczyłem żadnych większych bugów, jak i nie zostałem wyrzucony do menu konsoli. To naprawdę bardzo dobrze wykonany dodatek.

PODSUMOWANIE

Plusy:
+świetna historia
+wciągający klimat
+dalej klimatyczna ścieżka dźwiękowa
+dalej ładna graficznie
+satysfakcjonująca rozgrywka…

Minusy:
-…jednak poziom trudności może odrzucić
-pewne niedociągnięcia graficzne

One Piece Odyssey: Reunion of Memories to dodatek do gry, która zaciekawiła mnie połączeniem uniwersum One Piece z gatunkiem jRPG, a jako, że była to bardzo dobra produkcja, to też chęć zagrania w dodatek była większa. Jako, że to też tylko dodatek, to moje oczekiwania były dosyć niskie, chociażby ze względu, że jest to mniejsza produkcja i była bardzo mała szansa, że zobaczę w niej coś nowego. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo miło się pomyliłem. Z tego też powodu wystawiam jej ocenę 8/10. To naprawdę bardzo dobry dodatek, który stawia wyzwanie i rozwija historię, jedynie zabrakło tu trochę nowości. Dla fanów One Piece’a, czy podstawowej wersji gry, to wręcz pozycja obowiązkowa.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe – Recenzja

RE7EOZ

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe jest ostatnim z dodatków opublikowanych do wydanego w 2017 roku Resident Evil VII Biohazard. Tym razem twórcy pozwolili nam wcielić się w zupełnie nową postać i za jej pomocą zakończyć ostatni rozdział historii tej części. Jak zatem wypada Koniec Zoe? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany i wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go kupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

RE7EOZ fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja rozgrywa się kilka dni po wydarzeniach z podstawowej wersji gry w której to gra uznała za kanoniczny wybór w którym to Ethan decyduje się wyleczyć swoją żonę Mie kosztem Zoe. Na początku gry widzimy, gdzieś na bagnach, Zoe, która została ogarnięta wirusem. Wcielamy się w Joego, brata Jacka Bakera, mieszkającego na bagnach i polującego na aligatory. Znajduje on na tym bagnie Zoe ogarniętą wirusem oraz dwóch żołnierzy nowej Umbrelli, których niesłusznie oskarża o stan swojej bratanicy. Po przeniesieniu jej do swojej chałupki oraz porwaniu jednego z żołnierzy, dowiaduje się on, że potrzebne jest antidotum, bo inaczej Zoe umrze. Jak łatwo można się domyślić pierwsza próba się nie powiodła, więc Joe musi zabrać Zoe i wyruszyć do kolejnej bazy Umbrelli na bagnach, i tam spróbować odnaleźć antidotum, jednak to zadanie jest o tyle utrudnione, ponieważ za dwójką bohaterów podąża tajemniczy, silny i nieśmiertelny przeciwnik, który nieraz stanie nam na drodze. I tak w zasadzie prezentuje się cała fabuła, która moim zdaniem jest dosyć słaba. Tu nawet nie chodzi o Zoe, która jest najmniej ciekawą postacią z całej gry i jej los średnio mnie interesował, chociaż się zaciekawiłem jak dowiedziałem się, że o niej będzie opierał się ten dodatek, a ta ciekawość się zwiększyła jeszcze po ograniu dodatku Daughters. Największym problemem jest tutaj główny bohater oraz rozgrywka z nim związana. Jeśli myśleliście, że Chris Redfield jest kozakiem, bo potrafi rozwalić głowę ogłuszonego przeciwnika przy pomocy pięści, to Joe Baker jest Chuckiem Norrisem serii Resident Evil, ponieważ żadna z postaci nie rzuca się z gołymi pięściami na przeciwników. Joe nie jest myślicielem, a prostym mężczyzną wychowanym na bagnie, więc też nie będziemy mieli żadnych przemyśleń, a także nie będą rozwijane wątki z podstawki, jedynie rozwiąże się tajemnica co się stało z Zoe, jeśli wybraliśmy Mie, i ten wybór okazuje się kanoniczny. Sam też podążający za nami mutant okazuje się później zupełnie bezsensowny i pozbawiony logiki. Teoretycznie jest niby fabularnie wyjaśnione dlaczego ściga dwójkę bohaterów i dlaczego tak zaciekle walczy z Joe, ale dla osób, które ukończyły podstawową wersję gry będzie to taki mało kreatywny przeciwnik. Ogólnie, jak sami możecie zauważyć, fabuła jest tu dosyć słaba i teoretycznie powinna tylko stanowić tło do rozgrywki, jednak twórcy ciągle starali się ją umieszczać na pierwszym planie, co wychodziło dosyć słabo.

Samo zakończenie również nie należy do najlepszych i wręcz można napisać, że jest hollywoodzko głupie. Sama jego przewidywalność nie jest wadą, ponieważ sporo tytułów ma aktualnie takie zakończenia, a wadą jest połączenie go z walką finałową oraz próbą wywołania poważniejszych emocji. Wywoływanie emocji w zakończeniu też nie jest problemem, jednak tutaj przez całą grę twórcy nawet nie starali się nic z tych emocji wywołać u graczy podczas wcześniejszej rozgrywki. Dlatego też nie potrafiłem jakoś cieszyć się tym zakończeniem i szczerze teraz liczę, że w kolejnych częściach serii wątek Zoe nie będzie kontynuowany.

Klimat – Lokacje

RE7EOZ klimat

Z klimatem jest taki problem, że teoretycznie jakiś jest, ale jest on słabo wyczuwalny i raczej nie jest wciągający. Tutaj głównie wynika problem z próby stworzenia poważnej fabuły z dosyć komicznym stylem rozgrywki. Sama rozgrywka może tragiczna nie jest, ponieważ może sprawiać przyjemność, jednak w żaden sposób nie pasuje do tej serii, a także pleśniowi przeciwnicy niespecjalnie tutaj pasują, ponieważ są po prostu ślamazarni, więc walka z nimi nie stanowi żadnego wyzwania. Jednak nie można w żaden sposób, że jest on tragiczny i nic nie działa na jego korzyść, ponieważ jest parę takich elementów. Pierwszym z nich również dotyczy rozgrywki, a konkretnie chodzi mi tutaj o system zabijania przeciwników z ukrycia, który jest nawet fajnie zrobiony. Lokacje również dopasowane są do gry i w zasadzie do bohatera, w końcu to bagna uczyniły z Joego takiego twardziela, a samo przemierzanie ich jest dosyć przyjemne, zwłaszcza, że nadal jest to najładniejszy horror jaki do tej pory wyszedł. Ścieżka dźwiękowa również stoi na dosyć wysokim poziomie, jest dopasowana do ogrywanych momentów, a także jest tutaj najsilniejszym czynnikiem wpływającym pozytywnie na klimat. W recenzji poprzedniego dodatku Not a Hero napisałem, że podobają mi się te części serii, które stawiają na akcję i potrafiłem czerpać przyjemność z ich klimatu, jednak zdawałem sobie sprawę, że są fani, którym te części się nie podobają, ale w tym przypadku to nie działa. Ten dodatek jest również nastawiony na akcję, ale na zupełnie inny styl niż mieliśmy to w piątej i szóstej części, a nawet w poprzednim dodatku. Bardzo możliwe, że odbiór klimatu byłby lepszy gdyby zmieniono przeciwników, a także poprawiono fabułę, która tutaj najwięcej psuje. O ile zwykle w serii Resident Evil to głównie klimat wciąga mnie na długie godziny gry, tak tutaj niestety trzymała mnie ciekawość jak to się skończy, a także niektóre momenty rozgrywki sprawiały mi przyjemność. Niestety czuć tutaj, że jest to dodatek zrobiony trochę na fali popularności podstawowej wersji gry, jednak bez większego pomysłu. Dodatkowo ten dodatek również jest dostępny w wersji na zestawy PSVR, więc korzystanie z gogli wirtualnej rzeczywistości może poprawić klimat, głównie za sprawą tego, że wszystko będziemy obserwować z oczu Joego, więc jeśli posiadacie taki zestaw, i ten dodatek, to warto spróbować, a może okaże się, że jest lepiej niż bez gogli.

Lokacje w tym dodatku stanowią akurat plus, ponieważ do nich w zasadzie nie można się przyczepić. Nie skłamię jeśli napiszę, że cała gra odbywa się na bagnach i zwiedzimy miejsca dostępne na nich, czyli opuszczoną bazę, drewniany kościół, pordzewiały i uwięziony statek, a także uda nam się zobaczyć kawałek rezydencji Bakerów. Oczywistym jest, że by się dostać do któryś z tych miejsc musimy przejść przez bagna i to nie zawsze jest prosta oraz sucha ścieżka, nieraz będziemy musieli zanurzyć się do pasa w wodzie lub przepłynąć motorówką, jednak tutaj nie będziemy mogli nią sterować. Ciężko się tutaj przyczepić do czegokolwiek, ponieważ lokacji nie jest mało, a także nie jest przesadnie dużo, są szczegółowe, bogate w roślinność oraz owady, a także przyjemnie się je zwiedza. Do tego dopasowanie Joego, człowieka żyjącego z polowań na aligatory, z bagnami jest po prostu świetne. Osoby, które ukończyły podstawową wersję gry zobaczą tu parę smaczków, a odwiedzenie rezydencji Bakerów będzie miłym wspomnieniem.

Grywalność

RE7EOZ grywalnosc

Rozgrywka pod paroma względami różni się od tego co widzieliśmy w całej serii, a także w samej podstawce, jednak też nie jest skomplikowana, a wręcz można napisać, że została spłycona. Zaczynając od samego bohatera, o którym już parokrotnie wspomniałem, wcielamy się w Joego Bakera, który jest największym kozakiem w całej serii. Jego stalowe pięści są w stanie rozrywać części pleśniowych przeciwników, a sztuki przetrwania uczył samego Beara Gryllsa, dlatego też poświęcę mu tu trochę czasu. Wyjątkowo zaczniemy tutaj od walki, bo to ona stanowi tutaj podstawę rozgrywki. Naszą główną bronią będą pięści, które wystarczą na większość przeciwników, ale w pewnym etapie gry będziemy mogli ulepszyć jedną z pięści przy użyciu pewnego urządzenia. W ciągu gry znajdziemy też włócznie, którymi będziemy mogli rzucać, je również możemy stworzyć łącząc ze sobą zdobyte patyki oraz złom. Znajdziemy również bombę gwoździową, jednak ją udało mi się znaleźć jedną i nie da się jej wytworzyć. Za ukończenie gry na konkretnym poziomie oraz wykonaniu określonych celów możemy odblokować dodatkowe bronie, jak przykładowo strzelba, a jak ukończymy dodatek na najwyższym poziomie trudności, to dodatkowo odblokujemy nieskończoną amunicję. Jak sami możecie zauważyć, nie ma rodzajów broni za dużo, a i tak większość czasu będziemy używać tylko pięści. Nasze pięści i resztę broni będziemy wykorzystywali na znanych nam już pleśniowych przeciwnikach, ale znalazło się miejsce również na dwóch nowych. Pierwszym jest właśnie silny i nieśmiertelny przeciwnik, który podąża za nami właściwie od początku gry. Pierwsze moje skojarzenie z nim związane to był Tyrant z Resident Evil 2 lub Nemezis z Resident Evil 3, ponieważ jest właśnie zrobiony w takim stylu, jednak w paru momentach dojdzie z nim do walki, jednak z każdej się podniesie, no może oprócz finalnej. Kolejnymi przeciwnikami są zarażone wirusem aligatory, od zwykłych różnią się tym, że mają spore pęcherze i są zdecydowanie silniejsze. Na nie będziemy wpadać w etapach w których znajdziemy się po pas w wodzie. Niestety na nie już nie podziałają pięści, ponieważ gdy nas już złapią, to giniemy na miejscu, dlatego też to głównie na nie będziemy używać włócznie. To akurat jest dosyć ciekawy przeciwnik, ponieważ przy nim już trzeba myśleć i w miarę kontrolować swoje ruchy. Zabija je jedna włócznia, ale szybko może nam ich braknąć, a wtedy trzeba naprawdę się starać ich omijać. Nie radziłbym ucieczki, ponieważ w wodzie są od nas zdecydowanie szybsze. Dodatkowo do pleśniowych przeciwników możemy się skradać i gdy niezauważeni podejdziemy do ich pleców, to możemy zabić ich z ukrycia. Co prawda nie będziemy mieli wiele okazji do takiej metody zabójstwa, ale zostałą dosyć ciekawie zrealizowana. Podczas starcia, nawet z podstawowym pleśniakiem, może się zdarzyć, że ten nas zrani i będziemy musieli się wyleczyć, a do leczenia posłużą nam wszelkiego rodzaju robaki i skorupiaki, które Joe może jeść, jednak nie przywracają one zbyt dużej ilości zdrowia, więc możemy je łączyć z chemikaliami, aby stworzyć apteczkę, która już leczy dużo lepiej. Trochę dziwne połączenie, ale najważniejsze, że działa.

Wspomniałem wcześniej o spłyceniu rozgrywki, a miałem tu konkretnie na myśli brak zagadek. Przez całą grę nie doświadczymy żadnej łamigłówki, nawet z tych najprostszych polegających na znalezieniu konkretnego przedmiotu i użyciu go w określonym miejscu, ponieważ też ciężko nazwać zagadką konieczność przejścia paru metrów, aby zdobyć ulepszenie pięści by zniszczyć metalowe drzwi. Szkoda trochę, że twórcy nie zdecydowali się na stworzenie chociażby dwóch, najprostszych zagadek, aby ta rozgrywka była bardziej urozmaicona. Jednak pomimo tego, że zupełnie nie pasuje do tej serii, to bawiłem się dobrze bawiąc się w boksera i naparzając w pleśniowych wrogów, więc też ciężko mi napisać, że jest zła. Może nie jest idealna, ale potrafi sprawiać przyjemność. To wszystko też zmieściło się w około półtorej godziny gry, czyli jest to dosyć krótki czas, ale patrząc na zawartość, to taki czas jest odpowiedni, ponieważ nie zdąży nas chwycić nuda i do końca możemy bawić się całkiem dobrze. Dodatkowo po ukończeniu gry na dowolnym poziomie odblokowujemy trzeci poziom nazwany – Joe Musi Umrzeć, czyli najtrudniejszy, a także coś nazwanego Ekstremalnymi Wyzwaniami. Ekstremalne wyzwania są dostępne tylko na poziomie normalnym i trudnym, a polegają na dostaniu się z punktu a do punktu b w określonym czasie zabijając wszystkich przeciwników, gdy ukończymy wszystkie na danym poziomie trudności, to odblokujemy dodatkową broń dostępną od początku gry. I przyznam tu szczerze, że tylko te wyzwania przekonały mnie, abym wrócił do tego dodatku, a to tylko dlatego, aby sprawdzić swoje umiejętności. Całkiem fajny element gry.

Role znajdziek pełnią tutaj figurki boksera oraz mistrza. Szczerze nie jestem w stanie określić ile ich jest dostępnych w grze, ponieważ w grze nie ma ich licznika, jedynie możemy sprawdzić ile ich zebraliśmy. Niektóre z nich są łatwe do znalezienia, ponieważ znajdujemy je po drodze, a przy niektórych musimy się trochę naszukać. Znajdowanie ich ma w większym lub mniejszym stopniu zwiększać nasze obrażenia zadawane przy pomocy pięści, jednak jeśli mam być szczery, to nie zauważyłem jakichś różnic między walką nie posiadając ani jednej figurki, a posiadając ich nawet sporo. Prawdopodobnie mają działać na podświadomość gracza, ale miło, że chociaż takie są, przynajmniej dzięki temu rozgrywka nie jest monotonna.

Ścieżka dźwiękowa

RESIDENT EVIL 7 biohazard_20171212192221

Ścieżka dźwiękowa akurat w tym dodatku stanowi największy plus, a to głównie dlatego, że jest po prostu świetnie wykonana, jednak to już jest cecha większości gier studia Capcom. Utworów muzycznych co prawda nie ma tutaj dużo, chociaż też nie potrzeba było ich tutaj dużo, bo sama gra też do najdłuższych nie należy. Też należy wspomnieć, że każdy z utworów został dopasowany do konkretnego momentu w grze, więc też nie ma możliwości, abyśmy usłyszeli je podczas eksploracji, jednak to w żadnym wypadku nie przeszkadza, wręcz można napisać, że naprawdę dobrze wpływają na klimat, który właśnie bez tej ścieżki dźwiękowej właściwie by nie istniał. Tak jak napisałem, te utwory usłyszymy tylko w konkretnych momentach, a przez resztę czasu nie usłyszymy żadnej muzyki, więc też cała uwaga skupia się na dźwiękach otoczenia. Osobiście lubię ten zabieg w grach, chociaż w innych gatunkach może się tak nie sprawdzać jak tutaj, ale w horrorach wręcz bym powiedział, że wpływa on na immersję, ponieważ nie odciąga on naszej uwagi i wręcz bardziej skupiamy się na świecie gry. Ten zabieg jest wykorzystywany coraz częściej w horrorach i bardzo dobrze, może dzięki temu klimat w tym gatunku będzie jeszcze lepszy. Do dźwięków otoczenia też nie mam się do czego przyczepić, ponieważ wszystko tu stoi na dosyć wysokim poziomie. Usłyszymy tutaj szum drzew, odgłosy owadów, łamiące się gałęzie, szum wody, i wiele więcej. W momentach w których nie słyszymy muzyki są one bardziej słyszalne i często mogą nas zaalarmować o zagrożeniu, szczególnie przydatne jest to w wodzie kiedy wyłania się aligator. Ciężko jest mi tu napisać coś więcej, poza tym, że cała ścieżka dźwiękowa stoi na bardzo wysokim poziomie i poprawia klimat. Warto chociażby samemu przesłuchać dostępnych utworów w tym dodatku, naprawdę warto.

Samego voice actingu nie mamy tutaj za dużo, głównie na początku i na koniec gry usłyszymy inne postacie, a tak to przez większość gry Joe będzie komentował wydarzenia, które doświadcza. I przyznam się bez bicia, że o ile według mnie Joe nie pasuje jako bohater tej serii, tak jego voice acting jest po prostu świetny. Aktor wcielający się w Joego świetnie oddał jego charakter oraz emocje, a co najważniejsze mówi z bardzo przyjemnym dla ucha akcentem, to z kolei sprawiało, że chciało się go słuchać. Coś niesamowitego, jak akcent może wpływać na odbiór monologów. Reszta z głosów to głosy, które mogliśmy usłyszeć w poprzednim dodatku, a także w podstawowej wersji gry, a także jest ich mniej, jednak nie zmienia to faktu, że dalej jest nagrany bardzo dobrze, jednak w tym przypadku pod uwagę będę brał tylko głos głównego bohatera, więc też jak możecie się domyśleć, to uważam ten voice acting również za plus tego dodatku.

Grafika

RE7EOZ grafika

Grafika po raz trzeci nie będzie brana pod uwagę w ocenie końcowej, ponieważ po raz kolejny jest taka sama jak w przypadku poprzednich dodaktów i podstawowej wersji gry, więc jeśli chcecie poznać moje zdanie na temat grafiki, to zapraszam do przeczytania mojej recenzji gry Resident Evil VII Biohazard. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej jest to bardzo ładna i szczegółowa grafika, którą ładnie prezentują lokacje. Co prawda mamy tu parę nowych modeli, jak właśnie Joe, podążający za nami antagonista, czy aligatory, jednak naszego bohatera w pełni możemy zobaczyć jedynie podczas zakończenia, więc ciężko tutaj szerzej coś o nim napisać, a dwa pozostałe modele to za mało, aby brać je pod uwagę w ocenie, ale nie oznacza to, że są brzydkie, dalej są ładnie wykonane z masą szczegółów, co możecie zobaczyć na powyższych screenach. Także dalej można twierdzić, że ta część serii Resident Evil jest jak na razie najładniejszym horrorem do tej pory wydanym.

W kwestiach technicznych mamy taką samą sytuację. Gra dalej jest płynna, nie zdarzają się żadne spadki animacji, nie ma tutaj jakiś bugów, a nawet jeśli są to nie są jakoś szczególnie zauważalne, a także nie zdarzyły się żadne problemy z wyrzucaniem do pulpitu, opóźnieniem dźwięku, czy niezsynchronizowanym tekstem. To dalej kawał dobrze zoptymalizowanej gry.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+nawet przyjemna rozgrywka
+świetna ścieżka dźwiękowa
+bardzo dobry voice acting Joego
+śliczne lokacje

Minusy:

-bardzo słaba fabuła
-klimat już nie wciąga
-brak zagadek

Resident Evil VII Biohazard – End of Zoe nie był dodatkiem na który jakoś szczególnie czekałem, jednak zainteresowałem się ze względu na to, że miał to być ostatni rozdział rodziny Baker. I przyznam się szczerze, że pomimo braku jakichkolwiek oczekiwań, to się zawiodłem. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 6/10. Wbrew pozorom to nie jest tragiczny dodatek, ma on swoje dobre strony, jednak na dłuższą metę wydaje się być bez większego pomysłu, dlatego jeśli nie macie tego dodatku to nie kupujcie go osobno, a raczej w zestawie w złotej edycji.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Resident Evil VII Biohazard – Daughters – Recenzja

RE7D

Resident Evil VII Biohazard – Daugters jest dodatkiem DLC będącego częścią pakietu Banned Footage Vol. 2 do wydanego w 2017 roku Resident Evil VII Biohazard. Dodatek ten stanowi prequel wydarzeń znanych z podstawki. Jak zatem wypada początek końca rodziny Baker? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany i wydany przez studio Capcom.

Aktualnie można go kupić za pośrednictwem platformy Steam oraz Playstation Store.

Fabuła

RE7D fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry przenosi nas do wydarzeń sprzed przybycia Ethana, ale po wspomnieniach Mii z tankowca. Wcielamy się tu w Zoe oglądającą w spokoju wiadomości, w tle Lucas bawi się telefonem, Marguerite zajmuje się kuchnią, a Jack znajduje się poza domem. Jest to kolejny spokojny wieczór rodziny Baker, zanim zostali zarażeni tajemniczym wirusem. Niestety do domu wraca Jack niosący na rękach nieprzytomną Eve informując wszystkich, że znalazł ją w pobliżu rozbitego tankowca. Oczywiście znalazł też Mie, ale ta nie chciała wchodzić do domu, więc zostawił ją w kamperze. My natomiast dostaliśmy zadanie przyniesienie czystych i suchych ubrań, aby przebrać tą małą dziewczynkę, a gdy to już zrobimy to zaczyna się właściwa gra, Eve pokazuje swoje prawdziwe oblicze i powoli zaczyna przejmować władzę nad rodziną, która okazała się zbyt dobra. I tutaj też właściwie pojawia się nasz cel, przetrwać lub uciec. W porównaniu do podstawowej wersji gry, to tutaj nie dostajemy z góry ustalonego celu, go tworzymy sobie sami, ponieważ mamy dwie ścieżki rozwoju historii i całą posiadłość do dyspozycji. Słuchając dialogów, czy czytając pomniejsze notatki, możemy wywnioskować co trzeba zrobić, ale niekoniecznie to może nas zaprowadzić do dobrego zakończenia. Sam pomysł na przedstawienie wydarzeń o początku końca rodziny Baker był świetny, coś co pewnie chciało zobaczyć wielu graczy, jednak czuć tu zmarnowany potencjał. Zmarnowany potencjał wynika z krótkiego czasu gry przez co wiele zdarzeń wydaje się pośpieszonych, a nawet częściowo nielogicznych. Bardzo spodobało mi się przedstawienie naszych przyszłych wrogów przed zarażeniem, ukazanie ich prawdziwych charakterów, to jacy byli na co dzień, jak byli dla siebie dobrzy i troskliwi, aż do momentu pojawienia się Eve, która zmieniła ich o sto osiemdziesiąt stopni. Krótki, bo krótki, ale naprawdę warty zagrania, ale radziłbym zagrać dopiero po ukończeniu podstawki, ponieważ jest tu trochę spoilerów.

Jak wspomniałem wcześniej, mamy tutaj dwa zakończenia podzielone na te dobre i te złe. Łatwo można się domyślić, że to dobre jest tym zakończeniem kanonicznym, a to złe alternatywną wersją. Grając po raz pierwszy, nie zdając sobie sprawy z dwóch zakończeń, udało mi się zdobyć jako pierwsze to złe, co przyznam bardzo mnie zaskoczyło, bo nie było zgodne z przyszłymi wydarzeniami. Dopiero po spojrzeniu w listę osiągnięć zobaczyłem, że jest też za zdobycie dobrego zakończenia, co zmotywowało mnie do podejścia jeszcze raz i spróbowaniu przejścia inną drogą, co było naprawdę satysfakcjonujące. Ciężko mi tutaj wybrać lepsze, ponieważ oba zostały dopracowane i pokazują swoją wersję. Oczywiście to dobre zapowiada przyszłe wydarzenia, ale to złe zadaje pytania co by było gdyby cała rodzina była potwornie oddana swojej „twórczyni”. Polecam zagrać dwa razy i odkrycie obu zakończeń, ponieważ naprawdę warto.

Klimat – Lokacje

RE7D klimat

Klimat w podstawowej wersji gry był naprawdę dobry, był powrotem do korzeni, ale też z naleciałościami tych części serii stawiających bardziej na akcje. Ci co grali w podstawkę wiedzą, że początkowo mieliśmy klimat bezbronności, nie mieliśmy nawet czym się bronić przed silniejszym przeciwnikiem, a dopiero później dostaliśmy broń i trochę ten klimat się zmienił, jednak był dalej bardzo mocny. Tutaj ten klimat bezbronności jest zachowany przez całą grę, a do tego pojawia się motyw osamotnienia. Oczywiście gra od razu nie rzuca nas w gęsty klimat, ale powoli nas wprowadza do niego, abyśmy później byli cali zanurzeni. Bardzo na niego działa rozgrywka, ponieważ wcielamy się w Zoe, która jest dosyć drobną kobietą, więc nie ma najmniejszych szans w starciu z zarażonym wirusem ojcem, czy matką, co też zmusza nas do skradania się, nasłuchiwania kroków oraz oszczędnego korzystania ze swojego jedynego źródła światła, którym jest zapalniczka, a to dlatego, że nasi wrogowie reagują na światło. W niektórych momentach naprawdę podnosi się ciśnienie. Towarzyszy nam tylko cisza przerywana dźwiękami otoczenia, nie usłyszymy tu żadnych utworów muzycznych, a to wcale nie jest minus, a wręcz plus, ponieważ bardzo wpływa to na klimat. Nie rozprasza nas żadna muzyka, ta dobrze dobrana, jak i zła, a i możemy bardziej skupić się na tym co nas otacza. Sama historia również wpływa na klimat, ponieważ, tak jak pisałem, mamy tutaj fajnie przedstawioną zmianę osobowości domowników, którzy początkowo nawet walczyli ze swoją przemianą. Naprawdę przyjemnie się na to patrzyło, a nawet można było współczuć tym postacią, ponieważ nie byli oni złymi ludźmi, chcieli pomóc, a nie skończyło się to dla nich zbyt szczęśliwie. Oczywiście gdyby przyjrzeć się szczegółom to można w tej historii znaleźć trochę momentów, które nie pokrywają się z tymi z podstawki, jednak podczas gry, a nawet po niej, tego się nie zauważa, więc te elementy nie są takie istotne jak mogłoby się wydawać. Klimat jest tutaj bardzo wciągający i sprawia, że chce się odkryć wszystkie sekrety. Spory plus dla samego dodatku oraz szacunek dla twórców za stworzenie czegoś tak mocnego. Dodatkowo ten dodatek jest również dostępny w wersji VR na konsoli Playstation 4, więc jeśli posiadacie ten sprzęt to z niego chętnie korzystajcie i poprawiajcie swoje odczucia horroru.

Lokacje to tutaj to co widzieliśmy w podstawowej wersji gry, czyli główna posiadłość, fragment podwórka oraz kamper. Jednak nie są to dokładnie te same miejsca, a ich wersje oryginalne, sprzed rozwinięciem się wirusa oraz zabiciu wielu niewinnych ludzi. A to sprawiło, że mamy trochę więcej innych szczegółów, możemy zobaczyć jak oryginalnie wyglądały pomieszczenia, które przeszukiwaliśmy w podstawce. Jest bardzo ładnie i nic nie zapowiadało, aby miało się to zmienić. Niestety ze względu na konstrukcję rozgrywki oraz czas gry nie będziemy w stanie wszystkiego zobaczyć dokładnie, ale widać, że twórcy nie postanowili olać tego elementu i stworzyli inaczej wyglądające lokacje. Ta zmiana nie oznacza tylko czystości, ale także ze stanem i umeblowaniem tych miejsc. Schody są całe, jedna z dziur odpowiednio zabezpieczona, gdzieś jakieś elementy są uporządkowane, i tak można wymieniać jeszcze długo. Niby nie są to nowe lokacje, ale pokazane w ich pierwotnym stanie, co według mnie również jest plusem.

Grywalność

RE7D grywalnosc

Resident Evil VII Biohazard – Daughters jest dodatkiem wchodzącym w skład Banned Footage Vol. 2 w którego skład wchodzą również dwa inne dodatki zatytułowane 21 oraz 55. urodziny Jacka (ang. Jack’s 55th Birthday). Dwa pozostałe elementy tego pakietu nie są kanoniczne i stanowią bardziej większe mini gierki, niż pełnoprawne dodatki. Jedynie właśnie Daughters stara się opowiedzieć historię, która dotyczy głównej historii, dlatego też postanowiłem napisać recenzję tylko z tego dodatku, ponieważ w niego warto zagrać, chociażby dla samej historii, jednak dla klimatu również warto. O samej rozgrywce troszkę wypowiedziałem się w przypadku klimatu, jednak dosyć szczątkowo i wypadałoby to rozwinąć. Wcielamy się tutaj w Zoe Baker, która została postawiona w niecodziennej sytuacji, musi znaleźć sposób na przetrwanie, lub ucieczkę, a to z powodu jej własnych rodziców, którzy opętani tajemniczym wirusem postanawiają siłą przeciągnąć ją na swoją stronę. Całkowicie bezbronna, posiadająca tylko swoją zapalniczkę musi przede wszystkim przeżyć. Będziemy tutaj starać się unikać członków swojej rodziny, a także rozwiązywać zagadki. Zaczynając od zagadek to tutaj mamy ciekawie połączone zagadki z tekstem wraz z poszukiwaniem odpowiedniego przedmiotu, ponieważ nieraz musimy coś przeczytać, czy usłyszeć, abyśmy wiedzieli co musimy znaleźć i gdzie tego użyć. Gra również każe nam być spostrzegawczym, ponieważ aby zdobyć informacje potrzebne do rozwiązania jednej zagadki potrzebnej do osiągnięcia dobrego zakończenia musimy zdobyć najpierw kod, który można zdobyć tylko w jednym miejscu, od jednej osoby. Co by nie mówić, to łamigłówki stoją tu na bardzo dobrym poziomie, chociaż osobiście nie miałem z nimi żadnych problemów, tak czułem satysfakcję po ich ukończeniu, a tym bardziej jak zobaczyłem do czego one mnie prowadzą. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ten element spostrzegawczości, który nie jest w żaden sposób wyjaśniony w grze, może być irytujący dla części graczy, którzy w tym momencie musieliby skorzystać z solucji, jednak według mnie jest on ciekawym elementem wymuszającym na graczu bycie uważnym, ale też wymaga umiejętności łączenia wątków, a to dlatego, że jak już dojdziemy do momentu w którym musimy podać kod, którego nie znamy, to połączymy to gdzie musimy użyć kodu z tym gdzie możemy go zdobyć, dzięki czemu przy drugim podejściu będziemy już wiedzieli co zrobić. To taki niby prosty element gry, ale można go zrobić w ciekawy sposób. Drugim elementem rozgrywki jest oczywiście rozgrywka w stylu Hind’n’Seek, czyli musimy skradać się i unikać spotkań z członkami naszej rodziny. Tutaj właśnie gra sporo zyskuje, ponieważ przez pewne wydarzenie elektryczność w posiadłości wysiada, co skutkuje ogromną ciemnością, jednak możemy trochę ten mrok rozjaśnić przy pomocy zapalniczki, ale nie zawsze jest to dobry pomysł. Podczas skradania, chociaż możemy też swobodnie chodzić, należy zwracać uwagę na dwie rzeczy. Pierwszą z nich są dźwięki kroków, ponieważ za ich pomocą możemy ustalić jak daleko od nas znajduje się jakaś osoba. Druga natomiast to jak blisko przeciwnik się znajduje i czy istnieje ryzyko zauważenia światła. Te dwie rzeczy wynikają z prostego faktu, nasi przeciwnicy reagują na głośne dźwięki oraz światło, więc jeśli będziemy biegać i bez przerwy używać światła, to dosyć szybko zostaniemy zauważeni, co nie koniecznie musi się dla nas dobrze skończyć. Oczywiście w oskryptowanych momentach przeciwnicy będą poruszali się po predefiniowanych ścieżkach lub będą się pojawiali tak, aby zablokować nam drogę i zmusić do ucieczki. Takie momenty nie irytują, a wręcz podnoszą ciśnienie, ale również należy pamiętać, że takich momentów nie ma dużo. To wszystko co tu opisałem może sugerować, że jest to jednak trochę dłuższa produkcja, jednak niestety pierwsze podejście trwa około pół godziny, drugie już może być krótsze. Jak sami też możecie zauważyć, to rozgrywka nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, wręcz bardzo prosta, jednak działa idealnie w tym przypadku i daje satysfakcję z przechodzenia. Naprawdę warto dać jej szansę, szczególnie jeśli posiada się season passa do podstawowej wersji gry.

Ścieżka dźwiękowa

RESIDENT EVIL 7 biohazard_20170218105106

Ścieżka dźwiękowa w przypadku tego dodatku jest bardzo uboga, jednak wbrew pozorom nie jest to żadna wada. Twórcy postawili tutaj na straszenie przy pomocy dźwięków otoczenia ograniczając muzykę do absolutnego minimum, właściwe ją słyszymy tylko w menu oraz podczas zakończeń. Ten zabieg sprawił, że bardziej skupiamy się na świecie gry i nic nas nie rozprasza. Sprawia to też, że klimat jest silniejszy i lepiej na nas oddziałuje, dlatego aby jeszcze bardziej tego doświadczyć polecałbym granie z dobrymi słuchawkami na uszach. Dodatkowo to jeszcze bardziej można zwiększyć przy pomocy zestawu PSVR, jednak on nie jest wymagany. Jako ciekawostkę mogę napisać, że ten zabieg również był wykorzystany w Resident Evil 2 Remake i tam również bardzo dobrze to działało. Dźwięki otoczenia stoją na równym, bądź nawet wyższym, poziomie co podstawka. Usłyszymy tu oczywiście dźwięki kroków na drewnianej podłodze, tykanie zegara, deszcz, grzmoty, i wiele więcej. Czego by nie mówić o braku muzyki, tak dźwięki otoczenia nadrabiają wszystko. Z łatwością możemy określić jak daleko od nas to co wywołało ten dźwięk się znajduje, bardzo to się przydaje w przypadku unikania przeciwników. O ile ścieżka dźwiękowa jest uboga, tak pozytywnie wpływa na klimat.

Voice acting w tym przypadku nie będzie wpływał na ostateczną ocenę tego dodatku, ponieważ nie usłyszymy tutaj nic nowego, no może poza spokojnym głosem pani domu, jednak nie ma tego na tyle, aby miało jakiś istotny wpływ na grę. To jednak też nie oznacza, że jest on słaby, ponieważ trzyma poziom podstawki i bardzo miło się słucha kwestii wypowiadanych przez każdą z postaci. Aktorzy głosowi naprawdę odwalili kawał porządnej roboty.

Grafika

RE7D grafika

Grafika, jak i oprawa graficzna, nie będzie brana pod uwagę w przypadku oceny końcowej, ponieważ tutaj nie zaszły żadne zmiany w porównaniu do podstawowej wersji gry. Podobnie wygląda sprawa z kwestiami technicznymi, jakość wykonania jest taka sama. Jak na razie gra Resident Evil VII Biohazard trzyma tytuł najładniejszego horroru, więc też nie może być inaczej z dodatkiem, nawet takim małym. Oprawa graficzna robi wrażenie, każdy z modeli jest szczegółowy, animacje płynne, a modele postaci robią wrażenie. Gra również działa płynnie, nie doświadczymy tutaj żadnych spadków płynności, a także bugów. Z całą pewnością tutaj widać postęp względem poprzednich części serii.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+ciekawa historia
+miażdżący klimat
+satysfakcjonująca rozgrywka
+bardzo dobrze zakończenia

Minusy:

-zmarnowany potencjał
-zbyt krótka

Resident Evil VII Biohazard – Daughters to dodatek do którego podchodziłem ostrożnie, ponieważ wyszedł on w zestawie z niezbyt angażującymi mini gierkami, jednak dałem szansę i zostałem pozytywnie zaskoczony. Dlatego moją oceną dla tego dodatku jest 8/10. To dobry dodatek, jednak szkoda, że nie został on zrealizowany w większym wydaniu, ponieważ ma potencjał na bardzo dobrą historię, a rozgrywka już właściwie jest gotowa. Jednak mogę polecić go każdemu kto chce poszerzyć swoją wiedzę o podstawowej wersji gry.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining DLC – Recenzja

MSMSL

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining jest trzecim, i ostatnim, dodatkiem DLC do podstawowej wersji gry Marvel’s Spider-Man, wchodzącego w skład paczki The City That Never Sleeps. Dodatek ten stanowi zakończenie zmagań Spider-Mana, oraz jego przyjaciółek, z głową mafijnej rodziny – Hammerheadem. Jak zatem wypada finał? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji.

Dodatek został wyprodukowany przez studio Insomaniac Games.

Aktualnie można go zakupić za pośrednictwem platformy Playstation Store.

Fabuła

MSMSL fabula

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że w dalszej części recenzji mogą pojawić się spoilery.

Akcja gry po raz kolejny toczy się parę dni po wydarzeniach z poprzedniego dodatku. Hammerhead cudem uniknął śmierci z ręki policjantki Yuri Watanabe, która za ten czyn została zawieszona, a głowa mafii zajęła się okradaniem arsenału firmy Sable International oraz Oscorp Industries. W tych okolicznościach do miasta wraca Silver Sable, która zdesperowana próbuje odzyskać skradziony sprzęt. Szybko okazuje się, że arsenał ten ma pomóc obywatelom Symkarii, kraju pochodzenia Sable, którzy męczeni są wojną domową. Sable zdesperowana nie cofa się przed niczym, aby pomóc bezbronnym mieszkańcom swojego kraju. I tutaj naszym zadaniem jest powstrzymanie Hammerheada, a także upilnowanie Sable przed zniszczeniem połowy miasta byleby odzyskać swój sprzęt, jednocześnie próbując ją przekonać do współpracy. I tak w zasadzie prezentuje się fabuła ostatniego dodatku. Podczas gry czuć, że została bardziej pośpieszona niż w poprzednich dodatkach, zbliżając się nieubłaganie do wielkiego finału. I niestety nie można powiedzieć, że mamy tutaj coś zdecydowanie lepszego niż w poprzedniczkach, ciężko to nawet nazwać dobrym, fabuła w tej części jest najsłabsza z całej trylogii dodatków. Nie wiem skąd właściwie wziął się ten pośpiech, czas gry jest zbliżony do poprzednich dodatków i własnie może stąd wzięło się to ograniczenie, a z tym zamykanie większości wątków w szybki sposób, bez wyjaśnienia, co powoduje, że cierpi na tym scenariusz. Przykładem może być tu scena powrotu Black Cat. Sama scena jest dosyć krótka, zdecydowanie za krótka i bez żadnych emocji u postaci. Tak po prostu była i znikła. Tutaj czuć, że zostało to wciśnięte na siłę, aby po prostu zamknąć ten wątek, by fani nie mogli się przyczepić. To wszystko sprawia, że nie gra się tak przyjemnie jak w poprzednie dodatki, co prawda wszystkie odstają od podstawowej wersji, jednak nawet przyjemnie się grało i poznawało historię. Tutaj teoretycznie mamy historię, jednak przez jej tempo oraz masę aktywności pobocznych mamy poczucie jakby jej nie było. Ogromny zawód jak na finałową część dodatku, zdecydowanie najsłabszy element.

Razem z fabułą główną otrzymujemy wątki poboczne. Pierwszym, który rzuci nam się w oczy jest wątek już bardzo irytującej Screwball, która po raz kolejny raczy nas swoimi wyzwaniami, ale tym razem będziemy mieli okazję ją złapać. Nie da się ukryć, że nie jest to najciekawszy watek i właściwie robi się go tylko po to, aby mieć zaliczony dodatek na sto procent. Drugim wątkiem są tutaj zapasy dla obywateli Symkarii, które zostały skradzione przez ludzi Hammerheada i poukrywane w bazach, a naszym zadaniem jest dostanie się do nich oraz pokonanie wszystkich zanim odnajdziemy zapasy. Wbrew pozorom jest to całkiem przyjemny wątek, dosyć krótki i z przyjemnym zakończeniem. Ostatnim wątkiem jest tu wątek Yuri Watanabe, która to w poprzednim dodatku miała większą rolę. Ten wątek jest ciekawszy nawet od głównej fabuły, jednak to dziwne, że nie pojawił się on w głównej ścieżce. Co prawda oparty jest na znajdźkach, ale po zebraniu wszystkich odblokowuje się zadanie poboczne, jednak można było to zrealizować trochę inaczej. Jest to o tyle ciekawy wątek, bo pokazuje przemianę Yuri w inną postać dobrze znaną fanom komiksów. W między czasie pojawia się jeszcze jeden wątek, którego nie mogę wam przytoczyć, ponieważ byłby to już większy spoiler, a także dalej rozwijany jest wątek drugiego Spider-Mana. I tutaj też mam nadzieję, że jeśli wyjdzie następna część, a na to wszystko wskazuje i bardzo mi się to podoba, to te wątki będą odpowiednio rozwinięte.

W przypadku tego dodatku można pisać już o wielkim finale, ostatecznym zakończeniu podsumowującym cały pakiet The City That Never Sleeps. Niestety daleko mu do zakończenia z podstawki, nie jest może tragiczne, ale nie jest to zakończenie, które byłoby wspominane po tygodniu po ukończeniu gry. Właściwie gdy je widziałem to nawet nie podejrzewałem, że to zakończenie, dopiero napisy końcowe mnie w tym uświadomiły. Nie przypomina w ogóle finału serii dodatków, jest w pewnym sensie ucięte i mogłoby się wydawać, że po tym będzie jeszcze jeden dodatek, jednak nie zobaczymy nic więcej w tym temacie. Nie mamy tu żadnego podsumowania, ani tego co było dalej, nawet zwykłego zdania, ot źli pokonani, to możemy wrócić do codzienności. Niestety jest to ogromny zawód.

Klimat – Lokacje

MSMSL klimat

Klimat z dodatku na dodatek ewoluował. W The Heist mieliśmy klimat tajemnicy i manipulacji, a w Turf Wars otrzymaliśmy motyw zemsty. To wszystko oczywiście było połączone z komiksowym superbohaterem oraz odpowiednim wyważeniem humoru i powagi. Mimo wszystko to działało i grało się naprawdę przyjemnie. W przypadku tego dodatku również klimat nie jest zły, ale brakuje tutaj jakiegoś dodatkowego motywu, który przyciągałby jakoś mocniej. Teoretycznie mamy tutaj motyw wojny domowej w Symkarii, jednak ten wątek jest dosyć rozwodniony i ma się wrażenie jakby nie miał tutaj większego znaczenia, a jednak to niby on pchał Silver Sable do działania. Klimat jest słabszy niż w poprzednich dodatkach, ale wbrew pozorom nie jest zły. Dalej jest bardzo przyjemny i granie sprawia jednak przyjemność. Na korzyść jego działa postać Spider-Mana, który pomiędzy poważną akcję wplata humorystyczne elementy, które faktycznie potrafią rozśmieszyć. Przyznam się bez bicia, że Spider-Man nie jest moim ulubionym bohaterem, jakoś szczególnie za nim nie przepadam, ale w tej grze odpowiada mi jego postać, jak i humor, który wprowadza, taki nie do końca dojrzały bohater, tutaj jest bardziej zjadliwy. Właśnie ten humor sprawiał, że nawet w tak średniej jakości dodatki chciało się grać bez przerwy, chociaż nie należy tutaj oczekiwać jakiegoś wygórowanego humoru, ale taki właśnie głupkowaty idealny do grania. Oczywiście nie należy też zapominać o bardzo przyjemnej mechanice poruszania się przy pomocy sieci, ma to swój klimat, a jak połączy się to ze świetnie wykonanym miastem z przyjemnym dla oka systemem oświetlenia, to mamy coś niesamowitego. W tym wszystkim przygrywa ta sama muzyka co w podstawce, która stoi na wysokim poziomie, a to tylko wpływa pozytywnie. Oczywiście znajdą się tutaj również komiksowe smaczki, które fanom mogą podbić poziom klimatu, więc też jeśli jesteście fanami komiksów, to warto się rozglądać za takimi smaczkami. Szkoda tylko, że fabuła jest dosyć słaba, a wątek Symkarii rozwodniony, gdyby tylko twórcy poświęci więcej uwagi na wątek główny, to mielibyśmy klimat prawie na poziomie podstawki, a tak jest tylko dobry.

Lokacje to w większości te same miejscówki, które mogliśmy zobaczyć już w podstawowej wersji gry, jednak znalazło się miejsce na parę nowości. Są to głównie opuszczone linie metra, ale także znajdziemy się w kanałach, czy bazie Sable. Jakościowo nie odbiegają one od reszty. Są bardzo ładne, szczegółowe i aż szkoda, że spędzamy tam tak mało czasu, a można byłoby tam coś jeszcze wymyślić. Niestety zdecydowana większość z tych lokacji zobaczymy dopiero jak zdecydujemy się wykonywać aktywności poboczne. Trochę szkoda, ale jest to dodatkowa motywacja, aby zacząć je ogrywać, bo naprawdę są ładne.

Grywalność

MSMSL grywalnosc

Sama rozgrywka nie przeszła większych zmian. Walka, przeciwnicy i eksploracja są dokładnie takie same jak w podstawowej wersji gry, a także w poprzednich dodatkach. Niby wszystko jest w porządku, ale dalej brakuje mi opcji blokowania w systemie walki, jednak to właściwie nie jest problem. Na plus na pewno można zaliczyć wyższy poziom trudności w walce, a to zasługa tego, że teraz wszyscy przeciwnicy używają uzbrojenia należącego do Sable International, więc stali się bardziej wytrzymali, zadają więcej obrażeń, a także stosują lepsze ataki. To zmusza nas do wykorzystywania większej ilości gadżetów, stosowania combosów, czy wymyślania odpowiednich taktyk do każdego rodzaju przeciwników. Poza tym większość czasu będziemy spędzać na wykonywaniu aktywności pobocznych, a tych tu mamy naprawdę sporo. Zaczynamy od losowych zdarzeń, które działają dokładnie na takich samych zasadach, co w każdym dodatku i głównej grze, czyli bujamy się w określonej dzielnicy i czekamy aż jakieś się pojawi jakieś losowe zdarzenie. Jest to moim zdaniem najgorsza z aktywności, której nie ratował nawet przyjemny sposób poruszania się, bo ile można krążyć w kółko i czekać na jakieś przestępstwo. Na całe szczęście nie wszystkie dzielnice zawierają w sobie aktywności zawarte w tym dodatku, więc nie musimy latać po całej mapie. Drugą aktywnością są wyzwania Screwball, które również do najciekawszych nie należą. Nie mamy tutaj też nic nowego, ponieważ mamy dostępne tylko trzy rodzaje wyzwań. Pierwszym jest wyzwanie walki w którym to musimy przetrwać kolejne fale przeciwników w określonym czasie. Drugim było wyzwanie gadżetów w którym to również musimy przetrwać walkę z kolejnymi falami przeciwników w określonym czasie, ale musimy przy tym stosować gadżety, które wybiera dla nas gospodyni. Ostatnie wyzwanie to wyzwanie bombowe, czyli w określonym czasie musimy dotrzeć do paru punktów na mapie, odnaleźć bombę i ją wyrzucić w powietrze. Ogólnie to są to dosyć krótkie wyzwania o niezbyt wysokim poziomie trudności. Oczywiście z przeciwnikami bywa ciężko ze względu na ich wyposażenie, ale raczej nikt nie powinien mieć problemu z wykonaniem tych wyzwań na maksymalną liczbę punktów. Po zakończeniu ostatniego wyzwania odblokowuje się zadanie poboczne, które kończy wątek Screwball. Przyznam, że ciężko mi określić co było bardziej irytujące, te losowe zdarzenia czy wyzwania Screwball. O ile nie były one irytujące jeszcze w podstawce i na początku pierwszego dodatku, jednak ciągłe ich powtarzanie zaczęło się robić męczące, zupełnie jak z tymi losowymi zdarzeniami. Kolejną aktywnością są bazy Hammerheada. Tutaj akurat nie ma nic skomplikowanego, musimy dostać się w określone miejsce, pokonać parę fal przeciwników, a na koniec odnaleźć ukryte zasoby. Nie jest to może wyjątkowo ciekawe, ale są połączone z dosyć ciekawym wątkiem i też nie są za długie, więc nawet przyjemnie się je robi, a finał tego wątku nam wszystko wynagradza. Ostatnią aktywnością są znajdźki pod postacią akt policyjnych i dyktafonu z nagranymi sesjami z terapeutą. To niby tylko głupie znajdźki, ale z bardzo ciekawym wątkiem, który w mojej opinii powinien znaleźć się w głównej fabule. To wszystko zmieściło się w około trzech godzinach gry, a z tego tylko około godziny zajmuje główny wątek. Nie jest to długi czas, wręcz bardzo krótki. Jak sami możecie zauważyć, nie doświadczymy w rozgrywce tutaj nic czego już byśmy nie widzieli. Twórcy nie silili się na jakieś nowości, tylko na to, aby dostarczyć więcej tego samego fanom podstawki, jednak gdzieś zgubili jakość produkcji.

Dodatkowo podczas wykonywania aktywności pobocznych zdobywamy żetony, które mogliśmy zebrać w podstawce i poprzednich dodatkach. Je natomiast możemy wymienić na umiejętności i dodatkowe stroje, jednak już od poprzedniego dodatku nie miałem ich na co wydawać, szkoda, że twórcy nie pokusili się na dodanie czegoś na co można je wydawać. Co prawda, jak co dodatek, otrzymaliśmy trzy nowe stroje, jednak je dostajemy za ukończenie zadań lub aktywności pobocznych na sto procent, więc też na nie nie wydamy pozostałych żetonów. Tak samo dalej nie został zwiększony maksymalny poziom postaci, więc też nie ma większych powodów, aby zdobywać kolejne doświadczenie. Nie jest to zrozumiały przeze mnie ruch producentów.

Ścieżka dźwiękowa

MSMSL muzyka

Po raz kolejny opisując ścieżkę dźwiękową musiałbym was odesłać do recenzji podstawowej wersji gry Marvel’s Spider-Man, abyście tam mogli przeczytać co sądzę o ścieżce dźwiękowej w tej produkcji, aby niepotrzebnie się nie powtarzać. Wynika to z tego, że nie usłyszymy tutaj nic czego nie słyszelibyśmy wcześniej, jednak nie oznacza to, że jest to minus, ponieważ każdy z tych utworów dalej świetnie pasuje i nadaje dobrego klimatu. Zmiany nie musiały tutaj być wprowadzane i w sumie nawet się cieszę z tego powodu, ponieważ patrząc jak twórcom wyszła reszta zmian, to obawiam się, że nie wyszłoby to grze na dobre. Podobnie zresztą wygląda sytuacja z voice actingiem. Nie mamy tutaj żadnych zmian, słyszymy same głosy, które mieliśmy okazję usłyszeć, a to dlatego, że nie mamy tutaj żadnych nowych postaci. Grałem w polskiej i angielskiej wersji językowej, i trzeba przyznać, że w obu wersjach brzmią naprawdę dobrze, co prawda można się przyczepić do niektórych kwestii zagranych po prostu sztywnie w polskiej wersji, jednak nie ma ich na tyle dużo, i nie rzucają się w uszy, że nie wpływają negatywnie na odbiór całości. Każdy z aktorów został dobrze dopasowany, a to tylko pomaga budować klimat. Jednak zważywszy na to, że mamy tu kopie elementów z podstawki, to ścieżka dźwiękowa nie będzie podlegała ocenie.

Grafika

MSMSL grafika

Graficznie jest to nadal poziom podstawki, ponieważ nic tutaj nie zostało zmienione, zresztą nawet ciężko byłoby coś tutaj zmienić skoro już w podstawce mieliśmy bardzo wysoki poziom graficzny. Jest naprawdę ładnie, gra świateł i cieni jest niesamowita, animacje dalej są płynne, a postacie są naprawdę szczegółowe. Za dużo nie mam tutaj co opisywać, ponieważ nawet nie mamy żadnych nowych postaci. Co prawda mamy tutaj trochę zmodyfikowany wygląd Hammerheada, jednak nie jest on na tyle inny by miał jakiś realny wpływ na ocenę. Dlatego też, podobnie jak ścieżka dźwiękowa, grafika nie będzie wchodziła do finalnej oceny.

Do tej pory wyszło trochę patchy, które poprawiły kwestie techniczne gry. Wyeliminowano problem doczytywanie się tekstur na naszych oczach, a także pozbyto się większości bugów. To bardzo dobrze, ponieważ gra jest teraz przyjemniejsza, jednak dalej nie wyeliminowano problemu z mieszającym się voice actingiem w polskiej wersji językowej. Dodatkowo dwukrotnie zdarzył mi się drastyczny spadek klatek na sekundę, nie wiem z jakiego powodu on wystąpił, ponieważ nie działo się wtedy za dużo na ekranie. Nawet pomimo tego jest nawet dobrze, na pewno lepiej niż w poprzednich dodatkach.

PODSUMOWANIE

Plusy:

+dobra klimatycznie
+ciekawe wątki poboczne
+świetny voice acting w obu wersjach językowych
+satysfakcjonujący poziom trudności

Minusy:

-nieciekawa fabularnie
-bardzo krótki czas gry
-nużące aktywności poboczne
-mieszający się voice acting przechodniów
-niesatysfakcjonujące zakończenie

Marvel’s Spider-Man: Silver Lining jest długo wyczekiwanym finałem serii dodatków do podstawowej Marvel’s Spider-Man, i przyznam, że też czekałem, mimo że dodatki prezentowały zdecydowanie niższy poziom niż podstawka. Liczyłem na to, że finał całej serii będzie naprawdę dobry, jednak tutaj się zawiodłem. Dlatego moją oceną dla tego tytułu jest 6/10. Mimo słabego wątku głównego i niesatysfakcjonującego zakończenia, to dalej przyjemnie się gra dzięki przemyślanej rozgrywce. Szkoda, że poziom tak drastycznie spadł w porównaniu do poprzednich dodatków.

Jako, że jest to ostatni z dodatków, to też pora na finalne podsumowanie. Pakiet The City That Never Sleeps składa się z trzech dodatków – The Heist, Turf Wars Silver Lining. Wszystkie prezentują niższy poziom niż podstawowa wersja gry, ale stały na dobrym poziomie. Pierwszy z dodatków był trochę zawodem, ale drugi podniósł trochę poziom, niestety trzeci to był drastyczny spadek jakości. Ja ogrywałem każdy dodatek osobno i następnie czekałem na następny. Dzisiaj mając świadomość o jakości to zdecydowałbym się poczekać na premierę wszystkich części i ograłbym je wszystkie jednocześnie, co może poprawić odczucia z nich, dlatego też wam radzę tak je ogrywać. Mam teorię, że te dodatki powstały tylko, aby dodać parę wątków, które później mogą być wykorzystane w drugiej części gry, więc też przydałoby się ograć ten pakiet, ale jeśli nie jesteście wielkimi fanami podstawowej gry, to możecie z tym poczekać do ogłoszenia premiery drugiej części. Podsumowując cały ten pakiet, nie mogę jej wystawić większej oceny niż 6+/10. Jest to dla mnie spory zawód, bo po bardzo dobrej podstawce moje oczekiwania były wysokie, a tak wysoko twórcy nie mierzyli. Liczę na to, że w przypadku premiery drugiej części, twórcy bardziej przyłożą się do poprawienia jakości.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,